-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; Qrosava: aleś wymyślił Dobra zacznę od realu: pierwszym pojazdem mechanicznym jakim się poruszałem całkiem sprawnie i to z prędkością ok 20-30 km.h był wózek widłowy GPW 2009 PZ... dwutonowy o masie własnej ok 3,5 tony:). Potem już było z górki... Saxo 1,5 D [zrobiłem ok 200 tys km], Skoda Fabia 1,9 SDI [ok 160 tys km], dostawcze: Kia K2700 [ok 60-70 tys km]; Gaz Gazelle [ok 10 -12 tys km], do tego Liaz 12.18 [ok 10 - 15 tys km]. To tak po skrótach. Z racji tego do czego auto używam, dla mnie ideałem jest samochód z: silnikiem diesla wolnossącym [starego typu - na wtryskach], czyli: n.p. 1,9 ze Skody [stajnia VW], lub 2,0 z "Beczki" [ten ostatni miewał przebiegi do 1,0 mln km], moce od 55 do 64 KM; napęd - względy zimowe - przód, wspomaganie kierownicy, nadwozie: hatchback, kombi - ogólnie: pięciodrzwiowe, auto wielkości Fabii lub ciut większe, może być w urodzie lekkich aut dostawczych zbudowanych na ich bazie w typie Berlingo. Wnętrze: nie musi być klimy, buzerów, elektryki szyb, komputerów pokładowych, welurów, skór i "full wypasów", kolor dowolny. Auto ma jeździć - na kolorze się nie jeździ, podobnie jak na "wypasach", te ostatnie zaś lubią się psuć. Generalnie: im mniej bajerów tym lepiej. Do niezbędnego wyposażenia należeć ma CB... Auto dostawcze: najlepiej "kawał" silnika wolnossącego, lub niewysilonego turbo, porządna rama, bliźniaki z tylu, napęd tylny, krótka paka, odporność na przeciążenia. W ramach zaś auta marzeń - zapraszam na avatar: czyli FSO 1500 ME, rocznik '86, silnik wzmocniony [AB], skrzynia "piątka"... pozdr
-
Witam; Albinos: niestety z różnych powodów ilość miejsc na książki jest mniej więcej constans. Piszę mniej więcej - gdyż nowe miejsca oznaczają bardzo duże zmiany w mieszkaniu, na co mnie chwilowo nie tyle nie stać - co nie ma możliwości. Choć podejrzewam, że za kolejny dziesiątek lat i tak będzie za mało... bavarsky: podobna sprawa jest, co ciekawe zresztą ,z literaturą dotyczącą Śląska jego historii i tego co się na nim działo przez wieki. Dużo w tej kwestii robił [?] Instytut Zachodni, a robi obecnie Uniwersytet Śląski. Jest tylko jeden problem - prace sa wydawane zwykle w ilości sztuk nie większej jak 500, a bywa, że i w połowie z tego [ok. 300], cena zaś 100 złotych należy do niewygórowanych... pozdr
-
Witam; Qrosava: zmieniło się to o tyle o ile... Podam przykładowe relacje cen barwników cementowych... Jeżeli znakomita większość barwników [pigmentów] cementowych [tzn. żółcie, brązy, oranże [także żólcie w oznaczeniach Bayera o czym pisałem], czernie etc] wynosi od mniej więcej 0,7 - 1,2 X /kg [gdzie] to zielenie już w granicach 6 X, zaś niebieskie [tlenki kobaltu] - ok ok 40 X... [są to oczywiście przybliżone relacje cenowe za zeszły rok... tegorocznych jeszcze nie znam]. pozdr
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
FSO odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; secesjonista: spotkałem się kiedyś z takim rozwinięciem skrótu GB, któy tłumaczyl się jako "bezpieczeństwo państwowe" [o ile dobrze pamiętam]. . Zamieszczony był w wywodzie o NKWD - któy sam z siebie zajmował się sprawami wewnętrznymi, lecz nazwy na mundurach były nieco inne [nie NKWD, a właśnie GB]. pozdr -
Witam; ten temat [tzn. polityka min. Becka] już gdzieś wypłynął na nieco szersze wody, ale chyba dotyczyło to klęski wrześniowej i samego wybuchu wojny...] Beck próbowal relizować politykę zagraniczną , w taki sposób jaki prowadzilby ją zmarły już wówczas marszałek. Tak naprawdę silne zbliżenie z Niemcami nie dało nam nic, tylko ostracyzm ze strony zachodnich sojuszników, a relacje z Francją rewelacyjne wówczas nie były. Zbliżenie z Włochami, uznawanie kolejnych "pokojowych?" podbojów Niemiec, sprawiało, że byliśmy cichym, nieoficjalnym ale realnym sojusznikiem w destabilizowaniu ówczesnego świata, na ktoej to destabilizacji mogliśmy stracić chyba wszystko... Owa słynna mowa o honorze, i guziku, jest raczej krzykiem łapaj złodzieja, w sytuacji kiedy ex wspólnik został okradziony / wysadzony z interesu polegającego na okradaniu innych. A diabeł ubral się w ornat i ogonem na mszę dzwoni chciałoby się rzec. Politykę Becka należy oceniać negatywne, gdyż gwarancje brytyjskie, zbliżenie z Francją w '39, czy układ z sierpnia który gwarantowal nam wschodnie granice, w końcu zbliżenie z Litwą tego nie zmienią. Wszystkie te działania były o wiele za późne, zaś czas w któym nastąpiły wykluczał jakiekolwiek powodzenie i realne przełożenie się na rzeczywistą politykę w '39 r.... pozdr
