Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Włoskie obozy koncentracyjne

    Witam; Vissegerd - im więcej się rozmawia o różnych sytuacjach końca wojny, coraz częściej wychodzi jedna sprawa - "sprawiedliwości dziejowej w typie Kargula i Pawlaka". Nie wnikam czy ona byla konieczna tylko sam fakt wykorzystania zamieszania okresu końca wojny [Dania ; Wlochy ; Francja; Polska...] do wyrównania rachunków tu i teraz. Tylko źródla podają rózne wielkości ofiar. Te po stronie zabitych - więcej, te po stronie zabijających mniej. Różnica sięga tylko albo aż rzędu wielkości. Zdjęcia drastyczne. pozdr
  2. Richard Sorge

    Witam; jest jeden maly problem : Stalin wiedzial jakie są wojska niemieckie na granicy. Takiej moblizacji nie da się ukryć. Byla jedna różnica między nim a Hitlerem: Stalin wiedzial. że atak na ZSRR to nie jest "hop siup" i muszą być przygotowania tego co pisalem powyżej, Hitler w czerwcu chcial uratować swoją glowę. Wtedy mu się to udalo. Sorge nie dal dowodów przygotować w kwestii "smarno-paliwowej" Poza tym Stalin nie chcial go wymienić, bo nie móglby go uszkodliwić. W żaden sposób. Sorge przyjechalby do ZSRR i stalby się bohaterem - i to jednym z najważniejszych. Sorge byl z tego garnituru szpiegów którzy mieli zginąć do '41 r. najdalej. Jego rehabilitację w sensie mniej lub bardziej formalnym w kwestii zaslug przeprowadzil ten, który raczej krytykowal Stalina - Chruszczow [!]. pozdr
  3. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; Bruno - niestety takie jest u nas historii pisanie, że problemy i czarne karty wyciągają sąsiedzi, a instytucje przeznaczone do tego by się zajmowały historią preferują wersję czarno - białą, gdzie my biali... Gnome - czytałem, że ów Słowak zgłosil się ponoć do naszego IPN-u o papiery, ale mu ponoć odmówili albo stwierdzili, że nic takiego nie ma. W każdym razie on to tak odebral, że jako niehistoryk spoza Polski chcieć to on sobie może. pozdr
  4. Richard Sorge

    Witam; dwie sprawy: 1. Sorge podal datę ataku iemiec na ZSRR, jak i cala masa innych osób bylo jedno ale: nie potrafil tego udowodnić w jakikolwiek sposób. Jego slowa zaś nie znajdywaly potwierdzenia w tym co się dzialo w armii niemieckiej [smary , benzyna, wyposażenie armii w odzież zimową]. 2. Sorge potrafil udowodnić, że J. nie zaatakuje ZSRR w '41 ale potrafil to udowodnić [być może stenogram z posiedzenia rządu japońskiego]. Ot i wszystko. Dla Stalina byl szpiegiem z przeszlości, tej którą likwidowal do '41 r. wlącznie. Podobno mial ciągle zaproszenia na wyjazd do ZSRR już od '41 r., lecz mimo swego alkoholizmu Sorge byl bardzo inteligentny i wiedzial czym to pachnie. Na mój gust Stalin pomógl mu zostać zlapanym. pozdr
  5. Plan Schlieffena

    Witam; heh... no nic od początku: PSch - zakładał pogwałcenie neutralności Beneluxu. Oznaczalo to, zwlaszcza w wypadku Belgii automatyczną wojnę z GB. Dla mnie ona tak czy siak musiala nastąpić. Lepiej wcześniej niż później. Tu ne byla groźna armia, ale możliwość torpedowania brytyskich okrętów handlowych plynących do francuskich portów, co tak czy siak by następowalo - bo nie bylo możliwe w warunkach wojny sprawdzanie każdego okrętu, plynącego do portu i zatapianie tylko francuskich. Pytanie moje dotyczylo jednej rzeczy: czy zajęcie / podbicie Holandii zmieniloby coś w kwestii ewentualnego zaopatrzenia prawego skrzydla armii niemieckiej. Jeżeli by go ulatwilo, to wtedy Sch mial rację i należalo "przy okazji" zając calą Belgię i calą Holandię. Jeżeli nawet po tym fakcie nic to nie zmienialo to plan można wlożyć ad acta na najdolniejszą pólkę i o nim zapomnieć jako o calości. Moltke i jego dokonania - zmienil plan ataku ale: z tego co widać i tak "przedobrzył" możliwości przeowzu zaopatrzenia po drogach belgijskich. Mimo że plan posiadal calkiem niezle zalożenia teoretyczne - patrz wciągnięcie wojsk francuskich w pulapkę na poludniu to nie uwzględnial pytań typu : a co będzie jeśli