Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Nalot na Tokio - czy był potrzebny?

    Witam; Lu- Tzy : wiem, że zwalnia i to nie tylko Aliantom, także zwyklym ludziom którzy normalnie są najporządniejszymi pod slońcem i w ogóle chodzacymi idealami. Mnie w tym wszystkim, może nie przeraża, ale degustuje niejako podwójna moralność w kilku kwestiach, np dot. traktowania ludności cywilmej. Wiadomo, że sądzono gównie "wierchuszke", na zwyklych żolnierzy patrząc nieco inaczej. Takie bombardowania musialy mieć zgodę góry, a zarok póltora, ci sami co podejmowali decyzję mówią: wasze bombardowania to zbrodnia wojenna - nasze to z kolei nalot strategiczny na bardzo ważne cele militarne. Gdyby nie bylo takiej Norymbergii to nalot na D czy T bylby kolejnym mniej sensownym nalotem mającym na celu zniszczenie npla. Jednak procesy byly to i wypadaloby zachować minimum przyzwoitości, zwlaszcza że nie byl to rok '43 tylko '45. pozdr
  2. Prokurator czy Historyk?

    Witam; Jarpenie : dzięki piękne za potwierdzenie tego co pisalem. Tym bardziej potwiedza to moją teorię, że to ani instytut zajmujący się archiwami ani instytut od spraw starych i wątpliwych z dalekiej przeszlości. Jest to kiepska hybryda, dodatkowo ograniczająca innym dostęp do swoich akt. pozdr
  3. Nalot na Tokio - czy był potrzebny?

    Witam; Leuthen: dzięki za zwrócenie uwagi na "żadny" - masz rację. Czy biedni? Nie wiem - ja ich widzę jako bezsensowne cywilne ofiary ostatnich dni wojny [D] lub prawie [T]. Zgadza się to N i J przestali przestrzegać wszelkich regul w czasie walk względem ludności cywilnej w czasie II wś., co nie oznacza z miejsca, że zachowanie aliantów w każdym wypadku bylo o.k i fair a każdy nalot mial uzasadnienie wojskowe lub militarne. W ostatnich dniach wojny takie pokazy sily aliantow ; lub inaczej bezsily N. albo J. można bylo sobie swobodnie darować. pozdr
  4. Powstanie listopadowe

    Witam; [i pójdę pod prąd] Powstanie Listopadowe - jak każde inne - w/g mnie - nie miało szans powodzenia bez uczestnictwa i przeciągnięcia na swoją stronę mas chlopskich. Można to było sprawić formalnym i rozsądnym zniesieniem pańszczyzny i to takim ktore zadziałaloby w praktyce. Formalny punkt wyjścia w jakim znajdowało się Królestwo aby mogło mieć jakiekolwiek szanse powodzenia musiałoby mieć poparcie dwóch pozostałych zaborców - A i P na swoje dzialania, łącznie z obietnicą pomocy wojskowej i w razie czego wypowiedzenia wojny Rosji. Tego z tego co wiem nie miało i mieć nie mogło To co miało Królestwo zagwarantowane w Konstytucji, nawet niezbyt momentami przestrzeganej - do 1914 te tereny nie miały już nigdy więcej. By Powstanie miało sens powinno zmienić swoim wybuchem in plus - a tego w żadnym wypadku zrobić nie moglo - co oznacza fakt, że po powstaniu mogło być tylko gorzej i tak oczywiście się stalo. Ktoś stwierdził że najlepszym rozwiązaniem byłoby zamknięcie mlodych i nabuzowanych oficerów do aresztu na kilka dni by ochłonęli i karne wyslanie ich do jednotek liniowych, a cale zamieszanie zrucić na imprezę. Zaszlibyśmy i dalej i szybciej pozdr
  5. Witam; [OT] Tofik: nie wiem czy to jest prawda, ale zastanawia mnie jedno - jeżeli w pewnym momencie Zygmunt mial możliwość wyrażenia zgody na objęcie tronu rosyjskiego przez jego syna [warunek: zmiana religii] to czemu na to nie wyrazil zgody? Przecież takim dzialaniem sprawił ze rodził mu się zaprzysięgły wróg? pozdr PS. Jakbyśmy ciągnęli ten temat -> tu OT - to może by go przenieść do RON-u lub do Alternatywnej?
  6. Nalot na Tokio - czy był potrzebny?

