Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witam; intervojager: ambasador nie jest osobą która załatwia wszystko na placówce. On jest osobą ktora troszczy się o zaginionych obywateli, on jest osobą która ma umieć powiedzieć skłądnie kilka słów w uznanym międzynarodowym języku, a idealnie jak w języku kraju gdzie urzęduje. Ambasador nie prowadzi własnej polityki - tą robi odnośny minister, dokładniej spełnia zalecenia premiera czy szerzej : rządu. Codzienną robotę w ambasadzie załatwiają specjaliści - od miejscowego prawa gospodarczego, administracyjnego czy dowolnego innego. Te osoby powinny być kompetentne i fachowe w swej dziedzinie. Przy okazji analizy nie idą od ambasadora tylko także od komórek wywiadu, ktore są najzwyczajaniej w świecie zakonspirowane jako radca do spraw jakichś tam... W pozostałych sprawach: owa ustawa o której wspominasz - nie odbiera dzieci rodzicom, sprawia tylko, że tatuś nie będzie ich mógł wychowywać kijem od szczotki, że "zupa nie będzie za słona" i co jeszcze. O odebraniu / przydzieleniu dzieci komu innemu tak czy inaczej będzie decydował sąd. W kwestii zaś tym co to jest katolickie wychowanie ostatnio można dowiedzieć się coraz więcej. To wszystko robili katolicy, i to jacy. Bicia dziecka nie uważam za metodę wychowawczą... To czy państwo zakazuje, czy nie zakazuje hazardu - bo o niego pewnie chodzi, to jest próba zwalczenia czegoś co istniało zawsze, czy skuteczna czy nie - pewnie nie, jest internet jest Schengen. Niestety właśnie przez taką a nie inną moralność nie możemy się zdecydować, że pecunia nigdy nie jest olet, nawet jak dostarcza ją tak podła rozrywka jak jednoręki bandyta czy dzielnica rozkoszy... pozdr
  2. Tajemnicze losy polskiego złota

    Witam; forma - tzn? Przecież musialy być dokumenty pisemne wysłane do owych depozytariuszy naszego złota mówiące, że nie chcemy bo to i owo. Może to być także oświadczenie odpowiedzialnej osoby z polskiej strony, minsitra czy pelnomocnika w którego kompetencji leżał ów depozyt... Byż może jest to zawrte w ogłoszonym publicznie dokumencie. Byłbym zobowiązany w dokładniejszym wyjaśnieniu co rozumiesz przez słowo "forma". pozdr
  3. Polska jeleniem narodów

    Witam; secesjonista: bo tak rozumiem wypowiedź w kwestii polityki zagranicznej - wieksza rola ministra by promował polskie firimy, by sprawiał żeby to nasze potęgi korzystały z dóbr jakie są w Afryce czy Azji... Pytanie jest jedno: czy się to opłaca co sprawia, ze wracamy do kwestii czym my dysponujemy, czy nasza technika sprawi, że cena jką możemy zaoferoiwać gdzieś w w świecie za jednostkę surowca jest akceptowalna. Dopóki zaś nie będzie tak, że będziemy potrzebowali mniej więcej tyle samo jednostek danego dobra do wytworzenia innego dobra co nasi główni konkurenci w tym wyścigu, to w zasadzie możemy zapomnieć o zwycięstwie. Jak się to ładnie nazywa - koszty nas zjedzą, tym bardziej że koszty okołopłacowe są u nas bardzo wysokie... pozdr
  4. Opel Blitz

    Witam; G.P. - krótko i treściwie - bo robi się O.T. -> wielkie nawet nie kartele, a organizacje gospodarcze typu zakłady Hermann Goering - rozsypały się pod wpływem klęski Niemiec, część różnych zakłądów - np. te produkujące Wartburga i Trabanta, ostały się we wschodnich Niemczech, inne wywieziono, do tego wszystkiego na samym początku Amerykanie starali się pilnować by to nie Niemcy były beneficjentami tych zakładów które coś produkowały, co mogło mieć jakikolwiek związek z wojskiem czy przemysłem ciężkim. Ta sytuacja zmieniłą się [inaczej - zaczęła się zmienić] w momencie wybuchu zimnej wojny, a zmieniła się całkowicie, kiedy Niemcyn Zachodnie zostały uznane jako państwo. Oznaczało to możliwość odbudowych dawnych potęg [basf, Bayer, Krupp i in.] lecz działały tak jak inne zakłady. Kartelizacja, inaczej - łącznie firm, czy podporządkowywanie ich partyjnym kacykom było związane z systemem gospodarczym jaki panował w Niemczech w okresie A. Hitlera, lecz to nie jest temat na taką dyskusję. Opel jako marka amerykańska, najzwyczajniej w świecie wrócil do "prawowitego" właściciela - czyli GM. pozdr
  5. Oddział 731

