Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Vissegerd


  1. Okay. Moja nieścisłość. Wojna moim zdaniem była nieunikniona, Niemcy parły do niej z całym impetem. Przyczyny ekonomiczne miały przede wszytskim wpływ na moment jej wybuchu. Nie wiem czy akurat 1 stycznia '40 mieli coś spłacać, ale środki finansowe się kończyły, kredyty też. Groził kryzys gospodarczy w 1940. Dlatego, biorąc pod uwagę warunki klimatyczne zdecydowano uderzyć jesienią 1939. Sądzę też, że ze względu na dostawy w czasie wojny nie wszystkie kredyty mogli przestać spłacać.

    Pozdrawiam.


  2. Według moich danych w bitwie po stronie Austrii walczyli Polacy:Diabeł Stadnicki uciekł po bitwie ,do niewoli dostali się St.Górka,A.Zborowski,bp.J.Woroniecki.

    Nie ukrywam, nie mam tu szerszej wiedzy, o Stadnickim słyszałem tylko. Masz rację, na pewno było takich więcej. Chodzi mi raczej o to, że nie wystąpił nikt oficjalnie, formalnie, w większej formacji czy nawet stronnictwo habsburskie, w sposób, który sankcjonowałby nazwanie konfliktu wojną domową. Nic na skalę chociażby rokoszu Lubomirskiego.

    Pozdrawiam.

    P.s.: Link już działa, dzięki :)


  3. A wiecie może ile żołnierzy liczyła sekcja???

    W polskiej kawalerii przed wojną 6 żołnierzy, ale ile mogło ty być w piechocie to nie wiem. Na pewno nie mniej niż 4 i nie więcej niż 10.

    Husaria natomiast zwycięstwa odnosiła, kiedy jeszcze nie formowano klasycznych czworoboków, o których mówi Amilkar. W XVII w. donośność praktyczna muszkietu to zaledwie 150-200 m. Szybkostrzelność słaba, brak przyrządów celowniczych, niska jakość broni. To wszystko w zestawieniu z prędkością husarii, która ostatnie 150 m. przebywała w galopie (końcówka w cwale), jej uzbrojeniem i wyszkoleniem nie dawało praktycznie szans jakiejkolwiek piechocie. Dlatego też np. piechota kozacka walczyła taborem. Sądzę więc, że nawet ówczesny czworobok niewieleby pomógł. Kopia była dłuższa niż pika a piechota jeszcze nie miała XVIII-wiecznego drylu.

    Natomiast wraz z rozwojem broni palnej i taktyki walki piechoty oraz jej wyszkolenia husaria traciła swoją przewagę. Chociaż, skoro kirasjerom udawało się rozbijać czworoboki piechoty, to dlaczego nie miałoby się to udać dobrze wyszkolonej husarii. Mogłaby mieć nawet większą szansę. Tyle tylko, że w XVIII w. jakość husarii bardzo spadła. Ale to inna historia...

    Piechurzy ćwiczyli zmiany formacji do upadłego, dzień w dzień. Formowanie i rozformowywanie czworoboku był jednym z najtrudniejszych manewrów na polu walki, a często od szybkości wykonania manewru zależało życie.

    Pozdrawiam.


  4. Chyba nie do końca wybiło, skoro później Austria startowała do korony polskiej wysuwając kandydaturę Karola Lotaryńskiego dwukrotnie (w 1669 i 1674). Na dodatek Karol był mężem Marii Habsburg.

    Ja bym nie powiedział, że była to wojna domowa. I to nie tylko ze względu na to, że walczyliśmy z obcym agresorem. Stronnicy Maksymiliana nie wystąpili zbrojnie w kraju, na żadną wojnę nie pociągnęli. Przede wszystkim dyskusyjna jest kwestia wyboru króla, napisałem szerzej o tym jak wiesz tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic.php?t=4655. Tak więc nie za bardzo wojna domowa. Raczej wojna o koronę. Tak mi się przynajmniej wydaje.

    Pozdrawiam.


  5. Nie wiem jak Zamoyski sprawdziłby się w roli króla, jednak jako hetman radził sobie całkiem dobrze.

    Hmmm... Jakby Ci tu powiedzieć... Trochę złożona kwestia. Owszem, był hetmanem wielkim koronnym, miał sukcesy, ale nie był jakiś rewelacyjny. Zarzuca mu się np., że z powodu opieszałości nie zdolał definitywnie rozgromić Szwedów. Powiedziałbym, że był nienajgorszym wodzem.

