Skocz do zawartości

bavarsky

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,902
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez bavarsky


  1. Dnia 13.11.2016 o 14:46, bavarsky napisał:

    (Brygadę gen. Branovacsky detaszowano do działań w kierunku Częstochowy).

    Zdobyłem odpis tekstu Ehnla, pt. Die Einschliessung von Czestochowa im J. 1809.

    Zadanie gen. Branovacskiego było o tyle kłopotliwe, że oparte zostało na założeniu, że polscy żołnierze złożą broń z chwilą zobaczenia przeciwnika.

    Dowódca fortu mjr Kajetan Stuart, mając pod sobą ok. 800 żołnierzy w tym sześć kompanii z 5 pułku piechoty, zamierzał wykonać rozkaz obrony powierzonej mu placówki, co spowodowało że dowódca austriacki jak szybko przybył pod Częstochowę, tak szybko się spod niej zwinął - 10 kwietnia jego brygada wyruszyła z Krakowa, 17 była już na miejscu. Dnia 18 po południu Stuart zrobił wycieczkę złożoną z ok. szwadronu kawalerii [z 3 pułku] i trochę piechoty, dwa bataliony szeklerów odparły atak, zaś Branovacsky w nocy z 18 na 19 wyruszył w stronę Piotrkowa i Rawy ku Warszawie. 20 kwietnia będąc w Plewnie, do obserwacji twierdzy zdecydował się wysłać jeden dywizjon [szwoleżerów cesarskich] pod dowództwem ppłk. Klebelsberga.

    O ile ta część operacji przeciw Częstochowie jest nawet zrozumiała, próba szybkiego zajęcia twierdzy małym kosztem, o tyle pierwsze niepowodzenie na tym odcinku oznaczało że ewentualny sukces wymaga podciągnięcia ciężkiego parku artylerii z piechotą liniową w liczbie co najmniej 2 pułków. Inaczej pisząc, czy Częstochowa była tego warta?

    Jeżeli mała brygada złożona z lekkiej piechoty, pułku kawalerii i lekkiego komponentu artylerii nie mogła podołać zadaniu [zdobycia/blokady] i to według dowódcy tej grupy, to jak wytłumaczyć rozkaz Ferdynanda z 25 IV skierowany do Branovacskiego by posłał dwa dywizjony piechoty granicznej (czyli 4 kompanie ok. 800 bagnetów], a do realnego "zagrożenia" bastionom dodał pół baterii lekkiej artylerii i 2 haubice?

    Te siły pod dowództwem płk. Gramonta miały blokować twierdzę. Skutek był do przewidzenia.

    W skali całej kampanii decyzje te przyczyniły się do tego, że ponad 4000 żołnierzy austriackich przez sporą część kampanii błąkało się na nieistotnych kierunkach operacyjnych, nie uczestnicząc w decydujących starciach.


  2. To co zaskoczyło mnie po lekturze pracy Izdebskiego o Bitwie pod Komarowem stoczonej między 26 a 31 VIII 1914 r., to dość specyficzne podejście Conrada do pracy jaką miały wykonać jego związki operacyjne na froncie wschodnim.

    Poza koncentracją 4 armii gen. Auffenberga która dokonała się nad Sanem, dowódca ten jak i pozostali nie byli uświadomieni co do kierunku swoich działań - na własną rękę studiowali potencjalne kierunki użycia własnych armii.

    Do powyższego, gdy 22 VIII 4 armia [prawoskrzydłowa], otrzymuje dyrektywę do dalszego postępowania tj. uderzenia w obszar między Wisłą a Bugiem, Auffenberg w miejsce wskazówek operacyjnych otrzymuje... zarządzenia taktyczne.

    Ostateczne zadanie dla 4-ej armii -jak się okazało na dzień przed bitwą tj. 25 VIII-, Conrad streścił w ten sposób, że główny kierunek pójść miał na Chełm, między Wieprzem a Huczwą, z punktem ciężkości spoczywającym... na słabszej liczebnie 1 armii gen. Dankla.