    Witaj; troszkę wiadomości: "Organizacja specjalnych jednostek dla przygotowania i prowadzenia wojny bakteriologicznej. Jak ustalono w śledztwie, wkrótce po zagarnięciu Mandzurii na jej terytorium japoński sztab generaklny i ministerstwo wojny zorganizowały i włączyły w skład japońskiej armii kwantuńskiej laboratorium bakteriologiczne pod kierownictwem znanego w Japonii ideologia wojny bakteriologicznej, późniejszego generała - porucznika służby zdrowia Ishii Shiro, laboratorium, w którym prowadzono badania w dziedzinie zużytkowania bakterii ciężkich choirób zakaźnych dla celów aghresywnej wojny bakteriologicznej. Zgodnie z zeznaniani oskarżeonego byłego gen. służby zdrowia japońskiej armii Kawashima Kioshi, japoński sztab generalny i ministerstwo wojny, zgdnie z tajnym rozkazem Hirohito, utworzyły w latach 1935 - 1936 na terytorum Mandżurii dwie ściśle tajne jednostki przeznaczone do przygotowania i prowadzenia wojny bakteriologicznej. W celach konspiracyjnych jedna z tych instytucji, zorganizowanych na bazie laboratorium Ishii, otrzymała nazwę "urząd dla zaopatrzenia w wodę i dla spraw porfilaktyki armii kwantuńskiej", druga - "urząd hipoepizootyczny armiiarmii kwantuńskiej". W 1941 roku po napaści hitlerowskich Niemiec na ZSRR instytucje te zostały zaszyfrowane odpowiednio jako "jednostka nr 731" i "jednostka nr 100". Na czele "jednostki nr 731" stanął wyżej wspomniany Ishii Shiro. Na czele "jednostki nr 100" - generał - major służby weterynaryjnej Wakamatsu. Jednostki te składały się ze specjalistów bakteriologów; ich skład osobowy obejmowal znaczną ilość naukowych i technicznych pracowników kierowanych przez wybitnych japońskich bakteriologów. O rozmiarach dokonywanych prac przez jednostki bakteriologiczne świadczy w szczególności fakt, że sama jednostka nr 731 liczyła około 3000 pracowników. Na utrzymanie jednostek przygotowywujących brońdo wojny bakteriologicznej japońskie dowództwo przeznaczyło bardzo poważne sumy. Tak na przykłąd dla jednostki nr 731 w okolicy stacji Pfigfan położonej o 20 klm od Charbina, do 1939 roku zbudowano duże wojenne miasteczko, z licznymi laboratoriami i budynkami służbowymi. Zgromadzono znaczne zapasy surowców. Dookoła miasteczka w celu zabezpieczenia ścisłej tajemnicy prac stworzono strefę zabronioną. Oddział miał swą lotniczą formację, a na stacji Anda - specjalny poligon. Jednostka nr 100 również rozporządzała obszernymi pomieszczeniami, specjalnymi urządzeniami i działkami ziemi w okolicy miatseczka Mogaton o 10 klm na południe od miasta Czangczun. Jednostki nr nr 731 i 100 posiadały gęstą sieć ekspozytur przydzielonych jednostkom i formacjom japońśkiej armii kwantuńśkiej, położonych na głównych strategicznych arteriach na granicy Związku Radzieckiego [t. 14 l.d. 29] Główne zadanie ekspozytur polegało na przygotowaniu broni bateriologicznej wytwarzanej przez jednostki celem praktycznego zastosowania jej w wojnie. Bakteriologiczne jednostki i ich ekspozytury podlegały bezpośrednio naczelnemu dowódcy japońskiej armii kwantuńśkiej. Potwierdza to, prócz zeznań świadków i oskarżonych, przejęty przez radzieckie jednostki wojskowe w 1945 r. w Mandżurii tajny rozkaz btłego naczelnego dowódcy japońskiej armii kwantuńskiej generała Umezu Yoshijiro z dnia 2 grudnia 1940 roku o organizacji i dyslokacji czterech nowych ekspozytur jednostki nr 731 [t. 15 l.d. 3] Następca Umezu na stanowisku naczelnego dowódcy japońskiej armii kwantuńskiej - generał Yamada, oskarżony w niniejszej sprawie, w zeznaniach swych również potwierdził, że jednostki bakteriologiczne podlegały bezpoiśrednio jemu [t. 18 l.d. 383] Charakteryzując zadanie jednostki nr 731 oskarżony Yamada Otozono zeznał: "... jednostka nr 731 zostałą zorganizowana w celu przygotowania wojny bakteriologicznej głównie przeciwko Związkowi Radzieckiemu, jak również przeciwko Mongolskiej Republice Ludowej i Chinom" [t.18 l.d. 381]. Jak zeznał Yamada, przygotowania do wojny bakteriologicznej prowadzone były przez Japonię również przeciwko innym państwom [t.18, l.d. 383]. Yamada zeznał również że działalność jednostki nr 100 polegałą na wytwarzaniu broni bakteriologicznej dla wojny bakteriologicznej [t.1 8 l.d. 382]. Procz tego jednostce 100 "... polecono wykonanie zarządzeń dywersyjnych, tj. zakżenie bateriami epidemicznymi miejsc wypasu bydła i zbiorników wody. Na tym odcinku jednostka nr 100 ściśle była związana w swej pracy z oddziałem wywiadowczym sztabu armii kwantuńśkiej..." [t.18, l.d. 171]. Były szef służby weterynaryjnej japońśkiej armii kwantuńśkiej, oskarżony generał - porucznik służby weterynaryjnej Takahashi również zeznał, że zadaniem "epizootycznych oddziałów" było przygotowanie prowadzenie bakteriologicznej wojny i dywersji [t. 11 l.d. 54] W jednostkach i w ich ekspozyturach przeprowadzano systematczne badania bakteriologiczne w celu uzyskania najbardziej skutecznych gatunków bakterii, nadających się na broń bakteriologiczną, jak również sposobów ich masowego wytwarzania i techniki ich użycia w celach zagłady wielkich mas ludzi i wyrządzania szkód gospodarczych drogą zarażania bydła i zasiewów..." Jednostka nr 731 składała się z ośmiu oddziałów, z których tylko jeden [trzeci oddział] zajmował się sprawami profilaktyki i zaopatrzenia w wodę. Ale i w trzecim oddziale zakłądy produkcyjne, wchodzące w skład tego oddziału produkowały skorupy do specjalnych pocisków bakteriologicznych, zwanych "bombami lotniczymi systemu Ishii". Pociski te przeznacozne były do zrzucania z samolotów pcheł zarażonych dżumą [t.2 l.d. 262] Pozostałe oddziały jednostki nr 731 całkowicie zajmowaly się sprawą przygotowania i prowadzenia wojny bakteriologicznej. Na podstawie materiałów wstępnego śledztwa stwierdzono, że oddział nr 1 specjalnie zajmowal się badaniem i hodowlą do wojny bakteriologicznej zarazków: dżumy, cholery, zgorzeli gazowej, zarazy syberyjskiej, duru brzusznego, paratyfusu i innych w celu żużytkowania ich w wojnie bakteriologicznej. W toku tych działań robiono doświadczenia nie tylko na zwierzętach ale i na żywych ludziach , do czego zorganizowano wewnętrzne więzienie obliczone na 300 do 400 ludzi. Drugi oddział tak zwany eksperymentalny przeprowadzał próby broni bakteriologicznej w warunkach poligonu jak również w warunkach bojowych. Drugiemu oddziałowi podlegała jednostka lotnicza posiadająca specjalnie wyekwipowane samoloty oraz poligon na stacji Anda. Temu samemu oddziałowi podlegal dział hodowli bakterii i rozmnażania pasożytów w celu szerzenia epidemii dżumy. Drugi oddział opracowywał specjalne rodzaje broni do rozsiewania bakteruii: rozpylacze w postaci wiecznych piór i lasek, porcelanowe bomby lotnicze itp. Z wykrytych w japońskich archiwach wykazów uzbrojenia grup dywersyjnych widać że rozpylacze - pióra wieczne zostały uznane jako broń armii japońśkiej [t. 16 l.d. 16] Jeden z oddziałów tak zwany "szkoleniowo - oświatowy" szkolil i przygotowywał dla frontowych jednostek japońskiej armii i grup dywersyjnych specjalne kadry umiejące posługiwać się bronią bakterilogiczną. W celu masowego wytwarzania bakterii w ilości dostatecznej dla zabezpieczenia potrzeb wojny bakteriologicznej jednostka nr 731 posiadała produkcyjny oddzial [czwarty] będący według wyrażenia jej szegfa, oskarżonego Kawashima, "fabryką" maswej produkcji różnorodnej bakterii. Oddział ten posiadal potężne urządzenia, podzielone na dwie sekcje z których każda mogła samodzielnie wytwarzać bakterie. Pierwsza sekcja posiadała następujące podstawowe urządzenia: 4 kotły do przygotowania pożywki dla bakterii, każdy o pojemności 1 tony; 14 autoklawów do sterylizacji pożywki, każdy o długości 3 m i średnicy 1,5 m. W takim autoklawie mieściło się do 30 kultywatorów specjalnego systemu wynalezionego przez szefa jednostki nr 731 Ishii. Pierwsza sekcja miała dwie chłodnie do konserwowania pożywki. W każdej z nich mozna było pomieścić równocześnie do 100 kultywatorów. Ta sama sekcja posiadała 5 termostatów lącznej pojemności 620 kultywatoró systemu Ishii. Druga sekcja dysponowała dwoma kotłąmi, każdy o pojemności 2 ton, 8 autoklawami z któych każdy mieścił do 60 kultywatorów, oraz innymi urządzeniami. Sekcja posiadała również specjalną chłodnię do przechowywania gotowej "produkcji". Opierając się na psiadanych danych o zdolności produkcyjnej głównych urządzeń hodowli bakterii w jednostce nr 731, ekspertyza stwierdziła że wciągu jednego cyklu produkcyjnego, rwającego zaledwie kilka dni, instalacje te mogły zapewnić samej tylko jednostce 731 nie mniej niż 30 000 000 miliardów mikrobów. Ekspertyza podkreśla, że jeśli wziąć pod uwagę czas