ak_2107
Użytkownicy-
Zawartość
926 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez ak_2107
-
Słowińcy - czy można było zrobić więcej?
ak_2107 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Flatow ? "Grenzmark" ? W 1832 14 000 polskojezycznych 22 000 niemieckojezycznych mieszkancow. W 1772 bylo prawdopodobnie pol na pol. Tam mial miejsce permanentny doplyw "swiezej krwi" z "niemieckiego" Pomorza - XV - XVI wiek masowe ucieczki chlopow z Pomorza do Polski, Reformacja plus wojna 30 letnia, z tej pierwszej tury - sadzac po nazwach miejscowosci sporo wsi bylo zalozonych przez niemieckich kolonistow - zapewne czesc sie spolonizowala. Musialbym na ten temat troche poczytac. Ciekawy temat. -
Cosik tu sie "kupy nie trzyma" Ta informacja - w tej formie - kursuje wylacznie w polskich zrodlach. - W niemieckich - m.in."lexikon der Wehrmacht" jest mowa o "krotkich, zazartych walkach o miasto". - Wg. doniesieniach radzieckich z 1945 w zwiazku ze zdobyciem Koszalina mowa jest o stratach niemieckich - 2700 zolnierzy i 27 czolgow - w relacjach o walkach w Kolobrzegu (polskich) jest mowa o jednostce katjusz, ktora zostala sciagnieta spod Koszalina po zdobyciu miasta. Nie mam w tej chwili dostepu do innych - poza netem - zrodel, ale tu chyba "cos nie gra" PS. Czy w Koszalinie jest cmentarz zolnierzy radzieckich z 1945 r ?
-
Słowińcy - czy można było zrobić więcej?
ak_2107 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Nie znam historii osadnictwa tych terenow - pogranicze Slaska i Wielkopolski ?. Mialem na mysli takie miejscowosci jak np. Drögenhausen kolo Hoyerswerdy - zarowno pierwotna nazwa tej miejscowosci, jak i nazwa uzywana przez Serboluzyczan - "Nemcy" wskazuje na to ze zostala zalozona przez kolonistow niemieckich. Na poczatku XIX wieku 100 % mieszkancow uwazalo sie za Serboluzyczan. Nieco dalej na polnoc, juz na terenie Brandenburgii znajdowal sie tzw. Wendischer Distrikt - tereny na poludniowy wschod od Berlina. Tam jezyk niemiecki zaczynal praktycznie zanikac w XVII wieku. Dopiero uzycie srodkow administracyjnych (1657) przez elektora brandenburskiego spowodowalo odwrot tego trendu i doprowadzilo do praktycznego zaniku jezyka serbskoluzyckiego w ciagu kilkudziesieciu nastepnych lat. W Prusach Ksiazecych - Wegorzewo - Angerburg : Na poczatku XVI wieku pierwszy spis koscielny po wprowadzeniu reformacji wykazuje 1 osobe poslugujaca sie jezykiem polskim. Spis z 1694 roku wykazuje 426 niemieckich i 2567 polskich wiernych. Niedlugo potem - 1725 - wegorzewski "Amtshauptmann" pisze ze wszyscy mieszkancy rejonu posluguja sie wylacznie jezykiem polskim " sämtliche Bewohner sind einzig und allein der polnischen Sprache mächtig". Ten sam proces - czy podobny - musial miec miec miejsce w niektorych regionach Slaska. Jesli przejdziemy dalej na wschod to np. z zainicjowanej i przeprowadzonej przez Kazimierza Wielkiego akcji osadniczej nad Sanem w XIV wieku po sprowadzonych z zachodu niemieckojezycznych osadnikach nie zostalo pod koniec XVIII wieku praktycznie zadnego sladu. Mieszkaniec Markowej zalozonej jako Markhof czul sie tak samo Niemcem jak mieszkaniec Kollberg - powstalego jako Kolobrzeg - Slowianinem. We Lwowie jezykiem "urzedowym" byl do XVI wieku.....niemiecki. Potem to gdzies "wcielo". Zostaly tylko Leppery i Milery.... Jesli te procesy zestawic trudno mowic o jakichs jednolitych przyczynach, przewadze etnii, czy jednoznacznym wplywie srodkow administracyjnych. "Klarownie" sie zrobilo dopiero w XIX wieku, kiedy doszly do glosu nacjonalizmy - choc tez nie do konca. Wyglada na to, ze to wlasnie podczas zaborow doszlo do polonizacji osadnikow niemieckich na terenie Galicji osadzanych w ramach tzw. kolonizacji jozefinskiej. -
Tego typu porownania - ktory "czolg jest jest lepszy" maja cos z praktykowanych przez pubertujacych nastolatkow zawodow - ktory ma dluzszego, czy ktory potrafi dalej sikac.... Czolg to nie tylko suma tecznicznych parametrow samego pojazdu czy jego uzbrojenia lub wyposazenia. To jest kompeks na ktory skladaja sie ludzie, organizacja i technika. (no i cena tez) Parametry mozna porownac i probowac z tego wyciagnac okreslone wnioski. Rzeczywisty sprawdzian moze nastapic jedynie w realnych warunkach. A takiego przypadku jeszcze do tej pory (dzieki Bogu) nie bylo. Podczas przetargu na nowy czolg dla Indii mialy miejsce testy m.in M1 i T 90. Pojazdy uznano za rownorzedne . Do "przegranych" zaliczono Leoparda (24A) i Challenegera, ktorych producenci ubiegali sie rowniez o kontrakt na dostawe czolgow na polwysep indyjski. To ze Hindusi zdecydowali sie podpisanie umowy z Rosjanami nie wynika raczej z faktu, iz T 90 byl lepszy, czy mialby "wieksze szanse" przeciw M1 a predzej z lepszej oferty ceowej i ukladow politycznych. A wracajac do pytania - Czy T 90 mialby "szanse" ?. Tak. Szanse mialby zreszta rowniez T 34/85. Z tylu, z odleglosci 100 metrow....Dlaczego nie.
