
Vissegerd
Przyjaciel-
Zawartość
4,205 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Vissegerd
-
Do 13 Korpusu marszałka Davouta?
-
Na pewno chodzi o Plançenoit O "cudzie" nie słyszałem, natomiast znamienne są dwa zdarzenia. Pierwsze, to historia gen. Peleta, który galopował konno, w samej tylko koszuli, tuż pod lufami pruskich karabinów (40 kroków), pod gęstym ogniem, zagrzewając Młodą Gwardię do walki. Ani razu nie został nawet draśnięty. Jak sam stwiedził, powinien był zostać trafiony ze 20 razy. Druga historia, to właściwie bardziej legenda walk 1 Poznańskiego pułku piechoty (Landwehr), który toczył w wiosce ciężkie boje, tracąc 21 oficerów, 49 p-oficerów i 740 szeregowców w walce z gwardią napoleońską. Podobno zdobył 5 orłów cesarskich gwardii. Mówią o tym tylko źródła pułkowe i ogólne niemieckie, nic nie wspominają francuskie. Prusacy zgnietli bataliony młodej i starej gwardii w proch. Gwardziści bronili się do końca ponosząc straty rzędu 80-90% stanów osobowych, krwawa jatka. To tyle wiem, nie mam natomiast pojęcia, co tu zakrawa na cud :?
-
W Polsce jest 306 osób o nazwisku Rxxxxxxxx. Zamieszkują oni w 83 różnych powiatach i miastach. Najwięcej zameldowanych jest w Suwałki ,a dokładnie 23. Dalsze powiaty/miasta ze szczególnie dużą liczbą osób o tym nazwisku Nowa Sól (13), Legnica (12), Olecko (12), Tarnobrzeg (11), Białogard (9), Gryfice (9), m. Białystok (9), Świebodzin (8) i m. Słupsk z liczbą wpisów 7. Mniej więcej się zgadza. Większość na ziemiach odzyskanych, bo gdzieś musieli się podziać po wojnie... Tofik, to Ty jesteś ze okolic, z których pochodził mój dziadek ze strony mamy, spod Krosna Pozdrawiam.
-
Doskonale adam1234! Składał się w szczytowym okresie z 300 oficerów, został utworzony 23 listopada w Bobrze. Jak już pisałem, istniał krótko, bo tylko do 8 grudnia. Formalnie dowodził nim Murat, jednak faktycznie Grouchy. Kompaniami (4) dowodzili generałowie Saint-Germain, Sébastiani, Hussaye oraz Thielman. Pułkownicy byli d-cami plutonów. Wokół oddziału narosły legendy, zupełnie nieprawdziwe. Nie wziął udziału w walce, nie soiągnął nigdy stanu etatowego (600). Oczywiście, pytanie jest Twoje P.s.: I oczywiście witam serdecznie na Forum :hi:
-
A ja najbardziej lubię serie "Heart of Iron", ostatnio grywam w wersję Doomsday. Bardzo fajny (choś niedopracowany) jest mod WERS (White Eagle Red Star) traktujący o początkach polskiej państwowości po I WŚ. Zacząłem kiedyś pisać własnego mod'a, wojna domowa w Rosji, ale poległem. Samemu jest bardzo dużo pracy i brakło mi czasu oraz zapału. Na drugim miejscu Europa Universalis, mam trzecią wersję. Też niezła, ale niedopracowana. W Kozakach widzę ten sam problem co moi przedmówcy. Mam nadzieję, że wyjdzie oficjalna wersja, poprawiona. Problem z husarią (o którym już rozmawialiśmy kiedyś z Pancernym) mnie dobijał. Bezładna kupa ludu... Pozdrawiam.
-
Jak oceniacie dyrektorów PGR ów?
