-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; my patrzymy na wojnę radziecko - fińską ['39-40] jak na normalne starcie zbrojne dwóch państw, ktore zakłada, że istnieje plan, który jest wykonywany. Dowodztwo ma świadomość ograniczeń, liczy się z ograniczonością zasobów wlasnych, z tym że żolnierz też czlowiek, a temperatura w której zamarza wódka sluży do czegoś innego niż ataku na dobrze umocnione pozycje. Trzeba spróbować spojrzeć na ną oczami Stalina. Armia jest świeżo po czystce, która dotknęla tych "niepoprawnych" i to zarówno wojskowych jak i ludzi z bezpieczeństwa. Część z nich siedzi inni straceni, a jakaś jeszcze grupa rąbie tajgę w Syberii. W wojsku nikt nie jest pewien niczego. Zajęcie wchodnich terenów Polski pod względem warunków wojennych to w zasadzie sielanka i spokojny przemarsz, gdzie nieliczne jednostki stawialy jakikolwiek opór. Charakter wojny z Finlandią mógl pokazać czy każdy nawet najbardziej bzdurny rozkaz zostanie wykonany bez szemrania, czy to przez kadrę oficerską / podoficerską i samych szeregowych żolnierzy. Wojna pokazala, ze tak, że nikt nie pyta się po co tylko trzaska oficerkami pisze plany i machina funkcjonuje dalej. Gdyby nie bylo Finlandii podobna wojna by wybuchla. Poza tym Stalin w zasadzie móglby zrobić co chcial z Finami a pokazal im tylko co może. Z drugiej strony w '41 Finowie doszli tylko do przedwojennej ['39] granicy i ani kroku dalej. Może dlatego udalo im się zachować taki a nie inny status. pozdr
-
Rudolf Hess w Wielkiej Brytanii
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; zaczniemy od końca: - jeżeli Hess byl tym Hessem z '41 roku, musialaby to być chyba boska interwencja albo cudowne uzdrowienie. Prawie na pewno jednak Hess z '45 czy '6x nie byl tym samym Hessem, który wylecial do Anglii. Jeżeli tak się stalo to pada pytanie: - jakie wiadomości mógl przekazać "oryginalny" Hess i jaką one mialy wagę dla Churchilla - tu ciekawostka: ponoć w momencie lądowania Churchill byl na jakimś przyjęciu u jakiejś "madam", po otrzymaniu inforamcji po prostu wyszedl. W swoich pamiętnikach pisze coś innego. W momencie lądowania Hess musial udowodnić, że jest tym Hessem a nie jego podróbką, czyli jeżeli Ch. byl wzywany do miejsca gdzie on wylądowal i ukrywa to skrzętnie, to nieśmiale zalożenie: ten Hess byl tym Hessem. Ciekawi mnie do jakich dokumentów mial dostęp Hess, i czego mógl się dowiedzieć z racji swojej pozycji - co się stalo z "oryginalem", przyznam że są to moje wylącznie moje spekulacje. Jeżeli przekazane wiadomości okazalyby się "nic nie warte" zamkliby go do więzienia i tyle mialby do gadania, a fakt zlapania H. wykorzytywali propagandowo do bólu. Z drugiej strony wiadomo, że niektóre wiadomości są bezcenne i za coś takiego ich posiadacz dostaje wszystko. Czyli rozbija się pytanie jakie cenne wiadomości mógl dostarczyć H. Spróbuję wyeliminować kilka z nich: - fakt wojny przyszlej z ZSRR nie jest aż czymś nadzwyczajnym, ruchy jednostek widać bylo, sam Ch. raportowal Stalinowi co się dzieje. Podobnie próba wciągnięcia GB do wojny z ZSRR po stronie Niemiec - fantastyka. Kaliber tego co się stalo, jest tak wielki, że gotów jestem się zalożyć, że i w 2016 roku akta H. nie zostaną odtajnione - plany o ataku ZSRR na N. obecnie są znane i nie ma sensu tego ukrywać, podobnie jak o rozwiązaniu kwestii żydowskiej - przecież takie coś tylko mogloby mu pomóc zwlaszcza, że w '45 r. nie byl starcem! - jedynie co nasuwa się na myśl to technika i wiedza Niemiec w zakresie rozwoju nowoczesnych technik na polu walki. Mam takie pytanie: czy H. mial dostęp, interesowal się planami "cudownych broni", rozwoju techniki wojskowej i tp? pozdr ps. Jarpenie - jeszcze raz dziękuję! -
Witam; Capricornus - ale takie traktowanie w stylu 1/8 Indianina czy 1/6 Meksykanina to wewnętrzna sprawa amerykańska. Scenę z "Wichrów Wojny" pamiętam dość dobrze, podobnie jak samo pytanie jak i odpowiedzi owego konsula. [To tak na marginesie] pozdr