    Witam; jest walka i walka... W momencie kiedy jak sam zauważyleś oba państwa walą się w gruzy, a większość dużych miast to morze gruzów wypalonych w wielu miejscach do cna, to można sobie bylo podarować oba, dla mnie barbarzyńskie, mimo wszystko naloty. Ani tokijski ani drezdeński nie przyniosłyy żadnych efektów poza obróceniem obu miast w perzynę, i śmierci wielu tysięcy cywilów. Pisałem o Norymberdze gdyż tak jeden z iluś punktów oskarżenia mówil o prowadzeniu wojny przeciw cywilom, a nie żolnierzom, o zabijanie cywilów. Oskrażali ci co wydali rozkaz takich samych bezsensownych bombardowań [akurat w tych dwóch wypadkach]. Tak między nami zrzucanie kolejnych kilogramów bomb rewolucyjnego nie miało zbyt wielkiego wpływu na potencjal obu krajów, przynajmniej N. Znacznie większy wpływ miało odcinanie źrodeł ropy naftowej i surowców strategicznych. pozdr
  7. Pomoc w wypracowaniu. Byłabym bardzo wdzięczna.

    Witam; jako odpowiedź niech posłuży anegdota z czasów wojny. Rzecz dzieje się w Danii, gdzie mimo zajęcia jej przez Niemców, normalnie żyla królowa i ogólnie bylo spokojnie i pokojowo. W Danii żyli oczywiście Żydzi, Niemcy zgodnie ze swoim zwyczajem nakazali im nosić opaskę na ramionach z gwiazdą Dawida. Następnego dnia, kiedy Krolowa wyszła na spacer miała nałożoną opaskę, następnego dnia - większość Duńczyków nosilo takie opaski. Zarządzenie nie wypaliło Dla mnie taka postawa jest czymś niemożliwym w Polsce czasu wojny. pozdr
  8. Prokurator czy Historyk?

    Witam; Gwoli Sikorskiego - zbrodnia jest ale nie przeciw ludzkości. To czy byl geniuszem politycznym i wszyscy się z nim liczyli to juz zupelnie inna bajka Narya: mam male pytanie: jak rozumieć zdanie: IPN / Pion śledczy IPN oskarża - dla mnie jest to funkcja prokuratora. Z drugiej strony polączenie w jednej organizacji i archiwistyki i śledztw też jest troszkę "nie bardzo". Albo jedno albo drugie. Albo ktoś zbiera papiery i je publikuje albo prowadzi śledztwo, w takich sprawach nie ma polączenia, choć śledczy mogą korzystać z zasobów archiwum ale na ogólnych zasadach, jak każda inna instytucja. pozdr
  9. Witam; Bruno - masz rację, z tym, że wladza radziecka byla witana z nadzieją na jakąś odmianę w końcu szafowala haslami "państwa robotniczo - chlopskiego" i końcem "panów polskich" i "wykorzystywania robotników i chlopów". To że zamiast tragicznej sytuacji mieli dramatyczną okazalo się za jakiś czas. Inna bajka, że w wielu wypadkach wladza radziecka tak dogryzla mieszkańcom, że zdarzalo się że ci WH w '41 witali chlebem i solą. Za lekkie przerysowanie przepraszam, ale fakt że z nadzieją patrzy się na najeźdźcę, iż ten zapewni warunki lepsze od tych jakie dawala Ojczyzna znaczy dość dużo, przynajmniej dla mnie. pozdr
  10. Witam; Tofik [dot. OT] - podejrzewam, że i dymitriady i wyprawa na Moldawię w zalożeniu miala odbywać się metodą "jakby co ja nic nie wiem"; czyli w momencie kiedy taka wyprawa okazuje się sukcesem - osoba która dowodzi wojskami, ma pelne popracie króla i wysokie nagrody i stanowiska [znacznie wyższe niż normalnie] za powodzenie takiego postępowania. W razie klęski osoba odpowiedzialna za nią zlatywala z bardzo wysokiego konia. Byl to dla niej koniec ryzykownej walki o te czy inne tereny. Taka zabawa ma szansę powodzenia tylko wtedy kiedy w obu wypadkach są wyciagane wszelkie pozytywne czy negatywne konsekwencje. W innym wypadku polityka zagraniczna państwa bardzo szybko rozejdzie się w szwach a wladca nie dojdzie do ladu i skladu z tym co się dzieje wokól jego kraju. Niestety Zygmunt nie mial faktycznej sily by taką politykę prowadzić pozdr
  11. Witam; T-34 jest konstrukcją z końca lat 30-tych, ktora swój faktyczny żywot [na deskach projektowych - modernizacje i in.] zakończyla bodajże w 44 czy 45 roku. T-34 byl projektowany kiedy największą armatą jaka byla zamontowana to byly dzialka 50 mm albo krótkolufowe 75 mm. Porownywanie go z Shermanem z późniejszych lat i caly czas modernizowanych - nieco mija się z celem. Dla konstruktorów radzieckich zywot T-34 skończyl się w '44 roku, kiedy wszedl na krótko T-44 [do '45 r. produkcja jak na radzieckie warunki - mikra ok 1000 szt]; natomiast odpowiedzią na zmiany jakie nastąpily w czasie wojny byl T-54. Jeżeli chcemy porównywać mniej lub bardziej podstawowe czolgi należy patrzeć na te same okresy produkcji. T-34/85 byl produkowany do '50 r i on także stanowil po części odpowiedź na mankamenty T-34 z okresu lat '42-3. Jednakże okres produkcji w ZSRR wskazuje, że byl on modelem przechodnim do okresu kiedy T-54 bylo na tyle by mógl on wejść na uzbrojenie pierwszoliniowych jednostek ACz. pozdr
  12. Polacy i ich odpowiedzialność za zagładę Żydów

