Skocz do zawartości

FSO

Użytkownicy
  • Zawartość

    9,065
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez FSO

  1. Witam; mateusz: tak czytałem Gorbatowa. Pisze o tym co najmniej bardzo ciekawie. Rokossowski, jak pisze Suworow , zaczyna swoje wspomnienia o tym, że bawił latem '40 na Krymie, a jak niektórzy twierdzą do jego najważniejszych pamiątek należała pajda czarnego chleba. Rokossowski nie wspomina wcześniej że siedział. Kilka osób, Koniew [?], w swoich wspomnieniach pisze wyraźnie, że o politykę zahaczać nie będzie... Przy okazji: w karnych kompaniach zawsze walczono do końca i do upadłego. Nad nimi nie litował się nikt. Są gdzieś wydane wspomnienia radzieckiego oficera walczącego jako dowódca w "zwykłej" karnej kompanii dla bodajże oficerów i żołnierzy. Nie było przeproś. Nie wspominam już o tych, którzy wyboru nie mieli. Brytyjczycy wydali Kozaków, bo jeszcze wodzowie "robili misia". Potem byłoby to już niemożliwe. Przy okazji: część więźniów było także wysyłanych przez obrotnych dowódców poszczególnych okręgów wojskowych. Bodajże Apanasienko z Frontu Dalekowschodniego w '41 r. kazał przeszukiwać więzienia i obozy [!] -> zeki, by móc sformować z nich nowe oddziały i wysyłać w świat. pozdr
  2. Witam; secesjonista: podobne gdyż to wódz ma rację [nie wnikam jak się wódz nazywa], dwa: spece od propagandy muszą umieć wytłumaczyć każdy krok [patrz: jak sprawić by Niemcy/ZSRR z wroga stały się przyjacielem a potem na nowo rozpalać nienawiść do przyjaciela], społeczeństwo musi bezwzględnie wierzyć w swego wodza i jego ideologię, istnieje wróg wewnętrzny którego trzeba tępić, w końcu i to i to jest pewną formą socjalizmu... z tym, że w niemieckiej wersji człowiek wykorzystuje człowieka, a w radzieckiej - na odwrót. Oczywiście i tu i tu istnieją ogromne koncerny państwowe [w Niemczech n.p. należały one do Goeringa...]. pozdr
  3. Ukraina i Bialoruś

    Witaj; secesjonista: dzięki że zwróciłeś mi przez swój post uwagę na jeszcze jedną rzecz. Przecież okres lat 30 tych w II R.P to tak naprawdę mniej lub bardziej udana próba polonizacji terenów kresowych [czyli przyszłych ziem zachodniej Białorusi i Ukrainy]. Polonizacji bardzo często brutalnej i przymusowej. Często powiązanej z rugowaniem religii, języka i zmuszaniem do zamykania spółdzielni czy wydawnictw. W tak zwanym międzyczasie brutalna sowietyzacja Ukrainy i związany z nią Wielki Głód sprawia, że mimo przyłączenia na przełomie '39 i '40 r. do odpowiednio BSRR i USRR ludzie z tych terenów są zrażeni do byłych i obecnych panów. Polacy dawali im w kość przed wojną, Stalin - także w czasie wojny... Przecież Hitler dając im jakąkolwiek namiastkę władzy i rządów uzyskałby pełnię spokoju na tych terenach. Tym bardziej, że obie nacje doskonale wiedziałyby, że tylko z nim mogą mieć takie swobody, bo przecież ani Polacy, ani Stalin im na to nie pozwolą. Pisząc wcześniej o ZSRR, nie pomyślałem nawet o tym jak duży wpływ na witanie chlebem i solą miało wspomnienie "polskich panów". Sukcesy sukcesami, ale przecież o wiele lepiej jest mieć kilkadziesiąt milionów przyjaciół, którzy za przysłowiową "kromkę chleba" będą pomagali, niż wrogów, którzy i bez owej kromki utopią w łyżce wody... pozdr
  4. Ju 87 Stuka

