-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Vissegerd: opieralem się na wspomnieniach jednego z wojskowych, opisujących swoje przybycie do jakiegoś pulku na "Kresach". Opis miasteczka, potem wyjaśnienie, że Polaków tu niewiele: urzędnicy, nauczyciele, ksiądz..., starosta. Czyli cala elita ówczesnego powiatu. Poza tym w/g niego o ile język ukraiński czy jidysz rozbrzmiewal wszędzie to polski jedynie w oficjalnych kontaktach. Byl znany lecz nie dominujący. W takim wypadku wystarczy "nawiedzony" starosta, żądający mówienia tylko po polsku i konflikt gotowy. pozdr -
Witam; czemu laskawco? Wcześniej nie myślalem o względach politycznych - w stylu pokazywania "potęgi Kriegsmarine" oraz wojskowych - czyli utrzymywanie w szachu GB i US oraz zmuszenie ich do utrzymywania lotnictwa morskiego, calej masy okrętów w "Navy" jeden lub drugiej. Czasami myślę, lub staram się myśleć może zbyt logicznie, jak na tamte czasy. Desant taki czy inny zza morza czy zza rzeki wiązal się z dużymi trudnościami dla desantujących [z urzędu i malymi wyjątkami], co oznacza tyle, że każda inwazja przy przewadze w powietrzu i i na morzu ma jeden problem - kontratak pancerny npla. Czyli w najgorszym razie okolo 4-5 dywizji niemieckich - licząc wszystkich tych którzy się przewinęli przez o.p. [także ranni, przeniesieni i in.] potrafili unieruchomoć niemal calą GB oraz dać "zatrudnienie" calej masie lotników morskich i kupie okrętów nieprzyjaciela. Czyżby to byla mimo wszystko jedna z wydajniejszych broni II w.ś. pozdr
-
Witam; Anglicy dzialali w ten sposób bo inaczej nie poradziliby sobie z żolnierzami znającymi teren lepiej od nich, dokladnie tak samo jak przewodnicy Anglików. Każde dzialania Kitchenera czemuś slużylo: 1. Obozy koncentracyjne [oslawione] slużyly temu by zaszantażować Burów w kommandach, by mieć zakladników, tym bardziej że rodziny byly duże, niemal klanowe. Sluzyly też pozbawieniu bazy aprowizacyjnej i noclegowej wojujących Burów. Nie mial kto prowadzić farm, informować ich o zmianach - kto przeszedl i kiedy z jaką silą wojska. 2. Blockhausy - to ówczesny system radarowy: sluzyly wywiadowi [obserwacja terenu, poprzez zwyklą obserwację lub np zniszczenie albo spalenie takiego posterunku] tego co robi nieprzyjaciel. Ograniczaly one możliwość swobodnego krążenia po veldzie i atakowania wybranych miast albo oddzialów angielskich walczących z Burami 3. Kolej musiala być strzeżona bo slużyla niemal wylącznie Anglikom. Burowi wystarczyl koń weld i karabin. Znal teren veldu, warunki pogodę i slady na nim niemal tak samo dobrze jak afrykańscy przewodnicy oddzialów angielskich. Wysadzenie, zniszczenie pociągu oslabialo Anglików korzystających z nich jako linii zaopatrzeniowych. Poza tym scysje w wojskach burskich wynikaly raczej ze sposobu dzialania, niezależnego - polączonego chęcią pokonania Anglików, a nie dlatego, że byly problemy w jakimś jednolitym sztabie czy dowództwie. Poza tym, nie wszyscy dowódcy command byli zawsze wybierani, dlatego, ze byli zdolnymi żolnierzami i wiedzieli jak dowodzić. Często byli to przywódcy, liderzy jakiejś spoleczności - np. religijni. Dość ciekawie fabularyzując oczywiście o odczuciach, walce i relacjach pisal Wilbur Smith w swoich sagach o rodach Courteneyów. Co ciekawe także swoje wspomnienia o wojnie burskiej wydal de Wett [wyd. pol. 1903] pozdr
-
Stosunek władz do mniejszości narodowych
