-
Zawartość
713 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez puella
-
Jak dla mnie to z lekka pecha mieli. Na dzień dobry utracili Brytyjczycy kontakt z nieprzyjacielem, mylnie oszacowali kurs "Bismarcka" - i tym sposobem zamiast dogodnie ustawić się przed nim za nim się znaleźli. Nie mając "fizycznej" możliwości zmienienia tej sytuacji jak nic pozostało im tylko zbliżenie od rufy pod kontem ostrym. I co mogli wykorzystać do walki? - dziobowe działa. A Niemcy po zwrocie lekkim rzucić na wroga ogień całej ciężkiej artylerii. Atut brytyjskie w postaci ciężaru salwy burtowej dał ciała.... Dołożyć do tego jeszcze pomyłkę w identyfikacji "Bismarcka" tuż przed otwarciem ognia i po wydaniu pierwszych rozkazów.... Zamiast "Bismarka" "Prinz Eugena" "Hood" atakował. No i jeszcze ten źle funkcjonujący radar, który to spowodował, że pierwsze salwy "PoW" nie celne były ( za dalekie). A i ta pogoda, utrudniona widoczność..... Przepraszam za małą precyzyjność (brak godzin itp) i lakoniczność, ale późno już ( a napisać chciałam )- trza się zając przyjemniejszymi sprawami... Pozdrawiam.
-
Bosze, widzisz i nie grzmisz.... Zatem podważasz nie tylko wszystkie opracowania na temat rozwiązania kohort pretoriańskich przez Sewera, ale również przekazy źródłowe na podstawie których zostały one napisane. Masz do tego prawo, ale poprzyj to czymś więcej poza "bo ja tak uważam". Sewer rozwiązał gwardię pretoriańską, a na jej miejsce powołał nową. Piszę to już po raz ostatni, jeśli znowu nie dotrze, to pasuje. Konstantyn rozwiązał Gwardię Pretoriańską, ale dosadniejszym określeniem będzie w tej sytuacji zlikwidował. W terminologii wojskowej "rozwiązać oddział" może oznaczać zarówno likwidację na stałe, jak również rozwiązanie celem powołania na jej miejsce jednostki z nowym stanem osobowym. Jako kobita w wojsku nie byłam, a mam tego świadomość. W żadnym znanym mi opracowaniu germani corposi custedos nie występują jako pierwsza straż przyboczna Cesarzy. Za to właśnie kohorty pretoriańskie uważane są za najbliższą ochroną cesarzy. Mogę sie wszelako mylić, proszę zatem o namiary na opracowania bądź źródła twierdzące inaczej. Czyli wg Ciebie Rzymianie nie używali wyrażenia praesidium? A niech to, zacytuję samą siebie: Czasami we współczesnej nauce zwykło się używać określeń które nie funkcjonowały w czasach przeszłych jak dla przykładu "królestw klientalnych", których władców nazywano w starożytności "przyjaciółmi Rzymu". Jednak z racji na zbieżności w sposobie ich funkcjonowania zwie sie ich "klientalnymi" w związku z podobieństwami do stosunków patron - klient. Tu jednak masz czarno na białym, że wyrażenia "gwardia" i "pretorianie" współbrzmiały ze sobą. Poza tym, jeśli nie wiesz, gwardii było wiele, mieli je namiestnicy prowincji, pretorzy, konsulowie... Cesarze mieli z tego co pamiętam kilka rodzajów gwardii, zarówno konnych jak i pieszych. Oddział uzbrojonych niewolników można na upartego również podpiąć pod miano gwardii właściciela niewolników. Zatem w czym problem? Twierdzisz, że gwardziści w Rzymie nie istnieli, sam potem pisząc o germani corposi custedos jako o gwardii przybocznej cesarzy - może jednak na coś sie zdecyduj. P.S. Używam większych odstępów aby moje posty były czytelne, ale widzę że nie dla wszystkich są....
