-
Zawartość
2,902 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez bavarsky
-
Chciałbym przedstawić poniżej obraz autorstwa Felicien de Myrbach, ukazujący śmierć księcia Friedricha Ludwiga Christiana von Preußen, w bitwie pod Saalfeld. Huzar po lewej, który wykonał to cięcie, to nie kto inny jak owiany sławą kwatermistrz Jean Baptiste Guindet [lub Guindey]. Urodzony 12 kwietnia 1785 roku w pirenejskiej miejscowości Laruns. 31 maja 1803 roku, w wieku 18 lat, wstąpił w szeregi 10 pułku huzarów. Natenczas dowódcą owego regimentu był sam Lasalle. W przeciągu sześciu miesięcy Guindet wspiął się do rangi brigadiera, a w ustach samego Lasalle, okraszony tymi oto słowami: "wybitny jeździec z wybornym fechtunkiem". W czerwcu 1805, doszedł do rangi marechal des logis. Wprawdzie, podczas trwania bitwy pod Saalfeld, był już członkiem compagnie d'elite 10 pułku huzarów, tym niemniej wszystkie obrazy, które prezencję swą okraszają w tą oto nietuzinkową postać; przedstawiają ją w "barwach" jednej z kompanii regularnych. Sama śmierć Ludwiga, była arcydziełem w oczach żołnierskiego rzemiosła. Ot bowiem mężny książę, przed swym końcem, wykonał kilka cięć szablą na wysokości głowy Guindeta, trafiając go dwa razy w twarz. Wprawdzie rany nie były groźne, acz rozjuszony tym Huzar, wnet pochwytawszy równowagę na siodle, trafił Ludwika sześć razy, w tym porządnie w głowę i klatkę piersiową. Po walce, Guindet zabrał broń i ordery Ludwiga, celem prezencji marszałkowi Lannes, który to, trofea te przesłał dalej Cesarzowi. At jeszcze wspomniany "duet", autorstwa L.F. Funckena: PS Michale, niebawem odpowiem na twoje pytanie. Zbieram jedynie materiały do owej szerszej wypowiedzi.
-
Pewnie bali się działań halucynogennych pewnego grzybka rosnącego na ścianie
-
Ot; problem zasadniczy, tego tematu poruszyłeś. Mieszają się bowiem okresy. Jeden zaczyna o wojnie 1920, drugi myśli o 1939, a trzeci dywaguje nad okresem międzywojennym... czwarty ma zakusy zacząć swój post o Goebbelsie Różne skale, różne porównania. Jeżeli chodzi o rok 1939, ja się nie wypowiadam. Nie moja "trauma" [poza analizą poczynań "armii" lublin, ewentualnie poznań].
-
Nie zgodzę się z tą opinią, bowiem przeczy ona skali już to odpowiedzialności dowódcy jak i już to pasu działań armii/frontu zapodanej za wojnę 1920 roku, a usystematyzowanej przecież w szeregu pracach naukowych. W wojnie 1920 roku, operacje prowadzone przez armie [lub równorzędne związki], a w ramach ich trwania stoczone bitwy z wrogiem, nazywa się bitwami w skali operacyjnej. Do takich przykładów można włączyć np. bitwy 4 armii nad Bugiem, i 1 armii nad Narwią, bitwa 1 armii na przedpolu Warszawy, bitwa 5 armii nad Wkrą i bitwa stoczona przez armie Frontu Środkowego w pasie od Wieprza po granicę pruską oraz linię Brześć-Grodno. Korpusy i równoważne im ówcześnie w Wojsku Polskim Grupy Operacyjne toczyły działania bojowe tj. bitwy w skali operacyjno-taktycznej, natomiast poszczególne dywizje w skali taktycznej [tylko w szczególnych przypadkach taktyczno-operacyjnej]. Rydz-Śmigły, podczas wojny 1920 roku, wykazał się rasowymi umiejętnościami dowódcy szczebla operacyjno-strategicznego [sprawdził się przecież nie tylko jako dowódca armii, ale również dowódca frontu]
-
Zacznij Egipt "książkowy" poznawać od lektur Kazimierza Michałowskiego! Nie dość że najwybitniejszy polski archeolog [zaliczany zresztą również do czołówki światowych], to jeszcze wybitny metodolog. Jakiś czas temu rozmawiałem z pewnym starszym panem [czasami w parku jasnogórskim gra w szachy] -o legionach, książkach itp. Czas mija i nagle mówi -Panie a zna pan Kazia Michałowskiego? +Chodzi o archeologa? Mam jego album o Karnaku. -Ta, o tego. Znałem Kazia! To był facet. Zbierał książki o legionach, czasami się wymienialiśmy zbiorami. Pamiętam kiedyś jak miał pożar mieszkania i dzwonił z zagranicy krzycząc -A książki? Co z książkami!?! Kaziu taki to był gość!