FSO odpowiedział dzionga → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; dzionga sprawa dla wladz PRL-u byla prosta jak cep. Mając możliwość przesiedlenia, dokladniej wysiedlenia Niemców zrobiono to dość szybko i brutalnie do końcla lat 40 - tych, nie certoląc się zbytnio. Kolejne fale wyjazdowe nastąpily na przelomie lat 50-tych i 60-tych oraz pod koniec 70-tych... i dotyczyly gl. Ślązaków i Pomorzan, bo okazalo się że niemiecki Heimat jest bogatszy od polskiej ojczyzny [choć tak po prawdzie dla nich i jednym i drugim był Śląsk, czy nawet doklądniej konkretne miasteczko...]. Łemków i mieszkańców Bieszczad przesiedlono w zależności od tego pod kogo ich podciągnięto - Ukraińców "do siebie" czyli za wschodnią granicę, Łemków nad morze. Na ich miejsce przyjechali osiedleńcu z zachodu do PGR-ów utworzonych w tzw. międzyczasie. Zydów w naszym krajy nie "antysemickim", których i tak niewiele zostalo po tych czy innych wyjazdach spowodowanych "traumą" powojenną pomagano zmusić do wyjazdu w '68 co się zresztą udalo. Wedle opinii wladz najwyżzych byliśmy krajem w którym mniejszości stanowily znikomy procent, a te które zostaly to też byly Polakami. pozdr -
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; widzący uwaga : mniej literówek Co do innych wątków dyskusji: Mylisz dwie sprawy i to dość mocno - mylisz przyczynę i skutek. Przyczyną takich a nie innych zachowań spoleczności żydowskiej polegającej na ksztalceniu swych wlasnych dzieci w szkolach żydowskich byl fakt, że skutkiem zachowań endeckich, albo dużej części spoleczeństwa w tym czynników tzw. oficjalnych bylo szykanowanie Żydów jako calości. Najlatwiej bylo w dużych miastach szykanować tradycyjnych ortodoksów bo widoczni, na wsi i w mniejszych mieścinach każdy każdego znal. Skutkiem tych zachowań bylo rugowanie dzieci żydowskich ze szkół [m.in poprzez wyśmiewane przez Ciebie getto lawkowe]. Pomysł Żydzi na Madagaskar, nazwany oczywiście nieco inaczej w otoczeniu Ligi orskiej i Kolonialnej był tylko oficjalnym wyznacznikiem prymitywnych zachować "w terenie" To co pisalem już wcześniej, czyli m.in. nietolerowanie języka ukrainskiego, czy bialoruskiego czy "mniejszościowego" w urzędach w których tylko obsluga byla polska, a w zasadzie cała reszta "mniejszościowa" w skali kraju, ale tam stanowiąca większość też nie ulatwialo uznania kraju za swoją ojczyznę, prędzej za kolejnego "cara" który tym razem mial siedzibę w Warszawie. Zabieranie świątyń unickich czy prawosławnych i dawaniu ich unitom, lub katolikom rozbudzalo tylko namiętności między mieszkańcami tych terenów. Traktowanie wyznania / konfesji rzymskiej jako jedynej i obowiązującej mimo tego, że na Kresach dominowal ktoś inny także nie slużylo spokojnemu wspólżyciu. Ktoś pisal w poście na jakimś forum [chyba wlaśnie ak_2107 tu: uklony] że Polacy w wielu, w znaitej cześci wypadków mają jedną mentalność zaniżają swoją winę wyolbrzymiając straty: my przecież tylko ich lekko uderzyliśmy, ranny był jeden gora dwóch, a nawet to bila policja, myśmy byli przez nią wezwani do pomocy. Panie za to tamci! Chalpy pól rozwalili, stodolę takoż, pobili piątkę naszych, księdza antychrysty ranili... my im za to troszkę poturbowali, a oni już ubili calą rodzinę..." A przecież myśmy się tylko przyglądali. No nie? My "troszkę" oni "aż". To, wszystko, do tego opieszale dzialania policji, narodowcy, księża twoprzyli atmosferę gdzie wystarczyla iskra by wszystko wybuchlo. I tak się stalo - w czasie II w.ś. pozdr -