    Witam; ucitiel: wiem, że kpt. Brown był pilotem oblatywaczem. Pisałem o wyczuciu samolotu z jednego powodu. Przy okazji jakiegoś artykułu o polskich lotnikach walczących w Wielkiej Brytanii w czasie wojny były opinie angielskich dowódców z okresów ich szkolenia na samolotach [bodajże] Hurricane. Anglicy nie mogli uwierzyć, że nasi piloci są dobrzy, popełniali masę szkolnych błędów. Z prostego powodu: pewne czynności wykonywało się zupełnie inaczej [na odwrót] niż w samolotach kontynentalnych. Dodawanie gazu zamiast manetką od siebie - to do siebie. I t.p. Potem nie było już najmniejszych powodów do zmartwień. Porównałem to do jazdy samochodem z prostego powodu: każde auto jest inne, dobremu kierowcy potrzeba kilkunastu - kilkudziesięciu kilometrów, by opanował niuanse nowego pojazdu... Stąd moja aluzja i porównanie. Tyle. pozdr PS Zgadza się, tego Liaza nawet ściągnąłem je osobiście z Czech:)
  5. Messerschmitt Me 262

    Witam; troszkę informacji o Me 262 B 1a/U1: jest to adaptacja dwumiejscowego Me 262 B 1a, maszyny wyposażono w radar FuG 218 Neptun V z antenami Hirscggeweih oraz w urządzenie FuG 350 ZC Naxos wykrywające sygnały urządzeń H2S w które wyposażone były nocne bombowce brytyjskie. Nazwa tego cuda to Behelfsnachtsjager [prowizoryczny nocny myśliwiec]. Prawdopodobnie na tą wersję przerobione także 12 samolotów szkolnych Me 262 B - 1a. Nocne myśliwce znalazły się po raz pierwszy w akcji w grudniu 1944 r. Były to standardowe maszyny Me 262 A-1a. Z samolotów tych utworzono jednostkę zwaną początkowo Kommando Welter a następnie przemianowaną na 10./NJG 11. Jej dowódca odniósł swoje pierwsze zwycięstwo na Me 262 w nocy 12 grudnia 1944 roku. Od marca 1945 roku jednostka operowała na samolotach Me 262B-1a/U1. W dumie do końca wojny 10./NJG 11 zestrzeliła przeszło 40 samolotów RAF. za. Murawski Samoloty Luftwaffe t.2 Z internetu: http://www.luftwaffe.cz/welter.html ; http://en.wikipedia.org/wiki/Kurt_Welter ; http://www.luftwaffe.cz/dusen.html ; O Baerze [ba:rze]: http://www.warbirdsresourcegroup.org/LRG/bar.html ; http://www.elknet.pl/acestory/bar/bar.htm ; http://en.wikipedia.org/wiki/Heinrich_B%C3%A4r pozdr
  6. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; ucitiel: jest dość ciekawa sprawa. Samoloty serii Jak-x , Me Bf 109-x oraz FW 190x miały nieco inne założenia konstrukcyjne. Samoloty radzieckie i niemieckie: FW 190x [głównie wersja D], oraz jego następca - to samoloty przystosowane w znacznej mierze do warunków frontu wschodniego - czyli walk na niskich / średnich wysokościach. Ba, pierwsza wersja Foki [A] miła taką wadę że nieco powyżej 6000m dość mocno spadały jej osiągi. Radzieckie samoloty także swoje najlepsze osiągi prezentowały w okolicach 4-5 tys metrów... Poza tym sama ich konstrukcja - silnik gwiazdowy odporny na ciężkie postrzały, szeroko rozstawione koła - i możliwość lądowania na kawałku pola. Według mnie specyficzne warunki frontu wschodniego i jego warunków pozwolą zrozumieć czemu radzieckie Jak-i radziły sobie tam bardzo dobrze, czemu Fw 190 początkowo mający problemy z mocą na dużych wysokościach dawał sobie radę, zaś Me 109... był dobrym, ale nie rewelacyjnym samolotem w tamtych warunkach. pozdr