produkcji, to należy uznać tę ilość mikrobów za wyjątkowo dużą. Tak intensywna produkcja narzuciła pracownikom jednostek nr 731 i 100 system mierzenia produkowanej przez nich masy bakteryjnej na kilogramy. Tym właśnie się tłumaczy, że w zeznaniach oskarżeni podają ilość bakterii w kilogramach, przy czym mowa jest o wadze gęstej, płynnej masy bakteryjnej, bezpośrednio zdjętej z powoerzchni pożwki. Określając zdolność produkcyjną jednostki nr 731 oskarżony Kawashimi zeznał"... oddzial wywtorczy uwzględniając istniejące urządzenia produkcyjne i stopień ich mocy... mógł miesięcznie produkować do 300 kg bakterii dżumy". [t.3 l.d. 317]. Inny oskarżony Karasawa złożył analogiczne zeznania: "... zdolnośc produkcyjną oddziału w wytwarzaniu bakterii można było w ciągu jednego miesiąca doprowadzić .. pod warunkiem włączenia całej aparatury... do 300 kg baklterii dżumy". [t. 4 l.d. 286] Jak ustalono w śledztwie i co zostało potwierdzone przez ekspertyzę, wszystkie te olbrzymie masy chorobotwórczych mikrobów, wśród któych były zarazki dżumy, cholery, duru brzusznego, i innych były przeznaczone do produkcji broni bakteriologicznej w celu masowej zagłady ludzi. W jednostce nr 731 i jej ekspozyturach uprawiano również hodowlę pchel celem późniejszego ich zarażania bakteriami. Dla hodowli i zarażania pcheł używano szczurów, myszy i innych gryzoni, dostawami ktoych zajmował się nie tylko personel bakteriologicznych jednostek, lecz także spcjalne grupy wydzielone przez liniowe jednostki armii kwantuńśkiej. Co się tyczy skali hodowli pcheł, to określić ją można w jednostce nr 731 uilością - 4500 wylęgarni [inkubatorów], przeznacoznych do rozmnażania pchel drogą odżywiania ich na gryzoniach. Zdolność produkcyjna tych inkubatorów - jak zeznali oskarżeni umożliwiałą w przeciągu krótkiego czasu otrzymanie kilogramów pchel zakażonych dżumą, co odpowiada według obliczeń ekspertó, wielu dziesiątkom milionów sztuk tych pasożytów, wyłącznie przeznaczonych na broń bakteriologiczną. O skali prac nad hodowlą pchel świadczy choćby ten fakt, że w samej tylko ekspozyturze nr 543 w Hailarze, latem 1945 r. według zeznań świadka Morita, hodowano jednocześnie około 13 000 szczurów [t.2 l.d. 239] Jak ustalono wew wstępnym śledztwie, takie same przygotowania do wojny bakteriologicznej robiły w Chinach Srodkowych i Południowych japońśkie jednostki bakteriologiczne o umownych nazwach "Nami" i "Ej", którymi dowodzial w latach 1941 - 1943 oskarżony generał - major służby zdrowia Sato. Jak osobiście przyznaje oskarżony Sato, oddział "Ej", rozporządzał urządzeniami o dużej mocy produkcyjnej dla hodowli bakterii w celu prowadzenia wojny bakteriologicznej. Według orzeczenia sądowo - lekarskiej eksprtyzy, zdolność produkcyjna jednostek nr nr 731 i 100 i charakter ich działaności obliczone były na prowadzenie aktywnej wojny bakterilogicznej [t. 9 l.d. 155]. Jak zeznal oskarżopny Yanmada, armia japońska"... zatwierdziła i przyjęła trzy zasadnicze metody zastosowania broni bakteriologicznej, tj. rozpylanie bakterii z samolotów zrzucanie bomb bakteriologicznych i wreszcie metodę dywersji" [t.18 l.d. 131] Według planu japońśkich imperialistów, specjalnie wyposażone samoloty, specjalnie wyszkolone jednostk9i wojskowe i grupy dywersyjne powinny były rozsiewać na froncie i na tyłach nieprzyjacielskich duże ilości śmiercionośnych bakterii dżumy, cholery, tyfusu, nosacizny, zarazy syberyjskiej i innych ciężkich chorób zakaźnych, zarażając wszelkimi możliwymi sposobami zamiszkałe miejsca, zbiorniki wody, studnie, zasiewy i bydło. Zbrodnicze plany japońśkich imperialistwó, liczonych na wykorzystanie właściwości szybkiego rozmnażanie śmiercionośnych bakterii, przeiwdywały szerzenie się wśród wojska i cywilnej ludności epidemii dżumy, cholery i innych, w takich rozmiarach aby stosownie do ich zamyslów, pociągały za sobą straszliwy pomór, okrutną śmierć muilionów ludzi. Gotowi byli oni zastosować tę nieludzką broń, zagrażającą już nie tlko ludności cywilnej walczących krajó, lecz także państwom neutralnym. Zbrodnicze doświadczenia na żywych ludziach Zasadniczą metodą sprawdzania działania broni bakterilogicznej były zbrodnicze i nieludzkie doświadczenia przeprowadzane systematycznie i masowo na żywych ludziach. Zbrodnicze doświadczenia dokonywane były na chińskich patriotach, uczestnikach ruchu oporu przeciwko japońskim okupantom i na obywatelach radzieckich, których organy japońskiej żandarmerii skazywaly na okrutną śmierć. Jak ustaliło śledztwo, bestialskiego mordowania ludzi drogą przeprowadzania na nich zbrodniczych doświadczeń dopuszczali się pracownicy japońśkich jednostek bakterilogicznych za wiedzą i za zgodą dowódcy armii kwantuńskiej. Oskarżony Yamada przyznał się że zezwalał na przeprowadzanie doświadczeń na żywych ludziach. Yamada zeznał "Ja ... zezwalałem na dokonywanie i tym samym faktycznie sankcjonowałem uśmiercanie przemocą Chińczyków, Rosjan i Mandżurów kierowanych dla dokonywania na nich doświadczeń przez podległe mi organy kwantuńskiej żandarmerii i japońskich misji wojskowych..." [t. 18 l.d. 174] O dokonywaniu doświadczeń polegających na zarażaniu ludzi tyfusem zeznał przesłuchany w charakterze świadka Furuichi. Zeznał on: "... mniej więcej z początkiem 1943 roku po raz pierwszy, na rozkaz dowódcy pierwszego oddzialy, Tabei, wziąłem udział w doświadczeniach przy zarażaniu tyfusem grupy ludzi, trzymanych w więzieniu 731 jdnostki. Przygotowałem jeden litr syropu któy zakaziłem bakteriami tyfusu. Ten litr rozcieńczyłem następnie wodą, którą rozdanoi mniej więcej 50 uwięzionym Chińczykom, o ile pamiętam jeńcom wojennym, przy czym tylko niektórym poddano przeyem szczepieniom przeciwtyfusowym" [t. 5 l.d. 308] Przesłuchiwany w sprawie działalności pierwszego oddziału jednostki 731 oskarżony Kawashima Kioshi zeznał: "... w 731 jednostce szeroko stosowane były eksperymenty na żywych ludziach, dotyczące działania wszystkich śmiercionośnych bakterii. Jako przedmiotu doświadczeń używani uwięzionych patriotów chińskich i Rosjan któych organy japońskiego kontrwywiadu skazały na zagładę [t. 3. l.d. 59]."... dla umieszczenia i utrzymywania więźniów, 731 jednostka rozporządzala specjalnym więzieniem, gdzie w warunkach surowego reżimu i izolacji trzymano ludzi przeznaczonych do doświadczeń, których pracownicy jednostki w celach kosnpiracji zazwyczan nawyali "kłodami" [t.3. l.d. 146] Nieludzkie doświadczenia na żywych ludziach dokonywane były również i w warunkach polowych zbliżonych od sytuacji bojowej, na specjalnie urządzonych poligonach. Więźniów przywiązywano do żelaznych pali, po czym wypróbowywano na nich działania różnych bakteriologicznych pocisków. Oskarżony KArasawa zeznał: "... Ja osobiście dwukrotnie byłęm obecny na poligonie Anda przy przeprowadzaniu prób działania bakterii na żywych ludziach w warunkach polowych. Pierwszy raz byłem na poligonie z końcem 1943 roku: w tym wypadku na poligon dostarczono 10 ludzi, których przywiązywano do zawczasu wkopanych w ziemię pali, w odległości 5m jeden od drugiego, a o pięćdziesiąt metrów od nich spowodowano za pomocą włączenia eketrycznego prądu wybuch kruszącej bomby. Wskutek tego część przeznaczonych na doświadczenie ludzi zostałą zraniona odłamkami bomby i jak się później dowiedziałęm zarażona zarazą syberyjską, ponieważ bomba byłą naładowana tymi bakteriami..." "... Drugi raz byłem obecny na poligonie wiosną 1944 roku; dostarczonon wówczas 10 kudzi, których tak jak w pierwszym wypadku przywiązano do pali. Następnie spowodowano rozerwanie się balonu napelnionego bakteriami dżumy, mniej więcej o 10 m. od przeznaczonych do doświadczenia ludzi [t.4 l.d. 42] Drugi uczestnik analogicznych doświadczeń na poligonie w okolicy stacji Anda oskarżony Nishi Toshihide zeznał: "... w styczniu 1945 roku w mojej obecności na poligosnie jednostki nr 731 na stacji Anda szef drugiego oddziału jednostki podpułkownik Ikari, wpólnie z pracownikiem naukowym tego samego oddziału Futaki, dkonał na 10 chińskich jeńcach wojennych próby zarażenia zgorzelą gazową. 