-
Częstochowski cmentarz św. Rocha którego początki sięgają XVII stulecia, został tak pięknie ogołocony przez władze "kościelne" iż najstarsze nagrobki [jest ich dwa, może trzy] sięgają lat 50-tych XIX stulecia. Reszta nie istnieje... zostały zniszczone by na ich miejscu mogły powstać nowiutkie "granitowe" pomniki. Wiemy z różnych przekazów, że na tym cmentarzu znajdowały się groby żołnierzy z wojny 1809, 1812, 1813 roku. Acz, nie powyższe przywiodło mnie do tego tematu. Otóż w kościele cmentarnym; św. Rocha był ojcem chrzestnym pewnego pacholęcia, naówczas pułkownik Szef Sztabu 14. Dywizji Kawalerii [której kwatera mieściła się w Częstochowie], Paweł Karłowicz Rennenkampf, późniejszy dowódca 1 Armii w bitwie pod Tannenbergiem z 1914 roku. Pozdr.
-
Tylko, że decyzje Rydza Śmigłego były skali strategicznej, a nie operacyjnej jak piszesz. ...Kutrzeba. W gestii wojny 1920 roku, oraz perypetii pod Kijowem, postaram się streścić pewne me ujęcia w oparciu o opracowanie Stanisława Rutkowskiego, Obrona Kijowa. Ćwiczenia i wykłady taktyki stosowanej na przykładach historycznych wojny polsko rosyjskiej 1920 roku, Warszawa 1932. Tym niemniej teraz, chciałbym przedstawić wniosek końcowy ćwiczenia 3, pt. "Koncentracja 3 armmji w obszarze Kijowa w czerwcu 1920 roku", autor podaje taki naukowy komentarz do działań Śmigłego w tym okresie [str. 129]; "Widzieliśmy dowódcę armji, który pozostawiony sam sobie, bez wytycznych przełożonego i w położeniu, co najmniej trudnem, nie gubi się w tysiącu wątpliwości i wahań, ale bierze swą decyzję niezwłocznie, decyzję która wyrasta znacznie ponad jego normalny zakres pracy. Dowódca armji, zdecydowawszy rzecz, która zmieniła zasadniczo cały dotychczasowy system prowadzenia działań, szuka stycznej z wolą przełożonego, któremu ufa. Stara się uzyskać zgodę na swój punkt widzenia, ale przewidując też możliwość odmowy, przygotowuje się i na tę ewentualność. To też odmowna odpowiedź Naczelnego Wodza została dowódcę 3 armji i wszystkie jego oddziały gotowe do rozpoczęcia ruchów odwrotowych w ciągu kilku godzin zaledwie. Godną podkreślenia jest ta wszechstronność przewidywań".
-
Jakie rzeczy kolekcjonujecie lub kolekcjonowaliście?
