-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Witam; ciekawy: tak między nami na bazie tego tekstu można stwierdzić kilka faktów i postawić kilka pytań: 1. Gibraltar był w pewnym sensie zabójstwem czysto polskim dokonanym przez Polaków na Polakach, wykorzystanych być może przez kogoś trzeciego, ale jednak jest to w kwestii "kto" naszą wewnętrzną sprawą. 2. Między nami rodakami - czyli do wejścia ZSRR do wojny, wszyscy traktowali Sikorskiego jak jedyną osobę do wspólpracy [przewidywalny? uległy?], reszta nie grała roli i nie miała wiele do gadania. 3. Oznacza to, że o Wyspie Węży wiedziano, i tu powinno paść pytanie - czy aby nie była ona w jakiś sposób wykorzystywana rozgrywkach politycznych. 4. Pytanie które zaprowadzi nas do odpowiedzi w kwestii śmierci Sikorskiego jest takie: komu na niej by zależało, jeśli by zmianil politykę i zbliżył się do piłsudczyków, przy dwóch istotonych założeniach: spadkobiercy sanacji mu jnie wierzą [obwiniając za kolegów na Wypie Węży i Wieniawę], oraz że opozycja wewnątrz jego rządu byla mocna lub bardzo mocno, zaś on sam nie miał popracia możnych... pozdr
-
Witam; secesjonisto: i tu jest klops. Z kilku powodów przynajmniej: 1. Kamienice, szerzej - majątek poniemiecki, w teorii przynajmniej, był wlasnością państwa - pożydowski niczyj, dokladniej najsprytniejszej osoby która się wokól niego zakręciła. 2. Państwo prowadziło "zorganizowany" rabunek wszystkiego co się dało - czyli wszyscy odbudowywują stolicę i cały kraj. J K-M, zaraz by zauważył, że państwo nie lubi konkurencji. W tej kwestii ucierpiały bardzo mocno Ziemie Zachodnie i Odzyskane [vide działalność PPT, i wszystkie historie związane z Dolnym Śląskiem], w tej kwestii jest nieco literatury, jednakże bardzo vczęsto z pogranicza domysłów i niewielkiej domieszki faktów - gdyż nadal w wielu wypadkach to tajne / poufne 3. Słuchając czasem opowieści rodzinnych z mniejszych miasteczek, bardzo często można dowiedzieć się, że ten-a-ten jest zabyty, ma majątek pożdyowski. W kwestii okolic Krakowa - mam książeczkę wydaną przez klasztor, opisujący całą okolicę gdzie się znajduje, także pod względem gospodarczym. Wymienia rzecz jasna co większe zakłady produkcyjne, a kazdy z nich to niemal wyłącznie żydowski. Ktoś kto zna ten rejon, momentalnie rozpozna który zaklad jest któym obecnie, a jak rzuci okiem na czasy obecne to pisze zal. 1952, 194x, 195x... O właścicielach przedwojennych po wojnie nikt nie wspomina. Z tych samych opowieści można się dowiedzieć, że dziadek , pradziadek, ktosz rodziny z wyjazdu na "Zachód" przywiózł piękny zegar stojący w dużym pokoju, budzący niemały podziw osób znających się na rzeczy. 4. Do tego można dołożyć historie powiązane z obozami zagłady, pogromami. Jeden z opisów: wszyscy w okolicy wiedzieli gdzie chowano Żydów, a jeszcze w latach 50-tych rozkopywano groby pomordowanych by wydobyć co cenniejsze "trofea". 5. Historia opisana przez mieszkańca kamienicy w Krakowie, Kazimierz, właściciele - Żydzi, dokladniej - bodajże brat i siostra. W czasie wojny Niemcy pozbawili własności Żydów przejmując ją na własność GG, jednak z różnych powodów miasto po wojnie przeprowadziło przepis do "mienia poniemieckiego" tylko w stosunku do jednej z osób, zaś w KW [lub raczej LWH] do lat 60 tych, była ona w jakiejś tam części własnością GG... Ile ludzi tyle majątków, a jako że państwo samo rabowało, to tak sobie pilnowało tego co robili "mniej ważni" byle nie dotyczyło to materiałów budowlanych czy urządzeń produkcyjnych. pozdr
-
Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Witam; tak samo jak Śląsk był polski, tak samo i Kresy były polskie, czyli tak samo nijak. W zamierzchłych czasach [vide Władysław Wygnaiec], kraj był kojarzony z władcą, czyli siła władcy stanowiła o sile kraju. Nikt się wówczas nie przejmowal zbyt faktem, że kraj nazywal się tak albo inaczej. Z tego punktu widzenia Śląsk było władztwem księcia i bynajmniej nikt ich nie kojarzył z Polską [językiem? kulturą? - o ile istniały, zaznaczając, że pierwsze słowa zapisane w języku będącym protoplastą języka polskiego, to bodajże setka lat później, zaś pierwsze dokumenty byly sporządzane w języku łacińskim, zaś kancelaria była prowadzona dokladnie w tym samym języku]. Jedynie tak naprawdę Kraków, i jego dzielnica senioralna, była kojarzona z czymś co można by nazwać księstwem dominującym -> polskim... Przecież te słynne Kresy to poza Lwowem - podboje litewskie, i wiano W. Ks. Litewskiego, przecież te Kresy polskie nie byly, zamieszkane [pomijaj szlachtę zagrodową, i inną, przez tutejszych... Dla mnie mając do wyboru jedno albo drugie, preferuję Śląsk i Ziemie Zachodnie... niż Kresy. Lwów, czy Wilno - miasta symbole, miasta gdzie polskość i w zasadzie koniec, bo równie dobrze można by mówić że żydowskie. Bo Żydów niewiele mniej niż Polaków a jednych i drugich niemal po połowie. Wreszcie na koniec - jeżeli tak naprawdę podstawy historyczne są takie sobie [kiedyś były a dziś nie...], jeżeli jedne i drugie tereny były zdobyte "krwią i żelazem"... to gdzież i czym się przejmować? Należy patrzeć z bardzo pragmatycznego punktu widzenia. A ten wskazuje na Linię Curzona i Śląsk... pozdr -
Witam; Aleksy: jest tylko jeden problem w takim porównywaniu. Nawe sto kilkadziesiąt lat wcześniej, kraje w Europie, takoż jak i rządy dążyły nie do rozmów i porozumień ale wojny. Obecnie znacznie bardziej oplaca się rozmawiać niż podbijać, inwestować niż granić. Taka drobna różnica w mentalności czasów. pozdr
-
Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Witam; ciekawy: utrata 1/3 terytorium, pytanie czy było to terytorium gdzie dominowali Polacy, czy takie gdzie byłym mniejszości narodowe niekoniecznie związane i czujące silny związek z Polską, czy były to tereny warte gospodarczo i przemysłowo coś istotnego czy nie... Aleksy: to, że wzięliśmy po kimś tzw. Ziemie Zachodnie i Odzyskane, z dużo wyższą kulturą i przemysłową i rolną, jest punktem wyjścia do dalszych rozważań. Wystarczy ocenić czy potrafiliśmy docenić to co dostaliśmy w prezencie od wujaszka Joe, któy jako jedyny docenil wysilek wojenny Polaków i tego, że przelwali krew. To, że nowi mieszkańcy traktują tak a nie inaczej oznacza, tyle że ludzie Ci nie mają poczucia własności, że mają mentalność parobka: to jest nie moje to jest pańskie, a jak nie moje można nie dbać. To tak na marginesie. pozdr -
Armia III Rzeszy - kto jest kim?
