Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Posty dodane przez Vissegerd


  1. No i miodki.

    Ja bym nawet sugerował, że w XVI i XVII w. głównie miodki. Swoją drogą, doskonały trunek :)

    Podobnież szlachta nie piła na codzień innych trunków niż miód i wino (z tych lżejszych). Wody nie, piwo chyba rzadko, mleko nie za bardzo, soków to wtedy w ogóle nie pito w takiej formie jak dzisiaj. Czy wynika z tego, że przeciętny sobiepan chodził przez cały dzień na lekkim rauszyku? :dizzy:

    Pozdrawiam.


  2. Moim zdaniem na szerszą dyskusję zasługują armatki ppanc i plot Boforsa.

    Armatki ppanc. jak najbardziej, były przydzielane już od szczebla batalionu piechoty, więc mogą być za broń piechoty uważane. Jednakże doskonałe skądinąd 40 mm armaty plot., wprawdzie były na wyposażeniu dywizji piechoty, ale trudno je nazwać bronią piechoty. To raczej broń towarzysząca.

    Armatki ppanc. Boforsa były zdaje się nawet lepsze niż niemieckie 3,7 cm PaK 36. Szkoda, że nie zdążyliśmy wyprodukować ich więcej...

    Sądzę, że warto wymienić sprzęt, który na głowę bił niemiecki w swojej kategorii, granatnik 46 mm wz. 36. Niemiecki odpowiednik użyty w kampanii wrześniowej, moździerz 5,0 cm LGrW 36 był tak fatalny, że Niemcy wkrótce z niego zrezygnowali.

    Tu nawet nasycenie w pododdziałach było właściwe. Oczywiście razem z granatnikiem wz. 30, ale wz. 36 było ich ok. 3850 szt., a etatowo dywizja piech. powinna posiadać 81 szt.

    Granatnik miał unikalne rozwiązanie techniczne, stały kąt podniesienia lufy. Zasięg ostrzału regulowano przy komorze nabojowej. Czy ktoś coś wie bliżej o tym, jak to działało? Bo to mógł być niezły atut...

    Pozdrawiam.

    post-3098-1206802556.gif


  3. A ja się zgadzam z hi1 i Krzysztofem M. Pierwsza Marna zaprzepaściła realizację niemieckiego, pierwotnego planu raz na zawsze. Nie pozwoliła na wyeliminowanie Francji z wojny.

    Cambrai było równie ważne, zapoczątkowało nowoczesną wojnę. Tak jak Marna była cezurą I Wojny Św., tak Cambrai było cezurą w taktyce. Każda z tych dwóch bitew odegrała znaczącą rolę w historii, tylko pod innym względem. Trudno tu rozstrzygać moim zdaniem.

    Pozdrawiam.


  4. Rzeczywiście częsciej występowały braki w uzębieniu, natomiast bardzo ale to bardzo rzadko trafiały się przypadki próchnicy.

    No właśnie, ja też o tym słyszałem. Ciekawe dlaczego? Może po prostu nie jedli słodyczy? :)

    Czyli tracili uzębienie z innych powodów. Czyżby w walce (tudzież zwykłym mordobiciu)?

    Spotkałem kiedyś lekarza z komisji poborowej. Opowiadał, że miał poborowych, którzy nigdy nie myli zębów (z jakiejś zapadłej dziury i było to z 50 lat temu) a też nie mieli próchnicy i nawet nie woniało im brzydko z ust. Coś w tym jest...

    I w kwestii dżumy. Podobno nie zapadały na nią konie jak też ludzie spędzający większość życia w stajniach (jacyś tam stajenni, gdzie pracowali, tam spali). Ktoś coś o tym słyszał?

    Pozdrawiam.


  5. Musze wesprzec Capricornusa.

    Sredniowiecze nie bylo wcale tak na bakier z higiena. W porownaniu do czasow nieco pozniejszych, rzecz jasna, nie - terazniejszych.

    Laznie publiczne w miastach byly powszechne, liczne i nie tylko dla bogatych.

    I ja go w tym momencie wesprę :) I Capricornus, i Lu Tzy mają rację. Higiena w średniowieczu była na wysokim poziomie, dużo wyższym niż w okresie późniejszym. Ale do czasu.

