-
Zawartość
2,902 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez bavarsky
-
Warto również wspomnieć o ataku na most pod Gunzburgiem [9 X 1805 r.] 59 pułku liniowego colonel Lacuee, któremu towarzyszył dowódca brygady general de Labassee. Nie dość że dwa baony francuskiego pułku rozbiły cztery austriackie #20 regimentu pieszego Kaunitz-Rietberg, to jeszcze uformowały czworoboki i odparły trzy! szarże czterech szwadronów [szwoleżerów Rosneberga, ułanów Schwarzenberga]. Jak podaje Journal des operations du 6e corps, "każda szarża była odpierana salwami przez Francuzów ustawionych w czworoboki". W starciu poległ dzielny dowódca colonel Lacuee. Całość akcji, była podparta szerszą myślą dowódcy 3 dywizji z korpusu Neya, 44-letniego Jeana Pierre Firmin Malher, który postanowił się rozprawić z przeprawą dla wojsk VI korpusu, zajmując zrazu trzy mosty na Dunaju, tj. pod Leipheim, Gunzburg, Reisneburg. Przed atakiem Malher podzielił swoją dywizję, składającą się z dwóch brygad w skład których weszły cztery regimenty, o łącznej sile dziewięciu batalionów. Szarża w wykonaniu 59 liniowego dowodzi wybornego przygotowania taktycznego francuskiej piechoty, opanowania i zimnej krwi. Do tego zaświadcza o zdolnościach taktycznych począwszy od dowódców pułków skończywszy na dywizjonerach.
-
W 1835 r., zostały wydane dwa dekrety zbiorcze pierwszy z 4/16 X 1835 r., zawierał listę 16 nazwisk, ułożoną względem starszeństwa i zasług za wojnę 1831 r. I tak, rozpoczynał ją generał adiutant Rydygier, otrzymując donację z dochodem 30 tys. zł. p., majorat Lublin położony w obwodzie lubelskim. Drugi dekret zbiorowy z dnia 9/21 XII 1835 r., obejmował aż 37 nazwisk. Według tejże listy podług ciągłości była to persona siedemnasta. Rozpoczynającym otwarcie, został generał lejtnant Nejdhardt, z rocznym dochodem 20 tys. zł. p., otrzymując donację Bałdrzyków i Prawenczyn w obwodzie łęczyckim. Pozdr.
-
Przyjąć można metodologię zawartą w wykładzie Szwarca i Wieczorkiewicza [O roli tzw. Bałtów w dziejach Rosji XIX i XX w., KH, t. XXXVIII, 1981, NR. 4, s. 1067-1082]. Użycie zwrotu "Niemcy bałtyccy" wyklucza z badanej zbiorowości rody bałtyckie o innym niż niemieckie pochodzeniu. Tymczasem w rzeczywistości szlachta bałtycka była zróżnicowana pod względem etnicznym. Mimo, że społeczność ta składała się w większości z Niemców, to jednak należały do niej również rodziny o innym niż niemieckie pochodzeniu, np. potomkowie Szwedów, francuskich hugenotów, Szkotów [ot wódz wojska rosyjskiego z 1812 roku Barclay de Tolli], a nawet zgermanizowanych Rosjan. Dlatego przyjmuję w tej dyskusji że interesująca nas społeczność będzie określana za A. Szwarcem i P. Wieczorkiewiczem mianem tzw. Bałtów. Wśród interesującej nas zbiorowości wyodrębnić można trzy grupy o odmiennym pochodzeniu i tradycjach historycznych. [1] Do pierwszej, która obejmowała dawną szlachtę osiadłą nad Bałtykiem w średniowieczu, zaliczyć możemy ród Pahlenów. Jego protoplastą według Estlanda [bd III, Gorlitz 1929-1930, s. 147-153], był działający pod koniec XIII w. rycerz Johan de Pala. W XVII w. jego potomkowie podjęli służbę w armii szwedzkiej i brali udział w wojnach z Polską. Po zajęciu Inflant przez Rosję Pahlenowie przeszli na służbę imperatora. W owym to czasie ród podzielił się na dwie linie inflancką i kurlandzką. Reprezentantami tej drugiej gałęzi rodu byli rosyjski minister sprawiedliwości Konstanty von der Pahlen i noszący to samo imię jego syn - wicegubernator warszawski, a za czasów wojny 1831 r., m.in. dowódca I korpusu piechoty, Piotr Piotrowicz von der Pahlen. [2] Do drugiej, potomków niemieckich mieszczan przybyłych do guberni nadbałtyckich z Rzeszy, należał np. generał-gubernator warszawski Paweł hr. Kotzebue, który zasłynął referatem w sprawie Warszawskiego Okręgu Wojskowego za rok 1874, tj. rok reform Milutina. Jego dziad był pastorem w