
Vissegerd
Przyjaciel-
Zawartość
4,205 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Vissegerd
-
Może więc chodzi o Psałterz floriański królowej Jadwigi?
-
Oh my God!!! Dziewczynka i wódkę lubi... Nieładnie Mnie wódka szkodzi. Przepiłem się na studiach a teraz dwa kielonki i jestem załatwiony. A kiedyś to ja mogłem wypić, że ho, ho... :king: Pozdrawiam.
-
Eeee.... A Anna Jagiellonka? Też była królem No i nie przesadzałbym, że nic nie wniosła. Może w dziedzinie polityki nie, ale to zapewne wynikało z jakiegoś podziału obowiązków pary królewskiej. Jednak na forum kultury, nauki, religii czy stosunków społecznych jednak trochę wniosła, nie negowałbym tego mimo wszystko. Pozdrawiam.
-
Jak zwykle, jak zwykle... A najpierw to tak mnie słodko namawiał, żebym się tu wypowiedział Cóż, nie powiedziałem, że Łokietek był jakimś super władcą, ale trzeba mu oddać, że zjednoczył kraj po rozbiciu dzielnicowym (mniejsza o metody), startował z kiepskiej pozycji i pobił Krzyżaków pod Płowcami. Co jak co, ale uznanie jakieś mu się za to należy i tyle tylko powiem. Nie dam się sprowokować ;P Ależ Alessandro, nie to miałem na myśli. Ja po prostu chciałem jeszcze bardziej podkreślić zasługi Mieszka, opierając się na Twej słusznej wypowiedzi. Obaj wielbimy wszak Mieszka Pozdrawiam.
-
A ja bym tak na Ludwiku za przywilej koszycki psów nie wieszał. Ostatnie badania dowiodły, że skarb państwa wcale na tym zbytnio nie ucierpiał. Mało tego, przywilej doprowadził do regularnych, choć niewielkich wpływów do budżetu (regularne 2 grosze w miejsce nieregularnego podatku nadzwyczajnego, 12 groszy od łana, trudno ściągalnego). Kwestia Rusi Halickiej rozwiązała się poźniej sama (choć nie bez problemów, o czym wspomniał Tofik). Mnie osobiście najbardziej boli kwestia Śląska. To trzeba było postawić się twardo. Czechy bez tego lenna straciłyby dużo na znaczeniu, więc nie sprawiłyby później nam kłopotu (tu jak widać z Tofikiem się nie zgadzam, pewnie zaraz mi odpali, że nieprawda ), natomiast Polska zyskałaby na tym bardzo wiele. Sam Ludwik zresztą też. I to był największy w moim mniemaniu błąd... Pozdrawiam.
-
A ja uwielbiam Coronę... Na drugim miejscu lubię... Coronę, na trzecim zresztą też Potem leci Miller i Kilkenny. Podobnie jak Albinos i widiowy7 uwielbiam jednak miód Pozdrawiam.
-
W "Kalendarzu Katedry Krakowskiej" w zapiskach sporządzonych tuż po śmierci królowej można znaleźć takie słowa: "... była niestrudzoną pomnożycielką kultu Bożego, opiekunką Kościoła, sługą sprawiedliwości, towarzyszką wszelkich cnót, pokorną i łaskawą matką sierot, a według powszechnego mniemania nie widziano wówczas w świecie podobnego jej człowieka z królewskiego rodu...". Jan Długosz wspomina natomiast o ogromnym współczuciu królowej dla niedoli chłopów wielkopolskich zrujnowanych pobytem w ich dobrach orszaku monarszego. Królowa słynęła więc zarówno z wielkiego serca, umysłu jak i pobożności. Być może brak dzieci tak bardzo zbliżył ją do kościoła. Opiekowała się licznymi klasztorami (Sandomierz, Lwów, Koprzywnica, Lechnica, itd.), sprowadziła na Kleparz benedyktynów obrządku słowiańskiego. W Kazimierzu powstaje za jej sprawstwem klasztor Kanoników Regularnych Św. Augustyna. W Kłodzku, na zamówienie Jadwigi powstaje słynny "Psałterz floriański". Tych osiągnieć na kanwie religijnej było zresztą dużo więcej. Królowa już za życia była otoczona aureolą świętości. Wynika to z mów profesorów krakowskich. Mówił też o tym Mikołaj Lasocki na soborze w Bazylei. Już w 1426 roku powstała komisja zajmująca się badaniem cudów dokonanych za wstawiennictwem królowej. Jak już koledzy wspomnieli, była o niebo lepiej wykształcona od niepiśmiennego Jagiełły, jednakże jej stosunki z królem układały się całkiem poprawnie. Nie było tu głębokiego uczucia, co raczej nie dziwi, tym nie mniej stanowili świetnie funkcjonującą na arenie politycznej parę. Rodzi mi się taka refleksja, że model tych dwojga był zbliżony do tego, co obserwujemy w czasach współczesnych. Rządził król, a "pierwsza dama" służyła mu swoją mądrością, zajmowała się dobroczynnością, fundatorstwem i opieką nad potrzebującymi. Nie da się zaprzeczyć jej wielkości... Pozdrawiam.