czyli jeśli np zdobywanie twierdz potrwa dlużej, albo będzie moglo opóźnić marsz - to co wtedy. Plan prawie na pewno nie uwzględnial tego, że wojska francuskie nie wejdą w pulapkę na poludniu, a na pewno nie przewidywal tego, że twierdze opóźnią marsz. W takim wypadku Kluck nie zlamal by planu tylko doskonale wiedzial co ma robić. Znal by odpowiedź co istotniejsze: ryzykować dalszy marsz na Paryż ; czy zabezpieczyć skrzydlo. Pisalem, że oba plany nijak nie uwzględnialy działań przeciwnika - oba wojska, wg mnie byly zaskoczone dzialaniami przeciwnika a nie powinno tak być. krwawe boje spotkaniowe wynikly, że obie armie chcialy atakować. W innym wypadku Niemcy idac napotkalyby najpierw niewielkie oddzialy opóźnijace ich marsz [kilka - kilkanaście potyczek] w końcu glowną linię obrony - jedna / dwie duże bitwy. Z tego wlaśnie powodu dla mnie owe "plany" wszystkie byly pisane co nieco w oderwaniu od tgo co może wymyślić przeciwnik, tym bardziej że pewne glówniejsze zalożenia obie armie z relacji szpiegów plus minu powinny znać. pozdr
  6. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; tak jeszcze na malutkim marginesie - jakim byl "podziemiem niepodleglościowym" Kuraś? Dla mnie żadnym. Podobnie jak liczenie na to, że po śmierci kilkudziesięciu milionów ludzi wybuchnie nowa wojna światowa przeciw ZSRR. Uluda. Pisalem - no ale - dzialania Kurasia względem wladzy ówczesnej stawiają go calkowicie na równi z innymi organizacjami stosującymi podobne metody walki, na niemal calej poludniowej i poludniowo wschodniej granicy Polski. Tym bardziej, że nie mogąc wielokrotnie pokonać sil wojskowych lub policyjno wojskowych walczyl z wsiami rabując to co uznal za "komunistyczne". Stwierdzenie faktu, że jeśli Slowacy wspólpracowali z N. to my im możemy i w ogole, jest paranoją. Każdy winny czy oskarżony ma święte i niepodważalne prawo bronić się w procesie. Kuraś byl śledczym, prokuratorem, milicjantem, sędzią i katem w jednej osobie - która wiedziala wszystko o wszystkich. To już jest morderstwo w imię tzw. sprawiedliwości w stylu oko za oko... "Najazdy na Slowację" bo tak należy uznać mordersywa w przygranicznych wsiach sprawia, że mogą go jasno widzieć oceniać jako watażkę któremu należy się kara i stryczek w tle a nie pomnik. Fakt, że Ukraińcy stawiają pomniki UPA, tryzubom i Banderze nie oznacza, że "i my też". Rozmowa z sąsiadem o historii trudniejszej czy latwiejszej w stylu: my wam Ogniem bo wy tryzubem do niczego nie prowadzi, a już w szczególności do normalnych dyskusji o tym co bylo. ak_2107 - jest gdzieś song Daukszewicza, wlaśnie o takiej wolności - bo za wolność - się cieszyl ten co wyrok wydal, bo za wolność ten co wieszal i za wolność też - ten co wisial. Są to pojęcia które znają wszyscy ale dla każdego znaczy co innego. Jeżeli dla Ognia znaczylo ona wolność robienia wszystkiego bo mialo się pepeszę w dloni to źle, jeżeli ta wolność oznaczala śmierć dla Żydów - "bo ich za dużo we wladzach" - to tragedia, a jeśli znaczy ona teraz stawianie mu pomnika, pisanie peanów na jego część to już piramidalna glupota i ślepota. pozdr
  7. Świąteczna Szopka Polityczna

    Witam; niezle:) Ta pierwsza część to marzenie i sen niejaki spokojny, ta druga tragiczne przebudzenie:) pozdr
  8. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; dziękuję Co ciekawe, w '39 za czolgi uznawano także Pz I i Pz II, które w wielu wypadkach mialy armatki 20 mm, albo sprzężone karabiny maszynowe ok 12 mm. Dla mnie w tym okresie jedną z ciekawszych konstrukcji do której mam sentyment jest BT 5/7. Zwlaszcza "siódemki" - szybkie czolgi, symbolizujące, ruch zamieszanie. Ze swoimi armatami 45 mm. Ważyly nieco ponad 14 t. I armata i moc i typ silnika sprawiają, że byly one jednymi z najlepszych w tym okresie. Dość sporą wadą bylo zaskoczenie - konstruktorów radzieckich, że stwarzal on tak duże możliwości. Z silnikami Diesla przeciążenia konstrukcyjne byly już ogromne. Co