-
Zawartość
2,902 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez bavarsky
-
Korpus grenadierów kolonii wojskowych w dniu 25. II. 1831 r: 1. dywizja: generał lejtnant Ugriumow (łącznie: 12 baonów, 10,960 ludzi) 1. brygada: generał major von Fronken pułk cesarza austriackiego: 2 baony, 1904 ludzi, pułk króla pruskiego: 2 baony, 1788 ludzi, 2. brygada: generał major Tomaszewski pułk kronprinza pruskiego: 2 baony, 1899 ludzi, pułk hr. Arkaczajewa: 2 baony, 1818 ludzi, 3. brygada: generał major Leontiew 1 pułk karabinierów: 2 baony, 1796 ludzi, 2 pułk karabinierów, czyli słynny pułk feldmarszałka Barclay de Tolly: 2 baony, 1815 ludzi, 3. dywizja: generał lejtnant Nabokow (łącznie: 12 baonów, 11,064 ludzi) 1. brygada: generał major Bujwid pułk syberyjski, 2 baony, 1760 ludzi, pułk feldmarszałka Rumiancewa: 2 baony, 1886 ludzi, 2. brygada: generał major Martynow pułk feldmarszałka Suworowa, 2 baony, 1762 ludzi, pułk astrachański, 2 baony, 1787 ludzi, 3. brygada: generał major Kolatyński 5 pułk karabinierów: 2 baony, 1795 ludzi, 6 pułk karabinierów: 2 baony, 1928 ludzi, Dywizja grenadierska artylerii: generał major Gerbel (łącznie: 1760 ludzi, 72 działa) 1. brygada piesza: płk Moisejew, 3 baterie piesze, 1,2,3, 24 działa, 652 ludzi, 2. brygada piesza: płk Gołowaczew 3 baterie piesze, 1,2,3, 24 dziła, 662 ludzi, 3. brygada piesza: płk Łozow 3 baterie piesze, 1,2,3, 24 działa, 643 ludzi. Adnotacja: 1 brygada 3 dywizji grenadierów pozostała w Wilnie i złączyła się z armią czynną dopiero w marcu. 1 batalion 6 pułku karabinierów zatrzymał się w Białymstoku z zadaniem pilnowania artylerii. Kłaniam Się B.
-
Kolejnym ciekawym przykładem, który można przytoczyć w niniejszej dyskusji, jest wizyta jaką złożył w. ks. Konstantemu w Białymstoku, kwatermistrz korpusu gwardii Paweł Tuczkow. Tenże jegomość po wymianie uprzejmości z Konstantym, począł dyskusję na temat owej wojny 1831 r. Z oczywistych względów, rozmowa toczyła się głównie wokoło kwestii polskiej. Tuczkow, wyraził w jej trakcie, stosowną pewność, że o ile dojdzie do walki korpus gwardii nie ustąpi przed wrogiem. Na to wielki książę odparł z emfazą: „Mylicie się. Oni was dobrze namydlą” po czym pożegnał się z owym kwatermistrzem oschle. (w: Tuckov P., Glavnyja certy moej żyzni, Russkaja Starina, N11, 1881, s. 397) To tak pokłosie powyższego mojego postu. Jako, że temat tyczy biografii ludzi dawnych, winno się przedstawić trochę faktów z życia naszego „cesarzewicza”. Konstanty Pawłowicz urodził się 8 marca (27 kwietnia) 1779 r. Wychowywał się pod okiem babki Katarzyny II, która notabene przeznaczyła go na tron grecki. Według zapisków z dzieciństwa, młody książę sprawiał wiele problemów wychowawczych, wybuchy gniewu, tak charakterystyczne w późniejszym okresie, już w owym czasie się naznaczały, jak i przeróżne dziwactwa czy też przekorność. W 1796 r., ożeniono go z księżniczką sasko-koburską (miał naówczas 17 lat). Owy związek nie układał się prawie od samego początku i stosunkowo szybko został rozwiązany. Anna, wyjechała do macierzy i nigdy już nie powróciła do Rosji. Pomijając inne kwestie z życiorysu Konstantego a podkreślając te ciekawsze, jako że temat rzeka, raczej na książkę się nadający. Można uznać za wielce ciekawy, udział księcia w działaniach wojennych we Włoszech z końca XVIII wieku. Dla uzupełnienia swojej „edukacji wojskowej”, został posłany do armii ekspedycyjnej Suworowa w 1799 r. i jako statysta uczestniczy w bitwach pod Trebią i Novi, czy podczas zdobywania twierdz piemonckich. Młody wiekiem i stażem, na owej wojnie nie wyróżnił się niczym szczególnym jeżeli brać pod uwagę tylko osiągnięcia militarne. Natomiast zdobył uznanie Francuzów z powodu ludzkiego obchodzenia się jeńcami i opiekowania się rannymi. Niewątpliwie kolejny ciekawy rozdział z życia „naszego” jegomościa czekający na opis i odkrycie wszystkich wszystkości, które w ukryciu czyhają. Kłaniam Się B.
