-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witaj; Albinos: dla mnie nie: oba projekty filmów wkraczaly w tę część świadomości ludzkiej która jest jakoś wyrobiona, gdzie nie ma niemal osób mających opinię "nijaką". Wiele z nich ma jakoś wyrobioną opinię o samych walkach, o tym jak to wyglądalo - dla nich Hardkor - 44 może być pewnego rodzaju profanacją, albo filmem na motywach, lub czymś nieco luźniejszym nawet. Dla tych, dla których Powstanie to tylko trąbienie i coś co dzialo się "wieki" [dokladniej - dziesiątki lat] temu, może okazać się że przyjmą że P.W. wlaśnie tak wyglądalo. Dyskusja będzie - to na pewno, choćby wyjaśniająca wszelkie nieścislości faktologiczne i in. Część z niej będzie - mam nadzieję merytoryczna, część - na zasadzie rozczarowania w stylu "to takiego Rambo tam nie bylo?" pozdr
-
Witam; czyli z tego, co opisano szykuje się rodzima wersja Rambo walczącego w [jak zwykle] slusznym celu. Mlodsze pokolenie pewnie go zaakceptuje [choćby dlatego, że na naszą historię nie patrzy przez pryzmat "szabel na czolgi" a raczej przez pryzmat gier w stylu "Doom" i ich następców], starsze no cóż... czeka pewnie na efekt końcowy. Sam pamiętam co bylo przed realizacją filmu na motywach "Wiedźmina" i tego z jaką ostrożnością podchodzono potem do gry... Zupelnie osobną sprawą jest czy wywola i na jakim poziomie dyskusję. O wspominanym "Wiedźminie" tak naprawdę dyskusja przetoczyla się jedynie w środowiskach zainteresowanych, a potem bylo slychać rozczarowanie, że ten autentyczny książkowy nijak Żebrowskiego nie przypomina... W każdym razie może być ciekawie. pozdr
-
Witam; względem Drezna - nalot tak naprawdę byl bez sensu. Tlumaczenie że baza zaopatrzeniowa dla "Festung Breslau" jest wytlumaczeniem takim sobie, aby bylo. Nad Wroclaw [tak sobie przygotowany do obrony, otoczony bodajże na początku lutego] lataly samoloty, w sumie strącono ich chyba okolo dwustu sztuk - sprawdzę!]. Osobną sprawą jest fakt, że znacznie bliżej bylo z Protektoratu. Zupelnie z boku - front na poludniowym skrzydle poniżej Wroclawia nie sięgal Walbrzycha aż do maja '45 r... Takich nalotów jak na Drezno bylo jeszcze wiele na inne miasta w Niemczech. Bodajże już w maju '45 r. zostala zbombardowana Kilonia i przy okazji statki stojące tam w porcie z uciekinierami, więźniami i tymi którzy wydostali się z różnich odcieni piekiel [uchodźcy, więźniowie, żolnierze i in.] Bombardowanie dywanowe bylo znacznie wygodniejsze od precyzyjnego - nie trzeba bylo narażać zalóg na śmierć, maszyn na straty i dokladnie zakreślać obszaru bombardowania - wystarczylo haslo: Berlin, Hamburg i in. Czytając wspomnienia, albo sluchając opowieści nie slyszy się byl nalot na zaklady Messerschmitta, tylko byl nalot na Hamburg [albo naloty] i zniszczyliśmy także zaklady Messerschmitta... o ile tam byly, a wywiad mial dobre informacje. Co ciekawe nalot na Peneemunde [fabryka V-1] zaowocowal zniszczeniem zakladów i przy okazji znajdujących się tuż kolo nich baraków robotników czy więźniów. Jednakże mimo wszystko dalo zbombardować się jedynie zaklad a nie wszystko w promieniu 5 - 10 km. pozdr
-
Sanacja bez Piłsudskiego - ocena
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Lansjer - uklady w Locarno i Rapallo - zbliżyly Niemcy i Rosję / ZSRR. Lecz bylo to zbliżenie dwóch okaleczonych państw, wyrzuconych poza nawias. W '33 roku Niemcy nie byly poza nawiasem polityki europejskiej, natomiast Rosja byla conajwyżej tolerowana. Polityka Hitlera, dość szybko ucięla kontakty z ZSRR. Patrząc z polskiego punktu widzenia bylo to jak najlepsze - problem ewentualnej wspólpracy oddalal się, a podpisanie dwustronnego ukladu między Polską a Niemcami w '34 r. oznaczalo konieczność podpisania podobnego ukladu [o nieagresji z ZSRR]. Coraz ciaśniejsze i bliższe związku z Niemcami oznaczaly konieczność podobnych z ZSRR. Caly czas piszę z punktu widzenia zasady "równej odleglości między Berlinem a Moskwą". Przy okazji niejako zapomniano o tym, aby mieć bliskie, lub coraz mocniej zacieśniać związki z Paryżem. Sanacja, dokladniej Beck - zachwial równowagę i nie realizowal zasady na jakiej miala opierać się polska polityka zagraniczna. Spowodowalo to, że Beck nie protestowal glośno przeciwko Anschlussowi i Czechoslowacji, nawet więcej w ostatnim wypadku, Beck wykorzystal kiepską sytuację sąsiada. W '39 roku, na samym początku, okazalo się, że A.H. zmiania swoje cele [o czym gdzieś już bylo pisane], a zmiana ta oznaczala, że Polska nie jest już przyjacielem, ale sąsiadem. W wypadku "takiej samej odleglości" można by liczyć i na pomoc Paryża [chciana] i Moskwy [pewnie mniej chciana]. Niestety w ówczesnej sytuacji z Paryzem nalezalo "na lapu capu" odświeżać stosunki z Francją a brak umów z ZSRR... no cuż. pozdr -
Karne bataliony na frontach II w.ś.
