Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witam; problem który mówil o ilości ludzi w armii - ludność jaką my moglibyśmy w stanie zmobilizować wcale nie byla ponad 3 razy mniejsza, a najpewniej ok dwóch. [ludność Polski 35 mln, Niemiec ok. 78] z tym, że istaniał jeden problem - Niemcy były krajem gdzie malo bylo ludzi mlodych - bylo to w wyniku wojny pokolenie bez ojców. Poza tym gdyby Rosjanie nie przylączyli się do wojny obronnej Polski, to walka w realiach polskiej zimy kresowej, gdzie może nie generał, ale major Mróz by dokuczal latwa by nie byla i przyniosłąby wiele klopotów wojskom niemieckim tym bardziej, że nie byly przystosowane do zimy jaka panowala na owczesnych Kresach. Poza tym: gregski ma rację - mylimy dwie rzeczy: silę WH '39 [opitego Austrią i Czechoslowacją] automatycznie przekłądamy na rok '38. Podobnie jak wszystko inne. Poza tym - jak pisałem by atakować konieczne są plany i to dokladne co i jak. by się bronić troszkę mniejsze, wystarczy opracować pewne konkretne punkty co jest ważne a co mniej. Drugi problem jest natury politycznej: Zakłądamy że dzialania trzech ważnych krajów: Francji, G.B i Włoch by się nie zmienily. Pisalem że słowa premierów Francji i G.B. swiadczą o tym, że oni personalnie mieli świadomość co zrobili, a dwa nipewna postawa Wloch sprawiala jeden problemn [przy niezakończonej tak naprawdę wonie domowej w Hiszpanii], że sztywna, ultymatywna postawa Polski owo delikatne za na stronę Niemiec, mogloby się przychylić w stronę Polski, a Wlochy by wręcz powiedziały że one kroku owego nie popierają. Poza tym postawa naszego kraju wymuszaląby konieczność zmiany polityki niemieckiej przy braku czasu. Żądania Niemiec i zmiana ich polityki względem Polski to zima '39. Atak na nas to wrzesień. Troszkę czasu minęlo. Najmarniej ok pół roku. pozdr
  2. Witam; w kwestii zagrożenia Polski zewnętrznego przez Niemcy i ZSRR [zarówno w '26 r. [OT] czy '30 [mniejsze] jest to raczej błędna opinia. Niemcy poza szermowaniem słowem nie mialy nic poza 100 tys. Reichswehra w której był w zasadzie tylko i wylącznie korpus oficerski planujący konieczne zmiany i poszukujący tego co da się w przyszlej armii zmienić. Ze strony ZSRR nic takiego grozić nam nie mogło, gdyż Stalin dopiero odbudowywal ten kraj po wojnie domowej [NEP] i zaprowadzał porządek w dwóch głównych punktach zapalnych :armii i bogatym chłopstwie. Ani jeden kraj ani drugi nie mieli sil środków i możliwości by atakować nas. Poza tym zwróć uwagę na inicjatywy pokojowe ze strony ZSRR i Niemiec. Ci puierwsi dążyli do uznania ich przez świat międzynarodowy że są pokojowym krajem a Niemcy - do uznania granic zachodnich i nieuznania granic wschodnich. Poza tym fakt wzajemnej wspolpracy byl niczym szczególnym wśród dwóch odruconych krajów. pozdr
  3. Czy Stare Miasto można było uratować?

    Witaj; "Monterowi" plany pomieszało "tzw. samo życie" czyli fakt w jaki sposób i gdzie rozprzestrzeniło się Powstanie. Tylko jest jeden problem - w momencie kiedy widać bylo, że nie zajęto tego wszystkiego co trzeba, obrona w wielu miejscach jest iluzoryczna a Niemcy zamiast od Wisły i Pragi idą [dokladniej: przebijają się] tam, to wtedy należało siąść i zastanowić się co należy zmienić w tym co jest. Wysłanie lub próba wyslania Wachnowskiego na Żoliborz oznacza tyle, że nadal dla Montera Wola i S.M. to byly tylko "opóźniacze" i to bez znaczenia większego, choć sam Żoliborz nawet jakby Wachnowski na nim robil co mógł do niczego się by nie przydał. Pomiędzy Żolbiorzem a S.M. były zbyt duże siły niemieckie by samo S.M. lub sam Żolborz dał sobie radę. Jeżeli przczytałeś wypełniać rozkazy - może źle ująłem - po prostu należało zasiąć 6-go sierpnia czy zaraz 7-go i zastanowić się co trzeba zrobić. W takiej sytuacji jedna głowa więcej się przyda. "Bór" także mógl mieć swoje koncepcje, podobnie jak Wachnowski. Ale... przynajmniej wysluchano by wszystkich którzy mieli coś konkretnego do powiedznia i dopiero na tej podstawie podjęto by decyzje [dokladniej "Monter"] ktore bylyby realizowane i stanowiłyby podstawę do daszych dzialań. OT - może jestem nieco przewrażliwony ale... podoba mi sie w jaki sposób Stalin podejmował decyzje jak coś nie szło: zapraszał zaintersowanych ktorzy mogli coś wnieść, spokojnie ich wysluchiwal, nawet tych co mieli zupelnie inne zdanie [patrz: Rokossowski] i potem z żelazną konsekwencją realizowal to co ustalono. Spokojnie bez nerwów. W takich wypadkach lepiej poczekać godzinę omawiając za i przeciw niż "hop siup", tym bardziej że impas dopiero się zaczynał. pozdr