Vissegerd odpowiedział Narya → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Nie, nie wszyscy, zdarzały się wyjątki. Większość tych dyrektorów to były jednak bęcwały i tyle. Nie było źle, było fatalnie. I to nie jest propaganda III RP, tylko ja tamte czasy bardzo dobrze pamiętam, miałem rodzinę na wsi. W PGR'ach kradli faktycznie, robili byle jak, organizacja produkcji wręcz tragiczna, zaangażowanie pracowników żadne. To, że produkcja rolna była na zaspokajającym teoretycznie poziomie (choć pamiętamy kolejki po mięso i inne rzeczy) zawdzięczamy głównie relatywnie niskim płacom za komuny, czyli taniej sile roboczej. Wydajność niestety była słaba. Pozdrawiam. -
Własnie się dowiedziałem od organizacji, którą wsparłem, że faktycznie, docierają do nich te pieniądze, więc chyba wszystko jest w porządku Pozdrawiam.
-
Chyba wingate już odpowiedział, bo Strąpoć rzeczywiście był samoukiem. Ale jeżeli to nieprawidłowa odpowiedź, to może jeszcze chodzić o Choroszmanów, Grzegorza lub jego syna, Jana. Odpowiadam tak na wszelki wypadek...
-
Referendum 1946, weź udział w Referendum
Vissegerd odpowiedział Andrzej → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
1. NIE - bo jestem tradycjonalistą. 2. NIE - bo jestem liberałem i prawo własności jest dla mnie święte. 3. TAK - bo mam manię wielkości -
Czyżbyś życzył sobie Andrea$ie, żebym podał źródło? Niestety, tylko dwóch. Rommel miał bardzo mało ludzi, a Włosi (jak zazwyczaj) najmniejszej ochoty do walki... Halo, shamrok, czekamy na pytanie
-
Tak Bronku, myślę, że postawiłeś słuszną diagnozę. Jak wiemy pod Batohem legł kwiat polskiej wojskowości i to była główna przyczyna tragedii Potopu. Gdyby żył Władysław zapewne nie doszłoby do tych tragicznych wydarzeń i Rzeczpospolita dalej byłaby silna. W pełni podzielam Twoją opinię. Ciekawe, czy mogłoby wtedy dojść do wzmocnienia władzy królewskiej w RON? Pozdrawiam.
-
Brawo Alessandro, to jest właściwa odpowiedź Zdarzenie miało miejsce w 1330 roku. Proszę bardzo, Twoja kolej.
-
No i jeszcze służyć miała, a właściwie w czasie pokoju przede wszystkim, do ochrony własnych statków handlowych i szlaków żeglugowych. I tu by się bardzo przydała, mieliśmy pod tym względem poparcie Gdańska i miast pruskich. To był rozwojowy kierunek. A jak by się przydała w okresie Potopu, Panie Dziejku... Właśnie wyliczyłem, że w szczytowym okresie rozwoju (po bitwie pod Oliwą) flota posiadała na okrętach łącznie ok. 600 marynarzy i ok. 1000 żołnierzy piechoty morskiej Pozdrawiam.
-
No i dokładnie ten okres mam na myśli. Może szlachta zachęcona zwycięstwami floty (jakieś powtórki Oliwy) zainteresowałby się problematyką morską. Tak źle chyba nie było, skoro nawet Pacta Conventa Jana Kazimierza zawierały obowiązek utworzenia floty. Więc idea żyła, trzeba ją było tylko dobrze wykorzystać. Tak sądzę. Na koniec podam skład floty Władysława IV (pinki i fluity): "Słońce" "Czarny Orzeł" "Prorok Samuel" "Nowy Czarny Orzeł" "Biały Orzeł" "Charitas" "Gwiazda" "Myśliwiec" "Fortuna" (alias "Święty Piotr") "Mały Biały Orzeł" I jeszcze dla zainteresowanych skład polskiej floty Zygmunta III, wysłanej do Wismaru w 1629 roku: "Król Dawid" - galeon "Wodnik" - galeon "Tygrys" - galeon "Syrena" - galeon (i tu nie jestem pewien, mam nieścisłości w źródłach, może był to "Walenty", albo inny okręt) "Arka Noego" - pinasa "Panna wodna" - pinka "Biały Pies" - pinka "Feniks" - fluita "Delfin" - krejer Pozdrawiam.
