Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witaj; wczoraj przeglądalem jeszcze "Dzieje Woli" [może nie strona po stronie ale...] i jest w niej kilka map. Na jednej z nich jest zaznaczona zabudowa która byla przed wojną a po wojnie ocalala, byla zruinowana etc. i jest na niej zaznaczony budynek znajdujący się w pewnej odleglości od skrzyżowania Górczewska - Leszno, po jej lewej stronie [patrząc od strony Starego Miasta], za skrzyżowaniem. ów budynek nie ma żadnego sąsiedztwa, żadnej zabudowy, a tereny wokól niego są niezabudowane. Moja wątpliwości jest następujące: 1. Czy tak polożony budnek mógl być traktowany jak bastion, jako rozdzielenie atakujących sil 2. Czy w fabryce nie zostawil czegoś co moglo być bardzo ważne [n.p. dokumenty, broń, zapasy amunicji etc], tym bardziej że 5-go bylo wiadomo, że z amunicją jest krucho. Innych logicznych wyjaśnień nie widzę... pozdr
  2. Witam; Woj: mea culpa, co nie zmienia faktu, że mimo nieco innej nazwy, mial dokladnie takie same funkcje jak typowy "stzab generalny". I te funkcje wypelnial, w najlepszym razie tak sobie - i w czasie wojny i przed nią. Niezależnie od tego jak się nazywał... secesjonista: sugeruję, że żołnierze byli, docierali różnymi drogami, lecz niewielu z nich palało miłością do władz sanacyjnych, które w powszechnym odczuciu nie zachowały się rewelacyjnie w '39. Sugeruję, że bardzo silna Polonia francuska nie byla gorącym zwolennikiem sanacji, tym bardziej, że to za jej czasów i osób z nią kojarzonych wyjeżdżano masowo do pracy [także w kopalniach, w których n.b. pracował i przeszły Pierwszy E. Gierek]. Sugeruję także, że i francuska generalicja i politycy [szerzej: kołą rządowe i wojskowe, jak się to ładnie nazywa], nie bylyby zainteresowane wspólpracą z kimś kto nie należał do osób powszechnie szanowanych po klęsce, a przez wielu był za nią winiony. Vide przemyślenia "Cata". pozdr
  3. Witaj; zgadza się prawo wykonują i egzekwują ludzie [także jego wykonywanie, także takiego wykonania planu by był on zgodny z tym co trzeba zrobić]. W przypadku właściciela, który formalnie mial zgodę na budowę, z zaznaczeniem pomniczka zajmującego kawałek 5m / 5m, chiał być może coś powiększyć, zmienić, przebudować i wysłal pismo do władz miasta, że on chce go - o tam - na łączkę obok. Ktoś się przyjrzał i zaczęły się schody. Patrząc od strony prawnej zawalili urzdnicy, którzy chcą zmusić by to właściciel poniósł wszystkie koszty. Podejrzewam, że gdyby siedli i mu zapłacili temat by był zamknięty, ale to urzędnicy ponieśli by koszty. Przy okazji: kiedy w grę wchodzą wielkie pieniądze, a takie pewno wchodzą, coś jak uczucie nie wchodzi w rachubę. Jest to transakcja kupna - sprzedaży, mam - nie mam etc. Dopóki nie pojmą tego władze miasta - będzie się toczyła komedia p.t. kto nasikał do zupy... Z tym, że znając nasz kraj [obym go źle znał] za jakiś czas wszystkiemu winni okażą się kombatanci... pozdr
  4. Witam; najpierw mam małe pytanie: gdzie były złoża węgla, rud żelaza i huty stali w Polsce przedwojennej. I śpieszę z odpowiedzią - na samej [!] granicy. Oznacza to mniej więcej tyle, że tak naprawdę odsunięcie się wojska od granicy o kilka kilometrów pozwala nam o nich zapomnieć, bombardowania artylerii npla - też. Odsunięcie się na inną linię obrony - pozwala sprawić że uderzenia npla idą w próżnię, pozwala poznać kierunki jego działań i im przeciwdziałać. Poza tym - czym innym jest obrona frontu mającego ok 500 km niż granic mających ponad 2 tys km... 3 września wypowiedziały Niemcom wojnę Fancja i Anglia, co oznacza, że konflikt stał się europejski, i to w najlepszym wypadku - zaś wszelkie popdpisane ukłądy pozwalały się domyślać [po 1 września], że ZSRR będzie w najgorszym razie "neutralny" w najlepszym będzie wspomagał Hitlera... I tyle było wiadomo 3 września, to że później stałą się ona światowa można zawdzięczać późniejszym działaniom, m.in. atakowi na ZSRR i atakowi na USA... Źle mnie zrozumiałeś - Rydz był na rumuńskiej granicy już kilka dni wcześniej, sama zaś podróż i sposób w jaki była ona zorganizowana sprawiał, że w zasadzie nie kontrolował on niczego, a mimo tego że walka trwała po 18. września to Naczelny Wódz byl nim z nazwy. gregski: małe pytanie: czym by miał on niby dowodzić we Francji [przy założeniu, że się tam dostaje i że go tam przyjmą jako wojskowego a nie jako obywatela szuakającego spokoju?]. Tym bardziej, że był bardzo mocno kojarzony z polityką która mimo wszystko nie wzbudzała zachwytu o emigracji... pozdr