    Witam; pytanie jest nie dość że szerokie to i ogólne. W mordowaniu Żydów pomagali wszyscy w różnej skali: - oczywiście Niemcy i różne podlegle im formacje w ramach wypelniania polityki AH - to jest jasne i od dawna uznane. Mieli masę sposobów od zwyklych zabójstw na ulicy, poprzez masowe groby, getta , wywózki czy w końcu KL. - sami Żydzi - w ramach ratowania wlasnej skóry - np. getto warszawskie i każde większe mialo swoją wlasną policję, która pomagala w pilnowaniu porządku na terenie getta policji niemieckiej, czasem i polskiej granatowej. Jej zachowanie jest w każdych wspomnieniach bardzo dobrze opisane i nie budzi także wątpliwości. Same Judenraty próbowaly robić co się dalo by zachować pozory - jedni przewodniczący gminy nie wytrzymywali presji i popelniali samobójstwo, nie potrafiąc przekroczyć pewnych granic [np. A. Czerniakow]; inni swoją postawą niemal pokazywali że są poza [J. Korczak] i td. - Polacy też brali w tym udzial - o ile wśród inteligencji takie postawy byly dość rzadkie i przez to wyjątkowe, a czasem nawet przedwojenni endecy robili wszystko by pomoć prześladowanym [Kossak - Szczucka] o tyle malomiasteczkowe czy wiejskie środowiska wychowywane na Rycerzu Niepokalanej, czy postawie wielu proboszczów albo biskupów byly przesiąknięte antysemityzmem [Jedwabne ; pogromy na Wolyniu i tp]. Dostawaly do ręki kija i palkę i z radością i biernej pomocy niemieckiej [obietnica braku konsekwencji] wyrównywaly wszelkie możliwe zaszlości - od rabunków przez wypędzenia do morderstw. Do tego dochodzily osoby które wykorzystywaly sytuację by wycisnąc jak najwięcej z Żydów a potem jak zużytą opone wydawaly Niemcom, albo zostawialy na lasce losu. Co ciekawe takie postawy malomiasteczkowe byly bardzo silne dlugo po wojnie. Rok '68 i ci krzykacze Syjoniści do Syjamu, to przecież wiekowo mieli ok 40; czyli urodzeni byli przed wojną, wyrośli na takich terenach i dopiero gwaltowne uprzemyslowienie lat 50 tych czy 40 tych pozwolilo im się przenieść do miast, zachowując postawy typowe dla takich zacofanych i w wielu wypadkach ograniczonych umyslowo środowisk. pozdr
  13. Nalot na Tokio - czy był potrzebny?

    Witam; wcale nie uważam nalotu na T. czy Drezno za super niezbędne, zwlaszcza w takiej skali w jakiej zostaly zrealizowane. Co nie oznacza także że rozgrzeszam z podobnych praktyk WH czy Armię Japońską. W roku '45 i tu i tu bylo wiadomo, że takie naloty jak na T. poza spaleniem miasta do cna nie przyniosą niczego. Karabiny albo ich zamki będą produkowane, podobnie jak nie zostanie zniszczone ogromne zgrupowanie żolnierzy npla, raczej i w przeważającej części ludność cywilna. Zacietrzewienie powstale w wypadku takich nalotów jeszcze wzmocni obronę. Nie trzeba będzie się odwolywać do Fuhrera czy kogoś wysoko. Wystarczy "za Drezno". Dla mnie jest to pokaz sily - gdyż w wyniku jednego nalotu [bynajmniej nie pierwszego] zniszczono w ogromnej części miasto [T] albo cale [D] i to środkami znanymi juz od lat, za pomocą tych samych samolotów które dla wielu byly codziennością lub conocnością w zależności od tego kto [brytyjczycy / Amerykanie] przeprowadzal naloty [tu: Niemcy]. Bomba atomowa to byl pokaz sily i techniki : jedna bomba zastępuje calodzienny nalot tysiącami maszyn a zmiata miasto jeszcze szybciej z powierzchni ziemi. Owa bomba to, wg mnie sygnal dla tow. Stalina a nieco mniej dla cesarza Japonii. Poprzez takie zachowania Norymberga czy potem proces dowódców japońskich, oczywiście sluszny, dla mnie nieco przypominal sąd nad zbójem prowadzonym przez zbója, z których jeden udaje niewinną. Dla mnie nalot na Londyn i jego zniszczenie nie różni się od tego co bylo nad T czy D. pozdr
  14. Rozpad Austro-Węgier czy musiało do tego dojść?

