Vissegerd
Przyjaciel-
Zawartość
4,205 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Vissegerd
-
Capricornusie, tylko z tych obrazów nie widać do czego były mocowanie, może do siodła? Może jakieś szelki? Na prawdę to nie wiem, a nigdzie nie doszukałem się informacji. No i nie wiemy też, na ile autorzy rycin byli zgodni z rzeczywistością, a na ile to ich artystyczny wymysł. Przyjmuje się też, że husarze zapożyczyli skrzydła od tureckich deli: Ci rzeczywiście nie mieli pancerzy, a skrzydła jakoś doczepiali... Z tą piechotą to rzeczywiście jest spory problem. Żeby na prawdę to sprawdzić, to trzeba by zasymulować taki atak. Jest to niewykonalne, gdyż doprowadziłoby do śmierci uczestników, a tylko tak moglibyśmy się przekonać, jak było, jak to wyglądało. Można się pokusić na jakąś symulację komputerową, tylko kto to zrobi... Pozdrawiam.
-
W czasie mojego wyjazdu poczytałem sobie trochę o husarii i skrzydłach, tudzież koncerzach. Po krótce. Primo, skrzydła pojawiły się dopiero w II poł. XVI wieku. Po drugie, początkowo mocowane do siodła, faktycznie były krótkie (tzn. nie wystawały ponad husarza, jak na Rolce Sztokholmskiej), mocowane do pleców, były długie. Po trzecie, wszyscy ówcześni, opisujący husarię, widzieli ją tylko na paradach, gdzie faktycznie były w użyciu. Po czwarte, wzmianki o użyciu w walce pochodzą od samych husarzy, nie wiemy na ile to prawda, na ile przechwałki. Husaria atakowała w szyku zwartym, z dużą prędkością (galop, cwał). Nie za bardzo sobie wyobrażam, czym i jak piechur miałby ciąć husarza w plecy. Teoretycznie, mógł co najwyżej pchnąć piką (musiałby być jakimś superszybkim Rambo, ale niech będzie), przed czym skrzydła by nie ochroniły. List przypowiedni Batorego, do którego w dyskusji się odwołujemy, a wspominający o piórach, był cezurą w historii husarii. To dopiero wtedy, w roku 1576, 23 czerwca, król wydał uniwersał, podług którego husaria stawała się odrębną formacją wojskową. Z listu przypowiedniego wynika wyraźnie, że skrzydła były całkowicie dowolne, używał kto chciał. Moje wnioski. Mocowanie do siodła (Rolka Sztokholmska) uniemożliwiało szybkie wsiadanie i zsiadanie, wątpię więc, że do walki je zakładano. Mocowanie do naplecznika znowuż uniemożliwiało machanie szablą (zamach znad głowy). Nie wykluczam, że skrzydła pojawiały się w walce, ale moim zdaniem, nie było to powszechne. Dodajmy, że w okresie późniejszym zbroje husarskie były często pozbawione napleczników, więc do czego mieliby skrzydła mocować? Z tego, co wyczytałem, nie wszystkie chorągwie skrzydeł używały. Podsumowując, nie mówię nie, dla użycia skrzydeł w walce, ale nie uważam, że tak było zawsze. Wydaje mi się, że częściej występowano bez skrzydeł. Weźmy chociaż bitwę pod Kłuszynem. Nasza husaria przedzierała się wąskimi duktami leśnymi, w nocy, przez gęsty las, bez większego taboru. Skrzydła po prostu przeszkadzały by w marszu, ich zakładanie opóźniałoby atak, czyli niweczyło zaplanowany element zaskoczenia. Dodajmy, że z czasem szlachta w XVII wieku ubożała, więc na pewno szukała oszczędności. Może było tak, że z czasem w walce używano skrzydeł coraz rzadziej. Nie bez kozery też, pojawiają się w II poł. XVII wieku stylizowanie skrzydła na szyszakach. Mariusz. W kwestii drugiego rzędu piechoty. Proponuję poczytać trochę opracowania Radosława Sikory. Szybkość uderzenia wykluczała jakiekolwiek manewrowanie piką, to po pierwsze. Po drugie, uderzenie kopią było tak