-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; wszystkie poniższe zakupy to listopad i związane są z Targami Książki w Krakowie: 1. Bruski J. J [wybór i opracowanie] Hołodomor 1932 - 1933. Wielki głód na Ukrainie w dokumentach polskiej dyplomacji i wywiadu, ss. [ok] 790; wyd. PISW, Warszawa 2008 2. Kozyra Waldemar: Polityka administracyjna Ministrów Spraw Wewnętrznych Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1918 - 1939, , ss. 680, wyd: Wydawnictwo UMCS, Lublin 2009 3. Kubiak Ho- Chi Beata: Japonia okresu Meiji. Od tradycji ku nowoczesności; ss. 347; wyd. Nozomi, Warszawa 2006 4. Beiersdorf Zb. , Laskowski A [pod red.]: Rozwój przestrzenny miast galicyjskich położonych między Dunajcem a Sanem w okresie autonomii galicyjskiej. Materialy z sesji Jasło 23 - 24 kwietnia 1999; ss. 608; wyd.: Regionalny Ośrodek Studiów i Ochrony Środowiska Kulturowego w Rzeszowie, Jasło 2001 5. Zaolzie. Polsko - czeski spór o Śląsk Cieszyński 1918 - 2008; ss. 172; wyd.Fundacja Ośrodka Karta / Dom Spotkań z Historią, Warszawa 2008 6. Majerikova M. : Vojna o Spis. Spis w politike Pol'ska v medziwvojnovom obdobi v kontexte ćesko - slovensko - pols'skych vzt'achov; ss.145; wyd.: Vydavatel'stvo a tlaciaren Spolok Slovakow v Pol'sku / Towarzystwo Słowaków w Polsce, Krakov 2007 [Naklad 250 egz.] 7. Schonker Henryk: Dotknięcie Anioła [seria: Żydzi polscy]; ss.328; wyd. Ośrodek Karta, Warszawa 2005 8. Kronika Getta Łódzkiego Litzmannstadt Getto 1941 - 1944 T 1/5; ss. 448/696/718/476/511; wyd. : Wydawnictwo Uniw. Łodzkiego, Łódź 2009 [Nakład 500 egz.] pozdr...
-
Witam; secesjonista: ów fragment o broni, jest dość ostry, a jego źródla [sprawdzę jeszcze jutro, dziś dzień "bardzo długi"] sięgają jeszcze bodajże '43 r., i jest to właśnie depesza o której wspomina Albinos. Poza tym Edelman jako działacz Bundu miał rozmaite kontakty, z różnymi osobami, a Bund [dokładniej ludzie z nim związani] dzialali w gettcie najprężniej, mając różne kontakty z podziemiem nazwijmy je "nieżydowskim". Na ową opinię, być może zaostrzoną jeszcze w czasie P.W. miały wplyw dwie ważne sprawy: 1. W '42 / '43 [sprawdzę jeszcze] - do Getta miał przyjść transport broni w liczbie 500 sztuk, natomiast doszło tylko 50, z czego jak pisze Edelman nadawało się do jakiegokolwiek użytko - w granicach 30 kilku.... 2. Po wyjściu z getta, w czasie działalności nie raz i nie dwa dochodzily wieści o tym jak jakaś grupa "wchodziła" "do lasu" do oddzialów partyzanckich a potem nikt już o Żydach nie słyszal. Dodając do tego fakt, nazwijmy to, bardzo różnych zachować względem Żydów walczących z bronią w ręku, takie wrażenie było być może dla niego uzasadnione. Tak mocne, że nie "wyszedł" z Żoliborza z powstańcami tylko w inny sposob. Wiele razy w swoich wypowiedziach podkreśla, że to były inne czasy, myślalo się inaczej. Do tego po konspiracji w gettcie dla ŻOB-owców zaufanie do osób z którymi walcżą, by nie trzeba bylo się bać o własne plecy, było o wiele ważniejsze niż "bardzo ważne". Była to kwestia życia i śmierci. pozdr
-
Jan Pawel II a zmiany w l. 80 tych.
FSO odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; tak na dobrą sprawę, ZSRR w swej formie z lat 80 tych był na etapie wyboru ścieżki jaką ma postąpić. Schyłkowy Breżniew, Andropow i Czernienko - to letarg, który do niczego dobrego nie prowadzi. Kraj był w kiepskim stanie - tutaj ciekawą pozycją jest książka F. Thom - Czas Gorbaczowa - a znalazł się w niej między innymi dzięki jeszcze polityce Chruszczowa [ale to temat na nieco inną dyskuję] - wyjścia z tej sytuacji były dwa: 1. Nazwijmy je metodą stalinowską, lub pochodną. Oznacza to tyle, że nowy Pierwszy wybiera nową miotłę i pod pozorem nowych porządków zamiata starych mniejszych sekretarzy i mniejszych pierwszych i pod skądinąd słysznymi zarzutami lądują w więzieniu [niechby i na Kołymie]. Opuszczone miejsca zajmują ludzie z nowego zaciągu, systematycznie łapiąc "za kark" i "patrząc na ręce". W tej metodzie następuje dość szybko siłowe scentralizowanie wladzy, ludzie popierają spokój i nowe porządki a kraj rośnie w silę i dostatek. Na jakiś czas ale zawsze. 2. Metoda głasnosti i pieriestrojki - czyli właśnie Gorbi i sp. Mówimy że cały system jest zły, co oznacza konieczność pojścia w nowym kierunku, próbę zmian w taki sposób aby to ludzie radzieccy świadomi i w td kontrolowali poczynania władzy, mieli prawo realnego wplywu na jedną partię która w ich imieniu rządzi. Wpuszczenie demokracji nawet kuchennymi schodami, jej zwycięstwo.. Demokracja zaś w połączeniu z luźniejszymi zasadami gospodarczymi zawsze doprowadza do upadku dyktatury, a tenże upadek owocuje rozpadem imperiów. Można to porównać troszkę do próby wyczyszczenia starego dychawicznego, lecz uparcie pracującego silnika. Jednego można być pewnym, po takim czyszczeniu pracować już nie będzie... Oznacza to, że sam fakt rozpadu ZSRR to dzieło w znakomitej większości Gorbiego, a rozpad systemuoznacza w krajach zależnych możliwość uchylenia furtki dla jego wrogów [patrz: Reagan, opozycja, papież i in.] pozdr -
Witam; secesjonista - zacytowałem Edelmana, a szmalcowników musialo być naprawdę sporo, jeśli wyroków śmierci wydanych było "tylko" pięćdziesiąt kilka. Przecież zwykłymi nikt się nie przejmował. Ktoś przecież kupowal wszystko to co w gettcie były wyprzedawane za naprawdę "psi grosz", ktoś zyl z systemu jako stworzono. Przecież w gettcie było kilkaset tysięcy osób - w jego "szczytowej" formie, przecież ono jakoś musiało funkcjonować... a w takiej a nie innej formie prawnej - szmalcownik czył się jak ryba w wodzie. Nie wiem jakie masz dane, ale według mnie ich liczbę można co najwyżej szacować... pozdr