ciekawe najmocniejszy wówczas czolg niemiecki [Pz IV] istnial wylącznie z krótka armatą, która byla conajmniej kiepska w walce. Alianckich czolgów nie lubię zbytnio - w wojnie pancernej lubię ruch a tu czolgi glownie "obronne", z pancerzem stwarzającym ogromne klopoty mniejszym kalibrom. Rewolucję, sprawil T-34 - duża, armata, pochyly pancerz, silnik w tak dużym czolgu - szerokie gąsiennice, dość mocne opancerzenie. On tu bije na glowie wszystkie ówczesne konstrukcje jakie istnialy - mimo wielu wad: sposób obslugi [liczba zalogi, sam komfort wewnątrz czolgu, wreszcie wykonanie. Dla mnie najważniejszy jest w nim fakt próby zmiany tego co bylo wcześniej: albo gruby pancerz albo waga... Wojnę na czele z różnych powodów kończy Pantera. Wszechstronność, konkretna armata, kawal silnika - choć nieco slabawy ze względu na masę samego pojazdu ktory napędzal. Niedopracowania owszem byly: - ogromne przeciążenia mechanizmu napędowego sprawialy, że w wielu wypadkach silnik nie wytrzymywal tego. Tu brakiem też byl brak silnika Diesla o dobrej mocy [ok. 700 KM]. Nie mam przekonania do najcięższych czolgów typu IS ; KonigTiger i tp. Dla mnie są to samobieżne dziala ppanc. Kiepski zasięg, slaba moc silników - i rosyjskich i niemieckich i nawet alianckich. Jako ruchomy bunkier - świetny jako mobilna broń do atakowania przeciwnika - niezbyt. Nie wiem jak patrzeć na alianckie czolgi z ostatnich miesięcy - powstaly w wyniku wlaśnie doświadczeń z okresu wojny, zapotrzebowania planistów i samych dowództw. Czas debiutu sprawil, że wyszly wszystkie wady okresu niemowlęcego, a ich pelna potęga ujawnila się kilka lat po wojnie w kolejnych konfliktach. Co ciekawe patrząc na wojnę można zauważyć nierównowagę w rozwoju konstrukcji alianckich, radzieckich i niemieckich. Od końca - niemieckie staly w miejscu do '41 r. Tylko modernizacja. Spotkanie pierwszych, w sumie rewolucyjnych modeli radzieckich zaowocowalo pokazaniem w drugiej polowie wojny kilku modeli, które mialy szansę w sumie zmienić ten typ broni. Braklo czasu. Mimo pewnego niedopracowania okazalo się kilka spraw: - radzieckie czolgi okresu '43 r. okazalo się za slabe stąd modele T-34/85 ; T-44; T-54... [już powojenne] - alianckie czolgi okresu '44 też nie byly rewelacyjne [slynne już, zdanie ze "Zlota dla zuchwalych": Panterę [Tygrysa?] ja mogę tylko z tylu]. Dalo to asumpt to rozwoju broni który nastąpil znów od '45 r. pozdr
  9. Dania - jak to możliwe?

    Witam; może troszkę zbyt ostro to ująlem, ale... W naszej historii wojny, tej malej, ogólnoludzkiej, drugiej światowej, istnialy osoby które niemalże od razu po wejściu wojsk niemieckich i ustaleniu się tej czy innej wladzy szli do niej i wspólpracowali bez "najmniejszego obciachu" z okupantem. Byli też i tacy którzy mieli to "w nosie" pchając obojętnie swój wózek. Wystarczy o tym przeczytać w różnych wspomnieniach. Pisze się ze zdziwieniem o Polakach którzy za Pilsudskim gardlowali a teraz za Frankiem, o tych co zamykali drzwi ale nic nie przekazywali dalej, w końcu o tych co walczyli w ruchu oporu. O jakichkolwiek wyborach nie bylo mowy, getta, KL i cala masa innych dla nas "normalnych" odslon. Jest tylko jeden problem - i to naprawdę duży. My potrafimy mówić tylko i tym co chwalebne i niczym innym, czasem ktoś tylko Jedwabne wywola. Zastanawiają mnie tylko sprawy: dlaczego do '43 roku, w zasadzie do końca w Danii istniala, jak to określileś "panstwowa kolaboracja" w sumie calkiem niezla i dla Duńczyków i dla Niemców [z postu o Bornholmie: z ambasadami i przedstawicielami oficjalnymi - czyli traktowaniem czasem jak niemal niezależny kraj, gdzie stacjonuje armia i tyle...] Nagle w '44 [ciekawym kiedy osadzili tych policjantów] Dania się budzi - ruch oporu, protesty przeciw zachowaniu się N., czy wręcz piętnowanie kolaborantów. Czyli zmiana postawy o 180 stopni, dla tych co rok wcześniej szli na wybory i glosowali na socjalistów, gdy tuż obok armia niemiecka powiedzmy "stacjonowala". Tak z lekką zlośliwością wygląda mi to na gorliwość neofity, możliwie że dodatkowo podgrzaną pewnie pierwszymi próbami rozliczenia się z Vichy. Btw. nie wiesz czy duńskie gazety byly cenzurowane w czasie 2 w.ś.? I czy w ogóle jakieś wychodzily? pozdr