    Dżuma, mój drogi, była nazywana CHOROBĄ BRUDU, bo to właśnie ludzie przebywający w nieumytych pomieszczeniach, ludzie brudni na nią chorowali. Razem z wszechobecnym brudem szerzyły się zarazki.

    No właśnie, tu jest ten czas. Współcześni nie zdawali sobie sprawy, co jest przyczyną zarazy. Czarna śmierć pojawiła się na krótko, ale przyniosła ogromne spustoszenie. Szalała od 1347 do 1351. Ludzie zauważyli, że choroba rozprzestrzenia się min. przez wzmożone kontakty międzyludzkie, wysnuto więc teorię, że również może roznosić się w łaźniach. To chyba od tamtych czasów ukuło się powiedzenie "częste mycie skraca życie". Tak więc koniec średniowiecza rzeczywiście stał się brudny (XV w.), potem szło dalej. Dlatego też ugruntowała się powszechna opinia o brudzie średniowiecza.

    A określenie "choroba brudu" powstało chyba już po epidemii dżumy, z powodu niewiedzy współczesnych. Tak mi się przynajmniej wydaje. Gdzie znalazłaś to określenie GodEatGod?

    O myciu zębów nic nie wiem (podobno jednak szczerbaci byli), ale amputacje były. Przecież skomplikowane operacje chirurgiczne (nie zawsze udane) przeprowadzano już w starożytności.

    Nie patyczkowano się - na końcu ranę przysmażano rozgrzanym żelazem.

    Święta prawda, tzw. blindowanie ran. To była chyba jedyna rada, żeby nie pojawiło się zakażenie.

    Pozdrawiam.


  6. Bezpośrednią przyczyną wojny była rywalizacja Prus i Austrii o przewodnictwo w Związku Niemieckim. Austria zarządziła mobilizację swojej armii i innych państw związkowych, bez Prus. Bismarck odpowiedział na to swoją mobilizacją i rozpoczęciem wojny siedmiotygodniowej.

    Wydaje mi się, że jedną z przyczyn porażki Austrii był wspomniany przez Amilkara karabin Dreysego. Żołnierze Austriaccy opowiadali po bitwie pod Sadową, że "Prusak co się przeżegnał, to strzelał" :)

    Wiadomo, że von Moltke był geniuszem, ale von Benedek też był doświadczonym dowódcą.

    Pozdrawiam.


  7. Drodzy mch90 i riv, chyba się trochę zapędziliśmy, bo zamiast oceniać Paulusa, dyskutujemy o bitwie Stalingradzkiej :)

    Chociaż przyznam, że trudno to rodzielić, bo dopiero oceniając sytuację, można stwierdzić, czy Paulus dobrze dowodził.

    Osobiście uważam, że były dwie szanse uratowania całej operacji. Pierwsza, największa, o której wspomniał mch90 zaistniała w chwili zamknięcia kotła, czyli pod koniec operacji Uran (koniec listopada). Okrążenie nie okrzepło i Paulus faktycznie chciał się przebijać, nie pozwolił mu na to Hitler. Wtedy była olbrzymia szansa uratowania całej armii wraz ze sprzętem. Nie powstałby problem luki w ugrupowaniu frontu, jaki mielibyśmy w przypadku zniszczenia, bądź kapitulacji 6. Armii.

    Jak już wspomnieliśmy, Paulusa dodatkowo zapewniono o moście powietrznym oraz o deblokadzie Mansteina. Zaufał więc swoim przełożonym. Wydaje mi się jednak, że już po pierwszych dniach operacji Wintergewitter jako doświadczony sztabowiec i na podstawie informacji otrzymywanych od Mansteina (chyba, że mu ich nie przekazywano) powinien był zdać sobie sprawę z tego, że może się deblokada nie powieść. Z resztą, co by dało "wyrąbanie korytarza"? Utrzymywanie pozycji stalingradzkiej oraz korytarza zaopatrzeniowego byłoby ponad siły Wehrmachtu i z tego powinni byli sobie zdawać sprawę i Manstein, i Paulus. Gdzie był więc błąd Paulusa? Czy nie powinien był przygotować zawczasu operacji ewakuacji 6. Armii?

