-
Zawartość
9,065 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez FSO
-
Zapal znicz na grobach uczestników II wojny światowej
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Projekty redakcji portalu "historia.org.pl"
Witam; klevinie: dziś byłem na Cm. Rakowickim w Krakowie. Obok siebie kwaterach zgodnie i pospołu leżą: Polacy, Niemcy, Rosjanie a i pewnie inni też znaleźli swój wieczny spoczynek. Dzisiejszy dzień mial upamiętnić tych którzy przelewali krew, za to żebyś dziś mógł taki post napisać, za to że wierzyli w to o co walczyli, ża to że kazano im walczyć, za to że idziesz na Wawel i czytasz : "przeprowadzono renowację" a nie "odbudowano". Powiniene jeszcze pewnie ukłonić się i podziękować Koniewowi i pewnie kilku innym. Za to, że idąc na Rynek widzę Sukiennice, za to że Kościol Mariacki a w nim oryginalny Oltarz Wita Stwosza. Spytaj się Albinosa to odpowie ci co by dał by przetrwałą Warszawa przedwojenna z jej kulturą i zabytkami. Dziś zapaliłem znicz [mam jego zdjęcie - ale na analogu niestety], koło tablicy gdzie było chyba z dziesięciu żołnierzy radzieckich, którzy szli bo im kazano i walczyli za to w co być może wierzyli. Wracalem inną drogą, inną alejką - a tak grób żołnierzy niemieckich z napisem: "tutaj leży 2250 iluś żołnierzy niemieckich którzy zginęli w czasie walk w latach 1939 - 1945. Też im chciałem zapalić znicz, ale przystanąłem i się zamyśliłem. Oni nie byli niczemu winni, że walczyli - im kazano. Każdy z nich śpiewał Lili Marlen, Każdy z nich śpiewał "Ich hat' eine Kameraden..." O każdym z nich tak śpiewano. Oni byli tylko żołnierzami, ale pokazują nam, wszyscy, że aby ich ofiara, nie poszła na marne musimy pamiętać o tym, że lepiej rozmawiać, niż walczyć. Bo od rozmów nikt nie zginął, od kul karabinów - miliony. Choćby za to należy się każdemu z zabitych, każdemu - niezależnie kim był - duży znicz i modlitwa, wspomnienie, niezależnie od tego czy nazywał się Zajcew, Kowalski, czy Schmidt, niezależnie czy rozkazy wydawano mu po niemiecku, polsku, rosyjsku czy w jakimkolwiek innym języku. niezależnie. Zanim ktoś weźmie broń do ręki powinien przejść każdy taki cmentarz i przeczytać wszystkie nazwiska poleglych, zapalić przy każdym świeczkę, położyć kwiat. Przy każdym. Może zmądrzeje. pozdr PS. To w '41 r. zmieniły się granice administracyjne miasta w taki sposób, że miasto w swej części "pozanowohuckiej" niewiele różni się od granic obecnych. To tylko tak na marginesie, kończąc to co zaczęło się za Franciszka Józefa... PS. 2. Na cm. Rakowickiem także paliło się dużo zniczy, wiele grobów było przyozdobionych kwiatami, przy pomnikach było ich dość dużo. A dziś przecież dopeiro 8 maj... a nie 9 i sobota a nie niedziela. -
Witam; temat obejmuje troszkę większy [szerszy] zakres niż II w.ś. Zarówno -okres przed samą wojną, od czasu zmiany Litwinowa na Mołotowa, do słów o żelaznej kurtynie. Chcialbym zadać pytanie: kto ową politykę tworzyl, kto wykonywal, jak oceniać rolę obu ministrów [komisarzy ludowych], jak oceniać zawirowania. Jaka ona byłą czym różnil się Litwinow od Mołotowa, a może oni sami nie mieli nic do powiedzenia a byli tylko wykonawcami poleceń z góry? Co stało się przyczyną zwrotu w polityce już po końcu wojny - czy miało to ścisły związek z tworzącymi się strefami wpływów? Zapraszam do dyskusji... pozdr
-
Radziecka polityka zagraniczna '39 - '46
FSO odpowiedział FSO → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witaj; uzupełniając Twój post - w kwestii sprawności dyplomacji radzieckiej. Trzy małe uwagi: 1. Ta sama dyplomacja która podpisała uklad z Ribbentropem, twierdziła, że stosunki ze Stanami Zjednoczonymi nie zmieniły się nic a nic. Było jak jest - a restrykcje [głośno] nakładane przez Waszyngton nie miały żadnego wplywu na wymianę towarową [i nie tylko] między tymi dwoma państwami... 2. Dyplomacja radziecka dzialająca via Komintern byłą taka sprawna, że [jak to wspominał M. Edelman] w '40 r. Żydzi - komuniści, czy sympatyzujący z ZSRR, cieszyli się że padł Paryż i cała Francja. Wznosić okrzyki na cześć Hitlera, to wznosić oficjalnie nie wznosili ale wyglądało to z ich punktu widzenia nieco komicznie... 3. W październiku [listopadzie] Stalin [przynajmniej takie jest podejrzenie wszystkich kremloznawców] napisał w "Prawdzie" odpowiedź na informację agencji Havas zamieszczoną w jakiejś gazecie a dotyczącą planów ZSRR. Oczywiście owo dementi mówiło, że Niemcy to pokojowy kraj a winnymi wojny jest Zachód. Znawcy Stalina byli zdziwieni takim wybuchem, który po 21/6/1941 zniknął całkowicie z wszelkich baz danych za Bugiem a i na Zachodzie z części bibliotek... pozdr -
Witam; znana od wielu wieków odpowiedź na takie pytanie jest jedna - jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Goering wiedzial gdzie jest coś wartościowego, i chial umrzeć przed wykonaniem wyroku, przechytrzyć Aliantów. Wystarczyło by jakiś strażnik otrzymał część tej fortunt jako dodatek do "funduszu emrytalnego" i kontrolował trszokę mnie dokladnie to co marszałek otrzymywal. Wszystko. Pieniądz zmienił szybko właściciela - on z czstym sumieniem mówił, że kontrolował. Poza tym ktoś musial wynosić pościel i obsługiwać wszystkich więźniów... Okazji było dużo, zaś skoro i tak był wyrok śmierci, a sam proces - nazwijmy go umownie pokazowym. Po cóż głęboko grzebać. .. pozdr
-
Pamiętniki , wspomnienia, relacje...