FSO odpowiedział FSO → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; Andreas: tak, sama książka jest ciężka przesycona wiarą mlodego komunisty w system i innych takich, ale kilku ciekawych rzeczy można się dowiedzieć. A sluchanie, dokladniej tlumaczenie komunikatów WH dla zainteresowanych bylo potraktowane jako szerzenie defetyzmu i wrażej propagandy... ak_2107: oprócz owego division999 byly także mniejsze jednostki, bataliony. Zwane byly cakiem adekwatnie - Sonderabteilung [bataliony specjalne], lecz wśród wielu różnych istnialy takie, które z racji tego kto w nich walczyl [n.p. dezerterzy] i jakie przeszkolenie przeszli [w specjalnych jednostkach] byly najzwyklejszymi batalionami karnymi [sam Hassel byl dezerterem...]. Sam oddzial w którym slużyl Hassel byl w skladzie m.in. 6. Dywizji Pancernej... pozdr -
Powstanie Warszawskie - czy było potrzebne?
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Witam; Albinos: nie wiem gdzie czytalem, być może w jakiejś gazecie - w jakimś artykule o "polskich powstaniach", ale znalazem tam określenie, dla mnie bardzo celne. Autor z ironią i smutkiem twierdzil, że od kiedy Mickiewicz krzyknąl, ze nie rozum a uczucie, nie rozsądna kalkulacja a serce powinno być wyznacznikiem podjęcia danej decyzji to niemalże każdy zryw narodowy to klęska, a P.W. wpisuje się w to idealnie. Niestety postawy Wielopolskiego czy Druckiego Lubeckiego [znanych] czy mniej znanych Poznaniaków, zamieniających miecze na lemiesze i dluta, nie byly nigdy popularne w naszym kraju. Brak takiej postawy przyczynilo się do ilości ofiar, i tego kto zginąl... pozdr -
Witam; pacam: gwoli wyjaśnień: obie strony mialy rację! Wielka Brytania, i politycy i wojskowi doskonale wiedzieli, że o ile na morzu caly czas obowiązywala stara szanta "Rule Britania", to na lądzie już tak różowo nie bylo. Tymczasem doskonale bylo wiadomo, że kazdy konflikt o kolonie to konflikt lądowy, w którym okręty pelnią rolę okrętów zaopatrzenia i oslony linii transportowych. Z niemieckiego punktu widzenia - wojna - to wojna z Francją, najpierw trzeba pokonać metropolię a potem myśleć o czymś więcej. Przelomowe byly dwa wydarzenia [dla Niemiec]: - odsunięcie Bismarcka od wladzy - klęska Rosji w 1905 r. Pierwsze z nich spowodowalo, że to co osiągnąl Bismarck bylo bardzo szybko demontowane przez jego następców. Drugie wydarzenie pokazalo slabość wojsk rosyjskich, a co za tym idzie także konieczność reform. Od tego momentu wystarczylo obserwować zmiany w armii i od chwili kiedy zostanie przekroczony pewien próg zmian, plan [lub to co za niego bylo przez Schlieffena] stawal się nieaktualny, choćby z powodu tego, że wojna rosyjskie bedą dobrze uzbrojone, mogą się szybko mobilizować i t.d. Z tych powodów Niemcom zależalo na jak najszybszej wojnie, kiedy istniala możliwość zadania decydującego ciosu Francji i jeszcze mieć możliwość pokonania Rosji. Dokladnie z tych samych powodów Wielka Brytania miala zupelnie inne spojrzenie na te sprawy. Z racji odchodzenia od polityki Bismarcka, czyli by N. byly związane różnymi ukladami z najwazniejszymi krajami Europy, i powolnych negocjacji na linii Francja - Rosja - Wielka Brytania okazalo się że są dwie grupy krajów mające podobne cele, choć o różnym czasie realizacji, choć z racji zaszlosci historycznych największe napiecie panowalo na linii Berlin - Paryż. pozdr
