-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Organizacja terenów podbitych przez Niemców
FSO odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: formalnie tak, lecz w momencie zajęcia Czecho-Słowacji [bo tak się bodajże podówczas nazywał ów twór], Słowacy mając w teorii własny rząd, terytorium państwowe dostawali wytyczne z Berlina na to na co muszą się zgodzić: ustępstwa na rzecz Polski, Węgier, ba nawet na to kto może a kto nie może być w rządzie. Zarządzanie terenó podbitych oczywiście z punktu widzenia niemieckiego, bo to Niemcy mieli wykorzystać dany kraj i/lub teren na swoje potrzeby. Wydaje mi się, że istotny wpływ na to jak były zarządzane dane kraje miało wykorzystanie czy została podpisana kapitulacja [-> Francja], oraz możliwość wykorzystania antagonizmów narodowych [bałkany, Jugosławia]. Formalnie Czechy będące Protektoratem Czech i Moraw w zasadzie nie odczuwały zbytnio ciężarów okupacji, lecz o ile pamiętam Haha podpisał kapitulację. Co ciekawe, Niemcy nie robili problemów z powrotem do "rodzinnych stron" urzędnikó czeskich którzy przyjechali na "gościnne występy" na teren Słowacji czy Zakarpacia. Ci z tych ostatnich terenów wracali n.p. przez Polskę. Małe pytanie: w czym GG ułatwiało lub utrudniało eksterminację ludności z polskim obywatelstwem [nie wliczam tu DVL] od tego, gdyby n.p. nie zorganizowano GG tylko nazywano by to wszystko terenami okupowanymi. Podział kompetencji między armię i "cywilów" był jasny i dokładnie opisany, w tym także sytuację kiedy dowódca danej jednostki wojskowej przejmuje administrację i zarządzanie danym terenem... pozdr -
Jaruzelski i Kaczyński w Moskwie - razem?
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Kalendarz wydarzeń historycznych 2008
Witam; ciekawy: może zrobi się z tego lekkie O.T., ale zawsze można wrócić do tematu. Gen. Jaruzelski z racji tego, jaki ma życiorys - nie zasługuje na szybkie oceny: winny / nie winny. Był na Syberii i pracował jak większość osób wywiezionych, tam zmarł zresztą jego ojciec. Walczył w zwiadzie, przeszedł szlak bojowy, byl Prezydentem. Z racji tego że jest pewnym symbolem przemian w Polsce, z racji tego że walczył na wojnie, z racji tego że stara się zrozumieć Rosjan i ich nie ocenia szybko i "jedynie słusznie" został zaproszony. To, że prezydent Kaczyński zaprosił go do samolotu - jest milym gestem z jego stryny, gestem co do którego nie powinno być wątpliwości, tak samo jak nie powinno być kwasów i dąsów że on jest zaproszony. W kwestii tego czy naród popierał czy nie. Radzę przeczytać trzy części Listów do Rakowskiego. Dużo, naprawdę dużo osób było za Stanem Wojennym oi to bardzo różnych, nie chcieli by Stan Wojenny był znoszony w '82 r. Czemu? Bo jest spokój, bo jest porządek, bo w końcu zamiast zebrań strajków, potępiania łamistrajków, polityki w zakładach i ciągłych żądań - należy pracować. Nie były to opinie odosobnione, podobnie jak wydarzenia w okresie '80 - '81 budziły przerażenia. W owych Listach można dowiedzieć się, że strajkowały nawet związki w guście "portierów teatrów", że "reżimowy" dowiadywali się, że w grudniu '81 r. będą wisieć, a w ogóle to na 17 grudnia wszyscy muszą się stawić w pełnym "rynsztunku bojowym". Nie byli to wcale kacykowie partyjni, tylko ludzie pracujący gdzieś na wydziale mający styczność z kolegami, ale to już w ramach lekkiego O.T. pozdr -
Witam; o Gułagu powstało także opracowanie w KOP: OGPU. Zarząd i obozy koncentracyjne ZSRR, z datą: sierpień 1933 i miejscem sporządzenia: Warszawa. Zarejestrowane zopstało jako L.dz.6952/Wyw. Of/1933. Wyodrębione w nim są: Słag - Sołowieckie obozy Koncentracyjne. Zarząd w Kiemii Biełtbag - Białomorsko - Bałtyckie obozy. Zarząd - Niedźwiedzia Góra Swirłag - Swirskie obozy. Zarząd Swir Sibułag [sibułon] - Syberyjskie obozy. Zarząd w Nowosybirsku Uptiłag - Ucht - Peczorskie obozy. Zarząd w Czibju Uwitł - Wiszerskie obozy. Zarząd Krasnowiszersk Siewłag - Pólnocne obozy. Zarząd Kotłas Teminowskie obozy - Zarząd Tot'ma [pełnej nazwy nie ustalono] Syzyrańskie obozy - Zarząd Syzrań [pełnej nazwy nie ustalono, wiadomości brak] Permskie obozy - Zarząd Perm [pełnej nazwy nie ustalono, wiadomości brak] Wajgackie obozy - Zarząd wyspa Wajgacz [pełnej nazwy nie ustalono, wiadomości brak] Ust' - Wymskie obozy - Zarząd Ust' - Wym [został zlikwidowany w maju 1932 r.] Archangielskie obozy - Zarząd Arachangielsk [pełnej nazwy nie ustalono] Owo opracowanie zawiera bardzo różne dane, łącznie z liczbą więźniów, stanem załogi poszczególnych obozów, czasem nawet planem [szkicem] położenia i obozu i poszczególnych budynków na jego terenie... pozdr
-
