Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez puella


  1. Witam.

    Wołałeś mnie to jestem - nie ma to jak umiejętnie babę wychowywać. :D

    Co do pytania, to tak jak pisałam, nie znam odpowiedzi po polsku, a tym bardziej po łacinie. ;P

    Ale jak chcesz moje zdroworozsądkowe typy, to masz te hard cory:

    Tak jak wspomniałam, możliwość startowania i piastowania urzędów państwowych w tym dyktatora, drugie, co mi przychodzi na myśl, to przywilej wchodzenia do stanu senatorskiego, z prawem głosu oczywiście. Po trzecie prawo piastowania godności kapłańskich.

    I już mi się pomysły skończyły...

    Kotku, radzę zmienić pytanie - przeceniłeś nas -albo uznać moją, jakże błyskotliwą odpowiedz, za prawidłową. :twisted: :)

    Pozdrawiam.


  2. Młotek i dłuto miało być używane w armii punickiej, ale nie spotkałem się z informacją o tym sprzęcie w armiach takich jak hinduska czy tajska. Pamiętajmy że mahout był niezwykle przywiązany do swojego Trąbalskiego i ciężko mu było się pogodzić z zabiciem 'rumaka'.

    Kadrinazi, ja pisze z tej jasnej strony mocy, czyli rzymskiej. :D Nie znam się na taktyce słoniowej hinduskiej czy tajskiej niestety.. Z indyjskich klimatów znam jedynie epizod Aleksandrowy. U Plutarcha dla przykładu mamy przedstawioną wzruszającą scenkę kiedy to słoń poczuwszy swego pana nafaszerowanego pociskami: zniżył się z wolna i ukląkł na ziemi, ostrożnie chwytając trąbą poszczególne pociski, wyjmował je z jego ciała. Żywoty.., Aleksander Wielki, 61.

    Pancerny, do Ciebie wrócę za chwil parę..:)

    [ Dodano: 2008-10-25, 16:41 ]

    Poza tym nie zapominajmy, że słonie miały swoją obstawę, której zadaniem była właśnie ochrona ich przed zranieniem.

    Słonie maja gruba skórę i nie tak łatwo je zranić.

    Ale negujesz w tym wypadku sensowność ochrony, czy co? Bo nie wiem czy dobrze rozumiem komentarz Twój do wspomnianej eskorty.

    Z tą płochliwością nie było tak źle, skoro przez dwa tysiące lat słonie były używane na polach bitew.

    Dlatego też wspomniałam o odpowiednim wyszkoleniu. Ale to nie zmieniało faktu, że w dalszym ciągu działał instynktownie.

    No i na jaką skalę były one w wojaczkach wykorzystywane?


  3. Nie wiem czy sie bały.

    chyba trudno było zmusić słonia, żeby się pchał na tak liczne włócznie i sie o nie ranił. Każde stworzenie instynktownie unika bólu.

    Słonie z natury są płochliwymi gigantami. Dlatego też, by skutecznie można było się nimi w wojaczce posługiwać trzeba było je do jej wyglądu przyzwyczaić - słonie były w większości tresowane. Poza tym nie zapominajmy, że słonie miały swoją obstawę, której zadaniem była właśnie ochrona ich przed zranieniem. Mało tego, dosiadali je "jeźdźcy", którzy w chwili, gdy elefant zaczął wyrywać się z pod kontroli, wbijał kołek w głowę (nie pamiętam dokładnie w którą cześć), by go do porządku przywrócić. Oczywiście nie zawsze się to sprawdzało, nie zawsze taki dosiadający miał sposobność życiową, by to zrobić. :D

    Słonie generalnie były niepewną bronią no i drogą w utrzymaniu.

    Pozdrawiam.


  4. Jak traktowano rydwan, jako, oprócz piechoty i jazdy, trzeci rodzaj broni? Czy jako kosztowną zabawkę bogaczy? Czy na polach bitew był niezbędny?

    Po pierwsze musimy określić sobie, u jakich ludów spotykamy ten rodzaj jednostek.

    Byli to: Sumerowie, Akadyjczycy, Asyryjczycy, Hetyci, Egipcjanie, Achajowie, Brytowie i Persowie. A więc starszych cywilizacji. Należy zauważyć, że rydwan wykorzystywano wtedy, kiedy pozwalały czy zmuszały wręcz warunki terenowe. Poza tym łatwiej zaprząc do wozu osły lub kuce niż na nich jeździć. Taktyka walki wozami była zbliżona do walki kawalerii polskiej okresu międzywojennego - kawalerzysta przemieszczał się konno, ale stawał do walki pieszo.

