Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Vissegerd

  1. Matura z historii 2009

    Hę... że jak proszę? Rzeczpospolitą Krakowską zlikwidowano w 1846... Chyba, że jakieś nowe fakty historyczne mamy Nie znam pytań, więc trudno mi się odnieść do pozostałych odpowiedzi, czy jakiś link można prosić, to napiszę Pozdrawiam.
  2. Tabela - 2 Wojna Światowa

    Problem pojawił się techniczny, źle wprowadziłeś link, już poprawiłem. Drugi problem techniczny, to format pliku. Wydaje mi się, że nie każdy ma najnowszego Worda lub konwerter plików, więc nie każdy odczyta. Teraz do rzeczy. W czym problem z tą tabelką, bo na pierwszy rzut oka wygląda okay. Czy chodzi Ci o fragmenty zaznaczone na różowo? Nie wiem czy kapitulacja Warszawy jest tak istotna, może bardziej bitwa pod Kockiem? Monte Cassino jest moim zdaniem okay. Pozdrawiam.
  3. Matura z historii 2009

    Ale lutowa była początkiem Wiosny Ludów niejako... Zgadzam się z Naryą, chodzi oczywiście o Wiosnę Ludów, nie ma wątpliwości. Choć zastanawia mnie dobór karykatury, Illustierte Zeitung zamieścił w 1848 roku dziesiątki karykatur i to lepszych niż przedstawiona. Pozdrawiam.
  4. Znani z historii dewianci

    A tak pierwsze co mi się nasunęło: Joanna Szalona Jerzy III Pewnie jeszcze i inne postaci można znaleźć... Pozdrawiam i powodzenia.
  5. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Mógłbym się ugiąć przed potrzebą paru korwet dla zwalczania piractwa, to ostatnio gorący temat. Ale tylko pod warunkiem, że mamy w tym interes, czyli okręty chroniłyby bądź to naszą flotę handlową, bądź to naszych marynarzy, bądź nasz handel. Życie i bezpieczeństwo ludzi nie ma ceny, więc do takich działań można szarpnąć kiesę. Inna potrzeba może wynikać z umów międzynarodowych, nie wiem jednak czy mamy zawarte takowe, które by nakładały obowiązek posiadania konkretnych okrętów. Może ktoś z Was wie, jak to wygląda? Do zapewnienia bezpieczeństwa na Bałtyku bądź obrony wybrzeża, przy współczesnej technice wojskowej, flota jest moim zdaniem zbędna, ale to tylko moja opinia laika (i finansisty)... Pozdrawiam.
  6. Nie ukrywam, że do założenia tematu natchnęła mnie poniższa wypowiedź Bruna: No właśnie. Kiedyś kręcono tego w Polsce całkiem sporo, obecnie jest coraz gorzej. Mamy słabiutkie "Ogniem i mieczem", mamy świetny "Katyń" i bublowaty "Czas honoru". Sporo jest dyskusji na forum o pojedynczych filmach, o filmach dotyczących danej epoki, ale nie znalazłem tematu, który charakteryzowałby polski film historyczny "wczoraj, dziś i jutro". Jako tło do dyskusji niech posłuży może lista polskich filmów historycznych, którą wygrzebałem na Wiki: Polski Film Historyczny Jak widzicie dotychczasowe osiągnięcia polskiej kinematografii w tej dziedzinie, które filmy były knotami, propagandowym śmieciem, które miały wartość artystyczną i historyczną, które były arcydziełami? Dlaczego obecnie tak mało kręci się filmów historycznych? Czyżby nie było odpowiednich tematów, czy też brak nam reżyserów z prawdziwego zdarzenia? A może po "wpadce" Hoffmana z Trylogią nikt nie chce sfinansować produkcji z rozmachem? Moim zdaniem, mamy mnóstwo ciekawych momentów w historii, mogących stanowić kanwę filmu i to na rynku międzynarodowym, kwestia rozmachu przy produkcji. Zapraszam gorąco do dyskusji
  7. Polski film historyczny