-
Jak dla mnie to nie namieszałeś nic, no może poza tymi gałązkami wawrzynu. Symbolem uległości, poddaństwa i pokoju ogólnie była gałązka krzewu oliwnego. W tłumaczeniu bodaj Brożka to ona nie wawrzyn występuje. Znamiennym jest to, że Sewer rozpoczął mowę zwracając się do pretorian kwiryci, a tak określano rzymian nie służących w armii!! Co do tej gwardii, to proszę: C. Suetonius Tranquillus, Divus Augustus w.99 ... quoque magis praesagium quam mentis deminutio fuit, siquidem totidem milites praetoriani extulerunt eum in publicum. I dalej ktoś chce twierdzić, że nie występowała? Pozdrawiam. //Adm. Tak duże odspy nie są potrzebne ; )
-
Historia Starożytna? - a który to autor, bo na dobrą sprawę to tych powszechnie znanych podręczników jest kilkanaście. Trochę tych gwardii w Rzymie było, ale w temacie o Pretorianach o jakiejże ja to gwardii mogłam pisać? ! Weź mój pierwszy post przeczytaj, a potem następny.... Kto tu pisał o tym, że "czyli jednak ktoś się z nimi rozprawił" odnosząc to do Konstantyna? On ich poprostu rozwiązał i wsio. Rozprawił się z elitarną jednostką (na zasadach Augusta powołanych) Sewer, po nim już nie była elitą. Pretorianie, jako gwardia jego, byli przy cesarzu - jeżeli cesarz był na polu bitwy oni też. Facet, no gubisz się, bo co ma do gwardii pretoriańskiej germani corposi custedos? Pisząc o kohortach stacjonujących poza Rzymem może masz namyśli pedites singulares i equites singulares ? Bo te to gwardie przyboczne na prowincjach stacjonowały, jako przyboczne gwardie namiestnikowskie. Ale nie byli to ani pretorianie, ani inny oddział straży cesarza. Pozdrawiam.
-
Chłopie Ty mi sie nie chwal posiadaniem słownika polsko-łacińskiego. Bo nie o quizy wyrazowe nam chyba chodzi? Poza tym jak bym wiedziała, że będziesz edytować posta dopisując insze rzeczy, cytowała bym całość. Nauczka na przyszłość. Poza tym w swoim pierwszym poście w tym temacie po prostu wyciąłeś i skopiowałeś tekst z poniższej strony: http://www.strefarzymu.one.pl/wojsko/pretorianie.htm Google prawdę ci powie. W dobrym tonie jest podawać źródła z których sie cytuje teksty, nawet te internetowe. A wracając do meritum naszej dyskusji. Sewer na łożu śmierci powiedział swoim synom: "Żyjcie w zgodzie ze sobą i armią, resztą sie nie przejmujcie" Jego następcy postępowali w myśl tych słów, wystarczy zauważyć, ze w późnym cesarstwie do warstw wyższych społeczeństwa zalicza się żołnierzy. Wiec zrozumiałe, że nowe kohorty pretorian istniały, nawet mogło być ich więcej, jednak to nie była już ta sama elita. I o tym przez cały czas piszę i staram sie Tobie uzmysłowić. Posiadasz wiedzę encyklopedyczną, dość dobrą, ale jak to mawiał jeden z moich profesorów: "diabeł siedzi w szczegółach" Rozpisujesz sie o germani corposi custedos. Ale czy oni w ogóle byli Pretorianami? To tak jak by mówić w tym kontekście o equites singulares Augusti. Czy byli oni pierwszą gwardią cesarzy? A może w naszej dyskusji dla Twojej jasności numerusami powinniśmy określać te jednostki? Przytoczone fakty nie zmieniają tego, że służba w gwardii pretoriańskiej przestała być tak lukratywna w porównaniu do zwykłego żołdaka. A to że wymienieni cesarze byli nieudolni w obchodzeniu się z podwładnymi i żołnierzami (nawet przytoczony Filip Arab) to już inna historia. Jeśli w bezpośredniej styczności z cesarzami była by miejska straż pożarna, to byśmy pewnie teraz o strażakach pisali. (żart taki, jak by Ci wpadło sie do tego czepiać ) Mój drogi, Sewer idąc na bój z Pesceniuszem Nigrem Pozostawił naprędce sformowany legion, który z czasem zyskał miano Drugiego Legionu Partjskiego. Pozostawiony w Alba Longa miał pilnować "lojalności" Senatu wobec nowego cesarza. I Ty to nazywasz Gwardią Pretoriańską? Jeszcze raz: Buhahahaha! Przypominam: Gwardia to straż przyboczna, Gwardia Pretorianów to straż przyboczna Cesarza. W takim razie Drugi Legion Partjski by iść chyba za nim?
