-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; w tych stronach co cytowałem jest wspomnienie, że jechał na "paszport dyplomatyczny do żony". Oznacza to że go posiadał, mimo iż oficjalnie nie był ambasadorem czy konsulem. To czy zostali powstrzymani i gdzie usłyszeć w tej formie mógł z dwóch ust: albo Weyganda, albo od Mołotowa / "ważnej persony". Nie podejrzewam, żeby wiedział o tym całym zamieszaniu z planami w Polsce i tego co się stało. Weygand nie miał po co rozpowszechniać idei że to on był autorem zwycięstwa, Rosjanie także nie mieli na celu rozpowszechniania idei że przez własną głupotę dostali w kość. Cóż w tym dziwnego? Oczywiście - pytanie o jakiej współpracy mówi? Bo to co działo się do '32 roku było wyjątkowe. Co prawda w '33 roku bodajże jeszcze Guderian był w fabryce traktorów [czołgów], lecz okres roku '33 jest tym czasem kiedy owa współpraca zamiera, zaś postawa Hitlera i oskarżanie komunistów o wszystko co najgorsze [nie wnikam jaką rolę nieoficjalnie pełnił tu Stalin] bynajmniej temu nie sprzyja. Mołotow względem swoich żądań człowiekiem szczerym - zarówno w tym czego wymagał od Niemców w '39 r, zarówno w tym jak bronił ich działań w '39 r i '40, łącznie z żądaniami jakie wysunął był w czasie jesiennej wizyty w Niemczech w '40... pozdr -
Witam; secesjonista: sytuacja z '39 r. jest zupełnie inna niż obecnie, także doświadczenia jakie wyniesiono z I wojny [choćby ilość ofiar "pozafrontowych", zniszczeń krajów etc] inne, niż te które przekazała następna wojna. Podobnie arsenały jakie są w dyspozycji państw. Umożliwiają one zrobienie porządku ze wszystkimi, czyli w razie czego nie będzie miał już kto po takich zdolnych politykach czy wojskowych świateł zgasić. Czyli traci się więcej niż zyskuje. pozdr
-
Witam; secesjonista: na to dałoby się odpowiedzieć, trzeba by porównać siłę nabywczą pieniądza czyli ile kosztował chleb w sklepie, ile cukier itp. Chodzi o towaru żywnościowe. Przemysłowe będą tańsze z racjo postępu i zwiększenia produkcji. Wówczas przy takim porównaniu miernikiem dochodów będzie n.p. cukier, co sprawi że dochód będzie wyrażony słowami: 350 Kg cukru miesięcznie w jakimś tam okresie. pozdr
-
Witam; secesjonista: "pod red." wyglądało tak, że pan profesor dawał swoje nazwisko, cała resztę pisali inni. Ów profesor napisał "Wstęp" i o ile sprawdzałem, gdzieś indziej - fragment rozdziału z jednej ze swoich książek. Stąd podejrzewam, że dawał swe nazwisko, a Murzyni całą resztę. Zgadza się - zmiany polegały głównie na tym, że z książki wyleciał rozdział o "gospodarce socjalistycznej" i zaktualizowano narzędzia marketingu albo coś podobnego. Inną razą dodano coś równie ambitnego. Oczywiście za każdym razem tytuł był inny i w ogóle... Może jestem zboczony ale uważam, że nie czymś takim powinno się mierzyć ilość dzieł jakie popełnia pan naukowiec. pozdr
-
Witam; do tego oczywiście sieć i rzut oka na to gdzie były takie reżimy [czyli: ZSRR, Niemcy, Włochy, potem: Hiszpania, Portugalia, nie wiem czy aby na Węgrzech nie było czegoś podobnego, także Austria nie była wzorem demokracji]. Potem zobacz czym się różniły. O tym jak wyglądały "rządy" sanacji jest gdzieś u nas dyskusja, pewnie w dziale II R.P. pozdr
-