-
Powstawanie wsi w średniowieczu, wiązało się z tzw. kolonizacją, stąd historie o zasadźcy, wolniźnie, itd. Ale czy w RON też tak było? Chyba jednak już w mniejszym stopniu. Tak mi się wydaje. Wiadomo, że kolonizacje były, prowadził je chociażby książę Jeremi Wiśniowiecki na Ukrainie, ale w Koronie większość wsi raczej już istniała. Podejrzewam, że w dobrach szlacheckich, po prostu wieś powstawała w jakiś samorzutny sposób, gdzieś musieli chłopi odrabiający pańszczyznę mieszkać. Ale nie ukrywam, że nie mam wiedzy (wiem tylko jak to się działo w średniowieczu), więc sobie gdybam... No to spóła :rotfl: Pozdrawiam.
-
Alessandro, Mieszko zrobił znacznie więcej. Nie zjednoczył, a stworzył państwo polskie, jak pisałem, praktycznie od zera. Podzielam też zdanie Tofika, że powinien nosić miano "Twórca" lub "Stwórca". Ja podzielam Twoje zdanie Tofiku, że Kazimierz Odnowiciel miał bardzo trudne zadanie i poradził sobie z nim wręcz wyśmienicie. Żadnych wątpliwości. Mogę nawet uznać, że trzech największych władców piastowskich to Mieszko I, Kazimierz Odnowiciel i Kazimierz Wielki. Jednak jako zagorzały fan i wielbiciel Mieszka zawsze będę go uznawał za władcę wszechczasów naszego kraju i za największego Polaka w historii dziejów. Jest dla mnie jak praojciec Rzecz oczywista, prócz względów merytorycznych, które wymieniłem w poprzednim poście, rolę gra moje emocjonalne podejście do sprawy. W związku z tym, z góry oświadczam, że nie podejmę dyskusji mającej na celu wykazanie, który z władców był najlepszy. Cała trójka była doskonała, choć na czwartego dołożyłbym Władysława Łokietka. Kwestia bardzo subiektywna i osobista co do tego, który lepszy. Pozdrawiam.
-
Nałęcze kontra Grzymalici
Vissegerd dodał temat w Polska Andegawenów i Jagiellonów (1386 r. - 1572 r.)
Niepokoje związane z bezkrólewiem po śmierci Ludwika Węgierskiego najgwałtowniej przebiegały w Wielkopolsce. Licznych zwolenników miał tam książę mazowiecki Siemowit IV, ale miejscowy starosta Domarat z Pierzchna mocno wspierał kandydaturę Zygmunta Luksemburskiego, męża starszej córki Ludwika, Marii. Za Domaratem stanęli tylko jego krewni z rodu Grzymalitów. Zdecydowana większość szlachty sympatyzowała ze stronnictwem "ziemian" czy "ziomków", które pod wodzą kasztelana nakielskiego Sędziwoja Świdwy z Szamotuł, z rodu Nałęczów oraz wojewody poznańskiego Wincentego z Kępy, z rodu Doliwów nie miało jednak wyraźnego programu. Spajała tę grupę ogólna niechęć do Grzymalitów. Co wiecie o tej "wojnie"? Jaki miała przebieg i jaki był jej wpływ na dalsze losy Polski? Zapraszam serdecznie do dyskusji -
Nałęcze kontra Grzymalici
Vissegerd odpowiedział Vissegerd → temat → Polska Andegawenów i Jagiellonów (1386 r. - 1572 r.)