  7. Witam; czytam posty w temacie współczesnych broni z niejakim rozbawieniem. Nie to, że jestem kompletnym laikiem bo jestem, nie to że wiem co znaczą te śmieszne skróty - bo nie wiem [wiem tylko że Amerykanie takie akronimy uwielbiają], nie wiem co znaczy taki pancerz czy inny i dlaczego jedna warstwa ma być twarda a druga na odwrót. Wiem tylko jedno, że wszelkie dane techniczne jakie są podawane "przy okazji" prezentacji maszyn różnych wojskowych w oficjalnych folderach, można traktować zwykle jako zaniżone o dość konkretny procent? Skąd to wiem - bo podanie wszelkich wartości realnych oznaczałoby, że mając komputery i całą elektronikę, oraz pilotów oblatywaczy można dokładnie niemal sprawdzić samolot i jego możliwości. A to oznacza kłopot. A tak dane mogą być podane przy uwzględnieniu faktu że pilotuje najgorszy uczeń, samolot leci na najgorszym paliwie i panują najbardziej wszawe warunki jakie mogą istnieć. Czy to coś zmienia? Bardzo dużo... Ba zejdźmy z wyżyn armijnych na ziemię szarego człowieka. Zwykła ciężarówka - rosyjski Gazelle, silnik 115 KM... podawana ładowność 1,500 kg [plus - minus]. Realne możliwości przewozowe 2,500 kg. Rakieta to to nie jest ale zmiana duża. Przy okazji, zużycie paliwa rośnie śladowo, minimalnie gorsze warunki prowadzenia pojazdu. Czy coś to zmienia? Bardzo dużo. Czy jest to podane w oficjalnych danych? Nie. Dalej - duża czterosiówka - silnik ponad 400 "kucy", wersja 8x8... oficjalne dane mówią o ledwo 16 -20 tonach ładowności. Technicznie - nawet 40 kilka, podane "nieoficjalnie". Czyli tak naprawdę dużo więcej - bo każda cyfra musi mieć konkretny zapas bezpieczeństwa. Co to oznacza we wojsku, gdzie nie ma nieoficjalnie [pomijam Polskę i durne decyzje MON-u], ano to, że pełnymi możliwościami maszyn przed wrogiem nie pochwali się nikt, dopóki nie będzie musiał. Zwłaszcza wielkie potęgi, w szczególności zaś Rosja i USA, co oznacza że pokazy są dla gawiedzi, zaś realne możliwości dla wtajemniczonych i chronione tajemnicą wojskową. Przy okazji, gdzieś w temacie w II wojnie są opisy o bombowcu odrzutowym Arado. Oficjalne dane podawały prędkość rzędu siedmiuset kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. Z racji przejęcia papierów testowych wiadomo, że w czasie lotów osiągał grubo ponad 900 km/h. Jest różnica? To tyle mojej opinii na marginesie dyskusji. pozdr
  8. Witam; secesjonista: założenie jest proste: są na świecie kraje, organizacja i in. które są wspomagane w na różne sposoby. Jak znam polityków amerykańskich dla nich biznes is biznes, czyli konkretna pomoc nieoficjalna dla różnych krajów przekuwa się na zamówienia, całkiem realne dla firm amerykańskich. Stąd zabawa jest prosta: najpierw półlegalne [nazwijmy je tak] pieniądze dla różnych państw etc, które potem składają zamówienia w amerykańskich firmach. To też jest pewna pomoc. Co ciekawe - nie bardzo wiadomo ile jej idzie, bo źródeł multum. W kwestii Al-Kaidy: podejrzewam, że gdyby tak naprawdę Amerykanie nie chcieli jej widzieć, to by nie widzieli, gdyby chcieli - by ją pokonali. A tak - w ramach wojny z niewidzialnym przeciwnikiem, można wprowadzać nowe ograniczenia, można ładować pieniądze tam gdzie trzeba, można testować nowe pomysły na broń w nowych wojenkach. Tak naprawdę dopóki straty są rozsądne, przy obecnym poziomie wiedzy społeczeństwa amerykańskiego, można się nie bać sprzeciwów. Nie pamiętam ile lat Amerykanie byli mniej lub bardziej zaangażowani w Wietnamie, ale trochę trwało, zanim zaczęły się masowe strajki bunty czy protesty. pozdr
  9. Eksperyment Filadelfia

    Witam; Andreas: rozwiązanie może być też inne : eksperyment się nie powiódł a zagrożenie związane z "niepowodzeniem" uznano, że jest na tyle duże by nie powtarzać tego "jeszcze raz". Tym bardziej, że tak naprawdę niedługo potem "na tapecie" znalazła się bomba atomowa... pozdr
  10. Ścigacz rzeczny "ku 30"