    Zamiar Conrada polegał na zepchnięciu armii rosyjskich na Polesie, podczas gdy 4-ta armia miała przedłużać, wspierać i ubezpieczać ten ruch od wschodu. Jednocześnie wypadki które nastały w kolejnych sześciu dniach, każą zadać pytania jaka była rzeczywista wartość planów szefa sztabu Conrada? oraz kontrola nad swoimi związkami operacyjnymi?

    Okazuje się bowiem, że to wojska 4 armii dokonały głównego wysiłku poprzez próbę odtworzenia manewru kanneńskiego względem armii rosyjskiej gen.
    Plehwe, angażując do tego... "punkt ciężkości" w postaci 9 DK i całego X Korpusu z 1 armii gen. Dankla.

    Dopóki impet natarcia i wytworzona sytuacja na froncie trwała, Conrad poklaskiwał takim zamiarom, w chwili jednak gdy doszło do pobicia Rosjan, 31 VIII likwiduje działania swoich podkomendnych "równając armie" i pozwalając wojskom przeciwnika do wycofania i przegrupowania, oddając tym samym inicjatywę.

    Jak zatem wyglądała jakość operowania związkami operacyjnymi na froncie wschodnim?


  3. Znany jest przypadek księdza Karola Mikoszewskiego, emigranta, byłego członka Komitetu Centralnego Narodowego i Rządu Narodowego, którego żandarmeria w projekcie pozyskiwania uległych księży najpewniej zwerbowała jako informatora.

     

    Podczas obchodów rocznicy wybuchu powstania styczniowego w Genewie 22 I 1872 zadziwił zgromadzonych tam słuchaczy ze swego zwrotu ku Rosji. W lipcu następnego roku, za namową ambasadora rosyjskiego w Paryżu, ks. Mikoszewski zdecydował się na powrót do Królestwa... a gdy przekroczył już granicę, powędrował z miejsca do X Pawilonu Cytadeli, gdzie przesłuchiwano go i więziono przez okres 8 miesięcy, a po tym czasie zesłano na okres 13 lat. Dopiero korzystając z łask nowego cara Aleksandra III, wyprosił 31 X 1885 r. zgodę Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na otrzymanie paszportu z prawem bezpowrotnego wyjazdu z Rosji.


  4. O ile wiem w marcu 1939 r. Rumunia podpisała układ gospodarczy z silniejszym graczem jakim były Niemcy pod wodzą Hitlera. A 4 września opowiedziała się za neutralnością, mimo że od 1921? obowiązywał traktat zawarty z II RP o wzajemnej pomocy militarnej na wypadek wojny.

     

    Zatem o jakim sojuszniku tutaj dyskutujemy? Może tylko takim, który pozwolił na internowanie rozbitków z armii WP.


  5. Dnia 28.12.2016 o 12:34, jancet napisał:

    4. Bezpieczeństwa - w 1935 roku Polska była bardziej zdecydowanie bezpieczna, niż w  1918.

     

    W 1918 r. mieliśmy upadek Cesarstwa Niemieckiego a na wschodzie wojnę domową, chaos post-wojenny przy sprawnej polityce Piłsudskiego był do opanowania. Marszałek wręcz rozgrywał na szczeblu strategicznym uznanie np. przez Denikina Polski jako samodzielnego bytu państwowego, niezależnego od upadłego Cesarstwa.

     

    W 1935 r. mieliśmy zbrojącą się III Rzeszę a na wschodzie rosnący w siłę ustrój pod przywództwem Generalissimusa Stalina. I mieliśmy 0, słownie ZERO sojuszników z którymi graniczyliśmy.

     

    W początkach 1920 r. Piłsudski był na etapie finalizacji swojego konceptu federacyjnego z URL. Odpowiednie papiery podpisano w Warszawie, w kwietniu tuż przed ofensywą na Kijów. Wojna 1920 choć pozornie była sukcesem, ostatecznie nie doprowadziła do stworzenia sojuszniczego buforu między nowym "bolszewickim" tworem a nami.

