-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witam; secesjonista: pytałeś się czemu społeczeństwo [według mnie] witało spokój i nową władzę która go dawała z utęsknieniem, lub przynajmniej z radością. W tych tych postach i linkach dałem odpowiedź. Grabieże, rabunki, napady, mordy, strzelaniny, gwałty - wybór kolor. Wszystko podszyte ideologią o trzeciej wojnie światowej, ulotkami i groźbami, nieraz realizowanymi tylko dlatego, że ktoś miał inne poglądy, albo z tegoż powodu że miał syna w W.P. Po przejściu takich grup [band / organizacji / podziemia] z radością wiatano okres kiedy można było spokojnie jechać na targ bez obawy że ukradną jałówkę, świniaka czy kilkaset złotych... Oddziałem "antykomunistycznym" byłą także przykrywka stworzona po to tylko aby na początku lat 50 tych złapać jednego czy dwóch "bojowników" grasujących w okolicach Wadowice - Maków Podh., oddziałem były trz- cztery osoby, którym nie zawsze wychodził napad na pocztę, chroniący się w stodole na zabitej wsi, oddziałem byly osoby które bały się o siebie kiedy posterunek milicyjny liczyl trzy osoby. Patrząc na grupy "Ognia" czy innych które w okresie swej świetności liczyło kilka setek dobrze uzbrojonych osób, oznacza, że są to resztki bojące się niemal własnego cienia. Na koniec: w czym gorsze są te źródła o których piszę od tych aktualnych [którymi n.p. posługuje się IPN], pomijam kwestię ideologiczną. Tutaj pisze komunista tam antykomunista; tu i tu jest jedyny słyszny pogląd.W obu wypadkach te same czyny opisane są z innym naciskiem. U Wałacha i linkach - napadł, zrabował, ukradł, zabił dzielnego milicjanta, przedstawiciela wladzy ludowej; w drugim: napadł zrabowal itd a walczył słusznie gdyż walczył z komunistami... pozdr -
Wita; Forteca: wiem, że atakuje się źle, a broni wręcz odwrotnie, zastanawiam się tylko, czy można było atakować w innym miejscu, a nie okolice Monte Cassino [pomijam Anzio], w którym obrona nie była aż tak silna, a ukształtowanie terenu było wygodniejsze dla atakujących Aliantów niż konkretnie tu, pod M.C. Operacja pod Anzio wskazuje, że dowództwo alianckie pomysły miało dobre choć wykonanie już niezbyt... pozdr
-
Witam; Tygrys, Panthera są to czolgi drugiego okresu wojny [lub inaczej: okresu w ktorym następowały zmiany w wielu rodzajach broni, w wyniku doświadczeń jakie poszczególne armie zdobyły w pierwszym okresie / wcześniejszym okresie walk]. Panthera była czolgiem wprowadzonym od razu do działań wojennych, ze wszystkimi błędami wynikającymi z "nowości" konstrukcji. Nie wiem czy jest to prawda, ale pierwsze użycie Panther nastąpiło na mało ważnym odcinku frontu gdzieś pod Leningradem, w terenie dlań zupełnie nieodpowiednim. Ale to szczegół. Gwoli wyjaśnień: każdy czolg, każdy pojazd napędzany silnikiem benzynowym pali ogromne ilości paliwa, tym większe im cięższy czołg im wyższe obroty musi uzyskiwać silnik. Silnik Panthery miał ok 700 KM, zaś masa tego czołgu to ok 45 ton... Ten silnik naprawdę mial "co ciągnąć" i naprawdę nie należał do najmocniejszych patrząc na masę czolgu. Gwoli porównania W2 w T-34 [w zależności od wersji] miał 400 lub 500 KM i "poganiał" czołg mający w zależności od wersji od 26 do 32 ton dodatkowo był to silnik diesla, mający zupełnie inną charakterystykę jak silnik benzynowy. pozdr
-
Witam; atrix: pytanie jest według mnie, źle powstawione. Bitwa pod Monte Cassino była sukcesm, pytanie powinno brzmieć czy jej koszty mogłyby być mniejsze. Są to dwie różne sprawy. Alianci nie stracili tak wiele żolnierzy by nie mogli kontynuować natarcia i dali Niemcom na kolejnej linii obronnej spokój na długie miesiące, co byłoby wymuszone przez ich straty. Na pytanie czy można było szybciej, mniejszym kosztem i co tam jesczze, osiągnąć zwycięstwo - dał odpowiedź Andreas. Można było - kłania się "dowodzenie" pod Anzio [o ile można to nazwać dowodzeniem...] i klania się fakt, że przy położeniu niemieckich linii obronnych i ukształtowaniu terenu każde przełamanie zagraża tyłom w innym miejscu. Co znów może zaowocować pytaniem [na kanwie Monte Cassino] - czy istniały inne miejsca gdzie atak byłby skuteczniejszy, koszty zwycięstwa niższe, a szansa powodzenia większa... pozdr
-
