Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Vissegerd


  1. A ja mam dwa konta na WP (historycznie, od dawien dawna) i jedno na Tlenie. Tlen jest dużo lepszy niż WP. Szybszy, filtr antyspamowy bardzo doby, większe zasoby. WP to porażka, ale znajomi się przyzwyczaili.

    Czwarte konto mam służbowe, przez Lotus Notes. I to jest najlepsze. Super szybkie, zero spamu, pełne bezpieczenstwo, no i zero ograniczenia pojemności. Tylko to ograniczenie załączników do 10 MB :arrow: No cóż, bank to bank... ;)

    Pozdrawiam.


  2. Reformy Poniatowskiego na dłuższą metę nic nie dały, państwo i tak upadło,

    Nie dlatego państwo upadło, że reformy nic nie dały, tylko reformy nic nie dały bo państwo upadło. A dokładniej położyła je przegrana w wojnie z Rosją. Zdaje się, że właśnie z Tofikiem na innym forum o tej wojnie dyskutowaliśmy.

    Reformy, czyli konstytucja dałyby bardzo wiele, gdyby nie upadek państwa. Nie bez kozery, jeden z ministrów pruskich powiedział po cichu polskiej delegacji (Prusy były formalnie naszym sojusznikiem i SAP wysłał delegację z prośbą o pomoc w wojnie z Rosją), że nie mamy co liczyć na pomoc, bo z konstytucją RP wyrośnie w kilka lat na taką potęgę, iż połknie Prusy. Dokładny opis tego zdarzenia wraz z cytatem wypowiedzi (i nazwiskami) można znaleźć w książce P. Derdeja pt. "Zieleńce, Mir, Dubienka" wydawnictwa Bellona. Książkę niestety ktoś ode mnie pożyczył i nie oddał, więc musiałem pisać z pamięci.

    Tak więc nie można pomniejszać reform Poniatowskiego, były na prawdę bardzo dobre. Poniatowski natomiast zawiódł poźniej, w czasie wojny.

    Pozdrawiam.


  3. Był też drugi cel ataku na północy. Odcięcie Rosjan od portów morskich w Inflantach i pn.-wsch. Rosji. Zostawała tylko Finlandia, ale i ta byłaby odcięta od reszty imperium. Utrudniłoby to komunikację z Anglią a Napoleonowi dawało możliwość zaopatrzenia przez porty morskie. Teoretycznie przynajmniej.

    Co Wy tak z tym "Piotrogrodem"? To było ponad 100 lat poźniej, na razie mamy St. Petersburg ;)

    Pozdrawiam.


  4. Prawdę mówiąc, trochę mi go nawet żal.

    Eeee, sentymentalista z Ciebie :arrow: Jestem przekonany, że gdyby 6 Armią dowodził ktoś pokroju von Bock'a lub Modela (o Mansteinie nie wspominając) to sprawa rozegrałaby się inaczej. Mówiąc po żołniersku, Paulusowi zabrakło jaj (mam nadzieję, że nie dostanę za to OST'a :razz: ). Natomiast przejście na stronę Sowietów w niewoli to już klasyczna zdrada, to go całkowicie dyskwalifikuje.

    Pozdrawiam.

    Czerwonego paska raczej nie musisz się obawiać ;) Aż tak rygorystyczny nie jestem :arrow: //mch90


  5. Trudno się z Tobą mch90 nie zgodzić ;)

    Morale było już wtedy zróżnicowane, ale na ogół jeszcze wysokie.

    W wielu przypadkach jednak wysokie do samego końca. Weźmy na przykład resztki XI Korpusu gen. Streckera, który w fabryce traktorów "Barrikady" bronił się do ostatniego zołnierza jeszcze dwa dni po kapitulacji.

    Tylko raz, 7 grudnia '42 udało się dostarczyć 282 tony zaopatrzenia, co stanowiło rekord. Z reguły jednak nie udawało się spełnić tych norm, a wymagane 350 ton nie docierało w ciągu jednego dnia, a tygodnia.

    Róznie bywało, z reguły dostarczano ok. 100 ton, więc 1/3 potrzeb. W pierwszym dniu mostu tylko 75 ton!!!

    Tym nie mniej, wracając do tematu jak widać zgadzamy się wszyscy, że Paulus był bardzo nieudolnym dowódcą. A o to Autorowi tematu, czyli Tobie chodziło :arrow:

    Pozdrawiam.