     

    Piłsudski mocno przeżył owo niepowodzenie, oceniając rezultat wojny w kategoriach porażki sowich nie tylko planów, ale i marzeń o sojuszu wolnych narodów. Niemniej jednak. On próbował, myślał w kategorii wielu lat. To mu nie wyszło. Tak bywa w polityce.

     

    A jaki plan w roku 1935 r, miały nasze elity polityczne na zabezpieczenie naszego kraju? Nawet nie potrafiliśmy wyprzedzić ruchów Hitlera względem Czechosłowacji. Dogadania się z nimi choćby w kwestiach przemysłu zbrojeniowego. Zawsze głupia Polska duma musiała wziąć górę nad pragmatyzmem.

     

     

     

     


  6. 9 godzin temu, jancet napisał:

    Z całym szacunkiem dla pana dr. hab. prof UW-M Tomasza Strzeżka  - nie mogę ocenić wiarygodności tej liczby, bez informacji o składnikach sumy, z których powstała. Ja tej książki nie posiadam.

     

    Po treści książki wnioskuję, że autor dokonał prawidłowego podsumowania liczebności wojsk rosyjskich za pierwszy period walk.

    Od reorganizacji I Armii, której skład ustalano już od sierpnia 1830 celem wysłania nad Ren, a którą w wyniku zajść w Warszawie przemianowano na Armię Czynną mającą działać przeciw KP. Strzeżek w początkowym rachunku sił podał liczebność OdB wliczając w to wojska, które szykowano na ewentualność przedłużającego się konfliktu [mowa tutaj np. o II KP gen. Pawła Pahlena II). Patrzę do opracowania Smitta, Puzyrewskiego [który jak się okazuje brał wszystko od tego pierwszego] i nie widzę tutaj, żadnych rozbieżności. Tak zebrana armia liczyła 181-183 tys. żołnierzy i 664 dział, a po dodaniu jak to ujął choćby Strzeżek"nieznaną dokładnie liczbę żołnierzy III Korpusu Piechoty i IV Rezerwowego Korpusu Kawalerii rozrzuconych na kwaterach w guberniach kijowskiej i podolskiej. Łącznie do stłumienia powstania rzucono około 200 tys.  żołnierzy".

     

    Początkowe siły feldmarszałka Dybicza, które w lutym przekroczyły granice KP, Strzeżek ocenił klasycznie na 133 tys. żołnierzy I i II linii z 460 działami.

    W Ruskiej Starinie, gdyby ktoś optował posiadam też szacunkowe wyliczenia samego Mikołaja względem tego okresu działań wojennych.

     

    Przy okazji, nie ma sensu spierać się o detale w postaci kilku tysięcy mniej lub więcej żołnierzy rosyjskich, bez podania czy np. siły te mogły stanowić wsparcie działań na głównym kierunku operacji w danym okresie czasu. Zatem przy ocenie i podawaniu szacunkowych "statystyk" warto byłoby napisać o którym okresie insurekcji dyskutujemy. Bowiem inaczej miały się siły na początku wojny a inaczej np. we sierpniu czy wrześniu 1831 r. [wliczając w to straty].


  7. 48 minut temu, jancet napisał:

    Co do 200 tysięcy - wydaje mi się, że liczba niedoszacowana. Nie wiem, z której pracy Strzeżka żeś korzystał, ale wydaje mi się, że Strzeżek szacował liczebność oddziałów, które przekroczyły granice Królestwa. Ale tłumienie powstań na Litwie, Wołyniu, Podolu i Ukrainie to też udział w tej wojnie.

     

    "Łącznie do stłumienia powstania rzucono około 200 tys. żołnierzy" [w:] Polska ofensywa wiosenna w 1831 roku, Oświęcim 2011, s. 13.

    W wydaniu Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, Olsztyn 2002, strona 14.

