-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Desant kanałowy na Plac Bankowy - czy mógł się udać?
FSO odpowiedział Albinos → temat → Działania bojowe
Witam; zgodnie z twoją prośbą, rozwinę co nieco swoją myśl. W owym wywiadzie zaciekawiło mnie kilka rzeczy: 1. Godzina wyruszenia. Zasadniczo pojawiają się różne, przy czym w zasadzie nie ma rozróżnienia pomiędzy "zaczęliśmy wchodzić do kanału" a "wyruszyliśmy w trasę kanałami". Tutaj pojawia się 8 [wieczór], a co ciekawe w czasie okupacji hitlerowskiej Niemcy czas zmieniali. W sierpniu godzina 8, nawet mimo czasu letniego - jest zmrok, co by oznaczało, że godziną rozpoczęcia wchodzenia do kanałów była ta godzina niż późniejsza. Ciekawą kwestią poztsaje to kiedy zebrana grupa ruszyłą w drogę. Jedna mała uwaga - w oczekiwaniu na to aż wszyscy zejdą wydaje się zwykle, że uplynęly godziny. Coś jak stoją w korku - stoi się "masę czasu", a minęło ledwie 10 minut... 2. W wywiadze, jest relacja, że "kablarze" osoby które niosly ileś tam metrów kabla, zostały zatrzymane przez żandarmerię, gdyż mialy rozkaz lecz nie znały hasła / odzewu koniecznego by przejść przez posilki. Kol. Albinos twierdził, że o przebiciu wiedzieli wszyscy, to być może pewne szczegóły próbowano utrzymać w tajemnicy do samego końca. Kolejne pytanie: czy w trakcie realizacji przygotowywań "wychodziło" coś co nie było wcześniej przewidywane? 3. Czytając to jak zmieniano przynależność poszczególnych grup powstańców, czy kompanii - to czy w różnych relacjach nie jest tak, że część powsstańców, uczestników desantu nie jest przypisywanych do różnych grup w różnych relacjach? Na koniec zaś [o ile dobrze zrozumiałem], jest rada by oglądać zdjęcia, któe byly robione przed i po by "dogadać się" różnymi wersjami tych którzy odnieśli rany i/lub zginęli. pozdr -
Witam; secesjonista; Calm - po prostu nie lubię stosowania dwóch miarek, do dokładnie tej samej działalności, różniącej się kolorem politycznym i krajem alianckim z którym była zwiazana dana partyzantka. To tak na marginesie. Problem z AL/GL jest mniej więcej taki - że jakkolwiek miala ona "czerwony" program, piszę skrótowo - i hasłowo, to przy tym co działo się w przedwojennej Polsce, miał on szanse na naprawdę duże poparcie wśród spoleczeństwa. Nie tutaj pisać dlaczego, bo ywszłoby z tego koszmarne O.T. W chwili obecnej argumentacja sprowadza się do tego, że mówiąc w pewnym urpszczeniu: AL/GL byla agenturą i to jeszcze sterowaną z moskwy co oznacza, że działania w stylu: wysadzanie mostów, czy likwidacja posterunków a nie daj boże rozdawanie żywności powinna być oceniana nie przez sam fakt czyli :stacja rozrządowa Górki Małe przestała istnieć, lecz z odpowiednim spojrzeniem - to było udawane i złe bo zrobili to ci niewlaściwi. Troszkę przypomina mi to wykłądy polityczne o tym że Szarik to były dwa psy, a "Grześ" był udawanym Gruzinem, by szerzyć kult. Ciekawe czemu oglądamy westerny bez takich wstawek politycznych? To jest dokładnie ta sama metoda. Nie możemy zaprzeczyć, to chociaż nadajmy że to czerwoni czyli musi być "coś na rzeczy". O starciach, mniejszych bitwach i większych walkach nie chcemy pamiętać - bo to czerwoni. Pisałem wcześniej - chyba każda opacja polityczna miala swą wizję państwa w imieniu której zabijała Niemców, a bywało że i swoich przeciwników politycznych? Ileś osób stara się udowodnić, że NSZ coś zrobil, że jakaś grupa oporu we wsi Wielka Głucha zlikwidowała potsreunek niemiecki... A zapominamy o tych którzy są nam obcy ideologicznie... W kwestii zaś tego jak to wyglądało: relacje na linii AK - Londyn wcale nie były takie rewelacyjne, a osobną sprawą pozostaje to jak ocenić fakt przesylania pieniędzy z prośbą - walczcie więcej i więcej utrudniajcie życie Niemcom i tego, czy w ogóle można określać grupy partyzanckie związane z AK jako pelną całość podporządkowaną jednemu dowództwu, choćby z racji tego że jak było wiele razy wspominane ideologia oddziałów AK wywodzących się z różnych środowisk byłą naprawdę bardzo bardzo różna. O.T. - Sanacja w Wielkiej Brytani nie byla traktowana po gentelmansku, jest gdzieś na forum opis tego co się działo, osoby mające inne zdanie niż rząd - takoż. Gdzieś są zanotowane słowa Churchilla do Andersa mówiące co myśli o tym, żeby dbal więcej o polskie interesy, że walczą żolnierze polscy. Przy okazji Wersal to nie byl. Kolejna sprawa którą poruszach [piszę teraz do kol. Calma] - jest także do dyskusji - i to szerokiej: czy lepiej Kresy czy Ziemie Zachodnie i Odzyskane. Rachunek ekonomiczny, cywilizacyjny i dowolny inny mówi że lepiej ZZiO. Wersję Syrenka lux zamieniliśmy na nieco przechodzonego, lecz w pelni sprawnego Mercedesa. Osobną sprawą jest to czy szansę wykorzystaliśmy, ale to znów temat na inne dyskusje. pozdr
-