    Z pewnością droższy do stworzenia i utrzymania był rydwan niż piechur, jednak ta inwestycja była opłacalna. Nie pamiętam teraz jak u poszczególnych ludów kształtował się sposób wystawiania tych jednostek, z pewnością u Asyryjczyków były one tworzone na większą skalę. A co za tym idzie z funduszy królewskich. Wszelako duża liczba u Achajów wskazywałaby na to, że mogły być również z funduszy własnych, przez co sponsorowanych przez zamożniejszych wojowników.

    Co do zabawki to owszem, co bogatsi wodzowie (głównie u germanów lub na wschodzie, bo zachód preferował po prostu konie) lubili pokazywać się na swoich bogato zdobionych rydwanach. Z tego co wiem nawet niektórzy wodzowie rzymscy (jeśli nie wjeżdżali na koniach) to używali rydwanów, kiedy odbywali triumf.

    Teren górzysto lesisty, jaki miał dla przykładu miejsce w Italii nie pozwalał na używanie tego typu formacji. Co do Germanów, lesisto bagniste tereny też wykluczały to. Z kolei równiny Syrii czy Mezopotamii były wprost idealne.

    Wodzowie rzymscy okresu republiki zawsze odbywali tryumfy czy też owacje na wozach. W ikonografii nawet w późnym cesarstwie znajdujemy takie przedstawienia.

    Pozdrawiam ciepło.

    PS. Sargonku, jeżeli coś namieszałam z tym wschodem, to sprowadź mnie z błędnych manowców.. :D

    Całuski.


  5. Cezara zatłukł m.in. Brutus, a tego Cezar miał wcześniej pod ręką, więc dlaczego go nie uprzedził? I to jest to właśnie przewidywanie potencjalnych skutków.

    Znów z kontekstu zdanie wyrwane. Bardziej by tu pasował zarzut, jeżeli chcesz się czepić, o nieznajomości ludzkich charakterów, a nie o dalekowzroczność polityczną. :)

    A tak nawiasem, jak można było zareagować na coś, o czym się nie wiedziało. To tak jak oskarżać Stalina, że nie przygotował się do planu Barbarossy. ;) W obu przypadkach zarówno ataku na Cezara jak i ZSRR, jak pokazały wydarzenia późniejsze, nie były działaniami zaplanowanymi. Nieporadność morderców Cezara w pierwszych chwilach po ataku, braki wyposażenia Niemców w okresie jesienno zimowym świadczą, że były to swego rodzaju spontany, których trzeźwo i logicznie myślący umysł nie był w stanie przewidzieć.

    Oczywiście, jeżeli o Cezara idzie, ten na charakterach ludzkich znał się dobrze, bo jak zapewne wiesz, tenże Brutus tuż przed zamachem był desygnowany na konsula odległej prowincji. Zatem mogło to być poczytane, jako swojego rodzaju wygnanie z Rzymu, tak też w sposób plastyczny pokazano to w "Romie" ( choć nie jest to oczywiście żadne źródło historyczne).

    Pozdrawiam.

    EDIT.

    Wiem co możesz zarzucić w tym brutusowym kontekście Cezarowi - głupi był chłopina, bo nie wierzył "wróżkom" i ich znakom na ziemi czy też niebie, a może wszystkim na raz, a zawierzył zdrowemu rozsądkowi...


  6. Pokaż gdzie to robię? Po prostu realistycznie patrzę na sprawę.

    Nie tylko ja to zauważyłam, więc chyba coś na rzeczy jest. ;P

    Skoro poniższe cytaty wskazują na realistyczne patrzenie na sprawę... ;) Ale mówisz i masz:

    A jeśli chodzi o moją ocenę Napoleońskiego podejścia do kwestii Polski- dał Polakom nadzieję, pokazał jak się zwycięża, docenił jako żołnierzy, dał konstytucje i namiastkę wolności. Polacy nie wykorzystali szansy, aczkolwiek co pokazuje Samosierrę starali.