    Ostatnio na Kino Polska wznowiono emisję serialu "Królowa Bona". Moim skromnym zdaniem, bardzo ciekawy serial, mam do niego duży sentyment. Na jego kanwie nakręcono też "Barbarę Radziwiłłównę". Ten ostatni powstał też przed wojną, widziałem niestety tylko fragmenty. Ostatnio pojawił się też na tym samym kanale serial "Kopernik", dzieło, które powodowało ongiś wypieki na mojej twarzy kilkulatka... Doskonała rola naszego "Czterdziestolatka", jaki i Aleksandra Śląska jest świetna w "Bonie". Trochę słabo wyglądała jako młode dziewczę, doskonale natomiast jako osoba dojrzała i starsza. Albinosie, leci też właśnie "Pogranicze w ogniu", więc możesz sobie odświeżyć, podobnież powtarzany był "Szwadron". Pozdrawiam.
  8. Wypracowanie z historii - matura 2009

    Zależy jak napisano. Pierwsze weksle pojawiły się wprawdzie już w XII wieku, ale to XIX wiek był okresem rozwoju w stosowaniu instrumentów finansowych, to w XIX wieku wiele kwestii uporządkowano prawnie, więc kwestia użytego sformułowania. Wiąże się to z rozwojem bankowości i inżynierii finansowej w sensie ogólnym. Nie pamiętam za dobrze, ale zdaje się, że pierwsze prawo wekslowe z prawdziwego zdarzenia (zdaje się, że we Francji) powstało dopiero w I poł. XIX wieku, poprzednie uregulowania prawne miały bądź to charakter zwyczajowy, bądź cząstkowy. Te cząstkowe prawa to właściwie dopiero XVIII wiek, choć pierwsze regulacje pochodzą z Niemiec, z XVI wieku. Pozdrawiam.
  9. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Drogi FSO, masz absolutną rację, o to mi właśnie chodzi, to jest właśnie przyczyna subiektywnej oceny, bardzo Ci dziękuję za profesjonalne przedstawienie zagadnienia, ja może wyraziłem to niezbyt jasno. Bruno, sądzę, że w niniejszej dyskusji już "lała się krew" wystarczająco długo i namiętnie na temat argumentacji naszych szanownych Kolegów, myślę, że możemy sobie dać już z tym spokój Oczywiście, zgadzam się z Tobą, że przekładanie zachowania okupanta na danym terenie na charakter przywódców może prowadzić do błędnych wniosków, jednak taka jest właśnie nasza polska rzeczywistość, takie jest jej podłoże i ani ja, ani Ty czy FSO tego nie zmienimy. Ja osobiście nie chcę polemizować, skupiłem się na podsumowaniu i szukaniu przyczyn tak różnych ocen. Pozdrawiam.
  10. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    He, he, dobrze Bruno, dobrze, czemu nie... A tak poważnie, napisałem, że właściwą rolę spełni odpowiednie lotnictwo i system rakietowy. Nie widzę po prostu najmniejszego sensu posiadania floty na Bałtyku poza prestiżowym. To, o czym piszesz Drogi Bruno, to moim zdaniem bardziej kwestie prestiżu właśnie, niż potrzeb dla obronności. Powstaje więc pytanie, czy stać nas na to, szczególnie w dobie kryzysu? Odpowiedź brzmi - nie. Przed kim niby miałaby ta flota nas bronić? Pozdrawiam.
  11. Marynarka Wojenna RP u progu zaniku

    Ja przepraszam najmocniej, ale po co nam w ogóle flota? Jakie zadania miałaby wykonywać? Do obrony polskiego wybrzeża (tak na wszelki wypadek) wystarczy nam lotnictwo i odpowiednie systemy rakietowe i cześć. To, czego na prawdę potrzebujemy, to parę jednostek patrolowych i trałowców. Jaki widać historia lubi zataczać koła. W okresie międzywojennym też wpakowaliśmy sporo pieniędzy w zupełnie jak się później okazało, nieprzydatne, drogie jednostki morskie. Korweta, niszczyciel, okręt podwodny, itd. kosztują sporo, a prócz prestiżu niczego nam nie dają tak na prawdę. Wartość bojowa polskiej floty jest równa niemalże zeru i co byśmy nie robili, daleko ot tego zera się nie odbijemy. Szkoda czasu i energii moim skromnym zdaniem. Pozdrawiam.
  12. III RP czy PRL-bis ?

