-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; vanbrovar : R. byla w lepszej sytuacji o tyle, że nie stanowiła Lebensraumu, ktory niemal gwarantował, że los Polsi byl przesądzony. Jeżeli przyrównać ją do tortu to wszyscy sąsiedzi chcieli jakiś kawałek tortu, i go dostali jednakże samo nadzienie i sam środek z wisienką nijak oficjalnie nie mógl być skonsumowany. Stanowil wiano, przekleństwo i jednocześnie ratunek. W/g mnie Ploesti gwarantowalo to, że ów torcik, ów środek z wisienką był wianem które każdy staral sobie przekazać w sposób nienaruszony. Stanowiło to też wytlumaczenie różnych dziwnych wolt w czasie wojny [zmian sojuszy itp] kiedy każdy nowy opiekun patrzyl z wyrozumiałością na wcześniejsze wybryki. pozdr
-
Witam; dla mnie jest to conajmniej "dziwne". Jeżeli z jednej strony "szly" regularne informacje wyżej, czyli do Krakowa i do Berlina, że jest zagrożenie a z drugiej zachowywano się tak jakby miala być jedynie "herbatka u cioci z laniem po lbach" a nie powstanie. Chyba, że nastąpilo jednocześnie kilka spraw: -> ktoś wyżej, w Berlinie, opracowywał raporty, zbierając dodatkowo informacje dotyczące liczebności AK i oddziałów jakimi dysponowala na terenie Warszawy i najbliższej okolicy miasta, które mogly być "ściągnięte" na czas ewentualnego wybuchu. Tutaj wychodzi problem kto to robił i na podstawie jakich informacji -> czy korzystano w informacji uzyskanych przez wywiad wojskowy WH, dla którego Warszawa stawala się bezpośrednim zapleczem forntu, a może i nawet "pierwszą linią". Czy wojskowi także np. nie wysylali informacji oceniając sil ewentualnego powstania na bazie tego jaką bronią dysponują powstańcy i w jakiej ilości -> czy analizując w Berlinie informacje, "silą przeważającą" o spokojnym podejściu do sily powstańców, nie byly wygladzone raporty Fischera i H. Franka z Krakowa, podające tylko najbardziej sprawdzone informacje a wszystkie inne opisujące jako "prawdopodobnie" ; "być może"... pozdr
-
Witam; troszkę będzie OT ale może mnie nie pogonią za to. W Teheranie, jak Wolf wspominał rząd londyński nie był w ogóle brany pod uwagę, co oznaczało w sferze politycznej że był trupem śmierdzącym mniej lub bardziej ale trupem. Traktowano go także podobnie [!] czyli zatykano nosy, odsuwano w ciemny kąt i zamykano drzwi. Pogrzeb odkladając na później. Z drugiej strony każda władza, jaka zainstalowałaby się w Lublinie [dowolna inna, dowolnie inny jej skrót i manifest] miala by dowlolnie większą siłę od rzadu któremu wydawało się że rządzi. Sam fakt, że rząd lubelski zdobyl się na pewne reformy, których nie miala sily przeprowadzić II RP przez całe dwadzieścia lat istnienia [+-]. To także pokazywało realną silę i realną włądzę "Lublina". W Jałcie ustalono datę pogrzebu, proponując warunki które M. powinien byl przyjąc. Jego upór spowodował, że od początku nie mial w TRJN malo co do gadania. Z boku wyglądal jak maly chlopiec który nie rozumie, że zrobil źle, a to co wydawało mu się karą, z zewnątrz bylo nagrodą, lub przynajmniej bylo cukierkiem na pocieszenie za zmianę piaskownicy. To, ze za godzinę przylecial z powrotem do starej piaskownicy krzycząc, że wujek jest "be", nikogo nie przekonalo, a już bajeczki jaki on silny... cukierek widzial każdy, brak lania też. pozdr
-