  4. Witaj; z tego co wiem naprawa łączy telefonicznych należala do "niewojskowych" firm. Wojskowi mieli swoje wlasne łącza, Luftwaffe i każdy inny oddzial wojska też. A Niemcy mimo wszystko lubili porządek a przed Powstaniem normalnie w świecie korzystali z niej, dzwoniąc w różne miejsca i załatwiając sprawy. Nie pamiętam u kogo [wiem gdzie - Płoska] czytalem w jakiejś relacji jak ważne bylo utrzymanie centrali telefonicznej gdyż ona zapewniala polączenie telefoniczne i "wyjście" na zewnątrz pewnej części miasta. O "Radoslawie" pisalem na zasadzie przykladu. Masz rację tak samo było z każdym innym oddziałem walczącym w mieście - tak jak pisał Rowecki - znacznie większa samodzielność i odpowiedzialność za podejmowane decyzje często na znacznie niższych poziomach, niż w normlanym wojsku. Czyli w kwestii lączności uważasz, że chodzi o pokazanie sensu P.W.? Jeżeli tak to Stachiewicz musiałby być bardzo mocno za, albo popierać decyzję jego wybuchu, lub [mam nadzieję że tak nie było] wybierał tylko te odpowiedzi ktore pasowały do jego koncepcji. Z drugiej strony relacje "Radoslawa" ktory brał udział w dowodzeniu na najniższych poziomach i do tego byl niezbyt "za". Mając je do wyboru bylbym raczej się delikatnie mocniej sklanial ku Radosłąwowi ale to chyba dlatego, że też nie jestem super zwolennikiem Powstania. Przy okazji: są gdzieś relacje pośrednie, pisane "z pierwszej" ręki? pozdr
  5. Witaj; by dokladnie wiedzieć co się pozmieniało w tym krótkim kilkudniowym czasie [od 25-6/07 do 1/08] należałoby poznać wszelkie decyzje Geibla który w tym okresie bardzo dużo nazmieniał i namieszał w obsadzie poszczególnych obiektów. Robil to w dwa główne sposoby: albo zakazywal wyjazdów żolnierzy z miasta odsylając ich do różnych miejsc gdzie powinni stacjonować [koszary i in. budynki] albo poprzez likwidację niewielkich posterunków i wzmacnianie i to duże załogi najważniejszych obiektów z jego punktu widzenia. Poza tym: jeżeli przyjąć że wzmocnil patrole i wartowników z jednostek stricte wojskowych ktorzy na "wypoczynek" wracali do koszar to formalnie zaloga np. Sejmu nie zmienila się, a w rzeczywistości tak. Może owe budynki z kreseczka to właśnie takie gdzie opeika spoczywała nie na stalej ich obsadzie, tylko patrolach, czy warcie z jednostek stricte wojskowych, któych oddzialy zmieniały się co ileś godzin [np. 12] i bez problemu można było liczbę ich zwiększyć, przy formalnym braku stalej obsady nocującej i stacjonującej w podziemiach lub w samym kompleksie. pozdr
  6. Czy Stare Miasto można było uratować?

    Witaj; tylko znów wracamy do "oryginalnych" koncepcji i planów wedlektórych - S.M. i Wola [wzdłuż arterii wolskiej] mialybyć nie bronione. W takim wypadku oznacza to tyle, że Śródmieście jest zgniecione szybko i dla Niemców "bezboleśnie". Sypie się wszystko, a te dwa czy trzy ośrodki pozostające na obrzeżach naprawdę nie odgrywają już żadnej roli. Czasu który pozwolil wzmocnić obronę Śródmieścia, czasu któy dało S.M. broniąc się, że w ogóle dotrwano do pomocy berlingowców by nie było. Poza tym po kilku dniach, kiedy już widac było że plan do życia nijak nie przystaje, Rosjan nie ma i nie wiadomo kiedy będą [gdyż zajmowali się obroną przyczólków nad Wislż, i toczyli cięzkie walki z WH na łądny kawalek od miasta, bez szans na duże powodzenie] oznaczało konieczność zmiany dotychczasowych założeń i zastanowienia się co zrobić by wszystko miało "ręce i nogi" by braki sil i środkow obrócić na korzyść i jak najbardziej zniwelować przewagę niemiecką, wykorzystując czas że Niemcy nie dość że do końca nie okrzepli, to tak naprawdę jednolitego dowództwa nie ma, a posilki dopiero przybywają i to "na raty". Tylko niestety oznacza to konieczność rozmów i D.R. i wewnątrz K.G. Gdybologia: w momencie kiedy Wachnowski przebiłby się na Żoliborz - a nie udałoby mu się zorganizować akcji p.t. "korytarz" to powstanie padłoby o wele szybciej. pozdr
  7. Jan Brzechwa

    Witam; gregski : akurat czytalem wspomnienia jednej osoby z pracy w WUSW - SB, w jednym z wielkich miast w Polsce. Wydział gospodarczy bardzo często sięgał do do profesorów czy doktorów by napisali wyjaśnienie tego czy innego problemu pod względem naukowym, niejednokrotnie dzialo się to za pieniądze, wykorzystywali także ich wizyty naukowe by dowiedzieć się co w świecie jest nowego... Źłe to czy nie Źłe? Co do określonego przez Ciebie bagna - tak dokonania Wolszczana jako naukowca całkowicie dla mnie zmazują jego winy, fakt że Koniew ocalił Kraków - sprawia że tu dla mnie zasługuje na pomnik kwiaty i nazwy szkół, za swoje dokonania i Brzechwa i Tuwim i cała masa innych zaslugują na to by być w nazwach szkól czy zakladów. Ja się tym ludziom przyznającym z niechęcią wcale nie dziwię. Nikt ich nie ocenia przez pryzmat wszystkich dokonań w życiu, tylko za to że poszli do SB czy dzwonili na milicję, że coś się dzieje, tylko przez fakt "bycia" w urzędzie czy instytucji legalnego kraju. A najglośniej krzyczą zwykle ci ktorzy chodzili do owych wydzialów pól godziny przed nimi albo zaraz po nich i niemal się w drzwiach mijali. Tutaj idealna jest scenka z Biblii o kamieniowaniu prostytutki: kto pierwszy bez winy. U nas problem że rzucają wszyscy a każdy winny. pozdr