Witam; ewusz: dopóki nie zostaną opublikowane wspomnienia w temacie widzialam AH w "stroju Adama" to mogą to być tylko opowieści na długie zimowe wieczory przy grzanym piwie. Bardzo często takie rzeczy biorą się z niewiedzy albo doszukiwania się wątków sensacyjnych w tym co ktoś robil. To co się stalo z Gelą Raubal wskazuje, że nie byla to milość a chęć posiadania, "mienia" kobiety. To posiadanie, manie, odnosilo się do niej w takim samym stopniu jak do mebla samochodu czy czegoś tam. I tak samo możemy powiedzieć "pozwalam" albo "nie...". Vissegerd : jdno nie ma związku z drugim. Zwróć uwagę AH zupelnie inaczej zachowywal się na partyjnych spotkaniach dla szerokiej publiczności [parteitagi z pochodniami i takie tam], inaczej gdy rozkazywał generalom czy gauleiterom, a jeszcze inaczej w stosunku do osób z którymi stale pracował, do swoich pracowników z kancelarii. Wcale nie oznaczlo to tego, że względem Ewy Braun, czy każdej innej kobiety jego zachowanie nie byloby szczytem austriackiej wykwintności i szyku. pozdr
-
Witam; czyli upieczenie wspólnych interesów polączylo wrogów. Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz - czy aby po cichu oba kraje [Polska i Niemcy] nie liczyli na to [może i trwały zabiegi w tym kierunku] by ewntualne negocjacje w sprawie powrotu do stanu "sprzed" powierzyć wlaśnie któremuś z nich? pozdr
-
Witam; do tej pory o owych sławnych piratach są śpiewane szanty [teksty z www.szanty.art.pl]: O Czarnobrodym ["Czarnobrody Kapitan; wyk. Mietek Folk] Czarnobrody nasz Kapitan był, A zwał się Edward Teach. W 16-tym roku do nas przyszedł, by Z diabłem i z nami pić. Potężna postać, dziki wzrok, Hiszpanom śmiał się w twarz, Rabował statki. Nim minął rok, Dziesiąty pryz był już nasz. Bo Kapitan nasz szalony był, Mówiono, że z diabłem ma pakt. Gdy w warkocz zaplatał brodę swą, Drżał przed nim cały świat. Zapragnął zrobić na statku piekło, Pod pokład spędził nas. W trującym dymie prochu i siarki Wytrzymał najdłużej z nas. Na Karaibach z nami był Marynarz - nie znał go nikt. Nie gadał z nami, ze Starym pił, Mówiono, że to sam Zły. Spotswood ogłosił nagrodę za nasz bryg, Złoto za naszą śmierć. Więc żywy dziś nie wyjdzie nikt, Kto Teacha pragnął mieć. Zadano mu dwadzieścia ran, Na pokład ciężko padł. Dziś odwróconą losu kartą W piekle z Czartami gra. Także Drake dorobil się słów o sobie o swoich marynarzach ["Morza Psy" wyk. Kill Water"] Był grudzień trzynastego, W Plymouyth wielki dzień, Golden Hind na morze dziś wypływa, A z nim Elizabeth, Swan i Marigold. Rozkazy wydała im królowa. Płynęli do Egiptu, Tak myślał każdy z nich, Na morzu jednak prawda zabolała: Armadę bić będziemy, Hiszpanom tylko śmierć, Czekają na was perły, złoto, chwała. Mówiono o nich: morza psy. Na każdy rozkaz w morze szli, Pod Elżbiety ręką zegną kark Dla wielkiej chwały Brytanii. Eskadrą tą dowodził Pirat Francis Drake, Żeglarz i okrutnik jakich mało. Przyjaciół swoich zgładzał, z wrogami wino pił, Z walki tylko on wychodził cało. U wybrzeży Peru Panowanie miał I skrzynie pełne złota i reali. Kapitan de Zarate gotów wszystko dać, By nie poddać się armatom "Złotej Łani". Po latach trzech królowa Znów przyjęła tych, Co hiszpańskiej pychy jęzor ukręcili. Francis Drake żeglarzem największym w Anglii był, Mniejsi na rękach go nosili. Oraz cala masa innych o pirackim fachu, o dziewczynach, kliprach o tym co się z piratami kojarzy. pozdr
-
Obyczajowość w średniowieczu - kontrolowanie społeczeństwa?