-
Katyń to nie była zbrodnia polityczna
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; tryton65 : każdy kraj ma swoje jasne i ciemne strony mocy, jak mawiali w Gwiezdnych Wojnach. To, że akurat wedlug naszych decydentów najważniejszym problemem w relacjach polsko - rosyjskich jest Katyń i krzyk na calą prasę że oni [Rosjanie] nie powiedzieli "mea culpa", jest osobną sprawą. Tak naprawdę krzyczenie na Rosjan by powiedzieli - tak to nasza wina, po czym podpisali dlugaśny dokument w którym się przyznają - mija się celem, ani przywróci to do życia zamordowanych, ani coś zmieni. Jak na razie krzyk o zbrodni politycznej i zagladzie narodu polskiego jest glupotą- a że Rosjanie znacznie lepiej potrafią krzyczeć o polityce historycznej - to zaprezentowali film bodajże 1612, gdzie ci dobrzy to Rosjanie ci źli i glupi - Polacy. Co ciekawe, Katyń wcale nie byl zbrodnią polityczną. Tak naprawdę to co zaplanowal Stalin, byl to plan zrobienia z Polaków homo sovieticusa, czyli pozbycia się ówczesnej inteligencji [bez patrzenia się na orientację] i wyksztalcenia mlodych zdolnych, wyciągnięcia ich z biedy, by wszystko zawdzięczali Stalinowi i jego czasom. Sam film o Katyniu inny niż dokumentalny [a i to nie jest pewne] w rodzimej polityce historycznej nie ma racji bytu. Nie jest to jakiś wypadek który coś zmienia, ani wydarzenie które samo w sobie stanowi zakończenie czegoś tam. Zupelnie inaczej wygląda sprawa z filmem "Die Untergang" - tam śmierć Hitlera jest tym co sprawia, że ludzie reagują bardzo różnie na śmierć tego kto ich lączyl, stanowil sens ich życia. pozdr -
Kresy Wschodnie II RP - rzeczywiście były polskie?
FSO odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; arnold: z językiem polskim i litewskim było bardzo różnie. Do mnie przemawia tutaj "Cat" ze swoim opisem tego czy Polak czy Litwin, jako konfliktu rodzinnego. Gdzieś go cytowałem, tym bardziej że opisuje relacje międzywojenne. Pod koniec swego opisu podaje dwie anegdoty, nie zamieszczałem ich chyba. Jedną poważną, drugą mniej, obie w guście smieszno - straszno. "Cat" jako redaktor Słowa wileńskiego, zamieścił przed jakimś okresem świątecznym wielką ogromną treklamę jakiegoś sklepu, drogą i w ogóle. Tuż po wydaniu przychodzi ów właściciel reklamowanego sklepu, że on ["Cat" i jgo gazeta - F.] go obraża i niemal wyzywa od najgorszych. Gdzieś w reklamie było dopisane "sklep litewski"... Druga z nich - o starym człowieku, portierze pracującym w najlepszym hotelu wileńskim, przejętym przez Litwinów. Nie chcieli go wyrzucić bo wszystko i umie i potrafi i języki i w ogóle. Problem był jeden - mówił po polsku a nie po litewsku. W końcu jeden z dziennikarzy próbujących jakoś sprawić by dalej pracował dowiedział się, że on po litewsku - mówi perfekcyjnie, ale przecież to jest luksusowy hotel [a w takich tylko po polsku... w domyśle]. Według mnie, dopiero rozwój sytuacji w okresie międzywojnia, samej wojny i po wojnie spowodowała że tak naprawdę ludzie zaczęli identyfikować się z narodowością także poprzez mówiony czy pisany język. Znacznie bardziej pasowałoby określenie "tutejsi", uważający że język gminu to litewski a "kultury" - polski. pozdr -
Karne bataliony na frontach II w.ś.
