-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; Wolf: tak po prawdzie to władze radzieckie zrobiły rewolucję "ręcami" więźniów, która pozwalała wykończyć sporą część z nich. tak naprawdę frontowcy skazywania z artykułów typowo politycznych, którzy już niejedno przeżyli nie godzili się na takie a nie inne traktowanie. Bo i czemu. Ortodoksi jak ich nazywasz uważali RKKA za aparat przymusi [służbę], poza wyjątkiem kiedy chodziło o handel z tą instytucją. Pytanie czy aby za ową "wojnę" nie uznawano także tego, że tworzono więzienia / oddziały o przewadze jednych lub drugich i nie dosyłano tej drugiej strony. W takim wypadku wystarczało nie wnikać w porachunki więzienne, co gdzie i komu kto zrobił, by ilość osadzonych w łagrach i temu podobnych więzieniach spadła w ciągu kilku lat... Bukowski pisze także wyraźnie, że na przełomie lat 60-tych i 70-tych stara kultura więzienna [ortodoksi] w zasadzie już nie istniała, została zniszczona. Za dużo ludzi z więzień poszło do wojska... pozdr
-
Witam; harry: doskonale było wiadome, że jedyny cel polityczny jaki mógł w ówczesnych warunkach zaistnieć [niepodległość] był równie realny jak wyprawa na Marsa w ówczesnym czasie, zaś skutkiem klęski było zabranie tych wolności politycznych jakie już istniały. Oznacza, to że jedyny cel jaki można wziąć pod uwagę to dokonanie głośnego polityczno - gospodarczego harakiri... Pytanie tylko czy wedle Clausewitza może być to ów "Zweck" i czy coś takiego w ogóle brał pod uwagę. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; dobra jest Twoje źródło w kwestii liczby głosów jest mniej więcej tak samo wiarygodne jak stary radziecki jeszcze szmonces o tym, że rozdają samochody w Moskwie. Już wyjaśniam. Dane liczbowe w niewielkim przybliżeniu ze stron PKW [zaokrąglone do 1000 osób]. Liczba uprawnionych do głosowania w całej Polsce to 30,609 mln osób. Czyli nieco ponad 30 mln 600 tysięcy ludzi. Liczba kart wydanych, czyli osób które wzięły udział w głosowaniu to niemal 14 mln 483 tysiące, czyli nieco ponad 47,3%. Nieważność 1,7 mln głosów oznacza, że co 8 głos byłby nie ważny, czyli, że nie ważne byłoby grubo ponad 10% głosów. Idąc do dowolnego obwodu, dowolnej komisji można zobaczyć za stołek kilka a nawet i 7 osób, do tego dochodzą mężowie zaufania wszystkich najważniejszych partii politycznych patrzących sobie wzajemnie na ręce i wszystkim wokół... Takie cuda nie są po prostu możliwe, stąd owe "informacje" są o kant potłuc. pozdr -
Witam; co ciekawe, to bodajże pod jego patronatem ukazało się niewielkie wydawnictwo bodajże pod tytułem "Stan Wojenny czyli panopticum bzdury". Wyśmiewał w nim wpadki chyba wszystkich większych gazet / radiostacji na świecie podających wiadomości z bardzo różnych "rąk" o tym co działo się w Polsce. Nie świadczy to rewelacyjnie o ich dziennikarzach. Sam kiedyś pisał, że gros dziennikarzy z Zachodu będących wówczas w Polsce nie było najwyższych lotów... Z zupełnie nowych spraw. Po tym jak jakiś rok - dwa temu, niesłusznie w swym piśmie oskarżył Ćwiąkalskiego [podówczas minister sprawiedliwości], i okazało się że jest to bzdura, zachował się tak, że tak zwane autorytety dziennikarskie stwierdziły, że jego zachowanie i to jak postępuje - powinno być wzorem dla każdego. Śmiech oi rechot historii... pozdr
-
Witam; czytacz: takie małe moje zdziwienie. Czy fakt, że jakaś postać pełni funkcje partyjne w takim a nie innym podziemiu oznacza, to że w tym momencie podjął najważniejsze swe decyzje? Może akurat wyrażały one jego poglądy? Tak samo jak poniekąd kpisz z decyzji Gomułki, należało by wykpiwać tych co byli w NSZ-cie [bo hehe im się nie udało], tych co byli w AK [szerzej w formacjach które pod tym wspólnym mianem występowały [Albinos: przepraszam, że nie wnikam w akcję scaleniową] a potem po skończonej wojnie, podejmowały już zupełnie inne nowe decyzje w tych warunkach jakie istniały? pozdr
