-
Zawartość
2,902 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez bavarsky
-
Jak wiemy po wyjściu wojsk naszych spod Pragi, pierwszym przeciwnikiem miała się okazać kombinowana awangarda z 25 dywizji pieszej, VI korpusu, jenerała Geismara. Ów polecił swoim wojskom w początkach zwarcia zająć następujące pozycje: a) 47. pułk jegrów, ok. 1,8 bagnetów, dowódca Polak [wg Puzyrewskiego] płk Kwicinskij, posłany został w liczbie dwóch baonów na prawe skrzydło, zajmując teren na skraju Wielkiego Boru na wzgórze Dąbrowa Góra (na północny wschód od karczmy Wygoda) na północ od starego traktu litewskiego. Takie ów posiadał natenczas barwy: Marcin F.M., on Flickr b) Wileński pułk piechoty, I baon posłany został do szańców znajdujących się pod Kolonią Gocławek, prawie kilometrową wyrwę między szańcami a jegrami wypełnił szwadronami Polskiego pułku ułanów. Marcin F.M., on Flickr c) Litewski pułk piechoty, [wraz Wileńskim liczyły natenczas około 2,5 tys. bagnetów] zatrzymał pod karczmą Wawer jako odwód. Marcin F.M., on Flickr Dzięki takiemu rozmieszczeniu, Geismar zabezpieczał się od niespodziewanej napaści od strony Kawęczyna i Pragi, a jednocześnie osłaniał stary trakt litewski i szosę brzeską. Sądził, że zdoła zatrzymać nadciągające od północy oddziały nieprzyjacielskie. Błędy poczynione przez polskich dowódców mogły spowodować, iż osiągnąłby to, co zamierzał...
-
Kniga w końcu została przetłumaczona na rodzimy język. Więc cenzura musiała dozwolić.
-
Za dozwoleniem cenzury. Warszawa, 3 sierpnia 1904 roku.
-
Przede wszystkim należy dokonać rozbioru krytycznego planu Prądzyńskiego, bo ten w swoich Pamiętnikach żywcem przepisał dane tyczące ilości wojsk z pracy Smitta... a następnie zapodawał takowy stan jakoby był znany naszemu dowództwu w marcu 1831 O genezie i zakresie swojego planu Prądzyński w tak pozytywnych twierdzeniach go przedstawił: a) Sztab polski znał dokładnie sytuację całej armii rosyjskiej [Na stronicy 2, II tomu Pamiętników (jak i zresztą dalszych), mówiąc o wiadomościach, "dochodzących do sztabu", podaje dane, wzięte z książki Smitta, dotyczące głównej armii rosyjskiej, jak i korpusu gwardii i korpusu II, zarówno dyslokacji, jak i stanu liczebnego, jak wreszcie i niedoli prowiantowej! -o złym zaprowiantowaniu i fatalnym morale Sztab nasz nic a nic natenczas nie wiedział, nie wspominając o braku wiedzy na temat rozłożenia wojsk Dybicza , ot nawet o Geismarze który tak długo pod Pragą na grzędzie siedział, Prądzyński w liście do Łubieńskiego pisząc o liczbie wojska dowódcy rosyjskiej awangardy dawał mu na papierze 10 666 człeka! . Słowem podsumowania Sztab nasz uważał Armię Rosyjską za tak samo groźną jak przed bitwą pod Wawrem i Grochowem-Białołęką]. b) Jego projekt zmierzał do tego, aby obnażyć całkowicie linię Wisły z wojsk naszych, rozłożonych wzdłuż niej - z racji pierwotnego zamiaru dowództwa naszego, obliczonego na frontową walkę z przeprawiającym się Dybiczem tj. ściągnąć grupę Umińskiego, stojącą w Szelkowie i na gościńcu kowieńskim naprzeciw Sackena i gwardii i w ten sposób do działań zaczepnych z Pragi zgromadzić 70 tysięcy ludzi. Plan ten jak wiemy udaremnił