-
Oczywiście, masz rację Tofiku. Na nasze szczęście jednak, Szwedzi nie tylko z Polską walczyli, więc musieli ropraszać swoje siły i tu moim zdaniem była jakaś szansa. Gdyby Władysław miał ze 20-30 orkętów to już by była znacząca siła. Nasze pinki nie były takimi słabeuszami, a żeglarzy jak się okazuje mieliśmy całkiem niezłych. Skoro Władysław wystawił 10 okrętów, Zygmunt do Wismaru wysłał 9, to już jest prawie 20. Całkiem pokaźna flota, mogłaby wiele zdziałać. Tym bardziej, że Szwedzi nie mogli wysłać całej swojej floty przeciwko RON. Jak wspomniałem, Oxenstierna miał spore problemy, można to było wykorzystać. Czy Waszym zdaniem, był to moment kiedy mogliśmy się pojawić na stałe, na szlakach morskich? Pozdrawiam.
-
Albinos, minął miesiąc i nikt nie wie... Jako Gdynianin, nawet nie próbuję zgadywać
-
Cóż, ponieważ mijają już 3 tygodnie od pytania, uprzejmie informuję, że w dniu 30 kwietnia, o północy podam odpowiedź na pytanie. Chyba, że ktoś zgadnie do tego czasu... "This is the last call!!!"
-
No nie przesadzaj proszę. Do Wismaru wysłaliśmy 4 galeony, 3 pinki, 1 fluitę i 1 krejer. "Arka Noego" to w zasadzie już pinasa, nie pinka, 16 dział, 35 marynarzy, 70 żołnierzy piech. mor., gdzie dla porównania galeon "Wodnik" miał 17 dział, 45 marynarzy i 80 żolnierzy. Więc nie były to małe jednostki. Władysław IV zaczynał potem od pinek i fluit. A tak, miałby ułatwione zadanie. Poza tym, okręty samodzielnie nie działały. Zawsze był to zespół lub eskadra, zależnie od zadania. Do działań kaperskich formowano niewielkie zespoły, do eskorty również. Bitwy planowano, jak pokazuje Oliwa, z użyciem większych sił. No i może rozejm w Starym Targu wynegocjowanoby na lepszych warunkach. Nie można zakładać, że na pewno nie. Zacznijmy może od tego, że jak wspomniał Pancerny, w pactach conventach, artykuł 58 zobowiązywał do przysposobienia floty wojennej. Wynika z tego niezbicie przyjęcie kierunku rozwoju morskiego dla Rzeczpospolitej. Staranie króla o odzyskanie okrętów utraconych w Wismarze tylko to potwierdza. O ile można byłoby mieć silniejszą flotę i to po niższych kosztach... Dowódcą we flocie Władysława był wiceadmirał Aleksander Seton, Szkot, a jego zastępcą kontradmirał Henryk Wolbryg. Stanowisko admiralskie zarezerwowano dla Krzysztofa Arciszewskiego. Flota Władysława nie wzięła udziału w jakichkolwiek działaniach bo była tworzona od zera, więc powstała zbyt późno. Demonstracja siły, którą moglibyśmy pokazać mając do dyspozycji okręty po Zygmuncie III, mogła wpłynąć na warunki rozejmu w Sztumskiej Wsi. Albo wręcz umożliwić działania zbrojne naszej flocie. My zakończyliśmy wojnę z Moskwą, Oxienstierna zbierał baty, była bardzo korzystna sytuacja. Silna flota moim zdaniem przydałaby się. Może dzięki temu i przetrwałaby na dłużej. Czemu nie? Pozdrawiam.
-
Dlaczego Stalin uderzył 17 września?