-
Witam; troszkę z Edelmana, choć ów post równie dobrze mógłby być w części dotyczącej np. NSZ-tu... "...Zresztą wśród zamykanych byli też zwykli narodowi bandyci. Ich nie żałowałem. Oczywiście - taki Doboszyński działacz endecki skazany przez komunistó na śmierć w 1949 roku, powinien dostać wyrok nie za szpiegostwo ale za narodowy bandytyzm. Jest takie sprawozdanie Konitetu Żydowskiego, że w tym czasie tysiąc czterystu Żydów zabili w pociągach [chodzi o czas tuż powojenny - F.]. W rzeczywistości było pewnie więcej. Tego nie robił Duch Swięty. Jest też takie przemówienie "Antka", w tej sprawie - on tu jeszcze był. - Czasami mói się, że pogromy były prowokowane przez UB? - Po pierwsze - pogromów nie musialy nakręcać żadne specjalne oddziały, bo wielu ludzi szło w to nadzwyczaj chętnie. Po drugie - to prawda z tym UB. Tyle, że tu w UB na początku połowa składu była z NSZ. Wielu z nich poszło potem do lasu. Więzienie w Łowiczu odbili właście ci ludzie. Ale komuniści zamykali też prawdziwych bandytów. A Ogien nie był bandytą? Przecież to on zabijał te żydowskie transporty między Krakowem a Zakopanem, które chcialy ucieć na Zachód, on zabijal. Dokłądniej - jego ludzie..." [s. 232]. "... 4 lipca 1946 roku przez cały dzień trwają w Kielcach zajścia, w wyniku których ginie czterdziestu dwóch Żydów, a kilkudziesięciu innych zostaje rannych. Pretekstem - klasycznym dla przebiegu pogromów - jest zniknięcie małego chłopaca, rzekomo zamordowanego z powodów rytualnych [mieli go porwać Żydzi żeby mieć chrześcijańską krew na macę]. Skala zbrodni jest wstrząsająca. Marek Edelman będzie wielokrotnie wspominał, że gdy nazajutrz przyjechał z "Antkiem" pociągiem sanitarnym do Kilec, czuć było wciąż atmosferę pogromową: pruwające w powietrzu pierze z rozprutej pościeli i odór spalenizny. Cukietrman będzie pisał w Nadmiarze pamięci "widziałem kobiety ciężarne z rozprutymi brzuchami"..." [s. 244] "Jednak ani hipoteza o prowokacji, ani kontekst międzynarodowy zajść antysemickich w Polsce nie może przysłaniać faktycznego nastawienia wielu Polaków wobec resztek ocalałych z Zagłady Żydów. W swoich wspomnieniach Edelman zapisze: "Jak jechałem pociągiem to prawie na każdej stacji widziałem zabitych Żydów przykrytych gazetami. To były ofiary tak zwanych akcji wagonowych organizowanych przez skrajnie prawicowe siły. Albo inaczej mówiąc ofiary atmosfery którą tworzyło NSZ. W tamtych czasach słyszało się,, że Hitler nie dokończył swojej roboty bo zostało jeszcze trochę Żydów. I że Żydzi chcą opanować Polskę. Kielce nie były odizolowanym przypadkiem. Czyło się napięcie [...] W Łodzi miałem znajomego nazwiskiem Fiszke Najman, krawca, któy wrócil do Polski z Armią Czerwoną. Nie był nikim ważnym. Mialem się z nim spotkać pewnego popołudnia. Gdy przyszedłem leżał w wannie. Strzelili mu w tył głowy, kiedy po powrocie z pracy mył sobie ręce". Dzisiaj powtórzy: - Przed Kielcami byl Kraków, Rzeszów... I nie tylko pogromy. A akcja wagonował. Jak jechałem do Kielc po pogromie to na wszyst5kich stacjach były robione zasadzki - niezależnie od tego co się działo w Kilecach. Wyciągali z pociągów i zabijali. Ciężarówka jechala i to samo. Wyłąwiali Żydów. Mówili: Żydów i komunistów. W 1947 roku studentka medycyny jechała ciężarówką do Pabianic - innej komunikacji nie było. Zatrzymali ją i zastrzelili po drodze. Teraz się mówi że tylko kilkuset Żydów zginęło w ten sposób i że zabiły oich bandy. Ale tego się nigdy nie dojdzie. To była taka atmosfera. Najzacieklejsi byli ci z NSZ. A inni? - NSZ to był hitlerym w czystej postaci. Dzisiaj niektózy historycy mówią, że NSZ miał dwie strony, że oni nie tylko zabijali Żydów, ale też walczyli o niepodległość... Ale za taki kraj jaki wywalczyłby NSZ za taką Polskę to ja dziękuję. Wolałbym być pod okupacją. Przynajmniej wiadomo gdzie jest wróg. I jeżeli po 50 latach święci się tablice pamięci NSZ to tak jakby czciło się faszystowską organizację. Albo taki "Ogień" niszczył całe wsie. Cały Maków [Podhalański [?] - F.] uciekał jak jego banda nadchodziła. Takie były czasy. To była jeszcze wojna - Edmund Osmańczyk już w 1946 roku opisywał historię, pewnie jedną z tysięcy: jechał jakimś pociągiem na Dolny Śląsk, koszmarnie długo, dziewięć godzin. W przedziale z nim podróżuje cała rodzina żydowska: on, ona, dwoje czy troje dzieci. I cały pociąg przychodził to tego przedziału i szydził z tej rodziny. Kiedy wyszli na stacji końcowej, ona płakała on ocierał pot ze strachu. Więc nie tylko NSZ... - Dlatego mówię o nastroju. Każdy miał broń. Zreszta byo jeszcze coś: ludzie się strasznie bali, że ci Żydzi wrócą i wyrzucą ich z pozajmowanych mieszkań, on ma pożydowską szafę, ona pożydowskie futro. Przecież wielu Zydów z małych miasteczek zostawiło dobytek na przechowanie sąsiadom - Polakom. Oni przedtem żyli normalnie, wspólnie, dom kolo domu. I teraz to oddać? Dziś [rozmowa spisywana jest w 2007 r.! - F.] już nie, ale jeszcze niedawno [czyli w latach 90 - tych - F.] gdy tu do Łodzi, przyjechał jakiś Żyd i chciał tylko zobaczyć swoje przedwojenne mieszkanie, to trzask drzwiami i do widzenia. Bo te materialne to przecież ważne sprawy..." [ss. 245 - 246] Niestety taki opis trudnych przecież bo powojennych czasów nie wystawia dobrego świadectwa i obywatelom, zwyklym ludziom, i tzw. podziemiu. Z powodu, że nie dotyczą owe cytaty podziemia li tylko, a mnożenie bytów tematycznych czasem nie jest dobrym rozwiązaniem, umieścilem je właśnie tutaj... Mam nadzieję, że te ostre słowa skłonią do przemyśleń osoby które uważają Ognia za bohatera a NSZ za wojsko czyste i nieskalane... pozdr
-
Niemcy czy Rosjanie?