opór szefa sztabu polskiego, jenerała Chrzanowskiego, jak również naczelnego wodza, Skrzyneckiego. c) Plan jego polegał na tym, by wyjść z całą tą siłą z Pragi, rozbić całkowicie awangardę Geismara, pobić korpus Rosena, odepchnąć go do Siedlec i na drugi dzień po wyjściu z Pragi, zasłoniwszy się małą grupą od strony Siedlec, ruszyć na linię Działań Dybicza i stoczyć z nim w klinie Wisły i Wieprza decydującą bitwę. W bitwie tej armia nasza miała wielkie widoki zwycięstwa. Zastanawia mnie wielce kwestia poruszona w później napisanym drugim tomie [z czterech wydanych] pamiętników Prądzyńskiego, a powyżej przeze mnie uwidoczniona , w którym to podaje iż zamierzał wystawić całe przeto wojsko do wyprawy z Pragi. Ciekawe jest to bowiem, ponieważ jeszcze w Gatczynie będąc i spisując swój pierwszy memuar dla Imperatora Mikołaja I, w roku 1832/33, pt. Memoire historique et militaire sur la guerre de Pologne en 1831 podawał tę sprawę całkiem odmiennie: "Je proposais de ne laisser sur la Vistule vers Kozienice et en avant de Modlin, ainsi qu'a Varsovie, que les troupes, dont l'organisation etait trop peu avancee pour permettre de les employer de suite a une campagne active; de sortir brusquement de Praga 50000 hommes..." , znaczy nie 70 a 50 tysięcy.
-
"Wojsko Polskie w służbie Napoleona. Legiony..."R.Morawski,A.Dusiewicz
bavarsky odpowiedział Mariusz 70 → temat → XIX w. i I wojna światowa
No i opisy szacownego Apacza [tj. Adam Paczuski z forum napoleon.org.pl] są jak zawsze wyborne. Swoją drogą tak już biadolimy o tych cenach publikacji albumowych. I muszę wam powiedzieć że przynajmniej do okresu który mnie interesuje ceny publikacji traktujących o wystroju wojska czy to w Polsce, Rosji, Francji [tam to jest dopiero drogo!], Niemczech czy Włoszech, zawsze są wysokie. Takie realia wydawnicze. Mały nakład, drogi druk, niski popyt, słowem literatura fachowa = wysoka cena. Parę miesięcy temu nabyłem rosyjską pracę Siergieja Popowa, w której to autor wykonał kawał tytanicznej pracy, przedstawiając barwy wszystkich pułków piechoty [poza gwardią] armii ruskiej za okres rządów imperatora Aleksandra I [przy czym kolorystyka mundurów również jest aktualna dla wojny 1831 roku], w sumie około 300 stronic na kredowym ładnym papierze. Cena w przeliczeniu z rubli na nasze wcale nie była mniejsza od dwutomowych ułanów wydawnictwa Karabela. Choć bądź co bądź, poza albumami vide luksusowymi wydaniami, pozostałe książki rosyjskie są o wiele tańsze, niż na naszym rynku. Spowodowane jest to przez ten fakt, iż Rosjanie wydają gros pozycji na gorszym gatunkowo papierze a duża część wydawnictw historycznych dostaje od Ministerstwa Edukacji, duże granty na sprawki drukarskie i dystrybucyjne. U nas np. Darek [NapoleonV] musi sam inwestować, sam się troszczyć o wszystko. MEN od lat ma gdzieś literaturę historyczną, tj. szkoda im pieniędzy na dofinansowanie choćby tych nielicznych acz ambitnych przedsięwzięć wydawniczych. Volumen przykładowo korzystał sowicie z dofinansowania MEN w latach 90'tych i wydał Tokarza, Pawłowskiego, Kutrzebę, Wolańskiego... -
Proszę Bardzo Michale! Pozdrawiam, Marcin
-
Inspirował?