    Lepiej natomiast sprawował chyba się jako Kanclerz Wielki Koronny. Był raczej urodzonym politykiem i jak to dzisiaj powiedzielibyśmy, "businessmanem" (wiem, wiem, okropnie brzmi ;) ) niż wojennikiem. A to dobre predyspozycje do bycia królem. Tym bardziej, że miałby świetnych dowódców do dyspozycji, jak Żółkiewski, Chodkiewicz czy Radziwiłłowie.

    Pozdrawiam.


  6. Pierwsza wzmianka o Gdyni pojawiłą się w 1209r, ale z nazwy wymieniona została niespełna 50 lat później. W 1124 powstał kościół pw Michała Archanioła w Oksywiu(obecnie dzielnicy Gdyni). Jak powszechnie wiadomo Gdynia uzyskała prawa miejskie w 1926r(dokładnie 10 lutego, stąd nazwa jednej z głównych ulic w centrum mojej mieściny). Pochwalę się jeszcze, że uczęszczałem do jednej z najstarszych szkół w mieście :arrow: związani z nią byli ludzie zasłużeni dla Gdyni m.in Lucjan Cylkowski - kto chce, niech sprawdzi kim był.

    Dokładnie tak. Dodam tylko, że pierwotna nazwa Gdynia brzmiała "Gdina", a Oksywie - "Okswe". Chyba kaszubskie... ;)

    Lucjan Cylkowski był instruktorem harcerskim, harcmistrzem i z tego co pamiętam organizatorem kompanii ochotniczej złożonej z harcerzy we wrześniu 1939 oraz jednym z członków Tajnego Hufca Harcerzy. Ale mogłem coś pokręcić :roll:

    Pozdrawiam.


  7. To czemu nie został królem?

    A to trzebaby spytać Zamoyskiego osobiście ;)

    A tak na poważnie. Jak wiemy, sejm konwokacyjny zebrał się 7 listopada 1575 roku. Zamoyskiemu w swych oratorskich mowach udało się zbić kandydatury obce (Ernest, Ferdynand, Jan III, Alfons, Fiodor i inni). Udało się mu przekonać szlachtę do wyboru "Piasta". Okazało się wtedy, że nie ma kandydata. Ani Senat, ani koło szlacheckie nie widziało właściwej osoby na tron. Pojawiły się kandydatury wojewody sandomierskiego Jana Kostki oraz wojewody bełzkiego Andrzeja Tęczyńskiego, ale żaden z nich nie przyjął nominacji. Wtedy to, za namową nuncjusza papieskiego, prymas Uchański wraz z senatorami i i zwolennikami Habsburgów przenieśli się do Warszawy (sejm konwokacyjny zwyczajowo odbywał się pod miastem) i ogłosili cesarza Maksymiliana II królem Polski.

    Koło szlacheckie wpadło w popłoch i ponownie poproszono Tęczyńskiego i Kostkę o przyjęcie korony. Zborowski wysunął Batorego a Zamoyski Annę Jagiellonkę. Po dyskusjach, Zborowski porozumiał się z Zamoyskim, resztę już znamy dobrze. Pisałem w dużym skrócie, bez rozwodzenia się nad wystąpieniami Zamoyskiego.

    Teoretycznie był więc moment, kiedy Zamoyski mógł zaistnieć i wykorzystać szansę. Po raz pierwszy przed wyjazdem prymasa, a po raz drugi po ogłoszeniu Maksymiliana.

    Pozdrawiam.


  8. Jak wspomniałem - Prusy nie były palącym problemem, stąd się nim nie zajmowano. Nie sądzę, by Saryusz był prorokiem i zaczął działać coś w tej kwestii.

    A zgoda, palącym nie były, ale może nie doszłoby do unii personalnej z Brandenburgią w 1618.

    Z poparciem całej szlachty też do końca, tak różowo nie było.

    Jednakże, nie należy przeceniać tego, że był trybunem szlacheckim. Wielokrotnie spotykał się z oporem, nie tylko wśród najbliższego środowiska króla Zygmunta, ale także pośród reszty szlachty.

    Nikt nie mówi, że popierałaby go cała szlachta, przecież to nierealne ;) Dalej jednak uważam, że poparcie, które miał, i które mógł uzyskać w "kampanii wyborczej" wystarczyłyby do elekcji. Mówcą i graczem był znakomitym.