  5. Witaj; jest ciekawa sprawa, być może jest przeklamanie albo funkcjonowały dwie nazwy: 1. http://pl.wikipedia.org/wiki/III_Batalion_..._Stefana_Okrzei -> wiki, ale:)..."...O godzinie 17.00 Batalion zajął fabrykę marmolady "Woka" na rogu ulic Górczewskiej i Leszno, zaś kompania Milicji zajęła bez walki remizę Zakładów Tramwajowych[17]. Według innych wersji remiza została zdobyta dopiero w nocy przez Milicję PPS oraz oddział ppor. Zbigniewa Paszkowskiego "Stach" Armii Ludowej. ..." Wedle wiki jest to fabryka marmolady na rogu Górczewskiej i Leszna. Jeśli tak - to oznaczałoby to, że jej zabudowania byłyby wzmocnieniem placówki, lub umożliwiłyby lepsze kontrolowanie terenu... 2. Żeby nie było tak różowo to: Owa fabryka wedle przypisu [Przygoński] nazywa się "Woka", zaś wedle Bartelskiego [Dzieje Woli] s. 391 już Wola....:"... 3 batalion im. Okrzei złożony z siedmiu plutonów, po koncentracji w kościele o.o. Redemptorystów przy ulicy Karolkowej, przeszedł na pólnoc i zajął fabrykę Wola na skrzyżowaniu ulic. Górczewskiej i Leszna..." Jeżeli prawdziwa jest jej lokalizacja na rogu Górczewskiej i Leszno [niezależnie od nazwy] - prawdopodobnie staje się jasna odpowiedź - dlaczego próbowano ją zająć... pozdr
  6. Spory wokół Józefa Kurasia "Ognia"

    Witam; Don Pedrosso: i tutaj robią się schody - Korkuś pisze na podstawie dokumentów - pytanie jakich? Czy tych samych na podstawie których pisał Wałach? Czy tych które zostały, czy tych które wybral. Wałach także pisze na podstawie własanych doświadczeń i tych dokumentów które on widział. Pisze na podstawie rozmów z osobami biorącymi udział w walkach, pisze na podstawie zeznań osób które sam przesłuchiwal... Problemem jest ten język "władza ludowa", "imperialistyczne ulotki"... Dla mnie niestety nie chce jakoś pod ten język "ideolo" nie chce podpaść morderstw, rabunek, wyroki Komisji Szybkowykonawczej [wydawane w jego i jego podwładnych imieniu]. Pisząc w kwestii p. Korkucia i tego z czym jest związany, chciałem zneutralizować argument bo Wałach to komuch. Jeden z jednej drugi z drugiej strony barykady, dla jednego Ogień to bahater walczący z władzą ludową [w postaci działaczy partyjnych, tych co działki dzielili, osób związanych z milicją, wojskiem, mających nieco więcej pieniążków] snujący plany o trzeciej wojnie światowej. Dla drugiego - to jego wróg - i opisuje go dokładnie w ten sposób, wskazując jak nierealne były te plany. Z boku: czym sklep gminny się zaslużyl by na niego napadać, czemu zasłuzżył się milicjant jadący gdzieś do rodziny w nowotarskie, żołnierz jadący na przepustkę by zatrzymywać "autobusy", na Obidowej albo i dalej i kontrolować: ty, ty, tamtych trzech dawajcie pieniążki, tego upokorzyć, a tamtym dwóm kula w łeb? pozdr
  7. Witam; ciekawy: tak między nami móiąc Sztab Generalny utracił jakąkolwiek zdolność realnego kierowania walkami obronnymi już ok 10. września i to najpóźniej. Gdzieś poniżej jest temat dotyczący Brygady Bombowej, jest tam gdzieś opis tego co robiła brygada, i tego jaki bałagan panowal, że decyzje zmieniano z dnia na dzień, że lotniska zapasowe nieprzygotowane, że rzucano bez ładu i skłądu. Stachiewicz pisze o 17 września i o tym, że chcieli walczyć , odruch prawidłowy... w końcu małe pytanie dlaczegóż tego nie zrobili? Przecież nikt by nie odsądzał od czci i wiary żolnierza który skapitulował / poddal się silniejszemu przeciwnikowi wypelniając swój obowiązek do samego końca. I pytanie wtóre: czym się różni zwykly żolnierz przebijający się do Francji od Naczelnego Wodza i jedna odpowiedź - żolnierz najpierw musiał utracić zdolność do walki, musial zostać rozbity. Naczelny Wódz na granicy tkwił kilka dni mając tak naprawdę "średni kontakt" z resztą kraju... Normalny oddzial którego dowódca ma średni kontakt z głównym trzonem sil, któe walczą, zostałby zdegradowany i zdymisjonowany. pozdr
  8. Witam; Woj: od końca: nie zapędziłem się w polemice, tylko to co rydz czynił i to czym wedlug niego była armia była jednym wielkim fałszem. Zupełnie inne ułożenie wojsk polskich pozwoliłoby na spokojnieszą mobilizację lepsze poznanie głownych kierunków natarć niemieckich, skoncentrowanie skromnych sił na o wiele krótszym froncie i tak dalej... Od początku - zamiłowanie do tajemnicy aż do przesady - być może i spadek, ale od tego jest GISZ by przestać żyć myślami co by zrobił Marszałek, by przestać żyć w cieniu i cieniem Marszałka tylko by dojrzeć do zman. Sam ten fakt świadczy bardzo mocno tak sobie o GISZ. Pisalem o manewrach gdyż bardzo często pojawialy się tam [podobno] magiczne słowa - w naszych warunkach, co oznaczało ćwiczenie ciągle tych samych założeń, w tych samych miejsach, wedle tyhc samych planów, rzadko kiedy zmienianych. Wszelkie pytania od podoficerów [zwłaszcza dypl.] ucinano: że w naszych specyficznych warunkach jedna kompania musi udawać kilka... Przecież GISZ mial 4 lata by to zmienić! W '39 r. tak naprawdę wojna jaka się toczyła była [do 17 września] starciem polsko - niemieckim, z "łaskawą" i "jako - taką" pomocą Francji i Wielkiej Brytani, o których można było powiedzieć wszystko tylko nie to by chciały za Gdańsk. Patrząc spokojnie i na zimno - było to kolejne zamieszanie w Europie Środkowo - Wschodniej które wcale nie musiało się przełożyć na działania względem Francji. Zwłąszcza przy tym co wiadomo było przed 17.] Wejście wojsk radzieckich - znów - jakie tereny dokąd, którędy a Naczelnego Wodza dawno nie ma, bo siedzi w Rumunii dowodząc chyba cieniami i ułudą liczb armii czy dywizji... pozdr PS. Kto [pomijając Stalina] podejrzewał, że to będzie wojna i jak się ona w teorii miałą skończyć? Śmiem twierdzić że nikt.