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: Herwarth na tyle długo pracował w ambasadzie moskiewskiej by poznać tam zwyczaje jakie panowały, na tyle długo miał paszport dyplomatyczny [bodajże jeszcze w '41 r] by móc tam jeździć w miarę spokojnie, miał na tyle szerokie kontakty w sferach dyplomatycznych czy "szlachecko - junkierskich" [jego rodzina ma / miała zamek], że bez problemu mógł się dowiadywać się "co w trawie piszczy". Właśnie owa rozmowa z osobą ze sztabu to potwierdza. Późniejsze "Dzienniki...." Haldera to potwierdzają, że początkowo planowano się "wyrobić" do zimy. A hurra optymizm po zajmowaniu kolejnych setek km2 terenu, czy zajmowaniu kolejnych zapasów RKKA przeradzał się w przerażenie, że ZSRR to jednak kawał kraju, a ilość żołnierzy jakich może zmobilizować jest ogromna. pozdr -
Witam; nie wiem czemu, ale wszelkie pytania o tzw. 'mega wojnę", "super - hiper - giga wojnę" w stylu USA i NATO vs Rosja Chiny i "Bóg wie kto jeszcze" wywołują tylko śmiech. Pusty. Przecież o wiele lepiej jest handlować a nie wojować, lepiej się dogadywać a nie zabijać. Jakiekolwiek utarczki mogą dotyczyć tylko niewielkich państewek, czy "prawie państw" gdzieś na jakimś "pryszczu" świata, gdzie taka wojenka może się tlić i gdzie nikt oficjalnie nie wysyła swoich ludzi. Przecież tak naprawdę nawet wojna w Afganistanie jest raczej tzw. "bezpieczną" wojną, która nie ma szans na pełną eskalację. USA traktują napominania o jej koniec dokładnie tak samo ja Chiny gadki o prawach człowieka czy ZSRR o okolicach Kaukazu... Biznes is biznes. pozdr
-
Witam; z plagiatem jest u nas w kraju dość dziwnie. Przecież tak na dobrą sprawę cała masa studentów na rozmaitych wyższych uczelniach, spotyka się z czymś takim. Choćby przy pisaniu pracy magisterskiej, kiedy okazuje się że w zbyt wielu wypadkach prace naukowe pisane przez promotora i / lub recenzenta są zbyt często określane jako "pod. red.", lub są wydawane nowe i poszerzone wydania starych tomiszczy z nowymi tytułami. Ileś razy można się zetknąć z procedurą kiedy jakiś "taki sobie" magister uziemia większość roku, kazać im pisać prace zaliczeniowe, zaś potem sam w bardzo krótkim czasie uzyskuje wyższy stopień broniąc pracy o bardzo zbliżonej tematyce. Nikt za rękę nikogo nie złapał. Żadnemu ze studentów nie chce się użerać - bo po co, zbyt wiele do stracenia, zbyt mało do zyskania. Ilość kierunków i wydziałów na uczelniach rośnie przez pączkowanie, ilość szkół prywatnych [nie państwowych] jeszcze szybciej. Owszem pewna część z nich ma jakieś tam uzasadnienie, ale reszta to jak ktoś mówił "mnożenie bytów". Ażeby byt istniał musi mieć kadrę, co oznacza profesurę i i tak dalej, by się móc pochwalić że jest prężny, musi nadawać stopnie. Kto by się tam w sprawdzanie bawił. Gdyby przesiać tych co naprawdę coś robią, żeby było lepiej, trzeba uzdrowić system nominacji i nadawania tytułów, rzetelnie sprawdzać prace i opracowania. Da się zrobić, tylko zostanie problem: ile osób straci pracę, ile szkół zostanie zamkniętych, ile osób zostanie okrzykniętych złodziej. Do tego ilu z nich to tzw. "szanowana kadra naukowa"... Zbyt wielu. Przykład z życia, w nieco innej sprawie, ale pokazujący jak "to działa". Wyższa uczelnia, z różnych powodów [juble, znani i święci] wydała pieniądze na działalność bieżącą, o tym co dzieje się wśród pracowników - krążą legendy, studentom też się obrywa tu i ówdzie. Na Senacie pada propozycja by z racji tego, iż wcześniejszy księgowy [n.b z uczelni] zawalił to i owo, zatrudnić kogoś z zewnątrz, dać mu dużą kasę i dać odpowiedzialność: za naruszenia i błędy - odpowiada on. Zaproszono, poproszono o ocenę tego co trzeba zrobić. Po ocenie, rektor dostał odpowiedź - której sens brzmiał [podobno]: "Pan jest rektorem przez 4 lata, ale profesorem będzie pan u nas na stałe". Nic się nie zmieniło. pozdr