-
Słowińcy - czy można było zrobić więcej?
ak_2107 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Wg. spisu powszechnego z roku 1900 do powiatow zamieszkalych przez ludnosc polska ( wiecej niz 5 % ogolu mieszkancow ) nalezaly m.in Recklinghausen (13,8 %), Gelsenkirchen (13,2 %) Bochum 9,2 %, Dortmund (7,1%).....Zaglebie Ruhry. Z czego zbyt pochopnych wnioskow bym osobiscie nie wyciagal.... Problemu zaniku jezyka slowianskiego czy tez - szerzej - stosunku miedzy niemieckim i slowianskim nie da sie chyba generalizowac. To rownanie ma dwa stale elementy - przed podbojem , czy tez kolonizacja z zachodu byl slowianski, potem go nie bylo. Z grubsza i nie wszedzie. Cala reszta to pytania. Onegdaj historycy serwowali proste odpowiedzi.... Np. niemiecka wersja z okresu wczesnego romantyzmu : Polabie zamieszkiwali potomkowie Gotow i Wandalow etc. podbici przez Slowian. Z chwila rozpoczecia ekspanzji niemieckiej na wschod germanska ludnosc zrzucila zwierzchnictwo warstwy ksiazat slowianskich i wspolnie z osadnikami z zachodu przy poparciu Rzeszy cywilizowala i kolonizowala Deutscher Osten..... Powaznie .....)). Echa tych teorii mozna jeszcze gdzieniegdzie do dzisiaj znalezc....)) wersja "Slowianska" ogniem i mieczem wytepiono tudziez zniewolono miejscowa ludnosc Slowiaska, jej miejsce zajeli kolonisci z zachodu. (nadal popularna w niektorych kregach) wersja niemiecka nr. II Slowian nie wytepiono, lecz sami sie asymilowali. Bylo ich zreszta niewielu. Kulturowa wyzszosc osadnikow z zachodu , spowodowala wchloniecie elementu slowianskiego (bardzo popularna za Adolfa) itd. itd....Okres historyczny, rola szlachty,inteligencji, kosciolow, administracji, konkurencja ekonomiczna.....tych teorii jest sporo. A przypuszczalnie wygladalo to bardzo roznie na terenach nieraz bardzo blisko polozonych. Obok germanizacji Slowian ma miejsce slawizacja Niemcow. Nie tylko na terenach najdalej na wschod wysunietych, ale i np. na Luzycach czy Prusach Wschodnich.... Calosc jest bardzo ciekawa, rowniez z tego wzgledu, ze w ostatnich latach historycy z obu opcji zaczynaja siegac po teksty zrodlowe a nie tylko przepisywac "sluszne teorie" "slusznych autorow", dochodza do tego wyniki badan archeologicznych, etnograficznych itp. -
FSO Nic dziwnego. Wystarczy zerknac na mape Europy i kalendarium wydarzen z czerwca - lipca - sierpnia 1944. Warszawa nie byla dla Niemcow "pepkiem" europejskiego teatru wojennego a najwyzej podrzedna scenka. Nie tylko dla Niemcow zreszta. W zasadzie dla wszystkich. Poza Polakami. Wypadaloby wreszcie sobie z tego zdac sprawe.