Witam; wzajemne rzezie na Kresach [brali w tym udzial chyba wszyscy] to efekt wielu lat polskiej polityki, także tej z czasów II RP. Niestety nie sprzyjala ona poprawieniu się wzajemnych relacji. Do tego doszło jeszcze dwa lata panowania ZSRR i niemieckiej wersji "dziel i rządź". Podtrzymywanie marzeń o niepodleglej lub niezależnej Ukrainie przez hitlerowców, a także w wielu wypadkach glupota mieszkających na terenach "Spornych" Polaków nie ulatwialy sprawy. Bylem w tym roku w muzeum, raczej izbie pamięci o Łemkach bieszczadzkich. Malo kto ich lubil. W czasie wojny N. wymagali tylko tego by się podporządkowywali zaleceniom wladz okupacyjnych sami za bardzo nie wnikając kto z "podludzi" żyje z którym z "podludzi" i dlaczego. Najgorzej wspominają jednostki ukraińskie ktore "plątały" się na zapleczu wojsk liniowych i które zaprowadzaly swoje "porządki". Potem przyszla ACz która jest wspominana najcieplej - pogonili tylko szpicli niemieckich i kilka osób które zbyt mocno hajlowały. Potem tragedia: UPA miala swój przepis: katolik i Polak to wróg... Polacy też: prawosławny i nie Polak... A wieś miala póltorej setki numerów, dwa kościoly [katolicki i unicki] kaplicę prawoslawną, przemieszane rodziny i ekumeniczny cmentarz na wspólnym gruncie gromady gdzie pospolu chowano wszystkich... pozdr
-
Witam; sprawdzam wiadomości, ze ściągawki o niemieckich tankach [Pz V] i pisze tak że: - silnik Maybach HL 210 P 45 - był gaźnikowy - silnik Maybach HL 230 P 30 - był gaźnikowy Do tego informacje: "[...] Prowadzono też studia nad zastosowaniem do napędu czołgów Panther innych typów silników niż używany HL 230 P 30. Zamierzano wykorzystać chłodzony powietrzem silnik wysokoprężny MAN/Argus LD 220 o mocy 515 kW [700 KM], lotniczy silnik gwiazdowy BMW 132D o mocy 478 kW [650 KM] lub silnik wysokoprężny Daimler Benz MB o mocy 625 kW [850 KM]. Do prodkcji seryjnej tych wersji czołgów jednak nie doszlo. [...]" To poniżej, o ile dobrze zrozumiałem dotyczy Ausf F. "[...] Prowadzono prace doświadczalne nad nowymi jednostkami napędowymi: m.in. silnikiem wysokoprężnym Deutz T8 M118 i nicy 515 kW [700 KM] i silnkiem z bezpośrednim wtryskiem paliwa Maybach HL 234 o mocy 625 kW [850 KM]. Do zakończenia wojny zdolano wykonać tylko dwa prototypy [...]." pozdr
-
Witam; Andreas: sprawa KL - kolejny problem, z powodu którego ów rząd nie mógl przetrwać. Dla Aliantów byli to neofici, którzy po kilku latach wzajemnych mordów stwierdzili, że fucha szeryfa jest potrzebna i super ważna, a to że szeryfem został ktoś z pierwszej piątki czy dziesiątki starej bandy to nieważne. O ile w sprawach KL taki Schmidt z Berlinerstrasse gdzieś w Niemczech mógl krzyczeć, że on o KL nie wiedział, a jakby wiedział to by dokonał cudów, o tyle ów pierwszy czy drugi rząd polityków Trzeciej Rzeszy tego powiedzieć nie mógl. Tu takoż był problem. Wroobel - masz rację poniekąd. To czy Norymberga i proces samych przywódców III Rzeszy byl sprawiedliwy, to zupełnie inna sprawa, ale musiano osądzić "wierchuszkę". Jedno i drugie stanowilo wystarczający powód by Flensburg zniknąl z map, a rząd z Flensburga wylądowal w więzieniu, niezależnie czy tam bylo czy nie bylo ich miejsce. Co ciekawe pelny wyrok, pomijając Hoessa, odsiedzial Speer, jeden z najporządniejszych ludzi ówczesnej III Rzeszy będących na najwyższych stanowiskach. pozdr
-
Witam; Wolf - w tej sytuacji ja akurat łączę siły powstańcow z siłami wiernymi de Gaullowi. To troszkę tak jak odsiecz idąca obleganemu miastu - w tym rozdaniu Niemcy nie mieli ich tyle by pokonać połączone siły swoich wrogów. To przypominało, trywializując co nieco zabawę w "mój brat jest większy i silniejszy" z pełnymi jej konsekwencjami. Do szubienic "Wolni Francuzi" nie musieli by się za bardzo starać - istniała pewnie spora szansa że w trakcie walk nagle wszyscy i powstańcy i mieszkańcy będą antyfaszytami i będą to udowadniać jak neofici i z ich gorliwością. Choltitz też to musiał wiedzieć... pozdr
