Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez puella


  1. Nikt z was nie wspomniał o tym, jak Rzymianie nauczyli się budować swe znakomite obozy. Po prostu skopiowali obóz Pyrrusa - największego wodza czasów antycznych pomiędzy okresem Aleksandra Wielkiego a okresem Hannibala, który udało im się zdobyć podczas zwycięskiej bitwy pod Benewentem w 275 roku p.n.e. Oczywiście, Rzymianie jak to mieli w swoim zwyczaju, usprawnili wynalazek przeciwników i przystosowali do własnych potrzeb. W tym byli po prostu bezbłędni :wink:

    O wielu rzeczach nie powiedzieliśmy - jeszcze- ale po to jest nasza dyskusja. ;)

    Co do wspomnianego obozu, to możesz opisać jak wyglądał i gdzie się znajdował, i na jakich podstawach uważasz to za fakt. No i jak w takim przypadku wyglądały wtedy rzymskie obozy?

    Pozdrawiam.


  2. Legioniści musieli budować oboz za każdym postojem, kiedy maszerowali dalej oboz był palony. Świetny trening dla żołnierzy (oddziały miały zawsze te same miejsca w obrębie obozu) i 'pokazowka' mająca przestraszyć przeciwnika :wink:

    Zdyscyplinowanie w tej materii i "pokazówka" dla wrogów, to skutek budowania obozów.

    Przyczyna było oczywiście bezpieczeństwo. Nie pamiętam w tym momencie, który z wodzów antycznych nie wyruszał na wojaczkę, dopóki jego armia sprawnie obozów nie budowała. Pamięta może ktoś?

    Pamiętajmy, że w obozach chronili się nie tylko wojacy, ale i ludność cywilna - wolna czy tez nie. No i te łupy... System, jaki opracowano, by w nocy obóz strzec i kary za złamanie go świadczą, jaką uwagę do tego przywiązywali. Co do samej budowy obozu, to w najmniejszych detalach przedstawione jest to u Polibiusza - ale z racji ilości przepisywania, daruję sobie na teraz to..

    Sama budowa obozu, to pomimo doskonałej wprawy legionistów, nie mały wyczyn, gdy wróg był tuż tuż..

    Pozdrawiam.

    Edit.

    Co do tych palików stosowanych w obozach wędrownych, to zwały się one pila muralis.


  3. mało miejsca poświęcamy samym Germanom i ich postrzeganiu przez Rzymian.
    Dzieje się tak pewnie dlatego, że nic w tym ciekawego nie ma ;)

    Jachu, bez szaleństw mi tu. :arrow: Takie myślenie Warusa zgubiło. :arrow: Jak to nie ma nic ciekawego. Analizując antyczne przekazy tyczące Germanów, możemy zrozumieć tak naprawdę, dlaczego z nimi nie wyszło. :P

    Nie postrzegano ich, jak piszesz, stereotypowo, jako prymitywnych barbarzyńców, którymi gardzono. Wiele ich zachowań, czy "stanów" budziła prawdziwą zazdrość Rzymian.

    Rzymianie chyba najbardziej bali się sposobu walki Germanów, którzy wedle obserwacji Rzymian, chętnie wszczynali wojny. Germanie, jak na barbarzyńców przystało, walczyli niemal lub całkiem nago, gdyż jako lud północy świetnie znosili mróz i śnieg, a co za tym idzie - walczyli bez względu na porę roku. W walce byli nieustępliwi, walczyli odważnie i nie unikali zbrojnych starć.

    Masz absolutna rację. Zetknęli się z ludem, który swą odmiennością wojaczki przerażał ich - nie znali tego po prostu. W jednej z bitew Cezara (zaraz w "Cezarze"poszukam), legioniście na sam widok takiego barbarzyńskiego zjawiska dostali małpiego rozumu.

    Ale do wszystkiego szło się przyzwyczaić. :P

    Edit.

