-
Zawartość
4,366 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Posty dodane przez Narya
-
-
Popieram Vissegerda co do oceny artykułu. Nie mniej autor trochę spłaszczył sytuację społeczno-polityczną na początku artykułu w kwestii Krzyżaków i Prusów. Sugeruje on, że między Konradem Mazowieckim aż do Władysława Łokietka nie było zatargów między Piastami a Krzyżakami. Pominięto rolę braci dobrzyńskich (wchłoniętych później przez Krzyżaków), politykę mocarstwową (czy quasi-mocarstwową Konrada), bardziej skomplikowaną historię Prus (tu: historycy olsztyńscy najlepiej się znają w temacie). No i zionie stronniczością. Krzyżacy nie byli sienkiewiczowskim "złem wcielonym". Gdybym miał wybór w XIII wieku żyć jako poddany Piasta lub Krzyżaka, wybrałbym życie pod władzą Krzyżaka. Tak jak dzisiaj wolałbym żyć w Niemczech, Francji, Anglii niż w Polsce. Pomijając oczywiście względy patriotyczne.
To tak kilka uwag po przeczytaniu dwóch trzech stron. Przepraszam, że tak czytam na raty (przeczytam całość), ale muszę się wyrobić z wszystkim co mam do zrobienia.
-
Niejednokrotnie Devin dla państwa wielkomorawskiego, Czech i później Węgier, aż do jego spalenia przez wojska napoleońskie stanowił niezwykle ważną kartę w kampaniach wojennych. Wodzowie i władcy usilnie chcieli kontrolować ten zamek. Dlaczego? Położenie strategiczne? Komunikacja?
-
Tak, zadajesz kolejne pytanie.
-
Specjalistą od historii powstania warszawskiego nie jestem, stąd najbardziej przystępna i dobrze napisana synteza jest autorstwa Normana Daviesa. Dla mnie właśnie on jest punktem wyjścia do poznania tego małego epizodu.
No i dziennikarze (jest ich sporo, ale głównie związani z TVP Kultura, TVN Historia i Tygodnikiem Powszechnym), którzy w świetny sposób rozszerzają wiedzę o powstaniu (np. film o głuchoniemych).
-
Ostatnia królowa Indii zmarła dwa dni temu.
Kim była i jaką rolę odegrała w mocno patriarchalnym społeczeństwie indyjskim? Czy była modelką, kukiełką, a może znaczącą postacią tak jak w świecie starożytności Kleopatra?
-
Niestety jak dla mnie słabiutko uargumentowane Nie bierzesz pod uwagę zdania Powstańców i wpływu poszczególnych działań, na zachowywanie pamięci o Powstaniu. Naprawdę Narya, mniej teorii, więcej obserwacji.Przykro mi się zrobiło, ponieważ odebrałem twoją wypowiedź jako krytykę mojej opinii na temat święta narodowego 1 sierpnia. Moja wypowiedź nie była słabo uargumentowana. Faktycznie z dziełem Bagińskiego się pomyliłem, ale chodziło mi o coś innego. To nie był pierwszy raz, za każdym takim razem mam coraz mniejszą ochotę dyskutować z tobą na tematy dot. powstania warszawskiego. Ja wiem, że mam mniejszą od ciebie wiedzę na temat tego małego epizodu w historii Polski (przynajmniej na razie), ale to nie oznacza, byś dyskwalifikował moją opinię nt. "politykizacji" i "komercjalizacji" powstania warszawskiego, jak i samego powstania.
-
Mimo odpowiedzi autor pytania nie potwierdził/zaprzeczył. Autor odpowiedzi również nie zainteresował się pytaniem (które mu przysługiwało - patrz: regulamin quizu).
Zadaję pytanie restartujące kolejkę:
Kto i w którym roku wypędził Arabów z Sycylii?
-
Nie podoba mi się ustanowienie święta narodowego rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Rozumiałbym, gdyby Warszawa ustanowiła sobie święto miejskie. Dla mnie powstanie 1944 roku było powstaniem miejskim, a nie narodowym, czy państwowym (mimo że powstańcy walczyli o Polskę).
Mam wrażenie, że wszystko co się dzieje wokół tego powstania to zagrywki polityczne. Ubolewam nad tym, że historia jest zniewolona swojemu panu, polityce. "Politykizacja" powstania 1944 roku jest tego wybitnym przykładem.
Moja opinia o powstaniu warszawskim jest zbieżna z opinią Albinosa (co ustaliliśmy po kłótniach i rozmowach w innym temacie ^.^), ale tu jak rozumiem nie chodzi o opinię nt. samego powstania.