-
Witam; redbaron : ja nie potrafię przewidzieć jednego - jak zachowałby się naród niemiecki, zwykli ludzie, kiedy najeźdźcy by weszli na jego ojczystą ziemię, kiedy okazałoby się, że żolnierz francuski jest np. pod Aachen... Uwazam, że calkiem możliwa jest wtedy zjednoczenie narodu pod berlem kajzera, odsunięcie na bok wszelkich animozji i różnic politycznych czy światopoglądowych. Przewiduję ten scenariusz tym bardziej, że wojna caly czas toczyla się na terytorium francuskim, niemieckie pozostawiając w zasadzie nietknięte. Jeden niewielki bląd armii francuskiej [np próba rabunku czy odegrania się za krzywdy doznane w czasie wojny], moglaby sprawić że owa konsolidacja nastąpilaby bardzo bardzo szybko, a samo spoleczeństwo gotowe byloby ponosić nowe wyrzeczenia by wygnać wroga poza granice kraju [lub to co za nie uważali]. pozdr
-
Witam; przełomem byla o tyle, że powiedziała Europie i tamtejszym władcom że teren obu Ameryk w zasadzie jest "pod opieką" USA i jego rządu i tylko Stany mają prawo do robienia tam polityki mniejszej lub większej. Z drugiej strony - to ona sprawiłą, że do okresu '39/'45 z małymi wyjątkami Ameryka nie odgrywała i nie chciała odgrywać żadnej roli w Europie i toczonych przez nią konfliktach na mniejszą czy większą skalę. Nawet I wś. nie zmieniła tego nastawienia. To tak skrótem. Pozdr
-
Witam; Narya owe wyobrażenia to efekt baroku i chęci edukacji ludzi niewyksztalconych przez Kościól katolicki poprzez obraz, doznania wizualne. Z drugiej strony hasla "marność nad marnościami...." i im podobnych to efekt odchylenia się w drugą stronę, odwrotu od "carpe diem". pozdr
-
Witam; możliwe, że źle to ująlem: niechęć przekazywania wyżej pewnego poziomu. Przecież gdyby taka informacja wyszla z Krakowa to albo N. podjęli by dzialania polegające na sprowadzeniu oddzialów policyjnych lub tych "od brudnych zadań" z GG lub samych Niemiec. Moglo to także oznaczać nieformalne pozbawienie dowództwa miejscowych jednostek, które stacjonowaly w Warszawie, przez przybyle szarże. Dotyczy to także wladzy cywilnej. Takie przekazanie "wyżej" oznaczaloby także, że szybka analiza mogla by dać wynik, że wladze warszawskie nie zaprowadzą porządku w ciągu kilku dni co oznaczać moglo nieprzyjemności i dla samego H. Franka i/lub Fischera... Rozróba na samym zapleczu forntu [nie wnikam w to czy Rosjanie mieli sily na zdobycie miasta czy nie], nie jest nigdy lubiana przez SG i generalicję odpowiedzialną za dzialania stricte na froncie. Taka zmiana podporządkowania mogla sprawić duże zmiany w wojskach i oddzialach "odpowiedzialnych" za sytuację w Warszawie. Zakladając dużą odporność na infiltrację i przenikanie przez N. ich informacje kto wystąpi i z jakim wyposażeniem mogly opierać się częściowo na domyslach. Dodatkowo w czasie przekazywania ich wyżej mogly być jeszcze mocniej weryfikowane co oznaczalo, że wiele informacji otrzymywalo kategorię "nie sprawdzone". Choćby po to by "nie panikować". pozdr
-