Witam; Kasiora: to, z czego były zrobione samoloty - może, ale nie musi świadczyć o ich zdolnościach i możliwościach w czasie walki. Zero uchodziły przez długi czas za naprawdę nieosiągalne samoloty dla lotnictwa St. Zjedn. W końcu, sytuacja się zmieniła. Nie ważne czy były z ołowiu czy z drewna - ważne że spełnialy wymagania jakie stawiał ówczesny front walki i wojny. Z boku: F.W. powstał jako odpowiedź na brutalne warunki wojny na WTDW - i tak też on wyglądał - szeroki rozstaw kół, silnik któremu nie straszne trafienia w cylinder, rewelacyjne osiągi na małych i średnich wysokościach - lecz zasięg stosunkowo niewielki... Zaś i Zero i inne "Wild..." i nie tylko "caty" - zasięg liczony w niemal 2 tys km. możliwość startu z lotniskowca, odporność na przeciążenia etc. To są zupełnie inne samoloty, do zupelnie innych działań. Nie wiem czy F.W. by się sprawdzil w Japoni - opewnie nie bardzo, podobnie jak i jego japońskie odpowiedniki. To, że przez wiele lat coś jest produkowane - nie oznacza, że jest to ten sam samolot, ta sama maszyna. Wystarczy rzucić okiem na pierwsze modele Corolli i ostatni. Wspólna jest tylko nazwa... pozdr
-
Witam; madhouse: nie pamiętam gdzie ktoś napisał - ale nie ma tylko jedynie słusznej wersji historii, nawet tej sprzed kilku llat, nie ma jedynie bialych i czarnych stron. Ba, nawet nie wiem czy gdzies są białe i czarne strony. Zupełnie z boku: osuszenie tzw. Błot Pontyjskich - to niejaki Duce, znanys zerzej jako Mussolini, wakacje pracownicze - to już jego sąsiad Hitler. Pytanie za punkty czy z tego co zrobili mamy zapomnieć o tym co pisałem? Nie, dokładnie tak samo jest w wypadku GL/AL - nazywanie ich agenturą to dla mnie nowomowa mająca na celu rozróżnienie i wprowadzenie nowej filozfii: my się szkolimy u przyjaciól, my przyjmujemy pomoc, oni chodzą na kurs indoktrynacji i szkolą się na agenturę. My - patrioci ; oni - zaprzańcy. Zracałem uwagę wcześniej - mimo, że nam się nie podoba ich wersja świata, mimo że uważamy że jedyną włąsciwą partyzantką [idologicznie] było AK, to nie powtarzajmy wszelkich bzur jakie powstały w temacie GL/AL; przeczytajmy uich dokumenty, skonfrontujmt to co było napisane, i starajmy się zaakaceptować, że oni także wysadazali mosty, że jeżli nie udalo się im, to zrobiła to potem AK i radzianie, a potem znów "gwardziści" do spółki z AK [na przyklad]. Mówienie, że GL/AL bylo złe bo to nie nasza "bajka" przypomina co nieco cytat "bo jesteś glupi i masz wszy". Przy okazji na koniec - gdyby wieś nie byłą jaka była, to i "czerwoni" mieliby o wiele mniejsze poparacie, a ich zachowania w stylu :zdobycie magazynu i rozdanie to okolicznym mieszkańcom, na pewno przysparzało im zwolenników, tym bardziej, że inni nie byli chętni do takich działań. Pytanie na sam koniec - na kanwie "biały - czarny" - czy za obecne zachodnie granice naszegoi kraju mamy kogoś wielbić i dlaczego Stalina? pozdr
-
Dobre strony PRL-u
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; ciekawy: nie chcę być złośliwy, ale radzę porównać sieć dróg w '45 r. i w '89 r. Różnią się znacznie i nie tylko w kwestii "krajówek" ale tej calej masy dróg gminnych, wiejskich, bywszych powiatowych. W końcu można było dojechać czymś innym niż wozem drabiniastym lub Krazem 6x6. Przy okazji - wtedy nie było Unii Europejskiej. Zaś w kwestii autostrad: te są w kraju zbędne, jeżeli nie da dojechać się z Krakowa do Zabierzowa nie urywając po drodze osi i połowy zawieszenia... Budowy byly - wszystko to co było w N.H. w '89 r. to komunizm ten wredny PRL, inne zakłądy także. Zupelnie osobną sprawą jest to, że część z nich padła gdyż ludzie w pewnym momencie zostali odzwyczajeni od odpowiedzialności za siebie. W tej kwestii można się sieprać kto dzierży "palmę pierwszeństwa". pozdr -
Witam; Kasiora: problem z opisem i pytaniem: "najlepszy...." jest taki, że II w.ś. to skok technologiczny i mnogość frontó różniących się warunkami zarówno "technicznymi" jaki i "charakterystyką". Na froncie europejskim myśliwce nie musiały mieć ogromnego zasięgu - miały zupełnie inne zadania, a walka toczyla się w stosunkowo niewielkiem odległości od lotnisk. By mieć możliwość osłony bombowców konstruowano myśliwce dalekiego zasięgu, który w samolotach używanych na Dalik Wschodzie musiał być normalnym zasięgiem operacyjnym. Podobnych różnić jest pewnie więcej. Z tych powodów, dla mnie jednym z najlepszych myśliwców na Froncie Wschodnim, szerzej ETDW [taktycznym !] jest F.W. wraz z jego bardzo mocno przebudowaną wersją noszącą nazwę Ta 152. Zupełnie osobną sprawą są myśliwce [samoloty] odrzutowe -> Me 262 [niemal calkowicie dopracowana konstrukcja...]. Warunki zaś dzialań na DWTDW sprawiały, że ważne było zupelnie coś innego - możliwość startu z lotniskowca, co oznaczało mocne podwozie, krótki start i lądowanie, konstrukcję odporną na przeciążenia czy największe proędkości na niskich i średnich wysokościach. Tutaj - zgadzam się z propozycją Łyzia. pozdr
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
