Lach71
Użytkownicy-
Zawartość
183 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Lach71
-
Jestem minarchistą! 8) Od zawsze wiedziałem, że blisko mi do UPR, choć minarchiści w UPR są zaledwie frakcją. :mrgreen: * państwo-minimum - prywatyzacja lub likwidacja wszystkich elementów państwa z wyjątkiem policji, sądów, wojska, służb dyplomatycznych * radykalne obniżenie i uproszczenie podatków (całkowite przychody państwa z tytułu podatków bezpośrednich i pośrednich w granicach 10%) * likwidacja prawnych ograniczeń dla działalności gospodarczej (zezwoleń, koncesji, etc...) * zaprzestanie udzielania przez państwo pomocy społecznej (zasiłki dla bezrobotnych, etc...) * całkowita liberalizacja dostępu obywateli do broni palnej
-
Zakończ. Reszty nie komentuję, bo się do komentowania nie nadaje. ........... Generalnie uważam, że dzisiejsze problemy międzynarodowe za bardzo chyba "zachwaszczają" temat antyamerykanizmu w Europie do 1989 r. USA był do tego czasu jedyną gwarancją wolności Kontynentu, a wielu Europejczyków rzucało koktajlami Mołotowa w amerykańskie ambasady. Pewnie odpowiedź dlaczego tak się działo ukryta jest w archiwach kremlowskich.
-
Po pierwsze było to po słynnej konferencji w Camp David pod koniec lutego 1990 r., podczas której H. Kohl kilkakrotnie stwierdził, że Niemcy o granicach zdecydują dopiero po zjednoczeniu. Bush senior uciął te dywagacje - USA uznają obecną granicę zachodnią Polski za ostateczną. Koniec kropka. Gorbaczow, to co zacytowałeś, wypowiedział kilkanaście dni później. Pod presją wydarzeń, czy żeby nie być w ogonie i aby pisano o nim tylko dobrze? Nie ważne. Od listopada 1989 r. do marca roku następnego Gorbaczow milczał. On trzymał w rękach klucz do zjednoczenia Niemiec i swoim milczeniem właśnie dawał do zrozumienia Niemcom, że mogą pozwolić sobie na gierkę wobec Polski. Na tym ogniu Gorbaczow też miał upiec swoją pieczeń, czyli umocnić wpływy sowieckie w Polsce drżącej ze strachu przed Niemcami. Nie upierałem się, że Teltschik o tym napisał, wszak był doradcą Kohla. Gdy znajdę tekst, o którym wspominałem, to tu opublikuję. Możesz sobie wyobrażać co dusza pragnie, faktów to na szczęście nie przesłoni. Prasa zachodnia prześlizgnęła się np. po północnowietnamskiej zbrodni podczas ofensywy Tet w Hue, gdzie zarżnięto lub w inny okrutny sposób zamordowano ponad 5 tys. ludzi. Za to hippisi szaleli, gdy na jaw wyszła zbrodnia Ameryanów w My Lai, w której zginęło 500 osób. Właśnie na tym polega antyamerykanizm - lewactwo dostrzega zło tylko po jednej stronie. Sorry, ale musisz znaleźć innych przykład, bo zapobieganie rozprzestrzeniania się komunizmu to dla mnie walka z rakiem. Trzeba czasami użyć metod inwazyjnych. Non possumus.
-
To wybitny przykład wczesnego Public Relations. Cezar prowadził autolansowanie się na potrzeby polityki wewnętrznej i naprawdę dobrze mu szło. Spróbuj poczytać w oryginale.
-
Spróbuj u Horsta Teltshika i jego książce "329 dni" oraz w starszych rocznikach "Plus minus" "Rzeczpospolitej". Za to ten sam ludek akceptował "pokojowe" metody walki Wietnamu Północnego z opozycją. Słyszał i widział zbrodnie wojenne wojsk USA i południowego Wietnamu, ale w ogóle nie słyszał o krwawych pacyfikacjach dokonanych przez "miłujących pokój" małych ludzików z północy kraju. Możesz przybliżyć ten temat? Czy chodzi może o działalność we włoskiej Chrześcijańskiej Demokracji Romano Prodiego, jako prawdopodobnego agenta KGB?