     

     


  8. 15 godzin temu, jancet napisał:

    Choć szanse na sukces w tamtej wojnie oceniam negatywnie, niekoniecznie z tego musi wynikać, że sam fakt powstania uważam za błąd. Mikołaj żadnych militarnych mrzonek nie podzielał i dążyłby do stopniowego pozbawiania Królestwa faktycznej odrębności, czyniąc z niego jedynie twór fasadowy. Powstanie jedynie przyśpieszyło ten proces. A lepiej, że się to dokonało w wyniku przegranej - ale przegranej z honorem, wielomiesięcznej wojny, niż gdyby polskie dywizje pod wodzą Dybicza u boku Rosjan zdobywały Paryż.

     

    Dzień dobry! Bardzo się cieszę, że Pana widzę!

     

    Jeżeli przyjrzeć się ogólnym danym, które biorę za Военно-Статистический Сборник, t. IV, cz. 2, St.Petersburg 1871, s. 46 - całość wojska rosyjskiego za rok 1830 wyglądała następująco

    - w skład regularnych sił:
    692 generałów,
    26.168 oficerów,
    839.365 żołnierzy.
    -w skład nieregularnych:
    26 generałów,
    3093 oficerów,
    181.372 żołnierzy

     

    Zatem liczby te bez żadnego komentarza czynią bezwzględną przewagę nad siłami powstańczej armii.

     

    Jednak musimy pamiętać, że sześć korpusów piechoty [+ jeden grenadierów oraz gwardii] oraz pięć kawalerii było rozłożonych na sporym obszarze cesarstwa, a jedyna sposobność do koncentracji tak dużych mas mogła nastąpić w drodze czasochłonnych przemarszów. Dodać do tego należy niezdolność operacyjną części tych sił z powodu uprzednich działań przeciw imperium otomańskiemu.

    Na początku wojny feldmarszałek Dybicz dysponował ok. 133 tys. żołnierzy I i II linii [eszelonów], tj. I KP, VI KP, KGren., OGwK, III i V KRK z 460 działami, w dalszym czasie mógł liczyć na dodatkowe 48 tys. w II KP i KGw. z 204 działami. Do tego o czym przekonał się gen. Dwernicki w wyprawie na Wołyń, wojsko rosyjskie mogło posiłkować się mniejszymi oddziałami, częstokroć łączonymi doraźnie z III KP i IV KRK, które zajmowały kwatery w guberniach kijowskiej i podolskiej.
    Czyli łącznie do stłumienia powstania rzucono ok. 200 tys. żołnierzy. Dane zaczerpnąłem za Strzeżekiem.

     

    Niemniej podstawę uderzeniową feldmarszałka Dybicza w pierwszym lutowym okresie operacji stanowiły korpusy I i VI oraz kawaleria [poza kirasjerami]. Dowodzący wojskiem polskim mieli kilka sposobności w wyniku których siły nasze mogły zniszczyć tę część wojsk nieprzyjaciela, a i nawet włączając w to grenadierów oraz gwardię. Jak wiemy żaden z tych zamiarów się nie udał.

    Gdyby jednak.. Mam tutaj konkretne pytanie.

    Czy ktoś zadał sobie trud dokonania analizy stanu i dyslokacji tych korpusów rosyjskich, które nie uczestniczyły w tłumieniu powstania polskiego, a które zapewne zostałyby włączone jako kolejne na liście -tj. stany [po wojnie tureckiej], koncentracje i czasy marszów na polski TDW?
    Bo o ile szans wygrania wojny w dłuższej perspektywie -bez wydatnego wsparcia politycznego i wojskowego? zainteresowanych naszą insurekcją - nie widzę, o tyle jestem w stanie wyobrazić sobie scenariusz dwóch? a może i trzech lat wojny.

    Pozostaje naturalnie kwestia udziału wojsk pruskich -najbliższych 'sojuszniczych', przy teoretycznie tak niekorzystnym wyniku wyprawy Dybicza.

     

    Pozdrawiam


  9. Ostatnio w wolnych momentach studiuję opracowanie zbiorowe Prusy w okresie monarchii absolutnej 1701-1806, pod red. B. Wachowiaka, Poznań 2010.