Najbardziej mnie rozśmieszyła propozycja komiksu o powstaniu Bagińskiego, gdzie Niemcy są złymi cyborgami.
Mimo, że rozumiem intencję autora komiksu, to jest to jawny dualizm dobro-zło historii. W moim odczuciu historia nie dzieli się na dobrych i złych. Ten komiks jest tylko przykładem, bo jest więcej takich przykładów.
To się źle skończy dla historiografii.
Zamiast prowadzenia i uczestniczenia w zabawie w powstanie warszawskie o wiele lepiej byłoby poznać lepiej ten epizod w historii Polski.
Zwolennicy święta mówią: ale jako święto to powstanie będzie lepiej znane. - - No dobrze, to fakt, ale co w takim razie z szkołą?
Święto narodowe powstania warszawskiego przypomina mi to co działo się wokół powstania styczniowego. Dla mnie różnic prawie nie ma. Patos, etos, propaganda, polityka.
Szkoda. To wszystko co dzieje się wokół powstania '44 wcale mi się nie podoba i jak dla mnie umniejsza ten epizod.
Jednocześnie epizod warszawski pokazuje, że nie umiemy wspominać właściwie historii tak jak to by sobie życzył, nieodżałowanej pamięci, profesor Topolski. Wszystko to się przełoży na słabość polskiej świadomości historycznej (której poziom jest mizerny).
Ale to moje zdanie.
-
-
Chciałam zapytać czy pisanie tych prac jest nadal aktualne?Tak, oczywiście.
Zmienię trochę formę: Tematy są podane i dotyczą esejów. Korzystamy z możliwie jak najbogatszej bibliografii. Przesyłać proszę na mój mail.
-
Och, Prof. Kołakowski umarł.
Stara gwardia odchodzi, a nie ma nikogo na jej miejsce.
Po Prof. Świderkównej jest już druga postać polskiej nauki dla mnie, która zniknęła z tego świata.
-
Rasizm amerykański objawia się pod maskami. Wacquant pokazał na przykładzie systemu penalnego biedoty amerykańskiej, że rasizm jest wciąż żywotny. Przynajmniej o połowę nadal więcej jest skazanych do więzienia "czarnych" niż "białych" czy "żółtych". Skazanie nie przekłada się na skalę przestępstw. "Czarni" zwykle dostają na wstępie "więzienie", podczas gdy "biali" dostają lżejsze kary za te same przestępstwa.
-
Po obronie i zamknięciu przewodu doktorskiego też Rada Wydziału poddaje pod głosowanie doktoranta czy dać mu doktora. Od tej decyzji nie ma odwołania. Nawet jeśli doktorant obronił się na piątkę, a RW nie da tytułu, to doktorant nie będzie mieć tytułu, bez możliwości odwołania. Tak słyszałem.
-
W państwach zachodnioeuropejskich jest - magister, doktor i profesor. Nie ma habilitacji. Mnie się jednak wydaje, że habilitacja jednak daje lepsze zróżnicowanie w środowisku naukowym, ponieważ daje możliwość rozróżnienia na docentów, profesorów nadzwyczajnych, oświaty i zwyczajnych i mimo że to nie jest europejskie, to jednak bardzo dobre.
Poza tym mamy za silne lobby naukowe, które nie zgodzi się na usunięcie habilitacji.
-
Jeszcze w poniedziałek ostatni egzamin z systemów politycznych i koniec.
Na razie mam same piątki, tylko jedną czwórkę plus i jedną trójkę.
-
11 lipca b.r. w Zielonej Górze odbędzie się Festiwal Piosenki Rosyjskiej, gdzie wystąpią m.in.: Lew Leszczenko, Lube, Valeria, Ivanushki International, Gorod 312 - o godzinie 19:00 w Amfiteatrze (bilety w cenie 20 złotych).
-
Chodzi ci o mennice narodowe. Euro produkuje się w mennicach państw członkowskich. Ta waluta jest interesująca, bo z jednej strony jest wspólna, ale z drugiej strony charakterystyczna dla każdego kraju z osobna. Np. Euro z Grecji (w języku greckim i symbolami greckimi) możesz zapłacić w Niemczech.
-
Niektóre środowiska katolickie chyba boją się, że ludzie zamiast do kościołów pójdą na koncert Madonny. Albo co gorsza - nie pójdą masowo na pielgrzymkę do Częstochowy, bo pójdą masowo na koncert gwiazdy pop-muzyki. A jakoś "Tygodnik Powszechny" (jak dla mnie jedyne jak na razie rozsądne pismo katolickie) nie krytykuje koncertu Madonny 15 sierpnia.
Bez przesadyzmu. Co komu przeszkadza by pójść na mszę i później wieczorem na koncert?