FSO odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; Andreas: znaczy się lepsza była zamiana na Niemców którzy strzelali do wszystkich Żydów, brali losowo zakładników, zamykali uczelnie a Polaków [dokładniej obywateli polskich] sprowadzali zwykle do roli conajwyżej mówiących maszyn, które mogą być nauczone tak skomplikowanych czynności jak dzierganie na drutach, czy szycie butów? O jakimś nieco bardziej wyższym wykształceniu nie mogło być oczywiście mowy. Poglądy także nie odgrywają znaczącej roli - nie patrzą się na te poglądy - niezależnie socjaliści, kapitaliści, komuniści, ateiści czy ktokolwiek - niewolnika nie pyta się o zdanie - niewolnik zasuwa dla swego pana. Tak samo zakładnikiem się nie przejmował nikt - on byl nr-em 29 w setce stojącej pod ścianą za zabicie jednego Niemca trzy dni wcześniej, bo sprawcy się oczywiście nie zgłosili... pozdr -
Witam; z Edelmana - tym razem ciekawostka raczej.... związana z 1 maja: "... Potem było gimnazjum wytrzymałem tam chyba ze dwa lata, a wyrzucono mnie po 1 maja, kiedy nie wolno było było chodzić na pochód, a ja poszedłem. Dyrektor powiedzial że mnie wyrzuca za moją glupotę: bo mu się grzecznie ukłoniłem. Gdybym się nie ukłonil, toby udał, że mnie nie widzi i nie byłoby problemu..." [s. 21] pozdr
-
Witaj; z różnych pozycji w których wypowiada się Edelman o swoich losach, jest także "Ciągle po kole...." A. Grupińskiej. "... Wracając do poprzedniego wątku. Jakie są pańskie losy po powstaniu warszawskim? - Nie, nie. Nie mam cierpliwości, to jest nudne, a poza tym gdzieś ktoś o tym pisał. To jest niepotrzebne. Nie trzeba znać całej biografii, człowiek musi zostawić coś dla siebie. Ale naszych czytelników bardzo to interesuje. - To nie jest takie proste. Po powstaniu zostałem na Żoliborzu jeszcze sześć tygodni. Potem przyszedł taki patrol, któy mnie wyprowadził stamtąd jako chorego na tyfus plamisty. Później byłem w Grodzisku, a potem gdy Rosjanie przyszli, "wybuchłą wolność" i poszedłem do Warszawy i tak dalej. Dlaczego nie wyszedł pan z Warszawy z powstańcami? - Żeby mnie zabili? Nie ma takich frajerów. Przecież jakbym poszedł razem z powstańcami to mógłby się znaleźć taki, któy by mnie pokzał i powiedział - A ten jest Żyd. - Zanim bym doszedł do tego miejsca gdzie się broń składało, to Niemcy by mnie zastrzelili. Przecież w powstaniu były bardzo rożne elementy, chociaż Żoliborz był najlepszy z tego wszystkiego. W jakim sensie najlepszy? Czy to znaczy, że najmniej antysemicki? - Tak. Tam było najmniej ONR-owców, najmniej Falangi, najmniej tych ludzi którzy uważali, że Żydów trzeba było wykończyć i dobrze, że "Hitler to zrobił za nas". Był tam taki porucznik Tytus, któy powiedzial do mnie : - Marek chodź z nami... Albo może nie, czy ja wiem, kto jest w naszym oddziale? Mogą cię wydać przed obozem. No i dlatego zostałem na Żoliborzu w jakiejś piwnicy..." [s. 32] "... A co z ugrupowaniami militarnymi [to jeszcze o '41 - '42 r. - F.] - Oni nie wierzyli Żydom. Przecież to była sanacja. Przecież ci panopwie, "Bór" Komorowski, i "Grot" Rowecki, mówili - My Żydom broni nie damy, bo nie wiadomo co oni z nią zrobią, czy ją wykorzystają. Bo Żydzi nie nadają się do tego żeby strzelać..." [s.26] [Rozmowa z Kazikiem Ratajzerem] "... W mojej rozmowie zanotowanej przed laty Marek Edelman opowiada historię o tym jak go AK w powstaniu złapało i do piwnicy zamknęło. Marek wyrzucił kartkę przez piwniczne okienko, ulicą przechodził Kamiński i jakimś sposobem go stamtąd wyciągnął. Po latach okazuje się że historia jest prawdziwa tylko inni jej bohaterowie. W tej piwnicy na Starym Mieście siedział Julek Fiszgrund a kartkę znalazl Kazik - Słuchaj to bardzo łądnie brzmi, ale ja żadnej kartki nie znalazłem. Fiszgrunda rzeczywiście zaaresztowało AK, a potem żaden cud przypadku się nie zdarzył. O ile ja pamiętam, ktoś przyszedł do nas i opowiedzial o tym. Możliwe że to była Zosia [Renia Frydman], przyjaciólka Fiszgrunda. Naturalnie że Julek był w dużym niebezpieczeństwie, więc się wiele nie namyślalem nikogo nie pytałem. Poszedłem do tych chłopaków z AK. W końcu czułem się akowcem pierwszej klasy po tej walce w obronie Sądów - Co wy chcecie od niego, ja go dobrze znam to przyzwoity Polak! - i tak dalej... Konsekwentnie grałeś rolę akowca Polaka? - No tak. Wiesz ja tupet miałem nie jąkalem się po polsku tak jak dzisiaj to go wyciągnąłem. I to wszystko..." [s. 224] "... Ale postanowiliście że wchodzicie do AL-u bo tak będzie bezpieczniej? - Tak już wiedzieliśmy że AK źle się odnosi do Żydów Już wiedzieliście o zamordowaniu Jurka Grasberga? - Tak. Ja jeszcze wróciłęm do mojego oddziału przy Sądach. Opowiem ci coś zabawnego. Ci chłopcy z oddziału to byłą taka grupa, która wcześniej się znałą, oni mieli stopnie wojskowe nawet. Ja byłęm tak jedynym obcym szeregowym. Jak się do nich przyłączyłęm, to dostałem mundur policjanta i oni nazywali mnie "Glina... [...] To jak było z tym przystąpieniem do AL-u. Jak się zapisaliście do AL-u? - Sluchaj, Antek miał bezpośredni kontakt z AL-em cały czas. Tam był jakiś facet, Witold się chyba nazywał. Poszedłem do sztabu z Antkiem, załatwiliśmy wszystko i już. Postanowiliśmy, że przyłączamy się jako grupa ŻOB-u. Kto był w tej grupie? Łatwo policzyć: byl Antek, Marek, byłęm ja, Cywia, [stefan] Grajek, Marysia Sawicka, Marysia [bronka] Warman i Zygmunt Warman, Stasia [Ryfka Rozensztajn], [Józef] Sak był tam też. Nie byliśmy wszyscy razem. Przecież nie wiedzieliśmy kiedy powstanie wybuchnie i każdy z nas miał różne sprawy w mieście. Inki [Adiny Blady Szwajgier] na przykład nie było z nami wtedy. Nie byliśmy w komplecie..." [s. 225] pozdr
-
Jan Pawel II a zmiany w l. 80 tych.