FSO odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Witam; obyczajowość byla naprawdę rożna a i spoleczeństwo bardziej zamknięte i odizolowane. Istnialy grupy ludzi których nijak nie dalo się kontrolować - chodzili od miasta do miasta sprzedając kupując oferując swoje umiejętności [kuglarstwo, czy leczenie, czasem powiązane jedno z drugim]. Ludzie w wielu wypadkach na co bardziej dzikich terenach żyli sobie spokojnie nie przejmując się światem, tak jak od wieków, chodząc do kościola który prowadzil ksiądz który żył wśród nich od zawsze... Zyli też w miastach mających prawa targu, gdzie budowano kościoly gdzie z jednej strony na częśc spoleczeństwa działaly słowa o piekle i nagrodzie w niebie, gdzie ludzie potrafili wygnać z miasta kogoś tylko dlatego że opat stwierdzil "że tak ma być", a także widzieli to jak "przestrzega" swych wlasnych zakazów hierarchia kościelna czy świecka. Zakazy o bezżeństwo księzy papież wysylal z zadziwiającą regularnością przez kilka setek lat, a opaci czy biskupi dla pieniędzy potrafili zrobić wszystko. Z drugiej ludzie potrafil;i wierzyć w lzy Matki Boskiej, drzazgę z drzewa krzyża i co tam jeszcze. Rytm dnia byl wyznaczany przez kolejne msze lub "Zdrowaśki" odprawiane w niedalekim klasztorze, cotygodniowe targi lub jarmarki odbywaące się raz góra dwa razy w roku, a także odpusty. To przez nie i przez sam sposób zdobywania wiedzy można bylo poszerzyć swoje horyzonty, spotkać kupców, obcych wymienić poglądy. Wyksztalcenie zdobywalo się w inny sposób a i moralność byla inna - kilkunastoletnia kobieta miala już "wiek sprawny" dwudziestodwulatka - stara panna... Poza tym należaloby się spytać jeszcze - jaka warstwa społeczna. pozdr -
Witam; co ciekawe - możesz mieć rację. AH caly czas mówil, że jeśli GB i USA zwrócą się przeciw ZSRR to otrzymają oni pelne wsparcie ze strony WH. Te slowa oznaczaly także, że owo wsparcie będzie także ze strony Kriegsmarine i jej U-bootwaffe - czyli rzeczywiście wszyscy mają pelne dostawy a marynarze Royal Navy i Marynarki USA niemal stale wakacje. Nie mam niestety danych liczbowych ilu marynarzom dawaly zajęcie "podwodne wilki morskie", ale chyba dość dużej ilości. Wynika z tego, że wojna podwodna byla tym frontem, gdzie nie liczyly się straty tylko walka o "każdą milę morską". Można by powiedzieć, że N. prowadzili na wodzie dzialania partyzanckie, niby ginęli, tracili cenne okręty, nie mieli techniki na poziomie npla, ale dawali im niepewność czy w teorii bezpiecznym akwenie coś nie zatonie. Fakt to jest polityka walki do ostatniego "marynarza". pozdr
-
Witam; co do tego za czyim przyzwoleniem? Nie wiem - każdy twierdzi coś innego. W teorii nikomu z sąsiadów nie powinno na tym zależeć. Ani Niemcom - gdyż zupelnie inna szansa jest wplywu na Freistaat Memmel a inna na Litwę [w której granicach jest ów Memmel]; ani Polsce - dokladnie to samo.... Jednakże zajęcie Klajpedy musialo mieć przynajmniej cichą zgodę dużych sąsiadów Litwy: Niemiec i Polski. Pytanie powinno brzmieć - jakie pieczenie chcieli oni upiec przy litewskim ogniu? Nasuwa mi się jedna rzecz - każdy traktowal, że zajęcie Memmela oslabi silę wplywu tego drugiego na Litwę. Poza tym Polska mogla liczyć też na delikatne unormowanie stosunków z Litwą. pozdr
-
