Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Vissegerd

  1. Quiz Średniowiecze

    Nie zbłaźniłeś się Kadrinazi, to jest prawidłowa odpowiedź Alternatywnie używano ziemii foluszowej z dodatkiem lanoliny. Najlepsze oczywiście było mydło, jednak zbyt drogi to środek w średniowieczu. Uryna faktycznie była najbardziej popularna. Zadajesz Kadrinazi
  2. Quiz Średniowiecze

    Nie, no gdzie ług, zasada nieorganiczna do wełny Chodzi o bardzo naturalne środki... Trzeba było przede wszystkim odtłuścić wełnę :mrgreen:
  3. Quiz II Wojna Światowa

    Halo, halo! marcin29, a co ma oznaczać Twój post????
  4. Quiz Średniowiecze

    I po co ja się tu pchałem... Czym nasączał średniowieczny folusznik wełnę przed przystąpieniem do pilśniowania (folowania)?
  5. Wyjaśniła się sprawa z motocyklami w polskiej BK. To co napisałem w poście powyżej, to brednie. 6 motocykli, to owszem, wynikało z liczby tego sprzętu w pułkach kawalerii (w każdym były 2 motocykle z koszem, w dowództwie pułku). Niekiedy były 3 motocykle, jeśli w plutonie kolarzy ckm przewozono na nim, a nie na 2 rowerach. W dywizjonie pancernym było kolejnych 19 motocykli. Prawdopodobnie jeszcze 4 motocykle w batalionie strzelców. Niestety, nigdzie nie znalazłem informacji, ile było motocykli w dowództwie brygady i w pozostałych jednostkach organicznych brygady. Jeszcze mogly być motocykle w szwadronie cyklistów. Tym nie mniej, to co wymieniłem to już ok. 30 sztuk, możemy więc przyjąć, że w BK było od 50 do 60 motocykli. A może więcej... Co do samochodów osobowych, to jednak wydaje się, że było więcej. Jeden osobowy był istotnie, w dowództwie brygady, ale też znalazłem informację, że większość pułków kawalerii również miała po 1 samochodzie osobowym (i 2 ciężarowe). Wobec tego, musiało tych aut być w brygadzie więcej, od 3 do 4, a nawet 5. Wiele przedwojennych pułków kupowało samochody samodzielnie, z własnych oszczędności, poczynionych przez kwatermistrzów. A teraz obiecany dawno skład drużyny (Trupp) niemieckiej (12 ludzi): 1 D-ca drużyny (karabin) 1 Z-ca d-cy drużyny (karabin) 1 Celowniczy rkm (pistolet, rkm) 2 Pomocników (amunicyjny i pomocnik) do rkm (2 pistolety) 7 Strzelców (7 karabinów) Pozdrawiam.
  6. Mało, że był wigiem, to wręcz przewodniczył tej opozycyjnej grupie. Fox to w ogóle ciekawa postać, był dość żywiołowym młodzieńcem, potem poplecznikiem polityki królewskiej, a na koniec w opozycji. Niewątpliwie przysłużył się niezmiernie zniesieniu niewolnictwa w Anglii. Natomiast rząd Grenville'a był typową koalicją. Baron William Grenville był przecież wcześniej bliskim współpracownikiem Williama Pitt'a i dopiero od 1801 roku następuje jego zbliżenie z Foxem i wigami. Dlatego razem z tym ostatnim piastowali najwyższe w kraju stanowiska na mocy wcześniejszego porozumienia. Niestety, idea pokojowa upadła wraz ze śmiercią Foxa, nie miała odpowiednio silnego poparcia społecznego. Pozdrawiam.
  7. Rydz-Śmigły - ocena

