Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Vissegerd


  1. Oczywiście, że Południe miało szanse wygranej, ale tylko do 1863 r. Szybka wojna była na rękę Konfederacji. Dlaczego? Unia była lepiej rozwinięta, ale zanim przestawiłaby swój przemysł na przemysł wojenny minęłoby sporo czasu. Wojnę Konfederacja mogła wygrać do Gettysburga. Szanse jednak zaprzepaścił sam Lee - podjął decyzję o oskrzydleniu Waszyngtonu. W rezultacie pozbawił się świetnej kawalerii Stewarta, której pod Gettysburgiem mu zabrakło. Tym samym stał się grabarzem zwycięstwa.

    Zgadzam się co do roku 1863, to był ostatni moment, kiedy jeszcze można było odwrócić losy wojny. Nie zgadzam się natomiast do końca co do kawalerii Stewarta. Manewr rajdu na głębokie tyły Unii był dobrym pomysłem. Sama kawaleria w bitwie nie odegrałaby większego znaczenia. Jedyny błąd to taki, że Lee pozbawił się zwiadu i informacji (Chociaż opinie historyków są podzielone. Podobno JEB otrzymał rozkazy informowania o ruchach wroga, tylko ich nie wykonał - może ktoś coś wie bliżej na ten temat?). Gdyby nie to, informacje o koncentracji armii Unii dostałby ze dwa dni wcześniej, co znowuż umożliwiłoby wcześniejszy marsz na Gettysburg. Bitwa wyglądałaby zupełnie inaczej. Wojska Konfedracji szybciej przybyłyby na pole bitwy i zajęły lepsze pozycje. Wygrana byłaby baaaaardzo prawdopodobna. Dodajmy też, że część kawalerii JEB'a Stewarta przybyła pod Gettysburg już w pierwszym dniu bitwy. Drugim, poważnym błędem był moim zdaniem atak dywizji Picketa. Tylu dobrych żołnieży poległo...

    Wojna secesyjna była tak na prawdę kampanią na czas. Konfederaci, dysponując w początkowym okresie lepszą kadrą, zapasami uzbrojenia mieli szansę na zwycięstwo. Niestety, czas grał na ich niekorzyść. Jak wspomnieli Elta, Soran i oczywiście Tofik, przewaga ekonomiczna była nie do pokonania. Na dodatek, na początku wojny Lee nie dowodził, z resztą później dowodził tylko Armią Płn. Wirginii, a dopiero na koniec całością sił. Za późno, żeby wykazał swój geniusz.

    Pozdrawiam.


  2. Jak Polacy zapatrywali się na Napoleona III? Czy mieli jakieś podstawy by pokładać w nim nadzieje? Czy on interesował się sprawą polską?

    Swego czasu, jakieś 15 jeszcze lat temu byłem zaciętym napoleonistą, potem przestało mnie to interesować. Im więcej wiedziałem, tym gorzej oceniałem Bonapartego.

    Jak słusznie zauważyła Estera poniżej, dałem ciała na całej linii i napisałem nie na temat. Święcie przekonany, że chodzi o Napoleona I, o nim napisałem, zamiast o trzecim. Chyba złamałem regulamin i tak na prawdę należał mi się OST. Sam bym go sobie dał, bo Estera jak widać z dobroci serca potraktowała mnie łagodnie :wink: Dziękuję i przepraszam.

    Wyedytowałem posta i wyrzuciłem pierdoły na temat Napoleona I, resztę uzupełniłem.

    Co do tematu (uzupełnienie po edycji). W okresie prezydentury (1848-1852) i początkowym cesarstwa, mało realne szanse były na głębsze zaangażowanie Francji i Napoleona w politykę środkowo-europejską. Napoleon umacniał swoją władzę we Francji i polityka wenętrzna była głównym obszarem jego działań. Na terenie dawnej Polski też się niewiele działo, cała Europa lizała rany po Wiośnie Ludów.

