-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Nie wierzę, nie bylo tego, klamiecie...!
FSO odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; coś mnie niedawno tknęlo i czytalem od tylu "08/15" H.H. Kirsta. Pod koniec ostatniego tomu trylogii, Hinrichsen, nazista do szpiku kości, z małego miasteczka Warsitz gdzieś na Pomorzu, mówi jak jego okiem wyglądały lata 20-te ... i w końcu czasy AH. Autor znał ten typ malomiasteczkowej mądrości, sam pochodził z Prus Wschodnich, walczył na wojnie. Oto ów fragment: "... H: Kiedy skończyła się pierwsza wojna światowa, miałem lat dwadzieścia byłem już podporucznikiem, który od grudnia 1917 roku nieprzerwanie przebywał na froncie zachodnim. Ojciec i brat zginęli. Matka powiedziała: "Nie zrób nam wstydu". Starałem się o to uczciwie. Asch [drugi, młodszy, główny bohater]: Ach te matki żołnierzy ze swoimi fałszywymi apoteozami ! [...]. Ta mizerna hodowla matek - bohaterek! Ta przedziwna pasja niektórych kobiet zadowalania się hymnami pochwalnymi na cześć zmarłych za ojczyznę. Gdyby te kobiety wiedziały, jak umierali ich synowie zdjęłąby je groza i miotalyby na siebie przekleństwa, że nie zatrzymywały swych synów rękami i zębami H: Gdyby matki znały pełną prawdę [...] życie byłoby ich jeszcze cięższe A: A więc oszukujmy matki i pozwalajmy na to żeby kobiety szczyciły się śmiercią swych synów H: Gdyby pan przyjechal do Warsitz na Pomorzu, drogi mój Asch, niech pan zapyta o sklep z towarami żelaznymi Hinrichsena. Każdy powie gdzie się ten sklep meści. Miasteczko jest niewielkie, żyje z okolicznych chopów i niewielkiej ilości rybaków. W roku 1919 przejąłem sklep z żelazem po ojcu, który zginął na wojie - portret jego wisiał w jednym z pokojów. Prowadziłem życie proste i zwyczajne. Praca, jedzenie, spanie. Sklep, knajpa, kościól. Nie było żadnych konfliktów midzy chłopami, rybakami, kupcami i urzędnikami. Robotników wlaściwie w miasteczku nie było, socjalizm nie był problemem, nacjonalizm należał do rzeczy zrozumiałych samo przez się. Oczywiście zawsze nacjonalizm w barwach czarno - biało - czerwonych. A: Kiedy pojechał pan do Anglii, zobaczył pan sprawy w innym świetle? H: Stryj mój miał w Szczecinie rozgałęzione przedsiębiorstwo transportowe. Pewnego razu powiedział do mnie: "Musisz zobaczyć świat, Warsitz jest dziurą, a Niemcy są za ciasne za małe". Pojechalem do Anglii do Southampton, żeby w ciągu roku popracować w firmach handlujących żlazem. Ale Anglicy byli również nacjonalistycznie nastawien - przynajmniej te koła w których się obracałem. Wy, Niemcy powiedział mi kiedyś sir Castelrose, jesteście narodem godnym podziwu. Wasz Stahlhelm to prawdziwa, najwaspanialsza reprezentacja żołnierza frontowego. A: Jakby pana kto miodem posmarował, co? H: W roku 1926 ożeniłem się, Dzieci podrastały. W roku 1928 zostałem burmistrzem. Byl to wielki zaszczyt ze względu na mój mlody wiek. Rozwijalem ożywioną dzialalność pod hasłem: koleżeństwo. Podczas wyborów w roku 1930 mieliśmy na cztery tysiące głosów tylko sto osiemnaście czerwonych, których można było szukać z latarnią w ręku. Byliśmy narodowi, przeważnie niemieckonarodowi. A: Żyliście w świecie gruntownie zabitym deskami H: Byliśmy z tego świata zadowoleni. A kiedy któryś z nas, kilka razy do roku wpadał do Szczecina, potrząsał tylko głową na tę dezorganizację , pustą gadaninę i partyjną politykę. Tego wszystkiego u nas nie było A: Ci, któzy byli innego zdania od was, opuszczali miasteczko. prawda? H: Po prostu nie mogliśmy sobie wyobrazić, żeby normalny przyzwoity Niemiec był przeciwko temu cośmy reprezentowali. Zachowaliśmy dawne obyczaje, nieśliśmy wysoko nasz sztandar. Nie mniej wysoko podnosiliśmy kufle z piwem