-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; ak_2107: z tego i z tego. Z tego co wiem, takie postępowanie N. spowodowało, że mimo iż "żywioł niemiecki" był silny na Litwie, podobnie jak w pozostalej części Pribałtyki, w tym samym roku Litwa byłą chyba najbardziej związana z ZSRR ze wszystkich państw regionu: bardzo chętnie i bez przeszkód zgodzila się na wyjazd N. do "Heimatu", z pelną radością wzięla Wilno. Jak pisal Łossowski chyba: Wojsko Litewskie weszlo z pelną pompą do Wilna a ACz po cichy na Litwę... Polityka Becka byla w sumie taka sobie - można bylo tą sytuację wykorzystać, podobnie jak sprawę czechoslowacką w Monachium do próby zawiązania jakiegoś tam sojuszu i wspólpracy, zwlaszcza że pierwsi wyciągali rękę nasi sąsiedzi a nie my. Poza tym w tym okresie [grudzień '38] nasze relacje z N. byly jeszcze całkiem calkiem. Niemcom się to wówczas w sumie oplacało: z jednej strony zdobywali kolejny port baltycki i uzależniali od siebie w zasadzie caly eksport i import litewski przez morze, z drugiej "ćwiczyli" i to skutecznie jak daleko i na ile mogą się posunąć w swej "pokojowej" ekspansji. Ma ktoś z was informację czy jacyś żolnierze WH zginęli w czasie zajmowania Klajpedy? pozdr
-
Witam; mam C. Laara i Wilhelma. Niestety gotykiem. W tych wszystkich opisach, pomijam plany sztabu dywizji, które nie zostaly zrealizowane bo zamiast wojsk wlaściwych, albo ich przedstawiciela, kierowal major jednostki, która akurat chciala najszybciej się wlączyć na drogę glówną. Takie rzeczy dzialy się nie raz i nie dwa. W 08/15 pisanej przez osobę która walczyla na froncie, choć sama ksążka typu historie wojenne, też są takie historie. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz - dlaczego tego zamieszania nie widzieli Alianci. Przecież oni też to powinni wiedzieć, mieć raporty. Takie wątki jak rozpad armii npla powinny się nagminnie przewijać, tam zaś tylko o wycofującej się w częściowym bezladzie armii i niedowierzanie w silę rozruchów w N, kiedy generalicja niemiecka chce więcej karabinów, znając najprawdopodobniej stan wewnątrz oddzialów i wrzenie w kraju. pozdr
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; tym razem muszę się zgodzić z ak_2107. Historia terenów "pogranicznych" [nazwijmy je tak umownie]; gdzie nie bylo jednolitego narodu polskiego, tylko kilka w podobnej ilości, lub wręcz przeważaly inne, byla conajmniej krwawa. Już w czasie odzyskiwania niepodleglości, byly pogromy i Ukraińców i Żydów. Nacjonalizm ukraiński byl silny. Conajmniej silny. Traktat mial, przynajmniej w zalożeniu to wszystko ucywilizować. To jak bardzo Polska byla "anty" już na początku swego istnienia, sugeruje sam fakt nagonki jaka rozpętala się po wyborze Narutowicza na prezydenta [glosami mniejszości narodowych glównie!], i tego że zostal zamordowany w bestialski sposób, tego ja traktowano glowę kraju w czasie podróży w dniu zabójstwa. To nie jest kultura bycia. Można się nie zgadać z prezydentem, lub z jego wyborem, lecz nie należy w dyskusji używać argumentów typu endeckiego. To już obrazuje jakie nastroje panowaly w dość dużej części narodu polskiego [na eNDecję, lub partie o podobnych charakterze glosowalo regularnie ok 20 procent wyborców]. W latach 30 tych ową "przyjazną" politykę względem mniejszości symbolizuje getto lawkowe, lub to co dzialo się w niedleglych od Warszawy wsiach typu Jedwabne, wcale nie stanowiących glębokiej prowincji [!]. Z kilkudziesięciu dzieci na początku nauki w pocz. lat 30 tych, zostalo w po '36 tylko kilka, a w '39 w ogóle nie odebraly cenzurki [bo byly Żydami!]. Polska polityka realizowana na kresach daleko od tego nie odbiegala - często jedynymi przedstawicielami narodu polskiego byli wojskowi z garnizonów okolicznych, ksiądz, policjant, burmistrz czy inne tego typu osoby kojarzące się jednoznacznie z centralną wladzą we Warszawie. W takiej sytuacji malo która z mniejszości uznawala Polskę za swój kraj, za ojczyznę. Nie bylo jednolitych akcji, planów pozwalających wlączyć niemale przecież mniejszości do rządzenia, do bycia odpowiedzialnym za gminę, powiat czy województwo w którym mieszkają. pozdr PS. To, że byly pogromny najpierw my ich potem oni nas, dalej Niemcy i ich i nas, potem znów my ich a oni nas, a na końcu Rosjanie nas obu pogonili, to wlaśnie wynik kilkusetek lat historii a także tego, że II RP nie sprawila że Ukraińcy czy inne mniejszości poczuli się jak u siebie w domu. Do tego "u siebie" z obu stron brakowalo pozbycia się sąsiada zza plota. pozdr -