-
Ciekawe anegdoty zachowania się Konstantego w czasie trwania bitwy grochowskiej przytaczają pamiętniki rosyjskie. Słynny, podówczas, huzar-poeta, Denis Dawydow, przypisuje Konstantemu ułożenie epigramatu: "Patrz bohaterze zabałkański, nie stań się jeńcem zawiślańskim". Czasami na tym czy innym forum czytam o tym jakoby wielki książę w kwaterze głównej znajdującej się w Miłosnej, wręcz pod okiem Dybicza miał podśpiewywać "Jeszcze Polska nie zginęła". A przecież owy wymysł przytacza Lacroi, przenosząc owy fakt nucenia polskiego hymnu, na czas bitwy pod Kałuszynem, kiedy to Konstanty wydając rozkazy do natarcia, takowy śpiewał. I tutaj nonsensem pachnie, jako że w.ks. przez okres całej bitwy nie wydał żadnego rozkazu, stojąc w niej jako statysta. Powyższe "propolskie wyskoki" Konstantego należy traktować z przymrużeniem oka. Natomiast, faktem jest że po bitwie pod Stoczkiem, gdzie to mości Geismar nabrał należytego szacunku do lancy i szabli polskiej, cesarzewicz kpił wobec sztabs oficerów rosyjskich włączając w to oczywiście Geismara, mówiąc: że powinni oni pójść na naukę do Polaków (w: Neelov N., Vospominanija, Voennyj Sbornik, N3, 1878, s. 35,37). Wracając ad hoc do bitwy pod Grochowem, Konstanty w rozmowie z Michajłowskim, znanemu Polskiemu czytelnikowi choćby z opracowania wojny 1812 roku, 1813, 1814 i wielu innych publikacji historycznych z pierwszej połowy XIX wieku, tak oto zanotował on w swoich wspomnieniach rozmowę z wielkim księciem: Konstanty wychwalał zalety bojowe polskiej armii i zwracał uwagę na charakter wojny, która dla obu stron jest wojną narodową. Z zapałem wykazywał różnice między tłumieniem buntu dajmy na to w guberni tulskiej, czy kałuskiej, a oczekiwaną bitwą z Polakami, gdyż jego zdaniem byli oni stroną wojującą, a nie "buntownikami" (w: Iz dnevnika Michjlovskogo - Danilevskogo, Russkij Vestnik, N2, 1889, s. 169). Kolejne okrzyki Konstantego już podczas trwania samej bitwy, tzn. widząc uporczywą obronę Olszynki Grochowskiej miał rzec: "To jest armia, każdy żołnierz Dybicz!", cz też już to widząc natarcie polskiego pułku jazdy bijąc brawo krzyczał: "Dobrze dobrze, dzieci", a między owymi euforiami, miał on nieustannie powtarzać: "Żołnierze polscy, to najlepsi w świecie żołnierze" owe faktyczne zdania znajdują potwierdzenie w wielu źródłach jak choćby Zelanda, Karnowicza czy Buturlina. Sądzę że jest to temat bardzo płodny, tzn. warty opisania poczynań wielkiego księcia w dobie powstania listopadowego. Cytując dalej za Michajłowskim, na stronicach 171-172, podaje, że Konstanty żywo interesował się opiniom np. rannych oficerów rosyjskich tzn. pytał ich co oni sądzą o wyszkoleniu wojska polskiego..., a gdy ten sam Michajłowski porównał działania polaków pod Grochowem z działaniami wojsk francuskich z lat 1813-1814, wielki książę był niezmiernie ukontentowany! No cóż to tyle mojego paplania. Kłaniam Się B.
-
Priboj to klasyk! A czytałeś może książkę Franka Thiessa, Cuszima epopeja wojny morskiej? Mam ją na półce ale jeszcze się za nią dokładniej nie zabrałem Kłaniam Się B.
-
Polecam stanowczo do studiowania owej bitwy, pozycję Stanisława Maksimieca; Armia Lublin we wrześniu 1939 roku, Warszawa 2006. Kłaniam Się B.
