Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez puella


  1. W tworzeniu historii biorą udział ludzie, a że Ci obiektywni nie są, więc do wszelkich prac, jeżeli mowa o historii, trzeba podchodzić krytycznie. W tym co pisze rannywucho jest wiele racji... Trzeba brać poprawkę na to kto pisał, jakiej narodowości i w jakim czasie politycznym chociażby. Ciekawe rzeczy na przykład można wyczytać w knigach pisanych przez historyków Związku Radzieckiego- poczynając od starożytności... Jedną z niewielu ich zalet jest bogactwo w ilustracje...;) Dobrym założeniem jest- czytać wszystko odnośnie danej tematyki a wyrabiać sobie zdanie samemu...;)

    Żeby nie było historykiem jestem. :D

    "W literaturze Zydzi pozostali Polakami i tak samo bedzie w historii i zaden historyk z rocznika 1967-1984 tego nie zmieni, bo to wlasnie z rocznikow historycy najwiecej klamia."

    Łapię się w ten przedział i chyba tak źle jeszcze nie ma. :D

    Pozdrawiam.


  2. Ja tam mam iście Capricornus-owskie podejście do sprawy źródeł historycznych.

    Opracowania historyczne są analizą źródeł, a nie źródłem historycznym- sama nazwa na to wskazuję. ;p

    "Można na przykład napisać szkolną rozprawkę dot. średniowiecza na bazie książki Manteuffla i wtedy jest źródłem"

    Źródłem do poznania średniowiecza? ;) Chyba, że źródłem, do poznania wiedzy lub niewiedzy ucznia...;)

    Przecież to już jest czysty absurd....Praca Manteuffla nie jest źródłem, a analizą i interpretacją tych że....

    Przynajmniej ja tak mam w głowie poukładane i jakoś nie za bardzo czuję potrzebę zmiany tego. :D


  3. ykhm ;) co to znaczy frymarczenie cialem ?:>

    Nie wiem, czy kto na to odp., ale nie rzuca mi sie to w oczęta me śliczne, więc napisze. ;)

    Idzie o to, ze jeżeli legioniści mogli bez żadnych konsekwencji karnych bzykać się między sobą, tak karalne było robienie "tego" za pieniądze... Innymi słowy karno męskie prostytutki...


  4. Coby "czymś" to potwierdzić. ;)

    Swetoniusz, Żywoty;Tyberiusz; 43.

    W zaciszu wyspy Kapri wymyślił urządzenie apartamentu pełnego sof jako miejsce tajemnych stosunków miłosnych, dokąd ściągnięci tłumnie zewsząd chłopcy i dziewczęta oraz wynalazcy potwornego stosunku, których nazywał "spintriami", spleceni w potrójnym uścisku nawzajem się sobie oddawali, aby podniecić tym widokiem jego otępiałe zmysły.

    Weźcie to połączcie, bo z rozbiegu zamiast zedytować, to walnęłam post pod postem...

    :*


  5. Co do średniowiecznych lekarzy vel szarlatanów ;), to jednym z ich głównych zadań było "dostrzec dominantę humoralną pacjenta, domyśleć sie jego konsystencji fizycznej z różnych zewnętrznych objawów i na tej zasadzie ułożyć wskazania lecznicze, które by mogły przywrócić "wywichniętą" równowagę żywiołów. Oczywiście leczenie to musiało się liczyć z aktualnym wpływem planet znajdującym się pod tym czy innym zodiakalnym znakiem. Naturalnie podawane leki musiały więc być serwowane w godzinach ze względów astrologicznych pomyślnych dla kuracji. Stąd też medycyna średniowieczna interesowała się też sporządzaniem specjalnych posążków czy pieczęci z wyrytymi odpowiednimi znakami dla celów leczniczych oczywiście. Pieczęcie te następnie grzebano przy wtórze formułek religijnych, w godzinach pomyślnego wpływu planet, cel - magiczne przeciwdziałanie chorobie."

    " coby kwestie rozpisać.... Mam nadzieję, że czegoś nie poknocę, bo trochę to zawiłe.

    Według tejże wszystkie ciała fizyczne utworzone były z czterech żywiołów - standardowo :ognia, wody, ziemi i powietrza. Właściwości ciał - więc także zwierząt, roślin czy samych planet - zależały od stosunku, w jakim żywioły zostały w nich połączone. Przewaga jednego dawała w wyniku efekt suchości albo wilgoci, ciepłoty albo chłodu. W ludzkim ciele rezultat mieszaniny żywiołów kompleksami zwano. Te typy kompleksji, coby za łatwo nie było - znamionowały się przewagą w ciele pewnych płynów, zwanych humorami. Tu już będzie hard core: kompleksję gagatka o ciele gorącym, wilgotnym określano sangwiniczną, z przewagą humoralną krwi. Kompleksję gorącą i suchą zwano choleryczną, z przewagą humoru żółci, czyli cholery. Kompleksję wilgotną i zimną kwalifikowano do flegmatycznej - przewaga humoru flegmy, a zimną i suchą do melancholicznej - przewaga humoru melancholii albo czarnej żółci. Wniosek: mając ciałko utworzone z określonej mieszaniny żywiołów, znajdujących sie w toku każdej czynności pod nieustającym wpływem gwiazd i planet, człowieczyna miał powody, by mniemać, że jego życie jest "planetowo" zdeterminowane.

    Od razu nam się rzuca w oczy, że ta determinacja stała w sprzeczności z religijną doktryną, bo nie pouczała np, o wolnej woli...."

    Cytaty moje, gdzieś to mi się napisało, więc poszłam na łatwiznę. ;p

    :*


  6. Jestem pewna na 100%, ale jeszcze to sobie sprawdzę dla pewności prawidłowości. ;)

    Żeton do czego? Bo jeżeli by szło o żetony do burdeli, to idąc tym tropem mogły one udostępniać posiadaczom konkretną usługę za konkretny "pieniążek"...