Witam; chyba niestety "zgoda jak rzadko" się skończy;) ale do rzeczy: Sanacja, lub jej politycy zajmujący się gospodarką nie mogli postępować inaczej niż zachowywać równowagę budżetową, tym bardziej że wszyscy mieli nieodlegle wspomnienia sprzed kilku lat kiedy budżetu nie bylo, a ceny potrafily wzrastać kilka razy w tygodniu. Ów stabilny budżet byl niezbędny, podobnie jak stabilna moneta [co uzyskano akurat z niejakimi trudnościami] by kraj mógl w ogóle cokolwiek eksportować by istnialy jakiekolwiek inwestycje inne niż wojsko. To, że byla nadwyżka budżetowa - to nie jest zasluga Sanacji jako okresu / etapu w polskiej historii. Utrzymanie niezależności prezesa BP bylo konieczne by w ogólne móc się rozwijać. Jakiekolwiek próby zamachu na budżet i zlotówkę skończylyby się jej upadkiem i klęską. Wiedzial to nawet Pilsudski i nie ingerowal nijak w sprawy gospodarcze [pomijam fakt, czy polityka byla do końca skuteczna czy nie]. Tego nie można przypisywać Sanacji. Jeśli już, to należy mówić i chwalić, że nie ingerowala w politykę gospodarczą, co wcale nie oznacza wspierania dzialań pomagających wyjść krajowi z kryzysu. Poszczególni ludzie związani mniej lub bardziej z Sanacją [np. Kwiatkowski] mogli być i byli wizjonerami realizującymi świetne pomysly, niemal takie na miasrę HiL-u lecz nie oznacza to tego że cay obóz sanacyjny mial politykę gospodarczą "na sztandarach i pierwszej linii walki". pozdr
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; wspominany już wyżej Grażyński jeździl jak tylko mógl po różnych otwarciach szkól ludowych w N. [Górny Śląsk]; popieral polskie organizacje zawodowe czy spoleczne. Podobnie zachowywali się konsulowie w Opolu i Wroclawiu bodajże. Wspominają o szykanowaniu i coraz cięższych czasach ale dotyczy to tylko okresu od wiosny 1939 r. pozdr -
Witam; Jarpenie - sanacja najprawdopodobniej dotyczyla "uzdrowienia" pod względem politycznym i stosunków panujących w parlamencie. Polska jako kraj rolniczo - przemyslowy, rozwijający się zachowywala się dokladnie jak takie kraje. Tak w czasie prosperity jak i kryzysu. Zmiany w jego charaterze mógl wprowadzić jedynie COP i Kwiatkowski, ale mial za malo czasu. Jego polityka przyniosla by efekty dopiero po okolo dziesięciu latach od rozpoczącia decyzji o budowie lub oddaniu zakladów do użytku. pozdr
-
Witam; jeśli już to sklanialbym się do określenia czasy zabijaków. Opiewanych w szantach, pieśniach morza, takich jak "Psy morza": "Mówiono o nich morza psy / na każdy rozkaz w morze szli / dla większej chwaly Brytanii [...]". To oni, nie ważne w Rosji, czy na innych kontynentach odkrywali nowe tereny dogadując się tak jak im bylo wygodniej z innymi watażkami lub miejscowymi kacykami. pozdr
-
Witam; Luter widzial to co się dzieje z Kościolem - że książęta kościola szukają pieniędzy na "przyziemne" sprawy, ze żyją tak jak możni. L. widzial jego zepsucie, i wg siebie znalazl lek - czyli powrót do korzeni. Wcześniej Kościól przeżywal już tego typu sytuacje: za taki "powrót do korzeni" należy uznać przecież reformę Cluny. Napisalem, że Kościól byl hydrą - bo obejmowal wszelkie dziedziny zycia, roszcząc sobie prawo do decydowania o wszystkim z jednej strony, z drugiej - w sporej części postępując tak jakby ich owe prawa nie stanowily. Od średniowiecza. od XIV w [czarna śmierć] postępowalo to coraz bardziej. To że Henryk powiedziel "Veto!" mial prawo - bo to czy papież zezwalal akurat na kolejny ślub wladcy zależalo w wielu wypadkach od