    Nie miałam na myśli niżej przepisanego fragmentu (Wojna galijska, I, 39.), ale ten jest bardziej wymowniejszy:

    (...) wskutek rozpytywania się naszych oraz opowiadań Gallów i kupców, rozwodzących się nad potężnym wzrostem Germanów i nad ich niewiarygodną odwagą, a także wprawą we władaniu bronią (Gallowie powiadali, że "podczas wielokrotnych z nimi starć nie mogli wytrzymać zarówno wyrazu ich twarzy, jak i groźnego spojrzenia") , tak wielkie przerażenie nagle ogarnęło całe wojsko, że wywołało poważne zaniepokojenie w sercach i umysłach wszystkich żołnierzy. Przerażenie to objawiało się najpierw wśród trybunów wojskowych i reszty prefektów, którzy wyłącznie z przyjaźni towarzyszyli Cezarowi od stolicy i nie mieli żadnego doświadczenia w sprawach wojskowych; każdy z nich, przytaczając innego rodzaju wymówki, jakie-według niego- uzasadniały konieczność wyjazdu, prosił, by za jego zgodą wolno mu było odjechać; niektórzy, aby uniknąć podejrzeń o tchórzostwo, przez wstyd pozostawali. Ci ani nie potrafili zataić wyrazu twarzy, ani niekiedy powstrzymać łez: kryjąc się po namiotach albo opłakiwali swój los, albo wraz ze swoimi zaufanymi towarzyszami rozpaczali z powodu grożącego im wspólnie niebezpieczeństwa. W całym obozie sporządzano powszechnie testamenty. Ich gadania i strach wywołały z wolna zaniepokojenie w obozie także wśród tych żołnierzy, centurionów i dowódców jazdy, którzy uchodzili za doświadczonych w służbie polowej. Natomiast ci spośród nich, którzy nie chcieli, aby uważano ich za bojaźliwych , powiadali, że niestraszny im nieprzyjaciel, ale obawiają się ciasnoty przejść, oraz rozległych lasów (...).

    Niektórzy nawet powiadomili Cezara, że gdyby kazał zwinąć obóz i ruszyć w drogę, żołnierze tego rozkazu nie usłuchają i ze strachu w drogę nie ruszą.

    Przed "zabawą" z Ariowistem takie nastroje panowały...


  4. .W sprawach Rzymu ciemnym jest niczym tabaka w rogu.

    Albinos, bez fałszywej skromności mi tu. :arrow:

    Rozchodzi nam się o to czy była to wróżba czy nie.

    Ale idąc za podanym tokiem rozumowania, że Rzymiacy nie pytali się o zwycięstwo a tylko o to, czy dany dzień jest odpowiedni, popadamy w lekki nonsens. Dlaczego? Bo to bogowie przez swe znaki mieli wskazywać wygraną (ten odpowiedni dzień) lub przegraną (której unikano przez odłożenie wojaczki chociażby). Oczywiście jest to moje osobiste zdanie..

    Sztandarowy przykład mamy z tymi nieszczęsnymi kurami, które przekazywały Klaudiusowi Pulcherowi, coby do walki nie szedł. Zgodnie z tradycją przed stoczeniem bitwy morskiej miał zażądać wróżby zwanej auspicia pullaria , w której to interpretowano zachowania "świętych kur". Wiadomo, jak to się dla chłopiny skończyło - kury nie chciały nawet z klatki wyjść, nie mówiąc o konsumpcji i biedactwo bitwę przegrało.

    To tak ogólnie, bo późno już i z myśleniem ciężko. ;)

    Pozdrawiam.


  5. Czy to właściwa odpowiedź, puella, czy też uda nam się tu pokłócić? :P

    Dla Ciebie wszytko. :arrow: Ale jeszcze sobie na to nie zasłużyłeś koteczku - za mało się starasz. :twisted: ;)

    Zanim dojdziemy do wyczekiwanego przez nas momentu :arrow:, to może porozmawiamy sobie troszeczkę o tym, co to w ogóle za ustrojstwo było. Jak wyglądało, gdzie przebiegało, jak funkcjonowało..

    Pozdrawiam ciepło.


  6. Profesor Ziółkowski pogniewał by się ;) Auspicja to nie były wróżby. Jak to pisał profesor, Jowisza nie pytano, czy bitwa skończy się zwycięstwem Rzymian, ale czy należy ją wydawać danego dnia. Auspicja należy bardziej rozpatrywać jako element walki politycznej.

