Skocz do zawartości

adam1234

Użytkownicy
  • Zawartość

    1,320
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez adam1234

  1. Efekty ostrzału i walki wręcz

    Ja również nie jestem w stanie tego zrobić i wydaje mi się, że w ogóle może to być trudne do zrobienia. Podstawowy problem z atakiem Gwardii pod Waterloo jest taki, że zależnie od tego z jakiego oddziału był dany pamiętnikarz to właśnie na ten był skierowany główny wysiłek Francuzów. Myślę, że jedyne rozsądne wyjście to zapytanie Rogackiego skąd on zaczerpnął swą wiedzę o tym wydarzeniu. Skoro już z nim na ten temat korespondowałeś to może zwróć się do niego jeszcze raz. Dobrze by też było, gdyby powiedział na jakiej podstawie zostało stwierdzone, że akurat 300 ludzi padło od kul. W końcu zaraz po salwach doszło do ataku na bagnety, gwardzistów ostrzeliwała też artyleria. To żeby był komplet, ja również w to nie wierzę, ale wedle de Villepine'a salwy były tylko dwie, więc Twoje pytanie o 9 minut jest niezasadne. 100 dni to opracowanie. Jest świetne, polecam Reasumując, omawiana kwestia jest bardzo niejasna.
  2. Efekty ostrzału i walki wręcz

    A odnośnie Waterloo pozwolę sobie zacytować wspomnianą książkę Rogackiego. [...]We francuską kolumnę uderzyły salwy poczwórnych szeregów. Padło niemal 300 strzelców, a wraz z nimi gen. Michel. [...]Gwardziści wytrzymali nawałę ogniową przez 10 minut ostrzeliwani przez gwardzistów Maitlanda oraz działa baterii Ramseya i Boltona. T. Rogacki, Mont Saint Jean. 18 VI 1815, s. 66 Co mnie zastanawia w tym fragmencie to kontekst, z którego wynika, że tych 300 strzelców padło od pierwszych salw Maitlanda. 10-minutowa nawała ogniowa jest wspomniana już w nowym akapicie. Rozumiem, że w Waszej prywatnej korespondencji Rogacki stwierdził, iż 300 zabitych to efekt 10-minutowej wymiany ogniowej? Co ciekawe, w posiadanych przeze mnie opracowaniach ten fragment ataku Gwardii jest opisywany na przeróżne sposoby. T. Malarski w Waterloo 1815 na s. 171 pisze tylko o jednej salwie, po której Brytyjczycy mieli rzucić do walki na bagnety. D. de Villepin w 100 dniach na s. 407 mówi o dwóch salwach, z których pierwsza miała zabić i ranić około 500 żołnierzy. Druga odniosła podobno taki sam skutek. Wtedy też żołnierze brytyjscy rozpoczęli atak na bagnety. We wszystkich relacjach pojawia się jako rzecz wspólna szyk w jakim walczyli gwardziści brytyjscy. Był on czteroszeregowy, więc w najlepszym razie niepełny udział w walce brała 1/4 żołnierzy (ostatni szereg), lub w najgorszym 1/2 żołnierzy (szereg ostatni i trzeci) - ta opcja jest jednak mało prawdopodobna. Fakt ten z pewnością miał wpływ na skuteczność ognia.
  3. Efekty ostrzału i walki wręcz

    Właśnie nie jestem tego taki pewien, ale chyba ciężko będzie nam rozstrzygnąć tę kwestię.
  4. Efekty ostrzału i walki wręcz