-
To nie jest argument, bo każde państwo stara się działać racjonalnie i z myślą przede wszystkim o sobie. Amerykanie być może dobrze pamiętają lekcję z Omaha Beach, więc pewnie dlatego mieli interes w uznaniu granicy zachodniej interes Polski. I był on zbieżny z naszym. Podobnie zbieżny interes był w 1918 r., czego efektem był 13. punkt deklaracji Wilsona. Można mieć oczywiście do USA stosunek ambiwalentny, za wizy, za offset i za mnóstwo innych rzeczy. Mnie jednak antyamerykanizm interesuje jako zjawisko historyczne. W pewnym sensie podziwiam irracjonalne zachowanie się ludzi z Europy zachodniej, gdy tuż za Łabą sowieckie czołgi co jakiś czas grzały silniki.
-
W dobie zjednoczenia Niemiec Helmut Kohl na przełomie 1989 i 90 roku kombinował jakby tu uniknąć jednostronnej deklaracji o uznaniu polskiej granicy zachodniej. Czynił to za namową M. Gorbaczowa, który liczył na to, że Polska pozostanie wtedy w strefie wpływów CCCP ze strachu przed Niemcami. Jak zwykle Francja miała to gdzieś, a Wielka Brytania w ogóle była przeciwna zjednoczeniu. Kropkę nad "i" postawiły USA, które zażądały od Kohla deklaracji dotyczącej granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej. Wątpię czy ten spokój dla słabiutkiej i osamotnionej na początku lat 90. Polski to "nic".
-
Wykorzystane te Okopy zostały tuż po wybudowaniu, do ryglowania Kamieńca Podolskiego, który odzyskano siedem lat po wybudowaniu Okopów, po podpisaniu pokoju karłowickiego w 1699 r. Ale dopiero w następnym wieku cała Polska (a być może świat) usłyszał o ich istnieniu z racji obrony tego miejsca przez konfederatów barskich pod wodzą Kazimierza Pułaskiego. W tym kościele Rosjanie wyrżnęli pozostałych przy życiu rannych konfederatów: http://img527.imageshack.us/img527/1236/okopyhh9.jpg
-
No to ok. W Rosji jest demokratyczniej niż w USA i w ogóle fajniej. Politkowska poślizgnęła się na skórce od banana. Możemy porozmawiać o antyamerykaniźmie? A może to właśnie jest argument za tezą, że USA gorzej traktują swych obywateli i dlatego są potępiane przez resztę świata, łącznie z ostojami wolności, jakimi są Rosja i np. Chiny? W takim razie nie wiem jak mam argumentować.
-
No i wszystko w temacie. System elektorski zabezpiecza przed wyborem jednostki nieodpowiedzialnej, która została nagle wypromowana przez, dajmy na to, klęskę żywiołową. Elektorzy z Alaski mogą więc zapobiec wyborowi podtopionego populisty z Miami na Florydzie. Może wrócimy do tematu antyamerykanizmu? Jest on na pewno mniej skomplikowany niż system wyborczy USA. [ Dodano: 2008-05-06, 17:11 ] W sumie to nie temat tarczy antyrakietowej. Ale wydaje mi się, że obecność Amerykanów w Polsce uzmysłowi wreszcie Rosji, że jesteśmy w NATO, nie jesteśmy "szarą strefą" ani jej "bliską zagranicą". Nam guzik do tego, czy tarcza ochroni USA. Ważne jest z naszego punktu widzenia, aby Amerykanie nie opuścili Europy, tak jak tego chcą Niemcy wraz z Rosją. Jeśli będzie u nas tarcza to będą ją traktować jak bazę Ramstein w Niemczech - jak coś, co muszą bronić w razie konieczności, bo tam są ich ludzie. Ewakuacja personelu ambasady trwa krócej niż bazy wojskowej.