wsparcia finansowego zawsze potrzebującego środków pieniężnych Watykanu. [OT] Biblia nie mówi o papieżu, tylko Jezus mówi o swym następcy, to jedno; drugie pisze że mamy jednego ojca który jest w niebie i żaden czlowiek nie powinien zwać się ojcem tu na ziemi. Papież - ojciec święty to bluźnierstwo. Dziś luteranie to raczej zespól gmin, gdzie nie ma formalnie jedynego zwierzchnika niz organizacja hierarchiczna na ksztalt Kosciola katolickiego. [OT] Kolejną sprawą jest dyskusja o kulcie świętych - dla części osób w tym np. dla mnie nieco zalatuje to politeizmem. Jest jeden Bóg najwyższy i cala masa pomagierów od spraw konkretnych. Troszkę mi to Grecję czy Rzym przypomina. W Biblii też nie ma o wynoszeniu świętych na oltarze. pozdr
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; widzący - taka sama sytuacja odnosi się do życia cywinego. W momencie kiedy kościoł katolicki ma szerokie uprawnienia [formalnie jako wyznanie najważniejsze wśród równouprawnionych] , państwo placi "świętopietrze" czy podpisuje konkordat gwarantujący szerokie uprawnienia dla jednej z religii [tu: katolicka], to i inne przy takim bogatym odsetku mogą żądać tego samego. Podobnie jest z narodami. Co ciekawe, pisałem o tym wielokrotnie - fakt takiej a nie innej polityki zagranicznej w l. 30 tych powodował, że o Polaków na obu Śląskach [Opolski i Grny] dbał Grażyński i to jego Niemcy się bali. Wladz polskich bali się za to Ukraińcy, Białorusini i in. Ów traktat moglibyśmy kwestionować gdybyśmy całkowice zrównali w obowiązakch i prawach wszystkie wyznania i podobnie wszystkie narody zamieszkujące II RP - czyli, żeby np mogly mówić w swoich ojczystych językach i tp. W innych wypadkach bicz w postaci możliwości wykorzystywania "Traktatów ..." przeciwko nam, sami sobie kręciliśmy swoją polityką i narodowościową i religijną. pozdr -
Witam; w kwestii tego co Stalin robił ze zlapanymi agentami: dziś na onecie ? portalu GW? pisalo, że zmarl w Rosji najstarszy żyjący szpieg okresu II wś. Mial ponad 90 lat [92?]. Dzialal w Rotte Kapelle. Jego losy powojenne byly proste - po wojnie uwięziony i zarobił dożywocie w łagrach. Chruszczow zmniejszył mu ten wyrok do kilkunastu lat, niestety Breżniew dołożyl mu kolejne 20. Zrehabilitowany został bodajże za poźnego Gorbaczowa... W kwestii Sorgego - Japończycy wykonali brudną robotę za Stalina, tym bardziej, że sypał u nich bardzo łatwo i bardzo szybko... kto wie komu jeszcze mógł wygadać co wie. Przy okazji w '44 Japonia nie była w stanie wojny z ZSRR a Niemcy i owszem. pozdr
-
Witam; fakt czy AH był niski czy wysoki, chodzil na koturnach szpilkach czy palcach - nie jest istotne, on mówil i to jak. On potrafil rozruszać tlum, był trybunem ludowym, tym kimś kto stojąc na podium potrafi sprawić, że zatrzyma się każdy, a 4 na 10 przyjmie jego tok myślenia. Problem nie zaaczyna się w momencie kiedy przystajesz, tylko w momencie kiedy zaczynasz traktować czyjeś idee jak swoje wlasne i zaczynasz uważać, że aby wcielić je w życie należy wrogów wsadzić do więzień, obozów i in. Poza tym oprawa, widowiskowość wszystkie przemówienia wszystkie gesty zmierzały do przyciągnięcia uwagi, zmierzały do tego by każdy kto go słucha uważał że to jest o nim dla niego i przez niego robione. AH swoim gestem slowem sprawiał że to sluchacz byl w środku. Dziś patrzymy na to wszystko z pozycji osoby która siedzi przed komputerem, na ktorym wcześniej zmiksowala sześć utworów muzycznych, nie dalej jak miesiąc temu oglądala film zrobiony komputerowo bez udzialu żywych aktorów, a raz na tydzień jakiś macher od marketingu tlumaczy wszystkim dlaczego za nim ciągną tlumy wyznawców. Oglądamy kiepskich aktorów w durnych serialach i chcemy o nich czytać, co robią, jedzą piszą... AH byl takim aktorem podziwianym za to co robil, jak robil... miał jeszcze łatkę więźnia politycznego. A że mówcą byl rewelacyjnym... pozdr PS. Untergang to ostatnie dni [10?] AH kiedy jest on wrakiem samego siebie, nawet z okresu już po zamachu 20 lipca 1944.