    Na jakim źródle opierasz to twierdzenie? To tylko moje przypuszczenia, ale 1) ocena odległości jest kwestią subiektywną 2) pewną rolę mógł odegrać gąszcz, w którym cała ta sytuacja się odbyła 3) autor nie mówi nic o trafieniu w konia. Fakt, że koń został trafiony jest, więc bardzo mało prawdopodobny, ale może akurat tak było, a autor nie uznał tego za ważne http://napoleon.org.pl/taktyka/zbyszek.php - to poszukiwany przez Ciebie link
  5. Sztuka wojenna Fryderyka Wielkiego Taktyka Pod koniec XVII wieku we Francji wymyslono pewną wspaniałą rzecz, a mianowicie bagnet. Dzięki tej innowacji nastapiła unifikacja uzbrojenia wszystkich armii ówczesnego świata. Nie potrzeba było już pikinierów, każdy żołnierz mógł prowadzić ogień. I tutaj dochodzimy do sedna zrozumienia taktyki XVIII - wiecznej. Teoretycy wojsjkowi(zachodnioeuropejscy) uważali, że najważniejszy jest ogień, stąd właśnie wzięła się taktyka linearna. Dowódcy ustawiali swoje siły w jednej długiej linii (czasami mającej nawet 2 kilometry), liczącej najpierw 4 potem 3 szeregi (w kawalerii było trochę inaczej).Powodowało to maksymalne wykorzystanie broni palnej w każdym punkcie linii bojowej, dodatkowo między regimentami piechoty rozmieszczano działa pułkowe. Takie długie linie z reguły samej są nieelastyczne i trudne do dowodzenia, więc nawet najmniejsze wzgórze czy lasek groziło zerwaniem linii bojowej, a w konsekwencji klęską. Dlatego bitwy XVIII - wieczne zwykle były rozgrywane na równinach. W XVIII wieku bardzo spadła rola kawalerii, o której to roli napiszę później. Natomiast artylerii bardzo wzrosła. Ogólna taktyka została opisana, teraz czas na poszczególne bronie. Piechota Piechota była najważniejszą bronią na XVIII - wiecznym polu bitwy, na jej barki zrzucano odpowiedzialność za porażkę lub glorię za zwycięstwo. Jak napisałem na początku ustawiała się ona w długą regularną linię, 4 szeregową, natomiast w Prusach trzyszeregową. Jak wiadomo piechota pruska była najlepszę piechotą na świecie. Najlepiej stzrelającą i wykonującą manewry. Żadna inna piechota nie mogła się z nią równać. Stąd właśnie w Prusach trzyszeregowa linia, trzy szeregi Prusaków prowadziło tak samo skuteczny ogień jak 4 szeregi Austriaków (Rosjan). Druga najlepiej strzelającą piechotę mieli Brytyjczycy. W zastosowaniu piechoty u Fryderyka widąc pewną ewolucję, zaczynającą się od 1756 roku. W tym bowiem roku sformułował tezę, że ogień (przypomnijmy najlepszej na świecie w strzelaniu) piechoty służy do obrony, do ataku natomiast bagnet. A że piechota pruska była nastawiona do walki hiperofensywnie to skutki musiałyby byc opłakane, i były. Frderyk zmienił zdanie po Pradze i Kolinie, zostawiając prowadzenie ognia w gestii dowódców pułków/batalinów w ataku. Natomiast już w 1758 zakzał prowadzenia ataku bez strzelania, co pokazało wyszkolenie piechoty pruskiej w pełnej krasie. Strzelano natomiast salwami plutonów (batalion pruski w podziale taktycznym dzielił się na 2 skrzydła (dywizjony), 4 dywizjony (półdywizjony), 8 plutonów). Strzelały wszystkie plutony od skrzydła prawego do lewego, gdy skrajny lewy pluton wystrzelił to pierwszy już był gotowy do strzału. Kawaleria Jak napisałem we wstępie rola kawalerii bardzo spadła. Jej rola na polu walki sprowadzała się tylko