    Witam; sam rozpad A-W byl nieunikniony w związku z rozwojem sytuacji na frontach i wenętrznej w samych A-W- separatyzmy regionalne. Z drugiej strony "Cat" Mackiewicz twierdzi, że szkoda, że A-W się rozsypaly. W/g niego zabraklo silnego regionalnego oparcia dla krajów Europy Środkowej, które pozwalaloby się wznieść poza anse każdego z krajów przeciw sobie i prowadzić politykę która mialaby na uwadze dobro każdego z nich a nie każdego z osobna. pozdr
  15. Prokurator czy Historyk?

    Witam; IPN jest czymś w rodzaju prokuratury historycznej czyli ani jednym ani drugiem. Jak pisał J K-M demokracja do demokracji socjalistcznej ma się tak jak krzesło do krzesła elektrycznego... tak samo zbrodnia i zbrodnia komunistyczna. Zgodnie z prawem coś jest przekroczeniem jeżeli w momencie jego popełnienia następuje złamanie obowiązującego wtedy i dany dzień prawa. Jezeli nie możemy sobie zgrzytać zębami i tyle naszego. Jeżeli Kiszczak nie zlamal obowiązującego wówczas prawa to możemy tylko pisać o tym że zachowal się nieprzyzwoicie i tyle. IPN będąc prokuratura historyczną nie jest ani instytutem przeglądającym archiwa i opisującym co w nich jest, coś a la teksty źródlowe, ujawniającej dokumenty i td, gdyż wykorzystuje to przeciw innym w walce politycznej [patrz Trybunal Konstytucyjny] i nie jest też prokuraturą od spraw tzw. archiwum X sesnu stricte gdyż zajmuje się historią - ani jedno ani drugie... Przypadek Sikorskiego: 1. IPN jest instytutem histrycznym: szuka i przeszukuje archiwa polskie i in i ogłasza co jakiś czas wyniki swoich prac - takie , śmakie dokumenty i publikuje je tak jak znalazł z tłumaczeniem i wyjaśnieniem użytych tam skrótów. Koniec kropka. Na podstawie tego zatrudnieni tam lub gdzie indziej historycy piszą prace gdzie snują tezy i podpierają się tymi lub innymi tekstami źródlowymi dokumentami i tp. 2. IPN jest prokuratorem do spraw typu archiwum X - czyli fachowcy w dziedzinie medycyny sądowej eksuhumują zwłoki gen. S. i poddają je badaniom po czym piszą. Wyniki naszych prac wskazują, że general zmarl w taki - a - taki sposób gdyż. Przypuszczalna sekwencja jest następująca: stało się to to i owo. Publikują wyniki. 3. Dokumenty te biorą na warsztat specjaliści w dziedzinie różnych wydarzeń typu zamach i publikują swoje książki pisząc - z dokumentów wynika to i tamto, a przypuszczalna sekwencja zdarzeń ma się tak i owak. Niejasności są tu i tam, a np. brak otwarcia archiwow brytyjskich w tym zakresie wskazuje na... Wtedy każdy zajmuje się swoim działem i swoją robotą. Znajomość prawa zapobiegnie głupocie i debilnym wypowidziedziom w stylu "zbrodnia przeciw ludzkości" et c. pozdr
  16. Polska lokalnym mocarstwem?