Witam; co oznacza tak czy inaczej conajmniej trzy rzeczy: 1. Niemcy nie mialy w zasadzie armii [piszę "w zasadzie", bo różne jednostki byly w różnym stanie], a wrzenie tam osiągalo punkt krytyczny 2. Niemy mialy problemy polityczne i to potężne. Oznaczalo to tyle, że w zasadzie nie byli w stanie prowadzić wojny na terytorium Francji czy Belgii a i na swoim byliby to robić w stanie też średnio. 3. Alianci byli podzieleni. Wróg pokonany problemu nie ma. Oznacza to tyle że jeśliby by byla zgoda polityczna i wojskowa na dalsze operacje wojskowe to by doszli gdzie chcieli. Takiej zgody nie bylo, co oznaczalo że nie byli w zasadzie realnie prowadzić żadnych operacji wojennych [z tego co pamiętam nad Ren doszli bodajże w ciągu dwóch miesięcy dopiro [grudzień - styczeń '18 r.] mimo, że warunkiem zawieszenia broni bylo to, że zajmą przeprawy przez Ren i kilka mostów. pozdr
-
Witam; z owym milknięciem muz jest jeden problem... Rząd londyński, Sikorski bezpośrednio, czy jego ministrowie każdą osobę która pełnila jakąś wysoką funkcję w czasie II RP traktowali niemal jak wrpga narodu co go zeslać zakazac mówić i w ogole. Grażyński, wojewoda śląski, "teoretyczny" minister propagandy [bodajże od 2 czy 3 września], został zesłany na jakąś malą wysepkę kolo Anglii. "Catow" zamykano usta, konfisukjąc jego publikacje, albo najzwyczajniej w świecie rozsylając okólniki w stylu "tego Pana nie lubimy". Dochodzilo do ciężkich paranoi w stylu użeranie się niewielkimi grupkami ludzi ktorzy mieli wlasne marzenia czy wyobrażenia o świecie i o nich pisali... ale nie byla to linia rządowa. Muzy milky zbyt nieladnie. Wiele z tych osób to po prostu fantaści jakich pelno - nic by nie zaszkodzili. W każdym kraju jest taki "plankton". Rozprawianie się z nimi, poprzez strzelanie z armat do wróbli, te organizacyjki nobilitowalo a rząd ośmieszalo. pozdr
-
Witam; jaka rzesza? Jakich ludzi? Ministrem od propagandy zostal Joseph Goebbels. Był to gość , ktory ptrafil slowa Hitlera przeobić tak by porywaly tlumy, ktory potrafil wykorzystać to co miał pod ręką. Co innego teraz, ale wtedy male radio w każdym domu bylo coś. W radiu zaś wódz, który potrafil jechać gdzieś do jakiegoś Neu-Frei-Stadt i przemawiać z okazji "Święta Lasu Miejscowego", w taki sposób że mieszkańcy czuli, ze mówi osobiście do nich. To nie byla sucha przemowa czytana z kartki to bylo "ĆOŚ". Zupelnie inna sprawa to parteitagi masowe imprezy w Berlinie - piękna oprawa, to coś się ogląda to coś się czuje, nawet jak się z kimś niezgadzasz. Poza tym wszystkim on byl swój! Walczył, glodowal, byl więziony, gonił komunistów... Do tego kilku realizatorów nieco gorszych tylko od Leni którzy pokazywali w kronikach to co wódz robi i jest to co trzeba by tłum za nim szalał. pozdr PS. Dziś się śmiejemy z radia, ale w USA w l. 30 tych ['32?] w wyniku jednej z audycji radiowych w których był czytany horror o inwazji kosmitów ludzie byli sklonni w to uwierzyć, że kosmici naprawdę wylądowali.
-
Witam; jeżeli pooglądasz kroniki filmowe z lepszego jego okresu - powiedzmy do '41 - '42 roku, to w Berthesgaden, w górach to z jednej strony przykłądny wodz narodu który myśli o tym jak uszczęśliwić cały kraj, a z drugiej osoba dowcipna, kochająca zwierzęta, zdrowo żyjąca, rozmawiająca o wszystkim i o niczym. Podejrzewam, że tego nie odgadniemy. Możliwe że "Rozmowy przy stole" dałyby więcej odpowiedzi ale też nie do końca, bo i tam załatwiano rozmaite sprawy wojskowo - państwowe. pozdr
-
Witam; niemieckie czy nieniemieckie, nie wiem. Doenitz w swej autobiografi stara się siebie oczywiście wybielić, choć przyznaje z ciężkim sercem, że straty roszly bardzo szybko. Jego oponenci zaś twierdzą, że rosly tak szybko, że "kochający marynarzy" ich szef powinien być w zasadzie traktowany jak zimnokrwisty zabójca. Dlatego się nad tym zastawialem co lepsze. pozdr
-