FSO odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Witaj; tym razem będę tylko "troszkę" polemiczny. Prawdopodobnie, podobnie opinie czy oceny, można znależć i u innych, tylko są mniej widoczne. Poza jednymi: są to wspomnienia pisane za "żelazną kurtyną", dokładniej w ZSRR. Pomijając same walki [tutaj całkowicie pomijam Żukowa], w zależności od tego kiedy były pisane, jest pomijana lub wyolbrzymiana rola partii i politruków. Suworow twierdzi, że na podstawie takiej analizy można doskonale zgadywać jaka obowiązywała aktul;ana polityka historyczna na Kremlu.... W kwestii zaś samych słów Churchilla. Czytałem niedawno wspomnienia pisane o Sofce Zinowieff, pisane przez jej wnuczkę w prostej linii. Jest to o tyle cikawe, że w pewnym momencie, ta skądinąd obyta w świecie kobieta, łamiąca wszystkie stereotypy i obyczaje pisze o Żydach, w sposób jaki dziś wzbudziłby potępienie [dotyczy to okresu około rewolucji lutowej jak dobrze pamiętam]. Wyjaśnienie tego faktu było proste - po prostu w ówczesnym czasie byly to bardzo typowe poglądy w społeczeństwie, ktore co ciekawe uchodzily za bardzo liberalne i nikt nie protestował kiedy je mowiono... pozdr -
Witam; ciekawy: niestety śmiech gaśnie jak nożem uciął kiedy uświadomimy sobie, że Kirchmayer pisze to z pozycji oficera sztabu Armii Pomorze... pozdr
-
Witam; Don Pedrosso: zacznę od tyłu [A.P. i obaj księża]. Piszę z pamięci - bo książka została w pracy. Ks. Oborski zeznawał jako świadek w procesie. Nie był w ogóle oskarżony o nic. Zeznawał [z tego co pamiętam], że nie mieści mu się w głowie to, że matka może wydać wyrok na swoje dziecko, wydać wyrok śmierci. W poniedziałek dokladnie zacytuję to co Wałach cytował z protokółu posiedzenia sądu. Drugi ks. także zeznawał - choć nie pisze jako kto. Padło z sądu m.in. pytanie - czy religia katolicka zezwala na zabijanie, odpowiedź była wykrętna. Coś mówił o szczególnych okolicznościach. Pisząc "wiele więcej za uszami" miałem na myśli to, że wiedział przynajmniej o części działalność A.P., że dał broń któremuś z partyzantów. Nigdy i nigdzie nie pisałem, że ks. Oborski należał do A.P. Zeznawanie to nie to samo co bycie oskarżonym. Dalej - problem z Ogniem jest taki, że wiadomo o tym co robił [pisałem o ostrzelaniu sierocińca w Rabce, lecz nie o tym że znajdował się on obok UB i, że był przezeń chroniony. Wałach podaje także zupełnie inne dane niż przez Ciebie cytowane. To tak przy okazji.], wiadomo że rabował, wiadomo że wystawiał nakazy kontrybucji, zabijal i conajmniej kilka innych rzeczy za które każdy normalny kodeks karny przewiduje kary najcięższe, a ówczesny - karę śmierci. Zabiajnie milicjantów, żółnierzy, nie tylko na służbie - podlegało także karom najcięższym. Czy patrząc na taką osobę na pytanie kim on jest odpowiemy: "a to zależy" - jeśli zabijał milicjantó to dobrze, jeśli policjantów to źle? Jeśli znosił posterunki milicji to cacy, jeśli Spółdzielnie Rolne to też nieźle a jeśli sklepy prywatne to już źle i td.? Pisanie przez Korkucia o Ogniu w tonie: że Ogień bronił przed samowolą UB, że dawal ochronę ludziom i t.p. wydaje się conajmniej nieco dziwna patrząc na nakazy płatnicze i listę wrogów przezeń zlikwidowanych, czy to zwykłych ludzi którzy już nie chcieli walczyć, czy to przedstawicieli partii. Traktowanie "Ognia" i jego ludzi na zasadzie dobry bo komunistów [Korkuć używa ciepłych słów na wyczyny Ognia, jednocześnie emocjonalnie określa ówczesną władzę] zabijał jest moralnością Kalego. Kraj zniszczony, ludzie próbują żyć, władza zaprowadzać jako taki porządek, przy okazji działając rozsądnie w swych próbach neutralizacji niepokornych [amnestie] czy "ściągając" ogromne ilości broni... Korkuć i Wałach stoją po dwóch stronach barykady, z tym że jest jedna rożnica. Po odrzuceniu języka ideolo [u obu z nich jest], można wyczytać, że to co u Wałacha było po prostu mordem u Korkucia jest obroną przed zuchwalstwem UB... Wszystko to w imię trzeciej wojny, która nie byla realna. Zaś za sam fakt, wspólpracowania z obcą armią [lub na jej korzyść], w każdym normalnym kraju idzie się do więzienia na długie lata - Art 99 skazuje taką osobę na min 10 lat. Za sam fakt, próby wciągnięcia państwa w kolejną wojnę, niechby i światową! Nie wykręcam kota ogonem - tylko uważam, że pisanie iż rozwijano przemysł ciężki, patrząc na to w jaki sposób rozwijały się kolejne potęgi przemysłowe jest zarzutem absurdalnym. One rozwijały się właśnie dzięki temu, że był przemysł ciężki, że stocznie huty czy kopalnie. Problem był jeden, ale dotyczył lat poźniejszych - zbyt wolno rozwijano przemysł lekki itd co pisałem. W czasach Ognia - każda nowa huta, każda nowa kopalnia byla właściwą drogą rozwoju, podobnie jak odbudowa kraju. Potęga Niemiec zaczęła się od węgla i stali, od tysięcy ton surówki i takich tam. Rozwoj innych gałęzi przyszedł później. Przemysl ciężki nie był remedium na ewentualną wojnę z Zachodem, był remedium na rozwój kraju. secesjonista: prawo karne [w normalnym kraju, uznawanym przez inne państwa], nigdy chyba nie przewidywało czegoś takiego, że jeżeli rabujemy w imię pognębienia komuny jest to akt strzelisty, jeżeli zaś prywaciarza to zbrodnia. Rabunek - to zabranie czyjejś własności, można to rożnie ocen iac [tak cię też działo w PRL- panstwowe vs prywatne] ale i jedno i drugie było przestępstwem. Moje pyatbnie: a co za różnica czy obrabował i spalil Sklep Spółdzielni Rolniczej i jej magazyny, chłopa który wierzył w zmiany, chłopa który nie lubił komnunistów, czy w końcu UNRR-ę? Dla mnie - żadna, choć może mam dziwne pojęcie i podejście do prawa... pozdr
