Skocz do zawartości

puella

Użytkownicy
  • Zawartość

    713
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez puella

  1. Czego teraz słuchasz?

    W takim wypadku obydwoje mamy bardzo dobry (i jedynie słuszny )gust muzyczny. Zaraz zlustruje sobie co tam mój Panie zapodałeś, a tymczasem wrzucam co u mnie teraz pogrywa (stare, lekkie i przyjemne): http://www.youtube.com/watch?v=-sZzCyJVb4o a potem bedzie to: Buziaki. edit. po przesłuchaniu musze stwierdzić, ze naprawde mamy bardzo podobne gusta...
  2. IX Legion - prawda czy fikcja

    Nawet i moja wyobraźnia granice ma -niech mądrzejsi nas tym się głowią. ;p Ale wykluczyłabym chęć wymazania z bytności pokonanego legionu-nie udałoby się to jak dla mnie. Legion to nie jeden człowiek... I tyle mam mądrego do powiedzenia Pozdrawiam ciepło.
  3. Czego teraz słuchasz?

    U mnie teraz to: Cudna piosenka... Od reki zapodam to, co mi dziś na głowę siadło muzycznie oczywiście;p :*
  4. IX Legion - prawda czy fikcja

    Jak dla mnie za gruba byłaby sprawa, żeby szło ją wymazać z kart historii. Ot np. ile pisano o jadce w Lesie Teutoburskim. Nawet o pechowych niedobitkach nie dało się nie pisać-ot np. wiemy, że zabroniono im powrotu do Italii. Pozdrawiam.
  5. Edukacja w Rzymie

    Ale w którym miejscu pisałam, że Wschód greckojęzyczny nie był?;p W tej oczywistej oczywistości szło mi o to (i do tego zdania się ustosunkowałeś mojego), że łacina była tam nieznana, a nie ze powszechnie używana.:)Głoszenia takich herezji to już mi nikt nie wmówi. Sam tez napisałeś, ze skoro się nie uczyli, to jej nie umieli. Widzę, Amica bystrzejsza matematycznie jest-ale chyba nie chce widzieć, to zapodałaś (wolę żyć w świadomości, że wiem więcej niż wiem ). Pozdrawiam.
  6. Czego teraz słuchasz?

    No to może ze mną posłuchacie tego: http://www.youtube.com/watch?v=UgWe1AYjC0o :*
  7. Edukacja w Rzymie

    Panie, nie mam najmniejszego pojęcia i nawet nie chcę wiedzieć-i tak bym tego nie ogarnęła, za tępa matematycznie jestem. Ale tak z książek nie przypominam sobie części matematyce poświęconej w miarę w detalach... Jednak z drugiej mańki jakoś nigdy tez głębiej w edukacje rzymska nie właziłam. Także niestety nie pomogę-nie wiem. ;/ Tym mianem określano także młodych/nie najlepiej zarabiających gladiatorów. Ale jak nic decyzja z 533 r. świadczy o tym, że z godnością adepta nie licowała za bardzo i trza było to zmienić. No i wniosek wysnuć można taki też z tego (chyba), że same nazwy/przydomki nie były narzucane administracyjnie, a raczej obyczajowo. Pozdrawiam.
  8. Edukacja w Rzymie