10 jeńców chińskich przywiązano do pali w odległości 10 - 20 metrów od siebie następnie spowodowano przez włączenie prądu elektrycznego wybuch bomby czego skutkiem wszystkich 10 ludzi zostało ranionych odłamkami zakażonymi zgorzelą gazową i po tygodniu oni wszyscy zmarli w ciężkich męczarniach" [t. 7 l.d. 113] Trupy ofiar palono w specjalnym krematorium uurządzonym w jednostce nr 731, bezpośrednio w pobliżu więzienia. Przesłuchani w tej sprawie świadokowie i oskarżeni zeznali o nieludzkich torturach, gwałtach i znęcaniu jakim poddawani byli wszyscy ci którzy dostali się jako "materiał doświadczalny": do katowni wewnętrznego więzienia jednostki nr 731. Świadek Kurakazu zeznal: "... Na każdym piętrze znajdowało się po kilka pomieszczeń dla laboratoriów, a w środku znajowały się cele, gdzie trzymano ludzi służących do doświadczeń czyli "kłody", jak ludzi tych według sierżanta Tanasaka nazywano w oddziale... Wśród trzymanych w więzieniu ludzi, jak dobrze pamiętam, prócz Chińczyków byli również Rosjanie. W jednej z cel widziałem kobiety Chinki.... Wszyscy ludzie trzymali w celach mieli na nogach kajdany.... Trzem Chińczykom brakowało palców u rąk a u pozostałych widać było kości palców. Yoshimura wyjaśnił mi, że jest to skutek dokonywanych przez niego doświadczeń z odmrożeniem..." [t.2 l.d. 371] Przesłuchany w charakterze światka, były zastępca japońskiego obozu "Hogoin" Yamagishi zeznał: "... Nazwisk wszystkich osób wysłąnych do jednostki nr 731 nie pamiętam. Do dziś zachowały mi się w pamięci następujące oosby: ... żołnierz armii radzieckiej Demeczenko, któy w kategorycznej formie odmówił podania jakichkolwiek informacji o Związku Radzieckim. Za moim zezwoleniem użyto w stosunku do niego przemocy fizycznej. Sędziowie śledzy poddali go toryturze wieszając za ręce i nogi na belce. Demczenko jednak zeznań nie złożył. Wówczas postanowiłem go zgładzić i w tym celu wysłałem go do jednostki nr 731". [t.2 l.d. 174] O wysyłaniu z obozu "Hogoin" obywateli radzieckich w celach zagłady zeznał również świadek Jijima. "... Ogółem wysłałem z obozu "Hogoin: na pewną śmierć około 40 obywateli radzieckich, którzt na skutek doświadczeń umarli..." [t.6 l.d. 242] Nieludzkie doświadczenia dokonywane na więźniach, którzy dostali się do jednostki nr 731 trwały do śmierci ofiary. "... Jeżeli więzień pomimo zarażenia go śmiercionośnymi bateriami wyzdrowiał - zeznal oskarżony Kawashima- to nie chroniło go to od ponownych doświadczeń, które trwały do chwili, dopóki nie następowała śmierć od zakażenia. Osoby leczono stosując różne metody terapii, odżywiano norm,alnie, a potem gdy ostatecznie wyzdrowiały używanio ich do następnego eksperymentu, zarażając innym rodzajem bakterii. W żadnym wypadku żywym z tej fabryki śmierci nigdy nikt nie wychodził ..." [t.3 l.d. 60] Organy japońskiej żandarmerii i japońskich misji wojskowych w Mandżurii zgodnie z posiadanymi instrukcjanmi i według umowy z szefami jednostek kierowały do oddziałów więźniów spośród Chińczyków, Mandżurów i obywateli radzieckich, któych używano jako "specjalnego materiału" do tzw. "badań". W celach kosnpiracji w oficjalnych dokumentach żandarmerii używano terminu "specjalne transporty". Były japoński radca żandarmerii armii Mandżukuo, świadek Tachibana Takeo zeznał: "... istniała kategoria ludzi znajdujących się pod śledztwem, których specjalny oddział powierzonej mi komendy żandarmerii przeznaczał na zagłądę. Należeli do nich bartyzanci, osoby wrogo ustosunkowane do włądz japońskich w Mandżurii i inni. Ci aresztowani nie byli formalnie sądzeni, ponieważ wysyłaliśmy ich na śmierć do 731 jednostki bakteriologicznej ..." [t.6. l.d. 95] Inny świadek Kimura, były adiutant szefa japońskiej żandarmerii w Charbinie, na przesłuchaniu potwierdził, że w jego obecności szef jednostki nr 731 general Ishii w rozmowie z szefem charbińskiej komendy żandarmerii Kasuga Kaoru wyrażał pewność, że i nadal będzie otrzymywal dla "eksperymentó" aresztantów w ten sam sposób jaki przedtem ich otrzymywał. [t.2. l.d. 194] Oficjalne dokumenty japońskich władz żandarmerii, zdobyte przez wojska radzieckie w japońskich archiwach w Mandżurii potwierdzają, że od 1939 roku i później istniały tzw. "transporty specjalne" więźniów, Wśród wykrytych dokumnetów znaleziono rozkaz nr 334 szefa żandarmerii armii kwantuńskiej generała - majora Shirokura o "transporcie specjalnym" 30 więźniów w 1939 roku do oddziału Ishii [t. 17 l.d. 35 - 37] O masowej eksterminacji więźniów świadczą zeznania oskarżonego Kawashima Koshi: "Do 731 jednostki rocznie dostarczano 500 - 600 więźniów. Widziałem jak pracownicy 1 oddziały jednostki przejmowali ich od żandarmerii całymi partiami..." [t. 3. l.d. 59]. "... Na podstawie informacji znanych mi ze względu na zajmowane przeze mnie stanowisko służbowe w oddziale, mogę powiedzieć że w 731 jednostce umieralo rocznie na skutek przeprowadzanych doświadczeń nie mniej niż 600 ludzi" [t. 3 l.d. 146] "... W ciągu 5 lat stacjonowania jednostki na stacji Pingfan tj. opd 1940 do 1945 roku, przez tę fabrykę śmierci przeszło nie mniej niż trzy tysiące ludzi zgładzonych drogą zarażenia śmiercionośnymi bakteriami. Jaka ilość ludzi zginęła do 1940 roku, nie wiadomo mi." [t.3 l.d. 60 - 61] Analogiczne zbrodnie były dokonywane również w jednostce nr 100, gdzie przeprowadzeniem doświadczeń na żywych ludziach specjalnie zajmowała się 6 sekcja 2 oddziału. Charakteryzując działalność jednostki nr 100 laborant tego oddziału świadek Hataki Akira oświadczył: "... Jednostka nr 100 armii kwantuńśkiej nosiła nazwę przeciwepizootycznej, faktycznie zaś byłą ona jednostką bakteryjną, ponieważ rozmnażano i hodowano tam bakterie nosacizny, zarazy syberyjskiej, moru bydła rogatego, tj. zarazków chorób epizootycznych. W jednostce nr 100 próby działania bakterii dokonywane były drogą doświadczeń na żywych ludziach i zwierzętach domowych. W tym celu jednostka posiadała konie, krowy i inne zwierzęta a w izolatorze trzymano również żywych co ludzi, co wiadomo mi, ponieważ widziałęm ich osobiście. [t. 13 l.d. 111] Inny świadek Fukuzumi Mitsuyoshi pracujący w jednostce nr 100 jako lekarz weterynarii zeznał: "... Jednostka nr 1000 jako eksperymentalna, składała się z pracowników naukowych: bakteriologów, chemików, weterynarzy, i agronomów. Całokształt prac prowadzonych w tej jednostce był nastawiony na przygotowanie dywersyjno - bakterilogicznej wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu. Pracownicy tej jednostki i jej ekspozytur prowadzili prace naukowo - badawcze nad wynalezieniem sposobów masowego zastosowania bakterii i gwaltownie działających trucizm w celach masowej zagłady zwierząt i ludzi..." "... w celu ustalenia skuteczności działania tych trucizn dkonywano eksperymentów na zwierzętach i na żywych ludziach..." [t. 13 l.d. 48] Oskarżony Mitomo odbywający słyżbę w jednostce nr 100 przyznal się, że osobiście zamordował wielu więxniów po dokonaniu na nich nieludzkich doświadczeń [t.12, l.d.192]. Mitomo zeznał: "... był taki wypadek. Na pewnym Rosjaninie w ciągi dwóch tygodni sierpnia 1944 roku dokonywano różnych doświdczeń. Organizm jego wyczerpał się i Matsiu wydał polecenie zabicia tego Rosjanina przes wstrzyknięcie cyjanku potasu... Pod pozorem jego leczenia zrobięłm mu zastrzyk z cyjanku potasu, po którym Rosjanin natychmiast zmarł. Zastrzyk zrobiłem mu osobiście w celi...""... Dwóch Rosjan roztrzelali przy mnie żandarmi z początkiem września 1944 roku, i zakopali ich w ziemi w miejscu gdzie grzebano bydło. Zostali oni roztrzelani na rozkaz porucznika Nakazima. Rozstrzelano ich dlatego, że nie można już było robić na nich doświadczeń ze względu na wycieńczenie i nieprzydatność do dalszych eksperymentów" [t.12 l.d. 149] Oprócz zbrodniczych doświadczeń nad zarażaniem więźniów dżumą i innymi ostrymi chorobami infekcyjnymi w jednostce nr 731 szeroko stosowano nieludzkie eksperymenty z odmrażaniem kończyn żywych ludzi. Kazano trzymać więźniom ręce i nogi w specjalnych skrzynkach z lodem, do czasu aż nastąpiło odmrożenie kończyn. Świadek Furuichi zeznał "... Grupę Rosjan, Mandżurów, Chińczyków i Mongołów z zakutymi w kajdany nogami, za każdym razem w ilości 2 - 16 ludzi, wyprowadzono na mróz, gdzie pod groźbą użycia broni zmuszono ich do zanurzania obnażonych rąk pczasem jednej, czasem obydu jednocześnie] w beczkach z wodą, po czym zmuszan do trzymania obnażonych mokrych rąk na mrozie od 10 minut do 2 godzin, w zależności od temperatury powietrza, a gdy nastąpiło odmrożenie, odprowadzono ich [ludzi] do laboratorium przy więzieniu [t. 5. l.d. 317] W większości wypadków te zbrodnicze doświadczenia kończyły się gangreną, amputacją kończyn i śmiercią ludzi poddanych eksperymentom. Celem tych doświadczeń było wynalezienie sposbów walki z odmrozeniami kończyn w czasie planowanych działań wojennych przeciwko Związkowi Radzieckiemu...." za: Proces Japońskich Przestępców Wojennych. Materiały rozprawy sądwej w Charabowsku...." Wydawnoictwo MON, Wa-wa '51, ss: 8 - 20 Po odrzuceniu kilku ozdobników w stylu imoperialiści, i tp. pojawia się całkiem niezły zarys obrazu czył była owa jednostak i jak wyglądały "eksperymenty". pozdr
  6. Opel Blitz