-
Niebezpieczne trunki pijałaś! Kolega po tym miał halucynacje, tyle że wypił uprzednio 2,5 butelki sam...
-
No już, dzieciak, nie obrażaj się
-
Red25 ja już dawno stwierdziłem że w dyskusji z Samuelem nie ma sensu szafowania słowem GUŁ'ag, NKWD. Zawsze odbije piłeczkę i napisze: ...ale to za Stalina... Podałem kiedyś przykład Sołżenicyna... człowieka który kto jak kto ma najwięcej do powiedzenia w sprawie komunistycznych obozów, a ten młokos ze smarkiem pod nosem, jak gdyby nigdy nic zmienia temat o 180 stopni i podaje prześladowania "naszych" komunistów w II RP. Żeby nie być gołosłownym podaję co napisałem; Odpowiedź Samuela Łaszcza: http://forum.histori...post__p__201105 Pozdr. Marcin
-
Ale się przedwczoraj ucieszyłem! W taniej książce, za dziewiętnaście złociszy zakupiłem pracę Aleksandra Achmatowicza, pt. Polityka Rosji w kwestii polskiej w pierwszym roku Wielkiej Wojny 1914-1915, Warszawa 2003. Wyżerka dla oczu. Autor w kilku sprawach polemizuje z Bazylowem, nakreśla mariaże Dmowskiego i wiele innych ciekawych kwestii.
-
Według dociekań Warmińskiego, Losy jeńców rosyjskich w powstaniu listopadowym 1830-1831, Lublin 2006; z ogólnej liczby 400 oficerów rosyjskich wziętych do niewoli do końca czerwca, przebywało wówczas 255 na prowincji, 15 uciekło z Pilicy i Częstochowy, pewną liczbę odbili Rosjanie, część przebywała w Warszawie, a z pozostałych około 40 oficerów, których miejsca pobytu nie udało się ustalić, część wymieniono za jeńców polskich. Tym niemniej, proceder wymiany był dość mocno ograniczony. Przykładowo Walerian Łukasiński, więzień Nr 1 Rosji, został potraktowany przez RN, z chłodną obojętnością. Już przecież 1 lutego por. Antoni Łukasiński zwracał się w imieniu rodziny do RN z prośbą o wymianę brata Waleriana za jeńca rosyjskiego czy nawet za kilku. Zrazu Radziwiłł miał to... gdzieś, a Skrzynecki który był bombardowany kilkoma jeszcze prośbami, m.in. jeneralicji naszej, miał tylko do powiedzenia tyle że: "za nim zawarły się wrota schliselburskie". [w:] Askenazy, Łukasiński, t. II, Warszawa 1929. Inna sprawa, że z rozkazu Chłopickiego do 22 XII 1830 r., wysłano do Rosji w ośmiu kolumnach [skład liczebny pierwszej kolumny pod dowództwem mjr Grodzickiego z Łowicza i Przasnysza wyruszającej jest nieznany], ponad 2097 jeńców. Z chwilą katastrofy ostrołęckiej, upadku wszelkiego rozumu jeneralicji i marszu flankowego wojsk moskiewskich pod wodzą feldmarszałka Paskiewicza, temat wymiany jeńców nie był nawet poruszany. Ostatni raz w tej sprawie miano dyskutować... 7 IX Acz jak wiemy dnia tego padła Stolica. I tak pod tę moją Częstochowę dociekam, który i kiedy Ruski jenerał uwolnił swoich żołnierzy. Nie znajduję tego w dysertacji Leszka Madeja, Rosyjski garnizon wojskowy w Częstochowie 1831/1832-1914, Kraków 2009, gdzie autor poza wstępem tyczącym roku 1813 [w wielu miejscach powtórzonym mocno z pracy Łukasiewicza, Armia księcia Józefa 1813, Warszawa 1986] o roku 1831 prawie nic nie wspomniał, nie dostrzegam tego w pracy ruskiej Okuniewa, który kończy swoje dociekania na zdobyciu Warszawy [uprzednio dając asumpt do manewru swego wodza], ani Smitta, Geschichte des Polnischen Aufstandes udn Krieges, t. III, Berlin 1836, któremu wyuzdane pióro Pruskiego historyka zakazuje zajmować się działaniami tak pobocznymi... Cóż zerknąłem, ze zniechęceniem że nic nie znajdę do pracy Puzyrewskiego, Wojna polsko-ruska 1831 