Magdeburgu i nie legitymował się szlacheckim pochodzeniem. Nobilitację uzyskał dopiero ojciec przyszłego wielkorządcy Królestwa, niemiecki dramaturg o ultrakonserwatywnych poglądach August Kotzebue. On to też wybrał dla swego rodu nowe miejsce osiedlenia, którym była gubernia estlandzka. W samych Niemczech August miał opinię osoby co najmniej kontrowersyjnej. Podejrzewany był o sprzyjanie reakcyjnym monarchom i szpiegostwo na rzecz Rosji, za co w 1819 r., został zamordowany przez studenta Karola Sanda. [3] Trzecią grupę stanowili potomkowie emigrantów przybyłych spoza państw niemieckich. Do tych osób należał jeden z wielkorządców Królestwa, wspomniany zarówno przez Brusiłowa jak i Dmowskiego generał Gieorgij Skałon. Jego przodek, szlachcic-hugenota Jerzy de Scalon, po zniesieniu w 1685 r. edyktu nantejskiego opuścił Francję i osiedlił się w Szwecji. Stamtąd jego synowie przenieśli się do Rosji. W nowej ojczyźnie Skałonowie zmienili pisownię nazwiska, acz pozostali wierni protestantyzmowi. Na przestrzeni wieków ród ten dał Rosji kilku wyróżniających się generałów, administratorów i urzędników. ...
-
Nie dało się kserować
-
Pisma z archiwum Koh-i-Noora...
-
To samo można powiedzieć o reszcie możnych tamtego świata.
-
Zastanawiam się nad formą dyskusji. Nie wiem czy jest sens dawać streszczenia wyników śledztwa, przesłuchań poszczególnych osób czy też innych sprawek związanych z Rządem Narodowym. Wątpliwości wynikają z chaosu który swoimi nieregularnymi [często oderwanymi od poprzedniego] postami stworzyłem. Czytam od długiego już czasu tomy Procesu... głównie zajmując się przekładem z rosyjskiego na polski pism zaborcy. Jeżeli coś popełnię zamieszczę na Blogu. Tutaj ograniczę się do zdawkowych wzmianek, jeżeli uznam że zda się to interesującym.
-
Ostatnio przy lekturze tematu o Koperniku, wróciłem myślami do kwestii narodowości w armii rosyjskiej XIX i pierwszej dekady XX wieku. I tak przeglądając swoje zapiski, czytając różniste wspomnienia uderzyła mnie teza wysuwania przez generała Brusiłowa iż wielka wojna została przegrana przez Rosję na skutek zdradzieckiej postawy urzędników i oficerów niemieckiego pochodzenia. Poniżej cytowane obserwacje Aleksieja Brusiłowa pochodzą z lat 1912-1913, gdy oficer ten przebywał w Warszawie pełniąc funkcję zastępcy dowódcy WOW "Nie mogę nie odnotować dziwnego wrażenia, -pisał w swych wspomnieniach Brusiłow- które wywierała na mnie wtedy cała wyższa, warszawska administracja. Wszędzie przełożonymi byli Niemcy: generał-gubernator Skałon, ożeniony z baronową Korff, gubernator jej krewny Korff, pomocnik generał-gubernatora Essen, naczelnik żandarmów Uthof, kierownik kantoru Banku Państwa baron Tiesenhausen, naczelnik zarządu pałaców Tiesdel, oberpolicmajster Meyer, prezydent miasta Muller, prokurator Hesse, kierownik izby kontroli von Miclow, wice-gubernator Gresser, prokurator sądu Lieven, oficerowie sztabowi przy gubernatorze Engelstrom i Fechtner, naczelnik kolei żelaznych w Królestwie Hesket itd. Mnie mianowano po odejściu Herschelmanna i byłem takim ostrym dysonansem: Brusiłow. Za to po mnie otrzymał to stanowisko Rausch von Traubenberg" [w:] Brusiłow A.A., Moi wspomninanija, Moskwa-Leningrad 1929, s. 47. W identyczny sposób wyraził swoje racje Dmowski, w opublikowanej w 1925 roku książce "Polityka polska i odbudowanie państwa", wspomniał on, że: "Historyczny rok 1914 zastał w Warszawie najwyższe urzędy obsadzone w sposób następujący: generał-gubernator, z władzą cywilną i wojskową von Skalon [z rodziny hugenotów osiadłych w Szwecji, potem w Estonii, luteranin, mówiący w rodzinie po niemiecku]; jego pomocnicy: do spraw administracyjnych -Essen, do spraw policyjnych Uthof, do spraw wojskowych Rausch von Traubenberg; gubernator warszawski baron von Korff; jego pomocnik Gresser; prokurator Izby sądowej - Herschelmann, jego pomocnik Hesse; dyrektor filii Banku Państwa - baron von Teisenhausen; szef policji - Meyer, szef zarządu miejskiego [mianowany przez rząd prezydent miasta] - Muller. Tylko kurator okręgu naukowego nosił rosyjskie nazwisko". [w:] Dmowski R., Pisma, t. V, Częstochowa 1937, s. 189, i przyp. 