bavarsky odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Kolekcjonowanie i modelarstwo
Rozwijając temat owych ołówków, Niemiecka precyzja, Staedtler Noris HB 2. Historia owej manufaktury sięga aż do 1835 roku. Założona w Norymberdze przez J.S. Staedtlera, rozwija się bardzo dynamicznie, zresztą na kanwie rewolucji przemysłowej, tj. popędu na pisanie, czytanie - dalej tworzenie, nauczanie. Staedtler, rozpoczął zaopatrywać politechniki niemieckie w ołówki swojej marki, a ponieważ grafit sprowadzany z Syberii miał najwyższą wtenczas w świecie jakość, firmie szybko rosły "akcje". W 1884 r. powstaje filia w Londynie, w 1887 w Paryżu. W 1900 roku, firma rejestruje markę Mars, a w rok później Noris. I to właśnie ten ostatni typ ocenię. Otóż, jakoś wykonania ołówka świadczy o profesjonalnym podejściu do wymagającego klienta. W porównaniu do odpowiednika (tj. z przedziału ceny i miękkości grafitu) firmy Faber Castell, typ Goldfaber 1221 HB, ołówek Noris jest lepszy pod każdym względem. Zaczynając od jakość wykonania a kończąc na wygodzie pisania. Przykładowo Goldfaber, mimo że w teorii ma być średnio-twardy, tj. HB, podczas pisania tego nie wykazuje. Bardziej przypomina miękkości z rzędu: B, 2B, ołówków Hardtmuth Koh-i-Noor model 1500. Do tego grafit, okazuje się być słabszej jakości od tego użytego w Norisach - podczas pisania permanentnie kruszy się. Natomiast, Noris o miękkości HB 2 i B 1 idealnie nadaje się do sporządzania wszelkiego rodzaju notatek, nie tępi się szybko, a techniką obrotową daje możliwość zapisania do dwóch stron A4, zanim wymagać będzie stosownego naostrzenia. Tj. romantykom pozwala zastanawiać się nad tą oto sentencją; Spitzen der nichtspitzen: das its hier Frage! Ocena końcowa: 9/10 ------------------------------------------------------------------------------------- A jako ciekawostkę historyczną zapodam iż generał Julian Stachiewicz pisał ołówkiem mechanicznym marki Yard-O-Led Edwardian; Pozdr. -
A przy całym szacunku do Piłsudskiego, mówił to ten, który o pracy sztabowców wyrażał się wzgardliwie Poza tym Jurga wyłączył owe zdanie z szerszego kontekstu Marszałka. Bowiem o jakich generałów dopytywał Piłsudski? [a doprawdy chodziło mu o konkretne persona] Jurga o ile pamiętam nie wykazał tego, a dziwne bo jego, jako naukowca zadaniem, było doszukanie się tych którzy to byli przeciętniakami, a którzy wybitnymi jednostkami, a nie mętnymi cytatami zakrywać swoje niepełne dociekań poszukiwania. Kutrzebę należało włączyć w to grono? Przedwcześnie zmarłego Juliana Stachiewicza również? Co z twórcami fachowych periodyków wojskowych i ich wpływu na wykuwanie kadr? O nich zawarł ciekawą pracę Zdzisław G. Kowalski. Względem jakiego odpowiednika należy porównywać Śmigłego? Toż, Kutrzebę dowodzącego armią Poznań, można próbować porównać z dowódcą np. armii Kraków, a Śmigłego? Na niego puszcza się tylko "baty" tak dla przykładu bo Wódz Naczelny, ale mało kto próbuje wykazać połączenia, przyczynowo skutkowe, które w jakimś przedziale czasu do czegoś tam doprowadziły. Czym był poza tym Wódz Naczelny w 1920 a czym w 1939? To jest tak jak niektórzy w ankietach próbują porównać Rundstedta do Rommla. Jaka miara jest tej skali, ja się pytam? Mam za małą wiedzę w temacie, a proste odpowiedzi, bo Śmigły zdradził! Bo był tchórzem! Bo nie potrafił... itp. raczej mnie irytują a nie satysfakcjonują, bo o niczym mi nie mówią tj. nie wyjawiają owego procesu dlaczego zdradził! dlaczego był tchórzem! itp. Co faktycznie mógł zrobić żeby czemuś tam zaradzić? a co leżało poza jego możliwościami? Mistrzów, biegle metodologią się posługujących, coraz mniej. Do Bazylowa na lekcję trzeba by się udać! Warunki eksplikacji by wyjaśnił. Bo niektórym nakładają się widać zbiory.