  10. Plan Schlieffena

    Witam; kwestię wojny z GB uważam za jasną. Ona musiala nastąpić - tak czy inaczej. Nie dalo się atakując Francji nie naruszyć interesów angielskich, co oznacza, że tak czy siak można bylo się nie przejmować zbytnio także neutralnością Belgii i Holandii, chcąc iść pólnocnym skrzydlem. Takie pytanie za punkty: czy pene pogwacenie i okupacja Belgii i Holandii zmienilaby coś w kwestii zaopatrzenia armii niemieckiej. Jeśli tak - to sprawa wyjaśniona. Jeśli nie to jakim cudem taki plan zyskal akceptację wladz wyższych? Chyba, ze planowano przerzucić w jakiś sposób potrzebne tam wojska. Znów pytanie i to jedno z najważniejszych - jak? Kolejne z pytań - jeżeli Kluck zrealizowalby plan Moltkego obchodząc Paryż to jakie by mu wojska francuskie grozily na flance i jak groźne to bylo? Mnie się wylania taki dość śmieszny obraz dzialań wojennych: obie armie mialy plany wzajemnie do siebie nieprzystające, obie go kiepsko realizowaly robiąc to czego nie powinny, bojąc się tego czego nie trzeba. Opanowaly sytuację lub, ich sytuacja opanowala dopiero nad Marną. Oznacza to tyle, że tryb wojny zaskoczyl cale wyższe dowództwo, wkraczając "w stare tory" czyli atak na jakąś stalą pozycję nieprzyjaciela do skutku. Kwestia armii rosyjskiej to zupelnie inna sprawa. Bitwa pod Tannenbergiem to akurat calkiem niezly pokaz zdolności niemieckiego dowództwa i zupelnej nieudolności Rosjan. Pozostaje troszkę gdybanie - co by bylo gdyby N. przyjęli później po polączeni się obu armii wojsk rosyjskich i jakie by one stwarzaly zagrożenie dla kajzera i sp. pozdr
  11. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; widiowy - tak to nam jakoś wyszlo, ale wiesz, 2 wś kojarzy się dla wielu tylko i wylącznie z Pz IV ; Pz V i Pz VI z dlugimi armatami i to albo 75 mm albo 88 mm po stronie niemieckiej, T-34 i IS 2 po rosyjskiej i kilkoma po stronie alianckiej. Taki podzial sprawil by jeszcze jedną rzecz - okazaloby się, że 2 wś, te kilka lat ciąglych walk w bardzo zmiennych warunkach dala impuls do ogromnego postępu technologicznego i konstrukcyjnego wszystkich typów czolgów, a takze zmian jakie nastąpily w ich podzialach. Poza tym zupenie inną rolę pelnią czolgi lekkie, średnie czy ciężkie i czego innego się od nich oczekuje. Zupelnie różne są także klasyfikacje tego wszystkiego. Takie male pytanie na koniec, przemodyfikujemy troszkę pytania o "najlepszy czolg"? Z podzialem na lekkie, średnie i ciężkie - oczywiście tam gdzie jest to możliwe. pozdr
  12. Ju 87 Stuka

    Witam; co do wspomnień Rudela jest jeden maly problem. Nie widzialem innych niż te które cytuję wyd. przez Kagero w '95 r.! Na Allegro jak są osiągają niebotyczne ceny. Rudel opisuje swoje wyczyny w kluczowych momentach, pokazując jak można bylo uciec przed dowolnym myśliwcem, jak go zestrzelić. Nie opisuje ile zasobników mialy Ju 87 i jak je mialy, choć wspomina o planach zmian. Także opisuje swoje wrażenia ze spotkań z Hitlerem którego cenil. Wracając do Bordkanonne: zasobnik armaty sam z siebie mógl mieć 6 nabojów, plus zapasowe kolejne 6 sztuk. W takim wypadku istnieje mozliwość zniszczenia kilku, nawet ok 10 czolgów w jednym locie. R. wspomina, że zwykle trzeba bylo strzelać dwa razy by czolg się zatrzymal. Gdzieś jest u niego zamieszczone zdjęcie z przestrzeloną na wylot lufą T-34 bodajże. Nie wiem kiedy napisal swoje wspomnienia, ale możliwe, że w okresie tuż powojennym i nie chcial pisać co i jak to funkcjonowalo. Z drugiej strony nikt nie wnika czy "37-ka" miala sama z siebie jakiś zapas nabojów, a to co podaje się to bylo coś ekstra i więcej. Co do G1 i G2, sprawdzę, ale wiem, że w którymś z modeli Ju 87 wydlużono skrzydla o ok 2-3m. Stalo się tak, gdyż w locie nurkowym w ekstremalnych sytuacjach samolot się źle prowadzil - powodowaly to owe Kannone będące pod skrzydlami. pozdr