-
W 193 Septymiusz Sewer pozwolił na zaciąg do pretorian mieszkańcom innych prowincji. Udzielili poparcia Maksencjuszowi i za to ich rozwiązał Konstantyn w 312! Ich koszary w Rzymie zostały zburzone, a pretorianie zostali wcieleni do różnych legionów. Może powiesz skąd czerpiesz takie informacje? Pretorianie powołani zostali przez Augusta. Po reformach armii Sewera, nie tylko w oddziałach Pretorian zostały powołane zmiany. Przez to wielu nazywało go "burzycielem tradycji rzymskich". Po wejściu do Rzymu Sewer rozwiązał całą gwardię pretoriańska, po czym powołał nową, ustanowioną na nowych zasadach werbunku i wynagrodzenia. Gwardia pretoriańska stała sie niejako akademią szkolącą niższe kadry oficerskie, po określonym stażu żołnierze najczęściej byli odsyłani do garnizonów w randze centurionów. Jeśli chcesz mnie co do tej informacji sprawdzić, poczytaj w[:] G. Walser, Die Beurtielung des Septimius Severus in der alteren und neueren Forshung, "Museum Helveticum", 30, 1973, s112. Co do samych informacji na temat postąpienia Sewera z Pretorianami poczytaj Herodiana i Diona. Czytanie ze zrozumieniem sie kłania. Nigdzie nie napisałam, że nie istnieli po Sewerze, po prostu stracili na wartości. Stara ekipa służąca na zasadach Augusta została "inhonestta dimissio", nowi służyli na innych zasadach. Patrz komentarz wyżej. Poza tym cesarz nauczony doświadczeniami poprzedników podobnie jak August otaczał się zależnymi od siebie ludźmi. Stąd tytuł senatorski dla dowódcy straży przybocznej. Ja tego nie kwestionuję. Jednak pierwszy nazwijmy cios, w dodatku poważny w elitarność tej jednostki zadał Sewer. Źródła podałam wcześniej, ale dla przypomnienia, jak by coś umknęło, opisuje całe zajście Herodian i Kasjusz Dion. Co do mojego odróżniania pretorian od gwardii? Buhahahaha, nieźle sie uśmiałam. Jak to sie mówi, walnąłeś masło maślane. Nie lubię wikipedii, ale w sumie skrótowo wycięte z tejże strony: Oczywiście Wikipedia nie jest tutaj żadnym autorytetem, zatem jeśli podasz mi lepszą definicje słowa "gwardia" i różnicę pomiędzy określeniem "gwardia" a "pretorianie" będę zobowiązana. Buziaki.
-
Drogi Riv-ie, co do rozprawienia, to nie do końca chce mi się z Tobą zgodzić. Człowiekiem, który to uczynił był Septymiusz Sewer! W czerwcu roku 193 nastąpiło sławetne rozwiązanie gwardii. Podstępnie zapędzono korpus do koszar i rozbrojono. Haniebnie zakończyła się ich kariera w wojsku - zafundował im Sewer "inhonesta dimissio", niechlubne zdymisjonowani, rozpędzeni z zakazem do stolicy powrotu. I nie pomogło gagatkom nawet to, że na przywitanie Sewera z gałązkami oliwnymi wyszli - znak poddania oczywisty... Na jej miejsce powołał nową gwardię o bardzo zróżnicowanym składzie etnicznym. Obniżył żołd itp... Tak od końca nam się dyskusja zaczyna... A co do początków: Początkowo pretorianie byli najlepszymi z najlepszych - chłoptasie o doskonałych warunkach fizycznych, nieprzerwanie ćwiczeni w walce- potem im się w d... poprzewracało.... Ale tak to jest, jak się wojsko za blisko władzy zbiera i na nią wpływ ma. Całuję.