    I jak się okazało, był to całkowicie błędny kierunek, jeśli chodzi o politykę zewnętrzną. Należało izolować Rosjan i bronić się przed Szwedami.

    Miałem na myśli również kierunek turecki. Wg mnie i Pancernego uniknęlibyśmy wojen ze Szwecją (nasza hipoteza), więc ułatwione byłoby zadanie w kwestii Rosji i Turcji. Izolacja Rosji jest jak najbardziej słuszną koncepcją, ale żeby kogoś izolować, najpierw trzeba go pobić :arrow:

    Pozdrawiam.


  9. W kwestii uzbrojenia to rzeczywiście mogło być różnie (bo oddziały powstańcze były zróżnicowane pod tym względem), ale w kwestii wyszkolenia już raczej nie.

    Fakt. Tam gdzie powstańcy mieli sztucery belgijskie górowali skutecznością ognia nad Moskalami. W kwestii wyszkolenia też bywało różnie. W powstaniu wzięło udział wielu myśliwych, gajowych, leśniczych, a ci byli doskonałymi strzelcami. Wielu oficerów i dowódców powstania było zawodowymi oficerami z armii carskiej i to bardzo dobrymi. Chociażby gen. Hauke.

    Co do kos, to w pewnych przypadkach była to znakomita broń. Oglądaliście "Szwadron" Machulskiego? To fakt, że kosynierów można było pobić tylko bronią palną. Jakakolwiek szarża czy atak na broń białą miały marne szanse powodzenia.

    Swego czasu wpadła mi w ręce broszura autorstwa Józefa Piłsudskiego nt. powstania. Był to cykl tajnych wykładów, które prowadził w latach '90 XIX w. Otóż postawił dość karkołomną tezę, że powstanie miało szanse powodzenia. Ciekawe. Jak tylko gdzieś tę broszurę znajdę, pozwolę sobie zacytować. Wydaje mi się jednak, że poźniejszy marszałek trochę się zagalopował ;)

    Swoją tezę Piłsudski oparł na lepszym przygotowaniu powstania co dałoby sukces w początkowym okresie. I tutaj zgoda, siły Rosjan były rozrzucone i rozdrobnione po całym Królestwie (prócz garnizonów w Warszawie, Modlinie i Dęblinie), więc faktycznie, była szansa je pobić. To też tłumaczy koncepcję powstańców, stworzenia swoistego "Place des Armees".

    Dalej Piłsudski twierdził, że liczebność armii powstańczej mogła osiągnąć stan wystarczający do prowadzenia wojny. Tu również miał rację, przez szeregi powstańcze przewinęło się ok. 120 tys. ludzi. Chociaż jednorazowo nie było to więcej niż dwadzieścia parę.

    Były też dalsze tezy (zakładał współpracę z dekabrystami, zdobycie wybrzeży, pomoc z zewnątrz), niestety, pamięć mnie zawodzi, a nie chciałbym konfabulować :arrow:

    Jednakowoż, nie sądzę, żeby nawet przy dobrym przygotowaniu i początkowym sukcesie i biciu Rosjan udało się odnieść sukces. Nie pozwoliliby na to pozostali zaborcy. Mielibyśmy powtórkę z Wiosny Ludów na Węgrzech. Z tą różnicą, że może nie Austriacy, ale Prusy włączyłyby się do walki. Nikt by sobie nie pozwolił na polski "Piemont".

    Szkody jakie przyniosło powstanie były duże, konsekwencje ponosił naród przez wiele lat. Chyba niepotrzebnie. Jedynym pozytywem było wspomniane przez Esterę uwłaszczenie chłopów. Szlachta jednak potraciła majątki, ludzie życie i wolność, więc czy była to adekwatna cena? Uwłaszczenie prędzej czy później było nieuniknione, a nam żyłoby się łatwiej do 1914. Tak sądzę.

    Nie zapominajmy jednak, że był to przede wszytskim akt romantyzmu, niezrozumialy moż dla nas do końca. Dlatego przytaknę Esterze, GLORIA VICTIS!

    Pozdrawiam.


  10. Hmmm.... Jakoś nikt nie wspomniał o Rzeczpospolitej Krakowskiej (Wolne Miasto Kraków). Twór owszem, maleńki, ale w latach 1815-1828 cieszył się dość dużą autonomią. Nieporównywalnie mniejszą niż WKW, ale czy nie większą niż Królestwo Polskie (Kongresówka)? No i ustrój na poły demokratyczny, z konstytucją opartą min. na Kodeksie Napoleona.