  13. Adam Czerniakow

    Witam; przeczytalem jego "Dzienniki..." raz w calości a kilka razy we fragmentach. Dla niego każdy uratowany Żyd z ghetta [jak on pisze] byl bardzo cenny. Wiele razy jeździl na Szucha rozmawiając z dowódcami niemieckimi. Przebija się to ze wszystkich stron jakie pisal. Robil co mógl. Staral się zachować dzieci, jako te które stanowią przyszlość narodu już po wojnie, zywiąc nadzieję, że każdy dzień, każda uratowane życie przybliża go do zwycięstwa. Poddal się w momencie rozkazu wywózki dzieci. Ja chylę przed nim czola za odwagę i silę walki, tej najzwyklejszej, ciąglej, o zwyklych ludzi, o życie, o naukę, o szkoly o to wszystko czego nie bylo. Co ciekawe, w czasie wyborów kolejnego przewodniczacego Judenarttu [Cz. nigdy tak nie nazywal Rady Gminy. Dal niego byla to Rada, nie Judenartt - obelga]. Nikt nie chcial podjąć tego co robil, stanąć na jego miejscu. Niemcy tylko się przypatrywali i dziwili o co chodzi, przecież kazali. A to, że będzie zupelnie inny czlowiek nie gra najmniejszej roli... pozdr
  14. Dania - jak to możliwe?

    Witam; Kwestia zachowania się Danii wyszla w dwóch tematach - o Bornholmie [rewelacyjny post ak_2701] i tutaj. Z tego co zostalo napisane, wylania się obraz Danii o kilku twarzach: - z jednej strony dziedzictwo bardzo bliskiego sąsiada i silne z nim związki choćby poprzez ze Schlezwikiem gdzie istniala silna mniejszość niemiecka, i wcale spora grupa osob z malżeństw mieszanych. Pokojowe niemal wspólżycie w okupowanej Danii z Niemcami, którzy zachowywali się niemalże jak przyjaciele, którzy wpadli na grilla. Ja mimo wszystko to tak odbieram, lącznie z wyborami w których brali udzial socjaliści [! i wygrali w cuglach!] , kiedy w Niemczech dawno siedzieli w KL-ach jako polityczni. Tutaj mam male pytanie: czy w Danii prasa ukazywala się normalnie [w sensie gazety bez nadzoru N. ingerującego w każdy artykul] czy bylo jak na terenach Polski gdzie istnialy tzw "gadzinówki" gdzie jednymi z niewielu w miarę sprawdzalnych informacji byla pewnie data i prognoza pogody [jeśli takowa istniala]. Pomagali w ucieczce Żydów do Szwecji, co im się chwali... ... a z drugiej ak_2107 pisal o tym co się dzialo po wojnie. Dla mnie przerażające. Nie tylko jako czlowieka, ale też samego zachowania. W czasie wojny - kontyngenty do wojska [powolania bo ojciec / matka Niemcami] a potem nie zauważanie tych osób jako Duńczyków, którzy mieli pecha urodzić się z mieszanych narodowo związków. Dla mnie nie jest, to nawet tak jak pisal autor, szukanie martyrologii - to coś znacznie gorszego: próba przylączenia się do zwycięzców po zwycięstwie z gorliwością neofity. Wszystko "nie" gdy prosi Niemiec, leczenia, żywienia, godności, niczego. Takie zachowanie przypomina mi nieco przylączenie się Brazyli do koalicji przeciw Niemcom w ostatnich dniach kwietnia '45 r. Tylko potem zachowanie bylo przyzwoitsze. Pozdr
  15. Plan Schlieffena

    Witam; jak dla mnie stanęliśmy w ciekawym miejscu. Plan Schlieffena [lub te zalożenia które są nim nazywane mniej lub bardziej umownie] w '14 roku byl niewykonalny. W teorii Moltke mógl coś zrobić z nim to albo wygrać albo przegrać - za wysokie ryzyko. Moltke zmienil go i zmodyfikowal [wg znawców tematu którzy zostali przywolani], co bylo tak czy inaczej konieczne. To chcialbym zadać pytanie - czemuż go do końca nie zrealizowal. Choćby na poludniu frontu. Kolejna sprawa: dlaczego mimo, że PSch. byl mniejszą lub większą fantazją a jego zalożenia, nawet przy uwzględnieniu rozwoju sieci drogowo - kolejowej, wszedl i obowiązywal w N. i stanowil bazę dla dalszych planów operacji i in. Jeżeli nie da się przemieścić w dany rejon jednostek, a nie da się ich nijak tam przemieścić w inny sposób niż drogą lub koleją to jest to kupa papieru z napisame plan, a nie plan rozpisany na papier. pozdr