FSO odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; kasiora: zwróć uwagę na kilka "detali" 1. Armia niemiecka była tworzona do stricte europejskiego teatru działań [Afryka, jako taka była ze swą sąsiadką, ściśle związana], działań na które największy wplyw miała taktyka W.H. [vide założenia Guderiana i in] i wielkie przestrzenie na wschodzie. Już tylko to sprawiło, że dużą rolę odrywało lotnictwo taktyczne, a nawet Ju-87 Styka wyposażon w działko ppanc 37 mm z odpowiednim rdzeniem, potężne, mocne czolgi zdolne działać samodzielnie, mogące siać zamieszanie na tyłąch przeciwnika. Jednym z wielu ich zadań [ale nie jedynym [!]] była współpraca z piechotą. Stąd potężne armaty, szerokie gasiennice, pochyłe pacnerze, niskie sylwety i inne. 2. Armia japońska - po "batach" w '39 r. jakie dostała od RKKA przestawiłą się na teatr morski, inwazje poszczególnych wysp. W takim wypadku na grząskim terenie, potzrebne są lekkie czołgi, mające siać zamieszanie, takie które można przetransportować na łodziach desantowych, świetnie jeśli są pływające. Stąd także duża rola lotnictwa morskiego, a także floty jako takiej. Radzę przeczytąć książkę o japonskiej brni pancernej. Bardzo dobrze opisano tam uwarunkowania jakim podlegaly czolgi i dlaczego w takim a nie innym kierunku szedł rozwój akurat tej konkretnej broni. 3. Brak źródeł surowcow [ropy / rud] niezbędnych do działań wojennych było bolączką i Niemców i Japończykow, z tym że w pierwszym wypadku trzeba było zająć /zmusić do wyjścia w wojny Rumunię, w drugim odciąć Japonię od zapasow ropy i jej źródel w okolicach Indonezji i panować na morzu i oceanie 4. Stany Zjednoczone i ich armia miala kilka problemów z którymi musiala się zmagać: czyli późny rozwój najważniejszych broni [patrz czołgi], rożnorodność wielu frontów na jakich roczyły się dzialania wojenne i stąd konieczność by wybrać jedną koncepcję walki. Zdecydowano się na to by czolgi były bronią wspomagającą piechotę, co wymuszało zupełnie inne warunki ich rozwoju i sprawiało, że w Europie prezentowaly się "tak sobie", zaś w Azji, jakkolwiek zdarzało im się topić, to jednak dawały sobie radę znakomicie. Patrz także przez ten pryzmat. Na koniec - dowódcy amerykańscy doświadczenie w kwestii dzialań musieli zdobywać "na bieżąco", to nie na terenach St. Zjedn. prowadzono najważniejsze wojny od połowy XIX w . [poza secesyjną], to nie ich dowódcy mogli rozpamiętywać poszczególne problemy... pozdr -
Witam; madhouse ; marat: fakt że nie lubicie komunistow [ludzie, poglądy] nie oznacza, że można przypisywać im wszystko - od hiszpanki po plamy na słońcu, o wołki zbożowe zahaczając po drodze. Fakt, że uważacie, że GL/AL miała niewłaściwe poglądy na świat, nie oznacza, że można zwać ją agenturą i innymi epitetami. Ludzie skupieni w tej akurat partyzance walczyli o swoją wizję kraju, walczyli tak jak umieli i walczyli z całkiem niezlymi efektami. Prosiłem o nie pisanie "agentura" w stosunku do GL/AL i "związani" w relacjach A.K. Ówczesne podziemie i to działo się między poszczególnymi oddziałami było naprawdę skomplikowane nieco bardziej niż czerń i biel. Pisałem także, że wielka polityka nabierała całkiem innego wymiaru w małej wsi, lub na odwrót - wielka polityka wcale nie przeszkadzała we współpracy z inny oddziałami [gdzieś pisałem o wysadzaniu mostu - - AL i BCh a potem żeby było weselej - AK - radzianie] Wspominałem także o tym że torom było obojętnekto je rozkręcał, pociągowi kto podłożył bombę. Szanujmy tych co walczyli pod inny sztandarami niż NSZ czy AK, szanujmy tych którzy mieli inną wizję Polski. Tak samo prosiłem [nie tylko ja o podawanie źróde3ł], pisalem, czym różni się mordowanie [patrz temat o NSZ-cie] od "zdjęcia opieki nad Żydami". Przy okazji to w ramach AL działały grupy żydowskie, to w ramach AL było najmniej wyskoków antysemickich i td. W kwestii archiwów - pisałem czemu na logikę przedstawiana tutaj wersja wydarzeń nie trzyma się całości [jest na to znacznie dosadniejsze określenie]. W takim wypadku nie ma "współpracy" jest "albo - albo". Pisząc , opsiując pewne wydarzenia, starajmy się myśleć logicznie, nie życzeniowo [ang. wishful thinking]. Pomoże to znaleźć dziury w różnych "najbardziej prawdopodobnych" wersjach pisanych przez IPN [i nie tylko]. Kolejna sprawa [na razie ostatnia] - w kwestii tego czy w '42 r. lub '43 r. komunista by współpracowal z Niemcami - zalecam opinię i postawę Stalina. Wlaśnie z powodu postawy Stalina w okresie '39 - '41, później musiał pokazać, że Niemców nienawidzi, co Ci ostatni mu bardzo mocno ułatwiali. Dopeiro potem - pisać o tym co miał na celu. pozdr
-
Witaj; Dimistris: nie ma sprawy, rozumiem. Być może tutaj jest powód dlaczego, z taką otwartością przyjmowano nas w ;latach 80 tych i później. Doskonale pamiętano, że mimo naprawdę cieżkich warunków ludzie znajdowali kąt, strawę i zrozumienie dla innych wygnańców z miejsc gdzie toczyła się wojna domowa. Ziemie Zachodnie [i Odzyskane; jak się to u nas oficjalnie nazywało] to głównie przesiedleńcy ze Wschodu, to osadnicy wojskowi, to ludzie którzy jeszcze w '46 czy '47 musieli sobie życie od nowa organizować w nowych warunkach. Przesiedleniec zawsze przesiedlenca zrozumie, zwłaszcza w kwestii pomocy i dania miski cieplej strawy. Nie pamiętam już kto i gdzie pisał [Rakowski?!], że jak jeńcy niemieccy byli prowadzeni przez Wielkopolskę to Polacy dawali im chleb, mleko czy wodę - ludzie wiedzieli, że teraz oni są takimi jak oni niewiele wcześniej - przesiedleńcami, osobami bez domu, potrzebującymi pomocy. Z drugiej strony - niedługo w Europie będziemy pewnie Polakami, Gekami mieszkającymi gdzieś tam, będziemy świadomi pewnie takiej czy innej odrębności, takich czy innych korzeni etnicznych, lecz to na rodzicach spocznie obwiązek nauki języka ojczystego, o ile [a raczej nie spodziewam się tego] państwo, dokladniej ambasada nie zapewni szkoly z prawdziwego zdarzenia stojącej na wysokim poziomie. Brak obywatelstwa - czy to patriotyzm nie wiem, być może tak być może problemy związane jeszcze do niedawna z podwójnym obywatelstwem. Być może Polacy w Grecji czują się tak jak Grecy w Polsce - u nas jest powiedzenie "pierwsza miłość nie rdzewieje". Kochają Grecję, czują ją i lubią, cenią ludzi i to wszystko co jest wokół, lecz w głębi duszy na dnie - Ojczyzna się gdzieś kołata... pozdr
-
Witam; marat i in: sprawa wcale nie jest tak jasna tylko dlatego że zostało to tak napisane. Jedno proste pytanie pozwala stwierdzić, że ktoś gdzieś namotał, być może wykorzystując współpracownika Gestapu i szczerą być może chęć wiedzy o tym co kto ma do ukrycia. Pytanie jest proste: kto był "antyniemiecki" a kto "antykomunistyczny"? Przecież jednoe nie wyklucza drugiego, czasem było to jednoznaczne. Poza tym kolejna sprawa - jak oceniano kto ma jakie nastawienie "anty"? I co byo wyznacznikiem owego nastawienia... Wątpliwości kolejne: dlaczego ani Niemcy ani AL nie wykorzystałą zdobytych materiałów - przy założeniu [nierealnym, dla mnie], że zostały zdobyte to niewykorzystanie materiałów do rozprawienia się z partyzantką dla osób zajmujących się bezpieczeńśtwem, oznacza niemalże wyrok śmierci. Paragrafy na coś takiego są, tym bardziej w Gestapo. Także dla swoich. Przecież po zdobyciu takiej masy materiałow wystarczyło wysłać wywiadowców w teren i aresztować wszystkich jak leci, zaczynając od najważniejszych - i wszystko rozbite w puch. Z boku: współpraca radziecko niemiecka skończyła się w '41 r. Dokładniej 22 czerwca. Wersja ostatnia - możliwa także - byla być może jakaś próba zdobycia tego co uchodziło za archiwum, być może ktoś uważał że mial coś o czym sądził, że tak jest, i spróbował to sprzedać temu kto da więcej. Możliwe że połakomiła się na to AL i Niemcy... Tylko istnieje duże prawdopodobieństwo, że owe dokumenty nie były już wtedy dużo warte, a nawet były warte mało co. pozdr
-
Witam; być może jest to związane z możliwością zastosowania takiego lub innego przełożenia, pozwalającego szybciej kręcić się śmigłu, co pozwala wytworzyć większą siłę nośną, na takiej samej powierzchni skrzydła lub na większym skrzydle. To troszkę tak jak z silnikami samochodowymi - większa moc, oznacza możliwość zastosowania dłuższych przełożeń na skrzyni biegów [i / lub na moście napędowym] pozdr
-
Witam; dimitris: z takimi osobami jak Ty rozmawia się zawsze z największą przyjemnością. Relacje osobiste nie zawsze są uwarunkowane tym, co działo się, lub co dzieje się między rządami poszczególnych państw. Nie wiem jak Grecy w czasie wojny domowej odbierali fakt, że część dzieci [i ludzi pewnie też] wyjechało do Polski, by tu próbować jakoś żyć i jakoś ułożyć sobie dalsze plany. Nie pamiętam już gdzie lecz czytałem, że byli oni przyjmowani ciepło, mimo pewnych różnic kulturowych i ubóstwa w sumie ówczesnej Polski. Same zaś nacje no cuż, doświadczane podobnie - jak pisałem - na poły autorytarne rządu przed wojną, próba narzucenia skrajności po wojnie, co w społeczeństwach, którym mimo wszystko było blisko do lewicowej wizji rządu, być może w stylu takim który nazywany jest obecnie skandynawskim... wywoływał niezgodę tłumioną z mniejszą czy większą siłą przez rządy. Poza tym zarówno Słowianie jak i narody południowe [m.in Włosi, czy Grcy] znani są z tego, że jest cała masa innych sposobów pozwalających na dojście do celu, z potraktowaniem prawa jak tyczek w slalomie. Na koniec i na wesoło: jest gdzieś rysunek Mleczki [Andrzeja]. Egipt, piramidy, Giza, przewodnik i turyści [z Polski]. Jeden do drugiego: Nie takie my rzeczy ze szwagrem po pijaku budowali. W kwestii trudności - nie wiem czemu, ale w wielu wypadkach część emigracji traktuje graje do których przyjechali jak gospodarzy, a siebie zaś jak gości, któych zachowanie musi być odpowiednie, bo to od gospodarzy zależy czy będą mogli dłużej w tym hoteliku zamieszkać. Małe pytanie: jak oceniać dzieci tych co wyjechali wcześniej: jako Polaków czy jako Greków? I co oznacza owo słówko "wzwyż"? Czy jest to urzędnicze stwierdzenie - "tego nie wie nikt". pozdr
-
Witam; secesjonista: chciałem zwrócić uwagę na absurdalność oskarżenia w tym konkretnym wypadku. Przy okazji - co innego walka ze ściśle lokalnym rywalem na danym ograniczonym terenie, gdzie ofiarami pada kilku partyzantów a co innego akcja mająca na celu zniszczenie archiwum. To pierwsze to można podciągnąć pod zabawę "a w sobotę leśniczy pogonił i nas i Niemców"; to drugie to znacznie poważniejsza sprawa. pozdr
-
Porównanie dynamiki gospodarki II RP i PRL
FSO odpowiedział secesjonista → temat → II Rzeczpospolita (1918 r. - 1939 r.)