Szczęście, że żyjemy w państwie świeckim (a przynajmniej formalnie świeckim), a nie w państwie teokratycznym. Wszystkich zaś zwolenników teokratyzmu zachęcam do kupienia biletów, w jedną stronę, do Iranu. Będą w siódmym niebie.
-
Lepiej jest pisać o epoce na bazie jakiegoś przykładu, np. pisząc o wiosce francuskiej w XIII wieku, rysuje się historia społeczno-gospodarcza Francji XIII wieku na wsi, czy lepiej wielkie syntezy bez zbliżania się jak w mikrohistoriach w dzieje konkretnej wiosce?
-
Oczywiście, a poza tym mając tekst w oryginale i w tłumaczeniu autora czytelnik może jeszcze przyjrzeć się jak myślał autor książki, prawda?
Zresztą najtrudniej jest wplątywać w swoją narrację cytaty. O wiele lepiej brzmi jak się napisze w 1.os. l. mnogiej niż w 1.os. l. pojedynczej. Typu: "czytamy".
-
W tych wszystkich końcach historii nie chodzi o koniec historii jako historii ale koniec historii jako pewnego rodzaju historiografii w ujęciu tradycyjnym, w ujęciu pozytywistów i XIX-wiecznych teoretyków, gdzie historia mieć powinna jakąś prawdę do której dążyła, gdzie była podporządkowana pewnym prądom ideologiczno-politycznym i filozoficznym. Polecam artykuł E. Domańskiej "Końce historii".
-
Historycy dawnej szkoły (np. Mantouffel) cytowali w oryginalnym języku, nie ważne czy to była greka, łacina, francuski, niemiecki czy angielski. Ale to przede wszystkim ze względu na dawne szkolnictwo. Dawniej w szkołach nauczano greki i łaciny, a często niemieckiego i francuskiego, to też języki te były o wiele powszechniej znane niż dzisiaj.To, czy się cytuje w języku oryginalnym, czy tłumaczeniem, wcale nie świadczy o warsztacie autora. Autor ma prawo odwoływać się do wiedzy czytelnika, cytując w oryginale, ale może też złożyć, że grono czytelników będzie na tyle szerokie, iż tłumaczenie jest niezbędne. Wszystko zależy od tego, kto będzie odbiorcą danego tekstu.
Oczywiście, masz rację, ale to zależy od założeń teoretyczno-ideologicznych warsztatu bądź co bądź (choć pewnie tu się będziemy diametralnie różnić, stąd zostawmy tę kwestię). To autor decyduje jak cytować źródła. Nie mniej - o wiele przystępniej wygląda jeżeli autor zacytuje w oryginalnym języku oraz poda własne tłumaczenie, a jeśli jest przekład, to tłumacz w przypisie wtedy tłumaczenie cytatu. Wtedy daje się możliwość uczestnictwa czytelnikowi w narracji na dany temat.
-
Wszystko zależy od przyjętego przez autora warsztatu. Ja preferuję styl, który jest obowiązujący coraz powszechniej, gdzie w tekście cytuje się coś w języku oryginalnym, a następnie podaje się własne tłumaczenie, oczywiście przy obudowaniu własną narracją. Taki sposób sprawia, że czytelnik może polemizować z autorem książki. Ach - autor przetłumaczył jakieś słowo tak, ale ono ma inne znaczenie, dlaczego więc wybrał właśnie to konkretne, etc, etc.
-
W porządku Vissegerd, dzięki.
Prawda jest taka, że wiele nazw miejscowości, zwłaszcza wsi, w języku łacińskim, przestało istnieć i nie mają swojego odpowiednika polskiego. Myślę (poprawcie mnie jeśli się mylę) jest podobnie z imionami. Z imionami jest o tyle problem, że trzeba pobawić się w filologii polskiej i łacińskiej. Z nazwami miejscowości jest łatwiej, bo zostaje tylko sprawdzanie na mapie.
Ludobójstwo w Rwandzie
w Konflikty i wojny
Napisano · Zgłoś odpowiedź
To nie była porażka ONZ. To była porażka opinii międzynarodowej. ONZ jest instytucją która podejmuje decyzje kolegialnie. Aby przeszła jakaś decyzja przez tę machinę biurokratyczną należy zyskać głosy o wiele więcej państw niż jednego.
Ludzie z tak zwanego "Zachodu" po prostu mieli i mają gdzieś tragedie rozgrywające się w Afryce. Rzeź w Rwandzie to pokazała najdobitniej, ale także w Sierra Leone, Nigerii, Czadzie, Sudanie, Somalii, Kongu i Maroku.