pijąc za waleczność, honor, sławę niemieckiego żołnierza frontowego. Wierzyliśmy w Niemcy, Prusy, Pomorze i Warsitz wszystko oczywiście pięknie uszeregowane i w odpowiedniej kolejności. A: O przytulności i wspaniałości niemieckiego stolu w niemieckiej knajpie [...] H: Nie mieliśmy bezrobotnych. Żydzi byli nam obojętni, do Kościoła odnosiliśmy się z respektem. Powolutku, powoli zaczął nam imponować Adolf Hitler. Chciałby pan pewnie wiedzieć dlaczego? Trudno na to odpowiedzieć, zwłaszcza obecnie. Wtedy w owych czasach odpowiedzielibyśmy zapewne: "Bo się podwał za towarzysza broni". Wie pan co to oznacza? Ze tak samo jak my leżał w błocie, głodował, ociekał krwią, że jest prostym skromnym, czującym narodowo człowiekiem, że pragnie jak najlepiej , że chce takie zdeprawowane miasto jak Szczecin wyciągnąć z błota. Pragnie czystości obyczajów, przyzwoitości, zdrowego prostego trybu życia, takiego jaki my prowadzimy w Warsitz. Cóż dziwnego, że nam to odpowiadało. [...] Żdby mi pan tylko nie powiedział teraz: Przecież powinniście się byli zorientować, jak to z tym Hitlerem wyglądało naprawdę. Gówno! Niektórzy byli przeciwni z przekonania. Niektórzy ponieważ nie mieli innego wyboru, ponieważ nic innego nie pozostawało - byli skłonni robić z hitlerowcami interesy, ale ich odpalono. A olbrzymia reszta? Wiera, wierząca, przyzwoita, ociekaliśmy literalnie dobrą wolą i gotowością. No i przyszedł taki, który potrafił zaapelować do naszego koleżeństwa, do naszej gotowości i naszej bezinteresowności. A: I trafił do samej głębi narodowych serc! H: Widzi pan, u nas to tak wyglądało. W roku 1933 powiedzieliśmy: Niech pokaże co umie. No i w Warsitz też coś niecoś zostało zrobione. W roku 1934 zjawili się pierwsi inżynierowie mierniczy. W roku 1935 przybyli pełnomocnicy partii i sfer gospodarczych i oświadczyli. Zbudujemy wam tutaj zakłąd paliw syntetycznych , największy jaki kiedkolwiek powstał. Wydawało się że tak będzie. W ciągu kilku tygodni napłynęło do miasta czterokrotnie więcej robotników niż miasto liczyło ludności. Po krótkim czasie liczba ta wzrosła siedmiokrotnie, potem dziewięciokrotnie. Zbudowano nowe szosy, powstały baraki mieszkalne, wyrosły na Odrze statki służące robotnikom za mieszkania. Bez przerwy płynęły pociągi z materialai budowlanymi, rurami, dźwigami i maszynami. A: A wyście patrzyli jak cielęta na malowane wrota, zarabialiście, podnopsiliście ręce do hitlerowskiego pozdrowienia, a kiedy wychodziło na jaw jakieś świństwo, mówiliście: "Gdzie drwa rąbią tam wióry lecą!". Nie przeszkadzała wam chmara spekulantow budowlanych, poganiaczy niewolników, katów i cynicznych zbirów oszukujących lud. [...] A jutro zapomni pan o tym wraz z kilkoma milionami innych Niemców. [...] H: Kiedy bombardowania, którymi rozpoczęliśmy wojnę zaczęły nabierać prawdziwego rozmachu, jednym z pierwszych celów nieprzyjaciela stało się Warsitz na Pomorzu. W roku 1942 kilka cetnarów materiałów wybuchowych zmiotło z powierzchni mój dom i mój sklep/ W roku 1943 bomby zabiły mi żonę i dwoje dzieci. W roku 1944 zmarło troje moich pozostałych dzieci, umarła moja matka. Takie były losy rodziny noszącej nazwisko Hinrichsen [...] Poświęcałem wszystko, wszystkiego w zamian żądając. Nie wykręcałem się od śmierci. Wierzyłem zawsze i to chętnie, w wuielką dobrą i sprawiedliwą sprawę. Nie byłem człowiekiem złym ale byłem głupi. I z powody tej mojej głupoty nie orientowałem się w nikczemnościach które mnie otaczały. Przesladowania Żydów, egzekucje masowe, gwałty, obrabowywanie trupów, morderstwa. Wszystko to były w moich oczach wyjątki, wynaturzenia, wykolejenia, akcje przedsięwzięte na własną rękę. [...] Byliśmy materiałem pędnym, czymś w rodzaju zwierząt pociągowych, które wykorzystano, z ktorych wycisnięto ostatnie soki. Śmiali się z naszego idealizmy, uważali naszą żarliwość za obłęd. Naprzód kazali umierać dla zdobycia słąwy, potem, żeby lepiej żyć, wreszcie żeby w ogóle żyć i przeżyć. Nawozili swą żądzę sukcesów i władzy, swą pychę i chęć tworzenia historii krwią swych żołnierzy, popiołem swoich ofiar aż wreszcie udusili się tym. A: Tak było, tak jest i chyba zawsze tak będzie [...]