  9. Witam; Bruno: Rydz zmienial dużo, ale nie zmienil zarówno mentalność wyższego dowództwa, nie zmienil zasad na jakich przeprowadzano manewry i wielu innych zasad, które obowiązywalo w polskiej armii przed wojną. Nie pamiętam, już kto o tym pisal, lecz wspominal, że dowódca Armii Pomorze i sam jej sztab mial bardzo śladowe pojęcie o tym co będzie się dzialo na skrzydlach sąsiadujących z nią Armii Poznań... Do tego nie trzeba wielkich dzialań. Wystarczy troszkę przyjrzenia się armii a nie udzielania w polityce. Podobnie rzecz ma się z planowaniem - czym innym są czasem realne plany frontu a czym innym wymagania polityczne. Ulożenie armii i wojska w '39 r. bylo podporządkowane wlaśnie polityce a realnym zalożeniom wojskowym. Rzeczywiście Rydz mógl się bronić, mógl ujść z kraju bezpośrednio zagrożony przez jedną lub drugą armię. Mógl lecz nie uczynil tego, mógl lecz robiąc to co robil, wyglądal bardzo marnie na tle żolnierzy przedzierających się w stronę granić, mógl lecz dziwnie wyglądala jego decyzja na tle armii walczących do ostatka w bitwach z góry przegranych. Jego przedwojenna tromtradacja i szumne deklaracje o guziku co go nie odda, sprawiają, że znacznie bardziej przypomina Stefka Burczymuchę... Zupelnie inaczej bylby traktowany przez historię, gdyby mówil - tak mamy slabą armię, tak nie daję wielkich szans, tak, granice są takie a nie inne co wymusilo... pozdr
  10. Witaj; Albinos: wiem, prawo czasem jest wkurzające, ale na tej podstawie wszystko się toczy. Kamień / obelisk istniał wcześniej, i prawdopodobnie tylko teren ogrodzony wokół niego należy do miasta. Chcąc zbudować Ścianę Pamięci / Ścianę Ofiar Mordu [nie wnikam w nazwę], należy wydzielić jakichś tam kawałek miejsca, szerszy od samego pomnika, by można było dojść, by teren spełniał założenia projektowe [w tym chodnik, alejka, i in.]. Sytuacja z początku wyglądała pewnie tak, że ów właściciel zgłosil się do przetargu o dany teren, wraz z projektem co tam ma być. W tym miejscu zawala miasto, zostawiając sobie tylko "sam kamień". Pytanie czy wiedział, być moze choć możliwe, że nie o całej skali tego co się działo. Tutaj pojawia się kolejne pytanie: co robotnicy wykopywali w czasie budowy i co się z tym działo [jeżeli zamordowano tam tysiące ludzi to musiano wykopać kości]. Tu znów zawala miasto. W końcu o teren upominają się kombatanci [i słusznie....]. Zmiana miejsca nie wchodzi w rachubę, to w tym miejscu wymordowano a nie kilkadziesiąt metrów dalej... Właściciel pokazuje - ja mam zezwolenia, mam czyste ręce [formalnie], o wszystkim wiedziało miasto. Teraz trochę polityki: za takie odkupienie ziemi [bardzo droga "impreza"] radni polecieliby ze stołków, lub nie zostaliby wybrani na kolejną kadencję... stąd odwołują się do sumienia, zrozumienia i tp. Piszę o prawie - bo wszelkie zmiany w tym co jest w chwili obecnej - wymaga decyzji które zmianią stan prawny -> czyli będzie oznaczać to że w takiej sytuacji pójdą za tym pieniądze. A że miasto zawaliło, miasto zaplaci. Sprawy o lokalizacji wydaje miasto, jeśli zaś w granicy działki jest miejsce pamięci, lub z dzialki jest wykrojony kawałek o wielkości 7 a. upamiętniający ofiary mordów, to oznacza, że teren ma dużo mniejszą wartość, albo w ramach rekompensaty miasto coś musi dać. A jedno i drugie kosztuje. I takie pytanie bez odpowiedzi chyba - ile podobnych miejsc jest w Polsce? pozdr PS. Podejrzewam, że dobrze myślisz iż właściciel salonu o tym wiedzial - ale miał zgodę, co oznaczało, że zgodnie z prawem miasto nie ma nic do niego a także uważa że kwestia ofiar i uczuć ich bliskich jest "ok" [jeśli można tak to ująć].