    Całkowicie się zgadzam. Osobiście nie lubię porównań Napoleona do Hitlera. Korsykanina można porównać do Aleksandra Wielkiego, Hanibala, Cezara etc. zarówno pod względem polityki, strategii, charakteru, ale porónanie z Hitlerem- to swego rodzaju absurd. Owszem, można porównać w pewnym stopniu ich politykę. Można porównać wyprawy na Rosję. Ale ich osobowości i ideologię- one były skrajnie rózne.

    Mógł nie dać nic, a nadzieja jest ważna. Polacy mieli problemy w historii z wykorzystywaniem tak dogodnych sytuacji. A Księstwo było ważnym kroczkiem do niepodległości. Poza tym Polacy mieli wówczas konstytucję.

    I jeszcze jedno- Napoleon nie wygonił by Einsteina ze swojego kraju, tylko z nim rozmawiał i się od niego uczył...Napoleona cechuje szacunek...

    Wykorzystać w tym sensie iż uczyć się od Napoleona polityki i taktyki. Wykorzystać- żądać czegoś od niego- chociażby powiększenia Księstwa Warszawskiego przed wyprawą na Rosję.

    Nie mógł pozwolić sobie wprowadzenie nazwy "polskie", "Polska" bo to za bardzo by rozbudziło nadzieje w sercach Polaków. Na kształt Księstwa nie miało to wpływu. To nic nie zmieniło, że takiej nazwy nie wprowadził. Trudno tutaj formułować jakiś zarzut przeciw Napoleonowi. Poza tym, to Księstwo nie obejmowało całości ziem polskich. Ta nazwa mogłaby nie pasować.

    A to już nie jest zabawne:

    adam1234 napisał/a:

    Dlaczego błąd?

    To jest temat do takiej dyskusji? Nie mógłbyś poszukać stosownego tematu? Musisz wprowadzać tak wielkie OT??? Tutaj odpowiem krótko: a wygrał ją? Odsyłam do działu Epoka Napoleońska.

    W chwili kiedy coś stwierdzamy, każdy uczestnik dyskusji ma prawo zapytać nas, dlaczego tak myślimy vel piszemy. Jeżeli nie chcemy tego, to o tym nie wspominajmy i krótka piłka, a nie wypominajmy off topy, które sami prowokujemy.. To tak generalnie.

    //piterzx: Z całą sympatią i szacunkiem, bardzo proszę o wstrzymanie się od tego typu uwag. Dyskusja ma być merytoryczna, nie zaś personalna. Po pierwsze, nie Estera rozpoczęła ten OT, po drugie owszem, każdy ma prawo zadać pytanie drugiemu dyskutantowi, lecz w odpowiednim temacie i dziale, po trzecie zaś od publicznego zwracania uwagi użytkownikowi jest moderator, nie zaś drugi użytkownik. Co uczynię, jeśli uznam za stosowne.

    Co powiesz o tradycjach politycznych?

    A możesz to rozwinąć, bo wyskoczyłaś tak z tym, że za bogów nie wiem, jak to się ma do komentowanego w ten sposób wątku..

    Ciekawe...Historia pokazała...Bardzo ciekawe...Skąd Napoleon miał wiedzieć, że historia pokaże?

    To wskazuje jak marnym był politykiem - przedsięwzięcia polityczne planuję się z przewidywaniem potencjalnych skutków. Tzn. tak postępują Ci, którzy umieją strategicznie politycznie myśleć..

    Na dziś tyle, przepraszam, że nie ustosunkuję się do wszystkich kierowanych zapytań czy zarzutów, ale późno już... Jutro postaram się to nadrobić.

    Pozdrawiam ciepło.


  7. Pancerny, temacik całkiem zacny. ;)

    Ale do rzeczy.

    Jeżeli idzie o taktykę wozów bojowych, to mamy doskonałe przedstawienie tego sposobu walki u Brytów.

    Taktyka walki z wozów bojowych jest następująca: najpierw jeżdżą z wszystkich stron wokół nieprzyjaciela i zasypują go pociskami, w dodatku samym strachem przez rozpędzonymi końmi oraz hurkotem kół częstokroć wywołują zamęt w szykach, a gdy wtargną pomiędzy oddziały konnych, zeskakują z wozów i walczą spieszni. Woźnicę tymczasem z wolna wycofują się poza linię walki i tak rozmieszczają wozy, by owi wojownicy w razie zagrożenia ze strony liczebnie przeważającego nieprzyjaciela mieli zapewniony odwrót do swoich. Wykazują więc oni podczas bitwy zarówno ruchliwość jazdy, jak i wytrzymałość piechoty. Ponadto dzięki biegłości i codziennym ćwiczeniom sprawiają, że nawet w miejscu stromym i urwistym potrafią rozpędzone konie utrzymać na wodzy, nagle ich pęd przyhamować i je zawrócić, podbiec po dyszlu, stanąć na jarzmie i stąd natychmiast powrócić na wóz. Cezar. Wojna galijska, IV,33.