    Witam; secesjonista, nie erudycja - wyjaśnienie, bez bezpośredniego odniesienia się do kartelizacji. Pytanie moje małe i wątpliwość - kartelizacja w powojennych Niemczech? Od kiedy - z tego co wiem VW Group - czyli VW, Audi, Skoda i coś jeszcze chyba [Maybach?] to bodajże lata 90 te, Opel zaś to od lat bodajże końća 20-tych marka należąca do GM, czyli w taki czy inny sposób amerykańska, zaś w okresie tuż powojennym o kartelach nikt nie myślał, raczej o tym, czy jakąkolwiek produkcję mimo wszystko uda się utrzymać... pozdr
  7. Polska jeleniem narodów

    Witam; z własnego w tej kwestii doświadczenia klient polski najpierw zwraca uwagę na cenę, akceptując przy tym wszelkie brednie, potem zaś na to kto to zrobił, To tak na marginesie. Kwestią "z boku" jest to, że tzw. wielki przemysł [stocznie, huty, kopalnie etc.] jest to, że siła związków w nim działających jest tak ogromna, że najpierw trzeba by przetrzebić ich szeregi, zmienić nieco prawo, sprzedać to w prywatne ręce by można prowadzić jakąkolwiek politykę. Rząd, żaden, nie jest od tego by zarządzać tym czy innym zakladem, rząd jest od tego by stwarzać, w miarę jednolite ramy działania dla wszystkich a nie od tego by wybierać menedżera do zarządzania tą czy inną firmą. Dalej - celem Polski nie powinna być gospodarka oparta na produkcji "mało przetworzonych surowców i półproduktów", lecz to, by była tutaj wysoka technologia, by produkty były unikatowe i jedyne w swym rodzaju, co wymusi niską kapitałochłonność gospodarki polskiej. Gdzieś niedawno podawano że wytworzenie 1 jednostki PKB zabiera nam ok 3 - 4 razy więceh energii niż Niemcom, Japonii czy Wielkiej Brytanii. Co to oznacza - ano tyle, że cena jaką możemy zaoferować za jednostkę ropy, surowca - czegokolwiek jest odpowiednio niższa niż ceną jaką może dać Japonia. Chin nie biorę tu pod uwagę z prostego powodu - koszt pracy, z racji stosunków gospodarczych panujących tam jest nieosiągalny dla gospodarek stojących na o wiele wyższym poziomie. pozdr
  8. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; Shadow: każdy silnik ma obroty, powyżej których ulega zniszczeniu, na obrotomierzu jest to po prostu zaznaczone na czerwono z przykazaniem by tam "nie wchodzić". Sądząc po mocy i obrotach kiedy jest osiągana, przypuszczam, że ten zakres następował nieco powyżej 2200 obr/min... Diesel sam z siebie ma to że "ciągnie" od samego dolu do samego końca - tym bardziej wolnossący lub taki, w którym moc wynika z pojemności a nie z elektronicznych sztuczek. Sam fakt mniejszych obrotów przy jakich jest osiągana moc to i mniejsze zużycie silnika i spokojniejsza jego praca. Wystarczy porównać przebiegi silnika benzynowego i diesla... Różnica jest spora. Wiem, że paliwo samo z siebie nie wybucha, ale jest duża różnica zbiornikiem 400 a 800 litrów. W kwestii zaś zbiorników paliwa do T-34 - autorowi tego pomysłu należy się chyba "order z ziemniaka" i nie wiem ile istnień czołgistów ten patent "pochłonął" W kwestii jakości niemal na pewno można przypuszczać że okres od lata '41 do wiosny '42 nie był najlepszym w radzieckich fabrykach przenoszonych na lub za Ural, kiedy zamieszanie wywołane atakiem niemieckim swoje sprawilo. Z drugiej zaś jeśli jeszcze przed czerwcem Stalin wymagał na "odpowiedzialnych osobach" podpisywanie weksli na śmierć in blanco, w stylu: jeżeli nie wykonam obiecanej normy, a jakość wyrobów będzie zla to idę do łagru... znaczy tyle, że i w czasie wojny z czymś takim musiał sobie radzić. Jeżeli już jesteśmy o pociskach - mam pewną prośbę - o rzetelne opisanie na marginesie dyskusji o czołgach kilku podstawowych i stosowanych w czasie wojny typów pocisków [podkalibrowy, przeciwpancerny etc] w taki sposób by można bylo owe opisy zrozumieć. pozdr
  9. Euro waluta baśniowa