-
To trochę off top, ale wyjaśnię: Prezydenta wybierają elektorzy przysługujący każdemu stanowi w liczbie równej członkom Kongresu z danego stanu. Mimo że we wszystkich stanach elektorzy są wybierani w głosowaniu powszechnym, to stany nie mają obowiązku organizowania wyborów. Zgodnie z Konstytucją USA o sposobie wyboru elektorów decyduje stanowa legislatywa (zaklepane przez Sąd Najwyższy) i jeśliby uznała to za stosowne może np. wybrać elektorów samemu. System ten powoduje więc, że zdarza się, iż kandydat, który uzyskał mniej głosów w głosowaniu powszechnym uzyskuje przewagę w kolegium elektorskim i zostaje wybrany prezydentem. Taka sytuacja zdarzyła się dopiero pięć razy. Na pewno w przypadku wyboru Busha na I. kadencję. Demokracja USA jest na pierwszy rzut oka skomplikowana, jednak nie jest oszustwem. To efekt rewolucji z końca XVIII wieku i chęć zabezpieczenia nowego państwa przez ich Ojców Założycieli przed ogłupiałym i w większości pijanym elektoratem. Wybory w USA są wolne, ale ichni "Lepper" nie zdobędzie tam władzy.
-
Bo to są wybory pośrednie. Amerykanom dzięki taki bezpiecznikom nie grozi jakiś Lepper. Nie ma to jednak nic wspólnego z ograniczeniem wolności wyborów. U nas przydałby się system elektorski. Nie ogranicza to demokracji, ale zapobiega wejściu do parlamentu skrajnych imbecyli i dewiantów.
-
Przecież "paplanie" się Amerykanów czy Brytyjczyków oraz ich sojuszników w Iraku oraz w Afganistanie, to jest najmądrzejsza rzecz jaką może zrobić cywilizowany świat - zająć terrorystów w ich mateczniku! Z dala od metra w Londynie i innych city. Gdybym był żołnierzem to zrobiłbym wszystko, aby odciągnąć bandytów od Europy i bawiłbym się z nimi z dala od moich bliskich, z dala od mojego domu. Lepiej już ryzykować życiem żołnierzy w Iraku czy Afganistanie niż narażać cywilów we własnym kraju. Do tego się sprowadza wojna z terrorystami, którzy nie uznają genewskich zasad wojny. Antyamerykanizm jest dla mnie kontynuacją zimnej wojny. Nastąpiła zmiana frontu, ale cel dla przeciwnika pozostał ten sam - chce on załatwić nas.
-
No pewnie! :arrow: Tak, to Okopy. Ta wijąca się rzeka od północy to Zbrucz, który wpada do Dniestru. Wzdłuż Zbrucza przebiegała granica RP. Twoja kolej!
-
Te wymienione przez Ciebie czynniki są oczywiście prawdziwe, choć największe zdziwienie budzi ta głupota. Kanibalizm spowodowany przymusową kolektywizacją wsi wschodniej Ukrainy był wiedzą powszechną na Zachodzie. Powojenny terror sowiecki w krajach podbitych też był znany. A jednak to właśnie Amerykanie są tymi najgorszymi od końca wojny właśnie. Ja to czasami sobie myślę, że antyamerykanizm europejski jest mieszaniną zazdrości i nienawiści, która jest pochodną zawiści. Antyamerykanizm francuski zrodził się od razu po zakończeniu defilady w wyzwolonym Paryżu w 1944 r. Na dodatek za antyamerykanizm nic nikomu nie grozi. Można bezkarnie palić amerykańskie flagi, demonstrować pod ambasadami USA. Te same czyny wobec sowieckich, teraz rosyjskich ambasad od razu wywołują ostrą reakcję Kremla, która szybciutko przekłada się na wzmożone pałowanie "niepoprawnych politycznie" demonstrantów. A szczególnie zaciekłym przeciwnikom CCCP, a teraz Rosji, zwłaszcza tym, którzy dobrze znają jej mechanizmy działania, grozi śmierć w męczarniach, np. po zjedzeniu rycyny lub polonu. Mimo to właśnie Rosja uznawana jest za gołąbka pokoju, na którego nieustannie poluje amerykański orzeł.