A co wiemy o samych walkach? Wszak pod Pyzdrami w styczniu 1383 roku połączyły się siły "ziemian" ze zwolennikami Siemowita. Grzymalici schronili się w zamkach i wypadami łupili dobra przeciwników. Nałęcze zaś pustoszyli majątki Grzymałów. Trwała te szarpanina wiele miesięcy, tracąc po drodze jasność tego, kto, z kim i o co walczy, zaczęły przeważać waśnie rodzinne. Praktycznie aż do objęcia władzy przez Jagiełłę trwały walki. Czy były jakieś znane bitwy, szturmy i inne historie? Co na to nasi forumowi mediewiści? Pozdrawiam. -
Sposoby ochrony piechoty przed jazdą
Vissegerd odpowiedział Pancerny → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Z tego co wiem, to od środka głowy pikiniera do środka kolejnego było ok. 1,5 metra, więc odstępy między ludźmi były niewielkie. Jazda starała się szarżować "kolano w kolano", więc nie było jak ominąć. Koń też nie miał możliwości manewru, więc musiał iść. Pozdrawiam. -
Flota polska w dobie Jagiellońskiej
Vissegerd odpowiedział Vissegerd → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Skoro wiemy już trochę o działaniach floty kaperskiej Kazimierza Jagiellończyka, warto przybliżyć historię floty Zygmunta Starego. Wielu z Was zastanawiało się pewnie, dlaczego tworzono w Polsce floty kaperskie zamiast stałych. Otóż okazuje się, że pod tym względem nie odbiegaliśmy w jakiejkolwiek mierze od reszty Europy. Nigdzie w owym czasie nie istniały stałe floty państwowe. Pierwsza regularna flota pojawiaja się dopiero w pierwszej połowie XVI wieku, prekursorem jest Henryk VIII, król Anglii. W ślad za nim podąża Dania, gdzie król Chrystian II tworzy swoją flotę wojenną w latach 1513-1523 (chociaż pewne próby czynił już Hans I w 1497 roku), potem Szwecja za panowania Gustawa I Wazy. Tak więc Polska nie była za Jagiellonów pod tym względem zacofana, miała takie same szanse jak pozostałe kraje basenu morza Bałtyckiego. Należy pamiętać też, że okręty wojenne tamtego okresu nie różniły się w zasadzie od staków handlowych. Dopiero pojawienie się galeonu w XVI wieku powoduje rozwój typowych okrętów wojennych. Pierwszy polski galeon o nazwie "Smok" zwodowano w 1571 roku. Rozwój broni palnej i artylerii w XVI wieku zmienia też taktykę walki na morzu. W miejsce abordażu coraz częściej pojawia się ostrzał z dział, by w końcu stać się podstawowym sposobem walki. Oczywiście abordaż nie zanika, jest jednak zakończeniem boju, a nie jego głównym celem. Podstawowym ugrupowaniem bojowym jest rój, gdzie mniejsze okręty skupiają się wokół głównego. W pierwszej polowie XVI wieku wciąż podstawowymi jednostkami są holki, karaki i karawele. Jak pamiętamy, na początku XVI wieku Polska prowadzi wojny z Moskwą i Zakonem Krzyżackim. Właśnie wojna z tym pierwszym krajem staje się przyczynkiem do powołania polskiej floty kaperskiej. Moskwa prowadzi handel poprzez porty w Rewlu i Narwie z państwami zachodnimi, niezwykle ważny ze względów wojennych i ekonomicznych. To nie tylko wymiana towarowa, ale również zaopatrzenie w materiał wojenny nie produkowany w wystarczającej ilości przez Rosjan lub wcale. dlatego też król Zygmunt I decyduje się na powołanie regularnej floty, która skutecznie zablokuje linie komunikacji morskiej, tak ważne dla Wasyla III. Niestety, zamierzeniom tym niechętne są nie tylko magnateria i szlachta, ale również sam Gdańsk. Obawiają się zarówno wysokich kosztów jak i wzmocnienia władzy królewskiej przez posiadanie silnej floty. Dlatego też, za namową swojego doradcy do spraw morskich, Jana Flachsbindera (znanego w historiografi jako Jan Dantyszek, znany gdański żeglarz i podróżnik), król decyduje się na powołanie floty systemem kaperskim. Tym razem to sam król powołuje kaprów, wystawiając listy przypowiednie, możemy więc śmiało mówić o królewskiej flocie kaperskiej. Pierwszy okręt wypływa w morze w 1517 roku pod dowództwen wspomnianego już Adriana Flinta i działa na wodach zatoki Fińskiej. Potem dochodzą kolejne, łącznie kilkanaście jednostek w służbie królewskiej. Niestety, nie znamy dokładnych liczb. Flint zostaje najprawdopodobniej dowódcą całej floty. Inni znani kapitanowie to Jakub Flint (brat Adriana), Jan Resin, Joachim Bonsak, Jan Henski (prawdopodobnie Polak i to jedyny wśród