  16. Witam; Co do pieniądza zlotego czy srebrnego to nie jest taka typowa inflacja. Troszkę historia z nimi przypominalaby sytucję jakbyś pracując w Polsce mial wyplacane wynagrodzenie, strzelam, w dolarach amerykańskich, a te z kolei bylyby sztywno powiązane z cenami zlota i srebra a 1US$ bylby warty jakąś część zlota. Coś takiego się wlaśnie zdarzylo po odkryciu Ameryki. Co do rzeżączki - nie spotkalem się z twierdzeniem - przyszlo z Ameryki. Tylko informację, że przyszla "z poludnia". Z drugiej strony o chorobach przenoszonych drogą plciową zaczęlo się glośno mówić dopiero po odkryciu Ameryki. Stąd moje podejrzenie. Jak masz inne dane - napisz. Z drugiej strony, nasze europejskie, choroby typu grypa, "nieżyty" przetrzebily w znaczniej mierze ludność Ameryki. Z bardziej "kulturowych" spraw, zniszczyliśmy, nie poznając w ogóle, wszystkie cywilizacje jakie istnialy na terenach obu Ameryk, i nauczyliśmy ich mieszkańców [zwlaszcza Indian], że slowo pisane przez Europejczyka warte jest tyle mniej więcej ile warty jest papier użyty do ich zapisania [tzn. na podpalkę] pozdr
  17. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; redbaron : i tak i nie, co do offtopa. Jeżeli przyjmujemy zalożenie, że "Ogień" i jemu podobni jest traktowany jako podziemie niepodleglościowe, czyli walczyl za dobrą sprawę, choć wróg silniejszy i tp, oznacza, że ówczesny rząd jest nielegalny co rodzi dalsze konsekwencje [np. granic]. Jeżeli zaś uznamy, że rząd jest legalny to mamy prawne określenie tego co robil "Ogień". Pytanie kolejne: dlaczego, tak naprawdę odszedl z Powiatowego B w Nowym Targu? Fucha rewelacyjna, choć wymagająca zdecydowania i radykalnych dzialań, a z drugiej także niezlych kontaktów. Za "dziękuję" się jej nie dotawalo. Jeżeli ją dostal oznaczalo, że musial się czymś zaslużyć, dla wladzy. Oznaczalo to, że ją uznawal za legalną. Co się stalo, że mu się nagle odwidzialo? Nie podejrzewam, by oznał olśnienia, że to co robi jest zle, bo w takim wypadku by nie szedl "do lasy" i krwią odplacal za krew [czyją i za kogo] tylko dzialal legalnie w kraju, opiekowal się wypuszczanymi z więzień i aresztów. Slowacy uznają jego dzialania za morderstwa i postrzegają go jako bandytę [pytanie jakie granice uznawal "Ogień" dzialając "w lesie" jeśli te z '39 to byl, czy jest [zależy od przedawnienia] przestępcą i u nas i na Slowacji. Tak na marginesie: uznając "Ognia" za bohatera stwierdzamy de facto, że rządy komunistyczne byly nielegalne [bardzo wątpliwe twierdzenie] a rządy londyńskie jedynym legalnym przedstawicielem Polski na arenie międzynarodowej [nierealne i wątpliwe]. pozdr
  18. Ju 87 Stuka

    Witam; przeglądalem Rudela i mam u niego zdjęcie ladnie pokazujące ową Bordkannone. Jest z boku, dzialko na planie "pierwszym". Pod samym skrzydlem jest jeden zasobnik, natomiast sama armata ma "poszerzony" tyl - to coś co jest pod skrzydlem. Wielkościowo jest niewiele mniejsze od samego "zasobnika" umieszonego zaraz pod. Jedno i frugie jest polączone. Poza tym jedna sprawa: 12 nabojów - po sześć na każde to troszkę malo chyba. Do dziennika "Immelmanna" nie mam niestety dojścia . pozdr
  19. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; wiem, że to bylo lekkie [OT]. Nie wiedzialem po prostu co się stalo z biurami konstrukcyjnymi niemieckimi po wojnie. Przecież one pewnie tak czy siak caly czas pracowaly nad unowocześnianiem i następcami Pz V. Po wojnie jako że Niemcy zostaly zdemilitaryzowane, gdzieś się musieli podziać, a mając znacznie więcej doświadczeń przelewać je na modele. Dlatego się zapytalem o Leoparda, bo byl to pierwszy chyba powojenny czolg skonstruowany w Niemczech po 2 wś. pozdr