FSO odpowiedział mer → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; Andreas: twierdzę, że gdzieś w tworze zwanym Załoga Twierdzy Berlin, byli SS mani, byli Gestapowcy byli ochroniarze i oddzialy pelniące role wartownicze i "Bóg wie kto jeszcze", byly oddzialy z Waffen SS, byla to załoga niemiecka. Patrząc po tym kątem można dyskutować co składało się na owąż załogę i w skład jakiej grupy bojowej wchodzili. Pytanie jest jedno - jak ich traktować czy jako te szczątki oddziałów, poszczególne grupki czy jako "Grupę Bojową X" - ja skłaniam się ku wersji, że jako Grupę Bojową. Pisząc zaś o tym czy dajmy na to SS-mani brali udzial w obronie - można dyskutować, że pięciu członków z jakiegoś pulki walczyło tu i tam. Jest to nieco inny poziom [o wiele bardziej szczegółowy] dyskusji, tym bardziej, że owe grupki nie mialy swojego własnego dowództwa jak to było w "lepszych czasach", tylko dowodził nimi, jako Grupami Bojowymi Komendant Miasta... W kwestii niemieckości lub braku...czytając Guya Sajera, pod sam koniec pisze, że jeśli w '42 r. był w zasadzie Francuzem, mówiącym po francusku i znającym ledwie kilka słów po niemiecku to w '45, w obozie dla jeńców wojennych był, i czuł się Niemcem, pochodzącym z terenów Francji a po francusku mówił dokladnie tak samo jak po niemiecku kilka lat wcześniej, na defiladzie zwycięstwa w Paryżu,, bo brał w niej udzial, w chwili kiedy wspominano zmarłych kolegów, jemu przypominali się towarzysze walk, Niemcy, z którymi się bił, któzy byli jego podporą... To tak na marginesie. pozdr -
Witam; gwoli uzpelnienia postu Andreasa: młode chlopaki z HJ [wlaściwie w wieku Helgi lub ciut starsi] mieli bardzo dużo szczęścia jeśli zamiast broni wydano im łopaty i jako bardzo dzielny oddział szli kopać rowy przeciwczołgowe stąd - dotąd. W takim wypadku zamiast wzięciem do niewoli, walka do ostatniej kropli krwi kończyła się po trzech miesiącach spisaniem kto jest kim, co robil i dlaczego, poczekaniem aż się sytuacja nieco uporządkuje i odesłaniem do domu. W gorszym wypadku - zabawa w żołnierza kończyła się śmiercią, kalectwem, lub pobytem w obozie dla jeńców wojennych, co przy fanatycznych poglądach wielu członków HJ, mogło się skończyć bardzo różnie. pozdr
-
Prezydent i senat - instytucje potrzebne?
FSO odpowiedział Lu Tzy → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Aleksy: po prostu wyjaśniałem kol. intervojagerowi, kiedy i w jakim wypadku polscy dyplomaci, konsulowie, dyplomaci byliby zbędni, kiedy polska polityka zagraniczna przestanie być potrzebna, w jakim wypadku przejmie ją UE w każdej sprawie. pozdr -
Witam; patrząc na to jaka była ówczesna sytuacja II R.P. i jak wyglądały relacje międzysąsiedzkie, Aleksy ma dużo racji, mówiąc że należało doprowadzić do takiego stanu, by ludzi nie tęsknili do sąsiadów, tylko dlatego że tam pozwalają im mówić po swojemu. Uważam, że z powodu, iż 1/3 ludności kraju stanowili "nie Polacy" [owa 1/3 to szacunek, bo jak określić "tutejszych"?], należało sprawić by ich domem była Polska: możliwość nabożeństw we własnym języku, nauki we własnym języku [prócz polskiego], możliwość uczestniczenia we włądzach, własne życie kulturalne. W takim wypadku wszelkie akcje w stylu: wracajcie do macierzy końćzyłyby się niepowodzeniam - a po co? Żyjemy pracujemy, nie ścigają, nie tępią, pozwalają się modlić, ba nawet w urzędach sklądać papiery w ojczystym języku... Są wobec nas fair to i my wobec nich. Gdzieś pisałem, że "Cat" znający Kresy zwracał uwagę, że poprzez głupotę i bezduszność urzędników osoby które byly wierne Polsce [pisze tutaj gl. o Ukraińcach i "Białorusinach", o unitach czy prawosłąwnych] stawały się coraz bardziej wrogie naszemu krajowi. pozdr
-
Witam; Aleksy: jeśli można prosić o nieco spokojniejszy [pod wzglem określeń] język byłbym zobowiązany... Ad rem. W kwestii białoruskiej, jeszcze na początku lat 20 tych ścierały się różne koncepcje z ktoych najważniejsze były dwie: 1. Całkowita polonizacja terenów gdzie żyli "tutejsi" [w domyśle Białorusini], i zostawienie im na pokaz i jako witryny w której można by ich oglądać, jednego powiatu. Mieli by tam pełną swobodę w zakłądaniu szkół biaółoruskich, teatrów, zespołów ludowych, czyteli i tego cowszystkiego co można by wymyślieć dla pokazania i umocnienia swej narodowości. 2. Koncepcja zaproponowana przez "Cata" - czyli umożliwienie większości białoruskiej [lepiej powiedzieć "tutejszej"] spokojne życie, posługiwanie się swoim językiem [po prostu], umożliwienie zakladania szkól, gazet, prowadzenia dzialalności w swoim imieniu, uznanie ich pełnych praw jako mniejszości, nakłanianie do brania udziału w wyborach itd. Miało to według niego [Cata] zaowocować silniejszym związaniem Białorusinów [tutejszych] z Polską, miało to także na celu odciągnięcie ich od mirażu stwarzanego przez Mińsk czyli Białoruską SRR, gdie formalnie istnial nawet ichni Sejm [Rada Najwyższa], gdzie dl;a odrożnienia od tego co działo się w Polsce [gł. woj nowogródzkie i wileńskie] promowano białorusinizm. "Cat" zwracał także uwagę, że zagrożenie jest tak duże, ze strony ZSRR, a Mińsk, leżał przecież od ówczesnych granic o rzut przysłowiowym beretem, że każda inna polityka spowoduje to, że będziemy mieli wrogów i sami sobie jako kraj robimy krzywdę, choć nie dawał żadnych gwarancji że dzięki jego propozycji, uda się zatrzymać Białorusinów ["tutejszych"] przy Polsce. pozdr
-
Prezydent i senat - instytucje potrzebne?
