-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; ewusz: pewnie tak, w "tych" sprawach dla mnie najbardziej przekonującymi faktami są nieślubne dzieci, lub ślubne dzieci, relacje że widziano daną osobę ze swoją "polówką" na jakimś spotkaniu oficjalnym czy nieoficjalnym i tp. Relacje "jedna pani drugiej pani" mnie przekonują średnio, zwlaszcza, że nic nie wiadomo o dzieciach / potomkach a z drugiej są relacje z I wś mówiące o tym, że AH się wściekal na "normalne" żolnierskie rozmowy o babach, żarciu i domu. Dla AH wszystkim tym byla armia uzupelniana przez Niemcy jako calość. Z tego powodu jestem powściągliwy w uznawaniu, że AH mial normalne stosunki z kobietami, i tego że jego relacja byla pelna we wszystkich wymiarach. pozdr
-
Witam; stopień zamieszania politycznego jaki byl w N. w początkach lat 20-tych byla taka, że zamachy, próby zamachów i innych tego typu wypadków nie byly czymś wyjątkowym. Każda wówczas dzialająca partia miala swoje bojówki, które wspomagaly czynem, silę slowa prezentowaną przez przywódców partyjnych. To że nie zginąl w zamachu który byl w planach nie oznacza tego, że mial szczęscie a jedynie to, że zamachowcy spratolili swoją robotę koncertowo. Fakt zamachu i przeżycia oznacza szczęście. Co do Staufenberga i jego ekipy - popelnili oni dwa blędy minimum które pozwolily chodzić w AH w glorii chwaly i wybrańca Opatrzności. Pierwszym blędem bylo takie pozostawienie teczki samej i pozostawienie możliwości jej przesunięcia, tym większym, że narada nie odbywala się w betonowym bunkrze a lżejszym budynku. Drugim blędem bylo rozpoczęcie dzialań w taki sposób jakby AH już nie żyl. Ale to jest już OT. pozdr
-
Witam, do dowódców z różnych względów nie zaliczam przywódców politycznych stojących czasem mniej czy więcej formalnie na czele armii. Z tego powodu nie wliczam AH, Stalina i in. Za najgorszego dowódcę frontowego bezapelacyjnie wygrywa Żukow. Za ilość zabitych żolnierzy, za brak jakiegokolwiek pomyslu wlasnego prócz czolowego ataku, za nieumiejętność oceny ważności celów, za nieumiejętnośc przewidywania tego kto jest po drugiej stronie frontu, za niedbanie o wlasnych żolnierzy, w końcu za ilość klamstw jakie zamieścil w swoich [?, raczej pisanych przez innych a przez niego jedynie kontrasygnowanych] wspomnieniach. pozdr
-
Witam; II wojna...: pisalem już wcześniej, wątpię czy AH "skonsumowal" do końca związek z Geli. To czy, a jak tak to i co się odbywalo pozostanie tajemnicą. Sam fakt "jedna slużąca drugiej slużącej" nie jest dla mnie argumentem, znacznie silniej i mocniej przemawia do mnie fakt zachowania E.B. i jej późniejszych relacji z wodzem. Tak jak pisalem do ewusza: o wiele bardziej podejrzewam, chęć tego, by G.R. robila dokladnie to co AH chce i tak jak on chce, fakt zakochania się w niej nie oznacza od razu konsumpcji. Wystarczylo by ona zamiast wiary w jedynego wodza i pelnej pochwaly tego co on robi na jakimś, dla niej pewnie wirtualnym poziomie, mieć zwyklego faceta z krwi i kości, który siądzie pogada i afrodyzjakiem nie będzie dla niego wladza czy wiwatujący tlum, a zwykla kobieta z najzwyczajniejszymi dla niej atrybutami. pozdr
-
Stosunki małżeńskie i seks w średniowieczu