silne, że trafiony pikinier leciał do tyłu z dużą siłą. Z zasady zachowania pędu wynika, że swym (z reguły martwym już, bądź ciężko rannym) ciałem porywał wszystko na drodze, więc i tylne szeregi. To tak mniej więcej jakby Pudzian grzmotnął Woody Allena Albo i lepiej... Tak więc drugi rząd pikinierów to najwyżej mógł odmawiać pacierz... Pierwszy tym bardziej. Jedyny więc sens ochrony pleców był w przypadku walki z wrażą jazdą. Może więc przeciw Tatarom... Koncerz. Szabla nie jest alternatywą koncerza. Koncerz to broń kolna, używania po skruszeniu kopii. Ze względu na długość (1.6-1.8 m.), razem z ramieniem husarza stanowiła alternatywę dla lancy/rohatyny. Dodatkowo, husarze używali go też przeciwko Tatarom, gdzie kopia się nie sprawdzała. Szabla natomiast służyła jako broń sieczna i kolna, ze względu na długość nie mogła zastąpić koncerza. Skład. Towarzysze husarscy to z reguły (bo pojawiały się wyjątki) zamożna szlachta. Spora część pocztowych to uboga szlachta, reszta to po prostu poddani szlachcica (towarzysza), wzięci z jego folwarku czy wsi. Wybierał oczywiście takich, którzy jego zdaniem najlepiej do walki się nadawali. Należy jednak podnieść, że służba w husarii była dla ubogiej szlachty drogą awansu społecznego (stanie się posesjonatem), dla nie-szlachty, była możliwością nobilitacji, co miewało miejsce. Mieszczanie wśród pocztowych się zapewne zdarzali, choć bardzo rzadko. No to atakujcie Waszmościowie Pozdrawiam. P.s.: Wybacz Mariuszu jeśli coś pominąłem z Twoich wypowiedzi, lub do czegoś się nie odniosłem. Bardzo proszę "wytknij" mi to, nadrobię uchybienie
-
Witam na Forum Draom O katapultach jest sporo w necie i na Wikipedii. Początki, to czasy oczywiście antyczne. Co do włosów. Przede wszystkim używano włosia końskiego, rzadziej krowiego (głownie byków). Włosy ludzkie (kobiece, prawdopodobnie ze względu na długość) wykorzystywali Kartagińczycy. Więcej tutaj: http://www.rubbertreeplant.co.uk/catapult/...iegeEngines.php http://www.redstoneprojects.com/trebuchets...a_catapult.html Pozdrawiam.
-
IPN prowadził śledztwo, ale dotyczyło Węgrów zamordowanych przez NKWD: "W Instytucie Pamięci Narodowej sfinalizowano postępowanie mające wyjaśnić szczegóły rozstrzelania w styczniu 1945 r. przez żołnierzy radzieckich 18 Węgrów - jeńców wojennych. (.. )W 1943 r. Niemcy przywieźli do Biadek kilkudziesięciu jeńców różnej narodowości. Codziennie pracowali w tamtejszym tartaku i na stacji kolejowej. Zyskali sympatię miejscowej ludności. W styczniu 1945 r., wobec zbliżania się Armii Czerwonej, Niemcy wywieźli z Biadek część uwięzionych. We wsi pozostało jednak 18 jeńców - żołnierzy węgierskich. 23 stycznia 1945 r. wyszli oni naprzeciw nadjeżdżającej kolumny radzieckich czołgów i z podniesionymi do góry rękoma oraz białą flagą wołali: "My Węgrzy". Nie zrobiło to wrażenia na towarzyszącym kolumnie oficerze NKWD. Po krótkiej rozmowie z Węgrami wydał rozkaz otwarcia do nich ognia z karabinu maszynowego. Zwłoki 18 zastrzelonych zostały przeniesione i pochowane przez mieszkańców Biadek we wspólnej mogile na polu, tuż przy szosie biegnącej z Ostrowa Wielkopolskiego do Krotoszyna.. „Zabici z rozkazu oficera NKWD” Rzeczpospolita, Życie 26.02.2004 r., Relacje m.in.: Teleexpress, Informacje Polsat 26.02.2004" Być może to Ci sami z Sulejowa (część), ale nic więcej na ten temat nie znalazłem. Szukałem nawet na stronach węgierskich (w necie), ale nic nie znalazłem. Pozdrawiam.
