-
Zawartość
99 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Typ zawartości
Profile
Forum
Kalendarz
Zawartość dodana przez Paweł1
-
Trudne pytanie. Na pewno zależy od punktu widzenia. Zgadzam się z vanbrovarem, że moralną stronę trudno ocenić. W pierwszej chwili łatwo jest poddać miażdżącej krytyce rozprawę Piłsudskiego z opozycją. Z drugiej strony mierzenie roku 1930 miarą z roku 2008 jest pewnym zafałszowaniem sprawy. Wtedy realia polityczne były zgoła inne. Polska potrzebowała stabilizacji wewnętrznej. Bez sprzecznie tak, kierował się w swym mniemaniu interesem narodu. Piłsudski był w pewnym stopniu romantycznym idealistą. Wierzył głęboko w owe niepodważalne „imponderabilia”. Wierzył, że możliwym jest zastosować je do polskiego systemu politycznego (Na marginesie można dodać, że Piłsudski poza sobą nie widział nikogo innego zdolnego wprowadzić ideę w czyn). Jak to wszystko wyszło w praktyce można dyskutować… Podejrzewam, ze Komendant wyobrażał sobie to wszystko trochę inaczej. Faktem jest jednak, że w opinii Piłsudskiego winę za stan państwa ponosi wadliwy system polityczny i funkcjonujące w nim partie. Naturalnym było, że Piłsudski starał się przeciwników politycznych zmarginalizować.
-
Skoro jesteśmy przy dziełach „Jana Chryzostoma Paska” okresu międzywojennego to wspomnijmy jeszcze o „Strzępach Meldunków”. Ponoć cenzura wstrzymała Sławojowi pierwsze wydanie, dzień po tym jak książka była już w sklepach. Słyszałem również, że Sławoj prowadził skrupulatny dziennik, chyba przez cały okres swego premierostwa. Wszystko jednak zniszczył po internowaniu w Rumuni. Swoja drogą z historycznego punktu widzenia strata kolosalna. Byłoby "byczo" gdyby to się zachowało
-
W sumie Gnomie to nic dziwnego. Sławoj faktycznie spektakularnych zasług na swym kącie nie posiada Swego czasu przeczytałem gdzieś, że położył ogromne zasługi w organizacji i późniejszym udoskonalaniu policji państwowej. Miał ponoć kłaść olbrzymi nacisk na dopracowania techniki rozbijania zgromadzeń bez użycia broni palnej. Pamiętajmy, ze przez wiele lat był szefem MSW, a po otrzymaniu teki premiera faktycznie tylko w owym resorcie miał wolną rękę. Dorzucam mój ulubiony cytat ze Sławoja i sympatyczne tegoż Sławoja zdjęcie: „Wszystko jedno kto będzie posłem czy ministrem, bo przecież jest marszałek Piłsudski”
-
Użyłaś trafnego słowa „przeczekanie”. Piłsudski faktycznie zastosował coś w rodzaju „taktycznej pauzy”. Jaki miało to wpływ na przyszłe losy państwa? Na tak postawione pytanie chyba trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno pierwszy raz od 11 listopada 1918 roku polski system polityczny funkcjonował bez Komendanta. Jak funkcjonował to już inny temat… Sama sobie odpowiedziałaś Była to ta sama partia szachów co wcześniej. Komendant po prostu na chwilę wyskoczył na papierosa żeby przemyśleć dalszą grę. Wypowiedzi Piłsudskiego na temat ówczesnych rządów raczej szkoda przytaczać. Istota streszcza się w (skądinąd nieparlamentarnych) słowach: „Pierdel, serdel, burdel”. Co do ciekawych wydarzeń to niewątpliwie było ich wiele (zależy co rozumiemy przez słowo „ciekawe”). Piłsudski pisze książkę (konkretnie polemikę względem Tuchaczewskiego, Rok 1920), jeździ po kraju, udziela odczytów i wielu wykładów. Pamiętajmy, że cały czas musi zarabiać na utrzymanie (dożywotnią przyznaną mu pensję oddaje w całości na Uniwersytet Wileński)Dodatkowo nadrabia rodzinne zaległości. Bardzo dużo czasu poświęca córkom Wandzie i Jagodzie, oraz małżonce Aleksandrze.