    Nie za bardzo się w tym orientuje, są to czyste spekulacje moje, których niczym konkretnym teraz nie mogę podeprzeć....:D

    buziaki


  7. Jest taka książka: "Obyczaje seksualne starożytnych Greków", nie wie ktoś czy jest coś podobnego z Rzymem. Puella pochwal się gdzie znalazłaś tą informacje... ;>

    Nie wiedziałam, że tak nam quiza zabiłam. :) Co do odpowiedzi, to szło mi o pozycję zwaną spintria.

    Aby można było odbyć taki stosunek potrzebnych było dwóch mężczyzn i jedna kobieta, ponoc całe łańcuszki tak tworzoną- nawet nie chcę wnikać, jakimi sposobami. :)

    A info. pewno w jakimś źródle namierzyłam- coś mi się ze Swetoniuszem kojarzy. ;)

    Przepraszam za lekkiego of topa.

    :*


  8. "W owym czasie raczej takie kłamstwo miałoby niewielkie znaczenie, bo Zbigniewa nie było już w kraju (bądź już nie żył), jego zwolennicy też mieliby mało do gadania, więc delikatna zmiana biegu zdarzeń nie byłaby niedopuszczalna. Tym bardziej, że samemu księciu Krzywoustemu pewnie by się to podobało."

    A jednak opozycja była na tyle silna że po oślepieniu Zbigniewa Bolesław musiał ukorzyć sie, dawać hojnie datki na Kościół itp. Przypominało to trochę Henryka vs Papierz Grzegorz. I tam o ukorzeniu się cesarza zadecydowała sytuacja polityczna a nie religijne dewiacje. A samo przypodobanie sie nie ma chyba tutaj takiego znaczenia. Kosmo nie musiał "podobać sie" księciu polskiemu a nie napisał czegoś, co by nie było niezgodne w tej sprawie z Galem Anonimem.

    "Nie chodzi o to, że informacja o samym ustanowieniu zwierzchnictwa nie była konieczna. Niekonieczna była informacja o zwierzchności Zbigniewa."

    A tak jaśniej jeśli można? Czy Tobie tak oczywiste sie to wydaje? Bo jeśli by tak było, to podobne przypadki nie były by poruszane jak np zwierzchnia władza seniora w Testamencie Krzywoustego. Fakt że tam były inne obwarowania prawne, ale jednak zaznaczone tam zostało coś, co idąc Twoim tokiem rozumowania nie musiało byc z racji oczywistości. Trochę mało przekonujący jesteś w tej sprawie.

    "Nie rozumiem. Najprościej tłumacząc słowa "po połowie", chodzi o podział ziem polskich "na pół", a nie o podział praw."

    A tutaj mnie to zupełnie sie nie podoba. tak jak by podzielić np lodówkę na dwie części. Teoretycznie przy użyciu piły mechanicznej da się. Podział po połowie raczej odnosił by sie do władzy, Polska jako kraj podzielona nie została, takie tendencje jeszcze nie istniały. I nie były na rękę ani możnowładztwu, ani rycerstwu. Za to kontynuacja osłabienia władzy centralnej, jaka miała miejsce za Hermana, było na rękę możnowładcom. Poza tym w alegorycznym opisie "kotów w worku" Kosma daje do zrozumienia, ze podziału kraju nie doszło, a podziału sfer władzy w jednym organizmie państwowym. I wg niego będzie to w konsekwencji powodem wojny. Tak zresztą miało miejsce - Polska piastów nie była Rzymem gdzie dwóch konsuli sprawowało władze, ani Cesarstwem, gdzie z uwagi na rozległe terytoria jeden cesarz nie musiał wchodzić w paradę drugiemu.

    "Skoro w walce ze Zbigniewem, Bolesław uwięził "wiernego starca", to duchowny nie mógł być jego stronnikiem, a zwolennikiem starszego brata. Oczywiście, arcybiskup nie mógł jako jedyny duchowny popierać Zbigniewa, logika podpowiada, że takowych członków kleru było więcej.

    Nie pisałem o możnych, ci byli w zasadzie podzieleni."

    A mi się tu nasuwa jedno pytanie, skoro Zbigniew miał prawo zwierzchnie jak wyglądało egzekwowanie jego decyzji w dzielnicy Bolesława? Co w tej sprawie mówią źródła??

    "A rycerstwo - jak wynika z Galla, Bolesław podejmował wyprawy wojenne co najmniej raz w roku, Zbigniew by ich nie podejmował, gdyby nie walka z Bolesławem, a wiadomo, że łatwiej zdobyć łupy i sławę w czasie wojny niż w okresie pokoju. To pierwsze Bolesław III zapewniał."

    Jak tam bym się teraz Gallem nie podpierała, wszak nie pisze prawdy w tak istotnej kwestii jak podział władzy, a co dopiero o jakimś tam wojowaniu. Całkiem prawdopodobnym jest, że napisał tak, bo to się Bolesławowi bardzo podobało, że takiego z niego herosa uczynił. A przecież nikt by nie protestował, że kłamie, skoro ten przy władzy był. A przecież u niego samego mamy wzmianki, że tak różowo z rycerstwem nie było.... Przykład tego, co Ty tu "wyczyniasz". ;p

    Strasznie wybiórczo traktujesz Galla, "podpasowywujesz" sobie, pod to co Ci pasuje teksty, ale na jakiej podstawie, to już pozostaje w gestii czystych spekulacji. Jakoś profesor Wyrozumski, Samsonowicz czy Wojciechowski, zgodnie twierdza (nawet w podręcznikach), że "istniały na ziemiach polskich dwa organizmy państwowe, praktycznie od siebie niezależne."

    Buziaki.