Vissegerd odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Zagadnienia ogólnomilitarne i ogólnopolityczne
Dyskusja dochodzi do zbieżnych wniosków, które i ja podzielam, więc nie bedę powtarzał tego, co już napisano. Nasuwa mi się natomiast jeszcze jedna rzecz. Być może zbieg okoliczności, ale w chwili wkroczenia Sowietów dogorywała właśnie bitwa nad Bzurą :idea: Druga ciekawa kwestia. Gen. Stachiewicz w swoich wspomnieniach pisze, że pierwszym rozkazem po wkorczeniu Sowietów, był rozkaz walki z nimi i ogłoszono stan wojny. Po natychmiastowej interwencji aliantów, rozkaz został zmieniony. Coś po 2 czy 4 godzinach, dobrze nie pamiętam. Tytuł bodajże "Wacław Stachiewicz - Wspomnienia", czy jakoś tak... Opasła kniga wydana kilka lat temu, jak odkopię to podam dokładnie. Gdzieś też słyszałem tą wersję, ale bez potwierdzenia. Jedynym więc źródłem, które znam jest więc Stachiewicz. Swoją drogą, ciekawe jakie byłyby reperkusje, gdyby pierwszego rozkazu nie odwołano. To by się zrobił galimatias :shock: A Stalin cóż, rozegrał to politycznie niemal doskonale... Pozdrawiam. -
Nikt jeszcze nie wspomniał o filmie "Hubal". Bardzo dobra produkcja. Pamiętam, jak byłem mały i poszedłem z ojcem do kina, to film zrobił na mnie bardzo duże wrażenie. W ubiegłym roku oglądałem powtórkę. Z kina pamiętam jeszcze propagandowy film "Do krwi ostatniej". Nakręcony z rozmachem i świetna obsada, ale gniot propagandowy jak zaraza. Taki wybielający dezerterów z armii Andersa. W połowie lat osiemdziesiątych powstał jeszcze mało znany, ale ciekawy film "Przeprawa". Połączone oddziały partyzanckie, polski i sowiecki przebijają się z okrążenia, czy coś takiego. To kooprodukcja polsko-sowiecka. Mój kumpel z roku w nim grał I jakoś o "Krzyżakach" się tu nie doczytałem... Bitwa pod Grunwaldem jest najlepiej nakręconą sceną batalistyczną w historii polskiej kinematografii. Niestety, w "Potopie" już nie ma tego rozmachu, a jak słusznie zauważył ciekawy, "Ogniem i mieczem" to porażka. No i fantastyczne "Czarne chmury" Rewelacyjny serial płaszcza i szpady osadzony w polskich realiach. Nigdy nie zapomnę "A ja go bukłaczkiem!" Pozdrawiam.
-
Dokładnie dwóch, bardzo dobrze Pytanie jest oczywiście Twoje.
-
Kozacy to nie cała Ukraina przecież. Powiem bardzo szowinistycznie (wiem, nieładnie..., ale to, żeby coś pokazać), że mnie to jakoś nie martwi, co byłoby z kulturą uraińską. Ale też nie widzę zagrożeń. Białorusini, naród, który dużo mniejszą miał świadomość narodową niż Ukraińcy i prawie żadnych aspiracji, zachował swoją kulturę. Inne narodowości też. Odrodzenie narodowe to dopiero XIX wiek, więc po co się martwić na zapas? Być może proces polonizacyjny przebiegałby bardziej intensywnie, czy ja wiem... Mnie się przede wszystkim nie wydaje, żeby Władysław topił powstanie we krwi, bo to nie miało sensu. Jeżeli już doszłoby do starcia, to jak pisałem, wygrane Piławce, może jeszcze parę bitew. Potem paktowanie, Kozacy korzą się przed królem, ten dobrotliwie im wybacza i okazuje zrozumienie, jakaś ugoda i "Niech żyje król Salvator!". Wszyscy, prócz paru magnatów i szlachciców kresowych byliby prawdopodobnie zadowoleni. Tak trochę kolokwialnie i chaotycznie, ale może tak by się wydarzyło? Oczywistym jest, że każda ze stron dążyłaby do jak najszybszego rozwiązania. Kilka pierwszych, wygranych przez króla bitew, postawiłoby prawdopodobnie Chmielnickiego w trudnej sytuacji. Znowuż w interesie króla nie leżała likwidacja kozaczyzny, więc byłaby płaszczyzna porozumienia. Wydaje mi się, że możliwe jest nawet takie rozwiązanie, które pozwoliłoby Rzeczpospolitej na zachowanie przysłowiowej twarzy. Pozdrawiam.