1 Podobieństwo wypowiedzi Dmowskiego i Brusiłowa jest uderzające. Trudno wyrokować o tym, czy przedstawione sugestie, przywodzące nieodparcie na myśl spiskową teorię dziejów, polegają na prawdzie. Jedno wszakże nie ulega wątpliwości - obaj autorzy byli w swoich krajach reprezentantami orientacji nacjonalistycznej i publicznie nie kryli się ze swymi antyniemieckimi poglądami. Dla Dmowskiego i Brusiłowa urzędnicy o niemiecko brzmiących nazwiskach byli po prostu Niemcami. Zdaniem obu autorów osoby tej narodowości mogła łączyć wspólnota interesów i przekonań, a co za tym idzie niechęć do narodów słowiańskich. W tym temacie, będę starał się omawiać korzenie tych tzw. "Bałtów" w Rosyjskiej Administracji KP począwszy od II połowy XIX wieku aż do wybuchu wojny, a co istotniejsze faktyczny/bądź prawdopodobny, stosunek do Imperium Rosyjskiego. Zbieram również od dłuższego czasu materiały na temat zdolności operacyjnych WOW za okres 1894-1910, i w tej kwestii będę przedstawiał w temacie moje własne obostrzenia co do postrzegania narodowości -nie tylko niemieckiej w korpusie oficerskim Armii Imperium Rosyjskiego.
-
Żadnych informacji nie znalazłem. Jedyna osoba która ma wiedzę i dostęp do dokumentów z importu szusuje na nartach gdzieś w północnych Włoszech.
-
W chwili obecnej skupiam się na mieszkańcach "Hotelu Polskiego" tj.; Józefa Zimmermann, siostra Heleny żony Franciszka Rozmanith, została zadenuncjowana właśnie przez tegoż Franciszka w zeznaniu z dn. 9/21 X 1863 r. [data ta jednak jest niepewna, w oryginale napisano pierwotnie niewyraźnie: 1/13 lub 1/15, poprawiono następnie na 9/22. Z porównania dat starego i nowego stylu wynika że powinno być 9/21 lub 10/22] "Jakimże sposobem rozporządzenie rządu rewolucyjnego i 78 egzemplarzy gazety "Prawda" znalazły się w moim mieszkaniu, to oświadczam, że pierwsze siostra mojej żony Józefa Zimmermann dostała tegoż dnia, w nocy po którym ja byłem aresztowany, w kościele ks.ks. Karmelitów na Krakowskim Przedmieściu od jakiegoś młodego człowieka, co dokładniej może objaśnić też moja siostra; ja jej nie czytałem i nie wiedziałem do chwili znalezienia takowej przez policyjnego oficera p. Andzaurow." Józefa zajmowała się kolportażem tajnej prasy narodowej oraz pracowała w "Żeńskim Tow. Patriotycznym" p.n. "Piątki", którego zadaniem była opieka nad rodzinami powstańców i nad więźniami, oraz zaopatrywanie w odzież walczących oddziałów. Co do oficera policji, o którym wspominał "austriacki poddany" Rozmanith; Jerzy Andzaurow, był starszym sztabskapitanem, oficerem policji wykonawczej III cyrkułu, w kwietniu 1864 r., mianowany został komisarzem tego cyrkułu [w:] Rocznik Urzędowy K.P. a 1864 i 1865 r.; Rozkaz do Zarządu Cywilnego w K.P. "Dziennik Powszechny" nr 110, 1864 r. Następnie w zeznaniu brata Franciszka, Antoniego Rozmanith z 10/22 lub 11/23 X 1863 r., również została Józefa wymieniona jako ta która "te gazety przed kilku miesiącami" do szafki włożyła. W parę dni po tym fakcie bo 14/26 X 1863 r., 18 letnia Józefa Zimmerman zeznaje w tymczasowej komisji śledczej przed obliczem pułkownika żandarmerii Tuchołki. To co mnie zainteresowało w pierwszej kolejności z jej zeznania to fakt że... [podkreślone]: "Urodziłam się w m. Łodzi, warszawskiej guberni, z ojca Bogumiła i matki Barbary z Kartasińskich. Ojciec jest właścicielem apteki w Częstochowie, a matka nie żyje. Ja od dwóch lat bawię przy siostrze mojej Helenie, zamężnej z p. Franciszkiem Rozmanith, utrzymującym handel win i korzeni przy ul. Długiej pod nr 585, w Hotelu Polskim. Spraw kryminalnych nie miałam." Pojawił się wątek jej ojca, osiadłego w Częstochowie... prowadzącego biznes w Moim mieście. Muszę to prześwietlić dzisiaj w Archiwum, tzn. gdzie znajdowała się ta apteka, od kiedy do kiedy funkcjonowała, a nuż widelec może będą jakieś informacje. Na razie tyle. Nic konstruktywnego, tym niemniej szerszy wywód w którym poza Strupczewskim, pojawi się wątek "Ludwika Okularnika" niebawem. Pozdr. Marcin