Witam; Robin Hood: zwładza [każda] zawsze była w oddaleniu od "zwykłego" człowieka. To ta nielubiana przez Ciebie władza oceniała co jest słuszne a co nie, jakie działania należy podejmować a jakich wręcz przeciwnie. Każdy człowiek jest wygodny, każdy [lub prawie] lubi dostawać coś od państwa [darmowa opieka, darmowe przedszkola, darmowe....,], lecz tylko niewiele osób wie, kto finansuje te "darmochy", czyli: ja, Pani, Pan, my wszyscy. Dalej - każda taka darmocha wymaga - urzędu / urzędnika / komisji/ delgatury by kontrolować to w jaki sposób są pieniądze wydawane [co akurat nie dziwi], lecz każdy taki urząd oblepia mnóstwo stanowisk które są zwykle łupem wyborczym. To jedno, drugie - kiedy władza jest blisko ludu - ano wtedy kiedy bierze odpowiedzialność za podejmowane decyzje a im mniej urzędów, tym mniej możliwości zrzucania na kogoś odpowiedzialności, tym większa kontrola ludzi nad swoimi "wybrańcami". Albo - albo. Albo - "darmowe" państwo i mnóstwo urzędów i brak kontroli nad nimi [kolejny urząd...]; albo mało państwa i duża odpowiedzialność ludzi za samych siebie, co przekłada się na znacznie lepszą kontrolę i znajomość regul kilku urzędów... pozdr
-
Witam; secesjonista: amen, amen, amen... Poza tym aby tak naprawdę Unia mogla funkcjonować, powinna zbliżyć się nieco do modelu państw federacyjnych typu USA czyli: wspólna waluta, wspólna polityka zagraniczna, wspólne podstawy norm prawnych [choć indywidualne rozwiązania mogą się różnić], wspólny parlament [nie wnikam jedna czy dwie izby] i wspólny rząd. Oznacza to zmianę pewnych zasad w kierunku tych jakie funkcjonuja w U.S.A., także w kwestiach pomocy rządu centralnego [tu: brukselskiego] dla uboższych regionów. W związku z tym kilka dalszych wątpliwości: - dlaczego pieniądze z Brukseli nam "non olet" ale zasady już "olet"? - dlaczego część osób nie chce zrozumieć, że tak naprawdę nie tylko pieniądz ale i prawo [zasady postępowania] muszą być jednolite - dlaczego akceptując wspólną politykę nie chcemy przyjąć tego, że oznacza to także wspólny pieniądz, możliwość swobodnego przemieszczania się między krajami, możliwość wyboru miejsca zamieszkania etc... Akceptując część Unii zgadzamy się na calość, a niezgadzając się na kilka rzeczy nie zgadzamy się na calość. Nie da się wyjąć kilku cegiel z domu mówić że akceptuję to a tamtej kupy cegiel już nie...? pozdr
-
Witam; secesjonisto: nie wiem, co się dzieje, że ostatnio jesteśmy ze sobą coraz bardziej zgodni... W każdym razie tytulem malego uzupelnienia [moja opinia...]. Od Nobla w ekonomii do realizacji pewnych teorii i/lub wyjaśnień droga jest obecnie dość daleka. Problem wiąże się z silą ekonomiczną danych partii, które szermują tymi czy innymi pomyslami. Problem jest taki, że owe zasady w wielu wypadkach [patrz choćby pewne problemy z reformowaniem [-> prywatyzowaniem] gospodarki polskiej] rozbijają się o grupy wyborców które trzeba zmusić do dzialnia, do samodzielności, do wyboru: albo - albo [n.p. - albo ulatwienia w dzialalności gospodarczej i niskie podatki lecz każdy za siebie sam oplaca pewne ubezpieczenia vs pelny socjalizm co oznacza przy okazji wysokie podatki itd...]. Nie da się mięc pączka i go zjeść... pozdr
-
Witam; lotherlohan: 1. Zimbabwe to nie U.E. Po primo - bank centralny [EBC] jest niezależny od premiera / prezydenta, po sekundo w U.E. nie da się na ządanie drukować kolejnych ciężarówek pieniędzy o wartości... Przy okazji inflacja to spadek wartości pieniądza, n.p. poprzez nadmiar pieniądza na rynku który nie ma pokrycia w towarze i uslugach. 2. Fakt, że gospodarka nie zależy od euro [w kwestii wysokości dlugów, czy wartości danego towaru wyrażonego w danej jednostce pieniężnej], nie oznacza, ze wspólna waluta na dużym obszarze gospodarczym nie stanowi oszczędności. Choćby polegającej na możliwości realnego porównania cen, oszczędności kosztach wymiany walut i in. lącznie z kosztami wahań waluty. Są to ciężkie miliardy zlotych rocznie. 3. Szara strefa nie bierze się z tego, że ludzie kupują tańsze, tylko z tego że podatki nakladane przez państwo [wliczam w to różne parapodatki, oplaty, przymusowe ubezpieczenia i in.] są zbyt wysokie to ludzie dogadują się na sprzedaż towaru poza "fakturą", na pracę z dwoma stawkami ofiacjalną i "na rękę". Manie lub niemanie Euro znów nie ma z tym nic do rzeczy, lecz w kwestii stanu gospodarki i tego jak bogaci realnie są ludzie - ma i to naprawdę dużo. 4. Wszelkie kwoty można podawać w różny sposób. Pytanie za sto: czy zadlużenie w wysokości 20 tys zl jest duże? Zwykly czlowiek powie że tak, ja się natomiast spytam o jego dochody. Jeżeli powie że ma ok 1,5 tys na rękę - to duże przekracza jego roczne dochody! Jeżeli zarabia w graniach 6-7 tys na rękę to wynosi wartość jego 3 miesięcznych dochodów. Pytanie na jaki procent rocznych dochodów sięga zadlużenie: pierwszego - ponad 100%, drugiego ledwie 25%... A kwota ta sama. Stąd biorą się cyfry pozwalające ocenić to jaki procent czegoś stanowi kwota bazowa... n.p. zadlużenia 5. To jak ludzie wydają pieniądze, nie jest tajemnicą. Tajemnicą są ich dochody. Tajemnicą nie jest to, że ludzie chcą być bogatsi tak naprawdę tajmenicą nie jest to, że wielu z nich chce ryzykować. Problemem bylo to, że amerykańskie przepisy bankowe które znacząco różnily się od polskich. W ramach ciekawostki - w Polsce jedynym poważnym efektem bylo wstrzymanie akcji kredytowej na mieszkania i to w walutach obcych, co zaowocowalo spadkiem cen najdroższych mieszkań. Oznacza to następujące sprawy: że w Polsce są zupelnie inne przepisy, dwa - że za mamy duzą szarą strefę, trzy - że jest za malo tanich mieszkań, cztery - że polskie instytucje bankowe na zapas marwily się o ludzi biorących kredyt w walucie obcej [różnica w ratach w przeciągu pól roku: między 1100 a 1600]. A teraz wystarczy porównać różnicę między polskim a amerykańskim systemem bankowym... Ilość ekonomistów noblistów i przelożenie ich idei na realne życie polityczne jest w zasadzie śladowa. pozdr