kapitanów), Jekell, Sasse, Schilling. Wśród załóg natomiast spotykamy już zarówno Polaków jak i Kaszubów, choć odsetek obcokrajowców jest prawdopodobnie wysoki. Nie zachowały się niestety listy załóg ani okrętów. Terenem działań naszych statków były początkowo wschodnie akweny Bałtyku, a od 1519 roku z powodu wojny z Krzyżakami również wody zatoki Gdańskiej. Blokowano więc nie tylko wspomniane porty moskiewskie ale również Królewiec. Tak, jak blokada portów zakonnych odniosła pewne skutki, tak nie bardzo można mówić o powodzeniu przy działaniach przeciwko Moskwie. Wprawdzie nasze jednostki nie poniosły strat, ale efektem ich działania było przechwycenie zaledwie kilkunastu okrętów z ładunkami do Narwy czy Rewla. 14 września 1522 roku zawarto rozejm z Moskwą i na tym zakończyła się działalność dzielnych kaprów królewskich. Powodem mizernych efektów była szczupłość sił polskiej floty, niewystarczającej do skutecznego prowadzenia zamierzonych działań. Nadmienić też trzeba, że na okrętach przebywały oddziały piechoty morskiej (pierwsze w naszej historii!) zaciągnięte przez króla Zygmunta. Flota sformowana doraźnie, niewielka jak na obszar, na którym przyszło jej działać nie mogła odegrać większej roli w wojnie, stąd też chyba jej nie doceniono. Została natychmiast w 1522 roku rozwiązana, a szkoda. Tak na prawdę była niezbędna do umocnienia naszej pozycji nad Bałtykiem i do ochrony własnych szlaków morskich. Szwecja dopiero się budziła, a jedynym liczącym się nad Bałtykiem państwem z własną flotą była Dania. Pozostałe kraje nie miały praktycznie własnych okrętów wojennych. Dania, uwikłana w wojny ze Szwecją oraz Hanzą nie stanowiła moim zdaniem dla nas zagrożenia, nie mieliśmy też sprzecznych interesów. Był to moment, w którym Polska rzeczywiście mogła zaistnieć na morskim firmamencie i stać się znaczącą siłą nad Bałtykiem. Niestety, ani król, ani szlachta nie widzieli wtedy takiej potrzeby, choć były głosy optujące za kontynuacją rzwoju floty, jak chociażby przytaczanego już Dantyszka. Poczytuje się to za błąd Zygmunta Starego. Pozdrawiam. -
Jak się nazywał pierwszy austriacki oddział sturmowy (Sturmtruppen, odpowiednik niemieckich Stosstruppen), kiedy powstał i jaki był jego skład? Mam nadzieję, że to proste pytanie
-
Sposoby ochrony piechoty przed jazdą
Vissegerd odpowiedział Pancerny → temat → Wojsko, technika i uzbrojenie
Konia można wielu rzeczy nauczyć, a w na polu bitwy wykorzystać też jego instynkt stadny. Jako koniarz sądzę, że atak na piechotę był kwestią odpowiedniego szkolenia konia i chyba każdego można do tego przyuczyć. Nie wiem jak to robiono (obecnie nie szkoli się koni do takich rzeczy, bo i po co), ale chyba się domyślam. Można napewno przyzwyczaić konia do tego, że galopuje na "ludzką ścianę", która w ostatniej chwili bądź to umyka, bądź się kładzie, znika, itp. Taka symulacja rozbicia szeregu piechurów. Zwierzę przyzwyczajone, będzie cwałowało do końca, a w prawdziwej bitwie też tak było, bo kładli się często pokotem przeciwnicy, więc koń swoje złudzenia mógł mieć dalej Co do krzyków, huku, dymu, itd., to tu już sprawa jest prosta. Konie wojskowe były po prostu do tego przyzwyczajane. Robi się to do dzisiaj, np. z końmi policyjnymi. Podkreślam, że teoria szkolenia została wymyślona w tej chwili przeze mnie, nie ma pokrycia w źródłach, jest tylko próbą znalezienia odpowiedzi na podstawie mojej własnej wiedzy, doświadczeń "końskich" i przy użyciu dużej kreatywności mózgu piszącego ;P Po prostu próba znalezienia odpowiedzi na nurtujące Kolegę pytanie... Tak się zastanawiam i po głowie mi się tłucze, czy też nie stało się tak w pierwszym dniu bitwy pod Batohem w 1652. Zdaje się, że jazda wpadła do środka taboru i ledwo z niego umknęła, albo mylę z inną bitwą... Pozdrawiam. -
Konstruktorem był inż. Josef Vollmer, kapitan rezerwy. We wrześniu 1916 roku powołano Allgemeines Kriegsdepartement, 7. Abteilung, Verkehrswesen. Opracowano porojekt, a prototyp był gotowy w kwietniu 1917 roku, makieta wrsji ostatecznej w maju. Produkcję próbną uruchomiono we wrześniu a seryjną w październiku. Zamówiono 38 sztuk, jednak wyprodukowanych zostało 20. W walce użyty po raz pierwszy 21 marca 1918 roku w bitwie pod St.Quentin Canal. Czołg nazywał się A7V.