  11. Stan wojenny

    Witam; dziś tj. wtorek 4/05/2010 jest w PR 3 audycja o Ośrodku Karta. Jeden z głównych "Ojcow Założycieli" wspomina, jak to 31 sierpnia 1982 roku będąc redaktorem pisma podziemnego z "barykadą" w nazwie zagrzewał robotników do ostatecznego starcia z władzą. On jako, że jest pacyfistą, widział dla siebie rolę sanitariusza. Odszedł zawiedziony - nic nie było, robotnicy się rozeszli. To co widział, pozwoliło na wyrażane opinie że "stan wojenny będzie trwał zawsze". Pokazuje to całkiem ciekawy tok myślenia przynajmniej części ówczesnej opozycji co należy zrobić i, że to iż krew popłynie po ulicach, byle nie rzeką, nie jest złym rozwiązaniem... pozdr
  12. Jak umierali scenarzyści wojny?

    Witam; Col. Frost: troszkę na marginesie. Ukazało się co najmniej klilka pozycji książkowych, choć tylko kilka wartych zainteresowania z powodu zadawanych pytań, mowiących co wywożono i gdzie i ile z tych skarbów zniknęło bezpowrotnie. Z tegoż to powodu - osoby które nagrabily najwięcej, i dodatkowo były na samym szczycie drabiny nazistowskiej / państwowej w III Rzeszy musialy umrzeć. Za dużo wiedziały - kto, gdzie i skąd ma jaki obraz, za ile kupil, ile był warty i jakie pieniążki szły skąd - dokąd. pozdr
  13. Witam; Delwin: Naczelny Wódz mial całą listę obowiązków, ktore musial wykonywać, które należały do tego co musiał robić. Czy chcial czy nie, a nie tylko być "drugim po Prezydencie". W momencie ewakuacji, zaczął tracić jakąkolwiek kontrolę nad tym co działo się w kraju, a ten walczyl [rzuć okiem gdzie byli Niemcy 10. września i gdzie był Rydz]. 15. września walki trwały w najlepsze, a Rydz mógł kontrolować cokolwiek w okolicy kilkudziesięciu kilometrów od rumuńskiej granicy. Poza tym jego wyjazd przypominał "szczura co z okrętu". Wyjazd za granicę oznaczał osłabienie ducha armii, która jeszcze walczyła, dowódców którzy nie mieli kogo słuchać [każdy na swój strój myślał] i wojsk które jesczze się przemiszczały... To spełnia i wyczerpuje artykuły które zacytowałem - opuszczenie stanowiska, osłabienie ducha armii, niepanowanie nad wojskami i co jesczze dodać więcej? ciekawy: w kwestii de Gaullea - różnica była znacząca - Francja podpisala kapitulację, co oznaczało, że formalnie był zdemobilizowany. Osobną sprawą jest to, że skupił wokól siebie niezadowolonych z decyzji Petaina, i znalazł możnych opiekunów. W kwestii owego dekretu prezydenta: jedno mała kwestia czego dotyczył ów dekret - można zacytować, gdyż dotyczy tematu - bo jeżeli mówił on o puszczaniu w niepamięć aktów dezercji to pytanie czego on dokładnie dotyczył. Gdyby dotyczył on żołnierzy poborowych - to jeszcze zrozumiem, gdyby zaś dotyczyl oficerów i in. kadry zawodowej to po jego ogłoszeniu można by wojsko rozpuścić do domów, gdyż godził on w całe Wojsko Polskie, do tego stał w sprzeczności z KKW. Pytanie na marginesie: musiało ono coś zmieniać. w innym wypadku był konflikt prawny. Zasada nie działania prawa wstecz oznacza, że mógł on dotyczyć żolnierzy wcielonych od 1/09 lub 31/08 a nie dużo wcześniej... Jeżeli możesz to proszę o cytaty... pozdr
  14. Witaj; po oglądnięciu owego reportażu mam kilka przemyśleń, sprowadzających się do jednej kwestii - dlaczego aż tylu udaje że nic nie wie i że to nie jego wina? 1. Przecież miasto wydając zgodę na budowę salonu i parkingu musiało wydać zgody, musiało mieć odpwiednie zezwolenia i opinie. Taką decyzję ktoś musial podpisać, ktoś musiał zatwierdzać poszczególne "etapy" planistyczne.... 2. Właściciel salonu - po wyroku sądu / decyzji / odebraniu mu w jakikolwiek sposób fragmentu parkingu dostanie odpowiednie odszkodowanie od miasta, czyli ilość zabranych metrów po cenie gruntów komercyjnych, powiększone o koszty wyłożone na hbudowę parkingu i straty dla działalności firmy... 3. Każda z tych stron wskazuje na finanse - kto to sfinansuje, ja uważam, że w NSA tak czy inaczej zapłaci za swą głupotę miasto. Oznacza to tyle, że sprawan jesczze się będzie długo ciągła. Przy okazji: osoba budująca dany obiekt na danym terenie nie musi znaćwszystkiego co się z nią wiąże, od tego są urzędnicy, mający wiedzieć, że tutaj rozstrzelali, ten fragment ściany musi zostać, a w istniejących piwnicach wymordowano... pozdr