-
Witam; wiosna przyszła książki na drzewach wiszą, nic tylko rwać Tytułem ciekawostki: może uda mi się zdobyć Austrjacki Kodsek Karny, wyd '24 r.; a z zakupów najświeższych 1. Działka Albinosa czyli P.W. Powstanie Warszawskie - Wybór Dokumentów: t. 2.2. - Struktura i obsada personalna grupy AK Pólnoc - 8-10 VIII 1944 t. 3. - 11-14 VIII 1944 t. 4. - 15-18 VIII 1944 t. 5. - 19-21 VIII 1944 t. 6. - 22-24 VIII 1944 Wszystkie pozycje: Wyd. Ergos 2001 - 2004, za jedyne 32,99 2. Działka "Moje zainteresowania" Primke R, Szczerpa M.: Werwolf - Tajne operacje w Polsce, Wyd. Technol, Kraków 2008, 23,00 Wilczur Jacek E. : Raport Wilczura. Tropem skarbów, schowków i zbrodniarzy wojennych, Wyd. Technol Kraków 2010, ss. 352; 33,00 3. Z polecenia, choć dopiero co wyszło: Jurkiewicz - Janiszewska J: Stosunki narodowe na Wileńszczyźnie w latach 1920 - 1939, 95,00 zl. Wydawnictwo Uniw. Śląskiego 2010. pozdr
-
Witam; lotherlohan: ech... no nic, znów porządkujemy: 1. Euro, drahma czy złoty - jako waluta nie robi różnicy w kraju. Jest to "wsjo rybka". Obecnie waluta, czy pieniądz papierowy nie jest sam w sobie wartością [dajmy na to moneta złota, srebrna etc.], lecz umownym określeniem tejże wartości. Dla przykładu - wartość banknotu 100 zł wynosi tyle, bo taka jest umowa między nami, a bankiem, między nami a kupującym, gdyż realna wartość tego banknotu wynosi powiedzmy 1,20 złotego [m.in. z tego powodu, że nastąpił gwałtowny napływ złota / srebra i nastąpiło zachwianie realcji między nimi nastąpiło w XVI w na zachodzie gwałtowne załamanie cen -> O.T.]. Złoty jest tak samo umowny jak dolar, korona, funt czy muszelki wyspy rajskiej... 2. To w jakim stanie jest gospodarka nie zależy w znaczącym stopniu od tego jaka jest waluta w kraju. Zależy od tego jaką jest gospodarka w danym kraju, czy duży jest popyt wewnętrzny [porównaj Polskę i Słowację], czy zewnętrzny i co jest hitem eksportowym. Wyjaśnienie - świat jest między sobą tak powiązany że 9/10 dóbr ma surowce z innego kraju, co oznacza że wahania waluty są bardzo kosztowne. Gdzieś o tym pisałem. 3. To, że Polska nie odczula kryzysu wcale nie wynikalo, z faktu, że osłabil się złoty, tylko z tego jaką mamy gospodarkę. Oficjalne szacunki mówią o tym że min 1/4 - 1/3 gospodarki to szara strefa. Co oznacza, że m.in. są to nieewidenchjonowane przychody, wydawane na rynku na zakup towarów i dóbr, oszczędzane etc. Przy kryzysie ilość "lewych" dochodów zmienia się raczej in plus, zmienia się także ich przeznaczenie z pozycji "oszczędności" przechodzą do pozycji "wydatki konieczne", utrzymując popyt na niezmienionym poziomie [lub niewiele niższym, w Polsce - jego zwiększenie bylo niewielkie...]. Pozwala to na niewielkie odczuwanie kryzysu. 4. Należy rozdzielić Euro od Grecji - to że Grecja jest w kryzysie nie ma wiele wspólnego, że jest tam Euro. Dzięki Euro widać włąśnie wszystkie blędy jakie tam popelniono, bo wiadomo że to nie sila waluty spada, ale gospodarka. Poza tym oslabienie waluty pozwala na spokojniesze stosowanie terapii w gospodarce, lecz zamazuje przyczyny [bo niby jest kryzys ale towar się sprzedaje]. Euro jako waluta ponadnarodowa - zmusza do rzetelnego rozliczenia się z przyczynami kryzysu. 5. Czym innym jest wpompowanie miliradów Euro przez najbogatsze kraje [zresztą bzdura do potęgi] a czym innym osłabienie watości Euro. Przykłąd: jeżeli kraj ma dochodu PKB 1000 jednostek to zadlużenie 60% jest 600, a mając dotychczasowego długu 480 - można jeszcze wpompować 120... Jeżeli PKB jest 200... to nieco wyższe zadlużenia sprawia, że kwoty są śladowe. Z boku: takie pompowanie pieniędzy sprawi, przy braku granic, że ludzie wydadzą je na dobra trwałego użytku, co oznacza, że zarobią firmy ulokowane w krajach gdzie się je robi - n.p. Fiat w Tychach czy Opel w Gliwicach, a niekoniecznie owe pieniążki pójdą na lokalny rynek. pozdr
-
Witam; Shadow:tylko z tego co pamiętam [nie jestem w tym mocny] z badań nad zachowaniem się samolotów w prędkościach niższych niż prędkość dźwięku [poddźwiękowa?] i wyższych naddźwiękowa - to w grę wchodzily zupelnie inne rozwiązania. Zaś sam silnik odrzutowy, o ile mnie pamięć nie myli sprawial zupelnie inne problemy niż tlokowy. Dla mnie oznacza to tyle, że detale mogące być "nieistotnymi" dla samolotu śmiglowego, stają się "istotne" dla odrzutowego. Wystarczy wspomnieć problem gdzie dać silnik i jak sprawić by gazy z niego "nie opalaly" tylu kadluba i ogona... pozdr
-
