Bronek
Użytkownicy-
Zawartość
314 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Bronek
-
Sejm zabronił nie tylko wwożenia monet obcych, lecz nawet zamknął na dłuższy czas mennice w całej Rzeczypospolitej. Powód był prosty- zagraniczni spekulanci wymieniali polskie monety na obce, mniej wartościowe i nasze wywozili za granicę, co powodowało kolosalne straty. Zaś co do nazw „floren”, „dukat”, „czerwony złoty” to spróbujmy uporządkować to od początku: W średniowiecznej Europie posługiwano się drobną monetą srebrną. Z czasem zaczęły być potrzebne monety o większej wartości, do grubszych transakcji handlowych. Dlatego w XIII wieku we Florencji wprowadzono do obiegu monetę złotą o nazwie wywodzącej się od symbolu lilii widocznego na monecie- „floren”. W ślad za Florencją złote monety zaczęła bić także Wenecja. Weneckie monety złote nazywały się początkowo „cekinami” a potem „dukatami”. Później złote monety zaczęły emitować inne kraje europejskie. Polska nie miała własnych złóż złota, nasza mennica biła więc monety srebrne. Ale świętopietrze trzeba było uiszczać do skarbu papieskiego w monecie złotej, gdyż dwór papieski odmawiał przyjmowania polskiej monety srebrnej jako zbyt mało wartościowej. Zebrane w kraju sumy wywożono do Gandawy, gdzie wielkie domy kupieckie pełniły też rolę banków i tam wymieniano (z pokaźną stratą zresztą) na francuskie złote floreny. W kraju natomiast, z braku własnych, używano powszechnie złotych monet węgierskich o nazwie „dukat”. (Stąd nazwy „floren” i „dukat” na określenie monet złotych w ogóle w języku polskim). Tu małe uzupełnienie: moneta obiegowa ze złota emitowana jest przez mennice polskie dopiero za Zygmunta III Wazy. Wcześniej pojawia się trochę dukatów koronnych Zygmunta Starego, lecz są one bite dla prestiżu, jako emisja deficytowa. Nieco dukatów bił Gdańsk za Zygmunta Augusta, były też efemeryczne emisje za Łokietka (zachowane dwie sztuki) i Aleksandra Jagiellończyka (żaden egzemplarz nie przetrwał do naszych czasów). W mennicy w Siedmiogrodzie, a więc poza granicami kraju, bił też złote monety Stefan Batory. Dukat węgierski był wart 30 srebrnych groszy wybijanych w Polsce więc te 30 groszy nazwano „jeden złoty polski”. Kiedy w XVI w. w obiegu pojawiła się nowa gruba moneta srebrna o nazwie talar, ustalono, że ma on mieć wartość równą jednemu złotemu polskiemu i zarazem jednemu dukatowi. Tak więc przyjęto założenie, że 1 złoty polski (jednostka obrachunkowa) = 1 dukat złoty (1czerwony złoty)=1 talar srebrny=30 groszy srebrnych. (Lecz oczywiście w praktyce nie udało się uniknąć wahań). XVII-wieczne dukaty i talary mogły mieć teoretycznie równą wartość dzięki temu, że talar był znacznie większy i cięższy od dukata (zawierał w sobie srebro warte jednego dukata). Różne nominały takie jak szóstak (6 groszy), trojak (3 grosze), dwugrosz (2 grosze) i półtorak (1 i 1/2 grosza) były po prostu wielokrotnością grosza. Emitowanie tych monet służyło po prostu usprawnieniu obrotu pieniężnego. Źródło dla zainteresowanych: Tadeusz Kałkowski „Tysiąc Lat Monety Polskiej”- rzecz napisana przystępnie i z mnóstwem ilustracji, łatwo dostępna, bo wydana w dużym nakładzie. Ewentualnie: Andrzej Szwagrzyk "Pieniądz na Ziemiach Polskich X-XX Wiek" dla bardziej wnikliwych badań.