Witam; z boku: fakt istnienia VW i innych głównie "socjalnych" spraw wynikał z polityki stosowanej przez fuehrera. To ona sprawiała, że ludzie czuli się bezpiecznie, że czuli że państwo opiekowało się nimi, dawało bezpieczeństwo. Choćby akcja Pomocy Zimowej, choćby akcje w stylu KdF. Silna władza, policja czy różne oddziały nie patyczkujące się z drobnymi przestępstwami dawały bezpieczeństwo. Wystarczy porownać to do fakt, że Polsce, w chwili obecnej wielu ludzi wzdycha do socjalizmu, do PRL-u i jego bezpieczeństwa. W kwestii samochodów - pytanie ile z tych aut trafiło do ludności, nazwijmy ją cywilnej, a ile do wojska czy armii lub odpowiednich służb. VW Garbus to byl taki niemiecki Ford T. Z jedną różnicą, był wielokrotnie przedpłacony [słynne książeczki i włacane nań marki, za które miano potem owego VW odebrać], oraz taką, że wybuch wojny spowodował, że niewielkie zmiany konstrukcyjne sprawiły że stał się całkiem niezlym autem wojskowym... pozdr
-
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witam; secesjonista: stąd pisałem o odrzuceniu "ozdobników". Napady na bogatą [?, mającą konia...] ludność, napady na osoby mające syna milicjanta, mające syna we wojsku powodowały stan zagrożenia. Tym bardziej, że nie wiadomo było co i komu zabiorą. Przy okazji, jedno z pokwitowań Odziałów Leśnych NSZ-tu opiewa na : 1 jałówkę, 1 p. butów, 1/2 kg mydła, 1 koszulę... Zobowiązania zawierały czasem obietnice o nie donoszeniu o pobycie partyzantów do dnia... godziny, gdyż w razie niedotrzymania przyrzeczenia dom zostanie spalony, a osoby podpisane rozstrzelane.... Podobne pokwitowania opiewające na tego typu rzeczy [plus co oczywista pieniądze] byly wydawane ludziom którym zrabowano nieraz wszystko, oświadczenia pisali ci co należeli do partii, uważali że reforma rolna jest dobra i należy ją popeirać. W kwestii analafabetyzmu -> wspomnienia komendata powiatowego UB w N. Targu: http://borowski_rodzina.w.interia.pl/ogien_32.htm i całość: http://borowski_rodzina.w.interia.pl/ogien.htm . Kilka ciekawych wiadomości, zapisków co, komu i dlaczego rabowali, kto był ofiarą ich rabunków... W kwestii instrukcji odezw czy ulotek...: Instrukcja Józefa Zabrzeskiego "Przygodzkiego", "Starego" skierowana do "Mirskiego" M.p. 18 VII 1948 r. Kol. "Mirski" Instrukcja na najbliższą przyszłość Od sierpnia 1948 r. weszliśmy w stadium tzw. początku końca. Praca nasza to nic więcej, tylko rozpracowanie wszelkich zdrajców, szpiclow, sprzedawczyków Rosji na własnym terenie, a na obcym tych, któych się pewnie i dobitnie zna. W decydującej chwili placówka musi o nich wydać rzetelny i sprawiedliwy sąd, popierajć to faktami. Jest to praca cicha, ale trudna. Każdy z człnków pracuje sam i samodzielnie składa rachunek sumienia we właściwym czasie, co dokonał. Robić to skrycie, ostrożnie i zachować jak największą tajemnicę, na wszelkie obrachunki już przyjdzie niedługo czas. Wykazu zdrajców więc nie przysyłać, tylko trzymać u siebie do stosownej chwili. Pracowników na placówkę wystarczy trzech, poza tym trzymać się instrukcji poprzedniej. Następny meldunek orientacyjny, o ile nie będzie zarządzenia, co pierwszy tydzień listopada. Sytuacja ogólna jest tego rodzaju, że po 16 i 17 sierpnia albo bolszewicy się cofną, co jest równoznaczne z likwidacją komuny, lub będzie wojna, prędzej to ostatnie. Rok 1950 jak już znaczyłem będzie rozstrzygający, chociaż wojna może być już tej jesieniu, bo obie strony gorączkowo się do niej przygotowują. Do 8 tysięcy samolotów USA wylądowało już w Niemczech i Anglii razem ze sztabem głównym. Flota opanowała już porty włoskie i francuskie. W Niemczech stoi 87 dywizji uzbrojonych Niemców. Polacy ze Szwecji, Kanady, Belgii itp zostali zmobilizowani. Tu, na Zachodzie, wywozi się już maszyny, buduje okopy, a Niemcy otwarcie piszą, że już niedługo wrócą. Ani Wrocław, ani Szczecin polski nie będzie. Na Zachodzie mobilizują oddział techniczny, mobilizacja jest już przeprowadzona, wreszcie w kraju się już ją przygotowuje od 1911 roku wzwyż [czyli osoby do 37 r.ż. - F] i trzy roczniki dziewcząt 1930, 1931, 1932 [16 - 18 lat - F]. Czeka nas dużo przeżyć i doświadczeń, ale zarazem i nadzieje lepszego jutra. Robić co należy, cicho i spokojnie dotrwać do końca. Proszę o doręczenie listu dla "Roli". Łączę koleżeńskie pozdrowienia Stary pozdr -
