Skocz do zawartości

Vissegerd

Przyjaciel
  • Zawartość

    4,205
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Vissegerd

  1. Zygmunt Berling - jak go oceniać?

    Nie został usunięty, tylko przeniesiony w stan spoczynku czy też w tzw. stan nieczynny, z tego co pamiętam. Czytałem kiedyś jego wspomnienia, ale chyba jakoś mętnie to tłumaczył za co go wydalono, bo sobie nic nie przypominam. Słyszałem, że chodziło o jego rozwód, podobno próbował od byłej żony wyłudzić jakiś majątek i skazał go za to oficerski sąd honorowy. We wrześniu próbował otrzymać przydział, ale bez rezultatu. W obozie u Sowietów, napisał w ankiecie, że chciałby walczyć razem z Armią Czerwoną przeciwko Niemcom, to go przenieśli do Moskwy i się uratował w ten sposób od śmierci. Nie on jedyny zresztą. Co ciekawe, to właśnie Berling był odpowiedzialny za przerzut wojsk Andersa przez Morze Kaspijskie do Iranu i przeeprowadził tą operację bardzo dobrze. Sam został u Sowietów. To była ewidentna zdrada jak dla mnie. Został zdegradowany, wydalony z wojska i zaocznie skazany na karę śmierci. Za pomoc powstaniu (chociaż trochę się zrehabilitował) został potem odsunięty od dowodzenia, podobno na osobisty rozkaz Stalina. Pozdrawiam.
  2. No to może podam dane tej kawalerii Poniżej 3-pułkowa, polska BK a pod nią niemiecka. Polska BK (3): - 232 oficerów - 5 911 podoficerów i szeregowych - 89 rkm i lkm - 81 ckm - 9 granatników kal. 46 mm - 2 moździerze kal. 81 mm - 12 armat ppanc. kal. 37 mm - 66 karabiny ppanc. - 12 dział polowych kal. 75 mm - 2 działa pplot. kal. 40 mm - 8 samochodów pancernych - 13 czołgów TK/TKS - 1 samochód osobowy - 64 samochody ciężarowe - 6 motocykli - 5 194 konie - 610 wozów konnych Niemiecka BK (3): - 192 oficerów - 6 492 podoficerów i szeregowych - 133 rkm i lkm - 44 ckm - 9 granatników kal. 50 mm - 18 moździerzy kal. 81 mm - 21 armat ppanc. kal. 37 mm - 12 dział piechoty kal. 75 mm - 12 dział polowych kal. 100 mm - 12 dział pplot. kal. 20 mm - 6 samochodów pancernych - 205 samochody osobowe - 222 samochody ciężarowe - 318 motocykli - 4 552 konie - 409 wozów konnych W ludziach podobnie, w broni strzeleckiej również, ale już w artylerii polowej i przeciwpancernej przewagę ma brygada niemiecka. My za to w broni panernej :wink: ciekawy, czy byłbyś uprzejmy sprawdzić liczbę motocykli w polskiej brygadzie? Nie jestem też pewien liczby wozów konnych i samochodu osobowego. Świetną książkę z danymi mam niestety w innym miejscu i nie mogę sięgnąć do źródła, więc wpisałemz pamięci, ale nie jestem pewien. Z góry dziękuję :wink: Pozdrawiam.
  3. Quiz I Wojna Światowa

    Ciepło, ale jeszcze trochę za dużo... Rząd wielkości się zgadza
  4. Muzeum Powstania jest faktycznie super. Mają tam też forum na stronie Ja znalazłem jeszcze wirtualne "Muzeum Polskie w Rapperswilu" :wink: Nie tak ciekawe jak Powstania, ale zawsze... Pozdrawiam.
  5. Quiz I Wojna Światowa

    He, he, dalej dużo za dużo. Tnij śmielej Ta liczba jest wręcz niesamowita... [ Dodano: 2008-04-24, 20:50 ] Andrea$ już bliżej, ale jeszcze daleko...
  6. Polska flota wojenna