-
Witam; tytulem wstępu: Rudolf Hess, jeden z dygnitarzy hitlerowskich, 10 maja '41 r. na niewiele więcej niż miesiąc przed atakiem na ZSRR polecial do Wielkiej Brytanii. Tyle wiadomo, i to mniej więcej, o tym wszystkim. Reszta jest pelna domyslów: czy dolecial, a jeśli tak to on, po co lecial... Równie ciekawa jest jego powojenna historia. W Norymberdze byl normalnie sądzony, choć niektórzy twierdzili, że to nie ta osoba którą znali przed '41. Jako jedyny, prócz Speera odsiedzial caly wyrok, a jako jedyny caly wyrok tych cięższych [dlugoletnie więzienie, dożywocie]. Zmarl dożywszy niemal setki a jego śmierć jest równie tajemnicza jak życie - po locie. Temat zostal umieszczony w tym dziale, gdyż to w tym okresie i misją - możliwe, że mniej lub bardziej polityczną, zaczęla się jego tajemnicza późniejsza historia. Co sądzicie o jego misji i przyczynach tego co się dzialo potem? Zapraszam do dyskusji. pozdr
-
Witam; jest tylko jeden problem - nie każdy kto jest wielkim czlowiekiem w swoim zawodzie / fachu i ma poglądy polityczne zostanie wielkim politykiem. Tak samo jak i na odwrót. Polityka w obecnych czasach, podobnie jak i w latach trzydziestych XX wieku, jako zawód wykonywany. Dzieje się tak w sytuacji kiedy ów polityk sprawuje bardzo ważne, lub wręcz najwyzsze funckje państwowe. Z tego powodu Mościcki jako chemik, jako specjalista jest godzien najwyższych pochwal i wzór, jako polityk, no cuż - Bartel mial zupelną rację. pozdr
-
Witam; I tu doszliśmy chyba do sedna. Czy dobry król jest królem, który ma dobry PR, czy taki król który z konieczności potrafi powściagnąć tych którzy robia co chcą - uprawiają warcholestwo na bardzo dużą skalę, na taką że zagrażają powoli państwu. Dopóki osobiste wycieczki magnackie powodują najwyżej podobne reakcje ze strony sąsiada - to można to jeszcze, w takiej epoce zaakceptować, ale jeśli dochodzi do inwazji zbrojnej, tylko dlatego, że kolejny magnat stwierdzil że on jest madrzejszy od wladcy którego w teorii uznaje i którego wybieral ileś lat temu wcześniej. Ludzie tacy jak Korecki swoim postępowaniem pokazywali że państwo i jego prawa sobie mogą istnieć, ale istnieje pewna grupa osób których to nie dotyczy. W/g mnie takie postawy także doprowadzaly do oslabienia pozycji króla i "sily" jego decyzji w polityce wewnętrznej zwlaszcza względem szlachty. Mnie "nieudolne" opanowanie tronu rosyjskiego / moskiewskiego najpierw przez Mniszecha a potem "taka sobie" i niezdecydowana w sumie polityka króla nie przekonuje. Podejrzewam - ciekawe czy są takie opracowania, że pobyt polaków na Kremlu zjednoczyl mieszkańców i poddanych cara jak nikt inny. Gdybyśmy tylko zajęli owe tereny których symbolem jest Smoleńsk i podpisali pokój, prawdopodbnie obeszloby się bez zagrożenia ze strony rosyjskiej jeszcze przez dluższy czas, tym bardziej, że bojarowie też nie mieli zbyd zdecydowanej polityki do tego "jaki" ma być nowy wladca i tego co powinien robić najpierw. pozdr
-
Witam; kilka spraw na wstępie - dane o mordach , zabójstwach podawanych przez różne międzynarodowe agencje, przy okazji wprowadzenia stanu wojennego w Polsce trzeba brać w pewien nawias, traktować z nieufnością. Polityka rządu polegająca na pelnym odcięciu od źródel ze świata i bardzo mocnym ograniczeniu możliwości wysylania informacji w świat powodowalo bardzo różne i dziwne sytuacje. Wystarczy poczytać we wspomnianiach tych którzy pojechali na Zachód niedlugo po jego wprowadzeniu. Agencja Interpress wydala w '82 czy '83 taką malą książeczkę pt. "Przeklamania prasy zachodniej o stanie wojennym" [albo podobnie]. Jej autorem jest Biuro Prasowe rządu -> czytaj Urban. On sam wspomina wielokrotne "gafy" prasy zachodniej. Jeżeli Urban jest zbyt dosadny to można pocztać Dzienniki MFR. Też opisuje takie sytuacje. Ofiar Stanu Wojennego patrząc na jego skalę bylo niewiele. Jedna z osób biorących udzial w akcji wspomina historię jednych opozycjnonistów z okolic