. Bo i to degradowanie się samemu do roli stadnego bydłą jest czysto niemieckie. Niezależnie od tego czy hasło brzmi: dyscyplina, miłość ojczyzny, wolność czy też pokój. Największe słowa i najglośniejsze wrzaski, najbardziej posłuszne ręce, najbardziej wierzące oczy i najbardziej puste mózgi. Boże chroń nas od tych niemieckich samobójców...." Wyjaśnienie: Cytat może i przydługi ale dla mnie doskonale ukazujący zmianę mentalności i wiarę w AH i patrzenie na owe drzazgi jako ewenement. Zachodzi i na okres do '39 r, ale wg mnie doskonale wyjaśnia dlaczego tak jest. Autor pochodzi z takiego małego miasteczka, walczył całą wojnę, zna te sprawy od dołu. pozdr -
Witam; dla mnie tak czy inaczej T-34 wyznaczyl pewien trend zmian, choć w wyniku wojny dość szybko okazało się, że zmiany przeskoczyły wszystkich. Najszybciej otrząsnęły się z tego cyrku Niemcy. Halder , Guderian piszą masowo o problemach z przezbrajaniem Pz III i IV w długie armaty większych kalibrów. Oznaczało to tyle, przynajmniej dla mnie, że do pojawienia się Pz V, owe niewielkie ilości "przezbrojonych" pojawiły się na froncie i sprawiały probemy T-34 "starej wersji". Pz V - to rewolucja w czasie wojny, coś co sprawiło, że każdy czołg średni na jakich opieraly się armie innych państw mial olbrzymie problemy Wiem, że niektóre modele owych tanków z obu stron nie były udane, ale przynajmniej część z nich stanowiło zapowiedź zmian, które zostały zrealizowane już w okresie powojennym w zasadzie. "Wprowadzenie na wyposażenie" oczywiście nie sprawi automatycznie, że owe czołgi pojawią się na polu bitwy w ilościach "zauważalnych" w starciach z przeciwnikiem. Troszkę z boku: mam takie dość wyraźne wrażenie, że o ile przed wojną czołgi jakie wchodziły na uzbrojenie danej armii odpowiadały na potrzeby jakie istniały lat temu kilka , ze trzy - cztery przynajmniej. W czasie wojny - owo opóźnienie rzadko sięgało dalej jak pól roku - rok. Co ciekawe przyśpieszenie zmian w broni pancernej nastąpiło w Niemczech po czerwcu '41 r. Halder pisze "nowe nieznane typy czołgów". Mial na myśli właśnie owe T-34 i KW. One zaś stanowily w zasadzie odpowiedź na niemieckie pierwsze wersje Panzerów III i IV. Poza tym: kolejne odczucie - taktyka i sposób walk na Zachodzie zarówno w '40 jak i '44 czy '45 r. sprawiło, że ta gwałtowny rozwój broni pancernej jak w Niemczech i w sumie ZSRR nie był po prostu możliwy. Jak sam współzależność rodzajów broni powodowała, że rozwój był bardziej równomierny i nie powstawały takie projekty jak w Niemczech, gdzie niejednokrotnie ilość starano nadrobić się jakością [vide już słynne działka 37 mm montowane pod Ju-87]. Owo wspóldzialanie broni zostało uwidocznione w Ardenach gdzie czolgi dostawaly "w leb" ale lotnictwo bylo górą i w dzień uniemożliwiało w zasadzie ruch czolgów. Choć znów nie mialo zbyt specjalistycznych samolotów w tym typie. Nie wiem czy da się porównać coś takiego jak czołg wsparcia piechoty [Zachód] czy czołg jako samodzielną broń możliwą do użycia niezależnie od innych sił [Wschód] pozdr
-