    Między str. 436 a 437 znajduje się Tabela 5, w której to Z. Szultka, przedstawił stany ludności znajdującej się w terytoriach państwa pruskiego przed i po wojnie siedmioletniej.

    Szkoda, że ów autor nie podał procentowego spadku/przyrostu ludności między 1756 a 1763 r. [+ popełnił błąd w sumie tego ostatniego].

    Otóż po przeanalizowaniu zebranych tam danych, doszedłem dno następujących wniosków:

    Z 10 terytoriów wchodzących w skład państwa pruskiego, tylko jedno zanotowało przyrost ludności w omawianym okresie na poziomie 0.5% tj. Prusy Książęce. Reszta zanotowała średni spadek ludności na poziomie: 1.23%, przy czym najmniej ludności utraciły: Fryzja Wschodnia [0.2%] a najwięcej księstwo Kelve i hrabstwa Mark, Moers i Geldira [2.3%].

    W skali całej wojny wszystkie terytoria Prus utraciły zaledwie 0.9% ludności.


  10. John H. Gill nie podaje wyliczeń dotyczących stanu koni, a liczbę żołnierzy w pułkach kawalerii. W opracowaniu Justa do którego dotarłem, autor podaje nie tylko liczbę żołnierzy na pułk kawalerii ale podaje stan (liczbę) koni + poszczególne braki.

    W samym VII korpusie (bez uwzględnienia taboru z korpusu pociągów gdzie liczba koni wynosiła 1571 + kilku innych mniejszych jednostek) wyjściowa ilość koni zamykała się liczbą 6258, zaś rzeczywista [po odliczeniu wszelkich ubytków przez Justa] 5755.

    Stąd po uwzględnieniu wyłączonych formacji (1571+) mamy tę nadwyżkę.

    Pamiętać też trzeba, że VII korpus dysponował niespotykanym nasyceniem w komponent kawalerii, zwłaszcza w stosunku do korpusów wyruszających na wojnę roku 1809 znad rzeki Inn. Zwyczajowo było tam po 16 szwadronów, gdy tymczasem arcyksiążę Ferdynand dysponował aż 44 szwadronami.

    Przygotowując powyższe OdB dotarłem i zapoznałem się m.in. z następującymi opracowaniami:

    1) Brinner (kapitan), pt. Geschichte des k.k. Pionnier-Regimentes, znajduje się tam m.in. informacja dotycząca udziału 7 dywizjonu pionierów, który jak się okazuje był organizacyjnie spięty z awangardą gen. Mohra.

    2) historia pułku huzarów cesarskich autorstwa Treuenfesta, która to jednostka wchodziła w skład awangardy gen. Mohra. Dowódcą był płk Anton Baron Horváth v. Szent-György.

    3) Just (kapitan): Da Herzogtum Warschau von seinen Anfängen bis zum Kampf mit Österreich 1809, Mitteilungen des k.u.k. Kriegs-Archivs 4. (Dritte Folge, 1906).

    Nieskromnie napiszę, że kilka informacji zawartych w tym OdB pojawia się po raz pierwszy w rodzimej literaturze :)


  11. W załączniku pdf, podaję OdB wojsk austriackiego VII korpusu w kampanii roku 1809:

    Odnośnie zaś tytułowej bitwy.

    Ugrupowanie wojsk austriackich pod dowództwem 28 letniego arcyksięcia Ferdynanda było podzielone na lewe, centrum i prawe skrzydło. Do tego zgodnie z doktryną reformatora armii Karola pozostawiono liczne odwody.

    Gros pracy miało wykonać prawe skrzydło i centrum.

    Rozbierając ten manewr zacznę od prawej strony, tam głównodowodzący postawił brygadę gen. Civalarta z dywizji gen. Mondeta, dwa pułki piechoty De Ligne, Kottulinski oraz cztery szwadrony huzarów palatyńskich, które nacierają na północ od Janczewic w stronę Jaworowa, uprzednio zdobywając przeprawę przez Mrowę [szef sztabu ppłk. Latour podaje Rnowę]. Na prawym skrzydle gen. Civalarta, dwa bataliony pułków siedmiogrodzkich, tj. Wołochy z brygady gen. Mohra - podpierając ten atak następują od Ładów w stronę wsi Dawidy. Łącznie: 8 baonów, 4 szwadrony.