FSO odpowiedział FSO → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; Andreas: zacząłem dziś czytać wspomnienia oficera dowodzącego sztrafbatalionem złożonym ze sztrafników będących oficerami czy podoficerami. Byli tam różni ludzie - od tych którzy wykorzystywali seksualnie swych podwładnych po tych którzy na bieżąco tłumaczyli komunikaty WH [z racji znajomości języka], albo tacy którzy po udanym rabunku i "trofiejach" nie zaprosili na popijaw i podział łupów wszystkich "zainteresowanych". Ów oficer nimi dowodzący pisze że za wykazanie się bitwie zmazywano winy, lecz często wykazanie kończyło się ciężkimi ranami, lub śmiercią. Nikt nie przejmował się tym, że może zginąć cały stan batalionu - będą nowi. Stan był niestały od kilkuset do nawet niemal dwóch tysięcy ludzi... Co ciekawe potwierdza się to o czym pisał Sven Hassel - jeńców nie brano [chyba że jako języka], a złpani żołnierze niemieccy byli zabijani, podobnie jak sztrafnicy - złapani przez Niemców. Autor wspomnień podaje, że pisał o nich Gorbatow w swych wspomnieniach - lecz, z powodu cenzury - wymienił ich jako "oddział narciarzy działający na dalekich i bliskich tyłach wroga". Wspomnienia te wydane zostały w latach ok. 2000. pozdr -
Witam; O.T. - i to znaczne - traktowanie jeńców wzajemnie przez Niemcy i ZSRR. Wynikało to z kilku powodów: m.in braku podpisania konwecji genewskiej dotyczącej jeńców przez Rosjan i znanego rozkazu o zabijaniu komisarzy. Potem spirala się nakręcała. Tak poza tematem. Podobnie poza tematem jest ludność Leningradu - o powód mniejsza, powodem była stacja Mga [tak na marginesie], choćby z tej racji że nalotów dywanowych Niemcy nie mieli i wykonywali z racji braku odpowiedniej liczby bomowców. Speedy - dziękuję za próbę zrozumienia mojego podejścia. Nalot na Drezno - co pisałem uważam za błąd i morderstwo, czemu - też pisałem. Dla mnie sens ma zniszczenie linii wroga, o której wiadomo że okopy są 3 km przed nami, lub stanowiska wogiej artylerii i t.d. Bombardowanie z wysokości 1500 m miast / dzielnic tylko dlatego, że może morale będzie zlamane, a przy okazji "zamieni się w kupę gruzów" fabrykę, elektrownię, pół tamy i dwie ulice wytwórni [Może!] jest zwyczajnym liczeniem, jak student, na szczęście. W nocy ta sytuacja jest jeszcze trudniejsza - nie można nawet obserwować z samolotu [flary to nie to co słońce], a bombardowanie to jedna wielka loteria, dokładniej rosyjska... pozdr
-
Witam; Olek drugi : w czasie ataku na ZSRR było nieco więcej zamieszania niż tylko wyprzedzanie piechoty przez wojska pancerne na odległość dziesiątek kilometrów i pozstanie z tylu służb intendentury i uzupełnień [zaopatrzenie we wszystko]. Co do samego wyhamowania - tak naprawdę po każdych kilkuset kilometrach szybkiego marszu w głąb kraju przeciwnika [nie ważne czy na tankach czy na nogach] wszystkie jednostki się zmęczą. Rozciągnięcie służb tyłowych już było problemem, podobnie jak poblemem był fakt że stany ludzkie i materiałowe były tragiczne: brakowało wszystkiego. Sam w sobie ten fakt stanowi sygnał by zatrzymać działania na pewien czas uporządkować, uzupełnić i doposażyć wojska wymieniając stary sprzęt na nowy, bezużyteczny wysłać za linię frontu i t.d. W czasie "Barbarossy" problemem była rozległość frontu a co za tym idzie także odleglości do pokonania przez W.H. Przy ilości wojsk niemieckich sprawiało to, że w stanie wyczerpania, od sierpnia '41 r. działania coraz bardziej przypominały akcje gaszenia pożaru - tam gdzie niegroźny lub można poczekać - niech się pali, tam gdzie zagrożenia życia ratujemy. Taka sytuacja pozwalałą Armii Czerwonej zyskiwać czas - czyli to czego nie powinna mieć, i mieć możliwości zyskania. Kijów stanowił właśnie najwyższą cenę za opóźnianie marszu wojsk niemieckich i przygotowanie calkowicie zaskoczonej Armii Czerwonej do obrony. pozdr
-