-
Witam; nie "co" a "kogo"... To czy i jak relacje AH z jego matką we wczesnym dzieciństwie wplynęlyby potem na jego postępowanie, nie wiadomo. Tak samo nie wiadomo czy nie stalaby się ona wzorem dla przyszlych kobiet z BDM - przecież mimo wszelkich przeciwności i problemów wychowala wodza. Poza tym na samo spojrzenie pod względem koligacji to: patrząc z jakiego rejonu pochodzila jego rodzina - i jaka wieś to była, to akurat nic nadzwyczajnego, Kościól niejednokrotnie akceptował "bez problemu" takie sytuacje, zwlaszcza jeżeli chodzilo o "wielkich tego świata". Poza tym samo podejście AH do kobiet bylo cojamniej dziwne: z jednej strony opiekunki domowego ogniska, matki dzieciom, żony mężom [K,K,K] z drugiej rozszyfrowywanie skrótu BDM jako Bund Deutsche Materatzen nie wzięlo się z niszego -. Ah musiał wiedzieć o tym co się dzialo i co mówili szefowie organizacji BDM i HJ....To też jest jedna z twarzy AH i jegos tosunku do kobiet. Tych z nim związanych, jak i matki jak i kobiet jako ogólu. pozdr
-
Witam; bodajże najlepszy pilot III Rzeszy. Na froncie, z opisów koleżeński, po zestrzelonych kolegów latal "do skutku", w czasie wojny stracil nogę, co nie przeszkodzilo mu pilotować dalej. Na wojnie od początku do końca. Zatopil m.in krążownik, zniszczyl grubo ponad 500 czolgów, dla niego AH utworzyl specjalne odznaczenie: Krzyżem Rycerskim Krzyża Żelaznego ze złotymi liśćmi dębu, mieczami i brylantami ['45 r.]. Po wojnie schronil się w Argentynie, do Niemiec przybyl na początku lat 50 tych. Nazista z przekonania. Po powrocie do Niemiec do Niemieckiej Partii Rzeszy... Kojarzony jednoznacznie z Ju 87 na którym latal do końca bodajże. Bohater? czy nie? pozdr
-
Witam; co do wyklądu o ortografii przyjąlem zaakceptowalem! Postaram się pamiętać. Co do faktu, że żadał, wymagal, prosil. Sam wielokrotnie pisał o kilku sprawach : - o tym, że A. Hitler jest nim zafascynowany [głownie z tego powodu, że cały czas latał na Ju 87 i wierzył w nie i to w okresie kiedy myśliwce stawaly się odrzutowe, a prędości dochodzily do 800 czy 900 km/h - o tym, że komentowal to co podawano Hitlerowi jako "stany rzeczywiste" jednostek a stany faktyczne - i to wreszcie, że przynajmniej kilka razy AH zakazywał mu latać. W czasie jednego z jego powrotów "jego blaszką", "paszportem" było odznaczenie , ów Krzyż z Liśćmi Dębu i czymś tam jeszcze. Wszysycy wiedzieli że to ma tylko on. Faktem jest, że może nie zażądał wprost od dowództwa, lecz szedł po prostu do swego przelożonego i td. Sam fakt testowania, podkreślam "starej" wersji Ju 87 -> D z działkiem - pierwsze egzemplarze bojowe, przez niego, mógł sprawić chęć wykorzystania tych maszyn tam gdzie bylo dużo broni pancernej... A okolice Orla stanowiły wymarzone miejsce. To czy robił to osobiście - pewnie tak, nie bal się. Shrek - jak piszesz "oficjalnie" nie mógl tego robić, ale możliwe, że i magia nazwiska dla Hitlera i w ogóle, moglo mu w tym pomóc, nieoficjalnie oczywiście. Btw. przy zupelnie innym temacie wyszło, że często podległości a WH czy Luftwaffe były conajmniej bardzo zagmatwane. pozdr
-
Witam; zgadza się, z tym że Hitler, nie mogac "przeskoczyć" argumentacji generala Franco, staral się wmanewrować Hiszpanię w wojnę o Gibraltar na zasadzie "uzyczenia" terytorium, aprowizacji i materiałow., plus ewentualnie jakiś jednostek hiszpańskich mających na celu oprawopodobnić calą zawieruchę, Podobno w rozmowach w tym temacie dużą siłę przekonywania Franco by stal na pozycji "Nie" byl wlaśnie Canaris. AH wiedzial, że kontrola "Skaly" oznacza możliwość wystrzelania sporej części floty angielskiej w rejonie Morza Śródziemnego i znacznego utrudnienia dostaw do walczących jedostek armii brytyjskiej. "Bezpieczne" dostawy musiałyby iść "drogą dookola Afryki". pozdr