    Tak na początek, to generalnie zgadzam się z moim zdaniem bardzo trafnym, ostatnim postem kolegi Owcy.von.kozica. Jedyne co do czego nie mam pewności i co przez całą dyskusję się przewija, to kontrowersje względem wyjazdu NW do Rumunii. Zginąć bez sensu, kapitulować z całym wojskiem jeszcze gorzej. Może więc wyznaczyć nastepcę, albo przedostać się np. do Lwowa i stamtąd koordynować spływ wojsk na południe i za granicę? Prawdopodobnie uzyskalibyśmy lepszy efekt niż ok. 85 tys. ewakuowanych wojskowych. Co do kwestii rumuńskiej. Już gdzieś o tym pisałem na tym forum (lub na innym, ooops ), powtórzę raz jeszcze. Sytuacja w Rumunii nie była wcale taka jasna. Ówczesny przemier Armand Călinescu borykał się z wieloma przeciwnościami, miał wielu wrogów, zwolenników zbliżenia z Niemcami. Nikt nie mógł wprawdzie przewidzieć 17 września, że zostanie za 4 dni zamordowany, ale można było sobie zdawać sprawę z trudnego położenia politycznego Rumunii. W żaden sposób też nie potwierdził NW swojego statusu w Rumunii w sposób formalny. Tylko rząd mógł się spodziewać swobodnego przejazdu po wymijających obietnicach ambasadora Rumunii Gheorge Grigorcea o zapewnieniu rządowi i prezydentowi wspomnianego hospitalite ou droit de passage, ale nie miał na to, żadnego pisemnego, czy telegraficznego, jednoznacznego potwierdzenia. To jednostronne żądanie władz polskich o droit de pasage dla dowództwa czy armii, a nie zapis jakiegoś porozumienia. Nasze władzę zwolniły Rumunów z obowiązku sojuszniczego mając pełną świadomość niemożnoścki wykonania zobowiązń wobec Polski. Pamiętajmy więc, że ani wojsko, ani dowództwo nie mieli żadnego zapewnienia od rządu Rumunii co do swobodnego przejazdu. Co do dyrektyw NW o nie walczeniu z Sowietami, to znów jak mantrę powtórzę. Pierwszym rozkazem NW w dniu 17 września, był rozkaz walki, wydany o godz. 8:15 rano, a przekazany telefonicznie generałom Fabrycemu, Łuczyńskiemu i Jatelnickiemu. Dopiero pod naciskiem naszych drogich aliantów i po naradzie NW z Beckiem oraz Sławoj-Składkowskim rozkaz ten jest anulowany i zmieniony na ogólnie znany, w godzinach popołudniowych. Sprawę znamy z relacji bezpośrednich gen. Stachiewicza, z jego wspomnień. Pierwszym też zamierzeniem NW był wyjazd w głąb kraju i dołącznie do walczących wojsk. Dopiero po wspomnianej naradzie zmienił zdanie, potem mamy już słynną dyrektywę NW i orędzie Prezydenta RP. Ciekawi mnie natomiast, jakie były naciski aliantów (jeśli w ogóle), jak silna presja, czy związane z tym były jakieś obietnice? Czym argumentowano decyzję o nie ogłaszaniu stanu wojny z Sowietami? Dokladnie tak. Rumuni nie za bardzo mieli wyjście. Uważam też, że to ostatecznie śmierć premiera Călinescu zaprzepaściła szanse jakiegokolwiek porozumienia. Premier Gheorghe Argeşanu, jego następca rządził tylko 7 dni, kolejny premier, Constantin Argetoianu zaledwie 2 miesiące borykając się z narastającym kryzysem wewnętrznym. Przypominam, że trwała walka pomiędzy stronnictwem pro-królewskim a Żleazną Gwardią, która rosła w siłę. Polska upadała, pomoc Rumunów niewiele mogła dać, zostawała osamotniona pomiędzy Węgrami z ich roszczeniami terytorialnymi a Sowietemi, z tymi samymi zakusami. Co jej w zamian oferowali alianci? Nic. Żeby oceniać postawę Rumunii powinniśmy wstawić się w jej sytuację. Zrobili co mogli. Rydza-Śmigłego zatrzymali zresztą wskutek sugesii aliantów właśnie (o niemieckich naciskach nawet nie wspomnę). Jak sam przyznałeś, Rumunii mieli z nami sojusz tylko przeciwko Sowietom. Skoro sami nie uznaliśmy tych ostatnich za agresora i nie byliśmy w stanie