-
Witam; czytacz: patrząc na to skąd spora liczba ludności przyszła do miast, czyli ze wsi gdzie prąd był nie zawsze, asfalt jeszcze później, kanalizacji nie ma często i do dziś, a o centralnym podobnie jak o bieżącej zimnej czy ciepłej wodzie nie ma co mówić, można stwierdzić że był to awans. Tak naprawdę dopiero po iluś latach, kiedy jak się to nazywa "ludzie obrośli w piórka" zauważyli ciasnotę, braki i udręki. W początkowym zaś okresie awans był niesamowity. pozdr
-
Witam; kalki: [prywatnie] - FSO jestem, a jako że nie władca, to nie panuję, można mnie dotykać Jakoś nie lubię tej formy;) , może dlatego że na studiach wołali za mną per "Panie FSO" ? Ale do tematu: 1. Kadłubek i inne dzieła które w znacznej mierze na nim bazowały były podstawą na której, oparł swój opis nawet Długosz. Jak już zostało wcześniej powiedziane Kadłubek nie miał żadnych danych "z dwóch stron", tylko, jeśli już to co znalazł w siedzibie biskupów [czy arcybiskupów] krakowskich. Pisał zaś na wzór i zgodnie z manierą, w taki sposób by zrobić zeń świętego, kogoś kto będzie symbolem dla kraju [jest to początek XIII w, rozbicie dzielnicowe w swej szczytowej fazie... Przy okazji było to napisane w celu kanonizacji biskupa... 2. Śmiały jako król, wcześniej - władca - budował i wzmacniał także organizację kościelną, co tak naprawdę oznaczało, że to on był tym wyższym i ważniejszym, że to on miał zwierzchność w rodzimych warunkach nad hierarchią kościelną [nie zapominajmy że jest to ledwie XI w., a nie XIII i rozbicie]. Opinia z filmu: aby Stanisław został biskupem musiał go mianować Śmiały, co oznacza, że był jego realnym zwierzchnikiem, podlegał władzy świeckiej. Pełnił raczej funkcję urzędnika państwowego i był od niego zależny musiał być wobec władcy lojalny 3. Śmiały reaktywował metropolię gnieźnieńską, co oznaczało, że rola Stanisława spadła [z jednego z dwóch biskupów stal się jednym z wielu, ba i to nawet nie najważniejszym], a koronował na króla arcybiskup gnieźnieński, zaś koronacja oznaczała, że miał władzę zwierzchnią nad kościołem i poddanymi. Oznaczało to problemy z możnymi... 4. Opinia jest taka, że wojny jakie Śmiały doprowadzały także do tego, że król psuł monetę, co uderzało zwłaszcza w możnych, a pośrednio także w kościół. To także nie pomagało w tym by biskup był zwolennikiem króla. Druga - wszelkie przyczyny podane przez Kadłubka to wyłącznie śliczna fantazja piszącego [tu: Kadłubka] 5. Kronika Galla jest o wiele wcześniejsza i o wiele bardziej lapidarna. wśród tego opisu padał słowo "peccatum", które ma znaczenie m.in jako "grzech", potem określono go jako "traditor" - co równoznaczne jest określeniu "zdrajcy". używa tego słowa trzy razy, co oznacza, że miał bardzo dobrą wiedzę o tym co się stało. Zaś określenie "szpetnie dochodził swoich praw", znaczy tyle, że racja była po stronie króla. Słowo "szpetnie" znaczy że być może nieco za ostro to uczynił. Gal pisze także o "truncatio membrorum" - obcięciu członków, czyli zgodnie z prawem [bo to i taki termin to jest], oznacza, że była prawdopodobnie procedura sądowa, z wyrokiem i wszystkimi przyległościami. Sama zaś kara w ówczesnym znaczeniu nie była równa karze śmierci. I nie znaczy to że biskup został na śmierć skazany! Polegała ona zasadniczo na obcięciu nosa, ucha lub rąk... LEcz biskupa nie można było skazać cieleśnie, czyli także na owe obcięcie członków. 6. Wyjaśnienia dalsze: w staropolskim nie ma słowa bunt, zaś zdrada - oznaczała i wobec kraju i wobec władcy. Za zdradę można było skazać każdego buntownika na obcięcie członków, na śmierć, na więzienie... 