-
Przepraszam, że wtrącę, ale autor pytania jest moim skromnym zdaniem - niespełna rozumu. Józef Bonaparte to oczywiście "Pepe-Botella" nazwany tak przez Hiszpanów z powodu jego pijaństwa. Nazywali go też "królem-intruzem". Nigdy w Polsce nie był, żadnego romansu z polską szlachcianką nie miał. Mam full źródeł pisanych o Napoleonie i jego rodzinie i nic takiego tam nie ma, od słynnej encyklopedii Bieleckiego poczynając. Stwierdzam ostatecznie i autorytatywnie. Na koniec książka Johna S.C. Abbota pod tytułem "Józef Bonaparte" - znajduje się tutaj (pełny tekst): http://www.archive.org/stream/josephbonapa...boiala_djvu.txt Nie ma w niej słowa o pobycie w Polsce czy o polskiej kochance, a jest do dość obszerna biografia. Najlepiej zażądać od autora quizu źródła informacji. Pewnie to nic nie da, cóż... pomroczność jasna? Pozdrawiam.
-
Tak, ja wiem, ale temat nie jest "jednozdaniowy", więc może trochę precyzyjniej, o co chodzi, tj. o który moment. Chyba, że tak. 15 października 1453 roku walne zgromadzenie stanów pruskich, czyli Związek Pruski oficjalnie wymówił posłuszeństwo Zakonowi Krzyżackiemu, zwracając się jednocześnie do króla polskiego z prośbą o wzięcie stanów pod opiekę. 20 stycznia następnego roku do Krakowa przybyła delegacja stanów. Jednocześnie, 4 lutego wybuchło w Gdańsku powstanie przeciwko Zakonowi. Część rady koronnej obawiała się wojny z Krzyżakami i ewentualnego jej szerszego rozmiaru (zaangażowania cesarza po stronie Zakonu). Ostatecznie królowi z pomocą rektora Akademii Krakowskiej Pawła Włodkowica (na podstawie tez poprzedniego rektora, Stanisława ze Skarbimierza o wojnie sprawiedliwej i niesprawiedliwej) udało się przekonać opozycję w radzie (do której należał min. kard. Zbigniew Oleśnicki). Po naradzie, podczas zjazdu szlachty 6 marca 1454 roku król oznajmił akt inkorporacji następującej treści: "My, Kazimierz, z Bożey łaski Król Polski (...) oznajmiamy współczesnym i potomnym, że ziemie Pruską, Chełmińską, Elbląską i Królewiecką pod naszą opiekę, rząd i władzę przyjmujemy w myśl próśb ich pełnomocników i posłów. Ziemie te Królestwu Polskiemu przywracamy i z nim jednoczymy, do niego wcielamy i włączamy prawem uczestnictwa we wszystkich korzyściach, prawach i swobodach." To chyba o to chodziło. Posłowie pruscy złożyli hołd i przysięgę. To tak w dużym skrócie. Pozdrawiam.
-
Struktura stanu szlacheckiego po I rozbiorze Polski
Vissegerd odpowiedział kasia0624 → temat → Archiwum
Struktura stanu szlacheckiego zasadniczo się nie zmieniła, była taka sama jak przed rozbiorem i 100 lat wcześniej. Różnica dotyczy jedynie wzrostu zamożności społeczności szlacheckiej i jej poziomu wykształcenia. Do tego należy dodać wzrost świadomości społecznej i kształtowanie postaw obywatelskich. Reszta, jak napisał kolega Narya. Pozdrawiam. -
Od końca. Poczet królów polskich jest najkrótszą i najbardziej zwięzłą informacją, krótszej nie ma. Niestety, trzeba się potrudzić. Budowle - proponuję zacząć od siedmiu cudów świata. Potem największe zamki, kościoły, mosty, itd. Proponuję skorzystać z Google wpisując "najważniejsze budowle świata". Trochę czasu też trzeba poświęcić, ale 109 tys. wyników wyszukiwarki o czymś świadczy Powodzenia.
-
A dlaczego tak uważasz? Byłbyś uprzejmy jakoś może uzasadnić tę tezę? Bo nie ukrywam, brzmi dość prowokacyjnie... Pozdrawiam.