-
W Tarragonie ( z błogosławionego okresu władanie rzymskiego ) znaleziono figurkę ślicznego murzynka przedstawiającą - trzyma on tackę, na której miano lampki oliwne stawiać. Taka ciekawostka .... Co do czarnoskórych w Rzymie to, jak gdzieś wyczytałam, należeli oni - jeżeli oczywiście o Europie mówimy - do rzadkości i byli zaliczani do towarów luksusowych. Ogólnie określano ich niger. Jeden z oponentów Sewera miał przydomek "niger", ale czy był on czarnoskórym, tego to ja nie wiem... Całuję.
-
Quiz Starożytność
puella odpowiedział Andrzej → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Dokładniej, to wyglądało tak: gdy nie-Rzymianin otrzymywał obywatelstwo, przyjmował on najczęściej nazwisko rodowe i praenomen swoich patronów, zdarzało się i tak, że namiestnika prowincji lub też samego cesarza. Imię służyło za cognomen . Z czasem przyjmował on formy bardziej łacińskie niż "barbarzyńskie" co i teraz jest nei lada zmyłką dla nas- czy rzymskiego pochodzenia dany delikwent był, czy też nie.... Rozpisało mi się, a nawet nie wiem czy na temat... :roll: Pozdrawiam cieplutko. -
Największe błędy Cezarów Imperium
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Jak dla mnie, było to jedno z mądrzejszych postanowień Augusta. :razz: Jarpen: Ależ oczywiście, że Augusta poniosło wysyłając Warusa do Germanii. On sam robił swoje, ale teren na którym miał nieść promyk rzymskiej światłości był na nią zupełnie nie gotowy. Pytanie teoretyczne- kiedy by był? Całuję. -
I tuż też nie bardzo można było znaleźć azyl - bo (jakby tu ładnie napisać?) zapewne nierzadko uwidzieć można było pośladeczki z okien sterczące - poco do wygódek latać, jak i tak można.... Pozdrawiam.
-
Ubiory i moda w średniowieczu
puella odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
To twarda kobieta była - za mężatkę się zabrał. Pomimo swej dbałości o wygląd i kunszt randkowy owa białogłowa okazała się zostać wierną.... Konceptem wyszła z tego - na umówionej nocnej schadzce myśląc, że jej daje buzi pocałował pupę jej męża - ale to długa historia... I tym sposobem nasz średniowieczny lowelas wybił sobie te amory z głowy. Pozdrawiam. -
Płatna miłość w Rzymie - o prostytucji
puella odpowiedział puella → temat → Gospodarka i społeczeństwo
Koteczku, specjalistką to ja jestem w wielu dziedzinach - nie tylko seksie (oczywiście bez skojarzeń praktycznych :twisted: ), co nieznaczny, że nie możemy sobie o tym wdzięcznym temacie porozmawiać... ;P Co do wspomnianej Twojej opinii na genezę tej profesji, to coś w tym jest - a możesz nam to z lekka rozwinąć - lakonizm Twój jest powalający (nie mylić ze zniewalającym ). Ja to bym n ato z innej mańki spojrzała - specjalistki od miłości na sprzedaż robiły to dobrze... Robiły seks tak, by mężczyźnie było najlepiej, a w domu grzecznie leżąca żona nawet bioderkiem nie ruszyła podczas bzykanka. Drogi Jarpenie Zigrin, co do nałożnic, to nie możemy mylić ich z prostytutkami, bo nimi nie były. Były utrzymankami. Prostytutka jest "dla każdego" (oczywiście od ceny zależało), a nałożnica dla jednego... Całusy - bardzo grzeczne. -
Gdyby nie było klientów w łaźniach, to pewnie i prostytutek by tam nie ujrzeli - no chyba że zmieniły by profesję. Oczywiście popularność dodatkowych usług wzbudziła nie małe niepokoje wśród władz katolickich - "przeklęto" je... A nie lepiej było średniowiecznym ludkom mięć na baczeniu ideały rzymskie - czysto by żyli, w zdrowej atmosferze cielesnych uciech.... :twisted: Pozdrawiam.