FSO odpowiedział FSO → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; Bruno - masz rację, jest tylko jeden problem: ani prezydent USA, ani "Pierwszy"w Moskwie ani inni wielcy w polityce nie byli Polakami. W żadnym razie - a papież był. Osobną sprawą jest to, że zawsze można było wykorzystać zapędy antykomunistyczne kleru katolickiego, kanały kościelne do przekazywania pomocy, lecz jak świat światem w polityce [zwłaszcza na taką skalę i tym formacie] nie robi się niczego "za dziękuję", a na pewno już nie za "Bóg zapłać". Pytanie co było ceną... pozdr -
Witam; zakres ruchów działa ze StuG-a 40 Ausf G: - wychył na boki - o 10 stopni - w płaszczyźnie poziomej od -6 do + 30 stopni. pozdr
-
Witam; jak ktoś powiedzial - statystycznie da się udowodnić wszystko... Troszkę bardziej na serio: podawanie, że ktoś ma 20 tys dlugu w chwili obecnej z tego do splaty w ciągu roku ma 4800 w ciągu najbliższego roku, i kolejne 9600 w następnym nie mówi nam nic. Nie wiemy na co poszly pieniądze [przejedzenie czy inwestycje], nie mówi na ile lat ma rozlożoną pozostalą częśc dlugu, nie mówi nic o walucie w jakiej ów dlug jest zaciągnięty [pytanie: ile wynosi rata kredytu w "zielonych" kiedy wysokość rata wynosi 200 USD a kurs wynosi raz 3,50 zl za dolara a raz 2,00 zl za dolara? Kolejnym pytaniem jest to jak szybko będą zmienialy się dochody owego dlużnika. Czy innym jest wzrost dochodów [miesięcznych] z 2,0 tys zl do 2,5 w ciągu pięciu lat, a czymś innym z 2,0 tys do 2,5 tys w ciągu roku... Podobnych pytań normalnie myślący ekonomista może mnożyć, tak samo jak powinny paść pytania jeszcze w co byly inwestowane [jak już] pieniądze i w jakiej perspektywie czasowej... pozdr
-
Niemcy czy Rosjanie?
FSO odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; na marginesie - Stalin i jego plan tworzenia sowieckiego spoleczeństwa, o sowieckiej mentalności etc, mialo jednego przeciwnika i wroga. Byla nim klasa średnia - obejmująca zarówno kupców czy rzemieślników jak i bogate chlopstwo. Biorąc do ręki zwykly rocznik statystyczny przed '39 r. z danymi dotyczącymi Polski, można się przekonać że tereny te do bogatych nie należaly, często wręcz przeciwnie - biedne byly. Zarówno patrząc pod względem zasobów finansowych jak i możliwości jakiegokolwiek awansu spolecznego. Stalin im to zapewnial. Kolejną sprawą jest to co zrobi Hitler a nie zrobil Stalin. Ten pierwszy zachowywal się jak wściekly pies - tych co mogliby mu pomóc [slowiane -> Ukraińcy i Bialorusini] traktowal tak źle, że ci ostatni z radością witali ponowne wkroczenie RKKA. A to jest naprawdę rzadka sztuka. Takie zachowanie Stalina by sprawilo, że chęć niesienia niepodleglości skończylaby się na niczym, że jeżeli w wyzwalanym kraju zamieszkiwaloby 30 mln ludzi, 29 mln z nich stanelo by z bronią, pomagalo WH i robilo wszystko byle by nie znaleźć się pod panowaniem ZSRR... A to oznacza klęskę i niemożność podporządkowania sobie kraju. Zupelnie z boku: podejrzewam, że wiele osób z Kresów po takim zalatwieniu sprawy [wybiórcze areszty plus Katyń] naprawdę, z racji tego jakie stosunki panowaly na tych terenach przed wojną, nie byly zalamane czy przerażone... pozdr -
Witam; Gerhard: o tym, że radzieckie plany obrony polegaly na tym, że bronimy się na granicy [przed podejrzewam prowokacją niemiecką] a potem palając slysznym oburzeniem - uderzamy i pokonujemy faszystowskiego gada... - slyszalem. Troszkę bardziej na poważnie - przecież żadnego planu obrony nie tworzy się na zasadzie coafmy i się i kontrakatakujemy będąc pewnym, że pokonamy npla, gdyż sytuacja na froncie zmienia się co chwila, i to co my dziś planujemy - bierze w leb dwa dni albo i dwie godziny po ataku. Przecież ani Polska ani Finlandia nie mialy planów obrony skonstruowanych w ten sposób. Coś podobnego bylo - lecz kilkadziesiąt lat wcześniej i dotyczylo tego jak wpuścić w pulapkę francuskie wojska w pasie dzialania 6. A i 7. A niemieckiej dzialających na polduniowym odcinku granicy [frontu] francusko niemieckiego. Dzialo się to w '14 r. Patrząc z tej perspektywy Linia Molotowa bynajmniej nie miala celów obronnych tylko inne. Oslonę koncentracji? Oslonę owego ataku. Przy okazji po co koncetrować na ogromnym terenie - 500 km2 - ogromne sily, częściowo oslonięte i przeprowadzić ćwiczenia owych pulków artylerii czy 4 K Zmech. Z serii pytań - jeżeli padnie choć kilka bunkrów to dlaczego zostanie zmiecione to wszystko? Dlaczego Ju 87 potrzebuje ledwie kilku minut by dolecieć nad ów poligon i zaskoczyć wszystko... Po co ta L.M.? pozdr
-
Witam; Albinos: przeczytalem calą książkę i przewija się przez nią jeden wątek [nawet, nie żal lub pretensja]. Podziemie [oczywiście wedlug] M. Edelmana bylo niechętne przekazywaniu broni ŻOB-owi [najpierw], potem Żydom walczącym [chcącym walczyć] po Powstaniu w Getcie, w końcu samo traktowanie Żydów we Warszawie. Co ciekawe komunistów traktowal także, jako tych którzy nie wiedzą w co wierzą, o samym Gomulce byl zaś jak najgorszego zdania, za to jak sie zachowywal i tego co robil. Sam charakter Bundu, jego przekonania sprawialy, że mimo wszystko mial najbliżej do AL. Jak sam kilka razy zauważa - tam mial mniejszą szansę by zostać zaaresztowanym jako szpieg niemiecki. Z wcześniejszego okresu, między P.W. a upadkiem Getta opisując to co dzialo się z ocalonymi wspomina o tym, że kilka osób przylączylo się do oddzialu partyzanckiego i sluch po nim zaginąl... Podstawy do takich twierdzeń mógl mieć... pozdr
-
Witam; 2 października 2009 odchodzi Marek Edelman [ur. 1.01.'19 r. lub 1.01.'22 r.] Walczył w wielu miejscach słowem, czynem, z bronią w ręku. W gettcie [ostatni żyjący przywódca powstania w gettcie - Pierwszego Powstania Warszawskiego] i o ludzkie życie, o godność człowieka, o siebie i o innych. W Powstaniu Warszawskim - jako członek ŻOB podporządkowany Armii Ludowej, trzeci pluton, druga brygada. Walczy m.in na Starym Mieście, 29 sierpnia z resztkami oddziałów AL przechodzi kanałami na Żoliborz [drogę odnajduje "znów" "Kazik" Ratajzer]. Walki kończy w tzw. domkach policyjnych na rogu Potockiej i Gdańskiej. Z ulicy Promyka przemycony do szpitala Czerwonego Krzyża w Boernerowie. Koniec wojny zastaje go w Grodzisku Mazowieckim gdzie się ukrywa [dokładniej tuż nad sztabem zur Bekampfung der banditen und Partisanen].... Późniejsze powojenne losy to znów walka o to czego nauczył go przedwojenny Bund: godność człowieka, o słabszego, o to by jak to ujęła H. Krall - zdążyć przed Panem Bogiem, by osłonić płomień świecy by jeszcze teraz nie zgasł, by świecił troszkę dlużej... Prawdopodobny stopień - kapitan [przyznany sobie samemu jeszcze w '43] Cześć jego pamięci! pozdr PS. Albinos: napisałem tutaj, gdyż ta karta z życia Edelmana jest raczej mało znana....