Witam; zabs82: cofnę się jeszcze nieco wcześniej i zacytuję to, co pisze o tych KGr.z.b.V. i ich numeracji [może jak kiedyś w sporze z Albinosem, szło tylko o nazwy jednstek i ich tłumaczeń?]...: "... Udany most powietrzny, ktory zbudowały Junkersy Ju 52 pomiędzy Hiszpanią a Marokiem, skłonił dowództwo Luftwaffe do utworzenia pierwszej w niemieckim lotnictwie wojskowym jednostki transportu powietrznego. Był to IV./KG 152 Hindeburg przemianowany 1 kwietnia 1938 na Kampfgruppe zur besondere Verwendung 1 [KGr.z.b.V 1 czyli dywizjon bombowy do zadań specjalnych] [...] 1 sierpnia 1938 roku na lotnisku Brandenburg - Briest utworzono KGr.z.b.V 2. Latem 1939 roku utworzono kolejne dwa dywizjony [KGr 3 i KGr 4? - F.] które wraz z dwoma już istniejącymi połączono w Kampfgeschwader zur besondere Verwendung 1 [1 pułk bombowy do zadań specjalnych]. W końcu sierpnia 1939 r. został uwtorzony KG z.b.V. 172. [...] Przeciwko Polsce użyto siedmiu dywizjonów z KG z.b.V 1,2 i 172 liczących w sumie około 300 samolotów Ju 52..." Nieścisłości i in: Skład KG 1 [pułk bombowy] Gr 1, Gr 2, i dwa inne [Gr 3 i 4? - F], do tego KG 172 i w toku walk KG 2. O KG 2 i jego skladzie Murawski nie pisze nic. KG - pułki, KGr - dywizjony "... Przed operacją Weserubung [atak na Danię i Norwegię] nastąpiła reorganizacja niemieckich jednostek transportowych. Utworzonch zostało dziesięć nowych dywizjonów KGrz.b.V 101 - 104, i 106 - 107 - wyposażone w samoloty Ju 52, KGr z.b.V 105 dysponujące różnymi typami samolotów [...] oraz I., II. i III./KG z.b.V 108 See z 22 samolotami..." W czasie tejże operacji wspomina jeszcze o 5. i 6./KG z.b.V 1.; 8./KGr.z.b.V. 1 Komentarz i watpliwości: tak naprawdę Murawski wymienia część dywizjonów, nie wspominając dokładnie o ich składzie, i o tym do jakich KG one wchodziły [pulki], czy może działaly jako samodzielne dywizjony, lub zostały przydzielone do sformowanych "naprędce" pułków, tylko na tą akcję... Spróbuję jutro poszperać, bo pamiętam że gdzieś na necie była dokłądna rozpiska składów, i in. wojsk Luftwaffe... Może się okazać, że jeden mówi o podstawowych dywisjonach czy pułkach a drugi o "wielkich" grupach... pozdr
-
Witam; Łyzio: wiek XIX to dwa kontrasty : rewolucja i porządek, konserwatyzm. Ten pierwszy to Napoleon i to co z nim związane, ten drugi to Franciszek Józef. Z tych racji najdłuższy wiek na ziemi - liczy on niemal 130 lat! Dla mnie - to z jednej strony wiek wynalazków, postępu technicznego, idywidualistów, pracy rąk włąsnych, z drugiej to właśnie coś ulotnego, co sprawia, że cały czas gdzieś we mgłąch krakowskich, gdzieś na dachach domów jest delikatny całun wieku XIX. Osobiście choć fascyuję się zmianami jakie wniósł [technika, wojsko i in.] także pociąga mnie to coś, ten austriacki konserwatyzm. Może dlatego że mieszkam właśnie w Galicji? pozdr
-
Witaj; Albinos: dzięki za zwrócenie uwagi:) A co do konkurencji... może nie konkurencja, ale zawsze poszerzona wiedza to raz, dwa - może lepiej będzi można zrozumieć pewne działania i przyczyny tych a nie innych decyzji podejmowanych w toku walk. Może to być tym bardziej ciekawe, że patrzę dość często z bardziej politycznego punktu widzenia, a nieco mniej wojskowego... pozdr W zasadzie to Lesław czy Leszek, to bez różnicy, ale autor podpisywał się Lesław;) A.
-
Witam; na wstępie jeszcze raz bardzo proszę o nie robienie wycieczek osobistych, przytyczkow, opeerów i innych takich, posty będą kasowane [czego nie lubię...] W kwestii nalotów i tego czy były konieczne mam podobne zdanie co Andreas. Bombardowanie wszystkiego jak leci [miast, czy calych kwartałow] by móc się wykazać, uważam za błąd, czasem nawet morderstwo, zwlaszcza w wypadku wspominanego już Drezna. Efektów militarnych to nie przynosiłoi, na tyle efektywnych by móc powiedzieć tajk - to nam się opłacało. Tak naprawdę to powinno się obliczyć ile wynosił koszt jednego nalotu, a to da się oszacować dość dokłądnie] potem zaś powiedzieć tyle zniszczyliśmy. Potem tą samą sztuczkę powtórzyć z innymi "broniami", gotów jestem założyć, że efektywność nalotów lotniczych na Rzeszę była niewysoka. Wracając zaś do porównania żołnierza walczącego oko w oko z wrogiem w szpitalu. O ile myśliwiec mógł widzieć twarz przeciwnika to bombowiec na hasło nawigatora - w celu, zrzucano cały łądunek bomb - i zwaracano. Żaden lotnik z wysokości tych kilkunastu albo i więcej setek metrów nie widzial [i nie mógł zobaczyć] efektó "swej roboty" czyli, zabijanych, rannych, okaleczonych. pozdr
-
Kresy Wschodnie II RP - rzeczywiście były polskie?