Witam; Robin Hood: to czy dany kraj eksploatuje inny nie wynika wcale z tego czy ma tą samą czy nie tą sama walutę. Tw. waluta wspólna oznacza tyle, że zwykle jest kontrolowana przez bank niezależny od jakiegoś kraju, ba, nawet nie oznacza tyle, ze bogatszy "może więcej". To ile może jakiś kraj zależy od tego jaki system gsopodarczy jest w danym kraju, jak rządzi się pod względem ekonomicznym w danym kraju. Winą Grecji jest to, że jej gospodarka to nawet nie bylo "polonische Wirstchaft" tylko coś znacznie gorszego. Wyjaśnienie: zalożenia w Grecji jest drachma. Następuje kryzys, gospodarka się sypie, wychodzą problemy -> następuje spadek wartości drachmy, co sprawia że import staje się nieoplacaly [bo raz że droższy, dwa, że i spoleczeństwo biedniejsze, następuje odplyw kapitalu] -> eksport zaś staje się bardziej oplacalny, w wyniku tych zawirowań [dodatkowo wzrost stóp procentowych, jeśli inflacja] gospodarka jest zmuszona do zmiany swej struktury, do zmian w prawie itd. Wyjaśnienie 2: Dlug wewnętrzny: denominowany w drachmie - traci na wartości, jest realnie mniej warty w przeliczeniu na "twarde" waluty, bo 1 Euro to nie 10 a 15 drachm. Dlug wewnętrzny denominowany w walutach obcych zyskuje na wartości - z dokladniej tej samej racji. Pytanie jaka jest wewnętrzna relacja obu tych dlugów Wyjasnienie 3: Dlug zewnętrzny - jest zwykle denominowany w dolarze, euro, etc, co oznacza, że jego wartość wyrażona w drachmie - rośnie i to o tyle o ile spada wartość drachmy... Moral: Euro nie ma większego wplywu na dlug wewnętrzny [zmiana wartości góra / dól w zależności od tego w jakiej walucie jest denominowany], zaś w kwestii zewnętrznego - zmienia się jego wartość w denominowana w drachmie, w innej walucie bez zmian. pozdr
-
Witam; ściślej i dokladniej i po kolei: 1. Grecja i jej gospodarka [stan] to wynik nie tego, że jest tam europ, tylko tego że rozdawnictwo państwowe i korupcja, twórcza księgowość osiągnęla rozmiary takie, że nawet największy ślepiec nie mógl tego nie zauważyć, a dywan nie przkrywal brudów. To nie Grecja lub jej bank centralny kontroluje ilość euro w tym kraju... Zadlużenie 120 % PKB oznacza, z polskiego na nasze, że wszelkie dlugi tego kraju przekraczają dużo roczne [!] dochody tego kraju, dokladniej to okolo 15 mcy... 2. Deficyt budżetowy - też nie wynika z tego że jest Euro lub brak, wynika z nieumiejętności zarządzania dochodami i sterowania wydatkami w taki sposób by zadlużanie bylo racjonalne, podatki logiczne a wydatki konieczne. Mieszanie tego z Euro jest blędem... 3. Waluta danego kraju, w chwili oslabienia gospodarczego miewa tendencję do oslabienia się co powoduje relatywne potanienie cen zakupu dla osób które je kupują za granicą, co pozwala na wzmocnienie eksportu danego kraju, z drugiej strony oslabiając import [podrożenie importu]. 4. Z przynajmniej tych trzech powodów Europejski Bank Centralny wymaga od wszystkich gospodarek które wykorzystują euro jako środek platniczy, mające przy okazji ulatwienia w handlu wzajemnym, by stan ich podstawowych wskaźników dotyczących zadlużenia, deficytu czy inflacji byl podobny a różnice nieistotne 5. To że wiele osób w danym kraju lubi i ceni swoja walutę nie jest niczym nadzwyczajnym, tym bardziej że znakomita większość danego spoleczeństwa pamięta walutę rodzinną, a pewnie ok 3/4 ludzi byla świadoma jej i nią placila... Sentyment. pozdr
-
Witaj; powiem tak - ja już widzialem tyle miejsc pomazanych w guście "nasz zespól pany" i inne niezbyt nadające się do cytowania, że dziwię się temu, że tego nie gdzieś nie ma. Lat temu kilka bylem w Pulawach, pomijam stan "budowlany" tych wszystkich budowli i świątyń, ale każda chyba z nich byla pomazana do wysokości glowy plus zasięg ręki. Stare palace czy kapliczki - zwlaszcza takie gdzie nie ma "ochrony" w postaci grupy interwencyjnej z braku ogrodzenia czy wlaściciela nadają się do malowania. Poza tym dla nich kamień, glaz, budynek to nie wspomnienie tego co się dzialo, symbol czegoś tylko kawalek do zamalowania. A policja także ma "poważniejsze" zadania niż bande spreyowców którzy nie biją, nie machają taką czy inną "kosą", ludziom nie kradną, prywatnego nie malują. Przy okazji: jeżeli miasto nie potrafi czasem zadbać o swoje to jak zadba o taki kamień pamiątkowy? pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; intervojager: po kolei i powoli: 1. Jak sama nazwa mówi Lasy Państwowe, są państwowe czyli stanowią dobro "trofiejne", przeliczane na konkretną ilość stolków i innych dóbr które można opanować. Morał - sprywatyzować... 2. Jak rozumiem pan był super - hiper kompetentny tylko "wyleciał" za to że jest z partii obu braci? Chciałoby się dowiedzieć i zapytać co było wcześniej jak to bracia byli u steru rządów a p. Lepper do spólki z nimi zarządzał Lasami? Było dokłądnie to samo, artykułów o niegospodarności było wiele, wystarczy wziąć do ręki gazety codzienne i miejscowo regionalne dla afer i ogólnopolskie. Przed tym "układem" w Lasach rządziło PSL - i zabawa była taka sama, jak w starym dowcipie, z takim jednakże założeniem że gajowy wyznacza taryfikator by nie pogonić obu grup. Z boku: Unia nie jest gajowym... 3. Pytanie acz najważniejsze - co ma traktat lizboński do tego że szergowy Kowalski z legitymacją partyjną [btw. w prywatnej firmie nikt by mu do partii nie zaglądal, tylko się pytał o fachowość], wyleciał w momencie jak jedna partia do któej był należał wyleciała ze stolca władzy? Bo jako żywo nie wiem... pozdr -