FSO odpowiedział flora → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Witam; wg mnie sprawę seksu w średniowieczu, lub stosunków damsko - męskich, trzeba traktować na kilku poziomach: pierwszy - czyli samo nauczanie kościola, które stalo często w sprzeczności z tym co się dzialo w samym jego lonie - równie częste jak nawolywania do pokuty, są nawolywania do tego by proboszczowie, czy ogólnie stan duchowny nie dawal zlego przykladu "owieczkom" i nie żyl z kobietami jak mąż z żoną. drugi - to co się dzialo na dworach - naprawdę owe nawolywania tylko w wyjątkowych wypadkach odnosily się do tego jak żyli królowie, czy książęta i od ich sily zależalo to jak traktowano napomnienia kościelne w tej kwestii. Wyższy stan czy to świecki czy duchowny mial wówczas dokladnie te same przywary jak dziś, znano dokladne te same problemy, zboczenia lub problemy co obecnie. O tym jak bardzo te problemy byly widziane poza sobą mówi liczba rozmaitych dekretów czy napomnień wysylanych przez wladze kościelne. Na zupelnie innym poziomie odbywalo się to w innych warstwach - niższych i średnich. Niewielkie domki, nierzadka ciasnota powodowalo to, że widziano "skąd się biorą dzieci" i to znacznie lepiej jak w późniejszych czasach. Milość wyzuta byla ze wszelkiego romatyzmu, cichych spotkań. Ludzie i dzieci rodzily się i umieraly, przy średniej życia okolo 30 kilku lat, może 40 tu, kilkorgu dzieci na kobiete które przeżyly i kilka następnych które nie dożyly "lat sprawnych" oznaczalo to, że dziecko rodzilo się co dwa lata... Poza tym sam wiek ok 13-15 lat który uznawano za tzw "lata sprawne", oznaczalo tyle, że dokladnie wiadomo, jak "to robić". pozdr PS. Pierwsza kobieta lekkich obuczajów w kronikach krakowskich wspominana jest bodajże pod koniec XIV w. -
Witam; Lu Tzy - masz rację - nie wszystko w wiekach średnich powstawalo "ku większej chwale Boga" - ad maiorem Dei gloriam. Jest tylko jeden problem - nie bylo wtedy praw autorskich, pieśniarze grali i śpiewali o zwyklych historiach, o walkach i bitwach [tzw. chancon de geste - pieśni o czynach], czy wreszcie utwory rzeczywiście ku chwale boskiej. Brak praw autorskich, wykonywanie cudzych utworów, nie tylko w miastach czy miasteczkach ale na dworach, nieco zmienianych przez kolejnych minstreli pozwala nam czasem tylko określić jednego z wykonawców albo z grubsza przypisać do jakiegoś rejonu, skąd dana pieśń pochodzi. Najslynniejsze polskie chancon de geste, o jakim wiemy to w zasadzie Kronika Galla Anonima, choć to ani Gall ani Anonim. To my teraz podejrzewamy że mógl być Francuzem, to my teraz nie znamy jego historii i skąd on do nas przybyl. Wtedy bylo to bardzo jasne, poza tym wiele takich osób bylo wówczas na chyba wszystkich dworach europejskich. Zupelnie inna sprawa jest taka że wiele utworów średniowiecznych jest znanych w odpisach, kolejnych kopistów, kopiowanych kolejny raz gdzieś na dworze czy klasztorze. Co do chwaly Boga - pieśń w stylu chancon de geste, czy zwykle pieśni minstrelów powstawaly by mieli z czego żyć, bo za taką kronikę wladca dawal wikt, opierunek, konia i jeszcze grosza nie skąpil. Ad maiorem... mogli pisać jedynie mnisi lub szerzej stan duchowny którzy mieli z urzędu dochody i nie musieli dbać o to by zadbać o swoje życie. Średniowiecze bylo taką samą epoką jak każda inna, tylko o nim wiemy malo bo nie zachowala sie odpowiednia ilość źródel mówiąca że konkretna osoba napisala to albo tamto. pozdr