Witam; czemu nad "Tomirem" czy "Kmitą" musiał stać ktoś to jest raczej jasne, tak samo jak [dla mnie] dość oczywistą sprawą jest to, że owe osoby wspierające musiały być na tyle, wysoko, że były znane ogółowi i mogłyby podjąć decyzję w imieniu AK. Uważam tak, z tego powodu, że: - po przejęciu władzy / dowództwa, podpisując rozkazy powinny być znani na tyle, by nie były kwestionowane - muszą znać realne położenie oddziałów i ich możliwości walki - muszą mieć możliwość podpisania politycznego porozumienia, na tyle dużą, by Londyn nie mógł kwestinować ich decyzji, jako decyzji dowództwa Powstania... Wydaje mi się, że takie założenia pozwolą ograniczyć [choćby metodą eliminacji] osób, które mogłybyć w to zamieszane, lub należeć do inspiratorów. Kwestia "milczenia" też jest pewną wskazówką. Prawdopodobnie nie są to osoby które tak czy inaczej były potem związane z W.P. [ludowym], tylko albo zostały na Zachodzie, albo nie angażowały się w kraju w żadną działalność polityczną pozostając z boku. Pytanie: od kogo Załuski wie o takich działaniach? pozdr
-
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witaj; chyba tylko my we dwójkę ciągniemy ten temat. St. Wałach [będacy członkiem UB, w kilku różnych miejscowościach - m.in w Chrzanowie, Wadowicach, czy [bodajże] Białymstoku, opisuje z punktu widzenia nowej władzy proces degradacji tych grup. Po odrzuceniu ozdobników politycznych, od '46 r. okazywało się, że gros działań były napady [czy to waganowe - co łaska], czy zwyczajnie na stacje skąd rabowano cały utarg w kwocie kilku tysięcy złotych, czy nawet na zwykłych ludzi którzy mieli konia, którzy sprzedali coś na targu, lub szli kupić niezbędne rzeczy, zostawiając pokwitowanie... Ludzie w tych bandach [?, nie wiem jak to nazwać by odpowiadało prawdzie, a nie miało konotacji ze "sceny politycznej"], często wcześniej byli w partyzantce i nie tylko "akowskiej", broń mieli, kontakty takoż. Jak opisuje sam autor zanim wojsko i KBW nie zabrało się za nich "na serio", szeregowa milicja, z racji doświadczenia nie miała z nimi najmniejszych szans. Amnestie raz na ileś, ogłaszane przez państwo, przyczynialy się do jej oslabiania i zwiększania wiedzy o tym co się dzieje i gdzie. Sama spójność tych grup kończyła się zwykle w chwili kiedy wojsko i/lub KBW zaczynały im deptać po piętach, potyczki przynosiły coraz więcej klęsk niż zwycięstw, a rabunki nie przynosiły oczekiwantch efektów. Według Wałacha szczyt potęgi rozmaitych gru to okres do lata '46 r. Wtedy mniej więcej bierze ślub "Ogień" i podobny mu watażka z okolic Wadowic [działał między Wadowicami a Babią Górą]. Przemarsze pokazy siły, zastraszanie ludności, oraz krzepnąca władza centralna, wszystko to spowodowało, że spokój i porządek był witany ciepło i zgoda była na większość nawet brutalnych działań nowej władzy. Reformy wprowadzane przez rząd warszawski, zwłaszcza w biednych i ubogich mieszkańcach Podbeskidzia i Podhala budzily wiele nadziei. Nie wnikam w to jak zostały potem wykonane... Sam pomysł z bombą atomową świadczy o tym jak bardzo ograniczeni byli to ludzie. Nie wiem czy są gdzieś opublikowane badania tych co walczyli, ale ciekawym byłoby się dowiedzieć jakie wykształcenie [oraz choćby to czy umieli pisać i/lub czytać] mieli walczący w nich ludzie... pozdr -
Witam; w kwestii Pierwszej Samodzielnej Brygady Kawalerii - szlak bojowy [za wiki, więc jakby co proszę o "modyfikacje"]: "... Do walki Brygada weszła po raz pierwszy we wrześniu 1944 roku na przyczółku warecko-magnuszewskim. Następnie wkroczyła na Pragę, gdzie podjęto próbne forsowanie Wisły, po czym oddziały zajęły pozycje na prawym brzegu rzeki. Od października do grudnia Brygada znajdowała się na linii frontu w rejonie Glinianka - Kołbiel, a następnie Świdry Małe - Karczew. Podczas radzieckiej ofensywy styczniowej 1945, Brygada sforsowała Wisłę i wkroczyła do Warszawy od strony Służewca, po czym otrzymała rozkaz przejścia do Bydgoszczy. Następnie walczyła na Pomorzu wraz z oddziałami 1 Armii WP, m.in. o Podgaje, Jastrowie, Wielboki, Sośnicę. 