    A skoro się uczyli to ją znali? Ot, pierwsze co mi do głowy przychodzi w związku z nauką łaciny-De studiis liberalibus urbis Romae et Constantinopolisz Kodeksu Teodozjańskiego. Ciekawi Cię szkolnictwo wyższe, to jak znalazł do analizy... W interesującym nas aspekcie zadekretowaną masz naukę języka łacińskiego (dziesięciu gramatyków i trzech retorów/oratores)-do greki 15 gramatyków i pięciu retorów/sophistae). Dalej z najważniejszego miejsca na Wschodzie... "Odrębne miejsce w nauce gramatycznej zajmuje nauczanie języka łacińskiego, potrzebne w Konstantynopolu bardziej niż gdzie indziej w Cesarstwie Wschodnim. Bez biegłej znajomości łaciny niektóre stanowiska w centralnej administracji pozostawały poza zasięgiem nawet wykształconego kandydata, a co najmniej zdecydowanie trudniej mu było otrzymać posadę. Znane są utyskiwania retorów na predylekcje uczniów do przyswajania języka łacińskiego w miejsce szanowanej i poniekąd rzeczywiście przydatnej retoryki czy po prostu greki, ale trudno się dziwić tak praktycznemu podejściu, skoro perspektywa zarobku z takim wykształceniem była więcej niż obiecująca. (...) Tym istotniejsze, że na miejscu powstał łaciński podręcznik (Instytucje) autorstwa Pryscjana, z około 500 r. oraz drugi jeszcze, Ars jego ucznia Eutychesa. Oba pozostawały pod wpływem greckich podręczników, a w szczególności Apoloniusza Dyskolosa-z tego powodu gramatyk ten zajmuję własne miejsce w "drugiej fali" łacińskiej recepcji filozofii greckiej.(...) Tymczasem łacina nauczana była i publicznie i prywatnie. Poszerzony kurs językowy musiał przejść każdy przyszły adept prawa. Nauczanie odbywało się głownie na zasadzie, nieco anachronicznie ujmując, przyswajania języka obcego, ale w niektórych przypadkach stało na wysokim poziomie literackim. Nakierowanie na edukację prawniczą i administracyjną dodatkowo je profilowało. (...) Łacina pozostawała językiem dworu, administracji, wojska, prawa do końca VI w., ale już Justynian podejmował decyzję prawne, uwzględniając uprzywilejowaną rolę greki. Tendencja ta miała się potem szczególnie nasilić w VII w. Społeczność była na tyle duża, że do końca VI w. i edukacja łacińska, i odrębna egzystencja łacińskich środowisk w mieście było możliwe." Tak między innymi o edukacji pisze Andrzej Kompa w pracy Konstantynopol Nowy Rzym. red. Leszka, Wolińska. Kwestię językową można sobie wyjaśnić czytając chociażby wspomniane Vademecum historyka starożytnej Grecji i Rzymu, ot na przykład język inskrypcji. Jak będę czasowa/chętna konkretnych cytacji szukać, to przepisze. Naprawdę nie mogę sobie wyobrazić, na jakiej podstawie można twierdzić, że łaciny we Wschodnim Cesarstwie nie znano... Pozdrawiam. `
  9. Juliusz Cezar - ocena

    Tu nie będę się spierała, bo szczerze nie wiem... Sam Cezar przy namiętnej wymianie zdań z Ariowistem tak tłumaczył interwencję: "(...)ponieważ za konsulatu Marka Messali i Marka Pizona Senat postanowił, że każdorazowy namiestnik Prowincji galijskiej jest zobowiązany, zgodnie z interesami Rzeczpospolitej, bronić Eduów i pozostałych przyjaciół narodu Rzeczpospolitej."(I,35) Czyli, jak nas informuje tłumacz w przypisie, szło o uchwałę z 61 roku. A mi chodziło o to, że Cezar tak samo mógł siedzieć w swojej prowincji i też tejże sielanki zażywać. Jakby się nie opłacało to by nie poleźli-w hobbistyczność nie wierzę. Na dyskusję to muszę sobie Cezara przypomnieć, bo dawno w nim nie siedziałam... Pozdrawiam ciepło.
  10. Edukacja w Rzymie