    Witam; monetzuma: małe pytanie na marginesie: w czym owe prace są gorsze tylko z tego powodu, że została wydana przed '90 r.? Jest cała masa prac, z różnych dziedzin wojny, i wojskowości wydanych przed '89 r., które w niczym nie uwłaczają rzetelności i bezstronności, a do dziś służą jako podstawowe źródło dla osób zainteresowanych danym tematem. Niektóre były wydawane nawet jeszcze w latach 50-tych! pozdr
  11. Witam: nikt nie chce dopuszczać dziennikarza na pierwszą linię jak nie musi, a i znakomitej większości dziennikarzy się w tamte rejony nie śpieszy. Bo i po co? Zabłąkana kula w łeb? Tym bardziej, że nie są to starcia tylko regularne walki, poza tym: Rosjanie i RKKA zawsze miała coś do ukrycia, a zegarki były najmniejszym piwem. Bo jak tu pisać o bohaterstwie, kiedy do czynów zachęcają karabiny z tyłu? Jak pisać o falach ataku kiedy wygląda to tak samo czyli -n-ty atak i kolejna warstwa trupów? Dokładnie z tego powodu nie wolno tego pokazać. Bo to niszczy morale. Bodajże Simonow w swych wspomnieniach, jak twierdzi Suworow napisanych wiele lat po wojnie [czasy Gorbiego?] wyraźnie stwierdził, że dowódcy radzieccy nie mają szacunku dla słowa i gadają głupoty... takie same głupoty jak głupotą była bitwa pantifiłowców i im podobnych, gdzie kilkunastu chłopa z butelkami benzyny powstrzymuje dywizję niemiecką. Zwróć uwagę - nawet zdjęcie reportera - rekonstrukcja, czy nie - nieważne, z wieszaniem flagi na Reichstagu czy Bramie Brandenburskiej zostało "poprawione" bo zbyt dużo miał zegarków na obu rękach... a to nie przystoi żołnierzowi. To teraz wyobraź sobie jakim cudem reportaż mógł by się odbywać na gorąco, z pola bitwy - gdzie nie da się wszystkiego wykadrować, poprawić i przemianować uciekający batalion na atakujący... Po bitwie kiedy nasi górą jest super - kto przegrany nie liczy się... tu się kurzyło, tam dymiło, a pole usłane właściwą ilością zabitych wrogów. Witam na zdjęciach niemieckich widać prawdę, ale normalną - masy ogromne wzięte do niewoli, bez broni, w nieco podniszczonych mundurach noga za nogą idą na zachód... pozdr
  12. Witam; Tankfan: mam takie małe pytanie od laika - jaka siłą jest zdolna obecnie zniszczyć czołgi, pomijając działo innego czołgu o odpowiednim kalibrze? Przy okazji: zabezpieczenia mające na celu uniemożliwienie zablokowania wieży to wynalazki jeszcze epoki głębokiej II światowej wojny. pozdr
  13. Cesarz Pacyfiku

    Witam; zwykle w kwestiach wojskowych mam nieco inne zdanie niż Andreas ale... aby ocenić postawę MacArtura, trzeba się cofnąć do mentalności przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych, oraz końca czterdziestych. Bomba atomowa, narzędzie które powaliło Japonię na kolana, oszczędzając kilka milionów chłopców, kupę czasu i sprzętu. Bomba która sprawiła, że Japonia byłą pokonana. Naprzeciw naszych dzielnych - czerwoni, zło wcielone, czerwoni którzy w St. Zjedn. byli gonieni za wszystko, gdzie samo podejrzenie sprawiało, że miało się spore kłopoty... Gdzie bomba była tą jedyną bronią. Tak naprawdę niewiele osób zdawało sobie wówczas sprawę, że nowa broń będzie straszakiem, że nowa broń nie będzie używana przeciw innym krajom, że nowa broń jest tak potężna - że nikt nie odważy się jej użyć... pozdr
  14. Medal Sprawiedliwy wśród Narodów Świata