    Raczej musieliśmy, w związku z sytuacją. Ale to jeszcze nie przesądzało o wysłaniu floty pod obce dowództwo. Ale przecież utracił na własne życzenie, sam ją tam wysłał na takich warunkach, a nie innych. Więc jak nie jego wina? Niekoniecznie. Przejście do Wismaru wiązało się przede wszystkim z tym, że port ten został wyznaczony na główną bazę sił morskich ligii katolickiej. Trzeba było tylko zapewnić sobie conajmniej suwerenne dowództwo nad flotą, szczególnie, że dominowaliśmy w Wismarze siłą morską. Wykonanie planu przez Habsburgów przestało mieć znaczenie już we wrześniu, okręty nam po prostu ukradziono. Właśnie Cesarz nam je ukradł. Można tego było uniknąć. A twierdza Wisłoujście prezentowała dużą wartość, podobnie jak fortyfikacje Gdańska. Pozdrawiam.
  7. Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP

    Narya, masz 100% rację. Tylko, że Niemcy zostali wysiedleni jakby za karę, za rozpętaną i przegraną wojnę, a za co przesiedlano naszych rodaków? I tu jest moim zdaniem różnica. Co wcale nie oznacza, że mamy się teraz czegoś domagać, absolutnie. Ja tylko odniosłem się do faktu, w jakim stopniu wspomniane miasta były zamieszkałe przez ludność polską, do mniej więcej wysiedlenia. I tylko tyle. Pozdrawiam.
  8. Jan I Olbrach dlaczego nie ożenił się?

    No i słusznie nas Admin gani, bo tu sprawa poważna, królewskie małżeństwo i ewentualny nastepca tronu, a my jak te dzieci, o dziwkach, chędożeniu i chorobach wenerycznych Oj wstyd rzeczywiście... Pozdrawiam.
  9. Aleksander Samsonow- niesławny spod Tannebergu

    A czego przykłady? No bo to, że byli młodsi to się da wykazać patrząc na biografie Że Rennenkampf i Samsonow się nie lubili to ogólnie znany fakt. Pisałem o tym na forum szerzej w bitwie pod Tannenbergiem. Żeby się więc nie powtarzać, zapraszam wszystkich tutaj: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic...82caa2b62#56028, co już dzisiaj sam Andrea$ie czytałeś :wink: W kwestii zaś Pattona i Bradleya, to że się lubili, napisałem "podobno", choć to w zasadzie wydaje się oczywiste, tak samo jak szacunek. Wspomnijmy chociażby słynny "incydent ze spoliczkowaniem", po którym dotarła pisemna skarga na Pattona do Bradleya, a ten ostatni próbował ją ukryć, żeby Pattona chronić. Takie rzeczy robi się tylko dla najlepszych kumpli albo dla przyjaciół. Zresztą wiele razy krył krewkiego kolegę. Rozumiem Andrea$ie, że chciałeś mnie sprowokować do wspomnienia o tej słynnej historyjce :wink: Pozdrawiam.
  10. Polska flota wojenna