-
Każdy dowódca armii czy frontu w 1920 roku, był wykonawcą decyzji Piłsudskiego tj. Naczelnego Wodza. Co więcej, Śmigły sprawdził się w tej roli dobrze już jako dowódca armii, a następnie dowodząc Frontem Ukraińskim [po Antonim Listowskim], zwanym powszechnie Frontem Rydza-Śmigłego, a od 9 lipca Frontem Południowo-Wschodnim. Owe niuanse związane z odwrotem z Kijowa, starałem się wyjaśnić dwa posty wyżej. Analizę poczynań w 1920 roku a następnie tych działań z 1939 r., należy jednak traktować oddzielnie, toż i dlatego budzi u mnie -minę- zdziwienia; owe "niektórych" zdanie, iż już to obydwaj nie powinni byli prowadzić jednostki większej od dywizji. Z czystej ciekawości natomiast, interesuje mnie ewolucja myśli u Śmigłego od wojny z bolszewikami do tej toczonej 19 lat później.
-
Tak w przypadku Śmigłego jak i np. Dąb Biernackiego, można zaobserwować pewną prawidłowość; obaj bohaterowie wojny polsko-bolszewickiej, obydwaj z zacnymi osiągnięciami; Dąb-Biernacki człowiek -opoka- który nigdy nie zawiódł pokładanych w nim nadziei m.in. przez Piłsudskiego, podczas działań przeciw bolszewii w 1920 r., tak niestety obydwaj, zapisali się niezbyt rzutko w działaniach 1939 r. Wprawdzie, nie specjalizuję się w WP okresu międzywojennego, ale pewne symptomy "zużycia" w okresie od 1920 do 1939 roku można dostrzec. Z czego one wynikały?
-
"Pan Bóg jest po stronie silniejszych batalionów" - ta prawda strategiczna, wypowiedziana przez boga wojny, Napoleona, ważna jest i ważną będzie na wieki. Skinieniem palca podczas bitwy pod Jeną, Empereur wskazał brygadę Vedela, celem podparcia dywizji Desjardinsa. To był zaszczyt! A nie kara! Studiuję raporty oficerów francuskich do bitwy pod Jeną.
-
I masz Lancaster kolejnego "Hitlera", prędzej czy później; w nowej postaci; gotowego.
-
Podziemny sukces Krakowa - uroczyste wręczenie nagród
bavarsky odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Portal "historia.org.pl"
Gratuluję! Już to Sukcesu! już to zacnej Inicjatywy! Kłaniam Się Marcin -
Czy Polska ma szanse i czy powinna żądać odszkodowania od Niemiec?
bavarsky odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Ogólnie
Dobra, dobra; my tutaj gadu gadu o Śląsku i ichniejszej orientacji, a tu temat o odszkodowaniach tj. czy Polska* ma szansę i czy powinna żądać od Niemców takowego. *Również dotyczy to narodowości śląskiej. -
Przy czym z czego wynikły owe kontrowersje? Gdy dnia 7 czerwca o godz. 11 zawezwał gen. Listowski do aparatu hughesowego dowódcę 3. armii -gen. Śmigłego- celem poinformowania go o baczeniu na oddziały Budiennego, które mogą wpaść na 3. armię od strony zachodniej, nie wiedział ten iż w dniu tym dane mu będzie rozwiązać problem niebagatelny, wykraczający -siłą faktu- poza zakres działania dowódcy frontowego. O godz. 13.40, tegoż dnia, szef sztabu mjr. Kutrzeba, został zawezwany do aparatu hughesowego przez szefa Szt. Dow. Frontu, ppłk. Przewłockiego, który wyłuszczył mu sytuację w ten sposób, iż Budienny z rejonu na wschód od Berdyczowa maszeruje na wschód wzdłuż linii kolejowej Koziatyn-Chwastów, tj. na otwarte tyły 3. armii. Do tego Kutrzeba dowiedział się iż jazda baszkirska wraz z 25 DS przekroczyła Iwanków i podchodzi pod Malin. Przewłocki zadaje następnie wielce trudne w odpowiedzi pytanie: co dowódca 3. armii zamierza uczynić? Śmigły za pośrednictwem Kutrzeby tak oto odpowiedział: "- Armia