    Pierwszym momentem szerszego działania Francji na arenie międzynarodowej była wojna Krymska. Jest prawdopodobne, że gdyby wtedy wybuchło w Kongresówce powstanie, zarówno Napoleon jak i Brytyjczycy wsparli by je dużo wydatniej, niż kilka lat później. Niestety, powstanie zaczęło się jak wiemy w 1863, a wtedy stosunki Bonapartego z Rosją układały się nader korzystnie. Na dodatek toczyła się wojna secesyjna i była bardziej interesująca dla mocarstw zachodnich niż powstanie w Polsce. Przypomnijmy, że polscy dyplomaci wręcz w drzwiach się mijali z konfederackimi. Mimo więc wcześniejszych obietnic dawanych Polakom, Napoleon po prostu nie mógł przyjść nam z pomocą. Pomiędzy wojną Krymską a Powstaniem Styczniowym natomiast, Francja zaangażowana w wojnę we Włoszech, też nie mogłaby wziąć udziału w otwartym konflikcie z Rosją. Tym bardziej, że rosnące zagrożenie ze strony Prus wymuszało na Napoleonie znalezienie jakiejś przeciwwagi, a była nią Rosja. Polacy, podzieleni na 3 zabory absolutnie taką przeciwwagą być nie mogli. Owszem, tzw. "kocioł polski" był na rękę Bonapartemu, bo osłabiał pozycję zarówno Prus jak i Austrii oraz powodował przychylne stanowisko Rosji.

    Sądzę więc, że Napoleon III po prostu zręcznie wykorzystywał kartę polską w polityce międzynarodowej Francji, wątpliwe jest jednak, żeby wsparł otwarcie (poprzez działania wojenne) naszą sprawę. Musiałoby dojść do konfliktu miedzy zaborcami. Tak się stało w 1914 roku. Popatrzmy, jak wtedy wyglądała polityka Francji wobec Polaków. Sądzę, że te kilkadziesiąt lat wcześniej wyglądałoby identycznie.

    Dodajmy do tego romantyzm epoki i mamy złudne mrzonki mitu Napoleona III. Marzyły mu się sukcesy swojego wuja, stąd też może zainteresowanie Polską, ale to był człowiek zupełnie innego pokroju.

    Przy okazji przypomniało mi się czytane parę lat temu opracowanie Józefa Piłsudskiego na temat Powstania Styczniowego. Postawił tam tezę, że powstanie mogło zakończyć się sukcesem. Ciekawa sprawa.

    (Sprzed edycji) Do głowy przychodzi mi natomiast pomysł na inną ciekawą dyskusję. Dlaczego Napoleon I przegrał w 1812 i czy miał szansę wygrać z Rosją? Chyba, że taki temat już był, jeszcze nie wszystko przejrzałem.

    Pozdrawiam.


  3. Moim, skromnym zdaniem lepsza była armia Królestwa. Po pierwsze, pod względem wyszkolenia. To zasługa nie tylko Konstantego, ale również warunków w jakich armia powstawała. Trzeba oddać armii Księstwa, że miała gorsze warunki zarówno startu jak i rozwoju. Armia Królestwa kształtowała się przez lat 15 w warunkach pokojowych, a Księstwo miało i czasu mniej i był to jeszcze czas wojenny.

    Po drugie, pod względem logistycznym. Napoleon niestety zaniedbywał i zaopatrzenie, i służby medyczne. W armii księstwa nie było już tego problemu.

    A tak po prawdzie, to nie są to wielkie różnice.

    Pozdrawiam.


  4. Bardzo ciekawa dyskusja. Nie jestem mocny z średniowiecza, ale wydaje mi się, że aby określić datę końca rozbicia dzielnicowego powinniśmy najpierw postawić założenie, co rozumiemy przez koniec rozbicia.

    Jeśli założymy, że chodzi o powrót kraju, jako całości, jako królestwa na arenę międzynarodową, to rzeczywiście koronacja Łokietka byłaby chyba najwłaściwszą datą. Jeśli natomiast przyjmiemy, że chodzi o zjednoczenie i skonsolidowanie ziem polskich (dzielnic) to sprawa się komplikuje. Pomińmy Śląsk, który trwale odpadł od Korony (przecież nie powiemy, że rozbicie skończyło się w 1945 roku!), pozostaje jednak Mazowsze, które do 1526 było oddzielną dzielnicą. Lennem Polski, zgoda, ale jednak. Miało oddzielny sejm (do 1540!), wojsko, administrację, itd. Czyli możnaby postawić rewolucyjną tezę, że rozbicie skończyło się faktycznie w 1526 (śmierć Janusza III) albo w 1529, kiedy to sejm płocki zatwierdził formalnie inkorporację :wink:

    Wiem, że to karkołomna teoria, ale chciałem pokazać, jak trudno jest czasem w historii o jednoznaczność.

    Pozdrawiam.