  9. "Wg Pietrasa zjazd nie ustalił współrządów, tylko dominację Zbigniewa - co Gall raczył nieco zmienić. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt tego, że Zbigniew odwołuje wojska brata?

    Co do zamknięcia drogi - wątpliwe, by Zbigniew nie czynił tego (lub starał się czynić) zawsze, gdy Bolesław ruszył na północ, przecież Pomorze było jego sojusznikiem."

    Anonim, III, 32.

    Zatem wojowniczy Bolesław, skoro [tylko] powrócił ze zjazdu z Węgrami, ułożył inny zjazd z bratem swym Zbigniewem, gdzie obaj bracia nawzajem zaprzysięgli sobie, że żaden z nich bez drugiego nie będzie wchodził z wrogami w umowy co do pokoju lub wojny, ani też jeden bez drugiego nie zawrze z nikim żadnego przymierza, wreszcie że jeden drugiemu przyjdzie z pomocą przeciw wrogom i w każdej potrzebie. Postanowiwszy to zatem, ustalili pod tą samą przysięgą dzień i miejsce, gdzie mieli się zejść z wojskami, i tak rozjechali się ze zjazdu. Niestrudzony Bolesław pospieszył, chcąc dotrzymać wiary, w umówionym dniu z garstką swoich na oznaczone miejsce, Zbigniew zaś nie tylko złamał wiarę i przysięgę, nie przybywając [tam], lecz nadto wojsko brata, zdążające ku niemu, odwołał z drogi. Skąd o mało nie wynikła dla królestwa polskiego taka szkoda i hańba, że ani Zbigniew, ani nikt inny nie mógłby potem tego naprawić. Teraz zaś, w jaki sposób Bolesław z pomocą Boską uniknął tego niebezpieczeństwa, okaże się zaraz na następnej karcie.

    Na jakiej podstawie twierdzisz, że Gall miałby kłamać, jeżeli kłamał, to po kiego? Abstrahując już od tego, że czytelnicy pamiętali te czasy - kłamstwo łatwo byłoby zidentyfikowane, o czym chyba sprawę sobie zdawał.

    "Bo, idąc za Pietrasem, ta informacja nie była konieczna do umieszczenia. Z innych informacji, skrzętnie ukrytych, można wywnioskować, że Zbigniew stał wyżej w hierarchii od Krzywoustego."

    Coś mi tu jedzie wybiorczością źródeł.... Piertas, na którym budujesz cały swój światopogląd dotyczący tematu, w zalezności od okoliczności przyznaje Gallowi racje, bądz też zarzuca mu przekłamania vel zmiany..... Skoro, idąc tym tropem rozumowania, informacja o władzy zwierzchniej była niepotrzebna, to jak do tego mają się informację o tym, że żadnego zwierzchnictwa Herman nie ustanowił.

    III.8

    Ojciec zaś, zapytany przez możnych, który z nich ma wybitniejsze zajmować miejsce przy wysyłaniu i podejmowaniu poselstw, w powoływaniu [pod broń] wojska i prowadzeniu go oraz w rozlicznych dziedzinach zarządu tak wielkiego królestwa, odpowiedzieć miał w te słowa:

    "Moją jest wprawdzie rzeczą, jako człowieka starego i słabego, podzielić między nich królestwo i sądzić o tym, co jest teraz; lecz jednego wywyższyć nad drugiego lub też dać im zacność i mądrość to nie jest [już] w mej możności, lecz w mocy Boskiej. To jedno natomiast pragnienie mego serca mogę wam odsłonić, iż życzę sobie, byście po mojej śmierci wszyscy jednomyślnie posłuszni byli roztropniejszemu [z nich] i zacniejszemu w obronie kraju i w gromieniu wrogów. Tymczasem zaś tak, jak podzielone zostało między nich królestwo, niech każdy dział swój dzierży. Po śmierci mojej atoli Zbigniew niechaj ma Mazowsze wraz z tym, co obecnie posiada, Bolesław zaś, prawy syn mój, niech obejmie główne stolice królestwa we Wrocławiu, w Krakowie i w Sędomirzu. Na koniec zaś, jeśliby obaj nie byli zacni lub jeśliby przypadkiem niezgoda ich rozdzieliła, to ten, który by do obcych przystał ludów i sprowadził je dla zniszczenia królestwa, niechaj pozbawiony władzy straci prawo do ojcowizny; ów zaś niech tron królestwa na wieki prawnie posiędzie, który lepiej będzie się troszczył o sławę i pożytek kraju". Po dokonaniu tedy w powyższy sposób podziału państwa i po [tej] wcale pięknej mowie ojca, każdy z synów udał się do swojej części państwa, ojciec ich zaś zawsze najchętniej przemieszkiwał na swym Mazowszu.

    III.21

    Skoro zaś obaj bracia przybyli, zanim jeszcze pochowali ojca, doszło pomiędzy nimi do wielkiego sporu o podział skarbów i królestwa, lecz za natchnieniem łaski Bożej i za pośrednictwem wiernego starca, arcybiskupa, zastosowali się w obliczu zmarłego do zarządzeń wydanych przezeń za życia.

    "Kosmas pisze o podziale "po połowie", a nie na równych prawach. Bo faktycznie kraj został podzielony na połowy, wg powszechnie przyjętej (niejednokrotnie negowanej) wersji wydarzeń, Bolesław dostał część południową (Śląsk, Małopolska), Zbigniew północną (Wielkopolska, Mazowsze). I dlatego faktyczny wymiar władzy zwierzchniej Zbigniewa był nikły."

    Co do Kosmasa, to porównanie braci do dwóch kocurów, którzy w jednym worku pochwyceni w zgodzie żyć nie mogą jest wymowna... Nie pisze nic natomiast o jednowładztwie, czy to też jest celowe przemilczenie. :huh:

    To tak po łebkach..

    btw.

    nie bardzo też widzi mi się uproszczenie w postaci: Bolesława popierało rycerstwo, możni, a Zbigniewa kler.... A jeżeli już, to o jakim okresie ta wzmianka traktuje?