-
Oczywiście. Ale ja uważam, że gdyby nie było Busha, to antyamerykańscy działacze europejscy musieliby go sobie wymyślić. To nie Bush jest problemem. Antyamerykanizm istniał wtedy, gdy Bush był dorastającym młodzieńcem. Skąd się brał antyamerykanizm, gdy Europie zagrażał zmasowany atak sowieckich dywizji pancernych? Przecież antyamerykańscy działacze polityczni wprost namawiali swoje władze do... jednostronnego rozbrojenia i wyproszenia Amerykanów z Kontynentu. To przecież znany z przyrody proces apoptozy, czyli programowego samobójstwa!
-
Wnosi, wnosi. Na pewno dla mnie. Miło wiedzieć, że są ludzie z podobnymi do moich poglądami. 8) Zgadzam się też z tezą, że u źródła antyamerykanizmu europejskiego jest dzałanie i zachowanie się tutejszej lewicy. Ale dlaczego jej poglądy na USA zwyciężają? To jest dla mnie zagadkowe. W czasach zimnej wojny przywódcy lewicy brytyjskiej (związkowcy) brali pieniądze z sowieckiej ambasady na działalność wywrotową i nikt do dziś nie nazwał tego zdradą. Arthur Scorgill jest autorytetem dla wielu lewicowców, a w Europie trwa prawdziwa nagonka na agentów CIA, którzy mogli mieć związek z transportowaniem podejrzanych o terroryzm tuż po 11/09/2001. Ostentacyjnie robi się pokazówki antyamerykańskie w różnych trybunałach, a milczy się na temat prosowieckości, która przeszła w groźną dziś prorosyjskość. Były kanclerz Schröder dostaje pracę w rosyjskiej spółce mającej na ochotę na wrogie przejęcia europejskich spółek i nikomu nie odzywa się w głowie dzwonek alarmowy. Otwarcie zaś gani się Polskę i Czechy za chęć zainstalowania u siebie amerykańskich instalacji wojskowych. To przecież chore!
-
Karmię się od dzisiaj "Beresteczkiem" z serii Historyczne Bitwy. Mniam mniam. :arrow: Skończyłem "Cecorę" z tej samej serii, ale nie polecam. Autor nic nowego nie wniósł. Powtórzył to, czego dowiedziałem się już przed 20 laty u Podhorodeckiego. To smutne, że pozwalają na pisanie takiego czegoś. Szkoda pieniędzy, odradzam.
-
A to przepraszam. Z tonu posta, z tych wszystkich zaprzeczeń wywnioskowałem, że tylko nazwisko Świerczewskiego się zgadza. :arrow: Dowodu oczywiście nie mam żadnego. To właśnie opinia zacytowanego przez Ciebie oficera. Nie mam pojęcia czy jest drugie źródło, tak aby stwierdzić, iż to fakt historyczny. Ale patrząc na wcześniejsze i późniejsze "dokonania" "Waltera" w tym "sporcie", można przyjąć, że popijał podczas bitwy dla dodania sobie wigoru.
-
Może uda mi się reaktywować temat. :arrow: Kolega Ciekawy napisał, że silną bronią Polski byłoby wystąpienie z roszczeniami odszkodowawczymi wobec Niemiec. Niestety, tu podobno stoją na przeszkodzie względy formalne, takie jak zrzeczenie się odszkodowania przez rząd PRL w 1952 r., który takie polecenie dostał z Moskwy. Myślę, że jest jednak sposób na obejście tego. Ostatnio usłyszałem, że jakiś Polak, który w wyniku wojny i z powodu bezpośredniego działania najeźdźcy niemieckiego ma bardzo oszpeconą twarz wystąpił do rządu RFN o odszkodowanie. Myślę, że ten człowiek pokazał bardzo dobrą drogę do wskazania Niemcom ich miejsca w szeregu. Prawo międzynarodowe bowiem mówi, że nie można osobom fizycznym zabronić walki o odszkodowanie indywidualne, nawet jeśli ich państwo zrezygnowało z takich roszczeń. Z tego właśnie korzysta Powiernictwo Pruskie, których członkowie osobno składają pozwy przeciwko Polsce. Trzeba więc powołać coś w rodzaju stowarzyszenia, które zajęłoby się reprezentowaniem poszkodowanych Polaków (nawet potomków zamordowanych), ich obsługą prawną przed sądami międzynarodowymi. Niemcy mogą mieć wtedy cieplutko. :arrow: Nie są w stanie przebić naszych pretensji.