-
Pan Stroński wcześniej również był autorem artykułu pt. „Usunąć tą zawadę” ale to tak dla przypomnienia. Artykuł o, którym mówisz S. Stroński opublikował 17 grudnia 1922 (choć nie jestem pewny czy 17) w „Rzeczypospolitej”. Pobóg-Malinowski tak o tym artykule wspomina (W. Pobóg-Malinowski, Najnowsza Historia Polityczna Polski, okres 1914-1939, tom II, Gdańsk 1990, s. 604-605): Na prawicy pierwsze reakcje wyraziły się w tchórzliwych próbach ucieczki przed odpowiedzialnością. Kossakowski w „Kurierze Warszawskim” – choć dotąd tak wytrwale rozdmuchali „namiętności partyjne” – teraz nazywał je „strasznym doradcą”: „miłość Ojczyzny – cudowny to lekarz! Odrzućmy jedne odwołajmy się do drugiego!” …Stroński w swej „Rzeczypospolitej” „Ciszej nad tą trumną” i „z najgłębszą pogardą”, a i w imieniu całego obozu prawicy” odeprzeć usiłował „odeprzeć nadużywanie żałoby ogólnej dla płaskich i nędznych celów stronniczych”… Odpowiadano mu na to ze strony lewicy: „Nie – my nie zamilkniemy po jednym dniu i nie przejdziemy do innej aktualności”… Będziemy wam powtarzali: jesteście winni zbrodni!... Przez was stała się ta zbrodnia!” … „Pan Stroński ma odwagę wzywać: ciszej nad tą trumną!... Nie!... – głośniej, jak najgłośniej nad nią!... Oczywiście trzeba wziąć poprawkę na to, ze Pobóg był piłsudczykiem. Moim zdaniem jednak zacytowany fragment oddaje prawdę. Tak był to polityczny apel. Nawet nie apel, raczej zagrywka polityczna. Skądinąd zrozumiała…
-
Polski Imperializm w okresie II RP
Paweł1 odpowiedział Gnome → temat → Gospodarka, kultura i społeczeństwo
Po pierwsze potrzebowaliśmy tego psychicznie jako naród. Po 123 latach (a faktycznie dłużej) „kopania po tyłku” musieliśmy jako naród się dowartościować. Nic dziwnego, że nastąpiła terapia szokowa i popadliśmy ze skrajności w skrajność tzn. z upadłych i pobitych na potężnych i silnych. Po drugie „zachłysnęliśmy się” zwycięstwem w wojnie z Rosją. W zasadzie nie ma co się dziwić, sukces to nielichy. Na ostatnim miejscu, jako pochodna dwóch poprzednich punktów, jest polityka i propaganda. Najgorsze, że po śmierci Piłsudskiego obóz sanacyjny uwierzył sam w wytworzoną przez siebie propagandę. -
Również postawiłbym na Mazurka Dąbrowskiego. Tak jak napisał Gnome – „po prostu piękny”.
-
W ostatnim okresie życia u Piłsudskiego (jak twierdzi prof. Garlicki) zarysowują się symptomy w pewnym sensie rozpadu osobowości. Zdarzały mu się jednak momenty wyjątkowej i wręcz zadziwiającej otoczenie przytomności umysłu. Właśnie podczas jednej z tych chwil Komendant skreślił m.in. te słowa Słowackiego: [center:f4a85b84e1]Gdy mogąc wybrać, wybrał zamiast domu Gniazdo na skałach orła, niechaj umie Spać, gdy źrenice czerwone od gromu I słychać jęk szatanów w sosen szumie Tak żyłem[/center:f4a85b84e1] Dziś 73 rocznica śmierci Komendanta Józefa Piłsudskiego. Cześć Jego pamięci
-
Co do Mościckiego to wtrącę jeszcze swoje trzy grosze. Był to człowiek kompletnie nieprzygotowany do samodzielnego sprawowania funkcji Prezydenta. Prezydent „z kapelusza”. Po wprowadzeniu w życie postanowień konstytucji kwietniowej stawał się wręcz szkodliwy. Faktycznie był marionetką. Jako marionetka w rękach Piłsudskiego był jednak bardzo sprawny. Mościcki wprowadził zwyczaj hucznych rautów i wystawnego trybu życia pośród elit rządowych (choć możliwe, że po prostu w okresie Jego prezydentury pewne sprawy stały się tylko jaskrawsze). Dodatkowo kompletnie nie rozumiał polityki i stosunków międzynarodowych (Ciekawy fragment na ten temat jest we wspomnieniach Romeyki, chyba w tych o Wieniawie). Lekko złośliwie można powiedzieć, że jedyną Jego zasługą jest wprowadzenie na salony polityczne Eugeniusza Kwiatkowskiego. Osobiście bardzo źle kojarzy mi się z Mościckim i Jego usposobieniem pewna sytuacja mając miejsce już po śmierci Marszałka. Walery Sławek usiłujący spotkać się i porozmawiać z Prezydentem. Usłyszał od portiera, bądź adiutanta: „Pan Prezydent Pana nie przyjmie”. Już nigdy nie przyjął…
-
Limanowskiego wspomina B. Urbankowski w swej „Filozofii Czynu”. Ponoć w PPS nazywany był „nieklasowym wujaszkiem”. Może walki klasowej do końca nie odrzucał, jednak faktem jest, że podstawą w jego światopoglądzie było kryterium narodowe. Echo tego typu postrzegania socjalizmu widać w początkowym okresie działalności Piłsudskiego.