  20. Witam; Pisalem, że ówczesna inflacja nie była inflacją sensu stricto, a spade wartości pieniądza nie byl spowodowany ani jego dodrukiem ani nadmiarem. Należy pamiętać że ówczesna moneta miala wartość realną [!] a nie umowną jak obecne banknoty. Spadek ich wartości wynikal ze zmian cen metali z ktoych one byly zrobione [zloto, srebro] a nie z powodu nadmiernego dodruku banknotow ktore same w sobie nie są nic warte. Tak czy inaczej kila zostala przywleczona z poludnia [Hiszpania, Portugalia] z krajow, które najszybciej wyruszyly na podbój mórz i oceanów, a Ameryka byla dla nich szczytem, potwierdzeniem ich wartości w tym fachu. Być może jakieś kontakty z tubylcami i ówczesne stosunki międzyludzkie w Europie, a także brak odporności spodowaly blyskawiczne jej rozszerzenie. pozdr
  21. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; w kwestii legalności - pisałem już wcześniej dość dokladnie dlaczego rząd londyński w świetle prawa byl NIEEGALNY [!] Tutaj cytuję swój post z działu Biografie - Pierwsi Sekretarze: "Konstytucja kwietniowa '35 r. została przyjęta z naruszeniem prawa [błędy formalne i prawne]. Zatwierdzenie takiego wadliwego aktu przez prezydenta [lub inny właściwy organ] sprawia, że wchodzi on w życie i funkjonuje. Dzieje się tak, do chwili gdy ktoś kto doczyta się w owej ustawie blędów i naruszeń mówi - Veto! - i zaskarża ją do odpowiedniego organu. Ów że wydaje decyzję. Na tak albo na nie. eżeli jest ona na nie, ów organ do którego prawo zostało zaskarżone mówi kiedy przestaje ono obowiązywać [patrz: ustawa lustracyjna]. Dalej, przekazanie władzy Raczkiewiczowi odbyło się z naruszeniem prawa. Pisałem ale będę namolny: Mościcki drukuje dwa dekrety. Wg pierwszego jego następcą jest "Wieniawa" , wg drugiego Raczkiewicz. Robi tak, bo nie wie czy któryś z nich dotrze, chce się zabezpieczyć. Warunkiem tego aby któryś z nich uzyskał "moc prawną" jest jego wydrukowanie. Pierwszy, mimo niechęci do przejęcia stanowiska, dzieje się tak z dekretem mianującym "Wieniawę". Od momentu wydrukowania tego dkretu automatycznie Mościcki traci wszelkie prerogatywy prezydenta a przchodzą one na "Wieniawę". Teraz następuje protest Francji i M. [nie mając do tego żadnego prawa [!]] odwołuje dekret "Wieniawy" mówiąc że to świstek a mianuje Raczkiewicza. Ten fakt, oznacza że kolejne rządy mianowane przez Raczkiewicza i jego dzialania [i rządu i Prezydenta i Premiera] są z mocy prawa nielegalne, nie mające mocy prawnej. Oznacza to, że każdy który chciałby coś zakwestionować [patrz: Stalin] ma do tego tak ogromne możliwości jak step rosyjski. Jezeli by "Wieniawa" żył, to najlatwiejszym wyjściem byłoby po prostu poproszenie go sformowanie gabinetu, lub przekazanie swoich prergatyw dalej. Niestety zanim można to zrealizować Wieniawa popełnia samobójstwo ['42 r]. W tym wypadku kolejną możliwością jest po prostu zakwestionowanie samego faktu legalności konstytucji kwietniowej, co Stalin robi. Możliwe jest, że gdzieś jest opinia prawna która to czyni. Jeżeli tak się stało automatycznie obowiązuje konstytucja marcowa [z nowelą sierpniową] jako prawo obowiązujące wcześniej. Wg tego prawa działał w swej początkowej fazie rząd tzw. lubelski. Przekonanie o tym prawników - kwestia chwil, oni już wnioski wyciągają". Choćby z tego powodu, tak szybko zostala uznana legalność wladz lubelskich. W innym wypadku nie poszloby tak szybko. Zlamano kilka podstawowych artykułów w konstytucji kwietniowej, nie mówiąc o samych wątpliwościach tyczących jej samej. pozdr
  22. Witam, będzie krótko i troszkę smieszno i straszno. Alianci mieli ogromny wpływ na politykę Polski. Od Wieniawy po relacje z ZSRR. Dopóki im to nie przeszkadzalo to nie zwracali uwagi co się dzieje w polskim piekiełku emigracyjnym. Jezeli musieli osiągnąć konkretne cele nie przejmowali się że to osoby rząd premier czy prezydent. Przychodzilo memo mówiące: wasza polityka ma być taka, a jeśli nie to i ta powiemy że jest taka. Kwestia byla tylko taka czy rząd polski jej przyklaśnie czy nie, jak nie to i tak może sobie krzyczeć, bo nic z tego nie wyniknie Pozdr
  23. Dwie koncepcje granic Polski