Witam; Lokeitel:) jeżeli chodzi o dokładność.. Ale do tematu: Rząd Doenitza nie mógl nijak funkcjonować, nie ważne czy byliby tam sami uczciwi czy tacy jak oni - każdy z nich miał mniej lub więcej za paznokciami. AH stanowił problem - bo był przestępcą i do tego przegranym przestępca, a co najgorsze przegranym zabitym przestępcą. Politycy alianccy nie zgodziliby się aby zostawić ten rząd w spokoju. Uznanie tego rządu - co oznaczało uznanie testamentu politycznego AH sprawiłoby niejako uznanie jego samego przez Aliantów za zwykłego autokratę ktory umiera przekazując władzę następcy. Nie mogli sobie ze względów politycznych na to pozwolić. Uznanie ich jako polityków dałoby im możliwość uczestnictwa [mniej lub bardziej formalnego] w tym co się dzialo w '45 r. w kwestiach granic i przyszlości Niemiec, a jednocześnie pozbawiało możliwości jakiegoś osądzenia za mniej lub bardziej wyimaginowane zbrodnie. Przy braku koncepcji co dalej z N. było to niewygodne. Na pewne pytania, które nie miały odpowiedzi, wymuszało je tu i teraz. Alianci uznali konieczność osądzenia najbardziej znanych z III Rzeszy. Zabranie ich, przy braku nazwisk z pierwszych stron polityki sprawioby, że wymknęły by im się same grube ryby zostaliby wykonawcy, a to nie o to szło. Tu nie działaly względy racjonalne ale li tylko polityczne. Poza tym samemu Stalinowi też nie bardzo pasowało., bo sam musiałby uznać po raz kolejny rządy nastęców Hitlera za legalne, co w jego sytuacji nie było najszczęśliwszym rozwiązaniem, zwłaszcza ze mogliby mu zacząć wypominać okres '39 - '41 pozdr
-
Witam; ostatnio na kilku forach w ramach dyskusji o różnych sprawach - padaly informacje: tuż po wojnie, pod jej koniec - partyzancji J. Broz-Tity wymordowali kilkadziesiąt tysięcy Wlochów, za to że byli Wlochami; Duńczycy potraktowali żolnierzy niemieckich [często ewakuowanych z frontu wschodniego wyglądających jak obszarpańcy] jak najgorszych przestępców, a swoich obywateli którzy wspólpracowali z N. jak najgorszych przestępców od razu odmawiając im wszystkiego [nawet lekarzy !], Francja i inni podobnie. Dlaczego tak się stalo? Dlaczego nikt nie czekal na normalny proces i wyrok tylko od razu tu i teraz - niejednokrotnie zabijając niewinnych ludzi, po części upodabniając się w swym zachowaniu, do tych których wlaśnie wyparli z kraju. Czy bylo to konieczne? pozdr
-
Oko za oko czy to sprawiedliwość ?
FSO odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; maxgall: wyciągnąłeś jeszcze jedną rzecz - przegrani nie mają racji. Przegrani cierpią za blędy wygranych. To bardziej wygląda na mord sądowy, we fleszach, z podparciem prawa i jego artykułami. Takie zachowanie pozwala zadać jedno nieśmiałe pytanie - co mial MacArthur "za paznokciami" o czym mógl wiedzieć jego przeciwnik. Jakie zachowanie mogloby nie uchodzić w oficjalnym życiorysie wzorowego żolnierza, że musiał zginąć? pozdr -
Witam; o jednym powrocie przez linię frontu - Dniepr - pisałem. Z innych o których wspominał pisze jeszcze o "uszkodzeniu we mgle" samolotu przez brzozy. a także: 1. Bołchowo - zostaje trafiony w silnik, laduje bez silnika tuż przed niemieckimi pozycjami liniowymi. Jednostka piechoty dowozi go do bazy ['42?] 2.okolice Dniepru - lot w chmurach . "... Coś uderza w kabinę i silnik. Odlamki tkwią w twarzy i w rękach. Silnik za chwilę przestanie pracować. Rzęzi kilka minut i gaśnie. W tym czasie dostrzegam łąkę na zachód od wioski. Jestem przekonany, że Rosjanie mnie nie zauważyli . Gladko ląduję na łące. Fickel siada obok ..." 3. Ciekawostka: ląduje przymusowo [mgła] o wraca "jak samochodem" po dordze do jednostki ok 50 km. ['43/'44 r?] 4.Rumunia [Jassy] '44 - ostrzelany z działek 20 mm i 37 mm [pierwsze to Aircobra, drugie plot?] , ląduje znowu startuje na innym samolocie. Dużo opisane jako "Zostałem ostrzelany - wylądowałem, z bazy wziłąłem kolejny sprawny samolot..." 