-
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
bavarsky odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Wg Gembarzewskiego, który podaje za Karnowiczem [biografem Wielkiego Księcia]; Konstanty nie godził się aby skutkiem wojny wojsko, wyćwiczone przez niego, nie utraciło tej postawy i tych zasad karności, jakie z taką gorliwością starał się w nie zaszczepić. I nie tylko to było powodem obiekcji naszego wodza. Otóż przez 15 lat istnienia autonomicznego Królestwa, szkolenie naszego wojska odbywało się tylko pod parady, z corocznym uwzględnieniem manewrów szczebla dywizji. Rezultatem tego było wyborne wyćwiczenie pułków, brygad i dywizji podług działania "pod komendę". Inna sprawa że W. książę nie wyobrażał sobie, że w wojsku jego znajdą się oficerowie zdolni do myślenia tj. rozumienia iż poza paradami istnieje coś takiego jak sztuka wojenna, która wyznacza sobie cele operacyjne, strategiczne, a nie tylko zdobycie terenu przed frontem batalionu. Ewentualne wysłanie na wojnę dwóch dywizji, znaczyłoby nie tylko wyjęcie spod jego rozkazów znacznych sił, ale również ryzyko, że żołnierz zdobędzie tak znienawidzoną przez niego zdolność myślenia samodzielnego, a to będzie znaczyć nie mniej ni więcej powtórkę roku 1814 [spotęgowaną jednak inną sytuacją polityczną czy niechęcią do brata Mikołaja I, notabene wielce zdolnego stratega] kiedy to przed oczyma miał zastęp weteranów osmolonych w bojach wojen napoleońskich, w najlepszym razie neutralnie podchodzących do jego prób "wytresowania" ich pod plac saski. Co więcej wiedział ów o sposobach wojowania jenerała Gejsmara, który w trakcie trwania wojny z Turcją poczynił sobie bez rozkazu, zmiany w oporządzeniu podległych mu wojsk m.in. co do szczegółów munduru! Fakt ten burzył ład w jego ułożonym świecie parad, złożonym ze szczegółów iście szatańskich. -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
bavarsky odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ale Królowi wolno było wprowadzić do Królestwa wojsko rosyjskie, a do Rosji -polskie, z tym że jak podałeś w powyższym ustępie, nie mogło ono zostać użyte poza granicami Europy. Inna sprawa, że Mikołaj I domagał się 21 czerwca 1828 r., wysłania na teren wojny tureckiej jednej dywizji piechoty i jednej jazdy wojska polskiego. Nie chodziło tutaj Królowi tylko o posiłki [które wtenczas były bardzo potrzebne], ale i również o aspekt jak sam mówił >zbratania i pokrzyżowania mundurów< polskich i rosyjskich, o wpojenie przeświadczenia że >istnieje tylko jeden naród i jedna armia.< Toż istniały również pomysły, by po ustaniu działań wojennych obie te dywizje pozostawić na leżach w Rosji, a do Polski wysłać "zamienniki" rosyjskie. Plany te pokrzyżował brat Mikołaja, Wielki Kniaź Konstanty, który nie tylko stawił iście fanatyczny opór przeciwko wysłaniu Jego wojska na połajankę "Bałkańską", ale wręcz do ostatniej chwili nie godził się na wyekspediowanie choćby kilkunastu oficerów polskich w roli obserwatorów-doradców do sztabów wojska rosyjskiego. Ostatecznie posłano 26 oficerów, którzy weszli pod rozkazy już to feldmarszałka hr. Wittgensteina oraz feldmarszałka hr. Diebitscha Zabałkańskiego. -
Bloch C., Starania Ignacego Prądzyńskiego o rozwój oświaty w wojsku przed powstaniem listopadowym, Skarbek J., Straż Bezpieczeństwa województwa lubelskiego podczas powstania listopadowego, Ziółek J., Magazyny żywnościowe intendentury wojsk w powstaniu 1830/31, Całość zwarta [w:] Roczniki Humanistyczne, Tom XX, zeszyt 2, 1972.