-
Witaj! Zgrupowanie pancerne, dowodzone przez mjr. S. Majewskiego, w składzie: 3. kompania czołgów lekkich, 7 TP (22 sztuki), dowódca kpt. S. Kossobudzki 11. dywizjon pancerny, w skład którego wchodził szwadron czołgów rozpoznawczych TK (13 sztuk), dowódca kpt. S. Spodenkiewicz 33. dywizjon pancerny (resztki), dowódca kpt. W. Łubieński,w skład którego wchodził szwadron czołgów rozpoznawczych TK (10 sztuk), dowódca por. W. Szyksznel. 62. samodzielna kompania czołgów rozpoznawczych TKS (10 sztuk), dowódca kpt. S. Szpakowski 61. samodzielna kompania czołgów rozpoznawczych TKS (4 sztuki), dowódca kpt. W. Czapliński Kłaniam Się B.
-
Witajcie! Ostatnio z moją lepszą połową obejrzałem, przepiękny, wzruszający i zmuszający do refleksji film Thomasa McCarthya, Dróżnik [z angielska The Station Agent]. Film jest historią jednego człowieka o imieniu Fin. Pasjonata kolei, który prawie całe swoje życie przepracował w sklepie modelarskim, w którym wykonywał szereg bardzo dokładnych modeli kolejek [wagoniki, lokomotywy itp.]. Pewnego dnia, stary właściciel sklepu nagle przenosi się ze świata żywych do przestworzy materią i rozumem nieogarniętych. Jak niebawem się okaże, zapisał on Finowi, przed swoją śmiercią w testamencie kawałek ziemi, który obejmował parę wagonów pasażerskich [bodaj jeden z nich to wagon pocztowy] oraz domek dróżnika. We wstępie specjalnie nie zaznaczyłem, że Fin jest karłem. Od momentu w którym Fin przeprowadził się do otrzymanej we spadku "posiadłości", stajemy się świadkami niezwykłych sytuacji i perypetii naszego BOHATERA. W filmie przedstawiono lekcję POKORY i CISZY. Polecam stanowczo! Opis na filmweb: http://www.filmweb.pl/f104183/Dr%C3%B3%C5%BCnik,2003 Kłaniam Się B.
-
Witaj ReveaL! Polecam zapoznać się z ową dyskusją: https://forum.historia.org.pl/index.php?showtopic=5773 Ustawienie wojsk Kutuzowa, było nie tyle "błędne", co bardzo pasywne. Bitwa miała ukazać, że jednak owy "błąd", o którym piszesz, aż tak znacząco nie wpłynął na działania, a przecież o brak inicjatywy strony Rosyjskiej nie można całkowicie posądzić, skoro Bagration dwoił się i troił, niejednokrotnie wydając wielce rozsądne rozkazy do kontrataku. Komenderowanie swoimi wojskami przypłacił co prawda raną śmiertelną, lecz okazał się on być bezcennym bodźcem dla swoich podkomendnych. Gdzieś wyżej opisałem jak doszło do przeżutu w czasie trwania bitwy, ze skrajnego prawego skrzydła rosyjskiego na skrajne lewe II Korpusu. Do całości doliczyć trzeba liczne przykłady jak to gwardia łatała ciągle luki w linii, a kawaleria (w szczególności rosyjscy kirasjerzy) pokazywali klasę w szarżach. O wiele ciekawsze starcie, jeżeli uwzględnić liczbę manewrów i zwrotów akcji miało miejsce pod Szewardinem, 5 września. Jestem na etapie kończenia mojego "gniota", który niebawem ukaże się w pewnej prasie. Pytanie do powyższego. Chodzi tobie o zimowanie WA, na leżach pod Moskwą? pod Smoleńskiem? Czy na ziemiach Litewskich? Kłaniam Się B.
-
Kolega Adam winien powiedzieć, że są to słowa wykładowcy Cesarskiej Akademii Nauk, generała Puzyrewskiego Po drugie, w planie gdzie występują działania dwoma oddzielonymi masami wojska, istnieje duże ryzyko komplikacji natury; komunikacyjnej (która po stronie rosyjskiej zawiodła całkowicie), a to przekłada się bezpośrednio na koordynację działań. A bez tego tak znacznie skomplikowany plan staje się martwy w chwili jego egzekucji. Po trzecie w w/w przypadku cytat owy odniosłem tylko do bitwy pod Białołęką i nigdzie nie uogólniam! Pozdr.