-
Witam; Bartek: opis owej wojny pachnie mi dokładnie tak samo jak każdej kolejnej. Jakiś tam władca podporządkowuje się najeźdźcy, podpisując układy. Rok później się buntuje, wycofując się z zajętych terenów. Po tym wszystkim Brytyjczycy zostają z papierem w ręku mówiącym coś o kontroli polityki zagranicznej Afganistanu. De facto całe panowanie nad Afganistanem sprowadzało się do kontrolowania Kabulu, posiadania garnizonu w kilku większych miejscowościach ot i wszystko. Kilka lat po wojnie, Brytyjczycy zostali pogonieni z Kabulu, a Afganistan de facto był krajem niezależnym i taką politykę prowadził... Gdzie tu wiktoria? pozdr
-
Witam; Bartek: jak dla mnie niech będzie tam gdzie jest. Równie dobrze można by ją wyorbitować gdzieś w kosmos, bo nawet Warszawa na ten cały kram nie zasługuje. Szkoda jej. O pomyśle stolicy w Krakowie wypowiadał się już Turnau i sp. "Nie przenoście nam stolicy do Krakowa": "...Złote nuty spadają na Rynek i dokoła muzyki jest w bród po królewsku gotuje Wierzynek a kwiaciarki czekają na cud Czasem we śnie pojawi się poseł który rację ma zawsze i basta i uczonym oznajmia mi głosem że najlepiej nam było za Piasta Wielkie nieba co ja słyszę wielkie nieba co się śni wstaję rano prędko piszę krótki refren zdania trzy Nie przenoście nam stolicy do Krakowa chociaż tak lubicie wracać do symboli bo się zaraz tutaj zjawią butne miny święte słowa i głupota która aż naprawdę boli u nas chodzi się z księżycem w butonierce u nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze i odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce choć dla serca nieszczególne tu powietrze Złote nuty spadają na Rynek i dokoła muzyki jest w bród po królewsku gotuje Wierzynek a kwiaciarki czekają na cud zasłuchani w historii kawałek który matka czytała co wieczór przeżywaliśmy bitwy wspaniałe nadążając jak zwykle z odsieczą To się jednak już zdarzyło deszcz nie jeden na nas spadł nie powtórzy się co było inny dziś w kominach wiatr Nie przenoście nam stolicy....... Nie przenoście nam stolicy do Krakowa niech już raczej pozostanie tam gdzie jest najgoręcej o to proszą dobrze ważąc własne słowa dwa Krakusy Grzegorz T i Andrzej S..." Wyk. Pod Budą [G. Turnau, A. Sikorowski], muzyka i słowa : A. Sikorowski ;tekst za: http://www.teksty.org/Pod_Bud%C4%85,Nie_pr...licy_do_Krakowa ; pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: między nami, to czy coś jest lepsze czy gorsze, tańsze czy droższe i co z tego wybierze klient zależy także od Ciebie, jako właściciela sklepu czy szerzej: firmy. Są towary które kupuje w hipermarkecie [czy innym wielkopowierzchniowym], są takie których tam nie ma i nawet nie ma ich po co szukać. Cały dowcip polega na tym by właśnie mieć to czego brakuje. To czego chcą klienci i czego szukają. Choćby świeży chleb który nie jest z gumy i mięso, które jest naprawdę świetne, wędliny nie dmuchane dobrej jakości, marki których nie ma w hipermarkecie. Poza tym - nie wszystko tam jest "najtańsze". Ja także mam konkurencję iluś hipermarketów budowlanych iluś wielkich firm i jak na razie jakoś daję sobie radę. Zakazy czy nakazy nie dadzą nic, wystarczy spojrzeć to co działo się w PRL-u ze słynnym po 13 w kwestii alkoholu... Zakazy nic nie dają, ludzie uczą się je omijać. pozdr -