-
Stosunki polsko-niemieckie w PRL
ak_2107 odpowiedział Jarpen Zigrin → temat → Polityka, ustrój i dyplomacja
To, ze "NRD wysunela pomysl interwencji zbrojnej w 1956 roku" jest - w zestawieniu z realnymi mozliwosciami i sytuacja w owczesnej NRD - twierdzeniem raczej smiesznym. Ulbricht mial dosc wlasnych problemow. Werbalnie - owszem. Towarzysze z NRD nie opuszczali zadnej okazji zeby pouczac i "dolozyc" polskim komunistom. W czerwcu 1956 ogloszono stan alarmowy dla policji i strazy granicznej NRD. Jednoczesnie organizacje paramilitarne ("kampfgruppen der Arbeiterklasse" , GST) zaczely patrolowac wieksze miasta. Z tym, ze obawy wynikaly z niebezpieczenstwa przerzucenia sie niepokojow spolecznych na teren NRD, gdzie swieze jeszcze byly reperkusje wypadkow z 1953 roku. Ulbricht mial powazne problemy z pazdziernikowa odwilza w Polsce. Fakt mianowania Gomulki usilowano pominac w doniesieniach prasowych. Jego przemowienie na pazdziernikowym Plenum bylo w NRD na cenzurowanym. M. in. skonfiskowano 200 000 egzemplarzy Berliner Zeitung, gdzie opublikowano fragmenty przemowienia Gomulki. W listopadzie/grudniu 1956 miala miejce propagandowa bitwa ideologow obu stron na lamach partyjnej prasy PZPR - SED. Wollweber - szef niemieckiej bezpieki - sugerowal wykorzystanie problemu zachodniej granicy Polski jako argumentu propagandowego - otwarcie tej kwestii, zeby uzmyslowic Polakom znaczenie NRD i wojsk radzieckich dla utrzymania status - quo. Ulbricht te pomysly odrzucil. Odwilz w stosunkach PRL - NRD nastapila w latach 70 - tych. Bezwizowy ruch graniczny, wspolpraca gospodarcza, polscy robotnicy kontraktowi w NRD itd. Do powstania "Solidarnosci" nie bylo wiekszych zgrzytow. Potem zamkniecie granicy, ofensywa ideologiczna z uzyciem antypolskich resentymentow w spoleczenstwie NRD, incydenty z udzialem Polakow, ktorym policja NRD odmawiala ochrony, poparcie dla betonu partyjnego w Polsce, werbowanie informantow wsrod obywateli polskich przez Stasi..... po nawolywanie i przygotowania do interwencji zbrojnej. Po stanie wojennym bylo tak samo, tylko gorzej. Przerwanie dostaw wegla z Polski do NRD = ograniczenie eksportu maszyn i czesci zamiennych z NRD. Rozszerzenie strefy przybrzeznej NRD i przerwanie polaczen portu w Swinoujsciu z otwartym morzem - "wojna morska NRD - Polska", gdzie strzelano do polskich jachtow, a Polacy postawili w stan gotowosci bojowej jednostki MW..... Potem "HO - Kaufhallen - "nur für Deutsche".....z jednoczesna antypolska nagonka w prasie schylkowej NRD....... Rezultat ? W 1991 przeprowadzono ankiete na temat sympatii/antypatii spolecznych w Polsce, na terenie bylej RFN, i (juz) nowych landow. Polacy wystawili na owej skali sympatii/antypatii : + 0,9 punkta - Niemcom "zachodnim" ( pozytywnie - na plusie) - 0,8 punkta - Niemcom "wschodnim" ( negatywnie) Polacy dostali : - 0,6 punkta - od Niemcow "zachodnich" (negatywnie) - 0,1 punkta - od Niemcow "wschodnich". (tez negatywnie ale nie tak jak mieszkancy RFN) Dzisiaj NRD juz nie ma, te proporcje moga wygladac nieco inaczej. Niezaleznie od tego okres stosunkow NRD - PRL to czas kiedy ludnosc obu krajow stala praktycznie caly czas "plecami do siebie" (poza latami 70 - tymi). (byli enerdowcy bardziej sie Polska interesuja i sa lepiej zorietowani w naszej specyfice - dla wiekszosci "wessis" Polska lezy gdzies pod Uralem - stad takie oceny z poczatku lat 90 - tych) Zeby nie bylo nieporozumien - pozwolilem sobie uzupelnic. -
Słowińcy - czy można było zrobić więcej?
ak_2107 odpowiedział Bruno Wątpliwy → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Fenomen kultury jamnenskiej z bogatym rekodzielem ludowym nie ma chyba zadnego zwiazku z jakimis pozostalosciami jezykowymi czy kulturowymi ludnosci slowianskojezycznej a raczej z faktem iz ta wioska byla wlasnoscia klasztorna i stad moze zapotrzebowanie na okreslone wyroby rzemiosla (???). Jezyk slowianski zaniknal zam chyba duzo wczesniej - choc "pozostalosci na pocz. XIX wieku nie mozna wykluczyc. W ogole - zanik jezyka slowianskiego na wybrzezu Baltyku jest intrygujaca sprawa. Sam proces i jego przebieg jest dosc dobrze udokumentowany. Ale mechanizmy tego zjawiska ???? Jeszcze dalej na zachod - Rugia. Ok roku 1300 na wyspie dominuje jezyk slowianski. Spis podatkowy z roku 1308 na ok. 200 wiosek wykazuje cale 15 wsi o nazwach niemieckich. Ale juz 100 lat pozniej jezyk slowianski na wyspie calkowicie znika - kroniki mowia, ze ostatna osoba poslugujaca sie tam jezykiem slowianskim zmarla ok. roku 1425 - ????. -