  10. W żadnym źródle nie jest stwierdzone, by zostały postanowienia Hermana, względem podziału władzy obalone. O ustaleniu władzy zwierzchniej się uchylił, bo nie w jego mocy było wywyższać jednego nad drugiego- w mocy Boskiej miało to być. Nawet stronniczy Gall wyraźnie stwierdził, że książę od takiego postanowienia się uchylił. Gdy zaś umarł, Ci przy niepochowanym jeszcze ciele zaczęli walczyć o podział skarbów i państwa, spór załagodził arcybiskup Marcin i skłonił ich, by w obliczu zmarłego zastosowali się do rozporządzeń wydanych za jego życia.

    Co do owego zawrócenia wojsk, to równie dobrze można to wytłumaczyć chociażby zakomunikowaniem im, że wojska Zbigniewa w tej wyprawie udziału nie wezmą. Tym bardziej, że działo się to po owym wiecu, (1106), który ustalał współrządy obu braci w dziedzinie polityki zagranicznej. Mógł tez zamknąć Zbigniew po prostu rycerstwu małopolskiemu przemarsz przez swoje ziemie i w ten sposób do odwrotu je skłonić. Dla porównania możemy wnioskować, że takiej swobody nie miał Bolesław- zyskując zwierzchnictwo nad bratem swobodę poruszeń zyskał (Gall II.39).

    W roku 1107 Bolesław, wychodząc z założenia, że bracia byli sobie równi, zaproponował ponoć Zbigniewowi, aby objął całą pieczę i bezpieczeństwo państwa na siebie, albo tez bratu władzę zwierzchnią odstąpił. Jednak trzymając się ściśle tekstu, trzeba raczej przypuszczać, że postawienie Zbigniewowi do wyboru, czy ewentualnie sam chce być princepsem czy też brata słuchać ( z podkreśleniem tej drugiej możliwości) zrozumiane było przez niego jako żądanie, aby zrezygnował z dotychczasowej niezależności, nie zaś z pryncypatu, którego, według mnie ( i nie tylko :huh:) nie posiadał. Nie ulega wszak wątpliwości, że obaj bracia w okresie 1102-106 aktywnie politykę zagraniczna samodzielnie prowadzili.

    Pozostając przy przekazie Galla, ani w roku 1097, ani 1102 żaden z braci nie otrzymał stanowiska księcia. (II,36)

    Obok Anonima mamy jeszcze drugi przekaz źródłowy, mianowicie Kosmasa, który zupełnie zgadza się z tym, co czytamy u Anonima. Jego zdaniem podział w r. 1102 na równe części i na równych prawach musiało prowadzić do konfliktu.

    To tak co z grubsza z tego co na studiach uczyli...;)


  11. Czepiasz się słówek. Ludwik XIV mawiał podobno "Państwo to ja", co w sensie stricte nie znaczyło, że on sam jest wszytkimi swoimi poddanymi, ziemią tychże, oraz całą resztą ożywioną i nieożywioną etc..

    Nie czepiam się słówek, raczej Ty nie precyzujesz o co Ci chodzi.

    Paru innych pisarzy nie koniecznie chrześcijańskich, opisuje takież same zwyczaje praktykowane przez tzw. "pogan" od zarania dziejów. Tak, ze łączenie wyuzdania z chrześcijanami którzy obrażali jakoby cnotliwy żywot niechrześcijan jest grubymi nicmi szyte, i skłania mnie do co najmniej sardonicznego uśmiechu. :)

    A ja widzę teraz, że nie tylko nie znasz źródeł antycznych dotyczących chrześcijaństwa, ale i nie czytasz dokładnie odpowiadając na to, co chyba Tobie pasuje. :huh: Minucjusz Feliks był pisarzem chrześcijańskim, który w dialogu "Oktawiusz" przedstawia zarzuty jakimi poganie obrzucali chrześcijaństwo i tłumaczy jednocześnie na jakiej podstawie. Wyobraźmy sobie rozmowę chrześcijanina z poganinem: "Byłem na spotkaniu religijnym ze swoimi braćmi i siostrami ze wspólnoty w katakumbach, jedliśmy ciało Jezusa i piliśmy jego krew, jest naszym bogiem a zginą na krzyżu zabity jako wichrzyciel, dużo wśród nas niewolników, biedaków, ale jesteśmy sobie równi, łączymy sie razem w ofierze pańskiej... etc" Trudno pierwszych chrześcijan podejrzewać o jakiekolwiek wyuzdania, skoro żyli rychłą paruzją....

    A posteriori tego co raczyłaś dośc obszernie opisac okrążając temat niczym obwodnica miasto, nie chce mi się cytowac poszczególnych zdań w celu komentowania, ponieważ nie widzę związku, potrzeby i nie chce mi się. :)

    Ale Ty cały czas w niemal każdym temacie dochodzisz do momentu, kiedy odmawiasz komentowania/odpowiadania na kontrargumenty. ;) A ja zapytałam się jedynie, o jakiego papieża Ci chodzi. I o tą dotacje do Kościoła i dowody na to. Gdzie zatem ta obwodnica? Raczej Ty unikasz odpowiedzi, kiedy dochodzimy do szczegółów. Chyba że bierzesz wszystko na wiarę. A jeśli chodzi o papieża, to nie dziwię się, ze nie znasz odpowiedzi na własne tezy, skoro przekonanie, że apostołowie swoje żony oddalili, gdy ich Jezus powołał, to teza sformowana przez Orygenesa oraz Hieronima- nadmienię, że żaden z nich papieżem nie był....No chyba, że nie te książki czytam.... :P

    Kobieto, posiadanie telewizora nie świadczy ani o szeroko pojętej płyciźnie umysłowej tak samo, jak brak tego urządzenia o odwrotności tegoż stanu.