    Wykształcenie wykształceniu nierówne, poza tym, nie świadczy o intelekcie Żyłem w tamtych czasach, żyję i w obecnych. Nazywanie obecnej rzeczywistości PRL-bis jest moim zdaniem grubą pomyłką, chyba zapomnieli ludzie jak na prawdę było. Trudno z drugiej strony oderwać się od peerelowskich schematów (szczególnie myślenia), skoro była to kilkudziesięcioletnia rzeczywistość, która odbiła się piętnem na naszych umysłach. Nie było też "grubej kreski". Wydaje mi się, że parę pokoleń musi minąć abyśmy uwolnili się od bagażu minionej epoki. Pozdrawiam.
  13. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Oczywiście, że trzeba być ostrożnym. Moim zdaniem między innymi dlatego, że to wciąż świeża historia. Ależ Bruno, chodziło mi głównie o to, że my, jako Polacy, na skutek różnych przeżyć wojennych (rodzinnych na ten przykład) możemy mieć różne opinie. Zdaje się, że już w temacie dotyczącym życia pod okupacją napisano, że zależnie od miejsca zamieszkania (tereny włączone do Rzeszy, GG, komisariaty Rzeszy), różne ludzie mieli warunki. Mieszkaniec Poznania czy Warszawy może wyciągać zgoła odmienne wnioski niż mieszkaniec np. Pińska. Dwaj pierwsi nie doświadczyli okupacji sowieckiej lat 1939-1941, ostatni nie przeżył np. łapanek, itd. Można zresztą mnożyć różnice. Weźmy pod uwagę chociażby moją rodzinę, żyjącą w okolicach Klecka (Kresy). Z opowieści rodzinnych pamiętam, że w 1941 Niemcy jawili im się niemal jak wyzwoliciele, co byłoby kuriozalne dla mieszkańca np. Zamojszczyzny. Stąd uważam, że różna ocena obu zbrodniarzy jest jak najbardziej dopuszczalna i to nie tylko ze względu na wolność słowa. To oczywiście (jak już napisałem) ocena subiektywna, ale pamiętajmy, że to częsty problem przy niedawnej historii. Celowo uciekłem od prezentowanych w poprzednich postach sposobów argumentacji, raczej próbowałem znaleźć podłoże dla takiego, a nie innego podejścia i wydaje mi się, że całkiem uzasadnione znalazłem, choć oczywiście mogę się mylić. Ja, starając się spojrzeć w miarę obiektywnie wrzuciłem obu przywódców do jednego wora, zdając sobie sprawę, że i takie traktowanie nie jest pozbawione wad, ale wrócę do przysłowiowej już "dżumy i cholery". Statystyki odrzuciłem jako moim zdaniem mylące, wyjaśniłem już dlaczego i ogromnie się cieszę, że w tej materii jesteśmy zgodni. Drogi Bruno, abstrahując od użytych przez Kolegów Blecho i Iwana argumentów (szczęśliwie lub nie), nie chciałbym absolutnie się do nich odnosić, dalej uważam, że z powodów pokazanych wyżej, ocena "naszych drani" może być różna i jest to uzasadnione. I to w obie strony, vide mój przykład z Żydami, dla których niniejsza polemika nie mogłaby mieć miejsca. Jakakolwiek głębsza analiza musiałaby, obawiam się, być oparta na historii alternatywnej ze względu na różnice w czasie, skali, itd. Ogrom ofiar obu zbrodniarzy jest jednak tak wielki, że śmiało moim zdaniem możemy wrzucić ich do jednego worka. Nie chciałbym jednak nikomu broń Boże odebrać prawa do subiektywnej oceny, tym bardziej, że w wielu polskich rodzinach świeże są wspomnienia i niemieckiej, i sowieckiej okupacji. Tak jak pisałem, pewnie za 500 lat się wyrówna... Pozdrawiam.
  14. Największy zbrodniarz: Adolf Hitler czy Józef Stalin