Witam; jako politycy - powiedzmy tacy sobie tylko od drugiej strony... Lenin - zrobił rewolucję, i dał pierwsze zręby nowego porządku, fakt, że skuteczne ale to byl tylko zaczątek. Gorbaczow dostał spróchniały system i chciał go zreformować, więc system rozsypał się do reszty. Poza tym Gorbaczow ceniony jest o wiele bardziej poza granicami kraju - bez jego zmian [l. 80 te] nie byłoby jesieni ludów w '89 i zmian w polsce w okresie wiosna - lato, nie byłoby wyjścia z Afganistanu i kilku innych rzeczy. Pod względem układu międzynarodowego i wewnętrznego był osobą któa musi zostać skazana na pożarcie, miał tylko wybór w jaki sposób zostanie zjedzony i z czym... pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; kilka spraw "po kolei" 1. jeżeli 1234 ma rację, że ambasador "reprezentuje państwo" to jego rola tak w zasadzie sporwadza się do tego, że jest umyślnym ministra i tyle, że jeśli minister nakaże przeslać sczere kondolencje to on je przekazuje, że jeśli trzeba przekazać notę ją przekazuje. Dobrze platna fucha od rautów [troszkę z przekąsem]. 2. secesjonista - w kwestii roli ambasadora ma znów rację - nikt nie jest omnibusem, nawet geniusz. Owszem, może znać się na kulturze danego kraju, może znać jego historię i wiele innych rzeczy - ale nie zna wszystkiego co danego kraju dotyczy. Przecież ambasador nie pisze analiz gospodarczych - o tym co zmieni ustawa o tym czy owym, podobnie jak nie pisze analiz politycznych - o tym co oznacza pojawienie się danej partii. Ambasador jest co zauważylem [i nie tylko ja] ileś razy - kimś kto realizuję tylko i wylącznie politykę danego rządu i nic innego. 3. intervojager - W kwestiach cenzury i nie tylko - tak dawniej istnial urząd oficjalny - na Mysiej o ile mnie pamięć nie myli i zwal się też odpowiednio, slowo "cenzura" mial w nazwie. Obecnie są to kagańce nakladane przez samych "graczy" czyli: Rada Etyki Mediów, Rada do czegoś tam. Ich sila wynika li tylko i wylącznie niemal z silnej roli kościola katolickiego w Polsce, co oznacza, że slowo Etyka należy dorozumieć jako "chrześcijańska, dokladniej - katolicka] vide owe krzyże w salach państwowych bądź co bądź instytucji. Ustawy już komentowalem gdzieś na forum i zdanie ma zbliżone do kol. secesjonisty Dalej - to, że musimy placić cenę rynkową, lub do niej się zbliżamy oznacza tyle, że w końcu kraj normalnieje. Teraz powinien być dluższy wywód ekonomiczny czemu jest taka wysoka cena [n.p. energii]. Napiszę haslowo: cena jest wysoka gdyż: w kopalniach, w elektrowniach i Bóg wie gdzie jeszcze jest kilkadziesiąt [dokladniej "po"] związków zawodowych a każdy ma mieć pokój, gabinet, sekretarkę i ekstra przywileje, bo nie ma konkurencji - odbija się tu konsolidacja pionowa i pozioma ćwiczona przez poprzednie rządy, nie ma realnej możliwości wejścia nowych firm na rynek [sprawa n.p. sieci przesylowych jest prosta]. Można to bardzo dlugo ciągnąć a zakończyć na bzdurnym rozdawnictwie pieniędzy przez państwo. To jest socjalizm. Na koniec - masz rację w firmach państwowych można być zwolnionym za poglądy - tak ale niezgodne z obecnie obowiązującą linią partyjną, i bywa że są to poglądy "czerwone", tak - można być zwolnionym - ale za przynależność do nieboszczki partii i to, że jak 3/4 ludzi albo i 4/5 wierzylo się że stan wojenny coś zmieni. Przy okazji - wtedy nawet "S" byla bardzo bardzo lewicowa i po Porozumieniach Sierpnionych się skończyla. Ta "Pierwsza". I jeszcze jedna wycieczka - to, że ileś krajów narzuca sobie i innych chcącym do owej grupy przystąpić pewne zalożenia, reguly postępowania, ma zasadniczo same zalety - pozwala różnym osobom i / lub podmiotom gospodarczym wiedzieć co ich czeka zanim tam wejdą, pozwala znać pewne zalożenia zanim się tam znajdą i pozwala mieć pewność że najważniejsze reguly są takie same... zaś zmiany będą ustalane przez wszystkich i w ten czy inny sposób akceptowane. pozdr -
Witam; Col. Frost: przepraszam za pomylkę - z boku: nie mam pamięci do twarzy . W kwestii Tity - ja też nie twierdzilem, że Tito sam z siebie produkowal lub zdobywal tyle broni, że nie musial mieć niczyjej pomocy. Jego dzialania w czasie wojny i po wojnie wplywaly znacząco na to co dzialo się w basenie Morza Śródziemnego. To jedna sprawa, zupelnie osobną jest jego sila, która obrazuje nam, że Wlosi chyba w zasadzie nie mieli żadnych szans na realizację swych mocarstwowych ambicji z prostego powodu. Chcąc je realizować - "wchodzili w szkodę" sąsiadom, czy to Grecji, Jugoslawii - które z racji uksztaltowania terenu pokazaly w czasie wojny że partyzantka potrafi kontrolować spore polacie kraju [i to jeszcze w sytuacji kiedy tereny te okupowala znacznie silniejsza armia niemiecka]. Cala zaś Afryka pólnocna, czy to jako kokkretne rejony czy jako calość byla w kręgu zainteresowań dwóch silnych krajów : Francji i W.B. - a ta ostatnia dawala sobie radę z wojskami wloskimi... Wszystko to pozwala sprowadzić wielkie ambicje i szumne zapowiedzi wyrażane przez Duce, do slów rzucanych w zasadzie na wiatr. pozdr
-