-
O i Waterloo. Lecz ze wszystkich bitew stoczonych przez Napoleona, najbardziej intrygująca wydaje się być właśnie batalia pod Możajskiem. Natomiast na osobną uwagę zasługuje bitwa pod Grochowem/Białołęką, gdzie wydzielony ( bardzo słaby) korpus grenadierów ks. Szachowskiego, miał w zamyśle Dybicza wiązać lewe skrzydło Polaków (baa szturmem zdobyć Pragę, a następnie skierować działa w stronę lewego brzegu Wisły), podczas gdy główny atak pójdzie na osi Grochowskiej. Historia jednak wskazuje, że działanie dwiema oddzielnymi masami dla osiągnięcia jednego i tegoż samego celu, w niezmiernej większości wypadków prowadzi do chwiejności i często upadku pierwotnego zamiaru. Pozdr.
-
Co poniektórzy jeszcze twierdzą że Możajsk. Choć tam był manewr Pozdr.
-
porucznik Rżewski! Pewnego wieczoru porucznik Rżewski spotkał się w restauracji z pułkownikiem. - Poruczniku - rzekł pułkownik - widzę, że pan często chodzi do restauracji. Prawie codziennie. Mnie zawsze brakuje pieniędzy... - A co pan robi z pensją, panie pułkowniku? - Wszystko oddaję żonie. A ona na hulanki nie chce dawać... - Nie umie pan postępować z kobietami, panie pułkowniku. Kiedy nie chce dać pieniędzy, niech pan podejdzie do niej od tyłu, pocałuje w szyję i delikatnie weźmie w ramiona. Na pewno da! Pułkownik wraca do domu i robi tak, jak mu poradził porucznik. Podszedł od tyłu do żony, objął ją, pocałował w szyję. Żona przeciągnęła się z rozkoszą i mówi: - Cóż to, poruczniku, znowu skończyły się pieniążki -------------------------------------------------------------------- Porucznik Rżewski pyta adiutanta: - Słuchaj no, co takiego mam zrobić, żeby mnie dzisiaj na przyjęciu wszyscy podziwiali? - Powinien Pan, poruczniku doprowadzić do tego, żeby księżna Woroncewa publicznie zaklnęła. - To niemożliwe! Ona takich słów nawet nie zna! - To bardzo prosta sprawa mówi adiutant: Podchodzi Pan, poruczniku do księżnej i pyta: - Księżno, była Pani w Pskowskiej Gubernii? Gdy odpowie "tak", pyta pan porucznik dalej: - A w Michajłowskiej gubernii też księżna była? I gdy znowu odpowie "tak" pyta Pan porucznik dalej: - To znaczy, że zna księżna hrabinę Janichu? I wtedy księżna odpowie "Nie, Janichu ja nie znam! I tu ją Pan, panie poruczniku masz! Wieczór, przyjęcie. Porucznik podchodzi do księżnej Woroncewej i pyta: - Księżno, była pani w pskowskiej gubernii? - Nie - odpowiada księżna. - (Zdziwiony) To i w Michajłowskiej gubernii też księżna nie była? - Nie. - To Wy co, nichuja nie znacie?! -------------------------------------------------------------------- Rżewski umówił się na nocną schadzkę w hotelu. Dama, przez baczenie na swą reputację rzecze: - Poruczniku, widzę was o północy. Tylko na Boga, zdejmijcie buty... Noc. Ba, północ. Hotel śpi. Nagle stukot jak cholera. Z pokoju, w peniuarze tylko odziana wybiega dama: - Rżewski, co to znaczy?! Miał pan iść boso... - Buty mam w rękach - odpowiada porucznik. - O co to tak stuka?!! - Ostrogi. -------------------------------------------------------------------- Kiedyś, w trakcie boju z Francuzami - opowiada porucznik Rżewski. - Chwyciłem zamiast szabli swego h*u&a... - I co się stało?! - Dwóch zabiłem, nim dostrzegłem pomyłkę -------------------------------------------------------------------- Siedzi Rżewski, coś pisze... Wchodzi pułkownik: - Cóż to pan pisze, panie poruczniku? - Hymn pułku tworzę. - Doprawdy? Pozwól pan spojrzeć... Toż to same bluźnierstwa! - Jakże same bluźnierstwa? O, w drugiej linijce - słowo "sztandar! -------------------------------------------------------------------- W pewnej jednostce wojskowej szef wyszkolenia wprowadził urozmaicenie ćwiczeń strzeleckich polegające na strzelaniu do baloników wypełnionych wodorem. Widać od razu, kiedy cel trafiony, szereg innych zalet, ogólnie się spodobało. Z czasem zaczęto stosować prezerwatywy, bo jak raz były tańsze. I tak, pewnego dnia, młody porucznik Rżewski został wysłany do apteki po zakup akcesoriów szkoleniowych. Wchodzi do apteki, młoda aptekarka pyta go: - Czym mogę służyć, panie oficerze? - Poproszę całą skrzynkę prezerwatyw. Aptekarka spłoniła się i zawstydzona pyta: - Całą skrzynkę?! Panie oficerze, na cóż panu aż tyle? Porucznik Rżewski uczciwie odpowiedział: - Ćwiczyć trzeba... I tak zaczęły krążyć plotki o poruczniku Rżewskim.