    Na bogów, a cóż to za personalki....już nadzieję miałam, ze dasz coś z literatury popierających Twoją wesołą twórczość... Tak za profesor Winniczuk (nie chce mi się źródeł wertować): "Zdaniem Plutarcha (Zagadnienia rzymskie 59) w Rzymie zbiorowe nauczanie zaczęło się w połowie w. III p.n.e., kiedy to otworzył szkołę niejaki Spuriusz Karwiliusz. Nie ulega wątpliwości, że zespołowe nauczanie istniało już z Rzymie znacznie wcześniej, co potwierdzają wzmianki u Liwiusza. Dzieci zaczynały na ogół naukę, zarówno dziewczęta jak i chłopcy, w siódmym roku życia; dziewczęta w rodzinach zamożniejszych-w domu pod kierownictwem matki, chłopcy mieli swego domowego nauczyciela albo z rodzin uboższych uczęszczali do szkoły; były to szkoły prywatne, prowadzone najczęściej przez Greków-wyzwoleńców; chłopcy uczęszczający do szkół byli pod stałą opieką wychowawcy-pedagoga (paedagogus), który prowadził ich do szkoły, a w domu pełnił rolę wychowawcy i nauczyciela." Ze swojej strony radzę trochę źródeł czytać, bo może nie wierzysz, ale w Romie "coś" się tworzyło (ktoś nauczył pisać/czytać ) no i tym samym mieli co czytać.... Na dobry początek Vademecum historyka polecę. Tak w ogóle to ja pisze o wszystkim i o niczym -bo jakoś nie dane było mi Twojego czasu w odniesieniach sprecyzować, a tym samym konkretami się posłużyć. Mi też się mój avatar podoba. Jaki sabotaż?-a skąd wiesz, że o Tobie pisałam? Bo jak pamiętam, to taka zachłanna na popularność panna jak ja, pisała tylko i wyłącznie o sobie... Powodzenia w staraniu się o dyplom, przyda się...-mam nadzieję, że ze szkolnictwa rzymskiego nie piszesz, a już broń panie boże z rzymskiej administracji. ;p Pozdrawiam. Kolegom starszym stażem (cokolwiek to znaczy) całuski przesyłam. :* na PW podeśle nowe fotki-trzeba się promować... Co do tego bicia, to myślę, że pewno było tak jak z wychowaniem-jedni uważali, że trza twardą ręką chować dzieci, drudzy że nie. Chyba Kwintylian pisał, o tym, jak to dom rodzinny dziecko psuje przez zbyt dużo czułości- szkoła "prostować" to musi.
  11. Juliusz Cezar - ocena

    Szkoła się skończyła, czasu więcej -przejrzałam "Wojnę Galijską" i sama muszę/chcę się poprawić, a tym samym za niemądre zwrócenie uwagi przeprosić Wiesława z Bogdańca. Prawie słusznie napisałeś, że Cezar ich sam zwołał (czy było to, jak ująłeś, zwabienie?-tu już można spekulować)- dzień wcześniej nakazał poselstwu: (...)niech następnego dnia zejdą się [naczelnicy i starszyzna plemienia] tutaj w jak największej liczbie, aby mógł zapoznać się z ich żądaniami.IV.11. a przy wskazanym dniu czytamy: (...) przydarzył się nader korzystny zbieg okoliczności:następnego dnia rankiem, Germanie dobrawszy sobie wszystkich naczelników plemiennych oraz ludzi znakomitego pochodzenia, pojawili się tłumnie u niego w obozie z taką samą przewrotnością i obłudą, już to-podobno-dla wytłumaczenia się z tego, że poprzedniego dnia, wbrew temu, co zostało uzgodnione i o co sami prosili, doszło do bitwy, już to, by podstępnie błagać o zawieszenie broni, jeżeli to było dla nich możliwe.IV.13. Do reszty ustosunkuję się potem, do teraz z doskoku z tym wlazłam tu.. Na szybkiego tak, bo mi się w oczy rzuciło mocno, coby podbój Galii był nielegalny, bo Senat na to zgody nie wyraził. A czy nie był legalny z racji uprawnień należnym urzędowi prokonsula? Do napisania. edit Równie dobrze można by było powiedzieć, idąc tym tokiem rozumowania, że i Cezar tam niefortunnie się znalazł. Generalnie zawsze jest lepiej paktować z pozycji silniejszej-wiec mogli coś kombinować. Mógł tez Cezar sprowokować atak, mogła wybuchnąć jadka bez wiedzy jego miedzy Galami a Germanami. Fakt faktem to co zrobił falą krytyki się odbiło w stolicy-ale czy bardziej zszokowała rzeź czy też to, że doszło do niej po wzięciu w niewolę poselstwa? Co do tych 800 przeciw 5000-pytanie czy pod czas wykonywania swoich czynności jechali w kupie czy grupami. Jeżeli osłaniali/ patrolowali, to raczej nie byli w jednym miejscu skupieni. Pisałam odnośnie patrzenia na ataki przez pryzmat tego co napisał Fingolfin-od kiedy to w wojaczce liczy się że ktoś jest słabszy, podzielony, nie stanowi na czas teraźniejszy zagrożenia typu "podbój państwa". Ja rozumiem, nie atakujemy bez przyczyny (choć je stworzyć trudno nei jest;)), nie atakujemy przyjaciół itp., no ale takie powyższe moralności raczej ma się w dalekim poważaniu-tak jak napisałam kwestia zysków/strat (szeroko rozumianych). Mogę mieć jednak spaczone podejście do tego. Tego to my nie wiemy. ;p Mnie zastanawia jedno w tym aspekcie-jak oni szli, czy jako jedna całość luda, czy tez grupami... Pozdrawiam kolege.
  12. Lucjusz Konreliusz Sulla - ocena