Witam; Teheran to wstęp - czyli ustalenie pewnych zalożeń, także i tych co i kto dostanie [oczywiście rzecz jasna dokladne granice zostaną doustalone. Na razie mniej więcej]. Po Teheranie rząd londyński mial w zasadzie malo rozwiązań jakie mógl wybrać. Wszystkie wyjścia sprowadzaly się do tego by zbliżyć się z ZSRR i wykorzystać to do innej polityki Zachodu [fakty dokonane i poparcie innego możnego] względem rządu polskiego i spraw polskich. Londyn zaś zachowywal się tak jakby to on stawial warunki. Doprowadzilo to nieco później do uznania znacznie bardziej przewidywalnego rządu [który w teorii byl koalicyjny], który mial wszelkie podstawy do bycia legalnym [temat opracowany już gdzieś wcześniej]. Poza tym poparcie Stalina a brak popracia ze strony kogokolwiek to oczywiście dość mocna karta przetargowa. Uznanie rządu lubelskiego za legalny przez Aliantów powodowalo: -> stwierdzenie faktu z jakimi przedstawicielami będzie się rozmawiać, kto będzie wyznaczal ambasadorów i tp -> wydanie majatku RP legalnemu rządowi w kraju, a także konieczność zmiany polityki względem nowego rządu od obecnie prowadzonej pozdr
-
Witam; Beck nie realizowal samodzielnie polityki. To jedno. Problemem byl fakt, że wszyscy, albo większość w rządzie mających coś do powiedzenia byli wojskowymi. Każdy z nich byl związany nie z rządem a swoją frakcją w obozie sanacyjny. W takim wypadku polityka nie zależy od premiera, lub prezydenta ale od wypadkowej sily każdego obozów. To sytuacja w stylu zlapal Kozak Tatarzyna. Poza tym każda ważna decyzja to utarczki, to problemy wyjasnianie. Podejrzewam, że owa polityka Becka byla do '39 taka bo nie bylo wyraźnej zgody jak zmienić, a jeśli już byla to w jakim kierunku. Co ciekawe, Grazyński, także mial swoją wlasną politykę zagraniczną, nie wielką a malą. I to peany na jego część wyśpiewują konsulowie z Opola czy Wroclawia. Dla wladz niemieckich także on byl równoważnym partnerem w polityce, niemal takim samym jak Beck. To on mógl uniemożliwić pracę konsulatów niemieckich, nie Beck... pozdr
-
Witam; J. T. Gross - za to samo co Narya. Nic ująć nic dodać, może tylko to, by takich jak on bylo więcej... G. Kolodko - za pierwsze próby wyjaśnienia tego co się dzieje w świecie ekonomicznym, w troszkę inny sposób niż dyskusja neoliberalowie - neokonserwatyści - neolewica [czy socjaliści...] J. Palikot - za próbę walki z bzdurnościami biurokracji i za to że mówi co myśli [a to niezbyt częste...] pozdr
-
Witam; to nie bylo możliwe, ale jeśli nie daj Boże to: - Polska na pewno nie ma zachodnich granic jak obecnie - Niemcy nie dostają pomocy zgodnej z planem Marschalla - Niemcy są nadal punktem zapalnym w Europie. Wniosek: te same problemy jak po I wś, z tym, że kraj startuje ze znacznie niższego poziomu rozwoju. W/g mnie może to zaowocować jakimś większym konfliktem i szybkim rozlożeniem tego kraju na lopatki. Denazifikacja i demilitaryzacja jest niemożliwa. pozdr
-
Witam; tym bardziej chodzi tu o ambicje polityczne. Fakt tego, że przetrwal ok trzech tygodni, dokladnie tego dowodzi. Czy tylko wujaszek Stalin byl przeciw rządowi - nie wiem. Równie dobrze można by podejrzewać Trumana. Jemu zależalo na tym by Stalin wlączyl się do wojny w Azji [szybciej, krócej, taniej]. W wielu kwestiach byl zmuszony iść mu na rękę. Jedną z najmniej znaczących dla niego byl oczywiście rząd we Flensburgu. To czy rząd Doenitza byl poza podejrzeniem? Choćby robil co mógl sam fakt tego, że byl wyznaczony przez AH, spalal go w oczach dwójki z trzech Aliantów. Gdyby się okazalo, że ów rząd we Flensburgu powstaje w taki sposób, że kanclerzem jest ktoś inny a jego sklad mija się z testamentem AH i odżegnuje się od niego - móglby przetrwać, choć każdy rząd naruszal plany alianckie w stosunku do N. Co do denazifikacji - jak się potem już okazalo byla ona niemożliwa, z powodów najzwyklejszych pod slońcem - chcąc pogonić wszystkich "nazi" ; partyjnych i dzialaczy organizacji filialnych brakloby więzień i aresztów i miejsc odosobnienia w calym kraju. Denazifikacja byla taka sobie. Wbrew pozorom N. calkiem nieźle wyszly na przegranej wojnie w sensie ekonomicznym i pozycji na rynku europejskim, zyskując wszystko to o co prosili w latach '30 tych. Kosztem tego byl podzial Niemiec i niestety zniszczenie kraju w czasie wojny. Część strat "odrobiono" "ściągając" mniejszość niemiecką z krajów sąsiednich. Jest gdzieś temat o tym czy N. przegraly czy wygraly, tu na forum. pozdr