-
Witam; profilu produkcji tych zakladów nie mam, natomiast nie podejrzewam, że zmontowanie ekipy i uruchomienie tych zakladów to bylo takie "hop siup", czyli wchodzimy na teren zakladu, wlączamy dwa guziki i dziala. Jeżeli duże zaklady mialy papiery przetrzebione przez bylych wlaścicieli, albo kadra zostala skuszona większymi zarobkami, zawsze oznaczalo to problem "jak" zrobić by to ruszlo, "jak" zrobić by dzialalo tak jak ma. Każdy nawet niewielki zaklad ma swoją specyfikę i maszyny. Ich nieznajomość zawsze oznacza zawsze i wszędzie większe koszty produkcji i niższą jakość wyrobów. Dalszych skutków tego nie trzeba wyjaśniać. Dla cywilnych zakladów po polskiej stronie wystarczylo przerwanie normalnych linii zaopatrzeniowych, oddzielenie zakladów czy magazynów zlokalizowanych w niewielkiej odleglości a dwóch różnych miastach, dwóch różnych stronach granicy. pozdr
-
Witam; zacznę od tylu czyli PS-a - wszędzie i oryginalnie we wspomnieniach, pisanych przed niedawną reformą języka niemieckiego jest a z umlautem:) po reformie zlikwidowali to co w niemieckim lubilem najbardziej : umlauty, "Strafe S" - podwójne s pisane jak nasze duże "B" plus minus... caly urok poszedł w świat... Co do myśliwców - na tak niskim pulapie na jakim zwykle te cudeńska lataly, zanim coś się stalo - dalo się wylądować na lące, a wtedy wystarczylo się modlić by nie rozwalil tego myśliwiec w tzw. drzazgi [samolot byl drewniany]. Naloty wspominane byly jako "z niskiej" lub "bardzo niskiej wyskości" [regulamin regulaminem a wojna wojną, zwlaszcza jeżeli nie ma się na plecach enkawudzistów a wymagają efektów]. Częstymi opisami skutków nalotów są zniszczenia parku maszynowego, warsztatów naprawdczych, kantyn i in, rzadziej straty ludzkie. Ten wpływ nie byl nawet psychologiczny, on byl najbardziej realny z realnych - dotykał najzwyklejszego żolnierza, w jego najzwyczajniejszym frontowym życiu typu : kantyna, stanowisko bojowe, warsztaty dla pułku, czy sklad batalionu. pozdr
-
Witam; Tomasz N: to nie tak, zacznę od spraw gospodarczych - Śląsk Górny to był, i jest zresztą, jednym organizmem gospodarczym, mimo że jest czy byl zlożony z calej masy miast, miasteczek i osiedli, których nazwy przetrwały zresztą do chwili obecnej jako dzielnice Katowic, Chorzowa czy Bytomia. Oznacza to, że mieszkańcowi Ktowic jest obojętne czy pracuje w Katowicach Chorzowie, Rudzie czy Bytomiu, bo obszar ten funkcjonuje jako pewna calość. W wypadku podzialu na dwa kraje, i to takim jaki był w czasie międzywojnia, tj. braku autonomii po obu stronach granicy, rzeczywistej granicy i ceł, braku wydzielenia obszaru Śląska jako całości i określenia, że np. produkty wyprodukowane w tym rejonie nie podlegają cłom i in. ograniczeniom, a także dużej różnicy w zasobności obu nowych krajów, Stany Zjednoczone przyjdą, patrząc z perspektywy mojego miasta do linii:Wielicka - Witosa - Zakopiańska - Wadowiclka - Aleje - Opolska - J.P II - Plac Centralny - Kocmyrzowska. Oznaczać to będzie że stosunkowo niewielkim kosztem [przejście przez granicę idącą parkiem gdzie zawsze z psem się wychodzilo] mogę być zatrudniony za o wiele większą placę i na zupełnie innych przepisach. Dotyczy ten fakt w szczególności zwłaszcza wykwalifikowanych robotników i średniej kadry. Jest to o tyle intensywniejsze zjawisko, że