odwodów nie posiada. Otrzymanie tychże możliwe tylko przez zlikwidowanie przyczółka mostowego. Następnie armia rozłożona bardzo rozlegle i dlatego do boju z odwróconym frontem obecnie nie zdolna. Dowódca 3. armii zamierza armię skoncentrować w rejonie Dniepr-Irpień-Stugna, który jest dobrze obronny. W pierwszym rzędzie należy 7. DP ściągnąć spod Skwiry na Chwastów" Potem, po paru jeszcze wymienionych zdaniach, Żytomierz przestał odpowiadać, a gdy po paru godzinach odzyskano chwilowo łączność, dowiedziano się tylko tyle iż Budeinny jedzie na Żytomierz, że szwadron przyboczny Wodza Naczelnego został wysłany na osłonę miasta, a Dowództwo Frontu autami wyjechało z Żytomierza do Zwiahla. Została, niepewna łączność radiowa. Śmigły natenczas, nie wiedział jakie będą zamiary względem jego armii, w zamyśle operacyjnym Naczelnego Dowództwa, nie znał dokładnego położenia na jego zagrożonych skrzydłach, nie wiedział kiedy przybędą posiłki, bał się atakować słabą swą piechotą nieznanego wówczas zagrożenia pod postacią konarmii Budiennego. Przez kolejne, krytyczne godziny brak było połączenia radiowego z Dow. Frontu, a ostatecznie przez resztę dnia 7 czerwca łączności żadnej nie było i przed południem dnia 8 również. Zwłoka tak znaczna, przy tak aktywnie zmieniającej się sytuacji względem atakującego przeciwnika, mogła okazać się zgubą własną. Dlatego też wydał własne rozkazy nakazujące koncentrację całej 3. armii w rejonie Kijowa, co jak miało się okazać dnia 8 czerwca, leżało w sprzeczności z zamierzeniami Naczelnego Dowództwa. Ot bowiem, 8 czerwca, za pośrednictwem Dow. Frontu, "Naczelne Dowództwo zarządza odwrót 3. armii na linię Teterewa.[...]". W pojęciu dowódcy 3. armii owy rozkaz nie odpowiadał położeniu, gdyż zarządzając "odwrót na linię Teterowa" to znaczy wymagało od niego 80 km marszu bez szans utrzymania się na tej linii gdy się doń dotrze, bo warunki do obrony były tu gorsze niż na Dnieprze, a co więcej w rozkazie stwierdzono iż odwrót miał się dokonać na dwóch głównych ale rozbieżnych kierunkach tj. Kijów-Korosteń i Kijów-Żytomierz, powodując rozciągnięcie armii, gdy tymczasem według oceny dcy armii konieczne było właśnie skupienie tejże do walki z oskrzydleniem północnym, co zresztą zostało już przed 24 godzinami zarządzone, toż wspomnieć silne marsze 7 DP spod Białejcerkwi w obręb Kijowa. Gdyby zaś rozkazać odwrót wg. wizji ND, marsz owy byłby się okazał niepotrzebnym wysiłkiem, a mógłby wręcz przynieść zgubę, bo armia biłaby się częściami z wrogiem. Stąd wynikało owe niezdyscyplinowanie dowódcy 3. armii względem Naczelnego Dowództwa, jako że rozkaz owy był spóźniony o dzień cały. Co więcej, w rozkazie tym nie wykazano terminu przybycia posiłków, lecz tylko ich siły i rejony. Zgrupowanie ich koło Korostenia oraz Szepietówki było bardzo odpowiednie pod warunkiem, że szczególnie z Korostenia nastąpi marsz przez Malin. Nie znając nawet w przybliżeniu terminu zgrupowania tych odwodów, doszedł dowódca armii do wniosku, że przecież lepiej będzie w rejonie Kijowa przetrwać aż do czasu rozpoczęcia własnej kontrofensywy skupionymi poprzednio siłami.
-
Jakie rzeczy kolekcjonujecie lub kolekcjonowaliście?
bavarsky odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Kolekcjonowanie i modelarstwo
Ołówki. Bo i tylko nimi piszę. -
Akademik. Coś potwornego. Musiałem pić. Na trzeźwo tego brudu nie mogłem znieść.