-
Zbrodnie i mordy w starożytności
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Sargonku, kłania się umiejętność czytania ze zrozumieniem. Galowie zostali po zdobyciu Ancjum potraktowani tak srogo, aby w końcu przestali się buntować i odwieczne zagrożenie (nawet to urojone) najazdów Celtyckich przekreślić. I analogicznie. Kartagina po najeździe Hannibala była widziana jako zagrożenie tak długo, póki istniała, nawet jako nazwa. Prosta psychologia drobiu. :tongue: Zatem nawet jeśli się poddali, ale nie chcieli opuścić miasta wydając go na pastwę zniszczenia, wydawali sie Rzymowi owym wrogiem nieugiętym w swej hardości. Ładnie mi się sformułowało, no nie? Całuję cieplutko. Ale poza tym i tak uważam, że Kartagina powinna zostać zniszczona. -
Koteczki, ja tam o dresiarzach wiem tyle co z widzenia. No raz miałam kontakt stopnia bliższego - na "tańcach" z takim (t ch) doszłam do wniosku, że jednak spodnie dresowe są wdziankiem wyczuwalnie demaskującym podniecenia stan - polecam jeansy, są dla panów o wiele "bezpieczniejsze". Chyba,że o kwestię odpowiednio opiętej bielizny chodzi...... :twisted: Całuję. A poza tym uważam, że Kartagina powinna zostać zniszczona.
-
Moje ulubione piwka, to takie, które gorzkie są - czyli nie jakaś tak strong warka... Ale co ja tu czarować będę - wódka pożywką kobiet prawdziwych jest. Po niej ponoć namiętne bardziej jesteśmy... A teraz popijam sobie jakiegoś likiera z kolą i oczywiście toasta za zdrówko forumowiczów (czy jak to się tam poprawnie odmienia) wznoszę... Całuję.
-
Legion czy Falanga?
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Najmądrzejsza chyba wypowiedz w tym temacie- czasem Sargonku Ci się przytrafia. Falanga była rodzajem czołgu który niszczył wszystko z frontu, jednocześnie będącym mało efektownym w manewrowaniu, beznadziejnym w trudnym terenie i bezbronnym w atakach z flanki, nie mówiąc o tyłach. Falangiści poza tym praktycznie nie walczyli mieczami, całą wiarę w zwycięstwo pokładając w sarisach. Dla odmiany legion był jednostką tak zbudowaną, aby nawet w rękach mało zdolnego dowódcy, dzięki przećwiczonym i sprawdzonym formacjom odnosić sukces. Był przede wszystkim elastyczny w działaniu, łatwo zmieniał szyki, dzięki formacjom manipularnym bez problemowo zmieniając ustawienia. Dla przykładu choć by manewr przeciwko Zamą przeciwko słoniom Hannibala, prawda Sargonku? Harcownicy byli w każdej armii, również w hellenistycznych. Wieleci nie porywali się do walki w ręcz na falangę, chyba że masz inne źródła które zaprzeczą temu co piszę. ...i dzięki temu było ich niedużo, jako że największy pomór jest na pierwszej linii ognia. :twisted: Doświadczenie w każdej dziedzinie życia zdobywa sie poprzez praktykę, wojna nie jest tutaj odosobnieniem. W armii republikańskiej dawano się wykazać młodym, aby "powąchali proch". Znasz może to powiedzenie, że "sprawa doszła do triariuszy". Czyli do decydującego rozwiązania. Skoro nie było potrzeby włączać do walki najbardziej wartościowych żołnierzy i wystawiać ich na niepotrzebne ryzyko, to tego nie czyniono. Poza tym podejrzewasz znając historię Rzymu legionistów o tchórzostwo? :roll: To dowcip? W Anglii prowadzono badania nad siłą uderzenia strzał z łuków armii perskiej. Chodziło konkretnie o bitwę pod Maratonem i sprawdzenie, czy hoplici mogli faktycznie w gradzie strzał przebiec ów