-
Witam; dla AH kobiety byly "dodatkiem do kożucha". Jest multum teorii mówiących dlaczego nie mógl żyć jak mężczyzna w normalnym związku, z normalna kobietą, skonsumować go. Dla niego milość byla platoniczna, dla niego milość oznaczalo podporządkowanie się jego decyzjom, nie spotykanie się z innymi. Ewa Braun kolejna kobieta związana z AH. I znów podobne problemy : wedug jednych związek platoniczny, wedlug innych normalny. Ewa przez dlugi czas nie pokazywala się w czasie oficjalnych spotkań. Wszyscy którzy byli w gościach u AH twierdzili zgodnie, że rola EB byla żadna, a sprowadzala się do towarzyszenia wodzowi. AH wiedzial najpewniej jaki ma wplyw na masy i nie mógl sobie pozwolić by spoleczeństwo niemieckie uznalo, że ich ukochany wódz narodu ma kogoś i nie jest ich. Zupelnie inną sprawą jest, że jego przemówienia doprowadzaly do euforii cale masy ludzi, którzy traktowali go w taki sposób, że niemal wymuszali jego takie a nie inne kontakty z kobietami. pozdr
-
Witam; ewusz: fakt, że AH byl samoukiem, albo po "kiepskich szkolach" i nie dostal się na wymarzone studia we Wiedniu, nie musi i nie oznacza, że w ramach "zemsty" stanie się jednym z największych morderców XX wieku. Wychowanie, mniej lub bardziej brutalne i "zboczenia" w rodzinie też nie oznaczają faktu, że za kilkanaście lat będziemy mieli mordercę jak się patrzy. Metody wychowawcze byly wówczas bardzo bardzo brutalne, a teoria przez tylek do glowy byla normalna. Nikt nie przejmowal się jakimiś "bezstresowymi metodami". Nie mówię i nie piszę, że fakt, że klepal biedę malując landszafty we Wiedniu, że nie mial oparcia w nikim, że wyemigrowal do Momachium i że walczyl w wojsku niemieckim nie wplynęlo na niego w ten czy inny sposób. Dla niego Wiedeń to dekadencja i zepsucie, które dopiero pod "butem" niemieckiej ojczyzny nabierze porządku. Fakt gruntu, i wiedzy jak go wykorzystać to troszkę psychologii i wiedza o tym co ludzie chcą uslyszeć. On to wiedzial, bo sam krzyczal o niesprawiedliwości i walczyl z nią, wg siebie najskuteczniej [tu: pucz monachijski] Wroobel: akurat w kwestii Hitlera nie mam "wiedzy absolutnej" co oznacza, że wiem, iż mordowal Żydów, chorych umyslowo i in, więzil inaczej myślących ale... i tu pada pytanie co zrobil. Cytaty z Mein Kampf to typowe gadanie każdego polityka. Ma być dobrze wszystkim ale, trzeba pogonić winnych - a winni są [tu: wstaw winnych odpowiednich dla każdego polityka]. Co do zagadnień - one nie są stricte związane z MK, ani AH. Oznacza to tyle, że AH jak każdy dążyl do zdobycia wladzy i umocnienia jej - a potem musial ją umocnić [jak?], musial tak czy inaczej zmienić politykę wewnętrzną i gospodarczą kraju [jak? co zmienil?]. Co na przyklad wprowadzil pisalem wyżej. Temat o ogranizacji Sztabu Generalnego w Wehrmachcie chyba już gdzieś jest. Poza tym jest jeden problem - SG [czy OKW ; OKH etc] to nie tylko AH to także cala jego organizacja i sposób oddzialywania na wojsko. Nie da się tego pominąć. Do tego wszystkiego można dolożyć jeszcze "Rozmowy przy stole", za okres '42 do '44. W Polsce wydano wyjątki, ale jednak - obrazuje to jak zmieniala się mentalność wodza, w czasie samego konfliktu ['39 - '45]. Oznacza to, że w jego ocenie należy uwzględnić opinie innych i te bombastyczne [wódz, ojciec narodu i in.] jak i te najgorsze [morderca bez żadnych uczuć który po sobie śmierć i zniszczenie pozostawil i nic nie osiągnąl]. Znów jest gdzieś temat który pozwala się wypowiedzieć o tym czy to co chcial zostalo osiągnięte czy nie... pozdr