    Witam; Ubundu: z Ameryką, konkretnie z US jest jeden problem - nie zna, albo nie chce znać historii Europy i jej wzajemnych relacji. To że w momencie kiedy Europa potrafi dogadać się między sobą, zwłaszcza w sytuacji kiedy Rosja nie jest taką potęgą jak drzewiej staje się powoli jasne. Pokazywanie i prężenie muskułów do niczego nie prowadzi. Niemal wszystkie ostatnie wojny dowiodły że US nie uczą się niczego: przegrali w Wietnamie, przegrali w Zatoce, ci ktorych wspomagali wcześniej obrócili się przeciw, albo w ramach własnej obrony mówią - tak nas nauczył wuj Sam. Moralność KAlego z której się śmiejemy obowiązuje w US właśnie i jej stosunkach z innymi zwlaszcza slabszymi od siebie. Pod sztandarami demokracji i innych szczytnych hasel zalatwia dla siebie interesy życia [patrz F-16 w Polsce]. Polscy politycy podchodzą do relacji z US conajwyżej na kolanach , tak jak do Wielkiego Brata. Rosja jest kolejną Republiką Weimarską. Dopóki będziemy ją traktowali jak wrzód i nie próbowali konstruować takiego systemu który ją by uwzględnial i sprawial, że wojna stanie się nieopłacalna to będziemy mieli takie pokazy jak obecnie, a łącząc to z tym że nasz obecny prezydent w kwestiach polityki zagranicznej jest ignorantem i ślepcem przekonanym o przewodniej sile Wielkiego Brata zza Morza, rozsadnych działąń względem Rosji nam nie ulatwia. Gdzieś obok na forum byly posty o naszej polityce histrycznej - powinno się w całości je wkleić tutaj by dokończyć opis polskiej ignorancji. pozdr
  17. Witam; pisalem wcześniej, ze jednostki będace w czasie mobilizacji można bylo skreślić gdyż przy taki uksztaltowaniu linii obrony, każde jej przelamanie równalo się temu, że dywizje npla które tego dokonają wychodzą na tyly conajmniej dwóch armii polskich, z pelną możliwością wyboru kierunku dalszych ataków, lącznie z uniemożliwieniem formowania jednostek rezerwowych. Co się zresztą stalo. Dysproporcje w lotnictwie, przewaga N. spowodowala, że pociągi byly ostrzeliwanie co znów utrudnialo przemieszcznie się oddzialów i regularnej armii i tych mobilizujących się wlaśnie. Gwoli ścislości i polożenia: w '39 roku - Wielkopolska i Śląsk byly polożone na linii frontu - co oznaczalo, że będą zagrożone od pierwszych godzin wojny - calym jej "dobrodziejstwem" : bombardowaniami, narażeniem na ryzyko przelamania, wyjściem na tyly [dot. gl. Śląska], dodatkowo silna mniejszość niemiecka mogla powodować prowokacje, próby unieruchomienia zakladów. Te rejony tak czy inaczej byly spisane na straty od pierwszej chwili dzialań wojennych. COP - znajdowal się na tyle niedaleko, i był zagrożony od razu po przelamaniu polskiej linii obrony na dowolnym odcinku pomiędzy :Częstochową a Barwinkiem, gdyż w takim wypadku zagrożone byly tyly Armii Kraków i Karpaty. Poza tym: przesunięcie linii na wschód daloby czas na "doformowanie" się rezerw [bylyby kierowane od razu na wschód] i możliwość oceny najważniejszych kierunków dzialań WH, lącznie z tym, że on nie znalby faktycznej dyslokacji jednostek polskich, a z tą linią obrony na samym początku dzialań wojennych mialyby tylko styczność skrzydla WH. Na pozostalych terenach dzialania oslonowe i tyle. Poza tym krótki front oznacza możliwość koncentracji obrony i lepszego wykorzystania odwodów które mieliśmy. Co do mniejszości - jaka polityka takie zaufanie: sami sobie naważyliśmy piwa traktując mniejszości jako dopust Boży, a one odplacily się tym samym: Litwini wzięli Wilno jak my Zaolzie, z podobnymi konsekwencjami, Ukraińcy i Bialorusini witali ACz jak wyzwolicieli, Żydzi też zresztą uważali że że ZSRR to raczej świetny wybór, komuniści wrócili na łono macierzy, nie wiedząc że żyją dlatego że siedzieli w polskich więzieniach. W pewnym sensie te animozje oddają zachowania powojenne względem Ślązaków [zaliczenie ich hurtem jako Niemców i dopiero potem odkręcanie DVL, oraz wzajemne pogromy Polaków Urainów Białorusinów i Żydów w okresie '41-44 na Kresach. pozdr
  18. Sanacyjna Polska a PRL