  8. Wywiad z prof. dr hab. Wojciechem Roszkowskim

    Witam; ja w liceum uczyłem się na podstawie jego książki "Historia... -1994" którą podpisywał jeszcze jako Andrzej Albert. Opinia o nim jednego z historyków i to o nachyleniu "na prawo" byłą taką że jest zawziętym tępicielem wszystkiego co rosyjkie. Pytanie: w jaki sposob poinniśmy ulożyć relacje z Rosją i czy powinniśmy patrzyć na nie wyłącznie przez pryzmat interesów obecnych, czy także przez wszystko to co się dzialo w historii? pozdr
  9. Konstytucja ZSRR '36 r.

    Witam; Narya : konstytucja, podobnie jak i pewnie samo prawo w znakomitej większości wypadków bylo metodą tworzenia iluzji po to by nikt nie mógl się czepiać tow. Stalina że stworzyl jeden gulag p.t. ZSRR w calą masą pododdzialów. A co do przestrzegania konstytucji nie on pierwszy nie ostatni który tak traktowal akt prawny tego poziomu. Bruno: owa książeczka jest z '51 r. Bodajże na 15 lecie Konstytucji, z samym referatem wodza i treścią konstytucji. Mam ją i z niej takoż korzystalem. pozdr
  10. Albert Speer

    Witaj; niestety nie mam żadnej telewizornii w domu, ani nawet kabla ani satelity ani niczego. W związku z tym mam pytanie: czy wyjaśnili w owym filmie dlaczego Speer siedzial najdlużej [prócz Hoessa] ze wszystkich skazanych czy nie? pozdr
  11. Witam; i po kolei - od końca - gregski: dzięki za wsparcie:) inne koleje: sygnalizowanie, że "proszę Państwa my się do tych wielkich zbójów przylączamy, ale nie jesteśmy zbójami tylko chronimy ludność polską zamieszkalą na tych terenach przed przemożnym wplywem..." śmierdzi mi nieco innym dokumentem tak bardzo przez nas znienawidzonym. Dalej: fakt, że Niemcy mieli 22 dywizje piechoty i jedną pancerną oznacza tyle, że oslaniano granicę, w rok później, jak slusznie zauważyl gregski by móc w jakiś sposób móc zająć graj użyto wielokrotnie silniejszych sil, i posiadano do pomocy sąsiada z Moskwy. Plany jakie ta armada mogla mieć byly oslonowe a nie plany napaści. Jedne i drugie się różnią, poza tym nie da się ot tak przerzucić drugie tyle dywizji z frontu na front i rzucić je do walki "ot tak", tym bardziej że to glówne sily bylyby przerzucane. Poza tym gros czolgów w '38 r. to szkolne Pz I i Pz II. Ktore zagrożenie i to nie zawsze stanowily dla piechoty... Poza tym w momencie dezercji Mussoliniego plany agresji by się skomplikowaly, a czas jaki Niemcy musieli stracić na reorganizację swoich jednostek i ich dyslokację wcale nie byl taki maly, a konieczność modyfikacji dzialań dawalo kolejne dni zwloki. Tym większe i większe byloby zaskocznie Niemiec taką deklaracją, a byloby na pewno. Bo zupelnie inaczej zachowywal się rząd polski po Anschlussie. pozdr
  12. Witaj; są dwie relacje : jedna na zasadzie wszystko bylo "tip - top" a druga bylo źle i bardzo źle popelniano blędy a dowództwo w wielu wypadkach "nie bylo na bieżąco". I jedna i druga są spiasane na podstawie jakiś relacji. Ta druga jest pewnie bliższa temu co się dzialo, lecz i Stachiewicz musial mieć jakieś źródla, bo przecież nie siedzial i nie pisal tego na podstawie swoich przekonań tylko musial mieć jakieś badania czy relacje. Poza tym relacja Radoslawa, czy jego opis jest tym co się dzialo na najniższych stopniach dowodzenia między kompaniami czy batalionami w czasie samych walk. Jeżeli Stachiewicz korzystal ze wspomnień osób z dowództwa, to na pewno będą to inne wrażenia. Moglo to oznaczać że wyslanie rozkazu do Radoslawa jak mają dzialać jego poszczególne oddzialy wyglądalo tak, że wystarczyl zwykly telefon a potem umyślny który potwierdzal i rozkaz wydany. Z punktu widzenia Radoslawa bylo o wiele gorzej, a z racji dynamiki dzialań wiele ruchów moglobyć nierealnych lub bzdurnych. Niemcy w '45 r. też nie bylo rajem na ziemi i niebem o ktorym wszyscy marzyli. Byy rejony niezniszczone przez dzialania wojenne, ale także istnialy miasta po których zostaly tylko jedne wielkie ruiny po których krązyly ludzkie szkielety. Po prostu Niemcy zwracali uwagę na sprawność lączności w miastach i naprawiali wszystko póki się dalo. pozdr