7. Tutaj król przekracza swoje uprawnienia, patrz wyjaśnienia pkt 5. i łamie zasady. Zaś sama kara na biskupie po prostu wzmogła bunt. Kara - czyli owo obcięcie członków, nie zaś sam proces sądowy i samo skazanie za zdradę, która nie podlegała wątpliwości. 8. Mieszko Bolesławowic [syn Śmiałego] zostaje otruty gdzieś na dworze. To także jest relacja Galla. Sam opis nic nie mówi, że buntownicy zostali wygnani z kraju, tylko, że rządy przejmuje Herman, co nie mogło stać się bez wpływu na ów wybór przez możnych będących w opozycji do Śmiałego. Wystarczy porównać to jak bardzo różnił się Herman i Śmiały i to kto miał a kto nie miał poparcia możnych. 9. Kadłubek zaś bardzo mocno wzorował się na tym co usłyszał i wyczytał w żywocie o Beckecie [Tomaszu], zaś na studiach w Paryżu poznał je na pewno, stąd jak się to ładnie nazywa przeniósł na grunt polski. pozdr PS. Polecam mimo wszystko owego voda
-
Witam; z Bukowskiego o "suczej wojnie": "... W dawnych czasach, zwłaszcza zaraz po wojnie, kryminaliści odnosili się do politycznych niezwykle wrogo, okradali ich, nawet mordowali. Na początku lat pięćdziesiątych nierzadko zdarzało się, że polityczni wszczynali bunty przeciw samowoli bandytów w łagrze ..." Politycznymi, zaś byli ci którzy byli skazywani z artykułu o zdradę ojczyzny, co oznaczało także wziętych do niewoli. Być może o to szło. Bukowski opisuje to jako kontrast do czasów z lat przełomu 60 tych i 70 tych kiedy wyglądało dużo lepiej. Poniżej o złodziejach w zakonie: "... Słabo zresztą znam te sprawy. Wiem tylko, że w latach trzydziestych-czterdziestych, a nawet pięćdziesiątych, "ruch złodziejski" był w kraju niezwykle prężny. Pierwsza i podstawowa ich zasada - to odrzucenie państwa, całkowita odeń niezależność. Prawdziwy "złodziej w zakonie" pod żadnym pozorem nie może pracować - nie zważając na jakikolwiek przymus. Nie powinien mieć domu: poza więzieniem zamieszkuje w różnych melinach, albo, jak to się teraz mówi, błatchatach, u jakichś swoich zblatowanych przyjaciółek. Utrzymywać się winien z kradzieży, przy czym każdy prawdziwy złodziej szanował swą wąską specjalność i nie mógł jej zmienić. Zebrana danina nigdy nie powinna była być dzielona na równe części - trafiała do herszta i ten dzielił ją, jak uznał za właściwe, "sprawiedliwie". Ciekawe, że owych hersztów nigdy nie wybierano. Byli uznawani z mocy swego złodziejskiego autorytetu (dokładnie jak Politbiuro). W złodziejskim światku istnieje cała skomplikowana hierarchia, ustanawiana również nie w drodze wyborów, lecz w drodze naturalnej selekcji osobowości. Zgodnie z tą hierarchią odbywa się podział łupów, określa się, co komu przysługuje Istnieje cała masa niepisanych reguł i tylko złodzieje o największym autorytecie mają prawo je interpretować - pełnić rolę sędziów w różnych sporach. Złodziejskie sądy, prawiłki - to również archaiczny i osobliwy przykład ludowej twórczości prawniczej. Wielokrotnie obserwowałem je w obozie - ciesząc się pewnym zaufaniem, brałem nawet w paru udział, oczywiście w charakterze obserwatora. U ich podstaw leży "proces powodowy", jeśli można to tak określić. Nie może odbyć się rozprawa przeciw złodziejowi zwołana przez całą społeczność - przyczyną może być jedynie indywidualne powództwo poszkodowanego, oskarżenie złożone przed współtowarzyszem obdarzonym największym autorytetem albo wręcz przed całym złodziejskim zgromadzeniem. Spór prawie nigdy nie kończy się rozejmem -jedna ze stron okazuje się winna i wtedy ta druga osobiście żąda satysfakcji (może to być wszystko - od zabójstwa czy gwałtu po zwykłe pobicie czy rekompensatę materialną). Dopiero gdy przegrany odmówi podporządkowania się werdyktowi, sędzia na mocy swej władzy osobiście wykonuje wyrok. Do tego momentu nikt nie ma prawa się wtrącać. Złodziejskie prawo chroni tylko tych, którzy go przestrzegają. Osoba łamiąca je w poważny sposób okazuje się poza prawem (o