    Małe sprostowanie i uzupełnienie. Faktycznie, Władysław wydzierżawił od gdańskiego kupca Hewla 7 lub 8 okrętów, a właściwie zostały użyczone. Rozpoczęto budować okręt flagowy, inny zakupiono w Danii. W sumie było 11 jednostek, w tym jedna galera. Była to dużo słabsza flota niż ta spod Oliwy, po prostu mniejsze okręty. Hewel był jednocześnie członkiem komisji królewskiej ds. floty i gorącym orędownikiem tworzenia polskich sił morskich. Na koszt króla, okręty te zostały przystosowane do działań wojennych i uzbrojone. Były to jak wspomniałem, niewielkie jednostki, przerobione statki handlowe. Niestety, nie podziałały zbyt długo, a właściwie wcale, bo już po wspomnianym rozejmie w Sztumskiej Wsi okręty rozbrojono. Czyli w dwa i pół roku po koronacji, ok. roku od momentu, kiedy podjęto decyzję o tworzeniu floty w takiej formie (czyli zakupu, dzierżawy i budowy). Wcześniej, na początku panowanie Władysława próbowano odzyskać okręty przejęte przez Szwedów w Wismarze i jeden przez Lubeczan. Potem, po zawarciu pokoju okręty zostały odkupione od Hewla i pływały jako statki handlowe (rozbrojone). Takie królewskie przedsiębiorstwo handlowe. Towarzyszyły temu same nieszczęścia, ciągle brakowało pieniędzy, dwa okręty zostały zdobyte przez kaprów, trzy zatonęły. Po śmierci Hewla w 1640 roku całe przedsięwzięcie podupadło ostatecznie i pozostałe jednostki sprzedano do końca 1643 roku. Tak ostatecznie zakończyła się morska przygoda Rzeczpospolitej. W polityce nikomu nie należy ufać Drogi Tofiku, szczególnie, jak się jest królem Niezdolni do działania mówisz. Może tak, może nie, nie za bardzo kiedy było się wykazać (jeden sezon). W kolejnych latach, kiedy flota podlegała Habsburgom, było jeszcze gorzej. Działo się wręcz fatalnie, dowodzenie było praktycznie żadne. Małe sprostowanie. Polskie okręty stały na kotwicy na Wiśle, kiedy zostaly zaskoczone atakiem artylerii polowej szwedzkiej z lądu 6 lipca 1628 roku. A to raczej odpowiedzialność sił lądowych. Okręty i załogi biły się bardzo dzielnie i wydostały się spod ognia. "Święty Jerzy" natomiast zajęty ogniem spowodowanym ostrzałem osiadł na mieliźnie i dlatego został opuszczony przez załogę, a nie odwrotnie. "Żółty Lew" wyleciał w powietrze od trafienia w skład amunicyjny. "Feniks" (nie "Feliks") natomiast został trafiony 35 pociskami, ale wydostał się z zasadzki. Należy jeszcze wspomnieć o "Latającym Jeleniu", który poszedł na dno wraz z całą załogą w połowie grudnia 1627 roku, w starciu koło wyspy Ozylia. Flota polska w 1628 roku, a ściślej w pierwszej połowie roku, przechwyciła kilka pryzów. Rok później już był rozejm w Altmarku. Nie do końca. Primo, flota zgromadzona w Wismarze złożona była głównie z okrętów polskich, więc była niewielka. Secundo, Habsburgowie obiecali przysłać okręty z Hiszpanii, czego jednak nigdy nie uczynili. Dlatego też poważnym błędem było wysyłanie statków do Wismaru przed przybyciem jednostek hiszpańskich. Jeżeli już wysłano, to popełniono kolejny kardynalny błąd oddając okręty pod habsburskie dowództwo. Żałosna sytuacja, kiedy flotą zarządza i dowodzi strona, która wystawiła 3 okręty, versus 9 polskich. Dopiero potem doszły jeszcze 3 nie polskie. Wynikiem tego, Habsburgowie odmówili oddania nam okrętów po rozejmie w Altmarku. Cesarskie dowództwo się poza tym zupełnie nie spisało przeciwko flocie szwedzkiej, która w tamtym rejonie wcale dużo silniejsza nie była. Proszę więc, nie mów mi Tofiku, że król rozsądnie postąpił. Ja jakoś tego nie widzę... Pozdrawiam.
  11. Jan I Olbrach dlaczego nie ożenił się?

    To może Tofik powie coś więcej, bo ja wiem niewiele w tej materii. Pamiętajmy, że mariaże królewskie powinny być zawierane bardzo ostrożnie i uwzględniać przede wszystkim interes państwa. Kiedy tak się nie działo, skutki bywały opłakane, vide życiorys Zygmunta Augusta. Pozdrawiam.
  12. Jan I Olbrach dlaczego nie ożenił się?