Witam; Klajpeda przez pewien czas byla czymś na kształt W.M. Gdańska. Niestety Litwini metodą faktów dokonanych, ktoś twierdzi, że prz cichej pomocy ze strony Polski, wlączyli ów okręg do Litwy. Z tymi "echte" wschodnioniemcami jest coś na rzeczy - w wyborach do miejscowych władz, które mialy nieco większą samodzielność niż typowe wladze miejskie na Litwie, sami Litwini z Kowna byli zdziwieni. Przeprowadzono wybory i do miejscowych wladz dostalo się tylko kilku Litwinów, a znakomitą większość [podobno ponad 70%] otrzymala zjednoczona lista, która wystawili mieszkańcy Klajpedy. Wladze litewskie byly conajmniej niemile zaskoczona. Podobna sytuacja panowała niemalże do 1939 roku. Przy kwestii narodowościowej kwestia językowa niemiecki czy litewski byla mniej więcej pól na pól, różne źródla różnie podają, lecz mentalnie mieszkańcy byli związani ze swoją malą ojczyzną. A mając do wyboru Niemcy czy Litwę, podejrzewam że woleli by Niemcy, a od nich pelną niezależność. pozdr
-
Witam; przeglądam dokładniej pamiętniki [blaski i nędze zwycięstwa] Clemenceau i okazuje się, że szans raczej na ofensywę aliancką na jesieni nie bylo. Z tego co pisze C. byla prosta przyczyna: tarcia wewnątrz dowództwa. Amerykanie dopiero na wiosnę '18 r. i to z oporami podporządkowali się Fochowi jako naczelnemu wodzowi, ale i tak wedle opinii wielu i polityków i przedstawicieli generalicji amerykańskiej Foch jako naczelny dowódca byl w kwestiach armii amer. zależny od rządu USA, co jasno zostalo powiedziane C. kiedy przybyl wyjaśnić, czemu tak malo wojsk amerykańskich bierze udzial w walkach gdy Francuzi się nie oszczędzają mimo ogromnych strat. Co ciekawe C. twierdzi dwie rzeczy: że Foch nie znal rzeczywistego stanu armii niemieckiej [rozprężenie etc.] a fakt całkowitego rozbrojenia armii kajzera do ostatniego żolnierza byl bardzo popularny we wszystkich kolach francuskiego spoleczeństwa i armii, choć sam C. byl temu przeciwny. C. twierdzi poza tym, że Foch, w '18 r. o wiele bardziej zajmował się uzgadnianiem stanowisk między poszczególnymi armiani by nie było tarć [choć wg C. mial możliwość rozkazywania i to popartego prawem] niż tym co się dzieje na froncie. Oto ciekawy cytat z C. potwierdzający moje delikatne podejrzenia z postu wcześniejszego: "[...[ Stawiając rzecz wyraźnie należy powiedzieć że w sprawie nawet najsurowszych warunków zawieszenia broni panowała całkowita zgoda między Aljantami. Jedynie Wielka Brytania z zapalem oszczędzała Niemców bojac się przedewszystkim zbyt wielkiego wzrostu swej "sojuszniczki" Francji. W książce p. t. Whe World's Crisis p. Winston Churchill - który przecież nie zalicza się do naszych wrogów - że podczas obiadu z Lloyd George'm w dniu zawieszenia broni zastanawiano się jedynie nad tym w jaki sposób pomóc Niemcom. W takiej chwili może bardziej zrozumiała bylaby przedewszuystkim troska śpieszenia na ratunek Francji, tak straszliwie spustoszonej przez niemieckiej! Za powrotem do Indyj, udałem się do Oxfordu, aby otrzymać tam tytuł doktora honoris causa. Po drodze w Londynie Lloyd George prosił abym poszedl do niego, do Izby Gmin. Tam przdewszystkim zapytał mnie, czy mam mu co do powiedzenia: - Owszem - rzekłem - Pragnę Panu powiedzieć, że nazajutrz po zawieszeniu broni zosta Pan wrogiem Francji. - No - odpowiedział - czyż nie jest to nasza tradycyjna polityka? [Przypis: Well, was it not always our traditional policy?] [...]" // FSO - pisownia z końca lat 20 tych, wyd. Poznań - 1930 pozdr
-