wojny, to jakie sojusznicze zobowiązania mieli wypełniać? "Droit de passage", o którym wspomniał Owca.von.kozic, tak, ale sytuacja i w Rumunii wymknęła się praktycznie spod kontroli. Nie uzgodniono z rządem Rumunii zasad, na jakich miało się to odbywać, nagle rząd polski i dowództwo wojskowe znalazło się na terytorium drugiego kraju. I pojawiło się zagrożenie sowieckie, dużo groźniejsze. Ile Rumunia wytrzymałaby w osamotnieniu? W przypadku konfliktu z Sowietami, zaopatrzenie drogą morską odpadało. Turcja nie przepuszczała okrętów wojennych, a flota sowiecka była jednak silniejsza od rumuńskiej. Bułgaria również nie była przyjaznym dla Rumunii krajem. Ja bym nawet powiedział dobitniej. Został naznaczony. Cały jego tragizm polegał właśnie na tym, że wsadzono go na złego konia. Nadawał się na dowódcę armii, może frontu, ale absolutnie zabrakło mu umiejętności dowódcy całego wojska. Wspomniano tu też o zbyt niskiej randze gen. Stachiewicza. To niestety zasługa jeszcze marsz. Piłsudskiego, dyskryminacja wręcz roli sztabu generalnego z prawdziwego zdarzenia. Zamiast tego sztab główny z mniejszymi kompetencjami. Co ciekawe, obaj marszałkowie nie posiadali wykształcenia wojskowego w pełnym tego słowa znaczeniu. I to się zemściło, przepraszam za OT. Hmmm..., nie porównujemy tu raczej obu postaci, tylko postawę i zachowanie Rydza-Śmigłego. Jeśli natomiast chcielibyśmy odnieść cechy i postępowanie jednego do drugiego wodza, to zapraszam do szerszej wypowiedzi. Przy okazji witam serdecznie na forum w imieniu redakcji oraz własnym i dziekuję za wzięcie udziału w dyskusji I tu się zgodzę w 100% i znów powtórzę z uporem maniaka, zawsze należy postawić się w położeniu ówczesnych. Jedna uwaga, można było nie dać się pobić tak szybko. Plan wojny fatalny, a za to odpowiedzialność spada na NW. Dowodzenie w kampanii również nieudolne, znów odpowiedzialność (podkreślam, pojęcia odpowiedzialność i wina nie pokrywają się w całości) NW. Polecam Wszystkim artykuł na ten temat prof. Pawła Wieczorkiewicza, a znajduje się np. tu Wrzesień 1939 - próba nowego spojrzenia. Nadmienię, że to jak dowodził było konsekwencją przygotowania się do wojny. I nie o kwestie techniczne, dotyczące uzbrojenia i wyposażenia mi chodzi, bo tu akurat zrobiono sporo (nie wdając się w szczegóły bo Gnome mógłby się na nas obrazić, lecz pewne błędy popełniono), ale o przygotowanie sztabu, planu wojny, zaznajomienie podległych ze swoimi planami, itd. Niestety, znów "szkoła Piłsudskiego" się kłania i błędy z wyprawy na Kijów. No i widać, że nowi userzy są bardziej zdyscyplinowani niż "starzy wyjadacze" Bo chciałby również przypomnieć, że... Więc powróćmy do tematu, choć ja sam przepraszam, bo również nieco dałem się ponieść wenie :roll: Lecz dalej wena mi się wyczerpała... Choć chciałbym się dowiedzieć, czy sensacje z omawianego prawie 2 lata temu artykułu, z początku tej dyskusji jakoś dalej się potwierdziły, czy informacje zawarte w artykule nabrały jakiegoś życia medialnego? Pozdrawiam. P.s.: Co do poruszonych wątków. Nie chciałbym się absolutnie wtrącać do pracy Albinosowi, który jest w tym dziale suwerenem, ale nie wydaje mi się, żeby to były punkty do omówienia w tym temacie, są zbyt szerokie, zahaczają o wiele innych spraw. Jednakowoż uważam, że zagadnienia poruszone przez naszego, nowego kolegę są bardzo ciekawe, więc jeśli nie ma nigdzie o tym dyskusji, to może warto by było założyć nowy temat o stosunkach politycznych w okresie 1939-1941? Oczywiście, ten fragment postu jest do usunięcia Albinosie, wybacz...
  8. Quiz - Polska pod Zaborami