Globocnink nie byl szefem NSDAP w dystrykcie lubelskim. Byl tam dowodca SS i Policji - SS- und Polizeiführer für den Distrikt Lublin - posiadal szereg pelnomocnictw m. in rozbudowa struktury SS i Policji na zajetych po 1941 roku terenach, w akcji Reinhard, czy akcji Zamosc. Struktury NSDAP w GG to inna bajka. Ruch oporu mial charakter spontaniczny, zywiolowy. Lokalne struktury AK i BCH podjely akcje bez rozkazow, czy zalecen odgornych, czesto wbrew odgornym zalecieniom. KG AK ("Grot") rozkaz o podjeciu aktywnych dzialan wydala 24.12.1942. "Chetnych" nie bylo wcale.Do dyspozycji staly resztki przesiedlencow z Bukowiny i Besaarabi przebywajace od ponad 2 lat w obozach przejsciowych. Nikogo z nich nie pytano czy woli sie osiedlic w Bawarii czy na Zamojszczyznie. To jest ta sama sprawa. Element tych samych wydarzen. I nie chodzi tu o Wolyn, tylko Zamojszczyzne. Polskie podziemie podjelo na przelomie 42/43 akcje przeciw cywilnej ludnosci ukrainskiej i ukrainskim kolaborantom, poniewaz byli oni instrumentem niemieckiej polityki, a nie ze wzgledu na ukrainskie ambicje na tamtych terenach. Reakcja ukrainska nastapila tam w polowie 1943 roku, kiedy UPA rozpoczela aktywne dzialania na terenach powiatow bilgorajskiego, hrubieszowskiego i zamojskiego w celu ochrony zamieszkujacej tam mniejszosci ukrainskiej. Przed polskim podziemiem. Dokladnie odwotnie niz na Wolyniu. Gwoli uzupelnienia, bo te sprawy sa zdaje sie u nas malo znane..... Rownolegle z akcja Zamosc - czy raczej w ramach tej akcji miala miejsce tzw. Ukraineraktion rozpczeta oficjalnie 13 stycznia 1943 roku. Przesiedlenia z konca 1942 dotknely rowniez Ukraincow - w sumie 1756 rodzin - ok 7000 osob. Wysiedlanie Ukraincow odbywalo sie w porozumieniu z przedstawicielami ludnosci ukrainskiej - "Ukrainischer Hauptausschuss", wsrod ludnosci ukrainskiej rozpowszechniano ulotki, wyjasniajace cel akcji i zapowiadajace odszkodowanie za opuszczone mienie, Wysiedlenia odbywaly sie pod kontrola ukrainskiej policji. Po krotkim pobycie w obozach przejsciowych, gdzie miala miejsce m.in. weryfikacja danych odnosnie narodowosci, osiedlano ich m.in. w powiecie hrubieszowskim i chelmskim. Stamtad wlasnie 13 stycznia 1943 roku zaczeto wysiedlac Polakow zeby zrobic miejsce dla owych Ukraincow. Ta akcja spalila na panewce. Wysiedlenia z konca 1942 roku spowodowaly, ze tylko czesc ludnosci polskiej - ok 1/3 zdolano umiescic w obozach przejsciowych, wiekszosc szukala schronienia w blizszej, lub dalszej okolicy, uszla w lasy..... I do tego tygla wypchnieto Ukraincow. Wysiedleni zostali z terenow rolnych o pow. ok. 11,300 ha, otrzymali obejscia i grunty wysiedlonych Polakow o powierzchni ok 14 000 ha. Ukraincy skarza sie u Niemcow na rabunki i pladrowanie obejsc i coraz liczniejsze zabojstwa/egzekucje dokonywane przez "bylych" mieszkancow i polskie podziemie. O ile na poczatku objektem akcji polskiego podziemia byly glownie osoby kolaborujace z Niemcami, to w niedlugim czasie ofiarami sa ukrainscy chlopi i ich rodziny. Czesc Ukraincow opuszcza te tereny udajac sie za Bug, wiekszosc nie ma po prostu gdzie uciekac. Niemcy nie sa w stanie zapewnic im ochrony. (pojawia sie nawet pomysl - wychodzacy z niemieckiej administracji GG - o ich przesiedleniu za Bug. Co zreszta staloby w zupelnej sprzecznosci z zalozeniami "Akcji Zamosc". No i potem sie zaczyna...... divide et impera w najczystszej formie. A swoja droga "czystych rak" na pewno nie mialy obie strony.
-
Akcje wstrzymano w zasadzie 17 marca 1943. Latem 1943 wysiedlenia mialy juz raczej charakter pacyfikacji. Potomkiem kolonistow niemieckich osiedlonych w czasie akcji Zamosc jest m.in. obecny prezydent RFN urodzony w 1943 roku w Skarbieszowie. Ze wsi przeznaczonych dla kolonistow niemieckich wysiedlano rowniez Ukraincow. Otrzymywali oni odszkodowanie i byli osadzani z reguly w poblizu. Ukrainskie wioski mialy tworzyc cos w rodzaju strefy buforowej wokol miejscowosci przeznaczonych dla kolonistow niemieckich. Czesc Ukraincow pozostawal w miejscach zamieszkania. W zwiazku z tym wiele polskich rodzin "zalatwialo" sobie zaswiadczenia o przynaleznosci do kosciola ortodoksyjnego. Ukraincy czy wioski zasiedlone przez nich "szly na pierwszy ogien". Polskie podziemie dokonalo szeregu egzekucji soltysow, dzialaczy ukrainskich organizacji itd.
-
Fiasko akcji niemieckiej wysiedlenczej na Zamojszczyznie to rowniez wynik kontrowersji "w szeregach okupanta" i sporow na linii Himmler - Globocnik - Frank. Niemcy nie spodziewali sie oporu w tej skali i nie byli na niego przygotowani. Sily policyjne, ktore staly do dyspozycji byly zbyt szczuple, do tego dochodzi chaos organizacyjny. "Brakowalo" tez kolonistow niemieckich. Nastapilo radykalne zmniejszenie dostaw zywnosci z tego obszaru i doszlo do gwaltownego pogorszenia sie stanu bezpieczenstwa w tym rejonie. Niemieccy landraci w dystrykcie Radom odmowili - poza powiatem kieleckim - organizacji tzw. "Rentendörfer" dla dzieci i starcow z wysiedlanych wsi.