    Więc tu dochodzimy do drugiej szansy. Na drodze do sił Mansteina stała tylko 57 Armia sowiecka. Była wzmocniona, do walki włączyła się też 2 Armia Gwardyjska, ale one tłukły się głównie z Mansteinem. Czy gdyby Paulus miał przygotowany plan ewakuacji i przebijania, gdyby rozpoczął swoją operację np. 17 grudnia (każdy dzień był na wagę złota) to nie miałby szans na wyrwanie się z kotła z siłami większymi niż wspomniane przez Was 50 tys.? Paulus musiał zdawać sobie sprawę z tego, że Manstein już nie dojdzie. Więc na co mógł liczyć? Czy dobrze ocenił sytuację?

    Na koniec dodam, że dużo łatwiej odtwarza się jednostki z pobitych i wykrwawionych niż tworzy nowe. Wyrwanie więc z kotła 50-100 tys. ludzi miało jakiś sens.

    Pozdrawiam.


  8. Przepraszam, ale zastosowanie blitzkriegu przez Niemcy było dużo wcześniejsze jeszcze przed II wojną światową. Niejaki Alfred von Schlieffen był twórcą tej strategii, która przewidywała pokonanie Francji w 6 tygodni w I wojnie światowej. Zaś teoretyczne podstawy zostały skonstruowane dopiero w 1937 przez Heinza Guderiana.

    To ja Cię bardzo przepraszam, ale chyba coś pokręciłeś troszeczkę :)

    Słynny plan Schlieffen'a rzeczywiście zakładał pokonanie Francji w 6 tygodni poprzez manewr oskrzydlający przez Belgię. Niemcy mieli tam rzucić wszystkie swoje siły.

    Von Schlieffen opracował swój plan w czasie gdy był szefem sztabu armii niemieckiej, więc przd 1905 rokiem. Później, w 1913 von Moltke go zmodyfikował. Trudno tu mówić o blietzkriegu, dlatego, że oba plany zakładały użycie sił klasycznych i przemarsze pieszo lub konno z wykorzystaniem kolei. Planowi zarzuca się dużą trudność wykonania, właśnie ze względu na powolnie poruszające się wojsko.

    Guderian, rzeczywiście, rozpracowywał teorię blietzkriegu przed wojną. Byłbym jednak ostrożny w formułowaniu poglądu, że Niemcy zastosowali blietzkrieg jeszcze przed wojną. Bo nawet w Hiszpanii nie.

    Myślę, że to tylko Twój lapsus językowy :) Chodziło Ci zapewne o porównanie z założeniami czasowymi planu Schlieffen'a. No, ale przecież nigdy go nie wykonano.

    Pozdrawiam.

    P.s.: A tak ten plan wyglądał... Rzeczywiście interesująca koncepcja, jest pewne podobieństwo do planów z wykorzystaniem blietzkriegu.

    post-3098-1206786392.jpg


  9. A przyczynił się? Chyba nie za bardzo. Część postanowień zniesiono już w 1505 roku, za panowania Aleksandra, więć postanowienia przywileju piotrkowskiego w pełni obowiązywały zaledwie 9 lat. To nie tak długo. Zniesiono przede wszystkim zakaz nabywania ziemii przez mieszczan pod warunkiem służby w wojsku. Pozostawiono ograniczenie przesiedlania się chłopów ze wsi do miast do jednego rocznie z jednej wsi, oraz zmiany zawodu do jednego z rodziny (jeśli był jedynak, to nie mógł). Jak pokazuje "złoty wiek XVI" miasta się rozwijały, powstawały nowe.

    Ktoś mógłby powiedzieć, że gdyby nie ograniczenia, to rozwój miast byłby szybszy. Być może, ale niekoniecznie. RON była obszarem o gęstości zaludnienia w większości słabej. Mniejszej niż na zachodzie Europy.

    Natomiast jeśli rzeczywiście rozwój byłby szybszy, to czy nie doprowadziłoby to do zbyt szybkiego wzrostu największych miast (jak na zachodzie Paryż czy Londyn), doprowadzającego do przeludnienia, spadku higieny i bezpieczeństwa? W takim przypadku, ograniczony przywilej piotrkowski okazałby się doskonałą ragulacją administracyjną. Przecież areał guntów mógł rosnąć. O korzyściach militarnych nie wspominając.