-
Szukam książki nt. Iluminatów, lub Masonów
bavarsky odpowiedział theSHC → temat → Katalog książek, komiksów i czasopism historycznych
Askenazy S., Łukasiński, t. I-II, Warszawa 1929. -
Mogę polecić artykuł poświęcony postaci generała Karola Kaczkowskiego, autorstwa Marka Wagnera, pt. Generał Karol Kaczkowski jako szef wojskowej służby zdrowia w powstaniu listopadowym 1830/1831 r., [w:] Studia Historyczno-Wojskowe, T. 1 - 2006, Siedlce 2007. Wypada również wspomnieć o trzech szwedzkich lekarzach [sitlle, Bergh, Stenkula] [stille S. J., Podróż do Polski, Warszawa 1985], którzy z narażeniem życia udali się z Lund do Warszawy służyć pomocą rannym i chorym w 1831 r. O porządnym Prusaku von Willisenie, który miesiącami walczył o poczciwy i obiektywny głos na łamach rodzimych miesięczników/kwartalników wojskowych, tocząc nierówny spór niemal z całą świtą "jeneralstwa" pruskiego. A czy ktoś jeszcze pamięta meklemburskiego oficera Langermanna, który dowodził m.in. 2 pułkiem strzelców konnych, odznaczając się w starciach pod Rudkami, Ostrołęką, Siedlcami i Sochaczewem! ? Pozdr. Marcin
-
Najpierw była prawdziwa radość, że do michy coś włożą, a i że orzełek będzie na czapce, co jak ujął Harry Teraz, młodzież nie mająca styczności z tamtym okrutnym czasem, dorobiła sobie ideologie i mamy taki baton Mars. Co zresztą martwi mnie bardzo. Bo widzę dwudziestoparolatków [i czasem młodszych], którzy wszędzie widzą komuchów, byłych agentów UB/SB a na spotkaniach towarzyskich dziwią się że jeszcze nie zaorali cmentarzy żołnierzy Armii Czerwonej. Taki tok rozumowania, mnie przeraża. Wręcz wzdrygam się na myśl, że ludzie którzy na oczy nie widzieli PRL, teraz starają się być twardsi od "Wałęsy".