-
1. Niezupełnie. W wikipedii jest mowa o „czerwonym złotym” a to nie to samo co złoty. Złoty polski był jednostką obrachunkową i (w założeniu) zawierał taką ilość monet srebrnych, jaka odpowiadała jednemu złotemu dukatowi, czyli 30. Natomiast czerwony złoty to moneta ze złota o wartości jednego dukata, nazywana tak dla odróżnienia od monet srebrnych. Oczywiście w odniesieniu do monet polskich nazwy "floren" i "dukat" dotyczą tego samego. 2. Tak. Liczony po kursie oficjalnym szeląg zawsze był równy 1/3 grosza. Jednak w rzeczywistych transakcjach kierowano się rynkową wartością szeląga. Przykładowo: jeżeli coś kosztowało 1 grosz to płacąc srebrną jednogroszówką płaciło się jeden grosz. Ale płacąc np. miedzianymi szelągami „boratynkami” w 1662 r. należało doliczyć jeszcze około 15% ceny. Później było jeszcze gorzej; dopłacało się 20, 30 a wreszcie nawet 70% ! Oficjalny kurs nadal jednak wynosił 3 szelągi za grosz. A żeby rozwiać ewentualne wątpoliwści dodam, że nazwa "boratynka" wywodzi się od nazwiska Boratini, a nie od Borata.
-
Zgadza się, floren, dukat i czerwony złoty to różne nazwy tego samego pieniądza. Jaką miał wartość, powiedzieć się nie da, bo zmieniała się ona w zależności od podaży złota (np. po przewiezieniu dużych ilości złota z Ameryki potaniało ono w stosunku do srebra). Wracając jeszcze do pierwszego pytania o największą i najmniejszą monetę RON-u. Największymi monetami były tzw. portugały, czyli wielokrotności dukata ( pięć, dziesięć dukatów, a nawet więcej). Najprawdopodobniej służyły one nie tyle do transakcji ile do lokowania oszczędności. Najwyższy nominał, jaki w ogóle wybito to moneta o wartości stu dukatów wybita w 1621 r. w mennicy bydgoskiej (a więc za rządów Zygmunta III). Średnicę ma 69,2 mm a ciężar wynosi 348,2 g. Niektórzy numizmatycy uznają ją raczej za medal niż monetę, sprawa jest więc dyskusyjna. Tym niemniej moneta taka istnieje i jest znana bodajże w dwóch egzemplarzach. Teraz przejdźmy do małych nominałów. Zasadniczo najmniejszą monetą był denar, jednak za Wazów ten nominał okazał się już zbyt drobny; funkcję najniższego nominału zaczął pełnić szeląg i tak już zostało do rozbiorów. Jednak żeby być zupełnie w porządku należy jeszcze wspomnieć o obolu litewskim. Wybito je tylko raz, w latach 1545-1547 w celu ściągnięcia z obiegu niepełnowartościowych półgroszy świdnickich, dezorganizujących rynek monarchii jagiellońskiej. Kurs tych półgroszy ustalono na trzy i pół denara, niezbędne więc okazało się wybicie monety półdenarowej (obola). Kiedy już wykupiono od ludności wszystkie półgrosze świdnickie, obole przestały być potrzebne. Dziś są to bardzo rzadkie monety, poszukiwane przez kolekcjonerów.
-
Kapitaliści-ojcami komunizmu?
Bronek odpowiedział Bronek → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
1. Owszem, „dziecko” się narodziło. Napisałem wyraźnie: „doktryna komunistyczna” a nie „komunizm wprowadzony w realu”. Proszę czytać uważniej to, co napisałem. 2. Nie wiedziałem, że Vat, Pit Cit i Greenpeace istniały już w XIX wieku. Gates (bo chodzi chyba o Billa Gatesa, nieprawdaż?) jest postacią współczesną raczej nam niż Marksowi. Niestety, wszystko, co tu napisałeś jest nie na temat. Prosiłem o odpowiedź na konkretne pytanie a nie o referat mający udowodnić, że liberalizm jest w gospodarce jedyną słuszną drogą. Przytoczone przez Ciebie argumenty (nawiasem mówiąc, też nie własne, bo trafiało mi się czytać je już nieraz w różnych pismach) znakomicie nadawałyby się na materiał w dyskusji dotyczącej kwestii wolnego rynku dzisiaj. Na tym forum są w ogóle nie na miejscu. -
Dymitr Strasznooki- książę panujący na Rusi w okresie niewoli tatarskiej. Przydomek zyskał dzięki gwałtownej reakcji na wieść o śmierci ojca w Saraju- stolicy Złotej Ordy. Wsiewołod Wielkie Gniazdo- ruski książę. Nazwany tak za sprawą licznego potomstwa. Z kolei w Ziemi Świętej, gdzie sąsiadami państw krzyżowych były państewka muzułmańskie, jednego z muzułmańskich władców chrześcijanie nazywali Grubym Kmieciem. Zapewne ze względu na wygląd zewnętrzny.