  5. Co do Kłuszyna nie wiem czy 10 x, ale z na pewno było to liczba 2 pod względem szarż po Warszawie 1656 r.

    Masz rację Jarpen. Pod Kłuszynem szarżowano 7 razy.

    ,czy pod Kłuszynem husaria atakowała bez kopii tylko szablami,bo tam też husarze wykonywali z 10 szarż.

    Atakowali i tak i tak. Pierwsze 2 szarże wykonano z użyciem kopii (i nie wszyscy te kopie mieli), następne zaś z użyciem koncerzy i szabli. Kopie husarskie dostarczane były centralnie (przez króla), nie stanowiły osobistego wyposażenia husarza, ulegały też zniszczeniu podczas ataku (kruszyły się). Zależnie od posiadanych w bitwie zapasów uzbrojenia i dynamiki samej bitwy, w kolejnych szarżach używano kopii lub nie.

    Rację ma też Tofik, pisząc o walce husarii w obronie. Nawet w obronie twierdz husarze spisywali się niezgorzej (walczyli pieszo). Pamiętajmy, że byli nie tylko elitą, ale praktycznie jedynym regularnym i zawodowym wojskiem w ówczesnej Polsce (poza gwardią królewską).

    Husaria nigdy nie walczyła samodzielnie, w najgorszym wypadku wspólnie z pancernymi (petyhorcami czy kozakami, jak kto woli). Jednakże to husaria stanowiła podstawową siłę uderzeniową i przełamującą. Tak było pod Kircholmem i pod Kłuszynem. To właśnie 2 największe bitwy dla mnie. Ja osobiście przedkładam Kłuszyn nad Kircholm, chociażby ze względu na stosunek sił (1:5 pod Kłuszynem, 1:3 pod Kircholmem, mniej więcej). Aczkolwiek, ktoś się może nie zgodzić, bo szwedzka armia biła rosyjską na głowę jakościowo. Uważam jednak, że dużo trudniejsze zadanie było pod Kłuszynem ze względu na teren (brak mozliwości szarży na początku bitwy ze względu na prozaiczną sprawę - PŁOT!), praktyczny brak piechoty (100 ludzi) i artylerii (2 armaty). O trudności zadania świadczy też ilość szarż i czas trwania bitwy.

    Pozdrawiam.


  6. Typ kawalerii używany w zachodnich armiach.To właśnie oni próbowali pokonać naszą kawalerię i rozbić naszą piechotę.

    Tak naprawdę co o nich wiemy???

    Coś tam wiemy :wink: Ale może uporządkujmy wiedzę na początek.

    Kirasjerzy to ciężka jazda, która zastąpiła kopijników. Powstała już w XVI w., miała ciężkie uzbrojenie ochronne (kirys, hełm (choć nie zawsze), czasem nabiodrki), zaczepne to pałasz (czasem szpada), pistolety, w okresie późniejszym (XVIII w.) karabinek. Była to jazda używana głównie do uderzenia, ciężka i niezbyt szybka. Nowością w stosunku do kopijników był lżejszy pancerz, brak broni zaczepnej długiej. Pistolety stanowiły broń pomocniczą, dużo rzadziej stosowano karakol niż szarżę. Ewoluowała w okresie od 2 połowy XVII wieku. W XVI i XVII nie stanowiła zbyt licznego rodzaju wojsk.

    Wbrew pozorom, dość podobna jazda do powyższej. Chociaż głównym elementem uzbrojenia były pistolety (w początkowym okresie puffery (wczesny pistolet z zamkiem kołowym - XVI w.)) i walczono głównie wspomnianym już karakolem, już jednak od czasów Gustawa Adolfa używana też do szarży. Co ciekawe, szwedzka rajtaria była lżejsza niż niemiecka, bo bez uzbrojenia ochronnego (zresztą, nie tylko szwedzka). Spotyka się też w historiografii podziały na rajtarię lekką i ciężką. Rajtaria też, w przeciwieństwie do kirasjerów była używana do działań dywersyjnych, wypadów na tyły wroga. Stanowiła podstawowy i najliczniejszy rodzaj jazdy w armiach zachodnich. Uzbrojenie zaczepne podobne jak u kirasjerów, z tym, że raczej szpada niż pałasz. Jazda lżejsza niż kirasjerzy.