    Szanowni Koledzy, Bruno Wątpliwy poczynił już wprawdzie doskonałe podsumowanie, ale nie mogłem się wręcz powstrzymać od skreślenia paru słów. Z zaciekawieniem przeczytałem gorącą dyskusję i wydaje mi się, że w kwestiach zasadniczych, dotyczących obu zbrodniarzy, wszyscy dyskutanci są zgodni, oby święta ziemia takich zbirów nie nosiła. Różnice w ocenie mogą się natomiast pojawić zależnie od punktu widzenia. Żydzi na przykład, w ogóle nie będą się zastanawiali, ich wybór będzie oczywisty, Hitler był bez porównania gorszy. Czy ktoś więc zarzuci im, że wybielają Stalina? Nie, Oni mieli po prostu takie doświadczenia, a nie inne. My, Polacy, mieliśmy moim zdaniem takie, jak podsumował gregski: Można też dokonywać innych ocen, z innej płaszczyzny, znów pozwolę sobie zacytować: I w tym momencie, przysłowiowy już "Argentyńczyk" powie całkiem logicznie i matematycznie rozumując: "tak, Stalin był gorszy". Pozostaje jednak pytanie, czy ocena odnosząca się do liczb bezwzględnych jest słuszna? Otóż każdy z naszych anty-bohaterów działał w różnym przedziale czasowym, na różnym obszarze, dysponował różnym potencjałem, itd. Okazuje się więc, że nie za bardzo mamy co porównywać. Bo niby jak, liczbę zamordowanych na metr kwadratowy, czy może na tydzień? A może liczyć ilość energii i czasu zużyte do popełnienia zbrodni? Nie wiem jak Szanowni Koledzy, ale ja mam wrażenie, że absurdem jest próba oparcia się na liczbach w tym przypadku. Pozostaje nam więc kwestia całkowicie uznaniowa w tym, który z przedmiotowych zbrodniarzy był gorszy. Dla nas, Polaków, ogromne znaczenie w takiej ocenie może mieć historia naszej własnej rodziny czy też obszaru, z jakiego pochodzimy, a dla starszego pokolenia nawet i własne doświadczenia. Dlatego też uważam, że w przypadku tak świeżej (jak już ktoś słusznie zauważył) historii, całkowicie dopuszczalne jest określanie któregokolwiek z anty-bohaterów mianem gorszego, zależnie od poglądu. Choć osobiście przekonany jestem, że za lat dajmy na to 500, nikt nie będzie robił większej różnicy. Szanowny Kolego, dlaczego nie powinno? Praktycznie cała dyskusja nie polega na niczym innym, jak na porównywaniu, próba uszeregowania zbrodniarzy, jest w pewnym sensie porównywaniem, lub się do niego odnosi (w części lub całości). Niezmiernie mi przykro, ale jednak z tym stwierdzeniem nie bardzo mogę się zgodzić. Wydaje mi się, że przy tak ogromnej skali zbrodni, jaką obaj popełnili, jakakolwiek typologia traci sens. Pozostaje w zasadzie tylko jeden typ - "mega zbrodniarza". W tej samej kategorii mieści się np. Pol Pot jak dla mnie, liczby przestają mieć znaczenie, bo są tak wielkie. Próba oceny morale obu panów czy zdrowia psychicznego jest też porównaniem. Zgodzę się natomiast, jeśli Kolega pozwoli, że porównywanie traci w pewnym momencie sens, ze względów, o których już wcześniej pisałem (czas, miejsce, system, itd.). I jeśli dobrze pamiętam, miałem podobne i je również