czym również decyduje prawiłka) i potem każdy złodziej może postępować z nią według własnego uznania, nie obawiając się konsekwencji. Człowiek, który kiedykolwiek związany był z władzą (nosił na przykład opaskę funkcyjną albo doniósł na współtowarzysza), nigdy już nie będzie "w zakonie" i nie ma nawet prawa uczestniczyć w złodziejskiej naradzie. Nie można nawet powoływać go na świadka. Istnieje też przysięga - bożba. Słowo złodzieja - prawem. Powiedział, znaczy wykonał. Zdarza się również zwyczajne złodziejskie spotkanie, decydujące o ważnych dla wszystkich sprawach. Słowem, cały system reguł. W podaniach złodziej, zbójca to zawsze dzielny chwat, wspaniały młodzieniec, sprytny i nieuchwytny, okrutny, ale sprawiedliwy, cieszący się powszechnym poważaniem. Istnieje masa pieśni i opowieści, w których złodziej występuje w szatach romantycznego bohatera. Tradycyjnie już złodzieje żyją w klanach i uważają się wzajemnie za braci. Zgodnie ze swą uprzywilejowaną pozycją, w obozach czy więzieniach muszą być panami sytuacji. Więzienie to dla złodzieja rodzinny dom. Musi tam żyć wystawnie, mieć sługów-szestiorki *[szestiorka - więzień usługujący "szemranym", "złodziejom w zakonie".], pederastę w charakterze przyjaciółki, a wszyscy nie-złodzieje mają dobrowolnie płacić mu daninę. Złodziej nie ma prawa w więzieniu odbierać przemocą ani kraść - sami mają mu przynosić. Może wygrać w karty i oszukać, zrobić w konia. Jednocześnie jednak winien wspierać swego współbrata w tarapatach, okazywać szczodrość i wielkoduszność. Natomiast ci, których złodzieje ogrywają albo oszukują (różni na wpół zblatowani), idą odbierać dla nich okup albo kraść. Własnych mużyków, którzy płacą haracz, złodziej winien bronić, nie pozwalać, by działa im się krzywda, i czynić wśród nich sprawiedliwość. Tradycyjnie złodziej nie może dopuścić, by zwolniono go z więzienia - musi uciec. Pracować, rzecz jasna, nie ma prawa, ale figuruje na liście brygady, która odpracowuje za niego jego normę..." Tu poniżej coś o owej wojnie: "... Władzom udało się sprowokować w nim wrogość, stwarzając nową rasę złodziejską - "suki", czy też, jak sami siebie nazywali, "polskich złodziei". Różnica była niewielka. Sukami okazali się ci złodzieje, których władzom udało się zmusić do pracy, różnymi okrutnymi metodami spychając ich na skraj zagłady. Potem w niektórych łagrach zrobiono z nich "naczalstwo" - brygadzistów, majstrów itp., i wówczas to oni zaczęli siłą wyganiać innych do roboty. Wybuchła słynna "sucza wojna", kiedy to złodziej i suka nie byli w stanie żyć w tej samej celi czy obozie - jeden musiał zabić drugiego. Naczalstwo zaś siłą zaganiało do suczego obozu złodziei, a do złodziejskiego suki - i zaczęła się najprawdziwsza rzeź. Słowem, do naszych czasów nie ostało się praktycznie "złodziei w zakonie" - może w sumie kilkudziesięciu dokończą żywota po więzieniach (paru z nich spotkałem jeszcze we Władimirze)..." [owe nasze czasy to przełom l. 60-tych i 70 tych - F.] Bukowski podejrzewa, że owa "wojna" została wywołana przez władzę, aby rozbić ów więzienny kodeks i sprawić by mieć mniej i łatwiejszą robotę w więzieniach. pozdr. Cytaty ze strony: http://niniwa2.cba.pl/bukowski_i_powraca_wiatr_2.htm
-
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: nie pisałem nigdzie o '38 roku, to jedno. Drugie: bodajże właśnie w tych wspomnieniach jest opinia o tym, że podpisanie paktu Ribbentrop - Mołotow oznacza wojnę i koniec pewnej ery. Co akurat jest słuszne. Spora część wojskowych uważała że ZSRR to kolos na glinianych nogach: najpierw czystko, potem w sumie jednorazowe zwycięstwo nad Japonią, wcześniej: dwa lata utarczek i brania w kość, potem Polska - czyli czołgi po krzakach i ogólny bajzel, w końcu Finlandia - czyli wedle nich znów klęska i to z krajem tak w