Krakowa, którzy zostali zlapani w domu i po standardowym rozkazie "Ubirać się!", zaprotestowali, bo oni demokratycznie wybierają ubranie w gacie... Efekt byl taki, że w tym stroju jechali aż do Nowego Sącza. Rozmiar akcji i sam sposób izolacji od spoleczeństwa [internowanie] sprawil, że byla to chyba jedna z najsprawniejszych akcji przeprowadzonych w historii Polski. Polityka MSW byla taka a nie inna [MFR ; Urban], a ten drugi wspomina jak niejednokrotnie podrzucano mu spreparowane dokumenty mówiąze, ze jeden czy drugi opozycjonista robi coś antypaństwowego, a jego dzialania to niemalże zdrada stanu. To że nieuniknięto blędów które zaowocowaly śmiercia osób - jest tragedią, tak samo jak to, że najczęściej zawinil czynnik ludzki. Czasem byl to milicjant czy bezpieczniak, którego poniosly nerwy - i to on powinien być sądzony, bo on personalnie jest winny, a nie Jaruzelski. Czasem byly to rozgrywki wewnątrz aparatu w resortach silowych i tajnych.W takim wypadku konieczny jest spokój i brak "grzebania" przez polityków różnych opcji w sprawie i odsylanie od sądu do sądu, a nuż któryś uzna "racje polityczne". Porównywanie WRON czy stanu wojennego do junt i to takich jak np. Pinocheta ubliża Jaruzelskiemu. Dlaczego - napisano powyżej. Podobnie dziwne jest stwierdzanie, że II RP byla cacy a stan wojnenny już nie. Berezy nie bylo w czasie stanu wojennego, a ośrodku internowania to nie obóz koncentracyjny. Tak, stan wojenny byl "mniejszym zlem" i nauczmy się, że w historii nie ma tylko opcji: "wszystko albo nic", sa też szarości które niejednokrotnie zaprowadzą nas najdalej powodując najmniej problemów w czasie podróży. pozdr
-
Witam; mam kilka ksiażek o Pribaltyce tego okresu [1939 - 41] i m.in. Lossowski wspomina o "incydentach" w czasie zajmowania nie Estonii a Lotwy: "... W zasadzie militarne zajęcie kraju [Lotwy - F.] odbylo się bez incydentów. Na znak protestu popelnil samobójstwo general Lodvigs Bolsteins, dowódca straży granicznej. W pozostawionym liście czyn swój uzasadnial tym, iż uczestnicząc przedtem w budowie niepodleglej Lotwy, nie chce być świadkiem wydarzeń, które kopią grób dla jej niezawislości..." Przepatrzę jeszcze kilka pozycji i zobaczę co tam jest napisane. pozdr
-
Witam; co nie przeszkodzilo owej Armii Czerwonej przelamać w końcu fińską obronę, przelamać Linię Mannerheima i wyjść na jej tyly. Poza tym należy pamiętać, że co innego obrona na ufortyfikowanym obszarze gdzie w zasadzie wszystkie mosty drogi byly konstruowane w taki sposób by w razie wojny : - nie można bylo wykryć zaminowana - można bylo bardzo latwo odciąć atakujące wojska - ukryte lecz latwo dostępne skrytki z bronią i prowiantem Atakowanie w takich warunkach to wyzwanie i to ogromne. Oznacza to, że gdyby się okazalo że ACz atakowala by pieklo to zadanie takze by zostalo wykonane. Koszty nieistotne. pozdr
-
Witam; ja na wojnę finsko - radziecką patrzę nieco inaczej. Warunki w jakich atakowala RKKA w każdej innej armii świata spowodowalyby zamarcie frontu, odeslanie żolnierzy do ogrzanych chat i modlitwę o odwilż, poza tym ogólne wstrzymanie dzialań wojennych do kiedy będzie coś widać. "Coś" w tym wypadku oznacza drogę pod śniegiem, to czy akurat masa śniegu nie przykrywa swoim fragmentem jakiegoś jeziora, albo sporego wąwozu. To, że ACz zaatakowala i osiągnęla jakieś sukcesy, oznaczalo jedno: Żolnierz radziecki bez względu na warunki zewnętrzne [np. -45C] wykona każdy rozkaz dowództwa, które z kolei trzaśnie butami i wykona każdy rozkaz Stalina. Mając taką armię można bylo być pewnym, że każdy, doslownie, każdy rozkaz zostanie bez szemrania wykonany - niezależnie czy to będzie beznadziejny atak, czy obrona do ostatniego żolnierza. O tym w jaki sposób to dzialalo można bylo przekonać się nieco później w czasie wojny niemiecko - radzieckiej kiedy każdy rozkaz byl wykonywany i nikt nie pytal się o sensowność wielu dzialań na froncie. pozdr
-
Szlachta, mieszczanie, chłopi.