Witaj; secesjonista: wedle życzeń - płace realne w przemyśle rok '28 = 100 '21 - 54 ; '22 - 76 ; 23 - 89 ; '24 - 59 ; '25 - 62 ; '26 - 90 '27 - 91 ; '28 - 100 ; '29 - 107 ; '30 - 115 ; '31 - 119 ; '32 - 122; '33 - 124,6 ; '34 - 128,6 ; '35 - 131,5 ; '36 - 136,2 ; '37 - 131,5 ; '38 - 140,9 Płace nominale w '38 r. były na poziomie okresu -26 - '27, czyli nie osiagnęły poziomu z '28 r, przyjętego za 100. Płaca realna była większa gdyż załamanie w rolnictwie, z racji charakteru gospodarki II R.P. było przeogromne. Też był gdzieś na forum opis tego jak wyglądały stosunki na wsi polskiej, zwłaszcza na Kresach. Przyjmując wielkości realne, w '38 r. możn było pracując w przemyśle kupić mniej więcej 3 x więcej co w '21 r. W rolnictwie z wielu powodów ta sytuacja była i gorsza i inna. Wartość produkcji przemysłowej rok '28 = 100 '28 - 100; '29 - 102, '30 - 90 ; '31 - 78 ; '32 - 64; '33 - 70; '34 - 79 ; '35 - 85 ; '36 - 94; '37 - 111; '38 - 119. Ostatnie dwa lata - widać wpływ budowy COP-u, co także świadczy o kiepskiej sile polskiego przemysłu. Zatrudnienie nie osiągnęło poziomu z '28 r, co przy wzroscie procukcji przemysłowej każe przypuszczać, że odbyło się to kosztem inwestycji w maszyny, w technikę. Dochody zaś z podatków ceł czy monopoli w wypadku Polski w '39 r . nie sięgnęły poziomu z roku '29. pozdr -
Witam; marat: w kwestii źródel: pisałem już dlaczego, z jakiego powodu tak ważne jest sprawdzenie danych faktów w kilku miejscach - odtych którzy przypisują sobie sukces [n.p. GL/AL] poprzez tych którzy "dostali po głowie" - n.p. AK; w końcu poprzez tych którzy pomagali w tej imprezie [tutaj: niech będzie to okupant, czyli źródła niemieckie]. Do tego - należy zobaczyć ile nazwisk się powtarza, wśród osób mówiących jedną i jedyną prawdę. W kwestii tego jak bardzo może to budzić wątpliwości - polecam to jak była przeprowadzona kwerenda do dwóch artykulów o tym jak Żydzi oceniali partyzantkę poprzez pryzmat kontaktów z nią. Z wielu z nich należało zrezygnować, lub traktować z wielką rezerwą - choćby dlatego że opis był n.p.: "słyszałem że był to NSZ...", "albo partyzanci w munurach niemieckich...". Kwestia kolejna: jeżeli zdobyto archiwum AK [co oznacza zdobyto niemalże wszystko co trzeba by uzupełnić swą wiedzą o organizacji], i jeśli pomagali w tym Niemcy - to nie podejrzewam, żadnego dowódcy żandarmerii niemieckiej o taką głupotę jak oddanie tego całego dobra w łąpy innej partyzantki, i nie zostawienie sobie po tym nawet wspomnienia. Coś takiego oznaczało gigantyczne problemy dla samej AK [i całego podziemia], gigantyczne kłopoty dla osób w niej działających - dla wszystkich. Dowolny oficer niemiecki który by coś takiego wymyślił najbliższym pociągiem zostałby wysłany na Front Wschodni do karnej brygady lub od razu rozstrzelany. Dla każdego wywiadu - taka informacja to więcej niż skarb, a ktoś kto ją zniweczy - ginie. Choćby z tego powodu należy brać ją w nawias z dużym znakiem zapytania. Do takiej malej zwykłej sprawy. Gangi osiedlowe - jeden duży, kilka mniejszych i policja, próbująca z tym walczyć. I nagle opkazuje się że jednemu z nich zginęła [największemu] lista płac. Kilka dni później ktoś twierdzi, że policja - pomogła małemu w zdobyciu owej listy płac, nie zachowując nic dla siebie. Nierealne. Z tego samego powodu nierealna jest współpraca gestapo z GL/AL, Dalej - określanie GL/AL mianem szamba [czy jakoś tak] naprawdę nie uchodzi. Każda organizacja bywało, że nie panowala nad drobnymi oddziałami, każde oddziały załatwiały swoje drobne lub grubsze sprawy. Czasem przy pomocy policji granatowej, gdyż ta miała dość dużo swobody jak na warunki okupacyjne. Pisałem też wczesniej - pociągowi i mostowi naprawdę "za jedno" przez kogo wyleci - czy bombę podłoży AK czy AL, a może tory rokzkręci NSZ, a kamienie usypią BCh. Zostały wydane książeczki opisujące akcje także AL i GL - poczytaj, sprawdź i nie przedkładaj ideologii nad fakty. W kwestii Żydów - wyjątkiem byly mordy na Żydach dokonane przez GL/AL - samo Żydzi w swych relacjach o tym piszą. Zdarzały się natomiast porozumienia o współpracy podpisywane przez miejscowych dowódców w wyniku któych n.p. grupa Żydów pozostająca pod opieką oddziału GL/AL ją traciła, lub grupa Zydów walcząca w nim, musiała przejść do innego oddziału partyzanckiego. Znacznie częściej zdarzała się ta pierwsza opcja. pozdr
-
Dobre strony PRL-u