-
Witam; secesjonista: przeglądając K.K.W. [wyd '28, choć nie podejrzewam, żeby się w późniejszym okresie coś zmieniało] jest jeden problem - jakkolwiek można by Rydza osądzić za dezercję [i pewnie kilka pomniejszych rzeczy] to pozostawało pytanie: co z resztą tych którzy "zwinęli żagle w tym samym dniu"?. Bynajmniej nie mam na myśi zwykłych oficeró czy żołnierzy co przez zieloną granicę, wobec totalnego chaosu... Tylko sporą grupę z tych co tak ferowali wyroki. Dalej: K.K.W. przewiduje kary [różne zresztą] za bardzo konkretne przewinienia, nie zaś za polityczną "mniemanologię stosowaną". Artykułów zaś w stylu "ułatwienie ataku na sąsiada by za czas X łatwiej atakować nasz kraj" - po prostu nie ma. To już jeden kłopot - bo sama komisja będąc polityczna mogła rożne farmazony pleść. Kolejną sprawą jest to dlaczego w momencie przekazywania władzy owe osoby miały mandat do jej sprawowania a potem już nie [-> patrz oskarżenia...]. W końcu - dopóki wina nie będzie udowodniona zgodnie z prawem dana osoba uznawana jest za niewinną. W dowolnym sądzie wojskowym, wszyscy poza Rydzem, prawdopodobnie by się wywinęli od jakiejkolwiek kary, sami zaś oskarżający nie wywinęliby się od oskarżeń z powodztwa cywilnego o szkalowanie i takie tam. Same zaś przydziały, wobec tego co się działo w wojsku polskim, wobec nastawienia ludzi do uchodźców z wysokich kręgów sanacyjnych, w zasadzie nie mieli oni czego szukać. Przy okazji: w sądach obowiązuje k.p.k. [kodeks postępowania karnego -> bo sąd wojskowy karny], ktory wymusza pewne kroki na sądzie, który umożliwia pewne kroki i działania oskarżonemu. Owa komisja musiałaby działać, w bardzo podobny lub identyczny sposób chcąc by jej meterialy miały zastosowanie w sądzie [czy to wojskowym czy cywilnym]. To tak na marginesie. pozdr
-
Witam; oto jak wyglądały wzajemne wiadomości o położeniu armii [dokłądniej tutaj będzie mowa o A. Modlin oraz A. Poznań... "... Dlaczego nie mieliśmy tej [z A. Modlin - F.] łączności. Jak mogło do tego deojść, skoro elementarnym obowiązkiem każdego dowódcy na każdym szczeblu jest utrzymanie łączności z sąsiadami? W odpowiedzi można by napisać niemały artykul, bo były tego przyczyny głębsze i dalsze, tkwiące jeszcze korzaniami w systemie opeowania jedną armią, właściwym Pilsudskiemu w kampani 1920 r. w braku szkolenia dowódców i sztabów na szczeblu armii w okresie pokojowym, a cóż dopiero mówić Grup Armiii, w nieufności Piłsudskiego do sztabów. Pomińsmy to wszystko i zostańmy przy przyczynach najbliższych. Wspomniałem już o nieszczęsliwym rozkazie marsz. Śmigłęgo zabraniającym komunikowania się ze sobą dowództw armii we wsztsrkim co dotyczyły przygotowań do wojny. Dalszym logicznym skutkiem tego poronionego rozkazu było niewymienienie oficerów łącznikówych w chwili rozpoczęcia działań. Nie mieliśmy ich w pogotowiu i nie mieliśmy nawet skąd ich wziąć [to skąd nadmiar oficerów? - F.], nie mieliśmy dla nich motocykli, lub też samochodów, nie znaliśmy miejsc postoju kwater sąsiednich armii. W innych armiach sytuacja musiałą być taka sama bo i do nas nie zameldowali się nigdy oficerowie łącznikowi z armii Poznań i Modlin. W wyniku nasza armia działała jakby na księżycu, a wspóldziałała z armią Poznań w drugiej fazie kampanii po prostu dlatego, że obie te armie zeszły się ze sobą..." Przypisy dwa w tekscie mówią o: 1. Łaczności istniejącej między armią Pomorze i Modlin, która byla [!], lecz odbywała się via Sztab Naczelnego Dowództwa [!] a nie zaś efektywniej i szybciej poprzez oficerów łącznikowych. [Powinno paść pytanie - jaka byłą efektywność takiej łączności.... - F.] 2. Dotyczy braku oficerów w jednostkach i sztabach. Zaś wydostanie dówch oficerów dla grupy Bołtucia wymagało interwencji osobistych u Szefa Sztabu Głównego [ss. 569 - 570]. Kirchmayer, Pamiętniki pozdr
-
Witam; to jest gorzej jak polskie piekielko... To polskie bagno w najczystszej postaci. Będąc czasem zlośliwym - owe sądy przypominają mi nieco to co dzialo się na slynnym Nadzwyczajnym Zjeździe na którym Stalina od czci i wiary odsądzali ci którzy razem z nim ręka w rękę... Tak już bardziej na serio - nie wiem czy w ogóle owa komisja miala jakiekolwiek prawo sądzić, czy osądzać wymienionych. Z jednego prostego powodu - byli oni o ile mnie pamięć nie myli [i stopień przed nazwiskiem] zawodowymi wojskowymi, a ci z kolei podpadali pod K.K.W., nie zaś pod dowolną komisję prezydencką. Co więcej rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej z 24. 10. 1934 wskazuje wyraźnie, że jeżeli przestepstwa mialy związek z wojskiem [czy to z powodu formalnego bycia wojskowym, lub związków ze sprawami wojskowymi] także odpowiadają przed K.K.W. Do tego wszystkiego o ile mnie zasady państwa prawa nie mylą, prawo nie dziala wstecz... Mając tyle wątpliwości co do pewnych podstaw prawno - formalnych oznacza tyle, że dowolny raport komisji mozna bylo powiesić w pewnym przytulnym miejscu... Do kamyczków do ogródka pod tytulem zarzuty - można dolożyć chyba jeszcze jeden podawany przez "Cata". Podobno w czasie przerzucania zlota przez Rumunię, ktoś kupil żonie wodę do picia i tabletki na ból glowy i dal jakąś niewielką lapówkę policjantowi - i się z tego nie rozliczyl... Co oznaczalo, że "przeturmanil" państwowe pieniądze. Sikorski i rząd emigracyjny, staral się pokazać, że jest zupelnie czymś innym od sanacji i sanatorów, zaś między Bogiem a prawdą musieli ich jakoś zakrzyczeć, bo przecież pierwszy lepszy konstytucjonalista czy prawnik, móglby podważyć sposób przekazania wladzy konstytucyjnej w ręce Sikorskiego... Stąd zaś niedaleka droga to podważania jego pozycji [realnej czy urojonej - to już osobna sprawa] pozdr