oba języki i gwara jaka obowiązuje na tym terenie jest znana każdemu i nie ma problemów z porozumieniem się. Poza tym związki spoleczne - na normalnym pozomie tak czy inaczej nie ulegną zawieszeniu a będą kontynuowane. Kolejną sprawą jest fakt, że są odcięte rynki zbytu na pozostale pod inną wladzą części kraju calego czy organizmu. W takiej sytuacji, biorac pod uwagę to co się działo wówczas, w lepszej sytuacji byl Śląsk niemiecki, w gorszej - polski. W zasadzie jedynym wyznacznikiem jest tu zasobność portfela kupującego, czyli - bogactwo danego kraju. Bogatsze byly N., dodatkowo ograniczone przed faktyczne zajęcie Nadrenii przez Aliantów. Zakłądy ze Śląska niemieckiego mialy możliwość szybszego rozwoju niż te po polskiej stronie. Źle mnie zrozumiales : gdyby nie było autonomii i w sprawach finansowych i prawnych, to jest spora szansa, że finanse i to co Śląsk jako województwo by wypracowało - wsiąklo by w Polsce, samemu obszarowi nie przynosząc zbyt wiele. Patrząc na sytuację ówczesnej Polski woj. śląskie należalo do najbogatszych. Brak było tylko wyższych uczelni i instytucji rozrywkowych w takim stopniu jakim by odpowiadał ilości ludności tego obszaru, ale na tym polu Grażyńśki był niestrudzony, wykorzystując swje kontakty z Krakowe. W ówczesnym czasie to Śląsk swoją produkcją by próbował utrzymać c[ jest niemożliwe] cały kraj. Dopóki nie bylo nowych hut, zakładów produkcji ciężkiej wyjściem dla polskiej części Śląska byl eksport i zależność od cen światowych [węgiel, stal i in.] Co do uruchamiania zakładów "bez papierów", cytuję za Gnome: Jeżeli już mowa o Mościckim to nie można zapominać, że wraz z Kwiatkowskim stworzył niemal od podstaw przemysł chemiczny w Polsce, uruchamiając najpierw niemieckie zakłady w Chorzowie (bez jakiejkolwiek dokumentacji). I na koniec: Grażyńśki i jego poglądy antyniemieckie, mówiące o tym, że i na Opolszczyźnie są Polacy nie byy zapewnianiem sobie alibi: praktycznie od lat 30 tych nie bylo tygodnia czy miesiąca by sam G. nie mówil co trzeba by zrobić by zmniejszyć zagrożenie ze strony N., Moltke jako ambasador slal monity o samym wojewodzie o piśmie prezentującycm jego poglądy ["Polska Zachodnia"]. Mimo, tego, że w pewnym momencie Beck spowodował, że wojewodom i starostom nie będzie można podejmować w sprawach niejszości niemieckiej żadnych dzialań bez porozumienia z rządem ani pisać antyniemiecko, G. poparl uchwalę śląskiego syndykatu dziennikarzy o nieutrzymywaniu kontaktów z dziennikarzami hitlerowskimi. Te dzialania tak podobno skomentowal Skladkowski: "G. robi swoją politykę a jak powstają trudności chowa się w krzaki..." Rok '39, konsul z Opola, Malęczyński o swej działalności: "Mogło się to odbywać jedynie dlatego, że moja "nietykalność" opierała się na groźbie wojewody Grażyńskiego, że jeśli Niemcy zastosują jakieś szykany wobec konsula polskiego w Opolu, on natychiast zastosuje represje wobec niemieckiego konsula generalnego dra Wilhelma Noldeke w Katowicach. Wladze niemieckie wiedzialy, że nie byly to slowa rzucane na wiatr". pozdr
-