FSO odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; arnold: w kwestii języka polskiego i Litwy. "Cat" określił ów język polski na Litwie [i tej wileńskiej i kowieńskiej] jako język inteligencji, język mówiący że jest się może nie wykształconym ale należącym do elity, do kogoś kto zna historię - bo tak i było w wiekach Rzeczypospilitej Szlacheckiej - gmin mówił po litewsku, ale wszelkie pisma prawne czy kancelaryjne sporządzano albo po lacinie, albo znacznie częściej - początkowo po rusku, potem - po polsku. Niestety - opieranie się na spisach, czy badaniach ludnościowych robionych na tym ternie [nasze Kresy] ma zawsze margines błędu. Nie zawsze da się identyfikować Żydów z osobami mówiącymi w jidysz, czy wyznania mojżeszowego? Przcież oni mogli być urodzeni z rodziców Żydów, ale religię traktować bardzo dowolnie lub jako [gojowski] "dopust Boży". Podobnie sprawa wygląda z innymi nacjami - w żadnym chyba spisie nie jest wyszczególnione: osoby uznające się za Ukraińców / Białorusinów i in., tylko osoby mówiące językiem ukraińskim, białoruskim i in., lub osoby wyznania prawosłąwnego... Najciekawsza jest próba szacowania ilości Polaków, po tym ile osób głosowało na listy polskie. Przecież równie dbrze nie lubiąc danego kandydata, ktoś głosował na innych, albo głosowano na Polaków np. z racji tego, że mieli dobry program gospodarczy [strzelam]. Podobny problem był sygnalizowany przez osobę związaną z lewicą na Śląsku - robotnik głosuje na program, a nie na sztandary partyjno - narodowe]. pozdr -
Witam; coloman - być może i tak, ale patrząc na teren jaki opanaowala armia niemiecka tylko w samym okresie czerwiec '41 - sierpień '41, może zakręcić się w przysłowiowej głowie, także czytając tak naprawdę o stanie wojsk ktorymi to dokonali. Patrząc na mapę można było zauważyć trzy rzeczy: 1. Leningrad na pólnocy, i to że kocioł jest zamknięty, lecz samo miasto niezdobyte 2. W centrum [mniej więcej], że jak na razie droga na Moskwę jest otwarta nic tylko grzać silniki i pędzić aż się kurzy by pogonić Stalina 3. Kijów i południowa Ukraina - ogromne siły Armii Czerwonej, zgrupowane w jednym miejscu, po uporządkowaniu i opanowaniu paniki mogące stanowić znaczne zagrożenie dla skrzydeł W.H., a po przełamaniu frontu wychodzące na bardzo dalekie tyly walczących na wschodzie wojsk. Hitler mial do wyboru wszystkie trzy możliwości, ale tylko po jednej - czyli wybór jednej uniemożliwiał pozostałe dwie. Właśnie ów opór w Kijowe zabierał Niemcom cenny czas, sprawial, że marnowali to czego nie mieli - czołgi, amunicję, ludzi - wszystko. Zyskiwali - likwidację zagrożenia, lecz tracili bezpowrotnie Blitzkrieg - czyli szansę na blyskawiczną calą kampanię, a nie tylko kampanię roku '41, czy '42... Poza tym akcja wokój Kijowa ratowała Moskwę, dawała kolejne dni i godziny czasu dla Stalina, który go wówczas bezwzględnie potrzebował. Niemcy zaś zyskiwały najważniejszą rzecz - bezpieczeństwo dla oddziałów operujących na półnoć od Kijowa... i nacierających na Moskwę. pozdr
-
Witam; [ostatnio jeden taki duch chodził po głowie i śpiewał: "... zasiali taki jeden Pooowstanie, zaasiaaali...], czyli: 1. Pamiętniki żołnierzy batalionu "Zośka", wyd. NK, Wa-wa 1981, ss 588 2. "Jodła", W. Borzobohaty, wyd. PAX, Wa-wa 1988, ss 588 3. Starówka 1944, Stachiewicz, wyd MON, Wa-wa 1983, ss 345 4. Mokotów 1944, Leszek M. Bartelski, wyd. MON, Wa-wa 1971, ss. 699 ba... on chodzi i sieje... pozdr PS. Wyjaśnienie w kwestii zakupów - z racji tego jak zarabiam , kupuję w lecie bo w zimie z pieniędzmi kruchawo...
