widiowy7

Andrea$ie ja też tego czołgu nie uznaję za idealny. W wersji T-34/85 był zaledwie przyzwoity, daleko odbiegał od standartów niemieckich ciężkich czołgów czyli "Pantery" i "Tygrysa".

To taka uwaga . Czy Francuzi będą chcieli umierać z Tallin? Czy to zdanie z czymś się nie kojarzy?

Jeśli inż. Maroszek widział swoje karabiny w okupowanej Warszawie, to ewidentnie używały tych karabinów niemieckie formacje policyjne. Też coś takiego czytałem, że mieli je niemieccy żandarmi.

Zostało im na koniec wojny ponad 16 tys. Liczba nawet wcale imponująca. Tak było w 1941roku. Już w następnym roku zrozumieli błąd i coraz większa ilość maszyn była w nie wyposażana. A teraz trochę na temat wad. Wszystkie czołgi wersji z wieżą z armatą 76 mm, miały czteroosobową załogę ze strzelcem obok kierowcy. Tak więc dowódca spełniał rolę również celowniczego. Całkowita makabra :evil: A co, jeśli dodatkowo był dowódcą plutonu lub kompanii? Zupełnie nie wiem jak jakikolwiek człowiek mógł w takich warunkach sprawnie dowodzić :razz: Dodatkowo główny zbiornik paliwa umieszczony był w kabinie. Trochę nietrafione rozwiązanie. I pewnie nie dowiemy się co tak naprawdę myśleli radzieccy żołnierze. Gdyby mieli do wyboru T-34 lub Shermana.

Użycie tej samej zasady działania. Pierwszy prototyp pistoletu skonstruowanego przez grupę konstruktorów kierowaną przez Tokariewa był gotowy w 1930 roku. Posiadał on sprężynę powrotną owiniętą naokoło lufy, ale następny prototyp z tego samego roku miał już sprężynę powrotną umieszczoną pod lufą. Konstrukcja pistoletu Tokariewa była wyraźnie wzorowana na konstrukcjach Johna Mosesa Browninga (kształt zewnętrzny na M1903, sposób ryglowania na M1911). Oryginalnym rozwiązaniem Tokariewa był mechanizm uderzeniowo-spustowy wykonany w postaci oddzielnego zespołu, ze sprężyną umieszczoną wewnątrz kurka. To nie było zerżnięcie, ale dokładnie ten sam karabin, na innej tylko podstawie. Przecież nazwy nawet nie zmienili.

Na Wrześniu 1939 roku niestety słabo się znam Ale młodzianem będąc, przeczytałem trochę literatury wspomnieniowej. No skutek tego odniesłem wrażenie że oddziały KOP, były gorzej uzbrojone, niż oddziały armii. Czy tylko mi się wydaje?. Mógłby ktoś to zweryfikować?

Zmieniła się koncepcja taktyczna użycia bronia strzeleckiej. Mówić można wię li tylko o "zerżnięciu" koncepcji. Jak już Rosjanie mieli własny nabój, zaczęli do niego konstruować własne bronie.

Dla mnie i to i to. Jaki dowódca, dysponują tylko ok. 2000 jazdy zdobyłby się na uderzenie na czambuły, liczące ponad 20 tys. ludzi? A więc akt rozpaczy. Jednocześnie Sobieski wiedział, że Tatarzy, obciążeni jasyrem, będą szli wolno. A więc świetnie przemyślana operacja wojskowa.

Właśnie we wcześniej cytowanej przeze mnie książce, było napisane, że brytyjskie Steny nie mogły strzelać z niemieckiej amunicji 9x19 Para. Zaznaczam że dawno czytałem te rewelacje. Dalej pisało, że w produkowanych w Polsce konspiracyjnych Stenach, wadę tę usunięto. Podobna sytuacja była, jeśli chodzi o polską i niemiecką amunicję. VIS mógł strzelać z polskiej i niemieckiej, Niemcy nie mogli z polskiej. Tę akurat informację usłyszałem osobiście kiedyś od płk Satory.

W marcu 1940 roku dwa egzemplarze próbie terenowej. Miały one przebyć samodzielnie trasę z Charkowa do Moskwy, tj. około 600 kilometrów w trudnych, zimowych warunkach, do tego głównie po bezdrożach. Wkrótce po wyruszeniu wyszły na jaw najważniejsze mankamenty pojazdu – awaryjność silnika i sprzęgła oraz całkowity brak uwzględnienia czynnika ludzkiego – wnętrze czołgu było ciasne, a stanowiska załogi niezbyt ergonomiczne. Papierowa moc silnika była niezła, to samo z naciskiem jednostkowym na podłoże jak i ilością KM na każdą tonę masy. Ale spaprane oczywiście było wykonawstwo.

Jeden mój mały pościk i taka awantura Kałach nie był rozwinięciem Mp- 43. Owszem był podobny ale to tylko optycznie. Z rozwiązań konstrukcyjnych najwięcej wziął z Garanda. Wracając do meritum. PPSz-a nie była denną bronią. Owszem mało ergonomiczna, zwłaszcza z magazynkiem bębnowym. Druga wada to zbyt duża szybkostrzelność. Co do celności. Dysponując szybkim, mauserowskim nabojem i długą lufą, krzywa balistyczna musiała być na niezłym poziomie. Oczywiście, jak ktoś nie strzelał z magazynka jedną serią. Mój śp Ojciec, gdy opowiadał o swoim wojsku ( połowa lat pięćdziesiątych) mówił że na strzelaniach osiągał lepsze wyniki z Pepeszy niż z Sudajewa. Co do Stena. Dawno temu wyczytałem w takiej książce " Steny biją celnie". Otóż chodziło o to, że brytyjskie peemy nie mogły strzelać niemiecką amunicją. A wady Stena ( przynajmiej jeśli chodzi o magazynek ) usunęła polska, konspiracyjna "Błyskawica". A nie mogło być tak już w pierwowzorze? :x

Ja osobiście jestem lekko ( na razie ) zaniepokojony.W sumie niewielki na razie konflikcik. Ale nie od takich incydentów w przeszłości zaczynały się wojny.