r., Warszawa 1899 [rep. KAW 1988], wszak ten we wstępie zaznaczył iż: "działania zaś armii pod wodzą hr. Paskiewicza wyłożone są w bardziej treściwym, choć, jak przypuszczam, dość wyczerpującym zarysie". I tak, w zarysie swoim na stronie 460 ów autor przezacny, pokusił się o wspomnienie iż niewielki przecież oddział Adama ks. Wirtemberskiego, w marszu z Kielc, zajął Częstochowę dnia 29 września 1831!, gdzie przejął dość znaczne magazyny żywności i uwolnił znajdujących się w monastyrze jeńców ruskich. Pozdrawiam, Marcin
-
Cerkiew prawosławna a inne wyznania 1721-1915
bavarsky odpowiedział secesjonista → temat → Historia ogólnie
Wypada mi się odnieść w drobnym tylko aspekcie do tak ciekawie napisanego powyżej zarysu przez szanownego Secesjonistę. Rok 1905 to rok rewolucji, jednakże chciałbym przypomnieć w jaki sposób ustosunkował się naówczas młody stażem imperator Mikołaj II, do Sprawozdania warszawskiego generał-gubernatora, generała piechoty hrabiego Szuwałowa o sytuacji Królestwa Polskiego z 27 II/10 III 1896 r. Fragment z ustępu tyczącego kościoła rzymskokatolickiego: "Zadanie nasze w odniesieniu do duchowieństwa rzymskokatolickiego jest takie samo, jak w stosunku do całej ludności kraju. Polega na unieszkodliwieniu duchowieństwa w sensie politycznym i wypracowaniu w ten sposób takich relacji, w których duchowieństwo nie będzie jawnym wrogiem rządu i nie będzie podkopywać tego, na czym rząd opiera swoje nadzieje, a więc na stopniowym, choć powolnym zjednoczeniu tych kresów z pozostałymi częściami Cesarstwa. Innymi słowy konieczne jest osiągnięcie tego, aby każdy ksiądz był przede wszystkim katolikiem, a potem Polakiem, a nie na odwrót. Nie można tego celu osiągnąć ani szybko, ani łatwo. Niezbędny jest w tej sprawie upór, aby krok po kroku zdobywać nowe pozycje."; [w:]Wiech S., Warszawscy generałowie-gubernatorzy o sytuacji społeczno-politycznej Królestwa Polskiego. Raporty Albiedynskiego i Szuwałowa z lata 1881 i 1896, Kielce 2007, s. 215 Mikołaj na prawym brzegu marginesu kartki przy tym fragmencie zapisał ołówkiem: TAK Dość to kontrastowało z tym co prawił gen.-gub. warszawski Albiedynski, który z kolei w swoim raporcie istne herezje Imperatorowi Aleksandrowowi II opowiadał! A ten, nie tyle oponował, co dość rozsądnie w wielu kwestiach ważył, czasem się nie zgadzał, ale najczęściej potwierdzał wolę wielkorządcy Królestwa Ot przy ustępie tyczącym podobnie jak w raporcie Szuwałowa, kwestii kościoła katolickiego w KP; Albiedynski wstawia się za zesłanymi księżmi: "Patrząc w przyszłość, kiedy z mocy miłosierdzia Waszej Cesarskiej Mości nastąpi ulżenie doli i okazania wspaniałomyślności biskupom, którzy wobec rządu okazali się winnymi, za co ponieśli zasłużoną karę, pozwolę sobie uniżenie odwołać się do wspaniałomyślności Waszej Cesarskiej Mości. Czy Wasza Cesarska Mość łaskawie zechce - w celu zapobieżenie prawdopodobnemu, zarówno ze strony Watykanu, jak i nowych biskupów wszczynaniu starań o ułaskawienie ukaranych zsyłką także katolickich księży parafialnych i innych - Najmiłościwiej rozkazać, nie oczekując na opublikowanie i wypełnienie punktów ostatecznej ugody z Rzymem, by w chwili obecnej zezwolić na powrót do dawnych diecezji tym zesłanym księżom, którzy byli wydaleni z nich w trybie administracyjnym. Problem księży zesłanych na mocy formalnych wyroków sądów wojennych za znacznie cięższe przestępstwa mógłby być w przyszłości stopniowo i oddzielnie rozpatrywany w trybie indywidualnym." [w:] Tamże, s. 124. Aleksander na lewym brzegu marginesu kartki przy tym fragmencie zapisał ołówkiem: Spytać o opinię w tej sprawie sekretarza stanu Makowa. Pozdr. Marcin -