-
Wywiad i kontrwywiad w czasach RON - u
Bronek odpowiedział Pancerny → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Wywiad polski mógł się poszczycić osiągnięciami już za czasów panowania Władysława Jagiełły. Bartłomiej z Boreszewa, dziekan kapituły warmińskiej, przyboczny lekarz Konrada von Jungingen i jego następcy Ulryka był na usługach Jagiełły. Bartłomiejowi powierzano także zadania dyplomatyczne, m.in. negocjacje z Jagiełłą i Witoldem, toteż oddawał usługi nieocenione. Innym polskim szpiegiem był pokojowiec Ulryka von Jungingen o nazwisku Stassko von Bolmen ( Staszko z Bolemina). Za rządów Iwana Groźnego granice państwa moskiewskiego były dla obcych w zasadzie zamknięte. Mimo to na dworze carskim działał szpieg Rzeczypospolitej. Albert Schlichting, najemny żołnierz, który dostał się do niewoli, z uwagi na znajomość ruskiego i niemieckiego został przydzielony jako tłumacz do carskiego medyka. Spędził w Moskwie 7 lat i wówczas przekazywał informacje przybywającym z Rzeczypospolitej posłom i gońcom. Jego raporty trafiały do podkanclerzego W. Ks. Litewskiego Ostafiego Wołłowicza mającego w swojej gestii działania wywiadowcze w państwie moskiewskim. Artykuł w jednym z numerów „Mówią Wieki” porusza temat działań wywiadowczych prowadzonych z inspiracji hetmana Koniecpolskiego. Przykład ten pozwala to na stworzenie sobie względnie czytelnego obrazu metod działania wywiadu dawnej Rzeczypospolitej. Za czasów Koniecpolskiego wywiad Rzeczypospolitej podlegał hetmanowi, czyli głównodowodzącemu wojsk. Szczególnie intensywnie działał wówczas wywiad polski nakierowany na Turcję i Chanat Krymski. Szpiegów opłacano zarówno z kasy państwowej jak i z kieszeni hetmańskiej. Jednak w porównaniu z europejskimi potęgami wywiadowczymi, np. Francją nakłady te nie były zbyt duże. Zadania wywiadowcze wykonywali przede wszystkim dyplomaci i posłowie wysyłani do państw obcych. Po powrocie składali oni szczegółowe raporty z tego, co zdołali zaobserwować. Oprócz nich działali klasyczni szpiedzy wysyłani na teren wroga w przebraniu np. kupca. Szeroko korzystano z informacji dostarczanych przez zbiegów z niewoli bądź dezerterów z armii przeciwnika. Pozyskiwano wiadomości także od osób stale krążących pomiędzy Rzeczpospolitą a np.Turcją- z tego obszaru danych dostarczali zwłaszcza kupcy ormiańscy, zasięgający wieści na bazarze w Stambule (Turcy lekceważyli i nawet wyszydzali te „bazarowe” działania polskiego wywiadu, jednak istotnie dostarczały one rzetelnych informacji). Ważną rolę w wywiadzie pełnili również tłumacze. Wywiad polski miał też swoich informatorów w sąsiednich państwach. Udzielali oni informacji w zamian za pieniądze lub poparcie. Hetman Koniecpolski miał liczną siatkę agentów w Turcji, nie tylko wśród miejscowych rzemieślników-chrześcijan ale nawet wśród wysoko postawionych osób oraz w armii sułtańskiej. Dziś jednak nie sposób ich zidentyfikować. Dzięki nim hetman dobrze wiedział co dzieje się na dworze sułtana, jakie poselstwo przybyło, jakie dary przywiozło, itp. To obserwowanie ruchu obcych poselstw umożliwiało zorientowanie się co do zamierzeń postronnych dworów. Wydatki na wynagrodzenia kwitowano ogólnikowo („szpiegowi pod Sokalem 80 złp”) toteż nazwisk zachowało się niewiele. Znanym wywiadowcą był Teodor Szemberg, autor analizy polityczno-wojskowej „Relacja rządów monarchii tureckiej” wysłany do Turcji w 1622. Z kolei młody inżynier Sebastian Aders wysłany w 1644 r. na Krym