do walki z wrogą kawalerią, wsperaniu piechoty i ewentualnym oskrzydlaniu wrogiej piechoty. Szarże wprost na piechotę uważano za samobójstwo. Kawaleria do boju ustawiał się we dwie góra trzy linie (zależało od sytuacji na polu walki, gestii dowódcy). Szarże były wykonywane w kłusie potem w galopie. Tak było w większościa armii ale nie w pruskiej. Tam szarżę wykonywano w cwale (końcowe stadium), czyli impet uderzenia był o wiele większy (wynikało to z bardzo dobrego wyszkolenia jazdy pruskiej). Kolejną innowacją wprowadzona przez Fryderyka było to, że każdy dowódca gdy zobaczył wrogą kawalerię miał ją atakować, co zdecydowanie poprawiło organizację i szybkośc działania (dowódcy nie musieli czekać na rozkazy). W kawalerii Fryderyk też przeżył pewne zmiany. A mianowicie na początku swojej kariery kazał aby w czasie szarży i bezpośrenio przed niż jeźdźcy strzelali do wroga, potem kazał strzelać tylko pierwsej linii, a na koniec zakazał strzelania (pod groźbą degradacji) strzelania za nim nie zostana przełamane wszystkie linie nieprzyjacielskie. O ile piechotę proską Fryderyk odziedziczył po ojcu (a własciwie Leopoldzie Sabaudzkim) to kawalerię stworzył od podstaw i w kilkanaście lat stworzył z niej najlepszą kawalerię do bitwy w Europie. Za jego przyczyną pojawiły się również huzarzy w czasie regularnych bitew. Można powiedzieć, że to on stworzył lekką kawalerię jako element regularnej bitwy. Artyleria Nie będę się o tym rodzaju broni rozpisywał. Każdy regiment miał swoje działa pułkowe (lekkie), które manewrowały razem z nim na polu bitwy. Poza tym były działa cięzkie (pozycyjne), które rozmieszczano w postaci 3 baterii w centrum i na obu skrzydłach. Jesli chodzi o stosunek Fryderyka do artylerii to jej nie doceniał, uważał, że robi więcej huku niż szkody, potem przekkonał się że nie ma racji, ale i tak swojego zdania nie zmienił. Taktyka broni połączonych W załączniku. Strategia Fryderyk Wielki jako mądry władca zdawał sobie sprawę, z możliwości materiałowych swojego państwa. Z tego powodu dążył do tego aby w jak najszybszym czasie dopaśc i powalić przeciwnika, doskonale wiedział, że Prusy nie mogą sobie pozwolić na walkę strategią klasyczną. Stąd też takie założenia w taktyce (zapraszam do wcześniejszych postów) armii pruskiej. W późniejszym okresie (a mianowicie po zakończeniu wojny siedmioletniej) Fryderyk z racji ugruntowania pozycji swojego państwa w gronie mocarstw, i dobrych stosunków z innymi mocarstwami mógł sobie pozwolić na twierdzenia, że "Dobry generał może całe życie walczyć i nie zostać zmuszonym do bitwy". Zapraszam do wątku na Forum poświęconym "wojnie kartoflanej". No ale mówię coś o strategii klasycznej, więc może wyjaśnię co to jest. Ale tak na wstępie. Uważny czytelnik pewnie zauważy, że z tego co napisałem na początku Fryderyk Wielki nie stosował strategii klasycznej do końca wojny siedmioletniej, więc co? Już spieszę z odpowiedzią. Fryderyk owszem stosował reguły strategii klasycznej, tylko "sprzeciwił" się jej głównej zasadzie, a mianowicie unikania krwawych bitew. No to teraz nasuwa się kolejne pytanie. Dlaczego "nie można" było toczyć krwawych bitew? Ano dlatego, że wyszkolenie żołnierza umiejącego walczyć w szyku liniowym trzeba było długo szkolić, a to szkolenie dużo