  6. c.d.n. Znakomita książka- pocytuję trochę ;)

    Jest świetna, też ją mam. Pierwszy raz przeczytałem ją jak miałem 9 lat :arrow:

    Mnie w kampanii rosyjskiej od dawna natomiast dziwi jedna rzecz. Przecież Polacy doskonale znali warunki klimatyczne, topograficzne, zaopatrzeniowe na wschodzie. Czyżby nie przekazali tych informacji Napoleonowi? Czy po prostu je zignorował?

    I druga sprawa. Na poparcie naszej opinii (kwestia logistyki i zmiany planów) popatrzmy na działania korpusu X Korpusu. Poszedł zgodnie z pierwotnym planem na Rygę (że nie zdobył to inna sprawa). Straty poniósł o niebo mniejsze niż korpusy, które szły na Moskwę. To najlepszy dowód na poparcie naszej tezy.

    Pozdrawiam.


  7. Masz rację mch90, nie sugerowałeś, że wszystkie armie sowieckie stały na drodze, to była moja złośliwa nadinterpretacja ;) Przepraszam :arrow:

    Manstein rozpoczął swoją operację 12 grudnia, dokładnie 20 dni po zamknięciu kotła. Żołnierze niemieccy jeszcze nie byli tak zmęczeni jak piszesz, Pitomnik był ciągle w ich rękach, Goering (kolejny, główny sprawca klęski, ale o tym za chwilę) utrzymywał swój godny pożałowania most powietrzny. Mało ten most dawał, ale zawsze coś. Morale Niemców było wysokie. Nie wiem dokładnie ile wtedy Paulus miał paliwa, ale skoro Manstein chciał żeby 6 Armia szła mu naprzeciw, to chyba jeszcze nie było tak źle. Do 21 grudnia Manstein jak już pisałem doszedł na 50 km. do Stalingradu. Tak więc rację ma chyba riv porównując kocioł do Demiańska czy Czerkass. Skrajne zmęczenie pokazało się moim zdaniem dopiero pod koniec grudnia i w styczniu. Była więc szansa. Czas grał na niekorzyść Paulusa.

    Teraz jako niepokorny hipokryta wezmę trochę Paulusa w obronę. W momencie kiedy zamknął się kocioł i podjęto decyzję o organizacji Grupy Armii Don, Paulus rozważał dwie możliwości. Zostać i czekać albo się przebijać. Był już skłonny podjąć decyzję o przebijaniu, ale wtedy pojawił się właśnie Goering z pomysłem swojego mostu powietrznego. To przesądziło w głównej mierze o decyzji Hitlera, a co za tym idzie, Paulusa. Podejrzewam, że gdyby gruby Hermann się nie wychylił, mogłoby być inaczej. Co nie usprawiedliwia Paulusa, bo już pierwsze 3 dni mostu pokazały jego niewydolność. Tyle tylko, że znowu uciekał czas...

    Pozdrawiam.


  8. Estera, chyba przypomniałem sobie źródło, gdzie była ocena NB jako dowódcy. W 2004 albo w 2005 wyszedł specjalny numer "Mówią wieki" poświęcony w całości Napoleonowi. Jeśli mnie pamięć nie myli to tam znalazłem bardzo ciekawe tezy, min. nt. Austerlitz (ależ jestem hipokrytą, piszę, że od wielu lat Bonapartem się nie zajmuję, a czasopismo kupiłem jak tylko je ujrzałem ;) ).

    Muszę się tylko do tego numeru dokopać, a to zajmie trochę czasu...

    Przy okazji. Dowodzenie bezpośrednie Napoleona i wpływ na żołnierzy. To też decydowało o jego zwycięstwach. Podrywający tekst pod piramidami "ileś tam wieków patrzy na was..." i inne dziania. Kiedyś mój ojciec dotarł do ciekawych informacji nt. bitwy pod Arcole. Była słynna akcja na moście, nawet wybito pamiątkowy medal. Przyjęto, że Napoleon poderwał żołnierzy do ataku i sam ich przez ten most poprowadził. Tak jest w literaturze i w filmach. Otóż okazuje się, że to podobno nie prawda. Owszem, do ataku poderwał, ale nie porpowadził, został sobie spokojnie na brzegu. Nie wiem gdzie ojciec to znalazł.

    Estera, Amilkar, wiecie coś na ten temat szerzej?

    Pozdrawiam.


  9. A dlaczego Vissegerdzie? Byc może odwrót też nie był zbyt uporządkowany. Ja tam krytykuję ich potworne braki logistyczne i zaopatrzeniowe.

    Co do logistyki i zaopatrzenia zdanie mamy takie samo ;)

    Teraz odwrót.