-
Czy była szansa powodzenia manewru na Warszawę?, który w zamyśle Dybicza pojawił się po stoczeniu bitew: pod Wawrem z 19.II (3700 ofiar po stronie Rosjan) i pierwszego szturmu na Olszynę Grochowską z 20. II (1620 ofiar). Zapraszam do dyskusji! Pozdr.
-
Gdyby nie było w Afryce Afrika Korps
bavarsky odpowiedział Iwan Iwanowski → temat → Historia alternatywna
Dlatego, też często zastanawiam się nad porównaniem Rommla z dowódcami typu von Rundstedt czy von Manstein, którzy dowodzili np. Grupami Armii w skład których wchodziło po 50-70 dywizji. Rommel choć zdolny taktyk, dowodził prawie zawsze małymi siłami, poza okresem Francuskim 1943-1944, a i tak zwyczajnie nie da się porównać owego stanowiska jakie otrzymał we Francji do walk na froncie wschodnim. Ten aspekt często jest przez internautów w dyskusjach mylony i przeinaczany. To samo spotyka się i w innych okresach. Pozdr. -
A rzeczywiście udało się trafić na rarytasy, zwłaszcza wspomnienia Prądzyńskiego i opracowanie Tokarza. Natomiast Katarzyna, nabyła kilka książek z dziedziny chemii i medycyny, dla mnie szara materia A z tego co widzę Michał, to ty niezłe perełki odkrywasz!! Pozdr.
-
Odwiedziłem wczoraj z Kasią jeden z antykwariatów we Wrocławiu i jakie perełki odkryłem: 1) Prądzyński, I., Pamiętnik historyczny i wojskowy o wojnie polsko-rosyjskiej w roku 1831, wyd. 2, Petersburg : Księgarnia K. Grendyszyńskiego, 1898. 2) Łoś, R., Artyleria Królestwa Polskiego 1815-1831, MON, Warszawa 1969. 3) Tokarz, W., Armia Królestwa Polskiego (1815-1830), Kraków : Krajowa Agencja Wydawnicza, 1986. Wszystko za jedyne 90 zł :> Pozdr.
-
Michale! Jeżeli znajdziesz kiedyś czas, i zamieścisz owe informacje na forum, to będę wielce rad. Ostatnio niezwykle zajęła mnie strona rosyjska, czasów - drugiej wojny polskiej , lecz by zrozumieć ową piechotę co to walczyła w szańcach Bagrationa w 1812, trzeba wrócić do czasów Piotra Wielkiego. Pozdr.
-
Troszkę w książce P. Englunda, Połtawa (podobnie jak na forach), strona Rosyjska jest po macoszemu potraktowana. Mam obecnie dużo oficjalnych biogramów Rosyjskich pułków, między innymi Preobrażeńskiego pułku lejb-gwardii. Może coś bym przedstawił. Michale! Czy posiadasz w swoich zbiorach jakieś konkretniejsze informacje na temat Rosyjskich sił biorących udział w owej bitwie? Pozdr.
-
Bauby, zapadł na tzw. locked-in syndrome, zespół zamknięcia: http://pl.wikipedia.org/wiki/Zesp%C3%B3%C5...zamkni%C4%99cia Pozdr.