-
Flota polska w dobie Jagiellońskiej
Vissegerd odpowiedział Vissegerd → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Osobiście uważam, że flotę okresu wojny Trzydziestoletniej można w pełni nazwać polską. Istotnie, została zmobilizowana przez Gdańsk oraz Elbląg. Co zatem przemawia, za taką tezą? Po pierwsze, Gdańsk w 1455 roku zwrócił się do króla Kazimierza Jagiellończyka z pisemną prośbą o zgodę na wysłanie okrętów przeciw Krzyżakom. Król ją wyraził. Sam Gdańsk już od mniej więcej połowy 1454 roku przygotowywał swą flotę i załogi. Potwierdza to znajdujący się w archiwach list królewski datowany 8 stycznia 1456, a wysłany do Lubeki z oznajmieniem, że z nadchodzącą wiosną wyśle własne okręty przeciwko swoim nieprzyjaciołom. Dodatkowo, 15 maja 1457 roku, Gdańsk otrzymał od króla tzw. "wielki przywilej", dotyczący sprawowania namiestnictwa królewskiego nad Bałtykiem. Po drugie, w wystawionych przez Radę Miasta Gdańska listach kaperskich widnieje sformułowanie o zaciągu kapitana okrętu "... na rozkaz Kazimierza, króla polskiego...". Dlatego też można i wręcz należy uznać formalnie flotę kaperską Gdańska i Elbląga za flotę królewską, a tym samym można i za polską. Faktycznie, w historiografii, szczególnie w okresie do II WŚ opinie były rozbieżne w tej materii i część historyków głosiła pogląd, że floty nazwać królewską nie można. Szerszy dostęp do archiwów po wojnie spowodował potwierdzenie królewskości floty na podstawie dokumentów z epoki. Niestety, nie zachowały się wykazy imienne załóg z tamtego okresu, tak więc trudno jest ustalić nazwiska kapitanów. Podejrzewa się, że wśród nich był jeden Polak, Henryk Popiel. Prócz oczywiście dowódcy floty, wspomnianego już Skalskiego. Nie znamy też dokładnie liczebności okrętów. Kilka okrętów wystawiły też Frombork i Braniewo. Pierwsze działania wojenne podjęła flota kaperska już wiosną 1455 roku, niosąc pomoc i posiłki oblężonej Knipawie (obecnie część Królewca). Z reguły w działaniach brały eskadry liczące kilkanaście okrętów. Najczęściej spotykane typy to kogi, szniki, barki. Pierwsze akcje, w kwietniu zakończyły się powodzeniem. Kolejne dwie, miały miejsce w maju. Eskadra 15 gdańskich okrętów w dniu 9 maja nie zdołała się przebić przez krzyżackie przeszkody, ustawione w międzyczasie. Kolejna, składająca się z 13 jednostek (10 małych kog, 2 szniki, 1 barka, 1 galar rzeczny) dowodzona przez kpt. Jana Fryburga oraz Rolofa Fadstete z piechotą na pokładach pod dowództwem Jana Czajki również nie zdołała się przedrzeć. Kolejną akcją, przeprowadzoną w czerwcu 1455 było blokowanie Królewca przez eskadrę tym razem 13 okrętów pod dowództwem rajcy gdańskiego, Jana von Schauwena. W skład eskadry wchodziło 10 małych kog, 2 szniki i 1 barka. Akcja zakończyła się powodzeniem, Krzyżacy zmuszeni byli zaopatrywać Królewiec tylko drogą lądową. Po poddaniu Knipawy flota bezpiecznie wróciła do Gdańska. Przystąpienie do wojny Danii oraz Szwecji i neutralna postawa Hanzy poskutkowały wzmożoną działalnością naszych kaprów. Nie tylko zajmowano pryzy statków neutralnych