-
Witam; co do malżeństw dynastycznych [książęcych, królewskich, cesarskich, lub rodzin mających tytu księcia, choć nie sprawujących realnej wladzy] polityka Watykanu / papieży byla bardzo bardzo liberalna. Nikt nie wnikal w to kto jest z kim skoligacony [podejrzewam tylko, że dążono do tego by nie bylo to tylko pokrewieństwo w drugim pokoleniu]. Ewentualne problemy wyjaśniano finansowo - politycznie, czyli albo poparciem polityki papieza w jakiejść konkretnej kwestii, albo po prostu kupienie zgody. Wtedy Kościól katolicki "swą powagą zatwierdzal malżeństwo i oglaszal wszem i wobec....". Efektem tego byly choroby dziedziczne w wielu liniach królewskich czy książęcych [patrz Romanowowie], a także to, że w zasadzie grzecznościowa skądinąd forma zwracania się wladców do siebie na stopie nieoficjalnej [wuju, ciociu] odpowiadala już w XIX w. rzeczywistej stopie skoligacenia rodów. pozdr
-
Witam; a to zależy gdzie i kiedy. Wiek XVI to reformacja, zbliżająca religię i jej zasady z jednej strony do zwyklych ludzi, z drugiej strony twierdząca, że jedynie Biblia jest tym źródlem z którego należy czerpać swą wiarę i zasady postępowania. Jednocześnie Luter twierdzil, że chlopom nie należą się żadne prawa, a ludzie w imię swej wiary zabijali się dość radośnie w wielu wojnach, każdy z pieśnią na ustach, każdy wychwalający swoją wersję Boga, twierdząc zarazem że Bóg tego drugiego to najgorsza swolocz z jaką przyszlo mu się spotkać. Wiek XVII to dokladnie to samo tylko na odwrót [kontrreformacja] do tego dochodzą regularne pogromy Żydów [w Polsce], innowierców [na Zachodzie]. Wszyscy cytują Bilblię i dodają male slówko "ale". Ciekawym przykladem podszytym religią jest wojna trzydziestoletnia i postawa Francji: u siebie twierdzi, że innowiercy to wrzód na ciele, którym trzeba pokazać ich miejsce w szeregu. Robi to bez skrupulów. Ale polityka międzynarodowa to inna bajka - wróg mojego wroga jest moim przyjacielem. Książeta protestanccy w Niemczech mieli pelne popracie Francji, gdyż byli oni wrogiem Austrii [katolickiej]. Religia tutaj też jest wyznacznikiem, tego kto swój a kto wróg. Najczęściej jest to krótko i na chwilę ale jednak. Wiek XVIII to zanegowanie roli religii jako wyznacznika pewnych norm spolecznych, pokazanie, że można ograniczyć jej rolę [np. Encyklopedyści we Francji]. Do tego kult rozumu, doświadczenia i nacisk na to, że jeżeli nie da się czegoś empirycznie sprawdzić to w zasadzie nie istnieje... pozdr
-
Znaczenie i konsekwencje podboju Ameryki przez Europejczyków w historii
FSO odpowiedział Estera → temat → Ameryka Prekolumbijska
Witam; początkowo konkwistadorów, czy jak się ich nazywa, bylo "ogromnie" dużo. Liczono ich niejednokrotnie w dziesiątkach, z rzadka w setkach. Samych wojsk inkaskich i in. wystarczyloby by ich po prostu zalać ludźmi i tyle. Problem nie wziąl się z tego że bylo za dużo wojsk. Ogromną rolę odgryway popularne przekazy [zwl. tzw. Ameryka Łacińska] mówiące, ze Bóg pojawi się ze wschodu pod postacią bialego czlowieka. A wschód to wlaśnie Europa... . Pokazywanie konkwistadorom zlota, srebra, kamieni drogocennych i in wyzwolilo najniższe instynkty a dzialania typu spalenie okrętów wspomagalo jeszcze chęć przetrwania. Do tego dla wielu Indian czlowiek na koniu to jedność, jedna postać. pozdr -