-
Witam; Wojskowy kodeks karny z roku '28 [nowszego nie mam....] Art 46: Żołnierz, który spełni czyn stanowiący bunt przeciw władzy zwierzchniej lub zdradę stanu lub inne przestępstwo przeciw Państwu, ulega karze przewidzianej w kodeksie karnym z 1903 r. Kto w polu umyślnie naruszy obowiązek służbowy i tem spowoduje, że przedsięwzięcia nieprzyjacielskie doznają poparcia, lub że dla prowadzących wojnę wojsk polskich lub sprzymierzonych powstanie niezbpiecześńtwo lub szkoda, będzie karany zamknięciem w ciężkiem więzieniu na czas do lat dziesięciu albo w więzieniu zastępującym dom poprawy lub w twierdzy na czas nie krótszy od roku jednego. W wypadkach mniejszej wagi i w wypadkach nieumyślnego naruszenia obowiązku służbowego będzie wymirzona kara zamknięcia w więzieniu lub twierdzy na czas nie dłuższy od lat trzech lub kara aresztu wojskowego. Obok twierdzy można orzec degradację. Wyjaśnienia: Żołnierzem są m.in. osoby wojskowe będące w czynnej służbie wojskowej Art 1. ust 1. Kto: Podmiotem przestępstwa z cz. 2 art 46 mogą być osoby wojskowe wyliczone w art 1. i 2 - o ile na osobach tych ciążą obowiązki służbowe. W polu: m.in. w czasi wojny Obowiązek służbowy: obejmuje te wszystkie czynności, które wynikają z charakteru służby danej oosby. Podstawą tego obowiązku mogą być albo przepisy ustawowe, albo też umowa - wobec czego pojęcie "obowiązku służbowego" jest szersze od pojęcia "wojskowego obowiązku służbowego" z art 16. Popracie działań nieprzyjacielskich, niebezpieczeństwo, szkodę - należy interpretować w najszerszym tego słowa znaczeniu, tak, iż również skutki przestępne moralnej natury [np. oslabienie ducha naszego lub sprzymierzonego wojska] należą do stanu faktycznego tej zbrodni Art 47. Karze śmierci ulega 2. dowódca któy zaniedbując stojące do swego rozporządzenia środki obrony opuści powierzone mu stanowisko lub odda je nieprzyjacielowi Uwagi: Kara śmierci: Wymiar kary obligatoryjny, o ile nie zachodzą przypadki z cz.2 [tzw. mniejszej wagi - F.] Stanowisko: należy rozumieć miejsce wskazane dowódcy przez obowiązek służbowy. Musi ono dotyczyć pewnej fizycznej części terenu, na której ma być stawianym opór nieprzyjacielowi Komentarz mój: opuszczając teren kraju Naczelny Wódz złamał przynajmniej dwa artykuły KKW, z których oba przewidują ciężkie kary, ten drugi - najcięższą... pozdr
-
Witam; fakt "rozwolnienia ustawodawczego" jest jednym problemem, innym ktory dotyka mnie często bezpośrednio jest coś co można by nazwać "efektem łaty". Wychwycenie błędu prawnego, dziury w prawie sprawia uchwalenie łątwki która ją usuwa [mniej olub bardziej skutecznie] lecz często owa łata koliduje z innymi aktami wyższego lub podobnego rzędu. Osobnym problemem jest to, że wiele ustaw literalnie wylicza zabroinione czynności, nazywając je wprost, nie zaś przesłanki jakie powinna spelniać taka czynność [mówię o prawie gospodarczym]. Co więcej - często sami urzędnicy tworzą rozmaite fikcje prawne tylko po to by ułatwić sobie robotę, któr bywają sprzeczne z samą ustawa... pozdr
-
Witam; u mnie książki podzielone są z grubsza na okresy typu średniowiecze, czasy nowożytne , poza tym wyodrębnione są nazwijmy to "działy specjalne": prawny, judaica, silesiana, Gdańsk i Pomorze. Jako, że w zimie zrobiłem spis tego co mam, jeszcze nie w komputerze, to mniej więcej pamiętam co jest [tytuły] i to gdzie powinien być.... Choć fakt posiadania córy w wieku ok 13 mcy nie sprzyja porządkowi na niższych pólkach. Przy okazji: książkom jest tak ciepło, że czasem półki nie wytrzymują [impulsem do zimowych porządków był fakt rozsypania się trzech czy czterech dolnych pólek w jednej z szaf...] pozdr
-