-
Witam ciekawy: nie zmienia to faktu, że czolgi Pz I i Pz II byly traktowane przez Guderiana jako ćwiczebne..., podobnie jak nie zmienia to faktu, że nie byly one ani mocno opancerzone ani uzbrojone, poza tym w wypadku wojny obronnej, brak broni pancernej jest znacznie mniej odczuwalny niż w czasie ataku. Dalej - jeżeli realnie ilość oficerów byla wystarczająca dla armii 2,5 mln, to czemu Kirchmayer narzekal na problemy z wlaściwym wykorzystaniem oficerów, organizacją samej armii [czyt. generalowie od "liczenia gaci" i generalowie od walki? Przecież przy takiej ilości powinno wystarczyć dla wszystkich chętnych jednostek? Poza tym Kirchmayer pisze o bardzo nieracjonalnej polityce kadrowej jaką prowadzil GISZ We wspomnieniach Kirchmayera jest opisane jak to jakiś nadgorliwy saper wysadzil jakiś mostek, niby nic a przejazd utrudniony, piechota przejdzie, ciężarówka już nie. Poza tym - niemcy nie dysponowali samochodami dla wszystkich wojsk, one też poruszaly się "per pedes", transportem konnym i innym. Sam fakt istnienia takich oddzialów rajdujących także znacznie spowalnia pochód - trzeba uważać wysylać patrole, po średnio sobie znanym terenie i td. W kwestii "fantasmagorii i in." Sytuacja Polski i Francji byla podobna w kwestiach - i tu i tu byla podobna doktryna, podobna nieufność że czolg może być samodzielną bronią, i wojska na granicy. Zmiana rozlokowana polskiej armii - oznacza odsunięcie się od granic, brak zaskoczenia i możliwość lepszego przygotowania się do obrony, na znacznie krótszym odcinku, brak zamieszania na tylach i kilka innych rzeczy. To tak na koniec. secesjonista: w warunkach Polski przedwojennej Warszawa byla centrum drogowo kolejowym, tym ważniejszym że polożonym na niemal samej granicy [odl. ok. 100 km]. Linię obrony należalo tak zaplanować by byla ona centralnym punktem obrony [rozciągającej się od poludnia [linia n.p. San Wisla, można doń wlączyć rejon G. Świętokrzyskich], Kampinosu, czy rzek Bugu i Narwi]. Krótsza linia obrony, oparta choć częściowo o przeszkody naturalne a nie o linie na mapie [granice]. Należalo ją potraktować jako miasto leżące na pierwszej realnej i możliwej obrony linii, ze wszystkimi tego konsekwencjami, lącznie z tym, że ewentualne wyparcie obrońców do Pragi wiązaloby się ze zniszczeniem wszystkich mostów. Bylaby dokladnie sytuacja odwrotna do tej jaka zaistniala w Powstaniu Warszawskim. pozdr
-
Witam; niemieckie czołgi nie były gigantami jakie nam się kojarzą z okresu końca wojny. W swej znakomitej większości były to gł Pz I, Pz II plus troszkę trójek i czeskich "trzydziestek ósemek". Problemem był brak zorganizowanego dowodzenia, problemem był brak zasad na jakich armie mają ze sobą współpracować, problemem był brakk oficerów, problemem było w końcu rozlokowane. Na rok '39 kawaleria właściwie wykorzystana jako wojska rajdujące między nieprzyjacielem a glówną linią obrony mogła stworzyć naprawdę całą masę problemów. Jej rolą powinno być sianie zamętu, znoszenie patroli lub stwarzanie zagrożenia dla sztabów i jednostek dowódczych. To nie jest linia obronna... Jednakże aby coś takiego móc zrobić trzeba było inczej uczyć dowódców, mieć łączność z Naczelnym Dowództwem [Naczelnym Wodzem], sensowny plan działania. pozdr
-
Witam; przy okazji: a jakże miałby o tym wiedzieć, kiedy łączników między armiami było mało, nie wiedziała lewica co czyni prawica [czytaj sąsiad]... Dalej powinno paść pytanie: czy dzień opóźnienia armii maszerujących właściwie równolegle do siebie, przy czym ich celem była właściwie Warszawa. Kolejne pytanie: jak należało rozegrać całą bitwę, chcąc nie zatrzymać, odrzucić chwilowo Niemców a chcąc jak to wyraził Kutrzeba - ich pokonać. Czy nie warto było poczekać dzień i ściągnąć wszystkie siły, stawiając na jedną kartę, dając czas aby sąsiedzi także uderzali albo jako pomoc na głownym kierunku, albo jako odciążenie? pozdr
-
Witam; Opinia Kirchmayera który z racji tego, że był i "dyplomowanym" oficerem i brał udział w samej bitwie i wiedział jak ją planowano: 1. Gen Bortnowski [o bitwie przed bitwą]: "... Ani na chwilę nie wierzę w powodzenie tego natarcia. Moim zdaniem trzeba najprzód stworzyć mocny front nad Bzurą, a dopiero potem podjąć jakieś działanie..." 2. "... Czy interpretacja wielkiego natarcia zapowiadała sprawdzenie się pesymistycznych przewidywań generała Bortnowskiego? Czt można było soiągnąć jakikolwiek rezultat godny krytycznego położenia w jakim znajdowaliśmy się natarciem trzech dywizji? Posiadaliśmy ogółem 8 dywizji [4, 14, 15, 16, 17, 25, 26, 27], z których użte zostały do rozstrzygającego działania - przewidzianego przez generała Kutrzebę - właściwie tylko trzy! Za taki szkolny błąd dostałoby się w WS Woj. w czasach kiedy gen. Kutrzeba był jej komendantem, beznadziejną pałę. Nie sądzę, ażeby można było znaleźć jakiekolwiek usprawiedliwienie tej decyzji. Natarciek wykonanym samymi silami armii Poznań, jak to się stało w rzeczywistości, a więc siłami jednego silnego korpusu, który miał w tym działaniu odbyć dopiero swój pierwszy chrzest bojowy, można było tylko wywalczyć jakieś lokalne powodzenie, które nie mogło mieć, żadnego pozytywnego znaczenia, skoro pod osłoną takiego powdzenia nie chciano niczego przeprowadzić. Przeciwnie, takie lokalne powodzenie musiało być w skutkach niepowodzeniem, bo zatrzymywało obydwie polskie armie w ich marszu na Warszawę. W dniach natarcia gen. Kutrzeby w armii "pomorze" nie działo się nic godnego uwagi. Nieprzyjaciel wprawdzie naciskał na 27 DP i spychał ją powoli ale nie wprowadził w rejon Włocławka i Brześcia większych sil niż jedną dywizję piechoty..." s. 577, s. 578-9 pozdr
