Skocz do zawartości

bavarsky

Użytkownicy
  • Zawartość

    2,902
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez bavarsky


  1. W tym temacie proponuję, podjąć się aktywnej historii.

    Tak, tak dużo komputera, mało ruchu, pączek za pączkiem i brzuszek się rozrasta... ;)

    Jeżeli mieszkacie w miejscu, w którym znajdą się jakieś pozostałości po Epoce Napoleońskiej, zróbcie zdjęcie i opiszcie je! :P

    Zacznę pierwszy:

    Na Częstochowskim cmentarzu Świętego Rocha znajduje się stary nagrobek z 1853 roku, Wincentego Wenitowskiego.

    Na nagrobku tym widnieje inskrypcja: „...byłego wojskowego z Gwardyi Napoleona”.

    Poniżej przedstawiam zrobione przeze mnie zdjęcie:

    f_Zdjcie010m_225bc72.jpg

    W Częstochowskim archiwum wykopałem jego akt zgonu, z księgi zmarłych parafii św. Zygmunta, pod pozycją 499 za rok 1853, dowiedziałem się że Mieszkał w Nowej Częstochowie (obecnie dzielnica), i był introligatorem.

    Kurcze ciekaw jestem gdzie on służył. . .


  2. No cóż z Neyem było jak z Oudinotem, który był nieustraszonym żołnierzem, nie oszczędzającym się podczas bitwy i jednocześnie nie oszczędzony przez kule -osiągnął rekord 33 trafień ;), jako dowódca elitarnej dywizji grenadierów, cudnie zapisał się w pamięci, pamiętnej kampanii 1809 roku, natomiast gdy stał się dowódcą korpusu w kampanii 1812 roku, kompletnie się pogubił i nie podołał już całkiem innym zadaniom koordynacyjnym na tak wysokim szczeblu.

    Ney choć miał te same zalety co Oudinot, a Kukiel nadmienił „talent taktyczny duży przy niebezpiecznej czasem gorączce w boju...”, to w dziedzinie sztuki dowodzenia na szczeblu operacyjnym podobnie jak Oudinot, był kompletnym beztalenciem.

    W każdym bądź razie brakowało w bitwie Davouta, ale przede wszystkim brakowało Napoleona z roku 1805. Nie takie bitwy w swojej karierze Bonaparte wygrywał.

    Davout! Davout! Davout! Po stokroć Davout! Napoleonowi zabrakło do zwycięstwa tej Wybitnej Maszyny Analitycznej.

    Estero, brakło również Wielkiej Armii... niestety to co stanęło do boju w 1815 roku, było cieniem dawnej Grande Armee.

    Strat z odwrotu 1812 roku, nie udało się „wypełnić” już nigdy Napoleonowi.


  3. Zgoda, i ja to doskonale wiem, ale chodzi o to że ja to już zaznaczyłem w swoim pierwszym poście, na 1 stronie tego tematu,

    Było to raczej zwycięstwo moralne, i w niedalekiej przyszłości strategiczne, bowiem oddanie Warszawy przez wojsko polskie miało dać Poniatowskiemu „wolność” operacyjną.

    potem go jeszcze raz powtórzyłem,

    A na serio dalej rozważając, było to zwycięstwo w stricte strategicznym wymiarze, którego owoce dopiero po kilku dniach Polacy poczęli zbierać. .

    i jeszcze raz :P

    To że bitwa Raszyńska była nierozstrzygnięta, nie oznacza że była przegrana na poziomie strategicznym, bo następstwa jakie miały po niej miejsce spowodowały że była wręcz punktem zwrotnym w całej kampanii!

    i teraz jeszcze raz powtarzam: było to zwycięstwo o wymiarze strategicznym, bowiem Poniatowski oddając Warszawę Austriakom, uzyskał wolność w wymiarze operacyjno strategicznym, a i to dopiero okazało się po paru dniach jak emocje po Raszynie ucichły uffffff ;)


  4. Adamie, przy całym szacunku do twojej osoby, tego zdania nie rozumiem...

    Twoje rozważania o nie zniszczeniu armii wroga wychodzą już w sferę taktyczną a nawet strategiczna.

    A bitwa jest to rozstrzygnięcie taktyczne czy strategiczne? Bitwa to tylko i wyłącznie starcie toczone na poziomie taktycznym, a zniszczenie żywej siły wroga zawsze było w sferze taktycznej i de facto strategicznej głównym celem, praktycznie każdego wojska które chciało wygrać bitwę i całą kampanię.

    To że bitwa Raszyńska była nierozstrzygnięta, nie oznacza że była przegrana na poziomie strategicznym, bo następstwa jakie miały po niej miejsce spowodowały że była wręcz punktem zwrotnym w całej kampanii!


  5. Można się spierać, bo choć Austriacy przerwali bój i się cofnęli, to Polacy nie "odzyskali" Falent i praktycznie natychmiast byli zmuszeni opuścić stanowiska - z powodu strat i odejścia Sasów.