podtrzymuję, jak mniemam i większość dyskutantów. Chciałbym jednak podkreślić, że wcale nie oznacza to, że jest jakaś prawda absolutna, każdy ma prawo do innej oceny z wymienionych już przeze mnie wyżej przyczyn i jest to uzasadnione. Ubolewam natomiast niezmiernie nad zbyt namiętnym tonem dyskusji jaki miał miejsce, wydaje mi się zupełnie niepotrzebnie i wskutek nieporozumień i wzrostu emocji części dyskutantów. To na szczęście już za nami mam nadzieję Drogi Bruno, sądzę, że tu mamy clous nieporozumienia właśnie. Otóż jak słusznie zauważyłeś, pogląd oceny któregokolwiek ze zbrodniarzy za gorszego, jest dopuszczalny. Nieco wcześniej pozwoliłem sobie zaproponować, że podstawę do takiej oceny mogą dać też czynniki o charakterze przeżyć osobistych czy rodzinnych. W tym też duchu rozumiem wypowiedzi Kolegów Blecho i Iwana Iwanowskiego, nie bardzo widzę tu próbę pokazania wyższości Hitlera. Raczej próbę pokazania niższości Stalina przez posłużenie się np. czynnikiem moralnym. Czy umiejętne, czy nie (ach, zostawmy już te matki czy babki), nie mnie oceniać, ale również uważam to za dopuszczalne, zależnie od punktu widzenia jaki przyjmiemy do oceny. Nie. To jest dokładnie to samo co "wyższość Hitlera nad Stalinem". Jeżeli A jest większe od B, to B jest mniejsze od A. Chyba, że czarne jest białe, a białe jest czarne - wg. klasyka. Ja jednak bym tu polemizował Drogi Bruno. Otóż, niewątpliwie posługując się zasadami logiki łatwo odkryjemy, że wniosek Twój jest słuszny. Życie jednak pokazuje, że nie zawsze logika prowadzi do prawdy, czy też prawdy jedynej, stąd i paradoksy (bo logika figle nam czasem płata). Jeśli czterech pedofilów dokona gwałtu na małej dziewczynce, a jeden z nich ją na dodatek zamorduje, to czy mówienie, że ten jeden jest gorszy jest równoznaczne z tym, że pozostali trzej są lepsi? Chyba nie bardzo moim skromnym zdaniem... Wszyscy są ohydnymi zbrodniarzami pospołu. Przepraszam oczywiście najmocniej za posłużenie się tak brutalnym przykładem, ale wydaje mi się, że dobrze pokazuje co miałem na myśli. Jak już na początku wspomniałem, dalej uważam, że wszyscy mamy dość zbieżne poglądy co do oceny "naszych zbirów", porównanie obu nie jest jednak łatwe i może prowadzić do rozbieżnych wniosków, w zależności od ocenianych kategorii, punktu widzenia, itd. Tak więc chyba się większość z Kolegów się zgodzi, że można mieć nieco różną ocenę takich postaci jak Hitler czy Stalin (jako zbrodniarzy oczywiście). Ponieważ jednak ocena taka siłą rzeczy opiera się na przesłankach subiektywnych (bo musi), nie chodzi o to, aby ktoś kogoś przekonał. To tak, jak z fanami Mercedesa i BMW, każdy ma swoje racje. Każdy tutaj ma swojego, zbrodniczego idola (czyli tego, którego bardziej "nie lubi") lub ocenia obu podobnie. Mam też szczerą nadzieję, że wyjaśniło się, że nikt w dyskusji nie chciał nikogo "wybielać", a wręcz przeciwnie Pozdrawiam.