-
Witam; Albinos: nie wiedziałem gdzie to umieścić, jakby co przenieś. Opinia Edelmana o Gęsiówce o tym jak AK postrzegało Żydów w P.W.: "... Jednak ta relacja [R. Białousa "Jerzy" z "Zośki" - F.] kłóci się z relacjami Marka Edelmana tyczącymi "Gęsiówki". Otóż z tego więzienia uwolniono ubranych w pasiaki Żydów z Grecji i Jugosławii i od razu, w tychże pasiakach zapędzono ich do kopania rówó przeciwczołgowych, budowania barykad i wynoszenia niewybuchów. Dodaje: - Z pewnością w powstaniu warszawskim, żaden akowiec sam z siebie nie dawał Żydom żadnej broni. Żyd z bronią w ręgu to był szpieg którego natychmiast stawiano pod ścianą..." [s. 130] "... Historycy twierdzą, że w dniu wybuchu powstania w Warszawie ukrywa się od 7000 do 30 000 Żydów z któych około tysiąca weźmie udział w walkach a około pięciuset zginie. Wiele lat później Michał Cichy w zamieszczonym w Gazecie Wyborczej głośnym tekście Polacy - Żydzi, czarne karty powstania opisuje przypadki mordów popełnionych na Żydach przez polskich powstańców. W sumie ginie w ten sposób około sześćdziesięciu Żydów, w tym czterdziestu czterech lub czterdziestu pięciu w wyniku dwóch zbiorowych mordów, z któych jeden [trzydzieści ofiar NSZ] jest jednak nie do konca udokumentowany...[...] Ze wspomnień wynika też że większość Żydów walczących w szeregach AK zatajał swoją narodową i występowalą pod przybranymi nazwiskami..." [s.211] "... Jeszcze tego samego dnia [pierwsze dni sierpnia '44 r. - F.] "Kazik" Ratajzer ratuje Julka Fiszgrunda którego chce rozstrzekać żandarmeria AK. Znowu: akowcy widząc Żyda z bronią w ręku, uznają że złapali zdrajcę. Decydują że bez sądu i na miejscu wykonają na nim wyrok śmierci. Zamykają go w piwnicy na Starym Mieście, a ten przez okienko wyrzuca kartkę z prośbą o pomoc. Niezwykly przypadek - kartkę znajduje na ulicy Ratajzer. Interweniuje. Na czas. W ten sposób ratuje Fiszgrundowi życie. Podobna historia na początku powstania przydarza się Edelmanowi, gdy stara się dostać na Leszno 18, od ktoego odcięty jest linią walk. Ma ważną przepustkę wydaną przez AK i dociera na Leszno 14. Dalej nie może przejść bo stoją już tam straże oddziałow ukrainskich. Malo tego, zaczynają do niego strzelać. Próbuje zatem zawrócić, przemykając się z bramy do bramu. Wtedy wpada na patrol AK któy go oskarża że podpalił kamienicę, z której właśnie wybiegl, czyli jest niemieckim szpiegiem. Decyzja - rozstrzelać na miejscu. Edelman wyrywa się i biegnie po schodach w stronę mieszkania w któym kwaterują dowódcy tego oddziały. Przez kilka minut trwa szamotanina, akowcy ciągną go w doł, on kpie w drzwi - wreszcie ktoś otwiera i po długiej rozmowie daje się przekonać Edelmanowi, by go nie roztrzeliwać od razu. W końcu go wypuszczają. * Dzięki przestrogom Kamińskiego, żobowcy podczas powstana warszawskiego trafiają do trzeciego plutonu drugiej brygady Armii Ludowej, czyli do partyzantki komunistycznej. Jest to tym bardziej naturalne, że "Antek" ma cały czas bezpośredni kontakt z "Witoldem", czyli Franciszkiem Jóźiwakiem, szefem sztabu AL. Edelman: - Pytacie mnie - dlaczego właśnie AL> A dlatego. Nie będę bawił się z tymi, co chcą mnie zabijać. Jeszcze parę razy AK stawiało mnie pod murem bo żandarmeria na Starym Mieście gdzie walczyliśmy na początku, to była po prostu czysta oenerowska Falanga. To wszystko nie było takie proste jak się teraz wydaje. Komuniści bywali przyzwoici i bywali nieprzywoici. Trzeba wiedzieć którzy jacy byli. Na przykłąd ten sztab Armii Ludowej, któy zginął pod koniec sierpnia na Freta 16 - to byli bardzo przyzwoici ludzie. Znałem ich. Kowali, Nastek Matywiecki, zresztą Żyd... To on poszedł do mnie podczas powstania warszawskiego i powiedział, że mam nie spać w tej piwnicy razem z oddziałem, bo nawet AL może mnie jako Żyda zabić. A potem przkrywał mnie swoją pałatką i spał przy mnie na tym trawniku przy Długiej i Swiętojerskiej. [...]. W sumie komuniści to byli różni ludzie. Ale o tych w powstaniu warszawskim nie mogę złego słowa powiedzieć. Ale o prawicowcach w Ak mogę mówić tylko źle..." [ss. 207 - 209] "... Edelman: To chodzenie do lasu, do paryzantów, to zawsze byłą dla nas niepwna sprawa. Mieliśmy tu złe doświadczenia. Jeszcze przed powstaniem ci, którzy uciekali z obozów zagłądy, musieli się partyzantów wystrzegać. Można powiedzieć, że atomsfera w lesie nie byłą przychylna dla Żydów. Mój przyjaciel Ćzyżyk był w oddziale AK. Jego dowódca powtarzał mu żeby na siebue uważał nawet podczas snu. Trzymaj się zawsze blisko jakiegoś drzewa" I Czyżyk nauczył się spać na stojąco, oparty o drzewo. - A czy nie dochodzily słuchy że komunistom z Gwardii Ludowej też zdarza się mordować Żydów? - Wtedy nie. Dopeiro długo potem pojawiły się informacje, że mordował również oddzial Moczara w Lubelskiem. Nie wiem ile w tym prawdy. Wiem że ja nie zaznalem od nich krzywdy. ..." [ss. 196 - 197] Do przemyśleń, zastanowienia się i dyskusji... Tym bardziej że opinia M. Edelmana nie należy do popularnych... pozdr