    Centrum stanowi 2 bataliony i 2 kompanie z III baonu 48 pułku piechoty Vukassovicza, prowadzone przez dowódcę ppłk. Ludwiga Gabelkhovena. To one ruszyły w stronę Falent i Raszyna z okolic wsi Podolszynie.

    Lewą stronę miał podeprzeć atak kombinowanej małej grupy feldmarszałka Schaurotha, który od Janczewic ruszył w kierunku Michałowic. Dysponował czterema kompaniami z III baonu pułku Vukassovicza, 4-tym szwadronem 1 pułku huzarów cesarskich, 1-szym szwadronem huzarów palatyńskich oraz baterią konną. Zatem w praktyce dowodził jednostkami nie ze swojej dywizji - ta bowiem została przeznaczona na rezerwę.

    I odwód znajdował się pod karczmą Wygoda, brygada gen. Pflachera, pułk kirasjerów Sommarivy [brygada gen. Spaetha]
    II odwód, brygada gen. Trautenberga, pułk kirasjerów lotaryńskich [brygada gen. Spaetha]
    (Brygadę gen. Branovacsky detaszowano do działań w kierunku Częstochowy).

    Podsumowując.

    - centrum oraz prawe skrzydło liczyły: 10 batalionów i 2 kompanie, 4 szwadrony.
    - lewe skrzydło: 4 kompanie piechoty, 2 szwadrony, 1 bateria konna.

    Sprawa artylerii do dokładniejszych studiów.


  12. Trump, Johnson, Farage, Korwin, Wipler...

    Skoro nacje podniecają się takimi konowałami którzy "zaorują lewaków" to nic dziwnego, że jest taki a nie inny wynik. Populizm ma dzisiaj całkiem świeżą wersję, którą masowo łykają słuchacze, nowych zbawców, mających receptę na każdą bolączkę.

    Szkoda wielka, że Anglia opuszcza EU.

    Swoją drogą, aż oniemiałem widząc Panią Premier Szydło na tle flag Unii i Polski. Cóż to się stało?


  13. Bavarski, ja nie neguje, że przy pomocy funduszy unijnych zrobiono wiele rzeczy.

    Ja twierdzę, że darowane pieniądze (i to darowane pod przymusem wykorzystania w określonym terminie) zbyt łatwo się wydaje. Wydaje się lekką ręką marnując ich dużą ilość. Gdybym tak gospodarował budując swój dom to pewnie nigdy bym go nie skończył. Po prostu nie stać by mnie było.

    Patrząc przez pryzmat tej jednej ulicy myślę, że w skali Unii marnują się olbrzymie środki.

    Gregski nie twoja wina, że m.in. w administracji państwowej różnego szczebla są ludzie niekompetentni, którzy nie potrafią napisać poprawnie wniosku, stworzyć biznesplanu, zagospodarowania przestrzennego, przeanalizować ryzyka np. poprzez banalną kalkulację IRR w Exelu.

    U nas w Cze-wie prawie utracono fundusze na rozszerzenie linii tramwajowej łączącej dzielnice Raków z Północą, bo jakiś beton ludzki nie potrafił dopilnować papierkowej roboty.

    Gregski, w skali Unii marnują zapewne wielkie środki, ale pytanie które nasuwa mi się, jest takie: czy aby stosunek zmarnowanych funduszy do tych zakończonych sukcesem nie jest jednak promilem?, tj. zwróć choćby uwagę na te durne chodniki z kostki brukowej :) Śmiem twierdzić, że gdyby nie Unia, to na takim Pcimiu dalej chodziliby po nieutwardzonym dziurawym poboczu.