-
UNIX Time-Sharing System: UNIX Programmers Manual, edycja siódma, tomy 1, 2A, 2B, Bell Telephone Laboratories, Inc, styczeń 1979. Mowa o właściwym podręczniku (tom 1) i materiałach opisowych (tomy 2A i 2B) dla wydania Seventh Edition systemu Unix - bezpośredniego przodka wszystkich współczesnych komercyjnych systemów uniksowych. Dokumentacja ta została przedrukowana nakładem wydawnictwa Holt Rienhart & Winston, ale ów reprint dawno już się wyczerpał. Można jednak pobrać tekst w formie elektronicznej, tj. jest publikowany na stronach WWW laboratoriów Bella w postaci dokumentu źródłowego troff, pliku PDF i pliku PostScript: http://plan9.bell-labs.com/7thEdMan/index.html Świetne uzupełnienie do dokumentacji systemowych systemów unix'o podobnych tj. w standardzie POSIX.
-
A tam od razu nie pamięta Ja jestem właśnie po lekturze króciutkiej pracy kapitana Piotra Demkowskiego, Bój pod Wołkowyskiem 23 i 24 września 1920 roku. W swoim opisie kompletnie pominął udział po stronie czerwonych dywizji "Wochr" [tj. Wojska Wewnętrznej Ochrony Republiki], działającej wraz z 27 DS. Mimo powyższego, ogólny koncept pracy został spełniony. Autor przedstawił w wyczerpujący sposób bój grupy gen. Junga [w dokumentach operacyjnych często błędnie nazywanej], dowódcy 15 DP wielkopolskiej, oraz w tamtym czasie IV brygady piechoty legionów. Dzięki jego śmiałemu wypadowi na Wołkowysk, uniemożliwił on wyprowadzenie przez sowietów odwodu na atakującą w rejonie Brzostowic Wielkich i Małych 3 dywizję piechoty legionów, przyjmując na siebie uderzenie wspomnianej 27 DS... oraz owej dywizji "widmo". Po ciężkich bojach brygady gen. Junga zostały zmuszone do wycofania się z tegoż miasta. Tym niemniej, teren w jakim przyszło mu toczyć bój obronny w rejonie Wołkowyska jak i o same miasto, skutecznie uniemożliwiał mu tę obronę. Brak naturalnych przeszkód terenowych, jedyna poważna "rzeczka" w okolicy - Roś, którą można było w bród przejść, była tylko dopełnieniem nieznośnego położenia. Wojska wycofywały się pod naporem bolszewii w porządku, ustanawiając linię obrony w najbardziej sprzyjającym terenie tj. 6km na zachód od Wołkowyska. Wszak było to pyrrusowe zwycięstwo dowódcy 27 DS, bowiem pod naporem flankowym i czołowym innych wielkich jednostek 2 i 4 armii polskich, cały front Tuchaczewskiego posypał się niczym domek z kart. Grupa gen. Junga dopełniła swoje zadanie w skali strategicznej dla całej -bitwy- ot mimo "porażki" taktycznej na swoim odcinku.