FSO odpowiedział Pancerny → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Witam; prawo zwyczajowe - to najdalsze echa prawa stosowanego w kraju. W Polsce jest np zwód prawa polskiego - czyli najstarsze spisane prawo zwyczajowe, stosowane w życoiu. Dotyczylo ono spraw karnych, spadkowych, sądowych i ogolnie wspólżycia międzyludzkiego. Ordynacje w polskich warunkach musialy być bardzo silne by przetrwać, a w XX wieku byly na tyle wyjątkowe, że jak dobrze pamiętam, przewodniczka po jednej z takich pozostalości mówila, że musialy być one znoszone bodajże ustawą sejmową, czyli mialy bardzo mocne umocowanie prawne. Z tego wynika, że normalne prawo nie robilo większych problemów w podziale majątku między synów albo jako wiano cor. pozdr -
Witam; jako chemik Mościcki byl wielki jako prezydent byl... A teraz troszkę poważniej - konstytucja skrojona byla pod kogoś innego i Mościcki mial wg. różnych glosów zglosić dymisję w okolicy listopada '35. Nie zrobil tego. Nie mial na tyle sily by przestrzegać konstytucji uchwalonej calkiem niedawno, nie mial sily by zaprowadzić racjonalne rządy w imię tej konstytucji i forsować racjonalną politykę i zagraniczną i wewnętrzną. Polityką zagraniczną paral się Beck, jak to robil - wiadomo, wojskową - Rydz, Naczelny Wódz. W momencie ogloszenia edyktu w '36 r. który oficjalnie proklamowal Rydza drugą osobą w państwie, wlaśnie po Mościckim zostalo zlamane prawo. Przy konstrukcji konstytucji z '35 to Prezydent stal na jej straży i to on powinien go uniważnić. Ów edykt stwierdzal że Rydz jest Naczelnym Wodzem [a taka sytuacja byla możliwa tylko i wylącznie w czasie wojny] i że należy mu się szacunek jakby byl drugim w państwie a trzecim po "Bogu i Historii", tymczasem na wypadek naglej śmierci prezydenta, w jego zastępstwie rządzil, o ile się nie mylę marszalek Senatu... Podobna sytuacja następuje w '39. Mościciki z racji wojny i internowania musi przekazać wladzę, pisze dwa edyktu jeden dla Wieniawy drugi dla Raczkiewicza bodajże. Ważność ma ten który zostanie wydrukowany, a pierwszym byl ten który mianowal Wieniawę. Po takim wydruku byly już wówczas prezydent M. nie mógl odwolać nowego prezydenta W.... pozdr
-
Witam; zacznę od końca - jeżeli Zamoyski pchal się tam "nie wiadomo po co", choć mimo wszystko potrafil utrzymać w ryzach ten cyrk, to należalo z niego wyjść zaraz po tym jak się okazalo ze próby wygrywania tam naszych spraw kończą się niczym. Jeżeli [w teorii przynajmniej] otwieranie kolejnego frontu [przy falowych problemach ze Szwecją i Rosją] nie stanowi zbyt mądrego posunięcia. Jeżeli król nie mial sily albo czasu by ukarać tych którzy w Naddniestrzu bruździli - to powienien ktoś w jego imieniu to zrobić. W innym wypadku szedl sygnal, że magnaci mogą sobie robić "co chcą" bo nikt za ich blędy nie pociągnie ich do odpowiedzialności. W temacie Rosji i Mniszecha - zajęcie Smoleńska mialoby sens - bez rozebrania państwa moskiewskiego do końca, wtedy kiedy byśmy wykorzystując smutę w Rosji zajęli tylko i wylącznie Smoleńsk. To bylaby podówczas taka nasza polsko - rosyjska Alzacja z Lotaryngią - puchar przechodni. Raz my raz oni. Wejście do Moskwy i wmnieszanie się w awanturę dymitriad w aktywniejszy sposób powodowalo automatycznie, że z nowego realnego księcia moskiewskiego robimy sobie zaprzysięglego wroga, stając trochę w podobnej sytuacji co Rosja w wojnie z Japonią w 1905 r. Dla nas to byla jakaś tam mniejsza wojenka na rubieżach - dla Rosji najpoważniejsza wojna na świecie. Niestety z tych "wojenek na rubieżach" obudziliśmy się za późno kiedy rubież doszla do Wilna Warszawy i Krakowa. pozdr
-