-
Witam; w kwestii stolicy [znaczys ię Warszawy] - nie pisałem nigdzie, że należy ją przenieść - bo się nie da. Miałem na myśli tyle, że takie rozlokowanie naszych wojsk sprawiało, że przedarcie się Niemców na pólnoc od miasta i otoczenie miasta oznaczało odcięcie więkości linii kolejowych, części dróg i sanie zamętu na tyłach, a przy okazji zagrożenie dla polskiej armii... Za plan [lub jego brak] tego jak walczyć odpowiadał wtedy GISZ i S.G. to te dwie instytucje powinny umieć coś takiego zrobić i to w takim stopniu by miało realne podstawy. Może jestem dziwny, że wymagam, czy chcę wymagać od wojskowych tego by zajmowali się wojskiem, nie polityką, by w sytuacji politycznej taka jaka byla w II poł. lat 30 tych potrafili na nią spojrzeć z dużo mniejszą dozą zaufania niż niezmienna pewność, by zajęli się organizacją wojska w taki sposób by "pokaz siły" był czymś więcej niż tromtradacją, by umieli rzetelnie wykorzystać to co dostawali z wywiadu. Może także jestem dziwny, kiedy wydaje mi się, że na czas wojny powinni mieć ze trzy kwatery, powinni panować nad tym co się dzieje, powinni umieć zaplanować działania w taki sposób by były skuteczne, ale może mi się tylko wydaje. Zameldowanie się na granicy 15-go, i organizowanie obrony, jest "musztardą po obiedzie", to powinno się samo dziać. Po prostu wydaje się rozkaz: dzialamy zgodnie z planem "Przedmoście" i tyle. W kwestii żołnierzy i ich postaw [niechęci do wycofania się z terenów stacjonowania] - nie dzwię się , po kilku latach jesteśmy silni, zwarci i gotowi przekonanie się, że tak nie jest bywa bolesne. Pisałem o rzuceniu okiem na Mannerheima z jednego powodu - on także się bronił, także przed przeważającymi wojskami i pisał dokładnie co robil przed wybuchem wojny i różniło się to znacznie od tego na co zdecydował się Rydz. Ktoś wspominal o harcującej na przepolu kawalerii - pomysł przedni, tylko wymagal cofnięcia linii obrony. Dla mnie powyższe argumenty obrazują raczej negatywną ocenę Rydza jako GISZ, jako Naczelnego Wodza... W kwestii tego jak wyglądał łączność z Naczelnym Dówództwem -> Kirchmayer [we wrześniu -> A. Pomorze]. Ostatnie rozkazy od Naczelnego Dówdztwa otrzymal 8.09, zaś on sam przestał je przesylać chwilę później. Nieco dalej wyraża opinię Bortnowskiego o planowaniu i samej późniejszej bitwie "Ani na chwilę nie wierzę w powodzenie tego natarcia. Moim zdaniem trzeba najprzód stworzyć mocny front nad Bzurą, a dopiero potem podjąć jakieś działanie". Zaś o tym jaką rolę pełnili oficerowie dyplomowani. Wcześniej wspomina o brakach oficerskich w sztabach Armii... pozdr PS. Gry sztabowe od tego są by warianty typu Bitwa na Bzurą wcześniej "przećwiczyć" PS 2. W kwestii tego jak wybywano z Warszawy: opis WIG-u: "... Jednak na schodach i w innych pomieszczeniach WIG-u walały się porozrzucane stosy map. Po wytężonej pracy udało się wybrać z tego chaosu prawie wszystkie potrzebne nam may i prawie w takiej ilości jaka byla niezbędna dla armii...". Moje pytanie: to w jaki sposób odbywała się uwakuacja Naczelnego Wodza i instytucji mu podległych?
-
Witaj; wziąlem do ręki Kirchmayera a tam jest napisane [strony 200 i nast:]: "... Ugrupowanie Kedywu zmieniło się w nocy 5/6 sierpnia o tyle, że batalio Czata stanowiący skrajne najbardziej zagrożone skrzydło został zluzowany przez 4 plutony batalionu Pięść. Reszta tego batalionu [jedna kompania] odeszla dla wzmocnienia ochrony Komendy Głównej w fabryce Kamlera..." "... Natarcie policji utknęło na ryglowych stanowiskach polskich wzdłuż ul. Żytniej i nie mogło już ruszyć z miejca. Natomiast 608 pułk osiągnął do godz. 13.00 odległość szturmową i po silnej nawale ogniowej na obydwa cmentarze ruszył do szturmu. O godzinie 13.30 cmentarze zostały opanowane a oddzialy polskie odrzucone na ul. Okopową. Także plutony batalionu "Pięść" zostały odrzucone w kierunku Okopowej. W tym położeniu ul. Okopową obsadziły i broniły: zaalarmowany batalion "Czata" i odrzucony z cmentarza kalwińskiego batalion Parasol..." "... O zmierzchu położenie polskie przedstawialo się następująco [szkic nr 20] 1. Zgrupowanie Kedywu - na stanowiskach obronnych w czworoboku ograniczonym od Zachodu ul. Młynarską [bataliony Czata, Pięść i część Parasola], od pólnocy cmenatrzem żydowskim [broda] od południa Żytnią i Leszno [batalion "Parasol"] po barykadę u wylotu Okopowej na plac Kercelego, od wschodu ul. Wronią po ul. Wolność włącznie [natalion Miotła]. Batalion zapasowy Igor, nie uzbrojonych z batalionów Czata i Miotła oraz kompanię Wigry z plutonem Juliusz odesłano na Stare Miasto..." Być może rzeczywiście tylko zluzowano słabszym oddzialem, by dać wytchnąć Czacie? Tym bardziej, że nie cala Czata poszla w jedno miejsce, lecz oslabiona o jeden batalion? Z dalszego opisu wynika, że sama Czata miala być oddzialem "rezerwowym"... pozdr PS. http://www.bip.warszawa.pl/Menu_podmiotowe...an_warszawa.htm - możesz pogrzebać i znaleźć mapy Woli i całego miasta w granicach z '39 r., z zaznaczeniem mapy z '45 r. i czymś na kształt szkicu z '39 r. Być może ów plac Opolski dzielil wysunięte ubezpieczenia polskie i niemieckie? Przy okazji - dalej dręczy mnie owa fabryka marmolady... Po pólnocnej stronie [skrzyżowania Leszno i Górczewskiej] zaznaczony jest budynek w kształcie litery "L" - zastanawia mnie czy aby to nie byl ten zaklad... Bo jedynie w takim wypadku próba ataku nań miala by sens.