    Albinos, pytanko podstawowe w interesującym nas temacie- dlaczego wyglądano znaków od bogów, których interpretacja miała pozwolić na wojaczkę, albo ja przełożyć na pomyślniejsze "objawiania" ?

    Pozdrawiam.


  7. Nie wiem czy którykolwiek z egzaminatorów na mojej uczelni zaliczył by taką odpowiedź.

    Co kraj, to obyczaj, u nas np. za Partenon była by dwója na dzień dobry. :P

    Co do ostracyzmu, to jak dla mnie jest to czepianie się szczegółów - powszechnie, nie tylko w źródłach antycznych, a raczej tłumaczeniach, tak to jest nazywane... Co do samego statusu prawnego, to nie temat na to - nie żebym chciała coś negować..

    Pozdrawiam.


  8. To może, aby ożywić dyskusję odpowiedzmy na pytanie dlaczego panował tak krótko? Dlaczego mimo takich pieniędzy i bogactwa nie udało mu się dłużej utrzymać władzy?

    Współcześni mu przedstawili jego osobę jako hulaszczego chłopinę, który od żadnych zabaw nie stronił. Kupi sobie władzę obiecując żołnierzom bajońskie sumy, na które, jak mówią nam relacje czy Herodiana (II 6,6), czy Diona nie starczyło mu jednak majątku. Mówiąc krótko nie wywiązał się ze zobowiązań i wojsko jakoś nie za bardo chciało go strzec: o Juliana nie dbali otaczający go żołnierze, ponieważ nie spełnił obietnic wypłacenia im darów pieniężnych (...) - Herodian, wspomniane wyżej "namiary". Skarbiec państwowy odziedziczony po Kommodusa miał wedle Diona (LXXIII 5, 4) zawierać taką sumę, która wystarczyć mogła na zapłatę 40 wojakom - t.j. 250.000 denarów.

    Swoim sposobem objęcia władzy zraził lud, a sposobem jej prowadzenia senat.

    Także w chwili, kiedy chciała układać się z Niger-em nie poparto go -mało tego- poparto jego oponenta..

    Jarpen, a o jakich sprzecznych informacjach historyków piszesz? Moglibyśmy sobie to ciekawie przeanalizować.

    Pozdrawiam ciepło.


  9. Takie małe pytanko ,jakie pozycje literackie (naukowe) mi polecicie dla lektury o tychże i innych formacjach?

    Z opracowań tematu, mogę Ci podesłać - jeżeli chcesz- rzeczowy artykuł Dąbrowy: "Niektóre oddziały specjalne armii rzymskiej". Jest tam oczywiście bibliografia dobra, jednak tylko obcojęzyczna.... No i do źródeł odnośniki są.

    Pozdrawiam.


  10. Teoretycznie rzecz biorąc, ciągle możliwe jest skonstruowanie wehikułu czasu, za pośrednictwem którego odwiedzenie wilii np. Serwilli zabawiającej się z Cezarem bądź jakimś germańskim niewolnikiem byłoby realne i namacalne ;)

    Nie pozostaje mi nic innego, jak rozsądnie i asekuracyjnie :P, zaklepać sobie miejsce w osławionym dywanie... Już bym ja sobie namacalnie zlustrowała Cezara. :mrgreen:

    Pozdrawiam.

    PS. Tylko co to ma wspólnego z tematem? ;):)


  11. Czy był władcą wybitnym? - tego nie dano mu pokazać, za krótko swój urząd sprawował...

    Jachu ogarnął ;) co grubsza go. Co do jego kariery, to początkowo diełał ją w służbie wojskowej, po czym w nagrodę za zasługi, zwłaszcza w wojnie z Germanami, wprowadzony został do senatu przez Aureliusza. Otrzymał komendę legionu, godność konsula (suffectus) w 175 r. namiestnictwo w Mezji, Syrii i Dacji. Za Komodusa usunął się początkowo do rodzinnej Ligurii, ale po śmierci Perennisa wrócił do czynnego życia, był namiestnikiem Afryki w 188r., prefektem miasta Rzymu, a w 192 konsulem zwyczajnym wraz z Komodusem. To tak bardziej po encyklopedycznemu.