-
Ocena zalezy od tego "Kto, gdzie, kiedy"..... W przypadku terytoriow okupowanej Polski mamy do czynienia z terenami anektowanymi, terenami GG oraz podleglymi Reichskommissariat Ost. Oceny sa rozne ze strony Wehrmachtu, Sluzb bezpieczenstwa Rzeszy (SD, RSHA) admininstracji cywilnej i osob cywilnych. Jesli idzie o zmiane oceny stanu bezpieczenstwa przez Niemcow w ciagu okresu okupacji to chyba wypada z grubsza wyodrebnic okres 1939/1949 - do polowy 1942, od konca 1942 do polowy 1943, i od polowy 1943 do konca okupacji. O jednolitej ocenie trudno mowic. Jest taka broszurka - "Ocena polskiego ruchu oporu przez administracje cywilna w GG", w jez. niemieckim (Jacobmeyr). Wyglada na to, ze Wehrmacht podchodzil w poczatkowym okresie dosc spokojnie do calej problematyki. Panike siala administracja cywilna i RSHA, ktore np. przestepstwa o charakterze jednoznacznie kryminalnym kwalifikowaly jako wyraz "woli oporu wsrod spoleczenstwa polskiego". To rezultowalo represjami. Represje pociagaly za soba reakcje Polakow i w rezultacie praktycznie caly teren GG stanal "w ogniu" od polowy 1943. Juz, albo dopiero....
-
Hmmm...a co robi wobec tego ten "w angielskim mundurze" pod Hrubieszowem ???.....)) O ! Bajko ty moja...... Wesolych Swiat
-
Nie wierzę, nie bylo tego, klamiecie...!
ak_2107 odpowiedział FSO → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Bez pewnego generalizowania sie tu nie obejdzie..... Niemcy o pewnych rzeczach wiedzieli i widzieli je. Sporo przynajmniej. Owe byly akceptowane i chyba przez wiekszosc - aprobowane. Dzis na pewno jest wygodnie twierdzic - nie widzialem, nie slyszalem, nie wierze. Musialbym zerknac do wspomnianych kiedys raportow SD o nastrojach wsrod ludnosci III Rzeszy, Tam jest mowa o pewnych zjawiskach. Moze taka migawka. Rok 1943 albo 1944. Zbiory zboza. Mala wies nad Mulda, niedaleko Lipska. Albo jakas scysja, albo mlodziez chce sie "zabawic". Wsrod pracujacych na polu jest robotnik przymusowy z Polski. W przerwie zostaje przywiazany do wozu drabinastego, i "w pelnym galopie " przeciagniety kilkaset metrow za owym wozem. Jak sie woz zatrzymal juz nie zyl. Te historie opowiedziala mi starsza osoba w 2001 albo 2002 roku, ktora jako kilkuletnie dziecko byla swiadkiem tego wydarzenia. Sprawe "zatuszowano". Pani ktora mi o tym opowiadala, wspomniala, ze matka ja kilkakrotnie upominala by "bron Boze" nikomu o tym nie opowiadala. Milczeli wszyscy. Cala wies . Nikt nic nie wiedzial, nie widzial. Bezpsorednio po owym wydarzeniu, a po wojnie to juz w ogole...... -
Ale sie zagalopowales.......))) Notabene podczas spisu policyjnego na polskiej czesci Gornego Slaska 94,97 % mieszkancow podalo - dobrowolnie - narodowosc niemiecka jako wlasna. To na marginesie odnosnie zniemczenia.
-
FSO To byla ta sama Dania i ci sami Dunczycy. Wydaje mi sie, ze patrzysz na cala historie wylacznie z polskiej perspektywy, naszych doswiadczen z niemiecka okupacja. Dunczycy sami sie z tym fragmentem wlasnej historii rozliczyli, rozliczaja i nie wstydza sie tego, co sie dzialo na poczatku wojny nazwac kolaboracja, panstwowa kolaboracja. Mozna te postawe tak czy inaczej oceniac ale nie mozna zapominac uwarunkowan zewnetrznych.* Zreszta w miare uplywu czasu postawa Dunczykow sie zmienia. Niemalo z nich laduje w KZ -tach - (np. w 1944 roku Niemcy internowali i osadzili w obozach 1960 dunskich policjantow.) Sadze, ze kwestie oceny moralnej postawy spoleczenstwa i dunskich politykow w czasie II WS nalezy zostawic samym Dunczykom. (ostatnio "na pregiezu" jest np. kwestia likwidacji prawie 400 kolaborantow przez dunski ruch oporu, tam musialo byc sporo "malo chwalebnych" incydentow.) Jesli idzie o powojenny stosunek do Niemcow i kolaborantow to fala nienawisci do bylego okupanta nie jest ewenementem dunskim. Podobne zjawiska wystepowaly rowniez w innych krajach o "lagodnym" (w porownaniu do naszego) rezimie okupacyjnym - Francja, Czechy, kraje Beneluxu, rowniez Norwegia. Czy owe maja swoje zrodlo w gorliwosci neofitow, ktorzy "za 5 dwunasta" chcieli sie znalezc po "slusznej stronie barykady" ?. Niewykluczone, ale bylbym ostrozny z formulowaniem tych wnioskow. * Wystarczy pogrzebac w naszej wlasnej historii z lat 1939 - 1941/42. Gotowosc do kolaboracji z Niemcami wsrod Polakow istniala w wiekszym stopniu niz do tego gotowi jestesmy sami sie przyznac. Zarowno wsrod politykow niektorych orientacji, jak i wsrod spoleczenstwa.