    Pozdrawiam.


  8. Mocne państwo satelickie zupełnie zależne politycznie od Francji wzmocniło by tylko Cesarstwo.

    Ależ Napoleon nie mógł ufać do końca Polakom, przecież wśród nich był obecny element antyfrancuski (marzyciele typu Kościuszki, którzy chcieli do wszystkiego dochodzić sami i bardziej mądrzy, zainteresowani współpracą z carem, np. Czartoryski). Nie mógł sądzić, że Polacy ładnie podziękuję za taką silną namiastkę i będą mu dalej służyć, choć na pewno nie można tego wykluczyć. Zresztą, nie wiadomo co by zrobił z ziemiami (jeśli takowe by dostał), które uzyskałby na mocy układów z Rosją po (udanej dla Napoleona) wojny z carem - może oddałby je Księstwu, a może porozdzielał marszałkom. Nie wiadomo.

    Historia pokazała, że bardziej opłacalne było zaufanie Polakom. Poza tym Polacy byli całkowicie zależni od Francji - politycznie, militarnie, Prusy nie.

    Księstwo Warszawskie było utworzone w zdecydowanej większości z terytoriów Prus i Rosji.

    No, a z czego miało zostać utworzone? ;)

    Zdanie wyrwane z kontekstu. Czemu ma to służyć?


  9. Powtórzę już nie wiem, który raz: Napoleon nie był Polakiem, ale Cesarzem Francuzów. Najważniejszy był interes francuski- cóż w tym złego? Cóż w tym dziwnego? Nic. To była rzecz normalna. Napoleon miał pewne priorytety polityczne, pewne dążenia militarne. Dał Polakom więcej niż musiał. I takie oto najprostsze argumenty do wielu nie mogą dotrzeć.

    Nic złego w tym, że na pierwszym miejscu stawiał dobro Francji. Ale głupotą jest gloryfikowanie postaci Napoleona względem tzw "sprawy polskiej". Można fascynować się postacią małego Korsykanina, ale po co popadać w ideologiczny fanatyzm? :roll:

    Co do tego ile dał, a ile nie- kolejny już przykład politycznej krótkowzroczności Bonapartego. Mocne państwo satelickie zupełnie zależne politycznie od Francji wzmocniło by tylko Cesarstwo. Ale wolał nie osłabiać Prus, jakież to szlachetne... Prostszych argumentów chyb już nie wymyślę....

    Ja mam takie pytanko, co Polakom i sprawie polskiej dał przelotny romans z Napoleonem?

    Namiastkę niepodległości, kontynuację polskich tradycji narodowych- również politycznych, światłe prawo (kodeks przetrwał wiele lat), szanse walki na arenie międzynarodowej. Napoleon chcąc czy nie sprawił, że polska sprawa była sprawą Europy.

    Postanowienie kongresu wiedeńskiego czyniły sprawę polską sprawą Rosji- jej wewnętrznym problemem. Zatem Napoleon okazał się lepszy.

    Zacznijmy od samej konstytucji:

    http://www.law.uj.edu.pl/users/khpp/fontesu/1807.htm

    Wystarczy poczytać, aby już na wstępie wyłowić smakowite perełki. Jeśli to miało umacniać Polskość w Polakach to tak jak by szukać słoniny w słoniu.....

    Na konferencji wiedeńskiej decydowano o losie Polaków, ale bez udział ich...

    W

    Ale po co Polacy mieli być na kongresie? To wina Napoleona? Proponuje oskarżyć go np. o to, że w dzisiejszych czasach edukacja narodowa ma problemy. Tak- problemy współczesnej Polski to jego wina. Oczywiście ironizuje. Mocarstwa rozdające karty, mogły jedynie posłużyć się faktem, po której stronie stali Polacy tylko (powtarzam: tylko) jako pretekstem. Powód nieobecności Polski na kongresie to nie wina Napoleona i był on zupełnie inny moim skromnym zdaniem, niż ten, o którym wspomniałam jako pretekście.