1 marca 1945 Brygada przeprowadziła ostatnią w historii jazdy polskiej szarżę kawaleryjską, na pozycje niemieckie we wsi Borujsko (Schönfelde), stanowiące część trzeciej linii umocnień Wału Pomorskiego. Wcześniejsze natarcia tego dnia czołgów i oddziałów 2 Dywizji Piechoty na Borujsko nie przynosiły powodzenia z uwagi na trudny podmokły teren i położenie wsi na wzniesieniu, na otwartym terenie. Do wsparcia kolejnego natarcia wyznaczono grupę bojową kawalerii w składzie dwóch szwadronów pod dowództwem majora Waleriana Bogdanowicza. Grupa konna po zaciętej walce zdobyła Borujsko, przy stratach zaledwie 7 ułanów zabitych i 10 rannych.Brygada wzięła następnie udział w walkach o Gryfice oraz dokonała uroczystych zaślubin Polski z morzem w Mrzeżynie. W kwietniu 1945 roku zajmowała pozycje obronne wzdłuż brzegów rzeki Dziwnej i Zalewu Szczecińskiego. Po przekroczeniu Odry, Brygada rozpoczęła walki na terenie Niemiec, podchodząc do północnych podmiejskich dzielnic Berlina. W pierwszych dniach maja Brygada przeszła w okolice Łaby, kończąc szlak bojowy..." W RKKA były m.in. Grupa Kawalerii Dowatora, o której wiki podaje skład w październiku '45 r. Jesienią 1941 wchodziła w skład Frontu Zachodniego gen. por. Iwana S. Koniewa, dowódcą grupy był gen. mjr Lew M. Dowator. W swym składnie miała m.in. dwie dywizje zmechanizowane i trzy brygady pancerne... Czy ktoś coś więcej o niej wie? III Rzesza, co było wspominane także miała co nieco jednostek, najpierw pułki formowane od '42 r. potem, wchodzą w skład Kozackiej Dywizji Kawalerii [Pierwszej], która skapitulowała dopiero 12 maja i została oddana przez Brytyjczyków w ręce radzieckie; 2. Kozacka Dywizja Kawalerii walczyła nad Balatonem, skapitulowała w Austrii, wydana Rosjanom, 600 Dońśki Kozacki Dywizjon kawalerii sięgający swoimi korzeniami radzieckiego 436 pułku kawalerii... Często byli oni wykorzystywani do działań antypartyzanckich. Pod Stalingradem walczył 1 Sieniogorski Pułk Kozacki, który wyrwał się zresztą z okrążenia.... pozdr
-
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witam; St. Wałach pisał o Grajewie [dzięki za przypomnienie]. Poza tym zwróć uwagę - znaczna część tych napadów byłą dokonana w okresie '45 - pocz. '46 r. kiedy jeszcze władza centralna była słaba, lub bardzo słaba, kiedy przesiedlenia, kiedy instalowano się... Z drugiej strony ówczesne miasteczka powiatowe byly w zasadzie większymi wioskami z małym ryneczkiem, kilkoma ulicami, pocztą, urzędem i tyle. Wałach w swej pracy wspomina, że obsada placówki w Zakopanem to było bodajże 14 milicjantów, nie było linii telefonicznych a kontaktowano się przez gońców. W wielu wypadkach takie miasteczka powiatowe po odcięciu trzech kabli stawały się odcięte od świata. Walka z takimi siłami jest czymś zupelnie innym niż walka z regularnym wojskiem, na terenie gdzie nikt nie będzie chciał pomóc gdzie nie można się rozporszyć znikąć w lesie sięgającycm półtorej setki kilometrów w każdą ze stron. Z mojej wiedzy osobistej - dziś "na upartego" można lasami niemalże przejść od Wadowić, do Babiej Góry a potem i w Nowosądeckie. Przejść kilka dróg i zniknąć. Wtedy dróg było mniej lasów więcej. Czytając wspomnienia, można bardzo łatwo stwierdzić, że tak naprawdę władza jakiekolwiek większe sukcesy zaczęła odnosić w chwili kiedy na arenie pojawiało się wojsko lub KBW... przy czym wcale nie były ich wielkie ilości... Albania była krajem które zostało wyzwolne przez partyzantów, byłą krajem gdzie rozwiązywanie spraw "z bronią w ręce" w wielu rejonach było [a czasem i do teraz jest] normą. Nawet tam ludzie mieli dość wojny. Sam pomysł o " powstaniu w Warszawie" wystarcza, aby uwierzyć, że znaczna część oskarżeń jakie padaly ze strony ówczesnych władz pod adresem podziemia jest prawdą, że prawdą jest wszystko to było o nich napisane... pozdr -
Witaj; być może źle myślę ale: "Dalej jeszcze pójdzie kilkunastu oficerów powstańczych noszących się z myślą obalenia kierownictwa powstania i oddania władzy w ręce takich czynników politycznych i wojskowych ,które zgłoszą akces do PKWN i ogłoszą Warszawę powstańczą za siłę podległą nowej,ludowej władzy" - dla mnie to są radykałowie. Patrząc tak jak rozumuję, oznaczałoby że aresztowanie "Bora" [co zrozumiałe w wypadku takich planów] i aresztowanie "Montera" [musi także coś oznaczać]. Aresztowanie "Montera" stanie się logiczne i zgodne z logiką jedynie w chwili, kiedy aresztujący [tu: "Tomir" czy "Kmita"], są radykalniesi od aresztowanych. Oznaczałoby, że i jeden i drugi dzialał pod wpływem kogoś wyżej, mającego inne plany niż Monter, szersze. Działań grup nie zrównuję, przynajmniej nie chcę by to było tak odczuwane. Dowodów zaś nie będziemy [raczej] mieć [i ja ich nie mam], poza kilkoma relacjami, choć ciekawe byłoby źródło informacji Załuskiego. Dowody [o ile jakiekolwiek są] będą w Moskwie. Tą hipoteżę, staram się budować na podstawie kilku informacji i logiki działań jaka musi być, aby owe próby się udaly. W kwestii Mikołajaczyka: przeciez poparcie dla jego działań w Londynie było "takie sobie" i to jest eufemizm, przecież dla wielu jego wyjazd był jeśli nie zlamaniem prawa to nagięciem przepisow. Też gdzieś jest temat o tym. Poza tym w kwestii rozów: czym innym są rozmowy dówch osób na wysokih stołkach, a czym innym działania wojska, idące jeszcze dalej, w ówczesnej sytuacji oznaczające bardzo dużo także w sprawach politycznych... pozdr