    8 grudnia 1915 roku wydano rozkaz ewakuacji australijsko-nowozelandzkiego przyczółka. Z uwagi na setki ofiar listopadowych mrozów oraz wzrastającą liczbę chorych rząd brytyjski postanowił ograniczyć straty.

    Generał major Birdwood zamierzał w ciągu 10 dni zabrać jak najwięcej sprzętu i możliwie wszystkie 97 armat. W tym samym czasie planowano również ewakuację połowy z 36 tys. żołnierzy. Ostatnie 22 tys. miało opuścić przyczółek w nocy z 18 na 19 grudnia i z 19 na 20. Powodzenie planu zalezało od utrzymania go w ścisłej tajemnicy i od warunków pogodowych.

    Aby nie wzbudzać podejrzeń przygotowania odbywały się tylko w nocy. W dzień prowadzono przerywany ostrzał artyleryjski z lądu i z morza. W miarę zmniejszania się liczby żołnierzy, ci którzy jeszcze pozostali mieli poruszać się po całym obszarze okopów i prowadzić ostrzał ze wszystkich stanowisk, aby stworzyć złudzenie silnej armii.

    Turcy zinterpretowali te działania oraz gromadzenie sprzętu na plażach jako przygotowanie do ataku. Do 19 grudnia na przyczółku pozostało jedynie 10 tys. żołnierzy. Do ewakuacji wybudowano specjalne mola.

    Wojsko podzielono na 3 grupy. Pierwsza, w liczbie 4000 żołnierzy miała wsiadać na pokład gdy tylko zapadnie zmrok. Druga, również 4000 ludzi miała wycofać się między godz. 19 a 23. Potem do ochrony przyczółka zostało tylko 2000 ludzi. Każdy żołnierz dostał kartkę z instrukcją podającą czas opuszczenia posterunku i trasę, którą miał się kierować na brzeg.

    Noc była pogodna a morze spokojne. Szlaki niewidoczne dla Turków zaznaczono solą, cukrem i mąką. Na szkrzyżowaniach ustawiono puszki z płonącymi świeczkami. Aby stłumić odgłos kroków, żołnierze owinęli buty szmatami. 20 grudnia o godz. 3 w nocy ostatnich 275 żołnierzy opuściło wzgórza. Zdetonowano też miny. Na plaży pozostawiono namioty, puste skrzynie i ogólnie tzw. "śmietnik".

    Ewakuowano bez strat wszystkich żołnierzy, pozostawiono tylko 2 działa.

    Mam nadzieję, że wykazałem skutecznie powodzenie ewakuacji :arrow:

    Pozdrawiam.


  10. Ney też miał pewne zadataki, choć ostatecznie okazał się "marszałkiem o bardzo małym rozumku" jak ja to mawiam.

    Słuszna uwaga, ale był za to bardzo dzielny. W pewnym momencie facet się jednak wypalił - Waterloo.

    Zgadzam się w pełni co do Twojej oceny marszałków. Bernadotte podobno doradzał właśnie carowi Aleksandrowi staczanie bitew z marszałkami a nie z samym Napoleonem. Spójrzmy zresztą na kampanię roku 1814. "Swoje" bitwy Bonaparte w większości wygrywał do samego końca, z innymi było już znacznie gorzej.

    Austerlitz to przykład jednego z najpiękniejszych zwycięstw...

    Bardzo piękne, owszem, ale trochę się Cesarz pogubił, musiał rzucić do walki nawet Mameluków. Nie zdołał też w pełni wykorzystać zwycięstwa, z powodu niewłaściwego użycia sił zabrakło mu lekkiej kawalerii do pościgu.

    Zaś co do drugiej części wypowiedzi- jego niemalże absolutna pamięć pomagała mu w tym wszystkim.

    O tak, pamięć miał rewelacyjną ;) Potrafił cytować w późnych latach fragmenty książek czy pism, czytanych w młodości.

    Pozdrawiam.


  11. Bonaparte radził sobie doskonale w działaniach na mniejszą i średnią skalę. W dużych operacjach po prostu się gubił. Doprowadzało to do albo olbrzymich strat, albo do jego przegranej. Njalepszymi przykładami są bitwy pod Austerlitz, Lipskiem, Waterloo. O kampanii rosyjskiej nie wspominając. Popełniał typowy błąd wielkich wodzów, którzy chcieli sterować wszystkim "ręcznie" nie przekazując kompetencji. Dlatego też, tak dobierał sobie podkomendnych, aby wykonywali bez szemrania jego rozkazy. Efekt był taki, że marszałkom Napoleona brakowało często inwencji i samodzielności. I dlatego przegrał w końcowym efekcie...

    Pozdrawiam.