    No nie za bardzo można się spierać ;)

    Sam przyznałeś, że Austriacy pierwsi przerwali bój i się cofnęli. A Falenty to jest argument lekko chybiony, bo to nie była nasza główna linia obrony. Falenty w planie bitwy nie miały być nawet tak silnie bronione, one miały tylko ujawnić główny kierunek ataku wojsk austriackich.

    Rozumiem, że do tego postu mam się odnieść.

    Bitwa jest nie rozstrzygnięta, ponieważ ani Austriakom nie udało się zniszczyć Wojska Polskiego, ani też Polakom nie udało się zatrzymać pochodu korpusu Austriackiego na Warszawę.

    Ponadto wszystko zależy czym mierzy się to zwycięstwo, Austriacy zadali duże straty Polakom, a Flenty były przysłowiową maszynką do mięsa, której bym tutaj nie bagatelizował. Co do znaczenia Falent, bez wątpienia bardzo ważny punkt w tej bitwie, który trzeba było zająć chcąc kontynuować natarcie. Tym bardziej że strona Austriacka, zapewne jak zauważyłeś działała mało skoordynowanie, najpierw chcieli atakować Jaworów i gdyby udało im się go zająć, skupiając właśnie na nim całe natarcie, wygrali by zapewne tą bitwę, a tak marnotrawili swoje wojsko skupiając całe swoje siły w centralnym ataku...


  6. Haha dobre! Pawłowski może się mylić ;), wiesz pewnie że może się mylić, był tylko człowiekiem, ale z potężnym warsztatem analitycznym, którego ja nawet w małym ułamku nie posiadam.

    Ponadto nie jestem żadnym autorytetem, ale skoro podważasz zdanie takiego historyka jak Pawłowski to musisz mieć słuszne i solidne argumenty. Chylę czoła :P;)

    A na serio dalej rozważając, było to zwycięstwo w stricte strategicznym wymiarze, którego owoce dopiero po kilku dniach Polacy poczęli zbierać.

    Ferdynand sam po bitwie twierdził, że jego wojska sukcesem przypieczętowały bitwę pod Raszynem zmuszając wroga do oddania Warszawy. Dopiero gdy był sam ze sobą, zaczął myśleć inaczej...


  7. No cóż Adamie, w konkluzji Pawłowski zaznacza, że był to pod względem taktycznym bój nierozstrzygnięty.

    Straty obu stron:

    Austriacka lista strat, na 21 kwietnia podaje: 74 zabitych, 262 rannych, a wziętych do niewoli 72. (choć zarazem autor zaznacza że Austriacka strona najwyraźniej zaniżyła swoje straty ) Łącznie: 408

    Polacy stracili: zabitych 450, rannych 800 – 900 i wziętych do niewoli 32, oraz postradali 2 działa.

    Według króla saskiego straty te jednak były niższe i wynosiły odpowiednio:

    zabitych 3. oficerów, 264 szeregowych, rannych 22 oficerów i 465 szeregowych, wziętych do niewoli 5 oficerów i 73 szeregowych, zaginionych 2 oficerów i 167 szeregowych.

    Romuald Romański podaje znaczne straty w Korpusie Austriackim oceniając je na ponad 2500 zabitych i rannych, cytując za Sołtykiem jego „Kampanię 1809 r. Raport o działaniach armii pozostającej pod raszynem ks. Józefa Poniatowskiego podczas kampanii 1809r.”


  8. Taktycznie bój ten był nierozstrzygnięty.

    Natomiast to, że Polacy do końca walk utrzymali główne pole walki, zasługuje na wielkie uznanie, tym bardziej że przewaga liczebna Austriaków (25000 przeciw 12000 Polaków) była znacząca. Było to raczej zwycięstwo moralne, i w niedalekiej przyszłości strategiczne, bowiem oddanie Warszawy przez wojsko polskie miało dać Poniatowskiemu „wolność” operacyjną.

    Wojsko Polskie, uratował fakt, że Austriacy poczęli atakować w sposób lekkomyślny, a szef sztabu VII Korpusu Ferdynanda, Brush zawalił sprawę nie przygotowując się do mających nadejść operacji.

    Kluczem byłoby zajęcie przez Austriaków Jaworowa, lecz atak ich się nie powiódł, więc postanowili bić głową w mur w centrum wojsk polskich. Co jak się miało okazać przyniosło im mierne skutki.

    Bo i choć Polaków z Falent wyparli, to linia Dawidy-Michałowice została utrzymana praktycznie do końca.

    Poza tym to co von Kozic napisał, Ferdynand zrazu po bitwie zdał sobie sprawę że kampanii tej nie uda mu się tak łatwo i przyjemnie wygrać, jak wcześniej zakładał.


  9. Henryk Brand, Heinrich Brand lub czasami zwany Heinrich von Brand.

    Urodzony w 1789 roku w Łąkach, był oficerem armii Pruskiej, po katastrofie pod Jeną przeszedł do armii polskiej.