FSO odpowiedział Lu Tzy → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Aleksy: prezydent jest tak samo niezależny jak ja, czyli jest niezależny wtedy kiedy chce intervojager: dwie sprawy: 1. Europa, dokłądniej UE nie jest w chwilii obecnej Stanami Zjednoczonymi Europy, gdzie odpowiednio rolę stanów pelnią kraje członkowskie, a rolę rządu centralnego instytucje w Brukseli 2. Europa w chwili obecnej o wiele bardziej przypomina zrzeszenie iluś krajów, w ktorym trzeba spełniać pewne warunki brzegowe, za to są ułatwienia w iluś kwestiach, zaś w kontaktach z innymi, owa "czapka" zrzeszenia, po tym jego członkowie się wzajemnie dogadają, negocjuje warunki za wszystkich, choćby po to by mieć więcej do gadania... Co nie zmienia faktu, że każdy kraj zrzeszony jeśli uważa, że może więcej, może próbować się dogadywać samemu, albo krzyczeć: czemu inni członkowie zrzeszenia mają z górki w kontaktach z kraejm X a ja pod górkę, wtedy owa "czapka" wstaje i doprowadza co trzeba do ładu. pozdr -
Naród Śląski, narodowość śląska, autonomia Śląska?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; secesjonista: wyjeżdżali, bo lepiej być "udawanym Niemcem" w Niemczech, niż "udawanym Polakiem" na Śląsku. W tych opisach, w tych historiach rodzin śląskich są naprawdę bardzo różne zdarzenia. Wystarczy przejść na najstarszy bytomski cmentarz pospacerować, przeczytać nagrobki, przeczytać pisownię. Wtedy będzie można zrozumieć, czemu tych ludzie nie da się "zaszufladkować", czemu dla nich małżeństwo z Niemcem / z Polką nie było uważane za coś niezwykłego. Jeden z opisów: rodzina, dzieci - jedno ożeniło się z Niemcem, jedno - z Polakie. Walczyli po dwóch stronach barykady w czasie Powstań Śląskich- spotkali się, nie zabili, bo "twoja matka, jet siostrą mojej matki". Zginęli w kolejnej wojnie. Jeden był w SS, drugi w AK. Wieść rodzinna niesie że jeden pomagal drugiemu. Lata 50 te, przychodzi na świat, jeden z poźniejszych morderców seryjnych. Matka Niemka, ojciec Polak, szybko umiera. W domu przez babcię nazywany jest Polaczkiem, na podwórku - Szwabem... Podobna sytuacja narodowościowo panowala na Kresach, ludzie mówili, po prostu, pytany ktoś ty - odpowiadali - jestem tutejszy, po nowemu "autochtonem". Uznaliśmy, za autochtonów Kaszubów, z ich przyzwyczajeniami, PRL- uczyla się trochę, że DVL na Śląsku i gdzieś indziej to nie jest dokładnie to samo, poza tym może to dziwne dla wielu, ale jeżdżąc z Krakowa do Poznania i dalej "na Szczecin" niemal naocznie można się przekonać gdzie istniała dawna granica polsko - niemiecka, można się przekonać któe tereny były uznawane jako "trofiejne" a które jako czysto polskie, pod "niewlaściwym" nadzorem... Wyjazd do Niemiec, do kraju gdzie w teorii jest miód i mleko, czasem bywa bolesny, kiedy mówią pogardliwe, bo ktoś przyjechał z Polski, dokładniej ze Śląska, wyrwany z korzeniami, tam gdzie byl w domu, tam gdzie nikt nie wypominal niewlaściwych nacji rodziców i rodziny, gdzie byl "tutejszy" a gwara była normą. We wspomnieniach można przeczytać, że tępiono śląską gwarę, że starano się by dzieci w szkole uczyly się literackiego polskiego. Ta metoda ma dwa wyjścia : albo się kogoś odetnie od korzeni, albo odrzuci od danej kutury [w tym wypadku polskiej] pozdr -
Autonomia Śląska (i nie tylko)
FSO odpowiedział Tomasz N → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witam; jakkolwiek mam zwykle inne zdanie od Aleksego tak tutaj ma przynajmniej sporo racji gdyż: 1. I tak tworzy się obecnie różne związki mające na celu rozwój regionów podzielonych przez różne województwa / państwa, lub z jakichś tam powodów czują związek ze sobą. Dzieje się tak choćby z tego powodu że setkę lat temu granica biegła zupelnie inaczej. M.in. dlatego do tej pory specjalnością Krakowa, jest zapraszanie na wszystkie ważniejsze imprezy w mieście czy województwie konsula austriackiego, rezydującego w tym mieście "od zawsze". 2. Utworzenie takich rejonów nadanie im pewnej autonomii w podejmowaniu takich a nie innych decyzji, musi wiązać się ze zmniejszeniem roli państwa -> państwo przestaje być omnibusem a staje się policjantem który wyrywkowo sprawdza, czy pewne zasady są przestrzegane. 3 Z tym ostatnim wiążą się dwie sprawy: to dany rejon może w pewnym zakresie zmienić zasady opodatkowania, lub wprowadzać promocje, może także wydawać pieniądze w innej kolejności. Państwu [jako stolicy] płaci pewien ogólny podatek na rozwój słabszych regionów, w wysokości takiej, że nie czuje się okradane.... 4. Pyt: Jaki kraj opisuję, powinna paść odpowiedź że chyba USA...a on jakoś rozpadać się nie chce... pozdr -
Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Witam;i znów będzie polemika: 1. Śląsk, a w zasadzie teren Polski, w XIII w, składał się z calej masy niezależnych, na wpólniezależnych księstw i księstewek prowadzących własną niezależną politykę. Ich podporządkowanie aktualnemu księciu krakowskiemu było takie sobie. Polska nie utraciłą Śląsk, tylko książęta rządzący nim znaleźli sobie możniejszego protektora. Przy okazjiowczesne znaczenie słowa Polska, pojrywa się z władzą książęcą i księciem / krolem. W czasie zaś rozbicia powinno się mówiąc na terenach Polski, na terenie Ziemi Krakowskiej, na terenie Księstw Śląskich itd... 2. Piętnastoletni plan rozwoju kraju, nie dawał żadnych szans na szybki rozwój Polski. Blokowały to granice z jednej strony, z drugiej zaś ubóstwo ludzi którzy żyli. Wystarczy spojrzeć na zwykłę dane statystyczne: ilość dróg, ilość energii elektrycznej i td. Wystarczy poczytać Bunt Rojstów, wystarczy poczytać jak wyglądała wieś polska w czasie kryzysu i przed nim. Na dużej części tereno - autarkia, a ilość pieniędzy wydawanych na rynku w ciągu roku powiedzmy 200 zł na 4 osobową rodzinę. Przeliczając, że dolar wart był około 5-6 złotych, można powiedzieć że w najlepszym razie, na Kresach zakupy na rynku tego, czego nie dało się wytworzyć w gospodarstwie wynosiły ok. 40 $, przyjmując, nawet że jest to ok. 2 miesięczny średni dochód [placa] brutto, to na chwilę obecną przeciętna wiejska rodzina by w ciągu roku wydawała ok 4 tys zł maksimum a pewnie i mniej... Co ciekawe Kresy były bogate tym, czego był nadmiar - rolnictwem... poza tym, w kwestiach narodowych polskie to onie nie byly. 3. Granice powojenne [druga światowa] są niemal idealne - [bo coś zawsze się może nie podobać]. Kraj jednolity narodowościowo, tereny zasobne o wysokiej kulturze rolnej, bogactwa naturalne, tylko chcieć je wykorzystać, sieć połączeń, poza tym przesunięcie na zachó,. tak dalekie jak nigdy od Piastów. pozdr -
Armia III Rzeszy - kto jest kim?
FSO odpowiedział mer → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; Andreas: jest taki mały problem - pisząc o niemieckich esesmanach, rownie dobrze możemy pisać o Francuzach broniących Berlina a należących n.p. do jakiejś tam dywizji [vide Guy Sajer -> jak jego określisz?]. Według mnie nie można pisać o niemieckich esesmanach, zaś powinno się pisać o poszczególnych jednostkach czyli: 1. Walczyła osobista ochrona Reichsfuhrera SS w liczbie 600 esesmanów. I tyle... 2. Walczył 23 Regiment [ja się to tłumaczy?] Grenadierów pancernych "Norge" ... i tak dalej. Jego skład osobowy, nawet jeżeli jest dla nas znany tak sobie, wtedy był znany dokładnie i owszem ludzi ci n.p. z jednostki "Germanic" należeli [pewnie z urzędu do SS], co pozwala stwierdzić, że walczyli SS-mani, choć powinno się określić z jakiej jednostki, bo na pewno nie były to zwykle lotne grupy do wymierzania wyrokow, tylko zaprawione w bojach wojsko. Jednak określanie że tylu a tylu było Niemców, tylu a tylu Norwegow itd według mnie mija się z celem, bo tak naprawdę każdy z nich czul się Niemcem, czul że należy do pewnej elity i spełnia swoj żolnierski obowiązek wobec przybranej ojczyzny... To tak na marginesie. pozdr -
Witam; Col. Frost: z Goeringiem byl taki problem, że był morfinistą i przez długi czas pod koniec wojny żyl w świecie fikcji literackiej, podobnie jak spora część Niemców myślących, że uda się wytłumaczyć Aliantom, że Stalin do diabeł wcielony i razem z nimi w końcu ruszą na ZSRR i go pokonają. Schwytanie Goeringa i kilku wysokich dowódców byla nie lada atrakcją - były to "szyszki z samej góry", które można było przykłądnie skazać. Dalej - pytanie: jak ktoś o "gabarytach" G. miałby się gdzieś ukrywać? Przecież jego wszyscy znali... Dzieła sztuki które ngarabił [Karinhall?] były w znakomitej większości tak charakterystyczne, że zgłosiliby się po nie ci którym je ukradziono. Jedynie ozdoby roboione na jego zamówienie gdzieś wsiąkly i mogą wychodzić po latach. Przecież tak naprawdę w ówczesnej sytuacji gospodarczo politycznej Niemiec, łapówka warta kilkadziesiąt tysięcy dolarów była naprawdę łakomym kąskiem, tym bardziej że działało wszelkie podziemie i czarny rynek, a i dolar był o wiele więcej wart. pozdr
-
Witam; Delware: KKW przewiduje bardzo szerokie stosowanie słow "obowiązek służbowy". Zaś stwierdzenie w przypisie że do poparcia działań nieprzyjacielskich należy osłabienie ducha naszego wojska wyczerpuje znamiona czynu jaki popełnił Rydz. Naczelny Wódz - mial obowiązek być naczelnym dowódcą wojsk polskich, miał obowiązek koordynować, dowodzić i wszystko to co przewidywała ustawa o obowiązkach Naczelnego Wodza. Wyjeżdżając nad granicę rumuńską, szerzej - Przedmoście - uniemożliwiał spełnianie swych obowiązków wynikających z mocy ustawy, sprawial wrażenie że nie ma Wodza, a uchodząc do Rumunii na pewno osłabiał morale armii [czyli osłabiał jej ducha] W art. 47 jest przypis: "Przez stanowisko należy rozumieć miejsce wskazane dowódcy przez obowiązek służbowy.; musi ono dotyczyć pewnej fizycznej części terenu na której ma być stawianym opór nieprzyjacielowi..." Naczelny Wódz ma i obowiązek służbowy [-> ustawa] ma i przypisany teren do obrony: jest nim cały kraj, Polska. pozdr