    Witam; troszkę na marginesie napisu na grobowcu, troszkę na marginesie tematu: o tym jak traktowane jest słowo "Żyd" przez dość dużą część społeczeństwa polskiego świadczą napisy na murach, gdzie jest ono obelgą i to z serii najgorszej z możliwych [patrz napisy na murach]. Drugim aspektem tej sprawy jest / był wywiad w radiu Tok FM, przeprowadzany z jednym z "obrońców krzyża", który został zapytany o antysemickie wypowiedzi. Facet wił się jak piskorz, by w końcu powiedzieć, że to nie jest antysemityzm, tylko wie pan to jest wyzywanie kogoś, bo przecie, oni jako ludzie nie mają nic do Żyda jako człowieka, tylko no tego... to taki sam "przecinek" jak popularne słówko na "k". pozdr
  15. Witam; Florek: realny deficyt finansów publicznych w USA wynosi znacznie więcej. Zmieniają się jedynie jego zasady obliczania. No i co z tego że wynosi 10%, dowcip polega na tym, ile wierzyciele są w stanie wchłonąć wagonów pieniędzy wypełnionych dolarami i ile tychże dolarów może być ulokowanych na rynkach państw gdzie nikt faktur nie żąda. Dopóki obie te drogi są otwarte, może wynosić i 100%... [przesadzam, ale na pewno nie 10...] Al Kaida: to taka troszkę zabawa w króliczka - a więc gońmy go choć w taki sposób by broń Boże za szybko nie złapać. Poza tym jak być zwrócił uwagę to USA walczą sprzętem, technologią, i całą tą "elektroniką". W takich wojnach normą jest testowanie nowych wynalazków z działki wojskowych. I to w rzeczywistych warunkach bojowych. W chwili kiedy będzie wiadomo co i jak - wojna się zakończy, stare technologie pójdą do lamusa [w USA] i na handel i wszystko będzie w porządku. Nie wiem ile razy trąbiono o wiktorii w Iraku, ale kupę krwi przelano i wody w Tygrysie upłynęło, zanim dorwano się do fruktów i wycofano w znacznej części US Army. Czego się armia nauczyła i przetestowała to jej... Na koniec - ktoś gdzieś mówił i pisał o dobrych i złych s...ach, czyli o tym że w USA obowiązuje idea, kto nie z nami ten przeciw nam. A jak przeciw to zawsze można próbować coś robić wojskowo. Poza tym żaden kraj nie lubi by jakiś obcy pałętał się z jakimiś żołnierzami po jego podwórku... pozdr
  16. Eksperyment Filadelfia

    Witam; wymiary lub nie wymiary - tego nie wiem, już sensowniejszym wyjaśnieniem jest próba przeprowadzenia jakiegoś eksperymentu, w którym coś nie wyszło. Teoretyczne założenia - teoretycznymi założeniami, zaś praktyka bardzo często ma się nijak do teorii. Tym bardziej, że tak naprawdę późniejsze lata II w.ś. obfitowały w rozmaite teorie o superbroniach i in. założeniach. Tak naprawdę [to jest moje podejrzenie] należałoby podobnych pomysłów szukać w kręgach naukowców niemieckich, lub tych którzy uciekali w różnych okresie z Niemiec. Wystarczy wspomnieć wszystko to co wiąże się z Riese, a dokładniej to czego nie wiemy, by wyobrazić sobie jakimi krętymi ścieżkami podążała wówczas nauka. Jest jedna różnica - Niemcy przeprowadzali eksperymenty na więźniach, a świadkowie ginęli, zaś eksperymentatorzy zwykle zmieniali jedynie "sponsora"... pozdr
  17. Ju 87 Stuka

    Witam; ucitiel: być może musiał nauczyć się samolotu. Przecież jadąc nowym samochodem - także musisz go "wyczuć" , poznać jak wchodzą biegi, jak silnik wchodzi na obroty jak łapie sprzęgło.... Samolot to dokładnie taka sama maszyna, zaś Ju 87 był dość specyficznym samolotem, który miał swoje zadania i musiał je spełniać. pozdr
  18. Najlepszy myśliwiec II Wojny Światowej