Witaj; dla mnie ów fragment potwierdza mój tok rozumowania. Gdyż: kołchozy są dobre i świetne jako pomysł bo powinny zapewnić woiększą wydajność lepsze zarządzane lepszą płacę [zwróć uwagę na płacodni, czyli nie od efektu pracy tylko ilości przepracowanych dni, choć dzielenie metodą ilości gęb do wyżywenia nijak nie szło zastosować....]. Wszystko byłoby cudownie i ślicznie gdyby nie ci przebrzydli kułącyt, któzy podszywając się pod swoich rozwalali robotę od środka. Płaca zwykle jest mierzona albo od ilości sztuk wytworzonej rzeczy, albo od ilości godzin spędzonych w pracy [jeżeli wykonuje się różne zadania, lub taka jest umowa], w końcu płaca stala niezależnie od czasu spędzonego w pracy [zwykle dotyczy zarządu czy wyższej kadry]. Nie ma czegoś takiego jak płacodni - dzień nierówny dniu... Płacenie w rolnictwie wszystkim [jak leci] za dzień w pracy mija się z celem - pewne rzeczy można zrobić szybciej, wydajniej, płacenie za dzień w robocie to urawniłowka - czy się stoi czy się leży... Ciekawe do czego "kułacy" podburzali, może do większej wydajności? Przy okazji - jeżeli zboże, zwierzęta, maszyny są państwowe, czyli wszystkie a właścicielem jest każdy czyli nikt - to po co dbać? Niech pewne rzeczy zrobi ktoś inny w ramach tych płacodni... pozdr
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
FSO odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; segovia: słowo "walczyć", ma w Słowniku Języka Polskiego całą listę znaczeń, od pierwotnego "walczyć czymś", "walczyć z kimś" do przenośnych, także tych używanych czasem w mowie potocznej. Ponoć można walczyć nawet śmiechem ale to nie oznacza, że kabarety walczyły na wojnie, podobno można walczyć z głodem, co nie oznacza, że dzielne panie z Pomocy Zimowej walczyły na wojnie... Sam temat mówi o armii. Oznacza to że wystarczy spojrzeć jakie oddzialy wchodziły w skład danych armi danych państw. Jest tam i marynarka i piechota i lotnictwo i spec oddzialy, lecz w żadnej armii nie znajdowały się oddzialy do zajmowania się przeciwnikiem w zasadzie wewnętrznym Piszę w zasadzie - gdyż takie było ich pierwotne zadanie. Owszem zdarzało się, że w wyniku jakiejś akcji partyzanckiej jakiś oddział Gestapo znalazł się w opałąch, lecz były to wypadki incydentalne nie mające wpływu na ogólny przebieg działań wojennych! Gestapo, NKWD [dokładniej oddziały opisane jako GB [Gosbezpiecznost' - o ile dobrze zapamiętałem], i im podobne w każdym państwie zajmują się wrogiem wewnętrznym, nie walcząc bezpośrednio na froncie, na linii w okopie, gdzie według niektóych "można spotkać tylko szczury". Podobnie rzecz się ma z policją / milicją; oddzialami sąsiedzkiej samopomocy mającymi za zadanie pilnowania porządku w głębi kraju dokąd nie dotarły bezpośrednio działania wojenne. Owszem być może zmieni się czasem podporządkowanie, lecz to także nie powoduje, że nagle policjant amerykański słynnym S&W strzela do policjanta niemieckiego.... Istnieje coś takiego jak żandarmeria [wojskowa, polowa], pilnująca porządku w samym wojsku, lecz jak nazwa wskazuje jest to zupełnie inny resort [!] i jak wynika ze struktury każdej z armii, stanowi jej integralną [!] część. SS - jako oddziały mające zapewnić ochronę [schutzstaffeln - przepraszam za ew. blędy językowe] mialy zupełnie inne zadania, dopiero w wyniku rozgrywek politycznych, od bodajże '39 r. zaczęły tworzyć oddziały wojskowe, wyodrębione w osobny pion, jednak co ciekawe nie były one podporządkowane W.H., [lub konkretnym dowództwom poszczególnych G.A. [n.p.]], lecz niejako oddelegowane przez SS do walki, i formalnie pozostawały pod dowództwem SS. Nosiły one nazwy Waffen SS. Mimo tego, że one walczyły to formalnie nie był to W.H. ! Zaś takie pączkowanie różnych walczących oddziałów i liczba naczelnych dowództw świadczy o tym jak słabo była zorganizwana armia niemiecka. pozdr -