    To była ironia.. :razz:

    Padały też słowa o Samosierze.. Polacy nie chcieli bić się za imperializm Bonapartego, a za Polskę. Jeśli już to robili, to zazwyczaj niechętnie. Takie romantyczne mity o legionach Napoleona tworzyli często ci, którzy nie walczyli w ogóle.

    Jest to moje skromne zdanie, jako historyka, nie pasjonata.

    Pozdrawiam.


  10. Tyle tylko, że w takim wariancie, Polacy trzymali się do końca przegranej sprawy - nie wiedzieli kiedy odejść.

    Większe polityczne korzyści, patrząc z perspektywy długofalowej, była by walka w armiach zaborczych, mieli by większą szanse wytargować coś.

    Na konferencji wiedeńskiej decydowano o losie Polaków, ale bez udział ich...

    Więc sama sobie na pytanie nie odpowiedziałam.. ;) i z utęsknieniem odp. wyczekuję. :)

    Pozdrawiam.


  11. Przesadna legenda narosła wokół tej postaci, tak samo jak wokół Aleksandra Macedońskiego, zwanego Wielki.

    Faktem jest jedno - został pokonany, raz przez wielką koalicje, drugi przez zimę.

    O ile Anglicy potrafili na przyszłość wynosić doświadczenia z walki z Napoleonem, o tyle u Napoleona było to trudnijże..

    Był małym wielkim człowiekiem, ale nie aż tak wielkim, jak narosła po nim legenda..

    Moje nie pasjonata skojarzenia to są.


  12. Ja mam takie pytanko, co Polakom i sprawie polskiej dał przelotny romans z Napoleonem?

    A ja mam następne pytanko:

    "Co takiego bardziej atrakcyjnego oferowali nam w tamtym czasie zaborcy, żebyśmy mieli wypiąć się na Napoleona?"

    Nie ma to jak odpowiedz pytaniem na pytanie. :)

    Nie chodził o to, co Napoleon oferował, a o to, co z tych obietnic wyszło. ;)

    W tamtych czasach zrzucenie jarzma zaborców przy pomocy cesarza Japonii była by bardziej atrakcyjniejsze.... :mrgreen:

    Dla Polaków Napoleon jako silna osobowość, jednostka która nie zdarzyła się od dawien dawna w narodzie polskim, był uosobieniem wszystkich pozytywnych cnót przywódcy narodu.. Byli jednak w tym naiwni, wszak Napoleon nie był Polakiem a Francuzem i co oczywiste zależało mu na losie Francji. Zapominano o tym w tamtym czasie, o dziwo zapomina się też o tym i dzisiaj...

    No, ale ja tam pasjonatka nie jestem...


  13. W nazwie nie musiało się pojawić określenie: "polskie". Ważny był duch narodowy. Ale gdyby taka nazwa istniała, mogłaby troszkę namieszać. Takie jest moje skromne zdanie.

    Ja mam takie pytanko, co Polakom i sprawie polskiej dał przelotny romans z Napoleonem?

    Nazwa polska nie pojawiła się, ponieważ zaszkodziło by to jego wyśmienitym stosunkom z Rosją i Prusami - jeden z przykładów krótkowzroczność politycznej Napoleona....

    Napoleonowi nie zależał o na niepodległym państwu polskim, zależało mu na żołnierzu polskim, który walczył by za Cesarstwo Francuskie.

    A co do legionów i ich ducha patriotycznego, to czemu były tak masowe dezercje na San Domingo no i gdzie wtedy był ten duch narodu?

    Polacy byli ostatnią niefrancuską nacją, która została przy Napoleonie do końca, mało tego, Polacy wierzyli w jego powrót już po śmierci, ale jego potomka. Nawet naiwny Rzecki się go bidny nie doczekał...

    Cóż byli tacy, co do 1953 siedzieli po lasach, wyglądając Amerykanów i Andersa na białym koniu...

    Romantyzm, mesjanizm, duch narodu...-czkawką odbijało się to przez pokolenia.


  14. Dla mnie Troję "skopali" - dobrego filmu same nazwiska nie czynią. ;) To tak, jak z Aleksandrem..

    Jak na taką tematykę, okropnie nudny...

    W sumie, to nie bardzo mi oceniać, gdyż do końca nie wytrzymałam tego hard cora...