Witam; mam małe pytanie : a po co? W '45 roku karty były rozdane rząd lubelski, nazwijmy go umownie, miał kraj ziemię, władzę i powoli zdobywał sobie uznanie. Prowadził też politykę jednolitą, umiejąc w razie czego zdobyć poparcie jednego z Aliantów [ZSRR]. Londyńska jego wersja nie miala żadnej siły, poza sila glosu w wewnętrznych dyskusjach. Aliantom na Zachodzie nie bylo to "lotto". Tym bardziej, że de Gaulle próbując prowadzić mniej lub bardziej niezależną politykę był pacyfikowany i to bezpardonowo. Rząd z poparciem Stalina był przewidywalny i wiadomo było co będzie chciał, wiedział co mógl uzyskać własnym krzykiem a co krzykiem "wujaszka Joe'go". Zupełnie inaczej niż Londyn. pozdr
-
Witam; z tego co pisałeś asno wynika że od konfidentów w podziemu N. wiedzieli, że powstanie wybuchnie i znali jego dokładną datę wybuchu [mylą się od zera do 90 minut, w zależności od relacji]. Niedużo. Informacje naplynęly do władz bezpośrednio odpowiedzialnych za porządek w mieście na tyle wcześnie, że te zdążyły w lepszym lub gorszym stpniu wzocnić najważniejsze budynki w mieście [co odbiło się na nieudanych atakach w pierwszych dniach powstania...]. Ciekawą dla mnie jest niechęć do przekazania tego problemu [że coś takiego będzie] wyżej. Może oznaczać to dwie rzeczy: - N. oceniali siły powstańców i ich zapał na dużo mniejszy niż był w rzeczywistości co w/g nich oznaczało że poradzą sobie z taką ruchwką w ciągu kilku dni walk ulicznych w mieście - uważali, że mając "pod ręką" troszkę jednostek w niezbyt dalekiej odleglości [front, lub te które zostały zeń zluzowane, albo oddziały do "brudnych zadań" - poradzą sobie z problemami jakie wywołają powstańcy, w czasie niwiele dłuższym niż kilka dni. Z tych dwóch wniosków bym nieśmiało wyciągnąl i trzeci - infiltracja AK byłą, lecz "taka sobie" i nie dotyczyla to naczelnego dowództwa. pozdr
-
Witam; gdyby tak w polityce wszyscy podejmowali decyzje najbardziej racjonalne w momencie ich podjęcia, a nie te które wymagają najmniej kosztów to byłoby dobrze ale właśnie... Francuzi uważali, że im bardziej i im dłużej będą poić niemieckiego smoka owieczkami z innych stad, tym łątwiej się naje i na nich nie spojrzy. W tej sytuacji polityka nie była taka tragiczna. Jednakże uważam, że koniec tak bliskich stosunków powinien nastąpić w 1937 r. a najdalej po Anschlussie... Może by zmieniło to coś w podejściu Francji do kwestii niemieckiej, a to byłą też i nasza racja stanu. pozdr
-
Witam; Kwiatkowskiego oceniam , bardzo bardzo pozytywnie. COP i jego koncepcja stanowiłą naprawdę świetny pomysł gospodarczy [pomijam wywody o pozostawaniu go poza zasięgiem frontu]. Wybudowanie zakładów na terenach gdzie istniałą duża podaż rąk do pracy wraz z pełną infrastrukturą to pomysł rewelacyjny. Odbudowa Wybrzeza i jego uruchomienie to także jego zasługa. Ja patrzę na jego dzialania w kwestii polityki pieniężnej czy finansowej z nieco innego punktu widzenia. Pierwszy to taki by by warunki prowadzenia działalności były jednakowe i nie zmieniały się - przynajmniej na rynku wewnętrznym. Druga - to sprawa dewaluacji, czy niechęć do inflacji. Po tym co przeżywala polska marka, i problemy pierwszych lat złotówki - nie dziwię się temu i jestem go w stanie rozgrzeszyć za to. pozdr