Witam; kończąc OT już, bośmy poszli daleko poza:) Województwo pomorskie i Gau Danzig WestpreuBen mialy nieco inne granice, poza tym pytanie ilu Polaków podpisalo tam III DVL... pozdr
-
Witam; w kwestii kryzysu, ktoś w radiu, na pytanie redaktora "jak to się moglo stać", zamyślil się chwilę i powiedzial coś w stylu [mówię z pamięci]: " Potrzeba Panu pieniędzy? - Pewnie padla odpowiedź. To wypuszcza pan weksel na 1 mln dolarów i puszcza go Pan w obieg. Ja robię podobnie. Ktoś to od nas kupuje i weksel zaczyna krążyć dalej. Pól - biedy mówi - jeżeli mialby Pan na to pokrycie, jak nie ma to nic się nie dzieje dopóki nikt od Pana nikt nie chce. Mija rok , pięć. Weksel do Pana nie wrócil i stal się normalnym papierem wartościowym używanym do zabezpieczenia różnych operacji. Pan z pieniędzy za weksel żyl, inwestowal... . W końcu ktoś sprzedal komuś a kupujący powiedzial "sprawdzam". Pól biedy jeżeli uzyskal pieniądze z tego weksla, jeżeli nie to w końcu trafili do Pana i mieszkania wartego 300. tys zl. I skądś trzeba bylo ściągnąć resztę pieniędzy. Jak się nie udalo to jedna firma padnie ... albo jej ubezpieczyciel, jeżeli padnie kilka firm które są w nim ubezpiecznone. pozdr
-
Witam; co do historii tych ziem, to w zasadzie wszystkie ziemie od Gdańska po Tallin w Estonii byl w ten czy inny sposób pod niemieckimi wplywali "od wieków", czyli powiedzmy od XIV - XV w. Wielu z nich te tereny traktowalo jak swoje wlasne. Co ciekawe to na Litwie mieli najmniej praw, na Łotwie traktowano ich niby z chlodną neutralnością, w Estonii zaś jawnie z nimi wspólpracowano. Stosunki ukladaly się jak to między narodami - różnie. Co ciekawe wyjazdy N. z terenu Litwy zaczęly się już od '39 r. Negocjowano co mogą wziąść i ile. Wywożeni N. w zasadzie nie osiedlali się tuż obok w Klajpedzie, czyli po sąsiedzku. Otrzymywali oni ziemie w Warthegau czy terenach zajętych przez N. w Polsce, starsze osoby osiedlano w domach starości w okolicach Szczecina - Świnoujścia. Koniec "wyjazdów" nastąpil już za czasów radzieckich [na jesieni '40 r.] Co do OT - po doświadczeniach z okresu ['39 - '40] kiedy N. dwujęzycznych lub mieszanych malżonków traktowali jak Niemców [może najwyżej otrzymywali niższą niż I listę DVL], natomiast po wkroczeniu Rosjan i uznaniu, że N. wyjechali traktowali pozostalych jak swoich obywateli czyli robili z nimi co chcieli. Przy okazji - samo zajęcie Klajpedy - pokazalo dobitnie kolejny raz, że male narody w ówczesnym czasie nie mialy prawa istnieć, jeżeli nie mialy wsparcia dużego sąsiada, a i ono okazywalo się nieraz nieskuteczne. To, że Klajpeda w '23 r. bodajże, zostala zajęta w takim litewskim buncie Żeligowskiego, uskutecznianej metodami "narodowych marszów wyzwoleńczych" to zupelnie inna sprawa. Podejrzewam, że dla wielu mieszkańców byla to tylko sprawiedliwość dziejowa. pozdr
-
Witam; co do floty stojącej w porcie i nic nie robiącej to z urzędu niemal takie wojsko po jakimś czasie staje się siedliskiem niezadowolenia. To jest troszkę jak chodowanie gada na wlasnym wikcie, gada który w pewnym momencie zaatakuje rękę która daje mu jedzenie. Jeżeli byly plany by "Niemcom zadać bobu i upokorzyć" to za nimi optowala Francja. Z pamiętników Focha wynika, że autor i z tego co zrozumialem byl "niepocieszony" że do stlamiania, lub inaczej, opanowania nastrojów rewolucyjnych czy to w armii kajzera czy we flocie potrzeba "aż tyle" broni. Jeżeli coś podobnego by się wydarzylo [czyli plany by N. wlasnymi rękami zdusili rozmaitych "czerwonych"] to za tym powinna być prawie na pewno Wielka Brytania, a przeciw Francja. Co by się mniej więcej zgadzalo z nastrojami Focha. Dokladniej przejrzę jeszcze Clemencau, gdyz on takze maczal w tym palce. Zastanawia mnie postawa USA czyli, jego rola w tym wewnętrznych rozgrywkach alianckich. Jeżeli mialbym cokolwiek domyśliwać to bym stawial na to, że Wilson byl raczej za postawą angielską, tym bardziej, że same pierwsze próby zawieszenia broni odbywaly się wlaśnie via Waszyngton i W. Wilson. pozdr