    Oficer Legii Nadwiślańskiej, uczestnik kampanii Hiszpańskiej, Rosyjskiej 1812 roku i Niemieckiej 1813 roku. 18.X.1813 został ciężko ranny w bitwie pod Lipskiem, wzięty do niewoli.

    Jakiś czas temu wydawnictwo Armagedon wydało jego wspomnienia pod tytułem: „Moja służba w Legii Nadwiślańskiej”. Świetnie się je czyta, wręcz wybornie, opis okrucieństw wojny toczonej najpierw w Hiszpanii a potem w Rosji często zniewala.

    Po jakimś czasie postanowiłem dokopać się do tego co czynił Brand w późniejszym etapie swojego życia, czyli po zakończeniu wojen napoleońskich.

    I przez przypadek czytając wspomnienia ostatniego dowódcy czwartaków Józefa Święcickiego, wyszło że po 1813, Brand zaciągnął się na służbę Prus. Podczas powstania listopadowego przebywał w sztabie Dybicza jako obserwator, potem odbierał broń składaną przez wojsko polskie w Prusach.

    W 1832 roku opublikował anonimowo paszkwil „Die Polen in und bei Elbing”, na temat zachowania się byłych powstańców na ziemi pruskiej i ustosunkowania się rządu w Berlinie do problemu polskiego.

    Podam przykład dialogu prowadzonego przez Branda ze Święcickim w sprawie dania amnestii żołnierzom z 4. pułku piechoty:

    Brand: Przyznaję to wszystko, że pan masz rację, lecz jestem tu przysłany z rozkazu królewskiego, abyś pan takową deklarację [chodzi o tą amnestię –bavarsky] natychmiast odwołał i namówił pułk cały do powrotu do kraju. Przeciwnie zaś, odesłanym pan zostaniesz do fortecy!

    Święcicki: Ja zaś, widząc na piersiach jego znak honorowy, który jeszcze w Hiszpanii dostał, będąc kapitanem w wojsku polskim, w uniesieniu odpowiedziałem:

    -Jak pan śmiesz, nosząc na swych piersiach znak honorowy wojskowy, prawemu Polakowi podobną propozycję czynić, aby to, co raz napisał, miał potem odwoływać i żołnierzy namawiać do powrotu w kajdany! Jest to niegodne żądanie honorowego człowieka, a fortecą nich pan mnie nie straszy, bo jej się nie ulęknę. A słowa raz wyrzeczonego nie przełamię. Więc proszę podobnej propozycji więcej nie czynić, bo to mnie obraża!”

    Święcicki J., Pamiętnik ostatniego dowódcy pułku 4 piechoty liniowej, PiW 1982, str. 169-170

    Jak widzimy, Brand, człowiek o dwóch twarzach się nam ukazuje, niby elitarny wojak z Legii Nadwiślańskiej, a jednak wstrętny Prusak się w nim budzi, tak oto poniżając Święcickiego.


  10. Mógłby powstać z tego bardzo ciekawy projekt. Oczywiście w dziale dt. encyklopedii napoleońskiej tylko takie hasła byłyby w niej umieszczane.

    Generalnie bardzo dobry pomysł z tym wydzieleniem, nie widzę żadnego problemu w tym względzie, ja się dostosuję i z natury nie marudzę tym bardziej, że jak na razie z różnych względów żadnego hasła do encyklopedii nie napisałem...

    Świetna inicjatywa!

    Pozdrawiam

    Kot Bavarsky


  11. Niepraktyczność ogólnie mundurów za Królestwa Polskiego, wyszła w równej linii od Rosjan :) U nich jak to mawiają nie tylko trzeba zabić Rosyjskiego żołnierza, trzeba jeszcze sprawić by się przewrócił... to że taki żołnierz stał po śmierci spowodowane było tymi obcisłymi „szmatkami” ;)

    Żołnierze Królestwa Polskiego stracili swobodę ruchów, który to ruch cechował żołnierzy wojsk napoleońskich tudzież Księstwa Warszawskiego, na rzecz bezruchu, który z kolei znamionował armię rosyjską.

    Gdy oficer miał pełnić wartę na Zamku, miał przeznaczone do przebrania stosowne pomieszczenie, umieszczone na parterze, bowiem po założeniu takiego munduru ani wejść ani zejść ze schodów nie było podobna uczynić :P Po prostu Kotostrofa ;)


  12. Witaj Leuthenie!

    Leuthenie, dlaczego jestem taki cwaniaczek w podawaniu takich wybornych cyferek? ;):)

    booo, powyższe dane pochodzą z tej świetnej pracy Patrycjusza Malickiego :P Czyta się ją wybornie!