Witam; atrix: Twoje pytanie było bardzo szerokie. Obejmuje i okres zaborów [dokładniej zachowania się Żydów względem nich] i tego czy brali udział. w walkach narodowo - wyzwoleńczych, i tego jaką rolę spełniali w różnych organach PRL-u. Gdzieś czytałem, nie pamiętam niestety w którym miejscu - że postawa Żydów względem zaborców była powodowana tym, czego ich nauczyła historia. Z racji iż nie posiadali swego własnego kraju, iż byli rozproszeni po całym świecie, traktowali kraj w którym mieszkali jako swoje małe miejsce na ziemi. Władca tego kraju [nie wnikam prezydent, król, czy premier] był dla nich naturalna osobą której słuchali, której praw przestrzegali. Owszem - nie zawsze było różowo, bo pogromy zdarzały się, lecz im byli mniej widoczni tym lepiej dla nich. Żydzi niezasymilowani ze społeczeństwem żyli obok niego, we własnych gettach, dzielnicach, zachowując własne prawa, bywa że nieraz o wiele bardziej restrykcyjne, niż prawa danego kraju. W kwestii zaś ilości Żydów w i związanych z aparatem bezpieczeństwa - z miłą chęcią poznałbym także autorów innych, niż tych związanych z IPN-em, zwłaszcza pasjonujących się jak to określają "podziemiem niepodległościowym". pozdr
-
Witam; whatfor: posty i to co pisał Albinos czytałem zawsze, bo pisze świetnie. Swoje zdanie wyrażałem zwykle jedynie w kwestiach polityczno - wojskowych na nieco szerszym planie [całość Powstania...]. Przed Twoją wiedzą pozostaje mi tylko klękać... Co do zaś archiwum Stolicy... Dawno temu, może z rok, chyba właśnie Albinos znalazł gdzieś informację, że Kirchmayer zbierał dokumenty i wiadomości dotyczące tego kto jakimi siłami dysponował w chwili wybuchu powstania. Gdzieś to było nawet umieszczone [przepraszam - nie pamiętam: skleroza]. Zadzwoniłem, obdzwoniłem i dowiedziałem się, że wszelkie dokumenty po nim są zmagazynowane w odnośnym archiwum, metodą "stąd - dotąd", bez żadnego ładu i składu, zajmując ileś metrów bieżących. Są dostępne ale nie do końca, bo nikt nie zrobił z tym porządku, a i nie kojarzę z rozmowy by mieli to w planach. Być może "Stolica" i jej dokumenty wylądowały mniej więcej w podobny sposób? Tyle a tyle m.b., bez jakiegokolwiek porządku i skatalogowania? Do tego część pracowników mogła sobie coś wziąć z tego co ich interesowało. pozdr
-
Witam; nie możesz czy nie chcesz? Nie można pisać o Me 262 bez wyjaśnienia skąd, nie można pisać o T 54 i T 55 bez pisania skąd, podobnie jak o tankach angielskich... Nie można pisać o V1 i nast. bez napisania skąd. Bez wyjaśnienia DLACZEGO zdecydowano się rozwijać tą a nie inną broń i tak dalej. To oznacza, konieczność nakreślenia co się zmieniło od początku wojny i tak dalej. pozdr
-
Witam; Hitler popełnił kardynalny błąd podpisując [przez Ribbentropa] podpisując pakt z Mołotowem. To jedno. Stalin zapewniał Hitlerowi wszystko co mu było potrzebne do prowadzenia wojny z Polską, potem z Zachodem. Lista jest tak długa, jak bogate są zasoby ZSRR. Problem polegał na tym, że Stalin popełnił błąd w Besarabii i drugi - zbyt wolno koncentrował swe siły na granicy zachodniej. Szans na podpisanie w '42 roku pokoju nie było. Z prostych powodów. Oznaczałoby to przyznanie się do pełnej niezaprzeczalnej klęski, do tego, że Niemcy robią co chcą. Oznaczałoby to także złamanie wszelkich umów i porozumień zawartych po czerwcu '41 r. z Zachodem. Samo zwycięstwo odniesione nieważne jakim kosztem było konieczne i niezbędne dla Stalina. Przegrany nie ma racji, co oznacza możliwość ukrycia kilku spraw przed aliantami zachodnimi. Spraw, o których Stalin nie chciał by wyszły na światło dzienne. Między innymi i temu był poświęcony Proces Norymberski. Stalingrad to wielka przegrana WH, która z wielu powodów nie została gwoździem do trumny. Tym gwoździem był Kursk. W tej chwili to Niemcy mogli marzyć o pokoju, ale nie z ZSRR. Próby zaś przekonania Zachodu że to Stalin i sp. jest ich głównym wrogiem, a nie Hitler - nie miały szans powodzenia. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: tak między nami - hipermarkety, i inne takie wielkie powierzchnie także mają rację bytu. Mniejsze firmy i sklepy mogą uderzyć tam gdzie wielkie powierzchnie nie wchodzą. Plus kilka słów: proszę, dziękuję, do widzenia. Ja też nie mam wielkiej firmy, a jak na razie daję sobie radę, o wiele bardziej dostając w kość z powodu braku fachowców niż wielkich powierzchni, o wiele bardziej dostaję w kość z powodu żądań pracowników, i tak dalej. Nie miałem jednak doświadczeń z CBŚ, choć z głupotą polskiego prawa spotykam się na co dzień. Czym innym jest umiejętność pisania i dyskusji, logicznej, z przeciwnikami, lub osobami mającymi odmienne zdanie, a czym innym jest spójność wyznawanych poglądów. Czym innymi jest umiejętność formowania swych myśli a czym innym pisanie ortograficznie. Poglądy J K-M są nazwijmy to w wielu wypadkach kontrowersyjne, skrajne. Kilka innych przymiotników także można dodać. Mimo to, należy mieć umiejętność dyskusji z tymi, którzy wykazują luki w rozumowaniu. Ja o sobie mówię że jestem liberałem [ktoś to dosadniej określił] w kwestiach gospodarczych, acz mocno lewicowy w kwestiach światopoglądów. Tak, są osoby mające inne zdanie, ale staram się by moje wypowiedzi były w miarę spójnie logicznie, dodatkowo pisane bez błędów ortograficznych. Fakt nie lubienia [nienawiści?] do UE i tego co jest z nią związane, nie oznacza, że wszystko co ona czyni jest be... Poza tym, staram się zwykle patrzeć na owe pomysły przez pryzmat tego co już jest w kraju i zdarza się że swoim małym rozumkiem nie potrafię objąć, spraw, które są dobre w kraju, i złe w Unii... Fakt kupna domen w USA nie oznacza bycia w zainteresowaniu, co najwyżej może się okazać że dane gdzieś w świecie krążą sprzedawane z tą czy inną bazą danych. pozdr -
Witam; ArekII: żaden jak to ująłeś "sprzęt wojskowy" nie rozwijał się jak królik z kapelusza. Cyt i jest. Me 262 to lotnictwo, które rozwijało się bardzo szybko, w pewnym momencie osiągając kres możliwości w rozwoju samolotów z silnikami tłokowymi. Osobną kwestią jest to jak szybko rozwijały się silniki, co w nich zmieniano, co unowocześniano, jaką broń wprowadzono [n.p. pociski niekierowane] i tak dalej. To, że wprowadzono Me 262, szerzej samoloty odrzutowe miało dalsze skutki, już w rozwoju broni po wojnie, lecz fakt gdzie jest źródło i jakie jest ich pochodzenie, owe modele są ściśle powiązane z tym co działo się w czasie wojny. Pociski typu V [V-1, V-2, i kolejne] to z kolei pierwsze kroki ku konstruowaniu rakiet. Tutaj trzeba się skupić na czymś innym, sięgnąć do tego kto wpadł na pomysł, dlaczego następował rozwój i tak dalej. Nie wolno ominąć von Brauna. Czołgi: porównaj dane typowego Pz III z Tygrysem czy Pantherą, znajdź różnice i tak dalej. Do tego trzeba dołożyć wszystko to co było projektowane i wprowadzane do walki "na granicy" końca wojny lub tuż po niej, gdyż owe projekty są z nią bezpośrednio związane... każdy z tych tematów, to niemal magisterka. Na referat wystarczy jeden z nich. zrób coś kompleksowo i dokładnie a nie po łebkach, w taki sposób by słuchacz wiedział, co skąd i dlaczego się wzięło. pozdr PS. Oczywiście musisz brać pod uwagę wszystkie kraje biorące udział w wojnie...