Dość ciekawie wyglądał skład szpicy francuskiego uderzenia w bitwie pod Saalfeld z 10 X 1806 r. Pierwsza brygada generała Claparede, która od początku działań wojennych uczestniczyła jako awangarda 1 dywizji Sucheta, miała dość oryginalny skład, który nawet dzisiaj wielu historyków i pasjonatów potrafi wyprowadzić na manowce. [Np. w nowym HB'ku pana Leśniewskiego] Ot wspomnieć dlatego warto, iż poza 17 pułkiem lekkiej piechoty, którego dowódcą natenczas był Colonel Cabanes de Puymission, wchodził również Bataillon d'elite składający się z wszystkich kompanii wyborczych pułków piechoty, dywizji Sucheta. I tak według zestawień poczynionych przez Bressonneta, w jego: Etudes tactiques sur la campagne de 1806 (Saalfeld, Iena, Auerstedt), Chapelot, 1909, owy baon z dniem 10 października liczył: 1739 podoficerów i szeregowych, oraz 60 oficerów. Dla przykładu 17 pułk lekkiej piechoty miał wszystkich pod bronią [również za 10 października] tj. w dwóch baonach, 1620 podoficerów i szeregowych, oraz 45 oficerów. Do awangardy Claparede, Suchet dołączył sekcję artillerie legere która składała się z dwóch 4-funtowych dział, przynależnych do 3 kompanii 6 pułku artylerii konnej, tj. o składzie osobowym; 1 oficer i 16 kanonierów; a owym oficerem, dowodzącym tą sekcją był wg. raportu sporządzonego po bitwie pod Saalfeld przez generała Claparede dla generała Sucheta, lieutenant Simonnet. Co ciekawe w raporcie Sucheta do marszałka Lannesa, również spisanym po bitwie dnia 10 października, tenże wypowiedział się o owym młodym oficerze w następujących słowach: "Proszę zważ na ten fakt, iż bateria lieutenanta Simonneta nacierała od samego początku na szpicy natarcia. Działa [tj. dwie 4 funówki] jego oddały tego dnia 264 strzały. Sam lieutenant miał pod sobą dwa konie ubite." Zapraszam do dyskusji
-
W okresie wojny 1831 roku, Częstochowa stała się wraz dwoma innymi miastami [Wolborz i Witów], głównym miejscem komasowania jeńców-oficerów armii rosyjskiej. Komendantem placu miasta był początkowo kapitan Przespolewski, po nim major Siemianowski, a od 12 VII płk Żwan, który zastąpił poprzednika m.in. po kontroli, podłóg której wykazano iż jeńcy noszą przy sobie broń. Zrazu do dyspozycji komendanci mieli straż bezpieczeństwa, a od 17 III z polecenia wodza naczelnego Skrzyneckiego III baon rezerwowy 22 pułku piechoty województwa podlaskiego i 52 osoby z "korpusu weteranów i inwalidów". Do Częstochowy od 15 lutego do 22 kwietnia przysłano 101 jeńców z Warszawy. W pierwszej kolumnie było 61 urzędników i 2 oficerów kozackich, w następnych -od kilku do kilkunastu jeńców- zaczęto ich wysyłać po miesiącu w miarę dostawania się niewoli nowych głównie wyższych oficerów. Początkowo rozmieszczono ich po kwaterach prywatnych, a później w 23 lokalach Jasnej Góry, m.in. w pomieszczeniach tzw. królewskich, składających się z siedmiu pokoi, salonu i kuchni. Ze względu na fakt, iż przeor nie był w stanie dostarczyć mebli dla wszystkich jeńców, dla części z nich ściągnięto sposobem rekwizycji [sic!] od mieszkańców miasta. wypłacając im za te meble należność z funduszu liczącego 3 miliony złp, przeznaczonego na nieprzewidziane wydatki!