    No, ale to na końcu to tylko moje, skromne hipotezy :roll:

    Jeszcze taksy wojewodzińskie zostały, ale to chyba trudno rozpatrywać w kategorii dobrze/źle. Coś za coś.

    Pozdrawiam.


  10. To skoro już jesteśmy przy różnej maści jatkach :)

    Co to za bitwa?

    [ Dodano: 2008-04-02, 13:10 ]

    Coś się chyba przytkało... Mała podpowiedź. To baaaardzo znana bitwa. Tu, na Forum też o niej wspominałem. Proponuję oglądać obraz w oryginalnym rozmiarze i przyjrzeć się mundurom :)

    [ Dodano: 2008-04-05, 22:04 ]

    Jeszcze jedna podpowiedź, bo po co ma tak stać. To nie była zbyt długa wojna...

    Więc już powinno być oczywiste :)

    [ Dodano: 2008-04-12, 13:59 ]

    Coś długo już stoi... No dobrze, ostatnia podpowiedź. Wojna w latach sześćdziesiątych XIX w., główni uczestnicy to Prusy i Austria. I nie mówcie mi, że teraz już nie jest łatwo :)

    post-3098-1206737788.jpg


  11. Czy mi się zdaje, czy mówisz o EU III? :) Bo ja pisałem o EU II.

    No a skąd ja nieboraczek miałem wiedzieć, że piszesz o EU2, skoro temat był zaczęty o EU3? :)

    Odpowiadając na Twoje inne pytanie, ja zawsze stawiam na rozwój pokojowy. Ale jak tylko ktoś mnie zaatakuje to wtedy spuszczam mu tęgie manto :) Przynajmniej nie mam "badboy'a" za dużego.

    Pozdrawiam.

    P.s.: Też czasem cheatuję :)


  12. grafika 3D, rozgrywka każdym krajem z drugiej za to wysokie wymagania (komp mi ledwo dyszał), bardzo dużo niepotrzebnych detali.

    Mam wrażenie, że EU2 pod względem grywalnym była lepsza, nawet ta grafika mi nie przeszkadzała.

    Można zmienić ustawienia grafiki. Ja zmieniłem szczegółowość detali i chodzi elegancko :)

    Ja uwielbiam tą grę z kodami... Takim arabskim Adenem rozjeżdżam całą Europę...

    Poza tym - znacznie poprawiono polonizację, która kulała w pierwszej części, do wyboru są niemal wszystkie ówczesne kraje (niemal, bo może na terenach nieskolonizowanych jakieś państewka były...), no i postacie historyczne - taki Koniecpolski, Tarnowski, Zygmunt III Waza, Władysław IV...

    Cheater, cheater! :)

    No tak, tylko, że postacie historyczne są na samym początku, a potem to już leci losowo. Poza tym, nawet historycznie, to brakuje tych postaci. Ja uzupełniłem hetmanów, admirałów i odkrywców. Mało jest też polskich doradców (ci na szczęście nie pojawiają się losowo), więc również uzupełniłem (w plikach prowincji). Poza tym gierka niezła, lepsza niż EU2. Jedyna wada, to właśnie taka, że historyczni wodzowie w już rozpoczętej grze się nie pojawiają :)

    Znalazłem też błędy w historii Polski pod koniec XVIII wieku (przydatne jak się gra z kodem, żeby dłużej) i również skorygowałem.

    A przede wszystkim nie podobały mi się ustawienia husarii. No bo jak wytłumaczyć, że jakaś marna piechota w XVII w., słabsza liczebnie, rozwalała dzielnych husarzy? Też pozmieniałem. Dodałem nowe, polskie jednostki wojskowe.

    Na koniec printscreen jak kiedyś pokonałem Osmanów :)

    Teraz gram Japonią i kolonizuję właśnie Syberię :)

    Pozdrawiam.

    post-3098-1206727233.jpg


  13. Bingo!!!

    Tofiku, chylę czoła do ziemii, to było bardzo trudne pytanie (miałem już wyrzuty sumienia), jesteś Wielki :)

    Jedziesz dalej :)

    P.s.: Mały offtopic przy okazji. Jan Tiepolo bawił nie tylko na dworze Władysława IV ale również Jana Kazimierza, a to wszystko za sprawstwem Marii Kazimiery, z którą utrzymywał bliskie kontakty (służbowe oczywiście :) ). Poseł Alberto natomiast, faktycznie sporządził opis Chmielnickiego i to właśnie w 1650 roku.