  13. Czy Niemcy spodziewali się Powstania?

    Witaj; oznacza to że ludność czula w powietrzu a i Niemcy coś wiedzieli, cytowany wielokrotnie Geibel - już bodajże 27 czy 28/7 zakazal wycofywania jednostek wojskowych i policyjnych z Warszawy bo jak sam pisal - można bylo spodziewać się wszystkiego. Wyraźnie jest zly że wycofano wszystkie wojska jakie byly dostępne w mieście które nie bylo ranne i na wypoczynku. Dodatkowo Geibel zwiększyl obsadę kilku najważniejszych obiektów takich jak elektrownia , filtry i in. ściągając ludzi z malych posterunków z miasta. Niewiadomą byla tylko data wybuchu. pozdr
  14. Czy Stare Miasto można było uratować?

    Witaj; to więcej niż paranoja - to sąd wojenny się klania, dla naczelnych dowódców Powstania. Dodatkowo sama koncepcja [jak jej opis dobrze zrozumialem - F.] sprowadzala się do tego by po prostu bronic się w uliczkach Starego Miasta do skutku i modlić się by Rosjanie zdążyli. Wola w zasadzie nie istnieje, niech radzi sobie sama, podobnie jak i inne rejony walk. Do tego dochodzi do tego brak jednego pomyslu, którego by się trzymano, jak dzialać. Przy takim "planowaniu" to naprawdę duże szczęscia że aż tyle się udalo dokonać. Zastanawia mnie jedno - czy taki sam rozdżwięk byl w koncepcjach tego jak prowadzić walkę, jakie mialy być zalożenia i kogo o tym informować byl już wcześniej, przed wybuchem. Jeżeli tak bylo, to wtedy staje się jasne dlaczego pominięto tylko spraw które należaly np do kompetencji D.R. Przy uznaniu że potrwa ono kilka dni - być może po prostu stwierdzono że mimo ewentualnych prostestów wszystko się uda... Co do początkowych dni - tak naprawdę Powstańcy opanowali teren, ale nie opanowali tych najważniejszych budynków, które gwarantowaly skuteczną obronę, dodatkowo pozostawiając silne ośrodki niemieckie wewnątrz terenów przez Powtańców zajętych. Co też oznaczalo przecież slabość sil. pozdr
  15. Jan Brzechwa

    Witam; gregski: na kanwie nieco Brzechwy i może ciut szerzej - rzadko, lub niemal w ogóle nie ma ludzi tylko czarnych i tylko bialych. Każdy ma jeszcze calą masę szarości. Jeden byl radzieckim generalem, co dla wielu jest wystarczającym dowodem winy i powodem do skazania. Dla mnie natomiast taki Koniew, będący marszalkiem powinien mieć pomnik w Krakowie i to taki gdzie kwiaty powinny być skladane co dzień. Doslownie. Tu powinno paść pytanie czy to dobrze czy źle? Dla mnie mieszkańca miasta, które ocalil - dobrze i w moim mieście powinien być bohaterem. Podobnie z F. J. i calą masą innych osób. To co napisal Brzechwa, Tuwim czy kilka innych postaci gwarantuje im miejsce w historii literatury i nie tylko, byli poetami i to naprawdę dużej klasy. Każdemu zdarzają się potknięcia co jest ludzkie i normalne i powinno być wykorzystane w dyskusji - jak to wykorzystać tak aby uczyć się na czyichś blędach. Wolszczan za same swoje dokonania jest i będzie wielki i nikt nie będzie mu patrzyl w papiery - rozmawial czy nie rozmawial. W normalnym kraju jest normalne że czasem slużby specjalne jego kraju zapraszają go do siebie i zadają pytanie: "Kolego, jak tam oceniają nas, jak patrzą na nasze postępowanie....". pozdr
  16. Żołnierze wyklęci 1945-1951

    Witam; Andreas: w polskim myśleniu o relacjach jakie lączą lub lączyly nas z innymi krajami jest jeden bląd. Zachowujemy się tak, jako rząd, czy politycy, jakbyśmy wymagali aby wszyscy inni realizowali nasz [konkretny, określony] interes narodowy. Tak nie jest. Na slowa Churchilla należy patrzeć z punktu widzenia polityki brytyjskiej, lub jak to określi bodajże "Cat" interesów brytyjskich [bo Wielka Brytania ma interesy a nie politykę, a interes może być dobry lub zly]. Oznacza to ze Churchill inaczej patrzyl na to co się dzialo w'40 a inaczej w '44 czy '45 r. I taka też byla odpwiedź na uwagi Andersa. Polski rząd londyński też powinien patrzyć dokladnie w tej samej perspektywie, czyli polskich interesów, a tego nie robil. Poza tym gdyby uznać każdy rząd dzialajacy gdziekolwiek na mocy miejscowego prawa handlowego za legalny to każda dzialalnośc pt "Rząd polski na uchodźtwie" bylby legalny. Nie ważne czy uznawany czy nie. Poza tym już w '45 r. uznano że rząd we Warszawie jest jedynym przedstawicielem Polski jaki godzą się uznać wszystkie glówne kraje świata i to z nim należy rozmawiać. Oznaczalo to, w warunkach powojennych, ze musial zaprowadzić on porządek w calym kraju, bezpieczeństwo. Oddzialy walczące "o uludę jakiejś niepodleglości - jakiej?" lamaly prawo i jako takie byly ścigane. Tak jest w każdym normalnym kraju, tylko z tą różnicą że nie nazywa się ich "żolnierzami wyklętymi..." pozdr