    Pewnie, że przyćmił. Ale dokonania Cezara zostały utrwalone po jego śmierci; dokonał trwałego przebudowania systemu rzymskiego. Sulla nie potrafił trwale go obronić-bronił skostniałego systemu, który wiemy jak skończył. ;p Cezar docierał tam, gdzie cywilizowany sandał legionisty rzymskiego jeszcze nie był-Sulla bił się z Grekami i ich potomkami. Proskrypcję Sulli odbiły się większa czkawką na ludności rzymskiej w Italii niż wojna Cezara z Pompejuszem-bo tam się nawet nie bili. ;p No prowincje obaj tak samo gwałcili. Generalnie Cezar był innego rodzaju politykiem-w moim mniemaniu dużo lepszym. Nie mordował dla przykładu opozycji politycznej. Pozdrawiam.
  13. Juliusz Cezar - ocena

    Daleka byłabym od uznania Galii jako terenu stabilnego, a jej mieszkańców za biedactwa, które rzymski imperializm zawojował. Trza było działać i tyle (tym bardziej ze sami o to prosili co niektórzy;p)-daleka byłabym również od patrzenia przez pryzmat, co moralne, a co nie było takim-liczyła się skuteczność w danej chwili i kwestia zysków/strat. To ze byli skłóceni tylko sprawę ułatwiło (Cezar wykorzystało to po mistrzowsku), ale nie mogło stanowić argumentu, że nie interweniujemy, bo przecież są podzieleni. : ) Sprawy moralne w wojaczkach starożytnych (i nie tylko) powinniśmy co z grubsza na bok odłożyć-według mnie I w żadnym wypadku nie chodziło mi o to, ze interwencja miała sens tylko w chwili, gdy Gallowie/Celtowie stanowili by zagrożenie typu "stały i całkowity podbój Italii"... Może myślę źle, wiec sprowadzać z tych manowców możesz...
  14. Juliusz Cezar - ocena

    Czyli, jak nie mogli w danym momencie dokonać systematyczne i trwałego podboju, to nie stanowili nijakiego zagrożenia dla rzymiaków? No i dlaczego podbój Galii taki bez usprawiedliwienia jest?-jak dla mnie to kwestia opłacalności. Z tego co mi sie pamieta, to Cezar nikogo podstepnie nie zwabił-sami przybyli, co by ukorzyć się po incydencie z dania poprzedniego. Skąd wiadomo, że nikogo nie oszczędzono? A kto np. znalazł schronienie u Sugambrów? I jak to się stało, ze biedactwa tak niefortunnie do Galii wtargnęły- jako ze z natury pacyfistami byli, nie pytam się nawet kogo przyszło im wymordować i na czyj koszt żyć?;p Pozdrawiam.
  15. Juliusz Cezar - ocena

    Osobiście zdania jestem takiego, iż Brutusowi czy tam Kasjuszowi bliżej było ideologicznie do Cezara, niż się to przyjęło sadzić. Przyglądając się programowi politycznemu Brutusa można takie zdanie (jak moje ) mieć. Bierzmy tez poprawkę na to, że silnych jednostek bano się w Rzymie mocno-czy to republika czy pryncypat dla przykładu... Pozdrawiam. :*
  16. Juliusz Cezar