-
Witam; zacznę od końca : "nieoficjalne" uczestnictwo USA we wojnie powodowalo dwie ciekawe rzeczy. Po pierwsze wpędzalo w dlugi GB - musiala placić za nową czy starą technikę wojenną, która tak czy inaczej bylaby gdzieś sprzedana na mniej korzystnych warunkach. A GB brała placila [nawet gdy chodzio o L - L] a wiele opinii twierdzi, że USA pozbywały się "przy okazji" starszego sprzętu wojskowego, bywa nieco przestarzałego. Z drugiej taka postawa USA pozwalala nabijać U-Bootom coraz to większe tonaże. Marynarka amerykańska nie mogla nijak brać udzialu we wojnie, to i jej udzia działal na zasadzie odstraszania, a calą rolę aktywnej eskorty musialy brać na siebie okręty Royal Navy. Co do "kołków z U-Bootami" - mimo, że walka byla przegrana [gl. z powodu wyprzedzania przez Aliantów w technice dotyczącej marynarki wojennej tego co zdołali osiągnąć Niemcy] to należało wypływać tylko po to by wiązać sily, by cała rzesza marynarzy alianckich miala co robić? Dla mnie coś ta9iego to wydawanie wyroków śmierci na wszystkich tych któzy wylądowali w marynarce, a na szefów Kriegsmarine, w tym Doenitza, latki morderców, którzy swych podwladnych wysylali na pewną śmierć. Dla mnie z obecnego punktu widzenia, to morderstwo, choć z drugiej strony całą wojna to jedno morderstwo.... Jak dla mnie, można bylo próbować zmienić nieco taktykę, rezygnując z wilczych stad, a działając pojedynczymi op, lub kładąc duży nacisk na rozwój techniki w n., by choć troszkę zwiększyć szanse Niemców. pozdr
-
Witam; w/g mnie owo rozbrojenie N. przez F. świadczy i o słabości Francji [pod względem wojskowym], nie wiem nic o późniejszych [po październikowych] rozdźwiękach między armiami amerykańską a F/GB ale, kto wie czy ów konflikt, nie byl tylko przyklepany by nie tlił się jeszcze przez miesiąc. Owo rozbrojenie [w rzeczywistości było nieco mniejsze niż na początku F. chciała] świadczy też bardzo wyraźnie o obawach w stylu : co będzie jak oni opanują sytuację i będą gotowi do dalszej akcji. Takie podejście to wlaściwie chęć upokorzenia przeciwnika [nawet biorąc pod uwagę dwa fakty: że Foch mógl opisując żądania francuskie pisać "tylko", a generalicja niemiecka o nich "aż"]. Nie mam niestety wspomnienień niemieckich z tego okresu [mam dwa, ale po niemiecku pisane gotykiem:/ a mój niemiecki leży...,] by móc dowiedzieć się co o tym wszystkim pisze druga zainteresowana sptrona, tak by to wszystko móc w jakichś sposób skonfrontować. pozdr
-
Witam; M. Luter - i jego tezy przybite na drzwiach kościola w Norymberdzie należy traktować na kilku plaszczyznach : jednej - czysto teologicznej ; drugiej politycznej ; trzeciej przez pryzmat jego poglądów na ówczesne stosunki panujące w Niemczech [jest to termin nieco umowny]. Po primo. Kościól katolicki to hydra, to podówczas potęga nie mająca nic wspólnego z tym co napisano w Biblii. Kult świętych, sprzedaż odpustów i tego wszystkiego co papieżowi [albo antypapieżowi] moglo przynieść pieniądze i to wymierne. Tezy Lutra mialy na celu takie zreformowanie kościola, jego kościola, by wrócil on do tego co reprezentowala Biblia i niczego innego. Po wymianie listów i opinii "piśmiennych" papież rzucil klątwę. Tutaj - pojawia się wątek polityczny. Książęta niemieccy widząc, że popierając Lutra mogą uniezależnić się od Kościola, a może i zabrać mu jego majątki [jako niezgodne z duchem biblijnym] poprali go ochoczo i udzieli schronenia i opieki [zamek Wartburg] skąd Luter prowadzil dalszą krucjatę. Jego rozumienie Biblii nie sprzeciwialo się natomiast niewolnictwu, lub w zasadzie zależności chlopów od swoich panów feudalnych / możnych. W czasie wojen chlopskich w na terenie Niemiec [lata 20 te] gromko i ochoczo potępial wystąpienia chlopów. Co do tego, że instytuacja papieża nie istnieje - Luter opierał się na Biblii [!] a tam o papieżu nic nie jest napisane. Z tego powodu jako takiego go nie uznawal. Sama nazwa ewangelicki, pochodzi z okresów późniejszych, po tym jak podobnie do Lutra postąpił Kalwin i jego wspólpracownicy, a także z powodów czysto politycznych zbuntowala się Anglia. pozdr