Witam; qrak: może mam kiepskie wyobrażenie o żolnierzach ale... Guderian pisal, że związki pancerne zastępowano tekturowymi wersjami tanków na wszelkich manewrach czy tego typu ćwiczeniach. Powodowało to tylko śmiech i rzucanie tak dobrą bronia ppanc jak kamienie. Zmiany następily dopiero po wprowadzeni Pz I. Polska miala o wiele mniejszą ilość i czolgów i tankietek, a żadne nawet najlepsze regulaminy nie zastąpią cwiczeń wewnątrz dywizyjnych czy armijnych gdzie biorą rolę czolgi w ilości więcej jak sztuk trzy czy pięć, udające ataki pulków czy dywizji, tak samo jak obrazki nie zastąpią wielkich manewró w któych biorą już duże oddzialy pancerene z opisami "regulaminowy" gdzie realny czolg zastępuje się zdjęciem. To zupelnie inny typ ćwiczeń i wiedzy żolnierza. Kuropieska czy Kirchmayer piszą, że w typowych manewrach czolgi czy tankietki braly udział raczej rzadziej niż częściej, bywało że ich nie bylo. Wielu dowódców nie widzialo ich znaczenia, co oznaczalo że brak tanków na takich ćwiczeniach nie jest zbytnim problemem. Ten niewielki fakt , oznaczał tyle, że nie wiedziano w jaki sposób je zwalczać, dodatkow jeszcze karabiny ppanc UR byly bardzo ściśle tajne, nie wiedziano jaka jest taktyka dużych związków pancernych [w Polsce były bataliony czołgów, gł. tankietek...]. Znajomość podstawowych zasad walki i zachowania się, świadomość faktu że to nie jest tekturowy model, albo obrazek jest jednak bardzo przydatną sprawą. pozdr
-
Na kogo byś głosował w wyborach do Sejmu RP w 1922 roku?
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; w '22 r. PPS to nadal Daszyński a jego tylko cenić, poza tym to swój z Galicji. Glos na PPS. pozdr -
Witam; ciekawe informacje są u Łozińskiego [Prawem i lewem]. Twierdzi on, że w zasadzie nawet średnia szlachta miewala swoje male wojska, utrzymywane dla ochrony przed sąsiadami i ku temu by wykorzystać szanse jeśli u sąsiada dzieje się coś zlego. Wyszkolwienie tego "wojska" zalezalo od tego kto się nimi opiekowal. W czasie walk zaciąg byl xczęsto oparty na prostej zasadzie: "żyjscie z rabunku i tego co zniszczycie". Po wonjnach między szlachtą czy magnaterią, rozpędzano "ponadnormatywną ilość" wojaków, ktorzy nie raz i nie dwa wracali do rozboju na rachunek wlasny lub byli podnajmowani przez sąsiada... Owe wojska opisywane są jako bandy rabusiów, morderców których się trzeba wystrzegać. pozdr
-
Witam; opieram się w swoich wypowiedziach na wspomnieniach niemieckich żołnierzy i osób przebywających na forncie wschodnim. Określali oni powszechnie naszego "Papaja" jako samolot którego bomby się niemal łopatką za burtę wysypuje, co do celności - w momencie kiedy bomba zrzucona z niewysokiego dystansu trafiala w jakąś niewielką grupę pojazdów, urządzeń, czy żolnierzy potrafila zrobić niewiarygodnego zamieszania, zwłaszcza że twierdzą oni, iż samolot zawsze w czasie takiej akcji znajdowal się w zasięgu skutecznego strzału karabinowego. Wszystkie opisy są zgodne, że jeżeli po terkotaniu następowało cisza oznaczało to atak [dla ukrycia maszyny leciala otem szybowym na minimalnych jedynie obrotach silnika]. Nie pojawiają się te maszyny we wspomnieniach "dziennych" - zawsze nocnych, albo takich kiedy widoczność jest mocno ograniczona [mgla i tp.]. Wplyw byl glównie psychologiczny, choć czasem szkody przez nie spowodowane byly ogromne, w takim zwyklym wymiarze dla zwyklego żolnierza. Co do zestrzeleń przez inne myśiwce [dla których prędkość Po-2 byla niewiarygodnie mala przecież] - podejrzewam, że zależało to bardzo mocno od zdolności pilota który nie panikował i wykorzystywał to co oferował Pociak. Mieco OT - Rudel wspomina jak wykorzystywal mocną konstrukcję Ju i jego zdolności do nurkowań, laćznie z hamulacmi aerodynamicznymi i dogodnym terenem by wyrwać się myśliwcom. pozdr