Prawdopodobnie Jarpen na ten temat mógłby się wypowiedzieć. No chyba że na forum mamy innego jurystę. Ile lat trwają takie studia? Czego na nich uczą? Co po studiach? Kiedy zostaje się sędzią, prokuratorem, adwokatem, radcą prawnym, notariuszem? Co to są aplikacje? Sporo tego? No cóż, mam nadzieję, że będzie odzew.

Miałem w średniej szkole historyczkę. "Żabcia" na nią wołaliśmy. Mała i gruba. Powstańcza łączniczka. Kiedyś po lekcji, zatrzymała nas chłopaków na zapleczu. A klasa była specyficzna, 32 osoby i czterech chłopaków. Dała nam do przeczytania wiersz "Ziutka" "Czerwona zaraza". W tym czasie był to drugi obieg. Olbrzymie zaufanie. Umarła w lipcu 1980 roku, nie doczekała "Solidarności" :cry:

Ja tyż. O dresach pokutuje też określenie ABS. Absolutny Brak Karku.

A taka mała dywagacja, mam nadzieję że na temat. Gdy w pobliżu siebie wylądował powiedzmy trzy maszyny, wszyscy żołnierze mogli od razu, jako zwarty oddział przystąpić do akcji. Ta sama ilość żołnierzy zrzucona na spadochronów, no ze skupieniem to różnie bywało.

Pozostał etos bohaterskiej walki z okupantem. Nawet za głębokiej komuny, mimo oczywiście niepochlebnych opinii na temat tego zrywu ze strony rządowej. Ale nawet oni nigdy nie zakwestionowali bohaterskiej postawy żołnierza polskiego i ludności cywilnej. A to w narodowej podświadomości zawsze było. Dlatego nigdy nie byliśmy narodem całkowicie ujarzmionym.

To może ja spróbuję. Gmach PWPW to potężna, żelbetowa konstrukcja, skierowana frontem w kierunku północnym. Natomiast część socjalna ( mieszkalna ) skierowana jest frontem ku Wiśle. Stanowi więc północno-wschodni "narożnik" obrony Starego Miasta. Jak z Albinosem pisaliśmy tutaj http://jarpenn.superhost.pl/forum/viewtopic.php?t=4153 Były to dwie najważniejsze pozycje na północnym odcinku obrony. Bonifratrzy i PWPW wspierały się nawzajem krzyżowym ogniem. PWPW flankowała jednocześnie Niemieckie ataki z kierunku Wisłostrady. Zdecydowanie. Utrata tak potężnie umocnionej pozycji, zpowodowałoby "zrolowanie" powstańczych pozycji, i zdecydowanie szybszy upadek Starówki.

Znaczy potrafiący czytać mapy. Brak takiej umiejętności u oficera wyższej rangi deprecjonuje go w ogóle jako oficera. Rozmawiałem kiedyś z polskim oficerem sztabowym. Powiedział, że gdy widzi mapę sztabową, to po prostu wie jak wygląda teren w realu.

Andreas$ie Współpraca partyzantki AK, to był bardzo mikry wycinek wysiłku wojskowego dla ACZ. Gdyba Rosjanie nie mieli wsparcia akowskiej partyzantki, i tak daliby sobie radę.

Ale taki mały Tyrazonaurusik, jak najbardziej do zabicia i upieczenia. Po pewnym czasie nie byłoby dużych gadów, bo ludzie zjedliby te małe. Ale to gdybologia. Ale zastanawia mnie, dlaczego w kulturach ludzkich jest tak dużo o smokach. Może w atawistycznych zakamarkach jestestwa mamy zapisane takie wspomnienia ze spotkania dinozaurów?

Aktor na początkach swojej kariery nic nie rokował (Mad max) A później tylko przyspieszenie. Poza tym moja Pani twierdzi, że Mel im starszy, tym lepszy :cry: Jakie mogą być Wasze opnie?

Ominięcie przez Rosjan Krakowa, podczas zimowej ofensywy 1945 roku. Oczywiście nie jestem pewien, czy nie jest to wymysł peerelowskiej propagandy. Może po prostu Rosjanom nie opłacało się zdobywać miasta. Klasztor na Monte Cassino. Nie pamiętam nazwiska, ale dowódca oddziałów radzieckich, które miały zdobywać Sandomierz, zauroczony miastem, oszczędził je. Poległ później, kazał się pochować w tym mieście ( prawda czy propaganda?)

Widzę że Jarpen wczorajszego wyścigu nie skomentował. Pewnie długotrwałe omdlenie Kubicy nie wymieniono opon. Jechał na zużytych i coraz bardziej odstawał od rywali. Błąd ekipy, czy też jakieś przepisy? Coś mi się kołacze, że na weekend kwalifikacyjno/wyścigowy, mają na bolid jakąś określoną liczbę kompletów ogumienia. No i ten totalny pech Felipe Massy :evil:

Andrea$ie Temat zadałeś z takich trudnych, raczej. Kresowiacy wiedzieli, że muszą opuścić swe domy. Więc opuścili swe domy, na pewno z wielkim żalem, ale to była konieczność. Wiedzieli po prosu, co oznaczał skrót NKWD