-
Zamach prawicowy zamiast zamachu majowego
Paweł1 odpowiedział Paweł1 → temat → Historia Polski alternatywna
Na początku chciałbym jedną rzecz doprecyzować. Nie wiem, czy dobrze rozumiem. Nie wiem, czy mówisz o R. Dmowskim jako o Ś.p. faktycznym, czy li tylko w sensie politycznym. Zarówno w jednym i drugim przypadku się nie zgodzę. Kiedy zmarł R. Dmowski zapewne sam sobie sprawdzisz. Co do jego stanu psychiczno-emocjonalnego trudno mi się wypowiadać. Specjalistą od biografii Dmowskiego nie jestem. Wdaje mi się jednak, że człowiek, który w drugiej połowie lat dwudziestych prowadzi aktywną działalność publicystyczną (nawet zgarnia nagrody literackie) i nawet podejmuje się organizacji tak wielkiego przedsięwzięcia jak OWP chyba w strasznie złej „formie” być nie może. -
Zamach prawicowy zamiast zamachu majowego
Paweł1 odpowiedział Paweł1 → temat → Historia Polski alternatywna
Myślę, że do wojny z Niemcami w 1939 tak, czy tak, by doszło. Pamiętajmy, że Piłsudski nie zdecydował się na wojnę prewencyjną w 1933 przede wszystkim dla tego, że Francja odmówiła poparcia i udziału w projekcie. Polska samodzielnie nie byłaby w stanie pokonać Niemiec. 100 tysięczna Reichswera zafałszowuje tutaj troszkę obraz niemieckiego potencjału militarnego. Faktycznie Niemcy były dużo silniejsze. Myślę, że endeckie kręgi wojskowe nie dopuściłyby do wojny z Niemcami. Skończyłoby się na agresywnej propagandzie, którą pewnie umiejętnie wyzyskałaby niemiecka dyplomacja. To również wydaje mi się mało prawdopodobne. Pamiętajmy, że narodowi demokraci wręcz organicznie nie lubili (delikatnie mówiąc) Niemców (nie wiem, może nawet bardziej niż Żydów). Dmowski przecież od początku w Niemcach widział większego wroga niż w Rosjanach. Wydaje mi się, że na arenie międzynarodowej faktycznie wiele by się nie zmieniło. Jakiekolwiek porozumienie z Sowietami z przyczyn obiektywnych jest nie możliwe (chyba jedynie polscy komuniści by na to poszli). Porozumienie z Hitlerem raczej także odpada. Jedyną szansą polski była próba zbliżenia w ramach strategicznego sojuszu polsko-francuskiego. Myślę, że dużo zależałoby od sprawności polskiej dyplomacji. Jednak rewelacji bym się nie spodziewał. Rzeczywiście zamach miałby minimalne szanse powodzenia. Osobiście uważam, że do samej próby przewrotu prawdopodobnie, (gdyby nie zamach majowy) by doszło. To przypuszczenie opieram jednak tylko i wyłącznie na mym przekonaniu wypracowanym na podstawie własnej analizy. Zgadzam się z Tobą walki najprawdopodobniej byłyby długie i krwawe. Karty rozgrywałby (jak zwykle) Piłsudski. Ostatecznie wojna domowa bardzo by kraj osłabiła. Wystąpiłoby ryzyko obcej interwencji. Pytanie czemu ewentualny zamach prawicowy nie miałby szans powodzenia…? Pozwólcie, że odpowiem słowami Romana Dmowskiego wypowiedzianymi dla „Gazety Warszawskiej” w grudniu 1925 roku: „Gdybyśmy byli podobni do dzisiejszych Włoch, gdybyśmy mieli taka organizację jak faszyzm, gdybyśmy wreszcie mieli Mussoliniego, największego niewątpliwie człowieka w dzisiejszej Europie, niczego więcej nie byłoby nam potrzeba”. Faktycznie początek byłby efektowny. Gospodarka by ruszyła dzięki koniunkturze na węgiel i samodzielności eksportowej, którą dała nam Gdynia. Do terroru wobec komunistów i skrajnej lewicy dorzuciłbym mniejszości narodowe. W tym miejscu pojawia się w mojej opinii duże zagrożenie. Jak wiadomo (wg różnych szacunków) mniejszości narodowe w II RP stanowiły nawet 35%. Przedstawiciele mniejszości w latach 1922-28 stanowili drugą siłę w parlamencie. Zwróćmy również uwagę, że mniejszość żydowska stanowiła ok. 10%. Przypominam o tym fakcie, gdyż należy pamiętać, że w rękach tej grupy społecznej znajdowała się proporcjonalnie duża ilość kapitał. Nie popełnię chyba gafy mówiąc, że mniejszość żydowska w dużym stopniu wpływała na polski rozwój gospodarczy. Wspominam o tym wszystkim , gdyż w mojej opinii możliwe endeckie „polowanie na czarownice” mogłoby w pewnym stopniu zdestabilizować państwo, zarówno pod kątem narodowościowym jak i finansowym (Zaznaczam jednak, że nie potrafię przedstawić kompletnych danych co do drugiej części mojego wniosku, to tylko przypuszczenie). Chyba Prof. Nałęcz stwierdził nawet, że pierwsze „Ustawy norymberskie” mogłyby pojawić się w Polsce. Dużo jednak zależałoby od człowieka, tudzież grupy ludzi, którzy by władzę w konsekwencji zdobyli. Dlaczego zza grobu? W połowie lat dwudziestych jeszcze miał się w miarę dobrze. Swoją drogą chyba największą bolączką międzywojennej endecji był brak charyzmatycznego przywódcy (z całym szacunkiem dla Dmowskiego). Pozdrawiam serdecznie :arrow: -