  15. Odgrzewając nieco temat tolerancji. Powiem zupełnie szczerze, że zszokowały mnie informacje o dewastacji grobów w naszym kraju (tych chuligańskich). Faktycznie, czytałem kiedyś coś w prasie, ale to dawno temu. Nie ukrywam, że w Trójmieście są różne cmentarze i nie zauważyłem dewastacji, wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po roku 1989 odnowiono cmentarz żydowski, który wcześniej był ruiną, w Gdyni dba się o poległych żołnierzy sowieckich, leżą obok polskich z 1939 i nikomu to nie przeszkadza. Jak już tu powiedziano wielokrotnie, zmarłym należy się szacunek i to zawsze. Natomiast dewastacje są efektem działalności niewielkiej grupy psychopatów, nie wiem czy można tu w ogóle mówić o tolerancji społeczeństwa bądź jej braku. Wszędzie na świecie są jacyś "normalni inaczej". O kwestiach tolerancji można natomiast dyskutować w przypadku tzw. systemowego niszczenia pewnych nekropolii, tak jak naziści niszczyli groby żydowskie, czy potem traktowano brutalnie cmentarze niemieckie. Odgórne, urzędowe traktowanie grobów może świadczy o tolerancji danego systemu, ale czy społeczeństwa? Osobiście polemizowałbym. Jeśli natomiast zniszczenie bądź zdewastowanie nekropolii jest działaniem spontanicznym społeczeństwa, wtedy śmiało możemy mówić o tolerancji, tej ludzkiej, narodu. Trzeba jednak pamiętać, że ludzie czasem nie panują nad swoimi emocjami pod wpływem traumatycznych przeżyć. Nie wiem, jak to przełożyć na tolerancję lub jej brak. Tu nasuwa mi się kolejne spostrzeżenie. W każdym społeczeństwie są ludzie i tolerancyjni, i tacy, którzy nimi z pewnością nie są. I powstaje pytanie, jak porównywać te proporcje, w którym momencie możemy mówić o społeczeństwie tolerancyjnym, a kiedy o radykalnym? No i jakie kategorie rozpatrywać? Zależnie od obyczajów, historii, religii, poziomu edukacji sprawa się coraz bardziej komplikuje... Czy ludożercy są tolerancyjni? Przy okazji cmentarzy nasunęła mi się kwestia pomników. Osobiście jestem przeciwny burzeniu jakichkolwiek, są przecież elementem historii. Czy zwiedzając jakieś starożytne zgliszcza zastanawiacie się, czy dżentelmen z jakiegoś postumentu był dobry czy zły? Może i tak, ale bez emocji. Jedyną emocją jest radość archeologów ze znaleziska, bez znaczenia czy to był dobrotliwy król, czy krwawy satrapa. I tak należy patrzeć na historię. Zdaje się, że to Capricornus wspomniał o pomniku "Krwawego Felka". Krwawy czy nie, dlaczego nie miałby się ostać dla potomności. Jego pomnik charakteryzuje epokę, wymazując ją, jawimy się barbarzyńcami, których tak krytykujemy w odniesieniu do starożytności czy średniowiecza. Tak mi się przynajmniej wydaje, mam nadzieję, że nikogo nie uraziłem. Pozdrawiam.
  16. Na wniosek Moderatora przenoszę temat do działu "II Wojna Światowa", tam będzie lepiej pasował, choć zdaję sobie sprawę, że i w "Okresie Międzywojennym" byłoby mu dobrze. Zachęcam do dyskusji opartej na wiarygodnych źródłach. Vissegerd
  17. FILM POPIEŁUSZKO PYTANIA