    Witam; tak między nami mówiąc, firmy nie kalkulują przelicznika waluta X - złotówka, po obecnym kursie tylko po najwyższym kursie za jakichś okres czasu, czasem plus 10% na zapas jakby nie daj Boże coś się stało. To jest też w pewnym sensie przeliczenie z waluty na walute, które ma jedną zaletę dla sprzedającego i taką samą wadę dla kupującego, czyli ten drugi nie wie nic o kursie po jakim jest przeliczana na złote... To jedno. Drugie - jeżeli cena wynosi 13,50 zł / sztukę za jakiś tam element budowlany to przy kursie 3,87 zł/ EUR oznaczać będzie niemal na pewno dwie rzeczy, że nie wyjdzie równa cena i że my musimy umieć podstawowe działanie matematyczne w postaci dzielenia by umieć udowodnić, że sprzedawca zawyżył cenę o więcej niż 1 grosz... A tego niestety duża część społeczeńśtwa nie potrafi i/lub nie rozumie. pozdr
  10. Tajemnicze losy polskiego złota

    Witam; secesjonista: pytanie gdzie jest owa wada prawna. Jeżeli część osób uznaje, że wadą prawdą jest to, że decyzję o zrzeknięciu podjął rząd warszawski [nazwijmy go tak w odróżnieniu od nieuznawanego londyńskiego], to nie może być to podstawą nijaką do unieważnienia decyzji. Z prostego powodu - to ten rząd był uznawanym, legalnym rządem i tak dalej. To jego decyzje miały moc prawną. Jeżeli zaś kwestia dotyczy tego, że nie można było zrzec się owego złota, nie można było odmówić przyjęcia - to ja się pytam czemu? Przecież to nazwijmy to Polska była krajem obdarowanym, ba tylko ona mogła ową część przyjąć lub nie. Powody dla jakich przyjmowano lub nie są w tej chwili nieistotne. To troszkę jak ze spadkiem po dziadku. Z różnych powodów mogę lecz nie muszę przyjmować, choćby z tego powodu, że nie chcę mieć niz z dziadkowymi majątkiem wspólnego. Jest to wolna wola obdarowanego... pozdr
  11. Opel Blitz

    Witam; G.P. : dokladnie z tego samego powodu dlaczego zaczęto produkować Garbusy i auta dostawcze na ich bazie. Po prostu dobre auto ciężarowe, podatne na modernizacje , a Niemcy mimo wszystko pokonane, mialy zaptrzebowanie na samochody ciężarowe, armie okupacyjne takoż. Nie da się danego kraju w ciągu dwóch lat sprowadzić do epoki kamienia, nakazania przewożenia towarów wozem konnym, chodzenia na piechotę i tak dalej. Miasto musi żyć, musi funkcjonować, trzeba dowozić towar do sklepów, na bazary gdziekolwiek. Podejdź na zwyklą giedlę towarową w jakimkolwiek większym mieście, to przekonasz się jaki ruch jest tam co rano, ile osób jaki rodzajami samochodów przyjeżdża - od malych C-15 tek po realne 10-12 tonowe ciężarówki. pozdr
  12. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; Shadow: na wstępie dzięki za sprostowanie bzdury której nie zauważylem. Czytalem o tych "3000 obr/min" w jakimś portalu dot. broni radzieckiej, co oznacza, że nie wszystko co się widzi na necie jest prawdą. Przy okazji - mniejsze obroty silnika, [zakres prawdopodobnie do ok 2,200 / 2,300 obr/min] oznacza mniejsze zużycie silnika, dostępność mocy w pelnym zakresie obrotów itd... Mniejsza moc, acz większy moment obrotowy, wymusza większą wytrzymalość mechanizmów. Przyklad z Polski. Dawno temu do Poloneza "wlożono" silnik 1,9 l. [z PSA] o mocy bodajże 68 [64?] koni. Silnik ten byl na tyle mocny, że "ukręcal" wal przy tylnym moście, któremu nie dawal rady 82 konny oryginal... Stąd większa konieczna wytrzymalność na przeciążenia czy obciążenia mechanizmów jezdnych, przeniesienia napędu i in. [w tym skrzyni biegów]. To jaka byla jakość [czy byly spelnione wymagania projektowe czy nie] elementów wychodzących z fabryki i montowanych w tankach to osobna bajka. Zasięg - tak, ale przy zalożeniu podobnych pojemności zbiorników paliwa, poza tym - każdy zbiornik z paliwem to potencjalne zagrożenie w czasie walki, to wiele set litrów paliwa, które w wyniku rykoszetu, oparów czy choćby rozszczelnienia może wybuchnąć. Wystarczy popatrzeć w jakich miejsach montowane są zbiorniki w samochodach osobowych [pod tylnym siedzeniem - w teorii najbezpieczniejsze], czy w ciężarówkach - z boku, za kabiną, w taki sposób by w razie czego sila wybuchu poszla wszędzie tylko nie na kabinę. Wiem, że wzór jaki podalem na "przebijalność" pocisków nie jest idealny i istnieje wiele zastrzeżeń, które wynikają z różnych rodzajów pocisków ich budowy etc. [n.p. podkalibrowe]. Lecz można chyba przyjąć że ogólna zasada jest taka... pozdr
  13. Euro waluta baśniowa