    Witam; ucitiel: temat został zamknięty bo w kilku miejscach rozprawiamy już o Me 109 w różnych jego wersjach. Wersje Me 109: - Bf 109 V2 - silnik Junkers Jumo 210A o mocy 610 KM. Miała to być baza dla wersji A, ale nigdy taka wersja nie powstałą - Bf 109 B1 - Jumo 210Da, 680 KM [lato '37, 30 egz.], - Bf 109 B2 - j.w. ale śmigło na licencji Hamiltona - Bf 109 C1 - silnik Jumo 210 Ga, 700 KM ; modele C2 - C4 - egzemplarze testowe - Bf 109 D- silnik Jumo 210 Da, 680 KM, ok 200 egz., 10 kupiła Szwajcaria - Bf 109 E- silnik DB 600Aa, 1674 KM [dodatkowe zasilanie w tlen typu MG1] - Bf 109 E-1 silnik DB 601 A-1 - Bf 109 E-3 - silnik DB 601 Aa- moc startowa 1175 KM - Bf 109 E4 / E5 / T2 - silnik DB 601N, moc startowa: 1270 KM, maksymalna - 1200 KM [lato - jesień '39] - Bf 109 E-7Z - instalacja GM1 z podtlenkiem azotu N2O - Bf 109 F - silnik DB 601 E - 1350 KM, wersja F-1 silnik DB 601N, liczne usterki, niepełne otwarcie żaluzji, odłamywanie się w locie ogonów etc, - Bf 601 F-3 / F-4 silnik DB 601 E - wersje wcześniejsza stare wyposażenie w działka, wersja nowsza - nowe działka, były traktowane jako samoloty wysokościowe lub rozpoznania - Bf 109 G, silnik DB 605 moc startowa / maksymalna : 1475 / 1310 KM, z tym, że G-0, miało jeszcze początkowo stare silniki. - Bf 109 G-6 : silnik DB 605 A: 1475/1250 - Bf 109 G-10 : silnik DB 605 DCM 1800 /1050 [wysokość 8000m] - Bf 109 K-4 ; silnik DB 605 DCM 1800 [moc startowa] - Bf 109 H; wysokościowy DB 605 B 1600 [moc startowa] Łączna produkcja "109" to ok. 31649 egz., po wojnie zaś jeszcze 573 egz. jako Avia S/CS 99/199 oraz 239 w Hiszpani jako HA-1109 do 1112 Tak naprawdę jednak - Bf 109, od pewnego momentu "kręcił się wokół własnego ogona", coraz mocniejsze silniki poprawiały możliwości tego samolotu, lecz jednakże nie na tytle by sprawić, że nowa wersja byłą rewolucją w porównaniu do wcześniejszej. W zasadzie wersje od F do K, bazują na wersji E, z tym że silniki są nieco mocniejsze, lub wyposażone w lepsze instalacje bazujące na nadtlenek azotu. Tak naprawdę w '43 r. był to samolot bez przyszłości. pozdr
  19. Gen. George Patton- Blood'n'Guts

    Witam; Pattona albo się lubi albo nie. Ja należę do osób, które po prostu lubią go i jako osobę która zwykle doskonale widziała co robi i za samo zachowanie - które choć kontrowersyjne [i pełne anegdot] jest tym co "Tygryski lubią najbardziej". W kwestii samych działań - Bełkot ma rację - nie wiem ile jest z Falaise czy Paryża do Berlina, ale znacznie mniej niż z okolic Charkowa nad Wisłę. Czemu to piszę - gdyż dynamiczne działania, zagonem przełamaniem frontu, sianiem zamieszania - były raczej łudząco podobne do tego jak walczyli Rosjanie z Niemcami. Dość wspomnieć operację Bagration - dokąd doszła.Kilkaset kilometrów jednym rzutem. Na zachodzie wystarczyłoby dwóch Pattonów i danie mu wolnej ręki. Czy koszty takiej operacji byłyby wyższe? Nie wiem - na pewno straty niemieckie byłyby dużo większe [wzięci do niewoli], a Ardenów raczej by nie było. pozdr
  20. Cesarz Pacyfiku