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; ciekawy: kilka nota bene "ciekawostek" z tematu PRL: 1. W '45 r. kraj naprawdę byl w dużej części zniszczony i to w znacznym stopniu, jego poszczególne części należały przed kilkoma laty do dwóch różnych systemów gospodarczych, logistycznych i in., co oznaczało ni mniej ni więcej, że także należało "od podstaw" budować kraj. Zniszczenia infrastruktury także były znaczne i dotyczyły one nie tylko tego co uległo ruinie w wyniku działań wojennych [bezpośrednich], lecz także w wyniku najzwyklejszego rabunku od armii począwszy na ludziach skończywszy, 2. Przykład COP-u to przykład najzwyczajniejszej w świecie interwencji panstwowej polegającej nie na płaceniu ludziom za kopanie rowów stąd - tam, ale budowie zakłądów przemysłowych. O tym, jak tania była ówczesna praca rąk ludzkich - polecam pamiętniki. Żadnej machanizacji, żadnej wyższej filozofii. Łopatologia stosowana. Dokładnie takim samym COP-em tylko w innej skali był ówczesny HiL i kilka innych "wielkich" budów ówczesnych czasów. 3. Problem kryzysu i jego skutków - tak ciężkich był związany z dwoma rzeczami: tym, że Polska była wówczas krajem bardzo typowo rolniczym, co warukowało niejako jego przebieg, tym cięższy, że większość małych gospodarstw robiła na "potrzeby własne" i na śladową wręcz sprzedaż na rynek bardzo miejscowy. Drugim był fakt tego jakw ygądałą opieka socjalna w ówczesnej Polsce, a raczej dokładniej, jej brak, oraz to jakie działania podejmowali konkretni ministrowie. 4. Fakt budowy ogromnych sieci autostrad, wielkich budów jest dość mocno [nawet jeśli nie ściśle] związany z centralizacją i planowaniem gospodarczym na wiele lat naprzód. Jak pisałem w PRL-u starano się zbudować podstawy dalszego rozwoju kraju, patrząc z perspektywy ówczesnych warunkow i problemów. Podstawą zaś był przemysł ciężki. Problemy związane z zaopatrzeniem to także wynik dynamicznego rozwoju ludności - z 20 kilku w '45 r. do 38 mln. w '85 r. O fakcie że istniałą konieczność pewnych zmian i pewnych działań w okresie '79 - '81 - pisałem nie raz, pisalem także czemu tego nie uczyn iono i jakie problemy gospodarcze wywołal Stan Wojenny. Bruno: państwo jako osoba zarządzająca jest jednym z najmniej efektywnych dyrektorów / właścicieli jakich sobie można wymarzyć. W zasadzie istnieje pewność kilku rzeczy: braku ciągłości pewnej myśli i planów, z tym się wiąże poczucie braku odpowiedzialności u kierownictwa i bywa że u pracowników, ci ostatni zaś - są świadomi tego, że mogą iść pod ministerstwo i rzucać kamieniami. Fakt, że to co wytworzonow PRL-u [pomijam to co upadło] oznacza to, że stworzono bardzo wiele, a fakt, że nadal są dotacje - oznacza, że nowe rządy nie należą do ideałów w kwestii ekonomii... pozdr -
PRL - forma państwowości polskiej czy okupacja?
FSO odpowiedział Narya → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; ciekawy: w kwestii tego co i jak - po kolei: Pomijając oficjalny ubój "idacy" przez sklepy istniał także ubój prywatny, i ten który "nie szedł" do sklepów. Ja pamiętam jak można było załapać się na "pół cielaka" i tak dalej. To wychwytywał akurat "stan pogłowia" świń, bydła i czego tam jeszcze można wymyślić [kaczki, króliki...]. Wszystko to chodziło na nogach, potem było zabijane i konsumowane, choć nie pojawiało się w oficjalnej sprzedaży. Dalej - fakt, że duża część osób korzysta, choć nie powinna z tzw. pomocy społecznej jest to wina w tej chwili już państwa, tego naszego już niepodległego i co tam jeszcze. PGR-y upadły z prostych dwóch powodów: pelne zatrudnienie i brak właściciela. Tyle - tylko i aż. Do dyskusji i porównań: PRL startowało z o wiele niższego poziomu, w każdej dziedzinie świadczącej o wysokim rozwoju, w każdej z tych dziedzin trzeba było nadrabiać ogromne zapóźnienia cywilizacyjne [wystarczy mówić o drogach i prądzie, który dotarł chyba do wszystkich możliwych wsi]. Osobną sprawą jest wpływ PRL-u na mentalność ludzi, od tej dobrej i od teh złej strony. Ale to nie temat na ten dział, bardziej do dyskusji o społeczeństwie. Obie formy naszej państwowości to dwa nie dające się porownać systemy, można się jedynie spierać który dawałby większe możliwości rozwoju, kraju, z tego miejsca w którym byliśmy w '45, w takich warunkach gospodarczych i "ludzkich" jakie dawały oba z nich. Koejnym ważnym punktem dyskusji powinno być to które błędy w zachowaniach ludzkich wynikają z tego co działo się przed '89 r. a które to wynik nieudolnej polityki państwa, ale polityki już poźniejszej. Zwalanie wszystkiego zlego na PRL jest kiepskim pomysłem, tak samo jak wychwalanie pod niebiosa kolejnych R.P. Być może dojdziemy do konstatacji w stylu że oba systemu miały wcale dobre pomysy "tylko wykonanie jak zwykle". pozdr -