-
Witam; ArekII: w każdej z tych dziedzin postęp był olbrzymi. Zarówno w technice "czołgowej", lotniczej czy nazwijmy to "cudownych broni". Wybierz po prostu jeden dział [n.p. lotnictwo] i omów jak zmieniały się samoloty, jak zmieniały się źródła napędu, z jakiego punktu wychodzono w roku '39 a w jakim się znaleziono w '45 i co z tego co było w '45 zostało dalej rozwinięte. Podziel dodatkowo samoloty na myśliwskie, bombowe, i tak dalej... Tak zwane "tajne bronie" to w wielu wypadkach grunt bardzo śliski, z tej racji że nikt nie pisał, że produkujemy tajną broń, cudowną broń i tak dalej. Są to projekty o których mamy jedynie szczątkowe informacje i nie zawsze dokładne opisy tych co je widzieli. pozdr
-
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: nie czytałeś, albo niedokładnie: [sierpień 1940 - F.] "... Byłem ogromnie ciekaw, czemu zawdzięczam zaszczyt zaproszenia przez tak wysoki urząd [sztab OKW w Berlinie - F.]. Lossberg przeszedł natychmiast do rzeczy: Hitler rozkazał - oświadczył mój rozmówca - aby opracować studium określające warunki uderzenia na Rosję [...] Zdaniem Lossberga fuhrer wychodził z następujących przesłanek: 1. ZSRR z roku na rok umacnia swoją potęgę stając się śmiertelnym zagrożeniem dla Niemiec 2. Doświadczenie historyczne uczy, że po silnym przywódcy przychodzi osoba o słabej indywidualności 3. Teraz nadarza się najlepsza o ile zgoła nie ostatnia okazja by powstrzymać niebezpieczny rozwój wydarzeń 4. Niemcy potrzebują przestrzeni życiowej i surowców a to wszystko znajduje się w Rosji. Hitler żywił przekonanie, że Związek Radziecki załamie się militarnie i politycznie pod naporem Wehrmachtu w ciągu 6 tygodni. W tym terminie oddziały niemieckie powinny dotrzeć do Archangielska i Astrachania. osiągnąć tak zwaną linię A-A. Linię miało zabezpieczyć kilka zmotoryzowanych dywizji, a po wojnie ich miejsce zajęli by osadnicy wojskowi [...] Powiedziałem mniej więcej w ten sposób: Związek Radziecki na pewno nie załamie się w ciągu 6 tygodni ani w sensie militarnym ani politycznym, również linii A-A nie da się osiągnąć w tym terminie. Wprawdzie nie jestem zawodowym oficerem, uważam jednak za stosowne zauważyć,. że utrzymanie ciągłości zaopatrzenia przy takich odległościach będzie nie lada problem. Operacje przeciągną się z pewnością na okres zimy, a o jej surowości w Rosji nie trzeba się zbytnio rozwodzić. Nawet gdyby doszło do osiągnięcia linii A-A, ZSRR zachowa dostatecznie dużo rezerw, ab kontynuować działania wojenne. Wspomniałem przy tej okazji o wykła dzie Schulenberga w Akademii Wojskowej, a także o przesyłanych na bieżąco raportach Kostringa z Moskwy. Obaj nieustannie i przekonująco zwracali uwagę na naturalne możliwości obronne Związku Radzieckiego. Zaleciłem mojemu rozmówcy przestudiowanie wspomnień Caulaincourta z kampanii rosyjskiej Napoleona; książka ta należało do obowiązkowych lektur pracowników ambasady niemieckiej w Moskwie. [ss: 289 - 291] pozdr -