Witam; Bruno masz moje podziękowania i to ogromne... Gdzieś mam wspomnienia różnych osób, między innymi bodajże albo I sekretarzem KW w Legnicy albo szefem d/s bezpieczeństwa w KW [nazwisko bodajże Ochocki - potwierdzę]. W każdym razie z racji miejsca i stanowiska mial kontakty z szefowstem wojsk radzieckiech które stacjonowaly m.in. w Legnicy. To co mówi pokazuje, że przygotowania do inwazji byly w pelni: nagle się okazalo się wszyscy są spięci, pojawiali się naczelni dowódcy wojsk radzieckich w zasadzie "co chwilę" a kontakty z polskimi wladzami byly ograniczane do niezbędnego minimum. W jakimś liście do jednej z gazet Polak slużący w Krasnoj Armii dostawal rozmówki polsko - rosyjskie by móc się dogadać i przebywal w ciąglym stanie pogotowia w zasadzie od października do początków grudnia. 14-tego ów najwyższy stan pogotowia odwolano, rozmówki zabrano [rozliczane co do sztuki w teorii], a oddzialy odeslano na zimowe kwatery W momencie jeśliby oglosić, że zbierane sa świadectwa co robili różni ludzie w różnych jednostkach mundurowych w okresie sierpień - grudzień '81 wyszlaby bardzo ciekawa sytuacja na naszych granicach. Może wtedy obraz jaki by się wylonil bylby o wiele bardziej zrozumialy dla tych wszyskich, którzy podpierają się wyimkami z wyimków mówiąc, że inwacji by nie bylo, a Jaruzelski myślal tylko jak dogodzić Moskwie. pozdr
-
Witam; czyli co do samej decyzji "nie wchodzenia na tron" - raczej zgoda. Sluszna bo zostanie wladcą rosyjskim, wtedy moskiewskim może przynieść więcej szkody niż pożytku. Ale mnie zastanawia jedna rzecz: jeżeli odzyskujemy Smoleńsk to z jakim wladcą powinien być podpisany pokój - żeby mialo to jakąś podstawę [lepszą lub gorszą] prawną? Jeżeli nie będzie pokoju - to pierwszy realny wladca na tronie moskiewskim dostanie "bojowe zadanie" odzyskania go - czyli kolejna wojna z nami... kiedy inne problemy u nas. Jezeli zaś poczekamy do usadowienia się wladcy innego niż Dymitr [po przegranej wojence o Smoleńsk zostanie zniesiony z tronu, dla Mniszecha to wojna bratobójcza...] to będzie mial takie samo zadanie jak wyżej [odzyskać Smoleńsk ze wszystkimi tego konsekwencjami...]. Jedynym wyjściem - dla mnie byloby po prostu albo pelne podporządkowanie Moskwy albo rozebranie jej wespól z jej sąsiadami, w inny wypadku tracimy za dużo. W kwestii Naddniestrza: czy w razie niepowodzeń takich wypraw magnaci byli w jakiś sposób karani przez wladcę - oznaczaloby to mniej lub bardziej formalne odcięce się od ich prywat i pokazanie : ja tu rządzę [król] a nie wy [magnaci?] ja nie pamiętam niestety pozdr
-
Witam; riv - co by się stalo gospodarczo pisalem. Może zapomnialem dodać że Walęsa powoli przestawal panować nad "S". Eskalacja żądań p.t. "chcemy więcej za mnie"; przy zmniejszającej się efektywności i braku chęci strony związkowej do wzięcia odpowiedzialności za państwo jako calość, w tym gospodarkę, doprowadzilby w tempie blyskawicznym do katastrofy. Należy zauważyć, że większość ze slynnych 21 postulatów, oraz ich mutacji w różnych strajkach to czyściutki socjalizm. Stan wojenny to zaaz strajków, konieczność pracy a wlaściwie jej przymus, pacyfikacja strony związkowej i partyjnej [beton plus osoby związane z Gierkiem] uspokojenie dość brutalne , ale jednak nastrojów. Co do ofiar - nie bylo wiele. Przewrót majowy i objęcie wladzy pzez Pilsudskiego to conajmniej 2 razy tyle zabitych o rannych nie mówiąc. Co do ACz - wspomnienia wielu osób które mialy mniej lub bardziej oficjalnie styczność z oficerami radzieckimi sprowadzają się do zdania : "mieliście szczęście, że sami sobie poradziliście, bylo blisko" pozdr
-
Witam; gdyby w Polsce, II RP, nie bylo antysemityzmu, a każdy czlowiek, sasiad byl postrzegany jak czlowiek który różni się ode mnie wyglądem a niedzielę ma w sobotę, i zasluguje na takie sama prawa jak ja, to wydarzeń typu Jedwabne, Wolyń albo powojenne Kielce, a przedwojenne getta lawkowe czy Kraków by nie bylo. Moglyby się powieść za to akce typu "królowa duńska". Tomiszcze okropne pt: "Wichry Wojny" H. Wouk'a, rok '39, Natalie Jastrow i Byron w czasie wizyty w Polsce zostali wplątani w wojnę. Udają się do swojej ambasady gdzie w pewnym momencie są ewakuowywani jak wszyscy obcokrajowcy