    Jak się nazywał pierwszy statek dalekomorski jakiego użyła strona polska (Rząd Narodowy) podczas powstania styczniowego?
  9. Quiz - Polska pod Zaborami

    Z tego co pamiętam to przez pomyłkę, źle usłyszano jego nazwisko w tłumie i pomylili go bodajże z gen. Lewickim. Czy tak?
  10. Quiz Średniowiecze

    Czyżby chodziło o Luksemburgów, panujących potem w Czechach, na Węgrzech i w Brandenburgii?
  11. Bardzo proszę, kolega usatysfakcjonowany, choć częściowo. Ja pisałem o zajściach z 1968 roku, a pogrom kielecki był w 1946. To tak jakby Twoja wcześniejsza odpowiedź do mojej nie bardzo na temat była BTW nigdy nie podważałem, ani Jedwabnego, ani Kielc, ani wypadków przez wojną. Ale nie podważałem też z drugiej strony pomocy jakiej Polacy czy Polska udzieliły społeczności żydowskiej nie jeden raz. Po prostu jak zwykle są blaski i cienie. Miło by było, żebyśmy w dyskusji doszli do tego, co przeważało w historii. Pozdrawiam.
  12. Konferencja w piżamach

    Oj Drogi cośku, chyba okresy pomyliłeś Koledze chodzi o lata dwudzieste, a Ty o sześćdziesiątych... Tzw. "Konferencja w piżamach" miała miejsce dokładnie w nocy z 15 na 16 kwietnia 1922 roku (z soboty na niedzielę wielkanocną). Było to spotkanie w Genui, w hotelu, w którym nocowała delegacja niemiecka. W Genui odbywała się konferencja gospodarcza. Niemcy próbowali wynegocjować z aliantami, a szczególnie z Francją oraz Anglią ulgi w reparacjach wojennych i wyjście z izolacji politycznej. Wcześniej prowadzili też rozmowy z Rosją Sowiecką, której również zależało na wyjściu z międzynarodwej izolacji. W styczniu i lutym 1922 roku doszło do rozmów w Berlinie pomiędzy przedstawicielem rządu sowieckiego, Karolem Radkiem a Ago Maltzanem, dyrektorem departamentu wschodniego w ministerstwie spraw zagarnicznych Niemiec. Niemcy miały uznać Rosję Sowiecką de jure i nawiązać stosunki dyplomatyczne w zamian za rezygnację z odszkodowań wojennych oraz satysfakcję dla Niemiec za zabójstwo w Moskwie niemieckiego ambasadora, Wilhelma von Mirbacha. Radek kładł też nacisk na ustalenie wspólnego stanowiska na przyszłej konferencji gospodarczej w Genui. Przeciwnikiem zbliżenia z Rosją Sowiecką był ówczesny minister spraw zagranicznych Niemiec, Walther Rathenau jak też kanclerz, Joseph Wirth. Planowali oni zbliżenie z Francją i Anglią, z nimi wynegocjowanie ustępstw ze względu na trudne położenie gospodarcze Niemiec. Tak więc kolejne rozmowy niemiecko-sowieckie w dniach 2-4 kwietnia, również w Berlinie, tym razem z udziałem kanclerza Niemiec i ministra spraw zagranicznych nie dały rezultatu. Podczas konferencji w Genui stanowisko aliantów zachodnich było