5.Kurlandia ['44] Ostrzelany i trafiony na bardzo niskiej wysokości [od 3 - 30 m]. Palący się silnik, przymusowe lądowanie, rozwalona noga, przygnieciony fragmentem ogona Ju-87. Ostatni żolnierze liniowi zgarniają ich i przekazują dalej. 6. Węgry, Famoś '44? - trafiony przez karabin maszynowy 13 mm na trójnogu [rana w udzie], ląduje awaryjnie na lotnisku myśliwskim w Budapeszcie. Potem stół operacyjny i noga do gipsu. 7. okolice Odry '45 luty - zestrzelony, latał z nogą w gipsie, jedna [ta niezagipsowana] noga do amputacji, od konca marca już na linii. Lata z jedną nogą protezą, która rani nowe rany. Tyle z konkretnych opisów, dużo innych wzmianki lapidarne jak pisałem. pozdr
-
Witam; ewusz: czemu ni, jak mawiał Gustlik z "Pancernych...". Patrząc w ten sposób można by zawsze zwalić winę na rodziców / państwo / społeczeństwo że ktoś jest mordercą, paranoikiem i tp. Wroobel : dobrymi intencjami wybrukowano piekło. W "Mein Kampf" jeżeli je poczytasz najdziesz także, dużo o "nożu w plecy" ; "Żydach" i in. Fakt, że AH robił to co robil, wcale nie oznacza, że prócz tego co było, że nie miał niezlych pomysłów [KdF - dziesiejsze wczasy pracownicze, czy Volkswagen i in]. pozdr
-
Witam; czytałem różne opinie o "chrapach" jedni twierdzili, że pozwala plynąć na silniku nie będąc widzanym z powietrza, inni zaś, że i tak widać było dym spalin okrętowego Diesla. Może wiąże się to także z faktem coraz gorszego wyszkolenia jednostek? Kilka opinii mówiło, że przy nieco większej fali ciężko manewrowalo się okrętem, a zdarzało się że woda wpadala przez chrapy i powodowala sporo szkód. pozdr
-
Witam; Wolf: nie ciągnij OT - proszę! A do Powstania w Paryżu: posiadanie "zbyt małej ilości wojska" oznacza także, że nawet jeśli by opanowali rozruchy w samym mieście to nie mieli tyle sił by obronić samo miasto przed pochodem "Wolnych Francuzów", poza tym podejrzewam, że i sama rozprawa z żołnierzami niemieckimi byłaby bardzo krótka... kulka i tyle. pozdr
-
Witam; sufrażystki i osoby mówiące o tym, ze kobiety mają swoje prawa Kościół katolicki potępiał zawsze i wszędzie. Podpierając to oczywiście cytatami z Biblii, tej jaką znał. Długo nie przeszkadzał mu fakt zawierania małżeństw między kilkulatkami czy dziesięciolatkami [idzie o głównie bogate sfery]. Dopiero zmiany praw dotyczących stosunków międzyludzkich "w cywilu" wymusiły zmianę praw kościelnych. Największe kroki podejmowała w tej kwestii Francja, łącznie z rozdzieleniem państwa i Kościoła. pozdr
-
Witam; jest kilka problemów. M. nie był żadnym mężem stanu - próbując ugrywać swoje ambicje polityczne z jednej strony działał poza rządem w skłądzie którego byl premierem, z drugiej chcąc pokazać się Stalinowi - zezwolił, jak pisal Albinos, na PW. Śmierć wielu zbyt wielu osób. Pozycja M. względem władz angielskich była, podobnie jak rządu londyńskiego żadna. Churchill robił to co on uważał za stosowne, w wielu wypadkach dyktując nawet odpowiedzi jakich ma udzielić rząd polski w sprawach różnych drażliwych kwestii. Gdyby był "męzem stanu" prowaziłby zupełnie inną politykę względem Stalina i starałby się przez konieczną i nieuniknioną wspólpracę z nim uzyskać jak najwięcej. pozdr
-
Witam; Z odtajnieniem fragmentów dokumentów, tu Bruno ma rację, jest troszkę jak z przecinkami. Jedna mała kreseczka a zmienia wszystko [nie winny czy nie, winny] niby nic a zmienia dużo. Ja chciałbym zobaczyć cały dokument a nie jego marne fragmentu. A fobie poszczególnych władców rosyjskich są niezbadane... wiara IPN-u też. Dalej: w czasie wojny w niejednych wspomnieniach pojawia sie wątek munduru: walki, mudur zniszczony, ma się to co pod ręką. To wojna a nie parada gdzie spodnie w kant , w jednym kolorze... a krawacik pod jednym kątem. Fakt, że jako żolnierz walczyl z WiN-em czy UPA - taka jego fucha. Było to zbrojne podziemie, walczące przeciw uznany władzom, godzące w porządek rzeczy. On jako żolnierz dostaje rozkaz do wykonania i go wykonuje, fakt, że obecnie część z osób twierdzi że to WiN był cacy niczego nie zmienia. pozdr