dystans dzielący obie armie. Okazało się, że w takich warunkach strzały które nie trafiały w tak newralgiczne punkty jak szyja, głowa, pachwiny, to poważniejszych szkód nie wyrządzały. Poza tym w przypływie adrenaliny powstaje zjawisko w którym nie ma krwawienia mimo otwartej rany. Tyle o badaniach na temat Maratonu. Jak widzisz obrona nóg schodzi na dalszy plan, chodziło o ochronę bardziej newralgicznych części ciała. Bynajmniej nie chodzi mi tu o falluski. Można było sie zakonserwować na wzór średniowiecznego rycerstwa, ale jak by się w tym maszerowało? Każdy zbędny kilogram, który w dodatku kosztował (nagolenniki trzeba było w końcu kupić, no nie?) redukowano. Ale od ochrony była tarcza. Zresztą pod Pydyną właśnie dzięki scutum legioniści mogli podejść do szeregów falangi, niszcząc ją w walce na miecze. (dla nieznających przebiegu bitwy: legioniści obrzucili najpierw falangistów gradem pilum, następnie utrudnienie terenu, jako że falangiści musieli maszerować po ciałach towarzyszy, nadszarpnęło ścisłe szeregi, przepychając się pod osłoną tarcz legioniści doszli do starcia bezpośredniego i mieczami udowodnili wyższość szyku manipularnego nad falangą) Testudo miało pozwolić na przebycie określonego dystansu pod ostrzałem wroga. Co do machin, to czy Ty byś brał na klatę piłkę ołowianą? :razz: Poza tym wspominany szyk manipularny w momencie takich ostrzałów pozwalał na rozluźnienie szeregów, dla minimalizacji strat. A przeszkolenie legionistów pozwalało im robić to natychmiastowo niemal. Co do walki wręcz, to ścisła formacja pozwala na zadawanie pchnięć za tarcz. Dlatego zresztą gladius był takim mikrusem, jako ze w zestawieniu z scuto duży miecz by się nie sprawdzał. Poza tym inne nacje również tworzyły podobne formacje, choćby opisywana przez Liwiusza (którego może w końcu kupi mi na urodziny mąż 8) ) celtycka "baszta". Nie twierdzę, ze "żółw" był przeznaczony do walki wręcz. Chodzi mi o to, że dawał radę również w walce bezpośredniej. Pydyna wbrew temu co sie mówi nie wyeliminowała falangi, jeszcze w I w.p.n.e. pojawiały się oddziały falangi z tego co pamiętam, jednak udowodniła przewagę legionów nad falangą. Wyjątkowość tego starcia polegała na zniszczeniu falangistów od czoła w bezpośrednim starciu. Buźka. PS. Granat, koteczku specjalnie dla Ciebie, uśmiechy ślę zalotne. -
Kontrowersyjne wyjątki z historii Kościoła w średniowieczu
puella odpowiedział Anonimowy → temat → Kościół i religia
Nie bardzo mi się takie podejście dosyć niemiłe podoba..... Temat nie ma traktować o wierze (kwestia nie na dyskusję) a o kształtowaniu się Kościoła w wiekach średnich. Pierwszy jego tytuł, jak dla mnie jest adekwatny do rzeczywistości niestety. Nie wchodząc w szczegóły zapytawszy sie przypadkowego człowieka o datę urodzin co poda? Ludzie nie zastanawiają się nad genezą tego czy innego obrządku, a kultywują go. Na wiarę biorą - nie mi oceniać, czy jest to słuszne czy też nie.............. Doktryna Kościoła kształtowała się na przestrzeni wieków, ale co tu czarować, średniowiecze w tym prym wiodło. Więc albo sobie konstruktywnie o tym porozmawiamy, albo pyskówki ad persona urządzimy. Do powyższych dat się nie ustosunkuję teraz - muszę przejrzeć to i owo. Ale pierwszy z brzegu mojej pamięci przykład na niewiedzę generalną w/g mnie. Fizyczne przedstawianie Boga, Jezusa, Maryi itd. .................. Czyż