    A tera w szczegóły trochę.

    Sporo miejsca poświęcił tej osobie, uwagi na zakres pisania, Herodian.

    Samo dojście do władzy Jachu już przedstawił, to może tera co zdziałał już jako władca.

    Przede wszystkim wydał zarządzenie, że wszelką ziemię w Italii i w prowincjach, która nie jest uprawiana i zupełnie leży odłogiem, każdy może zajmować, ile tylko zechce, choćby była i własnością cesarza; kto taką ziemią się zajmie i doprowadzi ją do stanu uprawnego, będzie jej właścicielem. Herodian, II,6.

    Zarządzenie takie wydał już Hadrian, było to swoiste przypomnienie i bliższe określenie jego postanowień.

    Domeny cesarskie zabronił rejestrować na swoje nazwisko, oświadczywszy, że nie są one prywatną własnością każdorazowego cesarza, lecz publicznym majątkiem państwa rzymskiego.

    Wprowadził zatem rozróżnienie między osobistym majątkiem cesarza i jego rodziny, a dobrami koronnymi, ostającymi do rozporządzenia każdorazowego cesarza jako spadek po dawnych cesarzach.

    Wszystkie opłaty, jakie poprzednio za tyranii Komodusa wymyślono dla pomnożenia dochodów pieniężnych, pobierane nad brzegami rek, w portach miast i przy podróżowaniu drogami zniósł (...)

    W II (3,1. )księdze mamy ciekawą informację odnośnie zachowania żołnierzy przed objęciem przez niego władzy:

    Żołnierzom bowiem nakazał wystrzegać się od wszelkich czynów brutalnych w stosunku do obywateli, zabronił im nosić w rękach topory i bić kogokolwiek z przechodniów(..).

    Cytaty za przekładem Piotrowicza.

    Pozdrawiam.


  12. A na przykład sprzedać jakieś arystokratce, której mąż nie zadowalał gdyż był na wojnie lub wyzyskiwał przyznaną mu odległą prowincję ;) Potężny, męski barbarzyńca wyposażony w odpowiednie narzędzie, to prawdziwy skarb i źródło rozkoszy dla samotnej kobiety :mrgreen:

    Cóż rzymiaki, to konusowaty naród był - nie to co potężni Germanie, władający teoretycznie adekwatnym poskramiaczem kobiet. :P Nie lada wyczynem było chyba do gwardii pretoriańskiej gagatków o wzroście 180 znaleźć i wzwyż. :)

    Abstrahując już od samych uciech cielesnych, to byli oni swoistym fetyszem miłosnym - generalnie gladiatorzy - z którego potu miano sporządzać afrodyzjaki. Czyli coś jest na rzeczy. ;) Niestety nam,współczesnym kobitkom, już nie będzie dane praktycznie sprawdzić czy i jak to działało. :)


  13. Potężny Germanin czy też inny barbarzyńca, schwytany do niewoli w czasie bitwy, z reguły trafiał do kopalni lub kamieniołomu i ginął. Ewentualnie, gdy miał szczęście, trafił do szkoły gladiatorów lub - jeśli wykazał się męstwem w czasie bitwy - mógł zostać poddany przeszkoleniu wojskowemu i adaptacyjnemu, po czym zostać dołączony do legionu lub wojsk pomocniczych.

    Jachu, bo co z takim Germaninem można było zrobić. ;) Jak to było niepisate, niekumate, nawet z pracą na roli nie obeznane.... Natomiast nie wiem, jak to było z tym przeszkoleniem i wcieleniem do auxili. Możesz szerzej o tym?

    Co innego, jak już zauważyłeś Grek chociażby...

    Pozdrawiam.


  14. Często poruszamy wątek, czy podbić Germanię by się dało, czy było to opłacalne itp., a zasadniczo mało miejsca poświęcamy samym Germanom i ich postrzeganiu przez Rzymian.

    Mam nadzieję, że miło podyskutujemy sobie o tym, co w Rzymianach budziło lęki, za co ich podziwiali a za co nienawidzili, jak germańskie życie się im widziało - uogólniając.