neutralni i stoi przed nimi na dworcu Niemiec patrzy w paszporty i się pyta "Jude?", pada odpowiedź że w Ameryce w paszportach nie pisze się wyznania, gdyż to nie określa czlowieka lepszym czy gorszym. W Polsce w wielu wpadkach określalo. Nasze rodzime pogromy to nie byl wielki planowy Holocaust to bylo takie nasze zaściankowe Shoah z widlami grabiami i rabunkiem. Nikt z bijących widlami ani z pilnujących tego "mordu" Niemców nie przejmowal się tym czy ten Żyd jest taki czy inny. Byl Żydem - to wystarczylo. Jeżeli czlek zostaje ochrzczony jest katolikiem, ptem wychodzi z kościola [apostazja] i w teorii papiery kasują się, znikają, są niszczone. W teorii po wyjściu z atywnego czy biernego uczestnictwa w zyciu gminy powinien być "odbrzezywany", tak się jednak nie dzialo bo i jak? W takich malomiasteczkowych rozróbach w razie watpliwości padalo haslo "Pokaż!" a poza tym i tak się wszyscy znali. Zaznaczam, że nie wszyscy tak postępowali i chwala tym innym, ale wiczne potępienie tym naszym malym rozwiązywaczom kwestii żydowskiej. Fakt - masz rację o tym by Państwo Izrael bylo na Bliskim Wschodzie - idea narodzila się dużo wcześniej, ale finalnie dopiero chyba w '47 czy '48 te kreski zaczęly coś znaczyć. pozdr
-
Wojna francusko-pruska 1870-71, przebieg i konsekwencje
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Witam; Alzacja i Lotaryngia stanowily i otrzeźwienie Francji z okresu "potęgi" i memento o tym że zjednoczone Niemcy to potęga. Pisalem o tym, że sama "zachciewajka" Alzacji i Lotaryngii nie mogla stanowić pretekstu do wybuchu wojny, a na francuską depeszę emską Kajzer by się nie nabral raczej. W okresie między rokiem ok 1890 a 1914 bylo ileś momentow zapalnych kidy wydawalo się, że wojna jest tuż a jednak rozchodzilo się "po kościach". Podejrzewam, że chodzilo także o to by nie być tym kto pierwszy wypowie wojnę i będzie jej winny. pozdr PS. Alzacji i Lotaryngii - o zamieszaniu tam panującym mówi także G. Sajer [OT] -
Wasze anegdoty związane z PRL
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; ponoć autentyk; Miasto: Kraków Miejsce: ul. Floriańska, okolice Bramy Floriańskiej; czas okolo pólnocy, "zaciemnienie" bo to stan wojenny, patrole piesze i zmotoryzowane, między innymi milicyjne, w tym dwa zmotoryzowane, oba na Fiatach 125p, jeżdzące oczywiście "po tajniacku" czyli bez światel... Skutek: oba te samochody zderzyly się czolowo pod Bramą Floriańską... Ubaw ponoć byl na cale miasto:) pozdr -
Witam; mając w perspektywie tron rosyjski każdy Dymitr byl Rurykowiczem z krwi i kości cudownie odnalezionym et c Ale ad rem: - unia personalna bylaby pod warunkiem zwrotu ziem zagarniętych przez RON [pytanie jakich, ale można podejrzewać próbę powrotu do stanu "sprzed Batorego" albo podobnie, do tego dalsze zamieszanie, lącznie z calkiem zasadnymi pretensjami kolejnych wladcow rosyjskich do tronu polskiego [zupelnie inne zasady dziedziczenia!], czyli wersja oceniana w sumie slusznie za negatywną; - wyprawa Mniszecha to jego prywatna "wycieczka" i przy oficjalnym odcięciu się Wazów on ponosilby koszty tej zabawy w "tron i Dymitra". Poza satysfakcją i kilkoma szumnymi tytulami; byly dwie możliwości: albo Dymitr spodoba się bojarom i będzie mial spokój jako wladca bezsilny czyli bez wladzy. Grozi to zniesieniem go przy okazji przewrotu palacowego, lacznie z Mniszechem. Próba silnej wladzy oznacza to jeszcze szybciej... Tak czy siak koszty ponosi wtedy tylko i wylącznie Mniszech. Brak wtrącenia się króla, pomóglby pewnie przytemperowac innych magnatów w prowadzeniu swojej polityki [ponoszenie jej kosztów] Wnioski z powyższych oznaczają że najrozsądniejszym wyjściem bylo trzymanie się z dala od tego cyrku Mniszecha z cudownymi Dymitrami. A nuz by byl zysk wewnątrz kraju. pozdr
-