    Arkebuzeria natomiast była typową jazdą strzelczą, również powstała w XVI wieku. Z uzbrojeniem obronnym bywało róznie, raz było, raz nie. Podstawą było uzbrojenie zaczepne, arkebuz, 2 pistolety i szpada. Arkebuzerzy potrafili strzelać z konia i głównie walczyli konno, ale czasem też w szyku pieszym (w przeciwieństwie do dragonów, którzy walczyli głównie pieszo). Nie była to tak liczna formacja jak rajtaria, ale dużo liczniejsza niż kirasjerzy.

    Co do wypowiedzi Jarpena na temat wyższości husarii. Pełna zgoda. Husaria biła na głowę nie tylko każdy, inny rodzaj jazdy, ale również piechoty. Mogę się tu rozpisać, ale nie wiem, czy nie złamię regulaminu (odbiegnięcie od tematu) a i sama kwestia husarii to baaaardzo obszerny temat. Jak jest wola, to w następnym poście :D

    Na koniec dodam, że wysnułem pewną teorię. W pewnych okolicznościach, trudno było odróżnić na pierwszy rzut oka kirasjera, rajtara czy arkebuzera. Mogli mieć niemal identyczne uzbrojenie, zarówno ochronne jak i zaczepne. To, co rzeczywiście ich odróżnało, to taktyka walki i konie :idea:

    Pozdrawiam.

    //Adm. zapraszam w takim razie do wątków poświęconych ściśle husarii : )


  7. Odnoszę wrażenie, że to sentymenty Kresowiaków oraz ich potomków kształtują pogląd, że to były i są miasta polskie, a Wielka Trójka zrobiła tym samym "wielką krzywdę" "skrzywdzonemu" i "biednemu" narodowi polskiemu.

    Pewnie tak, chociażby moje sentymenty, ale... Jeśli chodzi o korzenie historyczne, istotnie Lwów może polski nie był od początku. Ale nie można patrzeć tylko na korzenie, bo w ten sam sposób możemy powiedzieć, że Berlin jest słowiański (vide Kopanica).

    Grody Czerwieńskie (więc i teren późniejszego Lwowa) zajął jeszcze Bolesław Chrobry. Teren potem przechodził z rąk do rąk, miasto założył faktycznie książę włodzimiersko-halicki w 1256 roku. Jednakże od 1339 roku, aż do 1945 miasto było polskie, rozkwitło w dobie Jagiellonów, element polski wśród mieszkańców tężniał z każdym stuleciem. Mamy więc 600 letnią, polską historię miasta. Dodam też, że tzw. "Linia Curzona B" przyznawała Lwów Polsce (patrz mapka). Polska ludność wyznania katolickiego stanowiła ponad 50% ogółu społeczeństwa (spis powszechny z 1910 roku), ukraińska ok. 17%. Tak więc mówienie o polskości Lwowa jest moim zdaniem całkowicie uzasadnione.

    Z kolei inna jest nieco historia Wilna. Osada, jako litewska powstała jescze w V w. ne, pierwszy, drewniany zamek również wznieśli Litwini. Ale prawa miejskie w 1387 roku nadał Władysław Jagiełło (prawo magdeburskie). Od samego początku miasto było wielonarodowe, z dominującymi elementami ludności polskiej, żydowskiej, białoruskiej (rusińskiej), niemieckiej, ormiańskiej a nawet włoskiej. Rdzennych Litwinów nie było prawie wcale, bez porównania mniej niż Polaków w Wilnie obecnie (prawie 20%). Nie wspominając o uniwersytecie czy polonizacji szlachty litewskiej. Wg spisu powszechnego w 1916 roku (spis niemiecki) Polaków było 53,7%, Żydów 41,4%, Litwinów 2,1%. W 1931 roku Polaków było już 65,9%, Żydów 28% a Litwinów 0,8%. Nawet jesli te dane (podejrzewa się, że spis z 1931 roku był sfałszowany) nie do końca są prawdziwe, to i tak żywioł litewski w Wilnie był marginalny. Wynika z tego, że mówienie o polskim Wilnie jest jak najbardziej właściwe. Do dzisiaj większość mieszkańców Wilna mówi, bądź rozumie po polsku (stwierdziłem naocznie).

    Pozdrawiam.

    P.S.: Ponieważ jest to mój pierwszy post na tym forum, z góry przepraszam Admina i Moderatorów za uchybienia "Konstytucji", starałem się jej przestrzegać :wink:

    post-3098-1206204239.jpg

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.