-
Witam; W kwestii obojętności Edelman wiele razy powtarza, że najgorsze nie było to że ktoś współpracował z Niemcami tylko to odwracanie oczu, że niepewność czy nawet cięzko okupiona pieniądzem kwatera nie zostanie zdradzona, czy przypadkowo rzucone słowo "Żyd" i obojętność tłumu nie uśmierci kolejnej osoby. to co poniżej także będzie "z Edelmana" "... Na koniec Edelman trafi do szkoły Zgromadzenia Kupców, która jest pod wpływem faszyzującego Obozu Narodowo - Radykalnegop, i gdzie poznaje młodszego brata Jana Mosdorfa, współzałożyciela ONR, inicjatora antyżydowskich rozruchów. Co ciekawe, starszy Mosdorf trafi potem do Auschwitz, gdzie zostanie rozstrzelany za uczestnictwo w podziemnej organizacji obozowej i za... pomoc Żydom..." [s.21] "... Edelman solidaryzując się z autorem [Gross - F.] i potwierdzając cytowane przez niego fakty, wyraźnie podkreśla też podczas spotkania z autorem na Uniwersytecie Jagiellonskim, że okrucieństwo Polaków niekoniecznie musiało być wynikiem antysemityzmu, ale moglo być następstwem zdeprawowania człowieka w czasie wojny. "Mordowanie Żydów to był czysty bandytyzm i ja bym tego wyłącznie antysemityzmem nie tłumaczył" Edelman: Przez całą wojnę propaganda mówiłą: Żydzi nie są ludźmi. To działało przez cztery lata - dzielnica zakaźna, plakat z Zydem karaluchem, którego można zdeptać. To Niemcy wtlukli ludziom do głowy, a tu po wojnie życie jeszcze ciężkie. Tymczasem po Żydach zostały te mieszkania, te sklepy, meble, trochę towarów... Więc co teraz? Wraca ten Żyd i zabierze mi moje mieszkanie, mój dywan, moją zastawę, która leży u mnie już od całych dwóch lat? To przecież straszna rzecz jest! Edelman wielokrotnie podkreśla, że w każdej społeczności są źli ludzie: - To nie jest okoliczność rozgrzeszająca niepamięć - jednak jeślui pozytywny dorobek Polaków traktujemy jako dziedzictwo narodowe to musimy również uznać brudne postępki popelniane przez Polaków. Dlatego trzeba pamiętać o Jedwabnem..." [s. 372] "...Kościół był fatalny. Jeżeli księża po spowiedzi mogli wydać Żyda, to jaki my mogliśmy mieć stosunek do Kościoła? To nie było naginne, ale się zdarzało. A nie pozwolić przenocować w pustym kościele - to wystarczyło za wyrok śmierci. Szczególnie w małych miasteczkach..." [s. 201] "... W 50 orcznicę powstanie w getcie Roman Kurkiewicz w Gazecie Wyborczej zauważy: "Być może 50 lat które minęło każ nam dzisiaj jasno odpowiedzieć, czym było powstanie 1943 roku. Czy tamta walka polskich Żydów pozostaje w naszej świadomości jednym z ogniw w walce Polaków z hitlerowskim okupantem? Czy jak twierdzili niektórzy wspólcześni zamkniętą sprawą żydowską? Czy byłą to inna "nie nasza" wojna? Żydzi polscy bili się z Niemcami pod dwiema flagami, ponieważ oba te sztandary uważali za swoje. Czy będziemy kiedyś umieli mówić o tamtej walce - to było Pierwsze Powstanie Warszawskie?" [s. 193] "... Adam Michnik w dniu obchodzów 60. rocznicy powstania znajdzie artykuł z tamtych czasów z Nurtu Młodych, pisma skarjnej prawicy, kto wie czy nie o wiele bardziej hańbiący niż opis opis lumpeproletariau bawiącego się na placu Krasinskich i zacytuje go w Gazecie Wyborczej: "W pierwszych dniach akcji Żydzi wywiesili na placu Muranowskim flagę polską i syjonistyczną. To podkreślenie patriotyzmu polskiego jest co najmniej śmieszne, jeżeli nie cyniczne. Oczywiście nie pochwalamy masowych mordów hitlerowskich dokonywanych czy to na Żydach czy na innych narodowościach, ale uważamy że "naród wybrany" ideologie, nadzieje i interesy związał raczej z czerwonym sztandarem znad Wołgi, anieżeli z polskim Orłem Białym. Wiemy wszyscy doskonale jak postępowali Żydzi z Polakami na ziemiach okupowanych przez Rosję. Wiemy jak nieobliczalne straty poniósł naród polski za przyczyną tych włąśnie Żydów i dlatego też los jaki ich spotyka, straszny z punktu widzenia czysto ludzkiego, wydaje się jednak sprawiedliwym. Dziejowa Nemezis każe zawsze płacić za zbrodnie winy a karze również całe narody" * * * W tekście Jacka Żakowskiego Czarna sukienka, opublikowanym w Zyciu Warszawy w kwietniu 1993 roku pada doskonałe zdanie odnoszące się do słynnego hasła "Pawiak pomścimy!": "Napis Pomścimy getto" nie przetrwał - możliwe że go w ogóle nie było..." [s.160] Do przemyślenia... pozdr
-
Niemcy czy Rosjanie?