Witam; zabójstwo cywilnej osoby tylko dlatego że "rasowo" byla niesluszna, że jej "poglądy" byly nie takie jest przestępstwem , zbrodnią dokladniej. Niemcy nie bawili się w ceregiele typu Żyd aszkenazyjski, ortodoks, czy zasymilowany. Dla nich Żydl sam w sobie byl zly, niewazne czy chodzil do bożnicy czy uważal ją za przekleństwo, a byl Żydem tylko dlatego, że jego rodzice kiedyś go obrzezali, choć aktualnie o wiele bardziej byl, by daleko nie szukać np Krakowianinem. Pisalem o polskich postawach - bo byly rożne i tego nikt nie zmieni, za późno. Można je tylko potępiać. Znikąd się one nie wzięly - dziś w Dzienniku Polskim, jak co dzień jest tzw. kalendarium, czyli co bylo lat temu... pod rokiem 1932 [!] można przeczytać: "studenci UJ i AG zorganizowali demonstrację antyżydowską. W domach lokalach i sklepach żydowskich powybijano szyby. Manifestantów rozproszyla policja...". Takie rzeczy dzial się w Krakowie i rozpędzala je policja, co bylo w mniejszych miastach gdzie byl jeden albo dwóch posterunkowych? W wielu miejscowościach dodatkowym argumentem na "anty" byl fakt, że sporo Żydów zapisywalo się do Partii [tereny pod okupacją ZSRR]. Po wejściu Niemiec, ci musieli znać postawy ludzi i bawili się nieźle cudzymi rękami rozwiązując "problemy i kwestię żydowską". Jako zaplata slużylo to co w domach znaleźli. Nie ważne czy to byl Żyd Talmudyczny czy reformowany. Byl obywatelem polskim a zostal zabity za to że byl Żydem i w teorii wierzyl w nieco innego Boga niż sąsiad. Przytaczana gdzieś anegdota o królowej duńskiej jest akurat w tej kwestii bardzo wymowna. Fakt jak sami Żydzi zachowywali się względem Niemców i ich zachowań - to już OT i temat na zupelnie inny post. Byli tacy którzy jako wyrok boski przyjmowali to co ich spotkalo, byli tacy którzy w tym calym zamieszaniu próbowali mniej lub gorzej stworzyć jakieś warunki egzystencji po jednej lub drugiej stronie "palki policyjnej" lub biurka. Polecam wspomnienia A. Czerniakowa. Inni walczyli z bronią w ręku. Kwestia tego jak się zachowyali poszczególni Żydzi i czy traktowali się jako Polacy wyznania mojżeszowego, jak się to ladnie pisalo; czy jako Zydzi mieszkający w Polsce - zupelnie inna bajka. Fakt tego że w ciągu kilku lat nastąpilo coś co zostalo nazwane Shoah, lącznie z faktem że ktoś, gdzieś narysowal kilka kresek na jakiejś mapie i powiedzial : wewnątrz nich jest wasze państwo, są tam jakieś Araby ale jest wasze - to też inna sprawa, nie mająca wplywu na zachowania Polaków o kilka lat wcześniej, ale na zachowanie Żydów po tym co przeszli i owszem. Ocena tego czy zachowywali się oni fair w stosunku do Arabów / muzulmanów tam zamieszkujących - możemy oceniac, tak albo inaczej - ale nie ma to znów wplywu na zachowania Polaków względem Żydów jako nacji w czasie 2 wś. Podobnie OT i zupelnie osobną sprawą jest to jakie zbrodnie popelniono w okresie "47-54 [stalinizm] w Polsce, i to kto je czynil. Tutaj z kolei nie patrzono na nację patrzono na przekonania polityczne. pozdr
-
Wasze anegdoty związane z PRL
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; jedna anegdota : Polonez ma nadwozie Pinifariny; zostal wybrany w sposób "socjalistyczny". Jakaś delegacja rządowa, Wlochy, rozmowy gospodarcze, polowa lat 70 tych, wszyscy ochy i achy. Wlosi proponują - pokażmy wam studio projektowe związane czy robiące nadwozia dla Fiata [myśmy wtedy tlukli Fiaty 125p plus kilka innych "p" skladali. Delegacja pojechala i ogląda projekty padlo pytanie, który wam się podoba to dostaniecie za "darmo". Padla odpowiedź od szefa delegacji - ten i wskazal na Poloneza... Autentyk - delegacja kolejna, przelom lat 70 tych 80 tych, dogadala się z Wlochami by wreszcie kupić licencję na silniki 1,6 1,8 i 2,0 które pasowaly do Poloneza "z punktu" a i do Fiata nie trzeba by wielu zmian wprowadzać, dogadano się kiedy owe licencje przekazać, termin : początke 1982 r.... ponoć do tej pory można bezboleśnie wlożyć owe silniki do "Poldka" - pasuje wszystko Autentyk: lata 90 te [OT] nowe Scanie z drzwiami otwieranymi metdą "na bok autobusu, na zewnątrz". Studenci wchodzili metodą jeszcze jeden rządek, kawal prostej, jedno rondko - skręt w lewo - drzwi odchylaly się na dobrze 15-20 cm... ludzie trzymali się tych co przed nimi, ci co przed nimi - wcześniejszych.... Autobusy wycofano po pól roku ekspolatacji z tych linii... kolejne byly niskopodlogowe ale z drzwiami otwieranymi "do środka" Autentyk: Pytanie ile osób [studentów] wejdzie na stojąco do zwyklej windy na uczelni? - Odpowedź - 15.... z klamotami... pozdr -