-
Naród Śląski, narodowość śląska, autonomia Śląska?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Aleksy: dzięki za odpowiedź i za to, że masz inne poglądy niż moje... Mam gdzieś w swoich zbiorach pozycję, w której są wspomnienia ludzi związanych w ten czy inny sposób ze Śląskiem. Jest tam ciekawy opis, ciekawa relacja, w tej chwili Ślązaczki, ktorej dziadkowie przyjechali na Śląsk tuż po wojnie [drugiej światowej]. Opisuje to co widzi, opisuje historie zasłyszane od rodziców i dziadków i ona chyba jako pierwsze świadome pokolenie stara się zrozumieć historię tych ziem, widzi błędy... Z drugiej strony opisuje szacunek do pracy którego się jej dziadkowie nauczyli, zachowań - które weszły w nich tak jakby byli "od zawsze". Mam także wspomnienia, pisane przez Krakusa, który z racji studiów na AGH został górnikiem i to jak różne były eakcje górnikow [Ślązaków] i górników [przyjezdnych] w latach 70-tych na pewne zachowania GIG w kopalni, tego samego zresztą, który chciał zaprowadzić ten sam porządek w dwóch kopalniach [a może na kopalniach?]. W Rudzie się to przyjęło [ale pracowali Ślązacy], w Chorzowie - już nie [naplywowi, skuszeni zarobkami, mieszkaniem, gewexami]. Zgadza, się w kwestii autochtonów [autentycznych i takich definicyjnych] masz rację, powiedzmy do okresu '14 - '18. Bo potem zmiany nastąpily, ale wiem, z racji tego co się działo w Krakowie, że do pewnego momentu, ośrodki miejskie o pewnej ukształtowanej kulturze są w stanie "ujarzmić" napływającą ludność i sprawić, że przyjmie ona wartości już ukształtowane na danym terenie od dłuższego już czasu, lub na tyle wplynie na ludność napływową, że ich dzieci ją zaakceptują, przyjmą jako swoją i zrozumieją, dlaczego pewne sprawy muszą się tak toczyć a nie inaczej, dlaczego takie a nie inne cechy zostały przez wieki uksztaltowane. Pisalem, że Śląsk jeszcze długo będzie związany z hutami i kopalniami - bo tak jest. To one [mimo dużej liczby terenów zielonych] uksztaltowaly ten region, to je się widzi zatopione w krajobrazie, to po ich hałdach się chodzi, to widzi się resztki [lub coraz mniej] szybów, hal, budynków z tak charakterystycznej czerwonej cegły. Dla mnie jest ciekawą kwestią - jak to rozwiązać, przecież można sprawić, że zostaną one wpisane w krajobraz, będą pewnym symbolem, lecz staną się one bazą i podstawą do innych "nie górniczo - hutniczych" pomysłow. Z boku: przecież tąopnięcia będą jeszcze długo - korytarzy kopalnianych jest dość. Z boku kolejne: jakie są zasoby węgla na Śląsku? Pytasz się czy Śląsk jest czarny - chcialoby się gwoli sprawiedliwości historycznej napisać: czarno - szaro - zielony. Na moich oczach - autentycznie zniknęła kopalni Rozbark w Bytomiu. Wiedziałem jak ja demolują , wywożą, w końcu optrzymałem telefon: w ciągu nocy wywieźli wszystko co się da. Pytanie czemu to się niszczy czemu nikt o to nie zadba, czemu kamienice wyglądają jakby front przeszedł trzy dni temu?... Może takie młode osoby, o których pisałem na początku, chcące poznawać kulturę, historię, czujące okolicę, identyfikujące się z Górnym Śląskiem są obok autochtonów, razem, przyszłościią tego terenu? pozdr -
Witam; ciekawy: mówiąc o innych karach nie mialem na myśli uwolnienia z jakiejkolwiek odpowiedzialności. Po prostu dla dowódcy obligiem byla kara śmierci, dla żolnierzy [piszę z pamięci, bo z pracy] wchodzilo w rachubę także więzienia i inne kary pozbawienia wolności. Kolejne sprawa: kiedy i w jakich okolicznościach Maczek przekroczyl kawalerię, poza tym należaloby wziąść pod uwagę, co KKW określa jako "pole walki" i kilka pokrewnych definicji, na ich podstawie można spróbować zdefiniować winę lub nie winę Maczka. Argumentami za zaostrzeniem lub zmniejszeniem kary bylaby sytuacja jego oddzialu przez przekroczeniem granicy, jakie rozkazy otrzymal od bezpośredniego dowództwa etc. Aby unaocznić sobie jak bardzo COP byl potrzebny wystarczy wziąść do ręki i popatrzeć na podstawowe dane statystyczne mówiące o produkcji przemyslowej, o bezrobociu, o tym co importujemy i ile i tak dalej. W analizie przedsiębiorstwa, dowolnej zresztą n.p. kraju można zrobić i zwykle się robi coś co można określić jako: nasze szanse i zagrożenia, to co trzeba zrobić i to co można. Jedna z popopularniejszych nosi angielską nazwę SWAT. Dalej - wyjazd na Kresy, nawet w odczuciu zwyklych robociarskich Warszawiaków, by jak wyjazd na koniec świata. Rzut okiem na to co się robi i gdzie, jakie części kraju mają jakie dochody i z czego żyją jasno wskazywal że takich COP-ów powinno być kilka. pozdr