  15. Witam; taki filmik [jeżeli 8 minut będzie takie jak ta próbka to palce lizać...], jest właśnie tym co trzeba by pokazać czym jest historia. Konwencja "animowana" pozwala na troszkę umowności, tym bardziej, że przypomina on pod względem grafiki i owej umowności - gry komputerowe. Przecież chyba nigdy w swej historii flagi polskie nie rozwijały się w ten sposób, i nie darto w sensie dosłownym owego "postawu sukna"... Sam film - wreszcie świetna robota... pozdr
  16. Socrealizm

    Witam; Qrosava: tak między nami mówiąc, socrealizm miał swą siostrę bliźniaczkę, pod względem założeń, form wyrazu artystycznego i uwielbienia wodza. Owa bliźniaczka mieszkała nad Renem i Łabą i tam zwała się czystą sztuką aryjską czy jakoś tak. Patrzac chłodnym okiem na owe dzieła, to pomijając kolor munduru i oznaczeń na epoletach czy sztandarach to cała reszta jest niemal taka sama... pozdr
  17. Operacja "Niewyobrażalne"

    Witam; ciekawy: w kwestii L-L - temat już jest... zaś pomoc rzeczowa, tak na marginesie znacznie bardziej się oplacala USA niż "ludzka". Przy okazji tego L-L zrobily kokosowe interesy... AramilMaster: w St. Zjedn. od wiosny '45 rządzil Truman, mający zupelnie inne poglądy od FDR, choć doskonale wiedzial, o czym już ktoś wspomnial, że na dzień 1-czerwca-1945 r. najpilniejszym zadaniem bylo pokonanie Japończyków, co oznaczalo, że wszelkie inne plany muszą poczekać, zaś do tych planów potrzebny byl tow. Stalin. To jedno. Drugą sprawą jest to, że walka [wojskowa], na terytorium niemal ZSRR nie byla uznawana za priorytet przez ludność U.S.A. a także jej polityków. Pyt "za sto" - na marginesie - czy jest możliwość pokonania ZSRR? pozdr
  18. Witam; secesjonista: Po kolei: pkt 1 - 6. Wiążą się one [częściowo], podobnie jak część późniejszych hasel o niepodleglej Ukrainie, z polityką Pilsudskiego. To on obiecywal państwo buforowe, choćby na poly niezależne, lecz polityka jak to polityka, "slaby nie liczy się / odpada z gry" - i po ukladzie ryskim wiadomym bylo, że nie będzie niezależnego państwa ukraińskiego, co z kolei wymuszalo takie czy inne dzialania w ramach polityki. Wedlug mnie slowa "Cata" o tym jak BSRR miala wplyw na "tutejszych" w Polsce, można rozciągnąć takze na Ukraińców i USRR. Po wojnie, walczący z ZSRR żolnierze Petlury, podobnie jak w innych tego typu sytuacjach uzyskiwali azyl w kraju sprzymierzonym. Nic nowego pod slońcem. Przecież podobny "numer" próbowali wykonać już po II w.ś., zolnierze ukraińscy walczący z ZSRR... Pkt 7 - 11. Mniejszości narodowe w Polsce stanowily w sumie ok 1/3 ludności, czyli w teorii powinny mieć bardzo silną reprezentację. Czy owych kilkunastu poslów czy senatorów bylo dużo? Nie wiem, choć mam odczucie że jednak troszkę malo. Poza tym warto zauważyć, że rozprawa z wrogami politycznymi dotyczyla partii "niemniejszościowych" jeśli tak je można nazwać. Z racji zaś ilości ludności, i podpisanych traktatów nie istniala możliwość wylączenia z "dzialalności politycznej" nacjonalistów ukraińskich, nie istniala możliwość skazania na ciężkie więzienie, za dzialalność nacjonalistyczną p.t. chcemy szerokiej autonomii dla naszych ziem. Co więcej kodeks karny z '27 r. nie widzial przeszkód w dzialaności komunistów [kilku ich chyba bylo nawet w sejmie] pod warunkiem, że swoje plany chcieli wprowadzać w życie drogą sejmową a nie rewolucyjną.... Pkt 12 - 17: W kwestiach politycznych: nikt nie byl idealem, zarówno w administracji polskiej jak i wśród dzialaczy ukraińskich. Pisanie o tym, że wszyscy Polacy traktowali Ukraińców jako bandę nacjonalistów jest blędem. W każdej zbiorowości istnieją skrajne postawy, z których tylko część jest akceptowana, wracając zaś do ZSRR należaloby zadać pytanie - czy i na jakim poziomie "wspieral nacjonalistów" podobnie jak i my na Slowacji - Slowaków w ich dążeniach. W takim wypadku wystarczy zwykle umiejętne dzialania miejscowego wojewody i wladz państwowych, lub wladz kościelnych - gdyż oba te piony byly ze sobą mocno powiązane. Często jeden glupi wojewoda czy starosta [powiatowy] czynil więcej