    Witam; Andreas: każdy dowódca o niewyparzonej gębie, stojący murem za żołnierzami, potrafiący pokazać im co o nich myśli jak trzeba, mający swoje nieodłączne atrybuty - staje się legendą. Samo jego zachowanie oznacza że jak się to obiegowo nazywa "miał jaja". Będąc faktycznym władcą Japonii tuż po wojnie może nie doskonale wiedział co robić, ale udało mu się zmienić oblicze kraju, to dzięki wojnie koreańskiej i temu co się tam działo gospodarka Japonii się mogła odrodzić, w czym miał pewnie swój udział. Co najważniejsze - żądając pewnych niemożliwych rzeczy w pewien dość umiejętny sposób budował sobie wśród publiczności opinię osoby która dzięki temu, że jest radykalna może sobie pozwolić na wszystko. Polityk - generał tamtego okresu pierwszej wielkości. Jako polityk - ktoś na kształt naszego J K-M - fajnie się słucha choć wiadomo że są to nierealne w danej sytuacji marzenia. Jako generał - doskonale wiedział co robić. pozdr
  21. Witam; Bełkot: ale to jest poniekąd efekt przyjętych rozwiązań. Obrona uporczywa na jednej linii, oznacza to, że siły przeciwnika są mniej więcej znane, że można dostarczyć wiadomości i informacje, nawet jeśli nie ma wszędzie telefonu i tak dalej. Oznacza to także czas na podciągnięcie odwodów z głębi terytorium i stosunkowo małą ilość niewiadomych, gdyż to sztab / dowództwo decyduje o wszystkim. Pokazanie nowych teorii walki i wojny [bazujących na odmianach "Blitzkriegu"] musiałoby prowadzić do nauczenia umiejętności odsiewania najważniejszych informacji, brania pod uwagę wielu możliwości, oraz faktu że wielu rzeczy nie wiemy o przeciwniku. Doświadczenia I w.ś. prowadziły do owej bitwy [niech będzie] zaplanowanej [bo ładnie brzmi ] gdzie rozpoznanie daje szczegółowe dane, gdzie wszystko ma swoją kolejność i mało niewiadomych. To z nich brała się cała taktyka armii francuskiej i wszelkie błędy i klęski jakie z niej wynikły. Być może z tego powodu dowództwo było w późniejszym okresie walk nastawione aż tak defetystycznie? pozdr
  22. Witam; R.R.: nie pisałem to do tego, że jest źle, tylko liczą i liczą by było dobrze, tylko po to by wskazać, że tak jak wartość księgowa zależy od wielu czynników tak i różne metody liczenia deficytu dostarczą nam różnistych danych... Florek: w Polsce bezrobocie? Od kiedy? Dwie rzeczy: ta pierwsza to kółko zamknięte w postaci: duże [i źle rozdysponowywane] pieniądze mające na celu pomoc dla biednych, co oznacza wydatki, a to znów rosnące podatki. Dalej - próba znalezienia chętnego do pracy za minimalną krajową, do pracy fizycznej prostej i nie wymagającej wielkiego pomyślunku graniczy z cudem. Bo za mało, bo źle, bo za ciężko. Ludzie w Polsce w wielu wypadkach mają za dobrze. Rozwiązaniem deficytu budżetowego jest: zawieszenie dotacji dla k. katolickiego ukrytych jako pomoc publiczna, wypłaty, darowizny dla księży czy parafii, redukcję zbędnych zakupów dla armii i innych ministerstw, rzetelnego przejrzenia funduszy celowych, reforma KRUS-u, i masę innych możliwości. Pieniędzy jest dość są one najzwyczajniej w świecie marnotrawione. A to jest znaczna różnica pomiędzy brakiem. Zaciąganie długów - jeżeli jest wolniejsze niż rozwój gospodarczy, jeżeli jest w celu inwestycyjnym - cóż w tym złego. Poza tym, roboty jest dość - pytanie tylko czy dla kolejnego człeka z wyższym wykształceniem, nie mającego konkretnego fachu w "ręcach". Kierowcy C+E, operatorzy wózków widłowych, maszyn drogowych, elektrycy, murarze, tynkarze... robotę znajdą. Tacy jak ja [i chyba Ty] mający wykształcenie z serii "o.... Maryni"] muszą jeszcze wiele się nauczyć [w moim wypadku: musiałem i muszę [C+E, D]... choć już tyle rzeczy mam...] pozdr
  23. Witam; mateusz: jest jedna mała różnica pomiędzy bitwą [Chałchyn - Choł] a wielką inwazją czy atakiem. W czasie robienia reportażu z bitwy takiego dziennikarza nikt nie dopuści na pierwszą linię walk, tym bardziej, jeśli jest "nasz". Po co ma ginąć. Scenki typu na tle stepu atakuje sześciu chłopa a komisarz pułkowy wskazuje cel - da się zrobić na zapleczu. Po bitwie zaś można zatknąć zwycięską flagę. W czasie inwazji nie ma tak dobrze, wojska idą do przodu, a armię widzą nie tylko reporterzy ale i ludzie, a setkom tysięcy nie powiesz: że to co widzieli to nieprawda, bo wraża bomba trafiła w czołg, że lejtnant nie był pijany a starszyna nie miał pięciu zegarków na prawej i trzech na lewej ręce... Przy okazji - nie pamiętam nazwy filmu - "Byliśmy żołnierzami"? - dziennikarz walczy w Wietnamie, dali mu karabin by przetrwał. Robi zdjęcia w czasie walki, w czasie odpoczynku zdjęcia ludzi których być może nie zobaczy już rano. Wiele z nich nie nadaje się do pokazania. Po samej bitwie spec helikopter przywozi innych dziennikarzy którzy fotografują górę trupów i kulą się przy każdym strzale, i trąbią "Victory"! i piszą nasi dzielni chłopcy. pozdr
  24. Witam; bodajże pod koniec lat 30 tych de Gaulle napisał książeczkę o armii przyszłości jego wyobrażeń. To tak na marginesie. Zmiana taktyki całej armii nie jest prosta - trzeba wymusić pewne działania na oficerach, podoficerach, przełamać pewne stereotypy i wszystkie nawyki związane z dotychczasową metodą - jaka wywodziła się z zaciętych walk pierwszej wojny. Samo nastawienie do wojny kadry dowódczej było bardzo różne, poza tym czytając wspomnienia de Gaulla widać bardzo wyraźnie, że spora część dowódców w zasadzie nie wiedziała co robić, nie miała przećwiczonych manewrów p.t. Linia Maginota nie istnieje, nie ma jej. Brak współdziałania między poszczególnymi rodzajami wojsk. Dodatkowo szybkie postępy wojsk niemieckich rodziły pytanie o sens oporu, tym bardziej że przecież żyli ludzi pamiętający I w.ś. i pamiętający że w głębi Francji wojny w postaci samolotów i in. się nie odczuwało. Zaś kiedy generalicja jest nastawiona pesymistycznie - wojsko tym bardziej i tym chętniej ucieka, "rozłazi się w szwach" lub walczy "tak sobie". Fakt, że linia wiązała część wojsk niemieckich nie oznacza, że była potrzebna. pozdr
  25. Desant w Normandii