Zamach prawicowy zamiast zamachu majowego
Paweł1 odpowiedział Paweł1 → temat → Historia Polski alternatywna
Wydaje mi się, że jednak tego typu zamach był możliwy. Pamiętaj, że endecja w tym okresie posiadała 169 z 444 mandatów sejmowych. Zgoda, władzy sama sprawować nie mogła, ale świadczy to o poparciu społecznym, które jest do przeprowadzenia zamachu niezbędne. W dalszej kolejności zaplecze wojskowe również by się znalazło. Nie chce mówić o Sikorski bo to sprawa oczywista. Jestem jednak przekonany, że w Wielkopolsce (przede wszystkim), Śląsku i Pomorzu bez trudu znaleźliby się oficerowie gotowi zamach wspomóc. Jeszcze tylko dla uściślenia rząd tzw. Chjeno-Piasta de facto był endecki. Jednak nie chciałby dyskutować o szansach i możliwościach ewentualnego zamachu prawicowego (w takim wypadku założyłbym wątek w dziale dotyczącym II RP). Proponuje na wstępie założyć, że zamach się odbył. Dla pobudzenia wyobraźni proponuje przyjąć, że Chjeno-Piast w na fali rozpętanych przez siebie kampanii przeciw komunistom i mniejszością narodowym wytwarza stopniowo zagrożenie w państwie. Kryzys gospodarczy się potęguje. Piłsudski odsuwa się od życia politycznego, a opozycja parlamentarna jest zdezorganizowana. Najpierw zostaje wprowadzony stan wojenny. W następnej kolejności dyktatorskie rządu obejmuje, któryś z liderów politycznych nowej grupy rządzącej. Coś na wzór Mussoliniego we Włoszech, oczywiście w polskiej wersji (Dmowski swoją drogę, nawet gdzieś wyrażał podziw dla tego Benita). Zachęcam do urealnienia mojej opowiastki. -
Cóż powiedzieć… Odczuwam satysfakcję Jeśli od siebie mogę coś polecić to również pozycję Majchrowskiego „Pierwszy Ułan Drugiej Rzeczypospolite”. W mojej opinii jest zdecydowanie bogatsza od „Ulubieńca Cezara”. Czytając ma się wrażenie, że autor chciał napisać coś w rodzaju uzupełnienia do „Ulubieńca Cezara” i wyszła mu nowa książka. Dodatkowo nie zapomnij o M. Romeyce. Wspomnienie o Wieniawie i o rzymskich czasach” to naprawdę perełka (niezależnie od kontrowersji wokół autora). Jest jeszcze ponoć kilka fajnych opracowań życia Wieniawy, niestety na żadne nie natrafiłem osobiście. Widzę, że znalazłem w Tobie kompana Również jestem pod wrażeniem fenomenu Wieniawy. Ów człowiek przeszedł drogę od kawiarenek paryskiej bohemy schyłku La Belle Époque do cichego dramatu nowojorskiej uliczki. Po drodze przeżywając przygody których Dumas i Sienkiewicz z pewnością by się nie powstydzili. Sposób życia, cechy osobowości, dzisiaj już nierozumiana i niespotykana rycerskość połączona z „ułańską fantazją”… Patrząc na życie Bolesława Wieniawy-Długoszowskiego można powiedzieć jedynie – Ułan. Prawdziwy ostatni ułan (choć sam mienił się szwoleżerem ). Wieniawa rzeczywiście lubił wypić. Jednak nie bardziej od innych ówczesnych zwykłych ludzi. Pamiętajmy, że niesamowicie rzucał się w oczy ze względy na ciągnącą się za nim legendę. Wiele jego pijackich wyczynów zostało po prostu wymyślonych. Legendarne „pijaństwo” Wieniawy stało się głośne dopiero po nastaniu władzy ludowej. Ówczesnym decydentom zależało na pokazaniu „sanacji” jako wszelkiego zła. Obraz wiecznie pijanego adiutanta Piłsudskiego był komunistą na rękę. Choć pamiętajmy, że Wieniawa wypić lubił
-