-
W istocie Tomaszu, okazy prezentowane w podanym przez ciebie linku są wręcz unikalne. Postaram się natomiast w przyszłym tygodniu wykonać zdjęcia ołówków kopiowych wykorzystywanych przez rotmistrza Siergieja Jesipowa, naczelnika zarządu żandarmerii powiatu częstochowskiego i radomszczańskiego pełniącego służbę przez rok 1911. Pozdr. Marcin
-
Cerkiew prawosławna a inne wyznania 1721-1915
bavarsky odpowiedział secesjonista → temat → Historia ogólnie
Było i tak i tak. Rozkład przedstawiał się różnie, podług warstw społecznych, czasu, konkretnych sytuacji. Jednakże, to najczęściej kościół stymulował tzw. masy, krzewiąc podczas mszy pojęcie patriotyzmu, wytrwania, podając przykłady historyczne itp. Udział księży katolickich w powstaniu styczniowym był często podkreślany w raportach żandarmerii. Przykładowo w raporcie politycznym KP za 1868 r. nie omieszkano w drugim zdaniu przypomnieć, że "duchowieństwo katolickie [...] w czasie powstania styczniowego jawnie podburzało naród do walki z rządem"; GARF, f. 245, op. 1, d. 112, k. 212, k. 212; Wiech S., Raport naczelnika Warszawskiego Okręgu Żandarmerii o sytuacji politycznej KP w 1868 r., "Przegląd Historyczny", t. 89, 1998, z.1, s. 95. Po zerwaniu konkordatu [zawartego przez Rosję ze Stolicą Apostolską w 1847 r.], 22 XI/4 XII 1866 r., duchowieństwo katolickie mogło kontaktować się z Watykanem jedynie za pośrednictwem ministra spraw wewnętrznych lub zagranicznych. Ukazem z 12/24 VII 1867 r. ustalono, że duchowni, podobnie jak i osoby prywatne, mogą kontaktować się z Rzymem wyłącznie za pośrednictwem Rzymskokatolickiego Kolegium w Petersburgu. tj. wszystkie bulle, encykliki i posłania papieskie podlegały przed ogłoszeniem w KP zatwierdzeniu MSW! . Ten tryb kontaktów obowiązywał do 9/21 IV 1874 r., kiedy to przywrócono wcześniej obowiązujący przepis o kontaktach za pośrednictwem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych; Dziennik Praw Królestwa Polskiego, Warszawa 1866, t. 67, s. 206; Sbornik cyrkularow po uprawleniju duchownymi diełami inostrannych ispowiedanij, t. 2, Warszawa 1867, s. 38. Do tego dochodziła rozprawa z klasztorami opracowana przez Milutina i Czerkasskiego, ogłoszona drukiem w 1864 r. W wyniku jej uskutecznienia zlikwidowano w KP 152 klasztory [w tym na Jasnej Górze. Paulini mogli przebywać na terenie dawnego klasztoru jako osoby prywatne ] -
#211 -/1 by Marcin F.M., on Flickr
-
SAM_1774 by Marcin F.M., on Flickr
-
Również miłego! http://www.youtube.com/watch?v=IV9yB5PyI1w&feature=related
-
O blondynie z dużym dekoltem, usytuowanej frontem do mnie dwa stoliki dalej.