FSO odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; uzupełniając jeszcze post Wolfa - czytając pozycje Grossa można dowiedzieć się także, że część małomiasteczkowych i "wielkomiejskich" Żydów doświadczała restrykcji od nowych władz radzieckich. Doświadczała ich nie dlatego, że byli Żydami, czy Polakami, lecz dlatego że byli kupcami, że byli klasą średnią, dlatego że niejednokrotnie ciągnąc swój "wózek" od pokoleń stanowili zagrożenie dla nowej władzy. Byli ludźmi niezależnymi. Warte podkreślenia jest to, że najczęściej na lep słówek nowej włądzy szli najbiedniejsi, któych gmina z różnych powodów odrzucała. Podobnie rzecz ma się z innymi nacjami. Przecież ów Katyń dotknął nie Polaków dlatego, że nimi byli, lecz dlatego, że polityka władz IIR.P. sprawiła, że byłą to elita rządząca miasteczkiem, stanowiąca tam władzę: ksiądz katolicki, naczelnik policji, burmistrz / wójt, dowódca oddzialu wojskowego stacjonującego w okolicy, korpus oficerski, właściciel majątku... Nie trzeba mówić, że to Adolf H. sprawił że Stalin nas nie wywiózł "jak leci"... Tenże Adolf zrobił coś innego, równie ważnego, ale to nie spór na ten temat. W G.G. owym małm Adolfom wszystko jedno było czy Polak biedny czy bogaty, po prostu brano setkę zakładników i pod mur jakby co. O Żydach, obywatelach polskich nie mówię, ich czasem i sami Polacy pomagali zniszczyć. Jak leci. Za to że byli Żydami. Ale to też spór na inne miejsce. Wystarczy zaglądnąć do dzialu opisującego państwo podziemne by dowiedzieć się, że wielu konspiratorów nie wpadło dlatego, że zostali zdekonspirowani, lecz dlatego że Niemcy prowadzili akcję pt: "łapanka w kwartale ulic...." zgarniając wszystkich jak leci, potem mówić, że są to zakładnicy w razie czego. Choćby z tego jednego powodu polityka Stalina i Hitlera nigdy nie będą takie same i nie będzie można stosować wobec nich jednej miarki... pozdr -
Niemcy czy Rosjanie?
FSO odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; w którymś ze swoich poprzednich postów zadalem pytanie, na które nie dostalem odpowiedzi. Chodzilo mi o wymienienie jakichś szkól średnich na terenie G.G. albo i uniwersytetów gdzie mogliby się uczyć i uczyliby się Polacy. Odpowiedzi nie bylo... Gdzieś zupelnie indziej, wspominalem, że czytalem książkę - wywiad [nietypową ale...] o Marku Edelmanie, bundowcu. Jakkolwiek komunistów on nie lubi i uważa że byli holotą, tak samo nie ma wątpliwości względem tego, że RKKA przyniosla jednak wyzwolenie. Wystarczy spojrzeć na listę ofiar [śmiertelnych i innych] i tego w jaki sposób je wybierano, to co robiono. Zupelnie z boku - kolchozy i sowchozy, przepraszam PGR-y i SGR-y zostaly wprowadzone w zasadzie niemal i wylącznie na terenach które Polska otrzymala w '45 r. od Aliantów [i ZSRR] czyli na tzw. Ziemach Zachodnich i Odzyskanych. Poza tym jeszcze jedna sprawa - o ile na terenach Ukrainy czy Bialorusi Stalin mógl i wygrywal antagonizmy narodowe, o tyle, na terenach "rdzennie polskich" - już nie bardzo. Na sam koniec - to co już wiele razy pisalem - aby system trwal musi wyksztalcić nową warstwę ludzi którzy będą popierali wodza. Na Ukrainie i w Bialorusi istnialo bogate chlopstwo - w Polsce, może w Wielkopolsce... wystarczy poczytać o reformie rolnej... pozdr -
Witam; ak_2107, Gwaldrik: fakt, że PRL zgermanizowala skuteczniej i szybciej i Ślązaków i Mazurów i innych autochtonów jest zupelnie osobną sprawą od samej sentencji wyroku. Sprawa jest powiązana z samym wyrokiem o tyle, że wiele osób nie mówi o p. Trawny jako o wlaścicielce, tylko i Niemce polskiego pochodzonia, sprowadzając dyskusję z gruntu prawnego na grunt nacjonalizów i narodowości. Male pytanie - czy tak samo krzyczano by gdyby pani Trawny byla panią Kowalską? Gdyby byla panią Kowalską mieszkającą na Litwie, w Czechach czy w innym niebogatym i nie kojarzącym się źle kraju? Watpię. Wyrok pokazuje balagan w naszych KW. Znam opowiadanie kiedy w jednej miejscowości w Malopolsce [ex. Galicja] , kiedy geodeta mając mapy i wypisy z LWH [taka poaustriacka odmiana KW] ze zgrozą stwierdzil że trzy albo cztery pokolenia górali nie zawracaly sobie sprawy z wpisywaniem zmian do papierów, bo i tak wiadomo... Pol biedy jeżeli dotyczy to prywatnego obywatela - koszty tej imprezy ponosi on sam, gorzej jeżeli podobne lenistwo przejawiają organy Państwa. Wyrok w tej sprawie powinien być dzwonem alarmowym dla osób które są odpowiedzialne za dokumenty i papiery a nie powodem do nagonki p.t. "Niemce nasze zabierają". pozdr
-
Witam; Bruno : dziękuję śliczne za wyjaśnienie - oznacza to że w zasadzie każda osoba urodzona do '37 r. w granicach przedwojennych [więc także Mazurzy, i osoby mieszkające w II R.P., lecz mający obywatelstwo niemieckie] są obywatelami Niemiec. Z tego co znam prawo - dzieci Niemców, są także obywatelami niemieckimi... Oznacza to, że opsoba urodzona i w '50 r. może bardzo łatwo udowodnić że jest obywatelem niemieckim... i na tej podstawie mogłą wyjchać legalnie i / lub pracować jako Niemiec. Sam znam kilka osób które pracują na terenie zachodnich landów na paszport jako niemieccy obywatele... To pokazuje, że nie zawsze winne jest prawo, że nie zawsze decyzje podejmowane w zgodzie z prawem, decyzje które się nam nie podobają, są nam niemiłe, lub nie brane pod uwagę, wskazują na to że prawo jest złe. Równie często a nawet częściej, mówią o tym, że to człowiek zawinił, lub nie dopełnił obowiązków. Ten wyrok mówi o tym wraźnie. pozdr
-
Mitologia 11 listopada
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Witam; każdy ma prawo do swego zdania. Patrząc na uznanie "de facto", Lenin tak naprawdę uznał już nieco wcześniej że Polska istnieje [bodajże koło '19 r.]. De iure nastąpiło to nieco póżniej. Zachód - już w '18 r. Patrząc na sam fakt deklaracji - to taki sam wymiar jak Deklaracja Niepodległości w U.S.A., ma deklaracja W. Wilsona w której pisze o niepodległej Polsce z dostępem do morza, lecz fakt, że mogłą ona realnie nastąpić to realny rozpad zaborców. Czyli wracamy znów do owych cesarzy [w tym jednego Kajzera] i cara. Przy okazji Kajzerwoi należą się podwójne brawa - raz za Lenina drugie za pokój brzeski. Obie te rzeczy zapewniły nam fakt rozbicia Rosji na długo... Taką samą władzę jak Piłsudski miał w Krakowie ktoś inny, w Lublinie jeszcze ktoś inny, a na Śląsku Cieszyńskim - nawet dogadano się w sprawie tymczasowej granicy! Potem dopiero obie stolice genailnie to spartoliły. Piłsudski był jednym z wielu, fakt zaś wybrania go na Naczelnika Państwa stanowił znak która część przyszłego kraju jest dla nas ważniejsza - wschód i Kresy. Zwróć uwagę, że wybierając Naczelnika [lub osobę pełniącą jego rolę] wybierało się także całokształt przekonań związanych z kraje. Przewagę miała opcja Polski na Wschodzie na nie tej opartej na granicach narodowościowych Dmowskiego. N.b. to jego koncepcja została zrealizowana w '45 r. A sam fakt wyniesienia MArszłak na piedestał to próba życia światłem odbitym przezeń przez pozostalą część sanacji, już po jego śmierci. pozdr -
Niemcy czy Rosjanie?