nieprzejednane, co wzbudziło niepokój delegacji niemieckiej. Mało tego, 14 kwietnia okazało się, że alianci planuję zbliżenie z Rosją Sowiecką i zawarcie anglo-fracusko-sowieckiego porozumienia. To stawiałoby Niemców w niezmiernie trudnym położeniu, bez szans na ulgi i wynegocjowanie czegokolwiek. Rathenau bez skutku próbował się spotkać prywatnie z Lloyd George'm. Ale działał w międzyczasie chytrze Ago von Maltzan i przedstawił Sowietom pewne niemieckie propozycje. Rozmowy miały miejsce i 15 kwietnia. Rathenau w międzyczasie wpadł w ponury nastrój, jego cały plan legł w gruzach. Jedynym ratunkiem byli Sowieci, ale tu przecież wcześniej pokpił sprawę. Nie wiadomo było, co zdziała Maltzan. Noc była bezsenna. Wtem o drugiej nocy do jego pokoju wpada Maltzan w czarnej koszuli nocnej (Rathenau siedzi w piżamie). Zrezygnowany Rathenau pyta z przekąsem: "Czy przyniosłeś mi wyrok śmierci?". Okazało się jednak, że Maltzan triumfował. Otrzymal telefon od Sowietów z zaproszeniem od Gieorgija Cziczerina, komisarza ds. zagranicznych Rosji Sowieckiej na spotkanie w dniu następnym, w Rapallo, parędziesiąt kilometrów od Genui. Maltzan zaproponował Sowietom nawiązanie stosunków gospodarczych w zamian za rezygnację z reparacji wojennych przez tych ostatnich. Artykuł 116 postanowień Traktatu Wersalskiego nakładał na Niemcy taki obowiązek. W związku z tym, obaj panowie, tak jak stali pobiegli do pokoju kaclerza Wirtha, aby przedyskutować sprawę. W spotkaniu uczestniczył jeszcze sekretarz stanu Ernst von Simson. Wszyscy byli w "strojach nocnych". Rathenau chciał natychmiastowego spotkania z Lloyd George'm i użycia propozycji sowieckiej jako argumentu do dyskusji (no i spotkania oczywiście). Został jednak "przegadany" przez Maltzana, jego koncepcję zaakceptował też Wirth. Maltzan powiedział ponoć później, że "zgwałcił Rathenaua". Następnego dnia, 16 kwietnia w godzinach przedpołudniowych doszło do spotkania w Rapallo, czego następstwem był znany traktat, czy też porozumienie, jak kto woli. Ot i cała "konferencja w piżamach", tak naprawdę nocna, krótka narada paru gentelmanów, niezmiernie jednak doniosła w skutkach na wiele lat. Źródła: "The origins of Detente", Stephen White, Cambridge University Press, 2002, Cambridge. "Intellectuals in politics: three biographical essays.", John Joll, Weidenfeld and Nicolson, 1960, London. Pozdrawiam.
  13. Książki, które zekranizowano. Wyszło dobrze, czy źle?

    "Rodzina Połanieckich". Książka jak dla mnie nudnawa, dłużyzny i smętne opisy, za to serial wyszedł bardzo dobrze. Sporo zawdzięczamy jednak scenografii oraz niezłej grze aktorskiej
  14. Quiz Starożytność