    Witam; lotherlohan: ech... poinienem powiedzieć na wstępie secesjonista ma rację. Świętą. Ale... dolożę swoje grosze. Mam firmę, zarabiam na chleb z maslem. Wiele rzeczy i surowców które kupuję, ma swoją cenę wyrażoną w euro, plus vat oczywiście. Pól biedy jeżeli, cena niewielka i zakup nieduży, gorzej jeżeli cena istotna a zakup większy. Wahanie waluty o ok. 40 groszy nie jest niczym tragicznym i nadzwyczajnym. Jest to plus minus 5%. Realnie oznacza to 10%. Przy zakupie o wartości 4,0 tys oznacza różnicę w wysokości 400 zl... A jeśli zakupy są większe? Wystarczy spojrzeć na to jaki jest eksport, jaki import wyrażony w danej walucie i rzucić okiem na jej wahania w ciągu roku by dowiedzieć się że owe niewielkie procenciki przekladają się na kwoty liczone w miliardach zlotych, powiększone o niepewność, powiększone o dodatkowe koszty.... Fakt posiadania wspólnej waluty - nie oznacza tego, że jest wspólna gospodarka. Oznacza to jedno, dla mnie jako osoby korzystającej z systemu bankowego - większą pewność w tym co mnie oczekuje, niższe oprocentowanie niż obecnie, ba - większą konkurencję, gdyż mam możliwość przeliczenia danych cen z danego obszaru choćby obecnego "rogu" Polski Czech i Slowacji a niechby i Węgier... daleko nie jest. Gospodarka danego kraju zależy od calej masy innych czynników - mobilności ludzi, elastyczności gospodarki, tego jaki jest rynek wewnętrzny [i znów euro - pozwala zwiększyć konkurencję co promuje sprawnych przedsiębiorców -> patrz Polska] i sąsiedzki. Oslabia i zmniejsza jedną możliwość - kombinacjami stóp procentowych. To jakie zadlużenie ma kraj nie zalezy od tego czy ma euro czy muszelki nadmorskie. Różni się jedynie jednostka w której owo zadlużenie jest mierzone. W kwestii zaś kryzysu: Polska nie zostala nim dotknięta, gdyż znaczna część rodzimego obrotu gospodarczego [z racji podatków] jest to szara strefa, jest to poduszka amortyzująca wszystko. Porównując się z innymi krajami, nie na podstawie dochodów oficjalnych, tylko realnych okaże się, że stoimy dużo wyżej niż nam się wydaje. Ale to już zupelnie inna bajka. Tak przy okazji: znacznie trudniej "grać" na walucie typu Euro niż na forincie węgierskim, zlotówce, czy bulgarskiej lewie [tak się to chyba odmienia]. Zaś waluta nie jest termometrem gospodarki. Jest jej jednym z wielu możliwych wyrazicieli... pozdr
  14. Witam; jakkolwiek rzadko się zgadzam z secesjonistą - znów muszę mu rację przyznać. Ambasada jest miejscem w którym spotykają się różne nici, wywiadu i to zarówno politycznego jak i gospodarczego jak i bialego. To czy ambasador jest z Polski z czy nie z Polski, nie znaczy nic. Jest to pan, który podaje rękę i najlepiej jakby umial rozmawiać i nieco myślal. Tak czy inaczej najważniejsze decyzje zapadają gdzieś indziej, zaś najwazniejsze dane dostarcza nie on, ale caly sztab ludzi którzy pracują w jej zaciszu. Piszą o nich "analityk", "specjalista d.s. gospodarczych", "ekonomista" czy równie enigmatycznie... To czy mamy jednego czy dwóch czy setkę ambasadorów niczego nie zmienia, najlepiej, żeby specjaliści byli wyżej i tam gdzie zbiera się informację. Wedlug mnie kończy się czas kiedy ocena tego czy ma być dobrze, czy źle poprzez perspektywę "nasz narodowy polityk" kończy się. Wolę specjalistę do zadań z Belgii niż znanego z opisu "b/m/w" rodzimego polityka... pozdr
  15. Tajemnicze losy polskiego złota

    Witam; secesjonista: ów ekwiwalent w zlocie, jak dobrze zrozumialem artykul [choć portal nie z "mojej bajki"] jest odszkodowaniem za polskie straty, choć część "charakterystycznych" dóbr [-> arrasy] odzyskano. lotherlohan: problemem nie jest to, że rządy zachowują się jak cielę, lub nie, problemem jest to, że bylo coś jak zimna wojna, że byliśmy po stronie Niemiec, tych ze wschodu ale jednak Niemiec, problemem jest to, że zrzekliśmy się w którymś tam roku [pewnie końcówka lat 40 tych lub początek pięćdziesiątych], oznacza tyle, że my tych pieniędzy nie chcemy. Ów ekwiwalent, nie może być rozdzielony przez innych z racji prawdopodobnie samej formy w jaki sposób go ustalano. Dość przypomnieć, że jeszcze w '45 r. istnialy dwa rządy... Nie jest problemem powiedzenie - my chcemy to odszkodowanie, problemem może być to czy jest to prawnie wykonalne, w taki sposób by nie naruszyć calej masy innych międzynarodowych aktów prawnych [choćby dwustronnych z Niemcami] podpisanych przez Polskę. W ramach ciekawostki: wszelkie traktaty podpisane przez PRL jeżeli obowiązują to są ważne - co oznacza, że ów okres państwowości polskiej jest uznawany za w pelni uznany i legalny na arenie międzynarodowej, mimo chciejstwa niektórych osób... pozdr
  16. Bitwa Stalingradzka i pod Kurskiem

    Witam; [O.T. - wyjaśnienie] secesjonista: '77 r. Oznaczalo to, że w liceum mialem już "sześciostopniową skalę ocen" [jak się to ladnie nazywa]. W kwestii zdawania lub nie - na maturze zdawalem historię, a pisalem na temat dośc ciekawy: [bodajże] Rozwój spoleczny, gospodarczy i polityczny PRL w l. '56 - '81 [albo jakoś tak]. Nie wiem, jak to określić, ale zamiast oceny "uprawniające" wedug niego do tego czy mogę podejść do matury próbnej [mającej wplyw na końcową] mialem wstawionego chyba jedynie plusa... pozdr
  17. Gdzie, co, za ile?