Witam; Tomasz N: nie pomyliłem, a jedno drugiemu nie zaprzecza... Wyobraź sobie sytuację, w której wszyscy za wykonywaną pracę dostają dokładnie to samo, wszyscy mają dokładnie to samo, nie ma bogatych i biednych... [Przy okazji przecież temu służyła kolektywizacja....], to powstaje pytanie: dlaczego pan dyrektor ma pracować wydajnie, dlaczego ma pracować ciężej niż cieć przy bramie? A zaklad sam z siebie rządzić się nie będzie, ktoś musi pilnować dyrektora by, mimo "takiego wyrownania" trząsł zakładem, i bał się go ów cieć, który odpowiada za o wiele mniej a w kasie niemal to samo... Z tego powodu powstało bezpieczeństwo - wybrańcy narodu zarabiający znakomicie więcej. Małe pytanie: czym była kolektywizacja - nie patrząc z punktu widzenia śmierci ludzi, tylko z punktu widzenia ekonomii? Było to właśnie owo wyrownanie [n.b. w dól] całego społeczeństwa mieszkającego na wsi. Do tego wywózki, śmierć głodowa itd. A teraz weź i przeczytaj jak to jest ślicznie opisane w postaci: zdobycze, postęp, nowe społęczeństwo, słoneczko świeci, ptaszki ćwierkają, raj na ziemi... A przecież można w kilku prostszych słowach. Rozbierając ów opis na czynniki pierwsze: jest to autentyczne wydarzenie historyczne [trwające kilka lat], mające na celu zmian społęczeństwa [zgodnie z programem komunistycznym], które przyniosło masę ofiar i cierpienia [lecz przedstawiono to jako sukces]. Oznacza to także, że WKPb nie można rozpatrywać osobno od ówczesnej polityki jaka obowiązywala w ZSRR, czyli m.in. bez powiązania z Manifestem... pozdr PS. Deputaty, darmowe przydzialy, krótki okres pracy, emerytury tzw. górnicze, hutnicze i in. to efekt przeżytkó PRL-u. Słówko wcześniejsze, słówko darmowe oznacza tyle, że ktoś za nie musi płacić, czyli Państwo, a to zjnaczy pan, pani, ja, Ty... Dzieje się tak zgodnie z prostą zasadą ekonomiczną: mieć 100 i nie mieć 100 to razem 200... Pierwsze "mieć" odnosi się do tego, że owi ludzi mogliby jeszcze pracować, mogliby jeszcze wytwarzać owo słynne PKB i td, następne "nie mieć" oznacza tyle, że płącimy nań [patrz: przywileje], dodatkowo wzmocnione tym, że często dorabiają oni na szaro... Ale to już dyskusja na osobny temat w nieco innym dziale....
-
Witam; Tomasz N: deficyt budżetowy, dług publiczny - to efekt rozdawnictwa, właśnie przywilejów z czasów komuny. Krotki kurs.... tak opisuje kułaków i innych z jednego powodu. Są to ludzie którzy coś mają, którzy uważają że jeżeli do czegoś doszli, to jest to ich, że są oni inni niż pozostali. Czytając tak realnie i patrząc na chłodno - owa filozofia mówi o jednym: wszyscy mają mieć tyle, samo mają myśleć tak samo, owszem mogą się ubierać, ale też w ramach tzw. "odchylenia standardowego". Krótki kurs - to przepis na tak jednolite, zglajszlachtowane społeczeństwo jak to tylko możliwe. Jest to idealna urawniłowka, w której dyrektor fabryki zarabia niewiele więcej jak robotnik [no może ma i auto i małą daczkę], fabryki w której przestrzegania pewnych norm i zasad pilnuje bezpieczeństwo państwowe, zarabiające zgodnie z najlepszymi normami ustawowuymi co najmniej dwa razy tyle niż wojsko, stanowiące główną siłę kraju. Gzie w takim społeczeństwie jest miejsce by stanął na środku rynku [lub innego dużego placu w mieści] długonogi, młody, łysy facet w ciemnych okularach i krzyknął : "Ludzie tu jestem!"? Nie ma bo być nie może... pozdr
-
Witam; kiedy zaczynala się druga wojna światowa, gros armii mających na wyposażeniu jakiekolwiek czolgi, w swej znakomitej większości dysponowala czolgami lekkimi: do ok 10-12 ton, uzbrojone albo w karabin maszynowy [rosyjskie wielkokalibrowy karabin maszynowy -> wkm], czasem w dzialko 20 mm, 37 mm lub 45 mm. Opancerzenie nie przekraczające 20 mm, silniki o mocy okolo 100 KM... Początkowo byly glówną silą bojową, potem już w czasie trwania dzialań wojennych tracily swą dominującą rolę, pod koniec wojny o nich już w ogóle nie wspominano... Kto inny przejąl zadania walki z wrogiem, którego czolgi także "tężaly"... Jak oceniać ich rolę na początku i na końcu wojny? Jakie zadania wykonywaly... pozdr
-
Witam; Grzesio: tak naprawdę biorąc pod uwagę parametry bojowe - niemiecki Pz II był gorszy od T-26 i całej masy innych lekkich czołgów radzieckich, zaś uzbrojenie Pz III - także mówiąc oględnie nie należało do najgrubszych. Zmienne losy wojny i brak cięższych czołgów, lub tanków i cięższych i z wyraźnie odporniejszym opancerzeniem, powodowało, że w Niemczech czyniono próby "wzmocnienia" Pz II czy Pz 38 t. Powstawały dziwne hybrydy - z małymi działkami, potężnym pancerzem, i zbyt słabymi silnikami... bardzo często na bazie konstrukcji do tego niedostosowanych. Na pewno w bitwie pod Lenino brału udzial lekie czołgi, lecz z racji możliwości bojowych bardzo szybko stawały się ruchomymi punktami ogniowymi. Część T-26 przetrwała całą wojnę na forncie Dalekowschodnim jako takie punkty ogniowe, by następnie wziąść udział w wyścigu nad morze... pozdr