    Jak najbardziej na faktach...-nie polecałabym Ci powieści. Jak miałabym to jakoś zaszufladkować, to bardziej w eseje historyczne, z dużą poprawką na psychologię. Generalnie o tym jest, to Cezar działał i jak by stać się boskim. Mamy i wojaczki, i miłostki i spory polityczne-po całości życie jego potraktowane no i śmierć. To wszystko okraszone jest solidną dawkę źródłową- na minusa dałabym brak odniesień na konkretne namiary cytacji(a tych sporo). Polecam szczerze, tym bardziej, że widzę wznowienie jest... Autor stylem "rozwala"... tutaj recenzje jakieś: http://jacekbochenski.blox.pl/html/1310721,262146,169.html?1 Pozdrawiam
  17. Juliusz Cezar

    Jedną z moich ulubionych książek na tzw. wieczór jeden jest "Boski Juliusz. Zapiski antykwariusza" Jacka Bocheńskiego-ja mam wydanie z 62 r., stron 188-przy czym małych gabarytów. Ładnie się rozpoczyna: "Czy ktoś z państwa chciałby zostać bogiem? Jest to osiągalne. Rzecz prosta nie każdy reflektuje i nie każdy potrafi. Ale może chcą państwo wiedzieć, jak to się robi? Otóż są sposoby. Historia zna wypadki tego rodzaju. Żądają państwo przykładów? Proszę:Juliusz Cezar". Dowcipnym stylem pozwala nam się Autor wczuć świetnie w realia epoki, a przy tym merytorycznie poprawna. Czyta się migiem... Ja osobiście polecam ją bardzo. Pozdrawiam.
  18. Edukacja w Rzymie

    Dziękuję za troskę o moją edukację. :* Muszę Cie jednak rozczarować- z pracy domowej nie skorzystam. Skończenie studiów historycznych (specjalizacja Rzym starożytny) daję mi tą podstawową wiedzę. Tu Cię ponownie rozczaruję-Grzegorz nie jest moim ulubionym papieżem-ale widzę ze ewidentnie Ciebie on kręci.... Co do cezur czasowych, to ja się pytam- od czasu jakiegoś- o jakich Ty traktujesz? I jak na razie bezskutecznie... Ciesze się ze na sercu jest Ci moje zaspokojenie- oczywiście czekam na konkretne pozycje (monograficzne/źródłowe gwoli jasności), cytaty-może w końcu dowiem się o czym Ty w ogóle piszesz (w czasie i przestrzeni). I bynajmniej nie chce mi się Ciebie podkopywać-po co? Możesz więc sobie tą grę wstępną darować, no i czekam na przedstawienie tej rzymskiej edukacji...Po takim wstępie, jak np. że Grecy nigdy nie uczyli łaciny (bo nie mieli kogo ) i że nauczanie z wychowaniem nie przenikało się zupełnie powinno być bardzo ciekawie... Jak piszesz tą prawdę swoją, to pasowałoby na coś/kogoś się powołać-a nie powinno być to problemem, skoro: no chyba, że to "trochę" rozumieć dosłownie. I chyba już starczy, tej jakże miłej i konstruktywnej zdań wymiany. Pozdrawiam.
  19. Czego teraz słuchasz?

    Panie Mariusz, mnie tam by to chyba z dołka nie wywlekło.. U mnie dziś klasycznie: http://ronmetal.wrzuta.pl/audio/9KFZ4hxQegB/pink_floyd_-_young_lust http://ronmetal.wrzuta.pl/audio/2zy8AlCWSOF/pink_floyd_-_hey_you Pozdrawiam.
  20. Edukacja w Rzymie