Witam; Andreas: gdzieś jest zamieszczone zdjęcie tych Gwardyjskich Pancernych którym przyszło zdobywać miasto. Niektórzy mają nietęgie miny. W kwestii danych radzieckich o rannych, zabitych i zaginionych jest jedna ciekawa sprawa - przez długi czas, o ile nie przez całą wojnę, dowodcy nie mieli obowiązku nazwijmy to "uprzątania" pola walki z rannych, zabitych, broni - o ile się oczywiście dało. Jest masa zdjęć cmentarzy niemieckich [lub miejsc gdzie pochowano żołnierzy niemieckich] rozrzuconych po całej Europie, Rosjanie zaś chowani byli w "braterskiej mogile" - około 150 żołnierzy, wielu - w ogóle. Długie lata po wojnie "wyorywano" kości poleglych. Żukow należał do dowódców który takimi sprawami wybitnie się nie zajmował. Być może więc rację ma Koniew pisząc o około 150 tys poległych. W kwestiach strat i co się działo, o wiele bardziej wierzę Koniewowi. Przynajmniej nie był takim "bajkopisarzem" na zamówienie polityczne. Gdyby tak było oznaczałoby, że za cenę gigantycznych strat [300 tys zabitych i odpowiednią ilość rannych - pewnie ok 60o tys] opanowano miasto, które w teorii samo by zmarło z głodu, jeśli tylko pierścień okrążenia byłby szczelny. Pytanie inne mozna postawić - co oprócz prestiżu [i zdobycia miasta na Święto Pracy] chciano tam jeszcze znaleźć? pozdr
-
Witam; w kwestii uspokojenia nastrojów. 1. Pieniądze o czym Edelman pisze byly pozyskiwane przez ŻOB przez dłuższy czas - od końca '42 r do wybuchu powstania w Gettcie, nawet Judenrat musiał dać. Część osób robiła to dobrowolnie wspierając w ten sposób ŻOB [i n.p. ich spadkobiercy dostali po wojnie już zwrot części kwoty datków] inni robili to bo zostali przekonani argumentem parabellum lub podobnym. Nie były to wcale kwoty małe. 2. marat: Każda organizacja zbrojna, może poza ŻOB-em była infiltrowana przez przeciwników - od GL/AL po radzieckich partyzantó czy AK. Tacy ludzie noszą nazwę wywiadowców czy szpiegow czasem jeszcze inne. Ich zadaniem było w odpowiednim czasie ujawnić / zdradzić grupę przed swoim prawdziwym zwierzchnikiem. Co i to robili. Większe wpadki zwały się czasem wsypami. Każda organizacja to miała. W śledztwie zas, prowadzonym przez Gestapo , zawsze można było w inteligentny sposób pokierować by wynikało, że zdrają był ten uchodzący za przedstawiciela centrali.. Możliwości i pomysłów - całe mnóstwo. Żadnej organizacji podziemnej nie podejrzewam zaś o to by losowo wyznaczała jednemu ze swych podwladnych zadanie w stylu: idź i zdradź Niemcom naszą drukarnię... pozdr
-
Witam; może troszkę "rozruszam" temat. Wedle wiki miasto szturmowało w granicach 2,5 mln żolnierzy walczących zarówno w samym mieście jak i jego najbliższej okolicy. Straty byly duże, w ludziach ok 300 tys rannych zabitych i zaginionyc, w sprzęcie znacznie cięższe. Rosjanie stracili niemal 1/3 czołgów biorących w akcji. Czy im się to opłacalo - tak, gdyż to ich flaga zawisnęła nad Bramą Brandenburską, czy opłacalo się to nam - pewnie tak - [gdyż to my "ramię w ramię...."], dostaliśmy doiść dużo w Poczdamie. W końcu to Stalin [mimo tego, że nie zrealizowal swoich planów z '41 r.] mógł czuć się formalnym zwycięzcą, rzucając sztandary niemieckie z monogramem A.H. na wielkiej defiladzie w Moskwie. Wszystko były to zyski polityczne - obliczone chyba w zasadzie do wewnątrz [w kierunku wewnętrznej polityki w kraju], nie zaś na relacje z sojusznikami na Zachodzie. Oni ową 'nieplanowaną" operację i tak przełknęli, zbywając ją milczeniem - mieli ważniejsze sprawy na głowie... Sam zaś Berlin - miasto twierdza [Festung] stal się areną chyba jednych z najmroczniejszych rozliczeń między ludźmi. Z jednej strony fanatyczni wyznawcy Hitlera wieszający i zabijający tych co którzy przestają wierzyć w Trzecią Rzeszę i mosntruym, jakim się stał się Fuehrer wręczający ostatnie ordery i odznaczenia, z drugeij pełne rozprężenie w kancelarii i urzędach, ludzie uciekający z miasta, wywożący to co może im się przydać, [od pieniędzy, po długi wdzięczności], a w końcu stary schorowany learz, próbujący ratować rannych, który na swą śmiertelną chorobę umiera w zaledwie kilka miesięcy po wyzwoleniu miasta.... Dla mnie Berlin pokazany w "Upadku" jest szklem pod którym można zobaczyć obraz tego co działo się w Niemczech i z Niemcami w tych ostatnich dniach wojny. pozdr
-
Dobre strony PRL-u
FSO odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; sprawy typu: opieka lekarska, typu budownictwo i in. nie są takie proste do oceny - wymagały one zbiorowego wysilku całego państwa, całego spoleczeństwa. Oznaczało to to, że można było łatwiej planować wielkie zamierzenia i angażować w nie wszystkie konkretne i niezbędne działy gospodarki narodowej tak by wszystko grało. [Przynajmniej w teorii]. Dobre strony: darmowa edukacja, alfabetyzacja, elektryfikacja, czy wreszcie próba [mniej lub bardziej udana] przeprowadzenia reformy rolnej. W ciągu kilku lat ten kraj zrobił to co wcześniej nie było możliwe. Ostatnią sprawą o której wiem, że wywołuje kontrowersje - jest uprzemysłowienie, lub inaczej - stworzenie konkretnych podstaw [można się spierać lepszych lub gorszych] do dalszego rozwoju kraju. pozdr -
PRL - forma państwowości polskiej czy okupacja?