    Swoją drogą Patrycjusz Malicki również uczestniczył w redagowaniu trzech pamiętników zebranych w całość pod nazwą: "Wojna twierdz" na Śląsku 1806-1807 w świetle pamiętników. Znajdziemy tam wspomnienia:

    -Karla Wilhelma Mentego „Wspomnienia z obrony twierdzy Wrocław podczas oblężenia 1806/07”

    -fragment relacji Johanna Karla Teodora Doercksa zatytułowanej „Moja kariera wojskowa opisana dla dzieci w roku 1830”

    -Samuela Uthicke Historia Oblężenia twierdzy Koźle

    Polecam!!


  13. od razu mała uwaga - pułki graniczne wpisałeś jako "włoskie" a chodzi o wołoskie ;) Może masz włączone automatyczne poprawianie i kom ci zmienił na "słownikowe".

    Słuszna uwaga, tłumaczyłem za Gillem z jego OdB, bo Leśniewskiego pożyczyłem koledze, a znalazłem tylko bardzo zniszczone ksero z OdB Leśniewskiego, które wykorzystałem tylko do nazwania dowódców dywizji czy brygad :P

    A jak wiemy w pracy Pawłowskiego (nowe wydanie) nie ma OdB, bo je obcięli (sic!) nie wiedzieć czemu im to przeszkadzało?!?

    I przyznam się że zjadłem literkę tłumacząc za Pawłowskim :) Wołoskie = Wallach i to nie był błąd Wordowski ;) Choć wiedziałem że winno być Wołoski a nie Włoski...

    Dziękuję za zwrócenie uwagi!

    PS Wkleiłem opis kawalerii i artylerii


  14. Zapraszam do dyskusji, o tej jakże fascynującej kampanii toczonej na ziemiach Polskich w roku 1809.

    Nacisk jaki postaram się położyć w tym temacie będzie dotyczył w głównej mierze działaniom militarnym, czyli: organizacji Wojsk Księstwa Warszawskiego i Austrii, charakterystyki dowódców, opisu bitew i potyczek czy ogólnej strategii TDW.

    Na początek idzie OdB VII Korpusu wojsk Austriackich:

    Dowódca korpusu: generał kawalerii arcyks. Ferdynand Karol d?Este

    Adiutant korpusu: pułkownik hr. Neipperg

    Szef sztabu korpusu: pułkownik Brusch

    Dywizja Piechoty

    Dowódca: Generał porucznik Mondet

    Brygada gen mjr Mohr (awangarda wojsk)

    48. pułk Vukassovich (Węgierski); 3 baony

    1. pułk wołoski (No. 16); 1 baon

    2. pułk wołoski (No. 17); 1 baon

    1. pułk huzarów cesarskich (Kaiser No.1); 8 szwadronów

    bateria 3- funtowa; 8 armat

    bateria konna; 4 armaty 6- funtowe i 2 haubice 7- funtowe

    Brygada gen. mjr Pflacher (brygada Węgierska)

    37. pułk Weidenfeld; 3 baony

    34. pułk Davidovich; 3 baony

    bateria 6- funtowa; 8 armat

    Brygada gen. mjr Trautenberg (brygada Niemiecka)

    24. pułk Strauch; 3 baony

    63. pułk Baillet; 3 baony

    bateria 6- funtowa; 8 armat

    Brygada gen. mjr Civalart (brygada Niemiecka)

    41. pułk Kottulinsky; 3 baony

    30. pułk de Ligne; 3 baony

    bateria 6- funtowa; 8 armat

    Dywizja Kawalerii

    Dowódca: Generał porucznik Schauroth

    Brygada gen. mjr Spaeth

    5. pułk kirasjerów Sommariva; 6 szwadronów

    7. pułk kirasjerów lotaryńskich; 6 szwadronów

    bateria konna; 4 armaty 6- funtowe i 2 haubice 7- funtowe

    Brygada gen. mjr Geringer

    12. pułk huzarów palatyńskich; 8 szwadronów

    11. pułk huzarów szeklerskich; 8 szwadronów

    Brygada gen. mjr Branovacsky

    1. pułk szeklerów (No. 14); 1 baon

    2. pułk szeklerów (No. 15; 1 baon

    1. pułk szwoleżerów cesarskich (Kaiser No. 1); 8 szwadronów

    bateria 3- funtowa; 8 armat + 2 haubice 7- funtowe

    + Rezerwa artylerii

    7 kompanii artylerii

    2 kompanie pontonierów

    1 kompania sztabowa

    pół kompani dragonów sztabowych

    1 kompania sanitarna

    Sumując:

    Piechota: 25 baonów; 29 799 ludzi

    Kawaleria: 44,5 szwadronów; 5755 koni

    Artyleria: 94 działa

    Troszeczkę o organizacji Austriackich sił ?stabilizacyjnych? ;)

    Piechota:

    Pułki liniowe:

    Zapewne jak zauważyliście zaznaczyłem w nawiasach pułki Węgierskie i pułki Niemieckie; jest to uzasadniony podział ponieważ poza różnicami narodowościowymi tych pułków, występują również pewne różnice w organizacji.