-
Tak, w zasadzie Alexander Baumann. Był głównym inżynierem. Pierwszą koncepcję wizualizacyjną sporządził Ferdinand von Zeppelin jeszcze w 1914 roku. Baumann dobrał sobie współpracowników, tj. Claudiusa Dorniera, Hugo Junkersa i swojego protegowanego, Adolpha Rohrbacha. Prototyp o nazwie VGO I był gotowy już w 1915 roku, ale uległ wielu modyfikacjom. Ostatecznie, model seryjny wszedł do służby pod koniec czerwca 1917. Pierwsze walki z udziałem tych samolotów miały miejsce na froncie wschodnim, w Kurlandii. Prawidłowa odpowiedź oczywiście, Twoja kolej proszę
-
Nie można w tym wypadku nie wspomnieć o generale Armandzie Samuelu Marescott, dowódcy saperów Armii Rezerwowej. To on ze swoimi saperami organizował techniczne zaplecze do przejścia przełęczy, wykonał całą mrówczą pracę. Pozdrawiam.
-
Dżizu, to jakaś masakra.... :shock:
-
NEP - największe oszustwo XX wieku?
Vissegerd odpowiedział Lach71 → temat → Gospodarka, handel i społeczeństwo
Wydaje mi się, że po prostu wykorzystano prywatną inicjatywę żeby podbudować gospodarkę. Z góry moim zdaniem zakładano, że potem ukróci się "kułactwo" i "burżuazję". Zgadzam się z tytułem tematu, jedno wielkie oszustwo, które przyniosło tragiczne skutki wielu ludziom... Pozdrawiam. -
Gdyby Władysław Biały został królem polskim...
Vissegerd odpowiedział JASNY CELSTYN → temat → Historia Polski alternatywna
Cóż, zginął w walce w wieku 58 lat, bezdzietnie. Był żonaty, lecz jego żona zmarła wcześnie. Prawdopodobnie, gdyby został królem ożeniłby się ponownie, więc być może mielibyśmy kontynuację Piastów na tronie polskim i to z linii kujawskiej! Żyłby pewnie parę lat dłużej, jego syn zapewne nie byłby jeszcze pełnoletni, więc niezwykle ważny był tu wybór odpowiedniej kandydatki na żonę. Ale z drugiej strony, nie byłoby unii Polski z Litwą... Pozdrawiam. -
A co wiecie o próbie pozyskania insygniów koronacyjnych Kazimierza Wielkiego przez Janka z Czarnkowa? Z tego co wiem to Janko je wykradł z grobu królewskiego, ale został złapany. Na gorącym uczynku, czy może później? Z insygniami czy bez? Nie ukrywam, że założyłem temat, żeby poszerzyć i swoją wiedzę Pozdrawiam.
-
Ja mam tylko zdjęcie kafla piecowego z 1490 roku z Gniezna, gdzie jest śmierć z kosą, ale to chyba nie o to chodzi... Może więc w "Żywotach Św. Augustyna"?
-
I dobrze masz, mój błąd. Faktycznie, w chwili ubiegania się o koronę nie miał dyspensy, ze ślubów został zwolniony dopiero w 1382 roku, o czym zapomniałem (że było to później), aj
-
W zasadzie bardzo dobrze Ci się kojarzy mostostal. Wprawdzie dyskusyjne jest porównanie z Handley Page V/1500, samolotem brytyjskim. Obydwa nieznacznie różniły się parametrami, choć Handley miał większy udźwig bomb i zasięg. Był jednak krótszy i miał mniejszą powierzchnię skrzydeł. Był też samolot Tabor, ale oblatany dopiero w 1919 roku. Myślę, że możemy sobie darować Handley'a, bo na polu walki pojawił się dopiero w październiku 1918 roku w liczbie 3 sztuk. Tak więc faktycznie jest to Zeppelin Staaken R.VI (VIII nie wszedł do użytku z tego co wiem). No to jeszcze rok powstania i konstruktor, to będziemy mieli pełną odpowiedź mostostal P.s.: Oczywiste bowiem jest, że chodzi Ci o Niemcy