sporządził mapę półwyspu. Zbiegły janczar, Serb z Ostrowicy o imieniu Konstanty również sporządził memoriał dotyczący Turcji. Ormianin Jan (lub Piotr) Romaszkiewicz tłumacz, dyplomata i kupiec był jednym z najbardziej operatywnych polskich agentów w Turcji w połowie XVII wieku. Niejaki Grotowski i Paweł Wielowiejski to towarzysze chorągwi Koniecpolskiego, wysłani z misją do hospodara wołoskiego Mateusza Basaraba we wrześniu 1633 r. również byli hetmańskimi szpiegami. W czasie kampanii cudnowskiej w obozie wojsk kozacko-moskiewskich działało kilku polskich agentów. Odznaczył się wówczas szczególnie pewien nie znany niestety z nazwiska szlachcic, któremu udało się zebrać sporo ważnych informacji podczas zakrapianych biesiad, na które zapraszał Kozaków. O kontrwywiadzie mam do napisania znacznie mniej. W XVII-wiecznej Rzeczypospolitej rolę oficera kontrwywiadu pełnił specjalny oficer hetmański dodawany każdemu obcemu dyplomacie w charakterze opiekuna; nosił on miano przystawa. W internecie natknąłem się też na informację, że działania kontrwywiadowcze były też jednym z zadań żandarmerii polowej (żandarmeria w wojsku polskim powstała na początku XVII wieku i wchodziła w skład sztabu hetmana lecz nie miała własnego aparatu wykonawczego) ale nic bliższego mi na ten temat nie wiadomo. -
Ruch egzekucyjny - przebieg i ocena zjawiska
Bronek odpowiedział sebas → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Najkorzystniejsza to na pewno ta dotycząca zwrotu nieprawnie posiadanych dóbr. Ale poaz tym... Ruch egzekucyjny zawierał w sobie wiele słusznych postulatów, jednak nie byłbym skłonny go idealizować. Wypływał on nie tyle z rzeczywistej troki o kraj ile raczej z chęci zabezpieczenia swoich interesów przez szlachtę. Faktem jest, że w ogólnym rozrachunku okazał się zjawiskiem korzystnym, ale nie można zamykać oczu na to że: 1.Zainicjowany został jako protest przeciwko elekcji vivente rege , czyli był obroną wolnej elekcji. A wolna elekcja była jednym z głównych gwoździ do trumny Rzeczypospolitej. 2.Przywrócenie królowi nieprawnie dzierżonych przez szlachtę dóbr miało dać koronie środki na armię. Widać tu nadzieję, że skoro król będzie dysponował funduszami na wojsko, to przestanie nękać sejmy o uchwalanie nowych podatków. 3.Prawo o incompatibiliach uderzało także w osoby zasłużone krajowi jak np. hetman Tarnowski. I sądzę, że samo w sobie nie byłoby ono szczególnie szkodliwe, o ile obwarowane byłoby zastrzeżeniem, że posiadane godności nie będą dożywotnie ( bo dopiero to, jak widać na przykładzie urzędu hetmańskiego, wpływało na osłabienie sprężystości państwa). 4. Występowanie szlachty przeciw Kościołowi to kontynuacja zadawnionej niechęci do płacenia świadczeń na rzecz kleru. Gdyby opłaty do kościelnej kasy wnosił król, a nie szlachta, ruch egzekucyjny na pewno jakoś by to przebolał. -
Stalinizm - wypaczenie czy kontynuacja
Bronek odpowiedział vanbrovar → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Skoro już się wypowiadałeś, to po co stale mielesz to samo? I to jeszcze nie na temat. I czy reszta twoich wypowiedzi jest tak samo obszerna i przepełniona treścią jak ta? -
Stalinizm - wypaczenie czy kontynuacja
Bronek odpowiedział vanbrovar → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Taką właśnie receptę realizował Adolf Hitler. Czy to ma być ten wzorzec do naśladowania, Tomaszu N? A poza tym, ileż ten post wniósł do dyskusji! -
"Bratnia pomoc" dla Czechosłowacji w 1968 r.