-
Zapraszam do dyskusji wszelakiej, od morale, przez dyscyplinę, a na walkach skończywszy. Od siebie. W działaniach między 1 a 15 lipca 1920 roku wg opracowania Aleksandra Smolińskiego, 1 Armia Konna utraciła 416 zabitych, 332 ranne i 49 zdobytych przez Wojsko Polskie koni wierzchowych, 30 zabitych, 9 rannych i 15 zdobytych przez Polaków koni artyleryjskich oraz 10 zabitych, 11 rannych i 14 odebranych przez Polaków koni taborowych. W sprzęcie straty owe prezentowały się następująco: 8 armat lekkich, 13 km-ów, 2 karabiny powtarzalne, 1 rewolwer, 16 szaszek [typowa szabla kozacka], 112 różnego rodzaju powózek, 29 uprzęży i 17 siodeł. Studiując opracowanie rosyjskich historyków Kakurina i Mielikowa, straty w ludziach ocenili dość ogólnie stwierdzając że "Brygady które w maju miały po 1400 szabel, w lipcu liczyły już tylko po 500 szabel" [1] Tym niemniej 4 lipca pod Równem kawalerzyści z 1 Armii Konnej osaczyli i doprowadzili do rozbicia a następnie zniszczenia polskiego Pociągu Pancernego "Generał Dąbrowski" (zwanego też inaczej "Grot") Poniżej przedstawiam mapę działań operacyjnych dywizji podległych konarmii w okolicy miejscowości Równe w dniach 9-10 lipca 1920 roku (mapa powiększona na ksero z pozycji Kakurina i Mielikowa]: Pozdr. B. ------------------ [1] Kakurin N.E., Mielikow W.A, Wojna z biełopolakami 1920 god, Moskwa 1925, s. 278. Autorzy nadmieniają że powyższe dane zbiorcze zaczerpnęli z publikacji źródłowej: Opisanje bojewych operacji 1-ej Konnoj Armji s.52-54.
-
Epizody z działań 1. konarmii Budionnego
bavarsky odpowiedział bavarsky → temat → Bitwy, wojny i kampanie
6 czerwca 1920 r., w rejonie stacji Czarnorudka został zdobyty polski Pociąg Pancerny nr 20 "Generał Dowbór", przez pododdziały 4 Dywizji Kawalerii. Jego załoga w liczbie 12 oficerów i 120 szeregowych została wymordowana. W meldunku dowództwa 1 Armii Konnej z 7 VI pisano o "unieszkodliwieniu" jego załogi... -
Polski wywiad w przededniu wojny i w jej trakcie
bavarsky odpowiedział glowas90 → temat → II wojna światowa - Polska (1939 r. - 1945 r.)
Jedynym forumowym wyjadaczem w sprawach szacownego wywiadu II RP, to Mości dwójkarz z dws.org.pl, proponowałbym jego pytać o zdanie w tej materii. Pozdr Mb.M -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
bavarsky odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Prawda. Ale zważyć można jeszcze na pewną szybkość poruszeń myśli samego Imperatora. Wybuch powstania -> zniesienie konstytucji. To tak jakby on sam przymierzał się do tego od dłuższego czasu acz brakowało mu jak to Napisałeś, pretekstu. Inna sprawa, że carat chciał uniknąć gwałtownych zmian w administracji i prawodawstwie Królestwa, co też dano do zrozumienia Dybiczowi jeszcze w Petersburgu [Zob. Russakaja Starina, 1884, nr. 2, s. 178-179] I o ile, w początkowych listach Cesarz wyraził życzenie "nie wiązania sobie rąk", toteż np. w dokumentach urzędowych przestano używać nazwy "Królestwo Polskie", to już w maju 1831 r., w pierwszym oficjalnym memoriale Mikołaja I, w kwestii przyszłości Polski, zgodził się ów na przywrócenie "starej" nazwy. -
Królestwo Polskie - autonomia, ale czy trwała?
bavarsky odpowiedział piterzx → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Tutaj również poruszyłeś dość istotną kwestię, acz wydaje się że nie niesie ona odpowiedniego wyklarowania, podobnie jak moja wcześniejsza odpowiedź, która dała tobie powody do zastanowienia. Chyba najlepiej to ujął rosyjski historyk Pogodin [Napoleon i Litva. V: Otecestvennaja vojna i russkoe obscestvo..., t. 3, Moskwa 1911, s. 162]; który opisując sytuację Litwy w przededniu wojny 1812 r., tak wyrażał się w temacie administrowania na tych terenach "Z jednej strony Aleksnader utrzymywał w guberniach litewskich i białoruskich polskie instytucje samorządowe, z drugiej strony, pod wpływem rosyjskich nacjonalistów, car ciągle naruszał te uprawnienia nowymi rozporządzeniami, pogłębiając niechęć Litwinów kolejnymi, ciężarami, jakie nakładał na kraj." A był to okres pierwszej dekady XIX wieku. Polityka względem Polski i w pewnych aspektach również i kresów została ułożona po wojnie 1831 r., tym niemniej zasady przyszłej organizacji polityczno-administracyjnej KP, wykrystalizowały się już na początku 1831 r. W połowie stycznia i na początku lutego tegoż roku w korespondencji Mikołaja I z głównodowodzącym Dybiczem [Russkaja Starina] sformułowano wiele istotnych tez, które następnie urzeczywistniono w praktyce, to wtedy np. zapadła decyzja o zniesieniu konstytucji 1815 roku. Zasadza się pytanie dlaczego jeszcze przed rozpoczęciem działań wojennych, pierwsza na odstrzał poszła konstytucja? -
Zyzaka odradzam. Zbiór skrajnie prawicowych ocen i dywagacji [W wielkim skrócie: Wszystko co dobre to sprawka Alika i Jarka, wszystko co złe, wiadomo kogo]. Autor nawet nie próbuje być aksjologicznie neutralny... szkoda tylko przeszło 500 stronic papieru. Doczytałem do połowy i rzuciłem w kąt. Niskie loty literackie, przypominające wpisy na blogu europosła Czarneckiego [którego dla rozrywki czytuję regularnie]. Natomiast w chwili obecnej nic nie czytam. Sama posucha na półkach panuje. Nowika miałem odświeżyć, ale nie ma potrzeby. Proces Traugutta rozpostarty i nie dokończony. Biografia Prądzyńskiego autorstwa Blocha, kurzem zaleciała.