    W związku z powyższym Twoja uwaga o jakiejś miarce której podobno użyłam w odniesieniu do Ciebie, również do innych posiadaczy telewizorów jest po prostu śmieszna i dziwaczna.

    Generalnie oryginalna z Ciebie osóbka. ;)

    A czy ja kogoś kto posiada telewizor posądzam o tępotę? Doszukujesz się ponownie czegoś, co nie ma miejsca. Telewizja ma bawić, skoro bawi Cie oglądanie TV, to dobrze że znajdujesz w tym rozrywkę, nie winię Cię za to. Tak jak nikt nie powinien mnie winić za to, ze rozrywki w oglądaniu szkiełka nie posiadam. Łatwe, proste, wręcz łopatologicznie proste. Zacznijmy ponownie: posądzałaś mnie, ze wyrabiam sobie opinię o polskiej prowincji na podstawie "Rancza" Poszperałam w necie i odkryłam że to serial TV. Skoro powołujesz się na niego, to musi Ci być znany. Mi nie jest. A stare powiedzenie głosi: "kto kogoś o coś podejrzewa, ten sam taki jest, bo wedle siebie sądzi". Innymi słowy w takiej sytuacji prędzej Twój światopogląd na ten temat kształtuje serial "Ranczo" niż mój. I na końcu proszę o sprecyzowanie określenia "oryginalna osóbka", bo nie rozumiem na jakiej podstawie i w jakim kontekście został sformułowany.

    Pozdrawiam.


  12. Otrzymał od ojca Wielkopolskę, po jego śmierci - Mazowsze i władzę zwierzchnią nad resztą kraju.

    Władze zwierzchnią???? Na jakiej podstawie takie stwierdzenie??

    Ja osobiście znam tylko jeden fakt historyczny, który mógł potwierdzać zwierzchnictwo Zbigniewa, mianowicie cofnięcie wojsk Bolesława przez Zbigniewa z wyprawy pomorskiej (Gall-Anon. II, 32). Ale fakt ten się da wytłumaczyć również innymi czynnikami, niż zwierzchnictwo...

    :*


  13. Co do niewolników słowiańskich, to jeszcze w XI wieku cieszyli się dużym "wzięciem". Chociażby niewolnicy z terenów Polski, których w tymże czasie spotyka się w "centrum handlowym" jakim była Praga.

    Żeby to poprzeć jakimś tekstem z epoki... Jehuda ben Meir ha- Kohen wspomina o nich w " Sepher ha-Dinim".

    O Czechach sprzedawanych poza granice ich kraju pisze (pod rokiem 1091) Cosmas. No i "nasz" Gall - pisze o niewolnikach polskich sprzedawanych Żydom. Dokładniej traktuje o Judycie, małżonce Władysława I Hermana, która to wykupowała chrześcijańskich niewolników od kupców żydowskich.

    O tym, jak doskonale miał się handel niewolnikami słowiańskimi wspomina także Thietmar - popyt na ten towar był tak ogromny, że margrabia miśnieński Guncelin podejmował wyprawy w celu jego uzyskania, no i efekt tego polowania "opylał" Żydom. Mimo, że król, Henryk II, wielokrotnie napominał, by zaprzestał tego rodzaju przedsięwzięć, ten nie ulegał królewskim napominaniom, co w konsekwencji doprowadziło do zdjęcia go z urzędu (ok 1009r). Podobnie Konrad II kierował do margrabiów saskich listy, aby zaprzestali intratnych "łapanek".


  14. Geneza juwenaliów tkwi w starożytnym Rzymie- jak wspomniane zapoczątkował te igrzyska Neron- pod nazwą "młodzieniaszków" =juwenalis.

    Igrzyska te były świętem lubieżności i rozpusty- sportu (co nam się od ręki z igrzyskami kojarzy) w nich niewiele było, no chyba, że za takowy seks weźmiemy. ;)

    U Tacyta w "Rocznikach" (14;15) mamy wymownie je opisane:

    (...)ustanowił igrzyska pod nazwą "młodzieniaszków", do których zewsząd poczęto się zgłaszać. Ani szlachectwo, ani wiek, ani wzgląd na piastowane przedtem urzędy nie były dla nikogo hamulcem w wykonywaniu rzemiosła greckiego cz łacińskiego aktora- aż do niemęskich gestów i melodyj. Co więcej, dostojne niewiasty uczyły się nieprzyzwoitych ról; a w gaju Augusta założyły dookoła jeziora, przeznaczonego na potyczki okrętów, urządzono miejsce schadzek i karczmy, gdzie wystawiano wszystkie podniety do zbytku. Rozdzielano nadto pieniężne datki, które uczciwi z musu, hulacy dla przechwałki trwonili. Odtąd wzrastała liczba skandali i bezeceństw i nic od dawna już zepsutym obyczajom nie przyczyniło więcej rozwiązłości, niż owa kloaka.

    Przepraszam za off topa, zawsze można to przenieść, albo potraktować jako preludium to właściwego tematu. ;)

    Pozdrawiam.:*


  15. "Rzymianie już wtedy całkiem dobrze radzili sobie na półwyspie. "

    Tak, zdobyli zapyziałą wieś Weje - świetne osiągnięcie....

    Dorosły panie Teodorze, nazywanie jednego z dwunastu miast związku etruskiego, który przez długie lata narzucał hegemonie Rzymowi, i którego obawiano się w Rzymie po wypędzeniu etruskiej dynastii i ustanowieni republiki, zapyziałą wsią- to dosyć ciekawe porównanie....

    Panie profesorzy, chyba zamiast książki historycznej w łapki wpadły baśnie braci Grimm (przy pisaniu tego postu)..