-
Witam; Skrótem: za, w zasadzie za, nie widze... [3 małpki]. Szerzej: Stalin był za i popieral, podejrzewam że miał do tego jeszcze w miarę konkretne podstawy prawne, uzasadniające dlaczego opiera się na konstytucji marcowej a nie kwietniowej. Alianci też w zasadzie za: w końcu mieli rząd wyrażający jednolite stanowisko, który po zaaplikowaniu kilku podstawowych reform mógł się pochwalić realnym poparciem społecznym i mających realną wladzę na realnej ziemi. Rząd emigracyjny zachowywał się jak owe małpki: nie widział, nie słyszał, nie uznawał. Mikołajczyk w wielu wypakach działał wbrew postanowieniom swego rządu. Rząd londyński stanowil idealne przeciwieństwo rżadu lubelskiego i jego manifestu. pozdr
-
Witam; wiem, że sojusz z F i GB był sojuszem mogącym nam przynieść korzyści, oraz pewną pewność, że nie będziemy sami ale: 1. Polityka Becka z lat 30 tych , czyli pewne zbliżenie z Niemcami, kosztem ochłodzenia relacji z F zwłaszcza zaowocowało, moim zdaniem średnią wartością owego sojuszu. 2. Problemem w '39 r. byla wiara Becka w słowo Chamberlaina i bodajże Daladiera którzy gwarantowali nam pomoc, choć kilka miesięcy wcześniej nie mieli "problemu" z oddaniem AH Czechosłowacji w dwóch daniach... Poza tym jest jeden problem - wiedza Becka, o tym, że potęga wojska polskiego to "pic na wodę , fotomontaż" nie mogła być ujawniona w czasie kontaktów oficjalnych i nieoficjalnych, zwłaszcza, że jak podejrzewam oficjalne dane odpowiedni attache mieli przekazywane bezpośrednio od Rydza. Tu rodziłby się problem komu ufać. Pisałem o kiepskiej wartości stosunków z Litwą. Zbliżenie pod groźbą kary [bo tak należy traktować ultimatum], to żadne zbliżenie. Fakt, że politycy litewscy nie myśleli realnie [tylko ... czy oni myśleli], nie ulatwiał sprawy Beckowi. Czechosłowacja to nieco inne położnie: My zachowujemy się gorzej jak Litwini względem nas. Nie ma co komentować, tylko spuścić zasłonę milczenia nad wyjaśnieniami polskich polityków sanacyjnych. wina Becka i in. jest tutaj conajmniej jednoznaczna. pozdr
-
Witam; pisałem że mam sentyment do BT... Sam T-34 i jego zalożenia powstawaly w czasie kiedy nikt nie mial czegoś takiego. Niestety - jak sam pisałeś wojna, i jej rozwój zweryfikowal zalożenia i wartość bojową czolgów z okresu '39-'41 - nie ważne niemieckich "Krupp-Sportów" czy średnich T-34. To, że w zasadzie byly one w '43 r przestarzałe, lub powiedzmy "do tylu" wiadomo. Odpowiedzią na to byla wersja /85. Jak dla mnie stanowi ona "zalatanie dziury" na okres kiedy wejdzie jego "normalny" następca; efekt oceny i spojrzenia na to co się dzialo na froncie. Patrząc na historię Pz III i Pz IV z dlugą armatą - to okazuje się, że wlaśnie nowe i mm i dlugości wymusil wlaśnie T-34. Owe nowe typy dzial ['42 r] byly tylko przejściowym etapem zanim nie zadebiutowaly nowe typu czolgów. Mam na myśli wlaśnie Panterę. Pochyly pancerz i potężna armata stanowily odpowiedź na to co "wyszlo" w czasie wojny. Ona - Pantera z armatą - pokazala także, że T-34 i jego zalety to przeszlość. Front zachodni to inny typ używania czolgów - częściej jako wsparcia, dzialąjącego jako pomoc dla piechoty. Tam Pantery zbudowane dla warunków frontu wschodniego robily co chcialy. BT zostal skontruowany nie warunki rosyjskie a zachodnie a to duża różnica. Piszę z dieslu bo to i oszczędność paliwa i zasięg i mniejsza "latwopalność". Dlatego pisalem o dieslu do Pz V, uznając, że jego brak to w sumie wada. z drugiej strony latwiej zsyntetyzować benzynę niż ropę. 700 konny diesel a Panterze... coś pięknego... pozdr