-
Wieś Semenowskaja znajdowała się niedaleko Wielkiej Reduty. Rankiem dnia 8 września 1812 roku, parę godzin po zakończeniu jednej z najkrwawszych batalii w dziejach wojen Cesarz „pod ołowianym niebem i w pędzonym gwałtownym wiatrem deszczu” przejeżdża przez pobojowisko. Przejeżdżając przez zwęglone ruiny wsi Semenowskoje Cesarz widzi jak: „cała zorana wzdłuż i wszerz równina, usiana wszelkiego rodzaju szczątkami i obramowana ciemnozielonymi drzewami, wszystko jakby zmówiło się, aby nadać polu bitwy szczególnie przeraźliwy wygląd. Wszędzie widać żołnierzy, kręcących się wśród trupów, przetrząsających plecaki martwych towarzyszy w poszukiwaniu żywności. Rosyjskie kule karabinowe były większe od naszych, a więc rany poległych są straszliwe. Ranni Rosjanie siedzieli spokojnie, zaciskając w rękach swoje krzyżyki Św. Mikołaja, podobnie jak to czynili pod Smoleńskiem, albo też próbowali kuśtykać śladem swojej armii. Cesarz starannie badał pole bitwy, kawałek po kawałku, pozycje każdego korpusu, jego ruchy i trudności jakie musiał przy tym pokonać. W każdym punkcie żądał podania mu najdrobniejszych szczegółów wszystkiego, co się tutaj zdarzyło. Przybywszy do drugiej fleszy, zauważył jakichś 60-80 żołnierzy i czterech, czy pięciu oficerów. Zaskoczony widokiem tych ludzi, ciągle stojących tutaj, gdy reszta armii ruszyła znów do przodu, zapytał dowodzącego oficera, weterana wielu już kampanii, dlaczego się tutaj znajdują ‘Otrzymałem rozkaz stanąć tutaj’, padła odpowiedź. ‘Dołączcie do swojego pułku’, powiedział Cesarz. ‘Jest tutaj’, odrzekł oficer, wskazując na podejścia i rowy reduty. Nie rozumiejąc, co ów ma na myśli, Cesarz zapytał go ponownie: ‘Chcę wiedzieć, gdzie znajduje się wasz pułk, Musicie do niego dołączyć’. ‘Jest tutaj!’ odparł ponownie oficer i wskazał na te same miejsca, co poprzednio, okazując też własną irytację z powodu niezrozumienia jego intencji przez Cesarza.” Paul Britten Austin, „Marsz na Moskwę” str. 480-481 Zdołałem ustalić że tym pułkiem był 48 de ligne, z 2 DP GdD Friant’a. Pułk ten zdobył a następnie wybronił wieś Semenowskoje tracąc 31 oficerów zabitych, i prawie 2/3 szeregowych żołnierzy, rannych i zabitych. Szczątkowo zapewne też znajdowali się żołnierze z 15 léger.
-
Infekcje z pendrive'ów / mediów przenośnych
bavarsky odpowiedział Gnome → temat → Akademie im. Jana Czochralskiego
Jak masz pecha to trafisz na takiego co MBR infekuje… wtedy są dopiero problemy jak HDD ma tego typu wirusa. Mało który komercyjny program, dobrej klasy jest sobie w stanie z takim poradzić. Przynajmniej wiem to z doświadczenia. Pozdr. -
Tyle, że poziom owej dyskusji bardzo mnie poraził. Niczym w sądzie... Zanim zacznę krytykować autora danego działa, wpierw wolę przemyśleć swój krytycyzm z 10 razy zanim coś złego napiszę, tym bardziej, że na razie żadnej swojej książki jeszcze nie popełniłem. Pozdr.
-
Oczywiście przyznaję rację tobie Adamie. Kłaniam się. b.
-
Wydaje się, że Chłopicki zmarnował jeden z ciekawszych planów, zaproponowanych w grudniu 1830 r., przez Chrzanowskiego. Zakładał on ofensywę na siły rosyjskie, tzn. skoncentrowania armii polskiej między Bugiem a Narwią i ruszenia na Białystok, rozbijając VI Korpus (litewski) Rosena by następnie opanowując Wilno, działać przeciwko nadchodzącym ze wschodu kolejno rosyjskim posiłkom, a gdyby stało się tak że wojska polskie cofnąć się musiały, to zajmując Brześć Litewski w piękny sposób osłaniałby Warszawę. Plan ten wymagał jednak śmiałego działania, ponadto przenosząc wojnę na tereny wrogie, oszczędzono by znacznych cierpień rodakom, a co za tym idzie usprawniono by formowanie nowozaciężnego wojska polskiego. Plan ten wymagał wprowadzenia w życie, w pierwszych dniach stycznia, czyli kiedy Polacy mieli przewagę nad Rosjanami w koncentracji wojska. Co jak wiemy się niestało. Ofensywę natomiast wyprowadzili w pierwszych dniach lutego Rosjanie [5-6]. Sytuacja przed ofensywą wyglądała następująco: 9 stycznia 1831 roku, Armia Rosyjska była skoncentrowana na linii: Grodno – Białystok – Brześć Było to odpowiednio 56 tys. ludzi. Do 1 lutego w związku z przybyłymi posiłkami armia owa rozrosła się do 125,600 ludzi, w liczbie tej 97,700 piechoty i 27,900 jazdy. Od tych ponad 125 tys., odjąć należy przeszło 11,750 ludzi, którzy pozostać mieli u podstawy operacyjnej, tak że do działań zaczepnych zostawało 113-114 tys. ludzi. Feldmarszałek Dybicz, dowódca wojsk rosyjskich, przyjął plan pobicia polaków, już to na lewym brzegu Bugu, już to na prawym Narwi. Charakteryzując, owy plan wojenny, przez pryzmat teatru działań, wiedzieć należy, że głównodowodzący założył sprzyjające warunki pogodowe, tzn. utrzymanie się mrozów, a co za tym idzie, zamarzniętych głównych rzek, przy których toczyć się będą działania wojenne (Bug, Narew, Wisła). Powyższe założenie niezmienności pogody, było niestety błędne, jako że nagła odwilż poczyniła olbrzymie trudności w poruszaniu i dalszej koncentracji. Tak oto rozwiały się w pierwszym miesiącu inwazji na Polskę, Rosyjskie założenia odnośnie szybkiego uporania się z rebeliantami. Pozdr.