  16. Gwoli jasności..

    Mam nadzieję, że nie masz na myśli skórzanego pancerza egipskiego, z okresu Średniego Państwa, ani pancerza znalezionego na Krecie. Zbyt duża odległość czasowa pomiędzy tymi okresami oraz brak ciągłości pomiędzy tak odległymi epokami wykluczają to.

    Nie znam wszystkich badań ani prac archeologicznych, więc mogę czegoś nie wiedzieć, więc niecierpliwie na odpowiedz czekam.


  17. Jak to było z pobytem św. Piotra w Rzymie?

    Historycy katoliccy twierdzą, że to bezsprzeczny fakt, a wielu historyków niezależnych - że legenda.

    Szczerze powiedziawszy, to nie spotkałam się z opinią żadnego szanującego się historyka, któty by twierdził, że pobyt w Rzymie vel "Babilonie" był legendą.

    Historycy katoliccy powołują się na niektóre wzmianki na ten temat u starozytnych pisarzy chrześcijańskich, jednak żadna z nich nie pochodzi z I w. n.e., ale z czasów późniejszych...

    Znam jedną, która jeszcze się w I w n.e. "łapie". Klemens, uważany tradycyjnie za trzeciego następce Piotra opisywał pod koniec owego wieku właśnie jego proces w Rzymie; "Historia Kościelna" 2.25.5,8. No i te póżniejsze wzmianki o męczeńskiej śmierci u Tertuliana (IIw), Euzebiusza z Cezarei (IV), Ireneusza z Lyonu (IIw.)- to tak paru dla przykładu...

    No i druga, związana z tym kwestia - jeśli Piotr był w Rzymie, to czy są jakiekolwiek dowody na to, że był on biskupem Rzymu ?

    Według tradycji kościelnej tak, ale tradycja kościelna faktem nie jest. ;) Wedle faktów historycznych pierwszym biskupem Rzymu był Linus. Początek III wieku, to czas, od którego Piotra uważa się za pierwszego Biskupa Rzymu.


  18. Wybacz mi, ale czuję w twoich wypowiedziach oddech teorii spiskowej, a ja nie cierpię teorii spiskowych, dlatego pozostanę na stanowisku, które wykrystalizowała prof. Wipszycka-Bravo (a jak mniemam z twoich wypowiedzi, to znajdujesz się w opozycji do stanowiska pani profesor).

    Narya, ze swojej strony polecam, według mnie, rzetelną prace: M.Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa, Warszawa 1992. (nie wiem jak to było z wznowieniami, w każdym razie ja mam z tego roku).

    Po przeczytaniu chociażby jej uzmysłowisz sobie Panie, że nie ma w tym nic z teorii spiskowych. Praca, żeby nie było przez katolika napisana.

    Tyle konfliktów, a nawet więcej było, ile Kościołów.....Chyba najbardziej znany to między Kościołem Jerozolimskim, pod przewodem Jakuba.

    Jezus umierając pozostawił Kościół bez żadnej podbudówki ideologicznej, kosmologicznej, dogmatycznej, eschatologicznej.. Jedynym, co trzymało wiernych to paruzja, która miała rychło nastąpić...W takiej sytuacji oczywiście, że zaczynały powstawać różne punkty widzenia na postać samego mesjasza, kościoła i ogólnie nowo kształtującej się religii i wiary.


  19. Aż tak intymne informacje o Tobie mnie nie interesują. Myślałam, że żartujesz z tą niewiedza. That's all.

    It wasn't nice. ;) We didn't spoke about my or yours personal things.

    Cesarz Konstantyn chcac uczynic z chrześcijaństwa religię pod egidą której zamierzał zjednoczyc rozległe imperium, nakazał ujednolicenie treści Biblii, z naciskiem na NT.

    Polegało to na usunięciu z ewangelii tresci mogących poddac w wątpliwośc boskośc Jezusa, Miriam, rozwiązłośc Magdaleny, oraz na wskazaniu które ewangelie nalezy kopiowac, a których nie.

    Na kopiowanie wskazanych fragmentów dawał pieniądze, natomiast niepożądane ewangelie uległy zapomnieniu lub zniszczeniu na skutek upływu czasu, lub "przypadkowej" działalności człowieka. :P

    Historycy twierdzą z uporem, ze Konstantyn nie niszczył z premedytacją niewygodnych egzemplarzy, tylko po prostu zakazał ich kopiowania. Wiadomym jest, ze praca pisarzy i kopistów byla żmudna i mecząca, przeto żaden z nich nie podjąłby się kopiowania czegos na co nie było zapotrzebowania, i to całkiem za darmo.

    Primo - cesarstwo było zjednoczone - po co miał by je powtórnie jednoczyć? Miało być chrześcijaństwo religią państwową, ujednolicając cesarstwo, a raczej jego mieszkańców, a nie łącząc sensu stricte. Ponadto ingerencji władz świeckich w Kościół na gruncie ideologicznym w takim zakresie nie było. Za to zdarzały się ingerencje w drugą stronę. Święty Ambroży potrafił upokorzyć Cesarza, rzecz bezprecedensowa jak na owe czasy. Oczywiście szły też wypadki jak z papieżem Marcinem I, ale to już inna, dalsza epoka. Kościół sam zwalczał wszelakie herezje w swoim łonie, oczywiście władza również potrafiła wspierać takowe akcje, jak choćby walka z Arianizmem. Jednak inicjatywy jeśli nie wychodziły od motłochu chrześcijańskiego, jak np w Aleksandrii, to od władz wyższych Kościoła. Wielu dziwiło czemu Chrześcijaństwo w formie ortodoksyjnej przetrwało a nawet zwyciężyły inne nurty. Należy jednak zauważyć, że Ortodoksi mieli świetnie ukształtowaną organizację władz, hierarchię, oraz instytucje wspierające. Dlatego Julian Apostata próbował w walce z chrześcijaństwem zreorganizować kościół pogański na wzór chrześcijańskiego, nawet zapożyczając wiele instytucji (podział na biskupstwa, instytucje dobroczynne, organizacje pożytku publicznego itp).