    No to chyba już jasne dlaczego się nie ożenił. Po prostu chłop chędożył na lewo i prawo jak wściekły i nie w głowie mu była żeniaczka. Pewnie stwierdził, że jak się wyszumi to na wszystko przyjdzie czas :wink: Pozdrawiam.
  13. Quiz I Wojna Światowa

    Masz ciągle ten sam rząd wielkości Dalej dużo za dużo. Nawet jeszcze nie ciepło, ani letnio...
  14. Polska flota wojenna

    Hmmm... A dlaczego tak uważasz? Czyżby chodziło Ci o koligacje rodzinne Zyzia z obozem habsburskim? Wiesz jak to mówią, z rodziną najlepiej na zdjęciu Sądzę jednak, że się nie mylę. Decyzja o wysłaniu okrętów do Wismaru zapadła we wrześniu 1628 roku, okręty wysłano w styczniu następnego roku. Jak wiemy, 26 września podpisano rozejm w Altmarku i Zygmunt domagał się zwrotu floty. Co dalej było już napisałem, resztę sam wiesz. Co leżało jednak u podstaw decyzji króla? Otóż jak zapewne sam wiesz (no bo, kto jak kto, ale Ty Tofiku zapewne wiesz więcej ode mnie o królu Zygmuncie) król prowadził z Habsburgami rokowania, od wielu zresztą lat, celem utworzenia anty protestanckiego i anty szwedzkiego aliansu, wierząc, że ułatwi mu to odzyskanie korony szwedzkiej. Dlatego też dążył do utworzenia silnej floty habsbursko-polskiej, bez czego niemożliwy byłby zbrojny powrót do Szwecji. Habsburgowie ze swej strony zbieżność swoich planów bałtyckich z projektami Zygmunta zamierzali wyzyskać dla własnych celów. Szereg lat trwał ten swoisty kontredans polityczny, w którym każda ze stron próbowała pozyskać obcą flotę dla własnych celów, nie angażując w miarę możności własnej. Wygrała niestety dyplomacja habsburska, a to za sprawą królowej Konstancji i jej licznych popleczników, jak np. nuncjusz papieski, czy posłowie hiszpańscy. Więc zamiast pozyskać flotę Habsburgów na Bałtyku dla swoich celów, wysłał Zygmunt nasze okręty do Wismaru. Absolutnie nie leżało to w interesie kraju. Był to czysto partykularny interes Zygmunta, na dodatek fatalnie rozegrany. Pełna porażka i nic więcej. Szanuję Twoje uwielbienie dla tego króla, ale tu dał ciała na całej linii. Pełna zgoda. Tylko jak pokazuje historia (vide bitwa pod Oliwą) można zawsze próbować wykorzystać dobry moment. No właśnie :wink: Więc flota szwedzka nie była skoncentrowana, czyli można się było pokusić o bicie jej kawałkami, jak pod Oliwą. Przynajmniej byłby jakiś pożytek, a tak nie było żadnego. Nie powiedziałem, że była łatwa, podałem tylko możliwości produkcyjne, wydajność. Zgoda, pieniądze były podstawowym problemem, stąd moje wcześniejsze pytania, czy można było jakoś nakłonić szlachtę do zmiany swojej postawy. Tak sobie myślę, że gdybyśmy jeszcze odnieśli parę zwycięstw na morzu, to być może sukces propagandowy jakoś by się przekuł na zmianę stanowiska szlachty. Szlachta niestety znowuż miała obawy o absolutystyczne zapędy Zygmunta i bała się, że silna flota, niezależna od niej samej będzie dogodnym narzędziem w rękach króla oraz będzie chciał zbrojnie sięgnąć po koronę szwedzką. Ja rozumiem Zygmunta jako człowieka, ale nie jako króla polskiego. Czy przy zręcznie prowadzonej polityce można było to zmienić? Obawiam się (i tu muszę Ci przyznać Tofiku rację), że raczej nie za bardzo w sytuacji jaka była. Gdyby jednak król inaczej prowadził swoją politykę... Coś tu jednak jest nie tak jak widać... Ja obstawiam (i nie tylko ja), że błąd leżał po stronie króla w pierwszym rzędzie, dopiero w drugiej kolejności po stronie szlachty. Patrząc na to, co napisałem wcześniej, można się pokusić o hipotezę, że gdyby nie awantura habsburska Zygmunta, inaczej spojrzeliby panowie bracia na flotę. Jeżeli natomiast nie rozbudowa floty, to przynajmniej trzeba było zatrzymać taką, jaką była. Jeśli natomiast nie było nas stać na utrzymanie floty (być może, że taki był problem), to dużo rozsądniejszym posunięciem byłoby sprzedanie okrętów i zainwestowanie pozyskanych w ten sposób funduszy np. w fortyfikacje. Sądzę też, że Gdańsk wsparłby króla finansowo w utrzymaniu floty. Właściwie, jestem prawie pewien. Nastroje Gdańszczan po bitwie pod Oliwą były bardzo przychylne Zygmuntowi. Pozdrawiam.
  15. Quiz I Wojna Światowa