-
Wracające do ziem ojczystych jednostki Polskie zgrupowano organizacyjnie w korpusie pod dowództwem jenerała Wincentego hr. Krasińskiego, w składzie: 1. pułk szwoleżerów gwardyi, 3. pułk eklererów, 7. pułk ułanów, 1. pułk ułanów, 2. pułk ułanów, Pułk krakusów, Pułk piechoty nadwiślańskiej, Zakład piechoty, Kompania weteranów, Żandarmi, Artyleria piesza i konna, Kompania saperów, Po podpisaniu 30 maja pokoju paryskiego i uregulowaniu należności od rządu francuskiego, korpus powyższy pod wodzą wspomnianego już hr. Krasińskiego, otrzymał rozkaz opuszczenia Paryża. Wracające wojsko, maszerowało bardzo poprawnie, a ludność tubylcza mijanych miejscowości, to Francuskich już to później Niemieckich najczęściej entuzjastycznie witała Polaków, bądź po neutralnemu ich mijała. Aż do incydentu, który wydarzył się 17 lipca w małym Saksońskim miasteczku Kottbus, gdzie toż Jenerał hr. Krasiński zatrzymał się owego dnia ze swymi wojskami, zajmując ze sztabem oraz kompanią woltyżerów (około 60 chłopa) dom we tym mieście, a pozostałym jednostkom nakazując rozlokowanie we okolicznych wsiach. Mimo bardzo pokojowego nastawienia Polskich wojskowych, miejscowa ludność podjudzana do niecnych czynów przez żołnierzy Landwery pruskiej pod dowództwem Ślązaka majora Błędowskiego, haniebnie się zachowywała. Prusacy widząc szczupłą liczbę Polaków w mieście zaczęli szukać zaczepki, a w końcu napadać na pojedynczych żołnierzy. Jenerał hr. Krasiński chcąc uspokoić rozochocony tłum, wyszedł przed nich i począł im słabym niemieckim uzmysławiać że źle czynią. Wtem tłum ruszył na jenerała, a jakiś idiota podoficer pruski rąbnął go pałaszem w głowę, raniąc ją paskudnie. Zabito jednego żołnierza z osobistej warty jenerała, a kilkunastu raniono. Lecz wiarusy Krasińskiego nie dały się nastraszyć dzikim Prusakom i zatrąbiono na alarm, aby po kilku chwilach cały oto korpus polski z okolicznych wiosek na nogi poderwać i pod miasto sprowadzić. Nagle cwani mieszkańcy wyczuwają że Pruska landwera raczej stracona jest przed takim wojskiem, i proszą o litość u wodza Polskiego. Jenerał hr. Krasiński po opatrzeniu rany, przemawia do żołnierza Polskiego by ten nie czynił nic złego, a landwerze nakazuje wyjście z miasta, co też major Błędowski zrazu uskutecznia Raport jenerała hr. Krasińskiego na temat incydentu z Kottbus (Cottbus) , zdany w. ks. Konstantemu dnia 3 sierpnia 1814 r. o godz. 10 wiecz. „Ponieważ pułk pruski (Schlesische Landwehr), znajdujący się pod dowództwem Pana Majora Błędowskiego, miał przybyć do Cottbus d. 3 sierpnia zrana, a odejść o 10. wiecz., nie rozkwaterowano tu korpusu polskiego za wyjątkiem sztabu głównego i kompanii woltyżerów w sile 60 ludzi, która pełni służbę przy mnie. Oficerowie sztabu głównego rozkwaterowali się po mieście, wszyscy zaś żołnierze na ulicy. Były dwie warty, grangarda na placu, złożona z 12 ludzi pod dowództwem sierżanta, i majora z 8 ludzi. Pan Major Błędowski, dowódca Landwery, postawił bardzo mocne straże przy czterech bramach z rozkazem, by nikogo ani wpuszczać, ani wypuszczać; 150 Prusaków postawiono na placu; oficerowie i żołnierze pruscy ubiegali się w znieważaniu 20 żołnierzy polskich, składających wartę miejską. Polegając na