-
Kresy Wschodnie II RP - rzeczywiście były polskie?
FSO odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; Bronek - faktycznie i formalnie Litwa w bardzo wielu aspektach życia politycznego czy prawnego była osobną częścią rzeczypospolitej szlacheckiej [język, kancelatria, prawa, obyczaje, nawet historia]. Dla mnie oznacza to tyle, że jakkolwiek Litwa [szerzej Litwini, dokladniej Wlk. Księstwo Litewskie] znajdowało się w orbicie wpływów kultury poslkiej, tak czy inaczej zmienianej przez rozmaite wpływ, tak sami mieszkańcy tych ziem, uznwali się za Litwinów, za osobny naród. Dalej - Polacy mieszkający w okolicy Wilna - dalej coraz węższym pasem w kierunku granicy łotewskiej - stanowili tak naprawdę wąski pas ludności mówiącej po polsku, identyfikujących się z polską kulturą i uważających że Polska to ich dom - Ojczyzna. Układ województw [dokładniej ich granice administracyjne - patr: woj. nowogródzkie i lwowskie mimo swych "kresowych" nazw tak naprawdękresami nie były. Jedno znajdowało się w całości w owej "wyspie" którą zamieszkiwali Polacy i było jednym z mniejszych. W wypadku zaś lwowskiego - Kresy od Tarnowa były odległe jakieś 50 km, a Rzeszów był miastem Kresowym pelną gębą, podobnie jak widły Wisły i Sanu, przynależące do woj. lwowskiego pod względem administracyjnym. Z drugiej strony - 30 km za Lwowem w kierunku wschodnim było już kolejne województwo.... pozdr -
Stosunek Żydów polskich do rusyfikacji
FSO odpowiedział Bronek → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; z pozycji przytaczanej już przeze mnie we wcześniejszym poście. Reformy Wielopolskiego i ukazy carskie o których już atrix pisał, dodać do tego należy: zniesienie opłaty glejtowej która ponosili Żydzi obcy przebywający w mieście, zniesienie w '62 r. ograniczeń w osiedlaniu się Żydów w dzielnicach i miastach [tzw. privilegia de non tolerandis iudaeis", możliwość zamieszkania w 21 wiorstwoym pasie wzdłuż granicy rosyjsko - pruskiej, w końcu skasowanie jakichkolwiek ograniczeń względem Zydów. Ba! po objęciu urzędowania w marcu '61 r. mówił [Wielopolski]: "Nie miejcie panowie obawy ażebym podzielał zdanie tych którzy wam radzą i za warunek kładą, byście przestali być tem, czem głównie jesteście i schodząc z drogi przemysłu, handlu i połączonych z tem zajęć, zaprzęgali się do pługa. Rolników mamy zawsze pod dostatkiem, naszemu zaś krajowi zbywało na poważnym tak zwanym stanie trzecim, zaród ktorego przez Opatrzność w was włożony, wskutek nieuznania marnieje. Wspólnych więc starań dołóżny aby ten naród ożywić i rozwinąć". Zupelnie osobną sprawą jest fakt że ludność Żydowska stanowił zwykle conajmniej 30 procent liczby mieszkańców miast, dochodząc nieraz i do niemal połowy. Poza tym można jeszcze czytać długo i ciekawie o rozwoju handlu, bankierstwa - czyli tego wszystkiego o czym pisal atrix. Podane są cyfry względne , bezwzględne i procentowe... Wszystkie zaś mówią że jest świetnie a będzie jeszcze lepiej, że hasła antysemickie były tłumione nie znajdując poklasku i poparcia władz. Czemuż więc się mamy dziwić, że najwięksi i najbogatsi przedstawiciele gminy dokładali się do budowy cerkwi mającej wyrazić wdzięczność, że przezyła ta osoba która taki rozwój umożliwiła? Podobna argumentacja dotyczy ludności pochodzenia niemieckiego mającej bardzo podobne szanse rozwoju. Gwoli ciekawości, w ogóle na ziemiach polskich, kapitał chrześcijański [katolicki] nie byl mocny z racji tego jaka byłą struktura rolna Polski przedrozbiorowej i z racji tego kiedy tak naprawdę zniesiono faktycznie pańszczyznę chłopów, czyli wymuszono stosunki pieniężne w pelnym tego słowa znaczeniu na szlachcie lub jej potomkach - ziemianach. pozdr -