Bronek odpowiedział Leuthen → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
A jak „ludowe” to już nie polskie? LWP miała polskie mundury, polskie stopnie i odznaczenia, więc chyba inne niż polskie to wojsko nie było? -
Bohdan Chmielnicki - ocena i szczegóły biograficzne
Bronek odpowiedział lukass → temat → Wazowie na tronie polskim
Ależ jak najbardziej Turcja wchodziła w rachubę... niewiele lat po wybuchu powstania Chmielnickiego Kozacy zdecydowali się wręcz przyjąć zwierzchnictwo sułtańskie. A sam Chmielnicki pozostawał w ścisłym sojuszu z Chanatem Krymskim, które to państwo było lennikiem tureckim. Oczywiście Kozakom łatwiej było szukać porozumienia z pokrewnymi etnicznie moskiewskimi Rusinami niż z zadeklarowanym wrogiem Turcją, ale w skali ogólnej Moskwa była takimże samym czynnikiem zewnętrznym jak Turcja. Do tego dochodziła kwestia wyznaniowa (prawosławie tu i tam, a w Turcji islam) i dlatego wpierw szukano poparcia u cara. Jednak kiedy wśród Kozaków nastąpiło rozczarowanie „przyjaźnią” Moskwy, zwrócili się ku dawnemu wrogowi- Turcji. A wracając do zasadniczego tematu. Różnie można oceniać powstania kozackie, ale niezaprzeczalnym faktem jest, że polityka Chmielnickiego otworzyła Moskwie wrota na Ukrainę i w perspektywie spowodowała bezpośrednie wcielenie lewobrzeża do Państwa Moskiewskiego. Wpuszczenie Moskali na Ukrainę to najtragiczniejszy owoc powstania Chmielnickiego. Dla Rzeczypospolitej był to dużo gorszy cios, niż gdyby Kozakom udało się utworzyć własne niepodległe i silne militarnie, ale nie związane z Moskwą państwo. Z takim rządzonym przez Kozaków Księstwem Ruskim istniałaby możliwość gry politycznej, zawierania ewentualnych sojuszy bądź przynajmniej paktów o nieagresji. Ukraina na pasku Moskwy musiała wpisać się we wrogą Rzeczypospolitej politykę Kremla. Z tego względu dziejową rolę Chmielnickiego oceniam negatywnie. A czy można go postawić w jednym szeregu z powstańcami polskimi z czasów zaborów? Według mnie- nie. Powstania kozackie skłonny jestem traktować jako wojnę domową a nie walkę narodowowyzwoleńczą, tak jak to dziś jest ujmowane przez historyków ukraińskich. Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym, między innymi także państwem Rusinów choć, co istotne, byli oni upośledzoną politycznie i wyznaniowo grupą. Gdyby Rzeczpospolita była państwem trojga narodów, a Ruś cieszyłaby się statusem takim jak miała Litwa, dążenia separatystyczne zapewne nigdy nie przybrałyby takiej skali. (Zresztą o tym wszystkim napisano już powyżej, mnie pozostaje tylko zgodzić się z przedmówcami). -
Skoro wprowadzenie euro ma za sobą pociągnąć wzrost kosztów utrzymania to czy jest sens to robić? Według mnie nie. Już i bez tego państwo boryka się z brakiem środków na najpotrzebniejsze dziedziny. Kiedy dorównamy przynajmniej tym średnio stojącym krajom Unii, wówczas możemy pomyśleć nad wprowadzaniem nowej waluty; wcześniej nie. Słyszeć też można opinie, że kurs euro dostosowany będzie do polityki gospodarczej najsilniejszych krajów Unii, Niemiec i Francji, za którymi biedniejsza Polska nie będzie nadążać. Zajść może podobne zjawisko jak miało miejsce przed pierwszą wojną w monarchii habsburskiej- kurs waluty dostosowany był do gospodarki bardziej rozwiniętych krajów- Austrii i Węgier a Galicja tonęła w nędzy.
-
Przeczytaj sobie lepiej "Kapitał" Marksa.