i nieprzyjacielskich ale też dochodziło do regularnych walk z okrętami krzyżackimi, duńskimi i inflanckimi. Wysadzano też desanty na krzyżackim wybrzeżu. Polskie statki pływały od cieśnin duńskich, przez cały południowy Bałtyk, aż do zatoki Fińskiej. Od 1458 okręty kaperskie dopływają aż do zatoki Lubeckiej. Praktycznie cały okres działalności kaperskiej prowadzonej przez flotę królewską można ocenić bardzo pozytywnie i policzyć za sukces. Najbardziej znani, polscy kaprowie, to kpt. Klaus Klockener, Hans Bornholm, Michał Ertmann, Jesse Bundy, Szymon Lubbelow. Do największego zwycięstwa doszło w roku 1463, dnia 15 września o czym wspomniał już Tofik. Bitwa na Zalewie Wiślanym to istotnie wielkie zwycięstwo. Polska flota licząca 30 okrętów rozgromiła całkowicie Krzyżaków. Na pomoc obleganym w Gniewie rycerzom zakonnym wyruszyła z Królewca silna flota w liczbie 44 okrętów, w większości dużych łodzi i galer rzecznych, mając na swym pokładzie zapasy dla obleganych i 1500 żołnierzy. Flota krzyżacka, dowodzona przez wielkiego mistrza Ludwika von Erlichshausena zmuszona była w dniu 9 września zatrzymać się na polskich przeszkodach wodnych ustawionych na Wiśle Elbląskiej. 13 września Krzyżacy zawracają i w ślad za nimi rusza eskadra polska, 11 okrętów gdańskich (duże łodzie) pod dowództwem rajcy Macieja Kolmera. Na zatoce dołączają statki z Elbląga pod dowództwem kapra Jakuba Vochsa. Nie nadchodzą 3 szniki zakonne wysłane na pomoc z Królewca, schwytane przez Gdańszczan. Tak więc w następnym dniu, 14 września, krzyżacka flota nadal liczy 44 jednostki morskie. Do polskich sił natomiast dołączają kolejne elbląskie okręty z wojskiem zaciężnym na pokładach. Daje to razem już 30 okrętów. W dniu 15 września flota kaperska okrąża półksiężycem flotę krzyżacką, przypierając ją do wybrzeża na północ od Elbląga. Nastąpił atak, rozpoczęty ostrzałem z kusz i rusznic, po czym przystąpiono do abordażu. Uderzenie było tak silne i gwałtowne, że niektóre załogi krzyżackie zaczęły w pośpiechu opuszczać statki i chronić się na lądzie. Większość jednostek zakonnych zatonęła, pozostałe stały się łupem kaprów. 505 Krzyżaków dostało się do niewoli, reszta zginęła bądź uciekła na ląd. Gniew nie otrzymał więc wsparcia. Po zakończeniu wojny flotę oczywiście rozwiązano. Niewątpliwy jest wkład floty w zwycięstwo nad Zakonem. W starszych opisach bitwy na Zalewie Wiślanym spotyka się błędy zarówno co do opisu samych działań, jak i co do liczby okrętów. Wynika to z trochę przekłamanej relacji Długosza, który w ogóle pisze o dwóch bitwach. Mylone są daty oraz zdobycze polskie. Błąd ten powielony jest w dziele "Polskie działania na morzu podczas wojny trzydziestoletniej.", W. Bortnowski, Warszawa 1957. Pozdrawiam. P.s.: Wszelkie, przedstawiane przeze mnie informacje na temat polskiej floty opracowałem na podstawie ogólnodostępnych źródeł historycznych, a w szczególności: 1. "Gdańscy ludzie morza w XVI-WVIII w.", Maria Bogucka, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1984. 