-
Witam; prawdopodobnie chodzi o ten artykul. Jest [rano, 29/4] dostępny na Onecie: http://tygodnik.onet.pl/35,0,45576,wobozac...go,artykul.html [sam artykul to Tygodnik Powszechny]. ciekawy: zadaleś pytanie - dlaczego? Odpowiedź jest jasna i ma dwa aspekty. Pierwszy byl już dość mocno wspominany, przy okazji różnych dyskusji - jest to po prostu odsunięcie od jakiejkolwiek decyzyjności w ważnych sprawach polityczno - wojskowych, osób uznanych za skompromitowane w '39 r. Uznawano powszechnie za takie wszystkie te osoby które mialy jakikolwiek związek z wladzą II R.P. Przecież sam Sikorski byl w zasadzie odsunięty na boczny tor. Drugim aspektem, jak sądzę, jest nasze polskie piekielko. Cokolwiek by nie mówić o polskiej emigracji [i partii które owe osoby reprezentowaly], to dla wielu osób byl to drugi lub trzeci garnitur przedwojennych polityków. We Francji roku '40 chodzila anegdotka prof. Kota: Co to jest emigracja? [w sensie powrześniowa] I padala odpowiedź: Pierwsi trzej to ministrowie, reszta to petenci... Wiązalo się to z chęcią jednoglośności, chęcią pokazania że wszyscy Polacy mają jedno zdanie, chcą walczyć, że nie ma żadnych zlych duchów. O ile wojskowi mogli być usuwani, o tyle dziennikarze [n.p "Cat"] byli traktowani jak powietrze, z prostego powodu mieli inne zdanie. Przecież w czasie wojny, nie byloby dla nikogo zrozumiale, ze ktoś siedzi bo byl sanatorem, ale jak najbardziej za to że byl agentem [wydumanym] niemieckim. Potem [już po wojnie] coś takiego byloby "wodą na mlyn", wladz w Polsce. Krzyczycie że jesteśmy diablami w ludzkiej skórze, a wy sami mieliście obozu niewiele różniace się od niemieckich a co najmniej przypominające te okresu wojen burskich - do tego strażnicy, druty, psy i inne takie. pozdr
-
Witam; ciąg dalszy... Przesłuchanie oskarżonego Nishi: "...Pyt: Niech oskarżony opowie sądowi o cukierkach któe przygotował pulkownik Oota. Odp: Nie chodzi o cukierki, lecz o zwykłą czekoladę, która miala być nadziana bakteriami, a następnie opakowana w papier. Ksztalt tych czekoladek mial być okrągły [...] Pyt: Jakimi bakteriami były zarażone te czekoladki? Odp: Pulkownik Oota powiedział że wewnątrz czekoladki znajdowały się bakterie zarazy syberyjskiej. Czekoladki te były przeznaczone do celów dywersyjnych..." s. 207 "... Pyt: Co jeszcze wiadomo oskarżonemu o użyciu broni bakteriologicznej? Odp: Wiadomo mi jeszcze o użyciu broni bakteriologicznej przez jednostkę Ishii w czasie incydentu na Chałchingoł. W lipcu 1944 roku zostałem przeniesiony z ekspozytury Sunu, na stanowisko szefa oddzialu szkoleniowego jednostki 731 na stacji Pingfan. Przejąłem funkcję od mojego poprzednika podpulkownika Sanoda, który tegoż dnia wyjechał do Japonii. Otworzyłem jego skrytkę i znalazłem tam dokumenty dotyczące zastosowania broni bakteriologicznej w czasie incydentunamańskiego, yj. incydentu na rzece Chalchingoł. Znajdowały się tam negatywy z tego okresu, lista biorących idział w tej akcji na rozkaz majora Ikari. Pamiętam obecnie ,że w skład oddzialu wchodziło 2 oficerów, 20 podoficerów oi żołnierzy. Listy te były podpisane własną krwią..." s. 208 "... Pyt Co wiadomo oskarżonemu o prowadzonych w oddziale doświadczeniach nad odmrożeniami? Odp. Słyszałem od pracownika naukowego Yoshimura, że w czasie wielkiego mrozu - chodzi o temperaturę poniżej 20 stopni - wyprowadzono ludzi z więzienia jednostki i obnażywszy im ręce, odmrażano je przy pomocy sztucznego wiatru, następnie opukiwano odmrożone ręce niewielką paleczką, dopóki nie wydawały dźwięku podobnego do do dźwięku deseczki. Poza tym czytałem jego sprawozdanie o doświadczeniach. Na ten temat nakręcono film. Na filmie tym pokazywano hjak z więzienia wyprowadza się na ulicę czterech czy pięciu ciepło odzianych ludzi z nogami zakutymi w kajdany i obnażonymi rękami. Potem wielki wentylator sztucznie przyśpiesza odmrożenie. Z kolei widać jak opukują pałeczkami ręce aby sprawdzić czy są dostatecznie odmrożone. Następnie widać jak odmrożeni ludzie wyprowadzani się do pokoju. Yoshimura powiedział mi, że te badania są prowadzone w związku z przyszłą wojną przeciw ZSRR. Pyt. Opowiedzcie wszystko co wam wiadomo o doświadczeniach na poligonie stacji Anda Odp,. W odległości 146 kiometrów od Charbina znajduje się Anda, w pobliżu zaś niej mieścił się poligon jednostki. 