Witam; c.d. informacji: z: "Protokółu przesłuchania oskarżonego Yamada Otozoo" "... O doświadczeniach dokonywanych na żywych ludziach dowiedziałem się z raportów Kitano i Tamura. Prócz tego z oglądanego przeze mnie filmu wiedziałem również, że doświadczenia dotyczące wypróbowania działania bronii bakteriologicznej dokonywane były na żywych ludziach. Z raportu Kitano złożonego w listopadzie 1944 roku dowiedziałęm się że na poligonie st. Anda dokonuje się doświadczeń na żywych ludziach. Z raportu Timura złożonego w czerwcu 1945 roku dowiedziałem się o tym, że przeznaczeni do doświadczeń ludzie trzymani są w specjalnym więzieniu jednostki nr 731. Doświadczenia na żywych ludziach sankcjonowali moi poprzednicy generał Umezu czy tez Ueda. Na tym odcinku przyznaję się do winy, że wiedzą o dokonywaniu doświadczeń na żywych ludziach zezwalalem na prowadzenie ich i tym samym faktycznie sankcjonowałem mordowanie Chińczyków, Rosjan i Mandżurów wysyłanych w celu dokonywania doświaczeń przez podległe mi organy kwantuńskiej żandarmerii i japońskich misji wojskowych..." [s.39-40] z: "Protokółu przesłuchania oskarżonego Kajitsuka Rjiuji" "... Brałem bezpośredni udział w organizowaniu w 1940 roku czterech ekzpozytur 731 jednostki stacjonowanych wzdłuż granicy Związku Radzieckiego: w Hailinie, Linkou, Sunu i Hailarze..." [s,43] z: "Protokółu przesłuchania oskarżonego Takahashi Takaatsu" "...Jednostka nr 100 miałą dwie ekkspozytury w miastach Dejren i Rako. Prócz tego prezy każdej armii w lipcu 1941 roku utworzono, armijskie oddziały epizootyczne, które rozlokowane były w miastach Kokusan, Toan, Kejnej i Tonej..." [s.47] "... Ja osobiście chociaż o doświadczeniach na żywych ludziach nic nie wiedziałe..." [s. 48] "... Fundusze dla jednostki płynęły z dwóch źródeł: japońskie ministerstwo wojny asygnowało środki pieniężne na utrzymanie personelu jednostki nr 100 i na przygotowanie preparató dla pracy profilaktycznej w armii kwantuńskiej. Na badanie i produkcję bronii bakterioloficznej środki pieniężne wpłacane były z tajnych funduszów sztabu armii kwantuńśkiej przez II oddział żwiadu. [...] Dobrze pamiętam że japońskie ministerstwo wojny w okresie od 1 kweitnia 1944 roku do 1 kwietnia 1945 roku na utrzymanie personelu jednostki nr 100 i na przygotowanie środkó profilatycznych wypłaciło 600 000 jen. Na badania i na produkcję broni bakteriologinczje II oddział sztabu armii kwantuńśkiej w wymienionym okresie wydał 1 000 000 jen. Jednak wysokość tej sumuy w żadnym wypadku nas nie limitowało, w wypadku bowiem konieczności wpłacano by tyle pieniędzy ile potrzeba. Ile pieniędzy wydanych zostało do 1944 roku teraz nie pamiętam..." [s.49] z: Protokółu przesłuchania oskarżonego Kawashima Kioshi: "... Czwarty [produkcyjny] oddział, któego kierownikiem byłem od 1941 do 1943 roku, w istocie był fabryką jednostki, w któej przygotowywano chorobotwórcze zarazki. Odział produkcyjny wyposażony był w dobrą aparaturę dla hodowania bakterii, która dawała nam możność przygotowania w czystej postaci miesięcznie mniej więcej do 300 kilogramów bakterii dżumy, lub 500 - 600 kilogramów bakterii zarazy syberysjkiej, albo 800 - 900 kilogramów duru brzusznego, paratyfusy czy dyzenterii, lub do 1 000 kilogramó bakterii cholerii. [...] Faktycznie oddział produkcyjny przygotowywal bakterie w ilościach potrzebnych dla prac bieżących jednostki..." [s.52] "... W czerwcu 1941 roku wraz z innymi pracownikami jednostki wziąłem udział w wypróbowaniu bomb nałądowanych zadżumionymi pchłąmi, na poligonie jednostki w okolicy stacji Anda. Tym eksperymentem sprawdzano działanie bakteriologicznych bomb lotniczych na 10 -15 więźniach którzy byli przywiązani do pali. Zrzucono wówczas ogółem ponad 10 bomb..." [s.53] "... Na podstawie informacji któymi rozporządzałe i któe były mi znane z uwagi na moje stanowisko służbowe w jednostce, mogę powiedzieć że w 731 jednostce corocznie umietało wskutek przeprowadzanych doświadczeń nad zarażnaiem więźnió ostrymi chorbami infekcyjnymi - przeciętnie nie mniej niż 600 ludzi" [s.53] z: Protokółu przesłuchania oskarżoneg Nishi Toshihide "... Szkolenie kadr odbywało się drogą organizowania przez szkoleniowy oddział zebrań, kursów i jednorocznej nauki dla osób przybywających z Japonii zwerbowanych do pracy w jednostce nr 731, głównie mlodzieży w wieku 17 - 18 lat. Wszystkie osoby przybywające i rozpoczynające pracę w jednostce przchodziły siedmiodniowy kurs przygotowawczy, i instrukcyjny przy szkoleniowym oddziale; potem oddział szkoleniowy wydawał orzeczenie o możliwości użycia ich do pracy w jednostce..." [s.57] "... Tak np. wiadmo mi, że od stycznia do marca 1945 roku przeprowadzano w więzieniu próby zarażenia Rosjan i Chińsyków tyfusem plamistym; na poligodnie stacji Anda w październiku 1944 roku przeprowadzono próbę zarażenia dżumą [za pomocą zadżumionych pcheł] pięciu jeńców wojennych Chińczyków; zimą 1943 - 1944 roku przeprowadzono w jednostce doświadczenia z odmrażaniem kończyn na Rosjanach i Chińćzykach [o czym czytałem w sprawozdaniu eksperymentatora i widziałem specjalny film. Prócz tego w styczniu 1945 roku przy moim udziale dokonana została próba zarażenia dziesięciu jeńców wojennych Chińczyków, zgorzelą gazową. Celem tego doświadczenia było wyjaśnienie możliwości zarażenia ludzi zgorzelą gazową przy 20 o mrozu. Technika przeprowadzenia tego doświadczenia byłą następująca.: 10 chińskich jeńców wojennych przywiązano do pali w odległości 10 - 20 m od bomby rozpryskowej zarażonej zgorzelą gazową. Ażeby ludzie nie zostali od razu zaboici specjalne