2. "Zwyczaje i ceremoniał morski", Eugeniusz Koczorowski, Jerzy Koziarski, Ryszard Pluta, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1972. 3. "Polacy na szlakach morskich świata", Jerzy Pertek, Gdańsk 1957, Zakład Narodowy im. Ossolińskich we Wrocławiu. 4. "Wojny na Bałtyku X-XIX w.", Edmund Kosiarz, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1978. 5. "Bałtyckie orły", Józef Wójcicki, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 1974. 6. "Bitwa pod Oliwą", Eugeniusz Koczorowski, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1976. -
Bitwy pod Isonzo oraz ofensywa ''Asagio''
Vissegerd odpowiedział Andreas → temat → Front włoski i bałkański
A dlaczego uważacie Szanowni Koledzy, że nie zastosowano nowinek technicznych i bitwa nie przyniosła rozstrzygnięcia? Bo ja mam nieco inne zdanie na ten temat. Zastosowano na dużą skalę artylerię, nowy rodzaj taktyki, o którym słusznie wspomniał Krzysztof M., Niemcy użyli gazów bojowych (np. 24 października w ostrzale rejonu pomiędzy Monte Rombon a Auzzą). Trudne warunki terenowe i klimatyczne wpływały bezpośrednio na skalę użycia sprzętu ciężkiego. Nie sądzę, żeby w związku z tym, technika prowadzenia wojny odbiegała w jakiś znaczący sposób od innych frontów. Po drugie, w wyniku bitwy pod Caporetto armia włoska została odrzucona na linię rzeki Piavy i praktycznie na rok została wytrącona z wojny. Ponownie Włosi (wraz z Brytyjczykami i Francuzami) ruszyli do natarcia pod koniec października 1918 roku, więc na sam koniec wojny. To jest moim zdaniem wynik. Pozdrawiam. -
Doskonałe pytanie! Bo może okazać się, że śmierć Władysława IV była bardzo znaczącą chwilą w dziejach Rzeczpospolitej. Powstanie Chmielnickiego wybuchło jak wiemy jeszcze za panowania Władysława. Klęska hetmana Potockiego pod Korsuniem zbiegła się w czasie ze śmiercią króla (zmarł 6 dni przed bitwą, tj. 20 maja). Jedną z przyczyn powstania była rezygnacją z projektu wojny z Turcją. Plany te były po myśli i króla, i Kozaków. Dlatego punktem wyjściowym do dyskursu powinien być moment tuż po bitwie pod Korsuniem, moim skromnym zdaniem. Wojska koronne rozbite, spora cześć Ukrainy objęta powstaniem (za chwilę cała). Istnieją według mnie dwie możliwości. Pierwsza, to taka, że król zażegnuje konflikt na drodze dyplomatycznej. Prawdopodobnie (zakładamy, że król jest zdrów) przejąłby sprawę powstania we własne ręce. Nie ma okresu bezkrólewia, jest za to majestat monarszy, autorytet moralny. Należy więc postawić pytanie, jak Władysław by to zrobił i jakie byłyby z tego korzyści? Druga możliwość to taka, że zupełnie inaczej przebiega bitwa pod Piławcami, czyli Kozacy zostają pobici. Można jeszcze polemizować, czy na pewno byśmy zwyciężyli, ale... Czy warto? Wtedy należy postawić pytanie, jakie skutki przyniosłoby takie działanie? Powstanie zostaje krwawo stłumione. Co dalej? Wydaje mi się, że w ten sposób będziemy mogli ocenić właściwie sytuację i możliwe rozwiązania. Zakładając, że król również jakoś oceniałby rzeczywistość, można z pewnym prawdopodobieństwem przewidzieć zdarzenia. Tak mi się wydaje... Pozdrawiam.