    Każdy pułk liniowy składał się z trzech batalionów, z których dwa pierwsze liczyły po 6 kompanii fizylierskich, a trzeci baon cztery. Kompania niemiecka liczyła: 218 głów a węgierska 238. Sztab pułku stanowiło 75 ludzi.

    W każdym pułku linowym znajdował się elitarny dywizjon (2 kompanie) grenadierów i dywizjon zakładowy, który powoływano z rezerwistów podczas mobilizacji. Dywizjony grenadierskie odebrano jednak prawie wszystkim 63 pułkom linowym (a wszystkim pułkom VII Korpusu) w celu stworzenia olbrzymiej rezerwy grenadierskiej pod postacią dwóch korpusów rezerwowych pod wodzą Lichtensteina i Kienmayera.

    Każda kompania grenadierska liczyła 145 ludzi, a dwie kompanie zakładowe (dywizjion): Niemiecka: 881 ludzi i Węgierska: 416

    Ogólnie rzecz ujmując pułk z pełnym stanem z dywizjonem grenadierskim i zakładowym liczyć winien: Niemiecki: 5170 głów, Węgierski: 5065 głów, lecz biorąc poprawkę na to że zarówno dywizjony grenadierskie jak i zakładowe nie uczestniczyły w działaniach wojennych w Polsce pułk liczył odpowiednio: 3999 lub 4359 głów.

    Pułki graniczne (Grenz Infantry Regiments)

    Z pułkami granicznymi jest o tyle ciekawie, że tworzyli je w sumie stali osadnicy :) już wyjaśniam.

    Tworzono je na południowo-wschodnim pograniczu Węgier i Siedmiogrodu (Kto czytał Marcina Sowę ?Siedmiogród 1944?, lub ?Budapeszt 1945? wie gdzie to jest :P ) celem ochrony granic monarchii przed ?dzikimi hordami? Tureckimi :P

    Żołnierze (szeregowi) zamiast żołdu otrzymywali ziemię jako lenno i byli za to obowiązani do pełnienia nieustannej służby wojskowej. Jedynie oficerowie i podoficerowie otrzymywali żołd, ale jednocześnie tracili prawo do ziemi :) .

    Pułki te składały się z dwóch batalionów, a każdy baon dzielił się na 6 kompanii, oraz batalionu rezerwowego i batalionu obrony cywilnej (powoływanego na wypadek mobilizacji) liczącego 1405 ludzi, który jednak nie występował w pułkach Siedmiogrodzkich.

    Żołnierze tych pułków byli świetnymi żołnierzami, wykorzystywanymi w charakterze lekkiej piechoty, głównie działali w awangardzie czy ariergardzie, co widać na przykładzie VII Korpusu, gdzie to mamy w brygadzie gen mjr Mohra, dowodzącego awangardą wojsk austriackich nacierających na Księstwo Warszawskie: dwa pułki graniczne 1 i 2 wołoski (w nomenklaturze pułków granicznych 16 i 17 wołoski) oraz w brygadzie gen. mjr Branovacskyego 1 i 2 pułk szeklerów (odpowiednio 14 i 15).

    Może zauważyliście również, że zamiast dwóch mamy po jednym baonie na pułk graniczny? ;) Było to związane z tym że 2-gie baony tychże pułków pełniły dalej straż na ziemiach pogranicznych, a do boju wydzielano tylko po jednym baonie.

    Kawaleria:

    Oczywiście występował w przypadku tej broni dwustopniowy podział na kawalerię ciężką i lekką.

    Do ciężkiej zaliczano 8 pułków kirasjerów i 6 dragonów, a do lekkiej 6 pułków szwoleżerów, 12 huzarów i 3 ułanów.

    Ciężka jazda:

    Pułki ciężkiej kawalerii posiadały sześć szwadronów, dwa szwadrony tworzyły dywizjon,

    a każdy szwadron dzielił się na cztery plutony, dwa plutony tworzyły skrzydło (Flugel).

    Każdy szwadron liczył 141 ludzi (135 koni). Do tego każdy pułk ciężkiej jazdy posiadał zakład pod postacią jednego szwadronu w liczbie 60 ludzi, który stacjonował w garnizonie danego pułku. Stopa wojenna pułku ciężkiej jazdy winna wynosić 888 szabel i 842 koni.

    Uzbrojenie kirasjerów składało się kirysa, pałasza i pary pistoletów, ponadto w każdym szwadronie 8 ludzi posiadało gładkie karabinki, a 8 gwintowane sztucery. Pułki dragońskie posiadały pałasz i karabinki, przy czym w każdym szwadronie 16 ludzi posiadało gwintowane sztucery.