  17. Józef Piłsudski - ocena

    Witam; Bruno : calkiem możliwe, ze wiązano i w '18 r. Oto opis jak zwolniono Pilsudskiego [za: Moje pierwsze boje wyd. '25]: "... Pewnego dnia w początkach listopada 1918 r. zjawili się dwaj oficerowie niemieccy ubrani już po cywilnemu. Oświadczyli nam, że jesteśmy wolni i że mamy natychmiast wyjechać do Berlina, skąd o 6-ej wieczorem tegoż dnia odjeżdżamy pociągiem odchodzącym do Warszawy. Gdy zdzwieni oglądaliśmy cywilny ubiór oficerów, powiedzieli nam oni z zażeniowaniem, że rewolucja wybuchła w Magdeburgu i że wyjedziemy autami, nie jako wojskowi ale jako zwykli śmiertelnicy [- czyli jednak byli traktowani cały czas jako wojskowi [!] - F.] Przeopraszając, prosili nas bardzo byśmy nie zabierali żadnych swoich rzeczy ze sobą gdyż obawiają się że może to zwróić uwagę manifestantów, chodzących po ulicach. Nie wiem cobym byl wówczas postanowil gdyby w tem oświadczeniu oficerów nie było obietnicy, że już o 6-ej wieczorem będę siędzial w pociągu wiozącym mnie do Warszawy. Pod wplywem tej nadziei zdecydowaliśmy się z Sosnkowskim szybko. [..] Gdyśmy po przejściu niby spacerkiem, niedalekiego mostu na Elbie przstanęli, zajechaly dwa uata, ktore za chwilkę w szybkim pędzie unosiłu nas ze zrewoltowanego miasta..." pozdr
  18. Witam; Lu Tzy - ten stan umysłu to się bodajże nazywa homo sovieticus... pozdr
  19. Witam; Rycerz1984: w kwestii formalnej - usunąłem Twojego jednego posta bo drugi zawierał całość pierwszego plus zakończenie. Ad rem: palatyn: Proces brzeski był przeprowadzony na zamówienie Pilsudskiego, a sposób w jaki badano dowody, no cuż... Poniżej to cytat z "Procesu Brzeskiego" ss - 153 -5 "Prok. Grabowski: Czy wniosek o zaaresztowanie oskarżonych pisał pan czy kto inny? [Św. Stamirowski - wiceminister spraw wewnętrznych - F.] - Naczelnik wydziału bezpieczeństwa Adw Szurlej: Pan zeznawał że informacje były zbierane za pomocą wywiadu przez urzędników. Św Stamirowski: w 90% na 100 według instrukcji winni chodzić na tego rodzaju zebrania urzędnicy inteligentni. - Czy pan to badał? - Sam stopień służbowy mówi już o stopniu inteligencji [śmiechy] Adw. Berenson: Świadek mówi o tym co było w broszurze Vanderveldego i innych pismach zagranicznych. Czy pan je czytal? Proszę o stwierdzenie z czego się ta broszura składała. Św. Stamirowski: Nie czytalem ale znam ją na podstawie szczegółowego referatu - Pan mówi Vandervelde, Adler, Blum pisali o rewizji granic naszych - Opieram się na referacie podwładnych mi osób - A więc rzuca się na ludzi jak najstraszniejsze oskarżenia o czyny zbrodnicze i pan nawet nie wziął tych dowodów do rędki! Proszę o stwierdzenie tego. KLto pisał te artykuly w pismach zagranicznych? -Były artykuły w języku niemieckim, francuskim w Arbeiter Zeitung, w "L'Humanite" gdzie artykuł napisał Blum - Proszę o stwierdzenie, że świadek czytał artykul Bluma w ... L'Humanite [...] Adw. Sterling: Czy referowali świadkowi o broszurze Vanderveldego? Co ona miałą zwierać? Sw. Stamirowski: O pacyfikacji Małoposlki. - A czy nie zawierałą ona przypadkiem protestu przeciwko Brześciowi według interpelacji sejmowej? -Zawierałą. - A czy nie zwrócil pa uwagi swoim podwładnym, że tam wcale nic o pacyfikacji Małopolski nie było? - Broszury nie czytałem Adw. Sterling [pokazując broszurę Vanderveldego]: To pan w ogole nie widzial tej broszury? Sw. Stamirowski: Widziałem ale nie czytałem, bo była pisana po niemiecku. - To pan nie zna niemieckiego? - Nie? - Bya przecież wydana i po francusku? - Nie czytalem [...] Adw. Nagórski: Na skutek czyjej