    Co to było: annonae foederaticae?
  15. To może już więc bez gdybania, tym bardziej, że odświeżyłem trochę wiedzę Wydaje się, że Hanower stanowił swego rodzaju kartę przetargową. W 1805 roku, jeszcze przed pokojem preszburskim Napoleon prowadził rokowania z Prusami. Dążono do zawarcia sojuszu obu stron, Prusy miały otrzymać Hanower, w zamian za to zrzec się Ansbachu na rzecz Bawarii oraz Nauchatel i Cleve na rzecz Francji oraz wypowiedzieć wojnę Anglii. Frydery Wilhelm III zgodził się na to, bowiem oczekiwał dużo gorszych warunków. Wydawało się więc, że w szystko idzie ku dobremu. Zaraz potem mamy jednakże pokój w Preszburgu (25 grudnia 1805 roku), ale również śmierć Williama Pitt'a w styczniu 1806. Przewodniczącym Izby Gmin jest w Anglii Charles James Fox, człowiek dążący do pokoju z Francją. Piastuje również stanowisko ministra spraw zagranicznych i to on nadaje ton angielskiej polityce. Podczas rozmów z Anglią Napoleon za cenę pokoju obiecuje zwrot Hanoweru. W międzyczasie Prusy stają się izolowane w polityce zagranicznej, tworzy się Związek Reński, francuskie wojska stacjonują na pruskich granicach, Anglia wypowiada Prusom wojnę, a Bonaparte nie spieszy się z przekazaniem przedmiotowego Hanoweru. Wydaje się więc być słusznym pogląd, że w ten, czy inny sposób Cesarz dążył do wyeliminowania Prus spośród swoich wrogów, o czym już "gdybałem". Nieszczęśliwie Fox umiera we wrześniu i znów upada szansa na jakikolwiek pokój Francji z Anglią. Nastroje w Prusach są całkowicie antyfrancuskie i prowojenne. Zdaje się, że jedynym człowiekiem, który nie chce wojny z Francją jest Fryderyk Wilhelm. Ma pełną świadomość przewagi francuskiej. Anglia i Rosja obiecują Prusom pomoc, politycy są przeświadczeni o nieuniknionym konflikcie. Chcąc nie, król Prus decyduje się na rozpoczęcie działań wojennych. Czyżby Napoleon tylko na to czekał? Ma doskonałą okazję do pobicia Prus. Wie, że pomoc Anglii raczej nie zdąży na czas, zresztą Ci ostatni angażują się w Hiszpanii. Rosja jest daleko, a Hanower i tak zostanie w ręku Napoleona. Czy istotnie Napoleon się nie pomylił w swoich rachubach? A może Cesarz myślał coś zupełnie innego? Pozdrawiam.
  16. Pretorianie

    Z tego co wyczytałem, to było to 9 kohort, właśnie po 500 ludzi. Kaligula zwiększył liczbę kohort do 12, Viteliusz do 16, a znowuż Wespazjan zmniejszył znów do 9. Potem Domicjan zwiększył liczbę do 12 kohort. Gwardią pretoriańską dowodził prefekt, którym raczej był ekwita, rzadziej któryś z senatorów. Po 16-letniej służbie pretorianie często dalej zostawali na usługach armii rzymskiej (nazywano ich zdaje się evocati), otrzymując bądź to zadania specjalne, bądź zostając centurionami w legionach, bądź służąc jako centurioni w jednostkach vigiles, czyli odpowiedniku dzisiejszej straży pożarnej. Zupełnie inną jednostką była cesarska gwardia konna, equites singulares augusti, licząca ok. 500 ludzi, powołana do życia przez cesarza Domicjana lub Trajana. Powoływano do niej najlepszych jeźdźców z jednostek nadgranicznych. W przeciwieństwie do pretorianów, nie mieli jednolitego umundurowania. Towarzyszyli Cesarzowi w wyprawach wojennych. Jeśli chodzi natomiast o wspomnianych germani corporis custodes, to z tego co wiem była to jednostka niewielka, licząca ok. 300 ludzi i stanowiła najbliższą straż Cesarza, bliższą niż pretorianie. Oczywiście składała się głównie z członków plemion germańskich, istniała krótko, tylko w okresie wczesnego cesarstwa, rozwiązana przez Galbę w roku 69. Wiele reform wprowadził cesarz Dioklecjan, między innymi związanych z pretorianami, powołał też nową jednostkę palatini. Niestety, ja niewiele wiem o tym, więc może ktoś z Szanownych Forumowiczów mógłby nam przybliżyć reformy Dioklecjana dotyczące pretorianów i palatini? Pozdrawiam.
  17. Quiz Starożytność