    Co innego, dla przykładu, epokowy "Gladiator" - a scena rozpoczynająca go, nie do opisania.. Mistrzostwo.

    Ale tu nie o tym..

    Co do nieścisłości w tego typu filmach z faktami historycznymi- nie patrzmy na to, a bawmy się oglądając - to nie dokumenty, a stworzone dla nas obrazy ku umileniu zmysłów. :)

    Pozdrawiam.


  15. W takim razie proszę wymienić 5 rodzajów praw w republikańskim Rzymie z ich łacińskimi odpowiednikami. Początkowo prawa te były dostępne tylko dla patrycjuszy, a z biegiem czasu i kolejnymi buntami zdobywali je też plebejusze.

    No to Panie zaszalałeś... :twisted: - ale jak się bawić, to na całego. ;)

    A można jakoś podpowiedz (grzeczna jestem, to chyba zasłużyłam :) ) - tzn. czy chodzi o konkretne przepisy czy też zbiory praw?

    Buziaki.


  16. 1.Co do genezy Odrodzenia we Włoszech, to oczywiście prym wiodły pieniądze.

    Miasta Włoskie, w których na sam przód wysunęła się Florencja, bogaciły się na handlu. Ale co wpłynęło na ten handel? Sukno. Zaczęło rozwijać się tkactwo, powstawały przedsiębiorstwa manufakturowe, produkujące doskonałej jakości sukno, za dosyć przystępne ceny, na które był cholerny popyt... Rozwinął się więc handel zagraniczny, pociągając za sobą powstawanie instytucji bankowych..

    2.We Florencji Medyceusze przejęli władze, po wcześniejszej 9-cio osobowej radzie. Ludzie sztuki, kultury i nauki znaleźli godnego mecenasa dla siebie. Sam pasjonat starożytnej myśli filozoficznej (Platon) miał w przekonaniem wpajać ja ludziom otaczającym go. Włoskie dwory stały się kuźnia nowych pomysłów, dopingowanych rywalizacja wzajemną.

    3.Odkrywanie antycznych budowli i dzieł sztuki.

    4.Kamieniołomy.

    To tak z grubsza.

    Pozdrawiam.


  17. Może i by chciał ale próbując połknąć swoja zdobycz połamałby zęby a razem z nim całe państwo, targany wojna domowa na wschodzie Rzym prawdopodobnie straciłby częśc Gali, a żle traktowani mieszkańcy oddalonych prowincji np. Luzytanowie chcieliby zrzucić zwierzchnictwo Latynów

    Fortunatus, wszystko zależałoby od tego, jak przebiegałaby kampania ewentualna na wschodzie. Jeżeli byłaby to kampania sukcesów, udowadniałaby po raz kolejny siłę militarna Rzymu i odstraszałaby ewentualnych buntowników.

    Poza tym, jeżeli Galia miałby odpaść, to odpadła by cała według mnie. Skąd pomysł na to, że odpadła by część tylko?

    Pozdrawiam ciepło.


  18. Słońce, ustosunkuje się do powyższej Twej wypowiedzi wieczorem - teraz tak z doskoku jestem..

    Orientujesz się w tematyce, wiec jestem ciekawa Twojego zdania na jeden temat: jak przedstawiają się fakty historyczne odnośnie skali składania ofiar? Idzie mi o to, czy mamy jakieś informacje, na podstawie których moglibyśmy o wzroście czy tez topnieniu tego procederu wśród omawianej ludności mówić?

    Pozdrawiam i do napisania.


  19. Co do składu wojskowego w krajach islamu, to dosyć istotnym jego składnikiem niewolnicy byli - najprawdopodobniej już od VIII i IX w. n.e.. Geneza tego zjawiska nie jest w pełni jasna, ale najczęściej przyjmuje sie, że kalifowie, no i późniejsi władcy muzułmańscy bardzo chętnie otaczali sie gwardią prywatnych niewolników, ponieważ na nich polegać właśnie mogli, jako że byli od nich zupełnie zależni. Jednak historia pokazuję, ze o ile to podejście jest bardzo racjonalne o tyle nie do końca przekonywujące. ;) Wszak dzieje państw muzułmańskich pokazują nam, ze zbrojne formacje niewolnicze w szybkim tępię nauczyły się wywierać nacisk na na swoich panów, no i nie zawsze wierne im były, uzyskiwały tez decydujący wpływ na losy państw, w których przyszło im walczyć.