-
A to nie znałem tej historii o Bułak-Bałachowiczu, miałem niestety, dane tylko dość ogólne (typu, wkroczył, ogłosił, itd.). Dzięki Tak przy okazji, a wiadomo coś może o jego działalności we wrześniu 1939? Bo ja wiem tylko, że walczył w Warszawie. W 1940 roku aresztowało go Gestapo, potem zginął. Też wiesz może coś więcej Wolfie? Pozdrawiam.
-
I bardzo dobrze Wolf, dziękuję Jak pisałem, ja mam nieco spaczony pogląd. Po 17 września nie tylko Białorusini dezerterowali, robili to w mniejszym czy większym stopniu wszyscy, zależnie od okoliczności. Nie widząc sensu walki, przy panującym rozprzężeniu po prostu wracali do domów. A przypominam sobie jeszcze, że istniała zdaje się białoruska policja na usługach Niemców w czasie okupacji. W każdym bądź razie, jak już wielokrotnie pisałem, na północnym Polesiu (woj. Nowogródzkie) i za czasów II RP, i okupacji było bardzo spokojnie. Pewnie dużo też zależało od konkretnego rejonu. Co do generała Bułak-Bałachowicza. Czytałem, że był pochodzenia białoruskiego. Chciałbym też przypomnieć, że to on właśnie proklamował niepodległość Białorusi i powołał rząd Republiki Białoruskiej w listopadzie 1920 roku w Mozyrzu. Wprawdzie Białoruska Armia Narodowa nie była duża, ale miała poparcie naszych władz. Potem generał spokojnie mieszkał w Polsce, walczył w obronie Warszawy w 1939. Pozdrawiam.
-
harry, tak mi się wydaje po prostu. Na każdych studiach uczą pewnych zasad dotyczącej danej dziedziny, jak postępować, jak korzystać ze źródeł, jak dobierać, itd. Podobnie jest w moim zawodzie. Jestem z wykształcenia inżynierem informatykiem. Jest też wielu pasjonatów informatyki, mających dużo większą wiedzę ode mnie. Ale jak na przykład dochodzi do awarii komputera, to ja szybciej potrafię postawić diagnozę, mimo, że od wielu lat w zawodzie nie pracuję. To jest właśnie warsztat. Tak samo było z zawodowymi wojskowymi w II RP. Ci, którzy pokończyli uczelnie wojskowe, może często lotni nie byli, ale mieli właśnie "warsztat", więc często po prostu schematycznie działali dobrze. Wielu dawnych legionistów natomiast, mimo lotnych umysłów, popełniało wręcz szkolne błędy w dowodzeniu (np. kwestie planowania, rozdziału zadań i kompetencji, itd.). W wielu zawodach tak jest... Oczywiście, nie jest to żelazna reguła. Nie ma tu znaczenia dyplom magistra czy doktora, chodzi o pobrane nauki. Tak sądzę... Jostein, wiem, że nie negujesz, rozmawiamy sobie po prostu Tak, masz rację, czasem właśnie pasja i nieszablonowe spojrzenie pasjonata może dużo wnieść. Pozdrawiam.
-
Dzięki dzionga... Dziękiuję Tofiku, z ust mi wyjąłeś Coraz bardziej mi się podoba... Wszystko moim zdaniem zależy od konkretnego człowieka. Może być zawodowy historyk miernotą, a pasjonat super fachowcem (np. Radek Sikora - specjalista od husarii, z wykształcenia jest inżynierem). Może też być odwrotnie, pasjonat będzie "kretynem", a historyk prawdziwym ekspertem. Różnie bywa... Niewątpliwie natomiast, zawodowy historyk posiada pewną przewagę. Ma warsztat, którego niestety brakuje pasjonatom... Pozdrawia.
-
W drugiej RP stosunki układały się jak najlepiej. Ludność była spokojna i miła, pracowita i niewymagająca. Brak większej świadomości narodowej, z reguły określali się mianem "tutejsi". Stosunki formalne też były poprawne, dość powiedzieć, że jeden z naszych generałów, Bułak-Bałłachowicz był czystej krwi Białorusinem, białoruskim działaczem niepodległościowym, swego czasu dowódcą sił wolnej Białorusi (w 1919 roku). Po wojnie z Bolszewikami nawet dokonał wypadu na teren Białorusi sowieckiej celem wzniecenia powstania, wspierały go nasze władze. Białorusini byli też dopuszczani do urzędów państwowych, mój dziadek miał zastępcę Białorusina właśnie (okolice Klecka). Białorusini służyli głównie w kawalerii, w mniejszym stopniu w piechocie. Byli dobrymi żołnierzami, sprawdzili się w kampanii wrześniowej. Pewnie były też i niemiłe historie, ale o tym może ktoś inny napisze, ja mam może nieco cukierkowy ogląd na sprawę z racji korzeni rodzinnych Pozdrawiam.