2 oddzial przeprowadzał na tym poligonie różne doświadczenia w warunkach polowych. W styczniu 1945 roku udałem się na rozkaz szefa jednostki 731 do Anda. Widzialem tu jak pod kierownictwem szefa 2 oddzialu Ikari oraz pracownika naukowego Futaki przpeprowadzono doświadczenia nad zarażeniem zgorzelą gazową. Do tego celu użyto dziesięciu więźniów. Ludzi tych, twarzą odwróconych, przywiązano do pali w odległości 5 do 10 metrów od siebie. Głowy ich były zakryte metalowymi helmami a ciała tarczami. całe ciało było zasłonięte, obnażone były tylko pośladki. W celu zarażenia więźniów spowodowano ptrzy pomocy prądu elektrycznego wybuch bomby rozpryskowej umieszczonej w odległości około 100 metrów. Wszyscy oni zostali ranni w obnażone części ciala. Po zakończeniu doświadczeń umieszczono ich w specjalnym samochodzie i odwieziono z powrotem do więzienia na stację Pingfan. Zapytywałem pó.źniej Ikari i pracownika naukowego Funaki o rezultaty. Powiedzieli oni, że wszystkich dziesięciu ludzi zostało ranionych i umarło na skutek zarażenia zgorzelą gazową..." [ss. 209 - 210] Przesłuchanie oskarżonego Hirasakura "... Pyt: Czy w jednostce nr 100 przeprowadzano doświaddczenia nad żywymi ludźmi? Odp. W roku 1944 przyjechałem z Hailaru do jednostki celem złożenia raportu o przebiegu prac. Było to we wrześniu. Gdy przyjechalem do jednostki i wszedłem na jej teren, spotkałem pracownika naukowego Matsui. Pracownik naukowy Mastui trzymał w rękach naczynie z jakąśpotrawą. Na pytanie dokąd to niesie odpowiedział mi, że niesie do karceru aby dkonać doświadczenia na żywych ludziach, nie powiedział mi jednak jakie to miało być doświadczenie..." [s. 233] Przesłuchanie oskarżonego Mitomo ".. Pyt: Proszę opowiedzieć wszystko co oskarżonemu wiadomo o prowadzonych w jednostce nr 100 doświadczeniach z żywymi ludźmi? Odp: Doświadczenia z żywimi ludźmi prowadzono w sierpniu - wrześniu 1944 roku. treścią ich było podawanie środków nasennych i trucizn osobym przeznaczonym do doświadczeń bez ch wiedzy. Ludzi przeznaczonych do doświadczeń było 7 czy 8, rosjan i Chińczyków. Wśród środków używanych do doświadczeń były: powój koreański, heroina, ziarna rycynusu. Trucizny te dodawano do pożywaniea. Zatrute pożywnienie podawano każdemu z przeznaczonych do doświadczeń pięć czy sześć razy w ciągu dówch tygodni. Do zupy dodawano przewożnie powój koreański, do koszy - zdaje się - heroinę, a tytoń mieszano z heroiną i buktałem. Poddawani doświadczeniom ludzie po spożyciu zupy z powojem koreańskim zasypiali w ciągu 30 minut lub godziny na 5 godzin. Wszyscy na któych dokonywano doświadczeń słabli w ciągu 2 tygodni i więcej nie można było ich używać. Pyt: Co wtedy robiono z nimi? Odp: W celu konspiracji uśmiercano wszystkich poddanych doświadczeniom. Pyt: Jakim sposobem: Jeden poddany doświadczeniom Rosjanin został na rozkaz pracownika naukowego Matsui uśmiercony przez wstrzyknięcie mu jednej dziesiątej grama cyjanku potasu. Pyt: Kto go uśmiercił? Odp: Ja wstrzyknąłem mu cyjanek potasu Pyt: Co oskarżony zrobił z trupem tego Rosjanina którego uśmiercił? Odp: Zrobiłem sekcję zwlok na miejscu grzebania bydła w jednostce. Pyt: Co oskarżony zrobił potem z tym trupem? Odp: Zakopałem goi Pyt: Gdzie został wykopany dów? Odp: Na miescu grzeba bydła na tyłach jednostki Pyt: Tam gdzie zakopywano padlinę? Odp: Miejsce to samo lecz doły inne [...] Pyt: Niech oskarżony powie jak zail tego człowieka w jaki sposób dokonał zabójstwa? Odp: W celu zastrzyknięcia temu poddanemu doświadczeniom człowiekowi cyjanku potasu wywołano u niego wg wskazówek Matsui biegunkę i to posłużyło za pretekst do dokonania zastrzyku cyjanku potasu. Pyt: To znaczy, że oskarżony oszukał tego człowieka. Oskarżony mówiąc mu, że zrobił zastrzyk w celach leczniczych w rzeczywistości wstrzyknął mu cyjanek potasu. Czy tak? Odp: Tak jest Pyt: Czy był to jedyny człowiek zabity przez oskarżonego czy oskarżony zabijał też i innych ludzi? Odp: Jeden z poddanych doświadczeniu Chińczyków zjadl kasze z dosypaną przeze mnie trucizną, po czym zmarł po kilku godzinach nieprzytomności. Pyt: Jakla trucizna była dosypana do kaszy? Odp: Jeden gram heroiny. Pyt: Czy oskarżony wiedział że dosypuje śmiertelną dawkę trucizny? Odp: Wiedziałem Pyt: To znaczy, że było to zabójstwo śiwadomie dokonane przez oskarżonego? Odp: Tak jest Pyt: Gdzie zostały pochowabne zwłoki tego człowieka zabitego przez oskarżonego? Odp: Zostały zakopane tam gdzie i Rosjanina. Pyt: To jest na miejscu grzebania bydła? Odp: Tak. Pyt: Czy oskarżonemu są znane inne wypadki zabijania ludzi służących do doświadczeń? Odp: W tym samym miejscu żandarmeią rozstrzelałą dówch przeznaczonych do doświadczeń Rosjan i jednego Chińczyka. Pyt: To znaczy że ci ludzie zostali rozstrzelania wprost na miejscu grzebania bydła? Odp: Tak Pyt: Za co zostali oni zabici przez żandarmów? Odp: Myślę, że w celu zachowania tajemnicy Pyt: Więc będzie zgodne z prawdą, że wszyscy któzy dostawali się do jednostki nr 100, dla dokonania na nich doświadczeń musieli zginąć? Odp: To będzie zgodne z prawdą...." [ss. 241 - 242] pozdr
-
Armia III Rzeszy - kto jest kim?