    Mój argument jest tak samo głupi jak Twój-dlatego go podałam. Zaznaczyłam wszak, że takie coś w dwie mańki działa. :)I nie chodziło mi w żadnym wypadku o narzucanie języka siłą... Na czym tą "prawdę" opierasz? Nie przypuszczałam nawet, że nauczyciele greccy w Rzymie nie występowali czy tam pedagodzy dla przykładu... Ja tam zawsze uważałam, że rzymiacy byli genialnymi "ziomkami"- mogli i umiejętności językowe z mlekiem matki wyssać. To ciekawe... Ustne polecenia? A administracja to nie istniała-musiał być tam niezły burdel... ale tak to jest jak się ustami robi... To ja gwoli jasności przypomne, bo pewno wiesz, że językiem urzędowym, wojskowym czy prawniczym do końca VI w. łacina była. A to równie ciekawe jest. Gdzie ja tego Grzegorza wypominam? Sama sprawa do końca jasna nei jest z nim-uczeni róznie przypuszczają. I gdzie ja takie bzdury mam niby wmawiać-chcieć to nie zawsze móc. Tak mi sie teraz skojarzyło ze Rzeczpospolitą Szlachecką i francuskim... I znowu jestem zaskoczona, że Rzymianie -panowie świata do rządzenia stworzeni- swojego języka, kultury, tradycji się wstydzili i woleli niższą, w swoim przekonaniu, grecką... Może od Wergiliusza trza by było wyjść... w każdym razie polecam. Językiem prawniczym była łacina-podstawa językowa na Wschodzie również. No i? Do czego ta ma niby być? Musze chyba zacząć coś brać, bo nie nadarzam za tokiem rozumowania... Teraz to sugerujesz, ze Rzymianie podbitym narodom narzucali swój język, wierzenia czy.... tradycje kulinarne? W kwestię bicia mnie się może nie zagłębiajmy-młodzi to mogą czytać.
  21. Marek Licyniusz Krassus - ocena

    A co poza ową turbiną? I czemu nei była wykorzystywana? Gladiatorstwo popularne było w całym świecie antycznym. Chcesz szukać genezy-"Iliadę" polecam dla przykładu. Chodzi o kondycję prawną.
  22. Marek Licyniusz Krassus - ocena

    Nawet biorąc na bok rzymska maksymę "parcere subiectis et de bellare superbos" należny na ową kwestię spojrzeć czysto pragmatycznie. Po pierwsze dwa tysiące lat temu, a nawet 1500 lat temu było inne spojrzenie na kwestie niewolnictwa, inna była tez podstawa gospodarki w tamtych czasach. Romantycznym uniesieniem można krzyknąć: "czemu nie znieśli niewolnictwa, przecież teraz cywilizowani ludzie tak nie czynią!" Ale wtedy cywilizowani ludzie tak czynili. Inna sprawa, że dopiero średniowiecze, kiedy to brakowało rąk do pracy, przyniosło innowacje technologiczne zastępujące mase niewolnych którzy dźwigali ciężar utrzymywania warst wolnych a nawet państw. Bodaj Grudziński dosadnie o tym napisał, jednak faktem jest, że bez mas niewolnych lub pół wolnych nie było by ani piramid, ani pozostałości Panteonu, ani dziedzictwa kulturowego z jakiego wyrosła kultura europejska. Nie ścigać uciekających niewolników? Własność za którą się zapłaciło? Abstrahując od Warronowego "instrumentum vocale" nieolnik był rzeczą nabytą, lub pozyskaną z naturalnego źródła. Często tez niewolnikami stawały się dzieci porzucone, które ludzie wychowywali z myślą o zysku. Istniały specjalne miejsca, gdzie owe dzieci rodziny nie mające możliwości wyżywienia porzucały. Pamiętajmy, ze przy większej ilości potomków szanse na przeżycie dzieci malały, stąd ten proceder. No ale nie wszyscy niewolnicy pochodzili z takowych źródeł. Czysto pragmatycznie spojrzawszy na problem- jeśli ucieknie mi jeden niewolnik- po nim ucieknie więcej, jeśli tamtego ścigał nie będę. Wyzwolić wszystkich? Czy znasz sytuację niewolników z południowych stanów po wojnie secesyjnej? Chyba nie, bo piszesz farmazony. Otóż stan ich życia znacznie się pogorszył, a nawet kondycja prawna podupadła znacznie. Jeśli osoba jest niewolnikiem- jest też czyjąś własnoscią. O własność się dba, podobnie z niewolnictwem. Kondycja prawna białych niewolników z XIX wieku na wyspach Ameryki Środkowej i w koloniach Ameryki Południowej była o wiele gorsza niz czarnych z prostego powodu- ich niewola była czasowa, zatem właściciel chciał maksymalizować zyski za ów okres. Czarni byli niewolnikami bezterminowo, zatem żaden z właścicieli nie chciał "zajechać" swojej własności. Dodatkowo sytuacja, o czym zapewne nie wiesz, niewolników nie była az taka tragiczna. Począwszy od kategorii niewolników, jak niewolnicy państwowi, aż po prosta zasadę- im bliżej pana, tym lepiej. Kariery poszczególnych wyzwoleńców czy niewolników były wręcz oszałamiające. Dla przykładu bankowość w Atenach była domeną wyłącznie niewolników, dziedziczoną z niewolnika na niewolnika z pominięciem więzi pokrewieństwa. Istniały państwa niewolnicze, nawet później. Państwo Mameluków dla przykładu. Sami zas niewolnicy byli po uzyskaniu wolności dla tych jeszcze ubezwłasnowolnionych bardziej okrutni niż wolni z urodzenia. Przykład jednego z wyzwoleńców Augusta, który lubował się w obdzieraniu ze skóry swojej służby za drobne przewinienia i nastepnie wrzucaniu do basenu z octem. Albo ów niewolnik wybrany na króla w trakcie II Powstania Sycylijskiego. Sam wcześniej był królewskim błaznem (bodaj z Bitynii, ale nie będe się upierała, piszę wszystko z pamięci) i jego pierwszym edyktem było wyznaczenie sobie spośród niewolników własnego błazna. Ironia? Co do decymacji. Istniało, istnieje i istniec będzie co takiego w wojsku, jak odpowiedzialnos zbiorowa. Nawet teraz, chociaz nie w az tak krwawej formie. Za utratę sztandaru i teraz grozi rozwiązanie jednostki wojskowej. No ale już pisałam- nie te czasy. Kary były okrutne, aby mobilizować i przerażać żołnierzy. Dla przykładu legionista który zasnął na warcie, był bity kijami przez towarzyszy do momentu aż wyzionął ducha. Czemu? Bo jeśli w tym momencie zaatakował by wróg, a następnie zwyciężył, to ci legioniści nie trafili by do obozów jenieckich i po jakimś czasie rozpuszczeni do domów jak teraz. Trafili by na targi niewolników a następnie do kopalni srebra/kamieniołomów/burdeli/tu wpisz którakolwiek z dziedzin życia starożytnych. Bądź też zostali by od ręki uśmierceni. Czy zatem decymacja była taka okrutna? Była tak samo praktycznym stymulantem, jak oddziały NKWD z karabinami maszynowymi stojące na tyłach Armii Czerwonej. Może zrozumiesz ironię porównania. Pozdrawiam
  23. Edukacja w Rzymie