  12. Alez wykorzystano. Litwin na polskim tronie dopilnował, by zbytnio nie osłabic Zakonu i nie wzmocnić pozycji Polski. Dzięki temu ochronił Litwe przed Polską.

    Bardzo ciekawa uwaga. Kiedyś dość mocno dyskutowałem na temat pochodu Jagiełły na Malbork i doszedłem do dość ciekawych spostrzeżeń, ale o tym za chwilę.

    Po pierwsze, pochód na Malbork po bitwie nie był takim prostym przedsięwzięciem. Należało uporządkować wojska, trochę posprzątać po bitwie. Nie było wtedy map topograficznych a wojska Jegiełły poruszały się w obcym kraju.

    Po drugie, Jagiełło zdobył kilka zamków po drodze, a musiał to zrobić, żeby zabezpieczyć sobie tyły. To zabrało trochę czasu. Jeśli dobrze przeanalizujemy marsz Jagiełły, to okaże się, ze w zasadzie szedł tak szybko jak tylko mógł (z uwzględnieniem powyższych uwag).

    Tyle w kwestii pochodu na stolicę państwa Krzyżackiego.

    Jarpen napisał:

    Otóż to zdobyć się go nie dało, mury były tak grube, że armaty w tamtych czasach nie przebiłyby ich

    Czytałem kiedyś książkę o oblężeniu Malborka. W zewnętrznych murach uczyniono jeden wyłom i to właśnie bombardami. Nie został on niestety wykorzystany, w wirze walki prawie nikt go nie zauważył. Potem Krzyżacy go zabarykadowali. Więcej wyłomów faktycznie już się nie udało uczynić.

    Wracając do uwagi Hauera. Sformułowałbym to inaczej, albo raczej uzupełnił. Może Jagiełło wcale nie chciał zdobyć Malborka, ani pokonać ostatecznie Zakonu. Pamiętajmy, że pozycja Jagiełły na tronie polskim po śmierci Jadwigi nie zapewniała tronu jego potomkom. Pokonanie Zakonu stawiało też pod znakiem zapytania sojusz Polski z Litwą. Polska tylko wtedy potrzebowała tego związku o ile istniało zagrożenie krzyżackie. Tak więc w interesie Jagiełły był wynik taki, jaki faktycznie osiągnął. Dlatego też uważam spostrzeżenie Hauera za bardzo trafne.

    Pozdrawiam.


  13. Chyba nie bardzo można było uniknąć. Genezą konfliktu było porozumienie Napoleona z carem Pawłem (poprzednik Aleksandra). Rosja miała wspólnie z Francją uderzyć na Indie. Nie pamiętam dokładnie gdzie to wyczytałem (razem z moim ś.p. ojcem, zagorzałym napoleonistą) bo to było jakieś 20 lat temu. Był nawet jakiś Kozak trudniący się przemytem, który znał doskonale przejścia do Indii. Niestety, Aleksander był wrogiem Bonapartego i plan wziął w łeb. Po drugie, nie zapominajmy o ultimatum Aleksandra z początku 1812 roku oraz jego porozumieniu z Bernadottem. Konflikt narastał i trudno było go zatrzymać.

    Czy była szansa zwycięstwa? Początkowo kampania rosyjska była zaplanowana na etapy. W pierwszym roku nie zakladano zajęcia Moskwy, tylko Petersburga. Moskwa, jeśli dobrze pamiętam, miała być zajęta dopiero w 1814. Była to słuszna koncepcja, pozwalała na stworzenie właściwej bazy logistycznej. Niestety, Bonaparte zachłysnął się początkowymi sukcesami (podobnie jak Niemcy ponad 100 lat później) i ruszył od razu na Moskwę. I to był największy błąd. W WA zawsze szwankowało zaopatrzenie i służby medyczne, klęska była nieunikniona po takiej zmianie planów.

    Gdyby ktoś pytał o źródła, nie podam konkretnej książki, ale obiecuję, że podam tytuły i autorów wszystkich pozycji jakie posiadam, a trochę tego jest. Czytałem to dawno temu i piszę teraz z pamięci. Z ojcem prowadziliśmy gorące dyskusje całymi nocami ;)

    Pozdrawiam.


  14. Blitzkrieg rzeczywiście doskonale zdawał egzamin w latach 1940-1942 (w 1939 ta taktyka jeszcze nie była doskonała, dopiero się rozwijała). Receptą na to była urzutowana w głąb obrona dysponująca odwodami pancernymi. W drugiej fazie WWII przestała mieć znaczenie, bo wszyscy nauczyli się z nią sobie radzić. Trudno mówić o wadach. We Francji, na początku w Rosji i Afryce świetnie się taktyka Blitzkrieg'u sprawdziła, więc...