    Witam; w takich wypadkach jaki byl w '45 [przejęcie ralne wladzy przezrząd "ludowy"] i w '89 [wladza w rękach "S" - szeroko pojętej] następuje problem - co zrbić z uregulowaniami prawnymi które obowiązywały za poprzednika [sanacja / PRL]. Nie da się ich z punnktu wywalić "do kosza" bo przez kolejne pięc lat mamy tworzenie nowego prawa i poprawienie wasnch blędów. Nastąpiło to co mówliście [bruno / Gnome] władza w '45 odcinała się od konstytucji kwietniowej jako nielegalnej [czemu - napisałem], ale część [i to sporą] obowiązuącego prawa przejęlą. Przyszło jej to tym łatwiej, że raczej zaostrzaly i ograniczały one ową konstytucję co w chwili utrwalania władzy było przydatne. Przepis z '50 r, to nieco inna wersja "co nie jest zabronione jest dozwolone]. Poza tym w '81 r. był jeszcze jeden problem - nie mieliśmy prezydenta, a podejrzewam że w prezydenckim dekrecie był wymieniony Prezdent jako osoba władna do jego wprowadzenia, w 50 r. instytucja prezydenta była jeszcze [bierut] W '89 roku mimo zmian w prawie gosp. [MFR / Wilczek] tak samo nie można było wywalić "z punktu" prawa i pisać go od nowa. Robiono to przez całe lata. Ustawy dające możliwość wprowadzenia stanów nadzwyczajnych są normalne. To, że ich nie zmieniono - to inna bajka. Dalej: nie ma tak, że kolejne państwo powastałe na bazie poprzednika odrzuca z punktu umowy podpisane [wszystkie jak leci] bo oznacza to wtedy, że inni mają pełne prawo robić to samo. Owszem czyni tak np w wypadku kilku konkretnych spraw, zwykle przemieszanych z mniejszą lub większą ideologią [np. konkordat, umowy wojskowe, o wspólpracy, o stacjonowaniu wojsk i tp]. W innym wypadku samo by się ustawilo poza marginesem życia politycznego i gospodarczego. Z tego powodu III RP mimo calkwitego niemal pomijania [przez część polityków] PRL nie mogła powiedzieć tego co PRL podpisało nie tolerujemy i uznajemy za niebyłe... tak samo było z PRL-em i II RP. Fakt czerpania tradycji i odwoływania się do nich to zupełnie inna bajka, mówiąca conajwyżej o mentalności rządzących krajem. pozdr
  19. Witam; szans na monarchię absolutną, lub coś co by ją z grubsza przypominalo nie bylo. Dokladnie od 1370 r. W tym roku umiera ostatni Piast na tronie, władca który mimo różnych wad, buntów był przez większość możnych [czyli ówczesnej szlachty] traktowany jako król z Bożej Łaski, ten który rządzi "bo tak". Kolejni musieli się już wkupiać w laski - i Ludwik Węgierski i Jagiello i kolejni, a to co jeszcze sto lat wcześniej bylo nie do pomyślenia teraz sprawialo niemalo klopotów. Co więcej - szlachta która sama dla sibie stanowiłą prawodawcę, podpisała Unię Lubleską [t tez jest zbiór praw i zasad] bardzo szybko pokazala, że owe zasady są po to żeby je lamać. Punktem zwrotnym byla rok 1651 i liberum veto! na Sejmie. By zaprowadzić "nowe porządki" konieczny jest król / władca który ma realną władzę, a w Polsce taką miał Sejm i szlachta, a z drugiej szlachta która mu się podporządkuje wiedząc, że tak jest lepiej. Takie coś nie nastąpilo i nastąpić nie moglo [nihil novi 1505]. Ogromna ilość herbowych, ogromne rozwarstwienie majątkowo - powodowaly tylko, że jakakolwiek jednolita polityka względem całej grupy byla niemożliwa i niewykonalna. Próby reform wewnątrz szlachty - skończyly się niczym. pozdr [ Dodano: 2008-11-24, 19:40 ] OT: Tofik normalnie można spartolić wszystko. Od momentu kiedy polityka zaczęla być realizowana przez magnatów [dymitriada] a nie przez władcę [niezależnie jaki on jest], zawsze może dojść do tego że stojąc naprzeciw obcego wojska nie patrz y się na niego pod kątem - jak go pokonać, tylko - a ile zyskam /a ile stracę na fakcie że wywieszę biala flagę i pojdę do swojej ziemi i będę zbieral to co ziemia urodzi. Co ciekawe czytaąc "Prawem i Lewem" można odnieść wrażenie , może mylne, że dla dużej liczby zwyklej szlachty wony toczone - gdzieś tam - były wydarzeniami na innym świecie, o wiele ważniejszy był najazd na sąsiada, nabycie nowych futer, nowa siedziba rodowa. Dla mnie synonimem tego jest Krzyżtopor - wladowano weń ogromny majątek - a przetrwal 10 lat chyba. Majątek który by wystarczyl na bardzo wiele wojska na bardzo dlugi czas. pozdr
  20. Witam; co do strat i statystyk utrat czolgów i zabitych - należy brać w nich kilka popawek w kierunku: - Żukowa który na pewno uśmiercil wielu żolnirzy i zostawil w polu wiele czolgów swoimi nieprzemyślanymi i glupimi dzialaniami - zdobywaniem miast przez czolgi, czyli szafowaniem tankami i krwią, aż do granic bezmyślności przez wielu radzieckich dowódcow, czasem z wlasne inicjatywy czasem z inicjatywy Stalina [zdobycie miasta na konkretną datę / rocznicę] - ciężkie straty powodowaly, że czolgami jeździli w wielu wypadkach średnio wykwalifikowani żolnierze, co nie przyczynialo się do zmniejszenia strat w czasie natarcia Poza tym T34 byl projektowany w '38-9 i w czasie wojny okazalo się, że ma te czy inne mankamenty [np slaba armata i konieczność jej zmiany na mocniejszą], lecz jego prostota budowy stanowi w warunkach bojowych raczej zalete niż wadę. W odniesieniu do uzbrojenia Stalin mial raczej dobrą rękę i wiedzial co mu potrzebne. T-34 mógl być produkowany w zasadzie w każdych warunkach, a ogromna ilość egemplarzy jakie zrobiono mówi sama za siebie. Patrząc na inne typy tanków, to co mają to czego nie maja, skomplikowanie konstrukcji, nie wypada on źle. T-34 jest czolgiem średnim a jego masa waha się w okolicach 30 ton, Pantera miala już grubo ponad 40. Z tego co pamiętam [mogę się mylić] T-34 mial po raz pierwszy zastosowany skośny pancerz. Porównując zaś T-34 do podobnego w tonażu czolgu alianckiego M4 - to porównanie wypada w/g mnie na korzyść T-34. T-34 byl robiony przez Rosjan by sprawdzal się w warunkach radzieckich - wszelkie komplikacje są tam akurat zbędne. Porównywanie ergonomii "zachodniej" i "wschodniej" mja się z celem. T-34 nie byl idealem, byl bardzo przyzwoitym tankiem, latwym do produkcji i latwym do naprawy w czasie walk. Gdyby byl "kupą zlomu" - jak padlo gdzieś powżej - to Rosjanie nie dojechali by nim do Berlina. pozdr
  21. Nalot na Tokio - czy był potrzebny?