-
Witam; Albinos: za niezborność - przepraszam - czkawka po wczorajszym wyjeździe. Sprzeczność jest - w zakresie podporządkowania się Lublinowi [i Rosjanom]. Nieśmiale rozmowy i wspólpraca, nie są bynajmniej tym samym, co uznanie PKWN, nowego systemu spoleczno - politycznego, etc. Patrząc z punktu "dowodzenia". Dzialania nazwijmy to lagodniejsze maja popracie tych dwóch grup. Dla bardziej radykalnej jest to ewentualny wstęp do dalszych dzialań, lecz nawet takie skromne mają ich pelne poparcie? Sprzeczności nie ma... Patrząc od strony radykalów - sytuacja jest inna. Musieli być świadomi, że mogli nie mieć szans do przekonania do siebie części zwolenników zmian, co oznacza, że po początkowej zgodzie na konkretne dzialania wojskowe czy polityczne, moglo nastąpić [i prawdopodobnie by tak się stalo] rozdwojenie. I tu pytanie: jak zapobiec dwóm ośrodkom wladzy, i równie prosta odpowiedź - trzeba w jakiś sposób wyeliminować, unieszkodliwić, zakneblować osoby nie skore do tak skrajnych opinii i dzialań. secesjonista - Londyn, byl uważany przez dowództwo AK za następców legalnych wladz polskich sprzed Września, lecz sam rząd byl nastawiony na anty w stosunku do tego co proponowal ZSRR [stalin] i rządu lubelskiego. Dzialania i to każde AK idące w kierunku wspólpracy [nawet tego] byly niezgodne z linią polityczną i wojskową jaką on reprezentowal. De facto oznacza to nieuznanie jego polityki i jego samego, danie mu votum nieufności ze strony wladz powstania. Z jednej strony politycy londyńscy krzyczą o tym, że Stalin to zlo wcielone a wspólpraca z nim jest najgorszym co może być, z drugiej dowództwo P.W. wspólpracuje z nim, negocjuje i uznaje, że jest on bardzo ważną silą. Dwie bardzo różne, choć jeszcze nie skrajne postawy. pozdr
-
Witaj; nie czepiam się niemieckiego podwodniaka, bo w sumie nie ma o co - kazali to zatopil. Dla mnie ciekawą sprawą jest to, że podawane wszędzie czarne owce, po bliższym przyjrzeniu się ich dzialaniom, tracą wiele z owej czerni. Przecież ogloszenia w gazetach o "nieograniczonej wojnie podwodnej" i to w chwili kiedy wojna z Anglią trwa już dluższy czas, przypomina zabezpieczanie się na zaś [tu gdzie pracuję nazywa się to wiele dosadniej]. Tak naprawdę oznaczaly one, że każdy statek angielski może iść na dno, niezależnie od zawartości... Biale owieczki - są szare - te zamieścily ogloszenia [czasem jedno obok drugiego] - że jest to rejs i w ogóle, bierzcie i kupujcie bilety i plyńcie w "atrakcyjny" rejs, pomijając ten detal - że oczywiście dolożono ladunek który nie mial się tam wcale prawa znaleźć... przecież to przypomina proszenie się to żeby dostać w glowę. Wedlug mnie wyrok sądu bylby raczej że wina jest pól na pól, ze wskazaniem na W.B. i USA. pozdr
-
Witam; Jeżeli obie te grupy planowaly się wyeliminować, lub przynajmniej unieszkodliwić oznacza to, że istnialy różnice. I to różnice polityczne. Wojskowe wynikaly częściowo z nich, a chodzilo o pomoc w Powstaniu. 1. Jeżeli dowództwo chce ściśle wspólpracować z Rosjanami, to powinno paść pytanie: no dobrze, a co w kwestiach politycznych? Wspólpraca nie oznacza pelnego podprządkowania się nowej wladzy, czy szerzej: rządowi lubelskiemu. Oznacza to próbę rozmowy podobnych sobie dowódców, z których jeden prosi o pomoc drugiego, w sytuacji kiedy samodzielna walka nie ma wielkich szans. Nawet rząd londyński nie przestalby być nielegalny, nieuznawany "de facto" przez powstańców... 2. Ścisla wspólpraca i podprządkowanie [za Zaluskim] zmienia wszystko. Oznacza to, tyle, że oddzialy we Warszawie, stają się logistycznie, dowódczo i w ogóle podporządkowane rządowi lubelskiemu, to od niego będą otrzymywać rozkazy, to jego wolę polityczną będą spelnialy, to rozkazy W.P. [ludowego] będą dlań obowiązujące. Konotacje z Lodynem są takie - że ten ostatni traci w zasadzie wszystko w kraju - tzw. największą silę zbrojną jaką dysponowal, oznacza jego oficjalną i realną klęską i to uznaną w kraju przez najwyższe czynniki... Jedno i drugie zmierzalo do pomocy radzieckiej, jedno i drugie oznaczalo zmiany. Różnica jest jedna - gwaltowność, kolejna sprawa - kto musialby być "unieszkodliwiony" by ta druga wersja byla realna, i to zarówno w sensie wojskowym jak i politycznym. Wojskowo - przynajmniej w początkowej cześci nie różnily się niczym - trzeba przebić się do Wisly. pozdr