    Wychodzi mi na to, że mógł to być Burebista. Pytanie podchwytliwe, bo tak na prawdę był władcą Dacji, ale zjednoczył Traków pod swoim panowaniem
  18. Grigorij Rasputin

    Drogi amonie jeśli więc mógłbym Cię prosić o uchylenie rąbka tajemnicy... Autor mojego źródła potraktował zagadnienie dość po macoszemu, skupiając się na samym akcie mordu, nie podał szczegułów co do trunków. Sądzę, że wszyscy bylibyśmy bardzo zobowiązani, nie daj się prosić :mrgreen: Pozdrawiam.
  19. Zamach na Zygmunta III Wazę

    Czy ja wiem... Nie wydaje mi się, żeby na początku XVII w. byli już tak biegli w manipulowaniu ludźmi. Poza tym, mamy już temat o królobójcach, aż tak daleko się w Rzeczpospolitej czasów nowożytnych raczej nie posuwano. Jakoś nie wydaje mi się, żeby to był spisek. Tym bardziej, jeśli brakowało Piekarskiemu "piątej klepki", to raczej byłby narzędziem niebezpiecznym i nieprzewidywalnym. Tak mi się przynajmniej wydaje. Żaden ktoś, tylko Vissegerd Pozdrawiam.
  20. Ja miałem na myśli "Sąsiadów" Słonimskiego. To sztuka dramatyczna ukazująca dwie rodziny, żydowską i polską. W szpitalu zostają zamienione dzieci, młody Żyd dorasta w polskiej rodzinie i zostaje antysemitą i tłucze właśnie to drugie dziecko, wychowujące się w żydowskiej rodzinie. Tak w wielkim skrócie. Tak na marginesie grzesławie widzę, że uciekłeś od odpowiedzi na moje pytania... Łatwo się komuś coś zarzuca, przytacza niepotwierdzone i nie wiadomo odnośnie czego fakty, a potem udaje Greka... Prosisz ciekawego, żeby Ci podał konkrety, jak ja Cię poprosiłem - zamilkłeś. Pomijam, że do tej chwili nie wiem, co mi zarzucałeś, gdyż wydaje mi się, że pisałem obiektywnie, swoje zdanie formułując dość ostrożnie. Na tej zasadzie, Polacy to gwałciciele, pedofile, mordercy, złodzieje, itd. Można w ten sposób naszemu narodowi przypisać wszystkie najgorsze zbrodnie i cechy, bo gdzieś tam, ktoś kogoś. Bardzo przepraszam, ale argumentacja co najmniej dziwna lub podobna do mentalności Kalego. Pozdrawiam.
  21. No mnie też wrrrr O 30 zamordowanych nic nie wiem, byłbyś tak uprzejmy coś szerzej na ten temat? I nie zarzucaj mi proszę czegoś, czego nie napisałem. Ja nigdzie, w żadnym poście nie napisałem, że to "tylko Żydzi". Porównałem wypadki z 1968 do ludobójstwa i dalej podobieństwa żadnego nie widzę. Jeśli więc sądzisz inaczej, to prosiłbym bardzo, żebyś to jakoś uzasadnił. "Pewien Pan" był psycholem tak BTW. "Sąsiadów" tak, zdaje się Słonimskiego, jeśli mnie pamięć nie myli. Genialne Polecam też wspomnienia Kazimierza Dębnickiego, tytułu niestety nie pamiętam, ale równie doskonała książka traktująca o przedwojennych kwestiach polsko-żydowskich. Pozdrawiam.
  22. Pretorianie