FSO odpowiedział Albinos → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Witam; Andreas: tak zupełnie z boku i z lat mniej więcej 60 tych. Na jednym z rodzinnych spotkań dowiedziałem się jednej ciekawej rzeczy : ZSRR wydawał w bardzo sensownych tłumaczeniach całą wartościową zachodnią literaturę. Mój teść, znający perfekt rosyjski, miał swego czasu całkiem sporą liczbę tytułów... Fakt, że istniał Czerwony Sztandar - wcale nie oznacza, że pisali tam tylko kolaboranci, wcale nie oznaczał tego, że wyokie stanowiska w administracji miejskiej czy innej były zarezerwowane tylko dla Rosjan czy komunistów. Puytanie z serii brak odpowiedzi: jaki uniwersytet działał na terenie G.G. i to legalnie w którym mogli się uczyć Polacy? Podobnie "podchwytliwe" pytanie: jaka szkoła średnia działała w której mogli się uczyć Polacy, czym się różniło prawo dla Polaków czy Rosjan lub Ukraińców w ZSRR, a czym się różniło prawo stosowane względem Polaka czy Niemca... Przy okazji proszę nie zapomnieć o podziale na lepszych i gorszych obywateli... Andreas: taka zabawa z boku, acz w temacie: dlaczego nie nie chcemy zauważać u bpa Krasickiego tego co chcemy u Boya? pozdr -
Witam; Bruno - popraw mnie jeśli się mylę. Według prawa każda nieruchomość ma swojego właściciela. Czasem jest on zgodny z osobą wpisaną w KW czasem - nie. Aby istniała możliwość by nieruchomość miała właściciela zapisano coś co nazywa się zasiedzenie. O ile przepisy się nie zmieniły to w dobrej wierze zachodzi ono po 20 latach, w złej po 30. Oznacza to, że tak naprawdę ów właściciel majątku p. Trawny, gdyby chciał ruszyć palcem u nogi, to sąd powinien mu przyznać własność owej nieruchomości powiedzmy w '98 r. [po 20 latach], w najgorszym razie - po 30 -> 2007. Problem jest jeden, nawet nie tyle problem - co warunek - ów użytkownik musi zachowywać się jak właściciel na danej nieruchomości. Oznacza to dbanie o nią, remontowanie i in., nawet rozbudowę. Po prostu przed sądem musi udowodnić, że zachowuje się takby robił to właścieciel. Z drugiej strony można sobie pooglądać n.p. na Dolnym Śląsku domy czy kamienice - grzyb do pierwszego piętra, zniszczone drzwi, popękane ściany. Moje pytanie - czy tak zachowuje się właściciel? Kolejna sprawa - jest coś co nazywa się publiczna rękojmia ksiąg wieczystych - oznacza to tyle, że domniemuje się [o ile nie jest jakaś sprawa o zmianę wpisu], że właścicielem faktycznym jest ten ujawniony w KW. Oznacza to tyle, że o ile nie ma jakiegoś dokumentu o sprzedaży, że może on przed sądem dopominać się by wydano mu prawnie jego rzecz. Wszystko to oznacza, że to nie winne jest prawo tylko lenistwo wlaścicieli tych nieruchomości. Krzyk o tym, że Niemiec zabiera jest bzdurą, powinno być to hasłem by wystąpić do sądu w wnioskiem o zasiedzenie przez tych którzy mają do tego prawo... Osobną sprawą i tak sobie związaną z tym faktem jest niemiecka polityka paszportowa w latach 70 tych. Patrząc realnie na granice - wtedy każda osoba po 50 tce, o ile nie uciekła z tych terenów w l. 40 tych, mogla udowodnić, że jest / była obywatelem niemieckim. Każda! takie były granice takie prawo? Czy mamy ich za to ganić? pozdr
-
Witam; zacznę jako zwykle - od tylu. 1. Polityka kościoła jako instytucji była conajmniej bardzo bardzo elastyczna. Z jednej strony pomagano "S", z drugiej nie starano się sprzeciwić władzy PZPR-owskiej, co starsi pamiętała dość długi dowcip jak te stosunki wyglądały. Poza tym kościół w Polsce był zwornikiem opozycji - co oznaczało, że jego poziom intelektualny był dużo wyższy niż obecnie, co oznaczało także wymianę poglądów. Przy okazji - "przebaczamy...." - nie przeszkodziło Gomułce podpisać z Niemcami [Zachodnimi] układ o granicach i przyjaźni w o ile się nie mylę '70 r. 2. Jaruzelski dostał wolną rękę w Polsce, pod kątem zaprowadzenia spokoju. Patrząc na liczby ofiar w tego typu akcjach było ich naprawdę niewiele a warunki internowania niejednokrotnie conajmniej przyzwoite. Proces i same wypadki w kopalni Wujek tak bardzo narosły polityką [i oceną słuszności lub nie postępowania pod względem politycznym], że najlepiej byłoby przenieść je gdzieś do innego kraju gdzie argumenty o polityce byłyby z punktu odrzucane. W prasie, nazwijmy to, lewicowej [patrz: Nie i in.] pojawiają się argumenty o tym, że same dowody prezentowane w procesie były w kilku wypadkach "poprawiane" by lepiej wyglądaly. 3. Caly czas [z uporem maniaka] piszę o jednym - dlaczego różnie oceniamy prawo legalnej [!] władzy i jej zbrojnego ramienia [wtedy ZOMO czy ORMO, dziś tzw. "prewencja"] do zaprowadzenia porządku na danym terenie. Tutaj też powinno paść kolejne pytanie - kiedy ciśnienie czy presja sprawi że pod wpłyewem jakiejś cegły czy kamienia rzuconego z drugiej strony barykady któryś milicjant pęknie? W owych wspomnieniach opisany jest jedyny wypadek zbicia protestanta w Krakowie. Dziś określone by to zostało: "zły stan psychiczny, czul się zagrożony i skierowany na leczenie a kara byłaby dość lagodna". Wtedy to zabójstwo z premedytacją słusznie strajkującego... 4. Historię, zgodnie z innym klasykiem, piszą zwycięzcy, a przegrani racji nie mają i rzadko kiedy mieć będą. Sama historia jak watykańskie młyny mieli bardzo wolno. Obecnie historię pisze, jak zauważył Bruno, strona "S" i tak jak wybiela siebie tak oczernia tych drugich. A gesty takie jak ten powinny budzić szacunek. pozdr