sumie słabym, do tego - niewiara w to że, ZSRR może mieć lepsze czołgi niż Niemcy [a miał troszkę takich]... Po tym jak zobaczono ogromne ilości sprzętu na samej granicy i tuż za nią to wydawało się że dalej nie ma nic... Herwarth wspomina jak czasem pomysłowi byli Rosjanie, że jak mieli rozsądne dowództwo to byli trudnym przeciwnikiem [osobna bajka że do końca '42 się "uczyło"]. Ambasada niemiecka i jej pracownicy znali ZSRR nieco lepiej, a podstawową ich lekturą dotyczącą tego co może się stać były opracowania dotyczące wojny roku 1812. Czyli jak Napoleon wszedł a potem jaki był tego skutek. Było drobne zastrzeżenie: ZSRR było silniejsze od Rosji. Samo zaś przekazanie czy wręczenie dokumentów prawdopodobnie odbyło się ze wszelkimi regułami sztuki dyplomacji, inaczej by ów fakt szeroko wykorzystywano w opracowaniach radzieckich. Tam zaś można spotkać dwie wersje: albo że było wypowiedzenie wojny, albo że go nie było. Nic pośrodku, a fakt załomotania SS w drzwi ambasady i takich innych działań byłby jak nic wykorzystany. pozdr -
Organizacja gospodarczo - polityczna Niemiec
FSO odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; secesjonista: dzięki za zwrócenie uwagi w kwestii Speera. Miesiąc w jedną - miesiąc w drugą. Grunt, że sprawy zaczęły się zmieniać w momencie kiedy to on objął stanowisko Ministra od Uzbrojenia. O tym na co szła stal zbrojeniowa, pieniądze i inne takie pisze Speer w swoich wspomnieniach na stronach od 211: plany noiwych budynków, jeszcze większych kancelarii i tak dalej. Ukrywano to jako n.p. plany związane z systemem rzecznym w celu przystosowania do celów wojskowych. Przy okazji Speer wspomina, że już w jesieni '41 r. było ogromne braki materiałów pędnych, do tego wszystkiego dochodził bajzel w kwestii tego co gdzie i który pełnomocnik ma większe przełożenie i przebicie. Do tego, w ramach ciekawości można sięgnąć do Haldera, który wspomina, co gdzie i czego brakowało i to nie od roku '41, ale od '39 r. To co pisał Speer o tym co działo się w gospodarce pozwala stwierdzić, że gospodarka niemiecka była na każdym torze, tylko nie wojennym. Przecież te wszystkie projekty, ukrywane i nie ukrywane, nie powinny mieć miejsca, ale wszystko powinno iść na czołgi, działa i tak dalej. Specjalne przedsiębiorstwa mające na celu transport granitu na coś tam - to znów marnotrawstwo i paliwa i barek i czasu i pieniędzy... Do tego wszystkiego brak jednolitego kierownictwa. Małe pytanie: jaka to gospodarka? Jakie to tory? Wystarczy zerknąć na ZSRR - niby kraj tracący dziennie setki kilometrów kwadratowych, władza się sypie, ale tak naprawdę nie ma żadnych ministrów, pełnomocników i tak dalej, wszystko ma swojego szefa, ten wie co odpowiada, a to co związane z wojną jest najważniejsze. Przy okazji: moskiewskie polewaczki pierwszy raz ruszyły, dostając ropę ze spec zasobów, po wiktorii kurskiej... Na stronach ok. 250 tej Speer sam wyjaśnia jak zmienił styl zarządzania. Oznaczało to, że mimo poboru do wojska nowych rekrutów, mimo zamiany ich na kobiety [w niewielkim stopniu] a na robotników cudzoziemskich i / lub więźniów, czyli ludzi o raczej mniejszej chęci do pracy wydajność rosła. Do tego czas wojenny nie jest zwykle czasem tego by wykorzystywać i przeprowadzać rewolucję przemysłową. Za dużo czasu to zajmuje... Gwoli ciekawości: szczyt produkcji wojennej Niemiec to lipiec 1944 roku... pozdr -