    Witam; W kwestii 200 Sturmgeschutz Abteilung: Aufstellung: Aufgestellt als "Sturmgeschutzabteilyng 200" in Sommer 1943 aus dem Stab und 1. bis 3. Batterie / gepanzerter Artillerie Brigade bei Ob West, ze 4 Batterien. Kurzzeitige Bezeichnung "Sturmgeschutz Brigade 931" Kriegstagebuch: Sommer 1941: Aufstellung der Artillerie Abteilung West in Tours. Erstausstattung durch Beutefahrzeuge 10.07.44 Schwere Abwehrkampfe um Caen 29.07.44 Weitere Kampfe im Raum Alancon - Falaise. Bei diesen Kampfet erleidet die Abteilung schwere Verluste. Die Reste der Abteilung konnen sich bis in die Eifel durschlagen. Hier auch Auffrischung und Empfang von Sturmgeschutzen. Aufgrund der Auffstatung mit Sturmgeschutzen wird die Artilerie. Abteilung West Anfang 1944 umbenannt in Sturmgeschutz Abteilung 200. ss 63 - 64; Florian Frieher v. u. z. Aufsses "Sturmgeschutze... march! Die Einsatzwege der Sturmgeschutz Batterien, Abteilungen und Brigaden. 1940 - 1945 pozdr PS. Jak ktoś zna język sąsiadów zza Odry może spróbować przetłumaczyć.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.