decyzji nastapiło aresztowanie przywódców? Św. Stamirowski: Decyzja co do aresztowania należałą do moich czynników przełożonych. Jeżeli chodzi o liczbę osób, które miały być wówczas aresztowane, to ich lista była znacznie większa, ale niektóre nazwiska skreślono. O decyzji aresztowania dowiedziałem się od swojego przełożononego, ministra Sklądkowskiego. Adw. Berenson: Czy były nakazy aresztowania posłów i kto je podpisał? Św. Stamirowski: Podpisał je generał Skladkowski. -Jaka była treść? -Nie pamiętam dokladnie. W każdym razie bardzo krótka. -Czy wyszczególniono za co aresztowano? -Nie Adw. Berenson prosi o ustalenie, że nakazow aresztowania w aktach nie ma. Na pytanie adw. Landaua świadek odpowiada, że informacje o wystąpieniu posła Ciołkosza w Berlinie doszły do niego z kół poselstwa polskiego. Adw. LAndau prosi sąd o załączenie do akt egzemplarza "Berliner Boersen Zeitung" ze sprawozdaniem z przemówienia osk. Ciolkosza. Adw. Dąbrowski zapowiada zlożenia egzemplarza pisma "Vorwarts" oraz sklada dwa wyroki z ktorych wynika, że na tle tych samych zarzutów osk. Ciolkosz wytoczył dwa procesy z któych jeden skończył się cofnięciem zarzutów a drugi wyrokiem skazującym za zniesławienie...] Poza tym Świadkowi zarzucali subsydiowanie PPS u na 500 MK, a opozycja w tym samym czasie zarzucała rządowi wielomilionowe przekazy na BBWR. Poza tym: podobnych wypowiedzi i relacji w stylu "ja nic nie wiem wydawalo mi się" jest dużo. Czyta się to jak kabaret - wicemister czyta broszury w języku któego nie zna, a podwładni piszą głupoty żeby szef się cieszył że ma opracowanie.m To przypomina i zakrawa na wiarygodne informacje w guście "jedna baba drugiej babie". Poza tym., można się dowiedzieć ż zażalenia na traktowanie były sladane często i zgodnie z procedurami, niestety w przpastnych sądach "ginęły" i nic z nich nie wychodzilo, zaś na samym procesie brzeskim wszelkie pytania zahaczające o samego Kostka, czy Brześć byly uchylane, blokowane było ich zadawanie. Co do Piłsudksiego i piłsudczyków: Marzałek ręki do ludzie nie mial, a jego obóz zajmowal się tylko tym jak jemu dogodzić. Efektem braku i zdolnosci krytycymu i braku znajomości ludzi był rozpadk obozu piłsudczykowskiego po śmierci Marszałka. Psim obowiązkiem generała i zołnierza jest bronić kraju posiadanymi środkami i talentami. Tlumaczenie : dobrze że zwiał bo nie zginął w Katyniu jest naprawdę obłędne. W '39 r. nikt nie wiedzial, że bedzie Katyń i w '39 r. jeden general z drugim mial obowiązki których nie wypełnił, za co powinien ich czekać sąd wojenny. palatyn: na koniec: porównywanie Brześci czy Berezy z Magdeburgiem jest obrazą, nawt nie faktów a inteligencji i tego jak kajzer traktowal swoich wrogów politycznych i to jeszcze nie Niemcow i tego jak Pilsudski traktowal swoich rodaków mającyh przypadkiem inne zdanie niż on. Cytat z "Moje pierwsze boje" wyd '25 r. "...Przetrzymywano mnie tam wprawdzie przez cały czas zimy z 1917 na 1918 r, lecz nie mam zresztą z tego powodu do Niemców specjalnych pretensyj. Vywało i zimno lecz nie mogę powiedzieć aby się nie starano , nieraz i bardzo gorliwie o usunięcie tych braków. Przypuszczam że wybrano dla mnie to mniejsce dlatego że najłatwuiej można bylo wykonać surowe nakazy zgóry: zupełnego odizolowania mnie od całego świata. Mieszkałem zresztą wcale wygodnie. Do rozporządzenia miałem na 1-em piętrze trzy cele: pokój sypialy, coś w rodzaju pokoju w którym mogłem kogoś przyjąc, a co w mojej sytuacji mogło mnie tylko do śmiechu pobudzać i trzeci - jaalny. Wszytskie 3 cele dzień cały otwarte wychodzily na ogródek, w którym bylo kilka drzew owocowych, i trochę niewielkich krzewów czy roślin. Za ogródmiem był wielki wal ziemny dawnej fortecy, porosły murawą wyższy znacznie od domu. Na dole w parterowych celach mieszkali podoficerowie, przeznaczeni do pilnowania mnie i ordynansi których mi systematycznie co pewien czas zmieniano. W ogrodzie stał żołnierz uzbrojony jako stała warta. Cały ogród byl oddzielony od reszty świata czyli od ogromnego podwórza cytadeli wysokim szczelnym parkanem, zbitym z