kosztowało. Żołnierzy więc trzeba było oszczędzać jak tylko się dało. Trzeba było osiągać cele strategiczne bez własnych strat (patrz Rewolucja Francuska). I tutaj dochodzimy do sedna zrozumienia strategii klasycznej. Jeśli przeciwnika nie wykrwawić to zagłodzić (innej możliwości nie znam na wygranie wojny ). I dlatego wielkiego znaczenia nabierają linie komunikacyjne i operacyjne, oraz twierdze bazy z zaopatrzeniem. Linia komunikacyjna jest to linia, która łączy armię z jej podstawą zaopatrzenia. I jeśli takową linię się zajmie to przeciwnik zostanie zagłodzony . No chyba, że przyjmiebitwę z odwrócoym frontem. I właśnie do tego sprowadzał się strategia kalsyczna, do walki o linie komunikacyjne, a w związku z tym o rejony geograficzne. Przecież dużo łatwiej utrzymac bazę znajdującą się na wzgórzu albo chronioną przez rzekę. Armie XVIII wieczne cały czas więc maszerowały i maszerowały, a kiedy była bitwa to święto było . A skoro doszliśmy do marszu trzeba zauważtyć ajk takowy się odbywał. Ale najpierw trzeba powiedzieć, że szeregowy szedł do wojska z przymusu (tak wiem straszne uproszczenie, proszę nie linczować ). I dlatego pochód wojska odbywał się w jedenej wielkiej nieprzerwanej kolumnie, którtą ze wszystkich stron otaczała lekka kawaleria, aby przypadkiem jakiemuś żołnierzowi do domu się nie zachciało. I kolejna rzecz jeśli była taka ogromna kolumna to o wyniku bitwy decydowało jak szybko ta kolumna rozwinię się lub nie rozwinie do boju, ewentualnie można było przeciwnika zaskoczyć (ale to sporadyczne przypadki). Skoro mowa o Fryderyku to on dał się tylko raz zaskoczyć. Mam prośbę, jeśli ktoś był na tyle zawzięty aby przeczytac mój referat to proszę Go o wystawienie mu oceny w skali od 1-10. W razie czego proszę błędy wytykać. http://www.historycy.org/index.php?showtopic=16606&st=45 //Estera. Co jest tematem dyskusji? Proszę uściślić.
  6. Jest to mało znana bitwa, jednakże druga pod względem ilości ludzi biorących w niej udział na ziemiach polskich. Jest to wbrew pozorom świetny materiał na dyskusję Pierwszego dnia Rosjanie odparli wszelkie ataki Francuzów, co prawda ich wykonanie było żałosne, ale jednak I stąd moje pytanie do dyskusji: Czy Rosjanie mieli szansę utrzymać się (wygrać) drugiego dnia, czy ich wycofanie było dobrym pomysłem? I wreszcie, czy manewr skrzydłowy Napoleona był w stanie przynieść oczekiwany rezultat? Jak już wspomniałem to mało znana bitwa (a szkoda), ale może wywiąże się jakaś interesująca dyskusja. PS A mało znana jeszcze dlatego, że niedługo pytam był Frydland
  7. Naszła mnie taka dziwna myśl Co by się stało gdyby Francja albo Hiszpania wchłonęły Andorę, albo by ją podzieliły. Jaka byłaby reakcja świata i społeczeństwa andorskiego :?: PS Mam cichą nadzieję, że nie ma takiego temau... :wink:
  8. Ad primum, konia z rzędem, jeśli powiesz mi, w którym miejscu mojego postu użyłem słowa "zabronił"... No to poproszę konia, bo to są Twoje słowa: Adamie, zapominasz chyba, że ta sama armia podejmując wysiłek zbrojny parła do przodu, a przegrała nie przez swoją słabość, ale poprzez niedanie jej szansy na walkę. Podkreślenie moje. Ad secundum, to jest uogólnienie. Ten temat dotyczy CAŁEJ armii KP, a nie tylko jej dowódców. Armia składa się z wielu czynników, tak ludzkich, jak i materiałowych, to doprawdy nie tylko najwyżsi oficerowie. Poza tym, jej dowódcy jeśli chodzi o umiejętności i przygotowanie, byli naprawdę dobrymi wodzami, którzy potrafili prowadzić walki. Inna sprawa, że wodzowie ze względu na poglądy/wygodnictwo/lękliwość/niechęć, czy też cokolwiek innego (a była tego masa, nie składajmy wszystkiego na karb nieudolności, czy braku talentów, b o choć część błędów z tego wynikało, to jednak nie można stwierdzić, że wszystkie, bo byłaby to zwykła nieprawda) działali na niekorzyść położenia polskiego. Właśnie to staram Ci się cały czas wytłumaczyć - Armia, która jest fatalnie dowodzona JEST słaba. Nie można odseparować zdolności wodza naczelnego od umiejętności szeregowca - dopiero oni RAZEM tworzą armię, którą można poddawać ocenom na podstawie tego co osiągnęła w walce. Tak btw to mądry wódz naczelny jest ważniejszy od doskonale wyszkolonych szeregowców i podoficerów: armia lwów dowodzona przez barana jest słabsza od armii baranów dowodzonej przez lwa. Napoleon To co powiedziałeś wyżej nie ma żadnego przełożenia na sytuację Polaków w powstaniu listopadowym A gdyby ten zbuntowany kraik zaczął odnosić poważne sukcesy militarne, to już raczej nikt nie patrzyłby na to, czy jest zbuntowany, czy nie. Bo w dyplomacji rozmawia się tylko z silnym, słabego się zmusza do posłuszeństwa. Gdyby ten zbuntowany kraik zaczął odnosić sukcesy militarne to by do niego zawitały armie Prus i Habsburgów. Z innymi państwami europejskimi, zorientowanymi na sytuację w tym rejonie. Tjaaa, a wymień te państwa, bo mi przychodzą do głowy tylko trzy i żadne nas nie lubiło. Masz pewność, że coś BY SIĘ STAŁO? Tak, mam pewność, bo istniało wtedy coś takiego jak Święte Przymierze, jak i zdecydowanie bardziej prozaiczny fakt - na czwarte państwo w Europie środkowej nie było miejsca. Zapoznaj się z tym tematem -> http://www.historycy.org/index.php?showtopic=57151 Ale jeśli tak rzeczywiście uważasz, to w takim razie armia Rzeczypospolitej XVI/XVII wieku też była do niczego, bo chociaż pokonywała przeciwników w bitwach, to w ostatecznym rozrachunku wojny często były przegrywane, bądź wygrywane, ale praktycznie bez lub z niezwykle małymi korzyściami. Błąd w rozumowaniu - jeżeli armia, która wygrywa bitwę, a mimo to przegrywa wojnę, bo coś tam się wydarzyło, JEST słaba i do niczego. Natomiast jeżeli wojnę, chociaż bardziej pasuje tu określenia kampania, to jest dobra, a na pewno LEPSZA od tej, którą pokonała. Takich porównań możemy przecież dokonywać tylko w odniesieniu do danej sytuacji historycznej. Natomiast to jak dyplomaci wykorzystają tę wygraną wojnę średnio ma chyba przełożenie na skuteczność samej armii. Gdzie ja postawiłem taką tezę? Jeżeli armia przegrywa wojnę to jest SŁABA, może z winy dowódców, może z winy żołnierzy, może z winy państwa, bo było za małe, aby wystawić lepszą, ale na miłość boską JEST SŁABA. Jak zaczynasz iść moim tokiem rozumowania to od razu dochodzisz do mądrych wniosków, polecam ten rodzaj chodzenia na przyszłość. Zaprawdę ciężko jest dyskutować z kimś kto używa "skrótów myślowych"... I tutaj po raz kolejny raz popełniasz ten sam błąd. W przypadku powstania listopadowego jedynie działania armii mogłyby zapewnić zwycięstwo, bo działania dyplomatyczne były skazane