-
Reasumując: było to największe zwycięstwo w naszej historii? A Świerczewski był wyjątkowo wtedy trzeźwy? Więc tylko w sumie pogratulować. Tak na serio to nie wiem o co chodzi w poście kolegi... Zwycięstwo to, czy porażka pod tym Budziszynem? Byłbym wdzieczny za wyjaśnienie.
-
Od czasu do czasu wracam do książki Marcina Wolskiego - "Alterland": http://czytelnia.onet.pl/0,3327,0,1,nowosci.html Napisana z dużym polotem i wartką akcją powieść political fiction zawsze wywołuje u mnie lekki i przyjemny ucisk za mostkiem, gdy czytam o tym jak na początku lat 50. w knajpce na Pradze w Warszawie, niedaleko stacji metra siedzą sobie pisarze i poeci, wśród nich K.K. Baczyński. Panowie rozmawiają sobie spokojnie o najnowszych posunięciach rządu Jana Nowaka-Jeziorańskiego oraz o procesie karnym Władysława Gomułki, oskarżonego o zdradę stanu. Panowie akurat mają widok na śródmieście Warszawy, gdzie nie widać pałacu kultury, a jedynie drapacze chmur prawdziwego, dobrze rozwiniętego city. Oczywiście w książce jest też inna wizja, ale ta opisana wyżej najbardziej przypadła mi do gustu. :arrow:
-
Jeśli mogę się "wymądrzyć" to zagłosowałbym na bitwę tu nie wymienioną - pod Budziszynem 1945 r. Bilans polskich strat to prawie 19 tys. zabitych, rannych i zaginionych. Straty niemieckie - niespełna 7 tysięcy. O klęsce zadecydował "talent" tego, który "się kulom nie kłaniał", bo podczas operacji był w sztok pijany - gen. K. Świerczewskiego. Gdyby nie interwencja wojsk Koniewa (i tak spóźniona), to nie wiadomo co by zostało z 2. armii. Klęska bolesna nie tylko ze względu na straty, ale także prestiżowa - dobrze wyposażone polskie oddziały zostały zmasakrowane przez konające wojska III Rzeszy kilka dni przed samobójczą śmiercią swego wodza. Dało to naszej nieszczęsnej najnowszej historii upiorną klamrę czasową - zaczynaliśmy wojnę klęską i tak samo ją kończyliśmy. No tylko załamać ręce... Komunistyczna propaganda zrobiła wszystko, aby zatrzeć w pamięci te wydarzenia spomiędzy 21 a 26 kwietnia. Dlatego w każdej dziurze w PRL musiał być plac lub ulica imienia tego pożal się Boże - dowódcy alkoholika.
-
Zawsze myśłałem, że Jagiełło dokonał koncentracji swych wojsk pod Czerwińskiem. No, ale człowiek uczy się przez całe życie. :arrow: Moje pytanie. Na tym zdjęciu satelitarnym (dzięki ci Google Earth ) widać charakterystyczny teren otoczony z niemal wszystkich stron rzekami, poza wąskim przesmykiem na zachodnie. To miejsce weszło do historii Polski oraz do jej literatury. Cóż to takiego? http://img413.imageshack.us/img413/6478/zagadka4vl8.jpg [ Dodano: 2008-05-04, 21:24 ] Widzę, że ani drgnęło. Czas więc na podpowiedź. To miejsce leży obecnie poza granicami Polski, ale do 1939 r. było w naszych granicach. [ Dodano: 2008-05-05, 18:02 ] No coś kiepściutko, oj kiepściutko. :arrow: Kolejna podpowiedź: Umocnienia na tym terenie powstały w XVII wieku, ale do dramatycznych wydarzeń na tym miejscu doszło dopiero w następnym wieku.
-
Czyżby to była Twierdza Modlin? :shock: Ale w jaki sposób mógł to miejsce docenić Jagiełło?