    Autonomię zawdzęczamy też moim zdaniem temu, że RK była pod kontrolą trzech zaborców, a gdzie kucharek sześć... ;)

    Pozdrawiam.


  11. W kwestii magnaterii. Sądzę, że trochę przeceniamy jej rolę w tym, konkretnym przypadku. Należy pamiętać, że pod koniec XVI wieku średnio zamożna szlachta nie była jeszcze tak zależna od magnaterii, jak to się potem stało. Rozdrobnienie majątków szlacheckich i w konsekwencji uzależnienie od magnaterii nastąpiło w okresie panowania Wazów i później. W tamtych czasach szlachta miała jeszcze dużo do powiedzenia, a przecież Zamoyski był jej "trybunem". Sądzę więc, że byłby wstanie przeforsować swoją kandydaturę ;)

    Wydaje mi się też, że rację ma Pancerny pisząc o uniknięciu wojen ze Szwecją. Najprawdopodobniej kierunek polityki zagranicznej Zamoyskiego byłby południowo-wschodni.

    Pozdrawiam.


  12. Nie dotarłem jeszcze do właściwego źródła, ale za to do innego, dużo starszego. Należy jednak odnosić się do niego z dużym sceptycyzmem. Autorem opracowania jest Melchior Wańkowicz, korzystał głównie z wyników śledztwa "białych" (komisja Sokołowa).

    Moje wątpliwości budzi informacja, że bezpośrednimi zabójcami byli Węgrzy. Z tego co pamiętam, to jednak Łotysze, więc coś tu nie tak.

    "Wygadał się", a właściwie został zmuszony do zeznań niejaki Miedwiedow, naczelnik warty, którego złapano pod Permem.

    Biali znaleźli resztki sześciu gorsetów przy odłamkach kości (tzw. brykle; szósty gorset należał zapewne do zamordowanej służącej, Demidowej) oraz święte obrazki dzieci, które zawsze miały przy sobie. Świadczyło to pośrednio o zamordowaniu całej rodziny. Resztek ciał w szybach, w których znaleziono opisane powyżej przedmioty nie było (prócz damskiego palca), oprawcy przenieśli "zwłoki". Znaleziono je znacznie później, brakowało ciał właśnie Anastazji i Aleksego.

    Książka, której wciąż szukam opisywała całą historię władztwa ostatniego cara, aż do mordu i wyjaśnienia śmierci. Pamiętam okładkę, nie pamiętam autora, ani wydawnictwa :arrow: Szukam dalej ;)

    Pozdrawiam.


  13. Jednoznacznie nie da się stwierdzić , która była lepsza , a to ze względu na jej dokonania.

    Ależ oczywiście, masz zupełną rację ;)

    Dlatego właśnie napisałem, że różnice są niewielkie.

    Śmiało można powiedzieć , iż armia KP dorównywała lub lepsza była od europejskich ówcześnie.

    I tu również trudno się nie zgodzić. Moim skromnym zdaniem, jeśli chodzi o właśnie wspomniane przez Ciebie wyszkolenie, uzbrojenie, organizację, była jednym z najlepszych wojsk ówczesnej Europy. Może mieliśmy w Powstaniu Listopadowym pecha do naczelnych wodzów, ale to inna historia już...

    Pozdrawiam.


  14. Dziwisz się, że Paulus zdradził Hitlera, po tym, jak ten skazał go na śmierć? Bo czymże innym była jego nominacja na feldmarszałka? Bynajmniej nie była to nagroda za jego bezwarunkowe posłuszeństwo, a pragnienie Hitlera, by świeżo upieczony feldmarszałek, zgodnie z pruską tradycją, zginął śmiercią bohaterską, strzelając sobie w łeb, zamiast iść do niewoli.

    Jak widać, Paulus cenił sobie życie i widocznie miał jakiś powód, widział jakiś sens tego życia, skoro się nie zabił. Czy on nie miał do tego prawa, nie miał prawa żyć?