-
Witam; nie mial szansy i to żadnej na dluższą metę - był problem. Jeden i najważniejszy. Powstał on na mocy testamentu Hitlera [politycznego oczywiście]. Drugim malutkim problemem choć także niemożliwym do "przeskoczenia" była w nim obecność tych którzy nie mieli prawa pełnić żadnych obowiazków, tych którzy w ramach procesu [mniej lub bardziej uczciwego] mieli być skazani za wojnę i zbrodnie w czasie niej popełnione. pozdr
-
Witam; czyli sama taktyka nie była zła - sami Amerykanie ją skopiowali, z lekkimi modyfikacjami [została przerobiona na trzy okręty uczestniczące w ataku]. Do jej klęski przyczyniła się praca wszystkich: lotnictwa [dzięki za doopracowanie owej "czarnej dziury"] które zamykając wolną przestrzeń bombardowalo stale wszelkie porty we Francji [od nalotów wolna pozostala chyba tylko Zat. Gdańska i rejon ujścia Odry], złamanie kodu Luftwaffe i wynalazki którym N. nie mogli przeciwstawić nic w zasadzie. Co ciekawe wolne, nisko latające wodnosamoloty o dużym zasięgu utrudniały niemiłosiernie tankowanie okrętów podowodnych już na samym morzu, oraz uzupełnianie uzbrojenia - tzw "dojne krowy". Takie pytanie: Czy N. mieli w planach jakieś "nowe typy" okrętów podowdnych z nową techniką ktora by pozwalala zmniejszyć lub przynajmniej ograniczyć ryzyku. Nie mówię tu o "chrapach" to byl półśrodek. pozdr
-
Witam: Allies: ad meritum spraw czemu: 1. AH nie mial tyle wojsk by po prostu pokonać cały Paryż. 2. Wojska niemieckie widząc zbliżające się dywizje "Wolnych Francuzów" de Gaulla wolaly uchodzić, i/lub się poddać niż walczyć "z przeważającymi silami", tym bardziej że każdy dzień zwloki pogaszal ich nie najlepszą sytuację 3. Spalenie Paryża spowodowałoby po wejściu wojsk alianckich, tu: francuskich, że wszyscy Niemcy wisieliby na najbliższych latarnich pod którymi by ich zlapano. Bez ceregieli. pozdr
-
Witam; Albinos: chcesz - masz; mam nadzieję, że dobrze trafiłem z tematem. Wydawał mi się najbardziej zbliżony do tego co znalazłem. Jakbyś miał coś bliżej - zostawiam tobie dalsze przenosiny. Pozdr
-
Bitwa o Anglię - potrzebna literatura
FSO odpowiedział Trojan → temat → Katalog bibliografii i poszukiwanych materiałów
Witam; 1. Winston Churchill : "Druga wojna światowa" 2. Eden : "Wspomnienia" 3. Iwan Majski : "Wspomnienia ambasadora" 3. Krzysztof Szlichciński: "Brytyjska gospodarka wojenna 1939 - 1945" 4. Robert Gretzyngier: "Polacy w obronie Wielkiej Brytanii" 5. Waclaw Król: "Polskie dywizjonu lotnicze w Wielkiej Brytranii 1940 - 1945" pozdr -
Witam; bvanbrovar : i rodzą się dwa [conajmniej pytania] - co oznacza slowo "świat" w XIX w. Jeżeli oznacza on Europę to wpadamy w europocentryzm i to gigantyczny. Ma to swoje częściowe uzasadnienie, że jakby nie patrząć jak Europejczyk wchodzil w jakąś część świata to zaraz miejscowy wladca [lub zwierzchnik lokalnych książąt] padal i składał przysięgę na wierność. W innym wypadku wola państw europejskich byla narzucana. I drugie pytanie: jakie to ma być imperium: morskie czy lądowe? W starożytnych wiekach nie bylo możliwości takiego rozwoju okrętów, by te mogly przebywać ogromne odleglości, dlatego, ich rozbudwa byla lądowa. W XIX w czy nieco wcześniej musiala paść decyzja: albo morzem albo lądem. Morzem - Wielka Brytania. Imperium olbrzymie, choć sily zbrojne na Wyspach takie, że średnia armia z kontynentu by je w pył rozniosla. Z drugiej dla WB panowanie - oznaczalo "na morzu". Francja - to samo pytanie i pada odpowiedź - na lądzie. USA - też pada odpowiedź - na lądzie... pozdr
-
Co jedli ludzie nowożytności?