    Don Pedroso, to by oznaczało, że wysłał prawie cały swój batalion do eskorty, a przecież musiał walczyć dalej Za dużo, bardzo dużo za dużo, inny rząd wielkości :wink:
  16. Jan I Olbrach dlaczego nie ożenił się?

    Może był ten tego, trochę innej orientacji, czyli "kochający inaczej", że się tak wyrażę... Albo był romantykiem i szukał miłości? A tu nie było netu i portali randkowych A tak na poważnie, to może po prostu był zbyt zajęty i uważał, że jeszcze ma czas. Pamiętajmy, że był to bardzo ambitny i energiczny władca (co wcale nie oznacza, że dobry), zajęty sprawami państwowymi. Może też czekał na lepszy moment, po osiągnięciu swoich celów aby dobrym mariażem przypieczętować jakiś przyszły sojusz? Pozdrawiam.
  17. Unia z Węgrami

    Tak zupełnie żadnych? No, a gdzie powiedzenie, że w jedności siła? Wydaje mi się, że taki twór miałby przede wszystkim duże znaczenie polityczne, wpływałby też na pozycję państw - członków układu w Europie. Mimo, że interesy faktycznie były na tamten moment rozbieżne, to w dłuższej perspektywie już nie. Poza tym, poszczególne państwa mogły się wspierać nawzajem, a nasi przeciwnicy kilka razy by się zastanowili, zanim uderzyliby na taką potęgę. Prowadzenie polityki kraju, to nie tylko "dziś", ale również "jutro" i sądzę, że polscy królowie zdawali sobie z tego sprawę, skoro nawet taki ciemny Vissegerd sobie zdaje Pozdrawiam.
  18. No właśnie pisałem, ze były plany, tyle tylko, że nie przekuto ich w czyny. Osobiście uważam, że szkoda. Powrót do Francji pewnie by się nie udał, ale za to Cesarz godziwie i na wolności mógłby spędzić swoje ostatnie dni, pisząc wspomnienia ku radości potomnych i naszej Pozdrawiam.
  19. Traktat Ryski czy Linia Curzona? - granice RP