-
Wojna japońsko-rosyjska 1904-1905
FSO odpowiedział 4313_1481369817 → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Witam; "Sam Port Arthur jako baza marynarki był słabo przygotowany do obrony. Ze względu na szczupłe zapasy eskadra przebywała przeważnie w porcie.(Okręty pływały tylko przez cztery miesiące w roku)." Czy mógłbyś to dookreślić? Czy zapasy dotyczyły samego portu - których nie bylo wiele i w związku z tym w razie jakiegokolwiek ataku, obrona moglaby być jedynie krótkotrwała [brak możliwości wyżywienia obrońców]; czy z kolei owe nieznaczne zapasy dotyczylyokrętów i floty mającej swoją bazię w Port Artur - co mogło oznaczać, że przez większą część roku okręt staly na kotwicy i nic nie roblily, czy i jednego i drugiego? pozdr -
Witam; raczej nie, wszystkie te prototypy są przygotowane na dzialka 37 lub 45 mm, i to pomijając Boforsa o kiepskiej przebijalności. Sama konstrukcja owych samobieznych dzial jest lekka i zapewniala ochronę przed przebijalnością kaemów najwyżej, natomiast przed odlamkami już niezbyt. Owe prototypy są odpowiednie dla Pz I czy Pz II a nie III-ek i IV-ek [zalożenie jest takie, że czolgi średnie się rozwijają nadal]. Jeżeli już to dobrym rozwiązaniem byly niszczyciele czolgów typy Jadgpanther z armatą 45 mm lub większą, nieźle opancerzeone chroniące zalogę także z góry. Nie są to wtedy pojazdy lekkie o wadze ok. 4 tony ale bliżej 9 - 10 t. Poza tym takie prototypy nie mogly zastąpić normalnych armat ppanc kalibru 37 mm czy większych [w późniejszych latach] których WP nie mialo. pozdr
-
Witam; co do "bycia w poprzek Warszawie" od lat 30 tych, a już zupelnie po zbliżeniu z Niemcami często ministrowie rządu naciskali na Mościckiego czy Becka by "utemperowal" antyniemieckość Grażyńskiego, który powinien się zachowywać inaczej, bo jego postępowanie sprawia ciągle problemy na szczeblu ministerialym a z upomnień dyplomatów nic sobie nie robi. co do plac i poziomu życia na Śląsku polskim i niemieckim. Uważam, że z racji różnego rozwoju krajów jako calości i różnego poziomu życia takie rzeczy byly nieuniknione przy takim podziale i tak ustroju tych rejonów jaki mial miejsce. To troszkę tak jak z obecnymi placami polskimi i placami na zachodzie, z tą malą różnicą, że zachodnią placę można bylo znależć 30 minut dalej spacerem od domu. Niskie poziom plac i niski poziom rozwoju kraju powodowal mniejszą / niższą sprzedaż na terenie kraju i konieczność eksportu produkcji, co ciekawe sposób przejęcia przez Polaków niemiekich zakladów byl taki, iż uruchamiano je bez dokumentacji technicznej. Poza tym przy takiej granicy technik pójdzie tam gdzie mu więcej zaplacą, a zaplacić mogly koncerny niemieckie, tak samo jak mogly przekonywać by kupować produkty niemieckie a nie polskie. Takie nierówności nie wynikaly z dzialalności Grażynskiego i tego jak on staral się rozwinąć ten teren pod autonomią, którego rozwój bylby niższy gdyby byl normalnym województwem. Nierówności owe byly wynikiem zupelnie innego rozwoju gospodarczego obu krajów. pozdr
-
Na kogo byś głosował w wyborach do Sejmu RP w 1919 roku?