Witam; kalkki: w kronice galla Anonima jest użyte łacińskie słowo oznaczające zdradę, lub inaczej : próbę zamachu stanu, co wówczas oznaczało. Mimo, że Stanisław był początkowo protegowanym Bolesława [to z jego rąk, lub inaczej - za jego zgodą został biskupem, to potem przeniósł się do opozycji. Ówczesna pozycja władcy była na tyle silna, że skazał biskupa na kary jakie mógł skazać, mówiłem o tym. Dodatkowo prosiłem o oglądnięcie linku z "vod-a", gdyż tam jest to dokładnie opisane. Capricornus ma rację - o ile Chrobry jest chwalony, kolejni władcy - jako przodkowie obecnego, co ma dowodzić że wywodzi się ze znanej i sławnej linii władców [książąt i królów], to ujęcie tego co się stało w konflikcie Śmiały - Stanisław mówi bardzo dużo. Wskazał na to, że król miał rację, zaś opinia szpetnie - mówi tylko tyle, że mógł postąpić nieco inaczej, co być może było by dla władcy lepsze, ale możliwe że niekoniecznie zgodnie z prawem. To milczenie oznacza także, że wszelkie próby "ułaskawienia" biskupa spełzły by na niczym. Tak zwane dzieje bajeczne to w porównaniu z dziejami to samo co ter salami z serem typu salami, oraz demokracja ludowa i demokracja. To samo anie to samo. Poza tym Kadłubek nie miał warunków by tak naprawdę znać aż takie opisy, tym bardziej, że czerpał opisy tylko ze źródła jednej strony: kościelnej, która z racji stanu państwa była tak naprawdę najważniejszą władzą w ówczesnej Polsce. pozdr
-
Książki o ZSRR
FSO odpowiedział Pelipe → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Witam; Ciekawa pozycja do Czasy Gorbaczowa, autorstwa bodajże Barbary Thun. Ciekawe spojrzenie na to, udokumentowane bardzo porządnie liczbami cytatami, danymi statystycznymi i wszystkim tym co trzeba by znaleźć cyfry i inne dane o różnych sferach życia. pozdr -
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Don Pedrosso: opinie były rożne. Hitler i część wojskowych uważała, że wojska jakie zgromadziła na granicy niemiecko - radzieckiej RKKA to jasny dowód przygotowań do ataku. Osobiste przekonania wojskowych nie miały tu nic do rzeczy. Jakkolwiek Keitel pisze, że nie był przekonany do ataku, tak wspomina, że za granicą znaleźli dość dowodów [są na to różniste zdjęcia] na przygotowania do ataku. Problemem nie było to czy atakować, ale to "dokąd dojdziemy". Wedle Hitlera [i początkowo pewnej grupy dowódców] chciano dojść do Moskwy i w ten sposób pokonać ZSRR i Stalina nie doceniając ani obszaru ani ilości żołnierzy jaką mógł ten ostatni zmobilizować. Samo społeczeństwo od mniej więcej początku roku '41 było dość ostro "urabiane" przez Goebbelsa [podobnie jak w ZSRR przed jego odpowiednika - czyli odmiany "Prawdy"] W ramach ciekawostek: już w momencie podpisania układu Ribbentrop - Mołotow, część dyplomatów w ambasadzie niemieckiej w Moskwie wiedziało, że w zasadzie oznacza to wojnę, i to raczej taką, której nie ma szans na wygranie. Na marginesie: przez cały czas Hitler mówił o tym, że wojna na dwa fronty to śmierć Niemiec, a mimo nie zamkniętej sprawy z Wielką Brytania [plus podchody USA] otwiera kolejny duży front... Nie miał wyjścia - musiał zaatakować. Czytając wspomnienia von Hervartha związanego z ambasadą moskiewską, można się przekonać, że ogólnie rzecz biorąc ambasada moskiewska, szerzej, ludzie tam pracujący doskonale wiedzieli że jakakolwiek próba zajęcia ZSRR nie ma sensu i jest skazana z góry na porażkę, i to nie tylko w sześć tygodni. Jako, że Ribbentrop związany był z MSZ-tem, stąd być może takie właśnie jego słowa. pozdr -
Witam; ani typowa, ani niemiecko aryjska, ani... Pomijając zainteresowania i to, że Magda była jak na niemieckie warunki "tuż po pierwszowojenne" dość sensownie wykształcona, to niezależność wśród kobiet niemieckich, nie była powszechna. Mówię o niezależności finansowej. Kolejną raczej nietypową sprawą było to, że ich małżeństwo ratował sam Hitler, bo i sama Magda i jej mąż Josef do instytucji tej i wszelkich obowiązków z nią związanych podchodzili raczej dość swobodnie. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: cenzura internetu jest tam wymieniona jako jeden z ostatnich środków, albo i ostatni z jakie ewentualnie znajdą zastosowanie. Jednakże z samej swej zasady da się to ominąć na milion sposobów. Ale to detal. Przy okazji - czy wiesz co mówisz o tych nieważnych głosach? O ile mnie pamięć nie myli to Warszawa z przyległościami ma ok. 2 mln ludzi, co przekłada się na ok 1,4 uprawnionych do głosowania, przy frekwencji 1/2 oznacza, że aby unieważnić 2 mln głosów -> musiałoby być uprawnionych do głosowania 4 mln ludzi, czyli - całe województwo mazowieckie. A takiego wynalazku jeszcze nie spotkałem... pozdr -