    A ja mam odczucia bardzo ambiwalentne w tej materii. Niewątpliwym plusem jest szerszy dostęp do morza, o czym pisał ciekawy, bogaty Śląsk, lepsza zwartość granic, co przekłada się na kwestie komunikacyjne. Lepsza sieć dróg, kolei, lini energetycznych, itd. Minusy to moje sentymenty, żal za utraconymi ziemiami, jak pisał Łukasz, szkoda Wilna i Lwowa. Był projekt linii Curzona B, który zakładał polskie Grodno i Lwów. To była doskonała koncepcja. A teraz parę uwag. Primo, świadomość narodowa Białorusinów była nikła, zresztą taka jest do dzisiaj. Byłem, rozmawiałem, więc wiem i nich nikt mi nie mówi, że jest inaczej. Przekonałem się o tym naocznie. Najczęściej mówią o sobie "tutejsi". Inaczej trochę jest tylko praktycznie w Mińsku i też nie do końca. Secundo, nie zgodzę się absolutnie, że tylko w miastach żyli Polacy. Na Białorusi aż roiło się od dawnych zaścianków. Moja rodzina pochodzi właśnie z takiego zaścianka, leżał koło miasteczka Małecz (niedaleko Prużan). Więc co, może wszystkim potomkom szaraczków powiemy, że są Białorusinami? Albo, że to nie ich ziemie? Byliśmy tam od setek lat, od samego początku. Teraz nawet nie ma śladu po domu moich dziadków... Tyle tylko, że miejscowi do dziś pamiętają moich przodków. Oczywiście, zgadzam się z Forrestem, że w liczbach bezwzględnych, na niektórych terenach przeważał żywioł obcy, szczególnie na Ukrainie. Co do Białorusi i Litwy, jednak byłbym ostrożny. Zresztą wystarczy spojrzeć na dane przedstawione przez w4w. Przykro mi Łukasz, ale Wilno było bardzo polskie. Pisałem o tym w moim pierwszym poście na tym Forum i przedstawiłem dokładne dane. O Lwowie zresztą też: http://www.historia.org.pl/forum/viewtopic...ighlight=#51232 Szlachta litewska bardzo szybko się spolonizowała, vide moja rodzina. Nikt już nie pamięta nawet o innych korzeniach. Zawsze czuliśmy się Polakami, mój pra pradziadek brał udział w Powstaniu Styczniowym. A nie do końca się zgodzę. Mój dziadek był kierownikiem poczty, jego zastępca to właśnie młody Białorusin. Jak widać też robił karierę jako urzędnik państwowy i to polski. Nikt nikomu, niczego nie bronił. Mój ojciec siedział w jednej ławce szkolnej z Białorusinem właśnie i też nikt nikogo w szkole nie hamował. Nie dajmy się ponieść propagandzie z czasów komuny. Poza tym, tak po prawdzie to uważam, że słusznym posunięciem władz były starania o polonizowanie tamtejszej, obcej kulturowo ludności. Takie ziemie mieliśmy, jakie się nam dostały, nie było wyboru. I trzeba było jakoś sobie radzić. Nie zapominajmy też, że byliśmy po ponad 100 latach zaborów, więc rusyfikacja zrobiła swoje. To tak gwoli sprawiedliwości dziejowej :wink: Święte słowa ciekawy. Z jednym zastrzeżeniem, Gdynia przed wojną też była polska Tak więc, nie ukrywam, że obecnie nie mam nic przeciwko naszym granicom, nie jestem rewizjonistą, aczkolwiek żal mi Grodna, Wilna, Lwowa i Brześcia. Osobiście uważam, że obecna granica jest lepsza, tereny również, ale nie mogę się zgodzić z kwestionowaniem polskości części ziem na wschód od Bugu. Co do dewastacji ziem "odzyskanych" przez Sowietów to pełna zgoda, jak napisali Koledzy powyżej. Nie kwestionowałbym tak samo polskości Śląska. Te ziemie, mimo, że przez tyle lat oderwane od macierzy, zachowały pierwiastek polski, szczególnie na Górnym Śląsku. Inna historia jest z Pomorzem Zachodnim i częścią Prus Wschodnich. Ale w końcu coś nam się za krzywdy germańskie należało :wink: Na koniec mapka pokazująca wspomnianą przeze mnie linię "B". Pozdrawiam.
  20. Traktat w Jaworowie

    Mogła być zrealizowana, gdyby Szwedzi ruszyli na Brandenburgię zaraz po podpisaniu traktatu w Gdańsku, w 1677 roku. Niestety, nie byli przygotowani do wojny i my też nie ruszyliśmy. Szwedzi rozpoczęli działania wojenne dopiero w 1678, pod koniec roku i to jeszcze nieudanie. W międzyczasie Francuzi dogadali się z Brandenburgią i "polska dywersja" nie była im już potrzebna. Logiczne więc, że dbali o swój interes i swoje pieniądze (traktat przewidywał subsydia dla nas w wysokości 200 tys. talarów rocznie). Od traktatu jaworowskiego minęły też 3 lata. Tak więc moim skromnym zdaniem plan był niezły, tyle tylko, że spalił na przysłowiowej panewce. Przespaliśmy dobrą okazję... Pozdrawiam.
  21. Sojusz polsko - szwedzki?