FSO odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; po wznowieniu tematu - na socjalistów, z racji tego że ich glówny przedstawiciel - Daszyński dzialal i w Krakowie i w Galicji i byl naprwdę zdolnym i świetnym politykiem starając soę reformować system. Wiem że wybór troszkę w poprzek no ale... pozdr -
Witam; Bruno : mnie owo Powstanie przypomina nieco nasze PW. Z jednej strony pada pytanie co robić, radykalizować się czy próbować dogadać a z drugiej konieczność zadania pytania i to podstawowego czy jeżeli już wybuchnie to kto będzie "za" kto "przeciw". Uwierzono z jedenej strony to co mówila RWE [pytanie czy slusznie, bo wg mnie sama RWE nie miala żadnej możliwości ruszenia wojsk zachodnich by pomóc wyzwolić kraj]. Węgrzy zachowali się w '56 roku troszkę jak nasi politycy, uwierzyli w to co nie mialo żadnych podstaw. Druga sprawa: "za" nie będzie nikt inny poza Węgrami, przeciw caly brok wschodni zwlaszcza z Wielkim Bratem, Polska się pewnie wstrzyma od bardzo agresywnych dzialań, nawet cywile mogą poprzeć sprawę ale to tyle. Zachó poza "poważnymi ostrzeżeniami" na nic innego się nie zdobędzie. W takiej sytuacji jakakolwiek radykalizacja poglądów nie powinna mieć miejsca. W tym wypadku po prostu Węgrów po prostu "ponioslo" a radyklaizacja, nawet jeśli w slusznej sprawie, byla czynnikiem która utopila pową rewolucję we krwi. pozdr
-
Witam; czyli nawet przy modyfikacjach redukcja wagi dzialka, przy zalożeniu że zostanie zmodyfikowane i dostosowane do nowego rodzaju zadań wynosila by conajmniej 40% [różnica w "suchej" wadze dzialka to niemal 50%. Zmiana obciążeń skrzydla a co za tym idzie i zmniejszenie naprężeń - conajmiej znacznie. We wzmocnionej wersji [skrzydla], z nowym dzialkiem wlaściwości lotne samolotu bylyby najpewnie bardzo dobre, dużo lepsze niż te z 37 mm "armatą" Co do wywiadu Neumanna potwierdza, że wady Ju 87 zostaly w tym konkretnym wypadku przekute w jego zalety... Wolna prędkość nalotu, wytrzymalośc konstrukcji, niska wysokość. Z drugiej strony Neumann potwierdzil fakt że Ju-87 niszczyly ogromne ilości czolgów, a także to że ZSRR produkowal ich dużo więcej, niż N. mogli ich zniszczyć w jakikolwiek sposób pozdr
-
Wojna japońsko-rosyjska 1904-1905
FSO odpowiedział 4313_1481369817 → temat → Bitwy, wojny i kampanie
Witam; Lyzio: pomijając sprawy - kto co i ile posiadal, w/g mnie należaloby się także zastanowić nad poziomem korpusu oficerskiego i dowództwa obu tych armii czy także "chęci" do walki. Poziom wyszkolenia kadry dowódczej jest równie ważny jak ilość karabinów, żolnierzy czy donoścnośc broni. Ówczesna armia rosyjska uchodzila, za dużą, czasem nieźle wyszkoloną i wyposażona lecz bardzo slabo dowodzoną. pozdr -
Witam; na razie znalazłem to co dałem, poza tym że na allegro poszedł jakiś reprint tego kodeksu za 10 zl... dokladnie 9,90 zl. bodajże. Jak coś znajdę - wrzucę. pozdr
-