-
Czytam obecnie francuskie opracowanie Bressonneta, Etudes tactiques sur la campagne de 1806 (Saalfeld, Iena, Auerstedt), Chapelot, 1909. Natomiast w biegu przejrzałem pozycję Pana Leśniewskiego o bitwach pod Jeną i Auerstedt. Najprawdopodobniej będzie to lektura całkiem przyjemna w odbiorze, tym niemniej dostrzegłem dwa poważne braki w literaturze francuskojęzycznej. Zastanawiam się bowiem jak Autor ustosunkował się np. do potyczki/bitwy pod Saalfeld z 10 października tj. choćby do raportu generała Sucheta [„Sur le combat de Saalfeld” [w:] Journal des operations du 5e corps.], zebranym w opracowaniu źródłowym do wojny 1806 r., kapitana Foucarta, „Campagne de Prusse”, t.1. <--- tego opracowania wszak jest brak. Kolejnym, wręcz fundamentalnym niedoborem, jest nie włącznie opracowania Bressonneta: „Etudes tactiques sur la Campagne de 1806 (Saalfeld - Iena - Auerstedt), Paris 1909. Ostatnie moje pytanie jest natury strat, tj. podłóg czego Autor je zestawił? Czy korzystał z ustaleń Lettowa-Vorbecka?, słabej książki Bonnala czy Colina? Ot, nawet w opracowaniu Aristidea Martiniena, Tableaux, par corps et par batailles, des officiers tues et blesses pendant les guerres de l'Empire (1805-1815), H. Charles-Lavauzelle (Paris) 1899, są tylko [i aż] zestawienia strat podług oficerów uczestniczących w bojach, tym niemniej również i z tego źródła można wyciągnąć ciekawe wnioski jak np. że w starciu pod Saalfeld, 34e regiment d'infanterie de ligne z 2 brygady Reille'a, 1 dywizji Sucheta był najbardziej pokiereszowanym/zaangażowanym w boju, mając m.in. trzech zabitych i trzech rannych oficerów [wszyscy w randze kapitana], a z pułków kawalerii to 9e regiment de hussards, był tym który prowadząc szarże postradał 6 rannych oficerów [w tym jeden kapitan Point , który zmarł z ran 12 października]. Kolega Scharfschütze, który dokładnie "zlustrował" ową knigę, dostrzegł również kilka poważniejszych lapsusów w samym tekście;
-
O książce pierwszy raz słyszę, ale Paryska oficyna wydawnicza Bergera Levraulta jest mi znajoma. Opublikowali wyborną pracę Schnitzlera, Les institutions de la Russie; Depuis les reformes de l'empereur Alexandre 2 [tomy 1-2]. Maila posłałem. Jutro wieczorem będę miał odpowiedź. Pozdr.
-
Ja podjąłem się zamówienia jego pracy German Army on the Somme. Się poczeka, ale skoro Ty go polecasz to już nie mogę się doczekać lektury. Jak będziesz potrzebował jaką knigę ze Francyi to zgłoś się. Wycwanię u dziadka Pozdrawiam
-
W sławetnym rozkazie Tuchaczewskiego, który to kończył się słowami "na (...) Warszawę, marsz", iście bije nie tylko fama rewolucji ale i również odzywają się duchy jego przodków. Jego pradziad Aleksander Nikołajewicz Tuchaczeski, w 1831 roku był dowódcą Ołoneckiego pułku piechoty w II Korpusie jen. barona Kreutza. W pierwszym dniu szturmu Warszawy tj. 6 września pułk Aleksandra Nikołajewicza znajdował się w pierwszej linii kolumny szturmowej II Korpusu, dowodzonej przez jen. lejt. Sulimę. Toż ta kolumna dokonywała ataku w południową stronę dzieła 54 nazywanego później potocznie "Redutą Ordona". Według tradycji rodzinnej pułkownik Aleksander Tuchaczewski tego dnia dostał się do niewoli polskiej, w której to w wyniku odniesionych, ciężkich ran zmarł. Wg. T. Strzeżeka, Obrona Warszawy 6-7 września 1831 r., Olsztyn 1996, s. 61, nie ma mowy o wzięciu do niewoli rannego pułkownika, a raczej o tym iż poległ zrazu w walce: "[...]pułki Biełozierski i Ołonecki ruszyły do ataku. W chwili gdy przedzierały się przez resztki wilczych dołów, polska piechota wzmogła ogień. W jego rezultacie poległ m.in. dowódca Ołoneckiego płk Aleksander Tuchaczewski, pradziad marszałka Michaiła Tuchaczewskiego." Aleksandra Nikołajewicza pochowano