Witam; 1. Chanson de geste - czyli coś w rodzaju pieśni opiewających dokonania władców, etc, zwykle z krótkim życiorysem ich wspaniałych poprzedników... Dokładniej będzie w wiki, pewnie z tymi francuskimi znaczkami... 2. "szpetnie dochodził swoich praw" [cytat z Galla] - czyli, oznacza to że król miał rację, nie biskup... 3. A jak inaczej określić opis Kadłubka w kwestii tego co się stało z biskupem? pozdr
-
Witam; z co najmniej kilku powodów: http://vod.onet.pl/na-tropach-tajemnic,na-...30,odcinek.html . Tam są wymienione one dość dokładnie. Poza tym, pozycja biskupa nie była w Polsce czasów Śmiałego i wcześniejszych i późniejszych - na tyle niska by za byle głupotę w ten czy inny sposób oślepiać taką osobę czy pozbawiać członków. Dwa: Gall żył bliżej tych czasów, a część osób która dokładnie wiedziała dlaczego tak się stało - żyła jeszcze, więc peany na cześć biskupa spotkałyby się z ostrym sprzeciwem tych którzy doskonale wiedzieli jak to się działo. Poza tym wyraźnie wskazuje na prawa królewskie Śmiałego... zaznacza jedynie, że były szpetnie dochodzone. Kadłubek - to jakieś 150 lat później, to kronika pisana w czasie kiedy Polska byłą podzielona, a zwornikiem byłego kraju jako całości była hierarchia kościelna i metropolia krakowska. Półtorej setki lat później nikt już nie mógł zaprzeczyć tej wersji, zaś święty ginący za kraj - bardzo by się przydał, tym bardziej, że metropolia krakowska posiadała już jednego patrona, który kojarzył się raczej kiepsko, z racji pochodzenia. Patronem katedry wawelskiej najpierw był św. Wacław... Na sam koniec: sposób pisania obu tych kronikarzy: Gall spokojnie, stonowanie, pisze coś w rodzaju chanson de geste. Nie zamieszcza opisów typu rozczłonkowany na członki członków i co tam jeszcze. Gal pisze mniej niż wie, Kadłubek pisze o tym o czym nie wie nic. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: jeżeli ma wpływać na e-handel, to tylko chyba na ten związany z pornografią, co jak się można spodziewać z racji tego jak działa net zmieni tylko miejsce pobytu, nieco głębiej znajdzie swe miejsce i będzie ciut bardziej ukryte niż teraz. Zaś z samego artykułu można się dowiedzieć także że podobne metody są już od pewnego czasu stosowane do organizacji faszystowskich i ich stron nawołujących do pozbywania się, tropienia i tak dalej "wrogów białej rasy". pozdr -
Witam; gdzieś padło stwierdzenie Kadłubek ewidentnie zmyśla. Zgadza się - zwłaszcza wymyśla w kwestii tego co działo się na linii Bolesław Śmiały - biskup Stanisław. O ile jeszcze Gall Anonim nie wypowiada się o tym co się stało, pisząc jedynie, że wiadomo o co chodzi i nie trzeba mówić nic więcej. Oznacza to [dokładniej: owo niedomówienie], że tak naprawdę biskup musiał przeskrobać coś bardzo mocno, na tyle, że jakiekolwiek jego usprawiedliwienie było niemożliwe. U Kadłubka role są deczko odwrócone. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; zgadza się, ale w tym konkretnym wypadku - tak. Przecież tak naprawdę coś podobnego można mówić o zakazie palenia, o kupie innych zakazów. Przecież to nic nadzwyczajnego gdyby polski Sejm pod wpływem molestowanych dzieci, filmów i zdjęć z nimi i tak dalej, stwierdził: monitorujemy strony, potem wpływa projekt: zamykamy i zakazujemy dając trzy lata pudła wzwyż za takie cuda. Nikt by nie mówił o ograniczaniu suwerenności, ale o idiotyzmie czegoś takiego, nierealności i kilku innych zagrożeniach [vide cenzura]. pozdr -