-
Witam; secesjonista: w wielu wypadkach, zwłaszcza światopoglądu [zwłaszcza w kwestiach religijnych etc] mam poglądy zbliżone do lewicowych, jednakże własna działalność gospodarcza "i takie tam", skutecznie rozwija pogląd na świat, p.t.: "dajcie mi spokój", "pozwólcie wziąść odpowiedzialność za to co robię", "nie przeszkadzajcie". Czyc chiałbym być świnką morską? W życiu! Ale niestety w kwestii systemu prawnego - bardzo często jestem... Tworzenie prawa w Polsce [to dyskusja w osobnym temacie] przypomina zabawę w guście: co będzie jak muszce wyrwiemy skrzydełko lewe i prawą nóżkę, dodając dwa ogonki... Tomasz N: pewność mam - bo w Polsce nie było kryzysu. Niby wszyscy narzekają, że jest źle, niby że nie ma pracy - a w sklepach ludzie wykupują to co jest całymi wózkami, ilość aut sprzedanych idzie w setki tysięcy sztuk i tak dalej. Prosta sprawa: z racji wcześniejszej emerytury [gros ludzi] otrzymuje niskie świadczenie, co między nami mówiąc przy dużej ilości takich biorących obciąża budżet Państwa ,przepraszam, podatników.... Także tych dających zatrudnienie. Oznacza to dwie rzeczy, że w pewnym miejsu spotykają się iteresy dwóch, zwykle konkurujących ze sobą grup: pracowników i pracodawców. Obie dogadują się, że najlepiej będzie oszukiwać państwo [szara strefa]. Dalej - oznacza, to, że obie z nich od państwa nie chcą dużo: daj co musisz i się nie wtrącaj. Problem jest jeden: dwie z trzech stron: czyli Państwo i pracujący na szaro sobie w wielu wypadkach nie uświadamiają, że o wiele łatwiej i taniej i prościej byłoby powiedzieć - nie biorę i nie wymagam - co oznacza, że ja jako Państwo zapewniam tylko to i to, a reszta to Twój problem. Komunizm [dokładniej system z Krótkiego kursu] miał inne podejście: Państwo zapewnia absolutnie wszystko za absolutnie nic w zamian za warunek: nic nie jest prywatne. Oznaczało to mniej więcej tyle: że ludziom nie chciało się pracować, gdyż nie mieli za to wymiernych korzyści [teraz - a jakże, patrz szara strefa], że ludzie nie szanowali pieniądza [teraz - a jakze, wystarczy spojrzeć na to jak mówią o zarobkach], że ludzie nie szanowali pracy [teraz - wreszcie zaczynają to robić]. Wsześniejsze już nie wróci - choćby z racji tego, że ludzie jęli szanować pieniądz, który w końcu ma realną wartość... pozdr
-
Witam; czytając wspomnienia, zwłaszcza te pisane przez bohaterów frontu wschodniego, można przeczytać o przygotowaniu artyleryjskim, o ilości luf na kilometr frontu, o ilości dział zgromadzonych do jakiejś tam operacji, o minutach kanonady wyrażonej w ilości wagonów kolejowych zużytej amunicji... Przypomina to gogantyczne bombardowania artyleryjskie z czasów wczesniejszej wojny. Wczytując się we wspomnienia niemieckie, można częśto przeczytać, że "stare wiarusy czując atak w powietrzu" wycofywały swe oddziały na dalsze linie okopów, po ostrzale wracając do swych umocnień i redukując straty. Powinno tutaj paść pytanie: czy takie "przygotowania" były ważne i istotne, czy aż w takim zakresie i ilości, czy było to może najzwyczajniejsze w świecie marnowanie amunicji, gdyż skutek takiego ostrzału bywał mizerny? pozdr
-
Witaj; w kwestii ostrzału, należy się najpierw wyjaśnienie. Kraków jako miasto leży w dolinie , dokladniej Pradolinie Wisły. Jej brzegami są dzisiejsze północne [mniej więcej] granice miasta. Mniej więcej na jej linii są zlokalizowane forty poaustriackie, należące do zewnętrznych umocnień ówczesnej Festung Krakau. Ten zewnętrzny pierścień dominuje nad miastem i nad wojskami atakującymi co prawda ze zboczy [n.p.] Wyżyny Krakowsko Częstochowskiej, ale przed samą ową linią umocnień muszących znów atakować owe brzegi pradoliny. Doskonale widać ten układ na drogach dojazdowych do miasta. Samo miasto w '45 r. miało inny zasięg niż obecnie [nie istniała Nowa Huta, tylko niewielkie wsie wokół miasta -> Czyżyny, Mistrzejowice, Bieńczyce i in]. Ich nazwy brzmią znajomo, na ich terenach istniały forty, lecz nie należały one do miasta, nawet mimo reformy administracyjnej poszerzającej znacznie zasięg Krakowa, którą w '41 r. przeprowadzili Niemcy a w '45 zaakceptował i zatwierdzil polski już magistrat Krakowa. Ze słow Koniewa wynika, że ostrzeliwano i to nawet dość mocno, wojska broniące się na przedpolach miasta [w domyśle w rejonach owych fortów, dziś n.b zarośnietych i zaniedbanych w pewnej części, choć konstrukcyjnie mało zniszczonych], nie zaś samego miasta. Być może zniszczono / zbombardowano także lotnisko Rakowice - Czyżyny, leżące wówczas na obrzeżach [!] miasta. To nie było bombardowanie samego miasta, lecz terenów wokół niego. Kilka zabłąkanych pocisków mogło trafić w samo miasto, lecz szkody były znikome. pozdr
-
Witam; secesjonista: oto co w temacie o Krakowie pisze sam Koniew. Wyjaśnienie moje: w '45 r. granice Krakowa na wschodnie znajdowaly się dużo bliżej niż obecnie, choć forty wokół miasta rozciągały się daleko szerzej niż ówczesne miasto. Granicą miasta podówczas była mniej więcej linia: ul. Dobrego Pasterza - lotnisko Rakowice - Ugorek [ok. ul. Wieczystej] - Dąbie - potem już Podgórze [czyli okolice Płaszowa]. Koniew: "... 19 stycznia rankiem wyjechałem na punkt obserwacyjny 59 armii do generała Korownikowa. Nacierające w tych dniach wojska armii, rozwinięte w drugim rzucie operacyjnym, szykowały się do bezpośredniego uderzenia na Kraków z pólnocy i pólnocnego zachodu. Z punktu obserwacyjnego otwierała się już panorama miasta. Oceniwszy wraz z dowódcą armii sytuację na miejscu postanowiliśmy skierować przydzielony tej armii 4 korpus pancerny gwardii pod dówództwem generałą Połubojarowa na obejście Krakowa od zachodu. W połączeniu z działaniami 60 armii, która wychodziła w tym czasie na południowo wschodnie i południowe przedmieścia Krakowa, manewr ten zagrażał garnizownoi miasta okrążeniem. Wojska 50 armii już przygotowywały się do szturmu. Otrzymały zadanie wtargnięcia do miasta od północy i północnego zachodu i zdobycia mostów na Wiśle alby pozbawić nieprzyjaciela możliwości stawiania oporu w samym mieście. Rzeczą niezniernie dla mnie ważną było osiągnięcie dużej szybkości działań wojsk uczestniczących w natarciu na Kraków. Tylko to mogło uratować miasto przed zburzeniem, a chcieliśmy je zdobyć nietknięte. Dowództwo frontu zrezygnowało z uderzeń artylerii i lotnictwa. Ale za to umocnienia na podejściach do miasta na któych opierała się obrona wroga poddaliśmy tego ranka silnemu ostrzałowi artyleryjskiemu..." "...Groźba okrążenia spraraliżowała jego wolę utrzymania miasta. Korpus Połubojarowa w każdej chwili mógł odciąć ostatnią drogę na zachód. Nieprzyjacielowi pozostawała tylko jedna - na południe, w góry. Toteż zaczął się w pośpiechu wycofywać. W tym konkretnym wypadku nie zamierzaliśmy odciąć hitlerowcom ostatniej drogi odwrotu. Nie takie postawiliśmy sobie zadanie. Gdybyśmy to uczynili, musielibyśmy potem długo ich stamtądwykurzać i niewątpliwie ucierpiałoby na tym miasto. I jakkolwiek pokusa, by utworzyć pierścień okrążenia byłą wielka i mieliśmy takie możliwości nie uczyniliśmy tego. Postanowiliśmy nieprzyjaciela przed realną groźbą okrążenia i wojska nasze wyrzucały go z miasta czołowym uderzeniem piechoty i czołgów. Do wieczora wojska generała Korownikowa, gromiąc nieprzyjacielskie ariergardy, przeszły przez całe miasto, oddziały zaś 4 korpusu pancernego gwardii z północnego zachodu oraz oddziały 60 armii ze wschodu i południowego wschodu zadały nieprzyjacielowi poważne straty w trakcie opuszczania Krakowa i po wyjściu z niego. Dzięku umiejętnym działanim wojsk Korownikowa, Kuocznika i Połubojarowa to stare i jedno z najpiękniejszych miast Polski zostało zdobyte całe i nie zniszczone..." [ss. 413 - 414]; I. Koniew,Notatki dowódcy frontu 1943 - 1945, Wyd. MON, Wa-wa 1986 pozdr
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