w majątku Wyczółki, skąd po wielu latach, na krótko przed urodzeniem Michaiła Tuchaczewskiego, ekshumowano do cerkwi garnizonowej 4 Dywizji w Łomży. Wypada wspomnieć również o bardziej słynnym antenacie, uczestniku zmagań w wojnie polsko-ruskiej 1831 r., tj. wujku Michaiła; pułkowniku Pawle Piotrowiczu Liprandim, który był to bratem żony Aleksandra Nikołajewicza, Marii Tuchaczewskiej z domu Liprandi, prababki Michaiła. To on po rannym jen. Geismarze objął dowództwo kolumny, by z kolei będąc na jej czele 7 września, dokonał przełamania drugiej linii obrony Warszawy między Rogatkami Wolskimi a Jerozolimskimi, a następnie jako jeden z pierwszych wyższych oficerów rosyjskich; wdarł się do miasta w okolicy ogrodu Unruga. Przy całościowej ocenie działań dowódcy Frontu Zachodniego w lipcu-sierpniu 1920 roku, należy niewątpliwie podkreślić powyższy aspekt. Historia jego przodków, dawnych czynów wojsk dowodzonych już to przez Dybicza już to przez Paskiewicza, dały mu asumpt do rozważań w ogólnej koncepcji prowadzenia wojny na tym teatrze działań wojennych. Wielkimi nauczycielami, mistrzami, szkoły strategii na wspomnianym odcinku frontu przeciwpolskiego, były wydarzenia z lat wojen 1794 i 1831 roku. We wspomnianej przez Fortecę książce autorstwa Kakurina i Mielikowa, autorzy w ocenie marszu na Warszawę przedkładali analizę wypadków poczynionych w opracowaniu jenerała Aleksandra Puzyrewskiego, Wojna polsko-ruska 1831 r., [pierwsze wydanie z 1890 roku]. Józef Piłsudski studiował oba warianty rosyjskiego planu wojny z Polską z 1831 r.; - Plan "Diebitsch" - do pewnego stopnia wzorowany na planie Suworowa z 1794 roku, zakładał koncentryczny marsz na Warszawę z Białegostoku i Brześcia Litewskiego ("starym traktem" z Wilna przez Grodno i Białystok oraz szosę brzeską z Terespola przez Siedlce do Warszawy_. wyprowadzający armię rosyjską do walnej bitwy pod Grochowem i Białołęką; - Plan "Paskiewicz" - nowatorski i stanowiący zaskoczenie dla strony polskiej, zakładający obejście Warszawy od północy (z Ostrołęki przez Przasnysz i Ciechanów, między granicą pruską a Modlinem, przeprawę przez Wisłę pod osłoną armat pruskiej twierdzy Toruń) i zdobycie stolicy Polski od zachodu, od strony Woli i Czystego. Dowódca Frontu Zachodniego - Michaił Tuchaczewski- po ojcu i matce wnuk oficerów rosyjskiej armii tłumiącej powstanie listopadowe, z tradycji rodzinnej oraz z nauk w szkole wojskowej, gdzie z pewnością studiował podstawowe dzieło wspomnianego jen. Aleksandra Puzyrewskiego, znał i analizował oba wymienione wyżej plany wojny i konsekwencje wynikające z przyjęcia któregokolwiek z nich. Po części rodzinna tradycja po części "więcej plusów" planu Paskiewicza utwierdziła go w przekonaniu do tej właśnie opcji. W artykule Józefa Moszczeńskiego, Rosyjski plan bitwy nad Wisłą w 1920 roku, "Bellona" 1925, t. XIX, z. 2, jest wykonany stosowny rozrys planu Michaiła Tuchaczewskiego. Plan zakładał obejście Warszawy od zachodu dwoma armiami (IV i XV), skierowanie dwóch armii (III i XVI) do szturmu Warszawy i Modlina, sforsowanie Wisły na południe od Warszawy (Grupa Mozyrska). Słabością tegoż było "wiszące" lewe skrzydło frontu wynikające z nieznajomości polskiego ugrupowania na Lubelszczyźnie. Przejęcie rozkazów polskiej 3 Armii nie przekonało Tuchaczewskiego o zagrożeniu z południa, ale nasiliło starania Gławkoma i dowódcy Frontu Zachodniego o podporządkowanie mu XII Armii i Armii Konnej.
-
Pen&Sword to świetny wydawca Krzysztofie powinieneś dla nich popełnić jakąś knigę! W kwestii twojego podekscytowania... -jest to związane z tym że znasz jego wcześniejsze prace? -The German Army on the Somme, 1914-1916; -The German Army on Vimy Ridge 1914-1917? Pozdrawiam!