    Zapraszam do dyskusji na temat barbarzyńców w oczach cywilizowanego luda....

    Pozdrawiam.


  15. Zrodla sa. Wystarczy popatrzec na posty paru innych obywateli. Nie sa te zrodla ani jasne, ani pelne, ale sa.

    Nie widzę nic poza jakąś "ekipą" rekonstrukcyjną i "obrazem" takim samym. Mówimy o rzeczach takich chyba ogólnie znanych - nie wiem jak mam to szczerze skomentować.

    Tak naprawdę, to chyba jedynym dokładnym - patrząc przez taki pryzmat - jest Józef Flawiusz. On to bardzo dokładnie to uzbrojenie opisuje. No i znaleziska - nie znam stronek z netu, chciałam skan Ci przesłać. Oczywiście o Cesarstwie traktuję.

    "Srodowiskowe dywagacje" sie cytuje jako wlasnie takie, Niepotwierdzone, przypuszczalne przypuszczenia (sorry za parafraze bylego premiera ;) ).

    Ale ja nie podałam tego, jako faktu, tylko przypuszczenie.... Więc nie wiem do czego się czepiasz teraz. Jeżeli bym napisała, że tak było, a nie podała na jakiej podstawie to stwierdziła, to już insza sprawa i Twoje zarzuty byłyby jak najbardziej uzasadnione.

    Tak na zdrowy rozum, to nie wprowadzono segmentówki na raz - nikt nie wyrzucałby raczej dobrej hamaty chociażby- a stopniowo. Ale jak już wspomniałam to są przypuszczenia.

    Nie tolerujesz krytyki. Nawet gdy po części akceptujesz postulaty, to i tak odpowiadasz agresywnie

    Uczę się od mistrzów. :P Mile widziana jest krytyka, która jest konstruktywna, a nie dla zasady, by się czepić... Czy ja z rozmowach z Tobą naprawdę jestem tak wredna i krnąbrna?

    Pozdrawiam.

    Reszta na PW... :)


  16. Żeby nam temat nie "umarł", to może się za insze jednostki weźmiemy. Może za dromadaii albo eqites singulares Augusti?

    Skupiliśmy się na samym wyglądzie i taktyce Katafraktów, a umknęło nam prawie zupełnie jak mieli się oni u rzymiaków.

    Tak po łepkach:

    Za czasów Trajana postanowiono wykorzystać doświadczenie wyniesione z walki z partyjskimi jeźdźcami. Podejmując wojnę z Dakami zorganizował oddział specjalny jazdy - ala I Ulpia contariorum milliaria c.R. , którzy to za główną broń mieli contus -a. Swoistą ciekawostkę i nie lada zaskoczenie przynosi analiza źródeł ikonograficznych - nie posiadali oni żadnego pancerza, czy tarczy.

    Najprawdopodobniej za Hadriana miało miejsce przeszczepienie na rzymski grunt formacji catafractarii. . Oddziałem doświadczalnym był stacjonujący w Mezji Dolnej ala I Pannoniorum Gallorum. W dyplomacji wojskowej chociażby wyszczególniającej stanowiska wojskowe, mamy wzmiankę o jednym z dowódców Meniusza Agryppy, a w nazwie jednostki przydomek catafractaria (134r.. W dyplomie wystawionym w roku 157 już się nie pojawia.

    Jeżeli przyjęlibyśmy, że to był kres jednostki, to ponowną probe jej wskrzeszenia odnotowujemy w III w. Poświadcza to ala Nova firma milliaria catafractaria.

    (Za Edwardem Dąbrową. )

    Pozdrawiam.


  17. Źródeł się oczywiście nie doczekasz
    Tak z reka na sercu, kiedy ty podalas zrodla?

    Szermujesz zacieklej wiele niz ja, a zrodel nie podajesz, ani opracowan, prawie nigdy ;)

    To jest wielce ok, ale nie zarzuca sie w takiej sytuacji innym braku "przypisow"...

    Jakich przypisów, jakich opracowań i do czego to jest w ogóle? Komu ja co zarzucam? Bo jakoś nie za bardo to Twoje pisani rozumiem.