na porażke praktycznie a priori. W ówczesnej sytuacji politycznej, która była stabilna i spojona Świętym Przymierzem absolutnie nikomu się nie opłacało wstawianie za sprawą polską. Znowuż odsyłam do linka. A ja proszę o tego konia. Troszeczkę mieszasz pojęcia, ponieważ Skrzynecki nie podkopywał polskich działań, bo lubił Rosjan tylko dlatego, że był miernym wodzem, który twierdził, że zahamowanie ofensywy jest najlepszym możliwym rozwiązaniem w danej sytuacji operacyjnej. I jest to poza tym dowód na moją tezę, że armia powstańcza była słaba. Natomiast odnośnie Chłopickiego, bo zapewne do niego pijesz mówiąc od pierwszych dni powstania pozwolę sobie pominąć milczeniem. I tu dochodzimy do sedna. Ja absolutnie nie neguję wartości żołnierza polskiego, ja neguję wartość armii. A na rzeczoną składają się jeszcze wyżsi dowódcy, zresztą już o tym mówiłem. Kiedy wyłączono z armii jej dowódców? Poczekam i dzięki za życzenia PS Zapoznaj się jeszcze z tym tematem -> http://www.historycy.org/index.php?showtopic=58206&st=0
  9. Po pierwsze: kiedy Rząd Narodowy zabronił armii walczyć z Rosjanami? Po drugie: armia, która jest fatalnie dowodzona JEST słaba... A czyja? Dyplomacja? W zbuntowanym kraiku? Z kim niby mieliśmy ją prowadzić? Jedyną szansą na "przedłużenie posiadania" niepodległości było realne zwycięstwo miltarne, czyli wyrzucenie z KP Rosjan i wkroczenie na Ziemie Zabrane. Niemniej muszę Cię w tym miejscu zmartwić, jakby stało się coś takiego to z miejsca ruszyłyby na nas Prusy i Austria. Powstanie listopadowe nie miało najmniejszych szans na zwycięstwo. Co jest w tym złego? Uważam, że kampanię 1831 roku mogliśmy wygrać, na zwycięstwo w całej wojnie nie mieliśmy szans. A jako że mieliśmy szansę tę kampanię wygrać, a ją przegraliśmy i to w dosyć kiepskim stylu całkowicie uprawnia mnie do twierdzenia, że armia polska była słaba. Co więcej, w dniu kapitulacji na całym TDW to my mieliśmy więcej wojska. Nie mówiłbym tak oczywiście gdyby Rosjanie rzucili do walki tak wielkie siły, którym niemoglibyśmy się przeciwstawić niezależnie od tego co byśmy nie zrobili, ale tak nie było w rzeczywistości. Podsumowując - postawiłeś jakąś zupełnie nieprzystającą do realiów powstania listopadowego tezę, że przegraliśmy, bo zawiedli dyplomaci i co już jest kuriozalne, że ktoś (nie powiedziałeś kto) zabronił armii walczyć z Rosjanami . Niemniej wojnę mogliśmy prowadzić troszkę dłużej, bo kampanię 1831 roku mogliśmy wygrać. A skoro mogliśmy, a tego nie zrobiliśmy to armia KP była ZŁA.
  10. Ale zauważ, że działania ZSRR, które wymieniłeś miały na celu całkowite podporządkowanie Afganistanu, żeby poprawić swą sytuację polityczną w rejonie Bliskiego Wschodu. Chodzi o to, że KPZR stwierdziła, że byłoby bardzo dobrze gdyby miała pod swą kontrolą Afganistan i jednym ze środków na zdobycie tej kontroli były działania "cywilizujace". Niemniej "cywilizowanie" nie było celem samym w sobie.
  11. Chyba uderzyłeś w złą nutę. Chodziło mi o to, że żadne państwo nie było tak zaślepione ideologią, żeby toczyć wojny w celu cywilizowania kogokolwiek. Brytyjczycy zawitali do Afganistanu, bo chcieli mieć strefę buforową przed Indiami. Komuniści, bo chcieli być bliżej Zatoki Perskiej. I tyle, żadnego "cywilizowania".
  12. Straszny koncert