FSO odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; jak zauważył kol. secesjonista, transportów [nie tylko do Oświęcimia] pilnowało wiele służb porządkowych. Nie były one armią, nie były one nawet wojskiem. Były to zwykłe służby jakie posiada, posiadał i posiadać będzie każdy kraj, który jest choć troszkę zorganizowany. Polsicję porządkową, prewencję, [teraz także drogówkę], kryminalną w różnych odcieniach i pod różnymi nazwami posiada każdy, naprawdę każdy kra. Różnią się owe kraje tylko poszczególnymi zadaniami przydzielanymi poszczególnym rodzajom policji. W czasie II w.ś. do zadań m.in. Orpo [pisze się z dużej litery, gdyż jest to skrót od niemieckiego Ordnungpolizei] należało eskortowanie takich czy innych transportów [choć często w wypowiedziach czy relacjach, można znaleźć także inne formacje], lub pilnowanie zgromadzonych do wywiezienia osób. Nikt rozsądny nie będzie mówil, że Orpo walczyło. Walczy wojsko, co w wypadku Niemiec oznaczało kilka rodzajów sil zbrojnych [m.in. WH, Waffen SS, Luftwaffe, U-booty i t.d.], w związku z tym, można mówić, ze z racji tego, że w Luftwaffe w '44 r. nie było zbyt wiele samoltów, zaś za dużo personelu naziemnego lub osób związanych z L.W. o tym, że istniały rezerwy ludzkie. W przełożeniu na bardziej prosty i nieco dosadny język oznacza to tyle, że istniałą tam cala masa darmozjadów, która się dekowala i miała ciepłe posadki. O nich można mówić że nie walczyli "w imię ostatecznego zwycięstwa", lecz udawali. Na koniec: zupełnie inne są zadania policji, nawet jej oddziałów specjalnych, zupełnie inne są zadania wojska i jego oddziałów specjalnych, a zupełnie inne są zadawnia wywiadu wojskowego i zwykłego [cywilnego]. pozdr -
Witam; z opinii o Me 262: 1. [to jeszcze o prototypie, jeszcze ze śmigłem]: "Rzadko byłem tak entuzjastycznie nastawiony do jakiegoś nowego samolotu po pierwszym locie jak do Me 262..." Wendel [oblatywacz] 2. [o Me 262 V 2] "... Przy ocenie osiągów samolotu rzuca się szczególnie w oczy wzrost prędkości w porównaniu do dotychczasowych zbnanych najszybszych typów samolotów myśliwskich. Osiągnięta w pobliżu ziemi prędkość maksymalna 780 km/h nie może ulec zmniejszeniu nawet po zabudowaniu uzbrojenia oraz wyposażenia radiowego, ponieważ dla maszyn seryjnych planuje się użcywanie silników o znacząco wyższych osiągach. Przeważająca prędkość w locie poziomym, a także podczas wznoszenia powinna umożliwić występowanie również w małych grupach pzeciwko liczebnie przeważającym myśliwcom przeciwnika. Jako samoloy myśliwsko - bombowy wydaje się być Me 262 szybszy niżjakokolwiek ..." 3. " Es ist als wenn ein Engel schiebt" [To jest tak jakby popchał go anioł]. Galland w czasie rozmowy telefonicznej z Milchem 4. "... Jeżeli chodzi o Me 262 to proszę pozwolić mi zauważyć co następuje: ***1. Samolot oferuje nam ogromny postęp, jego użycie zapewni nam przewagę tak długo dopóki przeciwnik pozostanie przy wykorzystaniu napędu tłokowego ***2. Płatowiec sprawia doskonałe wrażenie ***3. Praca silników jest calkowicie bezawaryjna, nieco problemów przysparza start i lądowanie ***4. Samolot otwiera nowe perspektywy zastosowania taktycznego..."[teletekst Gallanda do Milcha] 5. [teraz o słabych punktach] "... - siły działające na lotki są nadal zbyt duże - obciążenia stateczników pionowego i poziomego jest zbyt wysokie - stabilność kierunkowa jest zbyt mała - przód samolotu wykazuje tendencję do opadania podczas zwiększania prędkości - silniki pracują niespokojnie ..." [kierownik sekcji prób Messerchmitta Caroli, maj '43] Jako myśliwiec Me 262 spisywał się świetnie, jednakże żądania Hitlera [bzdurne zresztą], by traktować ten samolot jako bombowiec, wydłużyly prace nad nim, spowalniając konieczne modyfikacje w celu usprawnienia właściwości myśliwskich. W Me 262 stosowano rakiety niekierowan Orkan. Co ciekawe kilka sztuk tych samolotó znanych jako Avia służyło po wojnie w armii czechosłowackiej. pozdr
-