Myślę, że w dyskusji o Wieniawie nie można pominąć tego wiersza Juliana Tuwima (Wiersz pochodzi z książki Jacka Majchrowskiego, Ulubieniec Cezara, Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1990). W mojej opinii oddaje on (oczywiście z lekkim przekąsem) pewien klimat wokół Wieniawy. Klimat roztaczany przez „ulubieńca Cezara”. Oczywiście należy zaznaczyć, że Wieniawa był człowiekiem kryształowo uczciwym. [center:b2eef4c5b3]Julian Tuwim Wieniawa Co kilka dni się do mnie Ktoś nowy z prośbą zgłasza, Zaczyna arcy-skromnie I Bardzo mnie przeprasza: „Pan mnie wysłuchać raczy, O drobną chodzi sprawę, Co to dla pana znaczy? Pan przecież zna Wieniawę!” W tych dniach się brunet zjawił, Interes ma gotowy: „Czy rząd by wydzierżawił Monopol tytoniowy? Nie chodzi o przekupstwo, Dość zmienić jest ustawę! Dla pana to jest głupstwo! Pan przecież zna Wieniawę” Dentysta pewien z Brześcia, Brat szwagra mej kuzynki, Chce dla hurtowni teścia Sprowadzić z Włoch rodzynki. Godzinę mi tłumaczy, Uderza w tony łzawe: „Co to dla Pana znaczy? Pan przecież zna Wieniawę!” Ignacy Pupcikowski (Brat mleczny naszej praczki, Pochodzą z jednej wioski) Wyrabia wykałaczki. „Szanowny pan wybaczy, Do armii chcę dostawę… Pan słówko szepnąć raczy, Pan zna pana Wieniawę…” Mimosenblum Maurycy Artylerzystę syna Chce przenieść do stolicy Z Radomia czy Lublina. „On płacze i on płacze, On kocha tak Warszawę! Co to dla pana znaczy? Pan przecież zna Wieniawę!” A wczoraj (nie wierzycie? Pod chajrem! Bez przechwałek!) Przychodzi do mnie skrycie Po prostu - sam Marszałek. I prosi o dyskrecję, Bo ma intymną sprawę, A wierzy w mą protekcję: „Pan przecież zna Wieniawę!” … Choć prosił - nie uległem, Choć groził - wytrzymałem. Gdy skończył mówić, rzekłem: „Nie mogę! Próbowałem! Do wróbla się nie chodzi Na mleczko ani kawę, A zresztą - co tu szkodzi? Pan przecież zna Wieniawę!” [/center:b2eef4c5b3]
-
Myślę, że w dużym stopniu sprawę uogólniasz. Na takich ludzi jak Piłsudski nie można patrzeć li tylko przez pryzmat gloryfikacji lub negacji. Józef Piłsudski miał wiele oblicz. Oczywiście, że Polska odzyskała niepodległość nie tylko dzięki Piłsudskiemu. Piłsudski zrobił jednak dla odzyskanie i utrzymania niepodległości bardzo wiele… jeśli nie najwięcej. Osobiście myślę, że bez Piłsudskiego owej niepodległości Polska by w ogóle nie odzyskała. Jeśli nawet by ją odzyskała to w ciągu czterech pierwszych lat Rzeczpospolita zostałaby wymazana z map świata lub utraciła niezależność. Nie zgadzam się z odsądzaniem od czci i wiary przeciwników Komendanta. Uważam, że ruch narodowo demokratyczny był w perspektywie niszczycielski dla państwa. Nie znaczy to jednak, że nie miał w sobie żadnych pozytywnych wartości i nie należało do niego wielu zacnych ludzi. Na szczęście mądrość nie jest ponad partyjna. Po prostu patrząc z perspektywy historycznej sądzę, że ponad pragmatyczne dobro Polski endecja przedłożyła (nie wiem czy świadomie, czy w sposób niekontrolowany) niszczący nacjonalistyczny fanatyzm. Uważam, że ocena ruchu narodowego, którą powziął Piłsudski w 1923 roku była słuszna. Morderstwa polityczne popełnione przez obóz piłsudczykowski nie były wcale dla Polski dobre. Owe morderstwa były zbrodniami. Zbrodniami nawet nie politycznymi. Popełnione zostały przez grupkę fanatycznych karierowiczów chcących się „zasłużyć”. Następnie obóz sanacyjny kierując się rachunkiem politycznym zdecydował się nie karać winnych. Jednak nikt pochwały za te morderstwa nie dostał. Nikt ich nie gloryfikował. Moralnie ciążą one na kącie Marszałka Piłsudskiego, którego obóz polityczny pozwolił na ich zaistnienie. Niezależnie od tego czy Piłsudski wiedział (najprawdopodobniej nie) czy nie wiedział. Historia o tym pamięta i nikt nie próbuje fałszować faktów. Piłsudski rzeczywiście był w szoku. T. Nałęcz (Józef Piłsudski – legendy i fakty) pisze, że Piłsudski dowiedział się o morderstwie w kilka minut po fakcie. Miał on kazać wszystkim opuścić swój gabinet. Nałęcz domniema, że chciał przemyśleć w spokoju nową sytuację polityczną. Zgadzam się z tym. W zasadzie szok w owej sytuacji nie byłby niezrozumiały. Samo morderstwo, sposób jego przeprowadzenia i zachowanie sprawcy jeszcze dziś (przynajmniej u mnie) wywołują dreszcze.