szkód niż celowe dzialania państwa. Pkt dalsze: 1. Nie dalo się Ukraińców traktować dokladnie w ten sam sposób jak Litwinów - prowadząc z nimi wojnę podjazdową - bylo ich znacznie więcej, w częsci województw wręcz dominowali. Nie można bylo nie zauważać ich organizacji politycznych, z racji zaś zasięgu i terytorialnego i ilości ludności problem z nią byl problemem na szczeblu krajowym, co oznaczalo, że istniala konieczność wspólpracy z nimi by nie zdestabilizowali państwa. Wystarczy sięgnąć do spisu ludności w '31 r. by przekonać się jakie stanowili zagrożenie, w momencie gdyby wybuchly rozruchy spoleczne, gdyby ich podburzyć względem kraju gdzie mieszkali. 2. Polityka narodowościowa endecka nie sprzyjala w żadnej mierze pacyfikacji stosunków narodowościowych w II R.P., choć w żadnym wypadku nie powinna owa polityka być partyjna. Mówienie o państwie narodowym - w tym wypadku polskim, jest wodą na mlyn dla wszelkiej maści nacjonalistów i to tych najbardziej radykalnych, za którymi jest już tylko ściana, a zwykle stanowią oni największe zagrożenie dla każdego kraju, potęgowane jeszcze tym, że dana nacja ma swoich przedstawicieli w sejmie [szerzej: parlamencie]. Tutaj nasuwa się ciekawe pytanie: czego dotyczyly owe zapytania poselskie -> tematyka, gdyż z niej można by dowiedzieć się co leżalo ukraińskim poslom "na wątrobach". 3. Ów brak zgody na utworzenie uniwersytetu we Lwowie, oznaczalo go oderwanie od kultury ukraińskiej, oznaczalo ograniczenie możliwości studiowania Ukraińców, a także stanowilo symbol podporządkowania go wladzom polskim. Wyższe uczelnie w Kijowie i in. na terenie USRR stanowily dla dzialaczy narodowych symbol tego, że w stolicy, ze w najważniejszych miastach jest uniwersytet, może bez wykladowego ukraińskiego ale jest. Propozycja polska podobnej jakości.... Podejrzewam, bo tego wiedzieć nie będziemy, że taki uniwersytet bardzo mocno wplynąlby na identyfikację Ukraińców z Polską. 4. W akcji osadniczej w okolicach Wilna popelniano bląd, przydzielając polskim osadnikom stosunkowo duże nadzialy ziemi [po ok 20 ha, średnia, z dwudziestolecia - ok 17], i to w sytuacji kiedy istnial glód ziemi. Kolejnym blędem popelnianym już przez osadników, byla niechęć do uprawy ziemi, które dość często byla najzwyczajniej w świecie poddzierżawiana miejscowym... W kwestii wniosków - jak najbardziej prawidlowe, choć uważam, że należalo politykę narodowościową prowadzić o wiele delikatniej, z większym wyczuciem a samym mniejszościom spróbowac dać duże uprawnienia, by w zarodku zdusić wszelkie akcje nacjonalistyczne... pozdr
  19. Powojenne skarby

    Witam; secesjonista: jeszcze jeden ciekawy aspekt "mienia niczyjego". jedna jego strona zaobserowowa przeze mnie i druga przez mieszkankę "przyjezdną" tych ziem. 1. Z różnych powodów, i prywatnych i zawodowych zjeździlem bardzo mocno tereny na poludnie od Odru, mniej więcej do linii Wroclaw - Walbrzych. Mialem jedno wrażenie - że w wielu miejscowościach czas zatrzymal się kilka dni po ucieczce Niemców w '45 r. lub nieco później. Zaniedbane domy, obejścia, zakopane silosy, przyczepy "do osi". Wizyta w sprawie zakupu w jednej z niedużych firm. Ludziom się nie śpieszy, poza tym to wokól to nie ich. Rozmowa z wlaścicielem to w calości potwierdza. W związku z tym - czytając pozycje dotyczące tych ziem, jeszcze sprzed wojny, można powiedzieć o tych terenach wszystko tylko nie to, że byly zacofane, że nie mialy gospodarza, że byly zaniedbane. Wspomnienia niemieckie mówią, że uciekali jak stali, zabierając tylko troszkę dobytku. Co oznacza, że wszystko zostalo. Wojsko nie wzięlo, państwo też - bo za malo wartościowe, czyli: wzięli szabrownicy i ci którzy zostali. Darowane, nie moje - nie trzeba dbać...? 2. Pewnego dnia, bylem na weselu, hen, pod Szczecinem. Obok mnie pani w wieku ok 60 lat, z "okolicy". Rozmowa, kilka pytań. Jej obserwacje są dokladnie takie same uzupelnione odczuciem, że maszyn się nie remontowalo "bo niemieckie", że drzwi się nie naprawialo "bo po co", budynków nie remontowalo... Dziwnie patrzono na osoby starające zachowywać się jak gospodarze. Majątek zostal zabrany, rozkradziony, przejęty. Tam gdzie byl jakiś zaklad, przejęty przez osobę z jakąś wizją, to jeszcze - jeszcze, w innych wypadkach majątek zostal przepity, przejedzony, zniszczony, rozkradziony. pozdr