-
Polskie obozy koncentracyjne? Oczywiście, że istniały
Bronek odpowiedział Duke Mihashi → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ad1.) Temat dotyczy obozów koncentracyjnych, więc o jakich innych może być tu mowa? Jeżeli pan AK mówi o jakichś innych obozach, to wypowiada się nie na temat i zaśmieca watek. Ad2.)Teraz taka jakaś moda zapanowała, żeby ze sprawców robić ofiary. Nie wątpię, że przebywającym na terenie Polski czy na Ziemiach Odzyskanych Niemcom oberwało się po wojnie. I trudno się dziwić, biorąc pod uwagę ich zachowanie podczas okupacji. Kto sieje wiatr ten burzę zbiera. Co zaś do żołnierzy niemieckich przebywających w obozach jenieckich, to być może rzeczywiście nie byli traktowani w tych obozach najłagodniej. Ale nikt ich do Polski nie zapraszał -sami przyszli. Gdyby nie wszczęli wojny, siedzieliby w domu a nie w obozie. Nie widzę więc powodu, żeby się nad nimi szczególnie litować. Ad3.) Czy zawsze w odpowiadaniu muszą Pana wyręczać inni? -
A czy szlachta mogła zawetować decyzję, jednego lub drugiego władcy, dotyczącą oddania tronu ? Oczywiście, że mogła. Król nie miał władzy absolutnej, musiał liczyć się z wolą sejmu. Dopuszczenie linii brandenburskiej do lenna przez Zygmunta Augusta miało miejsce 4 marca 1563 na sejmie piotrkowskim, a decyzję o nadaniu kurateli nad Albrechtem Fryderykiem podjął Batory na radzie senatu we Włocławku w marcu 1577. Kiedy w 1578 Jerzy Fryderyk przybył na sejm do Warszawy aby 26 lutego złożyć hołd, na sejm zjechali również posłowie z Prus Książęcych i starali się przekonać senatorów i posłów, żeby wpłynęli na zmianę decyzji królewskiej. Gdyby w latach 1563 i 1578 sejm zdecydowanie się sprzeciwił, zarówno Zygmunt August jak i Batory musieliby ustąpić.
-
Owszem, materiał do odbudowy Warszawy uzyskiwano z rozbiórki zabytków, ale dotyczyło to budowli w miastach należących przed wojną do Niemiec. W Elblągu rozbierano stare domy dla celów odbudowy Warszawy, to wiem z całą pewnością. Zamek książąt pomorskich w Szczecinie też poddano rozbiórce (i bodajże cegły poszły właśnie do Warszawy, ale nie jestem tego pewien tak na 100%). Decyzja ta była fatalna, i nie usprawiedliwia jej nawet to, że ówczesne władze nie były do końca przekonane, czy Ziemie Odzyskane pozostaną przy Polsce. A taki właśnie był motyw dewastacji- jeżeli mamy możliwość pozyskać materiał na odbudowę własnej stolicy z „niemieckich” miast, to należy to zrobić póki są one w naszych rękach. W rezultacie, kiedy Elbląg, Szczecin i inne miejscowości pozostały w granicach Polski, okazało się, że sami zubożyliśmy własne dziedzictwo.
-
Polskie obozy koncentracyjne? Oczywiście, że istniały
Bronek odpowiedział Duke Mihashi → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Ująć może nie ma co, ale dodać można by sporo. Na przykład chciałbym dowiedzieć się, gdzie Twoim zdaniem należało trzymać jeńców niemieckich, jeżeli nie w obozach jenieckich? I drugie pytanie: na jakiej podstawie stawiasz znak równości pomiędzy hitlerowskimi obozami koncentracyjnymi a obozami jenieckimi dla Niemców i, jak to ująłeś, „patriotów z UPA”? Piszesz też, że owych „polskich obozów koncentracyjnych” pilnowali enkawudziści. Z tego co wiem, była to formacja radziecka, jak więc mogli oni pilnować obozów polskich? Zostali wypożyczeni, czy może dorabiali sobie po godzinach? To trzecie pytanie, na które chętnie przeczytałbym odpowiedź. -
Czy istniała szansa na monarchię absolutną?