-
To nie prawda, nie zgadzam sie wcale. Tak samo jak ja nie mogę udowodnić ostatecznie, że to prawda Ty nie udowodnisz, że jest to kłamstwo. Ta konkretna kwestia jest chyba obiektywnie nierozstrzygalna. Oczywiście szanuje Twój pogląd. *(Tak na marginesie to zacytowałeś słowa Estery nie moje jak podpisałeś cytat, jednak zgadzam się z nimi w pełni, zaznaczam tylko, że w mojej opinii przewrót z 1926 był pośrednim następstwem zabójstwa Prezydenta Narutowicza) Zwróć uwagę, że to zamach na Gabriela Narutowicza uzmysłowił Józefowi Piłsudskiemu i całemu piłsudczykowskiemu środowisku zagrożenie płynące ze strony endecji. Dodatkowo ruch narodowy sprawiał wrażenie nieprzewidywalnego i co za tym idzie groźnego dla państwa. Pamiętajmy, że była to dominująca siła polityczna. Zamach na prezydenta nomen omen ową polityczną nieprzewidywalność i fanatyzm potwierdził. Pamiętajmy, że stabilność i bezpieczeństwo kraju (egzystującego faktycznie w miarę stabilnie dopiero od 1921) była mierzona inną miarą niż dzisiaj. W opinii wielu konieczna była pro państwowa konsolidująca działalność nie „nagonka na czarownice” rozsadzająca państwo. Oczywiście upraszczam, gdyż wchodzimy tutaj już w inny bardzo rozległy temat. Faktem jest jednak, że duża część środowiska piłsudczykowskiego wręcz wysuwała pomysły zbrojnego przejęcia władzy. Komendant jednak stanowczo uciął wszelkie tego rodzaju inicjatywy już w zarodku. Wielu wręcz zdziwiła polityczna bierność Piłsudskiego w okresie pełnienia funkcji Szefa Sztabu Generalnego równolegle do premierostwa Sikorskiego. Piłsudski mimo wszystko szukał współpracy i miejsca dla siebie na politycznej mapie polski. Ostatecznie dopiero na bankiecie pożegnalnym wyprawionym Piłsudskiemu przez dawnych legionistów Komendant określa endecje jako zagrożenie dla Polski. Wtedy padają sławne słowa o „karle reakcji”. Zgadzam się z opiniami, że Piłsudski musiał dojrzeć do wypowiedzenia politycznej wojny endecji. Nie była to zwykła walka o władzę. Pro państwowa wizja Piłsudskiego i nacjonalizm wzajemnie się wykluczały. Zamach na Prezydenta Narutowicza i deklaracje, że tak naprawdę chodziło o Piłsudskiego był wypowiedzeniem politycznej wojny i jawną deklaracją, że żadne świętości nie będą w niej poszanowane. Fantazjowanie juz całkiem nie na temat. Tym razem ja się nie zgadzam. Uważam, że jedno zdaniowa uwaga na temat realnej groźby zamachu prawicowego była na temat. Swoją drogą dyskusja pt. „Co było gdyby przewrót Piłsudskiego uprzedzi przewrót prawicowy (lub zastąpił)?” mogłaby być bardzo ciekawa. Oczywiście w dziale z historia alternatywną. Destruktywny dla państwa to okazał się akurat Piłsudski i jego koledzy. Jeżeli któraś uwaga nie dotyczy tematu to jest to chyba właśnie to stwierdzenie. Rozumiem, że odniosłeś się do zacytowanego fragmentu mojej wypowiedzi. Szanuje Twoją opinię. Nie rozumiem jednak sensu tego odniesienia. Chyba możemy przyjąć, że we wzajemnie pojmowanych uwagach „nie na temat” jest 1:1 Pozdrawiam
-
To prawda. Zgadzam się w pełni. Zamach a 1926 roku faktycznie można uznać za pośrednie następstwo zabójstwa Gabriela Narutowicza. Po zabójstwie Narutowicza w Piłsudskim nastąpiła swego rodzaju przemiana. W pewnym sensie Marszałek stracił wiarę w system polityczny, który de facto sam stworzył. Osobiście myślę, że Józef Piłsudski nie przewidział wcześniej stopnia do jakiego może posunąć się endecja. Stopnia będącego w opinii Marszałka destruktywnym (w dłuższej perspektywie) dla państwa. Zamach z 1926 roku był faktycznie uprzedzeniem nieuniknionego zamachu prawicowego. Prawicy, którą Piłsudski rozumiał jako (parafrazując): „zaplutego karła na krzywych nóżkach, wypluwającego swą brudną duszę…” (swoją drogą mało kto dziś wie, że „zapluty karzeł” oznaczał