Wuitam; Wolf: czytam uważnie. Problem brał się z tego, że z jednej strony nie wolno było "ortodoksom" popierać systemu, co oznaczało m.in. służenie w RKKA.To jedna sprawa. Druga - to taka, że tak naprawdę idąc "na ochotnika" [o jednym z dowódców pisano, że z więzień wyciągano do wojska wszystkich kogo się dało], nie mieli wyjścia. Co by nie uczynili było źle. Trzecim problemem jest to, że całą masę byłych żołnierzy wtrącano do więzień, i jest to okres właśnie po '45 r. Wtrącano ich z artykułów politycznych: za zdradę ojczyzny. Formalnie wyglądało to tak, że były stricte kryminalista, stawał się teraz politycznym. Bo za dużo widział, bo się poddał, bo "coś tam". Z odpowiednio długim wyrokiem, który dawał mu o wiele mniej praw niż miał wcześniej. Za paragraf. Efektem tego było to co piszesz - walka o zmianę kodeksu, którą wykorzystał także aparat polityczny i więzienny państwa. Niech się sami wykończą. pozdr
-
Witam; harry: ja patrzę z punktu widzenia tego gdzie wówczas było Królestw [pod względem praw politycznych, możliwości gospodarczych], tego co mogło uzyskać, tego z kim powstańcy zamierzali walczyć. Stąd, w tym wypadku cel polityczny brał górę nad wojskowym, gdyż to on wyznaczał zadania wojskowe, a nie na odwrót. Ówczesna pozycja Królestwa wyznaczała poprzeczkę bardzo bardzo wysoko, tak, że nie dało się jej przeskoczyć. Ale to moja opinia, li tylko ma marginesie tego co pisał Clausewitz. pozdr
-
Witam; czytacz: my patrzymy z perspektywy osoby mającej takie czy inne mieszkanie, przyzwyczajonej do tego że woda ciepła i zimna są w mieszkaniu, prąd, gaz, kanalizacja i tak dalej. Że wieś jest spokojna i wesoła, że praca na polu to ciągnik, brona a koń i wóz drabiniasty to swego rodzaju ciekawostka... Ludzie którzy szli do miasta nie mieli 8 godzinnego dnia pracy, plus sobota robocza, nie mieli urlopu, za nich traktor nie orał, kombajn nie kosił i tak dalej. Oni to rękami własnymi. I tak dalej. Ludzie pamiętający jak było tuż po wojnie, tuż przed wojną - naprawdę cenili sobie zmianę stylu życia. Owszem bywało, że łezka w oku, że coś tam... ale. Mieszkanie z wygodami - to awans. Tym bardziej, że tzw. wielka płyta i jej poprzedniczka to okres od połowy lat 60-tych wcześniej budowano z cegły. Tradycyjnie. Spójrz jak wyglądają domy budowane w większości za Gierka - domy na wsi, oczywiście - piętro plus poddasze, dwa piętra, kwadrat 10 x 10 m, dach kopertowy. Układ pokoi taki, że przestrzeń jest wykorzystywana tak sobie. Obecnie cała masa takich klocków stoi na wyższych piętrach pusta i nie bardzo jest co z tym zrobić.Młodzi ludzie już na początku 80 tych lat widzieli swój awans społeczny w mieście, poza pracą na roli, poza pracą w stajni, poza pracą która nie ma początku ani końca, poza pracą która nie pozwala na urlop... pozdr
-