desek. Do świata zewnętrznego prowadzila furtka za którą stal inny posterunek, wydzielony z fortecznego odwachu. Jakby dla pociesznia mnie i uhonorowania powiedziano mi od razu że wtym właśnie gmachu przeleżal i przesiedział przez dłuższy czas dowódca twierdzy Liege, ranny w jej obronie. Narazie wolno mi było spacerować w ogrodzie przez trzy godziny dziennie, potem przetsano mnie tem krempować i mialem prawie cały dzień do zmierzchu otwarte drzwi z górnego piętra do ogrodu...." Komentarz: z tego opisu wynika, że Piłśudskiego traktowano w Magdeburgu z szykanami odpowiednimi dla generala w niewoli... Przy okazji: Mackiewicz wylądował w Berezie dlatego, że zmienił front i stwierdził że to co mówił i to że piopierał sanację było glupotą. W związku z tym napisal artykuł by dla dobra kraju porzucić animozje i by wszyscy stanęli ramię w ramię - od narodowców po komunistów , stworzyli coś w stylu Rządu Jedności i zastanowili się co zrobić by wyplątać się z kabały... Naprawdę wielka byla jego wina. pozdr
  20. Konstytucja ZSRR '36 r.

    Witaj; Bruno - z ciekawszych postanowień [art 118 i nast.] - Obywatele mają prawo do pracy, z odpowiednią zaplatą za nią, mają zapewnione usunięcie bezrobocia i kryzysów ekonomicznych, prawo do wypoczynku, 8 godzinnego dnia pracy, urlopów, materialnegfo zabezpieczenia na starość, a także na wypadek choroby czy wypadku, prawo do ubezpieczeń, bezpłatnej opieki lekarskiej, prawo do nauki, stypendió, bezplątnych szkoleń... Oczywiście istnieje równouprawnienie kobiet i mężczyzn, zapisana jest pomoc państwa dla rodzin wielodzietnych, zakaz szerzenia nienawiści czy pogardy - a jakże, wolność uprawiania kultów religijnych i wolność propagandy antyreliginej [art. 124!]. Wolności: słowa, prasy, zgromadzeń, wieców, pochodów, demonstracji ulicznych, zrzeszania się, nietykalność osobistą, tajemnicę korespondencji, azylu jeśli walczą o lud pracujący... Za to ci co dopuszczają się zamachu na spoleczną i socjalistyczną własność są wrogami narodowymi [Art. 131]. Więcej , owa konstytucja gwarantuje niemalże dobrobyt, raj na ziemi, w którym to że raju najwyżej postawiona jest własność socjalistyczna a poza tym to nie odbiega on od raju kapitalistycznego mając przewagę bezpieczeństwa... pozdr PS. Ktoś kiedyś mi zarzucił że klamię iż Konstytucja owa byla naprawdę calkiem niezła
  21. Witaj; eginthen: dla mnie, nie ważne jak my tu w Polsce oceniamy Rokossowskiego, jest on jedną z tych osób ktorych kunszt wojskowy był ogromny, podobnie jak Bagramiana. Operacja "Bagration", wymyślona i zaprojektowana przez Rokossowskiego stala się największą chyba, po Stalingradzie klęską WH, w ktorej zniknęly cale dywizje. Bagramian zaczynał wojnę jako pułkownik, skonczyl bodajże z epoletami Marszałka, i dwima gwiazdami Bohatera Związku Radzieckiego, z których jedna jest wlaśnie za postawienie się wbrew Stalinowi, czyli "Bagration". Koniew - dla mnie za samo ocalenie Krakowa, należy mu się medal i pomnik. Z drugiej strony - można do tego "peanu" dołożyć Żukowa - gość który bez zmróżenia oka potrafil wysylać w okolice Syczewki przez lat dwa - setki tysięcy żolnierzy, i tworzyć z nich góry trupów, marszałek ktoy do berlina czolgi wprowadził, których ogromne ilości tam zostaly. W ACz życia żolnierza nie szanowano, Żykow nawet nie dbal o to by pozbierać zabitych z pola bitwy - ponoć jeszcze wiele lat po wojnie chłopi i kołchozy "wyorywały" kości poleglych. Metoda "czyszczenia" pola minowego przez Ciebie mogla być stosowana w wojskach Żukowa, lub oddzialach mu podleglych. pozdr
  22. Albert Speer

    Witam; 100icki: Speer był jedynym chyba sądzonym zbrodniarzem [jeśli trzymać się oficjalnej terminologii norymberskiego procesu] który przyznał się do wszystkich zarzutów i nie ukrywał się za "niewiedzą", ża "ja wykonywałem rozkazy" i temu podobnymi "magicznymi" formułkami. Miał odwagę powiedzieć tak jestem winny, tak przyjmuję wyrok, tak wiedziałem, tak byłem zafascynowany Hitlerem, i tym co wokół siebie roztaczał. Czy jest to charyzma? Nie wiem - natomiat na pewno jest to osobista odwaga i uczciwość stanąć przed sądem i powiedzieć "tak jestem winny". Ciekawi mnie dlaczego jako jedyny odiedział cały wyrok i nie dostał zwolnienia wcześniej, jak wszyscy osądzeni i skazania w procesie norymberskim? pozdr