Witam; Tomasz N: nie zgodzą, się gdyż tak między nami - już to widać. Pamiętam jak mniej więcej z dziesięć - może naście lat temu, górnicy chodzili na demonstracje [?] do Warszawy, w czasie których rzucano petardy, kostkę brukową i używano tego typu "argumentów" w ramach dyskusji o tym, żeby nie sprzedawać kopalń, nie zabierać przywilejów, nie zwalniać i tak dalej. Głosy w gazetach były raczej na zasadzie: tak im się należy, tak oni na to zasługują, do tego głosy poparcia, że innym też. Minęło dziesięt lat, a z racji rożnych, mam kontakt z bardzo różnymi ludźmi i w tej chwili wywołuje to już coraz większe oburzenie, złość - że oni tylko 15 lat, a my musimy 30, że oni mają 3,5 tys emerytury i deputaty a my obowiązek płacić... Czemu o tym piszę? Bo z komunizmem jest dokładnie tak samo - jeszcze kilkanaście lat temu, ilość osób która godziła się na bycie świnką morską, czyli życie w systemie choćby z lat 70 tych jaki panował w Polsce była znaczna, obecnie - jest to sentyment - spowodowany wieloma czynnikami: młodością, pierwszymi miłościami, bo się dzieci rodziły, wieloma innymi rzeczami, które jednak nie [!] mają wpływu na wypowiedź, stwierdzającą, że demokracja [lub obecna RP] jest lepsza. Coraz więcej osób żąda: nie przeszkadzajcie nam, pozwólcie nam działać, pozwólcie wziąść za siebie odpowiedzialność. To też jest właściwy objaw. Wreszcie na koniec jest jedna przyczyna - finansowa: żaden kraj nie wytrzyma gospodarczo komunizmu. Żaden. Nawet Wuj Sam. pozdr
-
Witam; puella: w kwestii czerni [uzyskiwanych z sadz z dodatkiem klejów] - w ten sposób barwiono tynki mineralne [przynamniej w okolicach Krakowa - dokladniej Krzeszowic - jeszcze przed drugą wojną światową. W wielu wypadkach, podobne metody byly stosowane "za PRL-u" przynajmniej z dwóch powodów: dostępności i taniości. Jeżeli ktoś umiał uzyskać odpowiedniej jakości sadzę i dobrze wymieszać z klejem - to ten kolor, a także kilka pozostałych mógł uzyskać "domową" metodą. Taki czarny barwnik pozwalał na uzyskanie bardzo intensywnych i mocnych kolorów, jeżeli był zaś wymieszany z wypełniaczem na bazie mączki bazaltowej - to czerni niemal doskonałej. Problemem była jednak jego trwałość, a w naszym klimacie także wypłukiwanie przez deszcze / śnieg, odporność na promieniowanie UV [-> trwałość] secesjonista: błękity - które mogą być mieszane z cementem [pigmenty cementowe, na bazie kobaltu] do tej pory uchodzą za jedne z mniej trwałych. Z tego powodu część firm ich nie robi, lub nie daje takich gwarancji jak na inne. Koszt zaś ich uzyskania jest wysoki. Wiadomo, że pigmenty organiczne są dużo mniej trwałem od nieorganicznych, co jak podejrzewam, oznacza, że niebieskie pigmenty były także bardzo nietrwałe. Twoja interpretacje [lub to co się o "uszy obiło"] może być bardzo słuszna. pozdr
-
Witam; secesjonisto: gdzieś kiedyś słyszałem opinię i to dość powszechnie wypowiadaną, że komunizm [lub inaczej: poglądy z Krótkiego kursu...] powinno się najpierw w różnych odmianach przetestować na białych muszkach czy innych zwierzątkach labolatoryjnych. Niestety w kilku krajach białymi myszkami byli [w kilku nadal są] ludzie. Tylko z tego jednego jedynego powodu mam przeświadczenie, że nikt tej sztuki już nie będzie mógł powtorzyć [oczywiście mówię o tzw. "cywilizowanym świecie"], gdyż myśzki... ludzie się na to nie zgodzą. pozdr
-
Witaj; secesjonisto: jako, że mieszkam w Krakowie i jestem mimo wszystko związan z tym miastem i jestem nim oczarowany, to nie wierzę w fakt, że Niemcy nie broniliby tego miasta, mając możliwość panowania nad ważnym węzłem drogowo - kolejowym, i do tego mającym kilka ważnych mostów, gdyby nie to co zrobił Koniew. Jak dla mnie on nawet mógłby przy lampce wina ze swoim niemieckim odpowiednikiem ustalić, żepozwolą się wycofać z miasta, ale go nie zniszczą - nawet wtedy byłby on bohaterem, bo miasto ocalało, a jest ono z racji swej historii naprawdę perłą i architektury i tego co działo się lata wcześniej, a każdy okres dziejów odcisnął na tym mieście swoje niepowtarzalne piętno. pozdr
-
Najlepsza armia II Wojny Światowej
FSO odpowiedział Albinos → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; dziękuje za wychwycenie "szybszego pisania niż myślenia". Oczywistą oczywistością miała być myśl że dzielne wojska NKWD miały zadania szukania wrogów ludu, choć czasem zdarzało im się walczyć na froncie, zaś milicja pilinowala zwyklego porządku i prowadziła zwykłe śledztwa. Tak to jest jak czasem się pisze posta po niemal 10h w pracy...[dziś od 6.30 rano] i za krótkim śnie... pozdr [jeszcze raz dziękując za wychwycone błędy]