    Jak można podać źródło do czego jak ono nie jest nam znane - co są "środowiskowe" dywagacje.... Gdyby było źródło, to za fakt by to było uznawane.... A w czym ja tak szermuje? W moich postach chyba jakieś tam odnośniki do źródeł się znajdą, cytaty też.

    Co to ma być w ogóle - może tak bardziej merytorycznie a nie personalnie???

    Co do źródeł, to sobie poprzeglądaj moje wiadomości i nie pisz bzdur. Jak nie mam czasu na cytacje, to daje odnośniki, kto pisał... Chcesz pojechać po mnie, to masz wyżej do czego się ustosunkowywać, albo w innym temacie, bo tu nie wyszło Ci. Zapraszam.


  18. Źródeł się oczywiście nie doczekasz, bo gdyby były, to przyjmowano by to za pewnik. ;)

    A z dywagacjami takimi ja się spotkałam. Pamiętajmy, że wprowadzając nowe uzbrojenie, nie wyrzucano starego. Działo się to raczej w sposób stopniowy. Cezar był znany ze swoich innowacji i pomysłowości, stąd spotkałam się z opiniami, że pierwsze segmentaty mogły pojawiać się w jego legionach.


  19. Tylko najbogatsi mieli tak urozmaiconą diete, jak mozna spotkac w ksiazce kucharskiej u Apicjusza.

    To jest oczywiste. Wszak na dobre jedzenie, dobrych pieniędzy potrzebowano, no i ktoś to musiał zdziałać... ;)

    Nawet, tych, których było stać na bardzo wystawne uczty ograniczały mnożące się przepisy prawne, a mające zapobiegać wykwintnym, ponad miarę obżarstwom. Częstotliwoścv, z jaką je ustanowiano świadczyć może o ich skuteczności. :)

    Juz nie wspomne o tym ze zolnierz legionowy z reguly takich przysmakow na oczy nie widzial. Ale w ktorej epoce wojsko bylo dobrze karmione ? :)

    Taka ciekawostka. Przy badaniach wykopaliskowych obozów - na terenie dzisiejszej północnej Francji- znaleziono w śmietnikach legionowych spore ilości pozostałości po małżach i inszych frutti di mare . Oczywiście trzeba wsiąść poprawkę na to gdzie dany legion stacjonował, czy była to misja pokojowa, od zamożności danego żołnierza. Nie jest to jednak temat dietowanie legionowego, więc o swoich jakiś tam przemyśleniach może nie tutaj. :P

    A probowal ktos garum ? :)

    Jak już wyżej wspomniałam, miałam tą jakże nieopisaną przyjemność być uraczoną przez kolegów z "kuchni rzymskiej" tym smakołykiem - widać jak mnie lubią. :) Wrażenia smakowe da się opisać wyrazami niecenzuralnymi tylko - może zaprzestanę, zanim zacznę...;)

    Pozdrawiam.


  20. A oto parę przepisów z książki kucharskiej wydanej pod nazwiskiem Apicjusza- choć co do autorstwa, jest to już kwestia sporna.

    Może od słodkości zaczniemy:

    daktyle po usunięciu z nich pestek nadziejesz orzechami albo utartym pieprzem; posolisz po wierzchu, ugotujesz w rozpuszczonym miodzie i podasz.

    Coś z rybki, a dokładniej murena vel węgorz:

    oczyścisz, ułożysz na patelni; dodasz utłuczonego w moździerzu pieprzu, lebiodki, mięty, suchej cebuli, dolejesz winnego octu, wody, miodu;płyn powinien pokrywać rybę tak, żeby po wygotowaniu zostało trochę sosu.

    Na koniec czas na jajeczko:

    Cztery jajka, ćwierć kwarty mleka, jedną uncję oliwy, zmieszaj dobrze; na cienką patelnię dasz nieco oliwy; kiedy zacznie tłuszcz gotować, włożysz przygotowaną masę; kiedy się z jednej strony podsmaży, wyrzucisz na talerz, polejesz miodem, posypiesz pieprzem i podasz.

    Nie pozostaje mi nic innego, jak teraz do garów na próby kulinarne wygonić. ;)

    Pozdrawiam.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.