    15 sierpnia urodził się Napoleon Bonaparte i dlatego twierdzę, że koncert Madonny to skandal
  13. Kultura dyskusji w internecie

    Kibic, ale to średnio reprezentatywne... Jasne - po prostu dziwi mnie powód. Ja się po prostu dziwię, że można przekreślić pół swego żywota przez komentarze w internecie.
  14. Kultura dyskusji w internecie

    No jaaasne, bo wszyscy kibice wypowiadają się w internecie Siatkarka to jest dla zespołu i to chyba to trener powinien ocenić czy się nadaje czy nie...
  15. Kultura dyskusji w internecie

    Dziwna jest osoba, która decyduje się na taki krok po komentarzach w internecie
  16. Napisz to jakimś zrozumiałym językiem, proooooszę
  17. Twój argument per analogiam w najmniejszym stopniu nie dowodzi tego, że Brytyjczycy pchali się do Afganistanu, bo chcieli kogokolwiek "cywilizować", tak samo jak nie chcieli tego robić komuniści...
  18. Na jakiej podstawie tak twierdzisz?
  19. Wojna austriacko-pruska 1866

    Jeżeli więc Bendek byłby mądrym wodzem, to po prostu, mówiąc kolokwialnie, olałby ruch 2. Armii i ruszył na północ. Wedle Twojej teorii ta swoboda działania by zanikła. Właśnie dlatego jest przyrównywany do Napoleona.
  20. Wojna austriacko-pruska 1866

    ,Nie wiem co zrobiłby Benedek - wiem co zrobiłbym ja, gdybym miał naprzeciw siebie słabsze dwie armia przeciwnika i gdyby trzecia armia ruszyła na moje tyły. Te dwie armie, który byłyby przede mną wypchnąłbym z Czech samą przewaga liczebną - koncentracja wszystkich nie byłaby niezbędna. Po tym sukcesie trzecia pruska armia zostałaby odcięta od swoich podstaw zaopatrzenia. Oczywiście wszystko zależy od szybkości działań zarówno moich sił, jak i przeciwnika. Niemniej nawet jeżeli upadnie Wiedeń to cały czas moje połączenia nie są przerwane. A za nim 2. Armia by do Wiednia domaszerowała to prawdopodbnie pozostałe dwie byłyby już w Brandenburgii i Saksonii, tym samym więc 2. Armia nie miałaby żadnej wartości bojowej. Co innego gdyby zignorowała Wiedeń i odcięła moje połączenie, gdy ja bym się przygotoywała do skoku na Armię Łaby i 1. Armię. To byłoby jedyne logiczne rozwiązanie problemu przez Prusaków. Marsz na Wiedeń mijał się z celem
  21. Wojna austriacko-pruska 1866

    I jakby ta 2. Armia maszerowała na ten Wiedeń to dwie pozostałe zostałyby wypchnięte z Czech przez Benedeka
  22. Wojna austriacko-pruska 1866

    Dobrze, teraz rozumiem
  23. Wojna austriacko-pruska 1866

    Czyli jednak wycofujesz się ze stwierdzenia jakoby Moltkemu manewr koncentryczny wyszedł przez przypadek? Poza tym dlaczego zakładasz, że ruszyłaby na Wiedeń, a nie chciała zniszczyć siły żywej przeciwnika? Przecież to nielogiczne... No i jeszcze jedno - manewr po liniach wewnętrznych jest odpowiedzią na działania koncentryczne (bitwa pięciodniowa w 1809), ale równie dobrze sam może do nich prowokować (kampania Waterloo).
  24. Wojna austriacko-pruska 1866

    I co to ma wspólnego z tezą, że plan pruski nie był manewrem koncentrycznym? I właśnie sobie strzeliłeś gola do własnej bramki, bo działanie po liniach wewnętrznych jest zawsze odpowiedzią na działanie koncentryczne przeciwnika...
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.