Witam; sukces PR nie oznacza zwycięstwa, stety albo nie. Gdyby Mniszech osiągnąl pelny sukces to pewnie bojarowie by się i zgodzili na Dymitra któregoś z kolei, gdyż [w teorii] mial znakomicie większe prawa do trony moskiewskiego niż Mniszech, który mógl być nie wiadomo jak bogaty. Sytuacja zmieniala się drastycznie gdy pod "bzdurnym powodem" [bo tak należy to traktować czyli wojnę mam chcę przyzwoitego powodu do niej] wlączyl się do tego zamieszania Zygmunt i doszedl do Moskwy. W/g bojarów i tu mieli rację pewna krew królewska Wazów miala znacznie większe prawa do tronu niż jakiś tam Dymitr "nie wiadomo który". Czyli Zygmunt III stoi przed problemem jak wyjść z twarzą z miejsca gdzie go nie chcą bo jak spelni warunki jakie od niego żądają to będzie conajmniej wielka niewiadoma. Dlatego mieszanie się w tą wojnę bylo niepotrzebne - lepiej niech tam się Mniszech ze swoimi wojskami użera jak wygra i osadzi na tronie Dymitra - to się wlaczę, jak nie - ukarzę. Może nic się nie zyska ale i nie straci pozdr
-
Dlaczego nie udało się odzyskać Śląska?
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Rzeczpospolita Obojga Narodów (1572 r. - 1795 r.)
Witam; maxgall : tylko caly czas jest jeden problem : wojna wojna wojna czyli 1. Wojna - ta którą aktualnie toczyliśmy - caly wiek XVII to wojna za wojną i wojną pogania. Kończy się jeden kryzys - zaczyna inny. Jest to "dziedzictwo" problemów Wazów u siebie albo wynik naszej polityki. 2. Wojna - czyli ta która musialaby wybuchnąć jeżeli chcielibyśmy wykorzystać problemy dynastyczne na Śląsku, i to wojna z Austrią. Oznacza to, że dealem jest spokój na pozostalych granicach i pacyfikacja nieprzyjaciol lub uklady z nimi. Nie byla by to krotka i przyjemna walka w ciągu roku - dwóch tylko znacznie dluższa, przy czym zagrożone bylyby tereny Malopolski i Wielkopolski. Oznacza to konieczność mobilizacji sporej armii i jej utrzymania [kladnia się Sejm i podatki] 3. Wojna czyli pieniądze - a tu jak zwykle bylyby problemy, znając nasz Sejm i jego podejście do uchwalania podatków na kolejne wojny. pozdr -
Witam; Tofik : [] - troszkę z innej strony, może źle rozumuję ale: jeżeli u sąsiada jest kryzys dynastyczny i chwilowo jest kilku pretendentów do tronu i my jako Polska wlączamy się aktywnie do owej rozróby to ma się dwa cele: albo osadzić na tronie swojego poplecznika / sojusznika / wladce nam przyjaznego ; lub syna albo siebie. Innego wyjścia dla mnie nie ma i raczej być nie może. W innym wypadku bowiem okazujemy się zwyklymi najeźdżcami, którzy chcąc zneutralizować przeciwnika albo powinien go pokonać calego i wcielić jego ziemie do swojego kraju w ten czy inny sposób [przylączyć bezpośrednio lub zholdować], a jeżeli teren jest za duży to dogadać się z sąsiadami w sprawie pomocy. W każdym innym wypadku jest to zwykly najazd, ktory nieraz jednoczy kraj tak dobrze jak się tylko da -> haslo wspólnego wroga. Dla mnie byly dwa rozwiązania z racji niemożności podzialu ani rozbioru Moskwy: albo osadzić na tronie Wazę i spróbować wygrać fakt, że jest on na tronie. Mogloby to rodzić pewne problemy - prawo do tronu polskiego calkiem realne! i pytanie czym by się taka unia personalna skończyla. Drugie z nich to nie wtrącanie się w żaden sposób w sprawy wewnętrzne ich problem ich sprawa, najwyżej delikatne popacie kandydata ktory wsiądzie na stolec. Istnialaby szansa, że tego nam nie zapomni i będzie wspolpracowal. pozdr