-
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witam; w kwestii opanowania miasta, pisze o czymś takim St. Walach w jednej ze swoich pozycji "Pamięci tamtych dni" [???]. Miasteczko bylo stosunkowo nieduże, posterunek policji, kilka ulic "na krzyż", kilka linii telefonicznych. Osobną sprawą jest to, że na haslo "niszczą i tak zniszoną stolicę" [lub inne duże miasto] cywile prawdopodobnie by z największą chęcią pomagali regularnym oddzialom policji, wojska czy KBW w niszczeniu [inaczej: osaczeniu i unieszkodliwianiu] takich "pożal się Boże" powstanców... pozdr -
Antykomunistyczne Powstanie w Warszawie w roku 1946?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Opozycja i protesty w PRL
Witam; ów pomysł pokazuje także sposób myślenia owego tzw. podziemia niepodległościowego. Z drugiej strony działanie w terenie lesistym, gdzie są jeziora rzeki a przejścia między nimi znane są miejscowym, to nie to samo co powstanie w mieście [może nawet nie powstanie, ale rozruchy, próba walki], gdzie stacjonują żołnierze, ludzie mają świeżo w pamięci do czego doporwadziły krwawe walki i jakie konsekwencje spadały na cywilów, czyli ich samych. Co ciekawe - duża część takich "bojowników" - mówila swoim oddzialom, że wyzwolenie jest niedaleko, trzeba zewrzeć szyki, a ci którzy walczą z komunistami będą "pierwsi po Bogu" gdy nadejdzie nowe... pozdr -
Witam; w kwestii tego czemu "jedni" spiskowcy chcieli "innych" odsunąć od władzy jest raczej jasna. Chcąc aby Żymierski [szerzej Rosjanie] liczyli się w jakiś sposób, lub brali pod uwagę zdanie zwolnenników współdziałania z nimi musiała robić to jedna i konkretna grupa. W innym wypadku: można było wygrywać jednych przeciw drugim, odsuwać pewne decyzja, czy wreszcie robić po swojemu. Poza tym w kwestii walk [tego gdzie jak i z kim] znów musi być jeden ośrodek decyzjny, jedno dowództwo. Jak wyobrażasz sobie walkę kiedy dwie grupy oficerów spierają się która koncepcja walk jest słuszna i dlaczego należy działać tak a nie inaczej. Ja niezbyt... pozdr
-
Witam; Forteca: nie zawsze prawo odpowiada temu, co dzieje się w rzeczywistości, zaś nad każdym dowódcą okrętu, jak to okreslił dowódca "nadzorem" był jego przełożony. Zaś za niewykonanie rozkazu w czasie wojny i to jasnego: zatapiaj wrogie okręty skutki były raczej jasne i przewidywalne. Z boku: nie wiem [nie orientuję się w prawie morskim] czy przewożenie na statku pasażerów i ładunku wojennego nie podpada "pod jakieś paragrafy" lub inne zastrzeżenie. Przecież Lusitania przypomina próbę przemytu: wiadomo, że nie wolno wwozić, lub inaczej - twar wwożony z różnych powodów może być znisczony, choć towar "neutralny" na "neutralnych" statkach - niech pływa... A sytuacja tutaj podobna: oficjalnie ludzi i ich klamory a nieoficjalnie sprzęt i materiały wojenne. Różnica jest jedna. Ci źli [przemytnicy] w całym konflikcie byli górą... pozdr
-
Witam; Leszek: u nas na forum w dziale PRL coś było o Stanie Wojennym, i na pewno było tam "zahaczone" o gospodarkę. W kwestiach tego co działo się w gospodarce: Listy do M.F. Rakowskiego [w sumie 3 części], Dzienniki polityczne Rakowskiego, Rządowy raport o stanie gospodarki [wyd. nakładem Trybuny Ludu lipiec '81], Droga do mniejszego zła [to akurat Paczkowskiego], do tego - Rocznik statystyczny, na pewno jakieś dane będą w pozycjach W. Jaruzelskiego... pozdr
-
Witam; secesjonista: polskie dane, ze spisu powszechnego wprowadzają dziwną kategorię: ludność według języka ojczystego, utrzymująć, że na Śląsku tej ludności było ok 7,0 % [90 tys], kiedy nawet najskromniejsze szacunki twierdzą, że Niemców było dwa razy więcej, a szacunki samych Niemców - że nawet cztery razy. Kolejne pytanie: jak było w innych województwach - być może tak samo, tym bardziej, że we wszystkich żywioł niemiecki był silny, że we wszystkich chciano pokazać polskość, choć być może działania nie były aż tak drastyczne jak Grażyńskiego w przypadku terenów Śląska. Rozumiem że dane mogą się różnić o nawet 30 tys, nawet jeżeli ogólna liczba mniejszości niemieckiej szacowana jest na ok 100 tys, ale rozbieżności 90 tys vs 360 tys... oznacza, że sposób klasyfikowania był conajmniej bardzo dziwny. pozdr