  20. Kim byli partyzanci (status)

    Witam; secesjonista: Po kolei: 1. Z tegoż właśnie powodu [m.in.] jednolitego umundurowania, a dokładniej walczenia w obcych mundurach [niemieckie panterki z magazynów na Stawkach] podpisano niejako osobną umowę o uznaniu Armii Krajowej za regularną armię, a podstawą miała być legitymacja a nie inne zasady z Konwencji 2. Za wiki: "Według klauzuli Martensa, w owych sytuacjach ludność i wojujący znajdują się pod opieką zasad prawa narodów, które swój początek biorą z przyjętych zwyczajów, sumienia narodów oraz zasad ludzkości".... Teraz mam do Ciebie pytanie : co to oznacza: "wojujący", "prawa narodów biorące początek...", "przyjęte zwyczaje", "sumienia narodów", "zasady ludzkości"... Są to tak naprawdę okrągłe słówka. Czy przyjętym zwyczajem jest walczenie z każdym obcym najeźdźcą? Co to jest "sumienie narodów", "co to są zwyczaje"? Przecież patrząc tak bardzo realnie, nazwijmy ich "partyzanci" powinni być jednolicie umundurowani, [lub podobnie], nie mogą stosować umundurowania niemieckiego [inaczej - najeźdźcy], nie mogą mordować Niemców jak leci, tylko zostawić rannych, też muszą stosować pewne zasady... Z tych zwyczajnych powodów partyzanci w zasadzie nie byli chronieni konwencjami międzynarodowymi. Mimo najszczerszych chęci wynikających z tych konwencji. Przecież wystarczył fakt, mordowania całej załogi, łącznie z rannymi, przez atakujących partyzantów wystarczal by powiedzieć, że złamano konwencję, obowiązującą obie strony. Oznacza to, że partyzanci nie byli nią w zasadzie chronieni. Patrz: art 1. konwencji: "...Ustawy, prawa i obowiązki wojenne stosują się nie tylko do armii, lecz również do pospolitego ruszenia i oddziałów ochotniczych, o ile odpowiadają one warunkom następującym: 1)jeżeli mają na czele osobę odpowiedzialną za swych podwładnych; 2)noszą stałą i dającą się rozpoznać z daleka odznakę wyróżniającą; 3)jawnie noszą broń; 4)przestrzegają w swych działaniach praw i zwyczajów wojennych. W tych krajach, gdzie pospolite ruszenie lub oddziały ochotnicze stanowią armię lub wchodzą w jej skład, nazwa armii rozciąga się na nie..." pozdr PS. O osobie odpowiedzialnej, a dokładniej o pewnej ulotności struktur partyzanckich było pisane wiele razy przy okazji scysji między NSZ a AK i in....
  21. Powojenne skarby

    Witam; secesjonisto: chodziło mi o klops z literaturą, klops z monografią. Informacje o tym co się działo, można "wyrwać" przy okazji szperania w innych pozycjach, przy okazji rozmów z osobami wspominającymi ten okres, z wiadomych powodów coraz starszymi, których informacje się zacierają, obrastają legendami... Klops także z tym, że z racji zachowania się wówczas państwa [kradzież zorganizowana], nie jest ono chętne by się tym "chwalić". Kiedyś w czasie rozmowy z osobą, zajmującą się konserwacją we Wrocławiu, całkowicie prywatną, okazało się, że wiele rzeczy [rozbiórka budynków zniszczonych, ich przeszukania] miała charakter państwowo nieoficjalny, czyli : dowieźcie mi tyle tego i tamtego, skąd - nie wnikam, jak nie wchodzę... pozdr
  22. Operacja "Niewyobrażalne"

    Witam; kolejne plany z serii "marzenia ściętej głowy". Europa do drugiej wojnie była w takim stanie, że plany w kwestii kolejnej wojny były awykonalne, nie do realizacji. Poza tym wojna z ZSRR było by to pośmiertne zwycięstwo Hitlera. Poza tym krótki rachunek stwierdzal, że szybszym rozwiązaniem, o identycznych skutkach byłoby "palnięcie sobie w łeb" przez wszystkich planistów, iluś generałów, i milionów żolnierzy, po czym nieprzesuwanie granicy ani na cal. Dalej - dopóki trwała wojna w Azji to wszelkie plany były podporządkowane jednemu - pokonać Japonię, tym bardzie, że tak naprawdę Churchill przestał być premierem w lipcu [?] '45, a FDR - jeszcze na wiosnę i zastąpił go Truman... ze starej koalicji został tylko Stalin. Poza tym małe pytanie: kim walczyć, jeżeli miliony żolnierskich trupów leżało zaściełąnych po całej Europie...? pozdr