    Witam; kolejny zakup z dzialu "Kodeksy i inne..." Andrelowicz M: Kodeks karny wraz z prawem o wykroczeniach, oraz ważniejszemi przepisami innych ustaw karnych wedlug stanu z dnia 1go września 1945 r." za jedyne kilkanaście zlotych. pozdr
  18. Ruch paneuropejski po II w.�. w Polsce

    Witam; post o takim temacie pojawił się w dziale "Międzywojnie", z racji, że jest to proba o konkretnš pomoc, post został przeniesiony do KSO. pozdr
  19. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; G.P.: na to jak się samolot zachowuje na tej czy innej wysokości [zwł. na dużych, a mówię o samolotach śmigłowych] wpływa cała masa czynników: kształt samego samolotu, silnik [jego moc, konstrukcja], budowa turbosprężarki, lub inaczej: jak rozwiązano sprawę dodatkowych porcji powietrza, waga, wielkość, kształt, budowa skrzydła, kadłuba i cała masa innych detali... Stwierdzenie, że duża masa =/= niska prędkość, to tak jak stwierdzenie, że idealny układ napędowy dla ciężarówek to 6 x 2 lub no... 4 x 2... pozdr
  20. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; Geoprge Patton: ech... i po raz kolejny muszę się zgodzić z Andreasem. Tak - pierwsze modele F.W. 190 [słynna Foka] nie odznaczały się najlepszymi osiągami na dużych wysokościach, co nie przeszkodziło po wniesieniu zastrzeżeń przekonstruować samolotu - chodziło tam o ile się nie mylę o inny silnik i bodajże końcówki skrzydeł. Oznaczalo to dwie sprawy: maszyna miała możliwości rozwoju [i znów chyba znakomita większość samolotów pałętających się nad niebem Niemiec była rozwijana podobnie] i stworzono całą masę wersji, lecz miała także swoje grzechy pierworodne. Wszystko to nie oznacza że była to kupa złomu ani latający ideał. Istniał tylko jeden problem - technika w czasie wojny szła tak szybko naprzód, że "śmierć techniczna" następowała stosunkowo szybko. Wystarczy rzucić okiem na to co się działo w lotnictwie: rok '39 - jeszcze spotyka się dwupłaty, ale trendy wyznacza Spitfitre i Me109... obie maszyny jeśli nie rewelacyjne to bardzo dobre, ze dwa lata potem - przebojem wdziera się F.W.... Potem znów alianckie maszyny [n.p. Mosquito] w końcu na niebie pojawiają się samoloty odrzutowe - mające same niemal wady okresu niemowlęcego, lecz pozwalające stwierdzić, że w myślistwie silnik tłokowy jest przestarzały... Pytanie: ja porównać te kilka maszyn - nie da się. pozdr
  21. Tajemnicze losy polskiego złota

    Witam; secesjonista: dzięki za wyprostowanie, obitych wiadomości . W kwestii zaś odszkodowań - nierealne, chyba że dotyczy konkretnych, charakterystycznych przedmiotów wartościowych. Polska zrzekła się odszkodowań po podziale Niemiec na wschodnie i zachodnie. Wystarczy przypomnieć ile było zamieszania, z kontami Żydów europejskich [w tym polskich] w bankach szwajcarskich, by uzmysłowić sobie, że odzyskanie tego jest nierealne. Jeżeli Polska zrzekła się odszkodowań od Niemic, w ramach których miał być ów przydział złota, to owo złoto jest w stanie zawieszenia: zgodnie z umową zostało przydzielone nam, ale "My" go nie chcemy,więc czeka w depozycie aż osoba zainteresowana zmieni zdanie. Nie wiem czy owa zgoda na przyjęcie tego złota nie wiąże się z jakimś większym zamieszaniem międzynarodowym i złamaniem trakatów i układów podpisanych przez Polskę. pozdr
  22. Bitwa Stalingradzka i pod Kurskiem

    Witam; w kwestii technicznej ciekawostki, dawno temu [w czasach licealnych] wykazałem nauczycielowi, że na temacie się nie zna i takie tam. Nie miałem przerąbane, ale pokazały się dwie metody postępowania: 1. Nauczyciel [konkretnie, kobieta] uznał, że i tak i tak mam "6", więc o ile nie będę chodzil po ścianach mogę nie robić nic, a na pewno nie należy mnie pytać 2. Nauczyciel [konkretnie, facet] w drugim wypadku - kiedy do pracy wykorzystałem materiały ktoych chyba nie miał, stwierdził najzwyczajniej w świecie, że i tak nie udowodnię mu że znam te ileś stron niemal na pamięć, więc zamiast oceny należy się "+" [plus] a dwa, nie należy mnie pytać... Troszkę bardziej na serio: głupoty nauczyciela przekładają się, nieprostowane, na bzdury powtarzane przez ucznia, który będzie oceniany za swoją wiedzę. nauczyciel nie poniesie konsekwencji gdyż tak czy inaczej co miesiąc w kasie dostanie swoją dolę i pójdzie do domu... pozdr
  23. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; George Patton: Focke Wulf odegrał dużą rolę, ale głównie na froncie wschodnim byłą to maszyna conajmniej bardzo dobra ale na średnich i niskich wyskościach. Kiedy w grę wchodziły duże - już niezbyt. Z tego co wiem, aby móc latać na dużych wysokościach był przekonstruowywany. Jest to kolejny przykłąd maszyny mającej swoje opgromne plusy - wytrzymałość konstrukcji, osiągi, rozstaw kół - etc lecz i wady, które z racji tego jaka była charakterystyka działań na niebem Niemiec sprawiały, że była to maszyna "no cóż..." pozdr
  24. Tajemnicze losy polskiego złota

    Witam; z tym złotem to do końca tak prosto nie jest. Nie pamiętam dokładnie, ale coś mi się obiło o uszy, że prawdopodobnie Wielka Brytania miała na niego chęć, jako ekiwalent utrzymywania "rządu londyńskiego" i całej masy innych wydatków które rząd J.K.M. ponosił na polską administrację. Kolejną sprawą jest to, że być może był to pewien argument w czasach zimnowojennych - "Cat" wspomina w jednej ze swych pozycji, że tak jak i arrasy były prawdopodbnie przemiotem rozgrywek [chodziło o to że można było wygrać istnienie czegoś co zwało się rządem na uchodźctwie] tak i owo złoto mogło być... pozdr
  25. Najlepszy czołg II Wojny Światowej

    Witam; Tankfan: dzięki za wyjaśnienia:) Wiem, w dużej większości czołgów okresu II w.ś. silnik znajdował się z tyłu, zaś skrzynia biegów i układ napędowy - przenosił to wszystko na przednie koła napędowe, co znakomicie zwiększało problemy , wagę i skomplikowanie systemu. Dziś przecież znakomita część samchodów ma silnik i za silnikiem skrzynię biegów [za wyjątkiem bodajże z bardziej znanych Renault Trafica czy Mastera z lat 90 tych]. Z postu Arka II wynikało [dla mnie przynajmniej], że myślał o użyciu tanków jako samodzielnej broni, samodzielnego typu wojska do walk w mieście, stąd moje wyjaśnienia. Zgadza się - w mieście najlepiej wychodzi współdziałaniae wszystkich rodzajów wojska: piechoty, artylerii i wojsk pancernych, jednakże w warunkach II w.ś. w zasadzie samodzielne użycie czolgów jako "siły szturmowej / przełamania" kończyło się ogromnymi stratami strony atakującej. Działo się tak m.in. z tego powodu, że ówczesne pancerze nie były na tyle odporne by z bliskich nawet odległości "być przeszkodą" dla rozmaitych odmian panzerfaustó, butelek z benzyną czy innych "wynalazków". pozdr
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.