-
Kuras i jego pomnik jest symbolem - z jednej strony - dla nurtu prawicowo - nacjonalistycznego (powiedzmy "prawicowo" ..., wiadomo dlaczego.... Z drugiej jest tez symbolem bratobojczych mordow w imie ojczyzny, honoru, sprawiedliwosci spolecznej, dazenia do niepodleglosci, rownosci i innych takich. Ta ostatnia symbolika umyka chyba wiekszosci. Bo tez ten pomnik z zalozenia ma dzielic, nie laczyc. I to zadanie wypelnia znakomicie. Jak widac. Ciekawe co by bylo gdyby w ow pomnik wkomponowac liste zabitych - z jednej i drugiej strony. Postronnych tez. Moze tego i owego z potrzasajacych wirtualnym obrzynem czy pepesza naszlaby chwila refleksji, nad tragizmem tych czasow......Moze.....ale raczej malo prawdopodobne. Czy prezydent przyklekal przedwczesnie ? Moim zdaniem nie. Dla niego i reprezentowanej przez niego opcji to zapewnie wizualna forma powiedzenia "teraz k...wa MY!". Bez ogladania sie na skutki uboczne. Pomnik jest prosta odpowiedzia na skomplikowana, kompleksowa - "pokrecona" - problematyke zwiazana z pewnym okresem naszej historii. Ze tresc tej odpowiedzi czesci obywateli nie odpowiada, to sie nie liczy i jest zapewne kalkulowanym elementem calej szopki. Tak jak nasza dyskusja.
-
Wyobrazam sobie ryk oburzenia jaki rozleglby sie gdyby ktos zechcial postawic pomnik takiemu np. v.d. Bach - Zalewskiemu czy powiedzmy Oskarowi Dirlewangerowi.....Dlaczego nie ? Obaj bohatersko walczyli z komuna i bolszewizmem. A ze przy okazji.....to nic. "Przeciez wszyscy bohaterowie z kims walczyli"....)) W sumie zafundowalismy sobie pomnik "Ognia". I dobrze. Pomniki maja cos do czynienia z pamiecia. Ten "ubelisk" inaczej" tez. Czesci podziwiajacych ten pomnik przypomina on nie tylko bohaterska walke z komuna ale tez inne, bohaterskie ale mniej chwalebne "walki". Przypuszczam, ze nie bylo to intencja prawicowo - nacjonalistycznych inicjatorow budowy tego popmnika. Ale tak juz jest. I wybielanie postaci "bohatera"....."bo Zydzi zasluzyli......" tez niewiele pomoze.
-
W szeregach UB tez ? Tylko,ze tego sie nie powinno nazywac biografia. A wydawanie poblicznych pieniedzy na prezentacje subjektywnych pogladow jakiegos histeryka jest chyba nieporozumieniem.
-
Na marginesie: Mit. W rzeczywistosci krolewskiego protestu nie bylo, bo nie bylo zadania noszenia przez dunskich Zydow opasek z gwiazda Dawida. Fajna legenda pokazywana rowniez na kinowych ekranach (Exodus) ale tylko legenda.
-
Zapotrzebowanie na martyrologie rezultuje powstawaniem mitow. Skad my to znamy ? A okupacja - "okupacja" Danii byla swoistym ewenementem. Dunczycy nie mieli absolutnie zadych iluzji odnosnie ich szans w ewentualnym konflikcie z poludniowym sasiadem i zaaranzowali sie po prostu. Politycy, rzad.....do polwy 1943 roku ta sytuacja zadawalala obie strony. Dania nie odnosila bolesnych skutkow okupacji, Niemcy mieli to panstwo "pod kontrola", praktycznie bez wiekszych nakladow. Wg. oficjalnych danych podczas wkraczania wojsk niemieckich poleglo 16 zolnierzy dunskich. Danych na temat strat niemieckich nie udalo mi sie znalezc. W efekcie porozumienia miedzy Dunczykami i Niemcami doszlo do powastania nastepujacego status quo : Niemcy stacjonowali ok 50 000 zolnierzy, ktorych zadaniem byla "ochrona neutralnosci Danii". Za kontakty z Dania odpowiadlo MSZ - Rzeszy Ambasada dunska w Berlinie dzialala nadal, tak jak w Kopenhadze ambasada niemiecka, za kontakty z administracja dunska odpowiadalo tam w sumie 100 osob. I to byla cala cywilna administracja niemiecka "okupowanego" kraju. Wojsko dunskie zostalo rozbrojone dopiero w 1943 roku (na Bornholmie oprocz garnizonu niemieckiego pelnila sluzbe do lata 1943 jednostka dunskiej marynarki). Gospodarka dunska kwitla, byla planowana unia celna i walutowa z Rzesza. Tereny Szlezwiku przyznane po I WS, Danii, zamieszkale przez mniejszosc niemiecka pozostaly w granicach Danii. Dunska policja prowadzila dochodzenia w sprawie aktow sabotazu przeciw jednostkom niemieckim (tu bylo najwiecej kontrowersji, kiedy Niemcy zaczeli te sprawy przejmowac "we wlasne rece", sytuacja eskalowala wskutek naciskow na Dunczykow, by wprowadzili kare smierci za akty sabotazu w 1943 roku. Dzialaly partie polityczne, organizacje itd. (choc czlonkow partii komunistycznej internowano w 1941 roku). Niemieckie poparcie dla dunskich nazistow (DNSAP)bylo niewielkie - glownie finansowe, nie mieli oni ani w rzadzie, ani w administracji zbyt wiele do powiedzenia. Niemcy mogli na terene Danii werbowac ochotnikow do Waffen - SS, pozniej do WH Lokalnie z pewnoscia mialy miejsce konflikty z Niemcami, czy ingerowali z czasem oni dosc daleko w okreslone sprawy. Sami Dunczycy mowia (pisza) o chlodnym i niechetnym stosunku ludnosci do "okupanta". Zolnierzom niemieckim, ktorzy tego "chlodnego" stosunku nie zauwazali, Dania jawila im sie mlekiem i miodem plynaca oaza w objetej wojna Europie. Sytuacja zmienila sie dopiero po 1943 roku. Nastroje staly sie ewidentnie antyniemieckie, pod naciskiem Niemcow wprowadzono stan wyjatkowy. Dunczycy odmowili deportacji Zydow (7000 osob), umozliwiajac prawie wszystkim ucieczke do Szwecji - pomagala im tez dunska policja. Dochodzilo do coraz czestszych aktow sabotazu. Wskutek akcji dunskiego ruchu oporu zginelo okolo 140 Niemcow. Wykonano wyroki smierci na 378 kolaborantach. Liczebnosc Dunczykow dzialajacych w ruchu oporu szacuje sie na okolo 50 000 osob. (na Borholmie ok. 1000 osob bylo w ten czy inny sposob zaangazowanych w nielegalna dzialalnosc - wspomniana powyzej akcja przekazania Brytyjczykom dokumentacji znalezionej V1 byla dzielem oficera dunskiej marynarki i komisarza policji ) Bezposrednio po 8 maja 1945 r w Danii zostalo aresztowanych okolo 40 000 osob pod zarzutem kolaboracji z Niemcami. Wiekszosc zwolniono. Kilka tysiecy osob zostalo skazanych na kary wiezienia. Sady dunskie skazaly kilkadziesiat osob na kare smierci za czynna kolaboracje, 46 wyrokow wykonano. Zarzutow o kolaboracje nie postawiono zadnemu z politykow dunskich. Za przestepstwa popelnione podczas okupacji Danii nie postawiono w stan oskazenia zadnego z Niemcow.
-
Wywozka jencow i uciekinierow z wyspy nie dotyczyla obywateli dunskich. Ze swoimi kolaborantami Dunczycy "zalatwiali" sie sami (Patrz zdjecia ogolonych kobiet w jednym z moich poprzednich postow - zostaly wykonane na Bornholmie). Jesli idzie o niemieckich cywilow Dunczykom bylo najzupelniej obojetnym co z nimi Rosjanie zrobia. Uchodzcy z Niemiec stanowili dla Danii powazny problem w okresie powojennym. Po zakonczeniu dzialan wojennych na terenie Danii znalazlo sie okolo 250 000 uciekinierow z Niemiec. 1/3 w wieku ponizej 15 lat. Zostali rozmieszczeni w ok. 100 obozach. W okresie pierwszych tygodni po wojnie doszlo do wielu aktow przemocy na cywilach dokonanych przez straznikow - ochotnikow - rekrutujacych sie z szeregow ruchu oporu. Potem kontrole nad obozami przejelo wojsko i policja. Przyjacia tych uciekinierow odmawiano w poszczegolnych strefach okupacyjnych Niemiec - o ile nie posiadali tam krewnych. W 1947 roku Dunczycy zagrozili wyslaniem do Gdanska wszystkich uciekinierow niemieckich pochodzacych z terenow, ktore znalazly sie poza granicami Niemiec (Prusy Wschodnie, Pomorze Gdanskie) i przekazaniem ich Rosjanom. W 1945 roku w tych obozach zmarlo okolo 13 000 osob (wiecej niz cywilnych Dunczykow w wyniku okupacji i dzialan wojennych). W wiekszosc niemowleta i male dzieci. Szacuje sie, ze w tej grupie uciekinierow z Niemiec smiertelnosc siegala 70 %. Jeszcze przed 8 maja podziemie (Freiheitsrat) wydalo odezwe do lekarzy dunskich, w ktorej grozono, ze pomoc lekarska dla Niemcow zostanie uznana za wyraz kolaboracji z okupantem. Z dunskiego punktu widzenia pozbycie sie uciekinierow, obywateli niemieckich z Bornholmu przez wywoz ich do Kolobrzegu bylo "eleganckim" rozwiazanie. Kwestia ktora w pierwszych dniach zaprzatala Dunczykow na Bornhomie bylo raczej nie to co sie z nimi stanie po przekazaniu Rosjanom, ale to czy Rosjanie ich sobie "wezma". Notabene: W spisie cudzoziemcow - wiezniow gulagu (zestawienie Glawnowo Uprawljenia.......) - z 1947 roku jest pewna liczba jencow wojennych - obywateli dunskich. (musialbym poszukac ilu). Rzad dunski nie byl zapewne specjalnie zainteresowany ich losem. To byli Dunczycy i przedstawiciele mniejszosci niemieckiej z Danii, ktorzy ochotniczo sluzyli w Waffen - SS lub Wehrmachcie (od 1943 mozliwy byl ochotniczy zaciag do Luftwaffe i Marine). Przypuszczam, ze wiekszosc z tych osob po opuszczeniu rosyjskich gulagow nie wrocila do Danii. Dunczycy na dosc szeroka skale praktykowali w 1945 roku wywlaszczenie i deportowanie do Niemiec swoich "folksdoczow". Ale to juz wykracza poza ramy tego tematu. pozdr tych osob