-
Long rifle - czyli o długich flintach i stertach futer (skórek)
Vissegerd odpowiedział Tomasz N → temat → Historia ogólnie
Rozmawiałem telefonicznie ze znajomym (pisarzem). Niestety, ma już 80 lat i przez telefon niewiele się dowiedziałem, prócz tego, że płacono za broń również złotem, i że nie słyszał o "górze skórek" wysokości strzelby. Umówiłem się na wizytę po 25 stycznia, gość mówi, że ma około 800 książek o Indianach, mogę sobie pożyczyć, którą zechcę. Przejrzę więc tę bibliotekę i spróbuję coś znaleźć. Pan twierdzi też, że szczegółowo akurat zagadnieniem broni palnej u Indian się nie interesował. Dodał tylko, że byli doskonałymi strzelcami. Pozdrawiam. -
Czemu uważam za chybiony? Chociażby z tego samego powodu, dla jakiego w ogóle użycie skrzydeł w walce uważam za mało sensowne. Czemu? A sam na to odpowiedziałeś... Dlatego też wydaje mi się, że jeśli w początkowym okresie (XVI wiek, pocz. XVII wieku) użycie skrzydeł w walce mogło mieć miejsce (vide listy przypowiednie), to już później nie za bardzo (od lat '20 XVII w.). Zubożenie szlachty moim zdaniem samoistnie wymusiło oszczędności, więc i szanowanie drogich skrzydeł. Pozdrawiam.
-
Stosunki Polsko-Ukraińskie w latach II wojny światowej
Vissegerd odpowiedział Don Pedrosso → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
Z tym "zapłonęły" to trochę nie tak. Nie miało to masowego charakteru. Faktycznie, od mniej więcej 10-12 września zaczęły się na kresach ruchawki, inspirowane głównie z polecenia Moskwy. Organizowane były nawet specjalne grupy sabotażowo-dywersyjne. Potem dołączali maruderzy i dezerterzy pochodzenia ukraińskiego i działacze OUN. Pierwsze, poważniejsze wystąpienia miały miejsce Stryju, w nocy z 12 n 13 września. Potem w Podhorcach, Borysławiu, Truskawcu, Mrażnicy, Żukotynie, Uryczu, Żydaczowie, Drohowyżu, Dolinie, Bolechowie, Kałuszu. Do tłumienia ruchawek użyto oddziałów Policji Państwowej i tyłowych oddziałów wojskowych. Większość wystąpień tłumiono szybko i skutecznie, choć zdarzały się zacięte walki. Czasem atakowano, czy raczej ostrzeliwano mniejsze oddziały wojska, napadano uciekinierów. Sytuacja zmieniła się po 17 września, kiedy to takie wydarzenia przybrały, z poduszczenia Sowietów głównie. Największe wystąpienia to południowe Podole i oczywiście Wołyń, głównie w powiatach Brzeżany i Podhajce. Zdarzyły się wtedy wypadki wymordowania całych, polskich kolonii. We wsiach Potutory i Koniuchy Ukraińcy zamordowali łącznie ok. 100 osób, we wsi Sławentyn 85 osób, w Kolonii Jakubowce ponad 20. Były to jednak największe mordy. Szacuje się, że łącznie zamordowano ok. 3 tys. osób (ok. 2 tys. w Galicji Wschodniej i ok. 1 tys. na Wołyniu). Trzeba też pamiętać, że część zdarzeń miała typowo bandycko-rabunkowy charakter. W sumie spłonęło 5 miasteczek i kilkadziesiąt wsi ukraińskich. Ale miały też miejsce działania typowo niepodległościowe OUN, jak np. w miejscowości Mikołajawskie, gdzie opanowano miasteczko likwidując posterunek policji i zajmując urzędy. OUN walczył przeciwko "polskim okupantom" i starał się zdobyć jak najwięcej broni. Jak już pisałem, wystąpienia te nie przybrały jednak masowego charakteru. Trzeba też powiedzieć, że