    Przecież Francja nawet wsparła dążenia Sobieskiego, vide traktat w Jaworowie. Wszystko może i by się nawet powiodło, gdyby nie ospałość Szwedów i ich o rok spóźnione działania. Sądzę więc, że Francja nie miała nic przeciw wzmocnieniu Rzeczpospolitej, chociażby ze względu na Habsburgów. Potem sytuacja międzynarodowa się zmieniła i Sobieski musiał zmienić swoje plany. Co do Austrii to wydaje mi się, że ta ostatnia miała swoje problemy z Turcją, to po pierwsze. Po drugie, też zabiegała o sojusz z nami, więc może trzeba to było wykorzystać. Na dodatek społeczeństwo Prus wspierało plany króla. Gdzieś tu chyba przespaliśmy szansę... Pozdrawiam.
  22. Nie za bardzo jak miał wrócić ze Św. Heleny. No bo niby jak miał to zrobić? Pontonem? Z tego co pamiętam, to były jakieś próby oswobodzenia cesarza, ale pozostały tylko w planach. Odległość rzeczywiście zrobiła swoje. Na Elbie Bonaparte miał przynajmniej straż przyboczną (nasi szwoleżerowie :arrow: ) i pewną swobodę, a na Św. Helenie był już tylko zwykłym więźniem, zaledwie z paroma osobami służby i dworu. Nic już nie mógł zrobić. Sądzę, że Anglicy przewidzieli, że może uciekać, dlatego tak daleko go wywieźli. Pozdrawiam.
  23. Bitwa pod Oliwą

    W XVII wieku faktycznie, nie mieliśmy większej floty wojennej i w zasadzie w okresie RON również, jeśli flotę kaperską Zygmunta Augusta z 1567 roku potraktujemy oddzielnie, a chyba powinniśmy. Bo to czasy Jagiellonów i nie bitwa pod Oliwą. Wspomnę tylko, że wtedy zaciągnięto do służby 30 okrętów. W okresie późniejszym czyniono tylko próby, ale bez rezultatu. Tak więc faktycznie, w bitwie wzięła udział największa i jedyna flota jaką zorganizowano w okresie wolnej elekcji. No i była to największa bitwa morska tamtego okresu, inne starcia to rzeczywiście potyczki. Poza tym, nie wiem czy potyczki się dokładnie planuje, a ta operacja zaplanowana była. Specjalna komisja królewska wydała 20 punktową instrukcję, ściśle określającą uszykowanie, dowodzenie, zadania. Był to świetny, wielowariantowy plan podający zadania dowódcom poszczególnych okrętów. Potyczki mają charakter raczej przypadkowy, a tu mamy doskonale przygotowaną i zaplanowaną bitwę morską. Czegóż chcieć więcej... Instrukcja znajduje się Gdańskiej Bibliotece PAN, w dokumentach komisji "Acta Comissorialia annotata per Danielem Forsterum Not. Publ. et Commisionis tum temporis actuarium anno 1627". Pozdrawiam.
  24. Sposoby ochrony piechoty przed jazdą

    Szczerze mówiąc, to coś mnie nie przekonuje teoria o koniach ciągnących wozy od wewnątrz taboru. Nigdy o tym nie słyszałem, nigdzie tego nie widziałem. Jest bardzo dobra praca Józefa Naronowicz-Narońskiego pt. "Budownictwo wojskowe", opisująca między innymi obronę taborem. Z tego, co wiem, to nic tam takiego nie ma. O tabunie też nie słyszałem. Ja posiadam książkę, w której jest rycina z epoki, gdzie przemarsz taboru wygląda tak, jak opisałem. Ta książka to "Żółte Wody - Korsuń" autorstwa Witolda Biernackiego, DW Bellona. Dodatkowo zamieszczam rycinę taboru kozackiego, gdzie też jest przemarsz, podobny do opisywanego przeze mnie. Gdybyś tak więc był uprzejmy Capricornus i podał nam jakieś żródło, bo ja sobie dodatkowo nie wyobrażam tego jako koniarz. Trzeba wziąć pod uwagę trudności terenowe, możliwości zwierząt, dyscyplinę ludzi. Dobre wyćwiczenie wojska polegało między innymi na tym, że potrafiło szybko przejść z szyku marszowego w obronny i odwrotnie. Poza tym, taki przemarsz miałby iście żółwie tempo, nawet jak na owe czasy i drogi. Dodatkowo, jak słusznie zauważył Pancerny, po co było tak robić? Po to prowadzono zwiad i była jazda, żeby tabor zdążył się uszykować w razie pojawienia się przeciwnika. Z opisów bitew wynika, że tak właśnie często robiono. Albo szykowano się w ogóle zawczasu. Właśnie pod Korsuniem tabor się nie uszykował, praktycznie wpadliśmy w zasadzkę, ale to inna i dłuższa historia. Inna sprawa, że wciąż są białe plamy w historii wojskowości, lub kwestie do końca nie wyjaśnione i może czegoś po prostu nie wiemy. W końcu nikt nie ma monopolu na wiedzę :arrow: Pozdrawiam.
  25. Polska flota wojenna