    W wojnie z polską, strona Austriacka wystawiła dwa pułki ciężkiej jazdy: 5. pułk kirasjerów Sommariva i 7. pułk kirasjerów lotaryńskich, które tworzyły ciężką brygadę gen. mjr Spaetha

    Lekka jazda:

    Pułki lekkiej kawalerii posiadały osiem szwadronów, czyli tworzyły cztery dywizjony. Cała reszta jest analogiczna do organizacji pułków jazdy ciężkiej. Jedyne różnice występują w liczbach żołnierzy służących w szwadronach. Bowiem na każdy szwadron przypadało 156 ludzi (150 koni), a szwadron zakładowy liczył 96 ludzi. Pułki lekkie winny posiadać na stopie wojennej 1301 szabel i 1243 konie.

    Uzbrojenie huzarów i szwoleżerów składało się z szabli oraz karabinków, przy czym podobnie jak w przypadku dragonów 16 ludzi na szwadron posiadało gwintowane sztucery. Ułani natomiast prócz szabli i pary pistoletów posiadali lance, a do tego 16 ludzi na szwadron zamiast lancy posiadało gwintowane sztucery.

    W wojnie z polską, strona Austriacka wystawiła 4 pułki lekkiej jazdy, trzy pułki huzarów:

    1. pułk huzarów cesarskich, 12. pułk huzarów palatyńskich i 11. pułk huzarów szeklerskich oraz pułk szwoleżerów: 1. pułk szwoleżerów cesarskich.

    Artyleria:

    Niegdyś artyleria Austriacka była jedną z najlepszych w ówczesnym świecie.

    XVIII wieczni konstruktorzy i artylerzyści austriaccy podobnie jak inne narody czerpały pełną garścią z zasług jakie zostawił po sobie król Szwecji Gustaw II Adolf, który w 1623 roku powołał pierwszy regularny oddział artylerii w sile jednej kompanii, a który to w 1629 roku rozbudował do regimentu składającego się z czterech kompanii artylerzystów, jednej pirotechników i jednej sparerów.

    Ponadto wprowadził on w 1626 roku w szwedzkiej armii, słynne lekkie działa pułkowe o metalowych lufach, które były powleczone skórą, dając tym samym swej artylerii niesłychaną ruchliwość i zdolność manewrową.

    Kolejny wielki Francuski reformator artylerii Valiere w 1732 roku dokonał we Francji wiele dobrego, usunął 24 funtowe lufy z artylerii polowej, celem dania przysłowiowego ruchu w tą broń :)

    Lecz dopiero w połowie XVIII wieku austriaccy konstruktorzy, poczęli wytwarzać sprzęt według nowo opracowanego systemu. Mianowicie system ten przewidywał lufy długości 16 kalibrów ? czyli 16 razy dłuższej niż średnica lufy, a wadze 115 razy wagi wystrzeliwanej kuli. Ulepszyli wyrób samych pocisków, nadając im kształt zbliżony do kuli, czyli tym samym przestwór - inaczej luzem zwany ;) został znacząco zmniejszony, powodując redukcję bezużytecznego marnotrawstwa gazów, co spowodowało zmniejszenie ilości prochu potrzebnego do wystrzelenia kuli z lufy, ograniczając ilość prochu do 1/3 ciężaru kuli.

    Proste, czyż nie? :)

    Osiągnięcia te proszę Panów i Panie, wykorzystał Jean Baptiste Vaquette de Gribeauval, kt%


  15. Traumatyczne przeżycia, były niestety dla zwykłego żołnierza codziennością. Urwane kończyny, śmierć bliskich przyjaciół, czy wreszcie przegrana w danej bitwie, potyczce etc. powodowało przygnębienie, odrętwienie na ludzkie cierpienie i krzywdy.

    Każda wojna determinuje bardzo wiele różnych zachowań, a w Wojnach Napoleońskich zauważamy preludium do wojny totalnej, tej znanej z pod Verdun czy Sommy, lub wielu bitew i kampanii II wojny św.

    Głównym środkiem poprawiającym morale zwykłych żołnierzy poza zwycięstwem w bitwie czy kampanii :lol:, było budowanie esprit de corps (czyli ducha koleżeństwa/przyjaźni) w oddziale. Przy czym zaznaczam tutaj, że w zbiorowości takiej jak pułk, gdzie służyło i parę tysięcy żołnierzy, tą wzajemną przyjazną sobie atmosferę, żołnierze budowali w oddziale nie większym jak drużyna/pluton/kompania, gdzie wszyscy się znali i rozumieli, a na wyższych szczeblach jak batalion/pułk rolę łącznika „naszych” spełniali oficerowie tegoż pułku.

    Do tego ważną kwestią podnoszącą morale a zatem poprawienie zdrowia psychicznego żołnierzy, było przyznawanie odznaczeń za osiągnięcia w boju, czy celebrowanie świąt pułku.

    Podam przykład:

    84 pułk liniowy z dywizji jenerała Broussiera w kampanii 1809 roku wstąpił do panteonu najlepszych jednostek Armii Francuskiej.

    Dwa bataliony tegoż pułku zostały pozostawione do obrony Grazu, Austriacy napierali na tą małą jednostkę w sile około 10 tysięcznego korpusu jenerała Gyulaya von Maros-Nemetha und Rudaska.