    Ciekawostka. Przyjęto, że autorami Blitzkrieg'u byli Niemcy, a ściślej "Szybki" Heinz (Guderian). Moim zdaniem nie do końca to prawda. Wg mnie, pomysłodawcą był nie kto inny, jak gen. Sikorski. Tak, tak, wystarczy wspomnieć jego słynny zagon na Kowel z września 1920 roku. Grupa złożona z dwóch batalionów 26 pp na ciężarówkach, dwóch baterii z 7 dap (też na ciężarówkach), wsparta 9 samochodami pancernymi wykonała głęboki manewr na tyły bolszewickiej 58 DP. Klasyczny Blitzkireg, tyle tylko, że na małą skalę. Grupą bezpośrednio dowodził mjr. Bochenek, ale pomysł był Sikorskiego. Podobną akcję wykonał wcześniej płk. Dąb-Biernacki (w kwietniu), był to zagon na Żytomierz, celem odcięcia Bolszewików od zaopatrzenia. Tam wziął udział j 1 pp legionów. Podobno pomysłodawcą był Rydz-Śmigły, ale nie jestem pewien. Może ktoś wie coś więcej na ten temat? Mam książkę o Wyprawie Kijowskiej, ale nic na ten temat nie znalazłem.

    Pozdrawiam.


  15. W styczniu 1943 roku 6. Armię osaczały: 24. Armia, 65. Armia, 21. Armia, 57. Armia, 64. Armia, 62. Armia i 66. Armia- to były wystarczające siły, jak uważam, zdolne powstrzymać osłabionych, wycieńczonych do granic możliwości żołnierzy Paulusa bez osłabiania nacisku na 4. Armię Pancerną.

    Tylko, że Manstein prowadził swoją operację w grudniu 1942. To po pierwsze. Po drugie, jak słusznie zauważyłeś, armie sowieckie "osaczały" wojska Paulusa, więc to nie oznacza, że wszystkie 7 armii stały na drodze pomiędzy 6 Armią a Mansteinem. Po trzecie, Manstein dotarł na 50 km. od Stalingradu i błagał Paulusa o manewr w jego kierunku. Po czwarte wreszcie jak napisał riv

    Podobna sytuacja była w kotle czerkaskim czy demajańskim a jednak postawa dowódców uratowała żołnierzy
    .

    Na końcu dodam, że nie można przyrównywać armii sowieckich do niemieckich na wprost. Były słabsze niż niemieckie, tak więc to, że było ich 7 jeszcze o niczym nie przesądza. Przebijając się, Paulus miałby jakieś szanse, nie robiąc nic - tylko tracił.

    Pozdrawiam.


  16. Bo gdyby Kutrzeba szybciej dokonał tego co zrobił nad Bzura to może jeszcze by cos z tego było... A tak na początku to sie krył i przemieszczał tylko nocami...

    Kutrzeba nie mógł ruszyć wcześniej, bo nie miał zgody NW. Niewątpliwie był to jeden z najzdolniejszych dowódców polskiego wojska, chociaż II faza bitwy nad Bzurą mu nie wyszła. I nie przemieszczał się tylko nocami, ale również w dzień. Kurz na drogach był taki, że niemieckie lotnictwo nie wykryło jego armii! Bardzo dobry kandydat na szefa sztabu jak napisał ciekawe25.

    Na pewno szacunek należy się gen. Thommee za przejęcie dowodzenia nad A. Łódź po "ucieczce" Rómmla i wyprowadzenie całości wojsk po bitwie piotrkowskiej. Szkoda tylko, że nie podporządkowano A. Łódź Kutrzebie (błąd NW i brak łączności). Gdyby Thommee zatrzymał się w lasach skierniewickich, dołączył do niego Anders to bitwa nad Bzurą mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Byłaby wtedy szansa na przerzucenie na prawy brzeg Wisły ok. 15 WJ.

    Anders był równie zdolnym d-cą, chociaż jego działania we wrześniu wzbudzają wiele kontrowersji. Po pierwsze, nie podporządkowanie się rozkazom podczas bitwy nad Bzurą i odejście na prawy brzeg Wisły. A tak by się Now. BK przydała... Po drugie, podczas przebijania się w kierunku Węgier ze swoją grupą kawalerii, bardziej dbał o swoje cztery litery niż o podległe wojsko. Bardzo szeroko opisał to płk. Adam Zakrzewski w swoich wspomnieniach.

    Szylling jest również kontrowersyjny. Zgadzam się z opinią ciekawego w 100%.