    Należałoby nam tez zastanowić się w tej sytuacji na innymi okolicznościami, które mogły sprzyjać powstaniu wojsk niewolniczych.

    Po stopniowym rozwiązywaniu wielkich obozów-miast, tak dla przykładu chociażby w Kufie, czy Basrze, ogromna masa napływowej ludności arabskiej osiedlała się w wielkich miastach, które stanowiły centralne ośrodki życia imperium kalifów. Ludność ta trudniła się rzemiosłem i handlem no i dość szybko zatraciła swoja wojowniczość. Nawet beduini w niewielkim stopniu tylko nadawali się do wojaczki z rycerstwem europejskim w IX i X w. , za to nieporównanie lepiej wychodziła im grabież terenów nieprzyjaciół i własnych. ;)

    Wiec można wysunąć pogląd, iż z tej właśnie przyczyny władcy muzułmańscy rekrutowali swoje oddziały z niewolników.

    System ten idzie nam stwierdzić tak z al-Andalus, jak i z Afrki Północnej, na Bliskim Wschodzie i w Indiach północnych.

    Ostateczna konsekwencja tego było opanowanie przez mameluków Egiptu w XIII w. na ponad 250 lat.

    Pasjonatem tematu nie jestem, więc za potencjalne pomyłki przepraszam...

    Pozdrawiam.


  20. są przesłanki wskazujące że miało to charakter "zastraszeniowy" biedoty.

    Czy chodziło o zastraszenie biedoty? Raczej wątpię.

    Biedota i elity miały tą samą religię biedota w mniejszym stopniu (bardziej jako widz), ale też brała udział w obrzędach.

    Wszystkie ludy w Mezoameryce składały ofiary z ludzi, ale Aztekowie doprowadzili ten proceder do perfekcji stosując go na niespotykaną do tej pory skalę i jeżeli chodziło o zastraszenie kogokolwiek to nie biedoty a sąsiadów, była to taka swoista demonstracja: patrzcie, do czego jesteśmy zdolni.

    Zauważ wszelako że plebs nie wykazywał aktywności w walce z białym agresorem do momentu ataku Hiszpanów na jedną z religijnych uroczystości. Zaś uczestnictwo w obrzędach religijnych w znaczący sposób różniło się w przypadku arystokracji i pospólstwa. Co do zastraszania innych ludów - również szczerze powątpiewam. Jedynym sąsiadem (niezależnym) było państwo Tlaskalanów. I to jak odparł Cortezowi Montezuma jedynie z tego powodu aby mieć stały dopływ jeńców na ołtarze ofiarne. Poza tym wszystkie ludy składały krwawe ofiary ludzkie. Zatem jak można zastraszyć kogoś czymś, co i tak ma się pod dostatkiem w domu??? ;)


  21. No prosze, to już nawet kobiety się lubują w torturach...

    Ach ta współczesność. :roll: Perwersja się szerzy i wśród kobitek. ;)

    No i stygmatycy maja problem ;)

    ;)

    Wtedy nie stosowano podpórki , nie był konieczna .

    Koniecznością to chyba ona nie była nigdy, a tylko urozmaicaniem długości konania.. Patent Rzymiaków do krzyża. ;) I tak często byli łaskawi dla skazańców, bo dobijali.

    Odnośni tortur, to jeszcze taki standardzik, czyli kaleczenie i wbijanie na pala. Tak mieli Persowie zabawić się z Hermejasem. Ale szczegółów nie znam..


  22. Kadrinazi, generalnie lekką jazdą była, ale nie jestem przekonana do końca, czy aż tak lekko, by żadnego uzbrojenia w postaci lekkiego pancerza czy hełmu nie posiadać. Tym bardziej, że trzon jazdy było na to stać.

    Trzeba nam tez zauważyć, że konie hodowane w Grecji bardziej kucami niż końmi "z prawdziwego zdarzenia" -cokolwiek to znaczy ;), co tez wpływało na sposób wykorzystywania ich w walce - nie po szarżowali sobie.. Insza kwestia, że bez siodła i strzemion. Oczywiście jest to uogólnienie, gdyż przecież po kontaktach bardzo bliskiego stopnia z Persami zaczęli hodowle pełnokrwistych koni.

    Pozdrawiam.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.