    To, że zdradził Hitlera mało mnie boli, to mogłoby być nawet chwalebne. Von Stauffenberg i inni też zdradzili Hitlera i nikt ich za to nie potępia, wręcz przeciwnie :arrow:

    Przede wszystkim jednak, zdradził swoich żołnierzy. Podczas gdy oni umierali jak muchy w łagrach, Paulus wiódł sobie spokojne życie u Sowietów. Chodzi o formę zdrady. Był żołnierzem i oficerem. Każdy dowódca odpowiada przede wszystkim za swoich żołnierzy. Paulus ich po prostu zawiódł.

    Cóż, tak jak już pisałem, rolą żołnierza często jest zwyciężyć lub zginąć jak się nie da inaczej, to taki zawód. Niemcy doskonale wiedzieli, że Sowieci w niewoli nie będą się z nimi cackać, Paulus też. Myślę, że wybaczono by mu kapitulację gdyby nie zdrada. Sądzę też, że przeżyłby niewolę, więc nie musiał zdradzać. Sowieci chyba nie zamordowaliby feldmarszałka. Ale tu sobie tylko gdybam... ;)

    Pozdrawiam.


  15. I czasu spędzonego wśród usarzy Kniazia , Waćpan nie żałujesz,mam taka nadzieję. :roll:

    Ależ bynajmniej :arrow:

    Tak przy okazji, bardzo dobry plan bitwy Jana Kazimierza. Gdyby faktycznie sprawy potoczyły się tak, jak zaplanowano, to mogłaby to być piękna victoria :roll:

    Rzeczywiście, ja też słyszałem kilka wersji o "Kowalskim". Ta bitwa bardzo dobrze pokazuje, że husaria nie mogła walczyć zupełnie sama. Masz rację. Tak samo jak czołgi ;)

    Pozdrawiam.


  16. Mała podpowiedź, inicjały to M.B. (pierwsze imię), imię dość typowe, ogólnoeuropejskie ;)

    I w bardzo dobrym kierunku idziesz, ciepło, nacja włoska też dobrze :arrow:

    Wydarzenie opisywała min. dr Teresa Chynczewska-Hennel.

    Pancerny, i tak jestem pod bardzo dużym wrażeniem. Tiepolo faktycznie narzuca się jako kandydat na posła, ale żeby to wykoncepować trzeba mieć bardzo dogłębną wiedzę :arrow:


  17. Ależ gorąca dyskusja się toczyła w zeszłym roku :arrow:

    Dla mnie pierszeństwo dzierży Mieszko I.

    Oceniając władców należałoby przyjąć jakieś kryteria. Militarne, dyplomatyczne, ekonomiczne, itd. Jakiebyśmy nie przyjęli, dla mnie Mieszko zawsze wygrywa.

    Z prawie niczego (scheda jaką odziedziczył nie była imponująca, jednak to było jakieś jądro) stworzył państwo i naród istniejące do dziś i to w niemal identycznym kształcie (sic!). To, że sobie tu w mowie ojczystej piszemy to tak na prawdę jego zasługa.

    Nie ukończył żadnych szkół ani nie pobierał nauk, a stworzył organizm państwowy z administracją, wojskiem, dyplomacją, religią, itd. I to doskonałym na owe czasy wojskiem, wystarczy wsponieć kroniki Ibrahima ibn Jakuba.

    Wykazał się niesamowitą wręcz intuicją polityczną przyjmując chrześcijaństwo i to jeszcze z zachodu. Dzięki temu, zapewnił przetrwanie nacji (narodowości, które pozostały pogańskie, jak chociażby Prusowie, Jaćwingowie czy Ranowie po prostu wyginęły bądź zasymilowały się z innymi). Chrześcijaństwo zachodnie natomiast, rozwijało się szybciej niż wschodnie w kwestii postępu.

    Pamiętajmy, że tereny Polski były dzikie, bez dróg, niejednolite, Mieszko nie posługiwał się mapami. A wszystko co osiągnął, przez parędziesiąt lat to wyczyn w tamtych czasach nie byle jaki. Jeździł po kraju z drużyną kontrolując terytorium, mianował kasztelanów czy innych zarządców. Państwo zjednoczył w bardzo nowoczesny na owe czasy sposób. Nie urządzał krwawych jatek i nie mordował kopami konkurentów.

    Potrafił przedłożyć interes kraju nad własny (np. zmiana rodziny).

    Gdyby nie Mieszko I, to nie wiem czy moglibyśmy mówić o pozostałych władcach piastowskich. Stworzył dla nich bazę. No i był faktycznie pierwszy ;)

    Pozdrawiam.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.