    Dla mnie the winner is Thommee, potem Knoll-Kownacki (uznanie Niemców - opinia gen. Felbera). Mimo wszystko doskonale spisał się też Kutrzeba. Na uznanie zasługują gen. Kleeberg (za brawurowy manewr odwrotowy i dowodzenie GO), gen. Orlik-Rueckeman (za działania opóźniające przeciwko Sowietom) i gen. Liszka-Lawicz (za obronę pozycji mławskiej).

    Nic też nie można zarzucić płk. Maczkowi, gen. Podhorskiemu, gen. Langnerowi, gen. Bołtuciowi, gen. Filipowiczowi, gen. Czumie. Pozostali popełnili zbyt wiele błędów. Ciekawą postacią jest też gen. Fabrycy. To szczupłość jego sił i działania A. Kraków sprawiły, że nie był w stanie wywiązać się właściwie z powierzonych mu zadań. Miał bardzo ciekawy pomysł zajęcia wschodniej części Słowacji. Tylko czym miał to zrobić?

    Pozdrawiam.


  17. czy operacja "Wintergewitter" mogłaby się powieść? Teoretycznie tak, a praktycznie? Pisałem już wcześniej, że paliwa było tylko na 20-30 kilometrów, co wykluczało też prowadzenie jakichkolwiek działań wojennych, a przecież cały czas istniało olbrzymie zagrożenie radzieckie. Mjr. von Zitzewitz ze sztabu 6. Armii informował, że materiałów pędnych nie wystarczy na przebicie się.

    Zgoda, tylko my tu sobie gdybamy. Uderzenie 6 Armii mogłoby osłabić sowiecką obronę versus Mansteinowi, więc ten znowuż mógłby posunąć się dalej. Przy odrobinie szczęścia mogło się udać. Sowieci nie wiedzieli ile Paulus ma paliwa. Tak mi się wydaje :roll:

    Przede wszystkim, Koledzy wyżej wykazali mimo wszystko nieudolność Paulusa, jego niezdecydowanie, brak konsekwencji i doświadczenia, a o to nam chodziło :wink:

    Mamy więc wynik dyskusji, co do którego z grubsza jesteśmy wszyscy zgodni :D

    Pozdrawiam.


  18. Lubisz organizować sobie do pracy coś na wzór hermetycznej grupy :?:

    Masz dusze artysty (muzyka, grafika itp.) :wizard:

    Jesteś skąpy :pale: (cóż za bzdura!!!)

    Chcesz być zauważany w swoim środowisku :oops:

    Jesteś osobą silną psychicznie, odporną na wpływy innych :king:

    Nie zawsze mówisz innym prawdę :oops:

    Mając taki nick jesteś troche dziwny Trochę???? Jestem bardzo dziwny :wink:


  19. Mam nadzieję, że teraz nie pomylę cesarzy :wink:

    Był na pewno wielkim człowiekiem, a większość wielkich ludzi (oprócz postaci bezwzględnie pozytywnych, jak np. JP2) jest egoistami. Realizował przede wszystkim swoją wizję, przypadek sprawił, że jako Cesarz Francuzów. Gdyby Korsyka należała do innego mocarstwa, pewnie tam zostałby cesarzem. Miał też bardzo silne ego. Jego ambicje stały na pierwszym miejscu, Francja na drugim. Armia również.

    Pozdrawiam.


  20. Sam pomysł kampanii nie był wcale zły. Pozwolę sobie zacytować Anthony'ego Liveseya.

    Gdyby natarcie powiodło się, zniknęłaby groźba zaatakowania Egiptu (Turcy skierowali już wojska w rejon Kanału Sueskiego) i pojawiłaby się szansa przyciągnięcia do Ententy tradycyjnych wrogów Turcji na Bałkanach. Ponadto, w przypadku zdobycia Konstantynopola przed Rosją otwierała się całoroczna, wolna od lodu droga morska, którą mogła ona wysyłać swym zachodnim sojusznikom pszenicę i sprowadzić od nich broń i amunicję. Był to strategicznie ciekawy plan, wymagający jednak dokładnie zaplanowanych posunięć i zdecydowania, czego niestety zabrakło.

    Jak więc widać, kampania miała głęboki sens i była wykonalna. Podjęto złe decyzje, które zaprzepaściły szansę wygranej, bo jak powiedział marszałek Montgomery "z powodu wyjątkowej ilości błędów dowództwa".

    Poniżej wymienię kilka najważniejszych, moim zdaniem błędów.