-
Witam; JaCo - na razie tematu nie usuwam, tylko przesuwam do działu pomocowego. Tu masz link https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=1043, do także "doklejonego" tematu Józef Piłsudski - ocena. Przeczytaj, pomyśl i włącz się do dyskusji - ale najpierw przeczytaj wszystkie 186 postów [!]. Są tam i jego zwolennicy i przeciwnicy i neutralni, ktorym polityka jego jest obojętna. Poza tym istnieje caly dzial "Rządy Sanacji" - tam też możesz dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Przeczytaj, przemyśl i włącz się do dyskusji:) pozdr
-
Witam; dwie sprawy: 1. Pilsudski - nie mial w zasadzie żadnego przygotowania wojskowego [formalnego] by dowodzić sztabem generalnym w calym wojsku. Jego doświadczenie wojskowe sięgalo dywizji, góra armii. Nic więcej, żadnego przeszkolenia wojskowego. Zemścilo się to zresztą bardzo mocno, i na samym wojsku i na poziomie generalicji która kierowala samym WP. Tylko niewielka jej część miala formalne przeszkolenie wojskowe. 2. Gospodarka. Do 1925 r. Polska nie miala gospodarki, a stosunki byly "chore". Dzialo się to dlatego, że po prostu szalala hiperinflacja co oznaczalo tyle, że towary eksportowe byly tanie dla kupujących "za granicą" a import drogi. [Niepewność kursów walutowych]. Reforma Grabskiego odwrócila tą sytuację co widać na danych Vissegerda [z kraju z dodatnim bilansem handlowym staliśmy się typowym krajem rozwijającym eksportującym surowce i towary nisko przetworzone [patrz: węgiel] a importującym "technologię". Poza tym także "dewaluacja" względem dolara spowodowala także impuls do wzrostu eksportu [potanienie jednostkowej ceny towaru] - i wlaśnie ten fakt spowodować mógl bez problemu wzrost importu węgla z Polski, kiedy jego cena dla przeciętnego Brytyjczyka staniala o powiedzmy min 30%. Kraj taki jak ówczesna Polska musiala importować pewną część towarów by w ogóle funkcjonować lepiej lub gorzej, stąd też mniej więcej staly ujemny bilans, zwlaszcza przy dewaluacji rodzimej waluty. Poza tym wspominany wzrost ogólnoświatowy [bańka bo bańka ale jednak] spowodowal wzrost produkcji wewnętrznej co oznacza tyle, że musialy być zwiększone moce. W kraju w którym technologia jest droga najlatwiej odbywa się to poprzez wzrost ilości pracujących. Jednocześnie powoduje to mniejsze lub większe zawirowania na rynku rolnym. Z drugiej strony w wypadku najmniejszego kryzysu wszyscy ci "świeży" pracownicy zostaną momentalnie zwolnieni i odeslani do miejsc skąd przybyli szukać lepszego życia. Mniejszy popyt wewnętrzny [w czasie kryzysu] na art. rolne; jest początkowo i potem przed dość dlugi czas rekompensowane przez znaczny spadek cen art. rolnych by pobudzić wzrost zakupów na rynku wewnętrznym [krajowym]. pozdr
-
Witam; co do Rudela to nie wiem. Z jednej strony przez cały czas [do '41 r] pisze jak bardzo by chcial walczyć, tylko, że jak raz nabrał łatki "uczy się powoli" tak go nie chcieli tylko wysylali na szkolenia [wiadomo - ci co walczą szkoleń nie potrzebują...]. Od '42 roku pisze o tym ilu kolegów stracił jego pułk, eskadra, o tym że 1000 lot za nim, potem 1200, kolejne Liście do Krzyża. Możliwe - mam tylko jego wspomnienia - że w ówczesnym czasie należal do jednych z najdlużej latających pilotów w pułku. Inna bajka że do walki rwał się niemożliwie i jakby mógl latałby cały czas. W eskadrze na ziemi "średnio" lubiany. Wódki nie pije, nie baluje... za to narty biegi sport do potęgi. O Ju 87 z działkami pisze wyraźnie że front Orzeł - Bielogrod to były testy frontowe starych Ju 87 D z domontowanymi działkami którymi nie dalo się nurkować tak jak bez nich [!]