    Witam; federacyjna byla nierealna - choćby z tego powodu, że na podobne warunki musiałaby "wyrazić zgodę" Rosja, lub twór ktory na jej miejscu powstanie. Piszę musiałaby wyrazić bo i my i ona konkurowaliśmy o te tereny. Żadnemu krajowi, tak na dobrą sprawę nie pasowaly "niepodległe państwa". Musiałyby one być w sojuszu z kimś, jako dużo słabsza strona, a polityka jaką by prowadzily mogla by przysporzyć wiele problemów. ZSRR rozwiązał tę kwęstię tworząc Białoruską i Ukraińska SSR, czyli dal pozory, niezależności, ujarzmiając kułaków i jednocześnie udając, że dba o to by kultura ukraińska się rozwijała. W Polsce mialo szansę tylko wlączenie tych narodów jako mniejszości do kraju. Tu zaś następował pewien problem - należalo je przekonać że takie coś to dobry wybór. Czyli powinny mieć w wielu sprawach autonomię, szkolnictwo, nawet w części wypadków dwa języki w powiatach czy gminach. Oba narody, powoli się wyksztalcające, powinny glosować "nogami", brać ntensywny udział w życiu publicznym i Polski jako kraju i swoich małych jak się to ladnie zwie, ojczyzn. Na coś takiego niestety nas nie bylo wtedy stać. pozdr
  24. Witam; dzionga: Francuzi musieli wymusić zmianę W. ; legalnie czy nie ; ważne że skutecznie bo on był zbyt niezależny. Obycie polityczne posiadal, rozum też. "Dzięki" konstrukcji polskiej konstytucji kwietniowej nie dało się to zrobić inczaej niż łamiąc prawo. Wystarczylo, ze powiedzieli M. że uznają dowolny rząd pod dwoma warunkami: że nie będzie tam Wieniawy, a także że szefem będzie Sikorski, a idealem by było jakby Raczkiewicz byl prezydentem. pozdr
  25. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; jak siebie znam to w takiej sytuacji doleję oliwy do ognia. Na samym początku powinno paść pytanie czy wladza w '45 i '46 r. była legalna, w sensie uznania przez świat. Jeżeli taka byla, to walka z nią powinna być prowadzona w inny sposób niż zbrojny, tym bardziej, że owa władza mając nie tylko "Ognia" na swoich terenach chcąc pozbyć się "podziemia" prowadziło z nim bezwzględną walkę. Władza w '45 r. była uznana za legalną, co oznacza, że zbrojne bandy [nie ważne jak je nawiemy - WiN, Kuraś, UPA i tp.] łamaly ówczesny porządek prawny. Pól biedy jeżeli takie walki toczylyby się tylko i wylącznie między WP czy KBW. Wtedy oznaczałoby się, że walczy się z także z żolnierzami. W innym wypadku [zabijanie starostów, sędziów, "wspólpracowników"] oznacza, że staje się przestępcą i to takim walczącym ze slabszymi od siebie. To, że kiedyś Słowacy wspólpracowali z N. wcale nie oznacza że automatycznie wszyscy Slowacy są "be" i wszystkich należy wrzucić do więzienia - niech gniją. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej ani ludowej. To czy ktoś jest winny osądza sąd [wtedy nie były to sądy z l. 50 tych!] i on orzeka o winie. Nie "Ogień" nie UPA. Taki jest porządek prawny. Zabicie kogoś tylko dlatego, że wedlug mnie wspólpracuje z legalną wladzą [MO np.] jest przestępstwem. A wyrok wydany na zasadzie "Ja Ogień stwierdzam że jesteś przestępcą i kulka w łeb" takoż. Wszelkie tego typu zachowania są nielegalne. W innym wypadku by to oznaczalo, że każdy watażka dyspunujacy "osobistym przekonaniem", że obecna wladza jest nielegalna mogla by zdobyć karabiny i ze strzalami iść na stolicę rozpędzając wladze. Ogień nie byl bohaterem walcząc z bronią w ręku, dla mnie stawiał się na równi z Wehrwolfem czy UPA. Metody go zrównywaly. Byłby bohaterem siedząc we wladzach i mówiąc co jest zle. Zupelnie inną sprawą jest podejście do problemu ze strony IPN. Ten z zalożenia uznaje że wszystko co to walczylo z wladzą ludową w l. 40/50 tych jest dobre. Nie ważne jak walczyło i co robiło, nie ważne jakie przestępstwa zostały popełnione. Fakt, że ktoś jest dr. filozofii nie zmienia faktu, że może badać przeszlość swych ziem i dyskutować o tym co się na niej wydarzylo, a także [o Boże!] mieć inne zdanie niż wszechwiedzący IPN pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.