Witam; secesjonista: miało być tylko "i"... Ad rem: Urban mówiąc to, że "rząd się sam wyżywi" mocno, ostro i dosadnie odniósł się do tego, że sankcje USA [i nie tylko] uderzyły w zwykłych obywateli naszego kraju, uderzyły w przemysł i kilka innych dziedzin, bynajmniej nie sprawiając, tego, że rząd nagle został pozbawiony żywności i jakichkolwiek podstaw działania. Sankcje to taka amerykańska propaganda. Urbana pomysłowości i inteligencji nauczyło "samo życie". Związany z "Po prostu", potem z "Polityką", miał zakaz pisania pod swoim własnym nazwiskiem - pisał dla innych, życzenia od cioci Zuzi dla wujka Stefcia i całą masę innych chałtur. To, że myśli, to że ma wiedzę szeroką, zwłaszcza w kwestiach politycznych - nie stanowi niczego nagannego. Rzecznikiem rządu był - i to świetny. Jako dziennikarz i to bywa że do chyba '84 roku piszący cały czas, oznaczało że doskonale znał, doskonale wiedział co chwyci, co trzeba zrobić by coś było atrakcyjnego. Z drugiej strony sama funkcja rzecznika [jakiejkolwiek instytucji] jest takim odgromnikiem. Przecież, ktoś musi swą gębą firmować wszystkie posunięcia rządu. Sam w swoich wspomnieniach ["Jajakobyły"] pisał że doskonale wiedział, że i on i dziennikarze odstawiali na owych konferencjach pewne theatrum, coś co pozwalało się wszystkim bywa, że nieźle bawić. Większość z tych osób znał na gruncie prywatnym. Oni grali swoją rolę, on swoją. To czy to było dobre czy złe, nie wiem, ale na pewno fakt posiadania takiego człowieka na takim miejscu sprawiał, że rząd mógł spokojniej pracować. gotfryd: małe pytanie: co to owe normy społeczne i do jakich trzeba się stosować? Cynizm - na pewnych stanowiskach, w pewnych rejonach polityki jest wręcz nieodzownym elementem do tego by wszystko działało jak należy. Inteligentny cynik na właściwym miejscu w polityce jest naprawdę wartościową osobą. Poza tym polityka to nie jest miejsce gdzie są zasady moralne. pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: za moją klawiaturę przepraszam bardzo. Zbyt dużo śniadań i obiadokolacji czy pizzy przy komputerze. Miało być oczywiście za stołem. Smardz: to, że na wsi ludzie oddają 10% głosów nieważnych, nie oznacza, że tak dzieje się w każdej komisji wyborczej. Aby owe naście procent było aktualne w całym kraju [patrz owe ilości w teorii nieważnych acz ukrytych kart], to zgodnie z tzw. rozkładem normalnym, powinny być komisje i to wcale liczne gdzie liczba nieważnych kart sięga i 20%... Byłoby to chyba rewelacją na skalę ogólnopolską, a na pewno załapałoby się do głównego wydania dziennika... Wystarczy rzucić okiem na to co dzieje się we Wałbrzychu, gdzie nieważnych kart na całe miasto było coś ponad trzy setki... pozdr -
Stosunek niemieckich dygnitarzy do wojny z ZSRR
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: ech.... w swych analizach brali pod uwagę także wielkość kraju, to że w ZSRR jak i w Rosji można się było wycofywać cały czas i bez większego problemu przez tysiące kilometrów, zaś opanowanie Moskwy nie oznacza niczego innego poza opanowaniem Moskwy... W kwestii zaś wiedzy i tego skąd i co, po prostu polecam przeczytać wspomnienia von Herwartha w okolicach strony 290. Wyjaśnił dokładnie skąd miał i jaką wiedzę o tym co działo się w ZSRR i w ambasadzie tego kraju. Jako dyplomata, dodatkowo powiązany różnymi arystokratycznymi koneksjami i znajomościami z różnymi osobami, także z tymi pracującymi w Moskwie wiedział co w trawie piszczy. pozdr