    Chyba będę polemizował :arrow: Primo, "Święty Jerzy" został zniszczony dopiero w 1628 roku przez szwedzką artylerię polową na Wiśle. Secundo, stan polskich okrętów wojennych (bojowych) po bitwie pod Oliwą wynosił: Galeony - 5 Pinki - 4 Fluity - 4 Krejery - 1 Razem więc 14 jednostek bojowych, żaglowych. Szwecja istotnie, posiadała potężną flotę, ale nie zapominajmy, że tylko część z nich to żaglowe jednostki bojowe. Mieli dużo okrętów transportowych i wiosłowych. Cała flota miała ok 200 okrętów, ale tylko 47 z nich było okrętami odpowiadającymi typom w powyższym zestawieniu floty polskiej. Skąd to wiadomo? Otóż na zdobytym pod Oliwą "Tigernie" znaleziono zestawienie szwedzkich okrętów wojennych. Ujawniona w zestawieniu liczba to 49, a ponieważ stracili Szwedzi na zatoce Gdańskiej dwie jednostki, stąd liczba. Otrzymujemy więc stosunek sił 1:3,36. Nie jest aż taki powalający. Pamiętajmy, że rok wczesniej, w Piławie straciliśmy na rzecz Szwedów cztery galeony. Możliwości produkcyjne Gdańska i Pucka były spore, każdy ośrodek mógł zbudować bez większych problemów 3-4 jednostki wodne rocznie. A można jeszcze było robić zakupy za granicą. Oczywiście pozostaje kwestia funduszy, ale to była ciągle bolączka naszego kraju, również w wojskach lądowych. Szwedzi też nie mogli pozwolić sobie na rzucenie całej swojej floty przeciwko Polsce. Więc faktycznie, do panowania na Bałtyku było daleko, ale bronić własnych wybrzeży mogliśmy. Nawet działania "partyzanckie" były potrzebne, szwedzkie wojska często zaopatrywane były drogą morską. Posiadanie więc floty mogącej nękać linie zaopatrzeniowe przeciwnika miało głęboki sens. Ponadto, trudności finansowe przy budowie floty występowały od samego początku, przed bitwą Oliwską. Bardzo niechętny był Gdańsk. Do tego stopnia nawet, że król był zmuszony rozpocząć budowę statków w Pucku, gdyż Gdańsk odmówił. Po Oliwskiej wiktorii sytuacja się zmieniła. Duży sukces propagandowy zmienił nastawienie mieszczaństwa gdańskiego, widziało ono dużą przyszłość w budowie floty wojennej, część szlachty zresztą też. Powiem tak. Nie popisał się Zyzio przenikliwością polityczną. Ufanie Habsburgom? To chyba nie najlepszy pomysł. Wciągnięcie w wojnę, jak najbardziej tak, ale oddawanie z takim trudem utworzonej floty zakrawa na brak wyobraźni. Tak mi się wydaje przynajmniej. Pozdrawiam.
×

Powiadomienie o plikach cookie

Przed wyrażeniem zgody na Warunki użytkowania forum koniecznie zapoznaj się z naszą Polityka prywatności. Jej akceptacja jest dobrowolna, ale niezbędna do dalszego korzystania z forum.