-
Mały Traktat Wersalski - zmora polskiego XX lecia
FSO odpowiedział Margot → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; wyjątek od reguly nie czyni reguły. Podobnie jak Z Kossak - Szczucka przed wojną mająca silne związki z endecją w czasie wojny pomagala Żydom jak mogla. Co do opisów getta ławkowego zapraszam do Grossa czy już Anny Bikont bodajże jako autorki ksiązki opisującej jak owo Jedwabne i okoliczne wsie wyglądalo przed wojną. Smutna byla to rzeczywistość... Tak samo w Polsc nie istnieli tylko tradycyjnie wierzący ortodoksyjni Żydzi byla też inteligencja ktora nie przestrzgala nakazów Tory, do bożnnic nie chodzila bo i po co. Oni czuli się Polakami nie wnikając za bardzo w rodowe korzenie. To jakie relacje panowały na ternach gdzie mieszkali Polacy i Ukraińcy doskonale bylo widać w czasie zawirowań ze Lwowem w '18 - 19 r. Wzajemne pogromy waśnie i inne. Gdyby ich nie było, gdyby II RP prowadziła właściwą politykę w stosunku do mniejszości, to akcje typu " Takim-a-takim i psom wstęp wzbroniony" nie cieszyly by się popularnością wśród mniejszości, bo nie miały by za co sekować Polaków. Ja mam święto w niedziele, ty w sobotę, a za płotem Igor Nowy Rok o 11 dni przesunięty... Co ciekawe: A. Bikont pisze, cytując wspomnienia jednego z żolnierzy wlaczących na froncie, żyjącego w Jedwabnem, że mimo, że Żyd należał do Związku Strzeleckiego bodajże, po śmierci Pilsudskiego momentalnie wyekspediowano go z tego związku [bo miał nie tą wiarę co potrzeba...]. Wcześniej także dochodzilo do do różnych "wycieczek" narodowościowych ale starano się je [coraz słabiej] ale jednak ścigąć. Potem w takich miasteczkach na prowincji [przecież na ówczesne czasy nie gluchej!] nie widziano już tego. pozdr PS. Co do Talmudu - ile rabbi tyle interpretacji Tory a każdy powoluje się na przyklady i argumenty które mówią, że on ma rację. A. Bikont pisze o tym bardzo jasno i wyraźnie. -
Witam; Vissegerd: pewnie że możemy:) Co do gospodarki - nie uważam że Sanacja [do ok '35 r.] robiąc to co robila [czyli w zasadzie nic, poza trzymaniem się stabilności budżetu, lub trzymaniem jego deficytu na rozsądnym poziomie [po '32]] należala się jej za to chwala. To bylo trszokę jak wyznaczanie wybitnego ekonomisty na stolec prezesa BP i Ministra Finansów by robil to co konieczne aby budżet się nie zawalil, a politycy nie będą mu się wtrącać. Dla mnie jest to bierna polityka gospodarcza. Kwiatkowski za to jest przyklądem aktywnej polityki gospodarczej - to co robil, czynil tak by rozwój kraju następowal [zupelnie inna sprawa że widać by to bylo za wiele lat] tak by nie robić defcytu i by zlotówka miała swoją wartość. W ówczesnych czasach istnial parytet oparty na zlocie, co oznaczało, że waluta w danym kraju musiała mieć pokrycie w zapasach zlota w określonej wysokości. W Polskich warunkach i wspomnieniach "inflacyjnych" polityka gospodarcza musiała być ostrożna. co nie oznaczało bierna. Dlatego rozróżniam Kwiatkowskiego i in. sanacyjnych działaczy gospopdarczych. pozdr
-
Witam; według małego rocznika statystycznego za rok '39 w województwie pomorskim w 1931 r [Toruń to pomorskie] w miastach niemiecki jako język ojczysty uznawało ok 6,5 % ludności. pozdr