-
Witam; secesjonista: dobre określenie "czytalem"... Don Pedrosso: 1. Walach nic nie pisze o ostrzelaniu przez "Ogniowców" sierocińca pod opieką UB. Pisze tylko tyle co napisalem. 2. Aneks obejmuje m.in. spis rzeczy znalezionych u Ognia, Dziennik "Ognia", List dezertera do szefa PUBP w Nowym Targu, Odezwy "Ognia", wyroki, nakazy kontrybucji, sprawozdanie z dzialalności Ognia, meldunek o stanie osobowym, podanie o umorzenie kontrybucji, donosy mieszkańców do Ognia... 3. Owe napady na UNRR-ę, spisalem z książki, sam autor jak wynika z cytowanych dokumentów w książce mial dostęp do Archiwum [jeszcze] M.O. Kraków. Z jego slów wynika, że sam przesluchiwal conajmniej kilku ludzi Ognia, także tych dzialających po jego śmierci. 4. Pisalem Ak [?] gdyż sam Ogień poslugiwal się tą nazwą pisząc Armia Krajowa, poslugując się pieczątkami z nazwą AK, choć z drugowojenną A.K. mialo to bardzo maly związek. 5. Jak juz pisalem, sami Slowacy mają o nim jednoznaczną opinię - byl to rabuś, morderca, żaden tam partyzant co o niepodleglość walczyl W końcu male pytanie - czy te wszystkie napady byly, czy te morderstwa istnialy, czy jest to tylko wymysl Walacha [i tych którzy uznają Ognia za bandytę. Nb. jeden ze związków b. żolnierzy AK protestowal przeciw uznaniu Ognia za bohatera...]. Jeżeli jest to wymysl Walacha to kto to robil? 6. M.in. z różnic w środkach walki jakimi poslugiwaly się osoby walczące politycznie z systemem, uznajemy że byly nieslusznie więzione, torturowane itd. Jednym znich byl i Kirchmayer... 7. Kraina Augustowska także nie należala do spokojnych rejonów. Przy okazji - politycznie - stawianie na rozwój przemyslu ciężkiego bylo sluszne, problemem bylo to, że zrobiono to zbyt szybko i zaniedbano p. lekki, przetwórzy i spożywczy. Każdy uprzemyslowiony kraj kroczyl dokladnie tą drogą: niezależnie czy byli to Amerykanie, Niemcy czy Brytyjczycy. Jest różnica - detaliczna - że kraje Zachodu "ćwiczyly" to okolo setki lat, myśmy chcieli to w dwadzieścia parę zrealizować. 8. Walach co ciekawe pisze także o Armii Podziemnej, dzialającej w w okolicy Wolbrom - Miechów. Wspomina o dwóch księdzach - ks. Oborskim i ks. Gadomskim, podówczas wikarym. Ks Oborski byl przeciwny nawet odprawieniu mszy za Armię Podziemną, zeznawal przeciw owej "Armii Podziemnej" na przelomie roku '50 i '51. Zeznawal przeciw matce która wydala wyrok śmierci na swojego syna, który widzial inny napad czy mord dokonany przez owych "partyzantów". Ks. Gadomski mial o wiele więcej "za uszami". pozdr
-
Witam; mam nadzieję że odniosę się do wszystkich kwestii organizacji obrony... albo prawie. 1. Fakt tego, że armie sobie nie pomagaly, wynikal z conajmniej dwóch kwestii - z których już o jednej gdzieś ktoś napisal - tajność rozwinięta do absurdu, a dwa: brak choćby gier sztabowych p.t. "Co się stanie gdy npel zaatakuje tu i tam". Takie gry sztabowe pozwalają na automatycznie niemal rozwiązywanie gros problemów na wyższych poziomach, pozwalają zauważyć możliwe problemy i slabe punkty [polecam rzut oka, na to co robil przez caly rok '39 Mannerheim na granicy fińsko - radzieckiej] 2. Ze wszystkich możliwych planów jakie istnialy wybrano najgorszy: dlugi front, nieliczne odwody a stolica i glówny węzel kolejowo drogowy - setkę kilometrów od granicy. Wyjście zaś na jakąkolwiek przestrzeń operacyjną przez Niemców oznacza zagrożenie tylów wszystkich możliwych oddzialów. Stąd uważam że plan obrony wymyślony i realizowany w '39 r. byl pod publiczkę, każdy inny bylby chyba lepszy. Za obie wymienione kwestie ponosi odpowiedzialność Rydz. 3. Mobilizacja, może być ogloszona, nawet i późno ale niech to będzie raz! A nie trzy albo dwa. Takie postępowanie stawia stronę podejmującą takie decyzje na straconej, z urzędu, pozycji... 4. Fakt, że przez kilka lat mieliśmy jako - takie stosunki z Niemcami, nie oznacza, tego, że wszelkie plany obrony idą do kosza, a nowych się nie robi bo po co... Sytuacja polityczna byla tak zmienna, że ktoś w razie braku takiego pytania, powinien zadać zadanie: co będzie jak zaatakują Niemcy? Co muszą mieć? A potem tylko sprawdzanie Dwójki z zalożeniami... i nagle się okazuje, że coś się klaruje. Przy okazji: z ZSRR także mieliśmy uklad o nieagresji i rozwiązywaniu konfliktów drogą pokojową... Za dwa ostatnie punkty znów odpowiada GISZ O ile w wypadku mocarstwa o ogromnym terytorium takie postępowanie, jeszcze "ujdzie", bo jest się gdzie cofać i tysiące kilometrów przestrzeni, a tyle w takiej a nie innej sytuacji II R.P. jest bezmyślnością czy wręcz samobójstwem. pozdr
-
Głosowanie w wyborach od 16 lat
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; wątpliwości czy 17 latek [albo 16 latek] ma pojęcie na kogo glosuje, można tak naprawdę odnieść do 9/10 wyborców. Spytani jaki program reprezentuje dana partia - wygloszą kilka hasel, bez zastanowienia, bez pomyślunku, dlaczego pieniądze nie biorą się z drukarni [w sensie wartości...] Podniesienie cenzusu wiekowego - nie zmieni nic, najwyżej jeszcze zmniejszy frekwencję, bo jeżeli do tej pory dawal sobie radę to na co wybory takim osobom? Pytanie nie jest także o wiek, lecz o aktywność w decyzjach mających wplyw na życie. Należaloby coś takiego zrobić, choćby wprowadzić akcję: protestujesz przeciw lub za tylko w wypadku kiedy glosowaleś... Czy 16 latek wie co robi? Dokladnie tak samo, jak niemal typowy 40 latek... Czyli średnio na jeża. Problem jest taki o jakim wspominalem - czyli niech mlody czlowiek będzie jednako traktowany względem prawa. Tyle. Tylko i aż. pozdr -