. Naloty [wg Rudela] wyglądały tak że Ju dzielily się na trzy grupy z któych jedna "polowala" na czołgi, druga obrabiala artylerię plot a trzecia obserwowala niebo. Te niedogoności usunięto w nowym modelu. [Ju 87 G - mial on dluższe skrzydla]. O nowej maszynie pisze w okresie jesiennym. Mówię, że nowy model bo normalnie "ćwiczy" nim wszystkie wcześniejsze figury Ju 87 D. Nazistą byl z przekonania i do ostatnich dni swoich, z drugiej strony na froncie - wzór cnót żolnierskich - wraca po kolegów, zbiera ich z ziemi, nawet jak ma zakaz "od dowództwa" i nie wie czy z nimi wystartuje. Co do wydania go ZSRR nie bardzo się dalo: nie dość że slawny to ranny [dwie rany: jedna z końca '44 zlamana noga [Węgry] druga z lutego - marca ['45] kiedy stracił drugą nogę. Sam wspomina że latanie kończylo się otarciem kikuta, otwarciem czy mocnym podrażnieniem ran. Dla GB był cenny bo o nim bylo głośno a poza tym stanowil źródlo wiedzy wojskowej. Przebywał po kolei: w obozie amerykańskim, angielskim, fancuskim i znów angielskim. Ten czas wystarczyl na pogorszenie się relacji GB/ USA - ZSRR i "nieodsylania" go do domu. Gdzieś wyżej [tu, albo w temacie o Ju-87] byłą o nim opinia asa francuskiego - o R. jako żolnierzu - nieposzlakowana. pozdr pozdr
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; na wstępie zacznę od podziału ludności Polski w/g języka ojczystego [wszystkie dane stat. z Małego rocznika 1939] na rok '31: - j. polski - 68,9 % - j. ukraiński - 10,1 % - j. ruski - 3,8 % - j. białoruski - 3,1 % - j. rosyjski - 0,4 % - j. niemiecki 2,3 % - j. żydowski i hebrajski - 8,6 % - inny i niepodany [w tym: litewski, czeski, "tutejszy"] - 2,8 %. Taki sklad narodowościowy, oznaczał, że Polacy jako naród byli dominujacy, ale mniejszości bylo ponad 30% ludności! Wymuszało to konieczność na wladzach danego kraju, by w jakiś sposob sprawić , by inne narody także czuly się w tym kraju jak u siebie w domu, a nie tylko "ledwo tolerowane bo prawo każe ledwo tolerować...". Patrząc na to co się działo z tzw. Małym Traktatem Wersalskim w kwestii tolerancji czy pogromów, można by tylko przypuszczać co by się dzialo bez niego. Podejrzewam, że ów traktat powstal właśnie po to, by państwa, ktore powstaną po '18 r, mimo tego, że nie będą w swoich granicach narodowych [patrz: Balkany, Polska, ex A-W] pierwsze co to nie będą przeprowadzaly czystek etnicznych w swoich wlasnych granicach chcąc być w pelni narodowe, a mniejszości inne wyeliminować w ogóle, albo przynajmniej z życia spoleczno politycznego. Traktat o mniejszościach byl potrzebny. W kwestii tego gdyby się okazalo, że my nie podpiszemy traktatu "bo nie"; "bo to Polska a nie jakieś tam związki republik" mogloby się okazać, że N. przestaliby mieć problemy z odzyskaniem Poznańskiego [powstanie, ale jak każde nielegalne, choć zwycięskie], Śląska... lub mogloby być utworzone coś na kształt SHS, czy obecnych Niemiec - władza zwierzchnia we Warszawie, a poszczególne województwa mają bardzo dużą samodzielność w prowadzeniu polityki wewnętrznej, gospodarczej i innej... [np. w kwestii języka urzędowego czyli polski i.... ]. Możliwości polityczne nacisku [choćby przez samo uznanie kraju byly olbrzymie]. widzący: Ludność w/g wyznania za rok '31 dane j.w. - rzymscy katolicy: - 64,8 % - unici [grekokatolicy] - 10,4 % - prawosławni - 11,8 % - protestanci [określeni jako: wyznania: augsburskie, reformowane i unijne] - 2,6 % - inne chrześcijańskie - 0,5 % - mojżeszowe - 9,8 % - inne - 0,1 % W takim "bogactwie" religijnym gdzie