pierwotnie endecję) . Karła, który rękami Niewiadomskiego dokonał potwornej zbrodni i który zdolny jest do wszystkiego. Piłsudski ostatecznie ocenił kto jest dla polski groźny. Przytoczone przez Esterę słowa Suleji wiele oddają: [ Dodano: 2008-04-02, 21:09 ] Myślę, że wiersz księcia poetów może być interesującą ciekawostką w kontekście dyskusji o Prezydencie Narutowiczu. Wiersz pochodzi z: Julian Tuwim, Wiersze Zebrane Biblioteka Narodowa, Ossolineum Wrocław 1986, s.64. [center:2a0152a62a]Julian Tuwim Pogrzeb Prezydenta Narutowicza Krzyż mieliście na piersi, a brauning w kieszeni. Z Bogiem byli w sojuszu, a z mordercą w pakcie, Wy, w chichocie zastygli, bladzi, przestraszeni, Chodźcie, głupcy, do okien – i patrzcie! i patrzcie! Z Belwederu na Zamek, tętnicą Warszawy, Alejami, Nowym Światem, Krakowskim Przedmieściem, Idzie kondukt żałobny, krepowy i krwawy: Drugi raz Pan Prezydent jest dzisiaj na mieście. Zimny, sztywny, zakryty chorągwią i kirem, Jedzie Prezydent Martwy, a wielki stokrotnie. Nie odwracajcie oczu! Stać i patrzeć, zbiry! Tak! Za karki was trzeba trzymać przy tym oknie! Przez serce swe na wylot pogrzebem przeszyta, Jak Jego pierś kulami , niech widzi stolica Twarze wasze, zbrodniarze – i niech was przywita Strasznym krzykiem milczenia żałobna ulica.[/center:2a0152a62a] Cóż tu dodawać… Jest to jeden z tych wierszy wywołujących na plecach ciarki. Zwłaszcza dwie ostatnie strofy trzeciej zwrotki…
-
Jan Paweł II nie był pierwszym papieżem pochodzenia polskiego
Paweł1 odpowiedział Tofik → temat → Historia ogólnie
Bardzo możliwe. Przyznam szczerze, że wcale bym się nie zdziwił gdyby Pius X posiadał polskie korzenie. Ludzkie losy są tak zawiłe, że w zasadzie wszystko jest możliwe… Tak jak to, że Josif Dżugaszwili też mógł być polakiem… :wink: Nie dziwie mnie tez postępowanie zaborców. Przecież ewentualne plotki o polskiej narodowości Papieża mogły spowodować niepokoje społeczne. A tak na marginesie to Pius X chyba raczej Polakiem się nie czuł skoro sam swojego pochodzenia nie potwierdzał. Co prawda specjalistą od historii kościoła nie jestem. Zakładam jednak, że autor podlinkowanej notki wspomniałby coś na temat deklaracji tudzież zachowanych przekazów na temat pojmowanie swej „tożsamości narodowej” przez Piusa X. -
To prawda, że Romeyko pisał niejako na zamówcie. Przyznam jednak szczersze, że nienawiść w czystej formie w moim egzemplarzu „Przed i po maju” znalazłem li tylko we wstępie (napisanym zresztą nie przez Romeykę tylko przez niejakiego płk Bugajaka). Myślę, że podchodząc krytycznie do informacji zawartych i czytając trochę między wierszami można zobaczyć niezły kawałek historii z pierwszej ręki. Swoja drogą na rzecz talentu Romeyki przemawia właśnie pewien chaos i zamieszanie (jednak nie ten edycyjny, o którym wspomniałeś). Zgadzam się z Tobą co do spiskowych teorii dziejów, które ukuto na podstawie wspomnień pana Mariana. Do tego co wymieniłeś: dodać można jeszcze sprawę Marty Rydz. Ja osobiście uwielbiam fragment dotyczący opowieści gen. Kutrzeba po drodze na pogrzeb Dreszera. Swoją droga jestem strasznie ciekawy czy to prawda. Kto wiem, może tak… Jeśli tak, to tylko łza się w oku kręci na wspomnienie czym był żołnierski honor… Dodatkowo to historyjka po prostu śmieszna :wink:
-
Chciałem złożyć wszystkim Forumowiczom serdecznie Wielkanocne życzenia. Pozdrawiam,
-
Marian Romeyko to naprawdę klasyk, świetnie napisane i wartościowe wspomnienia. Osobiście jeszcze polecam (jeśli nie czytałeś) tegoż samego Romeyki "Wspomnienia o Wieniawie i o rzymskich czasach". Co prawda niektórzy zarzucają Romeyce "bajkopisarstwo" i "koloryzowanie" uważam jednak, że jego pisarstwo to bezcenne źródła historyczne i przy tym wspaniałe lektury.