Witam; proste pytanie - prosta odpowiedź - czyli, Hitler dawal ludziom dokladnie to czego żądali: chcieli by bylo zatrudnienie - to dawal, to mówil, że będzie praca, że nie będzie biedy. Ludzie szeptali, że taki wielki naród nie może być tak traktowany - to wychodzil na mównicę i mówil - że Wersal to zlo, że naród niemiecki powinien odzyskać swe miejsce w historii, że powinien odzyskać swe miejsce na mapie Europe, że powinien odzyskać bezprawnie zabrane mu ziemie i tak dalej. Ba, do tego wszystkiego wskazywal winnego, wyraźnego tak że lepiej się nie dalo: winny różnil się językiem, kulturą, majątkiem - wszystkim. Byli to Żydzi. Nasilenie glosu, sposób mówienia mial przyciągnąć sluchaczy... pozdr
-
Witam; po kolei: 1. O ile mnie pamięć nie myli to skracając front - można przy zalożeniu, że ilość możliwych do zmobilizowania jednostek jest constans, wzmocnić jego obsadę. Z tym wiążą się plany W i inne. Przez okres okolo 4 lat 3,5 opracowywano plany wojny z ZSRR a pól roku z Niemcami. A formalnie mieliśmy bardzo podobne stosunki z oboma krajami, choć z Niemcami jakby nieco bliżej. Przy okazji, tak naprawdę po Anschlussie sytuacja Polski stawala się coraz mniej ciekawa, co oznaczlo dla nas konieczność skupienia się na innym kierunku. 2. Jeżeli polska Dwójka pracowala świetnie, a z tego co wiem i o ile się orientuję, conajmniej przyzwoicie, więc nie jest to opinia bezpodstawna, to wiadomo bylo w jakim tempie rozwijają się wojska niemieckie. Przy okazji WH w '35 r. nie jest WH w '37 r. it d. Zaś w czasie manewrów zawsze można coś podejrzeć, a zwykli zwiedzający ZSRR mówią o kilku setkach czolgów, latajacych potworzach i tysiącach żolnierzy. Zadanie dla analityka siąść porównać, przeczytać opisać. Zadanie dla S.G. - opracować plany i to nie w pól roku. Dalej - jeżeli mobilizacja ma odbywać się pod koniec sierpnia - to każdy dzień więcej oznacza dużo lepsze przygotowanie do wojny. Rydz mial wyjście - jeżeli ktoś odwoluje decyzję o mobilizacji, ten może powiedzieć: uważam że to piramidalna glupota i jeżeli decyzja nie będzie zmieniona podaję się do dymisji... A tak firmowal swym nazwiskiem owo obrywanie listków o którym pisalem. 3. Stan armii kanadyjskiej w '44 r. jest mi w '39 r. średnio przydatny. Jeżeli US Army w '39 r. [strzelam] miala ok setki czolgów, trochę "latadel" i tyle, to nie jest silą zbrojna gotową w ciągu pol roku odegrać jakąkolwiek rolę! Zaś w '39 r. polityka ZSRR i jego decyzje pozwalaly przypuszczać że chwilowo koalicja jest GB / F vs D / ZSRR pytanie - jakie szanse mają ci pierwsi? 4. Realny plan obrony jest to spojrzenie na mapę, rzut na to jakimi silami dysponujemy po czym narysowanie takiej przewidywanej linii obrony, która pozwoli na dlugą i skuteczną obronę, bez szumnych hasel "nie oddamy guzika" [i takie tam]. Inny plan mający na celu obronę miasta symbolu, granic i czegoś tam jeszcze jest pod publiczkę. Wojsko powinno się kierować nieco innymi zasadami niż to jak zaeraguje spoleczeństwo na taki plan. Skuteczność nie popularność. 5. Reformy reformami, lecz mimo tego, mentalnie znakomita większość generalicji tkwila w dawnych czasach, czasach kiedy koń i szabelka a nie motor i czolg. Oznacza to że byla ona co nieco nieskuteczna. A możliwości byly. pozdr
-
Witam; wprowadzenie przymusu w glosowaniu to największa glupota jaką można uczynić. To tak jak przymus jazdy tylko jedną drogą, przymus który będzie omijany jak się da. Poza tym - nie jest ważne dlaczego ludzie glosują [chcą, uważają to za obowiązek, czy "kocham kandydata/tkę"], ważne jest by wyrobić w nich świadomość, że ma to wplyw na to co dzieje się w kraju. Dla mnie idealem byloby zgarnięcie w calości jakiejś demonstracji i spytanie się: glosowaleś? Tak - to na prawo, Nie - to na lewo. Pewnie okazaloby się, że z wielotysięcznej demontracji ostaloby się raptem kilkaset osób.. Tamci mieliby prawo się przyglądać. Czemu? Gdyż brak udzialu w glosowaniu - niejako nie pozwala na narzekanie na to co się dzieje w kraju. Potem kolejna ankieta - na kogo? To powiedz co zapowiadali... Po kilku takich akcjach frekwencja skoczylaby do 80 kilku procent... pozdr
-
Głosowanie w wyborach od 16 lat
FSO odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Witam; tak między nami prawo jest niespójne. Patrząc na prawo karne, to od 16 r.ż. osoba traktowana jest jak dorosly czlowiek, który umie odróżnić dobro od zla, umie wskazać jaki czyn jest karalny [jak się to fachowo zwie penalizowany], od tego [albo od 15 r.ż.] wspólżycie jest legalne, ba nawet można zrobić sobie "male" prawo jazdy [bodajże na auta do 500 kg DMC]. Oznacza to, że z jednej strony traktujemy w ogromnej masie wypadków takich ludzi tak samo jak doroslych [!] którzy wierzą co czynią. Także w tym wieku kończy się przymus szkolny, co tak naprawdę oznacza dokonanie wolnego wyboru w swym życiu co dalej... A z drugiej: jesteś za maly aby decydować o sobie, jesteś za glupi by postawić krzyżyk przy tym czy śmym nazwisku. Zdecydujmy się. Uwazam ze w wyborach samorządowych takie osoby powinny mieć prawo glosu. Czemu - gdyz im wcześniej nauczymy ludzi tego, że ich glos coś znaczy, że oni także mogą wplywać na to co się dzieje, tym mniej będzie zachwytów nad wynikiem powyżej 40%... w kwestii frekwencji oczywiście, tym mniej będzie marzeń z serii każdemu wedle potrzeb. Nauczymy także ludzi odpowiedzialności - glosowaleś? Dobrze możesz iść i krzyczeć że jest źle, nie glosowaleś? Nie masz tego prawa... pozdr PS. Mądrości nie nabiera się z wiekiem... PS 2. gregski: niestety cenzus majątkowy zostal zniesiony, co oznacza tyle, że nie majątek jest wyznacznikiem tego czy można glosować. -