katolicy nie stanowią dominującej większości [ok 99,98] w momencie jeśli w wojsku [tu: WP] istnieje orydynariat rzymsko - katolicki, księża chrzczą broń, i inne, a sam kościół katolicki ma szerokie uprawienia w życiu publicznym czy politycznym [patrz post Wroobla w dziale obok] oznacza to, że w momencie kiedy żolnierze - katolicy mogą - muszą chodzić do kościola na nabożeństwa - to i inne wyznania mają mieć dokladnie takie samo prawo. Jeżeli idzie oficer i 64 szeregowców na mszę niedzielną, to takie samo prawo ma 12 prawoslawnych czy 10 wyznania mojżeszowego. I nie ma przeproś. Poza tym w momencie kiedy WP zaszczycalo uroczystości jako straż honorowa czy inna, to nikt nie pytal się wojaka czy on katolik czy nie. Rozkaz rzecz święta. Drugim wyjściem jest niewnikanie kto jakie ma wyznanie czyli armia jest awyznaniowa i apolityczna: Jeżeli nie ma przepustki - nie pójdzie na nabożeństwo. Nie ważne Żyd , katolik czy unita. Wtedy nie byoby takich sytuacji, opowiadanych w wielu wypadkach z wyrzutem : "ja katolicki oficer Żydów musiałem w szabas...". Po prostu musiałaby być francuska wersja rozdzielenia państwa od kościola [każdego!]. Polączenie tych dwóch instytucji sprawilo to co bylo, czyli m. in. to że ów traktat o mniejszościach choć był pogardzany czy wykpiwany wymusil w wielu wypadkach na państwie polskim, w miarę rozsądne postępowanie z mniejszościami w wojsku i "cywilnym" życiu a nie silową "polonizację" i bezwzględną dominację jednej religii, choć można przyjąć że coś takiego bylo. [ale to już OT troszkę]. pozdr -
Witam; znalazlem w : "Teksty pomników prawa chełmińskiego" w przekladach polskich pod red. Zbigniewa Zdrójkowskiego. Numer 1. Krystyna Zielińska - Melkowska. Przywilej Chełmiński 1233 i 1251. Toruń 1986. Są w nim zamieszczone dwa teksty źródlowe. Ja koszrystałem z tekstu nr 2. Naciągne czy nie:) ale ty się staraleś najwięcej:) pozdr
-
Witam; ewusz : taka byla uroda tamtych lat [30 tych], że w państwach byly dyktatury albo ustroje autokratyczne, mnie lub bardziej. Auokraci, czy dykatatorzy rządzili za pomocą swoich najzwykelszych środków, doskonale wyrażonych przez A. Hitlera [Ein Volk, ein Reich, ein Fuehrer...]. Do tego obozy odosobnienia i ograniczenie roli parlamentów [Portugalia, Hiszpania, Polska, Węgry, Austria, Wlochy...]. atrix : albo rybki albo akwarium : nie można być cacy dla robotników i być popieranym przez wielki przemysl. Taka polityka doprowadzi bardzo szybko do bankructwa. Poza tym: AH od lat dwudziestych wyraźnie mówil kto i za co odpowiada [przegrana wojna, rozruchy wewnętrzene i tp.]. Kryzys lat 30 tych, jak wszędzie w Europie był katalizatorem przemian, zaostrzał poglądy, ulatwial radykalne metody walki. To że AH zostal Fuehrerem to zasluga tow. Stalina. Jedno jego slowo i w '33 nie bylo by rządu kanclerskiego z A. Hitlerem tylko koalicja socjalistów i komunistów. Dla tych drugich większym wrogiem podówczas byli socjaliści niż naziści. Hitler wygral, mając program "socjalizujący" z jednej z drugiej mrugając do wielkich ryb przemyslu i finansów mówiąc im, że jest lepszy niż komuniści. Do '39 r. AH ladowal duże pieniądze w armię, przemysl, badania czy programy typu : autostrady, ale: place robotnicze pozostawaly na mniej więcej podobnym poziomie, co przy znaczącym wzroście zatrudnienia i braku rąk do pracy oznaczalo, że wzrost świadczeń robotniczych odbywal się w strefie pozaplacowej: urlopy pracowników, KdF [coś a la wczasy pracownicze], czy w końcu dluższe urlopy macierzyńskie. pozdr
-
Witam; "ludzie" dowiedzieliby się o nim w momencie wymiany, tego typu wydarzenia rozchodzą się dość szybko wśród ludności, tym bardziej że jak podejrzewam Japończycy nie zamierzali raczej tego faktu ukrywać przed swoją ludnością. pozdr