-
Witam; secesjonista: masz rację, nikt nikogo za rękę nie złapał, w teorii opinie konsula mogły być chowane na najniższą półkę, w teorii przecież działania antyukraińskie były proponowane przez rząd polski, zanim Ukraina została zajęta... Jest tylko kilka ale: jeżeli MSZ nie zgadzałby się z opinią konsula, byłyby informacje o tym, ostre pisma lub najzwyczajniej w świecie przeniesienie, ale - nawet urzędnik ze Stanisławowa wiedział o tym co się działo - co znów oznacza, że wieści o tym obejmowały szeroki krąg urzędników, ale [co zaznaczył atrix] wiedza choćby nieformalna i przyzwolenie z góry [i to zarówno od czynników wojskowych jak i bezpośredniego dowództwa KOP..], ale... Canaris ostrzega swego węgierskiego odpowiednika, że przecież Polacy nie mają wielkich obiekcji z zabijaniem Siczowych... Zbyt dużo "ale". 38 Ukraińców z Siczy trafiło do Berezy, gdzie "z miejsca" otrzymali zaostrzony rygor. Gdyby złapanie Siczowego Ukraińca oznaczało areszt, to powinniśmy mieć długie informacje o aresztowanych, przewożonych do więzień, czy tego typu instytucji, przewożonych pod ochroną oddziałów najpewniej wojskowych, bo i lasy wokól i niebezpieczeństwo ucieczki. Takich informcji jakby nie mamy. pozdr
-
Witam; Fox - dorzucając swoje trzy grosze [krakowskie]. mam prośbę - spójkrz proszę, na to co się działo w Azji w r. '44 i '45. Japonia ma coraz mniej sił, coraz mniej paliwa, [źródła niby ma ale nie bardzo może do nich dopłynąć], najskuteczniejszym sposobem walki z US Navy przy bezapelacyjnym panowaniu na morzu i w powietrzu Amerykanów są kamikaze... Amerykanie atakują kolejne wyspy i atole, na tyle małe by odciąć od nich ajkiekolwiek zaopatrzenie, na tyle małe by w zasadzie [Andreas popraw mnie jak się mylę] pokrywać je niemal w całości ogniem ciężkiej artylerii okrętowej, na tyle małe by można próbować wybombardować je z wojny i to skutecznie, gdzie garnizon japoński tam stacjonujący ma do walki ograniczoną ilość żolnierzy, ograniczoną ilość zapasów amunicji i tak dalej, a straty przy fanatycznym i upartym oprze obrońców są ogromne.Zabici, ranni, ludzie niezdolni w wyniku różnych wypadków do dalszej walki są bodajże porównywalne lub wyższe od strat japońskich... i to w sytuacji kiedy wszystkie "za" są po stronie U.S.A., a US Army musi tylko "zrobić" inwazję i zająć wyspę... pozdr
-
Witam; Forteca: ty powinieneś wiedzieć - coś mi się ćmi po glowie, że w czasie wojny, Rosjanie mieli jednostki kawaleryjskie [stricte, nie zaś pancerniaków co się kawalerzystami jeno zwali]. Ptzy okazji w gdzie Rosjanie tak dostali w kość od Włochów? Jedna z kilku opinia z jaką się spotkałem głosi, że kawaleria były przydatna gdyż pozwalała atakować tam gdzie nawet czołgi nie dawały sobie rady, pozwalała prowadzić zwiad tam gdzie warunki terenowe uniemożlwiały inną możliwość rozpoznania, poza tym mimo swego "sposobu" przemieszczania dla zaskoczonego wroga byłą trudnym przeciwnikiem. Na koniec - znów [nieprawdzona] wiadomość, ale ponoć symbolicznie uczczono wkład kawalerii [radzieckiej] w zwycięstwo nad faszyzmem... [to nie jest nius z Pancernych, prędzej z okolic wiki -> stąd "niesprawdzone"] pozdr
-
Witam; ciekawa sprawa jest taka, że prawdopodobnie Niemców było dużo więcej. Volksbund podawał, że na przełomie lat 20 tych i 30 tych Niemców było 270 tys, Richard Breyer - 310 tys, F. Heidelck - 340 tys, zaś Alojzy Targa twierdził, że na podstawie spisów kościelnych było w granicach 170 tys Niemców, a Z. Stoliński - niemal 260 tys. Sprawa jest aż tak bardzo ciekawa, że w jedynym spisie powszechnym przeprowadzonym w Polsce nie pytano się narodowość, tylko jezyk ojczysty - i wyszło, że językiem niemieckim posługuje się ok. 90 tys osób... Na Zjeździe Działączy Gospodarczych i Społecznych Woj. Śląskiego [wrzesień '33 r.] marszałek Grzesik twierdził że Niemcy zajmowali ponad połowę stanowisk dyrektorskich, niemal 2/3 kierowników technicznych, pnad 2/3 kierowników administracyjnych i około połowy innych stanowisk technicznych i administracyjnych. Dane te mogą być "nieco zawyżone", lecz i tak pokazują to, że Niemcy stanowili duży odestek średniej i wyższej kadry kierowniczej, co znów pozwala postawić pytanie - jak bardzo wiarygodne były dane polskiej administracji. W '28 r. na terenie woj. śląskiego [Śląsk Cieszyński] było 74 szkoły klas 1-4 74 polskich i 10 niemieckich, odpowiednio 