    Poza tym Kościół chrześcijański nie otrzymywał dotacji od państwa przez jeszcze długi czas po Konstantynie! Wymowne w tej materii są wywody Św. Ambrożego w jego spoże z Symachem o ołtarz Wiktorii. Skąd zatem dotacje na kopiowanie ksiąg? Inna sprawa: czasy PRLu. Czy państwo dotowało wydawanie Biblii? A czy była na bieżąco wydawana? I na koniec: czy takie stanowisko władzy nie było by przysłowiową "wodą na młyńskie kolo" napędzające herezje? Przecież ci którzy wierzą w coś, będą w to wierzyli, nawet jeśli przestanie się ich materialnie wspierać w tej wierze. A nawet jeszcze bardziej. Zatem owa "żmudna praca kopistów" jeśli nie była by wykonywana odpłatnie, była by wykonywana przez wiernych. Jasne, proste, logiczne.

    Pierwsi księża mieli żony i dzieci. Później, w imię dobrze pojętych interesów kościoła papiez któryśtam zabronił im żenic się, na poparcie swych słów wskazując czystośc życia Jezusa. Tak naprawdę zaś, chodziło o to, by z trudem gromadzony majątek kościoła nie dostawał się po śmierci takiego księdza żonie i dzieciom w drodze dziedziczenia, ale zostawał w Kościele, dla dobra Kościoła.

    Oczywiście, oficjalnie celibat przyjęto, nieoficjalnie natomiast nic się nie zmieniło. Od papieży zacząwszy na prostych proboszczach skończywszy, każdy z nich miał kochanek do wyboru do koloru, i mnóstwo bękartów rozsianych nie tylko w okolicy miejsca zamieszkania, ale i poza granicami kraju, z powodów częstych wyjazdów tu i ówdzie.

    Przepraszam, ale pojęcie czystości u pierwszych chrześcijan wiązało się ze sposobem pierwszych spotkań, kiedy to w jednym miejscu przebywali zarówno kobiety jak i mężczyźni. Jak to opisuje pisarz chrześcijański Muncjusz Feliks zarzutami pogan wysuwanymi przeciwko chrześcijaństwu było także orgiastyczność, kazirodczość itp. Kazirodczość wiązała się z nagminnym używaniem terminologii "brat", "siostra"; zaś orgie chrześcijańskie z niepojętym dla rzymianina spotykaniem się w jedyny miejscu (w dodatku najczęściej odosobnionym, odludnym i jeszcze nocą) przedstawicieli obu płci. Tymczasem pierwsi Ojcowie Kościoła, z Piotrem na czele aby nie dopuszczać do zbliżeń seksualnych zaczęli wywyższać pojęcie "dziewictwa". Wraz z postępującą hierarchizacją Kościoła wprowadzono dopiero powoli formy celibatu. Zaś to, o czym Ty piszesz, czyli celibat w formie znanej nam współcześnie, to wynik nacisków kleru francuskiego z IX wieku dopiero! Główną, ale nie jedyną przyczyna była kwestia dziedziczenia, ale także odnowa moralna. Wraz z celibatem także usakramentyzowano i uregulowano prawnie małżeństwo. Trochę późno, nie prawda? :D To taka "notka" na rozwijanie mojej myśli lakonicznej lakonicznością...

    Możesz wyjasnic o jakim wynaturzeniu piszesz? W czasach Jezusa każdy rabbi miał żonę. Jezus był nauczycielem, czyli...

    ...czyli skoro fizycznie nic nie stało na drodze do zawarcia małżeństwa, było takowe zawierane. Celibat, czy bezżeństwo były w tamtych czasach, nie tylko w Judei sprawami precedensowymi. Jeśli takowe istniały, były zaznaczane wyraźnie. Przy Jezusie nikt sie nie dziwi że nie ma żony. Za to podążają jego tropem kobiety które mu "usługiwały z własnego mienia". I też nikogo z ówczesnych to nie dziwi. Bo nie ma żadnych ku temu przesłanek aby mu zarzucano bezżeństwo. Zatem....?

    Mieli żony. Co więcej, nigdy ich nie porzucili dla Jezusa! Nigdy tego od nich nie śmiałby wymagać! To bzdura wymyślona przez papieża w celu usprawiedliwienie dla celibatu, który jest sprzeczny z naturą ludzka.

    Którego papieża?

    Chyba za dużo Rancza się naoglądałaś.

    Zapewniam, że najciemniejsza masa wiejska doskonale wie że Jezus i Maria byli Żydami, ale chrześcijaństwo jest drugą naturą Polaków, toteż nad pewnymi faktami nawet się nie zastanawiają.

    Jak mniemam chodzi o jakiś program telewizyjny. Rozczaruję Cie - od kilku lat nie posiadam telewizora. Nie oceniaj innych swoja miarą. :)

    No i słabo u Ciebie ze znajomością polskiej prowincji. Aby przeżyć szok kulturowy polecam wizytę na Podkarpaciu. :P Tam dalej są różne teorie na pochodzenie Jezusa. Nacjonaliści Ukraińscy uważali ze był Ukraińcem, naziści ze synem rzymianki i germańskiego wojownika, a stare babcie powiedzą Ci ze z pochodzenia był... Jezusem. Którego zabili antychryści Żydzi. I opluje jak będzie kto obrażał Pana Boga nazywając go Żydem. Smutne, ale prawdziwe....


  20. Aż tak intymne informacje o Tobie mnie nie interesują. Myślałam, że żartujesz z tą niewiedza. That's all.

    It wasn't nice. ;) We didn't spoke about my or yours personal things.

    Cesarz Konstantyn chcac uczynic z chrześcijaństwa religię pod egidą której zamierzał zjednoczyc rozległe imperium, nakazał ujednolicenie treści Biblii, z naciskiem na NT.