  23. Jak umierali scenarzyści wojny?

    Witam; ktoś określił kiedyś takich ludzi jak Goering że byłi na tyle ważnymi, że nie można było ich zabić, że nie można było obrabować z tego co mieli w momencie aresztowania, ale na tyle mało ważnymi by mogli się wkupić w łaski zwycięzców swoją wiedzą. W momencie aresztowania tego pana, coś tam miał jakąs wiedżę, poza tym jak już było po procesie wiadomo, że ginie, to w sytuacji panującej w ówczesnych Niemczech, w teorii wszystko powinno być skatalogowane... Ale w kraju gdzie dolar jest Bogiem, a za kilkanaście ich tysięcy mniejsi mogą znaleźć sobie spokojne porty - wtedy wszystko co cenne zyskuje właściciela. Przy okazji: zbombardowano pociąg - i pytanie co zniszczono, ładowano do wagonów z Rosjanami na karkach - co załadowano? Za wielka kolekcja, zbyt pdobramkowa sytuacja by coś nie zniknęło. To się zgadza, ale wiele z instytucji miało swoje dzieła skatalogowane - co oznacza, że każdorazowe wypłynięcie ich na rynek skutkuje dość trudnym dochodzeniem z bardzo nieciekawymi pytaniami: skąd, od kiedy... pozdr
  24. Witam; na samym początku, coś czego nie lubię - czyli prośba o spokojniejszą dyskusję zwłąszcza w kwestii merytoryki [nie piszę tutaj o kol. secesjoniście], o braku postów w stylu "skakanie po drzewach", lub jednowyrazowych postów. Takie posty będą usuwane a ich autorzy ostrzeżeni. Przy okazji nie lubię pyskówki. Ad rem: nigdy nie było tak, że było tylko dobrze lub tylko źle. Było pośordku. Problem z Ukrainą wziął się z wykorzystaniem ich [lub próbą ich wykorzystania] w czasie wojny roku 1920. To wtedy kiedy Piłsudski nierealnie marzył opaństwach buforowych, to wtedy kiedy dwano złudne nadzieje na niepodległość odrodziły się tak nielubiane przez nas nacjonalizmy. Problem z nacjonalistami był [i zawsze jest] jeden [zwłaszcza jak wcześniej obiecywano im państwo], że nie da się już ich później przekonać, że coś takiego jest postulatem nie do zrealizowania. Dodatkowym problemem był fakt, ktory mógł być [i pewnie był podnoszony], to to, że za granicą jest coś na kształt niepodległej Ukrainy [coś na kształt - bo wiadomo czemu]. Ilość i siła nie jest wprost proporcjonalna. Argumentem za osłabieniem nacjonalizmu mógła być i powino tak się dziać, możliwość awansu w administracji państwowej, odzwierciedlania ich liczby w strukturze państwa. Tak się jednak nie działo. Takie podejście - łagodnie, duże przywileje dla mniejszości, zgodne z Traktatem o Mniejszościach stanowiło wielkie zagrożenie, że w pewnym momencie mogło się okazać, że tworzy się kraj w postaci niepodległej Ukrainy, a my mamy międzywojenną Jugosławię... Jednakże, możliwość pełnej asymilacji mniejszości byla równie silnym argumentem na rzecz takiego podejścia. Problemem, ciężkim do opanowania, było tak naprawdę to, że nie było jednolitej polityki względem mniejszości przez cały czas, że nie było jednego pomysłu realizowanego krok po kroku. Z jednej strony rozmawiano z nacjonalistami, z drugiej kościoł katolicki, często we współpracy z władzami państwowymi przejmował cerkwie, nie wnikam co działo się "za cara" kilkadziesiąt lat wcześniej... A kwestia wiary byłą dla nich tak samo istotna jak dla Polaków, ba to był często wyznacznik kto jest kto. Patrzenie na te sprawy metodą: Polacy źli bo bili i pałowali, a Ukraińcy dobrzy - bo uciskani jest powiedzmy zbyt proste. Państwo musiało widzieć mniejszości, musiało jakoś z nimi wspólpracować. Problem był prosty i związany z często zmieniającymi się rządami, brakiem jednolitego pomysłu i często administracją państwową - czyli umiejętności prowadzenia jednolitej polityki, czasem chęci zrozumienia. Do tego kardynalny z r. '20. Wyjaśnienie: Mordy na Wolyniu i in - jest gdzieś temat - to wygrywanie animozji przez Niemców, biorących się z zupelnie innego spojrzenia na ich działania i innego traktowania przez nich Polaków i Ukraińców pozdr
  25. Wincenty Witos - ocena

    Witam; znów kol. secesjonista nie będzie zadowolony ale... Piszę znów - bo znów ma co najmniej dużo racji. Sytuacja polityczna w okresie sejmokracji byłą taka, że każda partia dążąca do władzy i chcąca rządzić musiała się dogadywać z innymi. Jest gdzieś rysunek satyryczny z okresu kiedy trwaly rozmowy o powstaniu rządu pod tytułem: "A on czarną mial koszulę i przemawial do niej czule....", czyli jak Witos wchodzil w koalicję z endecją. Realnie patrząc była to koalicja o zupełnie różnych kierunkach i założeniach pregramowych - endecja to konserwatyści niechętni reformie rolnej, zaś partie chłopskie to mimo wszystko jak na tamte czasy jeśli nie lewica to przynajmniej centrum. Związek z Endecją [-> Chjenopiast] sprawił, że część chłopów się odeń odsunęła, przyjęcia endeckiej wersji polityki względem mniejszości narodowych, a także byl przyczyną powstania kilku ugrupowań chłopskich [PSL- Piast, Lewica [chyba] i jeszcze coś]. zjednoczenie nastąpiło, nie w wyniku dzialań Witosa i chęci działaczy, a z przyczyn zewnętrznych [-> czyli polityki piłsudczyków i sanacji]. Nikt nie odmawia Witosowi tego, że był politykiem naprawdę dużego formatu, lecz to czy by przyjął czy nie, jest gdybaniem. Czym innym jest koalicja z endecją a czym innym z rodzimymi faszystami Pozdr Ps. Dobrymi intencjami to jak mawiają ponoć piekło wybrukowali
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.