    1. Forsowanie Dardaneli. Esplendido wspomniał o 3 okrętach alianckich, które zatonęły. 18 marca 1915 roku flota sprzymierzonych zlikwidowała niemal wszystkie, tureckie baterie nadbrzeżne. Następnie wody zostały przetrałowane. Niestety, niezbyt dokładnie i dlatego zatonęły Bouvet, Irresistible i Ocean. Wiceadmirał de Robeck powziął błędne zdanie, że statki zostały storpedowane z lądu i wstrzymał operację. Sforsowanie Dardaneli nie powiodło się. Utracono też element zaskoczenia, Turcy zaczęli ściągać siły w rejon Dardaneli.

    2. Niefortunnie dobrany dowódca ANZAC'u, sir Ian Hamilton, nie cieszył się autorytem wśród podwładnych. Turcy przeciwstawili Otto von Sandersa i Mustafę Kemala, którzy byli po prostu lepszymi dowódcami.

    3. Źle załadowane okręty transportowe wymusiły konieczność cofnięcia ich do egipskich portów i przeładowanie. Stracono prez to cały miesiąc, a Turcy dalej umacniali pozycje. Podczas próby forsowania Dardaneli armia turecka miała w rejonie 2 DP. Po miesiącu już 6 DP, a siły sprzymierzonych liczyły 5 DP. Stracono nie tylko szansę zaskoczenia, ale również przewagę.

    4. Wywiad aliantów w ogóle nie wywiązał się ze swojego zadania, nie rozpoznano sił przeciwnika i nie przygotowano map terenu. Żołnierze posługiwali się mapkami turystycznymi!

    5. Fatalnie obrany punkt dowodzenia przez gen. Hamiltona. Zainstalował się podczas desantu na statku Queen Elizabeth, który nie miał odpowiednich środków łączności, był powolny, miał fatalną manewrowość. Przez to Hamilton nie posiadał informacji o tym co się dzieje na plażach podczas lądowania i nie mógł po prostu dowodzić. Tak samo było z generałami Birdwood'em i Hunter-Weston'em, którzy też nie byli w stanie dowodzić swoimi dywizjami.

    6. Zaprzepaszczono szansę zajęcia wzgórz Chunuk Bair w pierwszym dniu operacji (właśnie przez dowodzenie). Wzgórz nie zdobyto już nigdy a przy kolejnych atakach zginęło 50 tys. alianckich żołnierzy.

    7. Z powodu fatalnego dowodzenia 29 DP przez Hunter-Weston'a zaprzepaszczono możliwość zajęcia wzgórza Achi Baba, którego zajęcie umożliwołoby odpieranie tureckich kontrataków. Wzgórze nie było bronione, a nie zajęto go bo... nie było rozkazu. Skutek był taki, że znowu niepotrzebnie zginęły tysiące żołnierzy.

    W ten sposób bezpowrotnie zaprzepaszczono szansę na szybkie, manewrowe zwycięstwo. Wprawdzie Hamilton ściągnął jeszcze dodatkowe 5 dywizji, ale Turcy ściągnęli 9, więc ich przewaga rosła. Próbowano potem kolejnego desantu w zatoce Suvla, ale zadanie to powierzono staremu i generałowi Stopford, który w ogóle nie miał doświadczenia polowego!

    I wreszcie moim zdaniem najważniejszy błąd, fatalne przygotowanie logistyczne. Choroby, zarazy, pogoda powodowały spustoszenie wśród żołnierzy ANZAC'u. Wykonano też masę bezsensownych ataków, które tylko przyniosły straty, bez żadnych efektów.

    Jedyną, prawidłowo przeprowadzoną operacją było wycofanie się z Galipoli, o czym wspomniał już Esplendido :wink:

    Pozdrawiam.


  21. No bardzo znany. A co można sądzić o jego umiejętnościach? Ja nie słyszałem o jego zasługach, myślę, że warto zapoznać sie z opiniami jego żołnierzy.

    Z nich niestety wylania sie obraz Paulusa jako człowieka bez kompetencji, bez odwagi a nawet resztek honoru.

    Święta prawda. Jako generał był nieudolnym ignorantem, jako marszałek zwykłym zdrajcą. Kiedyś czytałem opinię innych generałów na temat Paulusa, mieli dokładnie identyczne zdanie jak Riv. Najdelikatniejsza opinia na temat Paulusa jaką czytałem to taka, że był... mdły.

    Ja na jego miejscu zignorowałbym rozkazy psychicznego Adolfa i ratował swoich żołnierzy, to naczelne zadanie dowódcy. Ruszenie całą 6 Armią (plus część 9) naprzeciw Mansteinowi uratowałoby 130 tys. doskonałych żołnierzy i sporo sprzętu. Pewnie dostałby za to kulę w łeb (chociaż może i nie), ale w końcu był generałem. Noblesse obliege!