  23. Witam; do zniknięcia takiej osobie jak Bormann potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, szmalu i gotowizny w "normalnych" walutach oraz znajomości osób które wyrobią nową tożsamość, plu zmiana twarzy. On to wszystko mial, plus pewnie konta i "zaskórniaki" takoż. To, czy on zginął na moście czy gdziekolwiek indziej - można uznać najwyżej za "chyba", poza tym słowa "widziano" "wydaje mi się", oznaczają tyle, że komuś rzuciło się fizyczne podobieńśtwo do Bormanna. Poza tym pieniądze, i paszport atrakcyjnego ciepłego kraju dają możliwość podróżowania, zwlaszcza, że wiele z nich stanowiło port docelowy, dla wielu większych i mniejszych Bormannów jakich Rzesza miala. To wszystko nie zmienia faktu, że rzeczywiście mogł być gdzieś zabity jako jeden z wielu uciekinierów z plonącego Berlina, a inny mógl stwierdzić "widziałem Bormanna ukatrupionego pod jakimś mostem". Równie dobrze może leżeć jako Martin Schulz gdzieś na cmentarzu niemieckim w jakimś południowym kraju... Fakt uznania za zmarlego jest normalną prawną procedurą która po 20 czy 30 latach pozwalazakończyć pewne sprawy, jak nikt nie widział danej osoby, nie zostala odnaleziona a ona sama nie daje żnaku życia. Bormann takiego "oficjalnego" znaku życia nie dawal. pozdr
  24. "Opatrzność" Hitlera

    Witam; A.H wierzył w Opatrzność, a dokładniej wierzył, że Opatrzność będzie postępowala z nim tak samo jak stalo się to w tzw. "cudzie domu brandenburskiego" kiedy nastąpiło, w wyniku przewrot pałacowego zmiana cesarza. Nowym cesarzem został [piszę z pamięci] Piotr III który byl takim germanofilem że jakby mógl to by i kajzerowi Rosję sprezentowal. Poza tym fakt - że do '39 r. osiągnął to co osiągnął to byłą durna politykla F. i G.B. względem Niemiec, podobnie jak i wszystko co się działo do '41 r. wlącznie można nazwać albo szczęściem, albo znajomością tego jak myślą przeciwnicy, nawet jeżeli wiadomo że nie pokona się ich do końca. A.H. liczyl, że opatrzność pozwoli mu na takie same odwrócenie sojuszów, z tym, że tym razem tymi kto zmieni swoje przekonania polityczne byłyby G.B i U.S.A. i w nieco mniejszym stopniu F. pozdr
  25. Witaj; w kwestii pierwszych dni [1/08 - to sama decyzja, nie czas i miejsce tutaj w tym temacie wnikać czy suszna czy nie] dotyczy oczywiście do 6/08. Korytarze na Żoliborz i Śródmieście akurat szyby ze Starówki, choć stanowilyby bardzo ważne elementy w P.W. dla calego miasta. Nie uważam też tak [co pisałem], że żadnego planu nie bylo, choć zalożenia które istnialy byly tworzone "na bieżąco", jako reakcja na dzialania niemieckie. Wypowiedzi które zacytowaleś to dwie skrajnie: jedna mówi że bylo super hiper i w ogóle tylko nie wyszlo [jak zwykle] druga mówi że bylo dno i tragedia i dlatego nic nie wyszlo. Najbliższe prawdy bylyby pewnie wspomienia albo relacje osób będących ówcześnie albo w K.G. albo odpowiedzialnych za dostarczanie rozkazów. Z tego co mi się wydaje bylo i tak i tak: gdzie dzialala lączność telefoniczna [zawsze utrzymywana przez Niemców na wysokim poziomie sprawności] tam pewno się wpinano w nią, gdzie jej nie bylo to goniec zalatwial problem. Co do woej lączności telefonicznej to może być prawdą i to realną [nawet na dużym terenie miasta] gdyż czytalem kiedyś gdzieś, że w samych Niemczech w '45 można się bylo bez problemu dodzwonić na drugą stronę frontu do garnizonu niemieckiego, ze strefy już "wyzwolonej". Czemu taka operacja nie moglaby być przeprowadzona we Warszawie? Co do owej teorii - Rowecki ma rację, co mogloby oznaczać dwie dość ciekawe rzeczy: że między K.G. a glównymi oddzialami / batalionami istniala zasadniczo lączność telefoniczna [czy to z wykorzystaniem listniejących nie zniszczonych linii, czy kabla polożobnego już przez Powstańców], a dopiero z poszczególnymi pododdzialami komunikowano się za pomocą gońców. pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.