Bronek odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Szansa na monarchię absolutną na pewno jakaś tam istniała, jednak widoki na to były naprawdę znikome. Jagiellonowie nie byli rodzimą dynastią- przyszli z zewnątrz i żeby utrzymać się na tronie pierwszy ich przedstawiciel- Władysław- musiał „coś” dać w zamian panom koronnym (to „coś” to właśnie przywileje szlacheckie). I ta maniera już się utrzymała. Wybór następcy na tron polski miał już znamiona elekcyjności, choć wszystko odbywało się w obrębie jednej dynastii. Z tego względu władca zmuszony był liczyć się z poddanymi w znacznie większym stopniu niż gdyby był z dynastii zakorzenionej w kraju „od zawsze”. Do tego jeszcze brak było siły, która mogła stanowić przeciwwagę dla szlachty tzn. dużych silnych miast. Król, szukając sojuszników dla swojej polityki mógł się oprzeć albo na możnowładztwie albo na drobnej szlachcie, jednak w obu wypadkach była to ta sama grupa społeczna. Ale mimo tych utrudnień nie można powiedzieć, żeby Jagiellonom nie leżała na sercu sprawa wzmocnienia władzy królewskiej. Jan Olbracht rządził mocną ręką , Aleksander po objęciu tronu zdołał uniknąć totalnego okrojenia monarszych uprawnień (choć duża w tym zasługa Łaskiego) a Zygmunt Stary znajdował się w poważnym konflikcie ze szlachtą na tym tle. Być może, gdyby dynastia Jagiellonów przetrwała, a w kraju nastąpiłby jakiś poważny wstrząs wewnętrzny na miarę wojny domowej, to może z czasem zdołałaby wprowadzić absolutyzm. Ja jednak nie wierzę w takie rozwiązanie i na pytanie, czy Jagiellonowie byli w stanie wprowadzić absolutyzm odpowiadam, że nie. -
A z jakiego powodu miano by się skupiać na tym szczególnie? Zesłanie z łapanki do obozu koncentracyjnego do pracy lub wpisanie na listę zakładników i rozstrzelanie było alternatywą równie fatalną, jeśli nie gorszą. Wszelkie stopniowanie represji (ci cierpieli „bardziej”, a tamci „mniej”) uważam za pomysł chybiony i dowodzenie, że jakaś grupa społeczeństwa doświadczała gorszego losu niż inni uważam za nie na miejscu.
-
Jako pierwszy oficjalnie przyjął tytuł władcy Wszechrusi Iwan III Srogi. W stosunkach z Litwą wyrażenia „gosudar wsieja Rusi” użył w korespondencji w roku 1493. Wcześniej Iwan używał tytułu „Wielki Książę” aczkolwiek F. Koneczny utrzymuje, że Iwan użył tytułu cara już wcześniej- w 1484 roku w liście do Żyda Scharii przebywającego w Kaffie. Tytuł zamieszczony w liście brzmiał: „Bożijeju miłostiju welikij hospodar ruskieje zemli, welikij kniaź Iwan Wasylewicz car wsieja Rusi”. Wracając do tematu- „Wielkie Węgry” to idea postulująca skupienie w granicach Węgier terenów należących obecnie do sąsiednich państw a zawierających duży odsetek ludności węgierskiej. Terytoria te znalazły się w granicach Czechosłowacji, Rumunii i Jugosławii po traktacie w Trianon w 1920 roku. Przez cały okres międzywojenny rząd węgierski robił wszystko, żeby odzyskać te tereny, zaś dzięki przymierzu z Niemcami w 1938 Węgry uzyskały południowy pas Słowacji i Rusi Podkarpackiej. W latach II wojnyswiatowej Wegry rozszerzyły granice kosztem Rumunii Jugosławii i ZSRR a po 1945 roku powróciły do granic z Trianon. Dziś przyłączenia utraconych terenów domaga się nacjonalistyczna organizacja paramilitarna Magyar Garda.
-
Myślę, że jednak Batoh, zaraz potem Cecora. Tyle, jeśli chodzi o bitwy w polu, co do utraty twierdz (też były to klęski o kluczowym znaczeniu, ale według mnie należałoby je rozpatrywać jako osobną kategorię) to najgorsze było utracenie Smoleńska i Kamieńca Podolskiego. Z tym, że utrata Smoleńska niosła bardziej brzemienne skutki.
-
Kontakty Rzeczypospolitej z krajami zamorskimi w ogóle nie były zbyt rozwinięte, toteż zainteresowanie relacjami z dalekich stron nie było aż tak znaczne. Być może dlatego, że nie miało tak praktycznego znaczenia jak np. w przypadku Holendrów czy Anglików, wyprawiających daleko w świat swoje statki. Jednak relacje Boyma nie były tak zupełnie nieznane- na zachodzie często korzystano z jego opisu Chin przy sporządzaniu różnego rodzaju kompilacji dotyczących tego państwa, często sięgano do jego rozpraw o florze i medycynie chińskiej. Informacji o Chinach zasięgali u Boyma znani XVII-wieczni geografowie, np. Riccioli i Kircher. Kontakty polskich jezuitów z Chinami musiały być znane w Europie (przynajmniej wśród zainteresowanych) skoro zwracano się do nich o informacje. Np. Gottfried Wilhelm Leibniz prosił o informacje na temat Chin i innych krajów azjatyckich konfratra Boyma- Smoguleckiego. Sam Michał Boym przybrał nawet chińskie nazwisko, które brzmiało: Po-Mi-Ko-Tsze-inen.