Witam; pacam : możliwe, że nie zauważam pewnych niusansów ale... dwustronne uklady francusko - rosyjskie czy francusko - angielskie nie gwarantowały powodzenia w wojnie która ma wybuchnąć pełnego wzajemnego popracia. Konieczne było porozumienie przynajmniej francusko - brytyjskie, gdyż przy neutralności brytyjskiej Francja nie miałaby większych szans w wojnie z Niemcami. Jak pokazała wojna japońsko - rosyjska 1905 roku, armia cesarska także nie zaliczała się do wielkich potęg pod względem siły... Kolonializm niemiecki nie byl taki bardzo neutralny względem Wielkiej Brytanii. Wojna burska pokazała, że tam gdzie możne "poszczypać" Anglię, to kajzer to czynił. Poza tym kolonie niemieckie w porównaniu z innymi "potęgami" byly warte stosunkowo niewiele, ani strategiczne, ani bogate...Sama strategia brytyjska [o ile dobrze pamiętam] mówila że jej flota powinna być silniejsza od dwóch kolejnych potęg, czyli w chwili kiedy niemiecka stala się silna, a francuska przyjacielska - okazalo się że Brytyjczykom tak naprawdę może zagrozić tylko kajzer. Uważam ponadto, że I w.ś. nie wybuchła by w ogóle, gdyby nie było zapalnika w postaci jakiegoś małego panstewka mocno sprzymierzonego z jedną z ówczesnych potęg. Odium tego kto wywoałał wojnę, podżegał do niej czy zaatakowal było zbyt silne. W chwili zaś kiedy bezpośrednią przyczyną byłaby jakaś "akcja" małego kraiko, zawsze możnaby powiedzieć frazesy o spelnieniu zobowiązań... Co i się stało. pozdr
-
Witam; Albinos: jako kierowca zawodowy [kat. C] kierujący pojazdem czterokolowym i nie tylko nie posiadlem umiejętności czytania i prowadzenia pojazu w tym samym czasie... Z tego powodu objętość mi nie wadzi... Gnome: ja dokonalem wielu takich zakupów [nie tylko książkowych] w stylu: sprzedający nie wie co ma, daje to do zlej kategorii i nie wie co sprzedaje... pozdr
-
Witam; seria "Nawożenie ziarna Albinosa" 1. Powstanie Warszawskie, A. Borkiewicz, PAX 1964 Warszawa Dzial judaica 2. Być Żydem w okupowanej Polsce, St. Taubenschlag, 1996 Dzial II w.ś. 3. Czas wojny, Karol Grunberg . Wykłady z historii, s. 712, 1991 Dzial "Law & order" [a także Bruna] 4. Kodeks postępowania karnego, stan: październik 1945, 1945 Inne 5. Obiektyw Jupiter 9 2/85, M 42... pozdr
-
Sanacja bez Piłsudskiego - ocena
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Lansjer: ciekawa sprawa - mówiąca, że to nie do końca tak. Rapallo / Locarno to w zasadzie porozumienia dwóch odrzuconych, dwóch państw poza nawiasem ówczesnej Europy, z których ani jedno ani drugie nia mialo sily i możliwości by narzucić swą wolę wszystkim. W miarę serdeczne relacje między nimi trwaly do +- '34 roku, a psuć zaczęlo się jak tylko Hitler usankcjonowal swą wladzę przejmując w pelni stery polityki zagranicznej. Taka sytuacja trwala do początków '39 r. O wiele większe prawdopodbieństwo ma stwierdzenie, że kiepskie realcje z ZSRR spowodowaly zbliżenie z Polską, lub próbę szukania sojuszy w Europie, w wyniku których zawarto różne uklady czy pakty, m.in. ten z Polską. Stalin dzialal w okresie Monachium niemal wylącznie propagandowo : dobre ZSRR krzyczy tylko i wylącznie o pokoju, żadnej wojnie i innych takich. Co do rozmów w '39 r. zgadzam się z Tobą, ze w tamtym czasie dawalo to największe szanse na jako takie przetrwanie tego co się zbliżalo, a tak naprawdę nikt nie widzial co "spadnie z owych czarnych chmur nad Europą". Problem jest w tym, że sanacja [dokladniej Beck] obudzila się po tym, jak sama skończyla naganiać owe chmurzyska [patrz: Czechoslowacja]. Moge dodać tylko tyle, ze nasi negocjatorzy jakkolwiek ujęli integralność terytorialną, tak nie zauważyli w ogóle polityki ZSRR i tego do czego dąży ów kraj. Kwiatowski mial na celu rozwój gospodarczy kraju, a nie silę wojskową Wojska Polskiego, pamiętając o sile [raczej slabości gospodarki] i tego do czego, może doprowadzić blędna polityka fiskalna i monetarna [dokladnie orientowal się w tym jak wygląda kryzys i z czym się on wiąże. pozdr