  14. Tak sobie myślę(nieraz tak mam),że 6500 żołnierzy które przyszły z Maksymilianem po koronę to jak na Austrię to mała liczba,no niby podział Austrii na dwie części mógł mieć jakiś wpływ ,ale to i tak mała liczba wojaków jak na tak zaszczytny cel jakim była korona Rzeczpospolitej.

    Cóż, widać mu tak bardzo nie zależało. A może za stary już po prostu był i źle ocenił sytuację i nie docenił przeciwnika? A może też właśnie liczył na szersze przyłącznie się do niego szlachty? Co o tym sądzisz Pancerny?


  15. Jeszcze mała ciekawostka co do "siódemki Beliny-Prażmowskiego". Okazuje się, że nie oni pierwsi przekroczyli granicę. Byli to zwiadowcy piesi (strzelcy) pod dowództwem Piotra Góreckiego, przebrani w ubrania cywilne (mundury też mieli ze sobą). Piłsudski powiedział im ponoć: "Choć będziecie wisieć, spełnicie pięknie żołnierski obowiązek, ale historia o was nie zapomni.". Zwiad był udany. Potem dopiero ruszyła "siódemka" :)

    Teraz pytanie. Wiadomo, że po raz pierwszy czołgów użyto w bitwie nad Sommą. Jednakże w niewielkiej ilości i niezbyt szczęśliwie. W której bitwie użyto po raz pierwszy czołgów na większą skalę (grubo ponad 300 szt.)?


  16. Chyba stary temat odgrzewam, ale bardzo ciekawy :)

    Ja bym widział Sikorskiego jako NW, dobrze czuł nowoczesną wojnę. Oprócz cech, które wymienił Albinos rozumiał rolę wojsk szybkich i pancernych i zdawał sobie sprawę z ich możliwości.

    Natomiast generał Kutrzeba świetnie nadawał się moim zdaniem na Szefa Sztabu Głównego. Był autorem wielu trafnych opracowań i memoriałów.

    Pozdrawiam.


  17. okrajamy odwody lotnicze NW - Brygadę bombową, i Brygadę pościgową (nie rezygnując z nich rzecz jasna). Armijne eskadry myśliwskie też likwidujemy (pozostawiając armiom samoloty rozpoznawcze i łacznikowe, oraz towarzyszące [np. P.23]). Co w zamian? Otóż tworzymy trzy grupy lotnicze (skromne to skromne, ale jednak) - południową, centralną i północną, z zadaniami operacyjnymi które nie bronią poszczególnych armii, ale całego obszaru powietrznego

    I bardzo słuszna koncepcja! Osłona lotnicza byłaby bardziej efektywna.

    Nie wiem czy nie przesądzamy zbytnio o roli lotnictwa niemieckiego. Do zemii nas non stop nie przygważdżało. Inaczej niż my widzą problem amerykanie. W książce "History of the Second World War" twierdzą, że straty zadane przez niemieckie lotnictwo armii polskiej nie były takie duże. Podobnie we Francji. Ale mniejsza z tym, nie o to chodzi.

    Zmodyfikowałbym plan Z. Wielkie jednostki rozstawione wzdłuż granicy z Prusami Wschodnimi oddałbym pod jednolite dowództwo (razem SGO Narew, A. Modlin, GO Wyszków, 4 i 16 DP). Umożliwiłoby to dowódcy armii lepsze rozstawienie jednostek i ich bardziej efektywne wykorzystanie. W końcu SGO Narew "wisiała" nad zaledwie dwiema brygadami piechoty. Możnaby wesprzeć prawe skrzydło GO Wschód oraz skonsolidować obronę A. Modlin (nie trzebaby już przesuwać 8 DP do odwodów).

    To jedna z wielu możliwości.

    Podoba mi się Twoja koncepcja obrony południowej rubieży ciekawy :)

    Pozdrawiam.

×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.