FSO odpowiedział Narya → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; w kwestii artykułu - pomijam okres powojenny i to jak wtedy wyglądała [lub nie] sprawa kartek. Wrócę zaś do dwóch spraw: czyli czemu ów postulat lepszego zaopatrzenia sklepów wraz ze wzrostem produkcji rolniczej był w zasadzie autodestrukcją kraju, oraz wyjaśnienia czemu tak długo istniały kartki. Dla mnie brak zrozumienie tych prostych w sumie reguł niemal uniemożliwia zrozumienie przyczyn takich a nie innych zachowań. 1. Ceny na większość chyba podstawowych artykułów rolnych czy żywnoścowych byly urzędowe i to niezależnie czy mówimy o skupie, sprzedaży, czy czymś innym. W rolnictwie zaś na to jakie są koszty produkcji ma wpływ wszystko - od pogody po dostępność nawozów, od ilości paliwa - po to ile osób uprawia daną rzecz. Nie możemy zapominać że istniało coś takiego jak "badylarze" czyli prywaciarze oraz prywatna własność rolna. Teraz ekonomia: [od tyłu]. Cena urzędowa w sklepie oznacza to po jakich pieniądzach ktoś kupi dany towar i że jest jednaka, co oznacza że producent niezależnie od tego gdzie sprzedaje otrzymuje tyle samo, ba wtedy cena urzędowa stanowiła od 1/3 do 1/2 rzeczywistych kosztów [!!!] produkcji. Zakłąd kupował zaś podstawowe surowce na rynku za ceny także urzędowe - które zostały skalkulowane przez państwo. Tak czy inaczej ekonomika rolnictwa mówi, że nie ma racji bytu goispodarstwo rolne ogólne o powierzchni 10-15 ha, a o takie w porozumieniach sierpniowych chodziło. Różnicę pomiędzy kosztami produkcji, powiększonymi o zysk danemu zakładowi zwracało państwo, które w latach 70 tych musiało na to łożyć coraz większe kwoty. Za sprawą owych porozumień sierpniowych tylko w jednym [!] dziale owa kwota w ciągu roku [!] wzrastala w zasadzie niemal dwukrotnie [!]. Zwiększenie opłącalności produkcji rolnej oznacza dalszy wzrost tych dopłat co prowadzi do katastrofy ekonomicznej. Jak wcześniej pisałem - jedynym wyjściem było schłodzenie gospodarki poprzez podwyżkę cen urzędowych i dużo mniejsza zmiana cen skupu. 2. Kartki - nie są wprowadzane dlatego, że towaru nie ma na rynku bo jest takie zapotrzebowanie. Kartki są wprowadzane mimo tego, że coś jest. Pieniądz od końca lat 70 tych [od porozumień z r. '80] ma dwie bardzo ważne w naszych rozważaniach cechy: jest pusty i gorący. I jedno i drugie oznacza, że nie ma on pokrycia w towarze na rynku, a dwa, że aby nie stracił na wartości coraz chętniej jest wymianiany na inne dobra [może to oznaczać wszystko - od zakupu butów, poprzez, cukier, do lodówek], czyli coś co ma jakąś konkretną wartość i nie traci jej tak szybko jak gotówka. Przy okazji bardzo interesujący byłby tutaj czarnorynkowy kurs dolara z lat '78 - '81... Obieg owego pieniądza mógł się przedstawiać również tak: część przeznaczona na zakup "przekonywacza" czyli pól litra, pozostala - na inne - n.p. zakup mięsa po znajomości plus przekonywacz etc. Kartki miały za zadanie pokazanie wszystkim: nie bójcie się dla każdego starczy 2a / 3. Stan Wojenny - powoduje spadek produkcji lub spadek eksportu [gorsza jakość] lecz niesie to za sobą także dalsze konsekwencje - spadek ilości tzw. twardej waluty jaką dysponuje państwo. Oznacza to konieczność [także pisałem] kupowania kaka, przerabiania tego na czekoladę i eksportu na Zachód... 4. Kartka - jest to coś na kształt zezwolenia, pozwolenia - im więcej takich limitó w gospodarce, z wyjątkami i uprawnionymi tym większa rola urzędnika z pieczątką, ktróy przekonany odpowiednią ilością [gorącego] pieniądza i/lub towaru który jest pożądany przez daną osobę [a towar znów jest kupowany za "gorący" pieniądz] Żadne z wyżej opisanych przez ciekawego zjawisk nie brały się z tego, że kraj nie mógł podejmować takich czy innych decyzji, tylko brały się z braku umiejętności pacyfikowania nastrojów robotniczych Kwestia pracy: system socjalistyczny przewidywał pełne zatrudnienie itd. co oznaczało nijako łąmanie prawa, gdy ktoś mógł a nie pracował. Prowadziło to do absurdów, takich jak zamykanie na 48h. Obecnie popadamy w inną skrajność - utrzymujemy więźniów, ludzi zdolnych do pracy, lecz "leniowych" bo i tak dostaną "za nic" 800 zł i pomoc materialną zamiast nakazać im pracować by potem mogli coś otrzymać, by nie zgnuśnieli. Ale to tak na marginesie. pozdr -
Witam; marat: jest takie chińskie [bodajże] powiedzenie: nie ważne jakiego koloru jest kot, ważne by lapal myszy... Na nasze: między rokiem '38 a '45 i troszkę wcześniej wiele państw mialo naprawdę wiele za uszami. Późniejsze zachowania na zasadzie "obrażonej panny" do niczego by nie doprowadzily, stąd odunięto na bok to co bylo, skupiając się na walce z Niemcami. Pociągowi, torom, zabitym żandarmom czy amunicji - tak naprawdę bylo bardzo mocno obojętne czy wysadzilo ich NSZ, AK, czy GL/AL co oznacza, że fakt zachowania się takich czy innych gruo komunistów sprzed '41 nie ma wplywu na to co robili potem. O agenturze pisalem - jest to podejście Kalego - oni zależni od Moskwy, my "wspólpracujemy" z W.B. i tak dalej. Stąd apeluję o stosowanie jednakowego nazewnictwa.... pozdr
-
Witam; w zasadzie większość ksiązek w jakiejś tam części obejmuje te relacje. Pisze o nich M.F.R. w swych "Dziennikach" [10 tomów obejmujących lata '57 - '90]. Spróbuj poszukać prac prof. Longina Pastusiaka - pisał dużo o tym jak St. Zjedn wygląday w naszych oczach. Dość dużo powinno być w pozycjach zajmujących się "S" w okresie lat 80 tych. pozdr
-
PRL - forma państwowości polskiej czy okupacja?
FSO odpowiedział Narya → temat → Polska Rzeczpospolita Ludowa (1945 r. - 1989 r.)
Witam; a ja znów stanę okoniem - pokolenie 1200 zł brutto jest takie tylko w teorii - gdziekolwiek się przejść, tak [pomijając państwowe przedsiębiorstwa] część wypłaty jest dawana "z kamizelki". Dzieje się tak m.in. z powodu olbrzymich kosztów nie sprzedania wielkich firm państwowych i przywilejów jakie otrzymują spadkobiercy krzyczących związkowców z lat 80 tych, oraz niechęć do zmian. Łączenie części spraw tylko z kapitalizmem, lub okresem po '89 r. jest błędne, gdyż te zjawiska mają swoje źródła wiele lat wcześniej, podobnym błędem jest rozpatrywanie zjawisk w PRL-u tylko z naszego wewnętrznego punktu widzenia, bez zauwazenie tego co działo się wokół nas. pozdr