    Dawno się to skończyło, zapowiedziany Viss nie wpadł bo zachorował. Za to jest teraz i bez komentarza zamyka temat. Dux.
  18. Kryzys wywołali fizycy

    A to zupełnie inna bajka, plany sprzedażowe trzeba realizować, więc kredyty się wciska co lepszym klientom. Musieli Cię dobrze ocenić, pewnie miałeś wysoki scoring Pozdrawiam.
  19. Quiz Polska Piastów

    A może ktoś by tak się pofatygował jednak o odpowiedź na moje pytanie? Na innym forum odgadli, i to na dużo mniejszym od naszego, tak więc wstyd Panie i Panowie Podpowiedź: chodzi o akcję przeprowadzoną przez Bolesława Krzywoustego. Pozostaje powiedzieć, kto nam pożyczył okręty i o jakie zdarzenie chodzi. Podpowiem jeszcze (żeby Was nie katować), że było to w roku 1130. Teraz to powinno być już z górki...
  20. Jakie wyjście?

    Chciałoby się rzec: "Wodzu, prowadź nas na Kowno!" Po zamachu był lekki zamordyzm, taka alternatywa dla demokratycznej "rozpierduchy", która opanowała nasze elity polityczne. Mnie tam się zamach podobał, gdybym wtedy był w wojsku, przyłączyłbym się do Marszałka jak nic. No ale ja to znany warchoł i hulaka jestem Pozdrawiam.
  21. Józef Piłsudski i jego awanse wojskowe

    Bruno, czy Ciebie Bóg opuścił, Dziadka do Bokassy i Idi Amina porównywać... Tak, argumenty bywają obosieczne, ale w końcu byliśmy państwem środkowo europejskim o bez mała tysiącletniej tradycji, marszałek nie tylko Piłsudskiemu się należał, ale i całemu narodowi. Za księcia Pepi co w Elsterze był utonął Pozdrawiam.
  22. Józef Piłsudski i jego awanse wojskowe

    Dokładnie tak FSO, o to mi chodziło, nikt nie wnikał jak, liczył się więc efekt. W przypadku rozmów z potencjalnymi sojusznikami czy wrogami, mieliśmy marszałka jakby co, to podnosiło nasz prestiż Pozdrawiam.
  23. Husaria

    Dlatego też policzyłem straty energii, może za mało, bo 25%. Ale założyłem też, że mogły sięgać nawet 50%, co nie zmienia rzędu wielkości. Aby osiągnąć wynik powiedzmy 300 dżuli, husarz musiałby zwolnić z galopu do zebranego stępa, a tak przecież nie było, lecieli dalej, a straty energii przekroczyłyby 90%, coś więc jest nie tak... Spróbuję w weekend jeszcze raz to przeliczyć. Nie ma strefy zgniotu, kruszy się kopia, grot wbija się w pikiniera, koń jeśli zwalnia, to nieznacznie. Ręka husarza nigdzie się nie przesuwała, bo koniec kopii był oparty w wytoku, więc cała energia szła w konia, który ważył 9-krotnie więcej niż pikinier. Mogłem się pomylić, nie przeczę, ale chyba nie 200-krotnie. Pozdrawiam.
  24. Za Polski Ludowej oczywiście, że była idealizowana. Oczywiście nie przez władzę, a przez ludzi, z przyczyn oczywistych, przykład pana z pociągu jest tu dość wymowny. To tak samo, jak wielu ludzi którzy, którzy psioczyli w latach '80 na tzw. "komunę", bo nie można było kupić sznurowadeł, baterii, żarówek, bananów, lodówki, itd. w normalny sposób, teraz wspominają czasy PRL z nostalgią, bo państwo dawało pełną ochronę socjalną. Nie było bezrobocia, nie było bezdomnych, nie było wyścigu szczurów. Były za to inne rzeczy. Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Podobnież z II RP, psioczono przed wojną, wspominano z łezką w oku po wojnie. Ot, natura ludzka... Pozdrawiam.
  25. Mój dziadek ze strony mamy, socjalista z krwi i kości, będący często przed wojną bez pracy, bardziej chwalił sobie PRL niż II RP. Babcia za to odwrotnie. Drudzy dziadkowie też II RP bardziej sobie chwalili. Faktycznie, w porównaniu z PRL, jeśli chodzi o kwestie socjalne i pracownicze, to wiele można było II RP zarzucić, choć zależy w jakim okresie. Ostatnie lata, tuż przed wojną, chude nie były. A teraz... Teraz też się stoi "w kolejce po pracę"... W chwili obecnej, w zgoła odmiennej rzeczywistości, że tak powiem cywilizacyjnej, to oczywiście, można oceniać negatywnie, ale czy jest to osąd sprawiedliwy? Sądzę, że taka ocena nie będzie miarodajna, trzeba oceniać tamte czasy w odniesieniu do ówczesnej rzeczywistości, w porównaniu z sytuacją w innych krajach. Czy ja wiem, czy tak słabo wypada? Gdzie indziej było podobnie... Dochodzą do tego swobody obywatelskie, a to już bardziej złożony problem, zależy z czym porównamy. Pozdrawiam.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.