-
Intryguje mnie jeszcze jednak kwestia względem Kanclerza Jana Zamoyskiego. Konkretnie mam na myśli jego „kohabitację” (modne ostatnio słowo :wink: ) z królem Zygmuntem III. W zasadzie Zamoyski dążył do osłabienia pozycji Zygmunta. Kanclerz wręcz popierał starania Króla w odzyskiwani szwedzkiej korony. Liczył ponoć na jego polityczno-militarną dyskredytację. Dodatkowo władzę Zygmunta (i doń zaufanie) osłabiały pogłoski o wyrażanej przezeń chęci abdykacji na rzecz Habsburgów. Król miał dążyć do wzmocnienia władzy monarszej, jednak w sposób mało konsekwentny i mało przemyślany. Zamoyski miał planować detronizację króla i osadzenie na jego miejscu któregoś z krewniaków zmarłego Króla Stefana. Jego najskrytszym marzeniem miała być korona dla siebie. Czy w obliczy panowania stosunkowo słabego monarchy jakim z perspektywy laika wydaje się Zygmunt III Waza realna władza Zamoyskiego nie byłaby dla polski zbawienna. Nawet jeśli Zamoyski w jakimś sensie kierował się interesem prywatnym to jego prywaty interes był w Polsce, nie po drugiej stronie Bałtyku. Czytając notki na temat Zygmunta III Wazy można odnieść wrażenie, że był to ostatni Król Polski, który mógł wprowadzić w kraju istotne reformy. Reformy, które mogłyby zapobiec dziejowej tragedii rozbiorów. Zajmował się on jednak sprawami zupełnie interesowi RON nie po drodze (np. trwonienie środków na walki o szwedzką koronę i realne naruszenia dotychczasowego religijnego status quo w państwie). Można stwierdzić, że polityczny moment w którym panował Zygmunt został niewykorzystany dostatecznie. Czy de facto gdyby Król Zygmunt stał się (Jak sobie marzył Zamoyski) „królem malowanym” i cała władza leża by w rękach Kanclerza to RON nie wyszłaby na tym lepiej?
-
Olimpiada w Pekinie na pewno przejdzie do historii. Miejmy nadzieje, że bardzie w wymiarze sportowym niż politycznym. Osobiście uważam, że samo przyznanie Olimpiady Chinom było błędem. Totalitaryzm z samego założenia wyklucza idee olimpijską. Olimpiada w Pekinie stanie się jednak niebawem faktem dokonanym. Odbędzie się na pewno. Pytanie co można zrobić? Myślę, że największe zadanie spoczywa tu na sportowcach. Oczywiście nie można od nikogo na siłę wymagać bohaterstwa. Z drugiej strony sport winien być czymś więcej niż tylko wielkim komercyjnym „show”. Przecież sport nie jest ideą samą w sobie. Sport winien uczyć… Każdy polski sportowiec, który zdobędzie się na odwagę choćby najmniejszej solidarności z Tybetańczykami powinien być w ojczyźnie szanowany. Myślę, że chociażby z racji historii naszego narodu należałoby solidaryzować się z nacjami ciemiężonymi (oczywiście w ramach politycznego racjonalizmu) PKOl ewentualne manifesty powinien karać symbolicznie. Wydaje mi się, że MKOl również mógłby postępować w ten sposób ze wszystkimi sportowcami. Oficjalnie potępiać akty polityczne, jednak po cichu przymykać oko. Oczywiście wiem, że jestem naiwnym idealistą. Żyjemy w dobie „real politic” gdzie racje ma silniejszy. Patrząc przez pryzmat rachunku polityczno-ekonomicznego światu nie opłaca się solidaryzować z Tybetańczykami.
-
Nie wiem czy jest to przesłanka dla oceny „siły” czyjegoś charakteru. W mojej opinii jest to argument na rzecz fanatyzm tego człowieka. Psychiatrą, ani psychologiem jednak nie jestem. Wielu ludzi do końca było wiernymi swym przekonaniom. Nie zawsze jest to argument na rzecz chwały danej jednostki. W tym konkretnym przypadku owa wierność wynikała raczej z jakiejś psychozy. Nic jednak nie dawało Niewiadomskiemu prawa Narutowicza zabijać. Gabriel Narutowicz przez cały okres Wielkiej Wojny aktywnie wspierał polskie dążenia niepodległościowe (bierze udział w pracach Szwajcarskiego Komitetu Generalnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce). Po powrocie do ojczyzny zostaje ministrem robót publicznych (w powszechnej opinii sprawdza się na stanowisku). Swój urząd piastuje w okresie kadencji czterech kolejnych rządów. Następnie zostaje ministrem spraw zagranicznych. W mojej opinii zarówno działalność Gabriela Narutowicza w wolnej Polsce jak i wcześniejsze jego doświadczenia idealnie predestynowały go do objęcia funkcji prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. To, że wiele lat spędził za granicą w pewnym sensie nawet działało na jego korzyść. Polska potrzebowała człowieka znającego realia międzynarodowe i nieobciążonego wieloma krajowymi zaszłościami. Paderewski też nie przebywał w kraju przed rokiem 1919. Nikt go jednak nie chciał mordować. Dlaczego? Może dlatego, że odpowiadał endecji… Narutowicz nie odpowiadał. Zwróć uwagę, że Niewiadomski był usprawiedliwiany przez wielu. Jednak działo się to raczej w okresie stosunkowo krótkim od popełnienia zbrodni. Nim mija więcej dziesięcioleci widać, że czyn Niewiadomskiego był fanatyczną polityczną zbrodnią. Zbrodnią do której w późniejszym okresie niejako na siłę dopasowano ideologię. Zbrodnią która w zasadzie do niczego (poza anarchizacją życia społeczno-politycznego) nie prowadziła.