-
FSO Andreas Rosjanie przy pomocy Dunczykow (postawili do dyspozycji statki i kutry) przetransportowali do konca maja wszystkich jencow wojennych do Kolobrzegu. Potem trafili oni do obozow jenieckich. Dunczycy nie pozwolili pozostac na wyspie cywilnym uciekinierom niemieckim W porozumieniu z Rosjanami usunieto ich z wyspy przewozac w tym samym okresie do kolobrzeskiego portu. na: http://www.z-g-v.de/doku/archiv/oderneisse...l-6-1-1-9-2.htm jest relacja uciekinierow z okolic Elblaga ( spisana w 1952 roku wg. relacji bylego burmistrza Kahlberg - Krynicy Morskiej na mierzeji Wislanej( urzednik !!!!) ktorzy byli ewakuowani z polwyspu helskiego 6 maja 1945. Ich statek dotarl na Bornholm 9 maja, byli swiadkami ladowania pierwszego oddzialu rosyjskiego na wyspie. Juz 13 maja zostali zaladowani na dunski kuter i przewiezieni do Kolobrzegu. W Kolobrzegu zostali umieszczeni w zrujnowanych domach, codziennie odbywalo sie cos w rodzaju apelu, do 21 - 22 maja pracowali przy odgruzowywaniu miasta. 25/26 maja wszyskim wydano przepustki, gdzie mogli podac dowolna miejscowosc dokad pragneli sie dostac. Grupa autora w/w wspomnien udala sie na piechote z powroem do Kahlbergu, ktory niedlugo potem zamienil sie w Krynice Morska. Ze niedlugo tam zostali to juz inna historia. Byl. Przez Bornholm przebiegal szlak, ktorym transportowano ze Szwecji bron i wyposazenie dla dunskiego ruchu oporu. W sumie podobno kikadziesiat ton Wiekszosc przeslano dalej do Danii na lad staly. Ze wzledu na znaczenie wyspy jako kanalu przerzutowego ludzi i sprzetu ze/do Szwecji dowodztwo dunskiego ruchu oporu zabronilo przeprowadzania akcji sabotazowych na wyspie. Gestapo zaczelo prowadzic intensywne akcje przeciw ruchowi oporu dopiero w 1944 roku. Wykonanie i przeslanie do Anglii zdjec i dokumentacji egzemplarza V1, ktore trafily na biurko Churchila. Dokumentacje wysylano przez Szwecje dwoma kanalami. Jeden kanal zostal spalony, ujeto autora zdjec. Byl torturowany przez gestapo. Udalo sie go uwolnic z wieziennego szpitala i przerzucic do Szwecji.
-
No to wypada do tej mozaiki jeszcze jeden kamyczek dorzucic.......)) FSO - wczoraj Ponizsze raczej przyjaznym gestem nie bylo..... Tzw. bariera 1000 marek byla sankcja rzadu Rzeszy wobec Austrii, ogloszona 27 maja 1933 roku. Obywatele niemieccy musieli od tego momentu przy wyjezdzie do Austrii wniesc oplate w wysokosci 1000 marek - w porownaniu z obecna (2008) sila nabywcza pieniadza, kwota ta odpowiada sumie okolo 10 000 euro. Celem bylo oslabienie gospodarki austriackiej juz wowczas silnie uzaleznionej od turystyki. "Bariera" zostala zniesona po zawarciu "umowy czerwcowej z 11 czerwca 1936 roku". Chodzilo przede wszystkim o przepychanki narodowo socjalistycze - austrofaszystowskie ale sprawa dotknela sporo Austriakow..... Ci zreszta dosc dobrze poradzili sobie z tymi sankcjami, liczba noclegow nie spadla w znaczacym stopniu. To na marginesie. Choc tego typu polityka kija i marchewki musiala sie odbic w jakis sposob na stosunku Austriakow do "bratniego narodu" w 1938 roku.
-
To jest taka pozywka dla miesa armatniego. Dla idiotow, ktorzy za führera, Vaterland, Patrie czy cos tam jeszcze......decyduja sie gnic pod stokrotkami. Gloryfikuje smierc "na polu chwaly". Alternatywy dla gulagu.W tym wypadku. Tekst powstal w 1809 roku. Melodia z 1825 roku. Tytul "Der gute Kamerad", bardziej znana jako "Ich hatt` einen Kameraden". Na wszystkie okazje zwiazane z zejsciem z tego padolu osob z grona soldateski. Slusznej i nieslusznej. Reakcyjnej i postepowej. Popularna za kajzera, grywana przez Reichswehre, Wehrmacht, Waffen - SS i Bundeswehre tez. O Internationale Brigaden i NVA nie mowiac. Live tego sluchalem niedawno na pogrzebie pulkownika a.D Narodowej Armii Ludowej NRD. Nalezy do elementow ceremonialu wojskowego Bundeswehry. Podczas odgrywania wojskowi powinni zajac pozycje "na bacznosc", tak jak podczas odgrywania hymnu narodowego. Istnieje wersja wloska, francuska i hiszpanska. O polskiej nie slyszalem. O rosyjskej tez nie. Acha, jeszcze jedno - w Austrii nalezy do repertuaru muzyki odgrywanej na pogrzebach strazakow. Ognistych. Po II WS powstalo pare wersji tego tekstu o wymowie niekoniecznie odpowiadajacej intencjom wczesniejszych uzytkownikow. Znaczy pacyfistycznych. Jes tez kabaretowa.