    Witam; jeżeli produkcja byla skrajnie rozproszona - to oznacza to ,że w tokio jako całości takze nie produkowano powiedzmy ok 20% np zamków do karabinów, tylko dużo mniej i ów nalot nie spowodował drastycznego zmniejszenia owej produkcji. Chcąc zmnejsszyć produkcję, idac topim tokiem rozumowania, należaloby zrównać z ziemią wszstkie miasta w J. Z drugiej strony takie naloty sprawiały, że ewentualne procesy o prowadzenie wojny niezgodnie z porozumieniami narodowmi czasami przpominaly sądzenie jednych zbójów [ktorzy przegrali] przez innych zbójów [którzy byli górą] i wywolywaly czasami mniej lub badziej uzasadnione wątpliwości. pozdr
  22. Sanacyjna Polska a PRL

    Bruno - pytaleś się kilka postów wcześniej, czemu w momencie wprowadzania Stanu Wojennego Jaruzelski nie wykorzystal tego co dawala konstytucja kwietniowa. Podejrzewam że jeżeli wiedzial - bo musial zasięgać informacji "jak uzasadnić prawnie"; to podkopalby się sam i dodatkowo wsadzil w dol bez wyjścia który wykopal gdyż: - caly rząd z nadania tow. Stalina od samego początku by jakoś się odróżnić od londyńskiego uznawal k. kwietniową za bezprawną, co oznaczalo, że wladze które na jej podstawie zostaly wybrane są także, z mocy prawa nielegalne - uznanie owych artykulów oznaczaloby w takim wypadku, że konstytucja kwietniowa jest legalna, a bylo to na tyle poważne, że ciągnąc dalej - rząd londyński byl legalny i tylko on jako taki mógl podpisywać umowy, a J. et co. nie i na tej samej podstawie wszystko co oni podpisali nie obowiązuje lub może być zakwiestionowane. Jeżeli kwestionujesz jakieś prawo - bo jest nielegalne / lub twoja jego interpretacja jest inna niż oficjalna to w momencie uznania jej przez NSA lub sąd administracyjny niższej instanacji oznacza, że twoje dzialanie jest legalne do chwili kiedy ustawa nie zostanie zmieniona. Jeżeli zaś dzialasz tak jak chce urząd to, swoim postępowaniem sprawiasz, że obowiązuje w domyśle jego interpretacja, choćby byla nielegalna i inna niż twoja. pozdr [ Dodano: 2008-11-24, 13:14 ] ups, z Brunem pisaliśmy jednocześnie, Bruno - dla mnie slowa "polski obóz koncentracyjny" napisane przez "Cata" Mackiewicza mówią wszystko. Internowanie to nie bylo. Niektórzy wierzą w P. inni w Kostka -B. pozdr
  23. Sanacyjna Polska a PRL