-
Wszystko to, co napisano powyżej to prawda, ale poza tym: Od 1672 r na Górnych Węgrzech (Słowacja) trwało powstanie kuruców skierowane przeciwko władzy Habsburgów. Wkrótce powstańcy opanowali dość znaczny obszar, zaś cesarz zdecydował się zawrzeć z nimi układ pokojowy. Mimo to przywódca powstańców, Emeryk Thököly uznał się w 1682 za wasala Turcji a sułtan nadał mu godność króla Węgier. Krok ten spowodował, że cała południowa granica Polski zaczęła sąsiadować z Imperium Osmańskim a Kraków znalazł się w bezpośrednim zasięgu Turków, podobnie jak przedtem Kamieniec Podolski. W razie ewentualnego ataku z terenu Górnych Węgier Turcy byli w stanie wedrzeć się do samego serca Polski. Fakt ten musiał spowodować odwrócenie sojuszy (miejsce Francji miała zająć Austria) i Rzeczpospolita zmuszona była we własnym interesie zawrzeć przymierze wojskowe z cesarzem. Przymierze przewidywało, że jeżeli Kraków lub Wiedeń zostaną zagrożone, wówczas ten partner, którego kraj nie będzie obiektem najazdu pośpieszy z pomocą drugiemu. Pierwszym celem armii osmańskiej stał się Wiedeń, toteż Jan III zgodnie z literą układu wyruszył z odsieczą. Tak więc nie miniemy się z prawdą jeśli powiemy, że zagrożenie Krakowa stało się przyczyną odsieczy wiedeńskiej.
-
Motyw trupiej czaszki był dość często wykorzystywany w różnych odznakach pułkowych. I wcale nie oznaczało to, że dana jednostka jest szczególnie krwiożercza (czytaj: specjalizuje się w mordowaniu jeńców i ludności cywilnej).
-
Inna stolica Polski po II wojnie
Bronek odpowiedział JASNY CELSTYN → temat → Polska po 1989 r. (1989 r. -)
Moim zdaniem najlepszym rozwiązaniem byłoby umiejscowienie powojennej stolicy w Łodzi. Miasto jest wystarczająco duże, położone centralnie, nie doznało jakichś specjalnych zniszczeń i wystarczyłaby tylko część tych nakładów, które pochłonęła odbudowa Warszawy żeby wybudować w Łodzi niezbędne gmachy rządowe i parlament. Historyczny rodowód nie musi być czynnikiem decydującym- wybór miejsca na stolicę powinien być umotywowany przede wszystkim względami praktycznymi a gdyby brać pod uwagę starodawność danej miejscowości to nigdy nie można byłoby się zdecydować czy stolica powinna być w Poznaniu, Krakowie, Gnieźnie czy Kaliszu. Podniesienie do rangi stolicy mniejszego miasta, np. posiadającego bogate tradycje Sieradza wymagałoby poważnych nakładów na rozbudowę, w efekcie więc nie byłoby żadnej różnicy czy zbuduje się nową stolicę w Sieradzu czy odbuduje starą w Warszawie. Co zaś do samej Warszawy. Jej zniszczenie to ewidentne straty wojenne naszego kraju i oczywiście powinna być podniesiona z gruzów. Z tym, że niekoniecznie należało robić z niej z powrotem wielką metropolię kosztem ogromnych nakładów podczas gdy inne miasta też wymagały restauracji. Mogła sobie Warszawa być mniejszym miastem z odbudowanym zamkiem królewskim i tradycjami niegdysiejszego miasta stołecznego- mielibyśmy drugi Kraków, tyle, że nieco mniejszy. Jedynym minusem stołecznej Łodzi byłoby może to, że dziś odbierana byłaby jako „komunistyczna” stolica. I trwałyby nieskończone spory o to, czy po obaleniu komunizmu powinno się przenieść stolicę do innego miasta (i znów- do jakiego?) czy pozostawić ją tam gdzie jest.