FSO odpowiedział Achilles → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Witam; jedzono to co bylo pod ręką, z tym, że ziemniaki jako warzywo - przebijalo się dość opornie z Amryki, mięsa bylo pod dostatkiem zwlaszcza na pólnocy, a że warunki do uprawy warzyw byly takie jakie byly to i sama tzw. zielenina jest w Polsce nazywana "wloszczyzną" co świadczy o kraju z którego pochodzila, a dwa że czasowo jest to okres królowej Bony. Piwo - spożywane zawsze i chętnie nie bylo pasteryzowane za to slabe i zawieralo dość dużo witamin. Z tego co pamiętam bylo glównie ciemne. Jasne klarowne to wymysl dopiero XIX w. [stad nazwa pilzner jako w sumie marki piwa.] Sól używano do konserwowania i peklowania mięsa by go przechowywać by się nie zepsulo. Stąd też sól byla w cenie a saliny wielicko - bocheński niemal jak kopalnie zlota obecnie. Na statkach szerzyl się przy dlugich podróżach szkorbut i troszkę czasu trwalo zanim zauważono wplyw kiszonej kapusty i soku z limony/cytryn i in owoców na uzupelniane braków witaminowych. pozdr -
Książki i filmy - prehistoria
FSO odpowiedział slawoj → temat → Prehistoria (ok. 4,5 mln lat p.n.e. - ok. 3500 r. p.n.e.)
Witam; będę odmieńcem:) Zakazana Archeologia [autora/ow nie pomnę - pamięć dobra acz krótka]. Skrótem: kontrowersje w tym co jest oficjalną archeologią - sięgają i miliona lat wstecz. Wyciągnięto chyba wszystkie możliwe wątpliwości dotyczące skorup i kości rozmaitych. pozdr -
Czy są potrzebne związki zawodowe?
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Jarpenie: z bardzo prostego względu: bo emeryt tak czy inaczej sobie może dorobić, to jego. Drugie - jest to najwygodniejsze podejście bo po prostu zrzuca z siebie odpowiedzialność za wysokość świadczenia, kolejne szkolenia w "starszym wieku" i td. A jak będzie niska to będzie tak czy inaczej wina państwa a nie krzyczącego bo on "przecież pracowal" Bronek: problem jest jeden. Obecnie prawo sprzyja pracownikom [z punktu widzenia pracodawcy], a fakt że związki krzyczą - mi się należy [nie ważne czy jako rekompensata czy jako powiedzmy wyplata trzynastek czy czego tam], oznacza, dla mnie jedno. One są na bakier z ekonomią i racjonalnym myśleniem. Związek zawodowy powinien dzialać tak by pewne decyzje wymuszać na pracodawcy, ale powinien ustępować pod naciskiem ekonomicznym i kwestiami ciężkich czasów lub braków pieniężnych w kasie zakladu. [kiedy np. nadchodzą ciężkie czasy, albo trzeba inwestować] pozdr -
Witam; tak z ciekawości - pytanie skąd to wie Bukowski, a dwa inny problem - znając stosunki między równymi wśród równych i równiejszymi, nie wyobrażam sobie zwracania się do radzieckiego "równiejszego" metodą Witajcie Leonidu Iliczu... Takie czasy. Postać, tak czy inaczej niejednoznaczna, choć za to co robil i w jaki sposób będzie dla mnie postacią pozytywną. Mimo wszystko. pozdr