    Polegało to na usunięciu z ewangelii tresci mogących poddac w wątpliwośc boskośc Jezusa, Miriam, rozwiązłośc Magdaleny, oraz na wskazaniu które ewangelie nalezy kopiowac, a których nie.

    Na kopiowanie wskazanych fragmentów dawał pieniądze, natomiast niepożądane ewangelie uległy zapomnieniu lub zniszczeniu na skutek upływu czasu, lub "przypadkowej" działalności człowieka. :)

    Historycy twierdzą z uporem, ze Konstantyn nie niszczył z premedytacją niewygodnych egzemplarzy, tylko po prostu zakazał ich kopiowania. Wiadomym jest, ze praca pisarzy i kopistów byla żmudna i mecząca, przeto żaden z nich nie podjąłby się kopiowania czegos na co nie było zapotrzebowania, i to całkiem za darmo.

    Primo - cesarstwo było zjednoczone - po co miał by je powtórnie jednoczyć? Miało być chrześcijaństwo religią państwową, ujednolicając cesarstwo, a raczej jego mieszkańców, a nie łącząc sensu stricte. Ponadto ingerencji władz świeckich w Kościół na gruncie ideologicznym w takim zakresie nie było. Za to zdażały się ingerencje w drugą stronę. Święty Ambroży potrafił upokorzyć Cesarza, rzecz bezprecedensowa jak na owe czasy. Oczywiście szły też wypadki jak z papieżem Marcinem I, ale to już inna, dalsza epoka. Kościół sam zwalczał wszelakie herezje w swoim łonie, oczywiście władza również potrafiła wspierać takowe akcje, jak choćby walka z Arianizmem. Jednak inicjatywy jeśli nie wychodziły od motłochu chrześcijańskiego, jak np w Aleksandrii, to od władz wyższych Kościoła. Wielu dziwiło czemu Chrześcijaństwo w formie ortodoksyjnej przetrwało a nawet zwyciężyłoinne nurty. Należy jednak zauważyć, że Ortodoksi mieli świetnie ukształtowaną organizację władz, hierarchię, oraz instytucje wspierające. Dlatego Julian Apostata próbował w walce z chrześcijaństwem zreorganizować kościół pogański na wzór chrześcijańskiego, nawet zapożyczając wiele instytucji (podział na biskupstwa, instytucje dobroczynne, organizacje pożytku publicznego itp).

    Poza tym Kościół chrześcijański nie otrzymywał dotacji od państwa przez jeszcze długi czas po Konstantynie! Wymowne w tej materii są wywody Św. Ambrożego w jego spoże z Symachem o ołtarz Wiktorii. Skąd zatem dotacje na kopiowanie ksiąg? Inna sprawa: czasy PRLu. Czy państwo dotowało wydawanie Biblii? A czy była na bieżąco wydawana? I na koniec: czy takie stanowisko władzy nie było by przysłowiową "wodą na młyńskie kolo" napedzajace herezje? Przecież ci którzy wierzą w cos, będą w to wierzyli, nawet jeśli przestanie sie ich materialnie wspierać w tej wierze. A nawet jeszcze bardziej. Zatem owa "żmudna praca kopistów" jeśli nie była by wykonywana odpłatnie, była by wykonywana przez wiernych. Jasne, proste, logiczne.

    Pierwsi księża mieli żony i dzieci. Później, w imię dobrze pojętych interesów kościoła papiez któryśtam zabronił im żenic się, na poparcie swych słów wskazując czystośc życia Jezusa. Tak naprawdę zaś, chodziło o to, by z trudem gromadzony majątek kościoła nie dostawał się po śmierci takiego księdza żonie i dzieciom w drodze dziedziczenia, ale zostawał w Kościele, dla dobra KOścioła.

    Oczywiście, oficjalnie celibat przyjęto, nieoficjalnie natomias nic się nie zmieniło. Od papieży zacząwszy na prostych proboszczach skończywszy, każdy z nich miał kochanek do wyboru do koloru, i mnóstwo bękartów rozsianych nie tylko w okolicy miejsca zamieszkania, ale i poza granicami kraju, z powodów częstych wyjazdów tu i ówdzie.

    Przepraszam, ale pojęcie czystości u pierwszych chrześcijan wiązało sie ze sposobem pierwszych spotkań, kiedy to w jednym miejscu przebywali zarówno kobiety jak i mężczyźni. Jak to opisuje pisarz chrześcijański Muncjusz Feliks zażutami pogan wysuwanymi przeciwko chrześcijaństwu było także orgiastycznośc, kazirodczosc itp. Kazirodczosc wiazała sie z nagminnym używaniem terminologii "brat", "siostra"; zaś orgie chrześcijańskie z niepojętym dla rzymianina spotykaniem sie w jedny miejscu (w dodatku najczęsciej odosobnionym, odludnym i jeszcze nocą) przedstawicieli obu płci. Tymczasem pierwsi Ojcowie Koścoiła, z piotrem na czele aby nie dopuszczać do zbliżeń seksualnych zaczeli wywyżaszać pojęcie "dziewictwa". Wraz z postępującą hierarchizacją Kościoła wprowadzono dopiero powoli formy celibatu. Zaś to, o czym Ty piszesz, czyli celibat w formie znanej nam współczesnie, to wynik nacisków kleru francuskiego z IX wieku dopiero!


  21. Oczywiście, że kobiety służyły w Wielkiej Armii- najczęściej swoim ciałem. :)

    Tam gdzie wojsko, tam tez i prostytutki były- gdzieś ten żołd wydać przecież trzeba było. ;p Bardziej opłacalnym było jednak dorwanie jakiejś cywilnej dziewoi pasącej gęsi...;)

    Oczywiście, tu generalizuję, bo znaczna część panów podczas służby zapewne nabywała skłonności ku płci swojej...

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.