-
Od jakiegoś czasu zajmują mnie walki i losy 27 Dywizji Strzelców dowodzonej przez komdiw Witowtwa Kazimirowicza Putny. Pod Ossowem, upamiętniono ostatnimi czasy "22 żołnierzy 235 i 236 pułku strzelców 79 brygady Armii Czerwonej..." wchodzącej w skład tejże dywizji; podobnie zresztą jak 80 brygada [238., 239., 240. ps.], 81 brygada [241., 242., 243. ps.], oraz 27. p. kaw. Krótki rys: 235. pułk strzelców został sformowany w mieście Newel, natomiast 236. w Orszy. W skład 79 brygady wchodził również "Miński" 237. ps. Sam szkielet dywizji został sformowany na jesieni 1919 roku. Do maja 1920, formacja wchodziła w skład 5 Armii na Syberii. Tam też zyskała przydomek żelaznej. Dywizja należała do najlepszych jednostek wojskowych w ówczesnej Armii Czerwonej. Na wojnę z "białopolakami", jak głosi legenda, żołnierze z tej dywizji zgłosili się dobrowolnie i na przełomie czerwca i lipca 1920 roku, zostali przerzuceni na Front Zachodni. W trakcie trwania drugiej ofensywy Tuchaczewskiego, dywizja walczyła pod Mińskiem, Baranowiczami, Słonimem, kolejno przerwała ona obronę grupy płk. Kaliszka nad Górną Narwią, a od 2 do 7 sierpnia pod Drohiczynem odrzuciła oddziały 15 DP i sforsowała Bug. Toż marszałek Piłsudski, w swoim wybornym dziele 'Rok 1920' wspominał: "Z prawdziwą też zazdrością spotkałem, np. w opisie działań 27. dywizji pod Warszawą, że jej dowódca 10 Sierpnia w Liwcu zwiększył stan bojowy swej dywizji przez wciągnięcie do jej składu komend tyłowych i części żołnierzy z taboru. Mogę zapewnić czytelników, że nie znam w naszej armii podobnego wypadku" [1] Kwestia -zazdrości- w słowach naszego Wodza, związana była z wysokimi stratami w walkach na warszawskim przedmościu pod Radzyminem i Osowem. Podczas odwrotu stoczyła krwawy bój o Białystok. To właśnie tam dzięki jej ofiarności część oddziałów 16 i 3 Armii zdołała wyrwać się z polskiego okrążenia. Później do ciekawszych starć tej dywizji należy zaliczyć bój pod Wołkowyskiem, gdzie 24 września, starała się wyprzeć z tegoż węzłowego miasta grupę generała Junga. Pozdr. B. ------------ [1] Piłsudski J., Rok 1920, Pisma Zbiorowe, t. VII, Warszawa 1937, s. 18.; Przez stwierdzenie -w opisie działań 27. dywizji - marszałek miał na myśli wyborne wspomnienia dowódcy tej jednostki tj. Putna W. K., Pod Warszawoj. Kratkij oczerk radzimińskich bojew i naszego otchoda w pieriod s 17 po 25 awgusa w diestwijach 27-oj strielkowoj "Rewolucja i Wojna" 1920, nr 3. Putna był również autorem szeregu innych prac zamieszczanym m.in., [w:] "Krasnaja Zwiezda" 1924, nr 44, czy "Wojennyj Wiestnik" 1925, nr 3.