    Pozdrawiam.


  22. Za Batorego chłopi wybrańcy nie musieli odrabiać pańszczyzny i byli zwolnieni z danin i był nadmiar chętnych.

    A to ciekawe, bo w 1579 udało się zebrać zaledwie 614 wybrańców, w 1580 tylko 1100 a rok później wspomnianych już 1878 ludzi (jako uzupełnienie musiano dodać 200 drabów zaciężnych, żeby zapełnić etaty). I tylko upór i konsekwencja Batorego spowodowała ten wzrost. W późniejszych latach było już tylko gorzej. Istotnie, byli zwalniani z obowiązków, tyle tylko, że jeśli jeszcze za Batorego wprowadzano to w czyn, to później już nie bardzo. Masz też całkowitą rację jeśli chodzi o dzielność i wyczyny tych piechurów za czasów króla Stefana. Wraz z jego śmiercią niestety sprawę pokpiono. Dzierżawcy ani nie chcieli chłopów szkolić, ani wyposażać a co najważniejsze, nie chcieli tracić darmowej siły roboczej. Sami chłopi też przestali się garnąć. Mówimy o bez mała 150-letniej historii tej formacji, a to o czym piszesz miało miejsce zaledwie przez pierwsze, kilkanaście lat.

    Oddziały piechoty łanowej nigdy nie mogły osiągnąć stanu etatowego, dlatego też często uzupełniano je zaciężnymi drabami. W historiografii często można natrafić na błędy, kiedy to do ogólnej liczby piechurów łanowych zaliczano też zaciężnych. Czasem też myli się piechotę polską (zaciężną) z wybrańcami.

    Piechota łanowa przez kilka godzin broniła przejścia przez Noteć,bronili aż do czasu gdy brakło im amunicji.Szwedzi w tym czasie wyszli naszej armii na bok i szlachta rozpoczęła układy.

    Masz rację. Dokładnie przez 5 godzin, było ok. 1400 piechurów łanowych (d-ca płk. Grudziński), ale oni nie byli zaliczani do pospolitego ruszenia, a Ty napisałeś

    Na co stać "pospolitaków" pokazała bitwa pod Ujściem 1655 roku.
    więc ja odniosłem się tylko do "pospolitaków" :wink:

    Pozdrawiam.

    P.s.: Zazdroszczę Ci tego półgęska :razz:


  23. Piechota wybraniecka była mobilizowana tylko i wyłącznie z dóbr królewskich. Owszem, były plany powoływania jej z dóbr szlacheckich, ale na to szlachta nigdy się nie zgodziła.

    Dlatego też jej liczebność była bardzo niska, maksymalnie chyba udało się zebrać Batoremu w trzecim roku wojny z Moskwą 1878 ludzi. W innych przypadkach liczba nie przekraczała 2 tysięcy.

    Nieprawdą jest też, że chłopi chętnie się zaciągali. Wręcz przeciwnie, wcale nie mieli ochoty iść na wojnę. Byli słabo wyszkoleni i wyposażeni. Praktycznie w walce nie zdali egzaminu, dlatego właśnie używano ich do prac inżynieryjnych.

    Istnieli teoretycznie do 1726, kiedy to zastąpiła ich piechota łanowa.

    System nie był głupi, stosowały go z powodzeniem inne kraje Europy, ale wymagało to twardych posunięć administracyjnych i konsekwencji. W takim kształcie, jak działało to w Polsce, nie było większego sensu powoływania piechoty łanowej. Dużo większe korzyści przynosiłą piechota zaciężna.

    W XVIII wieku w innych krajach zaczyna powstawać piechota zawodowa, wojska stałe, świetnie wyszkolone. Póżniejsza piechota łanowa mogła stanowić duzupełnienie wojsk reularnych, ale tylko tyle.

    Zastanawia mnie, dlaczego w historiografii tyle się pisze o piechocie łanowej, kiedy zarówno jej użycie jak i rola były marginalne.

    Nie można porównywać pospolitego ruszenia do regularnego wojska. Na co stać "pospolitaków" pokazała bitwa pod Ujściem 1655 roku.

    Pewnie, że nie można porównywać, tyle tylko, że pod Ujściem w ogóle nie doszło do walki i zawiodło dowództwo, a nie żołnierze z pospolitego ruszenia. Armia szwedzka ówczesnej doby (i nie tylko szwedzka) też opierała się na pospolitym ruszeniu.

    Pozdrawiam.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.