Witam; Don Pedrosso: mam takie odczucie że i Korkuć pisal w konkretnym celu, z tym że o ile po wyeliminowaniu ideologii komunistycznej u Walacha zostają suche wydarzenia - można zarówno w części dotyczącej samego Ognia poczytać, podobnie jak i w Aneksie na końcu: zastrzelony [konfident], wyrok śmierci jeśli nie zaplaci, przymus zaplaty, opisy w guście "auto papierosów, marmolada" pojawiają się także, ba nawet także konfiskata pomocy UNRRA, napady na Kólka Rolnicze, Spolem [n.p. Łącko], gdzieś przewija się Zjednoczenie Węglowe, i znów UNRRA... Ja rozumiem wszystkie te instytucje byly obsadzone przez komunistów i mialy na celu sprawienie by ludzie byli komunistami. Wiem - piszę z ciężką ironią, ale jakoś ciężko mi zrozumieć czym te Spolemy, UNRR-y i inne szkodzily ludziom. W razie czego można bylo obrabować wiele osób prywatnych wystawiając pokwitowaniu o zabraniu na potrzeby AK [?] Czytając Walacha, zapamiętalem to, że zabil kilkunastoletnią dziewczynę napadając na jakieś zabudowania... W kwestii zaś sierocińca - przypomnial mi się stary wic o Stalinie, że dobry byl "bo mógl zabić". Napad na sierociniec, pewnie dlatego że byly tam żydowskie dzieci, jest czymś co się nie moglo dziać. Ale w jednej ze swoich odezw wyzywal Żydów od pijawek i innych takich... Nie przyjmuję tonu mentora, tylko staram się ocenić kogoś kto byl rabusiem i mordercą wierzącym że nagle Zachód się zmobilizuje i sprawi że będzie jak dawniej, który zabija tych którzy mają odeń inne zdanie, który rabuje i wierzy że czyni to dla dobra Rzeczypospolitej. O wiele bardziej cenię tych którzy dzialali w PSL-u, którzy próbowali odbudowywać kraj takim jakim byl, którzy próbowali robić coś pożytecznego. Sama wojna w Korei, jak wiadomo miala "ogromny wplyw na Polskę" i wiadomo bylo, że wybuchnie. Zwlaszcza w '47 r. ciekawy: zryw niepodleglościowy? W '45 r., w '46 r? Ledwie kilka miesięcy po tym kiedy wyrzucono jednych, kiedy miasta leżaly w gruzach kiedy nie przeliczono wszystkich trupów, ofiar i walk i mordów? Kiedy w zruinowanych miastach próbowano coś zrobić by dalo się przezeń przejechać? Kiedy kraj korzystal z pomocy UNRR-y? Kiedy byl uznawany w świecie, kiedy za mówienie i naukę po polsku nikt nie gonil na najbliższy posterunek Gestapo czy Polizei?... Pisalem o tym, że ówczesne podziemie bylo zagrożeniem dla wladzy, bylo zagrożeniem dla spokoju w kraju, nie dlatego że mialo inne poglądy niż wladza, lecz z tego powodu że wojowalo mieczem. Przy okazji: kto mieczem wojuje... pozdr W kwestii sierocińca: "... Niewiele dni wcześniej okoo trzydziestu napastników ostrzelao z broni maszynowej sierociniec dzieci żydowskich w Rabce. Zabito jedno kilkuletnie dziecko. Dwoje ciężko rannych - po odejściu bandy - przewieziono do szpitala..." [Przy okazji: czemu miaby cyganić? Przecież byly to fakty powszechnie znane i do sprawdzenia?]
-
Witam; w kwestii ewentualnych planów obrony - to, że stan wody nie byl wysoki nie zmiania faktu, że znacznie lepiej można się przygotować do obrony mając tydzień więcej, znacznie lepiej można się przygotować do obrony mając okolo 1/3 dlugości frontu w porównaniu do tego co bylo na granicy, poza tym flankowanie jest dużo mniejsze i dużo latwiejsze do obrony - silny atak z Prus, armia slowacka do gigantów nie należala. W kwestii S.G. i jego pracy - cztery lata to masa czasu - tym bardziej masa, że widać doskonale, że nasi sąsiedzi i ze wschodu i z zachodu intensywnie się zbroją i rozwijają armię, a także nowe techniki walki. W kwestii tego czym dysponują, wystarczylo pojechać na coroczną paradę wojskową do Moskwy by móc ocenić silę i ilość. Wspomnienia z ZSRR z lat 30 tych, zawierają ileś opisów i czolgów i samolotów i wojska. Iść pooglądać ocenić wyciągnąć wnioski. Potem do Berlina na pokazowe manewry. Wypisać plusy i minusy, ocenić realność zagrożenia w danym okresie i opracowywać plany: na wypadek ataku z zachodu i wschodu i to plany realne a nie pod "publiczkę". Niestety do tych dzialań nie ma konieczności pchania się na afisz i zostania drugim po Prezydencie... Kraje które wymienileś wypowiedzialy wojnę Niemcom, lecz mialo to ogromne znaczenie, a wypowiedzialy o ile się nie mylę to z tego powodu, że byly związane w pewien sposób z Wielką Brytania, czyli dokladniej jej królową. Przy okazji - jaka byla w '39 r. armia Kanady i jakie znaczenie mialo to, że wypowiedziala wojnę? Moralne? Podróż wygląda na papierze super: N.W. jedzie do Brześcia by po kilku dniach podróży [6] być w Kolomyi. Zastanawia mnie jedno - czemu nie mial zapasowej kwatery gdzie wszystko byloby przygotowane i lączność zapewniona. On jedzie bombardują go, poslańcy krążą, sytuacja się zmienia. Rydz udaje że panuje... gregski: daleki jestem od tego by na bialym koniu z szabelka szarożowal czolg w którym Guderian naciera na Warszawę [czy jakoś tak], ale bardzo bliski stwierdzenia tego, że pomyslu na obronę nie mial. secesjonista: m.in. takie zachowania Sikorskiego, sprawialy, że mial on dość mocną opozycję wewnatrz rządu emigracyjnego, która nie bywa że nie zgadzala się z jego krokami politycznymi. Przy okazji: nie należę do wielbicieli tego pana. Uwagi inne: za sam sposób przeprowadzenia mobilizacji w sierpniu - nada się do odwolania. Przypominalo troszkę zabawę z obrywaniem listków: będzie - nie będzie - będzie - nie będzie - jest! Podjęcie decyzji w sierpniu '39 r. o mobilizacji powinno być, ba musialo być, nieodwolalne... pozdr