    Te dwa bataliony wytrzymały napór przez 14 godzin, bijąc się heroicznie, biorąc około 500 jeńców, jak i 2 sztandary wroga!!!

    Z nadejściem posiłków Francuskich, Austriacy zostali odparci.

    W nagrodę Cesarz Napoleon nadał pułkowi dewizę „Un contre dix” (jeden przeciw wszystkim, a w wolnym tłumaczeniu jeden przeciw dziesięciu )

    Ci wspaniali żołnierze zachowali się jak zawodowcy, i takie jednostki nawet jak źle się wiodło trzymały fason do ostatka, a żołnierze walcząc ramię w ramię, często sami pomagali sobie znosić ciężkie znoje bojów.


  16. Za to ubóstwiam Davouta, a tak o nim prawi w swoich wspomnieniach Grabowski, taki skromy szkic sytuacyjny z obrony Hamburga:

    „Oficerowie sztabu marszałka opowiadali mi w Hamburgu kilka przykładów jego srogości, lecz i śmiałej sprawiedliwości:

    Był przy tym korpusie Davouta ordonateur en chef (czyli główny intendent - bavarsky), w randze generała, który zarządzał żywnością i całą administracją cywilną korpusu.

    Miał pod sobą komisariat wojenny, szpitale, żywność, furaże dla koni, mundury itd. Był to człowiek zacny, dawny urzędnik. Miał żonę i kilka córek dorosłych. Marszałek go poważał, odwiedzał go i przyjmował u siebie razem z rodziną na obiadach i balach. Słowem w najlepszym stosunku przyjacielskim sobie żyli.

    Pewnego razu marszałek, rewidując koszary, stajnie i szpitale, przkonał się, że furaż, mięso, chleb i wino nie były dobre, a ludzi i konie głodzono. Znane mu były złodziejstwa komisarzy wojennych i ich podwładnych. Wydał więc rozkaz dzienny, w którym wyraził, że przypomina panom urzędnikom przy komisariacie wojennym oraz oficerom wszelkiej broni, by się żaden nie ważył wziąć lub przywłaszczyć sobie furaży dla koni przeznaczonych bądź żywności dla wojska, szpitali itd. Groził oddaniem pod sąd i srogim ukaraniem przestępców.

    Po niejakiej porze marszałek dowiedział się, że ów pan ordonateur en chef polędwice, a czasem i ozór każe sobie przynosić i dostawiać i że to się ujmuje z racji przeznaczonych dla szpitala wojennego. Davout, przekonawszy się o prawdziwości doniesienia, kazał ordonateura aresztować i pod sąd wojenny oddać.

    Wiadomo, że podczas wojny taki sąd sądzi rzecz mu oddaną na jednej sesji i najdalej w ciągu dwudziestu czterech godzin sprawa musi być osądzona.

    Czyn ordonateura był jawny, nie mógł go zaprzeć i wyrok go skazał na rozstrzelanie.

    Marszałek wyrok podpisał i kazał go uskutecznić nazajutrz rano pułkownikowi dowodzącemu żandarmerią.

    Można sobie wystawić zmartwienie całej familii ordonateura.

    Marszałek zaś tego wieczora nie dopuścił do siebie nikogo, a nazajutrz rano, świtem, siadł na konia i za miasto wyjechał.

    Żona i córki skazanego wpadły rano do marszałka, generałowie nawet poważyli się instancje wnosić za sądzonym, lecz marszałka nie zastano w domu.

    Rozesłano go szukać po okolicach Hamburga, lecz nigdzie go zastać nie było można.

    Wtem pułkownik żandarmerii oświadczył, że tylko do godziny ósmej rano czekać będzie i jeżeli do tej pory nie nastąpi ułaskawienie, wyrok uskuteczni.

    Godzina ósma wybiła i mego ordonateura en chef rozstrzelano.

    Od tej pory nikt nie ważył się wziąć dla siebie ani odrobiny furażu lub prowiantów przeznaczonych dla wojska. :twisted: :twisted: :twisted:


  17. Coś mi się Kolego Amonie wydaje że korzystamy z tego samego opracowani

    Całkiem możliwe , że przynajmniej jedno opracowanie jest wspólne :lol: Wracając do oblężenia Głogowa to spotkałem sie z informacją że rozkład załogi spowodowany był brakiem chęci do walki polskich rekrutów którzy stanowili duży procent . Wiesz może jaki ? Bo , być może jest to jakaś nadinterpretacja .

    Raczej to nie jest nadinterpretacja Amonie :)

    Najlepsza jednostka garnizonu w Głogowie 3. baon pułku von Grevenitza złożony był w całości z obywateli Niemieckich i liczył 936 ludzi na dzień 3 grudnia 1806 r.

    natomiast reszta:

    .

    .