honorze i lojalności, która cechowała zawsze oficerów pruskich, przekonany byłem, że postępki te były dziełem jakiej szalonej młodej głowy i wysłałem ks. Radziwiłła, mojego adjutanta, do warty na placu dla oddania jej rozkazu, by nie zwracała uwagi na to, co się dzieje, a nawet, by ściągnęła szyldwacha do kordegardy. – Mój szef sztabu był wysłany do Majora Błędowskiego, aby go prosić o położenie tamy temu nieporządkowi. Przechodząc przez plac, był napadnięty i raniony pchnięciem bagneta, równi jak ks. Radziwiłł. Ordynansy moi i gen. Kurnatowskiego, którzy przechodzili spokojnie przez ulicę, ulegli temuż losowi. Nakoniec, jakby wskutek czarów, kilkuset ludzi z bagnetami nasadzonymi na bron, prowadzeni przez swych oficerów, napadli na kordegardę i mój dom. Nie mając dostatecznej siły i nie życząc sobie użyć jej, kazałem otworzyć drzwi mojego domu i stanąłem na progu, lecz nawet bez szpady, aby do nich przemówić. Z początku zdawało się, że się zatrzymali; nagle, w chwilii, gdy im mówiłem: >>Moje dzieci, co robicie? Powróćcie do swych kwater! Król wasz nie będzie z tego zadowolony! Jesteśmy waszymi sprzymierzeńcami i przyjaciółmi!<<, jakiś podoficer uderzył mię pałaszem w głowę, przecinając czaszkę. Gospodarz mojego domu, w chwili gdy mię straż zasłoniła, zdołał mię ukryć. Straż moja, złożona z 8 ludzi, została zabita lub poraniona. Rzeczy moich adjutantów, które były na parterze, zostały zrabowane. Panowie oficerowie pruscy, wiodąc za sobą żołnierzy, przeglądali domy, w których kwaterowali oficerowie mojego sztabu głównego, wyciągali ich z izb, maltretowali, grabiąc ich rzeczy. W tym to czasie Pan Major Błędowski stawił się u mnie, ubolewając nad niekarnością swojego wojska. Prosiłem go, by chciał wyjść z miasta, dając mu słowo honoru, że czynię to dlatego, aby wojsko moje, rozłożone bardzo blisko miasta, nie mogło dowiedzieć się, co się stało, i nie zapragnęło zemsty. Major wymówił się od tego. Wiedząc, że siłą nic nie wskóram, już byłem gotów sam się poświęcić dla utrzymania spokoju. Nie mając oficera do wysłania, zwróciłem się do kap. Medema, komendanta Żandarmeryi pruskiej, który sam jeden tylko spełnił swą powinność, i poprosiłem go o Żandarmów, przez których dałem rozkaz wszystkim pułkom, by nie ruszały się z miejsca pod żadnym pozorem i pod odpowiedzialnością dowódców. Major Błędowski był tak nieuważny, że kazał rozdać ładunki swojemu wojsku. Pomijam wszystkie obelgi i przechwałki, któremi pragnęli mię znieważyć, jak naprz. umieszczając muzykę nocą pod mojemi oknami, lub wybijając szyby kamieniami. – Nic nie zdołało zwrócić mię z drogi, którą sobie nakreśliłem. Mam nadzieję, że Wasza Ces. Ks. Mość weźmie do serca tę zniewagę i otrzyma od dworu Berlińskiego zupełne zadośćuczynienie. Przyjemnie jest mi módz dać słowo honoru Waszej Ces. Ks. Mości, że żadne Polak nie jest ani trochę winien, i że jestem przekonany, iż cała rzecz była naprzód obmyślona/ P.S. Oficerowie polscy, pochwyceni w swych kwaterach, byli wyprowadzeni przed wojsko pruskie. Jeden ułan polski był cięty szablą przez oficera wyższego pruskiego, a następnie na jego rozkaz przez podwładnego.” Raport za B. Gembarzewski „Wojsko Polskie Królestwo Polskie 1815-1830”, s. 7