w Testamencie nie ma mowy o nieoddawaniu czci wizerunkom boskim? Czyż w "próżnej starożytności" nie zarzucano poganom kultu obrazów i rzeźb? Na ironię to samo później zostaje zarzucone chrześcijanom. Dalej - św. Piotr tradycyjnie uznawany za pierwszego biskupa Rzymu czy był nim rzeczywiście? Nie poruszając tematu o tym, że był zamężny, bo dla niektórych jest to już nie do zniesienia.... Tradycja święcenia domów ma swój rodowód w starożytności..... Tak trochę nie na temat średniowieczny, ale muszę sobie poprzypominać z lekka kwestię i tu wrócę. Pozdrawiam. -
Zbrodnie i mordy w starożytności
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
|Tego samego, który wielce łągodnie sobie poczynał w Avaricum czy tez po bitwie z Ariovistem... itp Sargonku, taki duży chłopczyk z Ciebie, a nie umiesz mnie czytać. :razz: Czyż nie napisałam czym kierowali się genialni rzymianie w polityce zagranicznej? Uległych oszczędzać, a opornych do skutku jechać....... Cezar Wielki wyjątkiem tu nie był.... :razz: Czasami trzeba było... Całuski -
Zbrodnie i mordy w starożytności
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
Wedle norm moralnych nazistów, obozy koncentracyjne żadnym złem nie były, a jednak uważane jest to za ludobójstwo.... :razz: :evil: Pytanie może dla nas brzmieć następująco: czy zastanawiamy się nad ludobójstwem w oczach nam współczesnych, czy starożytnych? -ponieważ prawie 100 % wyniku działań wojennych byłaby dla nas ludobójstwem lub drastycznym łamaniem praw człowieka. Pozdrawiam.... -
Zbrodnie i mordy w starożytności
puella odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Starożytność (ok. 3500 r. p.n.e. - 476 r. n.e.)
A jednak nie. Przykładem akty przemocy Rzymian wobec zdobytych Syrakuz nawet piewca wielkości Romków Liwiusz skwitował "...wiele niegodziwości tam popełniono..." Często takie akty przemocy przeciwnicy polityczni wykorzystywali właśnie w drugą stronę. Albo cytowany Cezar w Galii. Potem w senacie paru krzykaczy o tym się rozprawiało, krytykując Boskiego Juliusza. Rzymianie dla przykładu stosowali się do maksymy "parcere subiectis et de bellare superbos". Zatem los Kartaginy był już na początku III wojny punickiej przesądzony. Jeśli idzie o powstanie Spartacosa, należy pamiętać ze dla Rzymian niewolnik był "instrumentum vocale". Zatem dla ówczesnych nie był to akt ludobójstwa. Poza tym jeśli masowe represje dotykały by ludzi, inni na 100% nie wchodzili by z agresorem w jakiekolwiek pakty. I ponownie powracamy do Wielkiego Cezara, który łagodnym traktowaniem zwyciężonych więcej miast zdobył, niżby strachem to uczynił. Co do największej zbrodni, oprócz zabójstwa bogu ducha winnego Cezara, to jeszcze mogła bym dorzucić wyrżnięcie trzech legionów w Germanii i zniknięcie jednego legiona w Brytanii.... Pozdrawiam ciepło. -
Cosiek, sosik na smakowity mi się widzi... Nie to, co "ekskluzywny" rzymski przysmaczek garum zwany. Łymianie sporo kasy płacić musieli i chcieli za sos ze sfermentowanych odpadków rybich sporządzony. Ceny tego "smakołyku" osiągały tak wysokie sumy, że nie obeszło się to bez echa u moralistów rzymskich. Najlepsze sosy płynami zwane nie kłamiąc były droższy, niż dobry niewolnik.... Na nieszczęście swoje miałam okazję go zakosztować - okropny, to mało powiedziane, bardzo mało. Rzymianie to perwersyjny naród był..... Pozdrawiam.