    Co do Grzegorza i jego umiejętności/brakach językowych, to chociażby Wolińskiego i jego "Stosunki papieża Grzegorza Wielkiego z dworem cesarskim i administracją bizantyjską" można sobie przejrzeć. No właśnie, jak tu dogadać się w państwie rzymskim nie znając łaciny?>;p Takimi argumentami, to można się w dwie mańki okładać.;p O jakich to czasach/terenach traktuje?
  24. Marek Licyniusz Krassus - ocena

    Robił wszystko, czyli co? Czy był jedynym, który te igrzyska wydawał? Trzeba było czymś ludzi zjednać ku sobie-czy to igrzyskami, czy tam ucztami, triumfami itp... Nie pierwszy i nie ostatni-widac to skutkowało. ;p Równie dobrze można by bylo z tego postawić zarzut ludziom, którzy z "imprez" korzystali. Z niewolnikami też trzeba było się rozprawić w sposób konkretny-no mógł tylko gardła im poderznąć, coby śmierć ukrócić, ale miłosierdzia brakło....
  25. Edukacja w Rzymie

    Ponoć Grzegorz Wielki miał jej nie znać, a w Konstantynopolu trochę siedział. ;p Nie wiem dokładnie kiedy to "wtedy", więc tez nie wiem czy przykład dobry. Nie wiedziałam, ze u rzymiaków taka bida książkowa była, że po łacinie nie było co czytać... A w tych placówkach językiem administracyjnym to greka była? To w końcu o grekach czy rzymianach gadamy? Gubisz mnie:P Ostatnio w jakiejś książce wyczytałam jak dla mnie bzdurę totalną, iż w Cesarstwie Wschodniorzymskim nie znano łaciny.... Tak mi się przypomniało, to sobie napisałam. ;p
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.