Witam; tak się nieco zastanawiam - co w ogóle dawalo referendum PO plebiscytach i powstaniach... dla mnie nic, bo Śląsk zostal podzielony, każda wladza tak czy inaczej podkreślala dwie rzeczy: - że to co nasze to nam się należy i że cala ludność nas tak czy inaczej "kocha" i z tego powodu należy popierać żywiol rodzimy - że to co pozostalo zagranicą to jest nasze, tylko nieslusznie [ci wredni sąsiedzi pokombinowali] i nam to nie przypadlo. W takiej sytuacji po niemieckiej stronie szans na autonomię nie bylo. Nacjonalizm raczej temu nie sprzyja, a hasla w stylu "Caly kraj za Śląskiem" także swoje przynioslo. Polska polityka byla inna, a i samo zachowanie wladz bylo zupelnie różne od niemieckich. Tomasz N: Grażynski mimo że mianowany za czasów Pilusdskiego wcale nie szedl "na pasku" sanatorów tylko dzialal tak, aby Śląsk rósl w silę. Korfanty z różnych powodów nie dzialal w polityce lat 30 tych a Grażyński tak, mimo że nie wszystkie jego dzialania mialy pelna i legalną podstawę prawną. pozdr
-
Witam; pogrzebalem co nieco w sieci i znalazlem artykuly od 198 do 408. T.3. [Cokolwiek to znaczy] w Podlaska Digital Library... http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id...ation&tab=1 . Mam nadzieję że troszkę ci to pomoże. pozdr Ps. Szukam dalej:) Tam znalazlem jeszcze dwie rzeczy: 1. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id....pionier.net.pl 2. http://pbc.biaman.pl/dlibra/docmetadata?id....pionier.net.pl
-
Witam; nie mam niestety "dojścia" do innych opisy Rudela, opisujące zachowanie się samolotów w wersji "G" z dzialkami 37 mm. Nie mam też dokladniejszych opisów prób przerabianych modeli z dzialkami 30 mm a także czym różnily się oba modele samolotu. Podejrzewając że waga dzialka 30 mm jest dużo niższa niż 37 mm, poza tym sam gabaryt broni, możliwe że zmodyfikowanej w stosunku do pierwowzoru pozwolioby to znacznie zwiększyć możliwości samolotu. Pytanie jak bardzo. Ja niestety nie mam danych i nie wiem. pozdr
-
Był czy go nie było? Antysemityzm po wojnie
FSO odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; Bruno - mi czasem takiego spojrzenia brakuje, takiej osoby co przyjdzie z butami na przyslowiowe niemal "imieniny u cioci" gdzie wszyscy sobie prawią komplementy i mówią te same historie od lat, bez wyjaśniania "czemu", które jest zastąpione krótkim "bo tak". Przyjdzie powie co myśli i pójdzie, trzaskając drzwiami. Na początku powiemy, nie,będzoiemy krzyczeli że potwarz, ale zajrzmy do archiwow, dokumentów i okaże się że każdy w okolicy dokladnie wie co skąd i którędy, kto ma dom po kim i dlaczego. Zburzy po prostu tę sielskość. To Gross zrobił w/g mnie dobrze, źle zaś się stalo, że dyskusja w prasie zostala sprowadzona w wielu wypadkach do "nie będzie Niemiec plul nam w twarz" a IPN, czyli isntytucja od takich spraw stwierdzilą, że byly takie wybryki ale to margines na marginesie spowodowany bardziej zwykłą chęcią rabunku. Dla mnie opisane zachowania ludzi którzy nie chcą by o tym mówić, aby łatki nie dostać, aby mogli w ogóle życ w środowisku to właśnie taki wyznacznik tego co bylo. Nie wprost , ale jako bardzo silna poszlaka. To jest probem pozdr