-
Kto mieczem wojuje, od miecza ginie :mrgreen: Ale On nie pytał się o ilość krzyży, tylko mieczy... :razz: Całuję.
-
Ale jednym z podstawowych warunków zbawienia było podążanie i wiara w mesjasza. W jakiejkolwiek komunie raczej nie miało by to miejsca. Taki to idealny obraz, i gdyby nie relacje jednego z biskupów afrykańskich, (jutro poszperam w książkach, to dopiszę który taki wyłomek) ludzie po dziś dzień by w to wierzyli. Prawda jest taka, że kiedy tylko pierwszy szał nowej wiary opadł i rozpoczęły się jakieś różnice w zdaniach, to całe miasta potrafiły dzielnicami się napierzać. Przy czym jedna strona twierdziła, że Jezus był synem Boga, a druga że bogiem dla przykładu. O poglądach na temat jego konszachtów z czerwonymi nie wiadomo. Poza tym skoro sie dzielili wszystkim, to nie robili do końca tak, jak Jezus. W końcu on był utrzymywany za niezłe pieniądze przez sponsorów, nie pamiętam z kolei czy sam by dawał innym pieniądze. Jeśli o jego szatę zaciekle walczyli legioniści, musiała być sporo warta, nawet po drodze na golgotę, gdzie straciła wiele ze swej świeżości. Maria Magdalena sporo wydała na owe olejki. Usługiwała mu zresztą ze swego mienia. Komuniście coś takiego by nieprzystoiło. A to ciekawe, skoro w innym miejscu pyta swych uczniów (bodaj Jana Ewangelistę) iloma mieczami dysponują, a słysząc że parę scyzoryków mają, z ulgą stwierdza, że wystarczy. Podobnie są tacy, którzy w działalności Jezusa dopatrują sie wichrzycielstwa i próby przejęcia władzy. Poza tym jest wiele podobnych mechanizmów jak i u sowietów. Również stawiał na młodą generację, obiecywał raj po odbyciu katarzis, nie podważał władzy państwowej oraz występował przeciwko kapłanom religijnym. Oczywiście na upartego w paczce zapałek można odnaleźć podobne proporcje jak w piramidzie Chufu, ale daje jako ciekawostkę. Co by nie było niedomówień: Tacyt odnotował w "Annałach" (około 115 n.e.) o szerzeniu się nowej religii i egzekucji jej założyciela. Nie podaje jednak żadnych bliższych szczegółów nazywa owego wichrzyciela "Chrystusem" i tyle. Swetoniusz w "Żywotach..." (około 120 n.e.) pisze o żydowskich zamieszkach wznieconych w Rzymie w 49 r. n.e. przez "Chrestusa", który osobiście podżegał Żydów do buntu. Pliniusz Młodszy ( I w. n.e.) pisał o chrześcijaństwie, z którym miał wiele kontaktów, zaś ich założyciela nazwał "Chrystusem" i tyle. Józef Flawiusz w "Dawnych dziejach Izraela" (około 93 n.e.) pisze o postaciach z Ewangelii (m.inn. Piłacie, Janu Baptyście) zaś o Jezusie wspomina jeden raz. W dodatku najprawdopodobniej tekst ten dodano w czasie późniejszym. Jak by to wyglądało, jak by pisząc o ludziach z kręgu i epoki Jezusa o nim samym słowem by nie wspomniał. Dobre..... :mrgreen: Ta puenta jak dla mnie pasuje jak ulał do tematu. Ja sama nie nazwała bym Jezusa ani komunistą, ani pacyfistą, ani kapitalistą, czy innymi takowymi określeniami. Jak na osobę nieprzeciętną przystało, nie można jego życia i poglądów ująć w ramach ideologii powstałych na zupełnie innym gruncie socjo-ekonomicznym. Buźka.