    Witam; Suryn : za pisownię KL - przepraszam. Z drugiej strony co ciekawe niemieckie pierwsze obozy koncentracyjne z l. 30 tych mialy pisownię KL w oficjalnych dokumentach, od samego początku istnienia. : co do obchodów i in. To że 11.11 P. otrzymal wladzę wojskową, a potem kazal robrajać Niemców przy wielkim entuzjazmie Warszawiaków - to zaden ewenement. W Krakowie przy aplauzie ogladających tą scenę rozbrojono odwach i zabepieczono lotnisko Rakowice, a potem najzwyczajniej w swiecie przejeto wladze. Rozbrajanie zolnierzy austriackich na pewno wywolywalo odruchy radości wśród ludności. Dzień wcześniej to samo bylo w Lublinie. W tym wypadku zgadzam się zupelnie z Brunem: 11.11 to data wyjęta w zasadzie z kapelusza - każda inna lepsza [30 - bo pierwsze rozbrajanie żolnierzy na ziemiach polskichm, 22 - bo dekret jednoczący ileś wladz regionalnych w jednych rękach, uznanie jednolitego rządu polskiego]. Ustalenie daty na 11 listopada to spadek po sanacji [a więc nie 90 lat temu tylko troszkę mniej] i kultywowanie tradycji w imię wódz wiedzial lepiej. Obecna III RP czci P. do bólu - pomimo kontrowersji jakie on budzi, to i data zostala przejęta. pozdr
  24. Polska lokalnym mocarstwem?

    Witam; Polska nie jest ani mocarstwem ani kolonialnym ani nawet polregionalnym ani niczym. Aby byc mocarstwem trzeba móc umieć wzieść się nad lokalne podzialy, lącznie z tym, że należy mieć dobre stosunki z możnymi tego swiata. My takich nie mamy - ani z Rosją ani z Niemcami. Rosja: najważniejszym problemem nie jest to jakie biznesy z nią robimy, to ze znamy warunki na jakich się tam dzialania, że znamy mentalność, że możliwości są olbrzymie, a sam kraj ma olbrzymi wplyw na to co się dzieje na świecie. Dla nas najważniejszym problemem jest to co się stalo w Katyniu, to że coś się stalo sto lat temu. Nie umiemy się wznieść ponad podzialy i zrobić to co F z N w latach 50tych [EWWiS] Niemcy: mając taką a nie inną historię z N, zachowujemy się tak a nie inaczej czyli z jednej strony - poklepywanie się po plecach, z drugiej - wycieczki osobiste co poniektórych polityków, podejrzewanie ich o wszystko co najgorsze nie ulatwia żadnych dzialań. Zabawa w stylu : podsrywanie Rosji, a potem bieg do Niemiec bo nas biją nie pomaga nam w stosunkach i tu i tu. Relacje z okolicznymi państwami są takie sobie: z Czechami dogadują się tylko prezydenci, z tym ze spoleczeństwo ma inne podejście, dla Litwy Łotwy czy Estonii ciagle darcie kotów z Rosją jest nie na rękę. Możliwość pokazania się w towarzystwie dużego kraju jest świetna, ale z tego nie ma nic konkretnego dla nas tylko dalsze podsrywanie sobie stosunków z Rosją. Nie potrafimy odrzucić na bok swoich fobii i drazliwych spraw historycznych po to by zalatwić jeszcze większe i istotniejsze sprawy. Dla nas najważniejszy jest przytup i krzyki. I zero rozsądku. Z obecnym prezydentem mozna o czymś takim zapomnieć. On tego nie zrozumie, pozdr
  25. Witam, Zagrozeniem większym bezpośrednim byl Hitler - byl "tuż za rogiem" 100 km od najważniejszych rejonów kraju [Warszawa, Gdańsk, Poznań, COP]. Stalin byl zagrożeniem pośrednim - byl inteligentniejszy od AH i wiadomo bylo, ze nie uderzy "z punktu" ot tak. Na to byl za inteligentny. Od momentu podpisania paktu Ribbentropp - Molotow wiadomo bylo to że będzie wojna. Kwestia czasu krótkiego pozostawala tylko data wybuchu. pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.