    Dla mnie są zrozumiałe Drogi riv, nie przesadzasz troszkę? Zaczyna nam się w kółko kręcić ta dyskusja, rozmawiamy ciągle o tym samym, fakty jakie były każdy już chyba wie. Rozwiązał, czy nie rozwiązał, zmienił, czy nie zmienił, zwał jak zwał. Dlatego zacytowałem konkretną wypowiedź samego cesarza i opisałem dokładnie zdarzenie aby przejść do rzeczy ciekawszych. Mnie np. interesuje, jak wyglądało szkolenie pretorian, ile lat trwała służba, jaki nosili rynsztunek, odzienie, jakie mieli warunki bytowe, postacie dowódców, itd. Albo kwestia tych gałązek, oliwne czy warzywne? Znaczy się, eee... wawrzynowe I bardzo Was proszę (wręcz błagam) puella i riv, nie droczcie się już więcej, jest jeszcze tyle ciekawych rzeczy w tym temacie do powiedzenia Możemy jeszcze przecież rozwinąć historię germańskiej straży przybocznej, o której pisał riv (germani corporis custodes), czy cesarskiej straży konnej (equites singulares augusti), wspomnieć o formacjach palatini, cohortes urbanae, vigiles. Pozdrawiam.
  23. Quiz Starożytność

    Bardzo dobrze riv, ale chyba trochę położyłem pytanie tym tekstem w oryginale... Zadawaj proszę
  24. Grigorij Rasputin

    Ja parokrotnie czytałem, słyszałem i oglądałem (film) wersję o ciastkach, strzelaniu i utonięciu. Pierwszy raz opowiadano nam to na lekcji historii w szkole średniej. Wyglądało to dokladnie tak (za "Rosja XX wieku" Brian'a Moynahana). Organizatorami spisku, zamachu na życie Rasputina byli nie tylko wielki książę Dymitr, kuzyn cara, oraz Feliks Jusupow, mąż kuzynki cara Iriny (nomen omen jednej z najpiękniejszych kobiet Petersburga), ale też Władimir Puriszkiewicz, deputowany do Dumy, prawicowy działacz polityczny. Juspow zaprosił Rasputina do swojego pałacu w Petersburgu (jednego z wielu, łącznie miał ich 38, był jednym z najbogatszych ludzi w Rosji) pod pretekstem spotkania z Iriną. Nie mam nic o wódce, ale podano mu faktycznie zatrute ciastka i napoje. To nie zabiło "świętego starca", więc Jusupow strzelił mu prosto w serce. Rasputin jednak ze straszliwym krzykiem rzucił się na niego. Wtedy to Puriszkiewicz strzelił mu w głowę i kopnął w skroń. Wszystko to odbyło się w piątek 29 grudnia. Ciało Rasputina wyłowiono z Newy 1 stycznia 1917 roku. Sekcja zwłok wykazała, że bezpośrednią przyczyną zgonu było utonięcie. Na placu przed pałacem Jusupowa zebrał się tłum, który klęcząc na śniegu dziękował Bogu i Feliksowi za zgładzenie Rasputina. Car nie za bardzo mógł ukarać spiskowców (groziła im formalnie kara śmierci), raz, że Jusupow był zbyt popularny, wpływowy i bogaty, dwa, że jego żona jak wspomniałem była bliską kuzynką cara. Dlatego też zesłano ich do rodzinnego majątku Jusupowów na południu kraju, Puriszkiewicza wysłano na front. Dodam też, że Rasputin był strasznym chamem i brudasem, cuchnął wręcz, a jednak niektóre rosyjskie damy za nim szalały. Włosy zmierzwione, czarne zniedbane zęby, długa, tłusta broda, nierzadko z resztkami jedzenia. Feliks Jusupow to też ciekawa postać, ponoć miał doświadczenia z transwestytyzmem w młodości. "W dzień był uczniem, a wieczorem modną kobietą." Małżeństwo Jusupowów należało do ścisłej elity Rosji, było niezmiernie popularne, znane w całej Europie. Ona piękna, on ciężko przystojny, obydwoje obrzydliwie wręcz bogaci. Pozdrawiam.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.