FSO odpowiedział mer → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; segovia: naprawdę bardzo bardzo mocno proszę o przestrzeganie [choćby próbę] zasad ortografii języka polskiego! Poza tym - jestem monotonny i nudny ale... - SS mani, dokładniej żołnierze [bo tak ich wolę nazywać] z Waffen SS - nie mialy nic a nic wspólnego z Allgemeine SS. Zwykle były to regularne oddzialy frontowe, często elitarne i zaprawione w bojach nieraz wysyłane na najgorsze odcinki frontu. Oznacza to, że w '45 r. były w czasie walk traktowane pod względem bojowym tak jak normalne oddziały bojowe !. To czy ktoś w nich należał do SS, HJ, czy "Bóg wie gdzie" jest sprawą wtórną. W którymś poście powyżej już to wyjaśniałem Drugie "ale" - cała zbieranina jaka byla w Berlinie, broniąc miasta była podporządkowana komendatowi twierdzy. Co oznacza tylko tyle, że traktowano ich jak żołnierzy broniących odcinka stąd - dotąd [od dajmy na To Adoif Hitlerstrasse - Bismarckstrasse]. Znów nikt nie traktowal ich jako batalionu chroniącego ichni MSZ, po prostu tworzono z nich n.p. Abt B, przynależący do grupy bojowej XY... Oznacza to tyle, że z jednej strony piszemy, że broniły miasta bataliony utworzone z żolnierzy i osób zdolnych do noszenia broni, a także nastolatków z HJ w sile tylu-a-tylu..., poza tym walczyly poszczególne oddzialy WH, Waffen SS Volkssturmu... Na drugim poziomie można powiedzieć że: ileś z nich należało do HJ, ileś z nich należało do NSDAP, ileś z nich należało do Allgemeine SS, ileś z nich należało do rozmaitych oddziałow ochrony posczzególnych urzędów itd... Z tego prostego powodu pisząc o Allgemeine SS, można pisać o HJ, BDM, oddzialach utworzonych z policjantów itd. Pisząc o obrońcach miasta piszmy o grupach WH, Waffen SS, Volkssturmu czy oddziałach utworzonych przez Komendanta twierdzy. pozdr Poza tym jeszcze jedna uwaga na koniec: w Berlinie istniały sądy doraźne [nazwę tak ogólnie wszystkie grupy wymierzające sprawiedliwość niewierzącym] i składały się z bardzo różnych ludzi, choć prym wiodlo wśród nich pewnie SS i Gestapo... -
Naród Śląski, narodowość śląska, autonomia Śląska?
FSO odpowiedział Wolf → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; Aleksy: ja oceniam to co się dzieje na Śląsku, oceniam ludzi z punktu widzenia człowieka z Galicji, takiego co F.J. I ubóstwia i wielbi [tak troszkę na wesoło mówiąc]. Patrząc z mojego punktu widzenia - bardzo krakowskiego, Śląsk [piszę o Górnym] jest podzielony, składają się nań dwie duże grupy ludzi. Jedni to rodowici mieszkańcy, któzy różne czasy przezyli [wliczam w nich także osoby, ktore zjawily się na G.Ś tuż po wojnie], i te które przybyły za chlebem w l. 70 tych i 60-tych. Ci pierwsi to właściciele tych ziem, ci pierwsi czują się gospodarzami, ci drudzy to goście hotelowi. Z różnych racji - lubię czasem pospacerować po "mieście" z aparatem w ręku, wtedy wszystko widać inaczej i widać - kulturę tych ziem, widać czas jaki przemijał, widać ich odrębność [nie wnikam w to czy jest to przewaga niemieckiego czy polskiego wplywu], widać także samych ludzi w nieco innej perspektywie. Śląsk jako część kraju, przez swoją specyfikę długo będzie jeszcze związany z hutami i kopalniami, długo, być może zawsze, będzie jeszcze widoczna kultura przemysłowa, która ukształtowala ten region, nawet jezeli część kopalń stanie się muzeami [patrz: Królowa Luiza bodajże], a na miejscu dawnych hut powstaną ośrodki myśli technicznej, to tak czy inaczej sama architektura powie nam niemal wszystko. Przy okazji - brak chęci dla znalezienia narodowości ślaskiej, lub tutejszych, jak celnie zauważyłeś, wiąże się z tym, że w conajmniej kilku częściach kraju można by znaleźć takich "tutejszych", bo są związani z tą ziemią, z tym terenem, w końcu bo trzeba by być może zmienić patrzenie na kraj. pozdr -
Witam; secesjonista: 1. Dzięki śliczne za poprawienie mnie -> Hagia Sophia... 2. Goebbels byl inteligentny, to raz. Dwa - doskonale wiedzial, że umożliwienie realnego i prawdziwego sądu będzie oznaczalo wyciągnięcie zwycięzcom kiepskich nieraz ról granych kilka lat wcześniej o których chcieli oni zapomnieć. Dalej: wiedza o tym co robil ZSRR i dlaczego w '41 r. także stanowila zagrożenie. W takim wypadku istniala jedna realna możliwość - czyli "sądowa farsa" i wyrok" śmierci dla najważniejszych osób... Poza tym wątpię, że Goebbels na procesie by postąpil tak jak Speer, czyli wziąl na siebie calą winę i przyznal się do wszystkiego, po czym odsiedzial caly nakazany wyrok... pozdr
-
Armia III Rzeszy - kto jest kim?
FSO odpowiedział mer → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie - ogólnie
Witam; Andreas: są dla naszej dyskusji dwie [przynajmniej] bardzo istotne rzeczy: 1. Pierwotne zadania SS, NKWD [wojska] i innych tego typu formacji. Owe pierwotne zadania nie lączyly się w żaden sposób z regularną wojną. Byly to oddzialy nazwijmy pacyfikacyjne w najlepszym wypadku, inaczej: policyjne. Mialy one za zadanie wejść na opanowany teren zgarnąć wrogów ludu, pokonać oddzialki partyzantów. To tyle. 2. Zadania jakie wykonywaly w czasie wojny. A tu bywalo różnie. Batalion konwojowy NKWD broniący się Brześciu, walczyl - mimo, że nijak nie byl do tego przygotowany. Zostal podporządkowany dowódcy garnizony broniącego twierdzy. Podobnie wyglądala sytuacja Allgemeine SS - bronili bo byli podporządkowani. Wojska Waffen SS [do których należą jednostki wymienione przez secesjonistę], niejako z "urzędu" walczyly, i możne je wciągnąć do wojsk frontowych, w naszych rozważaniach, tym bardziej, że część z nich z różnych powodów byla elitarna. Osobną sprawą są grupy wymierzające sprawiedliwość tym co nie wierzyli w ostateczne zwycięstwo. Byly to mordy, które nie powinny mieć miejsca w żadnym wypadku. Pytanie tylko czy ktoś nad tym panowal [tzn. czy podlegaly komendantowi twierdzy, czy innym wladzom] pozdr