    3. baon pułku von Zastrow w całości złożony był z Polaków, i liczył 663 ludzi w dniu 3 grudnia 1806 r.

    3. baon pułku von Tschepego również złożony był w prawie całości z Polaków, liczył 886 ludzi, także w dniu 3 grudnia 1806 r.

    Sumując mamy: 2485 żołnierzy z tych 3. baonów które stanowiły główną siłę garnizonu Głogowa i tak:

    936 żołnierzy z pułku von Zastrow stanowi 38% z tych 2485 żołnierzy

    a 1549 żołnierzy z pułków „Polskich” von Zastrowa i von Tschepego – 62%...

    I tak nie wliczając w to mało liczebne oddziały inwalidów czy 93 ludzi z oddziału 3. baonu pułku von Zengego wychodzi nam procentowo że garnizon Głogowa raczej w większości złożony był z potencjalnych dezerterów ;)


  18. Ja do Bellony mam uraz i tyle. Dlaczego mam wydawać 60 zł za książkę której jakość wydawnicza jest słabiutka? To są moje pieniądze i wolę do nich dołożyć 20 zł i sprowadzić sobie np. przez empik czy amazon jakąś dobrą pozycję z zachodu i nie denerwować się złą edycją.

    Przykład: Sztandarowa seria Bellony Historyczne Bitwy jest słabiutka pod względem edycji, (zaznaczam tutaj że nie oceniam strony merytorycznej – bo z tą jak Tofik zauważył jest różnie, raz jest słabo a raz bardzo dobrze).

    Jeżeli ktoś z was posiada pozycję Andrzeja Dusiewicza „Smoleńsk 1812”, którego to autora uwielbiam za jego fachowość, wybitną erudycję i wiedzę, to wie że z tyłu książki są 3 skromne „mapki” obrazujące „szturm” miasta, moim zdaniem słabiutko wykonane, ale czytelne... więc się ich tak nie czepiam. Czepiam się tego, że autor przez ponad 100 stron opisuje skomplikowane manewry wojsk Korpusów WA, z podaniem nazw miast, wiosek, rzek itp.. a nie ma załączonej mapy Teatru Operacji Smoleńskiej, która jest nieodzowna jeżeli czytelnik ma śledzić przebieg marszów zarówno wojsk WA czy Rosyjskich.

    Jest to poważna niekonsekwencja i ta przysłowiowa fuszerka wydawcy.

    Dostajemy produkt wybrakowany, tudzież niepełny za którego płacimy nasze pieniądze.

    Popatrzcie na wydawnictwo Inforteditons jaka jest różnica pod względem edytorskim :lol:


  19. 6 funtowymi armatami muru raczej nie naruszysz.

    Niby racja :roll: Jednak wszyscy liczyli że powtórzy się Szczecin.

    Ale to to ja wiedziałem, ja tylko tak mimochodnie to zdanie rzuciłem w eter :)

    Hieronim był bardzo nadgorliwy bowiem w nocy z 23/24 listopada zaplanował szturmowanie Głogowa, lecz w ostatniej chwili otrzymał on rozkaz od brata odwołujący zarówno 1 jak i 2 dywizję bawarską i obie brygady lekkiej jazdy w celu marszu tymi siłami na Kalisz.

    Niby racja :lol: Ale jest ale ..... już 16 listopada Hieronim podjął decyzję o szturmie , którą zręcznie uniemożliwił gen. Deroy . Hieronim poskarżył się w liście z tegoż dnia swojemu bratu , który w efekcie odwołał go spod twierdzy wraz z Bawarami , tyle że było to troszkę później ;) Ciekawa rozbieżność .

    No tak, uratował sytuację dowódca 1 dywizji bawarskiej jenerał Deroy, który jak nadmieniłeś wcześniej sprzeciwił się wysłać niesprawdzonej jednostki do tak wymagającej akcji, Deroy w taki sposób się o tym planowanym „przedsięwzięciu” wypowiedział „całkowicie liczyć na swe oddziały w akcji, tak bardzo poważnej; że słabo przyzwyczajone są jego wojska [Hieronima- bavarsky] do śmiałego ataku, że mogłoby im w tej akcji zabraknąć takiej odwagi i takiej energii, które gwarantują sukces”

    Coś mi się Kolego Amonie wydaje że korzystamy z tego samego opracowania :)


  20. EE po co usuwać, przecież wszystko masz dobrze :lol: jak chcesz to dodaj tylko to co tam nabazgrałem, sam niewiele więcej wiem, raczej mógłbym się wypowiedzieć tylko o tym co napisał, ale to musiałbym się trochę pozastanawiać ;). Miałem kiedyś wykłady z profesorem, którego dziadek był uczniem Askenazego, wiele nam na wykładach naopowiadał o jego pracach, które pisał w okresie zaborów i w Wolnej Polsce. Tak mnie nim zafascynował, że biografię Łukasińskiego z 6 razy przeczytałem - tak wybornie się czyta i ten piękny nieskalany język Polski!

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.