często były tłumione bardzo bezwzględnie, wsie, z których padały strzały - palono, schwytanych z bronią w ręku - rozstrzeliwano. Działania ukraińskie nie były skoordynowane, stąd łatwość z jaką je spacyfikowano. Warto też wspomnieć, że istotnie, Niemcy również prowadzili rozmowy z przedstawicielami OUN, poczyniono nawet do 15 września pewne ustalenia, które zniweczyło wkroczenie Sowietów. Ukraińcom udało się jedynie zdobyć w czasie walk nieco broni (czołg, osiem samolotów, siedem dział, 23 ckm-y, kilkadziesiąt rkm-ów, prawie 4 tys. karabinów, 3,5 tys. pistoletów, 25 samochodów). Informacje zaczerpnąłem z: 1. Czesław Grzelak, "Kresy w czerwieni 1939", Warszawa 2008, str. 172. 2. Grzegorz Motyka, "Ukraińska partyzantka 1942-1960", Warszawa 2006, str. 69-73. Pozdrawiam. -
Z tego, co wiem, to Grodna broniły dwa bataliony piechoty. Batalion marszowy 29 DP dowodzony przez kpt. Piotra Korzona i wspomniany 31 batalion wartowniczy dowodzony przez mjr. Benedykta Serafina. Ponadto improwizowany oddział (ok. 200 ludzi) pod dowództwem ppor. rez. Antoniego Iglewskiego (późniejszy cichociemny), część rzutu kołowego 5 pułku lotniczego z Lidy, grupy żandarmerii wojskowej i policji, a także pododdziały piechoty z Wilna przybyłe pod wieczór 19 września. Dodatkowo 94 bateria plot. (2 działka 40 mm. Boforsa). Doliczyć trzeba różnej maści oficerów bez przydziału, maruderów, itd. Łącznie zebrało się 2-2,5 tys. ludzi nie licząc przybyłych później oddziałów Rezerwowej BK "Wołkowysk" (częśći 101 i 102 rez. puł.). Dobrze zorganizowane były służba sanitarna i łączność. Za" Czesław Grzelak, "Kresy w czerwieni 1939", Warszawa 2008, str. 280. Pozdrawiam.
-
Tak FSO, masz rację. Pisząc o jakości nie tylko wytrzymałość miałem na myśli, co jakość wykonania (estetyka, ergonomia, itd.). Wiele rosyjskich produktów miało na przykład większą wagę niż ich zachodnie odpowiedniki. Nikt się zbytnio nie przejmował kosztami produkcji. Choć na przykład zawieszenie i układ jezdny sowieckich czołgów dalekie były od ideału, ich awaryjność była powszechna. No i oczywiście brak kadr technicznych, co też wpływało na żywotność wielu mechanizmów (nieumiejętna obsługa). Przypomniał mi się też taki dowcip polityczny z ZSRR. Kto budował kanał Wołga-Don? Anekdotcziki. (żartownisie - przyp. Viss.) ??? No, ci, co opowiadali dowcipy polityczne... Pozdrawiam.
-
Prawie każdy okręt był uzbrojony. Do XVI wieku włącznie nie istniały praktycznie floty wojenne, powoływano kaperskie na czas wojny, czyli statki handlowe stawały się wojennymi. Z reguły je wtedy dozbrajano, umieszczano większą liczbę dział, mustrowano piechotę morską. Pierwsza połowa XVI wieku to początek powstawania flot wojennych. Oczywiście przodowali tu Anglicy, ich flota wojenna powstaje za czasów Henryka VIII, zaraz za nimi idą Duńczycy, Chrystian II powołuje flotę wojenną w latach '20, następnie Szwecja pod panowaniem Gustawa I. Wtedy to dopiero powstaje typowy galeon wojenny (bo handlowe też były). Pozdrawiam.
-
Mord pod Ciepielowem - zbrodnia wojenna Wehrmachtu w 1939r.
Vissegerd odpowiedział ciekawy → temat → Wrzesień 1939 r.
Oj, kolega Grogor chyba nie zapoznał się z naszą całą dyskusją Pozdrawiam.