metalowe tarcze i grube watowane kołdy chroniły ich głowy i plecy, nogi natomiast i pośladki pozostawały odslonięte. Po włączeniu prądu bomba wybuchła zasypując plac, na któym znajdowali się ludzie przeznaczeni do doświadczenia, odłąmkami z bakteriami zgorzeli gazowej. Wskutek tego wszyscy zopstali ranni w nogi lub pośladki i po upływie 7 dni zmarli w ciężkich męczarniach..." [s. 58 - 59] z: Protokółu przesłuchania oskarżonego Karasawa Tomio "...Korzystając z posiadanych urządzeń, dowodzony przeze mnie oddział mógł wytwarzać następujące ilości jednego rodzaju bakterii miesięcznie: dżumy - 100 kg, zarazy syberyskiej - 200 kilogramów, duru brzusznego - 300 kilogramów, paratyfusu "A" - 300 kilogramów, cholery - 300 kilogramów i dyzenterii - 300 kilogramów..." [s.61] Źródło do stron, jak poście poprzednim pozdr
-
Witam; Andreas: zrzuty były, natomiast nie zmienia to faktu, że była umiejętnie zorganizowana. Pomoc także trzeba umieć wykorzystać we właściwy sposób. Konflikty z czetnikami, nie doprowadziły mimo wszystko do tego, że niemcy mogli wygrywać animozje między nimi tak skutecznie, że udaloby im się zgnieść obie zwalczające się strony... ArekII - czasem, pewne kwestie trzeba sprawdzić w źródlach. Konflikty byly i bywały ale nie tam czyli Afryce Północnej i to w okresie któy nas aktualnie interesuje i to jeszcze takie które można by wykorzystać... Poza tym czasem naprawdę warto wziąć podręcznik do geografii czy historii danego rejonu i popatrzeć jak wyglądało tam życie te kilkadziesiąt lat wstecz, jakie plemiona istniały i na jakim poziomie rozwoju one były, to przekonasz się, że wiele obiegowych sądów należy włożyć między bajki i baśnie, bywa że 1000 i jednej nocy. pozdr
-
Witam; Arek II - kilka spraw. Niemcy zostaly wciągnięte w sprawy afrykańskie z powodu może nie nieudolności wloskiej sily zbrojnej bezpośrednio, ale miala bardzo poważny wplyw [i nieudolność i baty i armia] że Niemcy zaagażowaly sie w Afryce [DAK]. Grecja zostala pokonana nie przez Wlochów - po prostu Niemcy musieli sobie zabezpieczyć sobie tyly przed ewentualnymi problemami. Sam duce nie mial wysokiego mniemania o swych wojskach, a linii frontu we Wloszech bronily zasadniczo wojska niemieckie... taki urok "potęgi wloskiej". To, że jakiś kraj ma ambicje kolonialne, nie oznacza, tego że stać go na ich realizację - Wlochów stać na to nie bylo. Sama partyzantka: istnialy kraje które potrafily się dostosować, a jedna lub dwie masakry powodowaly, że w zasadzie byla partyzantka tylko malo kto ją widzial. Istnialy kraje gdzie partyzantka byla silna i wyzwalala niemal caly kra -> Jugoslawia. Afryka jako niepodlegle kraje to w znakomitej większości lata 60-te i 70-te. Libia, Tunezja - to dzisiejsze odpowiedniki, wtedy to kolonie. Nawet Egipt jak się to określa ladnie może nie byl pólkolonią, ale czymś podobnym. Pólkolonią brytyjską dla jasności. Spójrz na plemiona jakie mieszkaly, na ludy jakie tam żyly - wojna istniala dla nich o tyle o ile.. najwyżej szli nieco dalej w pustynię. pozdr
-
Witam; w sprawie broni dwie rzeczy: co wolno wojewodzie to nie tobie... Takie powiedzenie slyszalem dość często będąc "szczylem". Oznacza to tyle, że dwie wielkie potęgi, mogą znacznie więcej niż pomniejszy w ich otoczeniu. Drugie: aby móc sprzedawać broń trzeba umieć wykorzystywać wiedzę jaką mialy osoby od lat związane z wladzą, co oznacza, że należy patrzeć nie na kolor przekonań a na fachowość. Dalej - brak rozsądnej polityki zagranicznej [zwlaszcza Palacu Prezydenckiego] - oznacza, tyle, że górę biorą "narodowo-bogo-ojczyźniane" przekonania a nie to jak powinny wyglądać relacje [patrz: Rosja]. To czy i jakie wladze wybieramy, jest efektem tego, że 3/4 spoleczeństwa nie rozumie tekstu pisanego powyzej rozkladówki "Faktu", oraz relacji sportowych byle byl podany w nich wynik i kto strzelil gola. Oznacza to tyle, że dywagacje na poziomie wyższym niż "ręczne tlumaczenie" w rachubę dla większości obywateli naszego pięknego kraju nie wchodzą w rachubę. Kolejnym problemem naszego kraju, jest to co mówil już C. K. Norwid: spoleczeństwo z nas żadne. Drogi, autostrady to praca u podstaw, osoby pracujące na swoim to też praca u podstaw i tak dalej. Polak godzi się na drogę, byle nie szla po jego terenie, byle to przez ogród sąsiada, a najlepiej tuż przed jego drzwiami... Wszyscy chcą tylko broń Boże nie po moim. To, że kryzys przeszliśmy jak przeszliśmy jest wynikiem tego, że szara strefa albo jeszcze ciemniejsza, jest dużą częścią gospodarki, za którą malo kto chce się brać i na szczęście... pozdr
-