Witam; czytacz: akcja Hitlera skierowana przeciw Fritschowi i Brauchitschowi [jako dwójce najważniejszych bohaterów] miała na celu wskazanie i pokazanie, że od tej pory to pełne dowodzenia armią i tym co będzie robiła znajduje się w rękach Fuehrera. To jedno. Drugie - rozmowy z Wielką Brytanią, to tak naprawdę próba sprawienia, żeby sukcesy Hitlera stały się jego klęskami. Społeczeństwo go uwielbia - co krok - to sukces, jak wojna to zwycięstwo. I to jakie... A znakomita część tego wszystkiego - dzięki polityce Francji i Wielkiej Brytanii. Jeśli udałoby się delikatnie zmienić jej politykę - to Hitler znalazłby momentalnie winnych. Protesty przecie atakowi na Francję wynikały nie z niechęci do wojny, tylko ze znajomości realnej sytuacji. Wot i wszystko. To nie były ani tłumy, ani opozycja zdolna zaproponować coś w zmiana, coś po zamachu i usunięcia wodza [w dowolny sposób...] pozdr
-
Budowa portu i rozwój miasta Gdyni
FSO odpowiedział lengol → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; jeszcze jedna mała sprawa. Nie podejrzewam, żeby osoby nie pracujące "przed kryzysem" mogły być zaliczane do grupy bezrobotnych w jego trakcie. Z bardzo prostego powodu - one nie były zwalniane. Stąd także być może stosunkowo niewielkie bezrobocie. Tym bardziej, że w grupie urzędników, wojskowych etc, żona zwykle zajmowała się domem, czasem dorywczo coś tam popołudniami robiąc. Tak w ramach porównania: Katowice w latach 30 tych liczyły około 130 kilku tysięcy osób. Przy założeniu że bezrobotnych zarejestrowanych było w granicach 12 tysięcy, do tego około 4 - nie mających prawa do zasiłku, niezarejestrowanych, to tak naprawdę okaże się że stopa bezrobocia wynosiła w graniach nieco ponad 12 % [powiedzmy 12 - 13%]. Czyli nieco więcej niż obecna średnia krajowa - gdzieś mi się kołaczą po głowie dane w rodzaju 11% z "groszami". To jedno. Drugie - nawet dodając do tego, że kolejne kilka tysięcy osób utrzymywało się z prac dorywczych, i im podobnych -to i tak stopa bezrobocia nie przekroczy 18-20%... Czyli tyle ile w Hiszpanii obecnej, a nikt nie chce porównać tego co działo się wówczas i dziś. Ba, chyba nikt poważny się nie sili... To tak na marginesie rozważań o stopie bezrobocia... pozdr -
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: zastanawia mnie jedna rzecz: jeżeli podobne pomysły "wylęgają" się na różnych poziomach władzy krajowej to mówimy o głupocie polityków i złudnych nadziejach, a jeśli propozycje padają wyżej [uE, czy inne organizacje gospodarcze] to mówimy o ograniczaniu suwerenności i takie tam. Zdecydujmy się albo - albo. pozdr -
Witam; secesjonista: małe pytanie: co uznajesz i jak duży musiałby być nacisk aby był istotny. W zasadzie znakomita większość systemów politycznych ma to do siebie, że istnieją jakieś grupy marzące o tym by rządzący poszli precz, a z prerogatyw władzy zostało wojsko i policja z niewielkimi przyległościami, zaś człowiek sam z siebie powinien dbać o wszystko. Pytanie czy naciskiem jest stan gospodarki, pytanie czy naciskiem jest chęć sprawienia by zmienić kraj we współpracy z dotychczasową opozycją i tak dalej. Pytanie czy chęć uzdrowienia [konieczność...] jest naciskiem czy nie. pozdr
-
Witam; dowcip nie polegał na tym, że Amerykanie zaatakują publikując dokumenty, że wredni Japończycy chcieli im zrobić wbrew, ale na tym by sprawić, że nastawione izolacjonistycznie społeczeństwo amerykańskie poprze całą swoją potęgą, wszelkie działania prezydenta. Do tego potrzeba było: nagłego ataku, niewypowiedzianej wojny, na spokojną ludność, niczego się nie spodziewające okręty i możliwie dużych strat własnych w pierwszych szacunkach.... Co i w P.H. nastąpiło. pozdr