    W takich Rędzinach, obok Cze-wy, zrobiono z środków EU, naprawdę sporo... począwszy od oczyszczalni ścieków, przez wspomniane chodniki z kostki na przywróceniu do "życia" lotniska w Rudnikach skończywszy.

    Kwestia kompetencji władz lokalnych, w sprawie składania wniosków w sprawie dofinansowania, nic więcej. Jeżeli u Ciebie jest z tym słabo, to znaczy, że masz do luftu wójta, burmistrza czy kto tam tobą nie zarządza ;)


  14. W Częstochowie przy remontach ulic można natknąć się na elementy wodociągów metryką sięgającą do nowojorskiej inwestycji firmy Ulen & Company, która w tym mieście budowała kanalizację w okresie II RP.

    Gdy zaczęto remont ul. Warszawskiej, czyli dość długiej i starej, robiono hurtowo przyłącza, kanały burzowe.. okazało się że oznaczenia na mapach to jedno, a praktyka podąża swoim kierunkiem. Ponowna inwentaryzacja i opis zajął kawał czasu.

    Morał zresztą jest taki, że nikt nie rusza tak skomplikowanych systemów bez generalnej rozbiórki starego, w tym wypadku przy okazji "budowy" na nowo drogi.

    Fundusze z UE bardzo pomagają, widzę to zwłaszcza na przestrzeni kilku lat jak zmieniły się lokalne wsie i miasteczka okalające Cz-wę, np. Olsztyn AD 2016... rynek nie do poznania :) A to wszystko dzięki tej "komunistycznej", "lewackiej", "biurokratycznej" Brukseli.

    Polskie, narodowe i patriotyczne miasto Katowice raczej nie miałoby w planach rzuceniem sakwą na projekt i inwestycję na takim gorolskim zadu**.

    Zatem, ja się cieszę. Bo mowa nie tylko o Olsztynie, ale o Złotym Potoku, Janowie, Myszkowie, Lelowie, Bobolicach, Mirowie itp.


  15. To na prawdę mogło wyglądać na to, że "sejmokracja" nie potrafi sprostać problemom.

    Po pierwsze nie "sejmokracja" a ówczesne Rządy. Jak widzę rodacy mają krótką pamięć i zapominają - choć tych lat nie mogą znać, z przyczyn obiektywnych - to jednak wypada się zastanowić, dlaczego w połowie lat 20. XX wieku, w II RP panowały ogromne napięcia w wyżynach władzy.

    Od paru lat istniała na mapie Polska. Trzeba było postawić kraj po krwawej wojnie. Trzy rodzaje administracji należało połączyć, trzy systemy prowadzenia wojska, polityki rolnej, nierównomiernie rozwiniętej kolei, wreszcie walka z rozwarstwieniem społecznym. Na tzw. Kresach ludzie niekoniecznie czuli, że są Polakami.

    Zatem. Decyzja Piłsudskiego, choć budzi pewnie dzisiaj kontrowersje z różnych przyczyn, moim zdaniem była właściwa, ale cóż tylko wtedy... nie mylić ze współczesnością - niemniej należy mieć wielki szacunek i do strony, która w tym starciu z Marszałkiem została pokonana, tj. tej "sejmokracji".

    Bo niestety, co też często zapominamy, czasy w których przyszło restytuować się nowemu państwu, nie były oględnie pisząc dla nas łatwe.

    Na wschodzie potencjalne zagrożenie ze strony nowego 'Rewolucyjnego' państwa, a na zachodzie nie skore do układania, pokonane i tłamszone przez Entente, Niemcy. Piszę - tłamszone - bo choć pokonane, to obarczone wszelką winą za Wielką Wojnę, tak jakby Tylko one w 1914 były jej prowodyrem. Na tym gruncie wzrastał ochoczo nacjonalizm, najgorszego typu, skrajnego. Piłsudski tak się składało, że już wtedy to dostrzegał i przewidywał, gdy tymczasem u nas się "nie dogadywano". Cóż, gdyby Polska była Albionem, tj. wyspą, takie kłótnie nie byłyby specjalnie problemem.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.