5-9 klasowych 32 polskie i 6 niemieckich. Liczba szkól utrzymuje się na mniej więcej nie zmienionym poziomie, lecz wiadać spadek w ilości szkół niemieckich o połowę. Dzieci odpowiednio: 8106 / 982 i 9224 / 1608. Tutaj tendencja jest jeszcze bardziej widoczna. Włądze polskie kładły silny nacisk na ograniczenia szkolnictwa niemieckiego i rozwój polskiego. Stan pól / pół [pod względem szkół ogólnokształcących] został osiągnięty w roku szkolnym 1924 / 25, w '28 r. - było to 2/3 do 1/3 na korzyść uczących się w szkołach polskich . Na samym Górnym Śląsku szkół polskich było ok 470, niemieckich niemal 90 ['28/29]. Silny wpływ na szkolnicwo niemieckie mial Volksbund, lecz najprawdopodobniej administracyjne ograniczenia spowodowaly ich spadek, zaś wnioski złożone w odnośnych wydziałąch wystarczały na nowe niemal 30 szkól, lecz działania administracyjne udowadniające że znakomita większość dzieci zgłoszonych do szkół niemieckich nie umie nic w tym języku mówić, co oznaczało, że przeniesiono je do szkól polskich [lub zapobieżono przeniesieniu ze szkół polskich...] Dane urzędowe mówią o ok 1,285 mln mieszkańców ['28 r.], co przy danych dot. Ludności niemieckiej oznacza, że na Śląsku zmieszkiwało w od ok 15% do ponad 30% Niemców... pozdr
-
Witam; opinia Chałupczyńśkiego, zawarta w depeszy do Warszawy nie brała się znikąd. Już wcześniej tzw. "oficjalne" i "nieoficjalne" czynniki rządowe próbowały wpłynąć na Węgrów by pozowlili na rozmaite akcje dywersyjne o jakich pisałem wcześniej. Problem był taki że przez luty i marzec '39 r. w związku z przewidywanym zajęciem tych terenów, nie wyrażali oni zgody na takie działania. Oznacza to tyle, że Węgrzy wiedzieli i znali polskie pomysły na rozwiązania w nazwijmy to "kwestii ukraińskiej", zaś fakt niewyrzucenia Chałupczyńskiego, w świetle wcześniejszuych propozycji jest jasny - Warszawa miała dokładnie taką samą opinię. Oznacza ta depesza także to, że rząd polski [lub nazwijmy to ładnie "oficjalne czynniki"] godziły się na różne działania względem Ukraińcow, a dokładniej Siczy. Opinia polskiego społeczeństwa była zasadniczo "za" działaniami węgierskimi, ba chcieli by wojsko polskie wspomagało Węgrów w interwecji, by zaopatrzyć w broń osoby chące wspomagać naszych bratankó.. Ton wystąpień zasadniczo sprowadzal się do tego że źli Ukraińcy [nieliczni, mniejszość] uciskają Rusinów i Węgrów. Oznacza to tyle, że władze doskonale wiedziały o tym jakie opinie prezentuje konsul, że Węgrzy doskonale wiedzieli jakie jest stanowisko władz polskich. podobnie jak i wojsko, jak i KOP-iści. Polskie służby szacowały, że do października '38 r. na Zakarpacie przedostało się ok 2000 osób, zas od września '38 do lutego '39 osób któe tam wybyły i potem wróciły - szacowano na 600, a wywiad określał to jako wypadki "stosunkowo nieliczne". Nastroje w społeczeństwie polskim byly antyukraińskie, podobnie jak u Węgrów, z tym że ci woleli z różnych powodów zachowywać spokój. Zarówno KOP i wojsko a także policja, w tym polityczna musieli o tym wiedzieć, musieli je czuć. W teorii wracających z Zakarpacia powinno się rejestrować i informacje o nich posyłać gdzie trzeba, lecz w praktyce samosądy sięgaly swą historią jesieni '38 r. Wiedzieli o tym i KOP-iści i policja a nawet urzędnicy w Stanisławowie. Jeżeli o tym wiedziano już w '38 r. to o ileż łatwiej było takie rzeczy "wyczyniać" w '39 r. kiedy nastroje były jeszcze bardziej antyukraińskie a zajęcie Zakarpacie i obecność wojska, przy wcześniejszej biernej przecież postawie stanowiło niezłą zachętę do dalszych działań "ze sznurem". Ciekawa jest tutaj opinia Canarisa z kwietnia '39 r. - domagał się on wypuszczenia na wolność i wstrzymania wydawania Polsce schwytanych członków Siczy, gdyż w jego opinii równało się to ze skazywaniem ich na śmierć... - mówil to do swego węgierskiego odpowiednika. Pomijając to około 40 członków Siczy wylądowało w Berezie. Polacy i w kwietniu i w maju i w czerwcu próbowali dowiedzieć się ilu obywateli polskich Węgrzy zatrzymali "przy okazji" działań lecz nie zostali oni wydani... Coś na rzeczy być musiało, skoro Canaris taką opinię wydawał, zaś nic nie wiadomo o tym, aby Polacy w jakiś drastyczny sposób próbowali udowodnić, że tak nie jest.... Oczywiście po zajęciu terenów Polski przez oddziały niemieckie Ukraińcy zaczęli wyrównywać rachunki na część uczestników samosądów i / lub akcjin Łom wydawać wyroki śmierci. pozdr