-
Lecę do księgarni i... ? Ukazała się właśnie nowa książka Pawła Zyzaka, "Gorszy niż faszysta"... nakładem wydawnictwa Zysk i S-ka; http://www.zysk.com.pl/pl/Nowosci/Gorszy_niz_faszysta_-_Pawel_Zyzak ... i nie ma jej już na półce. Pani oznajmiła że ostatni egzemplarz nabył klient przed paroma chwilami. Ze wstępu do książki Sławomira Cenckiewicza; „Książka Pawła Zyzaka pozostanie na zawsze ważnym świadectwem czasów ograniczania swobody wypowiedzi, a nawet naukowych poszukiwań w III Rzeczpospolitej. Jest ona również zapisem społecznej choroby, której charakterystycznym objawem jest »abdykacja rozumu«. Co najsmutniejsze choroba ta dosięgła przede wszystkim środowiska opiniotwórcze i intelektualne – dziennikarzy, naukowców i artystów. Jedni brutalnie i ad personam atakowali 24-letniego magistra historii, drudzy z kolei nie wytrzymali presji mediów i przyłączyli się do nagonki, której celem był już nie tylko Zyzak, ale również jego naukowy opiekun, Uniwersytet Jagielloński i IPN. Do rangi smutnego symbolu tej historii urasta zachowanie części profesury jednej z naszych uczelni wyższych, która na drwiny Wałęsy z nazwiska Zyzaka zareagowała salwą śmiechu. Pusty rechot zastąpił debatę w murach uczelni. Bez wątpienia Zyzak podjął się trudu opisania »spraw zwycięskich« – jak określił to Nietzsche w zasadach swojej praktyki wojennej – ale w demokracji jego wybór powinien zostać uszanowany, a przez swoją wyjątkowość nawet doceniony. Stało się inaczej, i właśnie o tym jest ta ważna książka”. [w:] http://www.zysk.com.pl/pl/Nowosci/Gorszy_niz_faszysta_-_Pawel_Zyzak I w zasadzie nie wiem o czym będzie ta książka? Jedni powiadają że jest to historia IPN, do czasów kiedy Tusk [zły] przejął władzę w RP i stara się czynami swych członków bić IPN w każdy możliwy sposób, inni że jest to polemika Zyzaka z dziennikarzami "Żydowiny", jeszcze inni że jest aksjologicznie neutralna. Książkę kupiłem z obowiązku, żeby przeczytać, ale coś mi się zdaje że mogłem lepiej zagospodarować te ileś zł, choćby na nową rozprawkę Sołonina. Inna sprawa że Zyzaka biografia o Wałęsie wcale nie jest jakąś szczególnie ciekawą -a wręcz nudną, podobnie zresztą jak Domosławskiego o Kapuścińskim, który nie tyle oczernia swego dawnego "mistrza" ile pisze od rzeczy, porusza nieistotne części z życiorysu, a skupia się tylko w niewielkim stopniu na dorobku intelektualnym pana Ryszarda... nie wspominając że poza walorami literackimi Kapuściński to wzięty fotograf - o czym Domosławski prawie wcale nie wspomina. Cóż takie czasy, jest w modzie pisać biografie słynnych. Rzecz w tym że najczęściej książki te nie wznoszą się więcej niż nad miano "poradników domowych".