Witam; lotherlohan: jak dobrze Ciebie zrozumialem, gdyby byla cena wyrażona tylko i wylącznie w walucie krajowej nic takiego by się nie stalo? To też jest utopia. Po kolei: cena paliwa wyrażona w zlotówkach za litr skoczyla ze dwa razy, w ciągu ostatnich kilku lat, a pamiętam jak pelny zbiornik 45 l kosztowal okolo stówki... Poza tym cena cukru, kawy, butów i czego tam jeszcze zależy nie tylko od waluty, lecz o wielu innych rzeczy: cen surowców, kosztów pracy, kosztów ubezpieczenia i wszystkiego tego co tkwi w rubryce koszty. Dalej - to, że ludzie nie pilnują tego sami - bo to ludzie glosują, pardon kupują, nogami idąc lub nie do tego czy innego sklepu. Nikt nie zauważa, że część surowców ściąga się "z zagranicy" czasem przeliczając ceny z walut miejscowych, czasem z waluty euro. W tym drugim wypadku to jaki kurs wybierze rząd - mnie nie interesuje, po prostu stosuję kalkulację i tyle. Ustalenie wysokiego kursu Euro do rodzimej waluty nie jest chciany, rządy wolą slabe Euro - z prostego powodu - naród wychodzi bogatszy na wymianie na nową walutę. W kategoriach ekonomicznych oznacza ten fakt, tyle, że jest więcej pieniądza na rynku, nie pokrytego w nowym towarze - reakcja gospodarki prosta jak cep - ceny rosną... Wot i wszystko... pozdr
-
Traktat lizboński, czyli utrata suwerenności przez Polskę
FSO odpowiedział intervojager → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; potwierdzam slowa kol. secesjonisty - jest dokladny i lubi dopytywać się o szczególy. Ale nie o tym. Fakt, że ja akurat jestem zwolennikiem U.E. i wspólnej waluty wynika z wielu rzeczy, z których znakomitra większość przeklada się na to w jakich warunkach prowadzę dzialalność gospodarczą. To oznacz, tak naprawdę, oznacza to, że bedąc osobą prowadzącą wlasną dzialaność gospodarczą nauczylem się dawno przeliczać ustawy na to ile będę musial wydać pieniędzy na różne bzdury, lub ile zaoszczędzę na mniejszych czy większych bzdurach. Wspólna waluta - to oznacza dla mnie niższą stopę oprocentowania kredytów, pewniejszą walutę, dzięki której mogę porównywać ceny w niedalekim promieniu, a zyję w rejonie do którego do sąsiadów Czechów czy Slowaków droga niedaleka, a jak odmierzę cyrklem drogę do stolicy, to z drugiej strony mam niemal w zasięgu ręki i Węgrów i Austriaków... Każda ustawa, wymusza na takich osobach jak ja umiejętność czytania ze zrozumieniem, zwykle wręcz z grzebaniem w odnośnych dokumentach innej rangi by umieć bronić się w starciu z urzędami, lub wiedzieć jak postępować. Z boku: to czy minister spraw zagranicznych U.E. / Polski czy "dowolnego kraju" jest kobietą, mężczyzną czy jednorękim lysym facetem w okularach na dzialaność kraju na danym terenie nie ma dużego wplywu. Wolę mieć kopę [doslownie!] świetnych analityków gospodarczych, ekonomicznych, politycznych czy spolecznych którzy dzialają na danym terenie, wiedzą czego chcą i potrafią rzetelnie udowodnić swój punkt widzenia, mówią o tym, jakie są zasady dzialania w danym kraju. Ambasador nie wie o tym i nie musi wiedzieć. Podobnie jak w kilku innych sytuacjach... Na koniec: to, że ktoś jest za a ktoś przeciw Unii, nie oznacza, że do przeciwnika przyjdzie smutny pan w czarnym garniturze z trzyliterowym skrótem od ochrony państwa i powie: zamykaj Pan ten interes albo podpisz że kochasz Unię... To nie II R.P. pozdr -
Witam; secesjonista: wedlug mnie te noty i oświadczenia czy to w postaci not skladanych w ONZ, czy w postaci umowy dwustronnej zamykają wszelkie możliwe drogi do żądania by owo zloto [i metale szlachetne] moglo wrócić w jakikolwiek sposób do Polski. Sposób państwa zachodnie rozwiązay tę sprawę, sugeruje, że nie tylko Polska zrzekla się odszkodowania w takiej formie -> 139 z niemal 5,600 ton czyli jest to jakieś 2,5% zasobów będących w depozycie. Zalożenie bylo takie, że zloto mialo być rekompensatą za straty, to przekazano je by wspomóc ofiary prześladowań. Pytanie co z resztą owego zlota, czyje kraje mialy tam swe udzialy. Być może ów depozyt także dotyczyl krajów typu: Wielka Brytania, St. Zjedn. i in.? Gnome: tutaj także nie jest taka prosta sprawa - wydarzenia typu Jedwabne, oraz wiele innych wskazuje, że w grabieniu majątku żydowskiego mieli udzial także Polacy, poza tym pytanie: jak rozpoznać co jest czyje? Część żydowskiego zlota [szerzej - majątku] zostalo zdeponowane w Szwajcarskich bankach - co oznacza, że w teorii są w umowach osoby upoważnione lub uprawnione do otwarcia skrytek. W razie "braku spadkobierców" rodzi się pytanie: co dalej, i na czyją rzecz przepada zawartość owej skrytki... Problem jest taki, że Szwajcarzy mają zupelnie inne interpretacje przepisów niż inne kraje, zaś spory często kończą się ugodą, że kraj jako calość, lub poszczególne banki wplacają w ramach rekompensaty ileś mln dolarów na rzecz... pozdr
-
Witam; szyszynka: w naszym kochanym kraju pewne są dwie rzeczy: podatki i śmierć, z tym że od tej pierwszej można się czasem przez pewien czas wywijać mniej lub bardziej skutecznie. W systemie edukacji nic nie jesty pewne i to zaświadczy Ci każdy kto go przeszedł. Ja jestem jeszcze rocznik "egzaminacyjny" i mimo tego, że wiedzy mi nie brakowało a czułem się pewnie, naprawdę próg "przekroczyłem" minimalnie. Kolejne lata nauki potwierdzały, że im się mniej przejmowałem tym co było na zajęciach, tym lepiej mi szło, im mniej próbowałem wnikać w definicje tym lepsze wyniki miałem, a kilka egzaminów jak podejrzewam oceniano na podstawie "układu graficznego" pracy [albo jakoś tak] i tego czyje "wzory i szkice" były zamieszczone. Psychologia sama z siebie jest kierunkiem takim, gdzie dużą rolę grają przekonania czy opinie samych oceniających a nie wiedza studenta czy kandydata na studenta. Pewną że zdałaś będziesz dokładnie wtedy kiedy zobaczysz swe imię i nazwisko na liście przyjętych. pozdr